Tulka - 5 Marzec 2018, 21:52 Ulżyło jej, że Cierń już nie ciągnął tematu rozmowy z Janem Sebastianem. Naprawdę nie miała na to ochoty i miała nadzieje, że tym razem nie przyjdzie do niej do pokoju by znów coś sprawdzać. Nie wynosiła apteczki nawet ze swojego pokoju, więc nie miał takiego powodu. Bo co innego by mógł sprawdzać? Nic nie przychodziło jej do głowy, a naprawdę chciała się porządnie wymoczyć pod prysznicem i zdrzemnąć. A jeśli nie da rady zasnąć to może zacznie obraz dla Joce. Nawet jeśli miały się do siebie nie odzywać i jeśli nie chciały mieć ze sobą kontaktu to i tak było jej głupio, że coś od niej dostała, a nie odwdzięczyła się niczym, poza odnowieniem tatuażu. Miała jednak pomysł na obraz i miała zamiar go dla siostry namalować. W szczególności, że miała wszystko co było jej do tego potrzebne. No może poza wolnym czasem.
Usiadła obok Upiornego i czekała na jego odpowiedź. Ten jednak nie miał zamiaru jej jej dać. Ech...Ci dorośli, nic tylko tajemnice i wszystko chcą sami załatwiać. A innych namawiają do zwierzeń...i to miało być fair? No niezbyt.
Westchnęła, dając opuścić sobie ręce - gdy zdobyłam te bliznę, ukrywałam ją przed nauczycielem latania. No i zostało mi chyba to, że mam grzywkę - wzruszyła ramionami -poza tym jestem trochę leniwa i nie chce mi się jej spinać, a obcinanie nie ma sensu. Poza tym taki biały pasek z boku głowy nie ładnie wygląda...a nie za bardzo da się ją zafarbować, nie wiem czemu- powiedziała zgodnie z prawdą. Nie miała bowiem powodu, żeby mu w tym temacie kłamać. Poza tym nie było to żadną tajemnicą. Mogła o tym powiedzieć każdemu, komu tylko chciała, bo kto jej zabroni?
Słysząc, życzenie smacznego westchnęła cichutko i przypomniała sobie o czymś. Wyciągnęła z kieszeni gazik, który wzięła jak zawodzili rogacza do pokoju - daj mi rękę - powiedziała i gdy tylko to zrobił, sprawnie uwolniła go od wenflonu i zaleczyła rankę. Zawinęła go w gazik, by potem wyrzucić do odpowiedniego śmietnika. Nie będzie już raczej potrzebny, a było to dość niewygodne, więc czemu ma się męczyć?
- Smacznego - powiedziała grzecznie i zaczęła jeść. Naprawdę nie miała apetytu, ale udało jej się wmusić w siebie tę niewielką porcję. Starała się nie pokazywać, że nie za bardzo ma ochotę na jedzenie. Jakoś jej się chyba to udało. Nie chciała go bardziej smucić. Już dość nieprzyjemnych tematów.
Gdy zjedli, również podziękowała za posiłek. Spojrzała na Upiornego i zamyśliła się -nie jestem w stanie Ci tego w stu procentach powiedzieć - przyznała, patrząc na niego przepraszająco - pewnie wszystkiego się dowiesz od Dyrektora, ale nie zdziwię się jak będziesz mógł już wyjść dziś, albo jutro. Jednak nic nie obiecuję, więc musisz uzbroić się w cierpliwość. Ale wątpię, żeby pan Anomander trzymał Cię tu szczególnie długo- uśmiechnęła się do niego i zeszła z łóżka, biorąc jego tacę a teraz prześpij się i odpocznij. Wszystkiego się niedługo dowiesz. Dobranoc Braciszku, dziękuję za rozmowę - uśmiechnęła się do niego i wyszła z jego pokoju, kierując się do recepcji, by zostawić tacki oraz wenflon, po czym udała się w końcu do swojego pokoju.
ZTThorn - 13 Marzec 2018, 11:16 - Nie o to chodzi. - powiedział przyglądając się jej grzywce - Jest bardzo ładna, ale czasami mam wrażenie, że chcesz się za nią ukryć przed całym światem. Jakby była tarczą. - wyjaśnił.
Nie brnął dalej w temat. Najwidoczniej nie chciała o tym rozmawiać. Nie sugerował, by ją ścięła ani by przefarbowała, jej biała grzywka była częścią jej samej. Bo chociaż kilka lat temu jej włosy były całkowicie rude, teraz było jej do twarzy. Dodawało jej to pewnego... pazura? O ile to dobre słowo na określenie wyglądu.
Wyjmowanie igły z ręki nie należało do najprzyjemniejszych uczuć, ale zniósł to bez gadania ani nawet małego skrzywienia. Po prostu patrzył jak ona to robi, beznamiętnie. Cokolwiek podawali mu tą drogą, było skuteczne bo nie czuł bólu. Był nieco zmęczony, ale gdyby to pominąć, mógłby teraz wziąć udział w maratonie.
Ciało domagało się odpoczynku z niewiadomych powodów ale umysł podpowiadał, że trzeba się stąd wyrwać. Dlatego zadał pytanie o wyjście. Nie to, żeby mu się tutaj nie podobało. Obsługa była bardzo miła, Lekarze również, jedzenie przepyszne ale kiedyś trzeba wrócić do swojego życia, swoich obowiązków. Zwłaszcza, że od teraz będzie miał na głowie małą Upiorną. Trzeba jej przygotować pokój i dostosować Rezydencję do tego by czuła się w niej bezpiecznie.
- Dziękuję. - powiedział po czym oboje zabrali się za jedzenie. Było wyśmienite, jak zawsze, Thorn pochłonął swoją porcję z apetytem. Jednocześnie zauważył, że Julia je bardzo mało... Ale tym zajmie się już Caius. Jemu naprawdę ciężko odmówić gdy serwuje przeróżne pyszności. A jeszcze trudnej odmówić, gdy wpycha je siłą do gardła.
Po obiedzie zebrała naczynia a on posłał jej miły uśmiech. Również podziękował za towarzystwo i już po chwili został sam. Poprawił się na łóżku, osuwając się na plecy. Zastanawiał się czy Lekarze faktycznie wprowadzili w jego ciało te metalowe przedmioty. Sprawdzał je mocą i nie poruszały się gdy miał je w dłoniach, ale co jeśli ich właściwości jakimś cudem zmienią się za kilka lat? Cóż, czas pokaże.
Wpatrzył się w krajobraz za oknem. Drzewa spały okryte białym całunem śniegu. Jeszcze przed chwilą chciało mu się spać, ale teraz gdy został sam uderzyło go dziwne poczucie winy.
Przecież nie zrobił niczego złego. Starał się być dobrą istotą, wypełniał swoje obowiązki... Nawet przygarnął Abi, chociaż w pierwszą myślą jaka pojawiła się w jego głowie po tym jak zobaczył jej język, było zabicie jej. Ukrócenie męki jaką będzie życie z nazwiskiem Vaele. Bo Szlachta nie da jej spokoju, chyba, że dziewczynka wyrobi sobie naprawdę mocny charakter i twardy zad.
Westchnął i sięgnął po jedną z książek które wziął z Biblioteki. Jak zwykle lektura pochłonęła go na kilka godzin, całkiem odganiając zmęczenie.
Czytał o okresie zwanym u Ludzi Średniowieczem. Śledził opisy wojen, zastanawiał się nad obraną taktyką i momentami wybuchał śmiechem gdy znajdował wyjątkowo głupi fragment, gdzie Ludzie nie myśląc wiele rwali się do bitki. Cóż za brak finezji.
Nie wiedział ile czasu minęło. Dopiero gdy ledwo widział litery przez ciemność, zapalił świecę i odnalazł się w czasie. Najwidoczniej już dawno zapadł zmrok.
Gdy do jego pokoju weszła jedna z Marionetek, odłożył książkę i uśmiechnął się do niej miło. Nie miała twarzy, ale on, jako mężczyzna kulturalny, nie zamierzał z tego powodu rezygnować z dobrych manier. Powitał ją grzecznym tonem.
Istota poinformowała go, że Dyrektor czeka na niego w swoim gabinecie. Torn podziękował i gdy wyszła, wstał z zamiarem ubrania się w coś bardziej stosownego. Przeciągnął się uśmiechając się błogo. Nic go nie bolało, nie było śladu po nowych czy starych bliznach i miał na plecach przepiękny malunek. Czy mogło być lepiej?
Wybrał czarne spodnie i koszulę w kolorze granatu tak ciemnego, że prawie wpadał w czerń. Skoro był pacjentem, nie przesadzał z ozdobami. Nawet jeśli rozmowa ma być poważna, przecież Anomander nie liczy na strój odświętny. A przynajmniej taką miał nadzieję Aeron.
Czarne błyszczące buty zasznurował ciasno, tak jak był przyzwyczajony, a na wierzch założył czarną marynarkę o dość specyficznym, mundurowym kroju. Zawsze takie nosił. I chociaż na co dzień wybierał te zdobione srebrną nicią, dzisiaj postawił na klasykę. Przecież nikt nie będzie go podziwiał czy oceniał.
Poprawił włosy wygładzając je do tyłu i zabrał laskę. Może i był zdrowy, ale z nią rzadko kiedy się rozstawał.
Ostatecznie wyglądał naprawdę dobrze, ale bez zbędnej przesady. Wyszedł z pokoju i ruszył we wskazanym kierunku.
Ciekawość dosłownie zżerała go od środka. O czym chciał porozmawiać Dyrektor Kliniki, Anomander van Vyvern?