Tulka - 14 Maj 2018, 22:42 Uśmiechnęła się delikatnie - nie lubię podsłuchiwać. A mówiąc wcześniej o tym, że nie wszyscy są źli mówiłam z własnego doświadczenia - powiedziała zgodnie z prawdą, ale nie chciała zdradzać jakie relacje łączyły ją w pewnym Upiornym. Lepiej, żeby jak najmniej osób wiedziało, że są dla siebie jak rodzeństwo, a dodatkowo, że mieszka u niego. Nie wiadomo, kto potem by chciał to wykorzystać na niekorzyść Ciernia.
Zamrugała zaskoczona, po czym spojrzała na skalpel - medycyna. Jakoś przyzwyczaiłam się do noszenia skalpela ze sobą. Nie umiem używać żadnej broni, więc czasem się przydaje nie tylko do krojenia pacjentów- powiedziała, uśmiechając się do niego drapieżnie, a jej źrenice zwęziły się, przypominając teraz bardziej lisie niż ludzkie.
Przekręciła lekko głowę, gdy jej źrenice wróciły do normalności - raczej nie...chyba, że to on jest odpowiedzialny za to, że śnią mi się jakieś głupoty- powiedziała, marszcząc brwi. Nie wiedziała co powodowało je, ale wcześniej nie miała takowych. Koszmary owszem, ale nie takie dziwne.
Uśmiechnęła się nieśmiało - w sumie to ma pan rację - przyznała mu rację. Jeśli skończył już śniadanie, wstała - pomóc panu ze zmywaniem? - zapytała i jeśli się zgodził, to pozbierała naczynia, by pomóc w zmywaniu, jeśli jednak nie, to sprawdziła w jakim stanie są ubrania i poszła się przebrać. Wstęga wróciła do swojej postaci i znalazła się na jej szyi, zawiązana w kokardkę. Przyniosła też swoje rzeczy. Nawet jeśli miała jeszcze czas, to wolała być gotowa do drogi.Astra - 15 Maj 2018, 14:09 - Ciekawe. - stwierdził z lekkim uśmiechem. Nie wszyscy mogą się pochwalić znajomością z arystokracją. Nie drążył. To raczej grząski grunt dla wszystkich w to zamieszanych.
Skinął głową. Ciężka rzecz. Może ta dziewczyna ma więcej sił na to wygląda. - Tylko uważaj z tym. Taką wykałaczką to mogłabyś niektórych tylko rozsierdzić. Był całkowicie świadom, że można czymś takim zabić. Przypuszczał, że nawet by wiedziała jak. Jednak wiedza jak coś zrobić, a umiejętność zrobienia tego to dwie różne rzeczy.
Uśmiechnął się/ Stary Samuel i głupoty? Niemożliwe. - Zależy co rozumiesz przez głupoty. Jeżeli to nie było o tych górach lub jakieś mądrości życiowe to nie była jego sprawka. W zasadzie o niczym innym sam z siebie by nie gadał. Brakowało mu starego drania. Znał go w zasadzie całe życie. Chłop przeżył i tak sporo. Sporo powyżej przeciętnej. Jednak nikt nie jest wieczny.
Czasem się zastanawiał ile rzeczy nie zdążył przekazać innym. Na pewno coś by się znalazło. Ale tego się już nikt raczej nie dowie. - Byłoby miło.- powiedziałby idąc przodem do kuchni i nastawiając wodę. W kranie była woda ze zbiornika pod dachem, ale tylko zimna. Przy zlewie leżało wszystko potrzebne do mycia.Tulka - 15 Maj 2018, 16:19 Przytaknęła głową - zdaję sobie sprawę z tego, jednak czasem taka...wykałaczka wystarczy do tego, by ktoś puścił, by móc uciec, lub wymyślić coś innego - wzruszyła ramionami. Udawała, że jest pewna siebie, ale nie chciała, żeby mężczyzna jej robił kolejne wykłady na temat, że sobie sama nie poradzi. Musiała jak najszybciej wrócić do domu, nie było ku temu żadnych wątpliwości. Czekały na nią zwierzęta, Anomander na pewno nie przepuści tego, że tam długo nie było jej w pracy, a dodatkowo nie dała w ogóle znaku życia. Cierń na pewno będzie się martwił i zacznie jakieś poszukiwania. Pewnie nawet nawiedzi Wieżę, by dowiedzieć się czy nie wysłali jej na jakąś niebezpieczną misję, a ona nie raczyła go o tym poinformować.
Westchnęła cichutko - śniły mi się w tym domu koszmary. Śmierć, krew, dym...nic ciekawego i dodatkowo nie mogłam się obudzić. U pana śniły mi się też jakieś dziwne rzeczy- przyznała i opowiedziała mu oba sny. Skoro już tak o nie pytał, to chyba nic się nie stanie jak podzieli się z nim tym - ale skoro pan mówi, że tematyką powinny być życiowe mądrości i góry to raczej nie była ta osoba, która mi te sny wysłała do głowy. - powiedziała, odrobinę zawiedziona. Może by się czegoś przydatnego dowiedziała, albo może wiedziałaby jak szybko się stąd wydostać, lub znaleźć jakieś przejście?
Przytaknęła głową i wstała. Wzięła kilka rzeczy do kuchni. Nie wiedziała, gdzie co ma leżeć, dlatego sprzątanie i odkładanie tego co zostało, zostawiła mężczyźnie. Gdy tylko woda była wystarczająco ciepła, by móc nią myć, zabrała się za zmywanie. Podwinęła rękawy sukienki i porządnie oraz sprawnie wyczyściła wszystko co trzeba było. Dodatkowo płukała to pod zlewem, by na pewno sprawdzić czy porządnie umyła oraz by nie marnować tej ciepłej wody. Miała nadzieję, ze mężczyzna będzie zadowolony. Chociaż tak mogła się mu odwdzięczyć za to, że ją przechował przez tę burzę.Astra - 20 Maj 2018, 19:42 - Prawda. Jednak podziałało by tylko na mało zmotywowanego lub niedoświadczonego napastnika.- odparł spokojnie. Gdyby nie wbiła mu tego w oko lub nie przecięła jakiejś tętnicy to by tego prawie nie zauważył. Miał...
Ciekawy życiorys. Te blizny, które mogła teraz zobaczyć to był tylko wierzchołek góry lodowej. - Brzmi trochę jak opis wojny lub jakiejś katastrofy. - powiedział zamyślony. Sny zazwyczaj mają powody. Albo mają związek z doświadczeniami, albo z zasłyszanymi opowieściami. Czasami bywają nawet prorocze. Na wojnę była za młoda. Jakiejś większej katastrofy też ostatnio nie było. Przynajmniej żadnej o jakiej słyszał. - Czy czytałaś lub ktoś ci opowiadał o czymś takim ostatnio? W sensie wojnie lub katastrofie? To mogło by być źródłem takich snów. Jeśli nie to nie wiem. Jednak zdecydowanie nie Stary Samuel. Wstał i wyprostował się w pełni prezentując swój imponujący wzrost. Tak. Burza już przechodziła. - No, dziecino. Możesz się powoli szykować do wymarszu. Za chwilę powinno się przejaśnić. Tylko uważaj, bo będzie ślisko, a wpadnięcie po pas w błoto to też nie w kij dmuchał.- wiedział z doświadczenia, że wyjście samemu z czegoś takiego to nie lada wyzwanie. A czasem wręcz niemożliwość. Popatrzył na umyte naczynia i ciepło uśmiechnął się do dziewczyny. Zrobiła to całkiem porządnie. Nie ma to jak kobieca ręka w domu. Szkoda, że nie zostanie na dłużej.
Uśmiechnął się pod nosem i zniknął na chwilę w jakiejś wnęce. Po chwili wyłonił się ze sporą, lekko zakrzywioną i wygładzoną przez używanie lagą. - Masz. Nawet nie wiesz jak zwykły kij potrafi się przydać w podróży. Twoja zaś będzie długa i wcale niełatwa. Gdyby nie chciała to by odłożył go na miejsce.
Bez względu na jej decyzję jednak by odprowadził by ją do drzwi i otworzył je dla niej gdy deszcz by już przestał padać. Do tego czasu zająłby się struganiem.Tulka - 20 Maj 2018, 20:24 - Trochę - przyznała, masując sobie kark. To naprawdę były koszmary, nie miała jednak pojęcia skąd się tak naprawdę wzięły - nikt mi o niczym takim nie opowiadał. Poza tym nigdy nie śniło mi się coś co ktoś opowiadał. Raczej jak miałam koszmary to związane z tym co się stało w moim życiu lub czego się boję, ale nigdy nic takiego - aż przeszedł ją dreszcz. Co prawda miło, że nie śnił jej się po raz kolejny Bane, w jej łóżku z Rosemary, ale i tak wolałaby nie oglądać nic takiego. Ani na żywo, ani w snach. Filmy jakoś nie robiły na niej takiego wrażenia, więc to też nic, co by zobaczyła kilka lat temu.
Przytaknęła mu i zabrała swoje już suche ubrania. Pobiegła na górę, przebrała się szybko. Wstęgę zamieniła w kurtkę, która powinna ją ochronić przed kolejnym deszczem. Przewiesiła swoją torbę i schowała do niej skalpel, który miała ze sobą przy śniadaniu.
Gdy była już gotowa, zeszła na dół, poprawiając pasek torby. Spojrzała zaskoczona na kij, który dostała i wzięła go w ręce - bardzo panu dziękuję, na pewno się przyda - uśmiechnęła się szeroko i zważyła drewno w dłoni. Na pewno się przyda. Chociażby do odganiania jakiś zwierząt, albo by dostać się w jakieś konkretne miejsce.
Gdy przestało już padać, ruszyła do drzwi i odetchnęła jeszcze ciężko - jeszcze raz dziękuję za wszystko. Proszę pozdrowić córkę jak znów się tutaj gdzieś nawinie - dodała jeszcze i ruszyła w kierunku, który wcześniej jej pokazał. Szła faktycznie ostrożnie. Tam gdzie pojawiało się błoto, starała się nad nim przelecieć. Musiała uważać, ale jednocześnie wiedziała, że musi się spieszyć.Astra - 22 Maj 2018, 20:48 Góra pomachał jeszcze jak dziewczyna schodziła z góry i wrócił do domu.
Powietrze powalało świeżością. Typowe po solidnej burzy, ale nie mniej przyjemne i orzeźwiające. Chmury niemal całkowicie zniknęły dzięki czemu słońce pięknie migotało na wilgotnej trawie, krzewach, drzewach i kwiatach.
Gdyby nie okoliczności w jakich się znajdowała mogłaby to uznać zapewne za całkiem przyjemny spacer.
Tylko raz się poślizgnęła pogrążona w myślach o jak najszybszym powrocie do domu, ale przed bliskim spotkaniem mokrej ziemi i jej tyłeczka ustrzegł ją podarowany kij dzięki, któremu zdołała utrzymać równowagę.
Kilka razy obchodziła, a kilka razy gdy nie mogła przelatywała nad błotnistymi połaciami. Wolała nie ryzykować czy to ledwie cieniutka warstwa błota, na której można się co najwyżej poślizgnąć i buty wybrudzić przez nią przechodząc czy może jednak to jedna z błotnistych pułapek o jakich ostrzegł ją Edmund.
Lepiej dmuchać na zimne niż się sparzyć. Nie miałaby raczej możliwości szybko zmienić ubrań, a bycie dokładnie ubłoconym do przyjemnych raczej nie należy. Chyba, że ktoś lubi takie rzeczy, ale to już raczej skrajne przypadki.
Maszerowało się jej całkiem sprawnie. Póki co była jeszcze pełna energii i motywacji, ale czekała ją jeszcze długa droga. Długa na pewno, a może i niebezpieczna. Nie wiedziała na ile dokładny był mężczyzna. Mógł przecież przesadzać by bardziej uważała. Mógł też być tak bliski prawdy jak tylko mógł. Może nawet nie wiedział o jakimś jeszcze większym niebezpieczeństwie, które mogło na nią czekać po drodze. Skalpel by raczej dużo nie pomógł na coś co może przegryźć łosia na pół. To wcale nie są małe i bezbronne zwierzątka. Te łosie.
Po przeleceniu nad dość sporą błotnistą plamą wylądowała. Zanim zdążyła się zastanowić dlaczego dotknięcie ziemi tak dziwnie zabrzmiało powód stał się oczywisty. Przebiła nogą jakąś spróchniałą i zasypaną ziemią oraz resztkami roślin deskę. W efekcie wylądowała w przykucu z jedną nogą uwięzioną przez deski i spokojnie majtającą się w pustce i drugą podkurczoną, trzymającą całą masę jej ciała. Musiała się zdecydować co zrobić. Czy byłaby w stanie wzlecieć w powietrze mając skrzydła niemal na poziomie gruntu oraz dość gęste krzaki niespełna metr od siebie?Tulka - 24 Maj 2018, 22:20 Uważała jak tylko mogła. Ale nie potrafiła się w pełni skupić na drodze. Nie tak, by jednak się czasem nie pośliznąć. Musiała uważać na tak wiele spraw i jednocześnie chciała już być w domu. Gdyby tylko miała Kompas, byłoby to o wiele prostsze. Przeteleportowałaby się do Szkarłatnej, a następnie do Miasta Lalek. Całe szczęście, dzięki kijowi, który dostała od Edmunda, udało jej się kilka razy uniknąć upadku.
Przez całą drogę zastanawiała się, czy mężczyzna podał jej odpowiednią długość tego spaceru. Miesiąc? To jak jego córka go odwiedzała? Znikała z pracy na kilka miesięcy? Bo przecież dwa miesiące na samą drogę w jedną i drugą stronę, a na pewno chwilę chciała z ojcem spędzić czasu. Może umiała się jakoś teleportować? Szkoda, że nie zapytała go o to wcześniej, ale jakoś o tym nie pomyślała. Była zbyt zestresowana tą poranną sytuacją.
Było jej za ciepło w kurce, więc po prostu zmieniła ją we Wstęgę i zawiązała sobie na szyi. Tak by jej nie przeszkadzała. Gdy tylko mogła, oglądała widoki. Nie była na wycieczce krajoznawczej, ale skoro już tu była to mogła sobie pooglądać co tutaj takiego było i to potem narysować. Chociaż tyle dobrego z tego będzie.
Westchnęła zaskoczona, gdy nagle jej noga przebiła deskę. Tego na bank się nie spodziewała. Chwilę próbowała się delikatnie uwolnić, ale musiała też nasłuchiwać, czy ktoś lub coś czasem nie nadchodzi. Jeśli nic nie słyszała, odłożyła kij na bok i skupiła się. Zmieniła się w lisa. Nie chciała ryzykować uszkodzenia skrzydeł. Wyciągnęła łapę z dziury i podeszła ostrożnie do krawędzi by ją obwąchać. Czy tam coś było, czy mogła iść dalej. Jeśli tak to porwała kij w zęby i ruszyła dalej, póki nie trafiła na pewniejsze podłoże, by wrócić do swojej postaci i ruszyć w dalszą drogę.
Jeśli jednak coś tam wyczuła zastanawiała się nad tym czy się zatrzymywać czy też nie.Astra - 25 Maj 2018, 23:03 Jej całkowity brak szacunku dla zmienności górskiej pogody został szybko skomentowany w dość dosadny sposób. Nadal było słonecznie i promienie słońca przyjemnie grzały, ale zaczęło wiać. Mocno i raczej chłodno. Na tyle, że większość ludzi przyprawiłoby to o dreszcze lub przynajmniej gęsią skórkę.
Widoki zaś były piękne. Wysokie góry, nawet te bardziej oswojone, a te do takich nie należały, emanują siłą i swego rodzaju majestatem natury. Niektórym uświadamiają jak niewielcy są naprawdę. Niektórych prowokują do innych myśli.
Potężne skały, silne i często powykręcane rośliny. Zgrabnie poruszające się po stromych stokach zwierzęta. Dumnie szybujące ptaki drapieżne. I ciągły szum. Szelest. W górach bardzo rzadko nie wieje. Przynajmniej słabo i przynajmniej gdzieś. A to, że w górach dźwięki płatają figle jest raczej powszechną wiedzą.
Julię otaczała typowa, naturalna cisza, której tak naprawdę daleko do ciszy.
Zmiana w lisa poskutkowała tym, że początkowo wpadła jeszcze głębiej, ale szybko się wdrapała na górę.
Z dziury mogła czuć: chłód, wilgoć, zapach rdzy i mokrej kredy.
Przez dziurę nie mogła nic zobaczyć. Była w cieniu i mimo, że było wokół niej jasno to nie było bezpośredniego światła o wystarczającej sile, które mogłoby oświetlić to co teraz wydawało się bezdenną otchłanią.
Mroczną czeluścią wionącą chłodem i wilgocią gotową pochłonąć wszystko.Tulka - 26 Maj 2018, 17:57 Zatrzymała się na moment gdy zawiał chłodny wiatr. Warknęła jakieś przekleństwo pod nosem i założyła zwykłą nie za grubą kurtkę wiatrówkę. Musiała się jakoś obronić przed wiatrem i chłodem, ale nie mogła też być ubrana jakby wybierała się gdzieś na Syberię. Nie ma tutaj śniegu, więc raczej tam ne była. Westchnęła i ruszyła w dalszą stronę.
Była tutaj całkiem sama, ale jak na razie nie czuła się samotna. Obserwowała sobie naturę oraz przepiękne widoki. Nigdy nie była w górach więc tym bardziej starała się nacieszyć tym wszystkim. Mimo iż jej się spieszyło, to czemu nie miałaby znaleźć w tym odrobiny przyjemności? Takie widoki zapierały dech w piersiach i na pewno w tym momencie każdy by żałował, że nie ma przy sobie jakiegoś aparatu, najlepiej takiego, który złapałby to wszystko tak jak ludzkie oko. Ona miała tę możliwość, że mogła to wszystko zapamiętać. Jak już się jej uda wrócić to na pewno spędzi sporo czasu nad kartkami, by to wszystko przenieść na papier. W sumie jakby się przeziębiła to miałaby na to więcej czasu, ale wolała nie ryzykować utraty pracy przez to, że jakiś facet ją tam przeteleportował.
Zaskomlała zaskoczona, gdy prawie wpadła do środka. Szybko odskoczyła od dziury i musiała uspokoić oddech. Podczołgała się do otworu, by zajrzeć do środka. Było zbyt ciemno, żeby coś było widać. Niestety. Niuchała chwilę wokół otworu, zdziwiona, co to takiego może być. Miała dość poważny dylemat. Czy powinna się rozejrzeć czy iść dalej.
Nasłuchiwała, czy ktoś nie nadchodzi, albo czy z dołu nie dochodzą jakieś dźwięki. Zaczęła niuchać wokół, by sprawdzić jak duża jest ta drewniana platforma, czy to coś przez co jej noga właśnie przeleciała. Rozglądała się też, czy przypadkiem nie wylądowała na jakimś zarośniętym budynku czy czymś w tym stylu. Chyba po prostu jej ciekawość wygrała. Starała się jednak nie oddalać za bardzo i jeśli musiała to wracała się po kij, by mieć go jak najbliżej siebie.Astra - 27 Maj 2018, 15:31 Z dziury nie dochodziły żadne dźwięki.
Nie. To nie była prawda. Po dłuższej chwili gdy wiatr na chwileczkę umilkł usłyszała cichutkie kapanie. Niezbyt zaskakujący dźwięk biorąc pod uwagę fakt, że wilgoć wręcz biła z tej dziury.
Po chwili usłyszała też ciche, głuche puknięcie i kilka cichszych. Musiała przez przypadek zrzucić coś gdy obwąchiwała i oglądała wejście do tej ciemnej otchłani.
Rozmiar drewnianego sklepienia, a z jej perspektywy podłogi miał przynajmniej metr na metr. Ciężko było jednak stwierdzić czy to całość. Im dalej od dziury tym więcej był ziemi i ciężko było stwierdzić czy coś pod nią jest. Przynajmniej bez kopania.
Kij leżał tuż obok niej. W zasięgu ręku kogoś kto wpadł nogą do tej dziury, bo wtedy go też wypuściła z dłoni. Nigdzie nie zniknął. Leżał i czekał na podniesienie lub porzucenie.
Jakiś ptak drapieżny zaskrzeczał wysoko.Tulka - 27 Maj 2018, 18:23 Nasłuchiwała przez jakiś czas. Nic, nic, nic...ale po chwili usłyszała kapanie wody. W sumie nic dziwnego. Dało się czuć, jak jest tam wilgotno. Szkoda tylko, że nic nie widziała. Pewnie było tam dość głęboko. Usłyszała też jakieś uderzenia. Ale może fakt coś tam zrzuciła.
Korciło ją, żeby wrzuci tam jakiś kamyk, by sprawdzić jak długo będzie spadał. Nie miała jednak na to czasu. Powęszyła jeszcze chwilę, ale nie znalazła nic, poza tym małym skrawkiem drewna. Co to jednak było? To ją ciekawiło.
Po chwili jednak uznała, że to pewnie jakieś stare kopalnie. W końcu była w górach i nie zdziwiłaby się jakby jakieś się tutaj znajdowały. Mogły być już opuszczone, ale tunele nadal zostawały i sprawiały pewne zagrożenie to tych, którzy wędrowali w tych okolicach.
Westchnęła i odsunęła się od dziury, biorąc kij w zęby. Gdy już się oddaliła od drewnianego skrawka, zmieniła się znów w dziewczynę, wzięła kij do ręki i obejrzała się za siebie. Po chwili ruszyła dalej. Dała skrzydłom odpocząć i szła jakiś czas pieszo, ale tym razem sprawdzała przed sobą kijem, czy droga jest w miarę bezpieczna.Astra - 28 Maj 2018, 21:49 Szła. Szła. I szła. I jeszcze trochę szła. Bez żadnych przygód. Tylko raz się potknęła o korzeń.
Czekała ją daleka droga, którą chciała jak najszybciej pokonać. Zaczynało się jednak ściemniać.
Za dnia mogło być ciepło, ale czy w nocy też tak będzie? Była w górach. Nigdy wcześniej nie była w górach. Nie miała z nimi doświadczenia.
Mogła spróbować znaleźć jakiś dom i spróbować tam przenocować. Może trafiłby się też miły gospodarz. Jeżeli Edmund był jakimkolwiek wyznacznikiem to ludzie tu raczej byli przyjemni w obyciu i pomocni.
Mogła też spróbować się gdzieś zadekować na dworze. W sumie nie wiedziała co w nocy wychodzi na żer. Mężczyzna opowiedział jej kilka strasznych rzeczy o lasach po drodze, ale wspomniał też, że te góry też potrafią być niebezpieczne. Tylko co dokładnie przez to rozumiał?
Nie wiedziała.
Tak czy siak decyzję musiała podjąć szybko. Zmrok zapadnie szybko. Szczyty zasłonią słońce i będzie ciemno. Naprawdę ciemno.Tulka - 29 Maj 2018, 12:53 Nie wiedziała ile już przeszła. Czy do domu Edmunda było daleko czy raczej nie. Nie miała zamiaru się wracać, ale miała nadzieję, że już trochę przeszła. Musiała wracać, a niestety robiło się coraz ciemniej. Wiedziała, że poza księżycem (o ile takowy będzie) nie będzie tutaj zbyt wiele światła. Wtedy nie będzie mogła ani za bardzo określić gdzie idzie, ani czy czasem zaraz nie spadnie w jakąś przepaść. Do tego musiała trochę odpocząć. Musiała znaleźć jedna jakieś miejsce.
Wzbiła się wysoko w powietrze, rozglądając się, czy gdzieś w pobliżu nie ma jakiegoś domostwa. Trochę bała się prosić o pomoc, ale może napotka kogoś podobnego do Góry. Oby... Jeśli znalazła coś, to poleciała w tamtym kierunku, po drodze zerkając czy widać zachód. Ładnych widoków nigdy wiele.
Jeśli jednak nie dała rady wypatrzeć żadnego domostwa czy karczmy, postanowiła znaleźć schronienie w lesie. Na nic opuszczonego nie liczyła, ale może znajdzie jakąś niewielką norę? Albo jaskinie, czy wysokie drzewo, na które mogłaby wlecieć i tam odpocząć. W przypadku jaskini i nory, zmieniła się w lisa i obwąchała dokładnie wejścia, czy do czegoś nie należą. Jeśli nie znalazła nic, po prostu poszukała jakiegoś drzewa czy górki, pod którą dałaby radę szybko wykopać norkę na noc. Musiała coś wymyślić, bo nie widziało jej się spędzanie nocy w tym miejscu bez żadnej asekuracji.Astra - 29 Maj 2018, 22:05 Julia dość rozsądnie uznała, że warto rozejrzeć się za miejscem nadającym się na nocleg. Wzbiła się w powietrze by się rozejrzeć.
Nagły, mocniejszy podmuch wiatru sprawił, że zaliczyła bliskie spotkanie twarzy z gałęzią. W sumie nic groźnego, ale zdecydowanie nieprzyjemnego.
Zobaczyła pewien drobny pagórek z ciemniejszą plamą na zboczu. Dziurą? Na oko dotarcie tam zajęłoby jej jakieś 10-15 minut. Zdecydowanie zdążyłaby zanim zrobiło się bardzo ciemno.
Widziała też słabe światełka ze strony podnóża góry, ale nie miała szans do niech dotrzeć zanim nie zrobi się naprawdę ciemno.
To były jedyne opcje jakie miała. No może poza próbą przenocowania w dziurze, do której prawie wpadła.Tulka - 30 Maj 2018, 19:19 Warknęła cicho, gdy wiatr sprawił, że wpadła na gałęzie. Sprawdziła szybko w jakim stanie jest jej polik. Jeśli nie krwawił jakoś mocno, to po prostu go zignorowała. Nie chciała marnować energii na jakieś głupoty. Nigdy nie wiadomo co może jej się jeszcze przydarzyć po drodze.
Zauważyła jednak dwie możliwości schowania się. Jaka szkoda, że ta bliższa nie była po drodze do tej dalszej. Zdecydowała się jednak wybrać norkę. Była bliżej. Co prawda jeśli spotkałaby kogoś takiego jak Edmund to pewnie w tym domostwie, byłoby pewnie ciepło i bezpieczniej o wiele niż w norze. Ale nie umiała dokładnie określić jak daleko to światło jest i czy w ogóle jest z domu czy jedna jego źródło jest całkowicie inne.
Szybko ruszyła w stronę nory, rozglądając się uważnie, czy czasem coś albo ktoś nie kręci się w pobliżu. Musiała jednak gdzieś odpocząć.
Gdy tylko zbliżyła się do niej, zamieniła się znów w lisa i zaczęła obwąchiwać wejście, oraz najbliższą okolicę, by sprawdzić czy jest tutaj w miarę bezpiecznie. Jeśli nic nie wyczuła, weszła ostrożnie do norki i usadowiła się tak, by mieć wgląd na wejście. Jeśli jednak coś wyczuła, to...no cóż...chyba musi jednak spróbować skierować się w kierunku tych świateł. A tak wszyscy powtarzają, by nie iść w stronę światła...Ale może to chodzi tylko o tunele?