To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Po drugiej stronie krzywego zwierciadła...

Cmentarzysko - Cmentarz

Anonymous - 4 Lipiec 2012, 18:11

Po drodze tutaj wstąpiłem do kwiaciarni. Z początku nie miałem zamiaru odwiedzać cmentarza, ale doszedłem do wniosku, że dawno mnie tu nie było a o groby rodziny trzeba dbać.
Kilkanaście minut wędrowałem między płytami nagrobnymi, tabliczkami i krzyżykami, by w końcu dotrzeć do grobu mojej siostry. ''Francesca Lucchini' mówił nagrobek.
-Hej siostrzyczko. -wymruczałem pod nosem. Ciekawe, czy cieszyła się z moich wizyt, czy raczej uważała, że mam niezły tupet, żeby ją odwiedzać. W końcu zginęłam z moich rąk. No, powiedzmy...
Zgarnąłem najróżniejsze śmieci oraz stare kwiaty z płyty. Położyłem nową wiązkę - białych róż. Zawsze je lubiła. Wśród nich była jedna czarna.
Odpaliłem zgaszonego znicza, rękawem płaszcza przetarłem napisy na nagrobku, usiadłem na ławce naprzeciwko i zapaliłem papierosa. Przed oczami znów miałem tamten dzień. Cały bar w okropnie zmasakrowanych ciałach, a wśród nich moja siostra, jeszcze dogorywająca. Chciało mi się rzygać za każdym razem, gdy o tym pomyślałem. Nie, nie dlatego, że śmierdziało a posoka była wszędzie. Chciało mi się rzygać przez siebie samego. Codziennie gdy patrzyłem w lustro to chciało mi się rzygać, dlatego w końcu je zdjąłem. Pewnie kilka mniejszych kawałków wciąć leży na kafelkach w łazience.

Anonymous - 4 Lipiec 2012, 19:08

Wiatr rozwiewał czarne włosy piętnastolatki, która sunęła niczym nocna mara między nagrobkami. Cały czas używała iluzji, dzięku której nie było widać jej wielkich, nietoperzych skrzydeł, które wywołałyby z pewnością panikę w tym miejscu. Po drodzę zaczepiło ją kilku typków, z jej starej szkoły. Udawała, że to nie ona. Już nie chodzi do tej szkoły, więc rozdział zamknięty. Zwłaszcza o takich obleśnych typkach trzeba zapomnieć. Oni naprawdę nie mają co robić? Tylko palą papierosy, piją tanie wino, wykradzione rodzicom z barków i zaczepiają dziewczyny. Zwykle te wyraźne, które same prowokują wyglądem, zachowaniem i głupawo chichoczą, gdy oni to komentują. Ż a ł o s n e.
Było jej ciężej się przeciskać między nagrobkami i ludzi, bo dla niej ludzi było... dwa razy więcej. Co parę nagrobków widziała nieco rozmazanych ludzi, którzy mieli głowię odwróconą w jej stronę. Ludzi, którzy nie należeli do świata żywych.
Iku wreszcie zobaczyła TEN nagrobek. Przejechała palcem po płycie i usiadła na jej skraju. W ten sposób przybliżyła się chociaż do ciała swojemu martwemu odpowiednikowi. Wspomniała chwile, kiedy oddała babci swoje ulubione kokardki, by zawiązała je dla martwej ("Zawsze się jej podobały, więc pewnie teraz też by chciała je mieć"). W końcu Iku wstała i upadła na kolana tuż przed napisem "Aiko Omori". Niedawno ktoś tu sprzątał, więc właściwie poza modlitwą, Iku nie miała co robić. Cofnęła się badając stan ogólny grobu. Raczej czysty, niezdewastowany... nagle poczuła ostry zapach dymu papierosowego. Zawirowało jej w nosie. Któż to tak kopci?
Wtedy zauważyła mężczyznę. Matko, dwudziestokilkuletni, ciemno ubrany, ponury facet z papierosem. Wyglądał całkiem, chmm... dla niej jak zwykły facej facet, nie umiała oceniać facetów przez pryzmat "ale ciacho", "w moim typie", "nie w moim typie". Ot, człowiek płci męskiej, ale wiedziała, że jej zmarła siostra bliźniaczka, która uwielbiała tajemniczych, mrocznych, groźnych facetów byłaby nim zauroczona. Popędzona sentymentem, wspominając wszystkich biednych mężczyzn, którzy byli ofiarami serca Aiko, których ona, czyli smarkula w porównaniu z nimi, praktycznie napastowała, postanowiła podejść do mężczyzny. Poprawiła opaskę, która musi szczelnie zakrywać jej lewe oko.
-Wierzy pan, że ludzie zmarli są wciąż w naszym świecie jako... duchy?- usłyszła swój własny głos.

Anonymous - 4 Lipiec 2012, 19:33

Z ponurych wspomnień wyrwał mnie dziewczęcy głos. Przez krótka chwilę wydawał się znajomy, mimo iż słyszałem go pierwszy raz.
-"Zabij!" -rzuciły chórem Doicheall. Zignorowałem je, chociaż przez chwilę rzeczywiście miałem ochotę coś uśmiercić. Szybko się ogarnąłem, na szczęście dla tego niewinnego dziecka.
Spojrzałem na właścicielkę głosu i od razu przypomniała mi się moja sąsiadka. Ona też nie miała oka. Aż mimowolnie zerknąłem w dół, na jej nogi. Nie, ta miała obydwie.
Pytanie było trochę od czapy, nawet biorąc pod uwagę, gdzie się właśnie znajdowaliśmy.
-Nigdy się nad tym specjalnie nie zastanawiałem. -odpowiedziałem, jak gdyby nigdy nic, jakby mała spytała mnie o godzinę.
Nie zastanawiałem, bo wiecznie chodziłem półnarąbany. A jak już byłem w miarę trzeźwy, to miałem ważniejsze sprawy na głowie. Zwłaszcza ostatnio. Pieprzony Marlow, pieprzona mafia. No i ta Japonka.
-Tak, przyjmijmy, że wierzę. -odpowiedziałem po chwili namysłu. Skoro istniały demony, to czemu miałoby nie być duchów? Doicheall zachichotały w mojej głowie. Chyba im się podobało, w jaki sposób o nich myślałem. Zaciągnąłem się papierosem, po czym rzuciłem go na ziemię i zdeptałem.

Anonymous - 4 Lipiec 2012, 19:59

Przez chwilę się zastanowiła, czy facet jej nie wyśmieje, nie zada pytania w stylu "Ile ty masz lat?" patrząc z politowaniem. Nie, nie zrobił tak. Potraktował pytanie, no... powiedzmy, że poważnie, biorąc pod uwagę inne alternatywy jego reakcji, jakie wyobraziła sobie Iku. Dziewczyna myślała, czy usiąść obok, ale stwierdziła, że nie jest jednak jak Aiko, no i w końcu nie ma zamiaru się do niego lepić, tylko... no właśnie, po co go zaczepia? Chyba z nudów i z ciekawości ludzkich reakcji. No bo w końcu to człowiek, prawda? Gdyby był kimś takim jak ona, kiedyś człowiekiem teraz nędznym, szkrzydlatym stworzeniem, to chyba by się nie zastanawiał nad istnieniem stworzeń paranormalnych. Chyba... a jak by ona zareagowała na takie pytanie? Iku stała prosto jak słup. Patrzyła uważnie swoim niewinnym, czerwonookim spojrzeniem na rozmówcę. Ech, tak rzucić papierosa i przydeptać. Okropny zwyczaj. Świat byłby czystszy, gdyby każdy patyczek po lodach, każda puszka po piwie i każdy papieros lądował w koszu. Za to nie lubiła Świata Ludzi. B r u d.
-Chciałby pan, żeby ONI do nas wracali?- spytała bezpośrednio z kamiennym wyrazem twarzy. Oczywiście jako duchy. Przeludnieniu mówimy nie.

Anonymous - 5 Lipiec 2012, 11:07

Aż zacząłem się nad tym zastanawiać. Przyjmując, że duchy istnieją i, co więcej, żyją sobie wśród nas, obserwują nasze poczynania. Siostrze nigdy się nie podobało, że pracuję dla mafii, teraz pewnie też nie byłaby ze mnie dumna. No, może troszkę. Z faktu iż uwięziłem Doicheall. Niby to one ją zabiły, a jednak siebie obwiniałem za jej śmierć. Ciekawe... Demony znów zachichotały w mojej głowie. Zdecydowanie podobało im się, że ich winy spały na kogoś innego.
Z zamyślenia znów wyrwał mnie jej głos.
-Zależy w jakim sensie wracali. -pytanie było trochę mało dokładne. Bo niby o co chodziło? Reinkarnacja, zombie, dusze szlajające się ulicami czy po prostu wstanie z grobu jakby nigdy nic się nie stało?
Dziewczyna wyglądała normalnie, ale zdecydowanie normalna nie była. Nie wiedziałem tylko, czy nie jest człowiekiem, czy po prostu pochodzi z jakiejś patologicznej rodziny. Albo może nie ma rodziny, jak ja. Tak czy siak mogłaby z powodzeniem grać w horrorach.
Gdzieś w oddali zagrzmiało. O tak, dawno nie padało. Nareszcie trochę zmoknę.

Anonymous - 5 Lipiec 2012, 11:59

Widziała nad cmentarzem czarne chmury. Oby lunął deszcz i zmył tą ciężką atmosferę. Ludzie przed deszczem wydają się jacyś ciężcy. Gapią się na czubki swoich butów, warczą na siebie na wzajem i ciąglę się czymś martwią. Szum deszczu zdaje się zagłuszać cały harmider, tego nędznego świata. Nocna Mgła poczyniła krok w stronę rozmówcy by lepiej widzieć jego oczy. Rozmowa przeobraziła się dla niej w zabawę. Łatwo zauważyć, że to słowo ma dla Iku odmienny sens, niż dla innych.
-Każdy powrót ma ten sam skutek- powiedziała spuszczając wzrok z rozmówcy i ukucnęła, by kontynuować rozmowę, rysując sobie palcem po piasku.- OSOBA jest w końcu z nami- dodała rysując palcem oko.
Narysowała w milczeniu drugie oko. Pisakowe ślepia patrzył na nią z dołu, widząc każdy jej ruch. Za to ludzie mknący do grobu swoich bliskich, spoglądali na dziewczynę, która kuca przed mężczyzną i patrzy na piasek.
Czemu miałaby tego nie robić? Oglądanie, lub domyślanie się ludzkich reakcji na różne zachowania jest ciekawsze niż pilnowanie się niepisanych reguł, jak powinno się zachowywać w takim i takim momencie, by wydać się zupełnie przeciętnym. Niespodziewanie dziewczyna zaczęła chichotać jak małe dziecko. Spojrzała czerwonym oczkiem na rozmówcę wykrzywiając usta w niewinnym uśmiechu.
-Myśli pan, że są tu ludzie, którzy nie chcieliby spotkać się ponownie z martwą osobą, którą odwiedzają?- spytała optymistycznie, ścierając ręką piaskowe oczy. Ostatecznie dodatkowa para gapiących się na nią oczu, nie jest taka potrzebna. Kolejny grzmot.
-Będzie deszczyk- wyszeptała ucieszona.

Anonymous - 5 Lipiec 2012, 12:13

Chwilę ją obserwowałem, jak kuca i zaczyna rysować piaskowe ślepia.
-Tak samo jak każde odejście. -odpowiedziałem. -OSOBY nie ma już z nami. A jednak można odejść na kilka sposobów. Można udać się w podróż, a można opuścić świat żywych. Czasami ważniejsza jest przyczyna. W końcu to ona determinuje skutek. Z podróży można wrócić. Z zaświatów nie za bardzo. -o to samo chodziło mi z powrotem, o który pytała dziewczynka. Może wrócić sama dusza, która będzie Cię nękać do końca życia, a może wrócić dusza w pudełku zwanym ciałek, które można ponownie zniszczyć i mieć spokój. Może też wrócić same ciało, jako mięsna kukiełka w czyichś dłoniach. I właśnie te warianty determinują, czy chciałbym, żeby ONI do nas wracali. Było sporo osób, które z chęcią zabił bym jeszcze raz, albo nawet dwa. Mogłyby by wrócić w cielesnej postaci. Jednak samych ich dusz bym tu nie chciał. Wiele z moich ofiar na pewno szukałoby zemsty. Chyba nie muszę dodawać, na kim.
-Na pewno. -choćby ja. Chciałbym znów zobaczyć Francescę, ale nie wiem, czy mógłbym spojrzeć jej w oczy. Głównie dlatego, że nie wiem, czy mi wybaczyła, czy nie. A nie byłbym zaskoczony, gdyby jednak chodziło o ten drugi wariant.
No a poza mną na pewno była cała masa innych takich ludzi. Ilu na przykład mężów, zaciągniętych tu przez żony na groby swoich teściowych chciałoby je zobaczyć? Tak, to stereotypowe podejście, ale byłem trochę skacowany i trudno mi było wymyśleć jakiś inny przykład.

Anonymous - 5 Lipiec 2012, 13:06

Z każdym kolejnym słowem otwierała coraz szerzej oko. Nie dała po sobie poznać, w końcu gapiła się na piasek. Gwałtownie podniosła głowę i spojrzała na mężczyznę ze zdumieniem.
-Ma pan całkowitą rację- powiedziała z uznaniem, jakby nie pamiętała o tym co sama przed chwilą powiedziała. Widocznie dla niego, powrót osób zmarłych nie byłby na rękę, inaczej cieszyłby się z każdego ewentualnego powrotu z zaświatów. Mogła więc Iku z łatwością wydedukować, że mężczyzna miał z niektórych śmierci korzyści, bądź się do nich przyczynił. A może Iku za dużo myśli. Może to błędny trop, a piętnastolatka poprostu na wstępie ma o każdym człowieku wyrobione, złe zdanie -Chociaż ja bym chciała żeby Aiko wróciła pod jakąkolwiek postacią, chodź to dość irracjonalne- wyznała, wiedząc, że jej rozmówca i tak nie wie o kim mówi i wcale nie zamierzała go wtajemniczać. I tak go to zapewnie nie obchodzi.
-Taak?- spytała jak mała dziewczynka, która dowiedziała się, że dzieci wcale nie przynosi bocian. Czyli ludzie naprawdę tacy są? Chodzą na cmentarz dla pozorów? A może... może wstydzą się czegoś przed ludźmi, którzy opuścili już ten świat, albo... wogule nie znali tych "bliskich". Tak jak Iku zapomniała o swoim ojcu, kiedy dopadła ją Anielska Klątwa... Pewnie jakby dowiedziała się, że on nie żyje i tak by nie czuła potrzeby odwiedzenia jego grobu. Mógł być przecież każdym. Mordercą, pijakiem, albo człowiekiem "porządnym", ale kompletnie pustym i bez wartościowym. Nie zamierzała się dzielić swoimi przeżyciami, emocjami i przemyśleniami z obcym facetem.
-Może kiedyś to zrozumiem- powiedziała udając niewiniątko.
Wstała powoli i przeszła małe kółko, dla rozprostowania kości. Tupiąc nóżkami jakiś rytm poczuła pierwsze krople, spadające na jej ręce i nos.
-Jak ja lubię deszcz- westchnęła sama do siebie.

Anonymous - 5 Lipiec 2012, 15:42

-Czasami mi się zdarza. -odparłem tylko, patrząc w niebo. Nad nami było jeszcze w miarę jasno, chociaż z zachodu powoli nadciągały czarne chmury. I dobrze, osobiście nie przepadałem za słońcem. Moja towarzyszka rozmowy chyba też nie, sądząc po jej bladej twarzy.
Nie wiedziałem, kim była ta Aiko, ale dziewczyna miała rację - średnio mnie to obchodziło. Obstawiałem bardziej siostrę lub przyjaciółkę, chociaż zdarzają się osoby mówiące do rodziców i dziadków po imieniu, więc tej opcji też nie wykluczałem. Mogło to być też jakieś zwierzątko. Zresztą, co za różnica.
-Uważaj, czego sobie życzysz, bo może się spełnić. -ostrzegłem ją. -Uważałbym zwłaszcza z 'jakąkolwiek postacią'. -o ile nie przeszkadzałoby jej, gdyby ta cała Aiko wróciła do świata żywych jako na przykład diabeł we własnej postaci. Chociaż sądząc po jestestwie małej chyba wręcz by się jej to podobało...
Spojrzałem na nią znudzonym spojrzeniem. Naprawdę tak trudno uwierzyć, że ludzie to szumowiny, robale i zaraza? No, może nie wszyscy, ale część.
-Może jednak lepiej nie. -odparłem, znów patrząc w górę. Odwiedzać grób zmarłego, mimo że ma się go totalnie w dupie? Robić to tylko 'bo wypada'? Słyszałem, że w życiu trzeba wszystkiego spróbować, ale znajcie umiar. Są rzeczy, których nie warto próbować, bo potem będą was prześladować do końca życia aż wypaczą wam mózg, zepsują serce i wyszarpią duszę.
Zerknąłem tylko na małą, po czym znów uniosłem głowę.
-''Ja też.'' -pomyślałem.

Anonymous - 5 Lipiec 2012, 16:28

-Czemu? - spytała robiąc na jednej nodze piruet.- Jakieś urozmaicenie w życiu jest potrzebne. Zwłaszcza komuś, komu często doskwiera taka życiowa...- tu spojrzała na mężczyznę i uśmiechnęła się zadziornie-...nuda.
Tak... nawet gdyby na horyzoncie pojawiła się bezmózga kukła w ciele Aiko, która próbuje maniakalnie zniszczyć ludzkość, Iku popchnięta przez pewien sentyment czuła by się w obowiązku by pilnować swojej upośledzonej, groźniej siostrzyczki. Na pewno byłoby to absorbujące zajęcie.
-Chyba nigdy nie mogłam zrozumieć ludzi. Ta gra pozorów... nie mogę tego zrozumieć, a tak bym chciała- powiedziała westchnąłwszy. Kiedy jeszcze była człowiekiem też jej to nie dawała spokoju. Odstawała od reszty i nosiła z dumą łatkę dziwnej, przypiętą już we wczesnym dzieciństwie. Tak naprawdę, lubiła obserwować intrygujących ludzi, badać i zachowania. To jedyne co dawało jej sens życia po śmierci siostry bliźniaczki. Może jej rozmówca zauważył, że nie rozmawia z przeciętną piętnastolatką. Da się to zresztą zauważyć. Traktuje ją co prawda pobłażliwie, ale... posuńmy się o krok dalej. Podeszła bliżej ławeczki i nachyliła się konspiracyjnie nad rozmówcą.
-Pewnie nie uwierzyłby mi pan, gdybym powiedziała, że jestem duchem, prawda?- spytała nie spuszczając z niego iskrzącego się żywo, czerwonego oka.

Anonymous - 5 Lipiec 2012, 16:45

-Jak tam sobie chcesz. -machnąłem na to ręką. -Tylko potem nie mów, że Cię nie ostrzegano. -co ja się będę przejmował jakąś smarkulą. Niech ją rodzice nauczają, ja nie od tego jestem.
Zerknąłem tylko na nią. Co jak co, ale nuda mi nie doskwierała. Nie z tymi dwoma jędzami w mojej głowie, z porachunkami z mafią, z Marlowem i tajemniczą Japonka, która ciągle obijała się we wnętrzu mojej czaszki nie dając o sobie zapomnieć.
Nie skomentowałem tego. Większość czasu spędzałem sam, nie zwracałem uwagi na innych i na to, jak się zachowują. Owszem, co bardziej obsceniczne zachowania zwracały moją uwagę, ale ich nie kontemplowałem. Miałem gdzieś, czy ludzie są tacy czy inni i dlaczego tacy są. Póki nie wtrącali się moje sprawy zupełnie mnie nie obchodzili.
-"Ale Japonce pomogłeś!" -pierwszy raz od dawna Naate powiedziała coś... sensownego. Właśnie, dlaczego jej pomogłem? Bo nie wypadało nie pomóc? Bo tak wyszło? Przecież i tak i tak musiałbym rozwalić tamtych gnojków. Tylko czemu zaproponowałem nocleg u siebie? Przecież mogłem ją zostawić na tym bagnie i nie przejmować się, że ta trójka pakerów ją zgwałci i zabije, gdy wróci do domu. heh...
I ponownie mała wyrwała mnie z zamyślenia. Spojrzałem na nią znudzonym spojrzeniem.
-Pewnie nie uwierzyłabyś mi, gdybym Ci powiedział, że mieszka we mnie demon, prawda? -przedrzeźniłem ją. Doicheall tym razem wręcz się zaśmiały. Nawet mi to nie przeszkadzało. Chyba miałem z nimi dobry dzień, aż prawie chciałem je uwolnić.
Nie wiedziałem, jak inni reagowali na to jej czerwone oczko, w każdym razie moje szare gałki nie wyrażały absolutnie żadnej emocji.

Anonymous - 5 Lipiec 2012, 22:08

Im bardziej beznamiętnie reagował na jej zachowanie, tym bardziej ją intrygował. Skrzydlata nie miała wątpliwości, że ten człowiek (w końcu co ona tam wie) jest zarówno groźny jak i doświadczony wieloma przygodami przez życię. Pewnie gdyby jej matka żyła, a ojca pamiętała, mogliby ją ostrzec, żeby nie rozmawiać z takimi typkami. Ale była zdana na siebie, więc mogła pakować się w tarapaty kiedy tylko chce.
-Będę pamiętała pana słowa- zapewniła tak jakby uważała go za wielki autorytet. Był w końcu najciekawszym człowiekiem jakiego spotkała od dawna. Co prawda wyglądał na znudzonego i Iku miała wrażenie, że jej rozmówca ma wielką ochotę powiedzieć jej, żeby delikatnie mówiąc spadała, ale wydawał się naprawdę ciekawy.
-Oczywiście że bym uwierzyła!- zapewniła Iku żywo, trzęsąc głową.- Gdyby pan tak powierdział pewnie powiedziałabym panu...- ucięła i spojrzała w dół na piasek, na którym zaczęło pojawiać się coraz więcej mokrych kropek. Rozpada się na amen. Po chwili, chmura się oberwała, a świat pogrążył się w ulewie. Iku westchnęła i poklepała kieszeń. Wyjątkowy kompas wciąż tam był, nie zniknął w żaden magiczny sposób. Więc będzie jak wrócić do domu. Deszcz mimo, że jest cudowny, nie działa dobrze na skrzydła. Kiedy są mokre i ciężkie jest tak niewygodnie... To, że ich nie widać, nie znaczy, że ich nie czuć. Gdyby nie to byłaby pewnie gotowa tańczyć samotnie w deszczu, a może nawet podczas burzy. A tak będzie mogła jedynie obserwować go z okna, susząc włosy i skrzydła.
-Wybaczy pan, ale muszę iść- powiedziała z głosem, który mógłby sugerować, że dziewczyna wierzy, że rozmówca będzie tęsknił za taką męczyduszą.- Może się jeszcze spotkamy, przy założeniu, że jednak nie ma pan w sobie demona, co byłoby nieodpowiedzialne z mojej strony, przy założeniu, że nie jestem duchem.- uśmiechnęła się czarująco .- Pewnie bym została, ale deszcz. Wie pan- dodała konspiracyjnie- Skrzydła.
I odeszła skacząc z nogi na nogę i podśpiewując Marsz Mendelsona.

zt.

Anonymous - 6 Lipiec 2012, 10:47

Kącik ust lekko mi drgnął w, powiedzmy, uśmiechu. Bardziej śmiałem się z siebie, niż jej odpowiedzi. Od kiedy to ze mnie taki wujek dobra rada?
O, naprawdę? Hueh, jej reakcja całkowicie nie pasowała do obrazu osóbki, który przez ostatnie kilka minut wyrobiła w moich oczach.
No i się rozpadało. Wreszcie.
-Jak najbardziej. -skinąłem głową. A na kolejne jej zdanie Doicheall parsknęły śmiechem, wręcz się zakrztusiły.
-"Ależ skąd, nie jesteśmy demonem!"
-"Jesteśmy tylko wróżkami!" -no po prostu jak idiotki.
Skrzydła? A to ciekawe. Żadnych nie widziałem. Ale w sumie... Nie takie cuda się tu dzieją. Pewnie schowane albo w jakiś inny sposób ukryte. Albo może mała ma urojenia. Albo coś ćpała. Nie byłoby to aż tak szokujące, w dzisiejszych czasach dzieciaki coraz wcześniej zaczynają.
Dziewczynka odeszła, ale ja jeszcze zostałem. Zanim bym doszedł do domu to i tak byłym mokry, więc mogłem tu spędzić jeszcze trochę czasu.
Zacząłem rozmyślać nad tematem poruszonym przez małą. O powrocie z zaświatów.
-Mściłabyś się? -spytałem siostry, a raczej jej grobu.
-"[colorblueviolet]Oczywiście Jackie! Poczekaj tylko aż stąd wyjdę![/color]"
-"Głupia!" -odpowiedziałem Naate, chociaż nie byłem na nią zły. Chyba nadszedł ten czas, gdy pogodziłem się z obecnością demonów. Może to dzięki małej, a może czas zrobił swoje. W każdym razie chyba zbliżał się czas uwolnienia... Nie, jednak nie. Nadal przerażała mnie ta wizja.
Wstałem i opuściłem cmentarz.


zt

Anonymous - 6 Lipiec 2012, 19:10

Kolejna wycieczka po przypadkowych światach. Żywot Cienia jest jednak interesujący, bez żadnych przeszkód możesz hasać do woli po niemalże każdej przestrzeni. Ostatnio przebywał wyłącznie w Krainie Luster, więc postanowił odwiedzić Świat Ludzi. Tak już się plątał dłuższy czas i pożarł tu masę snów. Naprawdę, to nie wiarygodne ilu ludzi myśli o rzeczach nieczystych, a mężczyźni to już żywy Szwecki stół dla młodzieńca. Po udanym posiłku Shadow zaczął rozglądać się za jakimś miejscem do krótkiego odpoczynku. Żadnego opuszczonego budynku w okolicy, skandal naprawdę. Czy w tych czasach naprawdę nie ma już dobrej rudery bądź "nawiedzonej" kamienicy? Krążył tak dłuższy czas, nie mając pojęcia gdzie właściwie zmierza. Gdy już nie miał bladego pojęcia gdzie się znalazł postanowił zapytać się jakiegoś marnego tubylca, gdzie jest jakieś miejsce, do którego ludzie raczej nie przychodzą chętnie. Złapał jakiegoś na szybko i wypytał dokładnie o okolice. Sny niestety miał nijakie, jakiś dom oraz ciepły posiłek, blee... Zgodnie z zaleceniami ów człowieczka udał się w wyznaczonym kierunku. Po długim marszu dotarł wreszcie do cmentarza. Chłopak nie ukrywał zdziwienia, pytał nieznajomego o wygodne i opuszczone miejsce, ale nie miał na myśli spania w trumnie. Ale co tam. Młodzieniec i tak uznał, iż nie chce mu się już dłużej błądzić. Zrezygnowany postanowił pooglądać przypadkowe nagrobki. Tu jakaś kobieta, a tu jej mąż o i jeszcze dziecko... Gdy już zapoznał się z treścią większości nagrobków, postanowił wreszcie odsapnąć. Położył się na pobliskiej ławce i przymknął oczy. Nie życzył sobie żadnego towarzystwa, a tym bardziej człowieka, ale przecież nie może ustawić ogrodzenia pod napięciem wokół cmentarza. Tak więc wszystko doskonale słysząc, oddał się relaksacji.
Anonymous - 6 Lipiec 2012, 19:33

Śledzenie ludzi nie przychodziło rudzielcowi z wyjątkowym trudem - ot, w czasie idealnie zwyczajnego spaceru dla zdrowia i urody (pfe!) coś, a raczej ktoś, chociaż bardziej owo coś zamajaczyło się w kącie oka chłopca.
Cień.
Nie zwyczajny, odcięty na chodniku czy trawie cień, bardziej cień żyjący, poruszający się i wyglądający, jakby pozostawiał za sobą długi, ciemny, powoli parujący ślad - wcale nie skojarzyło to się Friedrichowi z oślizłym ślimakiem, skądże znowu! Chociaż, w sumie... Nie miał zamiaru pójść za nim niczym głodny pies za mdlącym zapachem pieczonego mięsa, bardziej nie pomyślał nad swoim działaniem i zrobił to z odruchu bezwarunkowego - dłuższy spacer, więcej zdrowia i urody, większe szczęście w życiu, lepsza praca. Zatem pamiętajcie dzieci: łaźcie za podejrzanymi typami, będziecie mieć wymarzoną pracę.
Cmentarz, cudownie - zawsze nowe przeżycia! Przy okazji, blisko do domu, blisko na basen i blisko do supermarketu, grabarze tu mieszkający muszą mieć cudowne i proste życie. Friedrich niespiesznie szedł przed siebie, naciągając rękawy koszuli na dłonie - sam widok szarych, smutnych i prawdopodobnie zimnych płyt wywoływał lodowate dreszcze. Właściwie, kierował się do wyjścia od strony zachodniej, planując kolejny, porywający, samotny i nudny wieczór.
- Przyszedłeś pożywiać się smrodem i atmosferą cmentarza, czy uznałeś, że jest zbyt kolorowy?
Głośna myśl. I bynajmniej było to skierowane w kierunku bladych zwłok na ławce.
Wieczór nie będzie porywający, kolejny ani samotny.



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group