To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Po drugiej stronie krzywego zwierciadła...

Cukierkowa Ulica - Sklep z cukierkami ,, Pod tabliczką czekolady"

Anonymous - 18 Maj 2012, 20:08

Prawie wszyscy w dzisiejszych czasach mieli niską samoocenę. Tymbardziej ludzkie nastolatki, a Agnes to chyba najbardziej. Co prawda udawała, że wszystko jest okej, udawała pewną siebie i w ogóle, śmiała się ze swoich błędów, grała wyniosłą, ignorowała złośliwości. Owszem, ale tylko pozornie. W rzeczywistości brała wszystko do siebie, każde nawet najmniejsze słóweczko i w samotności rozpaczała nad tym, jaka jest beznadziejna. No, nie codziennie, ale zdarzało jej się.
Dla niej Świat Ludzi też był ciekawy. Zawsze można było znaleźć w nim coś nowego, zwiedzić nowe miejsca, poznać nowych ludzi. A nawet, jeśli gdzieś się już było, można, a nawet wskazane było, by tam wrócić, bo najprawdopodobniej zaszło wiele zmian. Tak więc ten Świat nigdy się nie nudził. Co nie oznacza, że Kraina Luster nie była dla niej ciekawsza, o nie! Fascynowało ją tu wszystko: od pogody, przez ludzi i ich obyczaje, po zwykłe krzaki, które wcale takie zwyczajne nie były. Tutaj nie można było być niczego pewnym, bo każdy przedmiot mógł okazać się niebezpieczny. Dlatego to było takie zaskakujące. Chociaż dla niej wszystko było ciekawe. Taki typ człowieka, co na to poradzić.
-Tak, to naprawdę ładne imię. Ale teraz to już bym się nie zamieniła, przyzwyczaiłam się do mojego.-Uśmiechnęła się szeroko, jednocześnie wzruszając ramiona. W sumie nie była pewna, czy w przypadku propozycji zmiany imienia, zgodziłaby się. Pewnie zastanawiałaby się krótko, wybrała pochopnie, a potem żałowała decyzji. Jakie to szczęście, że takiej opcji nie było.
Wreszcie przynieśli ciasto. Agnes bardzo się ucieszyła z tego powodu, ponieważ nie mogła się go doczekać. Uwielbiała czekoladę! Wiedziała, że jest bardzo tucząca, ale to najwyczajniej w świecie olewała - zawsze martwiła się po fakcie, ale co tam. Nie brała z poprzednich przypadków żadnej nauki, bo po co? Ona taka już była, nierozsądna.
-Hm? Szklani ludzie? Czemu akurat tak?-Spytała, pomiędzy kęsami ciasta. Na nieszczęście Oirivina, zaciekawiło ją to, co oznaczało, że pewnie będzie próbowała na nim wymusić mówienie. Co za pech!

Anonymous - 20 Maj 2012, 15:51

Oirivin pokiwał głową. On pewnie zrobiłby tak samo, gdyby naprawdę nie lubił swojego imienia, na tyle, by chcieć je zmienić. Po zastanowieniu i tak by tego nie zrobił. Przyzwyczaił się do bycia Oirivininem i jakoś, z innym imieniem czułby się nieswojo. Nie byłby wtedy sobą!
- Nie byłabyś już wtedy Agnes. Tą Agnes. - powiedział żując dalej żelka, który powoli rozpuszczał się w jego buzi.
Widząc jej radość, w momencie przyniesienia wyczekiwanego kawałka ciasta, przypomniał sobie o pewnym miejscu. Czekoladowe jezioro. Skoro tak lubiła czekoladę - a wyglądało na to, ze tak jest - to będzie musiał ją spytać czy nie była tam przypadkiem. Na pewno by jej się spodobało.
Nigdy nie rozumiał takiego troszczenia się o swoją sylwetkę. Znaczy.. o jej wygląd. O to czy... jest jej więcej, czy nie. Ważne przecież było sprawianie sobie przyjemności! A jedzenie to jedna z najlepszych metod na to. To znaczy... wiadomo, że ładne, szczupłe ciało jest piękne. Ale jeśli ktoś lubi jeść i jest wtedy szczęśliwy, to chyba jasne, że będzie trochę grubszy. Ale czy to było takie ważne? Poza tym na pewno ludzie, którzy posiadali więcej tkanki tłuszczowej od niego, byli o wiele ładniejsi.
Wciągnął gwałtownie żelka do buzi i znieruchomiał mimowolnie. Rozmowa kierowała się w jego stronę. Padło kolejne pytanie. Całe szczęście, że nie dotyczyła konkretnie go, a ogólnie rasy szklanych ludzi. Mimo to... granica była niewielka. W końcu mogły paść bezpośrednie pytania. Spuścił głowę i zaczął rysować kółka na blacie stolika.
- Chodzi o nasze ciało. Wszyscy mamy białą, mniej czy więcej, skórę, która wydaje się być przezroczysta. Wygląda jak szkło.- wyciągnął przed siebie dłoń by potwierdzić swoje słowa.- Poza tym, jeśli ktoś nas zrani, to na ciele powstaje pęknięcie. Tak jak gdyby nadtłuc szklankę.

Anonymous - 23 Maj 2012, 19:48

-No, trudno, żebym była inną Agnes.-Powiedziała z szerokim uśmiechem machając głową w obydwie strony. Mimo wszystko poczuła się miło. W tych słowach usłyszała pochwałę, choć równie dobrze mogła to być pogarda. No ale jako że ona pozytywnie patrzyła na świat, odczytała to w dobrym sensie. Nawet jeśli się pomyliła, nie chciała, żeby ją w tym uświadamiano. Jej samoocena i tak była dość niska.
Uwielbiała czekoladę, po prostu kochała. Nie mogła się bez niej obejść, tak samo, jak bez muzyki. Mogła jeść ją bez końca. Jedynym problemem było to, że miała mnóstwo kalorii. Nie to, żeby Agnes liczyła je co do jednej, o nie. Po prostu pilnowała ich ogólnej liczby, żeby wiedzieć, co mniej więcej ma zrobić, ile pobiegać, czy popływać. Ale oczywiście w teorii, bo w rzeczywistości stwierdzała, że jej się nie chce i szła spać. A dupa rosła... Sama z siebie nie przejmowałaby się tym, jak wygląda. Być może nawet udałoby jej się siebie zaakceptować. Niestety, środowisko robiło swoje, ciągłe dokuczanie jej z powodu jej wątpliwej 'urody' sprawiło, że było zakompleksionym niepewnym siebie dziewczęciem chorobliwie dbającym o sylwetkę. Choć to ostatnie to bardzo teoretycznie.
Zauważyła reakcję chłopaka na pytanię o jego rasę i trochę się zaniepokoiła. Nie chciała go urazić, a ten wyraźnie wyglądał na niespokojnego. Bała się, że się obrazi lub ucieknie. A tego na pewno nie chciała. Znowu zostałaby sama. A jakoś nie miała ochoty na rozmowę z Caraxem. Nie żeby coś, ale nastawiła się na dialog z istotą jej podobną. O Oirivinie można było tak poiedzieć, o kocie - raczej nie.
-Ale to okropne! Mam nadzieję, że nie jesteście tak tłukliwi jak szkło. To musi być straszne: uważać na każdym kroku, żeby się nie rozpaść na kawałeczki przez głupi ruch. Jak ty sobie dajesz radę?-Wyrzuciła z siebie lawinę słów, jednocześnie gestykulując. Często tak miała, ale jak ją ponosiły emocje, nie panowała nad ruchami. Taki urok. W jej głosie można było usłyszeć strach połączony ze współczuciem. Również to wyrażały jej oczy, gdy popatrzyła na niego smutno. Zabawne, jak w jednej chwili zmienił jej się humor, prawda?

Anonymous - 24 Maj 2012, 19:01

Och nie, pogarda to nie była. Bardziej jego słowa można by uznać za pochwałę, choć wtedy mógłby by to być z jego strony zbyt pochopny wniosek. Wolał więc nie mówić w jakim kontekście była jego wypowiedź. Musiał ją przecież bardziej poznać, by stwierdzić, czy faktycznie byłoby szkoda, gdyby Agnes zamieniła się w Klarę. Choć póki co, wszystko wskazywało na to, że by tak było.
Spuścił nogi na ziemię i podkulił je pod krzesło, jednocześnie pochylając się w stronę dziewczyny. Nie mógł siedzieć tak wciąż w bezruchu, to dlatego, ciągle zmieniał pozycje, robił coś. Teraz zaczął stukać palcami o kolana, wystukując jakąś melodyjkę. Zaczął też przypatrywać się Agnes... Jej... ludzkim ciele, trochę innym od jego. Jej skóra była inna. Bardziej jakby kremowa i nie tak nieskazitelna. Po raz kolejny popatrzył na jej piegi, które z każdą chwilą zaczynały być coraz bardziej piękne. Ach! On nie miał ani jednej ciemnej plamki na skórze! A nawet jeśli gdzieś odcień skóry się zmieniał, to ledwo, ledwo. Wiedział też, że krew pod tą piegatą skórą, jest inna niż jego. Jest czerwona! I taka ciemna. Agnes mogła się rumienić, a po skaleczeniu wyraźnie było widać wypływającą ciecz. Choć to ostatnie może nie było już takie fajne, ale za to, jak romantyczne. Ile się o niej słyszy! Poza tym krążąca w ciele krew ogrzewała ciało. Jego zawsze było zimne.
Zaśmiał się słysząc zaniepokojony ton rozmówczyni. Dlaczego przejmowała się takimi rzeczami?
- Nie, nie jesteśmy tak tłukliwi jak szkło. Jedynie tak wyglądamy. Za to tak... zimni jak ono tak.- odpowiedział. -Sam nie wiem po co w ogóle zostaliśmy stworzeni, może to jakiś dziwny błąd, eksperyment przeprowadzony na ludziach...? - westchnął cicho i pochylił głowę, tak, ze jego oczy zasłoniły białe włosy. Zaraz jednak ją podniósł. - Za to Wy - ludzie - jesteście tacy ciepli!
Tak, tutaj odezwała się jego natura szklanego człowieka. Ci wierzyli, ze ich rasa to jacyś wyrzutkowie, że właściwie nie powinno ich być. Oirivin podzielał to zdanie, choć mimo wszystko godził się z tym jaki jest.

Anonymous - 26 Maj 2012, 14:09

Pozwalanie innym na interpretację własnych zdań było najlepszym, co ludzie mogli robić. W ten sposób dostarczali im swego rodzaju rozrywki na resztę dnia, pobudzali do myślenia, a czasem powodowali też radość. Chyba że ktoś był pesymistą, wtedy raczej smutek. W każdym razie pobudzało to do działania, co było naprawdę dobrym zjawiskiem. A co do Agnes, zapewne gdyby była Klarą, nic by się nie zmieniło. Podobno charakter był cechą wrodzoną. Jednak Klara było mniej popularnym imieniem i jakiś tam cień szansy był, że dziewczyna nie zachowywałaby się w ten sposób, bo nie miałaby potrzeby się wyróżnić. Chociaż kto ją tam wie.
Jadła sobie w spokoju to ciasto, zwracając jednak uwagę na to, co robił Oirivin. Zastanawiało ją, jakim cudem jeszcze się nie wyłupał. Owszem, ona też musiała często zmieniać pozycję, a ręce zawsze miała zajęte, bo inaczej nie wytrzymywała, ale chyba ąz tak się nie wierciła. Możliwe, że była na to za leniwa. W pewnym momencie zauważyła, że chłopak zaczął jej się przypatrywać. Odruchowo odwróciła głowę w inną stronę, ale świadomość nadal pozostała.
-Nie patrz na mnie, nie ma na co.-Poprosiła w pewnym momencie, zaczerwieniona na twarzy. Głupio jej było tak mówić, ale jeszcze gorzej tak siedzieć obserwowana. To było okropne! Świadomość, że ktoś na nią patrzy była dla niej nie do zniesienia, choć sama nie wiedziała, czemu tak jest.
Nie rozumiała za bardzo, dlaczego Oirivin się zaśmiał. Dla niej jej zaniepokojenie było poważne i całkiem normalne. No bo gdyby jej przypuszczenia były słuszne, życie Szklanych Ludzi byłoby przerąbane. Ona nie umiałaby uważać na każdy swój ruch. Jako Szklany Człowiek już dawno byłaby cała potłuczona. Nie ma to jak być niezdarą!
-Oj tam, przesadzasz. Dzięki wam ten świat jest jeszcze ciekawszy! Bez was czegoś by tu brakowało, nie sądzisz?-Powiedziała wesoło, już uspokojona. Na uwagę o cieple tym razem ona się roześmiała.-Nie wszyscy. Ja na przykład mam kłopoty z krążeniem i wiecznie mi zimno w ręce i nogi. Dlatego lubię się grzać o innych.-Dodała wesoło. A że była ciekawa, położyła dłoń na dłoni Oirivina i się uśmiechnęła. I mimo, że skóra chłopaka rzeczywiście była okropnie zimna, nie cofnęła jej. Zrobiła to dopiero po chwili, po czym kontynuowała jedzenie ciasta.

Anonymous - 26 Maj 2012, 21:33

Wyprostował się powoli i znowu ukrył za zasłoną białej grzywki, która zasłoniła jego twarz, gdy pochylił głowę.
- Dlaczego tak mówisz? - mruknął cicho.
To co powiedziała było nieprawdą! Agnes była ładna, tym bardziej dla Oirivina, który zachwycał się innymi od niego istotami, lub też wręcz przeciwnie. W każdym razie, uważał, że dziewczyna była ładna. Nie wiedział za jaką uchodziła wśród swojej rasy, ale na pewno nikt by nie powiedział, że jest brzydka. To by było totalnym kłamstwem! No a jako, że rozmówczyni była ładna, to czemu miał na nią nie patrzeć? Lubił obserwować piękne rzeczy i istoty. Na pewno każdy lubił i miał do tego prawo! Ale skoro, ona sobie tego nie życzyła to cóż... Przestanie. Zrobił to i zaprzestał wystukiwania melodyjki. Dobry obserwator zauważyłby, że jest trochę zawiedziony.
Tak, na pewno miała rację, co tego, iż gdyby szklani ludzie faktycznie byli szklani, to ich życie byłoby prawdziwą męczarnią. Jednak wydawało mu się, że byłby wtedy do tego przyzwyczajony i normalne by było, iż jego rasa żyje krócej, bo są tak krusi.
Postanowił nie rozwijać tematu co do odrębności szklanych ludzi i nierozumienia sensu ich istnienia. Nie chciał się z nią kłócić na ten temat.
Kiedy usłyszał o tym, iż dziewczyna wcale nie jest tak ciepła jak inni ludzie uśmiechnął się w duchu. Zabawne, nie wiedział, że niektórzy są mniej ciepli. Ale no tak.. Zapomniał o krwi, która krąży w ich żyłach.
Wzdrygnął się gwałtownie i uniósł wzrok na Agnes, gdy ta dotknęła jego dłoni. Tak po prostu, bez żadnego problemu. Znowu zaczął się jej uważnie przypatrywać, próbując odgadnąć myśli. Patrzył w jej oczy i nie rozumiał tej swobody. Szybko jednak z powrotem jego twarz zasłoniły włosy.
Schował dłoń pod stół. Mimo, iż, powiedziała, że jej jest zimniejsza od innych ludzi, to i tak wyczuł różnice temperatur ich ciał. Dłoń Agnes była cieplejsza, ale nie gorąca, jak innych. To było przyjemne.
- Masz przyjemną temperaturę. - powiedział dosadnie. - Ja nie lubię się grzać o innych, bo zazwyczaj są za gorętsi. Przynajmniej ci, których udało mi się dotknąć.

Anonymous - 27 Maj 2012, 13:24

Zdziwiło ją pytanie chłopaka. Odpowiedź była dla niej oczywista, zresztą już wcześniej powiedziała, czemu.
-A co, nie mogę? Zresztą wokół jest tyle osób ładniejszych. Na nie możesz sobie popatrzeć.-Odpowiedziała, patrząc w ciasto. Nie umiała spojrzeć teraz w oczy nikomu, była na tyle dumna, że nie chciała, żeby ktoś widział smutek w jej oczach spowodowany jej wyglądem. Dla niej to było okropne, tak się przejmować takimi głupotami! Ale inaczej nie umiała. Zawsze traciła humor, gdy temat schodził na jej wygląd. Dlatego zaraz potem zmieniała temat. Tym razem jednak gdy zauważyła, że Oirivin przestał stukać palcami i jest odrobinę zawiedziony, westchnęła i pokręciła głową.
-No dobra, jak już musisz, to możesz.-Mruknęła cicho tym razem już cała czerwona na twarzy. Ukryła to pod włosami, ona też to umiała, ha! Dobrze było mieć długie włosy, to był jeden z niewielu plusów, które w sobie widziała.
Ona nie chciała się kłócić. Chciała tylko, żeby chłopak dostrzegł plusy istnienia swojej rasy. To byłoby dla niego lepsze, w końcu dało się zauważyć, że nie przepada za bardzo za swoim rodzajem. Tak, jakby był zły, że urodził się tym, kim był. A to była najgorsza możliwa rzecz. Nie było nic okropniejszego od braku akceptacji siebie i czucia się wyrzutkiem. Agnes to wiedziała, bo doświadczyła to na swojej skórze. A przynajmniej coś tego rodzaju. Wiecznie czuła się samotna i niezrozumiana, ale to już inna sprawa.
Reakcja Oirivna na jej rękę trochę ją przestraszyła. Bała się, że zrobiła mu krzywdę lub po prostu nie chciał, żeby go dotykała. Mogła go przecież w ten sposób urazić, a tego nie chciała. Gdy zauważyła jego wzrok, uśmiechnęła się i zaczęła wpatrywać się w jego oczy. Były ładne. Takie czerwone. Odrobinę przerażające, szczególnie w połączeniu z bladą cerą i białymi wręcz włosami, ale przez to interesujące. Szkoda, że tak szybko je zasłonił.
-Uhm, dziękuję. Mało kto lubi, jak go dotykam, bo wszystkich przeszywa zimno. No i szybko odskakują.-Powiedziała, zakładając włosy za ucho. Potem zjadła kilka kęsów ciasta i zauważyła, że całe zniknęło. Sama się zdziwiła swoim tempem, a jednocześnie zasmuciło, że się skończyło. Ale trudno, następnego już nie kupi. Na dzisiaj jej już wystarczy.
-Masz bardzo ładne oczy. Fajnie kontrastują z twoją skórą i włosami.-Wystrzeliła nagle, po czym uśmiechnęła się. Nie wiedziała, czy był to dobry krok, ale trudno. Nawet jeśli nie, to już tego nie odwróci.

Anonymous - 27 Maj 2012, 15:46

Chłopak rozejrzał się wokół po innych klientach sklepu. Szukał kogoś na kim, jego wzrok mógłby spocząć, zamiast Agnes. Ale nie znalazł nikogo takiego. Ona siedziała naprzeciw, najbliżej i to jej mógł się przyjrzeć. To ona mogła się dla niego wyróżniać i to ona była w tej chwili naprawdę ładna! Kiedy jednak uzyskał pozwolenie na patrzenie uśmiechnął się jedynie kryjąc zakłopotanie, popatrzył na nią, po czym zerknął na żelka, który jej dał. Potem na swoją torebkę, blat stołu, aż w końcu westchnął rozdrażniony.
- Jeśli nie chcesz, żebym Ci się przyglądał, to nie będę. - odparł i po chwili zastanowienia znowu zaczął wystukiwać melodyjkę. Tym razem o spód blatu stołu. Trochę ciszej niż wcześniej, ale jednak. Na tyle by dziewczyna mogła sobie pomyśleć, iż wszytko jest okej.
Oczywiście miała rację co do tego, że brak akceptacji z własnej strony i czucie się wyrzutkiem, to okropna rzecz. Nie wiedział, że ona mogła wiedzieć coś na ten temat, jednak był wdzięczny za to co wtedy powiedziała, nawet, jeśli nie do końca wierzył tym słowom.
Kontakt wzrokowy, który udało im się na chwilę nawiązać przeszył Oirivina i teraz to on poczuł się dziwnie, gdy role się odwróciły i teraz on był celem obserwacji.
- Powinnaś się w takim razie zadawać ze szklanymi ludźmi. - powiedział w formie żartu, po czym ziewnął przeciągle. Nagle dało mu się we znać zmęczenie. Będzie musiał znaleźć sobie jakieś dobre miejsce na wypoczynek i przespać się. Przez to wszystko ledwo co usłyszał komplement ze strony Agnes. Ale może to i dobrze, bo znowu doznałby swego rodzaju szoku.
- Oczy... - mruknął zastawiając się, co też niedawno powiedziała. - Ja mam fajne oczy? - nie był pewny, czy właśnie o te słowa chodziło ale mimo wszystko zawstydził się. - Mi się podobają twoje piegi.
Widząc, że ostatni kawałek ciasta zniknął z talerzyka rozmówczyni, pomyślała znowu o czekoladowym jeziorze. Moze tam mógłby pójść się przespać? Bardzo lubił to miejsce.

Anonymous - 27 Maj 2012, 17:33

Ona natomiast gdy się rozejrzała, zauważyła wiele osób, które były ładne. Wszystkich mogłaby podziwiać, jeśliby chciała. Na wszystkich mogłaby się wzorować. Ale nie miała na to w tej chwili ochoty. Musiała mieć odpowiednie nastawienie i dobry humor. No i chęć. A w tej chwili niewiele jej się chciało.
Wywróciła oczami, westchnęła i pokręciła głową.
-Jesteś pierwszą osobą, która mnie posłuchała.-Powiedziała z rozdrażnieniem połączonym z rozbawieniem. Stwierdziła jednak, że nie warto kontynuować tej dyskusji. Jednocześnie poczuła żal, który ją samą zdziwił. Zorientowała się, że straciła okazję, by ktoś się na nią patrzył bez obrzydzenia i to ją bolało. Cóż, trudno. Raczej to przeżyje.
-Nie no... Możesz patrzeć...-Powiedziała cicho. A nuż ją posłucha i się dowartościowuje? Nie zaszkodzi spróbować. Najwyżej nie wyjdzie.
Roześmiała się na żart chłopaka. Może to była i racja? W końcu z tego, co zrozumiała, Szklani Ludzie czuli się odrzuceni przez społeczeństwo Krainy. Ona była do nich trochę podobna. Dodatkowo mogła ich pocieszać i podnosić na duchu. Wreszcie miałaby cel życiowy! No tak, ale najpierw trzeba byłoby znaleźć jakiś Szklanych Ludzi. Z tym mógłby być większy problem. Ale kiedyś na pewno jej się uda. Miała przecież wiele lat życia przed sobą.
-Tak. Są takie.. Czerwone. I wyjątkowe. Zawsze chciałam sobie kupić czerwone soczewki.-Powiedziała, po czym zdała sobie sprawę, co jeszcze powiedział Oirivin. Zawstydzona zarumieniła się.-Dziękuję.[/b]-Powiedziała cicho.
-Jesteś zmęczony?-zapytała chwilę potem, jak zorientowała się, że przed chwilą ziewnął. No przecież nie będzie go męczyć swoją obecnością, niech się prześpi. Ona może sobie tu posiedzieć sama. Wtedy zauważyła, że nie zjadała jeszcze tego żelka. Pomyślała, że to bardzo nieładnie w stosunku do chłopaka i szybko go zjadła z uśmiechem.

Anonymous - 29 Maj 2012, 17:15

Mimo wszystko Oirivin nie przypatrywał się tak jak wcześniej Agnes, co najwyżej rzucał jej czasami krótkie, można by rzec - płochliwe, spojrzenia. Dziwnie się czuł przez to wszystko, ale starał się nie dać tego poznać.
- Ludzie są dziwni. - powiedział cichutko, tak, że trzeba by było raczej się pochylić, aby go usłyszeć. A dlaczego to powiedział? No bo czy nie jest dziwna ta zmienność, która tak im towarzyszy? Owszem, on też czasami potrafił być inny, niż zwykle, ale wydawało mu się, że u ludzi to jakieś częste, gwałtowne zjawisko. Choć nie znał ich bardzo dobrze.
A co do znajdywania szklanych ludzi.. No tak, Agnes miała rację. Z tym mógłby być problem, bo przecież jego rasa woli się raczej nie afiszować, nie wyróżniać a chować. Ale przecież bywały odstępstwa od tej normy. Na pewno znaleźli by się jacyś inni przedstawiciele jego rasy, których Agnes mogłaby poznać.
Starając się ukryć, oczy, którymi mrugajac kilkakrotnie nie pozwolił na zamkniecie, schylił się by schować do kieszeni płaszcza torebeczkę z żelkami. Tym czasem dziewczyna zjadła swojego, i gdy Oirivin z powrotem spojrzał na jej talerzyk, śladu po łakociu nie było. Chłopak uśmiechnął się do siebie w duchu, po czym oparł wygodnie o krzesło. Przypomniał sobie o tym, co jeszcze jego rozmówczyni powiedziała.
- Soczewki? - powtórzył marszcząc delikatnie brwi. A cóż to takiego mogło być? Oirivin nie słyszał jeszcze o czymś takim. Co prawda odkąd w Krainie luster pojawili się ludzie, wiele przedmiotów przepłynęło do tego świata, jednak albinos nadal o wszystkim jeszcze nie wiedział. Natomiast pytanie o zmęczenie zignorował, nie chcąc kończyć w tak głupi sposób ich spotkanie.

Anonymous - 29 Maj 2012, 18:53

Nie usłyszała komentarza, choć gdyby jej się to udało, przytaknęłaby. No bo czemu niby miałaby zaprzeczyć, skoro tak właśnie było? Ludzie, niby tacy zwyczajni i prości, a jak umieli kombinować. Takie zmienianie zdania, jak to zrobiła Agnes, to naprawdę było nic. Choćby to obgadywanie innych. Popularne i konieczne wręcz zjawisko. Przy jednej osobie było się kimś innym, niż przy drugiej. Tak naprawdę trudno było stwierdzić, jaki dany człowiek jest. I kto tu niby był nieprzewidywalny?
Jak się dobrze poszuka, to się znajdzie wszystko lub wszystkich, w zależności od tego, czego się szuka. Trzeba było być optymistą i wierzyć, że nasze działania się powiodą mimo utrudnień. Jak dobrze, że Agnes taka była. Mimo, że leniwa, to uparta i zdeterminowana. Gdyby nie to, pewnie nie byłoby z nią Caraxa. Gdy tylko przypominała sobie, w jaki sposób go 'zdobyła', przechodziły ją ciarki. Dlatego unikała tego tematu.
-Tak. To swego rodzaju... Hm... Wiesz jak działają okulary? Te takie szkła w oprawkach. Soczewki są mniejszą wersją, które zakłada się bezpośrednio na oko palcem. Niektóre tylko korygują wzrok, a inne są kolorowe i zmieniają barwę oczu. Taki kolorowy plastik.-Spróbowała wytłumaczyć, ale czuła, że coś jej chyba nie poszło. Miała jednak nadzieję, że dała radę, a jeśli nie, że Oirivin się dopyta. Głupio byłoby przecież, gdyby zarysowała mu mylną wizję soczewek. Jakby tak miało być, to chyba lepiej, żeby nie zaczynała tłumaczyć.

Anonymous - 30 Maj 2012, 10:19

Być może właśnie na tym polegała niezwykłość ludzi. Może właśnie dlatego, dla ras z Krainy luster, Ci byli tak interesujący. Gdyby tak zaprzyjaźnić się z Agnes i spędzać z nią więcej czasu, kto wie, co jeszcze mogłoby go zaskoczyć. Być może nawet nauczyłby się czegoś, bo w każdym istnieje jakaś mądrość, której nie ma inna osoba. A owe ludzkie mądrości, na pewno różnią się od tych szklanych ludzi.
Bycie optymistą było naprawdę sztuką, jednak bardzo w życiu potrzebną. Jeśli chciało się coś osiągnąć trzeba było, tak jak Agnes, być zdeterminowanym no i... ambitnym. To jak dziewczyna postępowało naprawdę zasługiwało na pochwałę i byłoby idealnym wzorem dla Oirivina. Dlaczego? Bo jeśli się zastanowić, to ten nie miał nawet żadnego celu w życiu. Takie cele pojawiały się na chwilę, w momentach gdy tańczył. Była to jedyna rzecz, jaka mu dobrze wychodziła i jaką chciał robić. Nie zmieniało to jednak faktu, że bardzo łatwo się poddawał. Wystarczał jeden niemiły komentarz, by jego ruchy zaczęły tracić wdzięk, lekkość czy dynamikę. Jeden komentarz wystarczał by gubił wątek i charakter wykonywanego tańca. A przecież każdy o czymś opowiadał.
- Wiem co to okulary. - powiedział. Jego ojciec czasem je nosił. Pamiętał. - Ale te soczewki muszą być straszne! Nakładanie musi boleć a potem, kiedy już się ma to coś na oku... Jej, to musi być bardzo dziwne uczucie. Chociaż to ciekawe móc zmieniać sobie kolor oczu. Ciekawy jestem jakbyś wyglądała z czerwonymi oczami... Albo ja z brązowymi jak Twoje... Albo zielonymi! Tak głęboko zielonymi. Podoba mi się ten kolor.
Nagle sobie o czymś przypomniał. Popatrzył na kota w butach i wielkiego królika Agnes. Nie patrzył jednak za długo obawiając się jakiegoś komentarza ze strony kota. Po chwili pochylił się do przodu.
- Dlaczego one cały czas są z Tobą?

Anonymous - 31 Maj 2012, 18:11

Zabawny był ten podział na Krainę Luster i Świat Ludzi. Tak wiele mówiło się o różnicach pomiędzy mieszkańcami obu tych krain, a przecież tak na dobrą sprawę byli bardzo podobni. Większość z nich odczuwała tak samo, interesowała się podobnymi rzeczami, dało się z nimi normalnie porozmawiać. To tak, jak podzał na narody - bezsensowny, bo przecież Anglik nie różnił się charakterem od Amerykanina. Wszyscy byli podobnii, oczywiście oprócz tych chorcyh wyjątków, ale Agnes takich nie spotkała. Na szczeście.
Ojojoj, taką prawdziwą optymistką, to Baranek nie była. Nawet gdyby się postarała, nie umiałaby. Była taką połowiczną, wiecznie wesołą, choć czasem i smutną. Chociaż... Przecież optymizm nie oznaczał ciągłego szczęścia, prawda? Chwilowe załamania były dopuszczalne, a nawet wskazane. Gdyby nie one, można byłoby uznać Agnes za osobę chorą psychicznie. A taką na pewno nie była. A jeśi chodzi o cele, to ona też znajdywała je sobie na bieżąco. Nie lubiła planowania przyszłości. Nie wiedziała, kim zostanie, co chce osiągnąć. Wszystko przychodziło ot tak. Więc jeśli o to chodziło, wclae nie byłaby dobrym wzorem dla nikogo. Właśnie powinna brać przykład z innych, bardziej uporządkowanych osób.
-Znaczy się ja jeszcze osobiście nigdy sobie ich nie zakładałam, ale znajomi mówili, że to wcale nie boli. Na początku jest trochę nieprzyjemne, ale da się przyzwyczaić. Wydaje mi się, że z czerwonymi oczami wyglądałabym podobnie, bo nie różni się ten kolor od mojego obecnego.-Zamyśliła się, po czym oczy jej zalśniły.-O boże, zielone oczy! Kocham zielone oczy! Zawsze chciałam mieć zielone włosy i płomiennie rude długie włosy! To jest śliczny komplet.-Rozmarzyła się. Rude zielonookie dziewczyny były naprawdę ładne. Ogólnie rude włosy strasznie jej się podobały. Tak, że kiedyś się przefarbowała. Ale szamponetką. Jednak gdy zostanie pełnoletnia, przefarbuje się trwale. Taki był jej kolejny cel!
Pytanie ją zdziwiło. Spojrzała na swoich towarzyszy i znowu na Oirivina.
-A dlaczego miałyby nie? Tak naprawdę oni są moją jedyną rodziną. Oprócz ich i mojego pana, który ciągle podróżuje, to nie mam nikogo. Jestem sama, a samotności nie cierpię. Dlatego gdziekolwiek się nie ruszę, zabieram ich ze sobą. Z Caraxem zawsze mogę porozmawiać, a do Tulisia się przytulić i ogrzać.-Wzruszyła ramionami. Jednocześnie trochę posmutniała. Mimo wszystko perspektywa podróżowania przez całe życie z kotem i królikiem przy boku odrobinę ją dobijała. Oczywiście, lepsze było to, niż w ogóle samej, ale wolałaby jakąś istotę człekopodobną. Należało mieć tylko nadzieję, że w końcu znajdzie kogoś, kto zechce jej potowarzyszyć.
-Przeszkadza ci to?-Odezwał się Carax.

Anonymous - 2 Czerwiec 2012, 17:25

Oczywiście, że optymizm nie oznaczał bycia cały czas szczęśliwym. Przecież nie o to w tym chodziło. Raczej o spojrzenie na świat, to przeważające. Poza tym, gdyby nie smutek, nie docenialibyśmy szczęścia, prawda? Bo jak mielibyśmy, skoro to byłoby czymś normalnym w naszym życiu? Bez porównania nie nazywaliby szczęścia szczęściem. Bez porównania białe nie było by białym. Po prostu by było i tyle. I co w tym fajnego?
Słuchając wykładu na temat soczewek z każdą chwilą wydawało mu się, że zaczyna czuć coraz mocniej swoje oczy. Jakby to one były nałożoną soczewką. Zamrugał kilkakrotnie. A może to zmęczenie dawało o sobie znów znać?
- Mimo wszystko trochę mnie to przeraża. - mruknął.
Potem widząc entuzjazm Agnes,. gdy powiedział o zielonych oczach, pobudził go tak, jakby nagle dziewczyna zerwała się od stołu i zaczęła wykrzykiwać słowa jakiejś pieśni. Nie mógł już wytrzymać i roześmiał się jak nigdy. On przecież prawie w ogóle się nie śmieje. Dlatego całe to spotkanie było dla niego niezwykłe. Przy niej po raz pierwszy tak często się śmiał, uśmiechał i naprawdę był wesoły. Ale jak tu nie być przy kimś takim jak ona?
- Ja też bardzo lubię zielone oczy i rude włosy... Ogniście rude, jak u rusałki!
Ach, a jeśli chodzi o te istotki towarzyszące jego rozmówczyni. Cóż.. On po prostu nie potrafił tego zrozumieć, bo sam podróżował, mieszkał i robił wszystko inne sam. Poza tym słyszał, ze w świecie ludzie istnieją pewne zasady co do istot takie jak Carax i Tulliś. Zaliczało się je pewnie do zwierząt, ciekawy więc był, czy są z nią zawsze. Bo jeśli tak, to pewnie ma czasami pewne problemy, czy nie?
- Oczywiście, że nie przeszkadza. To chyba fajnie jest mieć takich towarzyszy.

Anonymous - 8 Czerwiec 2012, 14:10

Wzruszyła ramionami. Dla niej soczewki nie wydawały się straszną rzeczą. Co prawda jeszcze ich nie zakładała i pewnie spanikowałaby za pierwszym razem, zrobiła z tego jakieś wielkie wydarzenie, obwieszczała na każdym kroku, że będzie je zakładać, a gdy już to by zrobiła, obwieszczałaby, że je założyła. Ona taka była przeżywała takie głupoty jednocześnie zwracając na siebie uwagę. Wkurzające, ale nie umiała tego zmienić.
-Przecież nikt nie każe ci ich zakładać.-Stwierdziła.
Zdziwiła się trochę, gdy Oirivin zaczął się śmiać. Na początku myślała, że śmiał się z niej i poczuła się trochę głupio. Zaraz jednak zorientowała się, że w tym śmiechu nie było słychać żadnej pogardy, czy czegoś w tym stylu, jedynie radość. Tak więc tylko uśmiechnęła się szeroko.
-Masz bardzo fajny śmiech.-Stwierdziła. Na dobrą sprawę każdy śmiech był dobry, zaraźliwy. Wprowadzał do życia trochę radości, przez co stawało się ono choć odrobinę piękniejsze. Ojej, ale to pięknie zabrzmiało!
-Nawet nie wiesz jak. Wszędzie czuję się trochę jak w domu, bo oni są jego częścią. Jakby coś się stało któremuś z nich, to byłoby mi źle. Tak więc lepiej, żeby nic takiego się nie wydarzyło.-Powiedziała już mniej wesoło. Naprawdę martwiła się, że pewnego dnia zostaną rozdzieleni. Niekoniecznie przez śmierć, na przykład gdyby ktoś porwał Reille. Nie wybaczyłaby sobie tego, wiedziałaby, że to jej wina.



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group