Anonymous - 1 Lipiec 2012, 19:49 Po zaliczeniu Szkarłatnej Bramy, Agnes zdecydowała się zwolnić. W końcu wiedziała już dokładnie, gdzie się znajduje i jak stamtąd dojść do swojego domu. Jakby nie było kilka razy już pokonała tę drogę, więc doskonale wiedziała, jak przebiega trasa. Tak więc jej krok był spokojny, pewny i swobodny.
Wreszcie po niedługim czasie stanęły przed sporawym budynkiem. Dopiero wtedy Agnes przypomniała sobie, że będzie musiała znów to posprzątać. Nie chciała przecież powtórzyć tego, co ostatnio. Wzdrygnęła się na myśl o tym, co by się stało, gdyby jej pan znów zastał dom nieposprzątany. Zapewnie straciłaby nie dość że robotę, to jeszcze miejsce zamieszkania. Na szczęście, miała jeszcze troszkę czasu.
Weszła do domu pierwsza, jako że musiała otworzyć drzwi. Potem wpuściła Valentine, na końcu zaś wesżły bestie. Carax nadal bacznie obserwował czarnowłosą i był widocznie niezadowolony z tego, że Agnes pozwala jej wejść do swojego domu. On nigdy by jej nie wpuścił. Na szczęście dla Walentynki Baranek to nie obchodziło. Zdecydowała, że przyprowadzi ją tutaj i była konsekwentna w swojej decyzji.
-Rozgość się. Ja pójdę się na chwilę przebrać, a potem zrobię nam herbatę.-Powiedziała wskazując kanapę w salonie, po czym sama udała się do pokoju. Tam zajrzała do szafy i zaczęła się zastanawiać, co założyć. W sumie głupio było jej chodzić w dresach, kiedy miała gościa, ale spodnie, które miała na sobie teraz, wyglądały jak półtora nieszczęścia. W końcu zdecydowała się ubrać czarne legginsy i długą koszulę w czerwoną kratę.
-To jaką herbatę byś chciała?-Spytała, gdy już wróciła do salonu. Chciała być dobrą gospodynią i miło ugościć dziewczynę. Bo w sumie czemu nie?Anonymous - 5 Lipiec 2012, 09:53 Już kilkanaście kroków przed Szkarłatną Bramą Walentynkę dręczyły wątpliwości. Miała przecież odpracować ciasto, które z takim zapałem zrobił dla niej niedawno Abdio, właściciel Czarnego Mleczka. Miała być najmilszą na świecie kelnerką, z powodu której goście zlatywaliby się stadami do owej knajpki. Niestety, obecnie znajdowała się w Świecie Ludzi, z dala od tymczasowego miejsca pracy. Widać po niej było, że źle się z tym czuła. Puściwszy dłoń towarzyszki kilka metrów po portalu, szła posłusznie do miejsca, gdzie mieszkała Agnes. Wielkość budynku zdecydowanie przytłoczyła biedną czarnowłosą. Rozglądała się wokoło niemalże panicznie, z racji tego że tyle bogactwa w jednym miejscu jeszcze nigdy nie było dane jej widzieć. Kiwnęła nieśmiało głową, siadając na wskazanej kanapie. Kątem ciemnozielonego oka V powędrowała na Caraxa, szybko jednak wracając do obserwowania domostwa. Niezadowolenie, jakie Kot ukazywał na każdym kroku, trochę ją przytłaczała. Kiedy Baranek wróciła ze swojego pokoju, Valentine oczywiście nie omieszkała zlustrować jej dokładnie wzrokiem. Nienawiść do legginsów oczywiście dała o sobie znać, ale tylko w umyśle. Sama koszula skutecznie niwelowała zrażenie do wspomnianej wcześniej części ubioru. Słysząc pytanie, nawet się długo nie zastanawiała.
- Poproszę białą. Moja ulubiona. - pozwoliła dodać sobie wzmiankę o stosunku czarnowłosej do tej odmiany herbaty, aby uzasadnić swój wybór, który tylko dla niej był oczywisty.Anonymous - 6 Lipiec 2012, 11:48 Jeju, gdyby tylko Agnes wiedziała, że czarnowłosa powinna zjawić się w konkretnym miejscu, zapewne szukałyby drogi, żeby znów znaleźć się na Cukierkowej Ulicy. Ale jako że tego nie wiedziała, postanowiła wrócić do domu. Cóż, trudno, Valentine będzie musiała spędzić chwilę u niej, ale przecież gdy postanowi sobie pójść, Baranek nie będzie jej trzymać siłą.
Wracając jednak do sytuacji w salonie, Agnes kiwnęła głową na znak, że przyjęła, po czym dała dziewczynie znak, żeby poczekała. Sama natomiast pobiegła szybko na piętro, gdzie znajdowała się kuchnia. Rozglądnęła się, by przypomnieć sobie, gdzie zazwyczaj były chowane herbaty, po czym podeszła do odpowiedniej półki.
-Biała, biała, biała...-Mruknęła sama do siebie, gdy przekładała pudełka w poszukiwaniu tego z odpowiednią herbatą. Wreszcie znalazła i wyjęła ilość odpowiednią do zaparzenia jednej filiżanki. Dopiero wtedy zorientowała się, że nie gotowała jeszcze wody. Pacnęła się w głowę i szybko postawiła czajnik na gazie. Sama natomiast wybrała herbatę malinową. Po sporej chwili czekania, obydwie były już gotowe. Agnes wyjęła byle jaką tacę, postawiła na niej filiżanki z talerzykami, a obok położyła talerz z ciastem i powoli, ostrożnie zaczęła schodzić na dół.
Tymczasem w trakcie parzenia herbaty, do salonu wszedł Carax. Stanął przed Walentynką i spojrzał jej prosto w oczy.
-Będę pilnować każdy twój ruch. Nie spuszczę cię z oka. A jeśli jej coś zrobisz, nie zawaham się użyć mojej szpady.-Powiedział poważnie, dla podkreślenia swych słów dotykając broni. Zaraz jednak spokojnie się oddalił i czarnowłosa znów została sama. Niedługo jednak, bo w końcu Baranek wróciła do salonu.
-Proszę bardzo, herbata i ciasto.-Powiedziała, stawiając filiżankę przed Walentynką. Sama wzięła swoją i usiadła obok niej.Anonymous - 6 Lipiec 2012, 13:30 Niestety ani jedna, ani druga dziewczyna nie była zdolna do przeczytania myśli swoich towarzyszki, aby dowiedzieć się chociaż jakiejś najmniej ważnej informacji o tym, co siedzi jej w głowie. Jednakże, kiedy Agnes poszła przyrządzać herbatę, czarnowłosa rozejrzała się dyskretnie po całym pomieszczeniu. Tak jak przy wchodzeniu do środka, tak teraz Valentine nie mogła wyzbyć się uczucia, jakoby wszystko to miało zamiar zgnieść biedną dziewczynę pod ciężarem swego przepychu. (Dobrze, że nie widziała posiadłości Alvaro, co? : D) Utknąwszy wzrokiem w miejscu, gdzie niedawno zniknęła Agnieszka, usłyszała dosyć dziwny głos, skierowany prosto w jej stronę. Ciemnozielone oczy przeszły od razu na kota. Westchnęła cicho i kiwnęła głową na znak zrozumienia. Parę minut potem panienka Fleur wróciła do pokoju, dając Walentynce niemałą ulgę. Uśmiechnęła się słodko do swojej nowej znajomej i ostrożnie wzięła filiżankę z herbatą do ręki. Była jeszcze całkiem gorąca, więc niespecjalnie opłacało się tak szybko pić, ale ze względu na uwielbienie panny V do białej herbaty, musiała spróbować jej od razu. Lekko oparzyła swój język, biorąc naprawdę malutki łyk napoju, ale warto było. Odstawiwszy naczynie na talerzyk, zaczęła jeździć językiem po swoim podniebieniu, aby załagodzić ból. Chociaż nie ma co ukrywać, czyjeś podniebienie byłoby do tego celu o wiele lepsze, nie sądzicie?
- Bardzo dziękuję. Herbata jest jeszcze gorąca, ale już da się czuć ten wspaniały smak. - powiedziała cicho, uprzednio odklejając język od chłodniejszej strefy w swej jamie ustnej. Znając życie, zaraz rozpocznie się stara, dobra, niezręczna cisza. Może to dobry moment, aby wreszcie wspomnieć o obowiązku odpracowania ciasta? A może lepiej trochę utrwalić znajomość obu dziewczyn? To zdecydowanie lepszy pomył, problemem jest jednak sposób, w jaki Valentine miałaby go zrealizować. Przecież nie wyryje Barankowi kolcem na skórze własnego imienia, bo to co najmniej chore. Zresztą, dawanie jej czegokolwiek jest póki co niepotrzebne. Zielonooka westchnęła cichutko, czekając aż herbata ostygnie. Nie miała ochoty na ciasto, zwłaszcza po tak wielkim czekoladowym, które niedawno zjadła prawie że całe. Grzeczność jednak nakazuje chociażby spróbować wszystkiego, co się dostanie... No ale to takie słodkie! W każdym razie, najpierw dobrze będzie wypić sobie herbatę, żeby zniwelować trochę działanie cukru na odbieranie smaku innych potraw u czarnowłosej, ale to też za dłuższą chwilę, bo przecież musi wystygnąć.
- Sama tu mieszkasz? - spytała nagle lubująca się w ludzkim mięsie panna. Odpowiedź była oczywista, bo przecież nikt nie wytrzymałby samotnie w tak ogromnym domostwie. Intencje ukryte w tym pytaniu zmierzały raczej w stronę dowiedzenia się czegoś o współlokatorach brązowowłosej.Anonymous - 6 Lipiec 2012, 19:16 Agnes zdziwiło to, że Walentynka od razu zabrała się do picia. Ona osobiście wolała poczekać, aż herbata ostygnie trochę, a może nawet więcej. Nie lubiła parzyć sobie języka wrzątkiem, dlatego zazwyczaj piła letnią herbatę. Wszystkich w jej otoczeniu to dziwiło, ale większość się już przyzwyczaiła. A jej język miał się dobrze.
-Nie ma za co. Mam nadzieję, że udało mi się ją dobrze zaparzyć.-Odpowiedziała. Nie była pewna, bo rzadko parzyła białą herbatę. Co prawda kiedyś czytała na ten temat, żeby być jak najlepszą gospodynią, ale mogło już się jej zapomnieć. Musiałaby znaleźć tą książkę i odświeżyć te informacje. Tak, to dobry plan.
Ona nie miała problemów z wyborem pomiędzy zjedzeniem, a nie zjedzeniem ciasta. Była głodna, nawet pomimo tych kawałków ciasta zjedzonych w kawiarni z Oirivinem - sama nie wiedziała, co się z nią działo, bo przecież zazwyczaj tyle nie jadła. Dlatego szybko nałożyła sobie kawałek i zaczęła go jeść.
-Nie, nie, oczywiście, że nie. Tak naprawdę to nie jest mój dom, właścicielem jest mój pracodawca. To bardzo miły facet, tylko bardzo przestrzega zasad, które ustala. Ja muszę tutaj sprzątać i tyle. Za to mam kwaterę i wypłatę.-Wyjaśniła, zaraz potem próbując łyka herbaty. Nadal była gorąca, więc z automatu zaczęła chuchać, żeby ostudzić swój język. Zaraz jednak się zorientowała, że to głupię i uśmiechnęła się zakłopotana.
-No i jeszcze Tuliś i Carax.-Dodała po chwili. Głupio było zapomnieć o towarzyszach, jednak Agnes uważała to już za oczywiste i nie trzeba było o tym mówić. Jednak wolała to zrobić, na wszelki wypadek.Anonymous - 9 Lipiec 2012, 15:37 Walentynka kiwnęła głową na znak, że Agnes zrobiła dobrą, bardzo dobrą herbatę. Zresztą, białej odmiany chyba niespecjalnie dało się nie zaparzyć dobrze. Przynajmniej według V, która często to robiła i jeszcze nie udało jej się takowej herbatki zepsuć. Tak czy inaczej, czarnowłosa dalej próbowała napić się tej jakże gorącej herbatki, co kończyło się ponownym poparzeniem - z tą różnicą, że tylko raz, bo potem napój zdatny był już do picia. Spojrzawszy znów na ciasto, jej twarz wykrzywił niewielki grymas. Więcej cukru i kalorii już nie mogła przyswoić. Stałaby się okropnie gruba, wyglądałaby jak ludzik firmy Michelin, którego pamiętała jeszcze z czasów dzieciństwa. O dziwo był to jej ulubiony bohater.
- Rzeczywiście, trochę irracjonalnym byłoby mieszkanie tu samotnie. Ten dom jest ogromny... - rzuciła Valentine, wypuszczając tkwiącą w jej głowie od dłuższego czasu myśl. Najwidoczniej Agnieszka miała tu całkiem niezły interes. Sprzątanie nie było czymś specjalnie trudnym, chociaż gabaryty domostwa znacznie podnosiły ów poziom trudności. Ale za dach nad głową i jeszcze wypłatę - chyba było warto. Uśmiech zagościł ponownie na ustach czarnowłosej panny, kiedy lekkie zakłopotanie wymalowało się na twarzy Baranka. Dziewczyna była dosyć urocza. Valentine lubiła urocze dziewczyny i nie chodzi tu o smak ich ciał, o nie! Panna z Cyrku, jak to niektórzy ją nazywali, od dłuższego czasu szukała sobie dłuższej połówki, uważając to za wysokiego stopnia priorytet. Co z tego, że radziła sobie bez problemu w tym wielkim świecie. Zawsze dobrze jest mieć się do kogo przytulić, wyżalić, czasem też pocałować, prawda? Lekko zgarbiona od dłuższego czasu dziewczyna wreszcie mogła oprzeć się o oparcie kanapy i spokojnie sączyć herbatę. Nie za bardzo wiedziała o czym teraz mówić, a nie chciała palnąć czegoś głupiego w stylu "Mogę się do ciebie przytulić?" bo Carax pewnie zaszlachtowałby ją nawet nie patrząc na okoliczności.Anonymous - 9 Lipiec 2012, 18:41 -Dokładnie, aż strach mieszkać samemu. Choć tak na dobrą sprawę właściciel bywa tu tak rzadko, że mieszkam sama. Ale przynajmniej nie muszę sprzątać ciągle, tylko od czasu do czasu. Polegam na moim szczęściu i liczę, że nie wróci w dzień, gdy dom będzie brudny. Ryzykowne i kiedyś nie wypaliło, ale i tak nie umiem się zmotywować do regularnych porządków.-Wzruszyła ramionami. Tak, to była wada. Dość poważna. Powinna z tym jak najbardziej walczyć, by stać się bardziej pracowitą i obowiązkową. Ale sęk w tym, że jej się nie chciało. Czasem zdarzały się dni, gdy jej się to udawało, ale wtedy miała za dużo na głowie, by zdążyć. Taki pech.
Znowu cisza. Jak ona tego nie lubiła! Mimo wszystko wolała, jak coś się działo, ktoś z kimś rozmawiał. Niekoniecznie z nią, wystarczyło, jeśli to były dwie osoby niedaleko niej. Słyszała wtedy jakieś słowa i nie czuła się tak głupio. Czasem nawet (o dziwo!) przechodziło jej poczucie samotności, choć to zależało w dużej mierze od jej humoru. W każdym razie trzeba było coś z tym zrobić! Tylko co?
-Tak w ogóle co robiłaś w tamtym miejscu?-Zapytała nagle. Nie miała pomysłu, co powiedzieć, więc wystrzeliła z tym. Dopiero po fakcie zorientowała się, że było to co najmniej wścibskie.
-To znaczy... Jeśli nie chcesz, to nie mów.-Dodała, żeby jakoś udobruchać ewentualną złość. Nie lubiła, gdy ktoś się na nią złościł.Anonymous - 9 Lipiec 2012, 19:08 Na słowa Agnieszki "aż strach mieszkać samemu" Walentynka uśmiechnęła się sama do siebie, popijając większy łyk herbatki i spoglądając ku górze, na zwisający z sufitu żyrandol. Jak ludzie w ogóle robią takie rzeczy? Sama czarnowłosa wiele lat się nad tym zastanawiała. To właśnie żyrandole były dla niej największą zagadką, choć z pozoru tak banalną. Bo niby to nigdzie kabla nie ma, a jednak żarówki dają światło. No jak to możliwe? Czyżby Świat Ludzi dostał jakiś prezent od Krainy Luster w postaci zalążka magii? To by było dopiero miłe z ich strony! Valentine zrobiła wielkie, zaciekawione oczy, popijając kolejny łyk jasnego napoju. Wtem padło pytanie od Baranka, na które odpowiedź wcale nie było wymuszona. Dodane po nim kolejne zdanie wcale nie było w mniemaniu Ludożerki potrzebne. Wiadomym było przecież, że nie powie całej prawdy, a tylko jej fragment.
- Trafiłam tam z przechadzki po Cukierkowej Ulicy, może kojarzysz. Trochę ze mnie gapa i jednak czasami bardzo łatwo dam radę się zgubić. - powiedziała, przenosząc całkiem spore oczka na Agnes. Powolutku upiła kolejny łyk herbaty, w międzyczasie bijąc się z myślami. Dawno, ale to dawno nie czuła ludzkiego ciepła. Takiego, jakie czuje się, kiedy ktoś daną osobę przytula. Nie chodzi oczywiście o ten rodzaj, który towarzyszy zjadaniu bezbronnych osób, naprawdę!
- Agnes... Czy... Czy ja... Mogę się do ciebie przytulić? - palnęła nagle, niemalże znikąd. No ale jak mogła wytrzymać rosnącą potrzebę akceptacji i przytulenia, a przy okazji jeszcze pogłaskania po główce? Od czasu, kiedy została zabrana do laboratorium MORII nie miała szans, aby poczuć czyjąś miłość, nawet jeśli wymuszoną w opisany ciut wyżej sposób. Walentynka musiała zostać przytulona i koniec. Nieważne jak dobra była herbatka. I nieważne, jak wściekły będzie na nią Carax.Anonymous - 9 Lipiec 2012, 20:18 Uniosła brwi w zdziwieniu i spojrzała z rozbawieniem na Walentynkę. Jakie to zabawne, przecież z nią stało się dokładnie to samo! Co za zbieg okoliczności! W myślach śledziła swoją drogę, może okazałoby się, że widziała ciemnowłosą? Po chwili stwierdziła jednak, że nie.
-Ja miałam dokładnie to samo. Nie trafiłam do domu. Ale kompletnie nie znam Krainy, byłam w niej naprawdę mało razy.-Powiedziała. Naprawdę, powinna brać jakąś mapę, gdy się tam wybierała. Problem tkwił w tym, że chyba taka nie istniała. Lub było naprawdę trudno ją dostać. Albo Baranek po prostu źle szukała. Każda opcja była możliwa, choć najbardziej obstawiała tę pierwszą.
Pytanie Valentine zaskoczyło ją. Zupełnie się go nie spodziewało. Co nie oznaczało, że miała coś przeciwko, o nie! Od czasu do czasu miło było się do kogoś przytulić. Co prawda sytuacja była odrobinę dziwna, ale przecież Agnes od czasu do czasu uczestniczyła w akcjach dotyczących przytulania zupełnie obcych jej osób, więc była już w miarę przyzwyczajona. Poza tym czasem nawet łatwiej było przytulić nieznajomego.
-Głupie pytanie, nie ma żadnego problemu. Pewnie, że możesz!-Powiedziała z szerokim uśmiechem, po czym odłożyła filiżankę i przytuliła czarnowłosą. Nie było to takie złe, wręcz przeciwnie. Miło było poczuć bliskość z innym człowiekiem. Bo owszem, Reille był dobry, ale to nie to samo.Anonymous - 10 Lipiec 2012, 11:15 Walentynka zdziwiła się również, słysząc, jak to Baranek opowiadała o swoich identycznych niemalże perypetiach. Wszak czarnowłosa również znała Krainę Luster bardzo oględnie i ledwie była w Fusowym Gaju, już błąkała się gdzieś po okolicach Morza Łez. Strasznie trudno było odnaleźć tę jedną, jedyną, właściwą drogę. Dobrze jednak, że koniec końców Valentine trafiła do tej posiadłości, gdzie mimo przytłaczającego ją bogactwa, mogła czuć się chociaż trochę bezpieczniej. Uśmiech rozjaśnił znacznie jej twarz, kiedy usłyszała zgodę Baranka. Natychmiastowo odstawiła swoją filiżankę z herbatą na talerzyk, uważając aby jej z radości nie wylać i podsunęła się do brunetki tak blisko, aby ich nogi się stykały, po czym wtuliła się niemalże desperacko w Agnieszkę. Wreszcie mogła się poczuć naprawdę bezpiecznie. Bo czy gdziekolwiek indziej jest bezpieczniej, niż w czyichś ramionach? Oczywiście że nie! Biedna Ludożerka tak bardzo polubiła przyjemny dotyk ciała dziewczyny, że aż pozwoliła sobie szybkim ruchem usiąść jej na nogach okrakiem i wtulić się w nią jeszcze mocniej, kładąc swoją głowę na jej ramieniu. Można było bez problemu wyczuć, jak bardzo się cieszy z pozwolenia.
- Dziękuję. - wydukała jeszcze, poprawiając swoje usadowienie na kolanach panny Fleur. Dobra byłaby z niej partnerka życiowa, skoro tak chętnie podchodzi do przytulania. I właśnie ten proceder, na który tak bezmyślnie pozwoliła piętnastolatka ośmielił Walentynkę do spróbowania zejścia się z nią. Nawet nie patrzyła na fakt, że Agnes mogła być heteroseksualna. Teraz, kiedy czarnowłosa obrała sobie ją za swoją dziewczynę, nikt inny jej nie dostanie. Ale, o tym brązowowłosa dowie się troszkę później. Niech ją póki co tuli jak najmocniej potrafi, bo V dawno nie mogła się poczuć tak błogo.Anonymous - 10 Lipiec 2012, 16:38 Agnes była odrobinę zaskoczona, gdy czarnowłosa usiadła na niej okrakiem. To było dla niej mimo wszystko dziwne. No ale przecież nie zepchnie tak Walentynki, która wyraźnie potrzebowała bliskości drugiej osoby, a przynajmniej tak się Agnes wydawało. Poza tym... To wcale aż takie złe nie było. Dziwne, ale nie złe. Więc dlaczego miałaby to kończyć?
-Nie ma za co. To naprawdę nic takiego.-Odpowiedziała z uśmiechem na podziękowania. W sumie nic takiego nie zrobiła. Nie wymagało to od niej niczego, nie musiała specjalnie biegać po mieście i czegoś szukać. Naprawdę, gdyby wszystko, co musiała w życiu robić, kończyłoby się na przytulaniu innych, to byłby to raj dla takiego lenia, jak ona. Zresztą nie chodziło nawet o lenistwo. W tej chwili czuła się potrzebna, choćby tej jednej osobie. Przecież Valentine mogła równie dobrze wybrać wielkiego królika, prawda? Tuliś na pewno nie miałby nic przeciwko. Ale wybrała ją. To było miłe z jej strony.
W pewnym momencie Baranka pokusiło, żeby pogłaskać dziewczynę po głowie. Miała takie ładne i przyjemne w dotyku włosy. Nie to, co jej siano. Jeszcze czarne, nosz po prostu. Tylko pozazdrościć, szczególnie w przypadku Agnes, która od pewnego czasu chciała mieć czarne lub rude włosy. Raz nawet przefarbowała na ten drugi kolor i całkiem nieźle w nim wyglądała. Ale teraz nic z tego nie zostało i znów mogła się cieszyć swoim naturalnym kolorem, który aż taki zły nie był.
-Masz strasznie fajne włosy.-Powiedziała. Skoro już to stwierdziła, dlaczego nie podzielić się swoimi przemyśleniami? Szczególnie, że były one miłe. A Agnes lubiła prawić innym komplementy.Anonymous - 10 Lipiec 2012, 16:52 Walentynka uśmiechnęła się sama do siebie, słysząc zapewnienia Agnieszki. Tak wielkiej otuchy jeszcze nic nigdy jej nie dodało. Zresztą, nic nawet nie próbowało. Większość życia Valentine była bólem i odrzuceniem, bo kto chciałby przygarnąć uciekiniera z laboratorium? Tak, jeszcze kilka lat temu o tej ucieczce było bardzo głośno, a każdy znał tożsamości osób, które zwiały. Wśród nich była ta niewinna osiemnastolatka, która teraz zachowywała się o wiele bardziej dziecinnie niż wskazuje wiek. Ale cóż mogła poradzić, kiedy to ją po prostu napadało? Co do samego Tulisia, V bałaby się chyba do niego podejść, obawiając się obecność Caraxa nieopodal. Sam Reille nie był chyba jakoś specjalnie straszny, tylko bardzo... senny. To, jak twardym snem spał, kiedy czarnowłosej dane było spotkać Baranka, naprawdę ją zdziwiło. Kiedy jednak usłyszała komplement dotyczący jej włosów, przytuliła delikatnie swoją głowę do policzka dziewczyny. A tak, łasiła się do niej. I to bardzo.
- Twoje też są fajne. Jak chcesz, to dam ci je głaskać kiedy tylko zechcesz. - odpowiedziała i poprawiła swój uścisk w kierunku Agnieszki, dla której w końcu musiała kiedyś powiedzieć, jakie ma plany. A były to plany dość gwałtowne, bo dziewczyny przecież przed chwilą się poznały.
- Swoją drogą... Masz kogoś może? - spytała nagle, podnosząc głowę i wlepiając swoje niewinne, ciemnozielone oczka w nastolatkę. Wzrok ten był pełen nadziei, że do uszu dotrze odpowiedź odmowna. A nadzieja ta miała kilka, dajmy na to, faz. Pierwsza, to właśnie odmowna odpowiedź dotycząca bycia czyjąś partnerką życiową, a druga, to odpowiedź pozytywna na pytanie, czy przypadkiem panienka Fleur nie chciałaby zostać dziewczyną Walentynki. To głupie, ale jakże ważne dla tego dzieciaczka, którym ostatnio stała się czarnowłosa. Swoją drogą, obręcz z lekko chudych ramion wokół szyi brązowowłosej nie miała zamiaru puścić przez najbliższą godzinę.Anonymous - 10 Lipiec 2012, 19:29 Reille rzeczywiście był dość sennym stworzeniem. Czasem Agnes śmiała się, że to przeznaczenie sprawiło, że spotkały się takie dwa śpiochy. Ale ważniejsze było to, że królik był bardzo łagodny. Do niego zawsze można było się przytulić, bez żadnych konsekwencji. Co do Kota w butach, wcale nie był on aż taki straszny, jak się Walentynce wydawało. Po prostu dbał o Agnes, ponieważ ona wyzwoliła go od tego tyrana, do którego wcześniej należał.
Trochę zdziwił ją następny gest ze strony czarnowłosej. Agnes była tolerancyjna wobec rzeczy mniej i bardziej dziwnych, ale to uważała mimo wszystko za lekką przesadę. Zaczynała się czuć co najmniej niekomfortowo, jeśli nie zwyczajnie głupio. Dlatego dyskretnie odsunęła głowę.
-Dz-dzięki... To miłe z twojej strony, ale to chyba nie będzie potrzebne...-Powiedziała z lekkim zakłopotaniem. Nie miała pojęcia, skąd ten pomysł. Była zdziwiona taką propozycją. Ale niby czemu miałoby być inaczej? Dopiero się poznały, niby czemu miałaby chcieć częściej głaskać jej włosy? To już naprawdę było dziwne. Ale każdy był wyjątkowy na swój sposób, więc brązowowłosa się tym nie przejęła.
Kolejne pytanie zaskoczyło ją jeszcze bardziej. Jak zwykle przy poruszaniu takich kwestii zrobiła się czerwona i uciekła wzrokiem. Pf, oczywiście, że nie miała. Tylko co to interesowało Walentynkę? To stanowczo nie była jej sprawa, szczególnie, że prawie w ogóle się nie znały. Na dobrą sprawę nic o sobie nie wiedziały. A ona wyjeżdża z takim pytaniem? Cóż, najwyraźniej była bardzo bezpośrednia.
-Nie... A czemu pytasz?-Spytała po chwili cicho i spojrzała badawczo na czarnowłosą. To było dziwne, naprawdę.Anonymous - 11 Lipiec 2012, 10:01 I zaczęło się. Pierwsze złe znaki, które sprawiały że pomysł zrodzony w nieco zdziecinniałej głowie Walentynki stawał się coraz bardziej bezsensowny i chyba prędzej sprowadzi na nią kłopoty w relacji z Agnes, niż cokolwiek pozytywnego. Chociaż po części była to wina tolerancji ze strony Baranka, bo gdyby nie takie bezmyślne pozwolenie na tulanie się przez czarnowłosą, może tak idiotyczny plan nie zrodziłby się w głowie dziewczyny, którą teraz trochę zmartwiło odsunięcie głowy panienki Fleur. Ona nie mogła widzieć jej twarzy, więc jeszcze na chwilę przed pytaniem o bycie czyjąś partnerką, na twarzy Valentine pojawił się wyraz zmartwienia. Zniknął on jednak od razu przy nawiązywaniu kontaktu wzrokowego, który chyba był z lekka niepotrzebny. V nie mogła zapobiec pojawieniu się niepewności w jej oczach, kiedy brązowowłosa poniekąd skontrowała jej pytanie. Pomijając fakt, że dziewczyna słodko wyglądała z tym nagłym rumieńcem i paniczną ucieczką wzrokiem. Ludożerka pewnie uśmiechnęłaby się uroczo, zafascynowana taką reakcją, ale teraz nie było to możliwe.
- Nie chciałabym, aby ten ktoś był zazdrosny. A... Ale, chyba lepiej będzie, jeśli jednak sobie już pójdę. - powiedziała z lekka smutnym tonem i jeszcze na chwilę usiadła z powrotem na swoim miejscu na kanapie, tym razem odsuniętym na samą krawędź mebla. Upiwszy kilka ogromnych łyków herbaty (oj tak, ona ma talent do picia herbaty hektolitrami naraz) podziękowała grzecznie i wstała, powoli idąc w stronę wyjścia. Musiała prędko wracać do Krainy Luster, żeby dotrzeć na Cukierkową Ulicę około południa i odpracować swoje czekoladowe ciasto. Nie wyobrażała sobie, żeby nie dotrzymać tej obietnicy. Abdio wywarł na niej tak wspaniałe wrażenie, a teraz za swoje starania miał zostać oszukany? Nigdy w życiu! Zresztą, Agnes na pewno lepiej się poczuje, jak Walentynka zniknie stąd na dłuższy czas. Już i tak wykonała kilka kroków za dużo.Anonymous - 11 Lipiec 2012, 16:22 Rzeczywiście, być może Agnes była odrobinę winna. Ale co miała zrobić innego? Przecież jak dla niej przytulenie się było tylko przytuleniem się, niczym więcej. Gdyby wiedziała, że zrodzi to takie myśli w głowie czarnowłosej, zapewne by się nie zgodziła. Lecz nie miała prawa zdawać sobie z tego sprawy, przez co nie widziała przeciwskazań. No cóż, czasu się nie cofnie. Jak na razie wynikła z tego po prostu dosyć głupia dla obydwóch sytuacja. Z którą na pewno sobie jakoś poradzą, bo niby czemu nie?
Widząc niepewność w oczach Walentynki, zaczęła się zastanawiać, co ona oznacza. Tak się zamyśliła, że mimo obserwowania tego, co robiła czarnowłosa, nie docierało to do niej na tyle, żeby zareagować. Oczywiście, zarejestrowała, że dziewczyna miała głos, jakby była zawiedziona i że szybko skończyła pić herbatę. Swoją drogą trochę ją to zaskoczyło, choć nie na tyle, żeby wyrwać z zamyślenia. Ocknęła się dopiero, gdy Valentine wyszła z salonu.
Szybko zerwała się z kanapy i pobiegła do przedpokoju. No przecież nie mogła tak po prostu pozwolić, żeby sobie poszła. To znaczy, nie to, że chciała ją zmuszać do pozostania, ale przecież musiała jej to zaproponować. Tego wymagało od niej dobre wychowanie. Poza tym miło było z kimś przebywać. A tak znów zostałaby sama i nie miałaby innego wyjścia, jak zacząć sprzątać. Do tego już w salonie słyszała, jak drzewa w ogrodzie zaczęły szumieć, zapowiadając nieuchronny deszcz.
-No co ty. Możesz zostać. Zresztą chyba będzie padać, przeziębisz się.-Powiedziała, łapiąc dziewczynę za rękę. Po sekundzie zdała sobie sprawę, że cała ta scena wyglądała pewnie niczym te z tandetnych melodramatów. Roześmiała się cicho na tę myśl. Dopiero potem zorientowała się, że dziewczyna nie będzie wiedzieć, o co jej chodziło.
-To wyglądało jak jakiś głupi film.-Wyjaśniła z uśmiechem.