To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Po drugiej stronie krzywego zwierciadła...

Cukierkowa Ulica - Gospoda 'Pod zawiniętym ogonem'

Anonymous - 27 Kwiecień 2011, 19:13

Oczywiście uzależniona od cukru Tell zaraz rzuciła się z łyżką na spory pucharek lodów. Jej uśmiech był bardzo szeroki, głównie przez to, że Winorośl nie powiedziała ani słowa na temat ceny, jaką przyszło jej zapłacić. I dobrze, bo mała i tak nie miałaby jak oddać.
Popatrzyła na Grape zza miski zimnych, słodkich lodów. Słuchała jej z zainteresowaniem, bo w końcu należało się jej choć trochę uwagi za darmowy deser. I mogła sobie wziąć ten cudny portrecik! Widać jej nowa znajoma bardzo ucieszyła opinia Tell na temat jej rysunku. Ale nie sądziła, że aż tak.
- Przyjaciółką..? -Powtórzyła z oczkami wielkimi jak spodki.- Jasne! Jej, chyba mam szczęśliwy dzień! Darmowe lody i pierwsza przyjaciółka w życiu!
Co potem zrobiła kolorowa Cyrkówka? Zostawiła lody w spokoju i z buzią całą w polewie rzuciła się na Winorośl, tuląc się do niej mocno. Dla Tell to zachowanie było całkowicie normalne. Może dlatego, że w laboratoriach MORII nie mogła sobie pozwolić na tego typu rzeczy. Tylko raz przytuliła się do wujka, wtedy, kiedy dał jej pieniądze i kazał znaleźć portal, oraz dopisał go dokładnie. Wtedy też po raz ostatni wujka widziała. Ale profesorek Ryoshin miał rację- w Krainie luster Tell było naprawdę dobrze i czuła się znacznie bezpieczniej, niż w swoim więzieniu.

Anonymous - 4 Maj 2011, 11:15

Mała zaczęła uśmiechać się jak głupia do sera. Czemu akurat tak? Nie wiem, ale takiej metafory se użyć, chyba można? No, właśnie, chyba? Z resztą to nie istotne, teraz bardziej ciekawa była reakcja dziewczyny na słowo "przyjaciółka". Gdy ona zaczęła coś tam dziamgać, Grapevine zastanawiała się nad odpowiedzią. Jaka ona mogła być? Po chwili powiedziała do Tell, również dziecinnym głosem, podobnym do niej :
- Tak przyjaciółką! To ty nigdy nie miałaś innej przyjaciółki? - ściszyła ton głosy i znów powiedziała - No, cóż ja też nie miałam nigdy przyjaciółki, ale jak widać już mam.
Po tych słowach uśmiechnęła się do dziewczynki. Już nadszedł czas. Teraz nadchodzi ta najgorsza chwila. Trzeba będzie się rozstać. Winorośl musiała już się zbierać, więc po chwili znowu powiedziała :
- Wiesz co na mnie już czas. Muszę się już zbierać! Nie mogę tu tyle być. Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś się zobaczymy.
W tym momencie dziewczyna wstała i zaczęła powoli kierować się w stronę wyjścia. Odwróciła się na chwilkę i pomachała dziewczynie ręką, na pożegnanie. Teraz kierowała się do... Sama nie wiedziała dokąd. Po prostu tam gdzie poniosą ją nogi. Może po drodze spotka kogoś fajnego lub interesującego? To nie było takie ważne, teraz chciała tylko wyjść z tego miejsca. No, to teraz spytacie dlaczego? Te miejsce przepełniało ją tajemniczością i smutkiem. Nawet nie wiedziała czemu, ale teraz ją t nie obchodziło. Po prostu nie chciała dłużej tam siedzieć. Teraz szła sobie drogą. Machała radośnie rękoma i nogami. Nagle zatrzymała się i wyjęła przybory do rysowania i zaczęła bazgrać coś na pustej, białej kartce papieru. Jednak już po pięciu minutach powstał piękny zarys pobliskiego krajobrazu. Dziewczyna zadowolona ze swojej kolejnej udanej pracy zaczęła iść przed siebie. Nie wiedziała gdzie, ale szła nadal. Pod nosem śpiewała po cichu jakąś piosenkę.

~z/t~

Anonymous - 17 Maj 2011, 21:45

Res przyprowadziła chłopaka i swojego zwierzaka w to miejsce.
Ora ciągle kręciła się między jej nogami, aż w końcu sama poirytowana szła między swoją panią, a nieznajomym fukając na niego, raz nawet chciała być straszna i kłapnęła swoimi zębami niedaleko jego nóg. Tak... to stworzenie było cholernie irytujące. Jednak lepiej niech nic jej nie robi nieznajomy, bo wściekła Res, to... nie hamująca się Res, czyli... lepiej nie mówić. Mimo, że miała zwierzaka od paru dni przyzwyczaiła się do jego towarzystwa i nie widziała już dnia bez małej, białej upiornicy przy nogach.
Przez całą drogę Res specjalnie się pyszniła, że pokonała wojownika i nadal nie wie nic o jej imieniu, ale ile można? Zdanie, dwa i za trzecim razem umilkła. Widać było, że dodało jej to nie małego grama pewności siebie.
Gdy weszli do środka kilka osób spojrzało na nich zdziwionych, ale i zaraz odwracali wzrok. Dziwna była z nich para to fakt. Ona niska, czarne włosy, zielone oczy patrząca z dumą i wyzywająca od razu każdego kto krzywo na nią spojrzy, a tuż obok niej o wiele wyższy chłopak, z białymi włosami i jasnymi oczami patrzących jeszcze z większą wyższością na każdego znajdującego się w tym pomieszczeniu. Plus oczywiście zwierzak między nimi. Do tego podobnej byli karnacji skóry... już idąc tutaj Res zauważyła, że nie jedna para wzroku ich obserwuje.
- Jesteśmy chyba jakąś atrakcją, albo już zdołałeś tutaj nabroić i każdy cię zna? - Uniosła głowę wyżej zerkając na chłopaka, po czym ruszyła w kierunku wolnego stolika przy oknie. Zaraz menu zagarnęła w swoje łapki, a Naevę ułożyła się obok jej stóp przysuwając do siebie ogon, by nikt się o niego nie zaczepił. - Powiedz w końcu jakiej rasy jesteś? Czy mam powiedzieć, że jesteś Cieniem i zgadnąć, bądź nie? A może kolejne zawody? - Spojrzała na chłopaka z nad menu, a w jej oczach ponownie iskierki zatańczyły.

Anonymous - 18 Maj 2011, 15:57

Jeszcze na plaży, Cień pozbierał cały swój sprzęt, ponownie się w niego uzbrajając. Wiedział iż przegrał zakład. Znał również konsekwencje owej przegranej.
Gdy szedł obok dziewczyny, bawiła go reakcja włochatego węża na jego osobę. To było co najmniej zabawne... Gadzina zadawała sobie tyle trudu, byle tylko zwrócił na nią uwagę i by zobaczył jak bardzo jest przed nią nielubiany... Mógł to nazwać żałosnym, lecz zdecydowanie bardziej wolał wyrażenie "zabawne". Przecież jeśli uznałby węża za żałosnego, ten mógł się na niego obrazić... A tego przecież nie chciał, czyż nie?
Nie zwracał uwagi, na dumne słówka dziewczyny. Znał stan rzeczy i go w pełni akceptował. Owa gadka więc, nie robiła na nim żadnego wręcz wrażenia, za wyjątkiem delikatnej, nawet bardzo delikatnej irytacji. Co go obchodziło iż przegrał zakład? Wiedział, czyja głowa by spadła, gdyby nie chodziło o usłyszenie imienia, a o walkę do ostatniej kropli.
Gad, który był wyjątkowo skory do przemocy, również zaczynał go irytować. Porównywał węża do małego pieska, który umiał jedynie głośno szczekać i zapewniać wszystkich w koło, jaki to on niebezpieczny, przeolbrzymi wilczur. To pewnie owo porównanie, tak bardzo bawiło Cienia.
Chłopak pozwolił się prowadzić dziewczynie. W ten oto sposób, dotarli do całkiem przyjaznej i ciekawej gospódki. Ludzie patrzyli na nich z nieskrywaną ciekawością. Mimo to, nie różnili się od osób ze świata ludzi. Wciąż starali się nie patrzeć mu w oczy. Mimo to, chłopak przyzwyczaił się już do tego.
Cień uśmiechnął się, słysząc pytanie dziewczyny.
- Nabroić raczej nie zdążyłem... Wątpię by mnie znali. Stawiałbym na jakiś inny powód... - odpowiedział jej spokojnie.
Gdy dziewczyna usiadła, odpiął pochwę z mieczem, którą oparł o nogę swojego krzesła, po czym sam zajął swoje miejsce.
- Jestem kim jestem. - odpowiedział spokojnie na następne zadane przez nią pytanie. Po tonie jego głosu, dziewczyna mogła jedynie zgadywać, co miał przez to na myśli.

Anonymous - 18 Maj 2011, 18:02

Res podczas drogi widziała jak Ora stara się odgonić nielubianego przez nią mężczyznę, a ten? Prawie w ogóle nie zwracał na nią uwagę. W sumie Cienistą również to śmieszyło, gdyż zwierzaka owy fakt jeszcze bardziej irytował, że nieznajomy nie reaguje na jej zaczepki! Nie odchodzi, a dumnie kroczy obok jego Pani. Pewnie dlatego dała sobie spokój z zaczepkami i ułożyła się grzecznie przy swojej pani.
Res przekrzywiła lekko głowę w bok słysząc odpowiedź chłopaka. Zaczął bawić się w jej grę nie odpowiadając na pytania. Dziewczyna więc lekko zmrużyła swoje brwi obserwując go ciągle.
- Inny powód. Pewnie... - Zerknęła na Orę, która w tym samym momencie uniosła na nią swoje ślepia, przez co nastroszyła swoje uszy. Widocznie dziewczyny dogadywały się można powiedzieć bez słów. - Może ona. - Dodała zaraz Cienista, wszak nie wierzyłaby gdyby chodziło to o nią samą. Nigdy się nie doceniała, ot co.
Spojrzała zaraz na menu i położyła je na stole.
- Jasne. - Odparła jedynie na słowa chłopaka. - Swojego imienia jak ja też nie zdradzisz pewnie. - Uśmiechnęła się kącikiem ust. - Będzie więc ciekawa rozmowa, skoro żadne z nad nie będzie odpowiadało na pytanie drugiej osoby. - Odwróciła menu w jego stronę i palcem popukała na cztery dania. - Te chce. - Uśmiechnęła się przy tym słodko, bo do tanich nie należały. - I miskę z wodą dla małej. - Wskazała palcem swojego zwierzaka. Wszak to mężczyzna powinien zamawiać, czyż nie? Splotła zaraz Res dłonie pod swoją brodą ciągle nie odrywając zielonych oczy od chłopaka, ona jedyna chyba robiła to non stop, gdy mogła, ale... spojrzała w kierunku okna, przy którym siedzieli na przechodzących.

Anonymous - 18 Maj 2011, 18:52

[Sorry za olbrzymie opóźnienie, żyć mi nie dadzą...]
Chłopak oparł się wygodniej o oparcie krzesła. Mimo, iż wiedział, że w jego portfelu znajdowała się w nim całkiem spora sumka, to miał jakieś złe przeczucia, co do owej "kolacji". Spokojnie, ze średnią uwagą wysłuchał słów dziewczyny.
- Zdradzę ci moje, pod warunkiem iż później ty zdradzisz mi swoje. Coś za coś... - odrzekł na jej słowa.
Gdy dziewczyna podsunęła mu menu, spojrzał spokojnie na nie. Owszem, potrawy które wskazała, nie były tanie... No ale przecież, on do niczego nie potrzebował pieniędzy, więc mógł od czasu do czasu wydać co nieco...
Skinął na kelnera, który spojrzał na niego ze strachem, najwyraźniej mając nadzieję iż mu się przewidziało. Veis skinął więc jeszcze raz. Kelner rozejrzał się, sprawdzając czy w pobliżu nie ma innego, który mógłby wypełnić ów obowiązek, po czym podszedł do stolika. Nawet pytanie "co podać" było wypowiedziane wyjątkowo strachliwym tonem.
- Hmm... - zaczął Cień, po czym zerknął do menu i odczytał nazwy potraw, po czym dodał "kurczaka" od siebie.
- Plus miska wody... - zakończył, wskazując na pewną bardzo uroczą gadzinę.
Kelner szybko skończył notować, po czym oddalił się...
"Boże, ale ci ludzie nerwowi..." - przeszło Veisowi przez myśl.
Odwrócił się twarzą do panienki. Po raz kolejny, ich spojrzenia napotkały się. Wszakże, to on powinien zacząć rozmowę. Problem polegał na tym, iż nie wiedział jak zacząć...
- Tak w ogóle, to czym się zajmujesz? - zagadnął dla podtrzymania rozmowy.

Anonymous - 18 Maj 2011, 19:06

//Nie ma problemu ^^

I znowu imię szło, ponownie coś za coś. Inna osoba pewnie by się uśmiechnęła tak delikatnie, cokolwiek, ale nie Res. Siedziała bez cienia uśmiechu wpatrując się w chłopaka.
- No, dobrze powiem. To mów. - Kiwnęła na niego głową. Może powinna ona się pierwsza przedstawić, ale co tam. Skoro on zapodał taką propozycję, to niech zaczyna wyjawiania tej małej i nikłej tajemnicy.
Zaraz jednak patrzyła na jego minę, gdy pokazała mu menu. Nic. Nawet nie drgnął, nie złapał się za głowę. Res po prostu uniosła lekko brew do góry, ale po chwili ponownie na jej twarzy powstała czysta obojętność. Wpatrywała się w kelnera, który wyglądał jakby...
- Zaraz narobi w spodnie. - Jak zawsze powiedziała to co myśli w prost. Gdy kelner odebrał zamówienie i zniknął im z oczu szybko ponownie na chłopaka spojrzała, a ich wzrok się skrzyżował. - Czemu wszyscy tak się zachowują. - Mruknęła, ale na tyle by chłopak to słyszał. Ona w ogóle się go nie bała, nie uciekała od niego wzrokiem, a inni? Psia mać w ogóle tego nie rozumiała. Gdy wzrokiem przesunęła po osobach znajdujących się w pomieszczeniu każdy gdyby mógł zakryłby się gazetą. - Dziwne. - No nic. Po prostu tego nie rozumiała i tyle.
Gdy chłopak przy zamawianiu pokazał palcem na Orę ta kłapnęła ponownie zębiskami, ale w jej oczach było widać jedno. Była bardziej uspokojona, może z powodu tego, że Res była rozluźniona i nie było walki. Nawet pod innym kątem na chłopaka patrzyła poruszając łbem na boki od czasu do czasu.
- Yhmmm... - Res chyba po raz pierwszy popadła w... stan, że nie potrafiła odpowiedzieć na pytanie, nawet gdyby chciała. Spojrzała na nieznajomego po czym ponownie teraz ona uciekła wzrokiem na okno siadając prosto, a nogę na nogę założyła. - Cóż... - Nie, nie bała się go, ale wiedziała, że niektóre jej emocje można wyczytać z jej oczu. - Wnerwianiem innych? Choć za to mi nie płacą. Utrzymuje się z kradzieży, a ty? - Spytała nadal na niego nie patrząc.

Anonymous - 18 Maj 2011, 19:23

[Postki będą dość krótkie, powód podany wyżej ;<]
Cień był zdziwiony, iż dziewczyna zaakceptowała jego propozycje. No ale cóż.... Darowanemu koniowi nie patrzy się w zęby.
- Veis. - rzekł spokojnie, wypowiadając to jedno, maluteńkie słowo, którym miał zwyczaj się określać. Swego czasu, po prostu nie posiadał imienia. Mimo to, w końcu uznał to za uporczywe, więc nadał sobie jedno.
Mina kelnera, gdy panienka nazwała po imieniu jego postawę - bezcenna.
Cień czekał, aż dziewczyna zdradzi swoje własne miano.
Dawno nie jadł. Oczywiście, w sensie fizycznym. Po prostu nie potrzebował pokarmu. Po cóż mu on był? Owszem, jedzenie mogło być przyjemne, lecz wydawało mu się być tylko stratą czasu.
Spokojnie wysłuchał odpowiedzi. Kradzieży? Po cóż były jej pieniądze? On osobiście tego nie był w stanie zrozumieć. Mimo to, postanowił odpowiedzieć na jej pytanie, mimo iż miał pewność, iż owa odpowiedź nie przypadnie jej do gustu.
- Ja? Nie robię nic. Chodzę, zwiedzam... Rzadko dotychczas jadałem. Szkoda było mi na to czasu... - wyznał szczerze.
On również był zrelaksowany i spokojny. Nie miał ochoty na żadną "cięższą" dyskusje. Mimo iż zregenerował się już po tamtym "sparingu", to stan rozleniwienia wciąż pozostawał i napastował go. Chociaż... Mógł się mu po prostu poddać, zacząć prowadzić luźną rozmowę, odpocząć, nacieszyć się towarzystwem...
Co dziwne, mimo iż z charakteru był samotnikiem, cieszyła go obecność panienki. Nie musiał dzięki temu rozmawiać sam ze sobą, czy też szukać jakiegoś zajęcia...

Anonymous - 18 Maj 2011, 19:38

Zaakceptowała jego propozycję, gdyż... Res była podstępną bestią! Co z tego, że powiedziała, że powie, ale czy obiecała? Nie. HA!
- Veis. - Powtórzyła jego imię pod nosem, jakby nie jako je smakowała. Przekrzywiła lekko głowę w bok. - Veis. Brzmi jak wąż, w sumie ty do niego jesteś podobny. - Co miała na myśli? A to, że w każdej chwili mógł zaatakować, a jego wzrok mówił sam za siebie. - Ale ja nie obiecywałam, że powiem swoje. - Uśmiechnęła się niewinnie bawiąc się stopą pod stolikiem.
Pewnie nie jedna panna podrywałaby teraz chłopaka. Wysoki, przystojny, umięśniony do tego boją się go inni. Nic dodać, nic ująć, że mężczyzna pierwsza klasa przed którym pewnie każda będzie zawał dostawać, albo już dostawały nie jedne. Ale nie nasza Cienista. Doskonale zdawała sobie sprawę, że nie przyciąga innych, więc po co robić z siebie idiotkę? Zresztą ona i podryw, sama nie wiedziała czy to potrafiła.
Specjalnie dość długo nie odpowiadała na nic. Cisza zapadła po jej słowach i to dość złośliwych. Biedny chłopak ponownie nie będzie wiedział jak się nazywa dziewczyna siedząca przed nim. No, dobra... była łaskawa.
- Resina. - Powiedziała wolno i starannie swoje imię.
Zerknęła na kelnera, który przed podaniem dań podał im w eleganckich szklankach wodę no i miskę z wielka obawą przed Orą, która prychnęła pod nosem, zaraz język do wody wsuwając. Sama Res uniosła szklankę i upiła łyka.
O mało się biedna nie zakrztusiła słysząc jego odpowiedź.
- Jasne... miecz i cały ten ekwipunek masz dla bajeru przy sobie? Sam na plaży mówiłeś, że miecz masz nie tylko dla zabawy. - Zmrużyła swoje brwi i odstawiła szklankę na bok.
O dziwo Res również nie jako 'polubiła' towarzystwo chłopaka, a szczególnie ciągle starała się dowiedzieć, gdzie jest jego granica wytrzymałości, kiedy na nią warknie, cokolwiek.
- Więc niech będzie podróżujesz, więc nie zabawisz tu długo?

Anonymous - 18 Maj 2011, 20:00

Siedział spokojnie, w byle knajpie, mimo iż mógł robić wiele innych rzeczy. Trzymać nóż przy gardle jakiegoś typka, w ciemnym zaułku i patrzeć, na narastające przerażenie w oczach ofiary. Spokojne siedzenie na tyłku, nie było w jego stylu. Chociaż, w sumie...
Wąż, symbol zdrady, krzywoprzysięstwa i sprytu. Ciekawiło go, co było w nim podobnego, do tego typu stworzenia... Sam nie wiedział.
- Jeśli tak stawiasz sprawę... - rzekł swym zwyczajnym tonem, w odpowiedzi na następne słowa dziewczyny, dotyczące JEJ imienia. Jeśli uważała ową informację za prywatną, to nie miał zamiaru nastawać... Szczególnie, iż był zmęczony. Myślał tylko o włamaniu się do czyjegoś snu, kradzieży marzeń i całej reszty.
Jego oczy... Nic nie mówiły. Spoglądały w kierunku dziewczyny, lecz zdawały się jej nie zauważać. Myślał o czym innym. Nie miał zamiaru przerywać ciszy. W jego uszach brzmiały słowa. Jednak nie były to słowa dziewczyny... "Menacin' methods label me a lethal weapon, making niggas die witnessin' breathless imperfections. Can you picture my specific plan?" - chłopak nie pasjonował się muzyką. Mimo to, owe trzy wersy krążyły po jego głowie, aż zatraciły sens. Gdy już zupełnie się przemieszały, na ich miejsce wstąpiły inne, z zupełnie innej zwrotki... "How can I show you how I feel inside
We outlawz motherfuckas can't kill my PRIDE". - ostatnie słowo owego wersu najbardziej utkwiło w jego pamięci. "Nie zabijecie mojej dumy..." Czy te słowa mogły odnosić się również do Cienia? Bardzo możliwe...
Sponsorem szybkiego powrotu do rzeczywistości okazała się oczywiście kochana panienka. Cholercia, prawie zapomniał o jej obecności... Do tego, była nawet skłonna wyznać swoje imię... Ciekawe, naprawdę ciekawe...
Jego wzrok wyostrzył się. Chłopak już nie wpatrywał się w przestrzeń.
Do jego uszu doszły następne słowa dziewczyny.
- Nie nazwałbym tego "nie tylko dla zabawy". Po prostu, czasem tego co robię, nie można określić zabawą. Dzieje się tak najczęściej, gdy ktoś wyprowadzi mnie z równowagi... - wyznał szczerze, po czym słysząc następne pytanie, dodał:
- Może zabawię, może nie zabawię... To wszystko zależy tylko od kilku czynników. Możliwe, iż ten świat, jest o wiele ciekawszy od ludzkiego...

Anonymous - 18 Maj 2011, 20:09

Widziała jak przez pewien czas w ogóle nie zdaje sobie sprawy z jej obecności tutaj, odpłynął. Była tego świadoma. Wszak nie była ślepa, a zaraz po takim wzroku łatwo było kogoś uśpić i wtargnąć do jego snu. Zmanipulować, by jadł, jadł i jadł. Res poczuła sie fakt, faktem nieco dotknięta tymi poczynaniem chłopaka. Lekceważącym... można by dodać postać Res.
Spojrzała zaraz w bok jak Ora chlipie wodę. Pewnie zanudza chłopaka i tyle. Powinna wyjść? Chciała to zrobić w pierwszym odruchu, ale zaraz przypomniała sobie o jedzeniu. Nawet jej psychika delektowała się tym miejscem. Widziała jak inni jedzą, niemalże to czuła.
Gdy kelner przyniósł jej zamówienie i Veis'a kiwnęła jedynie głową wsuwając widelec w jedzenie. Ale nasz pan i władca dopiero teraz chyba powrócił do świata żywych, może i jedzenie zauważy.
- Więc jeszcze cię z niej nie wytrąciłam, dziwne. - Choć przez to sama przypomniała sobie to jak po prostu pogłaskał ją po policzku. Westchnęła cicho i wsunęła widelec z jedzeniem do ust. Nie spieszyła się, a wręcz delektowała oblizując sztućce.
Ora zerkała na panią, ale zaraz łeb na swoich łapach ułożyła zwijając swoje długie cielsko. Odetchnęła tak samo. Uspokojona.
- Ja wole ludzki. - Wyznała, o. I coś zdradziła. Że przebywa i pewnie mieszka właśnie w tym drugim świecie. Spojrzała ponownie za okno widząc jak kilka osób przechodziło obok ich okna. Powróciła do jedzenia, aż zjadła jeden talerz, czyli pierwsze danie. Zabrała się za drugie mrużąc z zadowoleniem swoje oczy.
O nic już nie pytała. Zje i odejdzie od chłopaka. Nie chciała go już zanudzać. Tak się czuła, ot co. Nie unosiła również wzroku na jego.

Anonymous - 18 Maj 2011, 20:26

Był zmęczony, strasznie zmęczony. Nie wiedział czemu. Może było to spowodowane wysiłkiem, wynikającym z zawieszenia między cieniem, a światem właściwym? To była jedna z możliwych opcji. Mogło go również po prostu męczyć towarzystwo. Ze "znajomymi których nie zabił" spotykał się w świecie ludzi rzadziej niż raz na rok... Będzie musiał zacząć powoli się przyzwyczaić do jej towarzystwa. Nie miał zamiaru ciągle unikać ludzi. Mimo iż nudziła go ta ciągła samotność, to nie był stworzony do towarzystwa. Tak właśnie przedstawiał się jego dramat....
W myślach uśmiechnął się sam do siebie.
Owszem, zauważył, jak kelner przynosi jedzenie. Spokojnie chwycił za sztućce i zaczął kroić kurczaka.
Sam siebie nie rozumiał. Zachowywał się jak Candyman, był gotów zabić za byle gówno... Wiedział, iż musiał się zmienić. To nie był świat, w którym morderstwo było jedynym sposobem, na jaki mógł pokazać co czuje. Ten świat był inny, bardziej wolny od zepsucia. Mimo wszystko, wciąż był tym samym sadomasochistą. Brzydził się sobą, odczuwał wstręt do siebie. Mimo to, ludzie których znał, nie byli wcale lepsi od niego. Właśnie dlatego ich zabijał. Brzydził się nimi i ich zepsuciem. Brzydził się ich pełnymi dumy spojrzeniami. Był hipokrytą. Wiedział o tym i było mu z tym dobrze.
- Nie. Komuś takiemu jak ty, trudno byłoby mnie z niej wyprowadzić. - zauważył, po czym włożył do ust kawałek kurczaka.
Przełknął.
- Głowa do góry... - dodał, zauważając smutek dziewczyny.

Anonymous - 18 Maj 2011, 20:35

Więc Res dała mu mocno popalić swoją mocą. Gdyby pewnie nie cień, który ją oplótł zmusiłaby chłopaka do stania w owej pozycji jeszcze przez pewien czas, a jak! Pewnie by kombinowała jak wygrać, choć... Po co teraz o tym myśleć, skoro właśnie konsumowała swoje zwycięskie drugie danie. Była zadowolona i to bardzo. Wolno językiem po swoich ustach przesunęła u popiła zaraz wodą.
Zapadła miedzy nimi cisza, ale jakoś Res się tym nie przejmowała. Nie była... to męcząca cisza. Po prostu trwała, a dziewczyna widocznie była do niej przyzwyczajona i to za bardzo. Chciała się nie jako zmienić. Była podobna do Veis'a, ale ona starała się walczyć ze swoją naturą, z tym kim była, by nie być samą, a Veis widocznie to lubił, a może po prostu się do tego przyzwyczaił. No i zabijał, a dziewczyna robiła to jedynie w ostateczności.
Gdy dojadła drugie danie i zaczęła trzecie nawet nie spojrzała na chłopaka.
- Dlaczego? Jestem wredniejsza niż ci się wydaje. Teraz jednak... podarowałeś miód misiowi. - Skomentowała nie jako machając widelcem, po czym oczami przekręciła, aż spojrzała w końcu na chłopaka po jego kolejnych słowach. - A co brakuje ci mojego wzroku? - Zakpiła. Wszak nie była smutna, co to, to nie. Jedynie odwróciła znaczenie słów chłopaka. - Zjem i pójdę, po co mam cię dalej zamęczać, hymm? Na razie delektuje się swoim zwycięskim daniem. - Wzruszyła lekko ramionami, choć czy na pewno chciała odchodzić?
Przez wypadek i tak teraz kopnęła, a może specjalnie przesunęła stopą po łydce Cienia? Hym.. zgadujcie. Zerknęła na niego w tym momencie cofając stopę.

Anonymous - 19 Maj 2011, 06:43

Nie wiedział, czemu dziewczyna tak bardzo go fascynowała. Mimo wszystko, zaczęło go męczyć jej towarzystwo. Rozmowa jakoś ciężko szła, choć cóż się dziwić - z samotnikiem koni kraść się nie da. Przynajmniej w jego skromnej opinii.
Jadł spokojnie. Nie posiadał przywiązania do smaków. Po prostu, jak zamówił, to musiał też coś zjeść... Chociażby tego marnego kurczaka.
Gdy do jego uszu doszły jej następne słowa, uniósł delikatnie kąciki ust. Ona wredną? Chyba w życiu wredy nie widziała. Chociaż... Czekało go zapewne kolejne spotkanie, tym razem bardziej konkretne.
- Misiowi miód? Aż tak bardzo lubisz "normalne" jedzenie? - zapytał, uśmiechając się. Sam w owym jadle nie widział nic nadzwyczajnego. Nie potrzebował go. W nawet najmniejszym stopniu.
Następne pytanie. Tym razem, postanowił odpowiedzieć milczeniem. Mimo wszystko, nie lubił mówić zbyt wiele.
Zwycięskie danie? Veis skończył kurczaka, po czym położył dłoń na dłoni. Czekał, aż panienka skończy. Gdy napomknęła o tym, iż pójdzie zaraz po zjedzeniu, mina Cienia się nie zmieniła.
- Coś mi się wydaje, iż to nie będzie nasze ostatnie spotkanie... - zauważył.
Wyciągnął z kieszeni portfel, a z portfela, sumkę którą uznał za wystarczającą. Dość zaokrągloną sumkę, ściśle rzecz biorąc.
Zostawił pieniądze na stole, po czym schował znów portfel do kieszeni.
- Panienka wybaczy, lecz niestety będę zmuszony się pożegnać... - rzekł wstając od stołu i jednocześnie chwytając pokrowiec z kataną.
- Buona giornata... - rzekł, odwracając się. Wyszedł z gospody, w poszukiwaniu jakiejś ofiary, na której mógłby się wyżyć.
[zt]

Anonymous - 19 Maj 2011, 16:40

Czy rozmowa nie szła? Dla Res i tak to było za dużo jak na jeden dzień. Raz, że owy jegomość od niej nie uciekł, dwa nawet cieszyła się z jego towarzystwa, co uważała naparwdę za dziwaczne! Z samotnikiem... Res też nie jako nim była, jednak chciała to wszystko zmienić w swoim życiu. Mniejsza. Bawiła się jak na razie widelcem w jedzeniu 'psychicznie' zadowalając się tym jak Veis je.
- Yhym. - Odpowiedziała mu po prostu właśnie w tej chwili oblizując widelec z sosu. Kochała jedzenie... wszak sama posilała się łakomstwem. Jedzenie to jej 'żywioł' choć wiem jak to głupio brzmi. W sumie dzięki temu wiedział jak ją podejść. Byle jedzenie i Res była w cholerę zadowolona!
Gdy się uśmiechnął do niej, ona tego ponownie nie uczyniła. Jakby miała pewną barierę w sobie.
Na następne słowa mężczyzny uniosła lekko brwi do góry patrząc w jego oczy ponownie. Nie ostatnie? O dziwo teraz delikatnie się uśmiechnęła jak nie ona.
- Skoro tak twierdzisz. - Odpowiedziała jedynie obserwując jak wykłada pieniądze na stół. - Wiedziałam. - Powiedziała jedynie, ale już do siebie, gdyż chłopak wyszedł.
Uniosła jednak po chwili wzrok na puste miejsce przed sobą. Dziwnie... puste. Dojadła w spokoju posiłek i wyszła zabierając resztę oczywiście dla siebie. Ora podreptała za panią.

[z/t]



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group