To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Po drugiej stronie krzywego zwierciadła...

Czekoladowe Jezioro - Żelkowa Plaża

Anonymous - 27 Grudzień 2010, 19:05

Ach, tak. Rain zapomniała. Przecież wraz z przybyciem owego złego pana, weszła ustawa o zakaz uśmiechania się w miejscach publicznych. Tak, mogłaby przeprosić, że jest taka wesoła i nic jej nie zepsuje humoru, ale nie. Nie miała takiego zamiaru. Nie miała nawet ochoty go przezywać, chociaż panna Charlotte, za którą czasami się podawała, nawet do takiego czegoś nie byłaby zdolna. Jedynie do jakiś uszczypliwych uwag, co i tak jej rzadko wychodziło. Inni byli w te klocki lepsi. Teraz w ogóle wszyscy byli strasznie wulgarni, blee. Aż czasami Rain myślała czy by tak ich nie spalić. Uch, czy ona ma złe myśli? Nie, nie może być. Taka urocza istotką. Taka osóbka, która wyglądała jak mała bezbronna istotka? Nie, to na pewno jest pomyłka.
Nic nie zrobiła. Tylko powiedziała, że ma za duże ego. Tak, własnego zdania też nie można było powiedzieć. Przepraszam, zapomniałam. Yeah!
I nagle poczuła ból... W pośladkach. Bomba, tego jej było trzeba, mhm. Dziewczyna aż podskoczyła, po czym padła na żelki krzywiąc się z bólu. Chociaż aż tak nie bolało. Ale... Nie, bolało. I to mocno.
- Ej, jeżeli to ty, to przestań. - Mruknęła wstając. Zaczęła masować swój tyłek mając nadzieję, że ból ustąpi. Lecz najwyraźniej nie miał zamiaru.

Anonymous - 27 Grudzień 2010, 19:17

Jeśli się jest w obecności Viro wszelaka radość i uśmiechy są nie na miejscu, ponieważ drażniło go to najbardziej na świecie. Nienawidził dobra i dobrych ludzi co okazywał na każdym kroku i przy każdym spotkaniu takiej osoby. A tak właściwie to on nienawidził każdej żyjącej istoty poza sobą. Kiedy podskoczyła zaczął się śmiać wrednie po czym zrobił bardzo niewinną minkę. Był mistrzem w takich udawaniach i to pozwalało mu bardziej dręczyć ludzi.
-Ja? A niby jak?
Znów wbił igłę w pośladek lalki a do niej dołączył drugą w drugi pośladek. Ach wreszcie mógł kogoś podręczyć i być sobą co dawało mu największą radość. Gdyby mógł sobie przy tym popijać czekoladę z kubka już w ogóle miałby pełnię szczęścia. Wziął sobie jedną żelkę i zjadł ją powoli po czym spojrzał na dziewczynę z sztuczną obojętnością.

Anonymous - 27 Grudzień 2010, 19:42

Nie jest tak źle. Nie jest tak źle. Nie tak źle. Źle. Rain powtarzała sobie w myślach skupiając się na czymś innym. Wygrzebała nawet jedną żelkę, taką po której nikt nie chodził i zjadła ją rozkoszując się smakiem. Ale zaraz drugi pośladek zaczął ją boleć. I to jeszcze mocniej. Jak to możliwe? Przecież bez powodu by ją nie bolał tyłek, prawda?
Chyba, że ma raka. Ale o raku tyłka to jeszcze nie słyszała. Ech, to musiał być ten głupi chłopak, lecz Rain nie miała dowodów. Była teraz bezbronna. Mogła użyć którejś ze swoich mocy, ale nie chciała. Po prostu. Nie chciała by byle kto poznał jej możliwości. Byle kto. Właśnie. Święte słowa. Pff.
- Dobra, nieważne. - Mruknęła krzywiąc się cały czas. Jednak nagle się uśmiechnęła. Chciała mu zrobić na złość i upewnić się, że to ten chłoptaś jest odpowiedzialny za ból jej pośladków. I robiło się trochę zimno, dlatego dzięki swojej umiejętności, dziewczyna podniosła temperaturę swojego ciała co było odczuwalne w jej otoczeniu. Nagle po prostu zaczęło od niej bić gorąco. Naprawdę. Ale ona tylko stała z przyklejony do twarzy błogim uśmieszkiem. I znów ten jej rozmarzony wzrok.
Tak, chciała go sprowokować. A później sobie pójdzie. Nie miała zamiaru niszczyć sobie dnia przez takiego głupka, mhm. Nie miała zamiaru.

Anonymous - 27 Grudzień 2010, 19:50

Widząc, że nie chciała pokazać bólu Viro tylko skrzywił się, ponieważ wiedział iż musi być to okropny ból. Uśmiechnął się wrednie Lecz widząc jej błogi uśmiech i rozmarzone spojrzenie znów wezbrał w nim gniew. Ona śmiała się z niego nabijać w ten sposób? I na dodatek musiała użyć jakiejś mocy ponieważ biło od niej gorąco. W tym momencie miarka się przebrała i postanowił skończyć z tym malutkim bólem. Wyjął szpilki i obrócił lalkę po czym wbił je mocno w głowę lalki. O tak teraz to dopiero będzie ból od którego nawet najwięksi twardziele miękli i płakali. Ten robak teraz pożałuje iż śmiał się z niego nabijać i walczył z bólem jaki Viro zadawał. A gdyby tylko znał jej myśli zapewne zdzieliłby ją tak, ze obróciła by się dwa razy dookoła i dopiero upadła. Jeśli ten robak będzie to ciągnąć to wtedy dostanie. - przemknęło mu przez myśl i chodziło o to, że najzwyczajniej w świecie ją zdzieli.
-No widzisz. A teraz co kombinujesz, że bije od ciebie takie gorąco.

Anonymous - 27 Grudzień 2010, 20:09

Ten wredny uśmiech mówił sam za siebie. I później ten niewyobrażalny ból głowy. Matko. Pierw tyłek, teraz jej biedna łepetyna. Tego już było za wiele. Pójdzie sobie stąd. Może wyjdzie na głupią i słabą, ale to ją nie obchodziło. Nie miała zamiaru przejmować się zdaniem byle kogo. Pff. Nie z nią takie numery. Byle idiota jej nie zastraszy. W końcu nie stworzyli jej po to by byłą tylko bezbronną istotką. Bronić się umiała, mhm.
- Ech, no tak. Kolejny głupek, który wie tylko jak zadawać ból. Wiesz? Tylko naprawdę mądrzy ludzie potrafią zadawać ból słowami. A ty chyba raczej do tej gruby się nie zaliczasz. - Oznajmiła próbując się miło uśmiechnąć, chociaż nie za bardzo jej to wyszło. Przeczesała swoje długie białe włosy jakby nic się nie stało, obróciła się na pięcie i ruszyła przed siebie, w stronę miasta. Gdy znalazła się na trawie, plecami do chłopaka, łezka pociekła jej po policzku. Ale ona jakby nic, zaczęła podskakiwać ruszając przed siebie. Chociaż głowa bolała ją jak cholera. Ona i tak musiała postawić na swoim.

[z/t]

Anonymous - 27 Grudzień 2010, 20:20

Słysząc jej słowa nie jeden zarumieniłby się z gniewu lecz on się nie rumienił. Zamiast tego gniew w jego wnętrzu niemal kipiał z niego a na jego twarzy była czysta wściekłość. Ona śmiała nazwać go głupkiem! Jego!. Tego było już za wiele i musiał na to zareagować dosadnie. Wyjął szpilki i zdjął karabin z ramienia i wycelował w dziewczynę jak odchodziła. Chciał oddać strzał lecz nie zrobił tego ponieważ z deka mu zaimponowała upartością. Wystrzelił w powietrze i krzyknął na cały głos.
-Kurwa. Czemu ostatnio nic nie idzie po mojej myśli.
Założył karabin na ramię i podszedł do czekoladowego brzegu. Usiadł obok niego i zanurzał co chwila palec w czekoladzie a następnie go oblizywał.

Anonymous - 28 Grudzień 2010, 14:33

Dziewczyna stąpała ostrożnie po żelkach, szczerze powiedziawszy, ledwo się po tym czymś poruszając. Owszem, lubiła te galaretowate cosie, bowiem smaczne były i pożywne i w ogóle pychotka, ale tych by nie tknęła.
W oddali, na brzegu, spostrzegła nieznanego jegomościa, konsumującego czekoladę. I tak się zagapiwszy na niego, dosłownie wyrżnęła twarzą w żelkową plażę. Bolało? A tam, wcale. Ale jakoś tak ją zemdliło... Więc czym prędzej podniosła swoje cztery litery i wyprostowała się. Strzepnęła z ramienia zielonego glutożelka i dotarła po chwili do chłopaka. W milczeniu usiadła na żelkach kilka metrów od niego i spojrzała na jezioro. Mniamuśne... Zamoczyła palec wskazujący i oblizała.
- Pyszotka... - wymruczała cichutko pod nosem.

Anonymous - 28 Grudzień 2010, 14:51

Viro nadal siedział obok czekolady co chwila maczając w niej palec i oblizując go. Żałował, że nie nosi przy sobie kubka i musi się zadowalać taką odrobiną czekolady która była dla niego jak dla niektórych narkotyk. Nie usłyszał upadku dziewczyny ponieważ żelki dobrze go zagłuszyły i dalej siedział nieświadomy jej obecności. Lecz po chwili coś wewnątrz niego drgnęło i powiedziało "świeże mięsko XD". Podniósł głowę i zaczął się rozglądać dookoła i jego wzrok padł wreszcie na dziewczynę która siedziała niedaleko niego. Wredny uśmieszek wykwitł mu na ustach, a w głowie zaczął układać się jakiś głupi kawał który może trochę zdenerwować owo dziewczę. Spojrzenie jego pało na czekoladę i już wiedział co zrobić ale musi działać ostrożnie. Nabrał czekolady na złożone razem dłonie tak, żeby tego nie widziała i schował je za sobą po czym ostrożnie do niej podszedł. Uśmiechnął się niewinnie i uniósł dłonie nad jej głowę po czym wylał z nich czekoladę wprost na jej włosy po czym wytarł dłonie w jej ubranie. Widząc, że jest na nich trochę czekolady oblizał je i potarł o siebie.
Anonymous - 28 Grudzień 2010, 15:07

Zadowolona z życia pochłaniała mierną ilość czekolady, aż tu nagle poczuła na łbie coś wilgotnego i gęstego. Wydarła się, bowiem myślała, że jakiś żelkowaty stwór na nią narobił, ale widząc nad sobą nieznajomego - wnerwiła się jeszcze bardziej.
- Porypane dziecię żelków. - wymamrotała złowieszczo, wstając. Kucnęła po chwili przy brzegu, czym prędzej nabrała czekolady do dłoni i plask!, chlusnęła nią chłopaka w twarz i otarła dłonie o jego koszulę(?).
Po tym odeszła kilka kroków, mając zamiar zniknąć stąd najszybciej jak się da. Gdyby był tu Draven, mógłby wyciągnąć ze swojego kapelusza wiadro i chlusnąć czekoladą w tego niewydarzonego chłystka. To był pomysł... Może powinna po niego iść?

Anonymous - 28 Grudzień 2010, 15:14

Zaczął się śmiać słysząc jej słowa i to było błędem ponieważ nie dostrzegł co kombinuje. Kiedy w jego twarz chlusnęła czekolada zamilkł a gniew wewnątrz niego niemal eksplodował. Jakiś nędzny robak śmiał oblać go czekoladą i wytrzeć ręce w jego ubranie! Tego było za wiele. Oblizał usta i wytarł resztę twarzy po czym spojrzał za odchodzącą po czym podszedł do niej żądny zemsty. Zatrzymał się przed nią i bez ostrzeżenia odwinął jej w twarz otwartą dłonią na tyle silno iż obróciło ją dookoła. Lecz na tym nie poprzestał o nie. Wyrwał włos z jej głowy po czym schował go do kieszeni a następnie podciął ją tak, żeby poleciała twarzą na żelki. Chciał ją udusić w tych żelkach i dopnie swego. Usiadł na jej plecach i złapał jej obie dłonie po czym ścisnął na tyle mocno by zabolały a stopą zaczął dociskać głowę do żelek.
Anonymous - 28 Grudzień 2010, 21:06

//Ja cię mam ochotę wykastrować =.=


Dziewczynę zabolało to uderzenie, aż ją ogłuszyło. Przez dłuższą chwilę nie wiedziała o co chodzi, aż nagle nie mogła złapać tchu... Ale ale, Biały Królik tak łatwo się nie da! Chłopak w pewnej chwili mógł poczuć, że sam pada twarzą na żelki. Alias zniknęła, o. Ma się ten talent.
Pojawiła się zaraz za nim. Ze złością kopnęła go z całej siły w cztery litery i zniknęła ponownie, pojawiając się kilkanaście metrów dalej.
- Au revoir! - krzyknęła i zniknęła po raz trzeci, tym razem nie pojawiając się nigdzie w pobliżu. A gdzie tam, lubi swoje życie.
[zt]

Anonymous - 29 Grudzień 2010, 15:07

Gabriel odchodząc z miejsca, w którym był przed chwilką. zaczął się szwendać tu i ówdzie. Co prawda, nie do końca rozumiał całego tego świata, ale jego celem tak naprawdę było same go poznanieΛ.
Właściwie to spacerował parę dobrych, lecz długich godzin. Nie czuł bowiem już nawet ciężaru swego ciała, jedyne co odczuwał to bicie swego serca. Poprawił nieco szalik na swej szyi i nim się obrócił, znalazł się w jakimś budynku, w którym widniały na widoku jakieś dwa lustra. Przypatrzył się im dokładnie, a zaraz potem ruszył ku jednemu z nich... Już za pierwszym razem zaczęło się coś dziać. Właściwie to sam nie mógł tego opisać. Najpierw szedł bezinteresownie przed siebie, nie zwracając na nic uwagi. Potem zaś gdy zacisnął na sobie swe dłonie, nie tylko miał ciemno przed oczami, ale i zrobiło się mu słabo na tyle, że zbladł i nieco omdlał.
Minęło z jakieś pół godziny. Gdy już otworzył oczy, leżał na ziemi, a dokładnie w jakimś lesie. Natychmiast wstał. Przeraził się w sam w sobie, dlatego zaczął biegnąć przed siebie ciągle błądząc, aż w końcu po jakimś czasie uwalniając się stąd. Teraz odczuł zadowolenie, lecz także zarazem większy strach. Widocznie znalazł się w nieznanym dotychczas mu świecie. Cóż... Ojciec kiedyś opowiadał mu o takowych rzeczach i zjawiskach, ale sam Gabriel w to nie wierzył. Po kolejnej wędrówce odnalazł się w dość nietypowym miejscu, gdzie wokół było chyba z milion różnych żelków! W normalnej sytuacji skakałby z szczęścia, lecz teraz o mal nie padł. Dopiero teraz zauważył potargane przez leśne patyki swe ubranie, oraz niewielkie ślady krwi od zadrapań. Było mu zimno, nawet nie dojrzał, iż nie jest sam. Skulił się i zaczął śpiewać bardzo urokliwie.
    Twinkle, twinkle, little star,
    How I wonder what you are.
    Up above the world so high,
    Like a diamond in the sky.
    Twinkle, twinkle, little star,
    How I wonder what you are!

    When the blazing sun is gone,
    When there's nothing he shines upon,
    Then you show your little light,
    Twinkle, twinkle, through the night.
    Twinkle, twinkle, little star,
    How I wonder what you are!

    In the dark blue sky so deep,
    Through my curtains often peep,
    For you never close your eyes,
    Til the morning sun does rise.
    Twinkle, twinkle, little star,
    How I wonder what you are!

    Twinkle, twinkle, little star
    How I wonder what you are!

Anonymous - 29 Grudzień 2010, 15:25

Viro czuł ekstazę z powodu iż może zaraz kogoś udusić w żelkach. Byłaby o nietypowa i dziwna śmierć ale dla Viro liczyłby się tylko sam fakt uśmiercenia tego podłego robaka który śmiał go tak znieważyć. Nagle padł twarzą w żelki zdziwiony a po chwili poczuł kopniaka w tyłek. Wyprostował się bardzo powoli a w jego oczach widać było nieokiełznaną żądze mordu na tym który ośmielił się go kopnąć. Na swoje szczęści dziewczyna postanowiła uciec i mogła się cieszyć, że była tchórzem ponieważ uratowało jej to życie. Siedział i dyszał z złości kiedy nagle usłyszał jakąś piosenkę która była.. radosna i tak miła! Skrzywił się z obrzydzenia po czym splunął i podniósł się powoli. Odwrócił się i zobaczył jakiegoś chłopaczka który to śpiewał tą piosenką. Wyciągnął pistolet i wycelował po czym pociągnął za spust i pistolet wypalił a kule świsnęła nad głową chłopaka. Schował broń i podszedł do niego po czym nachylił się nad nim i warknął.
-Nie śpiewaj.

Anonymous - 29 Grudzień 2010, 15:53

W jednym z tych momentów stało się coś co nim wstrząsnęło! Jakaś nawina istotka strzeliła mu nad głową, a potem kazała przestać mu śpiewać!
- Uhm. Możesz mi naskoczyć! - Wykrzyczał. I choć było to niestosowne i bardzo ryzykowne, nie wypowiedział tych słów bezinteresownie. Jest przecież dzieckiem, zagubionym. Nie do końca wiedział z kim ma do czynienia, jak bardzo łatwo i szybko może polec. A jednak pomimo słodkiego bólu na duszy, wstał ledwo się utrzymując. Zacisnął swe zęby na wardze, a potem szybkim ruchem sięgnął po swój pistolet i skierował go ku nieznanemu. Sama broń była bardzo ciężka, ale za to wykonana przez jego ojca, który zajmował się konstruowaniem. Ba, broń ta była oryginalna. Tylko Gabriel mógł jej sięgnąć, oraz użyć. Służyła po prostu jako coś mocniejszego do uśmiercania innych istot, gdyż jedna kula z trutką powodowała wolną i bolesną śmierć. Chłopak po prostu musiał się w jakiś sposób zabezpieczyć. Prawdą też było, że jego głos drżał, rany bardziej piekły, a w oczach miał małe tchnienie "szklanych" łez.

Anonymous - 29 Grudzień 2010, 16:03

Spodziewał się płaczu, krzyku i ucieczki ale nie tego, że jakiś mały szczyl powie do niego coś takiego. Nierozsądnym było mówić komuś coś takiego a zwłaszcza kiedy tym kimś był Viro. Wtedy był to błąd żucia którego można już nigdy nie naprawić. Skrzywił się z obrzydzenia i szybkim ruchem ręki złapał pistolet chłopaczka i odsunął go w bok a drugą ręką złapał go za gardło i ścisnął mocno. No cóż ten zagubiony chłopczyk nie trafił najlepiej i możliwe jest, że zostanie tu tylko jego truchło ewentualnie utopi się w czekoladzie niby przypadkiem. Uniósł go w górę tak iż twarz chłopaka była na równi z jego twarzą i mały mógł zobaczyć wredny uśmiech na twarzy Viro i niebezpieczną mieszankę szaleństwa i żądzy mordu w oczach.
-Słuchaj szczylu. Lepiej uważaj co mówisz.



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group