To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Po drugiej stronie krzywego zwierciadła...

Misje - Dom Grozy

Anonymous - 26 Luty 2016, 16:53

Był osaczony. Fakt, że nie miał pancerza lub nawet skóry utrudniał mu zadanie, bowiem śmiałe ataki mogłyby skończyć się dla niego fatalnie. Nie miał ani chwili czasu na odpoczynek co by złapać oddech (choć jak dobrze się orientował nie potrzebował odpoczynku jako półmartwa istota), ani to momentu pomyśleć nad pewnymi sprawami. Jak nie jedna przeszkoda to nagle druga się pojawiała, a w efekcie nie był w stanie sprawnie poukładać pewnych elementów układanki ze sobą. Najpierw beznadziejna pogoda, potem zostali uwięzieni, wnet prędko ich rozdzielili... właśnie! Jego wielką szansą byłoby odnalezienie się z drugą osobą, a najlepiej z osobą posiadającą jego własne ciało. Wybił go prędko zwinny atak rozbójnika, ale pewna myśl przeszła mu przez myśl. Musiałby tylko na jedną chwilę zatrzymać ich zuchwałe ataki, które doprowadzały go do nie lada złości. W ogóle same problemy ma od kiego stał się kobietą. Już wiedział jak mogła się czuć pewna dama, za którą oglądają się dziesiątki osób i żaden z nich nie był interesujący. To mu podsunęło pewną myśl...
- Dosyć, nya!
Odbił gwałtownie nadchodzący atak jednego ze zbójów. 'Nya'? A to skąd mu się wzięło? W każdym razie miał plan, którego szansa powodzenia zależała od tego jak dobrze się zna na mężczyznach. O ile te twory miały coś w sobie z prawdziwych facetów. Hah, zaczął nawet już myśleć jak kobieta. Do rzeczy. Jeżeli uda mu się wszcząć pomiędzy nimi rywalizację... raz kozie śmierć. I tak już jest martwy więc co mu zależy.
- Tak nie wolno... rzecz jasna... mógł-znaczy się mogłabym w stu procentach zaspokoić te potrzeby, ale jak dobrze wiecie wystarczę tylko dla jednego z was. Rozumiecie chyba, że kobieta jak ja potrzebuje do tego odpowiednich warunków, ale myślę któryś z was na pewno nie pożałuje, że wyląduje w moich szponach.
Wymusił się na figlarny uśmiech, dotykając własnego ciała w miarę bezpiecznie, lecz myślał w miarę atrakcyjnie dla tych obdartusów.
- Który z was chce się stać prawdziwym mężczyzną, nya?
Palcem przywołując do siebie miał tylko nadzieję, że mieli w sobie chciwość do nie dzielenia się wielkim łupem, a rozbójnikami byli nie tylko z wyglądu. Czas uciekał, a do tej pory nic wielkiego nie odkrył. Wolałby już jednak być facetem, aniżeli dać się zerżnąć karykaturom niehumanoidalnym. I w ogóle nikomu.

Lucy - 13 Marzec 2016, 01:03

- Nieprzydatne… zepsute… śmieć… rany, czy to czaszka?!
Z obrzydzeniem odrzuciła trzymany przedmiot, niespecjalnie mu się przyglądając. Obrzydliwe, co też ci ludzie potrafią trzymać w swych domach. Same graty, nic, czym można by było się za… wróć - nic, co mogłoby się przydać. Z cichym westchnięciem podniosła się z podłogi, przetrzepując zakurzone ubranie i już zamierzała zejść z powrotem na dół, gdy poczuła lekkie ciągnięcie za nogawkę. Spuściła wzrok i zamarła. Czaszka… ta którą przed momentem rzuciła pod ścianę… ożyła! I właśnie dobierała się do jej spodni! Makabra… w opuszczonym domu znaleziono zwłoki zgwałconego mężczyzny. Sprawców do tej pory nie zidentyfikowano z powodu braku poszlak, w postaci materiału biologicznego. Khe, khe. Nie wińce Lucynki za tak przesadną reakcję, gdybyście przeszli to co ona…
Ale zaraz, czy spod tej czaski nie wystaje zielony ogon? No tak, ograniczone zmysły pokazały do czego są niezdolne, przez co kotka patrząc w podłogę przy tak znikomej ilości światła, zwyczajnie nie zauważyła go wcześniej. Odetchnęła z ulgą, kucając w celu pogłaskania futrzaka po zielonej sierści. Ten jednak zwinnie uniknął jej dotyku, ponownie jakby pokazując, że udanie się za nim będzie jedynym słusznym wyjściem z tej sytuacji. Cóż, z kotem sprzeczać się nie zamierza, w końcu jest –chyba – domownikiem, można więc założyć, że wie co robi. W przeciwieństwie do Lucy, która właśnie podążała za kotowatym stworzonkiem o zielonej barwie, noszącym na głowie ludzką czaszkę. No do reszty jej odbiło. Żeby tego było mało, zwierzę zaprowadziło dziewczynę do tajemniczej dziury w ścianie. Nie żeby narzekała, ale jednak było tam ciemno. A co jeżeli utknie? Jeżeli zaklinowana umrze śmiercią głodową? Skąd mogła wiedzieć czy cielsko tego potliwego mężczyzny zmieści się w tej szczelinie, no skąd?
- A co mi tam, wchodzę.
Zmieściło się. I było… ciekawie. Nawet zabawnie, dopóki na drodze nie pojawiła się pierwsza przeszkoda. Masz Ci los, a jednak jakiś biedaczek już tu utknął. Słuchaj zielonego kota, to zawsze świetny pomysł. Mentalnie przygotowana na spotkanie pierwszego stopnia, zamknęła oczy i nawet się nie spostrzegła, kiedy przeleciała przez coś, co jeszcze chwilę temu wydawało się być człowiekiem. Hmm… człowiekiem to to może kiedyś było, ale taką naprawdę długą chwilę temu. Im dalej.. sunęła? płynęła? leciała?, tym więcej podobnych dziwów dostrzegała. Zaraz, zaraz, czy przypadkiem nie przemieszczała się w tej chwili do góry nogami? To tak się w ogóle da? Mogłoby się już skończyć, bo od tych atrakcji kotce zrobiła się niedobrze.
Jak na życzenie zabawa zakończyła się lądowaniem w czymś nie do końca miękkim, jednak i tak przyjemniejszym, niż się spodziewała. A jej wyobraźnia naprawdę sobie nie szczędziła. Szybkie rozeznanie pozwoliło kotce wywnioskować, że znajduje się wśród piłeczek, które nie przejawiają obecności osobliwych dodatków, takich jak paszcze z kłami pełnymi jadu czy obślizgłe, ropiejące macki. Nuda, która okazała się być ukojeniem jej zszarganych przez to domostwo nerwów. Żołądek jednak nie przejawiał oznak spokoju, już po chwili dając o sobie znać, co niestety skończyło się oddaniem jego skromnej zawartości w miejsce, w którym wylądowała. Następny amator tajemniczych dziur w ścianie nie będzie już miał tak miłego lądowania. Lecz zanim to nastąpi, kotka zdąży się już ulotnić. Brodząc w ciemnościach i małych piłeczkach ruszyła w poszukiwaniu wyjścia.

Otome - 19 Marzec 2016, 12:27

Jej przeciwnik zbliżał się powoli wypalając za sobą ślady na podłodze. Otome była oczywiście przerażona i najchętniej pobiegła by prosto ku drzwiom ale nie chciała tracić przewagi jaką dawał jej stół za którym się schowała. Jednak gdy zjawa podeszła już bardzo blisko, rzuciła się do przodu przenikając zarówno przez stół jak i przez ostrze. Próbując uskoczyć przed tym niespodziewanym atakiem Otome zaplątała się o własne - no nie do końca własne - nogi i wylądowała w kominku w którym buchnął ogień. Dziewczyna odruchowo wytoczyła się z niego i zaczęła turlać po podłodze jednocześnie wrzeszcząc wniebogłosy. Po chwili jednak, gdy minął szok dotarło do niej że wcale nie boli aż tak bardzo i że nie płonie. Trochę piekło i śmierdziało spalonymi włosami ale dało się żyć. Przypomniała sobie, że jest w trakcie walki i na tyle szybko na ile pozwalało nie jej ciało podniosła się z ziemi, gotowa do bitki, po zjawie nie było jednak śladu. W pomieszczeniu panowała cisza i spokój. Podniosła z ziemi szablę którą upuściła i kapelusz który spadł jej z głowy podczas upadku. Następnie skierowała się do drzwi, niestety były zamknięte. Zezłoszczona Otome zaczęła więc uderzać w nie szablą.
Mari - 12 Maj 2016, 12:57

QUEEN

Zabawa wydawała się nie mieć końca. Drinków o dziwo nie ubywało. Za każdym razem gdy jakaś partyjka się kończyła, szkielety namawiały Straszkę na kolejną. W ogóle nie chciały jej stamtąd wypuszczać. Po prostu. Chciały ją mieć dla siebie. Może nawet miały w planach aby ją zatrzymać na zawsze? A raczej jego. W końcu była w ciele Cyrkowca. Pewnie kościotrupki kierowały się stereotypem, że jak Cyrkowiec to z Cyrku, a jak z cyrku to potrafi umilić czas i rozweselić towarzysz. No cóż. Pewnie bardzo by się zdziwiły jakby się okazało, że w tym ciele siedzi Strach tak naprawdę, a nie Cyrkowiec.
W pewnym momencie dało się jednak usłyszeć jakieś dziwne dźwięki dochodzące zza ściany. Jakby ktoś wpadł do basenu z piłkami. Ale przecież to nie możliwe...prawda?
Jeśli jednak Straszka chciałaby to sprawdzić to bardzo by się zdziwiła. Gdyż zobaczyła by Lucy w ciele Simona, która powoli zaczynała się tracić w piłkach, których ilość nadal nie przestawała rosnąć.

FALIMIR

Niestety Falimir bardzo się pomylił. Jego flirty nie stworzyły między bandytami kłótni. Wręcz przeciwnie. Wszyscy się uspokoili. Do przodu wystąpił jeden z nich, a zaraz za nim dwóch kolejnych. Pewnie dowódca i jego zastępcy. W ich oczach widać było pożądanie. W bandzie istniała hierarchia, której, żaden nie miał zamiaru łamać. Wszyscy jednak nagle odłożyli broń. Skoro dziewka była gotowa się im oddać to po co im ona?
Wszyscy zaczęli się przygotowywać do zabawy, sięgając do zapięć swoich spodni. Ktoś nawet przyniósł trochę skór, które miały tworzyć miękkie posłanie. Koło bardziej zacieśniło się wokół Falimira, a wszyscy szykowali się na pokaz jego umiejętności jako kobiety.
I co teraz zrobi nasz żołnierzyk? Odda im się tak jak obiecał czy może jakoś wykorzysta to, że nie mają broni? A może wymyśli coś jeszcze? Niech się jednak pospieszy, gdyż przywódca już zaczyna się niepokoić, że ich nowa zabaweczka jeszcze nie czeka przed nim na kolanach.

LUCY


Jej czas uciekał. Piłek przybywało z każdą sekundą. Jednak jeśliby się na chwilę uspokoiła może wykryłaby, z które strony gra dziwna muzyka? Tam najpewniej znajdowało się wyjście z tego ciemnego pomieszczenia. Tylko czy na pewno chce się tam znaleźć? Może to jakaś kolejna pułapka. Ale z drugiej strony. Może jest tam ktoś kto jej pomoże? Ktoś kto pozwoli jej wyjść z tego budynku?
Jeśli znalazła odpowiedni kierunek, a Queen usłyszała jakoś hałas, który Lucy wytworzyła to na pewno zaskoczyłby ją widok, Elyana bawiącego się ze szkieletami. I to żywymi! W końcu skąd biedna kotka może wiedzieć, że w tym ciele nie ma Elyana tylko Straszka?

OTOME

Właściciel tego domu chyba nie przewidział takiego przebiegu wydarzeń. No bo kto myśli o tym, że jego goście mogą użyć broni do tego aby się wydostać?
Po kilkunastu uderzeniach drzwi rozpadły się i .... zniknęły. Była framuga, były zawiasy ale drzwi zniknęły. Dosłownie. Nawet na ziemi nie było żadnych drzazg ani nic co by sugerowało, że jakiekolwiek drzwi się tu przed chwilą znajdowały. Jedynym dowodem mogłoby być to, że Otome byłą zmęczona machaniem szablą.
Ale czy to ważne? W końcu mogła wyjść na korytarz. Ale co dalej? W końcu nikogo nie było tam widać.
Ale może jeśli się wsłucha to usłyszy jakieś dziwne odgłosy dochodzące zza drzwi na parterze? Jakby ktoś walczył? A może raczej jakby banda napalonych facetów znalazła sobie jakąs dziewkę. Może wypadało by jej pomóc?
A może to tylko kolejna pułapka?



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group