Zoe - 19 Lipiec 2016, 21:52 A jednak, tajemnicza strzałeczka skrywała jakąś tajemnicę. Zoe ostrożnie wyciągnęła z farby karteluszkę i ją rozwinęła.
- Bogini karze niewiernych, w domu swym poza światami. - przeczytała na głos napis na karteczce i bezradnie spojrzała na towarzyszy. O. Co. Tu. Chodzi. Bogini? Poza światami? Cała sprawa coraz bardziej zahaczała o jakąś sektę. Lunatyczka wciąż nie mogła połączyć faktów, ale najbardziej zastanawiało ją to, dlaczego ktoś zostawił w zdemolowanym pomieszczeniu… wskazówki? Zakodowane wiadomości? Tylko dla kogo były przeznaczone? Bo Zoe wcale nie podobałaby się świadomość, że ktoś spodziewał się właśnie naszej trójki poszukiwaczy przygód. Dziwne sekty to nie było koniecznie coś, z czym chciała mieć do czynienia.
Wysłuchała fiołkowych słów i przewróciła tylko oczami na jej wzmiankę o głupocie.
- Więc portale i odłamki. Było też sporo o lunatykowaniu przez światy i zwykłej teleportacji. I właściwie multum innych informacji, a wszystko wiąże się z… ja wiem? - podrapała się nerwowo po głowie, zastanawiając jak podpiąć te wszystkie wiadomości pod jedno określenie. - Podróżami międzyprzestrzennymi?
Dobra, coś tam już wiedzieli. Tylko jaki z tego pożytek, skoro nadal ogólny cel, skutek tych badań im uciekał? Zaczynała czuć się coraz bezradniej, dlatego z jakąś ulgą przyjęła pomysł Violet. Przynajmniej jeszcze chwilę mogą łudzić się nadzieją, że wciąż coś tu znajdą.
- Przekonajmy się. - mruknęła. Odstawiwszy lampę, zaczęła zgarniać z podłogi papiery, gromadzić w stosy i składować na parapecie czy pod ścianą. Może klapa w podłodze? Czemu by nie?
Jeśli pnącza Fiołka okazały się być zbyt słabe by poradzić sobie z którymś z mebli, to Zoe pomogła, a przynajmniej postarała się, przesunąć je i odsłonić ściany. Jeśli tylko w pomieszczeniu faktycznie było coś jeszcze godnego uwagi, to Lunatyczka z pewnością to sprawdziła, ale ile można eksploatować jeden pokój? W końcu trzeba ruszyć dalej. Do głowy przychodził jej tylko jeden pomysł, niekoniecznie zachęcający.
- Wiecie co? Myślę, że piwnicę też trzeba sprawdzić. - może i faktycznie częściowo zdążyli przeszukać ją podczas ostatniej wizyty, ale być może w późniejszym czasie ktoś z Arcyksiążęcych czy też członków sekty zostawił tam coś wartego uwagi?
Lampa naftowa znalazła się więc ponownie w jej dłoniach i, kiedy Elliot oraz Violet do niej dołączyli (o ile zechcieli), ruszyła w stronę niższego poziomu kamienicy. Schodek po schodku, napięcie zaciskające się gdzieś wewnątrz Zoe zaczynało rosnąć. Chciała tam iść, sprawdzić, dowiedzieć się. Ale jednocześnie trochę się bała, głównie tego, że zostali wplątani w intrygę z której coraz ciężej będzie się wyplątać. A rozwiązanie całej sprawy zdawało się być równie odległe co na początku wyprawy, może nawet stawało się coraz bardziej zagmatwane.
Poza tym, obawiać należało się jeszcze jednej rzeczy. W końcu Krwawa Mary mogła wrócić do swojej pierwotnej kryjówki, czemu by nie?
Zoe, stojąc na skraju pamiętnej piwnicy, nerwowo zakaszlała.
- To jak, to samo co zwykle? Przeglądamy śmieci, liczymy że coś znajdziemy? - spróbowała się beztrosko zaśmiać, ale średnio jej to wyszło.
No to do roboty, Zoey.Anonymous - 21 Lipiec 2016, 19:36 "Bogini"... Hmmm. Czyli była z tym związana jaka religia, której nie znał. Starożytne wierzenia, czy bezsensowna sekta, która miała tylko na celu wyłudzanie jaki dóbr. Takie pomysły ostatnio widział w wiecie Ludzi, choć wszystkiego rodzaju slumsy omijał szerokim łukiem, więc nigdy nie mógł być niczego pewny. Problemem, a przynajmniej nie tak wielkim, była ta bogini, a karteczka. Kto zostawiłby karteczkę w ścianie z takim napisem? Coraz bardziej wydawało mu się, że grają w jakieś podchody, a na końcu okaże się, że to był tylko wyreżyserowany żart i z każdej strony otaczają ich ukryte kamery. Trochę irracjonalne, szczególnie, że w Krainie Luster nie ma telewizji, choć jest to jedyne w miarę trzymająca się kupy wyjaśnienie. Wszystko jak na razie to jakie tam urywki, a jedyne, co ich łączy, to portale, jak wcześniej wspominała Violet, choć to i tak hasło, które nic nie mówi.
W skupieniu słuchał dedukcji Zoe, gdy nagle powiedział.
- Hej, bo tak myślę, że skoro to jest związane z jakimi teleportacjami i odłamkami... Nie wydaje wam się dziwne, że na tym pracował Lunatyk? Który może się dostać, gdzie chce? Nawet w obrębie jednego wiata, tylko musi to zrobić dwa razy. Chyba. Nigdy nie próbowałem tego. Mylicie, że chciał co przenieść? Kogo? W oba przypadkach musiało to być co wielkiego, co, co by się nie zmieściło w kieszeni? Może chciał umożliwić Mary podróże między wiatami. W końcu ona była jego... podwładną? Więc jak chciał się przelunatykować to musiał albo czekać na Marionetkę, albo przechodzić przez Szkarłatną Bramę.
Skończywszy swój wywód zgodził się, by pójć do piwnicy. Skoro inspiracja musi kogo zastać przy pracy, to znaczy, że poszlaki powinny kogo zastać po poszukiwaniach. A nie nad siedzeniem w jednym pokoju i patrzeniem na gwiazdy. Po drodze wychodząc z pokoju zlustrował jeszcze cały pokój w poszukiwaniach jaki oznak religijności kogo, kto tu urzędował. Jaki posąg, obrazek czy może ołtarzyk. Nic takiego jednak nie znalazł, oprócz oczywiście tego znaku. A może czego nie zauważył?
Idąc, przypomniał sobie jak uciekał przed Mary. To wspomnienie było tak realne, że czuł obecność Mary, a on zaraz zacznie uciekać Bóg wie gdzie. Najgorsze, że im bardziej się zbliżał do celu, tym bardziej przypominało mu się to, co się wydarzyło kilka dni temu. "Mówią, że historia lubi się powtarzać. Oby się mylili."Charles - 24 Lipiec 2016, 15:34 meble były zrobione z twardego, ciężkiego drewna i pnącza musiały naprawdę się wysilić, aby cokolwiek przesunąć, jednak początkowo wydawało się, że nie znajdzie nic wartościowego. Dopiero potem, pod jedną ze skrzyń, zobaczyła książeczkę, wyglądającą jak dziennik. Nie wyglądała na ukrytą specjalnie, wydawała się raczej być wrzucona tam z roztargnieniem, gdyż leżała krzywo. Była ona pokryta fioletową skórą, a całość spinał wytrzymały pasek, na którym ustawiono trzy pokrętła z literami od A do Z oraz zestawem liczb od 0 do 9. Bez zdjęcia paska, dziennika nie dało się otworzyć.
W domu Lunatyka nie zauważył żadnych znanych symboli religijnych, ani niczego, co mogłoby takowe przypominać. Widać było tylko kilka rodzinnych portretów, na których namalowano głównie Ringhtona z rodzicami, oraz, prawdopodobnie, ze starszym bratem. Nie było tam jednak nikogo, kto mógłby wyglądać jak jego żona lub dzieci. Często zdarza się, że samozwańczy geniusze nie mieszają się w jakiekolwiek związki, nie chcąc rozpraszać się przy tworzeniu dzieła swojego życia.
Piwnica była pusta. Idealnie pusta. Wszystkie słoiki wypełnione krwią zniknęły jak sen złoty, nie było nawet tych kilku półek, które zostały wtedy przewrócone. I wszystko przeszywała absolutna cisza, gorsza nawet niż ta w korytarzu. Brakowało tu nawet klekotu lalki - czy to szczęście, czy nieszczęście? Wszystko zostało stąd zabrane z niezwykłą starannością, nawet kurz został starty z płaskich powierzchni i tylko kredowy zarys ciała na podłodze był tu jakimkolwiek zabrudzeniem.Anonymous - 26 Lipiec 2016, 01:35 - Ej, a wy gdzie!? - zawołała pretensjonalnie Violetka, widząc, że przyjaciele opuszczają pokój, choć właściwie uwaga kotki nie była do końca trafna, w końcu Zoe oznajmiła gdzie się wybierają - głupie Lunatyki…
Została tylko ona, róże i te głupie meble do przesunięcia. Musiała nieźle się namęczyć - nawet używając mocy - żeby choć trochę je ruszyć. Co prawda jej poszukiwania nie zaowocowały znalezieniem jakiegoś tajnego przejścia do innego laboratorium, ale za to udało jej się znaleźć coś co przypominało notatnik. Pancerny notatnik.
Może i Dachowiec nigdy nie włamał się do sejfu, jednak mogła śmiało stwierdzić, że niepozorny zeszycik, który trzyma w ręku jest największym wyzwaniem w jej karierze złodzieja. Dostać się do treści mogło być właściwie poza jej zasięgiem. Biorąc pod uwagę ile kombinacji mogło wyjść, odgadnięcie kodu było wręcz niemożliwe. W każdym razie musiała powiedzieć o tym reszcie.
Drogę odnalazła za pomocą ich tropu, w końcu nie raczyła posłuchać gdzie się wybierają, a może to dźwięki wydawane przez te wielkie drewniane kloce, jakby je Violet określiła, zagłuszyły wypowiedź Lunatyczki. Na szczęście udało jej się w miarę szybko dotrzeć do reszty.
- Słuchajcie! Znalazłam coś… - przerwała nagle.
Piwnica, niegdyś pełna słoików z krwią, a chwilę potem tonąca we krwi, była wręcz idealnie czysta. Nic w niej nie zostało prócz obrysu trupa. Ten porządek był w jakiś sposób… Niepokojący. Violet po otrząśnięciu się z szoku postanowiła kontynuować przekazywanie nowiny.
- Znalazłam coś takiego - w tym momencie zaczęła wymachiwać notesem w taki sposób, że jej towarzysze zapewne nie byli w stanie dostrzec co to jest - aż dziwne, że tego Arcyksiążęcy nie dopadli. - W końcu postanowiła położyć znalezisko na podłodze, tak aby było widoczne dla wszystkich. - No ogólnie to może tam być coś bardzo ważnego, jak na przykład wyniki badań, ale problem zaczyna się przy kwestii dostania się do tej treści. Jak widzicie mamy tu jakieś kody i wiecie no, cuda na kiju. - W tym momencie wyciągnęła karteczkę z kopią tego dziwnego znaku znajdującego się na ścianie - nie wiem czy to ma związek, ale musimy spróbować wszystkiego. Najlepiej może by było, gdybyśmy podsumowali co mamy. Ell, masz karteczkę z tymi liczbami, Ziołe znalazła inną karteczkę, z jakimś dziwnym zdaniem, jest ten krąg cholera-wie-od-czego i niezliczone ilości badań a propos teleportacji oraz milutkie wspomnienia z tego pokoju. No to teraz spróbujmy to ułożyć w jakąś całość… Nawet nie musi być szczególnie logiczna… Chyba… Mia, zaraz mi od tego wszystkiego pęknie głowa - miałknęła żałośnie.
Miała już tego wszystkiego dosyć, najchętniej ułożyłaby się w ciepłym łóżeczku i pospała, tak przynajmniej cały dzień. No ale cóż poradzić, gdy ma się żołnierzy na ogonie i jest się obarczonym oskarżeniem o zabójstwo. Mimo iż Violet dopuściła się kilku grzechów w przeszłości, to nigdy nie była oskarżana, ani nie stała przed sądem, w końcu kto by się przejął takimi śmieciami… W dodatku to wszystko na nią spadło jak była niewinna. Przeklęła się w duchu za swoje zamiłowanie do przygód. Mogła przynajmniej nie wciągać w to wszystko Elliota, co prawda swoje przeżył, ale przypuszczała, że w tak patowej sytuacji jeszcze nie był. Zoe raczej by nie uchroniła od tego losu, biorąc pod uwagę, że dziewczyna przybyła tam nawet przed nimi. Nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem, tylko spróbować jakoś wyjść z tego bagna. Choć jak na razie czuła się dosyć bezużyteczna w całej sprawie, bo jak na razie jej największymi osiągnięciami było znalezienie pokoju i notatnika. Jak już robiła większość czasu i teraz musiała zdać się na umiejętności swych przyjaciół.Zoe - 26 Lipiec 2016, 14:24 Wnioski wyciągnięte przez Elliota wydały się jej ciekawe, ale nie ze wszystkim chciała się zgodzić.
- Nie wiem, czy chodziło mu o Mary. W końcu sam mówił, że kiedy był blisko skończenia badań, ona nie była mu już potrzebna, prawda? Ale może chciał przenieść jakieś rzeczy… Albo osoby. Albo dostać się do jakiegoś miejsca, do którego normalnie nie można dojść, tylko przez portal? To by trochę tłumaczyło zainteresowanie sekty, nie wiadomo co oni sobie tam wyobrażali. - ciągle tłukło jej się po głowie zdanie z karteczki, o boginii poza światami. Poza światami…? Czy coś takiego miało prawo istnieć?
Schodząc na dół, odezwała się ponownie jej rana w boku. Zapomniała jednak o niej niemal natychmiast, zdumiona wyglądem podziemia. Pusto. Piwnica wyglądała niemal sterylne, aż Zoe zaczęła współczuć komukolwiek, kto otrzymał zadanie wysprzątania jej z tamtego krwawego chaosu. Tylko biały obrys na podłodze świadczył o tym, że stało się tutaj coś złego. Coś naprawdę nieprzyjemnego. Lunatyczka zanotowała sobie w pamięci, żeby iść poszukać i odwiedzić grób Ringhtona, kiedy cała ta farsa się skończy. Jakoś żal jej było tego mężczyzny, mimo wszystko, a jej lunatyczna natura pozwalała Zoe na częściowe chociaż zrozumienie tych obsesyjnych badań.
Wysłuchała Violetki i jej podsumowania, a kolejna zagadka, zamiast pobudzić ciekawość, trochę ją zmartwiła. Znowu, pytanie bez odpowiedzi. - Nie wiem, czy w ogóle coś z tego, co już wiemy, może być kodem. Chociaż, z drugiej strony, podobno hasła do sejfów zazwyczaj można znaleźć gdzieś w ich pobliżu. Tak gdzieś kiedyś czytałam…
Podniosła zeszyt z ziemi, obejrzała ze wszystkich stron. Próbowała pociągnąć pasek, ale poczuła od razu że takie próby nie dadzą żadnego skutku.
- Siła nic tu nie da, prędzej podrzemy ten notes nic coś zdziałamy... Jakieś pomysły? - rzuciła, bez zbytniej nadziei. Ale stać bezczynnie tym bardziej nie zamierzała, zaczęła więc próbować różnych sposobów, licząc że mechanizm nie blokuje się przy błędnym kodzie. Albo nie wybucha.
Najpierw wypróbowała kombinację 123, chcąc sprawdzić jak nieostrożny był właściciel. Potem ułożyła RAJ, bo pasował i wciąż męczyło ją znaczenie tamtego napisu. Kolejno... ZOE, bo lubiła marnować czas. Zachichotała, jakby zgadywanie haseł było całkiem dobrą zabawą. Chociaż, tak właściwie to skończyły jej się pomysły. Wyciągnęła jeszcze karteczkę z rysunkiem i obliczeniami, przeskanowała szybko oczami cyferki. Może 3,14...? Ułożyła liczbę 314, licząc na cud.
Z szybkich obliczeń w głowie wyszło jej, że wszystkich możliwych kodów było dużo. O wiele za dużo, żeby je po kolei próbować. Westchnęła.
Był jeszcze jeden sposób, trochę powątpiewała w jego powodzenie, ale spróbować nie zaszkodzi, prawda? Chyba że notes zamierza nagle okazać się drapieżny albo coś podobnego. W końcu zajmujemy się tu zamkiem, tak? A ja jestem włamywaczką... tak jakby! Więc spróbuję, a co. Próbowała sobie dodać pewności, nie lubiąc podejmowania działań, które skazane są na porażkę.
Zbliżyła notes do ucha, przymknęła oczy. Pozostałej dwójce dała znak by byli cicho, kładąc palec na ustach. A potem zaczęła pracować, przesuwając powoli kolejne pokrętła i nasłuchując. Nie była pewna czy da w ogóle radę usłyszeć taki niewielki mechanizm, poza tym otwieranie zamków tym sposobem do najłatwiejszych nie należało. Ale nie takie rzeczy się robiło! Teoretycznie rzecz biorąc, możliwym było złamanie zamka, ale czy Zoe posiadała dostatecznie dużo umiejętności, a przede wszystkim - szczęścia?
Jeśli po pewnym czasie jej próby nie przyniosły żadnego skutku, ze złością rzuciła notes z powrotem na podłogę. Była już naprawdę zniecierpliwiona, poza tym obawiała się odrobinę, że w końcu ktoś nakryje ich na buszowaniu po kamienicy.Anonymous - 26 Lipiec 2016, 23:51 Nic dziwnego, że puste. Policja musiała wszystko wysprzątać. Elliot postanowił raz jeszcze się skupić i złożyć te myśli w jedną. "Raj, zaświaty. Bogini karze niewiernych." Lunatyk szybko przeleciał po wszystkich znanych mu religiach. Jedyne, co przychodziło mu do głowy na ten moment to grecka bogini Tyzyfone, choć wątpił, by po tej stornie lustra ktoś czcił greckich bogów. Jeżeli jest to jakaś mało znana sekta, to musiałby chyba dostać w twarz ulotką, gdyż jak na razie będzie będzie tylko stał i patrzył w ścianę. No ale nic, póki nic nie pojawi mu się przed nosem musi myśleć. Jeszcze bardziej. Próbował sobie przypomnieć słowa osób zamieszanych w tą sprawę. Tamten sierżant Bonifacy, czy jak mu tam było wspominał też o tym, że to wszystko wiązało się ze Szkarłatnymi Wrotami. Czy ten budynek funkcjonował kiedyś jako kościół? To może mieć związek z tą sektą, wokół której się wszystko kręci. Kolekcjoner wpadł właśnie na genialny pomysł. Przeprosił koleżanki tłumacząc się, ze swoich zamiarów. Wrócił czym prędzej do poprzedniego pokoju. Teraz wszystko zależy od tego, jak bardzo los będzie sprzyjał. Ma w planach przeszukanie wszystkich ksiąg, jakie uda mu się znaleźć szukając czegoś o Karminowych Wrotach. Najlepiej, żeby mógł się dowiedzieć o historii tego budynku oraz informacje o organizacji kościelnej, do której należał. Jeżeli pozna nazwę tej sekty poszukiwania zaczną być coraz prostsze.Charles - 28 Lipiec 2016, 22:31 Za pierwszym razem Zoe usłyszała cichy zgrzyt, po czym zobaczyła, jak z kartek zeszytu ścieka atrament. Najwidoczniej zły kod musiał otworzyć słoiczek z czarną cieczą, zalewającą cenne informacje i ukrywając je na zawsze. Ale czy na pewno? RAJ nic nie dało, ZOE też, bo niby jak? W końcu liczba 314 została ustawiona i cud się nam darzył - klamra odskoczyła ze szczękiem, odsłaniając poplamione atramentem strony.
Na szczęście nie wyglądało to tak źle, jak mogłoby się wydawać. Wiele stron atrament po prostu ominął, gdyż trzymany był pod odpowiednim kątem. Widać było poszczególne słowa, sugerujące, że był to raczej prywatny dziennik "spotkanie z ma...", "dodatkowe słoiki...". Jedno ze zdań mogło szczególnie wpaść w oko któremuś z trójki: "Parapetówka u brata - ulica Nakręcana, przy fabryce Marionetek". To brzmi jak trop, prawda? Pora jak najszybciej wynieść się z tego pokręconego miejsca!
Akurat Elliot, prawdziwy kolekcjoner Ksiąg, postanowił zapytać się swoich kochanych przyjaciółek, czy wiedzą coś o tej sprawie. Nie, nie tych z krwi i mięsa, tych z bawolej skóry i zżółkłego papieru. Książek o Karminowych Wrotach znalazł na półkach ze trzy, w tym jedną zapisaną nieznanym mu pismem - musiała być wyjątkowo stara. Nie wydaje mi się, żeby miał teraz czas na przeczytanie ich od deski do deski...Lepiej będzie mu wziąć je ze sobą. W końcu czas ich goni!
Przepraszam za długość, ale na chwilę obecną dzieje się niewiele. Napiszcie mi, czy wolicie przyjść do osobnej miejscówki, czy też do owej fabrykiAnonymous - 31 Lipiec 2016, 21:07 Kotka z podziwem przyglądała się umiejętnościom swej przyjaciółki-włamywaczki. Co prawda tamta postanowiła się nieco powygłupiać, jednak w końcu udało jej się otworzyć notes. Wcześniejsze zabawy uruchomiły jakiegoś rodzaju zabezpieczenie przez co część stron została zalana atramentem. Jednak na szczęście Zoe trzymała notatnik pod takim kątem, że udało się jeszcze cokolwiek wyczytać z zalanego notesu.
Violet przybliżyła się do Lunatyczki i zaczęła śledzić tekst, próbując wyłapać coś konkretnego. Śledziła kolejne linijki tekstu, aż natrafiła na wpis o imprezie “Parapetówka u brata - ulica Nakręcana, przy fabryce Marionetek.” Jeśli tam pójdą może uda im się znaleźć brata zamordowanego Ringhtona, a ten zaś może będzie coś wiedział o jego badaniach. Tylko gdzie jest ta cała ulica. Violetce coś odbijało się w głowie echem. Jakby już gdzieś widziała ten adres.
- Przypomniało mi się! - wykrzyknęła. - Ziołe, widzisz ten adres? Byłam tam! Znaczy nie w środku, ale wiem gdzie ta fabryka się znajduje. Zgarnijmy Ella i ruszajmy tam - w tym momencie przypomniała sobie, że jest środek nocy - no może o świcie. W sumie widziałam jeden pokój z sofą czy czymś, na czym moglibyśmy sobie uciąć komara. To tak czy siak zgarnijmy Ella i chodźmy tam.
Złapała przyjaciółkę za nadgarstek i poprowadziła za sobą, podobnie z resztą skończył Elliot, który zaś znalazł trzy książki i tachał je ze sobą. Gdy dotarli do wspomnianego wcześniej pokoju Muzykantka przyjęła postać kotka, coby zostawić jak najwięcej miejsca towarzyszom, a następnie udała się na wycieczkę do krainy snów.
Z samego rana, gdy tylko pierwsze promienie słońca padły na jej pyszczek, przybrała na powrót człowieczą formę i obudziła resztę, po czym wyruszyli za jej przewodnictwem do fabryki.
zt - Elliot, Violet, Zoe