Tulka - 4 Grudzień 2017, 03:29 Gdy mijali Recepcję, Anomandera już tam nie było. Pewnie udał się do siebie, żeby się ogarnąć, zanim porozmawia z osobą, która Foxoula przywiozła. O ile jeszcze czeka na niego. Ale byłoby to smutne gdyby jednak tego ten ktoś nie zrobił.
Gdy mijali Alice, ta zatrzymała Tulkę. Dziewczyna poprosiła białowłosego by ten na nią nie czekał i podeszła do Marionetki. Okazało się, że Sługa Ciernia przyniósł coś dla niej. Spojrzała zaskoczona na pudełko. Otworzyła je i oczy jej się zaświeciły, nawet końcówka ogona lekko drgnęła, bo przywołała swoje lisie elementy, zaraz po tym jak zamknęły się za nimi drzwi od Sali Operacyjnej. To było ciasto od Caiusa! Czekoladowe. Jej ulubione. Nie mogła uwierzyć, że to pamiętał. Ale z jakiej to okazji? W pakunku zobaczyła karteczkę, napisaną zdecydowanie przez Wilka. Uznał, że wygląda na niedożywioną, jest za chuda i ma znów do nich przychodzić, bo inaczej będzie przyjeżdżał i karmił ją osobiście. Dziewczyna zaśmiała się krótko. Ciasto miało być dobrym początkiem do tego, żeby przybrała trochę na wadze.
-To Wilczysko nigdy nie odpuści- powiedziała rozbawiona. Zabrała karteczkę i spojrzała na Ciasto. Po chwili namysłu, poprosiła Alice, żeby podała ciasto każdemu kto może je zjeść, do kolacji. Dodała też, żeby pan Vaele dostał je jutro po operacji. Na pewno przyda mu się energia. Uznała, że skoro i tak nie obchodzi to nie musi mówić, że to coś w rodzaju tortu. Po prostu dostała ciasto to się podzieli. Nikt nie musi wiedzieć, że jest ku temu jakaś okazja. Nie pomyślała, że przecież Anomander moze o tym wiedzieć z dokumentów, które wypisywała kilka dni temu, a Bane może pamiętać jej urodziny w Wiśniowym Sadzie. Ale nie przejmowała się tym. Nie przejmowała się też tym co powie Pacjentom Alice. Jeśli chce to niech sobie mówi, że to z okazji urodzin Pielęgniarki jeśli o nich wie. To nie miało znaczenia.
Podziękowała Alice i poszła w końcu do pokoju. Przywitały ją zaniepokojone zwierzaki. Cała trójka. Westchnęła. Zapomniała, że Wredotka też mieli tu przyprowadzić. Trudno, potem go odprowadzi. Teraz chciała się umyć i przebrać. Przynajmniej jej drzwi były naprawione.
Weszła do łazienki i rozebrała się. Potem się zajmie ubraniami. W końcu była u siebie, mogła sobie chodzić ubrana jak chciała. W końcu najpierw wypada zapukać zanim ktoś do niej wejdzie. Zdąży się ubrać.
Weszła pod prysznic i moczyła się długo. Ciesząc się wodą na swojej nagiej skórze. Miała już naprawdę dość. Najchętniej to by wszystko olała i padła do łóżka. Ale nie mogła niestety.
Wyszła spod prysznica i zaczęła się wycierać. Spojrzała do lustra, ale coś jej nie pasowało. A co dokładnie? Z jej nosa siekła strużka krwi -cholera - powiedziała i szybko sięgnęła po drugi ręcznik. Namoczyła go lekko i przystawiła sobie do nosa. Pochyliła się, mając nadzieję, że szybko jej to przejdzie. Nie panikowała jednak. Nie spała za wiele, miała dużo stresów i wysiłku. Było to u niej normalne choć na szczęście nie zdarzało się zbyt często. Stała więc naga, pochylona nad umywalką, czekając aż ten krwotok ustanie.Bane - 4 Grudzień 2017, 08:03 Po operacji, jak nigdy, pragnął bliskości. Najchętniej położyłby się teraz na łóżku i pozwolił sobie na sen, mając w objęciach Julię. Władowałby się jej na legowisko albo zaciągnął ją do siebie i poszliby spać, jak normalni Ludzie. Był jednak cały uwalony we krwi, śmierdział nią, dopiero teraz to czuł.
Rozdzielili się przy Recepcji. Oczywiście przechodzili tak, by nikt z Pacjentów ich nie widział. Co by sobie pomyśleli? Aj, tam. Proszę się nie przejmować. Ta jucha to tylko z krojonego Pacjenta.
Co by pomyślał Gawain? Już i tak był mocno zdenerwowany, lepiej nie dokładać mu zmartwień.
Tulka została w Recepcji on natomias wykorzystał ten czas by się ogarnąć u siebie w pokoju. Korzystając z tego, że Jaśka nie było, poszedł na górę i wziął długi, gorący prysznic. Zmył z siebie całą krew i wszystko inne. Poczuł jak dzięki ciepłej wodzie całe jego ciało nagle staje się rozluźnione. Sennie przymknął oczy gdy woda spływała mu po włosach...
Rozbudziło go wycieranie. Nie pozostawił żadnego kawałka ciała mokrego, poza włosami które musiały pozostać wilgotne. Wyschną za chwilę, są krótkie i dość cienkie.
Ubierając czystą bieliznę zaśmiał się do myśli. Anomander miał kryzys wieku średniego? Myślałby kto. Przecież on chyba nawet nie jest zainteresowany żadną z płci, po co miałby się stroić. No chyba, że nagle przyszło mu do głowy by popisywać się bogactwem i statusem społecznym. Cóż, jego sprawa.
Białowłosy nie czuł się najlepiej z tą jego zmianą bo teraz wyglądał od niego starzej. Nic nie poradzi, czas płynął, latka mijały. Niby Cyrkowcy starzeli się inaczej ale jednak się starzeli.
Spojrzał w lustro przecierając twarz. Już był siwy więc nie musiał szukać pierwszych siwuchów i je brutalnie wyrywać. Oczy miał dziwaczne ale nadal żywo błyszczące. Może nie był aż taki stary?
Ubrał czarne jeansy i koszulkę którą kiedyś dostał od Tulki. Bardzo ją lubił i trzymał w szafeczce nocnej, przy łóżku. Była jak relikwia.
Założył też Animicusa i dwie połówki Blaszki - jedną odda dziewczynie, całkiem o tej błyskotce zapomniał.
Tym razem nie spryskiwał się tak straszliwą ilością perfum, można powiedzieć, że prawie wcale. Jedynie co, to wypachnił się by zatrzymać naturalny męski zapach. Słowem, użył dezodorantu.
Pokój był pusty ale wysprzątany więc Bane mógł go spokojnie opuścić. Skierował się ku mieszkaniu Tulki i wszedł bez pukania. Może to chamskie, ale chciał ją podejść, zaskoczyć. Może mile, jeśli nie miała go jeszcze dosyć.
Usłyszał szum prysznica więc nie spieszył się. Zwierzaki, widząc go wpadły na niego i zaczęły zachęcać do zabawy. Wytarmosił każdego z nich ale odpędził, by zajęły się sobą. Pobrykały czy co tam. Poszedł do łazienki.
Drzwi były otwarte, wlazł jak do siebie. Jeśli będzie trzeba, dziewczyna go wygoni. Ale czy był sens? Przecież znał każdą część jej ciała. Podziwiał każdy cal jej skóry, obcałował przecież chyba każdy zakamarek. A jeśli nie, to kiedyś obcałuje. Mają na to czas.
Teraz musiał trochę przystopować bo przesadził i ich relacja była świeżo rozdrapana. Dlatego pozostawał nieco wycofany, nie chciał się narzucać. Ale mimo wszystko wszedł do łazienki.
Widząc ją nagą uśmiechnął się i podszedł do niej. Objął ją od tyłu, przyciskając twarz go tyłu jej głowy. Pachniała czystością i... sobą.
- Mmm... - wymruczał obejmując i wodząc delikatnie po jej ciele, korzystając z tego że nie ubrał rękawiczek - Kocham twój zapach. - zamknął oczy. I wtedy też poczuł domieszkę woni metalicznej, która wcale nie świadczyła dobrze o niczym.
Puścił ją i obszedł by znaleźć się obok niej i móc spojrzeć jej w twarz. Poleciała jej krew z nosa. Nie mógł nic poradzić, może to zmęczenie albo ciśnienie. Dobrze zrobiła przystawiając zimny ręcznik do nosa.
Bane nic nie powiedział, chociaż w głowie kłębiły mu się naprawdę ciężkie myśli. Dziewczyna była bardzo słaba, codziennie coś było nie tak. Była poobijana, kontuzjowana i przemęczona. Miała prawo po dzisiejszym dniu i nieprzespanej nocy ale jej stan był niepokojący. Niestety, jeśli nie weźmie się w garść, Dyrektor podziękuje za współpracę. Może i był sympatyczny i lubił swoich pracowników ale był też Szefem całego tego burdelu. Musiał trzymać podwładnych za mordy. Bane szybko się nauczył w ciągu lat kiedy Julii nie było, że przy Anomanderze nie wolno jęczeć i się pokładać, bo facet brutalnie sprowadzi na ziemię. W dobrej wierze, ale nie przebierając w słowach.
Wyszedł na chwilę do szafy i odnalazł puchaty szlafrok z wycięciami na skrzydła. Wyjął go i zaniósł dziewczynie. Chwytając delikatnie za skrzydła, założył go jej, przekładając puchate kończyny przez stosowny otwór. Troskliwie owinął nim Tulkę i zasznurował z przodu paskiem. Nie robił nic, by zatamować jej krwotok, lepiej by krew sama przestała płynąć. Jeśli zauważy, że z upływem czasu dalej cieknie jej z nosa, wtedy zainterweniuje.
Okręconą ciepłym szlafrokiem wziął na ręce i przytulając do siebie, zaniósł do jej łóżka. Ułożył delikatnie i nakrył kołdrą. Sam obszedł legowisko i wdrapał się na nie z drugiej strony. Oczywiście w każdej chwili mogła go wygonić. Zostawił jej mokry ręcznik by dalej tamowała krew.
Ułożył się obok niej po czym przyciągnął ją do siebie tak, by jej twarz znalazła się przy jego piersi, by mogła posłuchać bicia jego serca. Również był zmęczony i pragnął jej bliskości bo po kontakcie z nieruchomym ciałem i juchą, zawsze szukał kontaktu z... żywymi.
Zaczął głaskać ją po włosach i cicho nucić jakąś piosenkę. Mieli około dwie godziny by odpocząć.
Oczywiście jeśli Julia go odgoniła, przeszedł na pierwsze lepsze krzesło i tam usiadł, wpatrując się w nią z troską. Po chwili jednak skrzyżował ręce na piersi i zaczął nucić.
Potrzebował spokoju. Ona również.Tulka - 4 Grudzień 2017, 10:32 Nawet nie zauważyła, gdy Bane do niej przyszedł. Podskoczyła lekko, zaskoczona, gdy nagle ją przytulił. Miała zamknięte oczy i była zmęczona, więc nie zauważyła, że nie jest sama w łazience. Spojrzała w lustro, by sprawdzić kto ją tak wystraszył. Przy nosie miała ręcznik, więc nie czuła zapachów. Słysząc jednak znajomy głos, westchnęła z ulgą i rozluźniła się - Bane...nie strasz mnie tak - wyszeptała. Przeszedł ją przyjemny dreszcz, gdy poczuła na sobie jego ręce. Przymknęła znów oczy i westchnęła cichutko. Zarumieniła się delikatnie, słysząc jego słowa. Zrobiło się jej miło.
Opuściła uszy i uciekła wzrokiem, gdy Bane stanął obok, by sprawdzić co jest nie tak. Na szczęście tego nie skomentował. Spojrzała za nim, gdy nagle wyszedł. Nic jednak nie powiedziała. Przepłukała ręcznik i znów przyłożyła go sobie do nosa. Westchnęła cichutko. Mimo, że była na mężczyznę zła, to teraz nie miała nic przeciwko, że widzi ją nagą, czy, że wszedł bez pukania. I tak już ją widział, więc nie miała co się przed nim ukrywać. Gorzej jakby tak wszedł Anomander. To by już było bardzo krępujące.
Spojrzała na Białowłosego, gdy ten wrócił z szlafrokiem. Uśmiechnęła się do niego i dała się ubrać. Wtuliła się w lekarza, czując jak ją podnosi i zamknęła oczy. Teraz już tak nie śmierdział. Delikatny zapach alkoholu jeszcze był wyczuwalny, ale już jej tak nie drażnił. Do tego teraz nie był po kąpieli w perfumach. Ułożyła się w łóżku i od razu gdy tylko miała okazję, wtuliła się do niego. Potrzebowała jego bliskości. Wsłuchiwała się w bicie jego serca, co jakiś czas sprawdzając ręcznik. Krew przestawała już lecieć. To dobrze, bo Lisica zrobiła się okropne senna.
- Bane...proszę, nie mów nic Dyrektorowi - poprosiła go cichutko. Miała zamknięte oczy, a jej oddech był spokojny. Nie potrzebowała teraz niczego więcej. Obecność Cyrkowca ją mimo wszystko uspokajała.
Po dłuższej chwili, odłożyła już ręcznik. Nie był jej potrzebny. Krew już przestała jej lecieć. Westchnęła i poprawiła się w objęciach ukochanego.
- Bane...musimy iść na tę kolację?- zapytała sennie. Miała zamknięte oczy, a uszy były swobodnie opuszczone po bokach. Widać było, że naprawdę była zmęczona, do tego ciche nucenie mężczyzny dodatkowo ją uspokajało i usypiało. Westchnęła głęboko i ziewnęła, łasząc się delikatnie do torsu Bane'a. Wdychała jego zapach i cieszyła się ciepłem, które jej dawał.Bane - 5 Grudzień 2017, 11:39 Instynktownie czuł jak reaguje pod jego dłońmi jej ciało. Nie chciał jednak jej napastować, chociaż jej nagość kusiła, oj kusiła. Oprócz jednak niewinnego przytulenia i wodzenia po jej brzuchu, nie pozwolił sobie na nic więcej. Pamiętał jak mówiła, że potrzebuje czasu by wszystko sobie ułożyć a on jej ten czas da. Nie zostawi w spokoju bo zwyczajnie nie umie się od niej oderwać, ale da jej więcej swobody.
Jeszcze w łazience, gdy do niego szepnęła ganiąc go za straszenie, zamruczał leniwie jak kocur i przejechał nosem po jej ramieniu, delikatnie całując rozgrzaną po prysznicu skórę. Przymknął oczy by lepiej skupić się na jej zapachu i smaku, który pozostawiała na jego ustach.
Pozwoliła mu zostać z nią na łóżku. Co więcej, wtuliła się w niego ufnie co było dobrym znakiem. Przycisnął ją sobie do piersi. Oddychał powoli, spokojnie. Serce wolno tłoczyło toksyczną krew, biło miarowo, uspokajająco.
Byli senni i nie można im się dziwić. Operacja trwała kilka godzin i była dość wyczerpująca. Dodatkowo Bane odczuwał jeszcze 'wczorajszość' - w głowie szumiało mu lekko, nie wiedział czy głos Jana Sebastiana który czasem słyszał jakby z oddali jest prawdziwy, czy urojony.
Tej nocy będzie spał jak zabity. Musi odpocząć, skoro jutro czeka ich poważna operacja. Bane pamiętał jeszcze z czasów kiedy żył w Świecie Ludzi co to znaczy pracować na pełnych obrotach kilka dni pod rząd, prawie bez odpoczynku. Dobrze, że nie codziennie było tutaj tak gwarno, bo pewnie medycy by się wykończyli. Albo w ramach posiłków pili litry kawy.
Gdy tak się w niego wtulała, pomyślał sobie o czymś zupełnie abstrakcyjnym. Że będzie musiał wrócić do porannego biegania, jeśli chce nadal pozostać w formie i mieć nienaganną sylwetkę. Teraz, gdy Anomander tak się perfidnie odmłodził, Cyrkowiec również musi zadbać o siebie. W końcu Julia nie może się wstydzić swojego partnera, nawet jeśli jest od niej grubo starszy.
Twarde mięśnie zagrały pod skórą i koszulką gdy wyciągnął dłoń by ją pogłaskać. Zaraz jednak stał się na powrót przyjemnie miękki, co mogła odczuć przytulona do jego piersi dziewczyna.
- Nie powiem. - powiedział - Ale ty też nic mu nie mów.
Nie czekając na jakąkolwiek jej reakcję, zamknął oczy i skupił się na jej ciele. Znał je bardzo dobrze ale i tak było mu ciężko, bo przecież był zmęczony i trochę energii już zużył.
Białe wzory na ciele rozbłysły bladym światłem i ruszyły powoli w stronę twarzy, zatrzymując się standardowo na podbródku. Użył mocy, oczywiście niewiele by nie przesadzić i być w stanie iść na kolację. Chciał dobrze, by Tulka poczuła się lepiej, by już nic ją nie bolało.
Sprawił, że ból w kostce i dłoni zniknął. Był co prawda niewielki ale na pewno denerwował dziewczynę w trakcie pracy. Dlatego też od teraz mogła o nim zapomnieć.
Westchnął przeciągle, jakby właśnie wydawał swoje ostatnie tchnienie. Ale otworzył oczy a jeśli Julia na niego spojrzała, mogła zobaczyć obok zmęczenia silne uczucie.
Uśmiechnął się do niej blado. Teraz czuł się jeszcze słabiej ale nie to było ważne. Ona była obok. Nie odganiała się od niego jak od natrętnej muchy, nie krzyczała. Pozwalała się tulić. Kochać
Zachichotał sennie i pocałował ją w czoło. Jemu również nie chciało się stąd ruszać, było tu tak dobrze. Czas mijał ale Bane miał wrażenie, że nieco wolniej, dając im możliwość nacieszenia się sobą. A że żadne z nich nie miało siły na kłótnie... było tak cudownie spokojnie.
- Wypadałoby, Maleńka. - powiedział cicho ponownie ją do siebie przytulając. Jej ciało w puchatym szlafroku grzało przyjemnie, pachniała sobą i trochę krwią, ale przynajmniej ta przestała już jej lecieć z nosa. W razie jakby miało dojść do niespodzianki w czasie kolacji, nos również jej podleczył, by zagojony skrzep przypadkiem nie puścił.
- Mimo koszmarnego początku dnia, Anomander ostatecznie był dla nas wyrozumiały i miły w czasie zabiegu. - mruknął - On nie lubi jeść sam. Nigdy mi tego nie powiedział, ale nauczyłem się tego przez te wszystkie lata. Może być wściekły lub ledwo żywy, ale nigdy wspólnego posiłku nie odpuści. - uśmiechnął się pod nosem - Skoro jesteśmy Rodziną... pochrzanioną ale jednak Rodziną... to zejdźmy i zjedzmy z nim kolację. Będzie miło.
Pochylił się i schował nos w jej włosach. Dłońmi zjechał do jej brzucha, rozwiązał powoli sznurek szlafroka i wsunął ręce na jej brzuch. Wolał dotyk jej ciepłej skóry, czuł się wtedy... żywy. Normalny.Tulka - 5 Grudzień 2017, 13:33 Westchnęła cichutko, słysząc jego mruczenie oraz czując pocałunki. Przymknęła oczy. To było przyjemne. Dodatkowo brakowało jej takiej niezobowiązującej czułości. W szczególności po tak nieprzyjemnym dniu. Miała nadzieję, że teraz nie będą mieli aż tyle stresu jak dziś. Już wystarczy i to na długi czas.
Wtulała się w niego, jakby zapomniała o ich kłótniach. Szkoda, że tak nie było. Jednak to teraz nie było tak istotne. Ten dzień był zbyt męczący i stresujący by się przejmować teraz kłótniami. Oboje nie mieli na nie siły i tylko marzyli o tym, żeby zamknąć oczy i otworzyć je dopiero rano. Kto by się tam przejmował jedzeniem, gdy organizm wyraźnie domaga się odpoczynku. Snu.
Spojrzała na niego pytająco, słysząc, że też ma nie mówić Dyrektorowi. Ale czego ma nie mówić? Nie zdążyła nic powiedzieć, gdy Bane zaczął ją leczyć. Nie przerywała mu jednak. Zamknęła tylko na moment oczy. Spojrzała w jego czarne tęczówki, gdy skończył. Widziała w jego oczach uczucie, przez co delikatnie się zarumieniła - dziękuję- wyszeptała i spojrzała na swoją dłoń. Zaczerwienienie nadal było na niej widoczne, ale gdy przejechała po nim palcem drugiej dłoni, nie poczuła już tego wkurzającego podrażnienia. Westchnęła więc z ulgą i znów się do niego wtuliła. Był taki ciepły i w końcu pachniał sobą. Nie toną alkoholu, nie masą perfum, nie seksem czy narkotykami. Pachniał sobą. Kochała ten zapach i mogłaby tak już zostać i się nie ruszać.
Jego słowa potwierdziły jednak jej obawy - no dobrze- powiedziała niezbyt chętnie. Wysłuchała jednak jego słów. Słysząc o rodzinie, otworzyła oczy i wpatrywała się gdzieś w przestrzeń. Skuliła się też bardziej, wtulając mocniej. Rodzina...czy Tulka w ogóle wiedziała co to znaczy? Bane miał siostrę, która się nim zajmowała, nawet jeśli powtarza, że go nie kochała, Julia wiedziała swoje. Odkąd umarła jej Niania, nikt się nią nie interesował. Nie w taki sposób jakiego wymagało tego dziecko. Dziś, gdy widziała jak Anomander zwraca się do Abi, poczuła się ... dziwnie pusta. Może zazdrościła, a może po prostu uświadomiła sobie, że tak naprawdę nigdy nie miała dzieciństwa. Sama tego nie wiedziała.
Spojrzała na Białowłosego zaskoczona, gdy ten rozwiązał jej szlafrok. Nie miała teraz ochoty, a tym bardziej siły na coś takiego. Ale gdy okazało się, że chce po prostu ją głaskać westchnęła i zaczęła wodzić palcem po wzorach na jego koszulce - założyłeś koszulkę, którą Ci kupiłam- powiedziała cichutko po czym odsunęła się od niego delikatnie. Chciała na niego spojrzeć - jak się w ogóle czujesz? Wyglądasz strasznie - przyznała i pogładziła go po policzku, śledząc palcami ślady po jej pazurach oraz spoglądając na nową bliznę, na jego łuku brwiowy. Nie pytała jednak o to co się stało. Jak będzie chciał to sam jej powie - może mam zajść po coś na wzmocnienie, żebyśmy dali radę dotrzeć na tę kolację? - zaproponowała niepewnie. Sama była bardzo senna. Jej ręce drżały delikatnie, gdy głaskała Chirurga po policzku. Nie miała ochoty wychodzić, ale jeśli Bane uzna, że to dobry pomysł to pójdzie po coś. Miała bowiem wrażenie, że trzymała się lepiej niż Cyrkowiec.Bane - 6 Grudzień 2017, 00:02 Dobrze, że nie protestowała gdy postanowił ją podleczyć, bo gdyby zaczęła coś mamrotać, pewnie by jej odpysknął, kazał siedzieć cicho albo coś. Był zmęczony a co za tym idzie marudny. Starał się oczywiście nie warczeć na wszystkich dookoła. Taki już był - gdy zmęczenie brało górę, najlepiej było podchodzić do niego z kijem i trącać z odległości dwóch metrów. Dla bezpieczeństwa.
Nie chciał się do niej dobierać. Prawdę mówiąc i na to nie miał siły, chociaż gdyby go poprosiła, zrobiłby wszystko by stanąć na wysokości zadania i zadowolić ją najlepiej jak umie. Ale widział przecież, że była ledwo przytomna. Dlatego jedynie wodził palcami po jej skórze, chłonął jej ciepło, zachwycał się fakturą gładkiej skóry.
Bardzo lubił ją dotykać. Dlaczego? Przecież dotykał w swoim życiu tyle kobiet... Ale gdy to robił, nie zastanawiał się nad odczuciami partnerki. Po prostu macał, by sprawić głównie sobie przyjemność. A z Tulką było inaczej - za każdym razem gdy pozwalała mu się dotykać, robił to z namaszczeniem. Każdy ruch był przemyślany, delikatny i wolny. Nastawiony na sprawienie przyjemności prawie w zupełności tylko jej. Chociaż nie można powiedzieć, że Bane nie korzystał. Uwielbiał jej zapach, ubóstwiał czuć pod palcami jej ciało. Już sama świadomość, że jest obok i go nie odpycha była taka... kojąca.
- Tak. Bardzo ją lubię. - mruknął cicho, sennie - Właściwie jest moją ulubioną. - uśmiechnął się mając zamknięte oczy. Opierał podbródek na czubku jej głowy, przytulając ją sobie do piersi. Ona też zaczęła go dotykać. Szkoda, że robiła to przez koszulkę... Ale nie cieszył się z tego co dostawał. Bo prawdę mówiąc obawiał się, że dziewczyna będzie się chciała całkowicie odciąć. A wyglądało na to, że przynajmniej dziś, gdy nie mają na nic siły, mogą się spokojnie poprzytulać.
Gdy się od niego odsunęła, opuścił głowę i otworzył jedno oko, zaciekawiony co Julia zrobi.
Nie spodobało mu się to co powiedziała więc się tylko skrzywił. Zamknął ponownie oko i westchnął. Oczywiście, że wyglądał strasznie bo ledwo żył po dzisiejszym dniu. Ale czy musiała użyć właśnie takiego określenia? W świetle tego, że Anomander dzisiaj zmienił wygląd i wygląda o niebo lepiej od Cyrkowca, te słowa bolały. Poczuł się stary, jeszcze starszy niż w rzeczywistości.
Dotknęła jego blizn a wtedy mężczyzna uniósł jedną dłoń do twarzy i nakrył jej rękę swoją, przyciskając sobie ją do ust i nosa. Pagnął bliskości. Nie żadnych igraszek w łóżku. Zwykłej, niewinnej bliskości, obecności kogoś na kim mu zależy.
Mogła poczuł na skórze wnętrza dłoni jego ciepły oddech. Był spokojny, Cyrkowiec odpoczywał. Był senny ale pilnował się by nie zasnąć, bo jeszcze czeka ich wspólna Kolacja.
- Zostań tu ze mną. - wyszeptał tak cicho, że gdyby był przy nim ktoś inny, pewnie nic by nie usłyszał z tego szemrania - Daj mi się nacieszyć tą chwilą. Tak dawno nie byliśmy ze sobą... w ten sposób.
Nie skomentował uwagi co do jego wyglądu a ubodło go to. Zawsze miał świra na punkcie swojego wyglądu a teraz, gdy powiedziała mu, że wygląda strasznie, źle to odebrał. Oczywiście tłumaczył to sobie, że Julia nie miała nic złego na myśli, że martwi się i chodziło jej o to, że Bane wygląda na wyczerpanego... Ale mimo to, czuł żal. Żal, że nie ma tych dwudziestu z kawałkiem lat i że juz zawsze będzie dla nie po prostu za stary.Tulka - 6 Grudzień 2017, 02:36 Mruczała cichutko, gdy tak wodził palcami po jej brzuchu. Ułożyła się wygodniej, by miał do niej lepszy dostęp. Sama na razie jednak wodziła palcami tylko po wzorach na jego koszulce, jakby nie była pewna czy posunąć się odrobinkę dalej czy nie.
Słysząc odpowiedź na temat koszulki, uśmiechnęła się -cieszę się - wyszeptała. Naprawdę się cieszyła, że podobał mu się prezent. Gdy wybierała koszulkę, nie była pewna ani czy będzie na niego pasować, ani czy w ogóle będzie chciał w niej chodzić. Przecież na codzień ubierał się dość elegancko. Rzadko się zdarzało, że ubierał się na sportowo tak jak teraz, a podobał jej się taki. Może dlatego, że miał pracę taką, a nie inną i zawsze chciał wyglądać nienagannie? Nie wiedziała tego, ale nie chciała też, żeby się aż tak bardzo zmieniał tylko dla niej. Miał swoje przyzwyczajenia i ta niech zostanie. W końcu ubieranie się w taki, a nie inny sposób nie było niczym złym. Co innego gdyby ubierał się jak ostatni klaun.
Widziała jak się skrzywił i opuściła wzrok. Powiedziała coś nie tak. Użyła złego określenia, bo nawet nie opowiedział na jej pytanie. Przytaknęła jednak głową i przytuliła się do niego. Tym razem wsunęła dłonie pod jego koszulkę i trochę nieświadomie gładziła go po plecach. Lubiła ciepło, które jej dawał. Jednak najbardziej było odczuwalnie, gdy pomiędzy nimi nie było ubrań. Nie był to jednak czas, na zdejmowanie ich. Jeszcze by zasnęli i byłyby nici z kolacji, a było widać, ze Bane chce tam iść. Tulka nie była tego pewna, ale nie chciała nic mówić. Bane naprawdę czuł się jak w rodzinie, nie chciała mu więc tego psuć.
-Pan Anomander naprawdę odmłodniał przez zmianę fryzury, prawda?- rzuciła nagle. Bała się, że jak zamilkną to zaśnie, bo już naprawdę niewiele je brakowało -ale dla mnie i tak będzie tutaj tylko jeden prawdziwy przystojniak- wymruczała i podniosła się lekko by go delikatnie pocałować. Uśmiechnęła się przy tym i wróciła na swoje miejsce. Chciała jakoś poprawić białowłosemu humor i naprawdę tak uważała. Schowała się bardziej pod kołdrą, nadal przytulając Blackburna i ziewnęła szeroko -nie mogę uwierzyć, że pomagałam przy operacji ulubionego aktora. Ciekawe co mu się stało....- powiedziała jeszcze pół przytomna. Połasiła się do torsu Chirurga i powoli zaczęła odpływać, wdychając jego kojący zapach.Bane - 6 Grudzień 2017, 16:51 Jego twarz wygładziła się gdy dziewczyna wjechała dłońmi pod koszulkę i zaczęła jeździć nimi po jego plecach. Uśmiechnął się i zamruczał jak kocur. Bardzo lubił gdy tak naturalnie, niewymuszenie go dotykała. Wtedy miał pewność, że coś dla niej znaczy, że nie przymusza jej do niczego. Czuł się zwyczajnie potrzebny i kochany.
Uciekając do Krainy Luster nie przypuszczał, że ktoś go pokocha. Już w Świecie Ludzi miał z tym problem, nie wiązał się z żadną kobietą na poważnie. Prawie co noc spał z inną ale... były też i takie noce kiedy stał w oknie swojego apartamentu w wysokim wieżowcu i patrzył na miasto, trzymając w dłoni szklankę wódki. Bo już nie kieliszek.
Problem z alkoholem miał odkąd pamiętał. Wcześnie zaczął pić - spodobało mu się uczucie zawrotów głowy i to, że nagle wszystkie problemy robiły się błahe. Siostra krzyczała na niego, prosiła a on jednak zawsze znalazł czas i pieniądze na to by kupić wódkę. Nawet gdy rano prawie nieprzytomny jechał do pracy, wstępował po butelkę. A gdy wracał, po dwie lub trzy. Bogaty może sobie pozwolić na takie luksusy jak niekończący się alkohol. Często bywało tak, że zapominał kupić coś na kolację ale wódę zawsze miał.
Przysunął się bliżej, by głębiej wsunęła ręce. Westchnął, bo było mu naprawdę dobrze. Poprawił się na legowisku by znowu mieć głowę wyżej jej głowy i schował twarz w jej włosach, wdychając jej zapach. Był wyczerpany i momentami trochę odlatywał, ale pilnował się by nie usnąć. Nauczył się tego w pracy, w Świecie Ludzi. Przecież ktoś kto jest wiecznie pijany musi się nauczyć kontrolować swoje ciało do tego stopnia, by udawać, że nic nie pił. Może to głupie, ale najlepiej operowało mu się gdy był po kilku kieliszkach, na odwagę. Wtedy też był bardzo ugodowy i dowcipny, Pielęgniarki go uwielbiały.
Zgrzytnął zębami gdy znowu wspomniała o zmianie Anomandera. Był zazdrosny bo on, Bane, nie mógł inną fryzurą tak po prostu się odmłodzić. I tak miał już krótkie włosy. Ale może pomyśli nad jakąś zmianą... Jeszcze nie wiedział co w sobie może ulepszyć, ale coś się znajdzie. W końcu jest Chirurgiem Plastycznym, żyje z tego by odnaleźć i naprawić defekty ludzkiego ciała.
Jej uwaga była słodka. Białowłosy zaśmiał się krótko, ale jakoś niewesoło. Myślał intensywnie o tym, jakby tu przeprowadzić sobie operację, gdy nie miał na podorędziu kolegów-plastyków. Gdy w Klinice pracował tylko jeden Chirurg o takich umiejętnościach.
- Odmłodniał, racja. - powiedział w końcu cichym lecz poważnym tonem - Nie wiem co go tak wzięło. Znam go już trochę i twierdzę, że nie jest zainteresowany żadną kobietą. Pozostaje wierny swojej zmarłej żonie, jakkolwiek by to nie brzmiało. Wątpię więc, by była to kwestia kryzysu wieku średniego. - zamilkł na chwilę i otworzył oczy. Wpatrzył się w przestrzeń, gdzieś przed nim. Nad czymś się zastanawiał, bo na chwilę odleciał. Układał w głowie plan działania a zawsze gdy to robił, milczał i wydawał się być nieobecny.
Znajdzie sposób by dostać się do Świata Ludzi. Odnajdzie swoich kumpli po fachu i zapłaci by go poprawili. Znowu będzie młody i przystojny jak diabli, znikną zmarszczki. Dla niej, by nie musiała się go wstydzić. By nie musiała wszystkim naokoło tłumaczyć, dlaczego taka młoda ślicznotka związała się z takim starym facetem. Może nawet jej siostra, Jocelyn, inaczej na niego spojrzy gdy się zmieni?
Odsunął się od niej nagle wytrącony z myślenia. Spojrzał jej w oczy i uśmiechnął się zadziornie. W jego czarnych tęczówkach i zielonych źrenicach pojawił się błysk.
- Nie sądziłem, że znasz Foxsoula. - powiedział zaczepnie - Nigdy nie spodziewałbym się, że oglądasz takie filmy, Maleńka.
Wyszczerzył zęby i połaskotał ją lekko w brzuch. No no, niezłe z niej ziółko. Oglądać filmy z Lusianem Foxsoulem? Najcięższy kaliber wśród filmów porno? Kto by pomyślał, że z tej cnotki taka niegrzeczna dziewczynka.Anomander - 6 Grudzień 2017, 19:39
Rachunki i obliczenia nieco osłabiły jego pragnienie eksperymentowania, ale gdy poinformowano go o dodatkowym zadaniu ożywienie wróciło. Wziął ze sobą teczkę z papierami, kilka długopisów i wyszedł ze swojego pokoju w piwnicach budynku. Powoli wszedł po schodach, które mimo wzmocnień trzeszczały nieco pod jego ciężarem. Nie rozmyślał nad niczym, z wolna kroczył w stronę pokoju Julii pogwizdując swoją ulubioną melodyjkę . Dostał proste zadanie i chciał się z niego wywiązać. Poza tym, z tego co wiedział u Julii był teraz Bane. Będzie mógł zatem załatwić dwie sprawy za jednym zamachem. Poprawił okulary i nieco przyspieszył kroku. Gdyby Jan Sebastian żył w świecie ludzi, zapewne byłby Bóstwem, któremu cześć oddawaliby wszyscy pracownicy Urzędów Skarbowych i instytucji Zusopodobnych. Oto On, Guru Kontroli, Car Rachunkowości i Padyszach Giełdy, kroczył korytarzem.
Podszedł do świeżo naprawionych drzwi. Przez chwilę rozważał sposób ich otwarcia. Zasadniczo takie drzwiczki nie stanowiły dla niego problemu. Skoro mógł wyłamać je ten histeryczny, łysy szympans Bane, to mógł zrobić to każdy. Zapukał jednak grzecznie i z wyczuciem. W końcu to tylko czynności sprawdzająca a nie kontrola.
Odczekał przepisowe pięć sekund po zapukaniu po czym otworzył drzwi i wszedł do pokoju Julii i zamknął za sobą drzwi. Oparł się o nie i stał tak przez chwilę.
Zapach, który uderzył go w nozdrza sprawiał, że miał ochotę splunąć. Szkoda, że marionetki tego nie potrafią. Julia nie dość, że była po części człowiekiem podobnie jak Bane, to jeszcze na dodatek miała sobie przeszczepy z jakiegoś śmierdzącego, rudego elementu. Gdyby nie wiedział, że przeszczepy należą do lisa, to po zapachu powiedziałby, że z pewnością jest to gówno. Ludzie sami z siebie byli już dostatecznie słabymi i głupimi istotami, zaś Ludzie, którym dodano cechy zwierzęce, niejako cofając ich ewolucję byli jeszcze gorsi. Cóż, Bane i Julia dobrali się jak w korcu maku. Nie potrafił powiedzieć, czy na ich wybór miły wpływ wonie, które wydzielali.
Rozejrzał się po pokoju. Był ładny i relatywnie skromnie urządzony. Popatrzył na schody prowadzące ku górze. Wyglądały na tyle solidnie by go utrzymać. Nie wchodził jednak na górę. Dalej stał oparty o drzwi.
- Dzień dobry – powiedział znudzonym głosem i poprawił okulary - Zapraszam państwa na dół.
Powiedział głosem typowego urzędnika państwowego przy czym słowo "państwa" zabrzmiało w pomieszczeniu tylko po to, by zasadom stało się zadość.
W międzyczasie wyjął z teczki notatnik i pióro. Szybko otworzył go i nakreślił kilka słów. Jakby w zamyśleniu poprawił końcem pióra okulary.Tulka - 6 Grudzień 2017, 20:05 Westchnęła i przytuliła go mocniej do siebie. Chciała go teraz mieć blisko. Zamruczała cichutko, czując jak chowa się w jej długich włosach. Zamknęła oczy sennie, ciesząc się, że mają chociaż chwilę dla siebie bez tego całego Jana Sebastiana. Nie miała okazji go poznać, ale jakoś nie wiedzieć czemu nie miała na to nawet ochoty. Wydawał jej się strasznie sztywny nawet jak na Marionetke. Przecież pani Alice taka nie była. Była pogodna, zawsze uśmiechnięta. Uwielbiała pomagać, a ten to był chyba typowy służbista. Do tego dobrze pamiętała co Bane wywarczał do nieistniejącego kuratora w trakcie operacji. Co on mu musiał zrobić, ze miał akurat takie omamy, a nie inne?
Jak mieszkała jeszcze w Świecie Ludzi, zawsze marzyła, że ktoś zwróci na nią swoją uwagę. Że ją pokocha, zobaczy co to znaczy mieć kogoś bliskiego. Ale tak się nie działo. Nie miała nawet przyjaciół. Wszyscy ją wyśmiewali lub wytykali palcami. Była nieśmiałym dzieckiem, które starało się unikać kontaktu z kimkolwiek, jeśli nie było to konieczne. Zawsze po szkole szybko wracała do domu, żeby zająć się zadaniami, a potem zamknąć w pokoju i spokojnie rysować lub uciekała do lasu. Tam miała spokój. Czasem oglądała jakieś kreskówki na internecie. Jednak nie było to kierowane nudą, a raczej chęcią rozwijania swoich umiejętności. W końcu mogła zobaczyć w ten sposób różne style rysunku i do tego w ruchu. Chciała w przyszłości też rysować animacje, jako hobby jednak los uznał, że jej życie potoczy się zupełnie inaczej.
Usłyszała zgrzyt, a następnie niezbyt wesoły śmiech. Wysłuchała wypowiedzi białowłosego. Westchnęła ciężko i odsunęła się od niego. Lekko podniosła i złapał jego twarz w dłonie - Bane co się dzieje? - zapytała z troską. Nie podobał jej się ten poważny ton, ani to, że nagle stał się taki nieprzytomny. Takiego widziała go tylko wtedy gdy planował przebieg zabiegu - nie mów mi tylko, że też chcesz coś w sobie zmieniać!- jej głos był lekko podniesiony. Warczący. Widocznie nie podobała jej się ta wizja ani trochę. Nigdy nie rozumiała jak ludzie mogą chcieć się zmieniać. Nie mówiła, że operacje plastyczne są głupotą, w końcu sama jedną przeszła. Ale co innego gdy ktoś faktycznie jest oszpecony po wypadku lub z powodu choroby czy po prostu się takim urodziło. Ale Bane nie był przecież brzydki. Podobał jej się taki jaki jest.
Zaśmiała się, gdy ją połaskotał. Nie rozumiała o co mu chodzi. Jakie filmy? Przekrzywiła głowę, nie rozumiejąc co go tak rozśmieszyło, aż nagle oblała się rumieńcem i rzuciła w niego poduszką -Zboczeniec! - położyła po sobie uszy i warknęła cicho -może Ty oglądałeś pornole w wieku dziesięciu lat, ale nie ja! - powiedziała naburmuszona - Foxoulowie, są najlepszymi aktorami na świecie, nie tylko w branży porno, ale ogólnie we wszystkich gatunkach filmowych. Uwielbiałam oglądać produkcje, w których występował - wyjaśniła spokojnie - oraz te, do których muzykę tworzyła jego żona - otuliła się mocniej szlafrokiem.
Nagle zdębiała, słysząc, ze ktoś puka. Nie ruszyła się, nasłuchując, jednak gdy ktoś otworzył drzwi, warknęła cicho i rzuciła się do szafki. Musiała coś na siebie założyć, nie wiedziała kto, ale na pewno nie Anomander -moment!- zawołała. Szybko wyciągnęła z niej jakąś bieliznę i wciągnęła ją na siebie. Na to założyła krótkie spodenki i krótkawą bluzeczkę, odsłaniającą lekko jej brzuch. Nie myślała o tym co ubiera. Byle by nie była goła. Spojrzała na Białowłosego i zeszła na dół. Widząc Marionetkę, zjeżyła się lekko -słucham pana - powiedziała spokojnym głosem. Mieli odpoczywać, więc co ten urzędas tutaj robił?Bane - 6 Grudzień 2017, 23:24 Wyszczerzył zęby w sztucznym uśmiechu.
- Ja? Zmieniać? Przecież jestem piękny! - mrugnął do niej jednym okiem gdy chwyciła jego twarz w dłonie. Zaraz jednak westchnął i wywrócił oczami. Nie chciał kłamać, nie jej. Spojrzał jej w oczy i zmarszczył lekko brwi. Przez chwilę patrzył jej prosto w źrenice.
- Nie sądzisz... że mógłbym coś zrobić z tymi... zmarszczkami? - zapytał cicho unosząc dłoń i wskazując palcem na okolice oczu i ust - Albo unieść nieco kości policzkowe? Może wyglądałbym młodziej...
Wyswobodził się w jej rąk i ponownie skrył w jej włosach. Nie chciał o tym gadać. Swoje wiedział. Co prawda pewnie i tak nic nie zrobi w kierunku poprawy wyglądu w tak inwazyjny sposób jakim była operacja, ale mógł pozrzędzić, prawda? Anomander wypięknił się jak szczur na otwarcie kanału to jemu też wolno. Tym bardziej, że kto jak kto, Bane czuł coś na kształt kryzysu wieku średniego. Inaczej nie interesowałby się tak młodą osóbką, jaką była Julia. Wiedział, że jako dojrzały facet może jej zaoferować wiele ale bał się jednocześnie, że ją mocno ogranicza. Przecież... On kiedyś umrze. Wcześniej, o wiele wcześniej od niej. I co wtedy? Tulka będzie już zbyt dojrzała by poszaleć, jak w czasach nastoletnich. Będzie przeklinać Cyrkowca, że nie dał jej spróbować czegoś innego...
Westchnął cicho, patrząc przed siebie. Jej zapach był kojący. Mężczyzna odgonił dziwne myśli. Nękały go pewnie z przemęczenia.
łaskotki podziałały i zaśmiała się dźwięcznie na co on uśmiechnął się. Lubił ten dźwięk. Zwłaszcza, że ostatnio tak rzadko go słyszał. Chciał by była szczęśliwa. Dużo się ostatnio działo, przysporzył jej sporo zmartwień ale chciał to naprawić. Czuł, że musi się zmienić. nawet głupi Jasiek Sebek zauważył zmianę. A może powiedział mu o tym Anomander?
Zaśmiał się wesoło gdy zwyzywała go. Dał jej przelotnego buziaka w czoło, śmiejąc się do rozpuku.
- Ależ oczywiście, że "Zboczeniec". - powiedział - Normalny, nudny facet nie robiłby takich rzeczy Liskowi. - szybko przesunął się i prychnął jej w brzuch, łaskocząc w ten sposób - Ale wiesz co? Dobrze mi z tym! - znowu prychnął i zaśmiał się wracając na swoje miejsce - No, nie krzyw tej ślicznej buźki bo ci tak zostanie. Wierzę, sam też widziałem kilka produkcji z nimi. Chociaż to prawda, głównie były to filmy dla dorosłych. - puścił jej oczko - Ale nie wiń faceta, że ogląda takie rzeczy. Nam, w przeciwieństwie do kobiet post bardzo nie służy i czasem musimy sobie pomóc. - dodał ponownie ją łaskocząc. Chciał słyszeć częściej jej śmiech.
Gdy Tulka zesztywniała, on oderwał się od niej zaniepokojony i wtedy usłyszał pukanie. Obserwował jak dziewczyna zrywa się by coś na siebie włożyć. Wstał z legowiska i podszedł do barierki antresoli by z góry zobaczyć kto przyszedł.
Ręce mu opadły jak usłyszał znajomy głos i zobaczył Jaśka. Nikogo innego, gdzieżby tam.
- Dzień dobry. - powiedział zdawkowo i skierował się na schody. Tym razem trzymał się barierki. Nie spadnie po raz trzeci, co to, to nie! Od razu humor mu zniknął, jak sen jaki złoty.
Zszedł na dół i stanął na przeciw Urzędasa, przed Julią, odgradzając ją od tego wkurzającego typa. Skrzywił się zniecierpliwiony.
- Tak? - zapytał - Masz jakiś interes do mnie? Zdawało mi się, że dostałeś od Dyrektora wolne.Anomander - 10 Grudzień 2017, 02:24
Jan Sebastian dokładnie przyjrzał się Julii, jej ubiorowi i wyglądowi a następnie przeniósł wzrok na Bane’a. Cóż, widać że białowłosy był nie tylko gwałcicielem i histerykiem, ale też nad wyraz lubił bardzo młode partnerki. Marionetka pokręciła lekko głową. To nie było jego aktualne zadanie, zatem nie specjalnie obchodziło go to, co ta dziwna para, „stary dziad” i „jeszcze dziecko” robiła przed jego przyjściem.
Przyłożył pióro do papieru i przez chwilę coś notował nie zwracając uwagi na to co powiedziała Julia. Dopiero gdy skończył pisać ponownie przeniósł wzrok na Bane’a
- Gwałciciel sztuk jeden - obecny – powiedział dość głośno po czym zapisał coś na papierze - Owszem Bane, mam wolne, ale to nie znaczy, że nie miewam zadań specjalnych. Spokojnie, katalogowanie zboczeńców i gwałcicieli na terenie Kliniki do nich nie należy.
Przeniósł wzrok na Julię. Jego czerwone oczy wpatrywały się w nią czujnie.
- Kontrola Wyposażenia Medycznego – powiedział beznamiętnie i poprawił okulary na nosie - Julio, proszę okaż mi swoją apteczkę.
Julia była jedyną osobą z pracowniczego grona, która ostatnio opuszczała Placówkę w celu dokupienia medykamentów. Wizyta Jana Sebastiana była spowodowana nieścisłościami w papierach. Zniknął bowiem jeden dodatkowy blister Antidolu i nikt nie wiedział, gdzież on się podział.
Jan Sebastian musiał sprawdzić, co może dziać się z zaginionymi lekami. Tutaj, w Krainie Luster takie leki to prawdziwy rarytas i cud medycyny, za który ludzie gotowi są naprawdę słono zapłacić. Jasnym było, że skoro ostatnio blister leku pobierała Julia, to teraz powinien być on w jej apteczce, w końcu dziewczyna nie miała uprawnień do samodzielnego świadczenia wizyt domowych. Mogła to robić tylko u boku Bane’a.
- Pospiesz się proszę, nie chcę tu stać dłużej niż to konieczne – powiedziawszy to ponownie poprawił okulary.Tulka - 10 Grudzień 2017, 02:51 Zmarszczyła brwi, czując, że nie mówi poważnie. I nie myliła się. Po chwili przyznał się co chciałby zrobić. Pacnęła go dłonią po tej białej głowie - głupek- powiedziała poważnym tonem -aż tak staro się czujesz? Mnie się podobasz taki jaki jesteś, a jak coś zmienić tylko dlatego, że masz kilka zmarszczek to już nie będziesz taki sam...będziesz sztuczny - może jej rozumowanie było dziecinne, ale co miała na to poradzić? Nie rozumiała, czemu ludzie chcą się zmieniać. Rozumiała zmiany wymuszone innymi czynnikami, ale tym, że ktoś ma kilka zmarszczek? Głupota!
Wtuliła się w niego gdy znów ją przytulił. Spojrzał na niego, gdy przyznał, że jest zboczeńcem -Nie-e - próbowała się wywinąć z jego uścisku, bo naprawdę ją to łaskotało -jesteś niemożli...nieeeee - pacnęła go ręką po głowie, ale poprawiło jej to humor. Prychnęła słysząc jego słowa - ale ja Ci nie zabraniam. Oglądaj sobie co tam chcesz - powiedziała i wytarmosiła go lekko za brodę -ale mnie w to nie wciągaj - pokazała mu język i zaśmiała się, bo znów ją połaskotał.
Pojawienie się Jana Sebastiana nie wróżyło nic dobrego. Miała złe przeczucie. Do tego ten gość ją przerażał. Była wdzięczna Białowłosemu, że odgrodziła ją od Marionetki. Stanęła jednak tak by go dobrze widzieć i by on ją widział. Nie chciała się ukrywać za plecami Lekarza jak jakaś mała, wystraszona dziewczynka.
Słysząc słowa Marionetki, z trudem powstrzymała warknięcie. Położyła lekko po sobie uszy. Jan Sebastian stał tu zaledwie chwilę, a już miała go dość. Nie miała pojęcia jak Ordynator wytrzyma z tym gościem. Miała nadzieję, że będzie musiał spędzać z nim czas krócej niż te wyznaczone przez Anomandera trzy lata.
Zmarszczyła brwi słysząc, że facet nagle robi kontrolę wyposażenia. A więc o to mu chodziło. Antidol. Będzie miała problemy, ale musi sobie poradzić z nimi sama. Nie mogła w to wciągać Białowłosego, bo to nie była jego wina, nawet nic o tym nie wiedział. Poszła po swoją apteczkę i bez słowa oddała ją Marionetce. W końcu ukrywanie tego będzie jeszcze gorsze w skutkach niż przyznanie się do winy. Poza tym wiedziała co ma mówić. Nie mogła by stres ponownie nad nią zawładnął, poza tym nie miała już na nic siły. Ten dzień i tak już był beznadziejny, czemu miałby się skończyć miło?
- A ja nie mam zamiaru tu pana trzymać dłużej niż to konieczne - odpowiedziała beznamiętnie. Śmierdział wódą na kilometr. Bane miał wolne i co prawda powinien być na chodzie, ale to jeszcze nie było tak złe, jak picie w trakcie pracy. Jan Sebastian miał go pilnować, więc był na służbie. To nie świadczy o nim najlepiej, że teraz jedzie od niego jak od jakiegoś bogatego pijaka. Zupełnie jakby się co najmniej w tej wódzie wykąpał.Bane - 10 Grudzień 2017, 23:52 Zazgrzytał zębami, gdy Jan Sebastian nazwał go Gwałcicielem. To było nie tyle wkurwiające, co zwyczajnie przykre. Bane chciał zapomnieć o swojej niechlubnej przeszłości a ten Urzędas mu nie pozwalał. Co on, ma jakąś fiksację? A może Dyrektor mu kazał używać takiej nazwy? Białowłosy raczej wątpił w tą drugą opcję - Anomander nigdy nie odezwał się do niego w tak chamski sposób. Był taktowny i nawet gdy się złościł, co miało miejsce rano, nie wyzywał go od najgorszych. Nawet gdy mu się należało.
Podszedł do Okularnika bliżej, ale nie miał złych zamiarów. Spojrzał w jego czerwone oczy. Wcześniej popili i Jasiek śmierdział jak gorzelnia... Gorzej od samego Bane'a. Z tym, że o ile u Ludzi zapach spożytej wódki był nieprzyjemny bo pomieszany z sokami trawiennymi tak Sebuś pachniał... jak świeża, pyszniutka gorzała.
- Prosiłem cię, byś mnie tak nie nazywał. - powiedział cicho, wkładając dłonie do kieszeni spodni - Ja nie wyzywam cię od najgorszych, skończ więc z tymi wycieczkami personalnymi. - nie groził, nie warczał. Jedynie grzecznie prosił. Miał dosyć użerania się z tym tutaj Gogusiem. Skoro ma z nim wytrzymać trzy lata, będzie musiał na niektóre zachowania Urzędnika przymykać oko ale wyzwiska do tego nie należały.
Cofnął się i zajął miejsce odgradzające Jaśka od Julii. Nie chciał by wywiązał się między nimi jakiś konflikt. O ile umiejętności i moce Tulki znał... tak nie miał pojęcia co umie Marionetka. A nie wyglądał na tchórzliwego typa.
Kiedy wreszcie Jan powiedział z czym do nich przyszedł, Bane otworzył szerzej oczy. Nie dlatego, że zaskoczyła go kontrola bo przecież tych było mnóstwo - sam Chirurg takowe przechodził zaraz po powrocie z wizyty domowej. Zawsze działał według procedur dlatego też te kontrole przebiegały sprawnie i bez zarzutów. Kończyły się wypisaniem świstka i czasem nawet pochwałą Anomandera. Jak miał dobry humor.
Obrócił się powoli w stronę Julii i spojrzał na nią z pytaniem wypisanym na twarzy. Przecież ona nie chodziła na wizyty domowe, skąd więc ta kontrola? Coś tu śmierdziało, i nie był to tylko Gorzelniany Jaśko.
Obserwował poczynania dziewczyny. Nie miał zamiaru mieszać się, tłumaczyć ją czy odwracać uwagę Sebastiana, bo źle by się to skończyło. Pozostało mu więc jedynie milczeć i przyglądać się. Był ciekaw co z tego wyniknie.
Gdy podała Marionetce swoją Apteczkę, Bane poczuł niepokój. Zmarszczył brwi i skrzyżował ręce na piersi. Posłał dziewczynie surowe spojrzenie.
O czymś nie wiedział. Nie powiedziała mu. Ale dlaczego? Przecież mogła mu zaufać, zawsze jej to powtarzał. Ale... czy miał prawo złościć się w momencie gdy dzień wcześniej to on nawalił?
Czekał w napięciu na rozwój wydarzeń. Mimo zmęczenie poczuł narastające zdenerwowanie, zupełnie jakby to on był poddawany kontroli a nie był do końca czysty.
Podszedł do Jana Sebastiana by zajrzeć do Apteczki. Jeśli zaprotestował, obrzucił go poważnym spojrzeniem, lekko zadzierając nosa.
- Nie zapominaj, że jako Ordynator mam prawo być obecny przy kontroli i poznać jej wyniki. - stanął obok niego i nie miał zamiaru się ruszyć. Co chwilę zerkał na Julię, chcąc odczytać z jej twarzy prawdę.
Coś ty zrobiła, Lisiczko, że ten skurwiel w okularach przyszedł cię skontrolować osobiście?Anomander - 11 Grudzień 2017, 01:44
Jan Sebastian przyjął od Julii apteczkę. Nie otwierał jej jeszcze.
- Cieszę się Julio, że jesteś na tyle łaskawa by mnie nie zatrzymywać dłużej niż jest to konieczne. – powiedział i poprawił okulary
W jego głosie brzmiało coś, jakby nutka rozbawienia, ale równie dobrze mógł to być zwykły omam.
Popatrzył Spojrzał na Bane’a gdy ten mówił do niego o wyzywaniu i prośbach a następnie stanął niedaleko niemalże obok Marionetki.
- Nie rozumiem cię. Powiedz mi, co jest złego w tym słowie? Przecież sam powiedziałeś, że nie żałujesz tego co zrobiłeś. Zatem w Twoim przypadku to nie jest wyzwisko a zwykłe stwierdzenie faktu. – stwierdził beznamiętnie i poprawił okulary
Uczynił to w taki sposób jakby stawiał tym samym kropkę w ich dyskusji.
Wolnym ruchem otworzył apteczkę i przez chwilę przyglądał się jej wnętrzu. Nie odganiał Bane’a, i nie upierał się przy tym, by białowłosy nie zaglądał do apteczki, którą podała kontrolerowi Julia.
- Na wyposażeniu każdej apteczki jest antidol. U ciebie Julio, tego leku zwyczajnie nie ma. – popatrzył na nie czujnym okiem - A podobno wychodziłaś dziś wczesnym rankiem, aby uzupełnić swoją apteczkę. Dziwne to Twoje uzupełnianie. A może powiesz, że szłaś sobie spokojnie ulicą i nagle postanowiłaś oddać leki cierpiącemu dziecku, staruszce czy innemu przechodniowi? Poza tym nie zapominaj, że chwilowo nie posiadasz uprawnień do prowadzenia wizyt domowych.
Jan Sebastian popatrzył na Bane’a.
Zastanawiało go co w tej sytuacji zrobi Ordynator i co o owej sytuacji sądzi.
Julia pracowała tu dopiero pięć lub sześć dni, a już wykazywała się ponadprzeciętną skłonnością do popadania w tarapaty i zatajania co poniektórych faktów. Wszystko to, w połączeniu z niejasną historią dotyczącą nabywania przez Julię wprawy medycznej i wiedzy o zawodzie, sprawiło, że Jan Sebastian popatrzył na nią z odrobinę większym zainteresowaniem.