To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Po drugiej stronie krzywego zwierciadła...

Herbaciane Łąki - Fusowy Gaj

Anonymous - 8 Styczeń 2011, 21:27

Słodka! - przemknęło dziewczynie przez myśl, a szeroki uśmiech nie przestawał gościć na jej twarzy. Gdyby nie przygryzła machinalnie dolnej wargi, to z pewnością z jej ust wydobyłby się pisk, który świadczyłby wyłącznie o fanowskiej miłości do kociej strony Amarylis. Sama jednak nie lubiła, kiedy ludzie oceniali ją po wyglądzie, nie wspominając o stereotypach dotyczących pochodzenia rasowego, więc potrząsnęła lekko głową i wróciła do codziennego stanu.
- To dzisiaj nadarzyła się ta okazja - rzuciła wesoło, gestykulując żywo dłońmi. Tak naprawdę nic ani nikt nie potrafił zatrzymać dziewiętnastolatki, ażeby nie prezentowała światu swych nieograniczonych pokładów energii. W sumie, gdyby spojrzeć na to z innej strony, to tylko brat potrafił ją zniechęcić tak silnie, aż w końcu przestawało jej się nawet oddychać. Zachmurzyła się na moment, ale szybko przegnała zły nastrój, przypominając sobie, że przecież na razie ma towarzyszkę i powinna się zachowywać w miarę porządnie. Dziewczyna spuściła wzrok, a Serphentina schwyciła ją za podbródek i uniosła lekko, by ta spojrzała jej w oczy. Prawdopodobnie nie było w tym żadnych podtekstów, bo zwyczajnie pragnęła patrzeć prosto w te śliczne oczęta, ale.. kto ją tam wie. Później Amarylis zadała dość dziwaczne pytanie, ale niekoniecznie zaskoczyło ono naszą bohaterkę. Puściła jednakowoż podbródek dziewczyny i położyła dłoń na własnym udzie.
- Nic się nie stało.. - zaprzeczyła, uśmiechając się, ale jakby trochę inaczej. Teraz ten gest przestał być już taki wesoły i energiczny, a nabrał bardziej melancholijnego znaczenia. Sama spojrzała na swoje kolana i zaczęła miętosić brzeg nietypowej sukienki.
- Ciężko raczej nie, chociaż często inni kierują się stereotypami i umykają na mój widok - kontynuowała cicho, analizując wzrokiem strukturę swego ubioru. - Ale da się przyzwyczaić. Bycie nim samo w sobie nie jest złe.

Anonymous - 8 Styczeń 2011, 21:54

I tym razem ledwo powstrzymała się od odskoczenia w tył, gdy tylko poczuła dłoń na swojej twarzy. Para ciemnych rumieńców zagościła na jej licu tak szybko, jakby co najmniej były to światła stopu z ludzkich semaforów. Musiało to zapewne wyglądać komicznie. Ale to co miłe, nigdy nie trwa długo. Na odpowiedź blondynki skinęła głową z zapałem którego sama się w sobie nie spodziewała, ot zwykły przypadek. Można było jednak podejrzewać tutaj nutkę empatii, tego cudownego czaru, który pozwala pochwycić nutkę humoru rozmówcy, bądź większej ich grupy. Może dlatego też nie przepadała za tłumami? Nadmiar emocji mógłby być męczący dla kogoś szczególnie wyczulonego na czytanie w rytmach serca, mówiąc w przenośni.
Nim Serph zabrała dłoń, nasza mała bohaterka powstrzymała ją, układając na niej własną łapkę o długich, smukłych palcach, tak nietypowych dla równie niskich osób. Zamrugała zaś kilkakrotnie, nadal patrząc uważnie w czerwone ślepia towarzyszki.
- Ale przecież nie wszyscy chcą być sami. I... teraz nie potrafią ich zrozumieć, bo przecież nawet jeśli jesteś kim jesteś, to masz własną melodię w duszy i zachowujesz się w swój nietypowy sposób.
Bredziła, była pewna, że bredziła i że dziewczyna nie zrozumie jej dziwnego wywodu na temat duchowej muzyki, w którą panna dachowiec tak usilnie i ślepo wierzyła. Bynajmniej nie przeszkodziło jej to, żeby odłożyć swój instrument na bok i przytulić dziewiętnastolatkę z cichym pomrukiem.
- Ja nie mam zamiaru uciekać. - Zapewniła jeszcze cicho, nadal nie mogąc wyjść z podziwu dla samozaparcia jakie włożyła w tą decyzję. Zapewne to już pora, żeby na powrót otworzyć się na ludzi? Przynajmniej na niektórych.

Anonymous - 8 Styczeń 2011, 22:15

Gest Amarylis zdziwił blondynkę niepomiernie. Wydawała się dziewczyną dość nieśmiałą i zamkniętą w sobie, ale równocześnie wrażliwą i bardzo miłą. Serphentina osobiście lubiła konwersować z takimi osobami i nawiązywać z nimi dobry kontakt, bo mogła otworzyć im oczy, jak wiele tracą przez swój strach przed otoczeniem. Sądziła, że to zły sposób na przeżycie życia, które przecież i tak było wystarczająco krótkie, przynajmniej dla niektórych. Wracając jednak do meritum - zatrzymanie dłoni, jakże delikatne, jakoś poruszyło serce Cienia, a bladolica uśmiechnęła się pod nosem. Uwielbiała sytuacje, kiedy inni się na nią otwierali, bo wiedziała, że jest w stanie im zaufać. Uczucia dziewczyny były czyste, przesycone emocjami z górnej półki, i to przede wszystkim skutkowało tym, że czerwonooka postanowiła zamienić z nią parę słów. Jak na razie sytuacja zaczęła się zagęszczać, a kobiecie, pozbawionej miłości od parunastu lat, wcale to nie przeszkadzało. Jednocześnie jednak gdzieś na tyłach świadomości majaczyła myśl, że tę drobną istotkę trzeba będzie schować, a w ostateczności obronić przed bratem.
Panienka Le-Vixienne słuchała uważnie swej towarzyszki, przy czym nie spuszczała z niej wzroku. Coś ją wyróżniało z tłumu innych dziewcząt, ale Morfeusz nie mogła sprecyzować co.
- Podzielam Twoje zdanie - uśmiechnęła się lekko. Może i prezentowała mniej inteligentną część społeczeństwa, ale stronę emocjonalną miała cholernie wykształconą i dojrzałą. Nawet jeśli, to nie spodziewała się, że Kotka przejdzie tak szybko od słów do czynów, więc oznaka pocieszenia za pomocą przytulenia nieco ją zaskoczyła. Odwzajemniła jednak uścisk i musnęła ustami czoło ślicznej istotki.
- Cieszę się niezmiernie, piękna.

Anonymous - 8 Styczeń 2011, 23:01

Może i się otworzyła, sama nie wiedziała czy to prawda, bo przecież ciężko jest zdefiniować coś, co nigdy jeszcze się nie stało. Chłodna obojętność jest zawsze najlepszą obroną przed natrętnymi rozmówcami, jednak jak przejść obojętnie obok kogoś takiego jak Serphentina? Możliwe, że myśli dziewczyny się powtarzały, jednak nadal uważała, że ktoś odstający od czegoś co można nazwać kulturą ogółu musi być chroniony w ten dziwnie słodki emocjonalny sposób. Dlatego też nie chciała jej teraz puścić. Przymknęła jedynie ślepka, absorbując przyjemne ciepło, którego tak bardzo potrzebowała na co dzień. Była zmarźluchem bojącym się ognia, więc instynktownie poszukiwała miejsc ogrzewanych czymś innym, a przede wszystkim ciepła cudzych ciał zaklętego w uścisku.
Do tego jeszcze doszedł ten lekki pocałunek na jej głowie. Tym razem sam koniuszek ogona poruszył się energicznie, a potem opadł, nie objawiając już reszty uczuć jakie buzowały w jej ciałku. Pomijając emocje, coś jeszcze kłębiło się w tej czarnej główce, obijając się i chcąc wydostać przez wargi prosto do ucha towarzyszki. Zapewne to nadmiar książek jakie musiała zgłębić w leniwe wieczory we dworku, a może po prostu wyolbrzymiona wyobraźnia, na którą nigdy nie mogła narzekać. Nie dawał jej jednak spokoju fakt, że blondynka musi mieć jakąś złą stronę, to znaczy tę mroczną i okrutną. Niekoniecznie w sobie, nie, zdecydowanie nie tam. Ktoś inny musiał odziedziczyć podwójną dawkę podłości. Nie wiedziała jednak kto, a samo pytanie było tak niegrzeczne jak zerwanie z niej sukienki w którą była odziana. Po prostu nie do pomyślenia.
- Lubisz muzykę? - Głosik był nieco stłumiony, wręcz niepewny, gdy uniosła lekko łepetynę z ramienia dziewczyny. To nie tylko był bezpieczny temat, ale też coś czym zapewne później Amry będzie się kierowała w relacjach z tą istotą.

Anonymous - 9 Styczeń 2011, 08:59

Fakt, kiedy pierwszy raz spotkało się Serphentinę, to odczuwało się masę sprzecznych uczuć. Z jednej strony przecież była Cieniem, w dodatku podobną tą gorszą "odmianą", dlatego wielu uciekało lub zwyczajnie pragnęło z nią walczyć. Sama dziewczyna w rozwiązaniach siłowych nie lubowała, ale niezaprzeczalnie twierdziła, że czasami inaczej konfliktu rozwiązać się nie da. A z drugiej strony? Była normalną dziewiętnastolatką, wykluczając parę drobnych umiejętności wrodzonych, która żywiła szczere, pozytywne uczucia do świata. Oczywiście zdarzało się, że natrafiła na osobę, mogącą ją bodaj po części zrozumieć. Tak zdarzyło się właśnie dzisiaj.
Amarylis miała dość chłodną skórę, ale sama w sobie prezentowała ciepłą osobowość. Panienka Le-Vixienne pragnęła kontynuować tę znajomość w nieskończoność, nawet jeśli musiałaby walczyć z bratem. Zresztą.. I tak by wygrała, jakkolwiek nigdy wcześniej tego nie zrobiła. Specjalnie, rzecz jasna. Mruknęła coś pod nosem i czule pogłaskała towarzyszkę po główce.
- Lubię, aczkolwiek śpiew i taniec są mi bliższe niż granie na instrumentach - z uśmiechem nawiązała do wcześniejszych wydarzeń dzisiejszego dnia. Ciekawe, że zapytała właśnie o to.. Cóż, widocznie musiała to być jej pasja. Cień nie była dłużna i sama zadała pytanie, odsuwając kosmyki z czoła Amarylis delikatnym, powolnym ruchem.
- Domyśliłaś się, że jestem Cieniem, więc kimże Ty jesteś, moja piękna?

Anonymous - 9 Styczeń 2011, 14:05

Czy trzeba wspominać o cichych pomrukach, które już instynktownie wydostawały się z jej gardła przy każdym czulszym geście? Bynajmniej nie wydawała ich specjalnie, lecz w takich momentach jej kocia natura odzywała się nazbyt gwałtownie, co często mogło ją wręcz przestraszyć. A jak Serph źle to odbierze? Aż dziewczyna zatkała sobie usta dłońmi, choć i to na niewiele się zda w jej przypadku. Nie potrzebowała rozchylonych warg by mruczeć, ale to chyba normalne, prawda?
Szczerze ucieszyła się na wieść, że jednak część muzyki podobała się jej nowej towarzyszce, na co zajarzyły jej się ślepia olbrzymią pasją i jeszcze większą sympatią niż zazwyczaj. W sumie to jedynie z tych dwóch czerwonych punkcików można było wyczytać jej uczucia, bo często starała się je stłamsić i odsunąć dla chłodnej ogłady. Ale przecież oczy są lustrami uszy, a lustra nigdy nie milkną, nawet zamalowane obojętną mgiełką tlą się i błyszczą niczym w gorączce, by pokazać światu niezmierzone sekrety właściciela.
- Śpiew, nie, nie śpiew... Niedługo będzie organizowany bal w Różanym Pałacu. Jeśli chciałabyś przyjść to byłabym zaszczycona. - A cały ten wywód został poparty zaciśniętymi dłońmi, które już się wyrywały by złapać koleżankę za rękaw i szarpnąć lekko w błagalnym geście. Ucieszyłaby się, gdyby w tym tłumie znalazła się choć jedna znajoma twarz, którą można by było porwać do walczyka choćby na kilka taktów.
Jej radosne wyobrażenie zostało przerwane kolejnym gestem, który nie tyle został odparty pomrukiem, co zmarszczeniem noska w zabawnym geście. Aż nie mogła się powstrzymać żeby nie dmuchnąć w grzywkę, rozsiewając ją po całym czole. I wszystko byłoby dobrze, gdyby nie pytanie, które nieco ją zbiło z tropu. Spiczaste uszy, koci ogon, instrument w łapkach... czyż nie wyglądała na przeciętnego dachowca? Przechyliła zaś głowę, patrząc na dziewczynę z lekkim zdziwieniem.
- Jestem kotem. - Ot, przyznała najprostszymi słowami jakie jej przyszły do głowy. W końcu i Przytulanka, i Nocny Muzykant, a nawet Koci Wirtuoz są kotami , czy jak kto woli dachowcami z marnej podwórkowej rodziny bez rodowodu.

Anonymous - 9 Styczeń 2011, 14:43

Dziewczyna nieustannie bawiła się włosami nowej znajomej, przesuwając nimi pomiędzy własnymi palcami. W końcu zabrała dłonie, zastanawiając się, czy nie zachowuje się zbyt nachalnie jak na pierwsze spotkanie. Odegnała od siebie te niekoniecznie pozytywne przemyślenia, kiedy kotka złożyła jej propozycję. Uśmiechnęła się szeroko i wyjątkowo zadziornie. Już zapomniała o wcześniejszym pytaniu dotyczącym pochodzenia.
- Tylko pod warunkiem - poczęła mówić - jeśli piękna pani zgodzi mi się towarzyszyć. - Ujęła delikatną dłoń długowłosej i musnęła jej wierzch ustami. Trzymała ją jeszcze przez chwilę, obserwując reakcję dziewczyny, aż w końcu podniosła głowę i ponownie posłała w jej stronę ciepły uśmiech.
Serphentina nie chciała w żaden sposób urazić swej towarzyszki tamtym pytaniem. Mogła się jedynie bronić argumentami, że nigdy nie miała styczności z dachowcami, a tylko o nich słyszała i to w dodatku wiele niestworzonych historii. Chciała po prostu się dowiedzieć z kim ma do czynienia, żeby później z tej znajomości nie wynikło wiele niepotrzebnych nieporozumień. Odpowiedź jednak zaskoczyła ją niepomiernie, a ona sama swego zdziwienia nie kryła.
- Kotem? - powtórzyła dość nieporadnie. Ostatecznie roześmiała się cicho, przymykając oczy. - Faktycznie, nie powinnam pytać. - Nieustannie się śmiejąc, pocałowała skroń drobnej panienki koło siebie.

Anonymous - 9 Styczeń 2011, 16:01

Och, zachowanie Serpentynki coraz bardziej zbijało Kociaka z tropu. Może to przez fakt, że dziewczyna nie miała zbyt wielu okazji by nawiązywać nowych znajomości siedząc zamknięta na cztery spusty w domu ze swoją kolekcją instrumentów wszelkich wzorów i rozmiarów. Jednak... czy to normalne miętosić czyjeś włosy i obsypywać pocałunkami dłonie, czoło, czy nawet skroń? Mógł to być dziwny zwyczaj Cieniów, więc nie kwestionowała tego, choć poliki z jasnego różu stały się buraczkowo-czerwone ze swojego rodzaju wstydu. Pokręciła lekko głową.
- Ja... będę zmuszona zapewnić muzykę na ten bal, więc nie wiem jak takie towarzyszenie będzie wyglądało. - I choć nie była tego pewna, wiedziała doskonale, że równie dobrze mogła chodzić uczepiona spódnicy Serph, schowana przed oczami setek dziwnych zamaskowanych ludzi. Brrr, horror. -Nie odmówię jednak tańca, przynajmniej jednego.
Odparła z czułym uśmiechem, który zapewne miał być odpowiedzią na te kilkanaście które blondynka już zdołała jej posłać. Że też nie bolą jej policzki od wykazywania takiego entuzjazmu...
Nie spodziewała się zdziwienia na twarzy dziewczyny, ba, myślała, że ta po prostu pokiwa głową i porzuci temat, wiedząc już z kim ma do czynienia, a tu jednak taka niespodzianka.
- To znaczy Dachowcem, choć kot brzmi ładniej, bo przecież już prawie żaden z nas nie mieszka na żadnym dachu. - Wyjaśniła pospiesznie, pocierając przy tym tył głowy w zastanowieniu. Nie, zdecydowanie żadna istota jej rasy nie zamieszkiwała dachu, choć znalazłoby się kilkoro na bocianich gniazdach i ona sama, którą chcieli bezczelnie ulokować pod kopułą "bo akustyka będzie o wiele lepsza". A niech ich szlag! Wolała swój ciepły kącik przy kominku i część biblioteki przeznaczoną dla jej milusińskich.

Anonymous - 10 Styczeń 2011, 17:04

Skąd, takie zachowanie wcale nie było zwyczajem Cieni, ba! Zaprzeczało ich naturze w stu procentach, ale przecież panienka Le-Vixienne nie przejawiała jakichkolwiek norm społecznych. Od zawsze znajdowała się w wąskiej grupie wyrzutków swej rasy, którzy woleli być mili aniżeli oschli i nieprzyjemni. Dzięki temu zdobywała więcej sprzymierzeńców niż wrogów, a ponadto mogła się pochwalić szerokim gronem dobrych przyjaciół. Pochwalić oczywiście tylko w przenośni, bo braciszek na każdą nowinę o nowym znajomym siostry reagował dość gwałtownie, co kończyło się źle i dla Serphentiny i dla owego koleżki. Nie ma jednak co płakać nad rozlanym mlekiem i dziewczyna nadal kontynuowała poszukiwania indywiduów z górnej półki.
Jeśli chodzi natomiast o te wszystkie gesty.. Dziewiętnastolatka polubiła kotkę. Nawet bardzo, można rzec. Dla niej takie oznaki sympatii były całkowicie na miejscu, a sama wykonywała je naturalnie i nie czuła speszenia. Śmiała się jednak w duchu, widząc rumieńce wstydu dachowca. Było to pozytywne, a nie wyśmiewające. Zrobiła smutną minkę, słysząc wypowiedź dziewczyny.
- Rozumiem.. - powiedziała z nieukrywanym w głosie zawodem. - Mam nadzieję, że nie skończy się na jednym tańcu.
Blondynka zazwyczaj nie wybierała się na takie imprezy. Zawsze istniało ryzyko, że brat pójdzie za nią, a poza tym.. z nikim się nie umawiała, toteż najzwyczajniej w świecie nie miała z kim iść. Mogła jednak spróbować, komu szkodzi.
- Dachowiec, jak fajnie - rzekła czerwonooka z entuzjazmem i przytuliła mocniej dziewczynę. Pierwszy raz miała styczność z tą rasą, ale nie wydawała jej się zła, a bardzo miła. Wzorowała się jednakowoż tylko na przykładzie Amarylis, więc nie powinna wyciągać takich wniosków, ale.. w końcu to Serphentina.

Anonymous - 10 Styczeń 2011, 18:13

Szczęście jednak, że dziewczyna nie wiedziała o przeciętnym zachowaniu Cieni. Pewnie gdyby tak się stało, to nadal patrzyłaby na wszystkich z lękiem w ślepiach, jak to zwykła robić do tej pory. Z drugiej jednak strony Serphentina byłaby wtedy dla niej wyjątkową osobą, jeszcze bardziej niż stała się wraz z pierwszym przychylnym uśmiechem. Po prostu kotka była zachwycona możliwością poznania kogoś zrównoważonego...choć trochę. No, do tego stopnia że jej koleżanka nie zaczęła jeszcze skakać po drzewach jak zrobiłby na przykład ekscentryczny kapelusznik.
- Zawsze mogę poprosić kwartet smyczkowy o przerwę i... i pewnie będzie coś dobrego do jedzenia i do picia. Ach!
Na te słowa nie mogła się powstrzymać od sięgnięcia do kieszonki i wyjęcia dwóch bułeczek nadziewanych słodką fasolą. Jedzenie ze świata ludzi też było dobre, a tym bardziej gdy przypominało rybę, za którą Amry przepadała. Podała jedną dziewczynie, uśmiechając się przy tym.
- Nie wiem czy jesteś głodna, ale te są dobre. - Wręcz zaaferowała się ugoszczeniem w jakiś sposób Serph, nie zwracając nawet uwagi na fakt czy Cienie lubią ludzkie jedzenie, czy też nie. Uśmiechnęła się jednak zachęcająco, z nadzieją że nie palnęła jakiejś gafy.
- No i jak Ci się nie spodoba to zawsze możesz się wymknąć i nikt nie zauważy. To taki plus dużej ilości osób.

Anonymous - 11 Styczeń 2011, 08:19

Koniec rozprawy na temat pochodzenia rasowego naszej bohaterki, bo z każdą kolejną myślą jej dobry humor uciekał gdzieś w dal. Może właśnie dlatego wolała zachowywać się jak skończona idiotka. Kiedy nie myślała, to była zupełnie szczęśliwa i spełniona. Mogła robić, co jej się żywnie podobało, gdyż zdrowy rozsądek niczego nie ograniczał. Co się tyczy osoby zrównoważonej.. Nie, Serphentina zdecydowanie nią nie była. Przy niej powinno się być gotowym na każdą możliwość i sytuację. Amarylis znała ją dopiero parę chwil i, jeśli wszystko pójdzie dobrze, w najbliższym czasie pozna, jak bardzo panienka Le-Vixienne jest ekstrawertyczna.
- Mam nadzieję, że znajdziesz dla mnie trochę czasu, piękna - powiedziała wesoło i przeczesała palcami swe niesforne blond włosy. Osobiście uważała, że dziewczyna w krótkich włosach to nie dziewczyna, no ale.. Sama wolała swoją długość.
Ucieszyła się na widok jedzenia, bo od dawna nic nie miała w ustach i dopiero na widok bułeczek odczuła nieznośny głód. Zabrała jedną z nich i uśmiechnęła się z wdzięcznością.
- Dzięki, ratujesz mi życie - odparła krótko, po czym zajęła się spożywaniem, w miarę kulturalnym. Po chwili było już po akcie, a bladolica znów zaczęła mówić:
- Zrobię Ci tę przyjemność i zostanę.. - przerwała na chwilę, by później kontynuować - Poza tym, chciałabym posłuchać jak grasz.
Pocałowała kotkę w bok ślicznej główki, ledwie muskając ustami jej włosy.

Anonymous - 11 Styczeń 2011, 18:14

Dziewczyna pokiwała przekonująco czarną łepetyną, przenosząc teraz spojrzenie na własną rybkę nadziewaną słodką fasolą. Zacisnęła tylko na niej łapki i zamyśliła się, gdyż właśnie w tym momencie coś jak bardzo długa lista utworów zaatakowało jej małą główkę. Ludzka muzyka, kocia muzyka, magiczna muzyka. Walce, oberki, salsa, tango, a także paralityczne podrygiwanie niektórych gości, ot właśnie to zmuszało ją teraz do wytężenia umysłu. Brwi zsunęły się niemal w wąską linię, segregując kolejne partytury i zapewne zamarłaby tak na kilka dobrych godzin, jednak Serph nie dała jej aż tak bardzo odpłynąć. Posłała jej wdzięczny uśmiech, nawet jeśli ta nie wiedziała do czego miał się odnosić.
- Cały czas świata jaki sobie zażyczysz. Obiecuję. - Zapewniła gorąco. Brakowało tylko tego, żeby podsunęła jej mały palec jak to się robi w filmach. Obietnica nie do złamania, jak ktoś się sprzeciwi połknie tysiąc igieł - czy coś w tym stylu. No ale to nie był film, niestety. Zamiast formułki wydukała ciche smacznego i sama wbiła ząbki w swój smakołyk, mrucząc przy tym rozkosznie. Smak bynajmniej nie przypominał potrawy z fasoli, a coś słodkiego smakiem przypominającego orzechy. No cóż, istnieje już wszystko na tym świecie, więc czemu strączki nie mogą mieć smaku fistaszka? A phi!
- Pewnie nasłuchasz się jeszcze aż nadto, ale...um, nie chciałabyś może czegoś zaśpiewać? Dostałabyś wolną rękę i mogłabym do tego zagrać jakąś melodię. Nie wiem. - Machnęła łapką, wskazując na bandurrię. Może nie był to odpowiedni teraz instrument, jednak dobre i to. Przynajmniej spędzi z nią jeszcze dłuższą chwilę. Chciała powiedzieć coś jeszcze, jednak po raz kolejny się zamyśliła, tym razem nad instrumentami które będzie musiała wyciągnąć ze schowka przed balem. Skrzypce, wiolonczela, altówka, kilka klarnetów, flet boczny... Szkoda, że nie miała klawesynu! Wzruszyła ramionkami i po raz kolejny rozchyliła wargi, jednak znów nie wydostało się z nich to, co chciała powiedzieć.
- I... przecież nie jestem piękna. - Te słowa były niesamowicie ciche, wręcz niedosłyszalne, tym bardziej że opuściła głowę podczas mówienia.

Anonymous - 11 Styczeń 2011, 18:23

//Mam zgodę Serph na wejście tu więc nie bij Amry XD//

Viro po rozmowie z Miyuki miał ochotę się wyrzygać ponieważ było to tak przesłodzone i miłe, że ktoś kto by go dobrze znał nie uwierzył by w to. Zapewne podejrzewałby chłopaka o naćpanie się lub upicie albo jedno i drugie. Musiał się teraz na kimś po wyżywać albo zmieszać kogoś z błotem słownie. Nie wiedział, ze jest tu jego siostra z jakimś dachowce więc miał niemałą niespodziankę kiedy dostrzegł ją jego radość była nieopisana. No radość to przesada, wystarczy powiedzieć, że sadyzm się uaktywnił a nawet wzmocnił na ten widok. Zaczął się skradać zastanawiając jak to rozegrać na samym początku. Zastanawiał się czy zacząć od siostry czy od tamtego dachowca, lecz jego wybór padł na siostrzyczkę bo przecież ją kochał. Kiedy sobie to powiedział w myślach omal nie parsknął śmiechem lecz zdołał się powstrzymać w ostatniej chwili. Nastała kolej zastanowienia się nad rodzajem powitania. Rzucić sie na nią i przygnieść ja do ziemi? Złapać za szyje i poczochrać pięścią jej głowę? A może zafundować swój firmowy uścisk który miażdży żebra? Po chwili jednak wiedział co zrobić. Odłożył cicho karabin i rzucił się na siostrę z dzikim okrzykiem po czym przygniótł ją do ziemi razem z jej towarzyszką i zaserwował swój uścisk.
-Siostrzyczka. Jak tęskniłem.

Anonymous - 11 Styczeń 2011, 20:33

Blondwłosa uśmiechnęła się ponownie. Trzeba przyznać, że dzisiejszego dnia posłała tych uśmiechów chyba nazbyt wiele, ale nie przejęła się tym zbytnio. Obecnie liczyła się tylko ta drobna istotka obok niej, którą kurczowo tuliła do swojej piersi.
- W takim razie trzymam za słowo - podniosła podbródek dachowca i spojrzała w te jej głębokie oczy. Serphentina nie była ze swoich zadowolona - ta czerwień częściej przerażała aniżeli przyciągała. Ten sam problem miała z trupiobladą skórą, ale nic nie mogła poradzić na fakt, że narodziła się Cieniem. Po chwili przemyśleń powróciła do swej towarzyszki, chociaż jej dobry humor nieco przygasł. Nie chciała jednak, by czarnowłosa cokolwiek przyuważyła, więc zachowywała się w pełni swobodnie i w miarę normalnie.
- Zaśpiewać? Ja? - Zdziwienie faktycznie nie było udawane. Zazwyczaj Cieniowi nie składa się takich propozycji; właściwie to nie powinno w ogóle się ich zapraszać na jakieś imprezy z większą ilością ludzi, bo znano ich sadystyczne, mroczne zapędy. W przypadku panienki Le-Vixienne nie było czego się obawiać.. no ale jednak. - Fakt, śpiewam trochę, ale nie jestem w tym najlepsza.. - mruknęła, przeczesując palcami włosy z tyłu głowy. Odrobinę się zawstydziła, ale to dość dziwne uczucie szybko się ulotniło. Kotka powiedziała coś pod nosem, ale Morfeusz nie potrafiła ich odgadnąć. Zapytała więc miłym głosem:
- Co tam mówisz pod nosem, moja piękna?
Niestety nie dano jej odpowiedzieć, bo coś, a raczej ktoś przygniótł ją do ziemi. Wnioskowała po ciężarze, że to jakiś mężczyzna, ale nie widziała go dokładnie. Może to ktoś znajomy?Serce stanęło jej w piersi, kiedy poczuła dobrze znany uścisk. Wiedziała, że jak wróci do Krainy Luster, to brat ją znajdzie, ale nie sądziła, że tak szybko.. Poczuła nieznośny ból, bo jak zwykle użył za dużo siły, ale nie miała zamiaru się bronić. Wiedziała, że Viro już taki jest i jeśli nic nie zrobi, to po prostu męczenie jej znudzi mu się i da im spokój. Jakiś niebezpieczny impuls pojawił się jednak w głowie dziewczyny. Przygniótł ją i Amarylis.. Amarylis. Bladolica syknęła coś pod nosem i zrzuciła go z siebie i przy okazji z dziewczyny. Podniosła ją delikatnie, by ta stanęła i zasłoniła własnym ciałem.
- Czego chcesz? - rzuciła w stronę bliźniaka, gotowa do ataku w każdej chwili, jeśli tylko zapragnie ruszyć jej towarzyszkę. Na bieżąco kontrolowała jego uczucia, by w przypadku gniewu czy równie negatywnej emocji, móc ją zneutralizować do czegoś bardziej pozytywnego.

Anonymous - 11 Styczeń 2011, 20:47

Niestety Serph nie wiedziała, że nie tylko jej czerwone oczy przeszkadzają w poznawaniu ludzi, choć w przypadku kociaka nie chodziło raczej o odstraszanie, a chorą fascynację dziwnych istot. Oczywiście nie miała tutaj na myśli owej dziewczyny, bo przepadała za nią i wydawało się że nie postrzega jej dość oryginalnego zachowania. Na jej pytanie od razu skinęła głową, nie czekając na dalszą część odpowiedzi, która nieco ją przygnębiła. Nie jest najlepsza, ale czy jest ktoś naj na tym świecie? Zapewne nie.
- Jestem pewna że sobie poradzisz i goście będą zachwyceni! - Zamrugała kilkakrotnie, czując jak jej własna dłoń pełznie by spleść się palcami z dłonią towarzyszki. Musiała jej dodać trochę otuchy, a to był jeden z tych instynktownych pomysłów, których nigdy nie było zbyt wiele. Uśmiechy i jeszcze więcej uśmiechów opanowało jej małą duszyczkę, jednak...
No tak, coś musiało przerwać to szczerzenie ząbków, gdyż sielanka trwała zbyt długo. Miała zamiar zignorować pytanie, tym bardziej że znów użyła tego określenia, ale coś jeszcze innego jej w tym pomogło. Szczęście w nieszczęściu można by powiedzieć, bo oto z mgnieniu oka jakiś głośny osobnik rzucił się na nie niczym dziki zwierz i zaczął ściskać Serph jak kukiełkę. Sama kotka czując, że ląduje na ziemi wydała z siebie stłumiony pisk paniki. Tyle że sytuacja była tak dynamiczna, że rozkojarzona brunetka nie była w stanie wszystkiego zrozumieć i nim otworzyła oczy, już stała na nogach. Schyliła się jedynie po swój instrument by przycisnąć go do piersi w geście pocieszenia i tak patrzyła na męską wersję Cienia. Tak właśnie powstały płatki Choca... rozwiały się wszystkie jej wątpliwości. Wyjrzała zza ramienia dziewczyny z niemym przestrachem w oczach.
- Cz...czego tu chcesz? - I poliki znów zapłoniły się rumieńcem, a ona sama ponownie schowała się za plecami koleżanki.



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group