To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Po drugiej stronie krzywego zwierciadła...

Herbaciane Łąki - Herbaciana Rzeka

Anonymous - 16 Luty 2011, 19:54

Akito interesowało zdanie Whisper mimo wszystko. W końcu jakby nie było życie toczyło się w koło niej, od kiedy pojawiło się dla niej miejsce w sercu bliźniaczych dusz. Dziewczyna nie wyraziła specjalnej chęci ugoszczenia obcego, jednakże Akito miał za sobą wiele lat tradycji, jaką było dawanie szansy nawet najbardziej mrocznym postacią. Nie chcąc urazić swej ukochanej siostrzyczki, postanowił zaprosić tymczasowo na jedną noc dachowca. Miał nadzieję, że granato - włosa wybaczy mu to. Życie zawsze zaskakuje nawet w najbardziej oczywistych momentach. Kapelusznik zwrócił się w stronę Bartiego. Spojrzał na niego swymi oczyma, a następnie powiedział:
- Tak, więc zostań proszę mym gościem tej nocy. Albowiem powiadam ci. Masz zaszczyt nocować w naszym towarzystwie.
Słowa te nie miały na celu wywyższać nadawcę przesłania ani jego siostrę, lecz dodać wyniosłości słowom. Szkarłatno - oki spojrzał się w górę, ku niebu. Jego wzrok powoli się przesuwał po kolorowym sklepieniu, na którym panowały barwy pomarańczy i ciemnego różu. Zachodzące słońce było dziś wyjątkowo piękne. Aż miło spędzić takie chwile z bliską osobom. Akito zamyśli się na chwilę, lecz była to krótka chwila. Tak, więc w pewnym momencie jego wzrok powrócił na ziemię. Kolejną czynnością jaką wykonał kapelusznik, było zwrócenie się do swej siostry.
– Onee-chan chodźmy już do domu, ponieważ za niedługo się ściemni, a my nie mamy powodu, by o tej porze dalej tu pozostawać.
Tak, więc dwudziestolatek zwrócił się w stronę zachodzącego słońca, by jeszcze chwilę nacieszyć nim oczy. Po kilku minutach ruszył wolnym krokiem przed siebie, jednocześnie unosząc dłoń ku górze, aby dać znak reszcie towarzystwa, by się zwijać.
[z/t]

Anonymous - 16 Luty 2011, 20:19

Whisper w końcu odwróciła swój nachalny wzrok od Bartimaeus'a i skierowała go na braciszka. Dopiero chwilę potem usłyszała jego słowa. Jednak zaprosił go.. Przymknęła oczy. Przynajmniej na jedną noc, tyle chyba zniesie. Mruknęła coś niezrozumiałego pod nosem. Kątem oka spojrzała na kocią istotę. Mhh.. Nie miała ochoty w ogóle go widzieć, po za tym była zmęczona tym wszystkim. Rękę nadal miała ułożoną na głowie swego lodowego lwa, co jakiś czas tylko wykonywała kilka ruchów dłonią by go pogłaskać.. Bowiem to też kot, więc miło będzie go głaskać. Ogon lwa ruszał się co chwilę co przykuwało wzrok. Jednak wytrwale stał w miejscu, nawet nie ruszał się. Był czujny.. Po prostu pilnował dziewczyny. Nagle do jej uszu dotarł czyiś krzyk. Uniosła głowę, po czym spojrzała w niebo. Lewitujący człowiek? Uniosła brwi, po czym zamrugała lekko oczyma. Dopiero, gdy owa osoba wylądowała dało się rozpoznać, iż to kolejny dachowiec, nawet przybył jeszcze jakiś arystokrata. Na szczęście wylądował tam. Właśnie chciała dać znak lwu by się zbliżył, gdyż chciała dokładniej przyjrzeć się białowłosemu. Gdy do jej uszu dotarł głos brata, odwróciła głowę i spojrzała na niego.
- Masz rację, Onii-sama.. Nic tu po nas. -. odmruknęła. Zanim ruszyła za bratem, zeszła z lwa i przybliżyła się nieco do dwóch obcych jej osobników. Podeszła do jednego z drzew, po czym zaczęła się im przyglądać. Gdy ujrzała rumieńce i ten wyraz twarzy białowłosego dachowca, samoistnie zrobiła się cała czerwona widocznie z zawstydzenia. Jedyne co jej pozostało, to pobiec za bratem. Tak też zrobiła. Zaś lew ruszył za nią.

z/t

Anonymous - 18 Luty 2011, 15:09

Zapach herbatki, ach! Co za zapach! Tak nakręcał tego naszego kochanego Pinky'ego, poza tym aromat unoszący się w powietrzu idealnie działał na jego cud różowe kłaczki. Stąpał sobie dumnie, jakby lekko tańczącym krokiem zerkając, co i raz na te cukierkowe niebo. Ach jak on chętnie by je ugryzł! Takie błękitne! Jak włosy jego tatka. Może nawet tak smakuje..hmmm...trzeba to kiedyś sprawdzić! Oho..Carmelek poczuł się samotny. Tak więc Pinky nie chcąc ranić przyjaciela wyciągnął go ze swoich niekończących się kieszonek, albo raczej kieszonki. Usadowił na swym ramieniu i wyszczerzył się do niego. No a po chwili dało się rozmowę. Tak właśnie rozmowę Pinkusia z Pinkusiem! O! I bardzo dobrze mu się rozmawiało. A Carmelek co i raz tylko kiwał główką. Oj taaak, tylko ten słodki stworek jeszcze pojmował różową gadkę, niezrównoważonego ale jakże ślicznego chłopczęcia. Kapelusznik zbyt zapatrzony w tak smakowicie wyglądające niebo potknął się o jakiś brzydki kamień. No co za brukselka! Z wściekłością zaczął go wyzywać od pomidorów i innych brzydactw. I nagle poczuł jak gdzieś mu uciekł Carmelek. Ach, gdzie to jego różowo-kolorowe oczko?! Jest! Poturlał się...no właśnie do kogo? Jakiś mężczyzna o blond kudełkach. żłopiący herbatkę. Przyjrzał mu się, poprawiając te swoje różowiutkie kosmyki. Ha Pinky zaraz Cię przejży tymi swoimi gwiazdkowymi gałkami, nie masz szans!
Anonymous - 12 Marzec 2011, 19:50

<Pominięto B. gdyż nie ma z nim żadnego kontaktu>

Nie było żadnego poważnego powodu dla którego Arthur pił tym razem herbatę z rzeki... Może po za znudzeniem, tym monotonnym życiem i jego pustką. Czasami byle jakie i bardzo drobne zmiany sprawiają, że człowiek ma siłę na dalsze ką katorgę. Tak więc Arthur wybrał sobie wypicie tej przedziwnej herbaty, na sposób by odskoczyć od normalności...
Trudno opisać zirytowanie, które wzburzyło się w środku arystokraty, niczym burza na morzu, gdy cała filiżanka herbaty się zmarnowała... Aczkolwiek, na zewnątrz nie dało się po nim prawie nic poznać. Arthur zrobił swojego pokerfejsa i spojrzał na mokrego dachowca.
Oczywiście, mógł zasięgnąć po więcej herbatki, ale Angole, którzy byli tradycjonalistami, nie uznawali tego za nic dobrego... Już lepiej nic nie wypić, niż drugą filiżankę.
- Chcesz zostać pogrzebany, czy skremowany - warknął, jeszcze nie będąc świadomym czym to stworzenie jest. - Do cholery, mógł byś trochę uważać! I was enjoying this tea, very much, you damn wanke... - Pół-krwi Anglik, zazwyczaj po prostu nie mógł się powstrzymać od mówienia tym pięknym, Indoeuropejskim językiem... A szczególnie kiedy był zły. Chociaż chłopak urwał, widząc koci ogon i wodząc za nim wzrokiem. - ...ahahaha - wydał z siebie ironicznie i podniósł się z ziemi. Sztywno sięgnął po swoją filiżankę i spojrzał czy nie ma na niej jakiś szkód - nie było. - Piję stąd herbatę, gdyż na to miałem ochotę, psiamać - Z jego gardła znowu wydało się warknięcie.
Arthie rozejrzał się dookoła, powoli zaczynało się tu robić tłoczno... Znowu ta monotonna różnorodność; chłopiec biegający z misiem, lewitujący kot, dziewczynka z lwem (co prawda już odchodząca) i jak tu odpocząć?! Do cholery, czy nie było już nikogo normalnego?!
Chłopak prychnął głośno (pawie kocio) i ruszył dalej przed siebie.
- Bloody bastards - burknął cicho i kopnął jakiś kamień, a moment później, ulotnił się z tego przeklętego miejsca.

zt.

Anonymous - 19 Marzec 2011, 19:08

Gloria zjawiła się przy Herbacianej Rzece niezauważona. Była w dobrym humorze gdy usiadła przy rzece, jednak robiła to bez entuzjazmu. Mimo jej okropnego charakteru, Gloria nie lubiła samotności. Jednak nie wybierała sobie rozmówcy, ot tak. Po pierwsze, musiał ją chociaż w najmniejszym stopniu zainteresować. Po drugie, nie było szans, by rozmawiała z Marionetkarzem ( te wielkie, okropne, wredne według Glorii i podobne do ludzi istoty). Nienawidziła Marionetkarzy. Co prawda, skrzywdził ją tylko jeden, ale ona oceniała tak wszystkich.
Powracając do rzeczywistości, Gloria nachyliła się do rzeki i głośno ( i co za tym idzie, niezbyt kulturalnie) wypiła łyczek herbaty. Miała ochotę wypluć to co miała w ustach, bo nie gustowała w takim rodzaju. Skrzywiła się z obrzydzeniem, odwracając głowę i napotykając wzrok jakiegoś chłopaka.
Spojrzała na niego wilkiem i niegrzecznie burknęła:
- No co? - skrzyżowała po turecku nogi i założyła porcelanowe rączki na piersi, po czym wilkiem wpatrując się w Herbacianą Rzekę.
Po paru minutach znudziło jej się czekanie by sprawdzić czy herbata zmieni smak na bardziej znośny. Z głębokim westchnieniem wstała, otrzepała sukieneczkę i podreptała w swoją stronę.

[z/t]

Anonymous - 26 Marzec 2011, 10:36

Ichigo niemal niezauważona.. Szła przed siebie spokojnym, wolnym krokiem. Miała głowę spuszczoną, przez co widziała tylko ziemię. Cały czas była zamyślona, a to wszystko przez ten swój sen, który nie do końca opowiedziała Gabrielle. Przymknęła swe czerwone ślepia, po czym przystanęła przy jednym z drzew na którym zwyczajnie wisiały torebki herbaty. Ogólnie cały ten teren pachniał herbatką, w różnorodnych smakach. Jej nos aż bolał od tego. Nieco rozdrażniona oparła się o drzewo i nałożyła czarny kaptur swojej bluzy na głowę. Rozejrzała się wokół, żadnych oznak życia.. Mimo tego było tutaj ciekawie, aczkolwiek też dziwnie wesoło. Zupełnie jakby to miejsce nie zwracało uwagi na to czy są tutaj ludzie, czy też nie. Ehh.. Panienka chyba powinna się trochę zrelaksować. Odepchnęła się od drzewa rękoma, po czym podeszła do herbacianej rzeki. Usiadła przy brzegu podkulając nogi. Cóż miała robić? Nie było tutaj nikogo z kim mogłaby porozmawiać, albo chociaż przyglądać się obej osobie? Szczerze to Ichi lubiła przyglądać się innym.. Czuła się wtedy inaczej, lepiej w pewnym sensie. Na samą myśl o tym, na jej twarzy zagościł lekki uśmieszek. Grzywka zsunęła się lekko na oczy, a nawet wietrzyk zawiał.. Włosy lekko falowały. Dziewczyna po dłuższej chwili takich rozmyślań, uniosła prawą rękę i zsunęła z łowy kaptur. Jej czarne uszy co jakiś czas się poruszały, zaś ogon bujał się na boki, zupełnie jakby był kołysany przez wiatr.
Anonymous - 26 Marzec 2011, 22:09

To stało się tak nagle, dosłownie w ułamku sekundy, kiedy smukła sylwetka niosącego za sobą pewien żal do siebie faceta, przeszła przez to miejsce. Jego oczy drżały w bezruchu. Krwistoczerwone oczy, błyszczące i pełne elegancji. Obserwowały teren baczenie. Kosmyki włosów 'latały' na wietrze. Drętwe wargi układały się w jeden podstępny i chytry uśmieszek, który wyrażał tylko jedno zdanie. Mianowice: Jestem tutaj po coś. Gdybym nie miał powodu, nie byłoby mnie tutaj. Zdecydowanie mężczyzna nie był w humorze. Nawet jego stanięcie w miejscu nie było normalne. Zahamował co prawda wolno, ale wręcz bardzo, bardzo zdecydowanie. Potem ruszył do przodu energicznie. On na pewno wiedział do czego zmierza i do czego dąży. Ta postać co tam siedziała... W ogóle nie interesowało go piękno tego miejsca, a po prostu ten ktoś o tam. Znalazł się za nim. Właściwie za nią. Za Ichigo, której długo nie widział. Przeszedł przed nią, kucnął by widzieć jej twarz. Nie mówił nic. Wyciągnął jedynie swą chłodną dłoń i dotknął jej policzka, po czym złożył na nim delikatny pocałunek. Usiadł przed dziewczyną i zmrużył ślepia nie zabierając swojej dłoni, a gładząc miejsce jej położenia.
- Ichi... - Jego głos momentalnie chwila po chwili się zmieniał. A powtarzał jej imię, choć właściwie zdrobnienie jej imienia, z jakieś trzy razy. Tęsknił.
- Tyle czasu minęło... - Ruszył swą dłonią ku jej skroni i jednym ruchem ułożył swą głowę na jej kolanach. Teraz dopiero zabrał rękę i łącząc ją z drugą, zacisnął obie na jej ubraniu.

Anonymous - 27 Marzec 2011, 16:33

Zaś dziewczyna zupełnie nieświadoma, siedziała dalej przy brzegu rzeki.. Wiatr kołysał delikatnie gałęziami drzew oraz samymi torebkami herbaty wiszącymi na nich. Uniosła głowę by po chwili rozejrzeć się ponownie po otoczeniu. Cisza, zupełny spokój. Nic, ani nikt tego nie zagłuszał.. Jej wzrok powędrował teraz do góry, gdzie to wlepiła wzrok w niebo. Coś jej to przypominało, tylko co? Przymknęła swe czerwone oczy, rozmyślając nad tym. Prawdę mówiąc miała w głowie pustkę, nie wiedziała o czym myśleć, co robić.. Zupełnie nic. Rozchyliła lekko usta, po czym westchnęła cicho pod nosem. Uniosła ręce, po czym spuściła wzrok na nie i zaczęła się im przyglądać. Były chłodne.. Aż zimne. Schowała je do kiszeni swojej bluzy. Nagle zupełnie znikąd, przed niej pojawił się on. Ten, którego tak dawno nie widziała.. Zamknęła usta, teraz tylko uniosła wzrok by spojrzeć w oczy czarnowłosego. W ułamku sekundy poczuła, jak ułożył dłoń na jej policzku. Wszystko działo się tak szybko, że nie wiedziała co zrobić. Po prostu siedziała nieruchomo przed nim i wpatrywała się w jego oczy. Pocałunek poczuła, owszem lecz nawet nie drgnęła.. Nawet jej uszy, ani ogon nie poruszał się. Była zaskoczona.
- J - Jared.. Tęskniłam. -. zdołała powiedzieć cichym głosem. Zniżyła głowę, gdy poczuła jak czarnowłosy kładzie głowę na jej kolanach. Potem już tylko chwycił jej ubranie.. Przymknęła oczy. Uniosła dłonie, by po chwili objąć go.

Anonymous - 29 Marzec 2011, 13:14

Waćpan nasz cieszył się niezwykle, jakże pełnią swojej duszy, iż właśnie w tym momencie jest z tą, którą poszukiwał. Co prawda, drodzy moi, nie szukał jej ciałem - swoją fizycznością, szukał jej bowiem jedynie umysłem, swoim sercem. Przecie to właśnie tak najlepiej jest szukać, prawda? I nawet jeśli się nie zgadzacie, "Asmodeusz" {Amadeusz, jeśli wolicie}, bo tak właśnie nową nazwę sobie nadał {Pierwsz. - jest to nazwa jednego z demonów w Piśmie Świętym}, jest właśnie tego owego zdania.
- Również tęskniłem, siostrzyczko. - Chłód jego tonu głosu nie zakrył ciepła, które biło od spojrzenia. Wszystko się z sobą mieszało. Na pierwszy pozór wyglądał poważnie, zaś z innej strony całkiem troskliwie. Zbierając się z jej kolan i przy okazji jeszcze raz całując ją w policzek, usiadł potem ponownie, na przeciwko Ichigo i trzymając w swej dłoni jej dłoń, mruknął nieco pogardliwie, ale zarazem znacząco jak gdyby chciał powiedzieć; Bardziej, niż tęskniłem i jeżeli znów tęsknić bym miał, wolałbym zostać rozszarpanym przez całe stado nieokrzesanych zwierząt, bądź co bądź - ludzi łaknących krwi i zabójstw.
- Co się z Tobą działo przez ten cały czas? - Rozluźnił się co też dziewczyna mogła odczuć po zacisku jego ręki. Właściwie, ot prawdą było, że sam nigdy nie przypuszczałby, iż kiedyś ją spotka. Miał po prostu zwyczajne szczęście, bądź, hmm... Jakaś niezrównoważona i pełna tajemnic siła tutaj go ściągnęła. Przecież jak też było niedawno pełnym faktem, nie wiedział po co, dlaczego tutaj idzie. Cóż, miał tylko taką nadzieję, że Ichi troszkę, albo całkowicie będzie miała ochotę na jakąkolwiek wymianę słów.
Serce mężczyzny biło spokojnie tak jakby nie biło wcale. Skóra jego była może nieco bladsza, ale to tylko dlatego, że zdziwienie rozwijające, o! Przepraszam. Zadziwienie, rozwijające się w jego sercu rosło. Był zainteresowany nie tylko tym co powie mu kotkowata, ale też całą nią, to co sobie pomyśli, jaka będzie jej gestykulacja a może nawet milczenie.

Anonymous - 29 Marzec 2011, 16:38

Ichigo spokojnie wpatrywała się w czarnowłosego.. Był dla niej bowiem jak prawdziwy brat, brat bliźniak. Uśmiechnęła się pod nosem. Ile to się oni nie widzieli? Chyba ostatni raz widziała go, gdy była mała.. Miała ok. 5-7 lat? Nie pamiętała dokładnie. Ale bardzo za nim tęskniła. Brakowało jej go, tego wsparcia, ciepła.. Przymknęła oczy. Do jej ucha dotarły jego słowa.. Uśmiechnęła się szerzej, po czym lekko zamyślając się spuściła prawe ucho, zaś ogon zaczął się lekko bujać. Nie wiedziała jak bardziej wyrazić swoją tęsknotę za nim, jednak po jej słowach to chyba już nie jest takie koniecznie. Gdy Jared podniósł się z jej kolan, ona wypuściła go ze swych objęć... Znów poczuła jego chłodne usta na swoim policzku. Wywoływało to u niej uśmiech, lubiła gdy tak robił. Bowiem, gdy był mniejszy, jak i ona, również tak robił. Gdy braciszek chwycił jej dłoń, ona również zrobiła to samo lekko łapiąc jego rękę swoją dłonią. Do jej uszu teraz dotarło jego pytanie skierowane do niej.. Uniosła wzrok na niego, po czym spojrzała mu w oczy.
- Cóż.. Nic co mogłoby być w jakiś sposób wesołe. Bowiem, jeśli dobrze pamiętam.. Ostatnio widzieliśmy się, gdy byliśmy jeszcze mali. Parę lat później mój tata wyjechał na wojnę, z której nie wrócił. Nigdy już go nie zobaczyłam.. Aż do teraz, pewnie domyślasz się co się z nim stało? Włóczyłam się po ulicach miast.. Potem trafiłam do pewnej starszej pani, która to mnie wychowała i opowiedziała o tym miejscu. -. opowiedziała w skrócie. Ehh.. No, cóż nie było to ani wesołe, ani ciekawe. Otworzyła lekko usta, teraz wpatrując się w jego oczy.
- A ty.. Co się z tobą działo? -. zapytała.

Anonymous - 29 Marzec 2011, 17:25

Uważnie jej słuchał. Zasadniczo bardziej uważniej słuchać się już nie dało, choć trzeba przyznać, iż wypowiedź dziewczyny budziła w nim jeszcze większy niedosyt niż wtedy kiedy nie słyszał od niej jeszcze nic. Uśmiechnął się bardziej kobieco, tak, tak, kobieco. On to już tak jakoś zresztą miał, że uśmiechał się niezwykle delikatnie i skromnie. Mrugnął dwa razy i uniósł swoje spojrzenie bardzo wolno ku oczom Ichigo.
- Cóż, teraz masz mnie. Ja osobiście nie przeżyłem nic ciekawego. Tu i tam się miejsc zwiedziło. Poznało się kilku nowych znajomych, ponadto taka wędrówka przez życie nauczyła mnie nie upadać i patrzeć na to co najważniejsze. Nauczyła mnie też spokoju oraz panowania nad sobą. Za dużo by było upadków gdybym nie przeżył tego co przeżyłem. Hm, nie mówmy już o tym co złe, zajmijmy się czymś innym. - Zdecydowanie nie chciał rozmawiać o całym swoim życiu. Nawet nie potrafił całkowicie patrzeć dziewczynie w oczy, gdyż jego wzrok załamywał się i padał w całkiem inne miejsca. Pewnie dlatego, że niezbyt przepada za kontaktem wzrokowym a może też, gdyż unikał informacji i nieco podkoloryzował piękno tego wędrowania przez życie?
Przesunął się tak by być obok siostry i aby ułożyć swoją głowę tuż na jej ramieniu. O ile wiedział był starszy, ale znali się od dzieciństwa. Kochał ją. Czuł do niej pociągnięcie, ale troski jak do osoby w rodzinie. Co prawda pewnie zapomniał co to oznacza rodzina, ale wcale się tym nie przejmował. Ona wystarczała mu dostatecznie bardzo, więc od tak zapomniał co się działo jeszcze za czasów kiedy rodzinę miał.
- Ichigo... Pamiętam Cię taką jaką jesteś. Spojrzenie, ton głosu, nawet dotyk czy zapach. Nadal jesteś dla mnie ważną częścią mojego życia i musisz pamiętać o tym, że zawsze będziesz moją siostrzyczką. Wiesz... Nawet jeśli się nie widzieliśmy, nie zapominałem o Tobie. Zawsze byłem takiej nadziei, że któregoś dnia się spotkamy. I proszę! - Zaiste, nie wiedział po co to mówi. Może miał z tego jakąś satysfakcję? A może mówił to co w tej chwili przychodziło mu na myśl? Zmrużył powieki oczu, które momentalnie po zmrużeniu wróciły na swoje miejsce a potem znowu się zmrużyły.
- Jesteś głodna bądź spragniona? Może śpiąca? - Jak zwykle! Cały on. Troska, ktoś inny - miejsce pierwsze. On sam - miejsce drugie. Czyż to nie wspaniałe? Złapał dziewczynę za kosmyki włosów po czym zaczął się nimi ot bawić.

Anonymous - 30 Marzec 2011, 15:24

Ichigo spuściła wzrok z czarnowłosego, po czym oczywiście wysłuchała jego odpowiedzi.. Tak, miał rację. Miała jego i bardzo się z tego cieszyła. Był on pierwszą zaufaną osobą Ichi, drugą była Gabrielle. Miała nadzieję, iż i one się jeszcze spotkają w tej krainie. Zamknęła oczy, teraz delikatnie trzymając rękę braciszka. Dziewczyna również nie lubiła rozmawiać o swoim życiu, trzeba zapomnieć o tym co było złe i iść przed siebie, jak to mawiał jej ojciec. Potrząsnęła lekko głową, by zapomnieć o tym. Teraz tylko myślała o braciszku. Uśmiechnęła się pod nosem, po czym otworzyła swe szkarłatne oczęta. Chwilę potem poczuła jak głowa Jared'a znalazła się na jej ramieniu.. Uniosła swoją głowę by ułożyć ją na głowie czarnowłosego. Jak dobrze, że znów się spotkali. Co ona by bez niego zrobiła? Nic, kompletnie.. Mimo, że nie był jej prawdziwym bratem, to traktowała go jak członka rodziny. Do jej uszu kolejno dotarły jego słowa. Uśmiechnęła się.
- Tak, masz rację. Ty również jesteś dla mnie ważny, jesteś szczególny. Cieszę się, że mogę mieć takiego braciszka.. Sama miałam nadzieję, że się spotkamy. Chociaż nie ukrywam, iż były takie dni kiedy już traciłam nadzieję na to spotkanie. -. odpowiedziała spokojnie. Spojrzała na niego kątem oka słysząc jego pytanie.
- Wiesz.. Tak na prawdę to jestem trochę głodna. Ale nie chcę robić Ci kłopotu. -. odmruknęła. Zawsze ta skromność.

EDIT: Ichi w pewnym momencie sobie coś przypomniała.. Miała coś do załatwienia więc pośpiesznie wstała i odsunęła się od brata.
- Wybacz. Muszę iść.. Do zobaczenia! -. powiedziała cicho. Spojrzała jeszcze mu w oczy, po czym wybiegła ubierając kaptur na głowę.

z/t

Anonymous - 13 Kwiecień 2011, 17:08

Nogi ją przygnały właśnie w to miejsce. Zauważyła, że zawsze znajduje się w innym miejscu, którego dotąd wcześniej nie zwiedzała. Z tego, co zdążyła zauważyć tereny w Spectrofobi był naprawdę cudowne. I zaskakiwały ją swoją magią. Nigdy by nie pomyślała, że rzeka morze być z czekolady, a piasek z żelków. Dla niej to było coś nie do pojęcia. W końcu czemu tu się dziwić. Wychowywana była tak, iż nie powinno, a wręcz nie wolno wierzyć w magie, bo ona nie istnieje. Sami byli Kapelusznikami, ale zawsze przed nią to ukrywali. No, oprócz dziadka, ale on miał złote serce.
Z zachwytem siadła na brzegu rzeki wpatrując się w jej nurt. Z ciekawości zanurzyła dłoń w cieczy i nabrała trochę na rękę. Przyłożyła ją do ust i wypiła jej zawartość. Ha! Jarzębinowa! Podobno w każdy dzień rzeka ma inny smak. Czekała na malinową. Musi częściej się tu pojawiać. Ponadto miała nadzieję, że jeszcze ktoś się tutaj pojawi, by mogła porozmawiać.

Anonymous - 13 Kwiecień 2011, 17:20

Nagi obudziła się? Tak obudziła się, nie wiedziała jak tu się znalazła, lecz po prostu była, każdy będący w tej okolicy mógł poświadczyć ten dziw. Jednak jak młoda się tu znalazła? Nikt raczej tego nie wiedział. Podniosła się z ziemi, po czym otrzepała swoje ubranie z piasku. Nie, nie to, że ona była jakaś pedantką, lecz to było jej nowe ubranie i nie chciała je tak szybko pobrudzić. Rozglądnęła się, po czym się uśmiechnęła sama do siebie, tak miejsce, gdzie się obudziła było naprawdę piękne, a przecież widziała w swoim, życiu dużo tego., mimo młodego wieku. Dopiero po chwili spostrzegła z czego jest zrobiona woda w tym miejscu jak i to po czym chodzi. Jej oczy po fakcie wyglądały jakby dość mocno zszokowane, ale czego, byście się spodziewali w końcu przecież młoda jest człowiekiem. Kiedy doszła do rzeki z czekolady, kucnęła przy niej po czym próbowała zamoczyć rękę. Co do magi na świecie, dziewczyna jak na ludzką istotę, nie wierzyła w to, bo to przecież absurdalne. Coś takiego jak "Magia", nie istniało dla niej, a jeśli nawet istnieje, to czemu nie widzi tego, oraz czemu nikt jej dzięki temu nie pomoże?
Wracając do dziewczyny, jej lekkomyślny czyn doprowadził, że wpadła do rzeki. Jako, że była mała i lekka, prąd szybko ją porwał, o tak. Nie był, być może taki silny, lecz na nią starczyło. Nagi z przerażeniem zaczęła się wydzierać, a dokładnie wołać o pomoc. Po chwili minęła, jakąś dziewczynę i spłynęła dalej.

Anonymous - 13 Kwiecień 2011, 17:33

Właśnie z dziecięcym zadowoleniem i podekscytowaniem wpatrywała się i badała właściwości herbaty. Jak widać nie musiała czekać długo na oczekiwane przez siebie towarzystwo. Tyle, że nie spodziewała się takiego efektownego wejścia ze strony dziewczynki. Nim zdążyła się przywitać czy cokolwiek powiedzieć, to Nagisa już leżała w rzece herbaty. Zdawała sobie sprawę, że jeśli się nie ruszy z miejsca i jej nie pomoże to nie wiadomo, gdzie wyląduje. Albo czy w ogóle przeżyje.
Gwałtownie poderwała się z miejsca i pędem ruszyła do brzegiem rzeki. Chwila, chwila... Przecież miała jakieś moce, na pewno z którejś może w jakiś odpowiedni sposób skorzystać. No tak! Telekineza, ha! Fakt faktem jakiś wielkich rzeczy, monstrualnych nie mogła przenosić, ale przy dostatecznym skupieniu zapewne mogła wyciągnąć dziewczynkę z wody.
Szybko, szybko, szybko... Przymknęła powieki, by móc skoncentrować się na wykonywanej czynności. Wystawiła przed siebie wyprostowane ręce, otwierając dłonie i układając sztywno palce. Skierowała je w kierunku człowieka. Po chwili Nagisa uniosła się w powietrze i spoczęła na brzegu.
Gabrielle nie spodziewała się, że wyciąganie człowieka za pomocą telekinezy może zabrać tyle energii. Dorosłej osoby pewnie w ten sposób by nie uratowała. Nagisy o mało co też by nie utrzymała. Otworzyła oczy i podeszła do dziewczynki, kucając przy niej i kładąc dłoń na jej ramieniu. Zerknęła na nią z troską.
- Nic Ci nie jest?- zapytała.



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group