To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Po drugiej stronie krzywego zwierciadła...

Herbaciane Łąki - Aromatyczna Polana

Anonymous - 19 Luty 2011, 17:48

Niebieskie niebo, kolorowa, zielona łąka i piękne kwiaty... To jest opis z czarodziejskiego miejsca, które należało do TYCH ulubionych Elizy. Chociaż nigdy nie próbowała naparu przyrządzanego z liści kamelii, ale napawała się samym zapachem. Z pewnością dlatego jej Pan tutaj skierował ich wierzchowce. Cieszyła się tym zapachem i widokiem w ciszy, aż na horyzoncie nie pojawiły się jakieś postacie.
Zwolniła swoją jazdę, żeby zrównać się z koniem Marionetkarza.
- To jest Herbaciana Polana, Maestro. Nie widzę sensu przebywania tu w innym celu. Chyba, że podziwiają widoki. - jak zwykle naiwna i niewinna. Niestety nie łapała wszystkich aluzji swojego Pana. Dziewczęca sylwetka od razu przypomniała jej Marionetkę. Mężczyzna musiał być w takim razie jej twórcą albo kontrahentem. Rzadko wpadali na podobną parę do nich... A błąd, nigdy na takową nie wpadli. Eli i Alfons w końcu byli wyjątkowi.
- Ale tu są trzy duchy... - stwierdziła nagle. Uśmiechnęła się bezwiednie do siebie i zeskoczyła z konia.
- Podejdziemy? Sądzę, że jest tu Kapelusznik. Muszę zobaczyć jego kapelusz! - od razu można było wyczuć w jej głosie lekką ekscytację. Uwielbiała te barwne postacie. Zwykle wesołe, zwariowane i z rewelacyjnym oryginalnym stylem. Już skręciła w stronę tej trójki, ale jej obiekt zainteresowania zaczął się wycofywać.
- Ach... Przegapiliśmy go.

Anonymous - 19 Luty 2011, 17:55

Popatrzył za znów oddalającą się marionetką i pokiwał głową z u śmiechem ponieważ energia jaką miała, potrafiłaby zarazić nie jedna osobę a roztrwonienie jej chyba było niemożliwe. Czując klepanie i słysząc co mówi uśmiechnął się do niego ponieważ był on porządną osobą,a co za tym idzie zyskał sobie jego zaufanie. Nie naciskał go zbytnio do gadania a nawet chwalił jego tajemniczość i stawianie na swoim co wielce go ucieszyło, ponieważ takie osoby były rzadkością. Razem z nim skierował sie do Milly po czym pokiwał mu głową na pożegnanie i usiadł obok dziewczyny na ławce a jego marionetki spokojnie usiadły sobie na ziemi. Popatrzył na swych wiernych towarzyszy i uśmiechnął się ponieważ pomagali mu oni zawsze uciec z tarapatów, nawet jeśli były one bardzo poważne. Kątem oka zauważył dwie osoby zbliżające się do nich i od razu wiedział iż są tam dwie marionetki. Koń był wykonany idealnie przez swego twórcę i mógł go podziwiać, mimo iż jego dwa dzieła które siedziały na trawie nie jeden uznałby za lepsze. Ale Luffy nigdy nie mówił dobrze o swych dziełach w obecności innych osób, ponieważ był skromny. A biorąc pod uwagę że swoje dzieła wykonał dwanaście lat temu i dokonywał tylko małych napraw, usprawnień i renowacji to było to niewiarygodne. Spojrzał na swą towarzyszkę i uśmiechnął się.
-Miły z niego facet. Mam nadzieję że jeszcze go spotkamy.

Anonymous - 19 Luty 2011, 18:06

Jak zwykle ukrył swój tajemniczy uśmiech w kącikach ust, co można było uznać za zwykłą grę cieni.
- Ależ naturalnie. Co mogliby robić innego na Herbacianej Polanie. Głuptas ze mnie. - zdmuchnął pasmo swoich przydługich, blond włosów, które w jego gestii były gustowne, choć dla innych nieco badziewne i staromodne, a wręcz niechlujne. Nie zwracał na to uwagi, mało Marionetkarzy posiadało podobny styl i galanterię.
Widział oczarowaną twarz Elizavet, kiedy wypatrzyła obcych. Zawsze lubiła ludzi, nawet jako młoda marionetka. Nic dziwnego - stworzona została by bawić i umilać czas.
Kiwnął głową z aprobatą na jej propozycje. Zszedł z swojego rumaka i puścił uzdę. Nie było sensu przywiązywać koni - tutaj nie zdarzały się kradzieże, ani nie było niczego co mogłoby przestraszyć zwierza.
- Ojej, szkoda - powiedział do lalki, widząc zawiedzenie na twarzy Elizy, kiedy jej ulubieniec zaczął się oddalać. - Chodźmy do nich. - poprowadził ją gestem dłoni.
Wolnym spacerem zbliżał się do pary: Marionetkarza i Marionetki.
- Witam jegomościa. Witam damulkę - skłonił się dworsko przed parą. - Widzę, że spotkałem współbraci. Jestem Alfons, być może słyszeliście o mojej pracowni. Och, gdzie moje maniery. Przedstawiam wam moje najznakomitsze dzieło: Elizavetę. - wskazał zamaszystym gestem dłoni swoją lalkę, jak kaznodzieja pokazujący możliwości swoich produktów. - Jesteś autorem tego cuda? - zapytał wskazując dziewczynę. Przy okazji spojrzał na kukły siedzące obok Marionetkarza, wleczone na sznurkach. Poznał ten doskonały szlif Arstadio - wiele się o nich słyszało swojego czasu.

Anonymous - 19 Luty 2011, 18:12

No, miał rację miły był z niego koleś. Popatrzyła przed siebie i zauważyła marionetkę oraz marionetkarza. Dziwne było bo koń też wydawał się trochę inny. To nic, popatrzyła na Luffego i uśmiechnęła się skromnie. Ciekawa był kim byli Ci ludzie. Może chcieli się z nami przywitać, myślała. Nagle rzekła :
- Czuję, że Ci ludzie nie przyjechali tu na herbatkę.
Tego była pewna. Zaczęła się trochę bać, ale to u niej normalne, że boi się nieznajomych. Spojrzała na ludzi, bo stali już przy niej i jej Kontrahencie. Nagle rzekła z pośpiechem :
- Nie ja nie jestem jego dziełem, ale poznaliśmy się i zaprzyjaźniliśmy.
Marionetkarz był troszkę dziwny. Innego słowa nie znalazła. Postanowiła się przedstawić.
- Mam na imię Milla. A wy jak się nazywacie??
Teraz tylko czekała na odpowiedź nieznajomych.

Anonymous - 19 Luty 2011, 18:33

Może i lekko przygasła, ale dalej miała ochotę poznać się z osobami, które zostały na swoich miejscach. W tym świecie warto poznawać jak najwięcej postaci, w szczególności gdy prowadzi się malutki interesik - taki jak Elizy. Przytaknęła swojemu Panu i powabnym krokiem wyprzedziła go lekko, kiedy zaczęli przemieszczać się bliżej nich. Jej chód przypominał taniec w powietrzu, nawet te odwracanie się co jakiś czas, żeby zobaczyć czy Alfons idzie za nią, było starannie dopracowane. Prezencja na medal.
- Piękne kokardki - stwierdziła, kiedy podskoczyła do laleczki, która przedstawiła się jako Milla. Miała na sobie fioletową spódniczkę, która ładnie podkreślała takie upięcie włosów. Uśmiechnęła się do niej przyjaźnie, ale zaraz przerzuciła wzrok na Marionetkarza. Dygnęła przed nim jak prawdziwa dama.
- Miło mi poznać, Panie. - była przyzwyczajona do nazywania "Stwórców", "Panami". W jej szklanych oczach pojawił się jeszcze jeden cień, ukryty za plecami chłopaka.
- Podobają Ci się te lalki? - odezwała się do ducha, zapominając, że nie powinna przy obcych z nimi rozmawiać. Alfons co chwilę jej powtarzał, że tym straszy wszystkich. No i tutaj pojawia się ta historia z incydentem na jednym z występów.
Chciałbym być taką jedną.
Uśmiechnęła się do powietrza i ukucnęła przy kukłach.
- Mają imiona?

Anonymous - 19 Luty 2011, 18:33

Luffy spokojnie obserwował kątem oka dwoje przybyszów w każdej chwili gotów do obrony, jeśli tamci szukali by zaczepki i zaatakowali ich, ponieważ nigdy nie wiadomo co może nastąpić. To czego najbardziej się obawiał to to iż wreszcie zdołali go wytropić i spróbują po raz kolejny zabić go, a jeśli dowiedzą się iż Milla go zna i ona może mieć problem. Słysząc słowa chłopaka wiedział iż nie jest zbyt skromny a na dodatek lubi chwalić się swymi dziełami, a co za tym idzie może być narcystyczny i zapatrzony w siebie. Według Luffiego były to okropne cechy ponieważ ktoś kto podziwia sam siebie i wychwala swe dzieła ponad inne, jest tylko marnym istnieniem. Nie po to się żyje by tylko i wyłącznie na swoją osobę patrzeć. Kiedy Milla odpowiedziała nie wiedział czy to dobrze iż powiedziała że są przyjaciółmi, lecz lepsze to niż nic. Teraz musiał podwoić swą ostrożność wobec nowo przybyłych. Pokiwał; głową na powitanie chłopakowi i marionetce uśmiechając się do nich przy tym przyjaźnie a zarazem uroczo. Umiał łączyć takie kombinacje uśmiechu przez co wydawał się jeszcze bardziej uroczy choć on o sobie mówił iż jest przeciętny, lecz matka i siostry zawsze mu wmawiały iż jest uroczy po ojcu. Uśmiechnął się do siebie na to wspomnienie lecz po chwili złapał się na tym iż siedzi i milczy a to nie było zbyt grzeczne, zwłaszcza że on ich przedstawił.
-Wybacz lecz nie słyszałem Alfonsie. Ostatnio mam mało czasu na nowinki o marionetkarzach. Ja jestem Luffy. A to są moje dzieła. Ależ owszem Elizavet. To Chuck i Antonio. Niestety nie umieją mówić. Kiedy je stworzyłem można powiedzieć że nie wiedziałem jeszcze jak nadać im głos.
Nie chciał mówić o swoim nazwisku lecz jeśli chłopak słyszał o jego rodzie i widział ich dzieła pozna rękę Arstadio, a na dodatek Luffy na każdej swojej marionetce zostawiał mały herb rodziny na piersi marionetki.

Anonymous - 19 Luty 2011, 18:54

Dlaczego jego obecność nagle wprawiła tą dwójkę w konsternację? Dało to do myślenia Alfonsowi, no ale nie ma co się łatwo zniechęcać. Marionetkarze to na ogół ludzie introwertyczni, bojący się odkrycia sekretów cyzelowania kukieł. Były to bowiem informacje niebezpieczne. Sam Attila nie raz przyłapywał siebie na tym, że zachowuje za mało ostrożności i za bardzo stawia na walory artystyczne w swoich marionetkach, nie zaś na funkcjonalność w walce - która nigdy go nazbyt nie interesowała, był bowiem pacyfistą lubiącym spokój, harmonią i puchar wina.
Nie chwalił się swoimi dziełami... Po prostu, chciał je ładnie zaprezentować, jak prawdziwy mówca. Iluzjoniści przecież są stworzeni by występować przed publicznością co wymaga dużej charyzmy i pozytywnej energii. Czasem taka otwartość jednak faktycznie może zostać przyjęta jako pyszałkowatość.
Szturchnął konspiracyjnie Elizavetę, aby nie rozmawiała z duchami przy świadkach - nie każdy mógł to odebrać pozytywnie. Udał, że to pytanie było do niego zaadresowane.
- Oczywiście, że tak, Głuptasie. Widać, że mamy do czynienia z Obsydianowym Twórcą, a to prawdziwi wirtuozi. Moja matka była jednym z nich. Ich dzieła bardzo łatwo rozpoznać po delikatnej obróbce porcelany. Nigdy nie miałem do tego cierpliwości.
Uśmiechnął się przyjaźnie. - Szkoda, ach szkoda. Nie zajmuję się jednak marionetkarstwem, w taki sam sposób co Ty, więc to uzasadnione. Miło mi pana poznać, panie Luffy. Was też Chuck i Antonio. Może nie mają głos, ale na pewno mają uszy, nie chciałbym popełnić faux pas.
Spojrzał na zabawę Elizy z kukiełkami.
- Na nas już niestety czas, chciałbym przed zmrokiem uzbierać trochę zapasu. Nieczęsto zaglądam w te strony. Żegnam i kłaniam się. - jak powiedział, tak zrobił. - Elizo pożegnaj miłe towarzystwo.
Upomniał Marionetkę, a sam skierował się w stronę konia.

Anonymous - 19 Luty 2011, 19:05

Gdy usłyszała, że nieznajomi już się zbierają, zorientowała się, że musi zrobić to samo. Nagle powiedziała z uśmieszkiem na twarzy :
- Luffy ja też muszę już się zbierać. Chyba nie będziesz miał mi tego za złe.
Dała mu całusa w policzek i pobiegła w stronę swojego domu. Odwróciła się na chwilkę i popatrzyła na swojego Kontrahenta i krzyknęła :
- Dobranoc Wam wszystkim!!
Teraz biegła w stronę swojego domku.

(sorry, że tak krótko, ale muszę spadać.)
z/t

Anonymous - 19 Luty 2011, 19:16

Obsydianowy Twórca? Powtórzyła w myślach i szybko przewertowała stronice swojej pamięci, w poszukiwaniu wiadomości o tych Marionetkarzach. Chce stworzyć idealną lalkę, tak? Cóż... Chuck i Antonio pewnie nie zaliczali się do tego rankingu, ale byli uroczy. Tak samo uważał też ten duch, który cały czas uśmiechał się i chciał dotknąć kukiełki. Znów się do siebie uśmiechnęła. Na chwilę się wyłączyła, obserwując tą zabawną scenę, kiedy Dimitri (tak się przedstawiła zjawa) udawał, że chce zatańczyć z Chuck'iem.
Usłyszała jednak w końcu melodyjny ton głosu swojego Pana, który wydał krótkie polecenie. Szkoda, że czas się już zbierać. Zaczęło jej się tutaj podobać.
Wstała z kolan i otrzepała niewidzialny kurz ze swoich kolan. Tym razem ukłoniła się lekko przed Luff'em.
- Miło było mi poznać. Do widzenia, Milla. - dodała. Nie mówiła zbyt dużo, niestety mimo dobrego nastroju nie poczuła się tutaj mile widziana. Nie wiadomo czemu towarzyszyło jej dziwne uczucie, że w powietrzu panowała napięta atmosfera "dziwności". Druga marionetka również się z nimi pożegnała, więc Eliza pozwoliła już sobie odejść od mężczyzn.
Jaskier! zawołała w myślach swojego konia, a dwie muskularne cienie zwierząt przybiegły do swoich właścicieli. Jeszcze raz pożegnali się z poznanym Marionetkarzem i odjechali w swoją stronę.

[z/t oboje]

Anonymous - 20 Luty 2011, 15:42

Ostatnio dużo spacerowała. Ale nie po mieście, tam było głośno, tłoczno. Rain tego nie lubiła, dlatego wybrała lasy, pola, łąki. Tutaj mogła odpocząć, zrelaksować się, nawet co jakiś czas ucinała sobie drzemkę na miękkiej, różowej bądź niebieskiej trawie nie bojąc się nawet, że ktoś ją tu zaatakuje. Jedynie zwierzęta mogły jej przeszkodzić. Owszem, czasami spotykała dziwne wiewiórki, które miały ogon z waty cukrowej, jelonki z cukierkami zamiast różkami. Ale nic jej nie dokuczała, dlatego spokojnie mogła przemierzać lasy nie bojąc się o własne zdrowie. Mogła bowiem podgrzać ziemię, na której siedziała, mogła podgrzać własne ubranie. Może nic szczególnego, jednak w takich wypadkach to się przydawało.
Jedzenie również zbierała w lasach. Maliny, jagody, różne słodkości, a w strumyku smakowa woda. Czemu teraz tak żyła? Czuła się tutaj lepiej, niedługo pewnie wróci do miasta, lecz teraz musiała się jeszcze nacieszyć tą cudowną krainą.
Teraz udawała się w stronę aromatycznych polan, gdzie lubiła przesiadywać. Było tutaj bardzo przyjemnie. Miłe zapachy, przyjazne otoczenie. Po prostu nie mogła prosić o nie więcej. Teraz również przysiadła obok swojego ulubionego krzaczka z herbatą malinową, która wspaniale pachniała. Poprawiła jeszcze swoją białą sukienkę i rozejrzała się dookoła z lekkim uśmiechem.

Anonymous - 20 Luty 2011, 15:58

Luffy obserwował jak każdy zaczyna rozchodzić się w soją stronę, lecz zdziwiło go czemu marionetkarz tak szybko odszedł. Czyżby się go przestraszył? No przecież Luffy na groźnego nie wyglądał a to iż odkrył jego rangę nie znaczy iż zaraz się na siebie rzuca, by przekonać sie kto jest lepszy czy coś. I tak oto po raz kolejny siedział w otoczeniu swych milczących marionetek wpatrując się w okolicę przed sobą, oraz cicho wzdychając. jego marionetki podniosły się i zaczęły walkę byleby jakoś polepszyć humor swego twórcy i uśmiechnął się do nich, wdzięczny za ich wysiłek i starania. Nagle w oddali zobaczył jakąś postać która zbliżała się w jego kierunku więc nakazał marionetką zaprzestać walki, żeby nie spłoszyły tej osoby lub nie przeraziły. Było to miejsce dostępne dla każdego i nie wypada by kogoś straszył ponieważ patrząc na walkę poprawia swój humor, zwłaszcza iż zauważył że to dziewczyna. Nie myślał że może być jakaś strachliwa lecz nie miał w zwyczaju przerażać dziewczyn zwłaszcza kiedy te są na spacerze. Postanowił zagadać do dziewczyny ponieważ takie siedzenie i obserwowanie jej nie wygląda za miło. Podniósł się z ławki i zaczął powoli do niej iść a jego marionetki razem z nim. Uśmiechnął się do dziewczyny i zatrzymał kawałek obok niej po czym ukłonił się.
-Witaj. Pięknie tu prawda?

Anonymous - 20 Luty 2011, 16:22

Siedząc tak po turecku, ogrzała ziemię na której siedziała by było jej trochę cieplej. Przecież nie chciała się przeziębić, wtedy nie mogłaby chodzić na te długie spacery. Wtedy musiałaby znaleźć mieszkanie by jeszcze bardziej się nie rozłożyć! A przecież ona nie miała pieniędzy na to by nawet kupić sobie coś do jedzenia w normalnym sklepie. Ach, tak to jest gdy się nie pracuje. Ale Rain nie chciała być od kogoś zależna, w tym przypadku od szefa, który mógłby nagle zbankrutować i nie dać jej wypłaty, a wtedy nie mogłaby zapłacić za mieszkanie, wywaliliby ją na ulicę, znowu by się przeziębiła i... Tak, może troszkę przesadzała, lecz naprawdę nie miała nic przeciwko by żyć w zgodzie z naturą. Ubóstwiała, gdy usypiały ją odgłos wiatru, zapach słodkiej trawy, śpiew jakiegoś nocnego ptaszka. Lubiła to. Serio.
- Mmm. - Mruknęła pod nosem jak kotek wciągając w płuca słodkie powietrze, które drażniło jej nosek. Trochę ją to łaskotało, dlatego potarła szybko wierzchem dłoni policzki przymykając na chwilkę swoje duże ślepia. Gdy je otworzyła, przed nią stał jakiś mężczyzna, a obok jakieś laleczki. Rain uśmiechnęła się delikatnie układając dłonie na kolanach.
- Dzień dobry - przywitała się grzecznie przyglądając się z zaciekawieniem swojemu rozmówcy. - Tak, bardzo lubię tu przychodzić. Tak ładnie tu pachnie. - Dla potwierdzenia tego machnęła ręką poruszając kilkoma saszetkami z herbatą, które od razu uwolniły malinowy aromat.
- Codziennie tu przychodzę, gdy mam czas, rzecz jasna. - Pokiwała głową jak prawdziwy mędrzec przyglądając się teraz lalkom. - Jestem Rain, miło was poznać. - Wyszczerzyła się przyjaźnie do Małych Przyjaciół z radosnymi iskierkami w oczach.

Anonymous - 20 Luty 2011, 18:16

Luffy spokojnie obserwował dziewczynę nim ta odpowiedziała cokolwiek, dzięki czemu wywnioskował iż bardzo lubi naturę a w szczególności to miejsce. Nie dziwił się jej ponieważ pięknie tu pachniało i było tak spokojnie iż można by tu usnąć bez większego problemu, usypianym tylko i wyłącznie wiatrem i śpiewem ptaków. Zapewne będzie tu przychodzić podczas każdego wolnego czasu którego ma i tak bardzo mało i który zdarza się bardzo rzadko. No cóż trzeba korzystać wtedy z chwili. Kiedy się przywitała uśmiechnął się do niej przyjaźnie ponieważ sprawiała wrażenie bardzo miłej dziewczyny, a on lubił miłe osoby. Można z nimi spokojnie i rzeczowo porozmawiać, a nie to co z osobami gwałtownymi i chamskimi. Z nimi albo się nie rozmawia albo zniża się do ich poziomu co jest gorsze od milczenia. Kiedy przywitała się z marionetkami ukłoniły się grzecznie w odpowiedzi po czym wyprostowały i stały nieruchomo, lecz po chwili zaczęły sonie coś nawzajem pokazywać i uśmiechać się. Musi nad nimi popracować i dać im zdolność mówienia ponieważ czasem tylko one są jedynym jego towarzystwem i chciałby z nimi normalnie pogadać.
-Ja rzadko miewam wolne ale będę tu przychodzić częściej. Jest tu spokój którego czasem potrzebuje. Wybacz moje maniery. Jestem Luffy, a to Chuck i Antonio. Nie umieją mówić.

Anonymous - 21 Luty 2011, 17:21

Jej bystre oczy cały czas wodziły za laleczkami. Były takie ładne, zabawne. Też chętnie by sobie taką kupiła, lecz problemem było to, że nie miała pieniędzy. Ani złamanego groszan. Zrobić sobie takiej też nie mogła, bo nie umiała. Przypuszczała, że chłopak, z którym teraz rozmawiała być marionetkarzem dlatego te laleczki były tak starannie zrobione, a do tego żyły. Szczerze? Była troszkę zazdrosna. Chciała taką. Od dziś.
Zaraz jednak przypomniała sobie o pluszowym króliku, którego dostała od pewnego jegomościa w lesie. Wcześniej króliczek żył, naprawdę. Ciągnął ją za włosy, pomagał jej szukać malin, lecz pewnego dnia upadł i już nie wstał. Szkoda. Wspaniały był z niego towarzysz. Może i nie mówił, lecz miło było z nim tak leżeć na polance wpatrując się w rozgwieżdżone niebo.
Rain podniosła pluszaka z ciepłej ziemi. Zawsze nosiła go jednak ze sobą. Lubiła go. Był ładny, miał na szyjce cieniutką, czerwoną tasiemkę, miał guziczki zamiast oczu. Cudowny.
Dziewczyna podnisła go na wysokość swoich oczu i przyjrzała się mu czujnym okiem prostując swoje nogi. Stuknęła się czubkami swoich białych martensów, które w ogóle nie pasowały do jej sukienki i uśmiechnęła się miło do swojego pluszowego przyjaciela. Posadziła go sobie na kolanach znów przenosząc wzrok na rozmówcę.
- Szkoda. Są bardzo milutkie. - Wyszczerzyła po raz drugi. - Jest pan Marionetkarzem, tak? - Spytała się wciąż podziwiając jego chodzące dzieła.

Anonymous - 21 Luty 2011, 17:40

Widział iż jego marionetki bardzo się jej spodobały i jeśli tylko by chciała taką jedną może ją zrobić, lecz musiałby najpierw poinstruować ją co i jak. Ktoś kto nie jest marionetkarzem może mieć małe problemy z obsługą takiej lalki, a raczej z zapanowaniem nad nią. Widział przypadek kiedy lalka rzuciła sie na właściciela ponieważ nie umiał nad nią panować, a był to doprawdy okropny widok. Kiedy ujrzał pluszaka trzymanego przez dziewczynę zaczął się zastanawiać skąd go wzięła ponieważ nie widział go wcześniej, lecz jakoś nie specjalnie go to zajęło. Słysząc jej słowa uśmiechnął sie do niej lecz zaraz mina mu rzedła ponieważ nazwała go panem, a on miał na tym tle pewien kompleks. Z powodu białych włosów często dodawano mu dużo lat i to go martwiło ponieważ nie był stary, a niektórzy ludzie traktowali go jak dużo starszego co czasem wkurzało, ponieważ nie można było normalnie porozmawiać bo co chwila było "Pan". Usiadł obok dziewczyny po czym położył się na ziemi kładąc ręce pod głowę i wpatrując się w niebo. Marionetki spokojnie chodziły sobie wśród kwiatów od czasy do czasu zrywając jakiś po czym przyniosły je Luffiemu, a ten uśmiechnął się i wręczył parę z nich dziewczynie.
-Proszę to dla ciebie. Nie mów mi Pan. Czuje się wtedy staro. Jestem Luffy. Widze że podobają ci się moje marionetki. Jeśli chcesz zrobię jedną dla ciebie.



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group