Anonymous - 7 Czerwiec 2011, 16:03 Gdy opadła na trawę wycofał się delikatnie z jej wnętrza ale zaraz potem przytulił się ponownie. Dlaczego ta cudowna chwila zwana orgazmem trwać musi tak krótko? Chciałby zacząć od początku, tu i teraz, by mogli poczuć to ponownie, jednak chłodny wietrzyk na plecach był wystarczającym upomnieniem. Nie może pozwolić by się rozchorowała przez jego egoistyczne postępowanie. Jej słowa rozbawiły go trochę. Ale zamiast śmiać, uśmiechnął się tylko. Rozejrzał się wokół. Rozcięta suknia, kryształowy pył i trochę dalej leżący biustonosz. No właśnie, nie mogą się tak pokazać nawet służbie. On sam to może jeszcze, ale nie godzi się by panienka po ogrodzie spacerowała w samej bieliźnie. Wziął głębszy oddech unosząc nieznacznie głowę i zapowiadając swoje zamiary tym sposobem.
- Odzienie dla Panienki i to migiem, a jak którego po tej stronie krzewu zobaczę to łeb straci. Dosłownie. - zawołał podniesionym głosem, na tyle by słyszano go w ogrodzie, jednak za cicho by gorszyć sąsiadów. Mieli go słyszeć jedynie słudzy pracujący w ogrodzie i zamierzony skutek odniósł, co oznajmił odgłos stóp biegnącego kogoś po trawie w stronę domu.
Zaraz, czy on przed chwilą wydal polecenie jej służącym? Nie przeholował czasem? Spojrzał pytająco w oczy Noir, czy przypadkiem nie przesadził z tym rozkazem.Anonymous - 7 Czerwiec 2011, 16:33 Ponoć orgazm u kobiet trwa dłużej, heh... nie no nie było co się pastwić.
No tak jej 'żarcik' sytuacyjny był wyjątkowo nieśmieszny. Na dodatek chłodny wiatr w kontakcie z rozgrzanymi ciałami wyzwalał tym razem nieprzyjemne dreszcze, tylko z początku dawał ukojenie, miłe orzeźwienie.
Cóż jakby nie patrzeć cała służba w domu była do pomiatania, nawet dla gości, pomijając lokaja, ale tego chwilowo nie było, wiec ostatecznie Cesar nie zrobił niczego zrażającego ani złego. Wręcz przeciwnie, kiedy chwilowe zdziwienie wampirzycy znikło jej twarz przybrała kształt zadowolenia, ale nieco przerażającego, jakby sam widok istoty rozporządzalnej inną był dla niej satysfakcją.
- A dla Ciebie? - spytała. - Gustujesz może w sukni z wyszytymi na niej złotymi kolibrami, czy wolisz coś w odcieniach zieleni? - nie mogła się powstrzymać i uśmiechnęła się uszczypliwie rozciągając ręce ponad głowę i rozciągając się z miłym, 'przebudzeniowym' pomrukiem.
- Masz silny, mocny głos. Nadajesz się na władce. - odparła z nieodgadnionym poczuciem pewności w głosie.
Po krótkiej chwili dało się słyszeć czyjeś szybkie kroki, a te ustały tuż przed krzakiem, jakby doręczyciel był w kropce i nie wiedział, co zrobić. Nie mógł tam wejść i podać kreacji do rąk własnych, a z drugiej strony ileż to razy karano go za upuszczenie jej, a co dopiero, jakby miał ją przerzucić. I stał tak bojąc się odezwać.
W końcu nawet Noir się zniecierpliwiła.
- Daj ją tu. - nie krzyknęła, choć i tak dźwięk jej głosu brzmiał jak pocierające się o siebie kawałki papieru ściernego. Potem coś przesłonił osłonce i obok legła miękko białą, niemal ślubna suknia.Anonymous - 7 Czerwiec 2011, 17:01 Zdumiało go jej pytanie. Spojrzał na swój nagi tors potem znów na nią i wzruszył ramionami. Już miał powiedzieć, że mu to nie przeszkadza, może tak do domu wejść i tam się ubrać, ale nos go zaswędział okropnie w tej samej chwili. Nie chcąc Wypuścić ukochanej z objęć Pochylił się nisko, chowając w ostatniej chwili twarz w trawie i kichnął donośnie. Wiaterek już nie był tak przyjemny, zimno mu się robiło. Otarł nos o trawę i podniósł głowę. Wizja samego siebie w sukni przerażała go.
- wystarczy jak któryś ze służby użyczy zapasowych gaci i koszuli. Ale to w domu załatwić można. - odpowiedział uśmiechając się, a raczej próbował się uśmiechnąć próbując wyobrazić sobie siebie w kiecce, jednak jakoś nie potrafił, chociaż pewnie wyglądałby dość zabawnie.
- Władcę? Może i owszem, ale tylko u Twojego boku. - powiedział z przekąsem. Znowu wrócił ten głosik wewnątrz jego głowy ze słowami Trele morele, możesz sobie pomarzyć koteczku. Za wysokie progi na Cesara nogi "A co ty tam wiesz?" - pomyślał. Na szczęście przyniesiono sukienkę. Gdy wydała polecenie z ociąganiem odsunął się. Przecież nie będzie mogła się ubrać, jak będzie na niej leżał.
Biała. Dlaczego biała? Ci szubrawcy coś sugerują, czytają jego myśli? Chętnie by ostrzem podziękował im za tak wymowny wybór koloru. Ale to jedynie by potwierdziło ich przypuszczenia, co do jego największego obecnie marzenia. Podniósł kreację i podał jej stając bokiem gotów odwrócić się, gdy tylko weźmie sukienkę. Tak go nauczono, nawet po upojnej nocy mężczyzna nie powinien patrzeć, jak kobieta się ubiera. Jedna z tych nauk, które wdowa Cole przeprowadziła jedynie w teorii. I całe szczęścieAnonymous - 7 Czerwiec 2011, 17:34 Drgnęła i zaśmiała się perliście.
- Na zdrowie. - rzuciła machina;lnie, pozwalając, by dobry humor odzwierciedlił się w tonie jej głosu, tak różnemu od tego, jakiego użyła do podania polecenia. Czyżby kotek się przeziębił...?
Przyjrzała się dokładnie Muzykantowi. Swoja drogą nie sadziła, że będzie po 'Tym' zachowywać się tak naturalnie.
- Miło będzie Cie zobaczyć w dobrze skrojonych czarnych spodniach i białej koszuli. - to chyba znaczyło, że popierała ten pomysł.
Podparła się od tyłu łokciami i spojrzała najpierw na leżącą obok suknie, a potem na nadal będącego obok bruneta.
- Jakżeby inaczej? - odparła melodyjnie tym samem ucinając temat bycia władcą.
Jak tylko kot odsunął się jej uda machinalnie zbliżyły się do siebie. A sama wampirzyca przyklękła odbierając suknie ze skinieniem głowy. Miło z jego strony, ze się odwrócił. Sama wstała i rozpięła suwak na plecach i poczęła wkładać ją od góry, a ta z każdym przesunięciem dopasowywała się do ciała. Od biustu, aż do kolan połyskująca satyna przylegała ciasno do jej kształtów, by po granicy wytyczonej jasna nicą, od kolan w dół rozeszła się w miłe dla oka falbany przypominając nieco ogon syreny. Noir była załamana, że akurat teraz przyniesiono jej jedną z sukni, które były zarezerwowane na bardziej wystawne okazje. Zwłaszcza, że w ułożonej na biodrze grupki fałd przypominających pąk róży wpięty był prawdziwy diament. Niech tylko ona dowie się który to jest taki niekompetentny.
- Pomożesz? - zagadnęła zerkając na Cesar'a zza ramienia i wskazując dłonią na suwak na plecach. Zakładnania biustonosza sobie darowała.Anonymous - 7 Czerwiec 2011, 17:58 Dobrze skrojonych? w sensie takich na miarę? W życiu takich nie miał i jakoś nie bardzo wiedział co o tym myśleć. Te ostatnie, będące obecnie jedynie pyłkiem w trawie, kupił w markecie. Rzadko z Jackiem chodzili do sklepu, ale czasem trzeba było. A teraz miał mieć dopasowane? Ale jej kolejne pytanie rozwiało wątpliwości. Nie będzie przecież u jej boku w gaciach z marketu, wstyd i hańba. Wiec pomysł został zaakceptowany. Jednak wydało mu się, że to krótkie pytanko było retorycznym, toteż miast odpowiedzieć uśmiechnął się jedynie.
Gdy stał tak odwrócony cichutki odgłos wkładanego stroju działał na wyobraźnię. A gdyby tak nagle stanąć za nią, tę kieckę też rozszarpać i ponownie... Nie, nie wolno. Już na pierwszy rzut oka kreacja wyglądała na bardziej reprezentacyjną, szkoda by było. Nie miał pojęcia, że ktoś może za to nieźle oberwać, a możliwe że i głowę stracić.
Zawołała go. jedno spojrzenie i zrozumiał. Podszedł z uśmiechem i stając za nią powoli, ostrożnie zapiął suwak. Guzdrał się z tym owszem, ale by szarpnięciem nie zniszczyć pięknego stroju. Ledwo zapiął zamek, położył delikatnie dłonie na jej ramionach, ale tylko jedna została tam na dłużej. Drugą odgarnął jej włosy i pocałował w odsłonięte uszko.
Jednak nie zrobił nic więcej poza wyszeptaniem:
- Możemy iść Moja Piękna? Anonymous - 7 Czerwiec 2011, 18:20 Tak na miarę, zapewne któryś z młodzików biegających po domu musiał mieć podobny rozmiar do Muzykant,a ale mówiąc o tym myślała raczej o przyszłości i czymś, co mu zapewne sprezentuje.
Tak, zapewne, gdyby teraz zajrzałaby do jego głowy sprezentowałby jej dzisiejszego dnia poza przyjemnością sporo śmiechu. Aż zachciało jej się z nim... a nie, przecież chłopcy nie lubią zakupów. Jakie to dziwne.
Dziwne nie sądziła, że dalej mogłaby tak na niego działać, raczej myślała, że jej ciało po stosunku raczej przestanie być dla partnera pociągające, bo w końcu już je wiedział i znikła ta cudowna kotara tajemnicy. Choć każdy, kogo znała próbował ją wyprowadzić z tej myśli.
Suwak nie czynił problemów i łatwo dopasował poły sukni do kształtu jej pleców. Obróciła nieznacznie głowę i uśmiechnęła się pod nosem słyszą Jego szept.
- Tak, już czas. - odparła enigmatycznie i znów spojrzała przed siebie. - Wykąpiesz się, a ja załatwię Ci nowe ubrania. - rzuciła i nie czekając an odpowiedz pochyliła się nieznacznie, by zabrać resztki swojej odzieży i ruchem głowy zachęciła go do opuszczenia labiryntu. Woń kwiatów wdzierała siew nozdrza wzbogacając wspomnienia o upajający zapach róż.
Droga do domu była krótka, a przy wejściu nie było nikogo, toteż złapała chłopaka za rękę i niemal biegiem udało im się przedrzeć przez schody na górę i zamknąć w Szafirowej Sypialni. Wampirzyca oparła się plecami o drzwi nasłuchując, czy nikt aby nie wpadł na pomysł, by za nimi pobiec, ale nic z tego. Zaśmiała się tylko i złapała jedna dłonią za głowę.
- Zwariowałam. - pokręciła głowa i zerkneła na Ceza, a potem na drzwi od łazienki. - No więc... - ucięła.Anonymous - 7 Czerwiec 2011, 18:45 Zapach kwiatów. Czymże jest ich słodka woń w porównaniu z Jej zapachem? Niczym. Gdyby mógł czytać w myślach, pewnie od razu by zaprzeczył. Widział ją nagą i nie mógł już doczekać się kiedy znów będzie mógł pieścić i podziwiać jej ciało. Była piękna. W sukni, bieliźnie, czy bez niczego. Zawsze. Strój jest tylko dodatkiem. Ale on akurat do cudzych głów zaglądać nie potrafi.
Zaskoczyła go biegiem, ale chętnie się przyłączył. Nie wyprzedzał, ani nie zostawał w tyle, dopiero przy drzwiach sypialni ustąpił jej. Gdyby nie typowe odgłosy krzątaniny to z kuchni, to zaś innego pokoju, pomyślałby że są sami w tym wielkim domu.
- W takim razie oboje jesteśmy szaleni - odparł podchodząc najbliżej jak mógł i całując namiętnie wziął ją za ręce i zrobił nieznaczny ruch, jakby chciał zaprowadzić ją ze sobą do łazienki, a jednak z miejsca się nie ruszył. Uwielbiał ten smak, który, mówcie co chcecie, przywodził mu na myśl słodycz pierwszych dojrzałych truskawek.
Jednak znów pomylił na oddechu i musiał przerwać, a zrobił to na krótką chwilę by zaczerpnąć powietrza. Mógłby tak bez końca, ale jego ciału same pocałunki nie wystarczały. Musi się wreszcie opanować. W końcu odsunął się (bądź został odsunięty) i tyłem wszedł do łazienki. Sądził, że dziewczyna nie pójdzie z nim, ale może chociaż przyłączy się gdy już wyda wszystkie niezbędne polecenia. Na wypadek, gdyby jednak nie chciała wspólnej kąpieli, jak tylko pozbył się bokserek z kotkiem na tyłku skierował się do kabiny prysznicowej. Ale zawahał się przy szklanych drzwiach i spojrzał pytająco na Noir.Anonymous - 7 Czerwiec 2011, 19:11 Tak słyszała kogoś, bodajże gdzieś dalej... może w jej sypialni? No nie ważne. Dziwacznie się czułą, jakby wróciła do czasów gdzie też umysłem była nastolatką i mocno chciała w coś wierzyć.
- Przynajmniej nie będę czuła się samotna. - znów błysnęły białe kły, ale w łagodnym uśmiechu. Przymknęła powieki i uspokoiła oddech znów czując dotyk Jego języka na swoim,dała się pociągnąć o parę kroczków i znów biedakowi zabrakło tchu, uśmiechała się pod nosem i musnęła jeszcze tylko jego usta swoimi i pozostawiła na dolnej wardze kota połyskujący ślad po przesunięciu językiem.
Znów miała ten hamulec do wspólnej kąpieli i spojrzała na niego niepewnie. Rozejrzała się po obszernej łazience i westchnęła głęboko.
- Ten dzień już i tak zaczął się w sposób niekontrolowany, więc... co mi szkodzi. - wzruszyła ramionami i po paru sekundach jej krzątania się na stojącej obok szafce, z której uprzednio brutalnie zepchnięto wszelkie płyny, pojawiła się białą suknia, tuz po niej zrzuciła lakierki, odpięła paski od pończoszek, by w końcu uwolnić nogi od nich samych. Na końcu już tylko dolna bielizna.
Zakryła się odruchowo rękami i spojrzała na Muzykanta. Po chwili niemal wpychając go do obszernej, nawet dla dwóch osób kabiny i zamykając za sobą przeszklone drzwi.
- Tylki obędziemy musieli się sprężyć, bo... Powóz czeka i stangret... i... a kogo to obchodzi. - jej dłoń spoczęła na kurku i po jednym ruchy spora deszczownica trysnęła wodą na obojga oblewając rozgrzane ciała, przeszklone ściany prysznica oraz leżące w pobliżu mydełka o różnych kolorach i zapachach.Anonymous - 7 Czerwiec 2011, 19:41 Jej odpowiedź zaskoczyła go, a serce piało z zachwytu pieśń zwycięstwa. Takiej odpowiedzi się nie spodziewał. Obserwował z podziwem jak szybko pozbyła się ubrań nie uszkadzając ich nawet. Kobiety to zadziwiające istoty. I piękne. Gdy spojrzała na niego, patrzył jej w oczy uśmiechając się i otwierając drzwi kabiny szerzej. Dlaczego w oczy? a nie podziwiał wzrokiem urody jej ciała? Bo dostrzegł zawstydzenie, chciał dodać odwagi, pokazać, że ona cała jest ważna dla niego, a nie tylko ciało. Ciało jest jedynie piękną powłoką skrywającą równie urodziwe wnętrze. To Noir skradła mu serce, a nie jej wdzięki.
Wolałby wannę, jest wygodniejsza i tym razem to ona była by na górze, bo w przeciwnym razie bałby się, że ją utopi, ale Czasu mają niewiele, toteż kabina wydaje się być dobrym rozwiązaniem. Gdy byli już w środku przypomniała o czekającym powozie. Uśmiechnął się tylko w odpowiedzi i nachylił kładąc dłonie na jej biodrach.
Tuż po tym jak odkręciła wodę ponownie spotkały się ich języki. Nie mógł mówić, więc ruchem dłoni zachęcił by ponownie objęła go nogami w pasie. Mieli wziąć kąpiel, ale jego nie interesowała owa czynność. Muszą się pośpieszyć. Był gotów każdą cząstką siebie. Po chwili przeniósł pocałunki na smukłą szyję. Coraz gorętsze i niecierpliweAnonymous - 7 Czerwiec 2011, 20:01 Nie spodziewał się takiej odpowiedzi... w sumie ona też, ale raz kosie i wampirzycy śmierć. Ale chyba ich myśli nieco się rozbiegały, bo ona już łapała dłonią za mydełko, które zaczęła w niej rozcierać, ale zaraz uderzyło ono o brodzik przy kolejnym pocałunku, choć przeniosła nieco bąbelków na jego tors. A te spłynęły w dół mieszając się w wodą i znikając w odpływie.
Odwzajemniała pocałunek podążając dłonią śladem piany, jaka przed chwilą zniknął z ciała chłopaka i przesunęła palcami po jego naprężonym gorącu. Był gotowy, nawet teraz?
- Nie masz mnie jeszcze dość? - zagadnęła i podniosłą nogę przesuwając nią powoli po nodze Muzykanta, aż jej udało nie zawiesiło się na jego biodrze. - Trzymaj mnie. - odparła szeptem i położyła jego dłoń na swoim udzie, by go przytrzymał. Bała się trochę, że będzie zbyt ciężka, by mógł ją utrzymać w podobnej pozycji, jak wtedy w ogrodzie.
// chwilowy odpływ weny ._. //Anonymous - 7 Czerwiec 2011, 20:21 Zaczęła go mydlić, ale upuściła mydełko. Zaskoczył ją widać, ale nie protestowała. Umyją się później, teraz upajał się jej bliskością i czuł że znów zdąża ku zagładzie wewnątrz wulkanu. Dłonie znalazły odpowiednie miejsce i podniosły ją, tak że jej uda były na wysokości pasa kota. Oparł ją delikatnie o ścianę kabiny by zmniejszyć trochę ten słodki ciężar. Nie była za ciężka, ale brodzik był śliski od wody, nie chciałby poślizgnąć się i jej opuścić. W szklanej "klatce" nie skończyło by się to na kilku otarciach. Rozstawił trochę szerzej stopy, by stać pewnie. Dopiero teraz oderwał usta od jej dekoltu by odpowiedzieć.
- Nie mogłem się powstrzymać, Gdy jesteś tak blisko, moje zmysły wariują i pragnę być najbliżej jak to możliwe. Mam przestać? spytał sięgając po inne mydełko. Skoro ma dość, to nie może jej zmuszać, a jedynie się umyją nawzajem. Nie był pewien jak w tej chwili postąpić, więc jedynie patrzył jej w oczy z uśmiechem czekając odpowiedzi. Od jej decyzji zależy czy postawi ją spowrotem, czy opuści jedynie nieco niżej wprost na "żołnierzyka" na baczność stojącego. Nie będzie nalegał, choć pragnął jej tak bardzo.Anonymous - 8 Czerwiec 2011, 07:21 Fakt nieco ją zaskoczył bo nie brała jak dotąd kabiny prysznica z miejsce dogodne do tego typu działań, a on zaczął powoli uczyć, że miejscem do tego może być nie tylko sypialnia. A teraj jakby nie spojrzeć tym razem sama woda będzie musiała obojgu wystarczyć.
Kiedy ją podniesiono machinalnie owinęła nogi wokół jego pasa i oparła się przy tym plecami mocniej o ścianę, choć z początku oderwała je mimowolnie,p o tym, jak po ciele przeszedł dreszcz spowodowany zimnem naściennych kafelek. Poza tym w tym czasie woda tryskająca z deszczownicy zdążyła się już ogrzać na tyle, by czyste szkło zaparowało a w środku kabiny zrobiło się dużo cieplej.
Nabrała głębszego oddechu nie odrywając spojrzenia od oczu o pionowych źrenicach, chwile kazała mu czekać, ale mając na uwadze czekający powóz...
- Chyba żartujesz. - uśmiechnęła się pod nosem i oparła dłonie na silnych ramionach pochylając się i przesuwając językiem po kocich wargach.
Para zaczęła niemal zahaczać ciepłem do każdego centymetra sześciennego obydwóch ciał.
Zielone loki rozprostowały się i przykleiły do policzków i pleców wampirzycy, czy też opadły jak pajęcza sieć na ramiona Muzykanta/.Anonymous - 8 Czerwiec 2011, 07:54 Ledwo powiedział to króciutkie zdanie mydełko stuknęło o brodzik. Z szerokim uśmiechem odwzajemnił pocałunek, a że trzymał ją pewnie, namydloną dłonią począł delikatnie pieścić jej pierś. A koniec ogona powędrował do tego tajemniczego miejsca wciąż skrytego pod koronką, lecz nie wkładał go, a pieścił futerkiem niewielki wzgórek, który również nosił dziwną nazwę przez ludzi nadaną - łechtaczki. Po krótkie, a może dłuższej chwili ową rękę zastąpiły jego usta, zęby i język I trzymając ja oburącz opuścił Noir nieznacznie niżej jednocześnie zatapiając się w jej wnętrzu powoli i ostrożnie. Rytm jego ruchów był równie ostrożny jak w ogrodzie. Może i czekają na nich, ale nie chciał sprawiać jej bólu. Owszem wiadomo, że się nie obejdzie bez tego, jest tak ciasna, świeża, ale starał się ograniczyć go do minimum. A cały ten czas mruczał jej do uszka po kociemu dodatkowo dając wyraz odczuwanej rozkoszy. W końcu gdy przyszedł upragniony moment owo mruczenie przeczyło w przeciągłe miauknięcie. Tym razem nie było obrazów, ni wyobrażeń, całym sobą skupił się na tej bliskości i wspólnej namiętności. Nie istniał czas, czy dom, jedynie dwa złączone ciała. Nawet oblewającą ich wodę zaczął czuć ponownie na skórze dopiero po kilku uderzeniach serca po eksplozji. Tak, eksplozja to dużo lepsze słowo niż orgazm.
Ale mimo to nie puścił jej jeszcze, nie wyszedł z niej nawet, a czułymi pocałunkami odwdzięczał się za pozwolenie które otrzymał gdy wziął ją na ręce. Po raz drugi tego dnia trafił na kilka chwil do nieba. Po śmierci raczej nie było mu ono pisane, więc będzie je odwiedzał za życia tak często jak tylko będzie mógł, ilekroć Noir mu na to pozwoli. Dotarło do niego jak bardzo samolubnie było jego postępowanie. Robił co chciał, panoszył się jak u siebie, a przecież powinien brać też pod uwagę potrzeby i zachcianki ukochanej. Koniec z egoizmem, będzie jej ulubionym zwierzątkiem. Tylko czy koty potrafią wyzbyć się swojego egoizmu? Nie dowie się póki nie spróbuje, a zacząć najlepiej od razu.Anonymous - 8 Czerwiec 2011, 08:24 No i kolejne mydło o kształcie róży potoczyło się po śliskiej powierzchni brodzika. No tak miała chyba jakieś zboczenie na punkcie tych kwiatów. No nic to, Tak swoją drogą Cez miał przody przed innymi mężczyznami, bo jakby nie patrzeć miał więcej rzeczy potrzebnych do pieszczenia partnerki. No tak, dziwne myśli przychodziły jej do głowy, kiedy czuła miękkie futerko na skórze. Położyła swoją dłoń na jego dłoni i przytrzymała ją na swojej piersi. Zazwyczaj mężczyźni, nawet jak łapali jej własną dłoń, mieli swoje nieprzyjemnie szorstkie, a Muzykant wręcz przeciwnie. Nie trwało to jednak długo, bo dłoń zapewne znów przemieściła się na jej udo, albo biodro a na biuście spoczęły jego miękkie wargi.
Zadarła głowę do góry przygryzając wargę i czując na twarzy ciekniecie kropli ciepłej wody. Tym razem nie bolało, a po plecach przeszedł niewielki dreszcz. Jednak, to, że nie bolało, nie znaczyło, że już całkowite byłą do tego przyzwyczajona. Rana wewnątrz nadal się nie zasklepiła a poruszona na nowo znów w pierwszej chwili wywołała nieco dyskomfortu, a przez chwilę zdawało jej się, że widziała znów znikającą w odpływie krew. Dlatego też dziękowała, że jej kot ma w sobie nadal tyle delikatności, co wcześniej. Słyszała mruczenie i uśmiechnęła się pod nosem sięgając dłonią za plecy Muzykanta i odruchowo podrapała go za uchem potem przeczesując palcami mokre kosmyki.
Znów miało miejsce parę westchnień i niedwuznacznych dzięków, które dodatkowo albo dusiła, albo potęgowała ciasna kabina. Zdawało jej się, że chyba wbiła mu pazurki w ramię i pozostawiła po sobie ślady, choć nie była pewna. Ten nieomylny wygnał spełnienia odbierał jej na urywki sekund panowanie nad sobą w sposób zupełny. Był... cudowny. W zupełności odpowiadało jej jak ją trzyma, podobała jej się jego siła i nawet sposób, w jaki daje jej rozkosz.
Opadła na niego czując jak kolejne procenty energii z puli przeznaczonej na ten dzień opuszczają ją, na dodatek drobne ciało nadal robiło minimalne, ledwo wyczuwalne ruchy, jakby łaknęło powtórki, jeszcze jednej i jeszcze, aż nie padnie ze zmęczenia. Powóz jednak czekał, poza tym to byłoby za dużo.
Wyprostowała się i spojrzała na niego przymykając wreszcie wilgotne wargi. Sięgnęła dłonią przed siebie, kładąc ją na głowie kota i poczochrała nieco rozpraszając ciemne kosmyki także na twarzy.
Jej uda całkiem mocno oplatały pas Cez'a, ale przecież nie przyzna się, że uczono jej jazdy na koniach nawet a oklep i utrzymałaby się na nim nawet, gdyby ja teraz puścił.
- Chyba... już jesteśmy czyści. - odparła i rozglądnęła się. Musiałą jeszcze znaleźć jakiegoś męskiego sługę i załatwić ubranie.Anonymous - 8 Czerwiec 2011, 09:01 Czy poczuł wbijające się weń pazurki? owszem, ale ten ból był przyjemny, sprawiał radość, a może był zapłatą za kolejną wizytę w raju? Mniejsza, w każdym razie tylko zachęcił go bardziej do działania...
Przyspieszony oddech świadczył niezbicie o cudownym zmęczeniu jakie czuł. Chociaż widział jeźdźców w siodłach, sam dotąd tego nie próbował. Co za tym idzie nie miał pojęcia o umiejętnościach Noir i wciąż ją podtrzymywał. Nie była ciężka dla niego, wręcz przeciwnie, wydawało mu się, że jeśli sobie tego zażyczy może bez przerwy nosić ją na rękach. Podobało mu się drapanie za uszkiem, czochranie czupryny, ale jej słowa nie bardzo mu przypadły do gustu. Oznaczały, że moment rozstania jest bliski, a Bóg raczy wiedzieć kiedy spotkają się znów. Uśmiechnął się niepewnie, jeszcze raz dotknął wargami jej ust i uniósł ją nieznacznie bo opuścić jej wnętrze, chociaż z ociąganiem i nie chętnie. Postawił ją ostrożnie, by nie poślizgnęła się w mokrym brodziku i powoli zakręcił kurek
- Co tylko rozkażesz My Lady. - palnął wciąż mając na uwadze swoje postanowienie. Trudno będzie go przestrzegać, ale poświęcić się warto. Patrząc jej w oczy otworzył drzwi i podał dłoń pomagając wyjść. Ale skoro wypalił z takim tekstem musi się teraz jakoś wytłumaczyć.
- zachowałem się bardzo nie odpowiednio robiąc to na co mam ochotę, nie myśląc o Twoich potrzebach. Wydaje mi się, że nawet jak na gościa w Twoim domu pozwoliłem sobie na zbyt wiele. Może to głupie, ale wydaje mi się, że powinienem raczej Ci służyć... - nie wiedział co dalej powiedzieć, toteż zamilkł. Zdawał sobie też sprawę jak idiotycznie zabrzmiało to wyjaśnienie, że dziewczyna może się zdenerwować i wywali go na zbity pysk w samych gaciach i nie będzie chciała znać. Ze skruszoną minął wziął ręcznik i począł wycierać ją delikatnie. Powinien był to sobie najpierw przemyśleć i takie tam, ale teraz nie było już odwrotu. Bał się, że przez te głupie słowa pozbędzie się go raz na zawsze.
kocham Cię i niczego na świecie nie pragnę bardziej niż Twojego szczęścia[ - Jego myśli wręcz krzyczało to zdanie, ale jakoś nie chciało mu przejść przez gardło. Modlił się więc by umiała czytać w myślach i usłyszała to wołanie. Ale czy takie słyszenie cudzych myśli jest możliwe?