To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Po drugiej stronie krzywego zwierciadła...

Archiwum X - Szczury w beczce

Dark - 11 Lipiec 2011, 20:10

    Wszystko szło jako tako i zapewne teraz Flo rzuciłaby się na te bestie bądź zwymiotowała przez ten smród, ale wtem utworzył się za nią mały portal, z którego wyłoniła się głowa jakiegoś Lunatyka.
    - Głupia, ty się tu bawisz w Świecie Ludzi, a Ciebie wszędzie szukają, miałaś inne zadanie w Krainie.
    Wyszeptał dość ostro chłopak, po czym wciągnął ją do dziury. W końcu zniknęli. I tyle by było o tym co Flo robiła na tej misji.

Anonymous - 12 Lipiec 2011, 09:50

MG:

To było dość dziwne kiedy nagle Flo zniknęła. Pierwsza zauważyła to Grapevine,a raczej poczuła dziwne ukłucie w klatce piersiowej, więc szybko pokierowała tam wzrok. Reszta grupy też zdała sobie z tego sprawę w miarę szybko. No cóż nie było to miłe ze strony Flośki, ponieważ jedna grupa jest o jedną osobę mniejsza, a przez co jej szanse maleją. Jeśli chodzi o mnie ja bym była potwornie zła na dziewczynę, że najpierw zaoferowała pomoc, a potem się okazało, że ma ważniejsze spawy. Ale to co odczuje cała kompania, to nie moja sprawa.

Anonymous - 13 Lipiec 2011, 11:05

Smród roznosił się po całym pomieszczeniu, przyprawiał o ból głowy co wrażliwsze istoty. Dodać do tego kilka walających się tu i ówdzie części ludzkiego ciała, plam krwi, dziur wyżartych przez kwas to fabryka sprawiała "urocze" wrażenie. Wspaniałe na romantyczną randkę.
Drakar kopnął leżącą obok niego rękę. Nie wyglądała zachęcająco, ale też nie odrzucała go. Poza tym on lubił takie mroczne miejsca, sprawiały, że budziły się w nim najmroczniejsze instynkty. Niemalże zwierzęce.
Nadal trzymając w ręku katanę rozejrzał się po pomieszczeniu, w którym akurat przebywali. W sumie wyglądało tak, jak opis na początku tego tekstu.
Usłyszał z tyłu szept. Odwrócił się gwałtownie w samą porę, by zobaczyć jak Flo jest przez kogoś wciągana do portalu. Nie łapał jej, chociaż zapewne by zdążył, stał stosunkowo blisko. Jak jej się spieszy to niech idzie, chociaż ich skład się trochę osłabi. Trzeba spytać szefa co o tym myśli.
- E, Terr, Flo nam wcięło. Co tera?
Trzeba przyznać, że takie misje dostarczają dreszczyku emocji. Nigdy nie wiesz co się wydarzy. Rzuci ci się do gardła wygłodniały potwór, zostaniesz oblany kwasem, a może tuż za tobą zniknie dziewczyna? No, po prostu niespodziewanki.
Bystrym okiem chłopak w rogu zauważył serpenta. Rzeczywiście duże są. Chyba się ku nim zbliżał, w każdym razie Drakar nie chciał tego sprawdzać. Ruszył powoli w jego stronę, po czym wykonał błyskawiczne cięcie. No, miejmy nadzieję, że trafił.

Anonymous - 13 Lipiec 2011, 19:43

MG:

Trzeba przyznać, że Drakar ma niezłego cela, biorąc pod uwagę teraźniejsze warunki. Ostrze trafiło Serpenta w miejsce, gdzie powinno być oko. Ale popełnił pewien błąd. Nie odskoczył, przez co zwierzę oddało mu tylko z nieco większą siłą. Bestia rzuciła się na niego i trafiła swoimi pazurami w klatkę piersiową. Całe szczęście zranienie było niegroźne, trochę krwi poleciało, ale nie powinno być z tym większych problemów.
Serpent miał już zaatakować po raz kolejny, ale nagle coś warknęło. Był to warkot potężny, gardłowy. Aż ciarki przeszły po plecach. Nie trudno było się domyślić, że był to rozkaz. Bestia skuliła się i zapiszczała jak zbity pies. tylko nieco głośniej i wycofała się w kąt.

Anonymous - 13 Lipiec 2011, 20:38

Wszystko, absolutnie wszystko nagle wydało jej się jakąś dziwną bajką. Nie wiedziała, dlaczego, ale miała takie dziwne wrażenie, że ta sytuacja nie powinna się wydarzyć, ze to jakieś chore myślenie równie chorego Baśniopisarza. Dziwne? Hm, niekoniecznie. W końcu gdyby tamci wścibscy turyści nie odkryli przejścia do Lustrzanej Krainy, nie powstałaby ta durna MORIA, a oni nie musieliby się teraz użerać ze stworami rodem z amerykańskich filmów sci-fi. Ci naukowcy pewnie właśnie stamtąd czerpali inspirację, kiedy zabierali się do tworzenia Serpentów... No, mniejsza. W każdym razie obie strony byłyby w miarę usatysfakcjonowane, bo nikt mi nie wmówi, że te poczwary podczas ucieczki kogoś nie zabiły. One były przecież jak roboty, jak maszynki do rozszarpywania gardeł i wypruwania flaków! No, nie licząc Terra. Swoją drogą, ciekawe, w jaki sposób zyskał swoją własną, ludzką formę i osobowość i czy przy odpowiednich technikach inne Serpenty też byłyby zdolne do przemiany? A może fakt, że Terr się "usamodzielnił" był niezamierzony i potraktowano go jako nieudany eksperyment? Wypadałoby się tego dowiedzieć, w końcu Lunatyczkę niepomiernie interesowały różnorakie wiadomości... No, ale teraz nie była najlepsza pora na wywiad. Pozostawało pytanie, czy ta pora w ogóle nadejdzie, czy też może zakończą swój żywot w tej fabryce... Kto wie, kto wie. W każdym razie, ona wolała stąd wyjść w jednym kawałku i raczej nie powinno to nikogo normalnego dziwić. Reszta zapewne też żywiła takie pragnienie. Nie musiała nawet ich pytać, by się o tym dowiedzieć. To wszystko było widoczne w ich oczach, zresztą - gdyby któryś z nich chciał ten świat opuścić, zrobiłby to już wcześniej, a nie czekał na stosowny pretekst, by jakoś usprawiedliwić swoją śmierć.
Drgnęła, kątem oka zauważywszy jakiś błysk i usłyszawszy nieznajomy głos. Odwróciła się i cóż ujrzała? Flo, tę Flo, którą tak polubiła, znikającą w portalu. Zacisnęła zęby i przeniosła wzrok na powrót w kierunku potworów. Czuła się... dziwnie. Może dlatego, że zielonowłosa opuściła ich tak nagle, a przecież deklarowała się pomóc. Może dlatego, że zniknęła, zanim jeszcze na dobre rozpoczęli atak. Może dlatego, że obdarzyła ją jakąś marną namiastką zaufania. Powodów mogło być tysiące, ale Loire nie miała czasu, by się nad nimi wszystkimi roztkliwiać.
Podniosła rękę i wskazała jednego z Serpentów palcem. Na jego kończyny miały opaść mocne, czarne sznurki, będące pod kontrolą woli umysłu Lunatyczki. Poprzez owe nitki chciała nakazać stworowi, by zastygł nieruchomo. Następnie drugą ręką ponagliła Cheshire'a, który jak wielokolorowa strzała wielkości tygrysa wystrzelił we wskazanym kierunku. Pozostawiła mu wolną rękę (czy może raczej łapę) co do tego, w jaki sposób zaatakuje Xenomorfa. Nie robiło jej to większej różnicy, w końcu i tak grupa miała zamiar je wszystkie wytłuc, a nikt przecież nie będzie się potem rozwodził nad tym, jakie były ich ostatnie chwile.

Anonymous - 14 Lipiec 2011, 21:07

MG:

Akcja słodkiej Loire nawet wyszła, ponieważ była na odległość. Przez sznurki Serpent był unieruchomiony, więc nie mógł zaatakować. Ale to nie oznacza, że jego koledzy tego nie mogą zrobić. Zabrzmiał warkot, po czym Serpenty zaczęły okrążać całą grupę, a potem całkowicie kompanię zamknęli w okręgu, a raczej jajku no ale nie będę czepiać się szczegółów, są one niepotrzebne. Arlekin nieźle poturbował potwora ponieważ był cały podrapany i nie mógł się ruszać nawet jakby Lośka zdjęła sznurki. Ale pupilowi Lunatyczki się oberwało. Jak? Na rozkaz, który dochodził spoza okręgu, jeden, nieco mniejszy niż reszta. Serpent rzucił się na podopiecznego dziewczyny. Między nimi toczyła się walka. Raz kto był na górze a raz Serpent. Ale wyszło na to, że był remis. Arlekin się wycofał podszedł do swojej właścicielki. Był nieco poturbowany, gdzieniegdzie jego kolorowa sierść była pozlepiana krwią, ale obrażenia nie były aż tak poważne, jak się może wydawać.

Anonymous - 15 Lipiec 2011, 14:26

<Dobra, jako że również jestem MG pozwolę sobie nieco sprostować posta Lottie, bo akcja idzie trochę nie tak jak powinna xD>

MG:

Serpnety nas otoczyły, ale są ich tylko trzy. Więc po prostu stoją naokoło grupy, nie a ich nie wiadomo ile.

<Dobra, to ja już. A teraz post właściwy :D>


''Uważaj, dziewczyno!'' pomyślałem, gdy Grape prawie trafiła mnie batem i syknąłem na nią. Chyba trochę za bardzo wczuła się w rolę. Albo to było przypadkiem.
Rzeczywiście, Wisienka mogłaby po prostu działać, zanim pytać się innych, co myślą o jej pomyśle. Po pierwsze dezorientuje grupę, a po drugie szkoda na to czasu. Zaczynałem powoli żałować, że zgodziłem się na jej obecność tutaj. Jak na razie była tylko balastem. Miałem nadzieję, że później się to zmieni. W każdym razie będę jej musiał zwrócić na to uwagę, jak już się wszystko trochę uspokoi.
No i zaczął się atak. A dokładniej Rei zaczęła, co nie było dziwne. Ona chyba najbardziej paliła się do zabijania. I tak padł pierwszy. A zaraz potem coś dziwnego miało miejsce. Coś pyknęło, ktoś coś powiedział i wciągnął Flo do portalu, który zaraz się zamknął. Dziwne to było. Ale jednocześnie szło na naszą niekorzyść. Było nas o jednego mniej. Tak czy inaczej do ataku ruszyli też Drakar i Loire. I tak padł drugi Serpent. Jednak Dwa nowe zaraz się pokazały. No, tak w zasadzi to trzy, bo był jeszcze ten mały.
-Działamy zgodnie z planem. -odpowiedziałem Drakarowi i postanowiłem ruszyć dupę, żeby też coś zrobić. W końcu to była MOJA rodzina i to głównie do mnie należał obowiązek zdyscyplinowania jej. Najpierw zająłem się maluchem, który był najbliżej mnie. Nie sprawiło mi to większego problemu. Złapałem go jedną ręką za szyję, a drugą oderwałem mu głowę. Jego resztki rzuciłem w jednego z dorosłych, żeby odwrócić jego uwagę od moich towarzyszy. ledwo zdążył spojrzeć w moim kierunku, a już biegłem w jego stronę. Z rozbiegu zdzieliłem go pazurami w 'twarz' rozcinając kopułę, a potem rozpędem przebiłem mu głowę ogonem. Teraz tylko trzeba było zabić pozostałe dwa, zanim uciekną i dadzą znać reszcie o zdrajcy.

Anonymous - 15 Lipiec 2011, 15:10

MG:

Dobra z młodym poszło łatwo, niedoświadczone to, nawet z Arlekinem sobie nie poradził, a co dopiero z Terrem, który jest znacznie od niego większy i coś potrafi zrobić. No, ale z dwoma pozostałymi nie było aż tak łatwo. Jeden nawet był większy niż sam Terr, więc miał kolejne utrudnienie.
Rzuciły się na niego, piana ciekła im z pysków, a w oczach miały obłęd. Pewnie dlatego, że na skórze mężczyzny była krew pobratymca no i oczywiście wiedzieli jak rozprawia się z nim. A o zdradzie jak na razie nikt nie wie, ale pewnie niedługo. Jak nie będą współpracować jeden z nich może się wymknąć i "poskarżyć" na Terra, co nie będzie miłe, ponieważ ich przewaga zmalała jeszcze bardziej, biorąc pod uwagę także to, że Flo zdezerterowała.

Anonymous - 16 Lipiec 2011, 08:36

Grapevine uważnie patrzyła na przebieg całej walki. Długo nie wiedziała co robić, lecz nagle wpadła na pomysł. Nie mogła tak stać i nic nie robić, bo w końcu zginie. Widziała miny wszystkich innych, którzy wysłuchali jej pomysłu. Nie były zbyt zadowolone. Dziewczyna zacisnęła pięść, po czym wyjęła ołówek i na szybkiego narysowała topór obusieczny. Szybko wzięła go do ręki i zaczęła biec w stronę Serpenta, jednak starała się zachować spokój i równowagę. Gdy była blisko mocno cisnęła bronią w stronę Serpenta. Zostawała jeszcze tylko jedna kwestia, czy trafiła? Na wszelki wypadek wyjęła szybko ochronną parasolkę, którą mogłaby się obronić przed atakiem wroga. Co mogła zrobić? Uważnie obserwowała innych wrogów i całą drużynę. Podeszła szybciutko do Drakara i powiedziała mu cicho do ucha, tak żeby nikt inny jej nie usłyszał :
- Nic ci nie jest?!
Dziewczyna była po prostu gotowa, aby uchronić Lunatyka przed drugim ciosem. Nie chciała być nie użyteczna. Musiała się jakoś wykazać. Fakt, że miała jeszcze swoje moce, jednakże były one słabe, a na pewno nie pozbyłyby się żadnego z Serpentów. Nic nie pozostało jak tylko czekać na reakcję innych. Dziwne, bo nigdy wcześniej w oczach Grapevine nie było widać, aż takiego wielkiego strachu. Wszystko było takie dziwne, a sam fakt, że Flo zniknęła był jeszcze gorszy. Odejście Baśniopisarki, znaczyło to, że jedna z grup będzie musiała działać w dwuosobowym składzie. Na szczęście nie była to grupa Terr'a, Lorie i Wisienki. Może... lepiej gdyby Grape przeszła do drużyny Drakara? Hm... lunatyk był ranny i na pewno słabszy, przez to, że traci krew. Jednak lepiej zostać z przywódcą, ale dla kogo lepiej? Dziewczyna myślała tylko o sobie, lecz nie chciała utrudniać zadania innym. Tak źle i tak nie dobrze. Co teraz robić? Grapevine postanowiła zostać w grupie, lecz miała zamiar pomagać też drugiej drużynie, aby ta nie była poszkodowana, chociaż w tej drugiej jest Rei, a ona jest naprawdę dobra. Ma te swoje pistolety i w ogóle. Wszystko!

Anonymous - 16 Lipiec 2011, 19:28

MG:

W końcu ktoś pomyślał o konkretnym działaniu. Na początku Grape troszeczkę zawadzała, ale wzięła się do roboty i to się liczy. Owszem narysowanym toporem uderzyła serpenta, ale było to zwyczajne draśnięcie, nic poważnego, ale ten i tak chciał oddać, no ale nie wyszło, bo obrona dziewczyny była bardzo dobra parasolka przyjęła na siebie całe uderzenie, które było tak mocne, że Wisienka cofnęła się nie z własnej woli o kilka kroków.


//przepraszam, że tak krótko-brak weny//

Anonymous - 17 Lipiec 2011, 14:53

I tylko jeden pocisk trafił? To chyba jakiś żart! Może mi się pokrętła celownika poprzekręcały? Nie było teraz czasu na ponowna kalibrację, więc zdjęłam lunetkę i postanowiłam korzystać ze zwykłej muszki i szczerbinki. Zapaliłam też latarkę przymocowaną pod lufą.
Super, Flo gdzieś wcięło. Dlaczego ją, a nie jej siostrę? Taka wymiana byłaby uczciwsza. A teraz nasz skład został osłabiony, zostałam sama z Drakarem, który na dodatek właśnie został ranny. Tylko dlaczego ten Serpent go nie wykończył, tylko uciekł? Podobno były to krwiożercze bestie! A wracając jeszcze do osłabionego składu - miałam nadzieję, że jakoś to przedyskutujemy jak sytuacja trochę ochłonie. Może na przykład zrobić trzy grupy i Terr poszedłby sam? Raczej by sobie poradził, inne Serpenty go nie zaatakują.
No, Grape nareszcie zaczęła działać. Nawet z jakimś porządnym skutkiem. W ogóle wszyscy nieźle sobie radzili. Najbardziej widowiskowa na razie była walka Arlekina z maluchem. I jeszcze finisher Terra, na tymże właśnie maluchu.
W takim razie zostały jeszcze dwie poczwary, przynajmniej w najbliższym otoczeniu. Jeden siłował się z Terrem, drugi szarżował na Grape i Drakara. Szybko podjęłam decyzję. Terr jakoś sobie poradzi, mimo, że rzucił się na niego ten większy. Tamta dwójka miała gorzej - ranny plus sierotka. Przycelowałam w Serpenta, który właśnie odbił się od parasolki baśniopisarki i pociągnęłam za spust. Nie było szans, żebym nie trafiła. Po pierwsze stwór si nie ruszał. Po drugie doskonale go widziałam w świetle latarki, po trzecie patrzcie umiejętności. Byłam przecież doskonałym strzelcem.

Anonymous - 17 Lipiec 2011, 18:18

MG:

Wspaniały strzał! Wręcz idealny! Kula trafiła serpenta w sam środek głowy, przez co padł od razu, nawet nie zawył. Walka między Terrem a tym drugim nadal trwała ale ich sojusznik był w takim samym stanie co przed chwilą, więc o chłopaka nie ma co się martwić. Powinien sobie poradzić sam... jak to się stanie koniec roboty... a tak mogło się wydawać.Kto wie czy jeszcze jakieś potworki się nie kryją w ciemności? Ale jak na razie nic nie wychodzi, więc można spokojnie się rozdzielić.

Anonymous - 22 Lipiec 2011, 15:10

Atak był szybki, miecz ze świstem przeciął powietrze i mlasnął z zadowoleniem na ciele serpenta. Drakar był tak podjudzony walką, że zapomniał o zdrowym rozsądku. Czas zwolnił. Widział lecącą w powietrzu krew, która ochlapała mu dłoń. Kwas palił mu rękę. Stwór odwrócił się na niego i z wściekłością charakterystyczną swemu gatunkowi zaatakował. Chłopak był sparaliżowany euforią. Poczuł jak jego brzuch jest rozdrapywany. Uśmiechnął się szeroko, to było takie cudowne uczucie...
Ryk stwora nie robił na nim wrażenia, wprost przeciwnie - potęgował w nim szał bojowy. Serpent jednak zwiał nim lunatyk zdążył się odegrać. Drakar oddychał szybko z podekscytowania.
Kątem oka zauważył, jak Loire - koleżanka rasowa - oplotła jednego z tych stworów jakimiś dziwnymi pnączami. Miał ochotę rzucić się na niego i rozpłatać na pół, ale coś kolorowego wystrzeliło jak z procy w kierunku obezwładnionego stworzenia. Prawdopodobnie ten pchlarz dziewczyny.
Odwrócił się w sam raz, żeby zobaczyć walkę Terra. Była całkiem imponująca. Wydawało się, że chłopak miał przewagę, jednak wrogowie mieli przewagę liczebną. Słysząc czyiś delikatny głos odwrócił się w owym kierunku.
Grapevine, stojąc na palcach, szepnęła mu bardzo dziwne pytanie. Uśmiechnął się, ale nie był to normalny uśmiech. Podchodził bardziej pod szaleństwo. Pogłaskał dziewczynę po głowie.
- Nie łam się, jest cudownie.
Przez chwilę obserwował jej walkę, po czym odwrócił się w stronę hałasu. To Rei odpaliła. Ależ to był piękny strzał! Obserwował upadającego serpenta, po czym rozejrzał się. Póki co było czysto. Wytarł miecz o koszulę i czekał na ewentualne uwagi lub plany innych.

//Sorki, miało być Loire, pojebawszy mi się xDD//

Anonymous - 23 Lipiec 2011, 09:35

//ej mojej postaci tutaj nie ma jakby co, jestem tylko i wyłącznie MG//

MG:

No cóż Drakar ma jakieś tam obrażenia, ale najwidoczniej nie robi mu to najmniejszej różnicy. I co z tego, że kwas zżera mu skórę i będzie miał kolejną bliznę do kolekcji? On się tym ani troszkę nie przejmuje. Bo po co?
Nagle serpent, który walczył z Terrem zawył i zwiał. Od tak. Dziwne, wszystko ie potworki wycofują się. Ciekawe co te bestie szykują? Ale można liczyć na najgorsze. Przecież nikt nie wie ile ich jest. Pięć, dziesięć, dwadzieścia. Na pewno się zmutowały, bo wcześniej, jak to powiedział Terr, się rozmnażać. A sami niedawno widzieli osobnika o wiele mniejszego od chłopaka, więc to mówi samo za siebie... a jeśli są młode osobniki to też muszą się skądś brać, co daje do myślenia. Są młode, jest matka. Ale jaka ona jest? No cóż tego nikt nie wie.

Anonymous - 23 Lipiec 2011, 10:27

||Podejrzewam, że Drakar pomylił "Lottie" z "Loire". ^^||

Oj, Cheshire, Cheshire... Chyba będzie musiała mu to wynagrodzić, jak już skończą eksterminację tych poczwar i wrócą do domu. Wtedy Lorcia najpewniej zafunduje mu solidne wakacje i nie wyrzuci z domu przez tydzień. Koteczkowi na pewno będzie to odpowiadało, a jakże. Jak każdy kot, ponad wszystko uwielbiał leniuchowanie. Najczęściej sypiał w łóżku Loire, razem z nią, służąc jej jako ocieplacz, aczkolwiek zdarzało się, że niekiedy włóczył się po innych pokojach i przesypiał noc na kanapie, w dawnym pokoju rodziców bądź na łóżku, na którym dawniej sypiał jej braciszek. Plus, miał jeszcze małe, urocze legowisko w kuchni, równie kolorowe i pstrokate jak on sam. Do wyboru, do koloru.
Odetchnęła i poklepała kota po łbie, na co on zareagował lekko obrażonym prychnięciem. Nie mogła mu się dziwić, skoro sama zatrudniła go do brudnej roboty... W ten sposób mogła ograniczyć ilość obrażeń na własnym ciele. A Arlekin był twardy, dobrze to wiedziała. I uparty, jeśli coś sobie postanowił, twardo przy tym obstawał. Gdyby nie jego lojalność względem Lunatyczki i fakt, że mimo wszystko jej rozkazy stawiał na pierwszym miejscu, zapewne musiałaby radzić sobie sama.
Chciała coś zrobić, ale wyprzedziła ją reszta. Póki co, w polu widzenia nie było żadnego Xenomorfa. Hm, dziwaczne. Na podstawie tego, co wcześniej powiedział Terr, wnioskowała, że stwory te są bardziej mściwe i okrutne, a nie - zmykają niczym poranione psy, kiedy zabawa dopiero zaczyna się rozkręcać. Westchnęła cichutko. Może nie są wcale takie głupie, jak przypuszczała? Może mają jakiegoś "dowódcę" i muszą działać według jego planu? Huh, będzie miała trochę do notowania, do biblioteczki dojdzie kolejna księga, najpewniej opatrzona napisem "Serpeny", "Xenomorfy", "Jak pięcioosobowa grupa wybiła poczwary" albo "Eksperymenty szalonych naukowców". Jak to niesprawiedliwość, Cheshirek będzie wylegiwał się na jej łóżku, a ona będzie pisać! Chyba musi zatrudnić sobie sekretarkę. Albo mogła od razu ściągnąć tutaj stenotypistkę.
Odgarnęła niesforną grzywkę z czółka i podeszła do reszty grupy. Cheshire, oczywiście, podreptał tuż za nią, może trochę niechętnie, ale nie zmienia to faktu. Skrzyżowała ręce na piersi. Ni z tego, ni z owego pomyślała, że byłoby dobrze, gdyby gdzieś tu była cieknąca rura. Ale taka... Widoczna, z której woda leje się na podłogę. Mogłaby wtedy użyć swojej broszki, czyli Lodowego Klejnotu i troszeczkę się pobawić. Sama ozdóbka schowana była w zapinanej na zamek błyskawiczny kieszonce kurteczki rodem z szafy jakiegoś motocyklisty, która dosyć mocno kontrastowała z cerą i włosami pannicy, dając dosyć upiorny, ale i tak uroczy efekt. Bo Lorcia była w końcu uosobieniem nieprzeciętnego uroku, nieprawdaż?
- Ile na razie padło, trzy? - zapytała, rozglądając się bacznie po hali. Wolała wiedzieć, czy coś nie czai się w ciemnościach, aby w razie potrzeby szybko utworzyć tarczę wokół siebie i reszty.



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group