To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Po drugiej stronie krzywego zwierciadła...

Cmentarzysko - Cmentarz

Anonymous - 6 Lipiec 2012, 19:54

Błogo. Cisza, spokój i brak ludzi. Czy to nie piękne? Wzruszyć się można. Ponieważ nie spał tylko był to rodzaj wegetacji z zamkniętymi oczyma, zaczął wyobrażać sobie życie jako człowiek. Taka myśl podrzucona od podświadomości. O, ta wizja wyglądała strasznie. Shadow człowiekiem? A Fee... Nawet jeśli to chciałby zostać kimś ważnym, kimś w rodzaju przywódcy. Gdyby los obdarzył go posadą załóżmy prezydenta, byłby całkiem usatysfakcjonowany. Mógłby doprowadzić tę marną rasę do upadku i całkowitego wymarcia, a wtedy on jako jedyny ocalały miałby ten zaszczyt odprawienia tańca radości na stercie ludzkich zwłok. W sumie, teraz jego życie niewiele różniło się od tego w wyobraźni - mordował masowo oraz skakał po trupach, tylko nie był takim słabeuszem jak przeciętny człowiek.
Gdy usłyszał dość nieprzyjemne pytanie skierowane do niego, postanowił powoli się podnieść. Miał teraz ochotę rozszarpać nieznajomego na strzępy - przerwał mu relaks. Zwykły, słaby człowiek z niewyparzoną mordą, wielu już takich chłopak spotkał na swojej drodze. A wydawałoby się, że w tych czasach od młodzieży wymagana jest kultura. Jakiś chłoptaś, najprawdopodobniej w wieku Shadow'a pragnie się dowartościować i po wywyższać, co? Na takich ludzi naprawdę szkoda czasu. Walka także byłaby pozbawiona sensu. On strzeli, ten padnie i po krzyku, a to nie tak ma się odbywać. Zadanie komuś śmiertelnego ciosu ma być wielką przyjemnością, a nie zwyczajną formalnością. Do tego sny rudzielca pewno nie były splamione nieczystością, chociaż w tych czasach... Intruz po prostu go nie interesował. Shadow ponownie położył się na ławce i powiedział jakby w powietrze:
- Cięty język jak na taką słabą rasę. Po co mnie zaczepiasz? Życie ci nie miłe? - zapytał pod koniec nieco ironicznym tonem.

Anonymous - 6 Lipiec 2012, 20:11

Pytanie młodzika nie zostało zignorowane - to byłby dobry pierwszy krok, gdyby nie sam fakt, iż owe słowa także poleciały cichutko i bez określonego odbiorcy. Rudowłosy zatrzymał się i kulturalnie odwrócił, wsuwając kciuki za szlufki spodni i zmierzył badawczym spojrzeniem leżącego mężczyznę. Nie wydawał się imponujący, zwłaszcza zważając na jego sugerujące wyższość słowa - właściwie, był nieco zbyt chudy i blady, pomimo oczywiście owej atmosfery grozy i chłodu, którą rozsiewał - nie budził większego respektu.
- Ty też jesteś, nie, nie jesteś, byłeś człowiekiem. Forma nie bierze się znikąd. - Odparł lekko, a na jasnym obliczu wymalował się odrobinę znużony uśmiech. Sam Friedrich beztrosko nie miał pojęcia, po jak cienkim stąpa lodzie, poruszając ten temat. To po prostu żałosne, ten mrok i naciągana obojętność na wszystko, ta wylewając się każdą stroną nienawiść i ironiczny ton głosu.
A mimo owej żałości nie ruszył dalej, przybity do ściany swoją własną beznadziejną samotnością.
- Są ludzie, którzy głośno myślą, i są też ludzie, którzy nie przetrwają bez oplucia jadem każdego, kto im się napatoczy. Wybaczysz mi. - To było zupełne stwierdzenie faktu. - A moje życie jest całkiem miłe, dziękuję.

Anonymous - 6 Lipiec 2012, 20:38

Shadow nie zignorował pytania tylko dlatego, iż stawiało go w negatywnym świetle. Do tego gdyby puścił zapytanie bez słowa najprawdopodobniej intruz by je powtarzał dopóki nie uzyskałby odpowiedzi. Puszczenie słów na wiatr było nieco symboliczne. Zwykle gdy "rzuca się słowa na wiatr' to nie przywiązuje się wagi do własnej wypowiedzi, w tym przypadku było inaczej - chłopak specjalnie oddał wyrazy pustej przestrzeni, bo myślał, że nieznajomy po prostu szuka zaczepki i nie bardzo będzie go obchodziła odpowiedz z jego strony. Co do mierzenia młodzieńca wzrokiem... To fakt, pozornie wydaje się słaby i niemalże wychudzony, aczkolwiek nie ocenia się książki po okładce. Cieniu nigdy nie zależało na budzenie u kogoś respektu czy też grozy - on doskonale znał swoje możliwości i to mu wystarczało, na nic mu było potwierdzenie z cudzej strony. Byłeś człowiekiem. ? To chyba jakieś żarty. Shadow od początku żywota jest Cieniem którego przyciąga Nieczystość. Gdy chłopak usłyszał ten wniosek ze strony rudego, zaśmiał się nieco psychicznie.
- Nigdy nie byłem człowiekiem. Mało wiesz o rasach w Krainie Luster co? - podniósł się powoli ze sztucznym uśmiechem na ustach. - Może mi wytłumaczysz swój tok myślenia? - zaproponował i usiadł normalnie. Rzadko kiedy naiwni ludzie zdawali sobie sprawę z tego, że jeden niewłaściwy ruch i żegnają się ze swą marną egzystencją.
Samotność nie jest problemem - raczej wolnością. Gdy nie jest się z kimś powiązanym życie jest beztroskie i pełne radości. Gdyby chłopakowi kiedykolwiek przeszkadzała samotność to nie zabiłby swoich rodziców, prawda?
- Całkiem miłe, co? Miłe to może być jedzenie czy też inna czynność, ale na pewno nie życie. Życie albo jest udane albo nie. Jako człowiek niewiele widziałeś i nigdy wiele nie zobaczysz, a zwłaszcza taki pyskaty nastolatek jak ty. - co jak co ale rudzielec na dorosłego nie wyglądał. Pomimo temperatury na plusie, Shadow założył na głowę kaptur, taka tam zachcianka.

Anonymous - 6 Lipiec 2012, 21:05

Ach, słodkie, małe zwycięstwo - jednak Cień postanowił zrzucić setną część swego mrocznego pancerza i rozgadał się niezwykle, jak na słowa do zupełnie bezczelnego i nieznajomego mężczyzny, który na dodatek gadał do siebie i miał nieprzyzwoicie barwny wygląd. Nie ma się jednak co dziwić, na tym świecie jest wielu dziwaków, tajemnic, zagadek i ćpunów. Friedrich uprzejmie odrzucił opadające na twarz kosmyki i wbił badawcze spojrzenie we wpół leżącego czarnowłosego.
- Mało obchodzą mnie rasy w twojej fantastycznej, lustrzanej krainie. - Poprawił go gładko rudowłosy. W istocie, nie chciał więcej wiedzieć o całym tym cyrku, o całej tej farsie, o całym tym szaleństwie powoli trawiącym ten świat. - A zatem, czymkolwiek nie jesteś, czemu masz formę identyczną do formy człowieka? Czyż nie wynika z tego, że uważaliście, iż kształt człowieka jest najdoskonalsza i najbardzij aerodynamiczna, i nie zaczęliście się z ludźmi mnożyć, aby ją osiągnąć?
Pyskaty bez wątpienia nie był Friedrich, a nieposłuszny i kapryśny człowiek-czy-też-cokolwiek-innego siedzący przed nim.
- Moje życie jest równie miłe jak jedzenie, a dopóty takie jest, nie obchodzi mnie, co mogę widzieć czy jeszcze zobaczyć.
Kaptur wcale nie uczynił wyglądu Cienia bardziej poważnym albo nawet pełniejszym animuszu, wyglądał teraz jak nastolatek niezgrabnie siedzący na ławce w parku. Jak nastolatek z kacem, warto napomknąć.

Anonymous - 6 Lipiec 2012, 21:29

Zwycięstwo? Naprawdę uważasz rozgadanie się Cienia z zwycięstwo? Ten osobnik jest akurat gadatliwy, nawet do zwierząt czasem się odzywa, więc nie ma się czym podniecać. Nie wszyscy przedstawiciele jednej rasy mają takie same cechy, dlatego Shadow zdaje sobie sprawę z tego, że nie każdy człowiek jest słaby, ale i tak nie ma do tego gatunku choćby odrobiny szacunku. Tak to już w życiu bywa.
- To dlatego tak pyskujesz. - powiedział młodzieniec gdy dowiedział się, iż rudy nie wie po czym stąpa. - Niewiedza piękna rzecz, ale prowadzi prędzej czy później do zguby. - dodał po chwili. Nie mylił się. Jeżeli małe dziecko nie wie, że niedźwiedź nie jest milutki i potulny jak kotek to zostanie po prostu rozszarpane przez zwierze. Kolejny wybuch śmiechu, zabawny ten nieznajomy.
- Naprawdę sądzisz, że ludzie byli pierwsi i ich kopiujemy, bo są dla nas wzorami idealnymi?! Hahaha! Wolne żarty! Wyglądamy tak, a nie inaczej by móc spokojnie przeniknąć do waszego świata i tyle. W historii są może pojedyncze przypadki połączenia Cienia i człowieczka, aczkolwiek zawsze prowadziły do zgonu słabszego. - ale się rozgadał, no ale cóż poradzić. Shadow pyskaty? Może, kogo to obchodzi, ale intruzowi też pasuje ta cecha - przecież to on zaczął. Mało ambitny był ów nieznajomy. Ciekawość świata jest rzeczą ludzką, a tu proszę, wyjątek praktycznie nic nie znaczący. Puścił ostatnie zdanie rudzielca bez słowa.
Kaptur nie miał nadać młodzieńcowi nieludzkiego czy też poważnego wyglądu - to była po prostu zachcianka. Długo już rozmawiali, normalnie Cień by już tego robaczka zmiażdżył, ale rozmowa była zbyt interesująca.
- Może byś się przedstawił? Nawet jeżeli cię zaraz zabije to chciałbym wiedzieć jaka była twa godność, więc? - rzekł i czekał na odpowiedz. Morderstwo na chwilę obecną niewiele by dało, dlatego lepiej się trochę podroczyć.

Anonymous - 6 Lipiec 2012, 21:47

A zatem to w istocie jest Cień, przydatna wiedza - podobno są niezbyt odporne na światło słoneczne, toteż w sytuacji zagrożenia wystarczy zabawić go rozmową do jasnego, przenikliwego świtu. Chyba, że da się je zabić prymitywnym strzałem, jednym, srebrnym pociskiem wymierzonym prosto w serce - wówczas nawet rozmowa nie byłaby potrzebna. Naturalnie, to wszystko to tylko hipotezy dla sytuacji czystego zagrożenia, na razie chłopiec o rudej czuprynie czuł się nawet spokojny. Do tej pory nie uświadczył nieprzyjemności z drugiej strony lustra, a im mniej wiesz, tym lepiej śpisz - gdyby odróżniał Ludzi Ze Szkła od Ludzi Z Kluczem W Sercu, nie pomogłoby to żadnej ze stron.
- Oczywiście, że człowiek był pierwszy. Lustra i sny powstały z woli człowieka, gdyby nie ludzie, egzystowałbyś jako niematerialny, nieuchwytny cień, z którym nikt nigdy by się nie liczył. Jeśli móglbym Ci coś doradzić w kwestii kamuflowania się w świecie ludzkim... Uczesz się.
Definitywne zwycięstwo! Żaden wilk nie zaprząta sobie głowy imieniem swej owieczki. Wspominka o bliskiej i prawdopodobnej śmierci była najprawdopodobniej próbą zwyczajnego podroczenia się, a że w Krainie Cienia droczy się na tematy ludzkiego mięsa i zabójstw, to już druga sprawa. I kwestia tolerancji.
- Christian. - Skłamał gładko rudzielec, a wyraz jego twarzy nawet na ułamek sekundy się nie zmienił. Głos mężczyzny brzmiał zupełnie, jakby udzielał Friedrichowi audiencji w sali pełnej przepychu i półnagich, wachlujących go dziewcząt. - A wy, wasza królewska mość?

Anonymous - 6 Lipiec 2012, 22:13

Cień nie jest wampirem, który od światła słonecznego zamienia się w proch. Osobniki z tej rasy mogą funkcjonować podczas dnia aczkolwiek nie jest to dla nich zbyt wygodne i przyjemne, a srebrnym pociskiem zabijesz wszystko - przynajmniej większość istot. Prymitywnym strzałem ciężko zabić coś pokroju Shadow'a. Każdy z przedstawicieli ma zdolności nadnaturalne, których na pewno użyje w chwili zagrożenia i nie da się łatwo odesłać do Świata Umarłych.
Możliwe, iż nie zdając sobie sprawy z otaczającego nas zagrożenia jest łatwiej pogrążyć się w słodkim śnie, jednakże także po przez taką niewiedze można stracić życie. Nie wszystkie istoty z Krainy Luster są cierpliwe, większość jest raczej agresywna lub najnormalniej w świecie lubi widok krwi i ludzi umierających w straszliwych męczarniach. No to teraz miała zacząć się zażarta dyskusja, ale młodzieniec nie miał na nią ochoty.
- Myśl sobie co chcesz. - powiedział i po raz kolejny położył się na ławce z rękoma założonymi za głowę. - Nie podobają ci się moje włosy rudzielcu? - rzekł patrząc gdzieś w przestrzeń. Cień nie bardzo lubił ludzi z rudymi włosami, a tym bardziej z piegami, dlatego uznał iż krytyka ze strony kogoś takiego jest nie warta uwagi. Definitywne zwycięstwo powiadasz? A jeżeli chłopak nie jest wilkiem? Może jest pająkiem który woli pobawić się ze swoją ofiarą? Poza tym, zabijanie jest ciekawsze gdy nad umierającym popychadłem możesz wygłosić monolog zakończony wyrażeniem "Żegnaj ...." z dołączonym imieniem kozła ofiarnego w miejscu kropek. Wzmianka o śmierci była czymś w rodzaju ostrzeżenia jak tabliczka "Uwaga gryzę".
Chrystian? Mało wiarygodne kłamstwo, jednakże Shadow nie miał podstaw by owemu jegomościowi nie wierzyć. Określenie królewska mość nie zwróciło uwagi chłopaka.
- Moja godność niech pozostanie dla ciebie zagadką. - odpowiedział lekko przymykając oczy. Wrócił do punktu wyjścia. Leży na ławce, oczy przymknięte... Tylko ten intruz trochę przeszkadza. Teraz skupił się na niebie, na którym migotały już pojedyncze gwiazdy.

Anonymous - 6 Lipiec 2012, 23:25

Cień stawiał na czystą siłę, która co prawda mogła zwalczyć inteligencję i pokonać wielkiego, choć słabego mózga - lecz nawet największa tężyzna przegrywała starcie ze starannie opracowaną taktyką i długim planowaniem Friedricha. Światło słoneczne osłabia moce magiczne istot nadludzkich oraz nieludzkich, a srebrne kule palą ciało istot nieboskich. Szybkie działanie i umykanie miast otwartej ofesywy zmęczyłyby i zmyliły oponenta, który padłby szybciej, niż zdążyłby zauważyć. A celności oraz pełnej gracji zręczności chłopcu nie brakowało, oj nie!
- Nie jestem od oceniania wyglądu, jestem od oceniania jakości twojego człowieczeństwa w wyglądzie. Wy, istoty utkane z cienia, patrzycie na swój wygląd nawzajem? Obgadujecie się za plecami, szepcząc do swych czarnych uszu "Och, spójrz, wygląda jak zwyczajna kurwa! Jak tak mogła?!"?
Tabliczka o gryzieniu zachęca złych i odstręcza dobrych ludzi - Friedrich nie należał do niegodziwych, toteż prosto stwierdził, że czarnowłosy zwyczajnie nie ma ochoty na konwersację z takim ludzkim śmieciem, jakim jest białolicy młodzik.
Twoja godność nie jest dla mnie tajemnicą, jeśli nie mam ochoty jej poznać, wilku.
Nieuprzejme myśli, Friedrich!

Anonymous - 6 Lipiec 2012, 23:52

Czy Cień stawiał na czystą siłę? No nie konieczne. Prawdziwą siłą jest dobry plan urozmaicony o wysiłek fizyczny, a nie sama bójka, jednakże nawet sama doskonale ułożona szachownica potrzebuje pionków by rozstrzygnąć grę. Do tego chłopcze, twoje długie planowanie może zostać okrutnie przerwane przez śmiertelny cios, którego twój plan już nie uwzględnił. Tak światło światłem, ale żadna istota przy zdrowych zmysłach nie da się postrzelić jakiemuś marnemu człowiekowi. Żadna. Zmęczenie rzadko dokucza Shadow'owi. Jest zwinny i szybki, więc ciężko go zmęczyć, a prawdopodobieństwo iż padnie on z wycieńczenia szybciej niż istota ludzka jest jak dwa do jednego. Doskonała celność i zwinność to najbardziej rozwinięte umiejętności tego młodzieńca, więc walka byłaby zażarta.
- Są różni ludzie i każdy z nich wygląda inaczej. O, więc jednak coś cię w tej naszej Lustrzanej Krainie zgadza się? Niestety nie potrafię ci odpowiedzieć dokładnie. Nie lubię towarzystwa mojego gatunku, ale większość Cieni wyróżnia się z tłumu, więc komentowanie się w przedstawiony przez ciebie sposób nie miałoby u nas końca. - odpowiedział nie odrywając oczu od nieba. Ostrzeżenie w postaci tabliczki było niczym więcej jak ogłoszeniem. "Hej, chcesz się pożegnać z życiem? Jeżeli tak to wystaw rękę, jeżeli nie to uciekaj" - chodziło o coś tego pokroju. Nawet gdyby miał przedstawić się rudemu to i tak podałby tylko pseudonim, więc to byłoby bezcelowe. To, że gość nie chce jej poznać to jego sprawa, a już na pewno nie Shadow'a zmartwienie. Patrzył już długo w czarne niebo i znużyło go to już. Zamknął oczy, po czym odleciał w świecie swojej wybujałej wyobraźni. Nie ignorował młodego, chciał ponownie wpaść w ten sam stan w którym był przed pojawieniem się intruza na cmentarzu.

Anonymous - 7 Lipiec 2012, 00:05

Próżne groźby nikomu nie pomogły w walce, w życiu ani na wojnie, czyż ciemnowłosy młodzieniec nigdy o tym nie słyszał, wygłaszał tak lekkie słowa o śmierci? Może to przywara każdego stworzenia z głębi mroku, taka cecha gatunkowa? Z prostej logiki jednak można wywnioskować, iż ze względu na żadne umiejętności współżycia z innymi, ów znużony Cień musi wyróżniać się w kwestii ich zwalczania, czyli w zwyczajnym zabijaniu. Może pochodzi z realiów, w których walka jest niezbędna do przetrwania, niezbędna do życia w każdym dniu?
- Mmm. - Potwierdził rudy, podążając wzrokiem za spojrzeniem leżącego mężczyzny. Niebo, ciemne, podziurawione przebłyskami światła w postaci gwiazd i gwiazdek. Wygląda piękne przez moment, później zaczyna być pospolicie nużące i przewidywalne. A z nastaniem kolejnej nocy odzyskuje całe swoje piękno i delikatność, całą swą ulotność i nieuchwytność. Po latach dorosłości sam człowiek traci umiejętność dostrzegania aż tak kruchych rzeczy.
- Idę do domu. - Oświadczył głupio, ponownie naciągając na dłonie przydługie rękawy i rozcierając ramiona. Jakby ten fakt cokolwiek obchodził Cienia, mającego na głowie prawdopodobnie sprawy całego wszechświata, wszystkich wojen, walk, bitew i bójek prowadzonych gdzieś w jego odległych zakamarkach.

Anonymous - 7 Lipiec 2012, 13:27

Groźba podczas walki jest czystą formalnością, a nie sposobem na zwycięstwo. Przykładowo - ktoś jest 'mocny w gębie', a można go złamać jak gałązkę, czy groźby mu pomogły? Ani trochę. Ośmieszył się jedynie w oczach przeciwnika i ściągnął na siebie okrutny los.
Dla większości istot z Krainy Luster śmierć była chlebem powszechnym. Niektórzy traktowali to raczej jak sens życia czy też powołanie, dlatego mówienie o czyimś zgonie było normalnym tematem rozmowy. Wszystkie mroczne istoty były do tego przyzwyczajone. Jak już wcześniej wspomniałem - to był chleb powszechny. Zabijanie nie łączyło się z brakiem porozumienia z istotami różnej maści. Niektórzy po prostu lubią zabijać i nic na to nie poradzą. To coś w rodzaju hobby. Dla człowieka to wydaje się straszne, ale dla bardziej rozwiniętych pod względem fizycznym ras jest rozrywką. Jeżeli jesteś słaby, zginiesz. Prosta i krótka zasada której wszyscy mieszkańcy Krainy Luster muszą przestrzegać. Tam trwa wieczna walka o przetrwanie i nikt nie przejmuje się ofiarami.
Spoglądanie w niebo wiele osób uznaję za piękne czy też romantyczne, natomiast dla Shadow'a to było niczym więcej jak sposobem na pobudzenie swojego umysłu. Co się dzieje na tej gwiazdce, a co na tej, dlaczego tamta kometa spada i tak dalej... Chłopak stracił poczucie czasu, nie zauważył, iż niebo zaczyna się rozjaśniać. Zaraz wyjdzie słońce, ale w sumie nie bardzo ma chęci się ruszyć, więc zaryzykuje i poleży dłużej.
- Jakiej reakcji oczekujesz z mojej strony oznajmiając, iż opuszczasz cmentarz? - zapytał z zamkniętymi oczyma. Czy rudy miał nadzieje, że Cień będzie go błagał o dotrzymanie mu towarzystwa? Nie do końca młodzieniec pojął zamiary człowieka. W sumie na co mu by była owa informacja?

Anonymous - 7 Lipiec 2012, 17:46

Rudzielec przeniósł spojrzenie na smukle drzewa stojące tu i ówdzie, zakładając ręce na piersi. Nie wydawały się zbyt efektowne, ani sam Friedrich nie był jakimś strasznym dendrofilem, ale czyż nie jest to ciekawsze od dobitnie ukazującego zainteresowanie światem od strony dupy Cienia, albo zlewających się z rozjaśniającym się niebem gwiazd? Nabrał powietrza i zmienił swój ton na szczerze protekcjonalny i zniecierpliwiony.
- Abyś nie nabrał przypadkiem ochoty na rozmowę i jak idiota odezwał w powietrze. I przy okazji przestraszył starą wdowę, przychodzącą, aby poszlochać nad trupem męża pod marmurową płytą, gdyż wdowy są w podeszłym wieku i mogłoby jej serce paść. - Powiedział uprzejmie, odwracając się i idąc ku zachodowi, plecami do słońca. Cien Friedricha co prawda nie wyglądał jak chodząca śmierć z ławki, ale młodzieniec z dumą zauważył, iż ma nawet przerażający i budzący respekt kształt. Właściwie, mógłby nawet należeć do jakiegoś władcy grozy czy czegoś brzmiącego równie przerażająco.
Ten wieczór nie był samotny, ciekawy, pouczający ani wyjątkowy.


    [z/t]

Anonymous - 7 Lipiec 2012, 18:35

Bez przesady. Shadow nie był jakimś ćpunem, który nie zauważał jakichkolwiek - choćby największych - zmian w swoim otoczeniu. Co jak co, ale zniknięcie rozmówcy było dużo większą modyfikacją niż na przykład odlot niewielkiego ptaka. Czasem mówi do siebie, ale to jedynie głośne myślenie. Nie kierowałby słów do powietrza - jeszcze nie tak źle z nim. Nie skomentował słów rudego. Wolał je spokojnie przemyśleć i dać ustom odpocząć.
Ja ci zaraz durny dzieciaku przyłożę... Za kogo ten gówniarz się ma? Hm, zabicie starej wdowy brzmi nieźle... Sama prędzej czy później zemrze, a lepiej odebrać młodym życie. - takie pozbawione sensu rozmyślania. Zazwyczaj młodzieniec formułuje wszystko dopiero gdy zamierza się tym z kimś podzielić, w główce to może sobie bredzić ile chce.
Nie bardzo przejął się zostaniem samemu. Wiele razy przypadkowi rozmówcy uciekali bądź chowali się po kątach gdy dowiedzieli się, kim jest chłopak. To było co prawda nie uprzejme, ale Shadow przyzwyczaił się już, że ludzie to - za przeproszeniem - kurwy. Nie płakałby gdyby nagle dyskutant dostał zawału i nie dosłyszał zaiste genialnej wypowiedzi osiemnastolatka. Teraz jedynie trzeba było się zebrać w sobie by ruszyć w nowe, nieodwiedzane dotąd miejsce. Tylko gdzie? Młodzieniec powoli i niechętnie podniósł się z ławki. Jeszcze potem była krótka walka o stanie na równe nogi, ale to już inna historia.
- Gdzie iść? Oj, gdzie iść? - pytał sam siebie. Zaczął nogą suwać po żwirze by powstało koło. Podzielił je na pół i wyciągnął pęknięte lusterko z kieszeni bluzy. Użył na sobie Lustrzanego Przeciwnika i po kilku minutach miał przed sobą własne odbicie. Ustawił je tak, by stało na namalowanej linii. Uśmiechnął się do klona promiennie i jedynym ciosem roztrzaskał go na kawałki.
- Zobaczmy... Więcej po stronie wschodniej. Cholera... - westchnął i przywrócił kawałki z powrotem do lusterka. Ruszył powoli w stronę wyjścia.
Obejrzał się jeszcze raz i poszedł przed siebie.

[z/t]

Anonymous - 18 Lipiec 2012, 11:34

Głuche stąpanie. Ciche kroki jednej z dusz. Czarna kotka przebiegła przez jeden grób w poszukiwaniu dogodnego miejsca do spania. Niezupełna cisza. Wrona, która dotąd była cicho, otumaniona lekkim, zimnym powiewem wiatru, a zarazem grobowym spokojem ocknęła się czując ruch. Wydobywała z siebie zamarznięty zimnem, z lekka piskliwy głos. Głos, który zburzył głuchą.. grobową ciszę. Głos.. który udaremnił, że nie jest tu sam. Czarna wrona i kot. W jednym miejscu.. o tej samej porze. Zupełnie obojętni wobec siebie. Dzień, lecz tu pochmurny. Cisza.. która wydaje się być niestała. Kot i kruk, istoty próbujące przeżyć. Sens istnienia, sens kłopotów.
Czarna ponownie przeskoczyła jeszcze jeden grób. Znalazła się po chwili na podłożu z niezwykłą gracją. Przymknęła oczy napawając się spokojem tego miejsca. Spokojem dusz które tu wędrowały. Cmentarz był dla niej drugim domem, drugim kątem do rozmyślań. Sens jej istnienia nie był wielce ważny.. ale istotny dla zmian jakie mogą nadejść. Truchtem podbiegła pod ogrodzenie. Nie bała się tego miejsca. Dla niej to co tu się znajdowało było czymś oczywistym. Czymś co już nie można zmienić. I to coś jest ustanowione przez prawa natury, ludzkiej natury która nie próbuje się zmienić. Prowadziła swe łapy wzdłuż ogrodzenia.
Napotkawszy mały, całkowicie bezlistny krzaczek, który jednak żyje pomimo wad dostając drugą szanse przysiadła się za nim. Następnie położyła się, opierając plecami o ogrodzenie. Odpoczywała po swojej wędrówce. Potrzebowała kilka informacji na temat tego jaka to kraina, jakimi prawami żyje, na temat tego dlaczego ona tylko przeżyła. Dusze jednak na ten temat jej nie odpowiedzą. Siedziała, więc cicho. Zamknęła oczy, a łapki podsunęła pod siebie. Ogon owijał jej prawą tylną łapę.
Kruk przyglądał się jej natarczywie jakby badając z jakiego świata pochodzi. Nic z tego. Ziewnęła zwijając się w kłębek. Duża, czarna kulka była prawie nie widoczna w tym miejscu. Uszy postawiła na sztorc by lepiej słyszeć jak ktoś przychodzi.
Wrona wierciła się jakby jej psychikę wierciły na wylot opętane dusze. Niszczyła tą niepokojącą ciszę, która oplatała zmysły niewinnych istot. Szkaradny intruz ponownie wydobył z siebie z lekka zachrypły głos. Dźwięk, który drażnił zmysły Flerrie. Spokój został ostatecznie zburzony. Głowa i jej łapki powędrowały do przodu psując uroczy, czarny kłębek. Przy tym ruchu natychmiastowo powieki jej stalowych kocich ślepi rozpostarły się szukając intruza. Oparła się przednimi kończynami na jednej z gałązek krzaczka stojąc na dwóch łapach. W jednej sekundzie jej wizualny obraz zmienił się. Przemieniła się w człowieka. Wystarczyło kilka sekund by miała swój dotychczasowy wygląd, ubranie i broń. Wrona obserwowała jej poczynania z ogromnym zainteresowaniem. Nie codziennie widzi się takie ot czary.
Oczy Fler wbiły się z morderczym świdrowaniem umysłu w czarną, szkaradną istotę. Z jej gardła wydobył się pomruk zbliżony do warknięcia.
- Zabawmy się w grę.. - zaczęła swą przemowę dorosłym, pewnym siebie głosem. Prawa ręka dziewczyny powędrowała ku kieszeni w spodniach. Coś wyciągnęła. Ostry, idealnie wyważony, mały nożyk. Nie spuszczała wzroku z wrony. Spojrzała jedynie ulotnie na ostrze, nawet tu lśniło. Nie światłem odbitym, światłem które miało w sobie. Wrona jeszcze bardziej się zainteresowała przechodząc po gałęzi drzewa bliżej celu. Zaraz po owej czynności dodała:
- Ty uciekasz.. - przyjrzała się bliżej ostrzu. Przejechała po nim swym palcem, by zbadać jego ostrość. Zerknęła na intruza z szyderczym i drwiącym uśmiechem. - Ja morduje - niemal wykrzyknęła owe słowa biorąc zamach i ciskając owym narzędziem prosto w wronę. Intruz nie zdołał uciec. Wrona upadła z głuchym odgłosem. Podeszła do niej przeskakując ze swobodą przez groby, niekiedy chodząc po nich. Będąc przy ofierze ukucnęła przy niej i wyjęła z niej swój nożyk. Wytarła z niego krew o pióra wrony uprzedziwszy tą czynność wyrwaniem jednego z jej piór. Ostrze schowała tym razem w swoje trampki. Ziewnęła obserwując zdechłą wronę. Osiadła na pierwszym lepszym grobie. Łokcie ramion tak samo jak dłonie oparły się o kolana. Głowa opadła na ręce. Dziewczyna zamknęła oczy. Ponownie odpoczywała. Tym razem w ludzkiej postaci. Dziwny sens istnienia. Najpierw jesteś.. potem Cię nie ma.

Anonymous - 19 Lipiec 2012, 09:46

Szedł przez przedmieścia, czytając kolejną książkę.
Wszyscy wiedzą, że nie powinno się tego robić idąc, ponieważ, po pierwsze, kręci się w głowie, a po drugie, można się przewrócić albo na kogoś wpaść. Ale kto by się przejmował wpadnięciem na kogoś, kiedy ma się w ręku tyle wiedzy?
Nie chciał tracić czasu, więc czytał w trakcie spaceru. Tak się składa, że chciał wybyć gdzieś kawałek poza miasto i posiedzieć trochę w ciszy... Postanowił sobie skrócić drogę przez cmentarz, czmychnąć przez niego na ukos, oszczędzić sobie kilku minut, które normalnie poświęcił by na obejście go dookoła. Skończył akapit, książkę wyjątkowo małego formatu wcisnął do wewnętrznej kieszeni płaszcza i przygotował się psychicznie na wielki wysiłek fizyczny.
Musiał przecież przeskoczyć przez ogrodzenie.
Patrzył się pustymi oczyma na murek, który miał dobre dwa metry i żadnych "wypustek" o które można by było się oprzeć, wchodząc na górę.
- I co teraz? - zagadnął się w myśli. Doszedł do wniosku, że skoro już się zatrzymał, to musi podjąć choć jedną próbę, a najlepszym, jakby się zdawało, sposobem na wdrapanie się tam, będzie rozbieg. Cofnął się więc kilka kroków i nabiegł w stronę murku, wyskakując w górę jakieś pół metra przed nim. Wyciągnął ręce przed siebie z zamiarem złapania się krawędzi murka... i rąbnął w niego z całej siły. Opadł na ziemię, na plecy. Złapał się rękami na twarz.
- Auu... Chyba nie złamałem nosa? - pytał sam siebie, dotykając chrząstki palcem. Trochę bolało, ale wyglądało, że wszystko jest ok.
Wstał i otrzepał sobie kurz z płaszcza. Spojrzał jeszcze raz na murek z politowaniem. Głupio mu było, że wysoki jest jak dąb, a na murek wskoczyć nie umie. Ale nie poddał się!
Stanął tuż przy ścianie i lekko podskoczył, złapał się krawędzi i spróbował podciągnąć. Co jak co, ale miał z tym problem i trochę to potrwało. Kiedy już był na tyle wysoko, żeby się wgramolić na górę, gwałtownym zrywem zarzucił prawą nogę na szczyt i zahaczył nią o krawędź z drugiej strony. Wisiał teraz w dość niewygodnej pozycji i nie wiedział, co dalej.
- Jak się puszczę, to polecę na twarz... Muszę się podciągnąć... - zmusił się do ostatniego wysiłku i podciągnął się najmocniej, jak mógł. Leżał teraz na murku, przyklejony do niego brzuchem i trzymający się kurczowo krawędzi, ciężko dyszał.
Odetchnął z ulgą, że mu się udało... ale w sumie, zajęło to więcej czasu, niż jakby szedł normalnie, dookoła cmentarza. W każdym bądź razie, kiedy zeskakiwał z murka, ślizgnął się na jakimś liściu czy czymś i poleciał jak długi na najbliższy grób, z gracją obijając sobie łeb i cały lewy bark. Zmrużył oczy, macając sobie bok głowy. Będzie guz, pomyślał. Wstał, znów się otrzepał i poczuł, że coś mocno łypie go w plecach. Przeszedł kilka metrów i przysiadł na jakimś niższym nagrobku, rozmasowując sobie ramię. Szkoda, że nie obił sobie prawej strony ciała, przecież jest 'odporniejsza'...
- W takim razie, dokończę tutaj. - powiedział sam do siebie i wyjął książkę z kieszeni płaszcza. Czytając kolejny akapit, kątem oka dojrzał jakąś sylwetkę nie daleko. Po chwili dostrzegł wyraźniej, że to człowiek tam siedzi. Zdziwił się trochę, że ktoś siedzi na cmentarzu (a przecież sam siedział!), więc podszedł trochę bliżej. Przykucnął za jakimś nagrobkiem, obserwując istotę.
Postanowił sobie wykorzystać sytuację i przeprowadzić kolejną "analizę". Zamknął książkę, zaginając róg strony na której skończył i schował ją. W zamian, wyjął notes... i opisał stan rzeczy. Takie hobby.



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group