Anonymous - 22 Lipiec 2011, 22:15 Sterta papierów prawie mnożyła się w rękach dziewczyny, kiedy ta szła uliczką pogrążona w zamyśleniu. Wyniki badań, suche fakty, które musiała jakoś połączyć by stworzyć spójną całość, wszystko to przytłaczało ją coraz bardziej. Lekki wiatr, który rozwiewał nieco pomięte i poplamione kartki bynajmniej nie pomagał jej w niczym. Westchnęła cicho. Była pracoholiczką? Być może poniekąd... Podniosła lekko wzrok, uświadamiając sobie, że nie do końca ma świadomość gdzie się znajduje, w końcu wyszła tylko na chwilę by zaczerpnąć świeżego powietrza, a nogi poniosły ją gdzieś nie zważając na punkt docelowy, który dziewczyna sobie obrała. Dopiero teraz poczuła, że jest nieco zmęczona. Zabawne, spędzając czas w prosektoriach, labolatoriach, lub też najzwyczajniej nad stertą książek lub papierów potrafiła zatracić się do tego stopnia, by wyłączyć jakiekolwiek potrzeby, które umożliwiały normalną, ludzką egzystencję. Dopiero w takich chwilach, kiedy chociaż na sekundę zaczynała myśleć o czymś innym uświadamiała sobie jak bardzo chce jej się jeść, albo pić, albo spać... Wtedy rzuciła jaj się w oczy nazwa herbaciarni. Właściwie czemu nie? I tak musiała zrobić sobie przerwę od tego wszystkiego. Wrzuciła niedbale kartki do torebki i wolno otworzyła drzwi. Wystrój nie przeszkadzał jej, był schludny co dało jej nadzieję na spędzenie chwili wolnego czasu w przyjemnej atmosferze. Bez pośpiechu zaczęła wchodzić wgłąb pomieszczenia, rozglądając się za jakimś zacisznym kącikiem, położonym jak najbardziej w rogu, tak by w spokoju wypić herbatę, otworzyć torbę i zaglądnąć jeszcze do badań, które miała opracować. Skrzywiła się w lekkim grymasie. Nie ma mowy! Powzięła ambitne postanowienie nie zaglądania do wszelkich papierów przez najbliższe chociażby pięć minut, podczas kiedy będzie piła dobrą, a przynajmniej taką miała nadzieję, herbatę. Powtarzając sobie w duchu jak dziwną mantrę, że to przecież nic trudnego zrobiła jeszcze kilka kroków do przodu, gdy z rozterki, która właśnie odbywała się w jej umyśle, wyrwał ją głos dziewczyny siedzącej przy jednym ze stolików. Uśmiechnęła się nikle rzucając ukradkowe spojrzenia na inne osoby znajdujące się w herbaciarni. Wzrok pełen politowania? Co za gbury... Lubiła osoby mające swoją "bajkę", żyjące we własnym świecie, tak więc osóbka, która rzuciła hasło odnośnie krasnali zrobiła na niej całkiem pozytywne wrażenie.
- Nie taki krasnal straszny, jakim go malują. - szerszy niż zwykle uśmiech powędrował do nieznajomej i w ciągu ułamku sekundy podjęła decyzję. Nie będzie zaglądać do niczego, co byłoby związane z pracą przez najbliższy czas.
- Czekasz może na kogoś, czy to miejsce jest wolne? - spytała lekkim skinieniem głowy wskazując na pusty fotel. Nie zwykła się narzucać, dlatego pytanie skonstruowała tak a nie inaczej. "Mogę się dosiąść?"- to już pozostało w domyśle.Anonymous - 22 Lipiec 2011, 22:48 Piętnastolatka spojrzała na swoją filiżankę herbaty od góry. Zniekształcona "tafla" herbaty w kolorze przezroczysto-brązowej (?) odbijała twarz Mai z za dużymi oczami. Dziewczynie zawsze dokuczano z tego powodu. "Panienko Mai, radzę przytrzymać oczy, bo panience zaraz wylecą" mówiła nauczycielka zawsze pokazując jednoznaczną scenkę przed chwilą opisaną. Dziewczyna nie od razu zorientowała się, że ktoś do niej mówi. Była zbyt pochłonięta we wpatrywanie się w własne odbicie w (pysznej!)herbacie.
-Racja- zgodziła się Mai- jeszcze straszniejszy.
Uśmiechnęła się do starszej kobiety. Wyglądała na zdecydowanie młodszą od wyżej wspomnianej nauczycielki. Zresztą ona wogóle była stara. To znaczy, na tyle wyglądała.
-Na nikogo nie czekam...- powiedziała i zawachała się. Czy powiedzieć "siadaj" czy "niech pani siada"? Więc poprostu uśmiechnęła się i pokazała delikatnie ręką na wolne miejsce, tak żeby rozmówczyni wiedziała, że nie ma nic przeciwko, by się dosiadła.
Chciała znów powrócić do przeglądania się w odbiciu herbaty, ale wiedząc, że nie jest sama (w sumie cały czas nie była sama, ale teraz ktoś siedział naprzeciw) jakoś się powstrzymała od tych swoich dziwnych zachowań.
Powstanowiła wybrać sobie na kolejny obiekt obserwacji, właśnie tą osobę. Przyglądała się więc swoimi przenikliwymi, ciemno-niebieskimi oczętami, kobiecie siedzącej naprzeciw.
-Wygląda pani na zmęczoną- powiedziała swoim upiornie poważnym i uprzejmym głosem i po chwili zorientowała się, że jednak powiedziała "pani". No trudno. Żeby wydać się sympatyczniejszą uśmiechnęła się szeroko- a przynajmniej zapracowaną. Ale herbata Manetty zdziała cuda. A zresztą, pani pewnie wie to dobrze, skoro pani tu przyszła.
Mai wyszczerzyła zęby i upiła ostatni łyk herbaty, oraz dyskretnie wrzuciła swoje pióro do torby.Anonymous - 23 Lipiec 2011, 09:51 Od pierwszej właściwie chwili przestała żałować, że małą potyczkę w jej głowie wygrała jednak ta leniwa część jej natury. Dziewczynka, którą miała przed sobą zdecydowanie należała do osób, które Reskien lubiła obserwować ukradkiem stojąc w kolejce do kasy lub czekając na spóźniający się autobus. Ludzie kreujący własny świat, właściwie od pierwszej chwili obdarzała ich z reguły małą dawką sympatii, przypominali jej bowiem własne dzieciństwo.
- Oczywiście przy założeniu, że krasnal strasznym być potrafi. - odwzajemniła uśmiech. Miejsce jednak było wolne, więc odsunęła fotel i usiadła naprzeciwko dziewczynki, w między czasie skinęła lekko głową w kierunku kelnerki, która chwilę potem przyniosła menu i odeszła by powrócić do swoich zajęć.
- Jaka tam pani... Reskien. - przedstawiła się wyczuwając rozterki dziewczyny. Nie przywykła do tego, że osoby w wieku dziewczynki mówiły do niej per pani, bo mimo tych swoich dwudziestu czterech lat nadal miała mentalność co najwyżej nastolatki, oczywiście w wolnym od pracy czasie.
- Aż tak ze mną źle? - zażartowała. Ciągła praca jednak faktycznie mogła nieco odbijać się na jej stanie fizycznym, bo to, że nieustanne obcowanie ze zwłokami w prosektorium miało wpływ na jej psychikę chyba nie było niczym dziwnym.
- Zdziała cuda? Zaraz się przekonamy. - otworzyła kartę, ale nie spojrzała do niej. - Właściwie to nie wiem tego dobrze, ba, nie wiem tego w ogóle. Nie znałam do tej pory tej herbaciarni, ale skoro tak mówisz myślę, że na coś się skuszę. Często tu przychodzisz? - odparła z lekkim uśmiechem rozsiadając się wygodniej na fotelu. Oparła łokcie na miękkiej powierzchni, zakładając przy tym nogę na nogę i pobieżnie czytała co do zaoferowania ma jej herbaciarnia. Rekomendacja dziewczynki była bardzo dobra, pozostało jedynie sprawdzić, czy mała miała rację i może spodoba jej się na tyle, by jeszcze niejednokrotnie powrócić w to miejsce. Kosmyki jej czarnych włosów opadały niedbale na twarz Reskien, która do tego była akurat przyzwyczajona, wiec mimowolnym ruchem odsunęła je z twarzy, ale bardziej z przyzwyczajenia, niż dla rzeczywistego efektu, bo po czasie nie dłuższym niż dwie sekundy i tak powróciły na swoje miejsce. Kelnerka widząc, że dziewczyna w końcu otworzyła kartę podeszła ze standardowym pytaniem "co podać?". Karta powędrowała do kobiety w fartuszku, przegląd był właściwie tylko po to by zorientować się jak bardzo bogaty asortyment ma herbaciarnia. Reskien robiąc pierwsze kroki w tym miejscu i tak wiedziała co weźmie, jakby na przekór swej kobiecej, czyli nie do końca zdecydowanej naturze.
- Jaśminową poproszę. - widząc, że kelnerka skinęła głową i odeszła w swoją stronę wzrok dziewczyny ponownie spoczął na towarzyszce z drugiego końca stołu.
- Czy mogę wiedzieć, czym tak młoda osóbka zajmuje się na chwilę obecną? - spytała łagodnym tonem, by nie wyjść na nachalną. Jedna ręka powędrowała ku górze, a dokładniej ulokowała się na wysokości podbródka, który spoczął teraz na zewnętrznej jej części. Miała nadzieję na nawiązanie rozmowy, poza tym naprawdę ją to zaciekawiło. Dziewczynka nie wyglądała jej na zwykłą nastolatkę, o upodobaniach podobnych do reszty rówieśników. A może się jednak myliła? Chociaż jej przeczucia rzadko ją zawodziły. Po chwili pojawiła się kelnerka z filiżanką, którą postawiła na blacie stołu. Reskien jednak nie od razu po nią sięgnęła, wbijając wzrok w parę, która unosiła się nad nią wolno, rozwiewana przez każdy nawet najdrobniejszy ruch powietrza. Lubiła w końcu nie tylko intrygujący smak jaśminu, ale również jego aromat, który teraz subtelnie roztaczał się w okół ich stolika, mieszając z przyjemnym zapachem owocowej cherbaty dziewczynki.Anonymous - 23 Lipiec 2011, 18:08 Od razu się jakoś Mai milej zrobiło, kiedy owa kobieta się do niej dosiadła.
Jakoś tak lepiej jak jest z kimś pogadać. Nie żeby dziewczyna była jakąś zaraz wielce rozmowną panną, ale mało kto nie lubi mieć kontaktu z innymi, zwłaszcze ze swojego świata. Ale ta kobieta nie wyglądała na taką strasznie zaraz zwyczajną, czy pospolitą. Więc Mai gapiła się bezczelnie na nią i uśmiechała łagodnie.
-Oj potrafi, potrafi.- Uśmiechnęła się zadziornie kiwając główką.
Kto wie czemu Mai bała się krasnali? Ale chyba nigdy się nie wie, czemu się czegoś boi. Na przykład wiesz, że malutki pająk, krzyżak powiedzmy ci nic nie zrobi, po prostu nie ma takiej siły, a i tak się go boisz. Albo ciemność. Wiesz, że nic nie zrobi, bo pokój jest pusty, ale to już działa na wyobraźnię.
I właśnie takie krasnale ogrodowe po prostu działały Mai na wyobraźnię.
Miły głos towarzyszki wyrwał dziewczynę z zamyślenia.
-A ja jestem Mai. Krótkie imię i dobrze, bo nie muszę sobie przemęczać języka, wymyślając zdrobnienia.- Przedstawiła się, nie mogąc pominąć swojej opini na temat krótkich imion.
Odetchnęła, bo już wiedziała jak ma się do wyżej wspomnianej zwracać. Lepiej powiedzieć z szacunkiem "pani" by ją poprawiono, niż mówić po imieniu, a dana osoba upomniała ją, żeby się nie spoufalała. Właściwie, jeśli chodzi o Mai, to taka sytuacja nigdy nie miała miejsca, ale w głowie piętnastolatki, byłaby bardzo prawdopodobna. Zwłaszcza z tym Mai-owym nieokrzesaniem. Dziewczyna poczuła się głupio, jak można tak kogoś upomnieć? Że jest zmęczony, zapracowany. Tfu!
-Nie, nie. Nie jest z tobą źle!- Próbowała ratować sytuację.- Poprostu takie odniosłam wrażenie po głębszych procesach obserwacyjnych.- Powiedziała Mai wyraźnie dumna swoich słów. Uwielbiała dodawać do wypowiedzi wszelkie odmiany słowa "proces", "procesy".
-Dosyć często.- Odpowiedziała na pytanie Reskien.- Lubię taką ciepłą, przytulną atmosferę.
Mai westchnęła z zadumą. Czuła się tu tak jak w domu. No dobra, może nie dosłownie. Jej dom nie był urządzony tak, jakby chciała. Ale właśnie takchciałaby by wyglądał jej dom.
-Właśnie skończyłam przeglądać swoje notatki.- Powiedziała pokazując głową na pstrokatą torbę z której wystawał róg notatnika. Właściwie skłamała, ale głupio by brzmiało "Właśnie skończyłam gapić się na pióro", a przecież gdyby dalej tak siedziała i się nudziła, w końcu zaczęłaby przeglądać te notatki.- Zapisuję tam wszystko co interesujące.- Rzekła, po czym pochyliła się do kobiety i dodała konspiracyjnym szeptem.- Oraz sny. Anonymous - 23 Lipiec 2011, 22:31 Mało kto nie lubi mieć kontaktu z innymi? Dobrze, że dziewczynka nie mogła wyczytać myśli Reskien dotyczących tej kwestii. A właściwie innych kwestii również, bo to, co znalazłaby w umyśle swojej rozmówczyni mogłoby ją wystraszyć, zmienić podejście do krasnali ogrodowych, które przestałyby wydawać się jej takie straszne, albo nawet wypaczyć jej młodziutki umysł! Zdecydowanie, świetnie, że umysł kobiety był niedostępny dla innych.
- Trudno sobie to wyobrazić, no chyba, że są tak straszne jak pająki. Wtedy uwierzę ci na słowo. - usta kobiety wykrzywiły się w nikłym uśmiechu. Nachyliła się lekko do przodu by sięgnąć po swoją filiżankę. Nie była wprawdzie porcelanowa, ale materiał, który miał ją imitować wypadał dość schludnie w ocenie Reskien, a delikatne pastelowe zdobienia wymalowane na jej powierzchni rekompensowały owy defekt. Wychudzone palce owinęły się w okół gorącej jeszcze powierzchni. Jaśminowy aromat przyjemnie podrażniał pole węchowe pozwalając nieco się odprężyć.
- Mai... Ładne imię, ja nie będę musiała przemęczać sobie szarych komórek, bo jest dość proste do zapamiętania. - zaśmiała się szczerze uważając przy tym by nie rozlać trzymanej przez siebie herbaty. Nie chodziło bynajmniej o fakt, że herbata była tak wyjątkowa, ani też o kwestie materialne, że szkoda byłoby nie skorzystać skoro się zapłaciło, ale o kwestię czysto zdroworozsądkową. Jakby nie patrzeć filiżanka znajdowała się aktualnie tuż pod nosem śmiejącej się kobiety, a wylanie na siebie bardzo gorącego płynu z pewnością nie skończyłoby się dobrze, ani też przyjemnie dla Reskien, a rozmowa z Mai zaczynała robić się coraz ciekawsza. Podobała jej się kultura osobista małej. No może nie takiej znowu małej, tym bardziej, że kobieta była prawdopodobnie tego samego wzrostu co rozmówczyni, więc może inaczej, młodej? Hm. Generalnie nie należała do typu ludzi, którzy z przesadną powagą traktują swoją osobę, aczkolwiek chamstwa, cwaniactwa, ani też najzwyklejszego prostactwa nie potrafiłaby zaakceptować.
- Nie jest aż tak źle? - mruknęła odciągając jedną rękę od filiżanki, by sięgnąć do torebki, która wypełniona po brzegi przedmiotami bardziej i mniej potrzebnymi (oraz oczywiście tymi nieprzydatnymi w ogóle, w końcu to kobieca torebka) nie była przedmiotem łatwym do szybkiej penetracji. Po jakiejś chwili dłużącej się Reskien niemiłosiernie, udało się znaleźć małe srebrne lusterko, z licznymi grawerowaniami na tyle. Spojrzała w nie, ale widząc lekko podgrążone oczy i cerę, której koloryt mógł stanąć w szranki z odcieniem skóry jej zmarłych przyjaciół z prosektorium, darowała sobie dalszy przegląd, a lusterko wylądowało na powrót w stercie torebkowych śmieci.
- Masz rację, nie wygląda to wszystko najlepiej. - upiła łyk herbaty, by przełknąć razem z nią nutkę goryczy, która właśnie podchodziła jej do gardła. Przynajmniej zniewalający ją za każdym razem jaśminowy smak zrekompensował jej chwilę zmierzenia się z własnym wyglądem. Nie zamierzała się jednak tłumaczyć nikomu z tego powodu, więc jak zwykle w takiej sytuacji podchwyciła inny temat, który nasunęła jej sama Mai.
- Po głębszych procesach obserwacyjnych? - kolejny uśmiech. Bezsprzecznie dziewczynka potrafiła ją rozbawić swoim stylem bycia, w jak najbardziej pozytywnym sensie tego stwierdzenia.
- Wiesz, nie musisz ubierać pewnych rzeczy w jakieś bardzo wyszukane słowa... - przygryzła lekko wargi zastanawiając się, jak ma powiedzieć dziewczynce to, co chce jej przekazać jednocześnie w ten sposób, by ta nie poczuła się urażona.
- Czasami podczas luźnej rozmowy lepiej nie silić się za bardzo, bo całość może wypaść groteskowo, lub zostać zbagatelizowana, albooooo. Hm. Uznana za ironię? - wzrok z kubka powędrował ponownie w kierunku Mai. Nie chciała prawić jej niepotrzebnych kazań, czy monologów, nie w jej kompetencji leżało wychowanie dziewczyny, ale może ostrzec? Lubiła ją i nie chciała by popełniła błędy, czy może lepiej gafy, które jej udało się dawniej zaliczyć. Nie to by "procesy obserwacyjne" jej się nie podobały, młoda dziewczynka widocznie wyrabiała swój styl, ale słuchając stwierdzeń utrzymanych w podobnym tonie i to padających z ust, poważnych wydawałoby się ludzi, wywoływały w dziewczynie zamaskowany uśmiech, który nie mógł ujrzeć światła dziennego by nie uraził przypadkiem rozmówcy.
- Poza tym pamiętaj. To, że ktoś mówi ładnie nie oznacza tego, że mówi mądrze. - nie zdążyła ugryźć się w język, zanim padła kolejna obserwacja z życia codziennego. Ale na tym postanowiła zakończyć, przecież nie przyszła tu po to, by kreować czyjeś systemy wartości, wyrabianie światopoglądu pozostawiła dziewczynce. Doszła do wniosku, że nie musi tego robić, w końcu Mai była mądrą osobą.
- Racja, atmosfera, która tu panuje jest dosyć przyjazna, a i herbata, którą tak gorliwie mi polecałaś nie jest najgorsza. - odstawiła chwilowo filiżankę, która stłumionym stukotem zdawała się przytakiwać Reskien, odnośnie własnej zawartości.
- Notatki? - kobieta lekko przekrzywiła głowę patrząc teraz na Mai lekko z ukosa. Swoją nieco przerysowaną postawą pokazywała dziewczynce, że zaintrygowały ją owe notatki.
- A co dla ciebie jest interesujące? - pytanie nasunęło jej się siłą rzeczy, ale długo nie musiała czekać na odpowiedź. - Sny? Dlaczego akurat one? - udała lekko zdziwioną, bo tak naprawdę owe tematy też ją intrygowały. Może w trochę innym sensie niż dziewczynkę. Zazdrościła jej poniekąd dziecięcego podejścia do pewnych spraw, z czystej dedukcji wywnioskowała, że Mai chodzi o fabułę snów, a nie o czysto techniczne sprawy w stylu: "faza lekkiego snu, głębszego, sen kontrolowany, sen a podświadomość, blablabla..." w myślach właśnie zaczęła przedrzeźniać swoich kolegów naukowców, jednak szybko się opamiętała. Dziewczynka musiała mieć piękne wyobrażenia dotyczące krainy snów, dalekie od suchych faktów i składnych cyferek, które rządziły światem dorosłych. Dlatego sama Reskien jak najczęściej starała się uciekać od pojmowania pewnych spraw w ten własnie naukowy sposób, bo jak bardzo obdarta z wszelkiej tajemniczości, mistyczności jest chociażby taka miłość, przeliczona na gramy spożytej czekolady, które to dzięki odpowiednim reakcjom chemicznym zapewniały podobną euforię...Anonymous - 24 Lipiec 2011, 11:13 Mai była od zawszy czystym paradoksem. Zdarzało się, że miała ten swój upiornie poważny ton, który właściwie stawał się upiorny, kiedy padało na nią światło, że pół azjatycka cera zdawała się jeszcze bladsza niż zwykle, a rozumowanie miała kompletnie dziecięce. Nie żeby była jakaś cofnięta w rozwoju, w końcu w szkole szło jej zawsze świetnie, żeby nie nazwać jej kujonką. Ale jej sformułowania często bawiły ludzi. Zwykle raczej oceniali krytycznie jej sposób mówienia, więc dziewczyna ucieszyła się, kiedy Reskien się poprostu uśmiechnęła rozbawiona.
-Wiem, że nie muszę. Nie powinnam nawet- zachichotała Mai machnąwszy ręką- ale jakoś zawsze to robię.
Piętnastolatka uważnie słuchała słów kobiety i kiwała głową ze zrozumieniem. Wiele z tego wiedziała, ale dobrze jest znać opinię innych na temat własnej osoby. Powstrzymała się też by powiedzieć, że ona mało kiedy mówi mądrze. Tylko pokiwała głową. I uśmiechnęła się serdecznie w podziękowaniu za rady.
-Postaram się mówić mądrzej.
Podniosła filiżankę, żeby upić łyk, ale kiedy po przechyleniu jej, żadna kropla nie dopłynęła do jej ust, Mai opuściła ją i zajrzała do środka. No tak, pozostało tylko kilka fusów na dnie. Zarumieniła się uroczo i odstawiła na miejscę.
Ciekawość Reskien zdecydowanie dobrze działała na Mai. Kto nie lubi kiedy ktoś jest zaciekawiony tym, co mówisz? Mai uśmiechnęła się zagadkowo.
-Jak to dlaczego?- spytała niby zdziwiona przyciszonym głosem- Miejsce gdzie działa wyłącznie nasza wyobraźnia, na które nie mamy wpływu a jesteśmy zmuszeni oglądać. Kiedy nie mam weny, nie potrafię wykorzystać całej mojej wyobraźni. Wtedy odpuszczam sobie pisanie. Ale podczas snu, wtedy...- Mai westchnęła rozmarzonym głosem, dając do zrozumienia, że wtedy to już zupełnie co innego.
Mało brakowało a znów nabrałaby się na pustą filiżankę. Nie chciała kupywać drugiej, jedna wystarczyła.
-Chciałabym jednak...- zaczęła tym samym głosem, którym małe dzieci zwykle opowiadają podekscytowane rodzicom, o swoich niesomiwitych przygodach, zabawie w piratów i o innych fantastycznych rzeczach, które nie interesują rodziców- pojawić się kiedyś we śnie z tym samym notesem co mam teraz. Wtedy mogłabym bez przeszkód zapisywać wszystko na bierząco.
Tak, to było jej marzenie. W sumie w innych światach, które ze szczególną namiętnością uwielbiała zwiedzać, mogła zapisywać do woli te niesamowite zdarzenia, osoby i miejsca, ale jakby się kto pytał, mówiła, że to tylko jej sny, których i tak było tam pełno. Były nielogiczne, pomieszane i widziane przez Mai po przebudzniu, niestety tylko przez mgłę. I z tą mgłą przepisała je niepewnie do ukochanego notesu, który był świadectwem jej nieograniczonej wyobraźni.
dodaje ileś tam później
Nagle Mai przypomniała sobie o czymś. Krzycząc tylko jakieś "do widzenia" na patrząd na rozmówczynię wybiegła z Herbaciarni jak oparzona.
Dziwny to był widok.
Opuszcza TematAnonymous - 26 Wrzesień 2011, 18:46 Po tylu rozmowach i rozmówek trzeba się czegoś napić na odpoczynek. Co chwilkę znajdowała kogoś nowego i - jak zwykle zresztą - rozpoczynała rozmowę. Jako jedna z nielicznych nie bała się nikogo, a więc łatwo jej przychodziła rozmowa. Mogłaby mówić o dosłownie byle czym, aby zająć czymś siebie i rozmówcę. Równie dobrze mogłaby udawać, że mówi w innym języku, aby wkurzyć kogoś, po prostu cokolwiek by było ciekawie.
Po chwili pojawiła się w świecie ludzi.
- Kyaaa~ - równie po jej przybyciu można było usłyszeć słodkawy dźwięk zachwycenia.
- Jak tu jest prześlicznie! - zrobiła zgrabny obrót i podreptała w jakąś stronę, przy okazji pytając prawie każdego przechodniego o drogę do jakiejś kawiarni czy herbaciarni, tam, gdzie mogłaby się czegoś napić. Prowadzili ją w różne miejsca, a ona wybrała właśnie to. Otworzyła drzwi od wejścia do herbaciarny, grzecznie zamknęła je za sobą i wytarła buty o wycieraczkę. Weszła głębiej pomieszczenia, rozglądając się dookoła jak małe dziecko. Nie, zaraz. Ona była małym dzieckiem~
Stanęła na paluszkach przy ladzie, wychylając główkę w poszukiwaniu kogoś, kto mógłby ją obsłużyć. Aż w końcu i ten ktoś się zjawił.
- Słodko. To ja bym ładnie poprosiła o jaśminową herbatkę, dobrze? Dziękuję serdecznie. - kelnerka kiwnęła głowa, a Satoko klasnęła w rączki i podeszła do pobliskiego stoliczka przy oknie. Jednak jeszcze przed tym - zdjęła płaszczyk i zawiesiła go na krzesełku, a dopiero wtedy usiadła.Anonymous - 26 Wrzesień 2011, 21:30 Artemis był... Zmęczony, mówiąc delikatnie. Pracował przez ostatnich czternaście godzin bez kilku nawet minut przerwy, ale to nie było powodem jego wycieńczenia. Wykańczało go raczej poczucie bezsilności. Za każdym razem, gdy zdawało mu się, że zbliżał się do osiągnięcia upragnionego celu, wszystko kończyło się klęską i musiał zaczynać od początku. Z przerażeniem stwierdził, że powoli kończą mu się już pomysły na to, czego jeszcze nie spróbował.
Potarł palcami zmęczone skronie, po czym ściągnął z nosa czarne oprawki okularów, by oczyścić je delikatną szmatką, wyjętą wcześniej z prawej kieszeni spodni.
Kawy! domagał się jego organizm, więc gnany tym cichym pożądaniem wszedł do... herbaciarni. Ukrył zażenowanie pod maską obojętności. 'Tak, to właśnie chciałem zrobić, przyjść do herbaciarni na kawę' zdawała się mówić jego mina, choć było to oczywistą pomyłką. Był jednak zbyt spragniony i głodny by ganiać na drugą stronę ulicy, przepychać się w niezwykle bystrym tego popołudnia potoku ludzkiej masy i w ogóle równać się z pospólstwem. Strzepnął z ramienia niewidzialny kurz i poprawił grubą teczkę pełną jakichś papierzysk, którą trzymał pod pachą. Wtedy tez, gdy już postanowił jak zamierza działać rozejrzał się po pomieszczeniu do którego wszedł i... Z niesmakiem uznał, że jest wypchane po brzegi. Skrzywił się wyraźnie. Ludzie... Do licha, czy nie widać, że wszedł? Był dużo ważniejszy i mądrzejszy od nich więc naturalną reakcją było wyjście... Nic? Naprawdę? Czekał cierpliwie w wejściu aż kelnerka podejdzie do niego i zechce go usadzić niezbyt zainteresowany faktem, że w podobnych lokalach nie było takiego zwyczaju. Gdy więc dziewczyna z obsługi podała Satoko zamówioną herbatę spojrzała na niego nie do końca rozumiejąc na co czeka. Z tej, a nie innej przyczyny podeszła by z ciepłym uśmiechem zwrócić się do niego z propozycją.
-Obecnie wszystkie stoliki mamy zajęte, ale może zechce pan zaczekać?-spytała poprawiając kosmyk włosów.
-Czy zechcę? To absurd! Oczywiście, że nie zechcę!-zakomunikował obruszony. Rozejrzał się raz jeszcze aż wypatrzył wolny fotel przy stoliku jakiejś dziewczynki-Tam jest wolne miejsce i tam usiądę. Poproszę podwójne espresso. Byle migiem i ma być ciepłe, podaj mi filiżankę spod spodu, żeby była nagrzana-założył optymistycznie, że to dziewczę wie, że chodzi o filiżanki układane na ekspresie, który prawidłowo funkcjonując powinien właśnie nagrzewać się od spodu, by kawę podawano w ciepłym naczyniu.
-Ale... Espresso to kawa...-powiedziała zbita z tropu dziewczyna, natychmiastowo tracąc cały wigor.
-Tak, a ja jestem mężczyzną, a ty kobietą, a to jest stolik, a to obrus. Pobawimy się jeszcze w nazywanie przedmiotów, czy raczymy opuścić przedszkole i wrócimy do swoich spraw?-ciszę odebrał za odpowiedź twierdzącą. Usiadł więc jak gdyby nigdy nic przy stoliku Satoko i całkowicie ignorując jej obecność wyjął z teczki kilka papierów i zaczął je przeglądać.Anonymous - 27 Wrzesień 2011, 18:26 Znudzona tym wszystkim, położyła swój łokieć na stole a głowę oparła o rękę, patrząc pusto w okno. A za oknem - para bawiących się dzieci. Chłopczyk i dziewczynka, cali zadowoleni i cieszący się życiem. Choć była kilkanaście lat starsza niż na jaką wygląda, wciąż miała umysł dziecka. Chociaż sama kiedyś przyznała, że wolałaby mieć swoje 10 latek, niż jakieś 300. Kiedyś kłóciła się z pewnym człowiekiem, że ma 300 lat, ale on oczywiście jej nie wierzył. Nie lubi tego. Nikt jej nie wierzy! To nie sprawiedliwe.
Głęboko ziewnęła, po czym przetarła łapkami oczy. Spojrzała na kelnerkę, która właśnie niosła jej herbatkę jaśminową. Uśmiechnęła się do niej serdecznie, tupając bucikami o podłogę. Kiedy spodek z herbatą wylądował na jej stoliku, zauważyła jakiegoś mężczyznę, który wszedł do herbaciarni.. i stał. Stał i się rozglądał, jakby na coś czekał.
Już chciała coś powiedzieć do kelnerki, jednak nie zdążyła - ona podreptała po chwili do Pana, który właśnie zjawił się w herbaciarni.
Nalała z czajniczka do kubeczka herbaty, a następnie pomieszała ją chwilkę.
- Gorące.. - szepnęła sama do siebie, lekko nie zadowolona. Będzie musiała poczekać, a tak jest spragniona. Równie dobrze mogła iść do byle jakiego sklepu spożywczego i kupić sobie soczek, ale... no, po prostu wolała napić się herbaty i tyle! Nie trzeba nic tłumaczyć~
Obserwowała uważnie rozmowę pomiędzy mężczyzną a sympatyczną kelnerką. Zdziwiona zachowaniem mężczyzny pomyślała jedynie "pajac". Myśli, że mu wszystko wolno, a ta biedna kelnereczka taka zagubiona... pewnie jakiś bogacz, którego nie obchodzi zdanie innych. Pfee! Oprócz wstrętnych babsk nie lubi i takich ludzi.
Zakasłała kilka razy, przystawiając piąstkę do ust. Spojrzała znów w okno, a gdy się odwróciła zauważyła, jak owy mężczyzna siada obok niej. Tak po prostu sobie usiadł, nie zauważając dziewczynki. Puknęła w ławę i przechyliła się do człowieka.
- Ekhem, przepraszam..? - spróbowała zwrócić na siebie uwagę. Raz patrzyła z zaciekawieniem na papiery, które mężczyzna przeglądał a raz prosto w jego oczy.
- Nie uważa Pan, że to troszeczkę nie grzeczne siadać tak przy zajętym stoliku obok osoby, której się nie zna, bez pytania? - zapytała swoim słodkim głosikiem, z niedowierzaniem, jak bez kulturalni ludzie potrafią się tutaj znaleźć.Anonymous - 27 Wrzesień 2011, 22:57 Artemis czuł, że powoli kończą mu się siły i cierpliwość. Każdy dzień, od dnia narodzin, był dla niego samotną walką z bezmiarem ludzkiej głupoty. Usiadł więc przy stoliku i potarł skronie. Wbrew wrażeniu jakie odebrała Satoko, zarejestrował jej obecność. Wcinała mu się w kadr mimo iż z całych sił próbował skupić resztki swojej świadomości na analizie notatek przeprowadzanych podczas eksperymentu. Starannie ją ignorował i być może wszystko skończyłoby się dobrze, gdyby blondynka nie postanowiła zwrócić mu uwagi. Podniósł wtedy wzrok z nad czarnych liter i wbił go w jej drobną postać. Beznamiętna mimika bezbłędnie zdradzała uczucie irytacji. Równie dobrze mógł mieć nad głową czerwony szyld z napisem 'jestem zażenowany twoim postępowaniem' i wyszłoby na to samo. Lodowe ślepia powędrowały zaś od jej twarzyczki w dół, do stóp, by zaraz potem wrócić do obsypanego zbożowym włosiem łebka. Po dokonaniu klasycznego pomiaru przeciwnika, który okazał się zaledwie małym i głupiutkim dziewczątkiem, zaczął przebierać w całym arsenale docinek i ripost, które miał przygotowane na podobne okazje. Już już, cisnęła mu się na usta litania, którą mógłby ją zasypać jak serią z karabinu maszynowego, gdy... Uznał, że nie warto. Wzruszył lekko ramionami i znów zanurkował w papierach.
-Nie-odpowiedział krótko i najwyraźniej uznał rozmowę za zakończoną. Cały kłopot w tym, że niezależnie od tego jak bardo się starał, nie był w stanie rozczytać własnych zapisków. Zwykle nie sprawiało mu to większych problemów, ale teraz był na kofeinowym i zwykłym, głodzie. Podniósł głowę i spojrzał ponaglająco na kelnerkę, która z tego wszystkiego modliła się do ekspresu, kompletnie zapomniawszy, jakim przyciskiem się uruchamiał. W związku z powyższą, beznadziejną sytuacją, powrócił spojrzeniem do dziewczynki siedzącej z nim przy stoliku. Satoko nie lubi mądrali? No to wyglądało na to, że nie przypadną sobie do gustu, bo Artemis był właśnie definicją tego określenia. Żywą i bardzo irytującą dla większości śmiertelników i magicznych stworzeń.
-Czego właściwie szukasz w moich notatkach?-spytał zauważając, że posłała w ich stronę kilka zaciekawionych spojrzeń-Nie ma tam nic o jednorożcach i pluszowych misiach, więc pewnie pierwsze dwa słowa przywołałyby sen na twoje powieki-stwierdził bardzo uprzejmie w swoim mniemaniu. Kelnerka w końcu uporała się z maszyną i przyniosła mu kawę. Nie omieszkał więc sprawdzić dokładnie, czy wykonała jego polecenia. Szybko jednak dostrzegł błąd, który popełniła i uśmiechnął się tak, jakby wytknięcie jej tego miało być najprzyjemniejszą rzeczą jakiej doświadczy tego dnia.
-Moja droga...-zaczął układając rękę w piramidkę. Oparł się wygodnie i wskazał środkowym palcem na kawę-Co to jest?-spytał, a ta wyraźnie pobladła.
-E...e...e...Espresso?-szczerze mówiąc spodziewał się, że powie kawa. Najwyraźniej nie była najgłupszą istotą na ziemi... Co najwyżej znajdowała się w pierwszej dwudziestce. Wywrócił oczami. Najchętniej pobawiłby się z nią jeszcze i poznęcał, ale obawiał się, że zacznie się tak jąkać iż będzie zmuszony siedzieć tu do jutra.
-Do e...e...e... espresso podaje się szkla... szkla... szkla... szklankę wo... wo... wo... wody-spojrzał na podany mu napój z pogardą i najwyraźniej oczekiwał przyniesienia mu nowego, tym razem w sposób prawidłowy. W końcu machną ręką z irytacją, akurat w momencie, gdy kelnerka przyniosła mu nową kawę.
-Wie pani co? Ja się poddaję, pani odda tę kawę bezdomnym może im nie zrobi różnicy nieudolność jej przygotowania... Ja pójdę gdzieś, gdzie właściwie wiedzą jak się robi podwójne espresso-zebrał swoje papiery i wsunął z powrotem do teczki.
-Żegnam-rzucił chłodno i po prostu wyszedł.
[zt]Anonymous - 17 Październik 2011, 23:03 Zamieszała łyżeczką jaśminową herbatę, po chwili zawartość kubka została poddana dmuchaniu. Była dość gorąca, dlatego mała blondynka jej jeszcze nie próbowała, w końcu nie chciała się poparzyć. Badała wzrokiem cały czas wysokiego mężczyznę, który bezczelnie postanowił usiąść sobie przy jej stoliku bez żadnego pytania lub przynajmniej przeprosin, że tylko na chwilkę, bo nie ma chociażby miejsca, a jest spragniony. Satoko z pewnością by się zgodziła a przy okazji zyskała by nowego "kolegę" do rozmowy/zabawy. Dziewczynka często była nie do wytrzymania, dlatego rozmowy z nią w szybkim tempie się kończyły. "Przeciwnik" miał jej po prostu dosyć po jakichś 3 minutach! A ona tak bardzo lubiła rozmawiać, poznawać nowych ludzi czy inne istoty żyjące na tym paskudnym świecie... czy pięknym, nie ważne. Jej to było obojętne, chociaż lubiła swoje życie. Nosz kurde, nie każdy przeżył 300 lat. Przepraszam, już po czterdziestce niektórym się odechciewa istnieć, a ona co ma powiedzieć? Ma 300, jest dorosła. Niestety nie wizualnie, więc w świecie ludzi nie sprzedano by jej alkoholu, uznano by to za żart, gdyby zaczęła się kłócić z kimś o wiek, a owszem, zaczęłaby. Przecież nikt jej nie uwierzy. Wygląda na 10 lat... ok, jak się umaluje to i może troszkę więcej, ale nie przesadzajmy. I taki oto minus. Mogłaby przynajmniej wyglądać na osiemnastkę, byłoby całkiem nieźle, a tak to kisi się w ciele małego dziecka. Jak weszła do herbaciarni i zamówiła sobie herbatkę tez kelnerka nie dowierzała, jak dziecko może bez mamy chodzić zupełnie samo. Oh, rodzice... gdzie się podziali rodzice tej małej dziewczynki? A, tego nikt nie wie. Chociaż? Ona sama niechętnie o tym wspomina. Czy żyją, czy nie... nie warto opowiadać. Sama sobie całkiem nieźle radzi, w dodatku mieszka sama. Chociaż fajnie byłoby mieć jakiegoś współlokatora, który nie tylko jest dorosły normalnie ale i z wyglądu. O, wtedy można byłoby robić tyyyyyle dostępnych rzeczy! A tak to nici. Chociaż są i plusy, mówią na nią, że jest słodka, przepuszczają NIEKTÓRZY (bo w końcu chamstwa w tych czasach się nie zlikwiduje) ją na przykład w kolejkach. Są generalnie mili. Satoko ogółem zachowuje się jak dziecko, wygląda jak dziecko... sama czasem nie dowierza, ile już przeżyła. A to dziwne, doprawdy.
No, koniec bzdet. Patrzyła zaciekawiona na notatki Artemisa, tego wysokiego człeczka który ją troszeczkę przerażał. Uh, jakiż on wysoki, aż straszy. W końcu wstał, przy okazji zawstydzając kelnerkę. Uh, jaki ćwok! Satoko w końcu po 15 minutach wypiła swoje zamówienie, wstała, zabrała jakieś tam rzeczy i podeszła do lady, by oddać kubeczek. Podziękowała ładnie, co jak co, ale ona miała coś takiego jak kultura. Wyszła, jeszcze przy okazji machając na pożegnanie miłęj dziewczynie, która ją obsługiwała.
Poszła gdzieś, sama nie wie gdzie - pozwiedzać świat ludzki, w końcu dawno w nim nie była. Widziała wiele bawiących się dzieci, normalnych, bez mocy... tacy to mają dobrze w sumie. No własnie, sama chciałaby zaprzyjaźnić się z takim człeczkiem. A może pójdzie na placyk?
Podreptała przed siebie, by zawierać nowe znajomości a może kogoś po wkurzać. ~
ztAnonymous - 15 Styczeń 2012, 15:28 Pierwszy raz zawsze jest najbardziej bolesny i najtrudniejszy ale zdecydowanie nie spodziewała się że będzie to aż tak wielkie wyzwanie. Powrót do domu, lub raczej próba tylko po to by dowiedzieć się że rodzina dawno nie mieszka pod dawnym adresem bo dostała jakąś polisę. Tak z punktu widzenia świata była martwa najwyraźniej ktoś wziął za to dobre pieniądze by milczeć. Mogła szukać dalej ale zrezygnowała z tego pomysłu. Czas spędzony w świecie ludzi był wyjątkowo nieprzyjemny. Zapach ludzi a nawet ich zachowanie doprowadzało ją teraz do szału i zapewne gdyby nie fakt że nie chciała bez powodu zabijać nie ukrywała by się w tym miejscu. Herbaciarnia z zewnątrz nie wyglądała wyjątkowo ale zapewniała jej miejsce do ucieczki, było tu pusto i przyjemnie. Zapach świeżej herbaty i starego drewna komponował się w coś co mogła by nazwać prawdziwym domem do którego warto wracać. Anielskie skrzydła nie były zwiastunem poprawy losu dla świata bo świat jej nie obchodził ale tutaj nikt chyba nie chciał zwrócić na to uwagi w końcu nawet śliczna i dość młoda zapewne kobieta za barem wykazywała się brakiem zainteresowania choć było to zapewne dobrze wyuczone zachowanie. Zachowanie które jej odpowiadało i bez zastanowienia zamówiła najzwyklejszą filiżankę Earl Grey która pasowała idealnie do jej nastroju i co ważniejsze zawsze jej smakowała. Z filiżanką w dłoniach usiadła na jednym z zdobionych foteli upijając niewielki łyk. Zdecydowanie teraz poczuła się lepiej. Lepiej nie oznaczało jeszcze dobrze ale po śniegu i ucieczce przed jakimiś szukającymi zaczepki gnojkami ta ciepła Herbaciarnia była dla niej najlepszym lekarstwem.Anonymous - 15 Styczeń 2012, 15:52 Drzwiczki herbaciarni nagle otworzyły się. Wszedł przez nie wysoki mężczyzna okryty płaszczem oraz kapeluszem rodem z westernu. Powoli wszedł do herbaciarni, rozglądając się dookoła. Od razu ruszył w kierunku lady. Dotarcie tam długo mu nie zajęło. Rozsiadł się na jednym z krzeseł, a następnie rozejrzał jeszcze raz. Gdy Mannetta podszedł do niego po zamówienie, rzekł spokojnie:
-Czarną, mocną herbatę. - Rzucił, a następnie spojrzał kątem oka na Shironeko. Czy ona miała skrzydła? Nie... Mężczyzna odwrócił momentalnie swój wzrok. Chyba coś z nim było nie tak, za dużo w tym mieście było dziwów albo raczej tylko jemu się to ciągle wydawało. Choć... Z drugiej strony on sam również nie był taki do końca "normalny". No, prawda, człowiekiem nie był. Ale jak kto woli. Dla niego to właśnie była normalność. Rozsiadł się wygodnie, oczekując na dotarcie herbaty. Odpocznie sobie przez pięć minut, zapomni, pożyje spokojniej.Anonymous - 15 Styczeń 2012, 16:04 Obserwowanie innych nie było jej ulubionym zajęciem ale skoro już ktoś znalazł się w tym miejscu to musiała być gotowa na kłopoty. Oczywiście nie liczyła na pomoc nawet ze strony właścicielki gdyby doszło do walki w jej lokalu w końcu nikt nikomu nie pomoże w tym ani tamtym świecie. Wszyscy zdani są tylko na to co potrafią i odrobinę szczęścia która zadecyduje o wszystkim. Upiła z cichym siorbnięciem odrobinę herbaty z filiżanki rozkoszując się jej smakiem rozpływającym po wszystkich kubkach smakowych przyjemnie pieszczonych przez bogaty aromat smaków. Tak to była prawdziwa herbata zrobiona zapewne przez kogoś kto nie tylko się na niej zna ale i kocha się nią zajmować. Mogła być tego pewna co tylko dodawało temu miejscu niezbędnego uroku. Uroku któremu mężczyźnie wyraźnie brakowało, jego ubiór i kapelusz nadawały mu wygląd zabijaki z filmów pamiętających lata 80 XX wieku nie żeby nie lubiła takiego stylu choć sama też nie była w lepszym ubraniu. Sukienka do 2/3 ud i wysokie buty zostawiały pokaźne fragmenty nagiej skóry a na dworze na pewno nie było lat. O tak śnieg doskonale jej o tym przypominał. Nie wiedziała czy powinna spodziewać się kłopotów a może on po prostu ją zignoruje i zniknie tak samo jak się pojawił. Upiła spokojnie kolejny łyk przymykając lekko oczy. Smak szczęścia. Szczęścia które nie promieniowało po za jej wnętrze. Nie było to nic po za próbą przystosowania się do realiów tego świata. Porcelanowa maska bez wyrazu za którą cieszyła się i płakała. Zadziwiało ją jak dobrze znosiła fakt bycia w miejscu które do niedawna było jej światem a teraz, teraz nie byłą już człowiekiem.Anonymous - 15 Styczeń 2012, 16:32 Mężczyźnie podano w końcu herbatę. Złapał za filiżankę i zaczął powoli popijać napój. Panowała wręcz piękna cisza i spokój. Żadnego hałasu, nic. Do momentu, aż przez drzwi z wielkim hukiem wpadł dwu metrowy osiłek... Nie taki zwyczajny... Miał na sobie podarte, zakrwawione ubranie, wiele blizn na ciele, był łysy, a jego oczy były całkowicie białe. "Potwór" otworzył swą paszczę pokrytą kłami do rozrywania mięsa i ryknął. Właścicielka przerażona schowała się za ladę, a monstrum ruszyło pędem w kierunku Shironeko...