Anonymous - 29 Grudzień 2010, 16:32 - Szczyl? Mówisz sam do siebie? - Jego egoizm i zawziętość nawet w takim przebiegu zdarzeń wdawały się we znaki. Naprawdę aż prychnął w niego tymi słowami, choć cokolwiek wypowiadanego sprawiało mu wielki trud.
- Ponoć śmierć jest niesamowitym doświadczeniem. - Powieki jego oczu nieco się przymknęły, a kosmyki jego długich włosów opadły bezwładnie na jego bladą i chłodną twarzyczkę. Nie bał się, był całkiem spokojny, wciąż powstrzymując łezki, aby nie wypłynęły spod jego oczu. Zasadniczo miał cichą nadzieje, że ten wariat go puści, choć przypuszczalnie mogło być gorzej.
- Śmiało! Wyżyj się na mnie! Jestem tylko nędznym człowiekiem, który liczy na doznanie cierpienia.- Prawda czy nie, musiał rzucić tym zdaniem w jego twarz, a kiedy je wypowiedział, jedna łezka się uwolniła i spłynęła po jego policzku. Oczywiście się nie popłakał. Zaśmiał się arogancko, wręcz ironicznie, lecz potem zaraz umilkł. Jego usta nieco się otworzyły, lecz nie otworzył oczu.Anonymous - 29 Grudzień 2010, 16:57 Najwyraźniej ten mały nie wiedział kiedy przestać ponieważ cały czas pogarszał swoją i tak nieciekawą sytuację. Prychnął tylko i wzmocnił uścisk na jego gardle po czym wyrwał mu jego pistolet i odrzucił w bok, ponieważ szczyl mógł coś wykombinować. Słysząc jego słowa zaśmiał się ironicznie i pokiwał głowa. Mały był odważny lecz by zaimponować Viro musiał jeszcze okazać takie zachowanie jakie on prezentował.
-A więc dobrze.
Odsłonił mu włosy na bok po czym przywalił z główki w nos. Zapewne złamał go chłopakowi ale jakoś się tym nie przejmował. Upuścił go na ziemię i patrzył na niego z wyższością i chłodną wyniosłością. Ostatnio takie nędzne robaki robią się zbyt harde i pewne siebie. Mógłby zabić chłopaczka ale chciał się nad nim jeszcze poznęcać.
-Czy ty myślisz nędzny robaku, że możesz mi mówić co mam robić?Anonymous - 29 Grudzień 2010, 17:14 A, jednak. Teraz się dowiedział, że ten psychopatyczny koleś jest bardziej naiwny, niż sam myślał. Kiedy dostał, wstrzymał się i zacisnął swe zęby na swych wargach jeszcze mocniej, dopóki krew nie spłynęła z nich strużką. Potem poczuł pod sobą ziemię, nieco omotany, ale jeszcze przytomny i już całkowicie spokojny. Wiedział, że go puścił, ale to zapewne nie koniec zabawy.
Jego dłonie, twarz, włosy i ubranie ociekały czerwoną, ciepłą cieczą, ale wcale się tym nie przejmował. Właściwie... Nie przejmował się nawet tym, że może stać się mu coś o wiele gorszego, oraz tym, że ta cała krew wolno napływała mu do gardła. Jeśli będzie czekał i tak może się udusić, ale on był mocny. Często ból brał jako przyjemność i zabawę.
Wstał, ale nie energicznie jak poprzednio. Ledwo co trzymał się na nogach, gdyż zimno dotknęło go jeszcze bardziej. Niemal otuliło.
-A nie?- Zapytał opryskliwie i bezczelnie, uśmiechając się psychopatycznie kącikiem ust.Anonymous - 29 Grudzień 2010, 18:54 Można by pomyśleć, że Viro był naiwny puszczając chłopaka ale tylko ci którzy znali go bardzo dobrze mogli wiedzieć co knuje. Ale na nieszczęście chłopaka takimi osobami był on i jego siostrzyczka która n ie wiadomo gdzie się szwenda. Widział jak chłopak wstaje i uśmiechnął się wrednie ponieważ szczyl był bardzo słaby a więc nie będzie mógł walczyć z bólem. Położył dłoń na jego głowie i wyrwał mu włos po czym sporządził jego lalkę voodoo po czym wyjął dwie igły. Spojrzał pytająco na chłopaka po czym wbił igłę w lewą nogę lalki a drugą w prawą nogę. Chłopak będzie się zwijał z bólu i to było to na co czekał od dawna. No cóż należało mu się za bycie bezczelnym choć jego upór i walka z bólem lekko zaimponowały Viro a na dodatek mały był wredny.
-Nie. A teraz poczujesz co to ból.Anonymous - 29 Grudzień 2010, 19:18 Bolało. Bolało cholernie, ale Gabriel nie wydobył z siebie ani jedneo pisku, miauknięcia. Słabł, ale się nie poddawał. Jeszcze raz zdzierając z swych dłoni skórę, delikatnie przybił się do ziemi, choć zginał się w kolanach.
- N-N-Naprawdę?! - Wrzasnął z wielką siłą w głosie, co w tym wypadku było dziwne. No właśnie... Skąd wziął w głosie taką siłę? Nagle, pomimo omotania i bólu, pomimo upadków - ruszył w stronę swej broni. Owszem, złapał ją w swe pokrwawione dłonie, ale nie użył, ażeby się bronić. Schował ją, a potem po raz kolejny upadł opierając się jedynie na rękach by przypadkiem nie walnąć o podłogę. Wziął głęboki wdech, ale zakrztusił się krwią, która wypłynęła z jego ust. Gdy otarł się rękawem, zaśmiał się jak poprzednio, a nawet gorzej. Nieznajomy się nim bawił, podobało się mu to, mhm. Jedna, niezauważalna, kolejna łezka przeszła przez jego ciało.Anonymous - 29 Grudzień 2010, 19:34 Słysząc jak wrzasnął zdziwił się nieco lecz po chwili na twarzy miał maskę obojętności. Ten robak nudził go ponieważ nie wydawał nawet najmniejszego jęku bólu i nie błagał o litość, a właśnie błagania Viro oczekiwał. Widząc jak ruszył w stronę broni wyciągnął dwie igły gotów wbić je w ręce lalki lecz chłopak schował broń, co spowodowało, ze Viro wbił tylko jedną igłę w prawą rękę lalki. Podszedł do chłopaka i splunął z obrzydzeniem po czym zwrócił się do niego.
-A teraz powiedz jak masz na imię i co tu robisz.
Odszedł kawałek na bok i usiadł na żelkach po czym wygrzebał jedną po której nikt nie chodził i zjadł ją przeżuwając powoli. Westchnął cicho ponieważ nużyła go upartość chłopaka i zamiast niej wolałby widzieć zachowanie podobne do swojego. Lecz nie każdy może być takim ideałem jak on.Anonymous - 29 Grudzień 2010, 20:11 Nie wierzył, że to koniec. Czyżby kolega od zabaw miał dość? Uniósł się powoli i ostrożnie. Nie chciał naruszyć skaleczeń, gdyż to by spowodowało szczypiące dotknięcie fizyczne. Odsunął się w pozie kucnięcia zdecydowanie z dala od niego.
- A teraz powiedz jak masz na imię i co tu robisz. - Powtórzył po nim opryskliwie, pokazując mu język tak, aby tego nie widział. No! Albo wręcz przeciwnie.
- William Shakespeare. Pochodzę z Atlantydy. Przybywam po ziemniaka. - Gdy zakończył mówić, sięgnął do swego płaszcza. Ku swojemu zadowoleniu wyciągnął z niego zapalniczkę i swojego króliczka bez oczka z naderwanym uszkiem. Wtulił go do siebie, po czym przyłożył ogień pochodzący z zapalniczki do zdartych miejsc na swych dłoniach. Teraz syknął, ale kiedy zaczęła ściekać z niej krew - przyłożył do rany swe usta i zamilkł. Takiej metody uczył go stary wujek. I choć niczego nie dawała, Gabriel do niej przywyknął.Anonymous - 29 Grudzień 2010, 20:28 Słysząc, że ten go przedrzeźnia prychnął znudzony i wbił igłę mocniej w rękę lalki a drugą w druga rękę. Wstał powoli i podszedł do chłopaka po czym zdzielił go w twarz z całej siły Po czym złapał go za włosy i szarpnął go w górę po czym rzucił nim do przodu.
-Słuchaj gnoju. Nie pozwalaj sobie bo będzie gorzej.
Ta zabawa robiła się już nudna ponieważ chłopak tylko walczył z bólem i wymieniał lekki uszczypliwości zamiast odgrażać się, obrażać, wyzywać itp. No ale nie mógł oczekiwać niczego więcej od nędznego robaka który nie umie nawet normalnie odpowiedzieć na pytanie. Wyjął ninjato i zaczął z nudów oglądać jego ostrze jakby były na nim niezwykle interesujące rzeczy. No cóż w sumie były z nim związane interesujące historie. Bądź co bądź to właśnie tym ninjato zabił swojego ojca.
-A teraz odpowiedz normalnie na moje pytania. Jak masz na imię i co tu robisz.Anonymous - 29 Grudzień 2010, 20:47 Znów się zaczęło, lecz teraz coś jakby pękło w chłopaku. Wstał i podszedł z większą prędkością do swego brutalnego kolegi.
- Słuchaj pieprznięty padalcu! Na imię mi Gabriel! A nie stara szmatka do podbijania! Jesteś śmieciem? Ja nie dam sobą pomiatać kiedy tylko jawnie masz ochotę! Więc rusz łaskawie dupę i sam się pieprznij z bani! Pfff! - Zaczął z ogniem w oczach. Jemu ta zabawa przestała się podobać, dlatego teraz to on do niego podszedł i bez względu na to czy znowu mu coś zrobi, uderzył go w twarz tak jak zrobił to jemu. W końcu był też arystokratą.
- Lepiej zważaj! Nie będę siedział cicho, choć na początku było zabawnie. - Cało to zajście było spowodowane nagłym napływem złych wspomnień. Chłopak ruszył nieco dalej, opanowując się. Zasadniczo to stanął w miejscu i roztargał królika, czego później będzie żałował. Potem walnął z całej siły w żelki. To znaczy się - na ostatnich siłach... Usiadł, podkulił nogi i wpił swą głowę w kolana.Anonymous - 29 Grudzień 2010, 20:58 Słysząc jego słowa uśmiechnął się ponieważ jego zabaweczka do tortur postanowił się sprzeciwić i po ubliżać mu. Słuchał go z rozbawieniem lecz kiedy tamten go uderzył rozbawienie minęło a na jego miejsce przyszedł gniew. Gdyby oszczędził sobie tego uderzenia wszytko potoczyłoby się inaczej a tak to znów dostanie. Viro wyjął szpilki z lalki i schował je do kieszeni razem z lalką i podszedł do chłopaka po czym złapał go za włosy i uniósł głowę. W tym momencie Viro wystosował piąchę na jego uszkodzony wcześniej nos i wstał ocierając dłoń z krwi o żelki. Chyba powinien przyhamować bo za niedługo straci swoją zabaweczkę.
-Słuchaj gnoju. To ty sobie zważaj. Jak dla mnie to jesteś nędznym robakiem Gabrielu. A jeśli nie masz odwagi na nic więcej po za gadaniem to lepiej się nie odzywaj.Anonymous - 29 Grudzień 2010, 21:31 I znów, i znów... I znów Gabriel wstał, lecz wpatrzony był przed siebie. Co było powodem? Pierwszy raz w jego życiu ktoś powiedział mu 'Gabrielu'.
- Jak się do mnie zwróciłeś? J-J-Ja.. Nie bij już.. - Podczołgał się ku niemu, a kiedy znalazł się bliżej, usiadł jak poprzednio. Cóż... Dostał szoku, a zarazem jakiegoś dziwnego uczucia.
- Póję już... Tylko cię denerwuję. - Po tych słowach pobiegł w nieznaną mu drogę, zostawiając jedynie po sobie karteczkę z adresem swego zamieszkania.
Z.t ~Anonymous - 30 Grudzień 2010, 19:15 Widząc jak chłopak się czołga uśmiechnął się wrednie ponieważ o to mu chodziło. Żeby robak zachowywał się jak robak. Widząc jak chłopak odbiega prychnął tylko znudzony i już miał odejść kiedy zobaczył jakąś karteczkę. Podszedł do niej zaciekawiony i podniósł ją po czym odczytał co tam pisze. Najwyraźniej był to adres zamieszkania tego robaka a to oznaczało dla Viro niebywały fart bo może się tam włamać i go torturować. Gwizdnął zadowolony pod nosem po czym opuścił to miejsce.
[zt]Anonymous - 8 Styczeń 2011, 21:37 Vash przechadzał się po krainie luster. Co prawda nie był tutaj za długo, jednakże cała ta kraina cały czas zachwycała go nowymi cudami. Jednym z nich było czekoladowe jezioro. Jako dziecko nie mógł nawet marzyć, żeby zjeść coś słodkiego. Potem nastały, jak to określa sam Vash, czasy mroku. Wtedy dostawał zazwyczaj jedzenie w postaci kapsułek i ryżu. Można by powiedzieć, że był wtedy przez naukowców hodowany, więc gdy tylko zobaczył plażę całą z żelek i jezioro wypełnione czekoladą niemalże się na nie rzucił. Najpierw wrzucił sobie do ust kilka żelek. Miał to gdzieś, kto tutaj wcześniej był i co na tej plaży robił. W końcu około dziesięć lat mieszkał w celi, gdzie chyba nikt nigdy nie sprzątał. Nie trzeba mówić, że Vash nigdy wcześniej żelek nie jadł, więc gdy tylko zaczął je gryźć zachwycił się ich smakiem i ich konsystencją. Po chwili podszedł do jeziora. Powoli złożył dłonie i nabrał w nie trochę płynnej czekolady, po czym łapczywie ją wypił. Mężczyzna nie mógł się nacieszyć tym miejscem, które spadło mu jak z nieba. Zwłaszcza gorący, słodki płyn, który pomagał mu walczyć z kacem. Mężczyzna już nie pamięta kiedy musiał się posunąć do tego, żeby się tak upić, zamiast po prostu kogoś zabić, aby uciszyć głosy. Plusem tej sytuacji było to, że teraz miał jeszcze kilka dni spokoju, zanim powrócą. Ciekawe, co tak na prawdę je odganiało. Czy alkohol działał leczniczo na psychiczne przypadłości mężczyzny ? Czy też po prostu " głosy " które słyszy są częścią jego mózgu, która przestaje pracować, gdy wypije odpowiednią liczbę alkoholu. Będzie to trzeba kiedyś sprawdzić, jednakże teraz Vash miał ważniejsze rzeczy na głowie niż bliższe poznawanie swoich przypadłości.Anonymous - 8 Styczeń 2011, 22:10 Dość długa droga z Centrum Handlowego w Świecie Ludzi do Czekoladowego Jeziorka w Krainie Luster była dla Insane na prawdę przyjemna mimo wykończenia trudnymi sprawami jakim są między innymi bieganie za jej panem i próby odmienienia go na lepsze. Do prawdy, Viro zdawał jej się osobą ciężką do oswojenia, jednak ona nie poddawała się! Oj nie. Miała na prawdę dużo energii i przede wszystkim cierpliwości, bez której ani rusz!
Podróżowała spokojnie między dwoma światami i dotarła tu. Przez przypadek? Nu ba, że tak. Nie zamierzała tu dojść, nie było to jej celem. Szła po prostu przed siebie i... myślała. Wiem, to bardzo szokujące, ze ona w ogóle myśli, jednak na prawdę czasem jej się udaje. Dziwna beztroska znikła na chwil kilka i ustąpiła miejsca zamyśleniu, tęsknocie i delikatnemu smutkowi. Musiała się nawcinać czegoś słodkiego, ale nie chciała wydawać na to pieniędzy Virosia, dlatego jej instynkt zaprowadził ją tu, zupełnie przez przypadek.
Wyglądała wciąż dziwnie. Nie chciało jej się wracać do domu i przebierać. Była ona ubrana jak wariatka, którą prawdę mówiąc była. Miała na sobie czerwoną spódniczkę mini, w czarną kratę, granatową koszulę z błękitnymi dodatkami, zielone rajstopy, różowy płaszczyk, fioletowe buty, żółtą czapkę i pomarańczowy szalik. Dodatkowo miała na sobie zakolanówki- jedną białą, a drugą purpurową. Przez ramię miała przewieszoną czarną torbę. Przeważały kolory ciepłe w jej ubiorze. W oczy rzucały się jej długie, białe włosy, które kontrastowały z różowym płaszczykiem. Obserwowała z ciekawością cały świat swymi fiołkowymi oczętami nie przejmując się ani trochę tym, ze wyglądała jak clown.
Dotarła do Żelkowej plaży i rzuciła się ku żelkom nawet nie zastanawiając się kto po nich chodził i co z nimi wcześniej się działo. Wtedy właśnie ujrzała mężczyznę, który szalał identycznie jak ona. Zachichotała cicho i postanowiła się do niego zaczaić, póki jej nie widzi. Podeszła do niego na czworaka, gdy nachylał się nad czekoladą. Przybliżyła się powoli i wykrzyknęła mu wprost do ucha:
- A bu!
Niahahahaha, ależ ona genialna, teraz chłopaka nastraszy, a później go okradnie z całej herbaty, którą ma przy sobie. Wraz z Niohem zaparzą i wypiją ją całą.~Anonymous - 8 Styczeń 2011, 22:28 Vash usłyszał wcześniej kroki dziewczyny. Nie był tylko pewny, czy ktoś zmierza w jego stronę. Gdy usłyszał krzyk dziewczyny przechylił głowę mocno w lewą stronę, natychmiast skacząc z kucków w lewą stronę. Jeszcze w locie przekręcił się tak, by mieć pewność miękkiego lądowania i obserwowania tajemniczej osobniczki, która postanowiła zrobić chyba najgłupszą rzecz w swoim życiu - nawrzeszczeć do ucha seryjnemu mordercy. W momencie, gdy był tuż przy ziemi Vash wyciągnął rewolwer i odchylił kurek. Wiedział, że przy uderzeniu o ziemie będzie miał lekką obsuwę celności, a na to nie mógł sobie pozwolić. Nie teraz. Gdy uderzył o ziemię i w końcu udało mu się opanować drgania ciała wywołane uderzeniem pociągnął za spust. Kula przeleciała tuż koło głowy Insane. Vash wpatrywał się w oczy dziewczyny jakby starając się w nich dostrzec strach, którego u dziewczyny się spodziewał.
- To był tylko strzał ostrzegawczy. - powiedział dość chłodno dalej mierząc w jej stronę. Po chwili uśmiechnął się lekko.
- Gdybym chciał Cię zabić już teraz leżałabyś martwa w kałuży swojej krwi. Po prostu szkoda by mi było zepsuć tą czekoladę. Jedzenie zmieszane z krwią nie smakuje zazwyczaj tak dobrze jak bez niej. - dodał jakby to była najnormalniejsza rzecz w świecie. W sumie, gdyby nieznajoma chciała mu coś zrobić najpewniej sam już by nie żył. Miała idealną możliwość do ataku, gdy zaszła go od tyłu. Albo nie miała broni, albo chciała się z nim po prostu pobawić. Tak czy siak na pewno nie spodziewała się takiej reakcji u chłopaka.