Rim - 25 Październik 2017, 20:33 Spoglądała na panią Iris wielkimi oczami, gdy ta zmieniła kolor swoich włosów i oczy - łał - powiedziała cichutko, nieśmiało. Nie wiedząc jak kobieta na to zareaguje. Rim uwielbiała fiolet, więc tym bardziej podobały jej się popisy gospodyni.
Gdy kobieta wyciągnęła palec w stronę Wiórka, ten złapał go swoimi pazurkami i obwąchał, po czym spojrzał na właścicielkę palca i delikatnie ugryzł jej paznokieć. Taka zaczepka, żadnej agresji czy strachu. Po tym od razu schował się do kaptura, tam gdzie było jego miejsce.
Uśmiechnęła się delikatnie, gdy mężczyzna pogłaskał brzuch swojej ukochanej. Widać było, że naprawdę jest dumny, z tego, że będzie miał potomka. Nie dziwiła się i postanowiła sobie, że zrobi wszystko aby im tylko pomóc. Żeby nie dokładać im więcej pracy tylko jak najbardziej ich odciążyć. W końcu dziecko to duża odpowiedzialność i pewnie będą chcieli się skupić głównie na nim, a nie na takich przyziemnych rzeczach jak porządek w domu czy zrobienie obiadu. Teraz dziewczyna będzie się tym zajmować i będzie się starać jak tylko może.
Słysząc, że pewnie Upiorni liczą sobie więcej potrząsnęła głową - to-to nie o to chodzi - powiedziała niepewnie - ja przyjmuję ofertę jak najbardziej - uśmiechnęła się trochę śmielej i mówiła odważniej, by pokazać, że naprawdę jej zależy -po prostu nie spodziewałam się aż takiej sumy... - przyznała jeszcze. Naprawdę dla niej to było dużo, a gdy usłyszała, że może się to jeszcze zwiększyć, jej serce zabiło szybciej.
Lekko się zarumieniła i zaczęła się niepewnie rozglądać po salonie, gdy Iris zaczęła tak słodko mówić do swojego mężczyzny. Czekała na jego decyzję, gdy ten się zgodził Rim znów zwróciła wzrok w ich stronę. Gdy wstał, zrobiła to samo i delikatnie się ukłoniła - jeszcze raz, dziękuję panu za szansę - powiedziała grzecznie i dała się poprowadzić kobiecie na piętro, do łazienki, dyskretnie rozglądając się po tym wielkim domostwie.Iris - 25 Październik 2017, 21:21 Baśniopisarka starała się dyskretnie przyglądać się Rim. Miała na to czas gdy Terry ustalał szczegóły co do jej obowiązków.
Iris nie przypominałasobie by kiedykolwiek wcześniej widziała Upiornego o tak egzotycznym kolorze skóry. Zazwyczaj byli bladzi, jak przystało istotom unikającym pracy na świeżym powietrzu. A w ich ruchach było zawsze tyle... teatralności. Uwielbiali być podziwiani, właściwie Iris będąc dziewczynką marzyła sobie o takim dystyngowanym Upiornym, który zabierze ją z domu ojca na wielkim, czarnym rumaku i razem pognają w dal, ku przygodom.
Teraz miała Terrego i była najszczęśliwszą kobietą na świecie. Kochała go całym sercem i nigdy, przenigdy nie zamieniłaby go na jakiegoś Upiornego Pięknisia - Wymoczka. Terry był przystojny, męski i tak cholernie pociągający. A teraz gdy mówił takim zdecydowanym głosem... Wyobraźnia Iris podsunęła jej wyjątkowo kosmate myśli. Odgoniła je jednak bo widziała, że Rim się peszy. To ich gesty tak na nią działały? Cóż, kochali się i nie mieli zamiaru tego ukrywać.
Wiewiórka dziabnęła ją w długi, zadbany paznokieć uprzednio chwytając palec pazurkami. Iris tylko zachichotała dziewczęco i gdy tamten uciekł, cofnęła dłoń.
- Rozkoszny! - powiedziała do Rim a jej oczy błysnęły szczerością.
Gdy Terry pogładził jej brzuch, spłonęła rumieńcem. Uśmiech Rim dodał jej jednak pewności siebie bo tym razem Upiorna nie odwróciła wzroku.
Iris spojrzała na Terrego z miłością w oczach. Zaszkliły się bo poczuła się tak szczęśliwa, że ciężko było jej utrzymać łzy szczęścia. Jeszcze kilka dni temu umierała ze strachu i ukrywała swój stan a teraz? Marionetkarz był taki dumny!
Teraz gdy Baśniopisarka wiedziała, że Rim nie jest Dachowcem, było jej jakoś łatwiej się przed nią otworzyć. Była miła, chciała by nowa Pomocnica ją polubiła, w końcu będą razem mieszkać, prawda?
Terry zgodził się by Iris zabrała dziewczynę. Baśniopisarka zaśmiała się na jego prośbę.
- Spokojnie, Kochany. - powiedziała wstając i przesuwając dłonią po jego ramieniu - Zadbam, by twoje uszy nie płonęły za mocno. Ale odrobina ciepła im nie zaszkodzi, zwłaszcza, że na dworze jest już chłodno o tej porze roku, a chyba przyjdzie ci łapać psiaki po całym ogrodzie. - zachichotała wskazując biegające za oknem psy.
Chwyciła za rękę Rim, nie zważając czy tamta protestuje czy nie. Pociągnęła ją schodami na górę i do łazienki. Małej łazienki, nie tej której używali z Terrym. Co jak co, Rim miała zostać ich Pomocnicą. Chyba nie wypadało by zażywała kąpieli tam gdzie Gospodarze.
- Najpierw cię wyszoruję i doprowadzę do ładu. - powtórzyła swoje zamiary - Potem ubiorę wyjaśniając co i jak. - tłumaczyła ciągnąc ją za sobą - A potem razem zrobimy posiłek.
Starała się mówić lekko i przyjaźnie. Gdy weszły do pomieszczenia, Iris stanęła przy lustrze i spojrzała na nią krytycznie.
- Wybacz ale wyglądasz jak siedem nieszczęść. - zacmokała z troską - Kto cię tak urządził? - zapytała patrząc na jej poobijaną twarz.
Schyliła się i odkręciła wodę. Wlała sporo wonności. Uśmiechnęła się zadowolona z efektu bo w łazience zaczęło pięknie pachnieć.
- No. - wsparła się pod boki - Rozbieraj się i wskakuj. Swojego pupila posadź gdzie chcesz. - posłała jej uśmiech. Stała czekając na ruch dziewczyny. Po chwili zaśmiała się najwidoczniej czymśzakłopotana i odwróciła się do niej tyłem.
- Już. Nie patrzę. - powiedziała - Nie mniej... nie masz się czego wstydzić. Jesteśmy obie kobietami, no, ja trochę w innym stanie. - stwierdziła wskazując na brzuch - Ale nie powinnyśmy się siebie wstydzić. Nie wiadomo czy kiedyś nie przyjdzie ci pomóc mi z kąpielą, gdy będę już w zaawansowanej ciąży. - wzruszyła ramionami - Raczej nie przewiduję bym aż tak cię wykorzystywała... - zaśmiała się - ... ale lepiej zacząć się do siebie przyzwyczajać już teraz. No i muszę cię osobiście wyszorować, przykro mi. - zachichotała - Nie pozwolę by któryś z Domowników był zaniedbany, wybacz bezpośredniość droga Rim ale... cóż, chyba dawno nie miałaś okazji porządnie się wymoczyć, co?
Kobieta czekała na reakcję Upiornej. Była odwrócona do niej by dać jej trochę prywatności. Miała ochotę wypytać ją o jej przeszłość ale na to jeszcze przyjdzie czas. W końcu mają od dzisiaj spędzać ze sobą większość dni.Rim - 25 Październik 2017, 22:13 Aż zadrżała, słysząc, że jest coraz zimniej. Przez wszystkie wydarzenia nawet nie poczuła, że jest tutaj o wiele chłodniej niż na Pustyni. Ale musiała przyznać, że naprawdę było zimno. Nawet przeszedł ją dreszcz. Miała nadzieję, że jak dostanie pieniążki to będzie mogła kupić sobie jakieś ubrania. Na pewno będzie musiała się zorientować w czym się tutaj chodzi i czy mają coś ciepłego, czy są przyzwyczajeni do tak niskiej temperatury.
Dała się pociągnąć na górę. Trochę się przy tym spięła, nie wiedząc czego oczekiwać. Nie wiedziała jakie tu są zasady, jaki mają stosunek do swojej służby, a miała złe doświadczenia. Prawie tylko takie.
Przełknęła ślinę, ale szła grzecznie za Iris - dobrze proszę pani - powiedziała jeszcze i eszła do łazienki. Rozejrzała się po niej zaskoczona. Nie było tu prysznica, wiadra z wodą ani nic takiego, tylko spora wanna. Nigdy nie miała okazji w żadnej siedzieć. Spojrzała na nią wielkimi oczami i uśmiechnęła się.
Znów opuściła wzrok, słysząc pytanie -m-mój wujek... - odpowiedziała cichutko -zawsze mnie karał gdy coś zrobiłam nie tak, albo gdy miał zły humor - przyznała po czym westchnęła -mówił, że tylko na to zasługuję, bo i tak nikt mnie nie chciał - jej oczy się lekko zeszkliły, ale powstrzymała łzy.
Spojrzała niepewnie na kobietę, ale posłusznie zdjęła kaptur i zaczęła rozpinać koszulę. Nie przeszkadzało jej to, że kobieta na nią patrzyła. Musiała się często myć z mamą, więc była przyzwyczajona do innej kobiety obok. Wiórka odłożyła na jedną z półek. Ten obwąchał dokładnie wszystko, ale nic nie zrzucił. Po chwili przycupnął, nastroszył się i napuszył, patrząc na kobiety. Dziewczyna poskładała swoje ubrania i położyła je na szafeczce obok wanny.
Po chwili odsłoniła swoje posiniaczone i podrapane, lekko wychudzone, ale wysportowane ciało. Iris mogła też zobaczyć cętki na przedramionach, łydkach oraz bokach dziewczyny. Miały dokładnie taki sam kolor jak wąsy na jej policzkach.
- Nie musi się pani odwracać...często myłam się z mamą, więc jestem przyzwyczajona, że nie jestem sama w łazience - przyznała. Ostrożnie weszła do wanny i syknęła cichutko, gdy woda pokryła jej ciało. Była przyjemnie ciepła. Po chwili odetchnęła z ulgą. Potrząsnęła głową -mieszkałam na Pustyni, a tam nie mamy takich luksusów jak wanna pełna wody. Często trzeba było się myć w dwójkę jedną porcją wody, żeby jej nie marnować - dodała lekko zawstydzona. Wiedziała, że nie jest w najlepszym stanie, ale niestety nie mogła na to nic poradzić. W końcu na Pustyni nie było warunków, a teraz też nie było jej w głowie pływanie w rzece czy jakimś jeziorze.
-Tak ładnie pachnie - wymruczała jak kotka. W końcu miała w sobie trochę z Dachowca, więc mruczenie było dla niej całkiem naturalne - to takie przyjemne - dodała jeszcze, przymykając oczy i ciesząc się tą krótką chwilą relaksu, nim kobieta zacznie ją szorować, co dla niej było trochę niezrozumiałe, w końcu była już dorosła, jednak nie chciała się kłócić zaraz pierwszego dnia.Iris - 27 Październik 2017, 12:49 Kiedy dziewczyna wspomniała o tym, że była bita, Iris poczuła się głupio. Speszyła się mocno i zamilkła nie bardzo wiedząc co powiedzieć. Przez chwilę po prostu patrzyła na Rim uśmiechając się trochę krzywo bo była zakłopotana.
Po chwili zbliżyła się do nowej Pomocnicy i delikatnie chwyciła ją za podbródek, zmuszając ją by spojrzała w fioletowe oczy. Iris nieco zmieniła ich odcień naśladując kolor oczu Upiornej. Uśmiechnęła się do niej łagodnie. Kciukiem przejechała po jej szczęce i policzku, w czułym geście.
Było jej żal Rim. Sama Baśniopisarka nie miała w życiu lekko ale nigdy ojciec nie doprowadził jej do takiego stanu. Miała ochotę ją przytulić ale... nie znały się dobrze. Nie wypadało się tak spoufalać. Jeszcze nie.
- Tutaj nikt nie podniesie na ciebie ręki. - powiedziała cicho - Jeśli podpiszesz umowę, zaczniesz dla nas pracować ale... zależy mi na tym by panowała tu rodzinna atmosfera. - przesunęła ponownie po jej ciemnej skórze - Nie bój się nas. Nie bój się z nami rozmawiać. Chcę by nam wszystkim żyło się dobrze. - mrugnęła jednym okiem - Ale atmosfera w tym domu, z momentem podpisania umowy będzie też zależała od ciebie.
Puściła ją i cofnęła się. Obserwowała jak Rim sadza wiewiórkę na półce i zaśmiała się gdy zwierzak się spuszył.
Mimo wszystko odwróciła się by dać jej swobodę. Odczekała chwilę i powróciła do poprzedniego ustawienia. Udało jej się jeszcze zobaczyć Rim nago. To nie tak, że bardzo tego chciała... Ale czuła potrzebę by skontrolować jej wygląd od początku do końca.
Była posiniaczona i dość chuda ale pod skórą widać było mięśnie. Rim musiała sporo pracować by mieć taką sylwetkę. Iris starała się nie przyglądać żadnemu elementowi dłużej by jej nie peszyć ale gdy jej wzrok padł na jej piersi...kobieta poczuła ukłucie zazdrości. Rim była młoda i śliczna. Mimo wszystko postanowiła powiedzieć jej coś miłego.
- Jesteś piękną kobietą. - powiedziała ale w jej głosie dało się usłyszeć lekki chłód. Będzie musiała uważać na nową Pomocnicę.
Gdy Rim weszła do wanny Baśniopisarka zastanowiła się nad jej słowami o marnowaniu wody. By nie stać bezczynnie sięgnęła do szafki i wyjęła z niej niewielką kosmetyczkę. Położyła ją na krawędzi wanny.
- Od dzisiaj to wszystko należy do ciebie. - stwierdziła otwierając kosmetyczkę -Są tutaj olejki zapachowe, mydła, szampony i kilka podstawowych rzeczy potrzebnych do makijażu. Z czasem uzupełnisz sobie zawartość bo ta jest mocno podstawowa. Właściwie taka... hotelowa bo ta kosmetyczka była awaryjną, dla ewentualnych gości.
Iris oparła się o ścianę i założyła ręce. Zamknęła na chwilę oczy i gdy usłyszała, że dziewczynie jest dobrze, uśmiechnęła się nie otwierając oczu.
Nagle jednak uśmiech zniknął z jej ust. Pojawiła się powaga, kobieta zmarszczyła też lekko brwi. Sięgnęła po nową, zafoliowaną gąbkę i podała ją Rim, dając jej do zrozumienia, że mówiąc o osobistym szorowaniu, mówiła w przenośni.
- Pewnie myślisz sobie, że masz do czynienia z rozpieszczoną paniusią która zawsze miała co chciała. - wróciła na miejsce - Mówisz, że pochodzisz z Pustyni, że musieliście oszczędzać wodę... Widzisz, droga Rim, jesteśmy podobne, nawet bardziej niż myślisz. - westchnęła - Mnie też nie było łatwo. Mieszkałam na ulicy. Dopiero Christopher pokazał mi, że jestem warta więcej. Że zasługuję na szczęście. - uśmiechnęła się na myśl o Terrym - I dał mi to szczęście. - przejechała bezwiednie po brzuchu w rozmarzeniu ale zaraz wyraz jej twarzy stężał - Nie chciałam przy nim dodawać najważniejszej zasady. Dlatego skup się Rim i zapamiętaj moje słowa. - powiedziała surowo - Nie próbuj sztuczek. Jesteś śliczna i jeśli zauważę, że próbujesz się do niego zbliżyć... Inaczej porozmawiamy. - uniosła nieco wyżej twarz, na znak pewności siebie - Nie grożę ci, Rim. Jedynie proszę byś pamiętała, że Chris i ja jesteśmy Rodziną. Oprócz dziecka które pojawi się za jakąś chwilę... Nie ma miejsca w niej na kolejną kobietę.
Odczekała chwilę po czym uśmiechnęła się ciepło, zupełnie jakby była inną osobą. Poprosiła dziewczynę by się dokładnie umyła, zapewniła też że da jej przed snem ziołową maść na siniaki i podbite oko.
Podeszłado wiewiórki i wyciągnęła ku niej dłoń. Nie bała się ugryzienia.
- Jak ma na imię ten Słodziak? - podała mu ponownie palec - Będziesz z nami mieszkał Maluszku. Ciebie też proszę, byś był grzeczny. - jesli pozwolił, podrapała go pod bródką - Jak tylko zejdziemy na dół, dostaniesz garść orzechów. Zapełnisz swój puchaty brzuszek. Rim - 28 Październik 2017, 22:39 Spojrzała kobiecie w jej fioletowe oczy. Miały prawie taki sam odcień jak jej własne. Ale równocześnie były w tym samym odcieniu co jej mamy. Czując delikatny dotyk kobiety z trudem utrzymywała kontakt wzrokowy. Nie wytrzymała jednak długo. Gdy tylko kobieta zaczęła mówić o rodzinnej atmosferze, opuściła niepewnie wzrok. Przytaknęła jednak głową, że rozumie iż zależy to w głównej mierze od niej.
Zarumieniła się słysząc komplement - dziękuję pani - podziękowała grzecznie. Na moment pozwoliła sobie na relaks, ciesząc się ciepłem wody. To naprawdę pomagało na siniaki oraz spięte mięśnie. Naprawdę było to przyjemne.
Spojrzała na Iris i wyprostowała się w wannie, gdy ta zaczęła do niej mówić i położyła kosmetyczkę na skraju. Przeniosła wzrok na przedmiot -rozumiem, dziękuję bardzo - powiedziała i gdy tylko Baśniopisarka się od niej odsunęła, niepewnie zajrzała do środka i uśmiechnęła się. Wyciągnęła z ciekawości jeden z żeli i spoglądając kątem oka na gospodynie, powąchała zawartość, a jej oczy lekko zalśniły.
Moczyła się, oblewała ramiona wodą. Spojrzała na kobietę, gdy ta ponownie do niej podeszła. Lekko skuliła się w sobie, widząc jej poważną minę. Przełknęła ślinę i przyjęła gąbkę. Wyciągnęła ją z folii i namoczyła po czym nalała na nią pachnącego płynu. Nim jednak zdążyła się namydlić, Iris ponownie się odezwała, więc Rim przeniosła znów całą uwagę na nią.
Zmarszczyła brwi, nie rozumiejąc, skąd kobieta mogła dojść do takich wniosków - nie... ja...- zaczęła, ale Iris kontynuowała swoją wypowiedź. Wzrok Arystokratki stał się trochę mętny. Z jej oczu zniknął ten radosny blask, który jeszcze przed chwilą był tak widoczny - przepraszam...nawet na chwilę nie pomyślałam, że jest pani taka... - przyznała cichutko. Czuła, że na nie w takim środowisku się wychowała. Nie zachowywała się jak zadufana w sobie bogaczka. Upiorna poczuła się trochę jakby gospodyni ją skarciła za to, że wspomniała o oszczędzaniu wody. Może nie powinna o tym wspominać? Może tutaj jest to uznawane za narzekanie, przez co można wyjść na niewychowaną osobę, lub kogoś niegrzecznego? Będzie musiała to zapamiętać.
Serce dziewczyny przyspieszyło, gdy usłyszała najważniejszą zasadę. Jednak nie ze szczęścia, a ze strachu. Naprawdę była tutaj odbierana za taką, która byłaby do tego zdolna? W życiu by czegoś takiego nie zrobiła. Nie była godna takiego mężczyzny, który pomógł jej mimo iż go okradła. Nawet nie myślała o tym, żeby mogła sobie znaleźć kogokolwiek, a tym bardziej by próbować zbliżać się do swojego pracodawcy. Poza tym...kto by ją chciał? - dobrze proszę pani....zapamiętam - powiedziała i grzecznie zaczęła się szorować. Myła się dokładnie, nie chcąc obrazić kobiety. Z plecami miała lekki problem, ale nie prosiła o pomoc. W końcu była TYLKO służącą, która nie miała za bardzo nic do gadania. Nawet jeśli Iris wspominała wcześniej od rodzinnej atmosferze. Z dziewczyny uciekła w tym momencie ostatnia iskierka nadziei, że faktycznie będzie się tu czuła jak w domu. Ale cóż...była tylko służącą, która miała spędzać rozkazy i wykonywać swoje zadania, które będą jej przydzielone. Nie będzie się nawet próbowała do nich zbliżyć.
Podniosła wzrok, gdy Baśniopisarka podeszła do jej przyjaciela - ma na imię Wiórek- odpowiedziała grzecznie.
Wiewiórka spoglądała na kobietę niepewnie, ale w końcu pozwoliła się pogłaskać pod bródką. Popiskiwał przy tym wesoło i zaczął w pewnym momencie podskakiwać śmiesznie. Ale nie zrzucał, ani nie wywracał nic. Rim tylko delikatnie się na to uśmiechnęła ale szybko jej uśmiech zniknął. Pamiętała, że ma się nie spoufalać z mieszkańcami tego domu. Ona u tylko pracuje i powinna się cieszyć, że nie musi dodatkowo szukać dachu nad głową, tylko ci państwo są tak mili, że pozwalają jej mieszkać pod jednym dachem.
W końcu niepewnie podniosła się i sięgnęła po słuchawkę prysznicową. Kontrolowała cały czas zachowanie kobiety i ostrożnie spłukała się z piany i resztek brudu, wypuszczając wodę z wanny by jednak być w pełni czystą. Przecież nie mogła pokazać, że skoro jest z Pustyni, to nie umie zachować higieny, prawda?
Na maść skinęła tylko głową. Nagle jednak spojrzała na swoje ubrania - przepraszam...ale ... nie mam ze sobą żadnych ubrań, poza uniformem, który dostałam od pana Marwicka..ale...zostawiłam go na dole... - przyznała, garbiąc się lekko i nie wiedząc czy nie zostanie za to jakoś ukarana. Co prawda było mówione, że nikt nie podniesie na nią ręki, ale i tak nie mogła w to jakoś uwierzyć.Iris - 30 Październik 2017, 22:08 Atmosfera w łazience nagle stała się dziwnie gęsta. Iris nie chciała jej straszyć ale czuła, że musi zaznaczyć kto tu rządzi. Chyba nie wyszło jej to zbyt delikatnie... ale jak miała to rozegrać? Nigdy nie miała Służby. Nie miała nawet Przyjaciółki. Nie wiedziała czy postąpiła dobrze.
Gdy Rim przygasła Iris poczuła się źle. Jak domowy tyran. Odwróciła się na moment i skrzywiła usta w złości. Źle rozpoczęła znajomość. Chciała dobrze a wyszło jak zwykle. Zawsze było jej ciężko nawiązać nowe znajomości, a już zwłaszcza nie dogadywała się z kobietami. Jako Ponury Komediant była jednym z nielicznych Baśniopisarzy którym wcale nie było w życiu łatwo.
Zacisnęła pięści ale tylko na chwilę. Nie powiedziała nic gdy Upiorna grzecznie przytakiwała. Trochę denerwowało ją, że wciąż przepraszała. Wydawała się być wystraszona...
Gdy dziewczyna wymyła się i wyszła osuszając ciało, Iris spojrzała na nią kątem oka. Upiorna była atrakcyjna, miała piękne kształty. Szpeciły ją tylko siniaki i otarcia oraz podbite oko. Pamiątki po poprzednim życiu.
Jej uwaga o ubraniach a w zasadzie ich braku, orzeźwiła Baśniopisarkę. Kobieta potrząsnęła włosami jakby chciała wybudzić się ze snu. Jej oczy błysnęły tęczowo a kolorowe pasemka pozmieniały barwy, wymieniając się nimi między sobą.
Uśmiechnęła się zakłopotana i podała jej większy ręcznik. Poprosiła by Upiorna się nim owinęła i gdy już to zrobiła, Iris pociągnęła ją za rękę. Za jej twardą, spracowaną rękę.
Nie zapomniała o Wiórku - jeśli pozwolił, podniosła go i posadziła na ramieniu jego pani. Jeśli nie, poprosiła by to Rim go podniosła.
Pociągnęła ją do swojej garderoby, małego pomieszczenia z drzwiami wychodzącymi do małej sypialni. Puściła ją i zaczęła grzebać między półkami mamrocząc pod nosem “No gdzie to jest...”. Wreszcie po kilku minutach znalazła długi, fioletowy sweter z długimi rękawami i golfem. Mógł spokojnie udawać sukienkę. Podała go dziewczynie po czym znowu zabrała się za szukanie. Wyjęła grube, bawełniane, ciemnoszare rajstopy, nowe bo jeszcze w opakowaniu i zafoliowaną parę sportowych majtek. Wszystko miało metki.
Podała wszystko Rim i uśmiechnęła się do niej ciepło.
- Proszę. To tak na początek. Mały prezent ode mnie. - powiedziała łagodnie - Jeśli będziesz chciała, wybierzemy się razem na wspólne zakupy. Znam kilka tanich sklepów z ładnymi rzeczami, sama nie ubieram się w jakichś drogich butikach. - machnęła ręką - Jak będę miała wolną chwilkę, przeglądnę swoje rzeczy i... Może coś sobie z nich wybierzesz? To nie tak, że chcę wcisnąć ci swoje stare ciuchy. Po prostu... Z wielu rzeczy wyrosłam. - zaśmiała się gładząc brzuch - A są nowe.
Przesunęła kilka wieszaków ale zrezygnowała z przeglądania teraz rzeczy. Poprosiła by Rim się ubrała. Chciała ocenić jej wygląd. Gdy Upiorna założyła na siebie wszystko, Iris kiwnęła głową zadowolona.
- Cudnie! - powiedziała - Rim? Czy wiązałaś kiedyś włosy? Lubisz spięte fryzury? - zapytała z ciekawości - A makijaż? Lubisz się malować? Rim - 30 Październik 2017, 23:35 Rim posłusznie owinęła się ręcznikiem. Wiórek widząc, że nowa kobieta sięga po niego, zeskoczył na skraj wanny i uciekł do swojej pani. Arystokratka od razu wzięła go i posadziła sobie na głowie, by nie podrapał jej nagich ramion. Może i przywykła do bólu, ale nie znaczyło to, że go lubił i że chciałaby mieć kolejne ślady na swoim ciele.
Ruszyła za Baśniopisarką. Stała cichutko zaraz przy drzwiach, dyskretnie się rozglądając. Nigdy nie widziała aż tylu ubrań. Sama miała może trzy komplety ubrań. Jej matka miała więcej, ale było to spowodowane głównie jej pracą. Gdy Iris podała jej rzeczy, spojrzała na nią zaskoczona ale przyjęła je grzecznie - dziękuję pani - powiedziała, delikatnie się uśmiechając. Czując pod palcami materiał swetra otworzyła szerzej oczy i pogładziła się nim po policzku - jaki mięciutki...i ciepły - westchnęła i jakby na potwierdzenie tego, że jednak jest jej zimno, kichnęła cichutko -przepraszam- skuliła się lekko.
Słysząc o zakupach opuściła wzrok ale uśmiechnęła się delikatnie -ja...nie chcę robić problemów - powiedziała cichutko - poza tym...i tak nie mam pieniędzy - przyznała. Nie chciała żeby wydawali na nią więcej pieniędzy niż to konieczne. Podziękowała ponownie, gdy kobieta powiedziała, że może jej dać swoje ubrania -niech się pani tym nie kłopocze - odparła cicho i założyła to co dostała. Wtuliła się ponownie w mięciutki, ciepły sweter i przymknęła oczy. Wiórkowi tez bardzo przypadł do gustu bo wtulił się w golf, popiskując z zadowoleniem.
Speszyła się znów lekko, gdy kobieta zasypała ją pytaniami - ja..związywałam włosy w luźny kucyk lub warkocz, żeby mi nie przeszkadzały przy pracy - odpowiedziała zgodnie z prawdą - lu-lubię je wiązać w warkocz, tak jest najwygodniej - dodała jeszcze. Słysząc o malowaniu się, zarumieniła się lekko i pokręciła głową - nigdy się nie malowałam - odpowiedziała cichutko, bawiąc się przydługimi rękawami swetra.Iris - 31 Październik 2017, 11:27 Rim była taka... grzeczna, poukładana i... sztywna. Iris słuchała ją uważnie, przyglądała się jej ruchom. Chciała ją poznać, chciała by Upiorna ją polubiła.
Małe gesty, prezenty, szczerość... Iris myślała, że tym kupi sobie jej przyjaźń? Inaczej nie umiała. Nigdy nie zależało jej na tym by ktoś ją polubił. Chciała jednak by Rim czuła się tu dobrze. Skoro Terry uznał, że przyda im się pomoc, Baśniopisarka chciała by wszystko zaczęło się dobrze. Rim miała zostać nowym Domownikiem.
Iris uśmiechnęła się szczerze gdy dziewczyna się ubrała. Było jej bardzo dobrze w tych ciuchach mimo tego, że były trochę za duże.
- Jesteś drobniutka ale nie sądziłam, że tak utoniesz w tych ciuchach. - zachichotała i przejechała dłonią po jej ramieniu. Wiórkowi też chyba podobał się fioletowy sweter bo wtulał się w golf.
Gdy Rim wspomniała o braku pieniędzy, Iris pokiwała głową.
- Spokojnie. Za jakiś czas będziesz je miała. - powiedziała - Do tego czasu nie bój się prosić o potrzebne ci rzeczy. Jesteś kobietą, przecież obie wiemy jakie kobiety mają potrzeby. - wzruszyła ramionami.
Pytania jakimi zasypała Upiorną najwidoczniej speszyły rogatą. Iris podniosła dłonie w geście wycofania. Uśmiechnęła się zakłopotana.
- Wybacz, nie chcę wyjść na wścibską. - zaśmiała się nerwowo - Po prostu... Chciałabym cię lepiej poznać. - miała tyle pytań ale musiała się z nimi wstrzymać - Hmm. Jeśli chcesz o coś zapytać, śmiało. - dodała.
Odetchnęła głęboko gdy nagle poczuła ból. Dostała mocnego kopa od malucha. Kto by pomyślał, była może w szóstym, siódmym miesiącu a brzdąc już tak dokazywał. Kraina Luster rządziła się jednak swoimi prawami, tutaj czas mijał inaczej.
Poparła się na ścianie i posłała Rim przepraszający uśmiech.
- Właściwie nie musisz się malować. - powiedziała chcąc odwrócić uwagę od swojego stanu - Jesteś śliczna i bez tego. - chwyciła ją za rękę - Chcesz odpocząć czy pójdziemy teraz zrobić obiad? Chris pewnie jest już głodny. Wiórek chyba też chętnie by coś zjadł. - wyciągnęła palec w jego stronę by go pomiziać pod szyjką.
Niezależnie od tego co zdecydowała dziewczyna, Iris poprowadziła ją do kuchni. Poprosiła by rogata usiadła przy stole a sama nastawiła wodę na herbatę. Za każdym razem gdy ich spojrzenia się spotykały Baśniopisarka uśmiechała się.
Czekała na Terrego. Starała się ukryć, że poczuła się trochę gorzej. Krzątała się przy herbacie, podpierała się o blat i oddychała nieco głębiej. Była dobrą aktorką, nikt nie powinien zobaczyć że coś jest nie tak. No, może tylko Terry ale on znał ją i jej zachowania bardzo dobrze.
Gdy zaparzyła herbatę, podała filiżankę Rim a sama stojąc i opierając się o blat kuchenny, sączyła napój na stojąco.
Trochę zbladła ale robiła dobrą minę do złej gry. Miała nadzieję, że herbata ją wzmocni. Patrzyła w okno w poszukiwaniu Ukochanego. Czuła narastającą panikę bo... coś było nie tak. Kręciło jej się w głowie i czuła się dziwnie ociężała. Była na tyle zawstydzona, że nie myślała by poprosić o pomoc Rim. Przecież Upiorna jeszcze nie podpisała umowy, prawda?Rim - 31 Październik 2017, 12:53 Zarumieniła się i spojrzała na kobietę niepewnie. Uśmiechnęła się delikatnie. Słysząc, że ma mówić, jeśli czegoś będzie potrzebować, znów opuściła wzrok - ja...nie chcę, żeby państwo wydawali na mnie więcej pieniędzy niż potrzeba...w szczególności, że nie zrobiłam jeszcze nic, żeby na nie zasłużyć - przyznała. Naprawdę nie chciała sprawiać problemów. Chciała pomóc, ale sama nie dopuszczała do siebie myśli, że ktoś chciałby jej pomóc od tak. Zawsze musiała zasłużyć na cokolwiek, a jeśli coś dostała poza starymi ubraniami, żeby nie chodziła nago, to było istne święto dla dziewczyny.
- Nic się nie stało- pokręciła głową, widząc zakłopotanie gospodyni - ja..po prostu nie przywykłam do tego, że ktoś się mną interesuje - przyznała i westchnęła cichutko. Zawsze była tylko tanią siłą roboczą, nigdy nikt się nie martwił jak się czuje, ani czy czegoś jej potrzeba. Słysząc to co mówiła kobieta, zrobiło jej się jakoś...lżej. Przyjemniej. Uśmiechnęła się delikatnie.
Słysząc sapnięcie, spojrzała na kobietę - wszystko w porządku? - zapytała niepewnie. Słysząc kolejne słowa, zmarszczyła tylko lekko brwi. Może jej się po prostu wydawało? - dziękuję - odpowiedziała zdawkowo ale dalej przyglądała się kobiecie. Rim zmieniła się, nie była już tak wystraszona. Obserwowała cały czas Iris -możemy iść zrobić obiad, ale może pani chce odpocząć? - zapytała już pewniejszym głosem. Taka już była. Tak bardzo lubiła pomagać, że skupiała się tylko na tym.
Zeszła razem z Baśniopisarką do kuchni i usiadła grzecznie przy stole. Cały czas jednak spoglądała na kobietę. Wydawało się, że wszystko już jest nie tak. Ale czemu oddycha tak głęboko? Czemu tak się podpiera?
Podziękowała za herbatę i upiła łyk. Odłożyła jednak filiżankę i wstała. Niepewnie chwyciła gospodynię za rękę i pociągnęła ją w stronę krzesła, które odsunęła. Iris mogła wyczuć, że dziewczyna naprawdę ma sporo siły, mimo iż jest taka drobna -proszę niech pani usiądzie, jest pani blada - powiedziała już mniej pewnie niż wcześniej. Stała póki Iris nie usiadła. Jeśli to zrobiła to dopiero zajęła swoje miejsce - proszę mi powiedzieć co się dzieje - powiedziała cichutko - chcę tu pracować, chcę pani pomagać...ale jak mam to robić, jeśli będzie pani udawać, że wszystko jest w porządku? Jeśli mi pani nie chce zaufać chociażby na tyle, żeby mi powiedzieć, że coś jest nie tak?- spoglądała w swoją filiżankę, kuląc się lekko. Musiała się naprawdę przemóc, żeby tak się zachować. W domu pewnie już by za to oberwała, ale była gotowa przyjąć taką karę. Upiła znów łyk herbaty. Nie chciała się wciskać im na siłę. Naprawdę jej zależało i może nie była przyzwyczajona do tego, że ktoś o nią dba, ale sama miała w sobie sporo empatii. Inni zawsze byli dla niej ważniejsi niż ona sama.Terry - 31 Październik 2017, 13:58 Szczeniaki jak się okazało, znały wszystkie komendy. Podczas ich wykonywania były spokojne, czujne i uważne. Uśmiechnął się zadowolony. Właśnie tego się spodziewał po szczeniakach od Crawforda. Mimo ze były młode i chętne do harców, potrafiły zachować powagę gdy było tego trzeba. Cała trójka polubiła się z Rorym, chociaż Barbarossa był mocno ostrożny. Cały czas pilnował szczeniąt jakby za nie odpowiadał. Wykapany Rory. Terry w nagrodę porzucał im patyki, piłki i inne duperele. Dostali trochę smaczków, potaplali się w stawie. Brudny szczeniak, to zadowolony szczeniak jak to mówią. Na konic gwizdnal na psy i je porządnie wyczochral. Skierował się z nimi do domu. Raczej dal dziewczynom wystarczająco dużo czasu, na poznanie się. Miał tylko nadzieje że Iris nie zbliży się za mocno do Rim. Owszem, ma tu panować miła atmosfera i nie chciał jakichś sprzeczek czy napiętej atmosfery. Rim będzie teraz z nimi mieszkać, ale w formie pomocy domowej. On potrafił wyznaczyć te krucha granice, nie spoufalał się nigdy ze służba. Tylko że Iris nie miała jak dotąd styczności z taką sytuacją. Jedyna służka jaka miala stała się jej macocha, której nienawidziła. Miał nadzieję że tym razem wszystko się ułoży. Wszedł do domu z rozpieta do polowy koszula, w końcu podczas zabawy z psami się zgrzal. Już miał ją zapiąć gdy zobaczył że Iris siedzi na krześle cała blada i ciężko oddycha. Od razu do niej podszedł.
- Co się stało Iris? Co Cie boli? - dotknal jej czoła, nie miała gorączki na szczęście. Niepokój zagościł w jego sercu i ścisnal je z całej siły. Podniósł baśniopisarke i zaniósł do salonu. Tak położył ją na sofie. - Rim przynieś szklankę zimnej wody. - polecił dziewczynie, chłodnym tonem. Przyłożył rękę do brzucha ukochanej. Czuł delikatny ruch dziecka więc chyba było z nim dobrze. - Lekarz który będzie Cie prowadził będzie dopiero pod wieczór, dasz radę czy jedziemy do przychodni? Tylko mi tu nie zgrywaj silnej której nic nie jest. Widzę że coś jest nie tak - pocałował ją w czoło, przyglądając się jej cały czas. Nie przeżył by gdyby coś jej się stało.Iris - 31 Październik 2017, 18:12 Ukrywanie tego, że źle się poczuła najwidoczniej nie szło jej najlepiej. Starała się zachowywać naturalnie ale Rim była spostrzegawcza. Może to kwestia empatii, może Upiorna była wrażliwa na zmiany w jej otoczeniu...
Iris stała wsparta o blat i popijała herbatę, delikatnie się uśmiechając. Po chwili jednak Rim pociągnęła ją na krzesło. Baśniopisarka chciała się sprzeciwić ale poczuła mocny zawrót głowy więc posłusznie opadła na siedzisko. Sapnęła przy tym i podniosła dłoń do twarzy. Przetarła policzek.
Posłała dziewczynie uśmiech wdzięczności i już miała coś powiedzieć gdy do pomieszczenia wszedł, a raczej wpadł jak burza, Terry. Podniosła na niego zdziwiony wzrok.
Miał rozpiętą koszulę, pachniał wiatrem i trawą i... był taki seksowny!
Kobieta zmrużyła oczy bo zrobiło jej się ciepło... na dole. Wyciągnęła ku niemu dłoń i wstała ale zachwiała się, potknęła i runęła prosto w jego ramiona. Zdezorientowana podniosła na niego nieco nieobecne spojrzenie tęczowych oczu.
- Kochanie... Przepraszam. - powiedziała cicho. Nie zdążyła nic dodać bo podniósł ją. Nie miała siły protestować. Jej ciało zrobiło się nagle bardzo ciężkie, jakby bezwładne.
Gdy ją położył, pociągnęła go by usiadł obok. Uśmiechnęła się blado. Było jej głupio, że zasłabła. Ale podejrzewała dlaczego tak się stało.
Terry, jej troskliwy, kochany mężczyzna położył jej na czole dłoń a później przeniósł ją na brzuch. Ruchy dziecka były stanowcze, wręcz... agresywne. Kopało jak szalone.
Chwyciła jego rękę i przyłożyła sobie do twarzy. Pocałowała spracowane palce i wierzch dłoni.
- Wszystko w porządku, nic mi nie jest. - zapewniła - Nic mnie nie boli. Po prostu... Nic nie jadłam oprócz śniadania, jest już późno a ja... zapomniałam, że powinnam jeść teraz za dwie osoby. - zachichotała.
Gdy był przy niej czuła się o wiele lepiej. Spojrzała przez ramię na Rim a jej spojrzenie dziękowało za troskę. Wskazała też delikatnym ruchem by dziewczyna poszła dopić herbatę, by dała kochankom chwilę prywatności.
Odczekała chwilę po czym przysunęła się do Terrego i wtuliła w jego pierś.
- Nic mi nie jest, Najdroższy. - chwyciła jego podbródek i przyciągnęła jego usta do swoich. Mimo, że była nieco słaba, mógł wyczuć żar i podniecenie, delikatnie tlące się w jego kobiecie. Iris wsunęła dłoń na jego pierś i musnęła palcami jeden z sutków, nie przerywając pocałunku. Zrobiło jej się ciepło i poczuła jakby ktoś wlał w nią nowe siły.
Przerwała pocałunek i spojrzała mu w oczy. Korzystała z tego, że Rim stała nieco dalej. Zbliżyła usta do jego ucha by powiedzieć mu coś cichutko.
- Mam na ciebie taką ochotę, że zaraz zwariuję. - szepnęła - Jestem głodna jak wilk i nie mówię tylko o jedzeniu.
Odsunęła się od Terrego i spojrzała na Rim. Uśmiechnęła się życzliwie.
- Chyba poproszę byscie to wy zrobili obiad. Ja chyba chwilę poleżę i odpocznę... by mieć siłę na wieczór. - dodała tajemniczo - Chcę pokazać Rim dom. - dodała niewinnie.Rim - 31 Październik 2017, 18:35 Widziała, że kobieta źle się czuje. Gdy opadła ciężko na krzesło, tylko potwierdziła podejrzenia Rim.
Dziewczyna wyprostowała się i wstała szybko, gdy do domu wpadł Gospodarz. Chciała złapać Iris, gdy ta wstała i straciła równowagę. Ta na szczęście wpadła w prost w ramiona swojego ukochanego. Upiorna na prawdę się martwiła. Tu nie chodziło nawet o to, żeby mieć pracę czy dach nad głową. Nie potrafiła przejść obojętnie obok kogoś kto potrzebuje pomocy, a tym bardziej jeśli w jakimkolwiek stopniu sama mogła pomóc.
Przytaknęła głową i szybko pobiegła do kuchni. Zaczęła przeszukiwać półki, szukając szklanek. Gdy znalazła je, nalała do niej wody i przyniosła ją do salonu - proszę - podała ją kobiecie. Słysząc, że ta nie jadła, westchnęła cichutko. Rim dobrze wiedziała jak to jest, gdy brakuje jedzenia. W szczególności, gdy ktoś się dużo ruszał. Dodatkowo Baśniopisarka była w ciąży i musiała jeść nie tylko za siebie, ale i za malucha, który się w niej rozwijał.
Posłusznie wycofała się znów do stołu i zaczęła bawić filiżanką. Nawet nie próbowała podsłuchiwać. To ne była jej sprawa. Nie patrzała nawet w stronę zakochanych. Po prostu wpatrywała się w resztę herbaty.
Upiła kilka łyczków, gdy kobieta odezwała się tak, by dziewczyna również mogła to usłyszeć. Rim niepewnie wstała i podeszła do nich - czy...czy mogłabym coś zaproponować? - zapytała cichutko - może położyłaby się pani w łóżku? Tam pani lepiej wypocznie no i nie będą pani przeszkadzały hałasy z kuchni - nie chciała się jej pozbywać, ale tak będzie najlepiej. W szczególności, jeśli coś jeszcze chciała dziś robić. Musiała coś zjeść, ale musiała też się przespać. W dwie osoby powinno szybko pójść z obiadem. Więc na pewno szybko dostanie coś do jedzenia. Jeśli będzie chciała, to przecież Rim może jej też zanieść jakieś kanapki czy coś innego do przegryzienia. Żeby nie leżała o pustym żołądku.Terry - 9 Listopad 2017, 20:15 Na jej przepraszam, pokręcił tylko głową. Jak można za coś takiego przepraszać? Było to trochę nie fair. Widział że osłabła, a on nie miał pojęcia dlaczego. W dodatku Iris zachowuje się jakby było to coś złego. Złapał ją więc i trzymał w silny i stanowczy sposób. Starał się być jednak też delikatny. Wiedział że kobiety w ciąży są o wiele bardziej delikatne i wrażliwe. Mały Marwick dokazywał. Albo może mała Marwick? Uśmiechnął się sam do siebie. Kto by pomyślał że będzie się jeszcze kiedykolwiek tak rozczulał? Pogladzil Iris po policzku, widział zmęczenie masujące się na jej ładnej twarzy. Uśmiechając się w tym stanie powodowała że Terry czuł się taki... Wrażliwy? Cholera wie jak to nazwać. Coś ścisnelo mu po prostu serce. Słysząc jej słowa, cały zesztywnial. Uśmiech znikł z jego ust, rysy twarzy jakby na chwilę się wyostrzyly. Nic nie mógł poradzić na falę gniewu który go zalał. Działo się to dosłownie chwilę. Jakby sztorm przeszedł przez jego twarz i zaraz znikł. Gniew ustąpił zrezygnowaniu.
- Iris czy Ty chcesz doprowadzić moje serce jak i samego mnie na rozstaje? - pokręcił głową, wzdychając. Zachowała się nieodpowiedzialnie. I to cholera jak bardzo. Nie mógł się jednak na nią długo wściekać. - Teraz tym bardziej jestem zadowolony z tego że Rim przy Tobie będzie. - odwrócił głowę w stronę dziewczyny - Pilnowanie tego by jadła każdy posiłek też będzie należał do twoich obowiązków - posłał dziewczynie niemrawy, trochę zmęczony uśmiech. Odwrócił się z powrotem ku baśniopisarce. - - Skarbie błagam. Dbaj o was. Zależy mi na was i nie chce byś się męczyła. Obiecaj mi że to się nie powtórzy. - pochylił się do jej ucha i tak by tylko ona słyszała wymruczal - Albo będę zmuszony dać Ci karę - wyprostował się i uśmiechnął. Nie ma co, tylko ta kobieta jest w stanie szarpać jego serce w ten sposób. Westchnął cicho i pogłaskał ją po włosach gdy się przytuliła. Sama była momentami jak dziecko. Szalona i nieokiełznana. On sam dzięki niej odmlodnial. Niby lustrzanie żyją setki lat a on jednak czuł się trochę tak jakby starzal się normalnie. Nawet trochę szybciej, póki na jego drodze nie stanęła Iris. Od wtedy wszystko się zmieniło. Na lepsze. Z zamyślenia wyrwaly go jej usta. Ochoczo odpowiedział na żar którym go w tym momencie obdarzyła. Doskonale wiedział jak jego kobieta się czuje. Potrafił to wyczuć. Drgnal czując jej dotyk, ujął jej twarz swoimi dłońmi. Zatoczyl kółka na jej uszach, a gdy przerwała pocałunek uśmiechnął się łobuzersko. Zaśmiał się nisko, słysząc jej słowa. Pocałował ją w czoło. Są rzeczy ważne i ważniejsze. Tym jednym pocałunkiem potrafiła rozpalić w nim ogień, jednak jakimś cudem zdołał go okiełznać. Najpierw musi zjeść i odpocząć. Nie wyklucza to jednak tego że wieczorem nie da jej tego, czego oboje pragną. Kiwnal głową. Pokazać dom Rim? Nie ma sprawy. Propozycja Rim była sensowna ale pokręcił głową.
- Wolę jej nie zostawiać samej w tym stanie. Lepiej mieć ją na oku. - wytknal język Iris i wstał. - Odpoczywaj mi tu a my się zajmiemy... Kolacją. Na obiad juz trochę późno - wzruszył ramionami i poszedł do kuchni. Wyciągnął dwa fartuszki. Jeden dla siebie, drugi dal Rim. Zawiązal go luźno.
- Jakieś propozycje? - mowil miłym głosem, dało się jednak wyczuć lekki dystans. Z racji że włosy miał już trochę długie, wyjął gumkę z szuflady i związał je w kitke. Podwinal rękawy koszuli i tak jak zawsze wziął do buzi wykalaczke.Iris - 11 Listopad 2017, 20:09 Widziała, jak na niego działa. Niby udawał takiego niewzruszonego, opornego... tylko dlaczego gdy odwzajemniał pocałunek poczuła żar? Doskonale wiedziała czego mężczyzna chciał i planowała dać mu to w nocy z nawiązką. Położą Rim spać w odległym pokoju a sami... zabawią się nieco.
Zauważyła łobuzerski uśmieszek i błysk w oku i aż podskoczyła w duchu. Obawiała się, że przestała mu się podobać. W końcu przybrała na wadze. Zmieniła się.
Gdy był blisko niej, czuła jego zapach i ciepło. Był silnym, bardzo męskim Marionetkarzem. Chciał mieć wszystko pod kontrolą i właśnie to jej się bardzo w nim podobało. Dla niego zrezygnowała z koczowniczego trybu życia, odpuściła sobie przygody bo z nim przeżywała jedną wielką przygodę!
Jego troska była słodka. Dowiedział się o ciąży raptem wczoraj a już jego podejście mocno się zmieniło. Może z czasem będzie jej to przeszkadzać bo miał skłonności do przesady, ale chwilowo rozczulał j i to bardzo.
Gdy się prostował spojrzała na niego z miłością i uśmiechnęła się. Nagle, jakoś tak... poczuła, że łzy wzbierają jej pod powiekami dlatego zamknęła szybko oczy i udała, że układa się na kanapie.
Również troska Rim była czymś, co miło ją połechtało. Polubiła ją cichą dziewczynę ale będzie musiała porozmawiać z nią o nadmiernym przepraszaniu. Robiło się to denerwujące tym bardziej, że Upiorna naprawdę nie musiała się niczego bać z ich strony. Może i Iris była typem zazdrośnicy ale jeśli rogata będzie przestrzegać zasad, może nawet się zaprzyjaźnią?
- Dziękuję Kochanie. - powiedziała cicho, otwierając oczy - Dziękuję, Rim. - dodała kiwając jej lekko głową. Zawroty głowy lekko mijały ale kobieta czuła się osłabiona a dziecko chyba urządziło sobie Pogo, bo kopało tak niemiłosiernie mocno, że Baśniopisarka nie wiedziała czy się śmiać ze szczęścia czy płakać z ucisku.
Zanim Terry odszedł chwyciła go za rękę i przystawiła ją sobie do brzucha. Mężczyzna mógł poczuć ruchy ale czy czuł się tak samo dumny jak ona?
- Myślę, że rośnie nam sprinter. - zaśmiała się - Albo tancerka. - dodała, chociaż prawdę mówiąc wolałaby syna. Terry chyba też chciałby chłopczyka, każdy mężczyzna przecież o tym marzył. A Marionetkarz już zbudował Dom, posadził też drzewo... nawet kilkanaście. Teraz brakowało tylko syna.
Sapnęła i puściła swojego mężczyznę. Kiwnęła im głową a sama poprawiła się na kanapie i przymknęła oczy. Zaczęła przysłuchiwać się ich rozmowie. Słyszała ją jak przez mgłę, ale odgłosy krzątania się w kuchni jakoś tak... uspokajały ją. Dobrze było wiedzieć, że Chris jest już w domu. I że ma do kogo otworzyć usta gdy ona jest niedysponowana.
Kobieta wyobraziła sobie, że zamiast Rim w kuchni jest ich córka. Przed oczami stanął jej obraz: Ona, starsza pani drzemiąca na kanapie pod kocykiem, Christopher szykujący obiad, jak zawsze pełen ukrytych pokładów energii mimo narzekania na wiek i ich córka - dorosła piękność, śmiejąca się z niemrawych podrygów swojego ojca w kuchni.
Pokochała ten obrazek. Miała nadzieję, że to wszystko się spełni ale nie zamierzała dać Terremu tylko jednego potomka. Terry wyglądał na takiego, który będzie szczęśliwy gdy rodzina będzie liczna. Dlatego Iris zdecydowała, że po urodzeniu tego dziecka, postarają się z Marionetkarzem o kolejne. Tym razem świadomie, bez niespodzianek.
Baśniopisarka uśmiechnęła się do swoich myśli. Cicho westchnęła i zamknęła oczy. Nim się obejrzała, zasnęła ale raczej z wycieńczenia i braku jedzenia niż zmęczenia fizycznego. Mimo wszystko poczuła się lepiej. W jej sercu zagościło przyjemne uczucie: Spokój.Rim - 11 Listopad 2017, 23:08 Czekała cierpliwie, aż zakochani skończą ze sobą rozmawiać. Przytaknęła tylko głową, że rozumie iż mężczyzna woli zatrzymać kobietę przy sobie. To była tylko luźna propozycja, ale jeśli jej nie będą przeszkadzać hałasy z kuchni to dziewczynie nic do tego.
Uśmiechnęła się do Iris delikatnie i lekko skłoniła, gdy ta jej podziękowała. Nie miała za co dziękować. Gdy Gospodarz poszedł do kuchni, Rim podeszła do Iris - Wiórek dotrzyma pani towarzystwa. Polubił panią więc będzie grzecznie siedział - jeśli Baśniopisarka nie miała nic przeciwko, położyła wiewiórkę na oparciu kanapy, tak że kobieta mogła mieć do niej pokojny dostęp, a też Wiórek nie będzie się czuł zagrożony. Siedział grzecznie. Mimo wszystko był nauczony siedzieć cicho. Gdyby wuj się dowiedział o nim to pewnie bo go zabił i to dość brutalnie.
Przyjęła fartuch i zawiązała go. Z włosów zrobiła kok, który mimo braku gumki nie powinien się rozwiązać. Umyła też ręce. Słysząc pytanie spojrzała na mężczyznę - czy...mogłabym najpierw rozejrzeć się co państwo mają? Inaczej trudno mi będzie cokolwiek wymyślić - przyznała.
Gdy tylko dostała pozwolenie, przejrzała zakupy oraz zawartość lodówki i szafek. Wszystko pod czujnym okiem mężczyzny. Nie próbowała żadnych sztuczek. Po prostu musiała wiedzieć czego dokładnie może użyć.
Znalazła łososia, oliwę i kilka innych przypraw i warzyw -czy...mógłby być łosoś z warzywami? Nie jest ciężki, ale za to sycący idealny dla kobiety w ciąży - powiedziała, spoglądając to na Terry'ego to na Iris.
Jeśli wyrazili na to zgodę, wyciągnęła wszystko co było im potrzebne, ewentualnie powiedziała mężczyźnie czego potrzebują. Jeśli nie znał tego przepisu powiedziała mu wszystko co powinni zrobić i za jego zgodą zaczęła przygotowywać wszystko co potrzebne do kolacji.