To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Po drugiej stronie krzywego zwierciadła...

Herbaciane Łąki - Aromatyczna Polana

Anonymous - 21 Luty 2011, 18:03

Ciekawe czy jeszcze kiedyś spotka tego mężczyzne, który dał jej tego pluszaka. Poprosiłaby go wtedy by ożywił króliczka na nowo. Nie nudziałaby się przynajmniej. Teraz, jak już mówiłam, co raz więcej podróżowała po Krainie Luster, przydałoby się mieć kogoś obok siebie. Nawet jeśli nic nie mówił, to i tak mogła z nim posiedzieć, pograć w łapki, pozbierać maliny. A teraz? Musiała nacieszyć się śpiewem ptaków, świerszczy, cichym szumem wiatru. Same nudy. Chociaż szczerze mówiąc, gdy nocami zaczynała liczyć gwiazdy, oczywiście nie udawało jej się to, od razu zapominała o Bożym świecie.
- Ach, tak. Przepraszam, to takie przyzwyczajenie. - Wzruszyła nieznacznie ramionami kładąc dłoń na główce swojego pluszaka i zaczęła go deliktanie głaskać. Cały czas przyglądała się poczynaniom lalek. Były naprawdę uroczone gdy tak zbierały te kolorowe kwiatki dla swojego pana. Króliczek też tak robił. Nawet raz zebrał dla niej cały bukiet! Był naprawdę piękny. Dlatego również teraz ucieszyła się na widok kwiatków w dłoni chłopaka.
- Dziękuje bardzo! - Wyszczerzyła się kładąc sobie roślinki na kolanach. Ładnie pachniały. Może skombinuje jakąś książkę i je ususzy? Świetny plan, mhm! Tylko teraz trzeba pomyśleć jak taką książke zdobyć. Nie miała kasy, nie miała również zamiaru iść do miasta. Ech, no trudno. Jakoś sobie poradzi. Może dzięki swojej mocy je ususzy? Dobry plan.
- Nie, jestem zbyt roztargniona by jeszcze się kimś zajmować. - Odpowiedziała szybko wpatrując się teraz w niebo, jak jej rozmówca. Dobrze powiedziane. Przecież ona duchem była jeszcze dzieckiem!

Anonymous - 21 Luty 2011, 18:27

Luffy spokojnie wpatrywał się w niebo obserwując chmury które leniwie po nim płynęły, a od czasu do czasu przyglądał się im uważniej ponieważ przypominały kształtem jakieś rzeczy. Jednak nie chciało mu się zastanawiać jakie to mogły być rzeczy, ponieważ był w trakcie rozmowy a zbytnie odpłynięcie nie będzie dobre, ponieważ zapomni co rozmówca powiedział i będzie mu strasznie głupio. Wziął w dłoń jednego kwiatka i uśmiechnął się do dziewczyny kiedy podziękowała po czym powąchał kwiatek, a następnie zaczął nim obracać przed oczami tam i spowrotem. Przy każdym ruchu z kwiatka wydobywał się delikatny zapach i relaksowało go to bardzo. Słysząc jej odpowiedź uśmiechnął się ponieważ był to mądry wybór, bo będąc roztargnionym łatwo stracić panowanie nad taką lalką i nawet jeśli była ona malutka mogla narobić wtedy niezłych szkód. Lecz nagle zdał sobie sprawę z tego iż nie poznał imienia dziewczyny i może to nie było zbyt istotne, lecz chciał poznać imię istoty z którą rozmawiał ponieważ nie będzie do niej mówił "Ty" czy "Pani". Odwrócił głowę w jej stronę i uśmiechnął sie do niej rozumiejąc jej słowa.
-Rozumiem. Jeśli jednak zmienisz zdanie daj znać. A zdradzisz mi swe imię?

Anonymous - 22 Luty 2011, 16:19

Na zadane jej pytanie, zaśmiała się cichutko zasłaniając przy tym usta bladą dłonią, która pachniała teraz malinową herbatą, kwiatami oraz ziemią. Gdy Rain uspokoiła się na tyle, by odpowiedzieć chłopakowi, odetchnęła głęboko wciąż mają dłoń przytkniętą do twarzy. Naprawdę, tu wszystko przepięknie pachniało. Nawet ona, choć siedziała tu dopiero od kilkunastu minut.
- Już się przedstawiałam. Rain. - Odpowiedziała spokojnie z delikatnym, uroczym uśmieszkiem, który rozświetlał jej bladą twarzyczkę otoczoną jakby aureolą stworzoną przez długie, blond włosy. Wygłądała jak mały, niewinny aniołek, który nie skrzywdziłby nawet muszki. Prawda jednak była inna. W tym ciele dziewczynki, krył się cyrkowiec. Istota stworzona przez człowieka by niszczyć, zabijać. Nic dziwnego, że gdy wpadała w szał, wszystko na jej drodze zaczynało płonąć. Cóż za ironia, prawda?
- Chciałabym kiedyś polecieć tak jak ptaki. - Mruknęła niby do siebie, jednak tak by również Luffy ją usłyszała. Przez jakiś czas przyglądała się już błękitnemu sklepieniu nad ich głowami. Było takie piękne, że aż stawało serce z podziwu. Tak naprawdę, to dziewczyna, od wielu lat chciała polecieć w kosmos. Kochała gwiazdy, kochała księżyc i wszystko co z nim związane. Po prostu gdy była noc czuła się tak swobodnie, jakby mogła zrobić wszystko.
Nagle spojrzała na mężczyznę czujnym wzrokiem, lecz zaraz uśmiechnęła się delikatnie kładąc się na brzuchu, na ciepłej trawce zaczynając śpiewać bardzo cicho jakąś wymyśloną przez siebie piosenkę. Do tego zaczęła machać nogami w powietrzu opierając się łokciami o ziemię, by ułożyć swoją twarz na rozłożonych dłoniach.

Anonymous - 22 Luty 2011, 17:09

Słysząc jej śmiech zdziwił się ponieważ zadał normalne pytanie, lecz po chwili zorientował się o co mogło chodzić. Pytał już o jej imię lub ona mu je zdradziła lecz nie zapamiętał go, ponieważ był rozkojarzony pogodą oraz pięknem tego miejsca. Ech czemu tak ciężko jest skupić uwagę na rozmowie, zwłaszcza iż cały czas myślało się iż jest się skupionym. Lekko speszony swoim rozkojarzeniem spojrzał na nią i uśmiechnął się przepraszająco.
-Wybacz bywam rozkojarzony.
No cóż rzeczywiście wyglądała tak jakby miała nikogo nie skrzywdzić, a na dodatek była wzorową dziewczyną i pomagała każdemu obcemu. Ale wiadomo pozory mogą mylić i zapewne tak też było w tym wypadku, lecz na razie nie pokazywała tego i to było dobre. Słysząc jej słowa uśmiechnął sie ponieważ ludzie od zawsze chcieli latać lecz istoty z tej krainy również, a więc marzenie Rain nie było dziwne. Ale Luffy już od dawna mógł latać ponieważ miał aerokinezę a to dodawało mu skrzydeł w przenośni. Odwrócił się do niej i leżał teraz na boku po czym uśmiechnął się tajemniczo i wplótł kwiatek w jej włosy.
-Chcesz to ci to umożliwię.

Anonymous - 24 Luty 2011, 11:54

Nic dziwnego, że Luffy był rozkojarzony. Było tu tak ładnie, że wszystkie inne myśli, wszystkie sprawy zchodziły na drugi plan. O wszystkim się zapominało, było tu tak przyjemnie. Jakby był tu inny świat, oddalony od okrutnej rzeczywistości. Do tego ten zapach herbaty, który otumaniał, który jakby rozweselał wszystkich dookoła. Szczerze? Nie dało się tego opisać. Nie dało się opisać jak przyjemnie się tu siedziało. Ta chęć zostania tu na wieki.
Dziewczyna przymknęła oczy i uśmiechnęła się do siebie cicho wzdychając. Dobrze, że tu przyszła. Potrzbowała odpoczynku, towarzystwa, rozmowy. Od kilku dobrych dni nie zamieniła ani jednego zdania z kimś żyjącym. Czasami rozmawiała ze sobą, może wydawało się to dziwne, lecz ona uważała to za rzecz najnormalniejszą na świecie. Czasami trzeba porozmawiać z kimś mądrym, prawda? Hah.
Gdy jej rozmówca wplótł cudnie pachnącego kwiatka w jej włosy, Jasnowłosa uśmiechnęła się szerzej kładąc się teraz na plecach by spojrzeć w niebo. Znowu stunkęła się czubkami butów rozmyślając nad jego propozycją. Tak przyjemnie byłoby poczuć ten wiatr we włosach. Chciałaby bardzo spojrzeć na wszystko z perspektywy ptaka. Jednak... Marzenie o tym było taką przyjemną rzeczą. Nie chciała z tego na razie rezygnować, dlatego spojrzała kątem oka na chłopaka wciąż z uniesionymi kącikami bladych ust.
- Może kiedy indziej. - Odpowiedziała spokojnie znów przenosząc wzrok na błękitne niebo.

Anonymous - 24 Luty 2011, 13:51

Czekał spokojnie na jej odpowiedź myśląc iż się zgodzi, ponieważ mogła spełnić swoje marzenie jakim było latanie, choć nie był do końca pewien tego czy się zgodzi, ponieważ nie ufa się komuś nieznajomemu w takich kwestiach jak pomoc w spełnieniu marzenia. Słysząc jej odpowiedź pokiwał głową na znak iż rozumie i zaczął sie zastanawiać czemu się nie zgodziła, lecz po chwili odgadł to i uśmiechnął się do siebie ponieważ słusznie wybrała. Czasem niektóre marzenia powinny zostać w sferze marzeń póki nie zdecydujemy się ich spełnić, lub póki do nich nie dojrzejemy. Położył się na plecach i urwał kawałek trawki po czym wsadził go sobie w zęby i leżał spoglądając w niebo, oraz rozmyślając o tym czy on ma jakieś marzenie. I wyszło na to iż nie marzy o niczym innym jak o odnalezieniu sióstr które kochał nad życie, ale które zapewne nie żyją lub zapomniały o nim. Ale mogły też myśleć iż nie przeżył więc nie miałby im tego za złe, a to może nawet lepiej iż się nie spotkają ponieważ nie wspomną tego co się stało, o on nie przypomni sobie jak go uratowały bo chciał być bohaterem.
-Ale pamiętaj. Jeśli będziesz chciała pomogę ci.

Anonymous - 25 Luty 2011, 14:13

Chciała tu zostać dłużej, naprawdę, jednak dzień się kończył, a ona musiała znaleźć jakieś miejsce do spania. Cóż, mogłaby oczywiście zostać tutaj, lecz bała się, że ten zapach jątak otumani, że nie będzie już chciała stąd pójść. Albo się by nie obudziła? Mniejsza.
Rain uśmiechnęła się do siebie zbierając ze ziemi kwiatki, której wcześniej dostała od Luffy'ego, złapała za jedną łapkę swojego króliczka i wstała jak najszybciej uważając by sukienka jej się o coś nie zaczepiła. Otrzepała ją, rzecz jasna, wygładziła, po czym zwróciła się do nowo poznanego chłopaka.
- Wybacz, ale muszę już iść. Mam nadzieję, że się jeszcze kiedyś spotkamy. - Wyszczerzyła się przyjaźnie łapiąc palcami brzeg sukienki. Odwróciła się zaraz na pięcie i podskakując ruszyła w stronę... W sumie to sama nie wiedziała gdzie się udaje. Tam gdzie oczy ją poniosą.

[z/t]

(przepraszam, że tak wolno odpisywała, ale jestem chora i ledwo widzę na oczy. A, sorki za krótki post. xd)

Anonymous - 28 Luty 2011, 20:12

Joker się nudził. A jako osoba, która ewidentnie tego nie lubi stwierdził, że pójdzie przed siebie. Widać w miejscu, w którym był wcześniej, jednak mu się nie podobało, więc wyruszył. I mniej więcej tak zawędrował tutaj. Oczywiście, nie pomogło mu to zabić nudy. Przynajmniej nie do końca. Chociaż zawsze ten plus, że to już inne miejsce. W dodatku łąka. Co z tego, że całkiem znana? Joker lubił łąki w każdej postaci, miał z nimi praktycznie same dobre wspomnienia.
Być może właśnie dlatego usiadł sobie pod wielkim głazem-filiżanką i z niejaką lubością podniósł oczy na słońce. Uśmiechnął się sam do siebie, zapewne coś mu się przypomniało, a potem oparł się wygodnie o rozgrzany kamień (porcelanę?) i opuścił kapelusz trochę na oczy.
- Doprawdy, mój turkuciuku, doprawdy... - mruknął sam do siebie, pod nosem. Wyrażenie 'turkuciuku' zasłyszał kiedyś od jakiegoś człowieka. Joker nie mógł przecież wiedzieć, że facetowi chodziło o turkucia podjadka, prawda? Widać przeinaczył w głowie i tak jakoś zostało.
Posiedział tak chwilę, coś tam cicho burcząc, po czym uznał, że dzisiaj nie ma ochoty myśleć o sensie istnienia. Wyciągnął więc lutnię i zaczął coś na niej brzdąkać, nucąc do tego słowa opowiadające jakąś historię. Robił to jednak tak, że przechodzień usłyszałby tylko muzykę, samych wyrazów zapewne nie byłyby w stanie rozpoznać.

Anonymous - 1 Marzec 2011, 20:36

Catherine miała spory problem ze znalezieniem właściwego miejsca, w którym mogłaby dalej poświęcić się nicnierobieniu. Kilkakrotnie zmieniała trasę swojego spacerku, nie mogąc się zdecydować. I w końcu nóżki, wbrew jej woli, doniosły ją na łąkę. Może to i dobrze, biorąc pod uwagę fakt, iż do jej nozdrzy doszyły naprawdę przyjemne zapachy. Woń różnorakich herbat wprawiła ją w doskonały nastrój. Czy to mogło działać jak narkotyk? Ech, lepiej nie wnikać. Przeszła jeszcze parę kroczków i zatrzymała się przed sporych rozmiarów głazem. Mogłaby przysiąc na wszystko, iż dobiegały stąd dźwięki, aczkolwiek nikogo nie widziała. Zaczęła się nawet zastanawiać, czy do kolekcji jej wszystkich szaleństw i wymysłów, nie pojawiły się u niej dodatkowo omamy słuchowe. Wszystko jednak wyjaśniło się, kiedy obeszła ten twór dookoła. Ktoś poza nią tu był.
- Bu! - wydała z siebie, dość wysokim tonem. Zapewne wielu stwierdziłoby, iż nie potrafi się zachować, ale ona i tak miała to w nosie. Wzrok utkwiła w siedzącym przez nią mężczyźnie. Uśmiechnęła się do niego szeroko, po czym ukłoniła się dość nisko, zdejmując ze swojej główki kapelusik. Jej uwadze nie umknął fakt, iż ma do czynienia z przedstawicielem tej samej rasy, tyle przynajmniej sugerowało jego nakrycie głowy, całkiem oryginalne zresztą.
- Można do pana dołączyć? - spytała w końcu. Grzecznie poczekała na odpowiedź. Nie chciała się mu narzucać, a znała już takich, którzy podczas muzykowania potrzebowali samotności i przestrzeni.

Anonymous - 2 Marzec 2011, 01:04

Siedział tak sobie, gdy nagle, tuż nad swoją głową, usłyszał, dość wesołe, jak mu się przynajmniej wydawało, 'bu'. Zaskoczony drgnął lekko, w odruchu dość naturalnym, ręka zjechała mu odrobinę po gryfie i lutnia zagrała jakoś tak brzydko, nieczysto. Skrzywił się na to lekko, nie lubił, gdy mu któraś nuta źle wyszła i z cis nagle robiło się zwykłe c, co potrafiło skutecznie popsuć płynność melodii. Westchnął cicho, jeszcze raz uderzył w struny, tym razem dźwięk był już czyściutki, po czym podniósł wzrok na osobę, która mu przeszkodziła. Na samym początku, przez chwilkę, mogło się wydawać, że nie jest zbyt zadowolony, jednak zobaczywszy dziewczynę, uśmiechnął się lekko. Na pierwszy rzut oka wydała się być osobą całkiem pozytywną i wesołą. Może to przez to "bu" na samym początku, może przez niski ukłon i zdjęcie kapelusza. Z jakichś powodów wydało mu się to odrobinę groteskowe, więc uśmiech na jego twarzy poszerzył się odrobinę. Chociaż z drugiej strony, gdy tylko kogoś poznawał, lub witał, sam zazwyczaj zdejmował nakrycie głowy (szczególnie przy paniach).
Dobre wychowanie czające się gdzieś w głębi Jokera nakazywało mu właśnie wstać i ucałować damę w rękę. Pech, że zostało ono, dość skutecznie, zagłuszone przez Lenistwo. Gdy słońce tak przyjemnie świeciło, a trawa wydawała się dziwnie miększa, niż w rzeczywistości była, ostatnią rzeczą, na jaką miał ochotę, było podnoszenie się. Ale, miejmy nadzieję, panienka wybaczy mu, jeżeli zagra jej coś ładnego, ewentualnie opowie jakąś historię, tak w ramach zadośćuczynienia.
- Ależ oczywiście - odpowiedział uprzejmie, dość sugestywnie klepiąc kawałek trawki obok siebie. - Niech panienka siada. I nie żaden pan, broń Borze*, nie pan. Chyba aż tak staro jeszcze nie wyglądam, co? Joker jestem. - Siknął głową, uchylając lekko kapelusz. Tak, tak, powinien go zdjąć całkowicie, ale był zbyt leniwy, niestety...


//*Dla niezorientowanych, chodzi o Bór. Taki zielony. W lesie.

Anonymous - 2 Marzec 2011, 18:58

Obserwując go nie sposób było nie zauważyć chwilowego niezadowolenia, wypisanego na jego twarzyczce. Catherine nie przejęła się tym zbytnio, gdyż uważała, że biega wystarczająco szybko, ażeby zdołać mu uciec w razie jakichkolwiek problemów. W główce już zaczęła układać plan przeprosin, w końcu przerwanie artyście w trakcie tworzenia jego dzieła (czy to muzycznego, czy plastycznego), było naprawdę karygodne. Miała nawet zacząć odgrywać krótką etiudę. Wzięła głęboki oddech, lecz w ciągu kilku sekund, wyraz twarzy mężczyzny uległ zmianie. Ba, ujrzeć mogła uśmiech! Naturalnie, taka przemiana przypadła jej do gustu. Nie musiała z siebie robić większego błazna, niż w rzeczywistości.
Co do tych wszystkich norm społecznych, całowania w rękę, ukłonów i tym podobnych - niespecjalnie się nimi przejmowała. Sama od czasu do czasu, dla zabawy, przejmowała męską rolę. Odsuwała facetom krzesełka na imprezach, odprowadzała ich po wspólnych tańcach do stolików. Nie raz wzięto ją przez to za nietrzeźwą.
Zakładając swój cylinder na głowę, postanowiła usprawiedliwić swoje zachowanie.
- Wybacz. Na panienkę mi nie wyglądasz, a nie znając Twojego imienia, nie mogłam go użyć. Chyba, że Twoim zdaniem lepiej zwracać się do innych per 'nieznajomy' - odparła, drapiąc się w tył głowy. Pozostawało jej usiąść i niewiele myśląc, uczyniła to. Klapnęła swoim szanownym dupskiem, dokładnie w miejscu, które Joker wyklepał, zapewne chcąc mieć pewność, że nie spocznie ona na żadnej mrówce. Taka śmierć nie jest pożądana przez nikogo.
- Cath... A także: Nieca, Heca, Hera, Cat... Ale możesz mówić do mnie po prostu Catherine, jeśli zechcesz - przedstawiła się z całkiem poważną miną. Lubiła bawić się swoim imieniem, pewnie dlatego, iż prawdziwe zagubiła już dawno temu. Nim cokolwiek odpowiedział, zmieniła temat. Wiadomo jednak, iż jeśli tylko będzie chciał i tak jakoś do tego nawiąże.
- Więc... Cóż grałeś na tym cudeńku zanim Ci brutalnie przerwałam? - spytała zaciekawiona, patrząc na wspomniany instrument. Sama nigdy nie wykazała chęci opanowania umiejętności gry na niczym, poza nerwami innych istot (a robiła to, niestety, nieświadomie). Owszem, parę razy ją do tego zmuszano, co powodowało jeszcze większą niechęć, szczególnie, że była straszliwie upartym dzieckiem.

Anonymous - 4 Kwiecień 2011, 15:46

- Dobra, stary. Sprawa wygląda mniej więcej... tak... - Kiba siedział na samej górze filiżankowego kamienia, z jedną nogą zgiętą w pół. Podparł łokieć o kolano i zaczął wyliczać.
- Po pierwsze: Jakieś osiem godzin temu całkowicie zgubiliśmy drogę do domu i cholera wie gdzie teraz jesteśmy. - Momentalnie rozejrzał się dookoła. Polanka. Ysh. O wiele bardziej ucieszyłby się z widoku ogromnej rezydencji Arthur'a. No i tyle tu było zapachów. Zdecydowanie za dużo jak na jego koci, wyczulony węch. Kiba skrzywił się lekko. Mięta, malina i jabłko. Nie przepadał za takim zestawem. - Po drugie; chyba łapię jakieś choróbsko. Głowa zaczyna mnie boleć, noo... A po trzecie...
Tu nastała błoga cisza. Chłopak wpatrywał się w swojego towarzysza, niemal wyzywająco. Jakby właśnie zaraz miał stoczyć walkę na śmierć i życie. A pies? Tylko przysiadł na tyłku i zmrużył lekko oczy.
- ... jestem głodny! I to tak bardzo, bardzo! - i masz babo placek. - Ile ja już nie jadłem!? - Spojrzał na nadgarstek, gdzie powinien być zegarek i westchnął głęboko.- To już chyba z pięć minut kiedy nie miałem niczego w ustach! Batoniki się skończyłyy~ - Depresja - gwarantowana!

Anonymous - 4 Kwiecień 2011, 16:09

Szłaa dzieweeczka do laseeczka!
Satoko dreptała sobie słodko po jakiejś małej ścieżce. Nie, nie szła. Ona skakała z zamkniętymi oczkami.
- Lalalalala! - śpiewała sobie pod noskiem radośnie skacząc. W końcu otworzyła ślepia i stanęła w miejscu.
Rozejrzała się powolutku po całej okolicy. Łii! Jak tu ślicznie!
Odwróciła całe swoje ciałko i zobaczyła ogromną filiżankę. Momentalnie zachciało jej się napić jakiejś herbatki. O, najlepiej jaśminowej. Albo nie, zielonej! Albooo.... ah! Tyle jest do wyboru, a biedna Satoko nigdy nie może się zdecydować! Łee!
No, nie ważne. Problem Herbaciany nie jest taki ważny.
Z oddali mogła zauważyć jakąś postać... miała uszka i ogonek. To pewnie dachowiec, jak słodko. Zawsze lubiła kotki! A takie człowieczo-kotki są takie urooocze! O, a obok jakiś pies. E tam, woli kotki.
Skocznie pojawiła się obok Kiby. Zamrugała kilkakrotnie oczkami i uśmiechnęła się baardzo szeroko. Rączki schowała za siebie i lekko się nachyliła ku kotku.
- Nee, ładnego ma Pan pieska! - powiedziała do niego spoglądając na psiaka.
- Mogę pogłaskać ? - zapytała słodkim głosikiem i znów zamrugała. Wydawała się być taka delikatna i bezsilna.

Anonymous - 4 Kwiecień 2011, 20:03

Podskoczył kiedy tylko się odezwała. Rety kotlety! Dzieciaki są straszne! To najgorsze gady z tych wszystkich żyjących istot jakie stąpały po ziemi. Spojrzał na dziewczynkę, która znając życie wcale od niego młodsza nie była. Zmarszczył brwi.
- Pan? - Skrzywił się niezadowolony. Nie wiedzieć czemu zawsze się czepiał, gdy ktoś się tak do niego zwracał.
- Jestem Kiba. A piesek nazywa się Aikiriju. W skrócie Kill. - Chłopak wskazał na to wielkie bydle, które na dźwięk swojego imienia zerknęło na Satoko.
Pies był dość duży. Puszysty i nadzwyczaj dziwacznie ubarwiony. Z błękitnymi oczami wbitymi w kruche ciałko dziewczynki zmarszczył delikatnie czarny nos i fuknął cicho. Ów dźwięk wywołał na ustach Dachowca nikły uśmiech.
- Pogłaskać co? Możesz. Nie powinien ugryźć... - ... zbyt mocno, oczywiście.

Anonymous - 4 Kwiecień 2011, 20:22

Zaśmiała się patrząc na Kibę. Uroczy kotek!
Taaak, taak. Dziewczynka miała przecież tylko 300 lat. To nie dużo, nie? Dla niektórych.
- Miło mi, jestem Satoko! - wyprostowała się momentalnie i usiadła obok "Pana" . Automatycznie jednak postanowiła zwracać się do niego na "Ty". Spojrzała na ogromnego psa. Dopiero teraz ujrzała jego zabójczą wielkość. Ha, takie pieski lubi. Mogłyby służyć za koniki... do zabawy!
- Myślę, że po Twoim tonie Kiba, i po spojrzeniu pieska nie powinnam tego robić. - oznajmiła wesoło. No, widać było te spojrzenie właściciela i pupila. Satoko nie lubiła ryzykować. Przegarnęła swoje blond włosy do tyłu i spojrzała troskliwie na kota.
- Dachowce są urocze. - dodała szeptem, spoglądając gdzieś w ziemię. Jednak po chwili znów wróciła wzrokiem na rozmówcę.
- A może... lubisz się bawić? - Pytanie o które pytała prawie wszystkich! Zabawa najważniejszą jest!



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group