To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Po drugiej stronie krzywego zwierciadła...

Malinowy Las - Ławka

Anonymous - 14 Marzec 2011, 20:26

Gabrysia też wielkiego doświadczenia w tej kwestii nie miała. Bo po kilku dniach musieli się rozstać na zawsze. Wiec tak naprawdę Dorian i ona byli ze swoimi uczuciami zupełnie sami. Mogli je trzymać jedynie w sobie. Tępili w sobie uczucie, którym oboje się darzyli. Teraz musieli obydwoje o tym zapomnieć i ułożyć sobie życie z kimś innym. Nie... Gab nie szukała na siłę żadnego partnera czy partnerki. Ona potrzebowała czasu by się zakochać, poznać drugą osobę. Ale chodziło po prostu o to, że każde z nich teraz miało swoje życie. Ich wspólna podróż dobiegła końca. Należało to zatrzymać w sercu. Wszystko co dobre powinni zapamiętać i żyć dalej. Gabrielle z całego swojego dobrego serca życzyła mu wszystkiego, co najlepsze. Chciała, aby sobie ułożył szczęśliwie życie. W pełni na nie zasługiwał.
Wróciła rozradowanym wzrokiem na Ichigo.
- Spokojnie, Ichi. Ja sama mam w tym małe doświadczenie. Wystarczy kierować się sercem. Zresztą już się tym nie przejmuj. To nie jest problem, którym powinnaś sobie zajmować swoją główkę. Ja sobie dam radę. - posłała jej szeroki, bardzo ciepły uśmiech.
Po tych słowach na chwilkę ułożyła swe smukłe, miękkie i delikatne palce a jej policzku, ale szybko je zdjęła. Poczuła się nieco zawstydzona.
- Owszem, ale przecież masz jeszcze bardzo dużo czasu, by się samej o tym przekonać.- przechyliła głowę w bok nadal z uśmiechem. Widząc jej spojrzenie nawet się nie zawahała. Po prostu objęła dziewczynę ramieniem i pociągnęła ku sobie. Po chwili już ją przytulała. Ułożyła jej głowę na swoim ramieniu. A konkretnie pomiędzy swoją szyją i podbródkiem, spoczywając na ramieniu. Teraz Ichi po wtuleniu w szyję mogła poczuć orzeźwiająco słodki zapach lawendy.

Anonymous - 14 Marzec 2011, 20:44

Uśmiechnęła się pod nosem do siebie słysząc jej kolejne słowa.. Owszem, Gabrielle miała rację. Ona również dobrze potrafiła doradzić. Ichi uniosła głowę, po czym spojrzała w górę. Słońce chyliło się ku zachodowi, a chmury zaczęły przysłaniać błękitne niebo.
- Tak.. Masz rację. Mam jeszcze dużo czasu. Dziękuję. -. odparła milutkim głosem. Niespodziewanie poczuła na swoim policzku miękkie i delikatne palce blondynki. Powoli spuściła głowę i spojrzała w oczy kapelusznikowi. Zarumieniła się lekko, otwierając szerzej oczka. Jednak po krótkiej chwili dziewczyna spuściła rękę z jej policzka. Istotka była zawstydzona, więc spuściła lekko głowę i machnęła lekko ogonkiem. Nie zdążyła nic zrobić, a tu nagle poczuła jak Gab ją obejmuje i przytula do siebie. Ichigo od razu poczuła przyjemny zapach lawendy. Przymknęła oczy, niespodziewanie na jej policzkach ukazały się rumieńce. Wtuliła się w nią i objęła delikatnie z tyłu pleców luźno. Przymknęła bardziej oczy. Zaś Gabrielle mogła teraz poczuć przyjemny i miękki dotyk kocich uszek Ichi. Ogon istotki lekko bujał się na boki jak zaczarowany. Zamknęła oczy. Zaczęła spokojnie oddychać.. Czuła się przy niej dobrze. Teraz mogła poczuć znów jak to jest być tulonym. Bardzo dawno nie czuła tego uczucia, gdy w końcu dzisiaj go doznała od tak długiej przerwy. Z delikatnym uśmiechem wypoczywała w ramionach dziewczyny.

Anonymous - 15 Marzec 2011, 16:18

Powiodła wzrokiem na niebo. Nie lubiła, gdy pogoda się psuje. Latem czy wiosną jej to nie przeszkadzało, ale był marzec, a pogoda była teraz bardzo zdradliwa. Wolała zdecydowanie bardziej słońce niż szare chmury. Jednak czego innego można było spodziewać się po dziewczynie z takim charakterem? Czasami miała do siebie pretensje, że jest za bardzo miła i ma dobre serce. W dzisiejszych czasach to niekoniecznie było łatwe. Trzeba było się na co dzień przedzierać przez morza zatwardziałych serc i oschłość.
Szybko jednak spojrzała rozpromieniona na Ichigo. Skinęła do niej szybciutko głową.
- Nie ma za co. To raczej ja powinnam dziękować Tobie. Wiesz może, gdzie swoje siedziby mają Kapelusznicy? Musze gdzieś nocować, a nie mam pojęcia gdzie. Na pewno nie zostanę tutaj, nie ma mowy, brr...- stwierdziła, rozglądając się po dość ponurej jak dla niej okolicy. Nie lubiła siedzieć w czterech ścianach, ale nie będzie spać na trawie przecież. A, że się nie znała póki co na tym, gdzie co jest to musiała zapytać czarnowłosą dziewczynę.
Patrzyła cały czas na Ichi z delikatnym uśmiechem. Doskonale wiedziała, że dziewczyna w jej obecności dość często się zawstydza, ale nie przeszkadzało jej to.
Cieszyła się, że w końcu może z kimś normalnie porozmawiać. Obawiała się, że w tym miejscu to mało możliwe. Jednak powoli zaczęła patrzeć na to wszystko z innej, pozytywniejszej perspektywy. Chciała za wszelką cenę utrzymać kontakt z Ichigo. W końcu to była pierwsza osoba, która zechciała poświęcić jej swój czas i porozmawiać, wesprzeć. Bardzo jej brakowało wsparcia duchowego. Była rozchwiana i niestabilna. Potrzebowała ciepłych słów. Ichigo jej to zapewniła, nie umiała się jej odwdzięczyć.
Poczuła na swoim ciele kocie uszy dziewczyny. Uśmiechnęła się bardziej błogo, opatulając ją nieco bardziej swoją dłonią. Rozchyliła usta i zaczęła nucić jedną ze swoich ulubionych piosenek.
- Oh, I've gotta turn and run
From faces that you never see
Oh, I've gotta save my blood
From all that you've broken
Pack up these pieces of me...
- to jej przypominało jak Dorian grał z kolegą w zespole. On sam na gitarze elektrycznej, a jego kolega na perkusji. I siostra Doriana tak cudownie śpiewała. Jego musiała sobie wybić głowy, ale wspomnienia były zbyt silne. Zbyt wiele ich łączyło dobrego, by chciała to wymazać. A piosenka i pasowała nieco do jej nastroju i oczywiście uwielbiała ją.

Anonymous - 15 Marzec 2011, 17:15

Wzięła wdech, po czym spokojnie wypuściła powietrze z ust. Tak się składało, że Gabrielle była pierwszą osobą, którą Ichi tutaj spotkała. Zbieg okoliczności? Możliwe. Istotka otworzyła lekko oczy do połowy i poruszyła lekko lewym uszkiem, tym samym delikatnie łaskocząc w ten sposób Gab po szyi. Po chwili do jej uszu dotarły słowa kapelusznika. Poruszyła lekko główką, po czym otworzyła usta.
- Owszem, wiem. Kapelusznicy mają swoje domy nad Herbacianą Łąką. To zaraz za tym lasem. -. odparła cichutko, była dość śpiąca w ogóle nie spała.. Cóż, musiała trochę rozejrzeć się po krainie. W końcu jest tutaj pierwszy raz w życiu. Musiała pogodzić się z myślą, iż będzie musiała radzić sobie sama. Uniosła łebek, po czym swoją twarz przybliżyła do twarzy dziewczyny. Puściła ją, po czym przeciągnęła się z pomrukiem. Przetarła lekko ślepka, unosząc uszy na sztorc.
- Yhmm.. Nyaa~ Będę musiała się już zbierać. Słońce już zachodzi, zaraz będzie ciemno. Przykro mi, że muszę się z tobą żegnać, lecz czas już na mnie. Dam Ci wskazówkę na dojście do Herbacianej Łąki.. Zaraz jak wstaniesz z ławki idź przed siebie i nie skręcaj w żadne inne kierunki. Możesz się zgubić. O mnie się nie martw.. Ja sobie poradzę. -. powiedziała do niej z ciepłym głosem. Chciała utrzymać z nią kontakt i tak też będzie.

Anonymous - 15 Marzec 2011, 17:24

Przymknęła sama oczy, ale kiedy dziewczyna zaczęła do niej mówić, ponownie je otworzyła i powiodła nim na oblicze Ichigo. Musiała przyznać, że nazwy miejsc mieli tutaj bardzo intrygujące i osobiście przypadły jej do gustu. Patrzyła na nią poważniejąc. Jednak nadal jej słuchała. Nie chciała, żeby już sobie szła. Nie mogła do tego doprowadzić. Nienawidziła szczerze samotności. I musiała przyznać, chociaż to dość głupie i dziecinne, ale bała się samotności. Przerażała ją perspektywa siedzenia zupełnie samej w domu. Może chociaż będzie chciała z ni.ą posiedzieć w domu?
Kiedy powiedziała, że powoli musi iść, gwałtownie drgnęła na ławce i odruchowo złapała ją za ramię. To samo musiał przechodzić z nią Dorian. jak się tego bała, to leżał z nią dopóki nie zasnęła. Chociaż dzisiaj nie chciało się jej spać. Oczekiwała jedynie rozmowy na kanapie czy nawet na dywanie. Cokolwiek byleby nie siedzenie sama ze sobą i echem. Źrenice w jej błękitnych oczach automatycznie się zwężyły jakby się czegoś bała.
- Nie! To znaczy, chciałabym, żebyś jeszcze została. Jak nie tutaj to możesz iść do mnie. Wypijemy herbatę, albo porozmawiamy. Możesz się u mnie położyć spać. Byłoby mi naprawdę miło. A właściwie to nie można tu mieszkać podwójnie? Ichi... Proszę...- spuściła wzrok, zdejmując z jej ramienia dłoń. Co miała powiedzieć? Że boi się jak małe dziecko samotności? Mogła ją wyśmiać, a poza tym uważała, że to głupie.

Anonymous - 15 Marzec 2011, 18:04

Ichigo nie chciała iść lecz musiała słońce coraz bardziej zbliżało się ku zachodowi. Już miała wstać, gdy nagle Gabrielle chwyciła ją za ramię.. Czarnowłosa uniosła swój wzrok na blondynkę i przymknęła swe czerwone oczy. Jej pionowe źrenice rozszerzyły się lekko. Do jej uszu kolejno dotarły słowa Gab. Wysłuchała jej oczywiście, jednak zaraz po skończeniu jej wypowiedzi, uszy istotki cofnęły się lekko do tyłu. Teraz to miała kłopot.. Chciała już iść spać, oczy jej się zamykały mimo woli. Zaraz padnie. Miała dylemat, czy iść z nią czy pójść sobie i zostawić ją samą.
- Ja, ja.. Znaczy. M, można.. Ale. -. zaczęła się już jąkać z tego wszystkiego, gdyż nie wiedziała co jej powiedzieć. Zarumieniła się, po czym uniosła lekko lewą rękę i ułożyła ją na głowie rozmyślając. Z drugiej strony to nie będzie marznąć lecz chciała jeszcze kogoś poznać. Nie zdążyła.. Dalej nie utrzyma się na nogach. Zamknęła oczy, po czym runęła wprost w ramiona Gabrielle jak słup. Była już tak wyczerpana, że zasnęła. Jej uszy, ani ogon się nie ruszał.. Jedyne co robiła to ~ oddychała. Z lekko otwartymi ustami spała twardo na jej ramieniu. Niespodziewana sytuacja i nawet niezwykle dziwna, jednak co się dziwić? Nie spała już od kilku dni. Liczyła teraz tylko na opiekę ze strony dziewczyny.

Anonymous - 16 Marzec 2011, 21:18

Chyba będzie musiała jej wyjaśnić swoje zachowanie, ale póki co nie pytała o nie. Miała nadzieję, że po prostu ominie ten temat. W gruncie rzeczy miała dziewczyna prawo, by wiedzieć, dlaczego tak gwałtownie zareagowała na jej pożegnanie. W każdym razie jeśli ją zapyta, to będzie musiała odpowiedzieć. Nie, dlatego że musiała, ale dlatego ż tak wypadało.
- Wybacz moje zachowanie. Byłoby świetnie gdybyś chciała ze mną zamieszkać, ale zrozumiem jeśli odmówisz.- wyjaśniła z niepewnym uśmiechem, który jak dotąd był bardzo śmiały i szeroki. Tym razem nie wiedziała czy było jej do śmiechu, bo naprawdę jej zależało na zdaniu i opinii Ichigo na ten temat. Dodatkowo chciała z nią mieć dobry kontakt, a z tym wiązało się wywarcie dobrego wrażenia na niej.
Coś przypuszczała, że teraz jej dziewczyna nie odpowie na pytanie. Będzie musiała poczekać albo do jutra, albo jeszcze dziś się obudzi i porozmawiają. Mniejsza o to. Najważniejsze, że Ichigo potrzebowała porządnego snu i odpoczynku. Gabrielle też to było potrzebne, ale nie wiedziała czy dzisiaj zaśnie. Przypuszczała, że nie. Zbyt wiele emocji i wrażeń jak na jeden dzień.
Gabrielle była bardzo drobna i szczupła, więc nie wiedziała czy da radę udźwignąć Ichigo, która mogła ważyć tyle, co ona sama. To mógł być problem. Postanowiła sobie pomóc telekinezą. Objęła tą mocą czarnowłosą dziewczynę, a potem umieściła ją nad swoimi dłońmi. Wyglądało to tak, jakby ją niosła, ale ona tak naprawdę płynęła w powietrzu. Teraz skierowała swoje nogi ku miejscu, gdzie powinna znaleźć swoje mieszkanie. Po krótkim czasie wędrówki ślad po nich zniknął.
[zt obie]

Anonymous - 5 Kwiecień 2011, 15:06

Biegnąc jak zwykle przed siebie zatrzymałam się w końcu koło ławki w "Malinowym Lesie", więc usiadłam sobie by chwilę odpocząć. Siedziałam tak cicho jak mysz pod miotłą i wsłuchując się w wszystko co jest dookoła myślałam cały czas o czymś, co jest nie zbyt ważne w tym momencie. Zbyt dużo chyba myślałam o tym co się działo w ostatnim czasie. Ziewając z nudów i zmęczenia zasłoniłam ręką usta po czym rozciągając się lekko, tak po prostu rozłożyłam się na ławce i zaczęłam obserwować nie wiem nawet czemu niebo.
Anonymous - 12 Maj 2011, 21:29

Szukając spokoju ducha człowiek nawet nie patrzy, gdzie go nogi niosą. Wie on bowiem, że może im ufać. One już dobrze wiedzą jakimi ścieżkami powinny dążyć, by znaleźć upragniony cel właściciela, kiedy ten zajęty był rozmyślaniem. A Diederik ostatnio dużo myślał. Rozpracowywał w głowie skomplikowany plany nowych zabawek, które wkrótce miały trafić na półki sklepów, by zaraz wykupiły je te wrzeszczące bachory. On nie lubił dzieci. Nie szanowały zabawek, niszczyły je. Psuły czyjeś życie. Bo może tego nie wiedzą wszyscy, lecz zabawki też żyją. Może nie w ten sposób, co inne istoty, jednak są żywe!
Więc oto Malinowy Las, las malin rodzaju wszelakiego! Pyszne owoce zaraz znalazły się w jego dłoni, która po chwili nabrała barwy właściwej spożywanemu pokarmowi. Słodycz tego świata rozeszła się po jego ciele, by za chwilą zastąpił ją kwaskowaty posmak porażki. Istna uczta dla podniebienia. Skomplikowana w swej prostocie! Uśmiechnął się do siebie. Maliny miały kolor ostatniej z jego Marionetek. Och pamiętał tą sztukę! Taka piękna i zgrabna! Niczym łabędź!
A oto i ławka! Cel mych podróży po gęstwinach krzewów.
Uśmiech jego jednak zaraz zbladł, bo oto na jego oazie spokoju leżała młoda pannica. No cóż. Może się z nim podzieli kawałkiem deski, żeby mógł pokończyć swe zagmatwane myśli na czyms sensownym?
- Przepraszam mości panienko. - zrobił krótka pauzę.- Czy zechcecie usunąć kawałek swego lica z tej oto ławki, gdyż mam niezmierną chęć na niej odpocząć?
Uklonił się po dworsku w kierunku dziewczyny. A cóż to za stworzenie?

Anonymous - 14 Maj 2011, 14:23

Słysząc czyjś głos spojrzałam się w miejsce skąd dochodził widząc jakiegoś mężczyznę uśmiechnęłam się leciutko po czym podniosłam się tak by nieznajomy mógł sobie usiąść jednocześnie mówiąc:
-Proszę.
Po chwilce rozciągnęłam się leciutko.
-Nyau.
Miauknęłam cichutko i zastrzygłam uszkami. W pewnym momencie by nie machać zbytnio ogonkiem i nie przeszkadzać nim przy okazji chłopakowi schowałam go jak zawsze.

Anonymous - 14 Maj 2011, 15:31

A oto przed nim stała dziewczyna- kot. Miast uszu jakieś owłosione kawałki ciała, ogon po środku ekchm... tyłka, którym machała. No i to miauczenie. Miauczenie? Trochę temu było to prawdziwego kota, ale i tak go zirytowało. Jak już można się domyślić, Dieter van der Barg nie przepadał za kotowatymi, a tym samym ich hybrydy z rodzajem ludzkim, zwanym Dachowcami. Były to dla niego istoty niższego rzędu. Przecież to tylko kawałek futra, często z pchłami i innymi zarazkami. Nie daj Boże ktoś by mu takie coś przyniósł do domu! Od razu by wykopał na bruk uliczny, żeby nie zanieczyściło mu mieszkania.
Usiadł więc z pewną niechęcią obok kociej panienki, zdecydowanie jak najbliżej brzegu, jak najdalej od niej. Starał się nie zwracać na nań uwagi. Wyciągnął zatem swoją ukochaną fajkę. Nabił ją tytoniem i zapalił. Po chwili w powietrzu unosił się zapach wanilii. Zaciągnął się trochę. Jego oczy wypatrywała w krzewach malin jakiś rzeczy niezwykłych. A nóż jakiś okaz przyrody go minie?

Anonymous - 14 Maj 2011, 15:46

Widząc, że stara się siedzieć jak najdalej mnie zdziwiłam się troszkę. "Czyżby się bał?" Zapytałam samą siebie w myślach. Gdy zapalił fajkę od razu poczułam dym, zakaszlałam po czym szybko skoczyłam jak najdalej by nie czuć dymu.
-Nyaau...
Miauknęłam po czym spytałam:
-Musisz to robić?

Anonymous - 14 Maj 2011, 16:02

Uniósł jedną brew do góry. Czy musi to robić? Nie, nie musi. Nie do końca rozumiał aluzję panienki do duszącego zapachu dymu. Mu nigdy to nie przeszkadzało. Wręcz lubił go. Szczególnie delikatną nutę wanilii. Na dodatek kotek się od niego odsunął. Chociaż to raczej wynikło dla niego na lepsze.
-Nie musisz tu siedzieć jeśli ci się nie podoba.
Ton jego głosu wcale nie był miły. Nie zamierzał się też poświęcać w jakikolwiek sposób dla tego oto pchlarza. Nie dość, że jest nieznośny to jeszcze śmie go o coś prosić. Prychnąłby pod nosem, ale aktualnie wypuszczał z ust kolejną porcję dymu. Miał nadzieję, że w ten sposób ją przegoni. Nikt nigdy nie uskarżał się na jego nawyk. Nie mógł znieść myśli, że komuś to przeszkadza.

Anonymous - 14 Maj 2011, 16:15

Słysząc jego słowa miałam ochotę coś zrobić, ale nie jetem taka jak on. Odeszłam jeszcze dalej od niego i jak to koty lubią położyłam się na bok plecami do chłopaka i zaczęłam wygrzewać się na słoneczku. Ogonek który w tej chwili miałam na wierzchu latał mi powoli we wszystkie możliwe strony jakie mógł. Było mi tak przyjemnie, że miauknęłam cichutko i zamknęłam na chwilę oczka.
Anonymous - 16 Maj 2011, 07:08

Odprowadził kota wzrokiem, uśmiechając się nieco pod nosem. Właściwie osiągnął swój cel, ale w środku czuł jakiś niedosyt wrażeń, uczuć. Słońce odbijało się w jego zielonych oczach, dając dziwny przebłysk niebezpieczeństwa, szczególny dla osób cichych i spokojnych. Każda woda brzegi rwie, ta także. Przysłonił czoło ręką, by zanadto promienie mu nie przeszkadzały. Wpatrywał się w ruchy ogona kota. W prawo, w lewa. Jak hipnotyzujący zegarek. Na niego na szczęście takie sztuczki nie działały.
- Właściwie... Jak panience na imię?- odezwał się po pewnym czasie, by jakoś zagaić tą sunąca powoli konwersację, która i tak przygniatała go swym ciężarem. Nie potrafił wiele mówić.



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group