Anonymous - 28 Grudzień 2012, 17:25 Kotka na chwilę oderwała go od siebie i ściągnęła mu koszulkę. Po tym zaczęła go całować po szyi delikatnie podgryzając. Gładząc go po skórze zjeżdżała rękami coraz niżej, aż dotarła do spodni chłopaka. Gładziła przez nie wypukłość na materiale pieszcząc wargami jego kark i ramię zostawiając kilka śladów po swoich ząbkach. Co jakichś czas zaczęła coraz intensywniej masować jego przyrodzenie. Przez jęki chłopaka słyszała, jak bardzo mu się to podoba, no cóż, w końcu był młodszy od niej. Kotka bawiła się nim, lecz sprawiała mu nieporównywalną przyjemność. Masowała przez spodnie jego prącie uciskając lekko genitalia. Ustami sunęła powoli wyżej zaś docierając do jego ust. Przed tym popatrzyła jednak przez chwilę na jego twarz. Ciekawa była, jaki będzie miał wyraz i jak wyglądać będą jego oczy przyćmione takim zdarzeniem jakie właśnie przeżywał.
//wybacz, mało ale wena mnie opuściła przez ból głowy i się nie mogłam zabrać za tan odpis.Anonymous - 28 Grudzień 2012, 18:00 Spoglądałem na dziewczynę z nadzieją w oczach, miałem nadzieję że nie jestem dla niej kolejną przygodą, że chociaż trochę coś do mnie czuję. Widocznie będę musiał o to później zapytać. Białowłosa ściągnęła moją koszulkę która wylądowała na ziemi, dotyk dziewczyny na moim prąciu jeszcze bardziej mnie podniecił, jestem ciekaw czy ją zaspokoję... czy będę dla niej wystarczająco dobry... takie myśli przelatywały mi przez głowę. Jęknąłem cicho, kiedy ucisnęła moje jądra. Dziewczyna zaczęła mnie całować po szyi i podgryzać, uśmiechnąłem się do niej, za nim jednak znowu pocałuje mnie w usta pytam. - Jestem dla ciebie ważny? - Zapytałem, jeśli mi odpowie pozwalam się pocałować, gdyby zaczęła mnie całować, rozpinam jej stanik, po woli zaczynam go zsuwać, gdy już go zdejmę, kładę go na ziemi, po czym delikatnie zaczynam pieścić palcami jej sutki.Anonymous - 28 Grudzień 2012, 22:46 Kotka miała już zacząć go całować, lecz przerwała i odsunęła się słysząc zaś słowa. Spojrzała na niego spokojnie i wstała zabierając bluzkę z podłogi. Zarzuciła ją na ramiona stając przodem do chłopaka by nie zobaczył jej skrzydeł.
-Powiedziałam przecież żebyś się nie odzywał prawda?
Wzięła wódkę z umywalki i odkręcając ją wyszła z łazienki, jeśli chłopak próbował by ją zatrzymać po prostu by się wyrwała. Wychodząc z łazienki rzuciła tylko do siebie.
-Ludzie są jednak bardzo głupi.
Po tych słowach pociągnęła wielki łyk z butelki i kieruje się korytarzem w stronę piętra by sprawdzić jak czuje się Didime. Zresztą musiała z nią porozmawiać o stanie jej zdrowia. Skoro Shin przyjął zasady jej gry nie powinien się gniewać, lub smucić. Zresztą nie rozumiała po co tak naciskał, na jej uczucia. Uczucia? Szczęściara nie potrzebowała czegoś tak słabego, zresztą nie mogła by pozwolić by chłopak się w niej zadurzył, był zbyt miły, a kotka nie chciała bo wykończyć psychicznie. Powoli szła w górę po schodach pijąc wódkę małymi łykami. Stanęła przed drzwiami do pokoju dziewczyny i zapukała cicho by jej nie obudzić.Anonymous - 28 Grudzień 2012, 22:52 Myślałem że dziewczyna odpowie na moje pytanie, jednak ona po prostu spakowała manatki i wyszła... byłem lekko zdezorientowany zaistniałą sytuacją... chwilę tak siedziałem, zastanawiałem się nad pewną rzeczą. Po co ona w ogóle się zgodziła skoro mnie tak traktowała... Nie ważne, ubrałem moją koszulkę, następnie bluzę, po czym udałem się do salonu, usiałem na fotelu z dziwną miną, po czym zacząłem jeść.Anonymous - 28 Grudzień 2012, 23:01 Nie spała. Próbowała, lecz nie spała. Leżała tylko bezwładnie na łóżku, w niewielkiej kałuży krwi na poduszce. Sapała. Ciężko sapała, próbując złapać jak najwięcej powietrza. Pustym wzrokiem wgapiała się w sufit. Przez tę chorobę miała problemy z normalnym funkcjonowaniem. Teraz, i zawsze.
- Proszę - powiedziała cichutko, słysząc pukanie. JAkoś nie spodziewała się Lucky, ale było to pozytywne zaskoczenie
- W-witaj... - rzekła- Co cię sprowadza...?Anonymous - 29 Grudzień 2012, 00:24 Błąkała się tu i ówdzie; tam i pokrótce; wskroś lasów i innych duszek. Czuła się zagubiona, niewiele pamiętała, stan jak wtedy, gdy ostatnimi czasu przebudziła się za winklem baru, w towarzystwie prawie skończonej butelki wódki, tyle że wtedy miała rozmyty świat ludzki, a teraz magiczny, choć nie koniecznie wielce kolorowy, wedle jej, ten sam świat, choć jest to kraina zza lustra.
Natrafiła na, ponownie, kręte schody - wijące się węże w niebo, gdzie zwisały budynki. Początkowo chciała dojść do schludnego domku, ale pokrętne stopnice wyprowadziły ją w większe budowle - prosto w dwupiętrowy dom z basen. Wycieczka po schodach i poruszanie się do góry nogami było zupełnie nowym doświadczeniem, niezrozumiałym.
- A to ci ciekawe!
...na tyle, że musiała to oznajmić. Niestety, niesmak po pokrętnej wycieczce pozostał, ale przynajmniej, być może, znajdzie tutaj schronienie. Ciepła herbatkę, dostanie mapę miasteczka... i dowie się jak wrócić do Londynu. Nie rozumie że to całkiem inny świat, bo nie dane jej było być tu wiele razy, zwłaszcza nigdy z własnego wyboru. Nie pamięta czynów swej drugiej połówki - i odwrotnie, tamta jej. Dwie osobne biblioteki zwane pamięcią w jednym umyśle. A może dwa od jej główką się kryją? Nie, raczej nie...
Zapukała do drzwi wejściowych, oczekując, że miła Pani jej otworzy. Powie wtedy, ze zabłądziła, a ta, jak to bywa w miłych przytulnych domkach na przedmieściach Londynu, jej pomoże... Czyż nie urocza wizja?Anonymous - 29 Grudzień 2012, 02:21 // Eh.. jak ja nie lubię gdy ktoś mi się wtranżala do tematu.. /
Usłyszałem po raz kolejny raz pukanie do drzwi, byłem w tym momencie lekko zdenerwowany sytuacją która miała miejsce przed chwilą. Wstałem z fotela, pomogłem sobie odpychając się rękoma od oparcia. Podszedłem do drzwi, następnie spojrzałem przez to takie oczko do patrzenia. " Eh.. jest wigilia kurwa... " Pomyślałem, otworzyłem drzwi po czym powiedziałem. - Dziewczyno.. jest wigilia proszę odejdź stąd i przestań mnie niepokoić, życzę wesołych świąt. - Powiedziałem, po czym zamknąłem drzwi, wróciłem na fotel. - Co ja jestem, akcja charytatywna że mam wszystkim pomagać? - Było widać że jest nie w humorze, dziewczynkę za drzwiami najzwyczajniej spławił.
/// Wybacz, po prostu nie planuję pisać w więcej osób i tak jest ich dużo//Anonymous - 29 Grudzień 2012, 02:50 //Wbiłem na suprajsa, ale spodziewałem się ze mnie nie wpuścisz, tyle, ze konkretniej, zlejesz na to :D
- Ojej,przepraszam za nachodzenie Pana.... Ja tylko liczyłam na małą pomoc.. No cóż, może w ramach przeprosin przyjmie pan ten mały podarunek ode mnie.
Wyciągnęła z kieszeni plecaka,nie pozornie dość szybko jedną z figurek. Nie wiedziała która dokładnie wręcza, ale poniekąd było jej to obojętne - w końcu to wigilia. Trafiła, co ujrzała gdy figurka znalazła się przednią, na mrówkę - symbol pracowitości.
- Proszę... Wesołych Świąt i przepraszam za kłopot..
Wręczyła mu ją do ręki, przy czym starała się to tak zrobić, by figurka ukazała mu swoje oczka, po czym zamierzała zawrócić i odejść, by nie stać się obiektem działania figurki,gdyż zaufania to w niej nie wzbudził,oj nie.
A figurka ta powoduje duży napływ chęci pomagania osobom znajdującym się wokoło niego. Cóż, Aniołek może być z niego przecudowny, a jeśli z charakteru jest uprzejmy i pracowity, to już w ogóle, młody bóg z niego będzie!
Odeszła od drzwi,a potem schodami podążyła w dół, prędko nie uciekała, by sobie nie pomyślał, że coś mu pod nos podsuwa niemiłego.
z/tAnonymous - 29 Grudzień 2012, 11:27 Kotka weszła przez drzwi i to co zobaczyła szczerze ją zaskoczyło. Dziewczyna wyglądała jak wykrwawiająca się ryba bez wody. Cy jednak ryba może się wykrwawić? Raczej jest to bardzo możliwe. Podeszła do niej kręcąc głową.
-Dziewczyno jak ty to znosisz? Ja już dawno chyba bym wykorkowała.
Podniosła dziewczynę do pół siadu by mogła zaczerpnąć więcej powietrza. Ciekawa była, czy Shin wiedział w jakim jest stanie. Jeśli ją zostawił tak samą mimo tego współczuła szczerze dziewczynie.
-Ale z niego dupek.
Powiedziała to do siebie, nawet jeśli albinoska to usłyszała nie robiła by sobie dużo z tego. Mówiła prawdę, nie powinno się zostawiać samej osoby z astmą. Pomyślała o tym co jeszcze przed chwilą chciała jej zaproponować. Coś, co właściwie w jej stanie mogło być śmiertelne.
-Może powinnaś iść gdzieś do lekarza po coś uśmierzającego ból?
Dlaczego się tak o nią właściwie martwiła? Przecież była jej obca, mimo tego cierpiała i nie miała wpływu na swój własny ból. To pewnie ten powód sprawił, że kotka poczuwała się w obowiązku jej pomóc. Może też to, że obydwie nie chcą mówić o swojej przeszłości? Były podobne to da się zauważyć, a jednocześnie bardzo różne od siebie.Anonymous - 29 Grudzień 2012, 12:30 Jak znoszę? Pomyślała. Kiedyś nie miałam wyboru... - Nie jest... tak źle- powiedziała. Chciała, by brzmiało to jak najbardziej naturalnie, lecz z jej gardła wydobył się tylko cichy, zachrypnięty głos. Z pomocą Lucky wstała do pół siadu. Głośno złapała powietrze, podpierając się dłońmi o ramę łóżka. Kaszlnęła, krztusząc się krwią. Lecz po chwil wytarła krew z twarzy i jakby nigdy nic uśmiechnęła się do dziewczyny.
- Nie, nie chcę... iść do lekarza... nie lubię...i nie umieją pomóc... - wypowiedziała cichutko. Nie znosiła lekarzy, a gdy już do jakiegoś poszła, rozkładali ręce i odsyłali z kwitkiem.Anonymous - 29 Grudzień 2012, 12:54 Gdy chłopak otrzymał figurkę podziękował za nią, Jednak po chwili stało się coś co sprawiło że zawołał dziewczynkę, to nie było działanie figurki... po prostu zaczęło dręczyć go sumienie, wpuścił dziewczynkę do środka. - Zaczekaj chwilę z Blackie-Chan, idę zobaczyć co u Didime - Dodałem. Ruszyłem w kierunku schodów, starałem się wejść po nich jak najciszej się dało, aby nie obudzić dziewczyny. Uchyliłem lekko drzwi. stojąc w przejściu, to co zobaczyłem mną wstrząsnęło. Dziewczyny ,mogły ale nie musiały usłyszeć tego jak Shinra zaczął szlochać, łzy spływały po jego policzkach. - Didime-Chan... Co z tobą... mówiłaś że to nic poważnego - Powiedziałem, było słychać w moim głosie, że jestem załamany, podszedłem parę kroków bliże, spoglądałem na jej twarz, oraz na krew na poduszce - To moja wina... gdybym szybciej się domyślił i zareagował... Kurwa... - Dodałem przez łzy, klęknąłem przed łóżkiem dziewczyny, złapałem ją za dłoń zaciskając.Anonymous - 29 Grudzień 2012, 13:15 Siedziała na spokojnie, jedząc świątecznego karpia. Nie miała potrzeby latać za każdą osobą przechodzącą przez salon. Wystarczyło, że Shinra to robił. Spojrzała na zdenerwowanego chłopaka.
Wystarczyła chwila by zrobił się z tego dom wariatów. Teraz to chyba sobie tylko pomaże o spokoju i ciszy.
Westchnęła ciężko. Chciała spędzić typową wigilię, w gronie osób bliskich (w tym wypadku nie tak bardzo bliskich).
Chyba coś mi nie wyszło.
Uśmiechnęła się smutno do Shinry. Nalała sobie kieliszek wina. Trzeba przyznać, że była trochę zła. Na wszystko. Z zamyślenia wyrwał ją głos chłopaka.
- Ach jasne. Hymm... Znów zostaje sama. Jak świetnie.
Nalała sobie kolejny kieliszek wina. Podeszła do okna.
A księżyc jak zwykle piękny.
Po raz kolejny uśmiechnęła się smutno.Anonymous - 29 Grudzień 2012, 13:47 - Ekhm...
Zgłupiała, nie wiedząc co robić. Tu wygania, tu zaprasza... Czyżby figurka podziałała na nią, tak szybko? Zaczynała żałować tego, ze tu przybyła, a tego pokrętnego stanu rozmyślań wyrwał ją znajomy głos.
- Wygląda na dobrego człowieka... I przecież ci zimno!
Pojawił się w jej pobliżu, ciągnąc ją za rękę w stronę drzwi wejściowych. Śmiałość od zawsze go cechowała, ale jako że szła w parze z rozsądkiem, to nie było powodu by narzekać. Teraz jednak sytuacja jest inna - jej schizofreniczny przyjaciel jest bogatym wspomnieniem, a nie idealną odpowiedzią na zaistniałą tutaj sytuację.
- Dziękuję, ale nie trzeba....
Mimo to weszła do środka i rozejrzała się dookoła. Blackie-chan mówiło jej tyle co usłyszane gdzieś chińskie imię, po prostu nic. Zdjęła plecak, upewniwszy się, że nikt poza Shiną, który dość szybko się ulotnił, nie obserwuje jej. Projekcja jej dawnego opiekuna zniknęła wraz z zamykanymi drzwiami, porwana przez wiatr i rozniesiona na strzępy. Po chwili wtargnęła do pierwszego napotkanego pomieszczenia - przy zastawionym stole widziała pewna dziewczynę, którą poprawnie skojarzyła z imienia.
- Em.. Witaj. To Ty jesteś Blackie-chan?
Zdrobnienie to jej raczej nie pasowało, ale kto ją miał nauczyć co to za końcówka, zresztą nawet jeśli miał kto, to kto powiedział, że to zapamięta i zastosuje teraz, tutaj?
- Czy mogłabym prosić o gościnność?
Zapytała kulturalnie, podchodząc do stołu. W świetle świeczek i innych źródeł światła jej włosy prawdzie mieniły się w pastelowej palecie farb: odcienie rudości, sąsiadujące z różem, na tle morskości i srebrzystości.
Dalej, sukienka, której delikatny materiał nadawał właściwej Cynthii subtelności. Liczba kolorów prawie mówiła, że wyrwała się spod tęczy, ale na szczęście nie było aż tak pstrokato,by idealnie spasowała się z goszczącą w pomieszczeniu choinką.Anonymous - 29 Grudzień 2012, 13:51 Za ..dużo ludzi. Za dużo ludzi. Za dużo ludzi. Za DuŻo LuDzI! -wirowało w jej głowie. Zacisnęła zęby i wstała z łóżka.
- Nic mi...nie jest.... - powiedziała. Wyszło akurat tak, że brzmiało to trochę jak rozkaz, trochę jak wyzwanie dla życia, które już wystarczająco mocno kopnęło ją w dupę.
- Kochanie...-wyszeptała- W salonie Blackie oraz nasz gość siedzą w salonie i się nudzą.. A są święta. Ja świąt nigdy nie obchodziłam, więc sobie poradzę. Idź do nich, dotrzymaj im towarzystwa. Zaraz do was dołączę. A ty Lucky - powiedziała, zwracając się do dziewczyny - Czy chciałabyś się przyłączyć? . Wytarła krew z twarzy i poprawiła sukienkę. W końcu to tylko astma. pomyślała.Anonymous - 29 Grudzień 2012, 14:08 Spoglądałem na dziewczynę nie pewnie, byłem ciekawy czy tylko udaję twardą aby mnie nie martwić, czy aby na pewno nic jej nie jest. - Dobrze.. ale ty też dojdź to nas... zrobię wszystko by cie wyleczyć. - Dodałem z powagą w głosie. Wstałem z ziemi ocierając łzy. Udałem się do salonu, przyznam że nie miałem teraz humoru na czułości, jednak podszedłem do Blackie, pocałowałem ją w policzek. - Przepraszam za moje zachowanie.. po prostu Didime źle się czuła.. już z tobą jestem zjemy razem - Dodałem, uśmiechnąłem się lekko. - Jestem Shinra a ty dziewczynko? nie krępuj się jedz - Dodałem, uśmiechnąłem się do niej.