To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Po drugiej stronie krzywego zwierciadła...

Cukierkowa Ulica - Cukierkowy Plac Zabaw

Bane - 4 Wrzesień 2016, 21:08

Naturalnym było, że uwaga Gregorego i Jocelyn skupi się teraz na małej dziewczynce, mimo to, Bane poczuł się trochę niepotrzebny.
Siedział na trawie, patrzył spod przymrużonych oczu na otaczające go istoty. Twarz miał rozpaloną, do oczu pociekły mu małe strużki potu. Faktycznie był zmęczony.
Gdy dziewczynka się uśmiechnęła, kiwnął głową. Miała dziwne ale wdzięczne imię, wpadające w ucho.
- Bardzo miło mi cię poznać, Tulko. Jestem Bane. - powiedział siląc się na łagodny, grzeczny ton. Nic więcej jednak nie powiedział, bo nie miał ani siły ani potrzeby otwierania ust.
Było blisko. Dziewczynka mogła skończyć o wiele gorzej, z tego co widział trzymała się dobrze. Też była zmęczona, ale to akurat normalne. Energia która uleciała z Bane'a nie została przecież wpompowana w małą.
Kiedy zauważył, że podchodzi do niego Jocelyn, początkowo tylko na nią patrzył ale kiedy schyliła się z zamiarem otarcia mu twarzy, odpełzł nieco niezgrabnie w tył.
- Jeśli jesteś przywiązana do tej chusteczki, to nie radzę tego robić.[b] - powiedział tylko. Wolał by dziewczyna nie dotykała go w takim stanie. Nie tylko ze względu na jego toksyczność. Na litość boską, był mężczyzną a czołgał się po ziemi jak niemrawy wąż. Ani takie coś dobić ani temu pomóc. Bidonu z rumem nie przyjął, mimo, że strasznie chciało mu się pić. Wolał pozostać ostrożny, nie miał sił na powtórkę z leczenia.
Nie powiedział jednak nic więcej, stwierdził, że kobieta ma własny rozum i zdecyduje jak będzie uważała. Gdy mu jednak podziękowała, poczuł się lepiej. Odwalił w końcu kawał w miarę dobrej roboty. Co prawda dopiero okaże się czy skrzydło będzie sprawne jak dawniej, ale to potem.
Podniósł się na chwiejnych nogach. Musiał wyglądać żałośnie - mokra koszula, wymięta kamizelka, spocone włosy i twarz... No i śmierdział gorzałą.
Podniósł z ziemi swoją torbę i piersiówkę, zdjął gumowe rękawiczki i wyrzucił je do pobliskiego kosza. Był właściwie gotowy do przejścia gdzie indziej, czekał tylko na sygnał innych.

I w zasadzie gdy tylko tamci zadecydowali, podążył za nimi jak cień. Nic już nie powiedział. Potulnie, jak owieczka poczłapał za, być może, nowymi towarzyszami podróży.

(z/t - napiszcie pierwsi w nowym temacie, ustalcie kolejkę, ja się dostosuję)

Tyk - 5 Wrzesień 2016, 10:52


Mistrz Gry swoim mistrzowskim słowem, unikającym oskarżenia graczy o samowolkę i bezprawne kierowanie postaciami świata stworzonego do graczy nienależącymi stwierdza, że hotel rzeczywiście poszedł za Gregorym i wszystko poszło po jego myśli. Było łatwo. Zadziwiająco łatwo. Może to po prostu zrządzenie losu, który przychylnie spojrzał na tę grupkę, może lenistwo Mistrza Gry, a może coś jeszcze innego. Jakaś kosmiczna siła, która sprawiła, że hotel ten i tak miał iść w podobnym kierunku, więc mógł być dla naszych korsarzy, najemników czy czymkolwiek ta zgraja była, miłym.
Mistrz Gry stwierdza też, że nie planuje w żaden sposób ingerować na tym etapie w niniejszą fabułę i możecie jeszcze spać spokojnie, odpoczywać i nabierać sił na nadchodzące wyzwania. Nie musicie też czekać na kolejnego posta, a zakwaterowanie możecie odegrać już sami - no chyba że macie zamiar wpaść do środka z szablami i zniszczyć hol, czy insze pomieszczenie. Jeżeli czegoś takiego nie planujecie bądź też nie jesteście w stanie doprowadzić do żadnych poważnych incydentów, to piszcie sobie spokojnie.

Jocelyn - 5 Wrzesień 2016, 11:57

Gdy Bane uchylił się przed jej chusteczką, Joce nie pokazała po sobie zdziwienia. Przybrała z powrotem swoją maskę obojętnego chłodu. Dała się podejść i o proszę. Dobrze że świadków jest tak mało. Gdyby się tak rozmazała przed całą załogą.. co z niej za kapitan? Rumu też nie chciał. hmm może jest zbyt nachalna? Wzięła Tulkę na ręce. Gdy tak ją trzymała, Amber wskoczyła na brzuch Julki i tak właśnie Joce miała je zamiar zaprowadzić do hotelu który upatrzy Greg. Była zmęczona. Marzyła o długiej, gorącej kąpieli. Pieniędzy niestety przy sobie już zbyt wiele nie ma. Nie da rady ufundować wszystkim noclegu więc chcąc czy nie będą musieli sami za siebie zapłacić. Poszalały z Julią i to bardzo na tych zakupach.
Przyjrzała się jej dokładnie. Widać było że bardzo to wszystko przeżyła. Przewiesiła obie torby przez ramie i wyszła z placu zabaw, rozglądając się za Gregiem. Słyszała jak Bane idzie za nią, szurając trochę, zmęczonymi nogami. Tak, wszyscy musimy odpocząć.


Z. T

Tulka - 5 Wrzesień 2016, 15:31

Dziewczynka nie opierała się gdy Jocelyn podniosła ją z ziemi. Cieszyła się z tego powodu. Była tak zmęczona, że nie wiedziała czy da w ogóle radę iść. Jednak tuż przed tym jak jej nogi oderwały się od ziemi poczuła dziwne wstrząsy. Rozejrzała się nieprzytomnie i nagle znieruchomiała zaskoczona.
W ich kierunku szedł domek....SZEDŁ! I do tego na jakiś ptasich nogach! I....chyba był z piernika.
Dziewczynka nie miała pojęcia czy jej się to śni czy to jest prawda. Słyszała o takich domkach ale gdy była malutka i już ubłagała jakąś nianię, żeby jej opowiedziała jakąś bajkę na dobranoc. Najczęściej bajki te były albo nudno bardzo opowiadane, albo były straszne. O domku na kurzej nodze pamiętała tyle, że mieszkała tam zła czarownica. Dziewczynka wiec skuliła się lekko i przytuliła do siebie mocniej Amber. Patrzała na domek jednocześnie ze strachem jak i z fascynacją. Choć to drugie to chyba przeważało.
- Czy tam mieszka czarownica? - zapytała niepewnie Jocelyn, nie odrywając wzroku od budynku. Wpatrywała się w niego jak zahipnotyzowana.
Z jednej strony marzyła o tym, żeby zobaczyć jak wygląda w środku, z drugiej jednak obawiała się, że zła czarownica ją zje. I nie tylko ją! Ale również panią Joce, pana Bane'a oraz tego drugiego pana. No i Amber!
Pozostało jej jednak tylko czekać na to co się stanie dalej. W końcu co miała poradzić na to, w którą stronę idzie Joce? Nie chciała być już niegrzeczna i robić znów afer, że czegoś się boi. Chciała pokazać, że nie we wszystkim trzeba ją bronić.
Czekała więc na prawdopodobnie nieuniknione. Na wejście do dziwnego domku na kurzej nóżce.

zt

Gregory - 6 Wrzesień 2016, 09:00

Kiedy w końcu oni (Cyrkowiec i motel) doszli na miejsce, Gregory przyjrzał się twarzom ich grupki. Ich miny były rozwalające, ale jego twarz pewnie też nie była lepsza.
- No to jakby mamy się gdzie zatrzymać... - dodał sztucznie wesołym tonem, choć ta sytuacja troszkę go przerastała. Już lata temu powinien zainwestować w Krwawą Broszkę, a teraz musiał pogodzić się z tym, że gospodyni tego miejsca będzie mogła przechadzać się po jego umyśle. Brrrr! Co gorsza, jego skojarzenia mocno przypominały skojarzenia Tulki, bo jak tu nie myśleć o Baśniopisarce inaczej niż jak o czarownicy? I jak walczyć z kimś, kto może podejrzeć twoje zamiary i taktyki? Nawet teraz nie wiedział, czy jego myśli nie ostrzegły jej przed tym. No ale się zobaczy - najwyżej zaśnie na zajęcze oko, czy jak to tam szło.
Powolutku odłożył na schodkach wzięte ze sobą bagaże, po czym wrócił się po pozostałe na placu zabaw torby. Tak obładowany, nie czekając specjalnie na nikogo, wkroczył do środka...

(z/t)

Thorn - 2 Luty 2017, 23:07

Dziś nie był dobry dzień na patrol. Zdecydowanie nie.
Thorn obudził się z tak straszliwym kacem, że ledwo patrzył na oczy. Poranny zimny prysznic nie pomógł, mocna kawa również... Ale służba nie drużba. Może i nie był czynnym Gwardzistą, ale na rozkaz musiał się stawić. Zwłaszcza, że dzisiaj przypadała jego kolej 'opieki' nad Świeżakami.
Stawił się w kwaterze głównej i nie odezwał ani słowem gdy przydzielono mu dwóch młodych Gwardzistów o twarzach tak wystraszonych, że pewnie zrobiliby w gacie gdyby dowiedzieli się kto dzisiaj będzie nimi dowodził.
Zabrał papiery i gdy wyczytał z nich, że dziś patroluje Cukierkową Ulicę, odetchnął z ulgą. Głowa bolała go niemiłosiernie, dobrze, że trafił na względnie bezpieczną okolicę. Zabrał butelkę wody, dwóch młodzików i udali się na miejsce.
Głownie spacerowali, czas mijał szybko. Mieszkańcy kłaniali się czując respekt do trzech wysokich, umięśnionych mężczyzn w mundurach. Thorn szedł pewnym krokiem, mrużył oczy gdy słońce zbyt mocno go raziło.
Godziny minęły szybko, na ostatnie pół godziny zatrzymali się w miejscu. Arystokrata musiał poinstruować nowych co i jak, zapisać na kartach które wziął z Kwatery raport. No i chwilę odsapnąć bo kac męczył jak najgorszy Dręczyciel.
Wiał lekki wiaterek który chłodził mu twarz i trzeźwił zmysły. Przechodzący obok nich mieszkańcy Krainy Luster wyglądali niewinnie, przez pół dnia nic się tutaj nie wydarzyło. Dobrze. Gwardia wywoływała strach, istoty tego świata wiedziały, że w jej szeregi trafia tylko elita elity. I nawet jeśli twarze idących z Thornem wojskowych mieli niepewne miny, w razie potrzeby mogliby zabić jednym ruchem ręki. Nosili przy sobie broń, mieli też moce.
Na czas patrolu Upiorny przypiął rapier u pasa, nie kryjąc go tak jak zazwyczaj w lasce. Rozglądał się zniecierpliwiony gdy młodzi żołnierze wypełniali swoje rubryki raportu. Głowa bolała go i najchętniej poszedłby do domu, ale wiedział, że jak nie wypełni obowiązków, będzie go czekała nagana. A co jak co, ciężko wypracowanej reputacji nie poświęci dla kilku dodatkowych godzin snu.
Trzeba było nie chlać tyle poprzedniej nocy... Uśmiechnął się pod nosem bo co noc to sobie wypominał. Już taki był. Musiał odreagować te wszystkie lata służby i poświęcania się Arcyksięstwu. A najlepiej odreagowywało się właśnie w nocy!

Szprotka - 2 Luty 2017, 23:37

Kalto jakimś cudem zdołała dokulać się do jakiejś miejscowości. I chyba zostanie tutaj dłużej, bo kiedy tylko ujrzała i poczuła te wszystkie słodkości - dosłownie po dachówki domów - aż dostała oczopląsu. Och, gdyby tylko mogła pozwolić sobie na coś słodkiego... To właśnie ją bolało. Chociaż z drugiej strony... chyba nikt się nie obrazi, jeśli spróbuje tego lizakowego tynku...
Dyskretnie liznęła cukierka na ścianie - to prawdziwe słodycze!
Ciekawa natury tego jakże zgubnego dla dziecięcego uzębienia miejsca, syrenka jechała powoli uliczką na swoim wiernym wózku. Miłym zaskoczeniem był dla niej fakt, że nikt niespecjalnie przejmował się nią jako pół-człowiekiem pół-rybą. W sumie nawet nie powinna się dziwić - przecież spotkała skrzydlatą dziewczynę. W pewnej chwili zwróciła na nią uwagę jakaś dziewczynka. Kalto z nieśmiałym uśmiechem pomachała jej i uśmiechnęła się minimalnie szerzej, widząc, że mała odpowiada jej tym samym.
I nagle zobaczyła jakichś dziwnych ludzi, spośród których przynajmniej jeden miał takie dziwne rogi wystające z głowy, niby mityczny diabeł! Widziała, jak przechodnie robią dla nich miejsce. Nie wiedziała, czemu, ale kiedy tak na nich patrzyła, odczuła taki nieprzyjemny chłód, niby bijący dokładnie od nich.
Poważnie, aż dreszcz ją przeszedł.
Niemniej zaczęła obserwować ich w swej dziecinnej ciekawości, dopóki nie zatrzymała się nagle o jakiś wystający kamień. Z piskiem, wyciągnąwszy ręce przed siebie, upadła na ziemię koło jakiegoś placu zabaw. Na szczęście nic jej się nie stało, jedynie obtarła sobie łokcie, ale szybko się zagoją. Dalej patrzyła na tych dziwnych mundurowych, tym razem z poziomu gruntu.

Thorn - 3 Luty 2017, 00:02

Młodzi oczywiście mieli problem z raportem. Co trudnego jest w wypełnianiu rubryczek?
Warknął i wyrwał jednemu z nich kartki. Zaczął wypełniać je po swojemu.
- Idiota... - mruknął obrzucając młodzika zniecierpliwionym spojrzeniem.
Słońce grzało, co dodatkowo potęgowało ćmienie w głowie. Kac jak wierna kochanka trwał przy nim, nie chcąc nigdzie odejść.
Ruszył wolnym krokiem przed siebie z nosem w kartkach raportu i nim się obejrzał, zaszedł na plac zabaw. Zatrzymał się i gdy już wypełnił puste pola, podniósł wzrok.
Dwóch będących z nim na patrolu Gwardzistów śmiało się cicho. Zgromił ich wzrokiem.
- Z czego się śmiejecie, kretyni? - warknął - Aż tak was śmieszy wasz dowódca wypełniający za was raport? - jego oczy ciskały gromy. Banda idiotów... Młodziaki to młodziaki, trzeba będzie ich chyba dodatkowo przeszkolić. Już Thorn zadba by dostali karną służbę w toaletach Koszarów.
- Rybka. Na kółkach. - mruknął jeden z nich, wskazując palcem za plecy Upiornego.
Arystokrata odwrócił się powoli i od razu zauważył obiekt drwin młodych Gwardzistów.
Przyjrzał się dziewczynie z rybim ogonem, poruszającej się na wózku inwalidzkim. Wyglądała na zagubioną - rozglądała się na boki jakby była tu pierwszy raz. Oczy miała szeroko otwarte, najwyraźniej dziwiło ją to co znajdowało się dookoła.Posuwała się na swoim pojeździe powoli, oglądając budynki. Chyba jej się tu podobało.
Thorn pierwszy raz widział kogoś takiego. Sam uśmiechnął się pod nosem zaciekawiony dziewczyną i skrzyżował ręce na piersi. Pozwolił sobie na obserwowanie jej przez chwilę po czym odwrócił się do swoich. Oddał kartki jednemu z Gwardzistów.
I wtedy obaj, jak na sygnał wybuchnęli śmiechem. Szybko złapali się za usta, chcąc stłumić parsknięcie. Thorn odwrócił się. Na ziemi leżała owa rybia dziewczyna, jej wózek przewrócił się i leżał obok.
Z głośnym warknięciem odwrócił się do mężczyzn i bez żadnego ostrzeżenia przywalił każdemu z liścia w ich głupawe mordy.
- Wynocha do Koszar. - powiedział przez zaciśnięte zęby - Jak wrócę zafunduję wam stosowną karę. - dodał gdy tamci w popłochu zaczęli się cofać.
Odeszli szybkim krokiem a gdy zniknęli w oddali, on podszedł wolnym krokiem do leżącej na ziemi dziewczyny.
- Pomóc? - zapytał kucając przy niej. Uśmiechał się uprzejmie, złość gdzieś uleciała. Maniery, maniery przede wszystkim.
Patrzył na nią oczekując odpowiedzi. Był gotów w każdej chwili ją podnieść.
Wiatr owiał mu twarz chłodząc lico ale nie poruszył włosami, ukrytymi pod furażerką. Rogi lśniły w słońcu głębokim granatem.
Wyciągnął dłoń, by jeśli zechce, złapała się jej.

Szprotka - 3 Luty 2017, 00:46

Na całe szczęście nie zdołała usłyszeć śmiechów towarzyszy rogatego - szybko się uciszyli, a następnie wykonali manewr "w tył zwrot i naprzód marsz", ewidentnie na jego polecenie. Przez moment zwiesiła na nim wzrok. Fakt, wszystko było dla niej takie superciekawe, ale akurat teraz skupiła się przede wszystkim na rogaczu.
Wysoki, zdecydowanie wyższy od niej, blady, w zadbanym mundurze. Czyżby żołnierz? A może policjant? Wtem połapała się, że mężczyzna coś do niej mówi, ale co - tego już nie dosłyszała.
Popatrzyła w górę, na twarz mundurowego, który tak stał nad nią i badał ją wzrokiem. Następnie przeniosła wzrok nieco niżej, na wyciągniętą do niej dłoń. Na policzki rybiastej wstąpił nieśmiały rumieniec, kiedy chwyciła go za rękę. Nieznajomy się uśmiechał, toteż syrenka odruchowo odpowiedziała mu tym samym.
- Dziękuję panu... - wymamrotała pod nosem i spróbowała się na nim podeprzeć. - T-to miłe z pana strony. Kim pan jest? Tp byli pańscy uczniowie?

Thorn - 3 Luty 2017, 02:17

Wydawała się niezbyt kontaktować. Patrzyła na niego tymi swoimi wielkimi, niewinnymi oczami i początkowo się nie odezwała. Może w trakcie upadku coś sobie uszkodziła?
Dźwignął ją w górę i w porę złapał, by nie osunęła się znowu na ziemię. Było trudno bo łuski były gładkie i nieco śliskie, ale jakoś sobie poradził, zarzucając sobie ją na ramię. Nie była ciężka, więc nie wydał przy tym żadnego sapnięcia.
Trzymając ją w objęciach podszedł do wózka i sprawnym ruchem podniósł go, po czym ustawił prosto. Następnie ostrożnie posadził dziewczynę na jej pojeździe.
Trzeba przyznać - niecodzienny widok. Po co syrena wyszła z wody skoro teraz musiała męczyć się na wózku? Czyżby podwodny świat jej się znudził?
- Nie ma za co, złotko. - powiedział i posłał jej uśmiech. Poprawił furażerkę która trochę mu się na głowie przekrzywiła i wygładził mundur.
Jej pytanie było tak zaskakujące, że przez chwilę Thorn tylko wpatrywał się w nią z wysoko uniesionymi brwiami. Szybko jednak się opamiętał - przecież istota mogła wyjść z morza czy tam jeziora niedawno i mogła nie znać jeszcze tutejszej władzy.
- Jestem Gwardzistą Arcyksięcia, do usług. - powiedział szczerząc zęby w uśmiechu i dumnie wypinając pierś. Pochylił się, ujął jej dłoń i złożył na niej delikatny pocałunek.
Słysząc kolejne pytanie wyprostował się i skrzywił na samą myśl o jego podwładnych.
- Uczniowie? - prychnął - To byli Kretyni. Dwóch przygłupów którym miałem służyć jako przykład w trakcie dzisiejszego patrolu. - wyjaśnił - Ale raczej nic z nich nie będzie bo nie potrafili nawet wypełnić raportu. - westchnął - No nic, nieważne. Grunt, że zeszli mi z oczu. - dodał i na powrót uśmiechnął się do dziewczyny.
Przez chwilę jej się przyglądał. Była niesamowita, właściwie do jakiej rasy należała? Miała śliczną twarz, duże, niewinne oczęta. Tylko ten ogon... Pewnie w wodzie płynęła z zastraszającą prędkością jednak na lądzie był bezużyteczny, żeby nie powiedzieć zbędny.
- Jak ci na imię, Syrenko? - zapytał grzecznie - Nie potłukłaś się zbytnio?

Szprotka - 3 Luty 2017, 07:18

Nawet się nie spostrzegła, gdy nagle poczuła, że znajduje się w objęciach rogacza. Być może tylko dlatego nie wydała żadnego odgłosu. Za sprawą odruchu jej ręce owinęły się wokół jego szyi - nie chciała bowiem spaść, bruk był znacznie twardszy od piasku.
Tak tuląc do siebie morskie dziewczę, mundurowy na sto procent poczuć mógł od niej taki sam zapach, jaki unosi się nad morzem w gorące dni - zapach słonej wody. Co jeszcze rzuciło mu się w oczy, to to, że była zupełnie sucha, a mimo to wszystko było z nią w porządku. Widać to nie było wcale tak, że jeśli wyjdzie z wody i straci wilgoć, to nagle zacznie się dusić jak dosłownie ryba bez wody.
Posadzona na swoim wózku, syrenka popatrzyła na mężczyznę z zaciekawieniem i ciekawością w swoich niewinnych oczach. Wtem ujął jej dłoń i musnął ją wargami w dżentelmeńskim powitaniu. Kalto miała już z takim styczność, lecz nigdy nie była to ona, która była tak całowana. W mgnieniu oka oblała się czerwienią i cofnęła do siebie dłoń. Cały czas czuła na niej dotyk ust i oddech rogatego dżentelmena. Dreszcz znów ją przeszedł.
Kretyni? Raport? Czyli może ta Gwardia Arcyksięcia to faktycznie taka policja, tylko, nie wiem, bardziej... wyszukana? Tyle pytań bez odpowiedzi.
- K-Kalto. - przedstawiła się na granicy szeptu, przyglądając się z dołu mężczyźnie, i podkuliła ogon tak jakby złapała się za kostki.. - N-nie, nic mi nie jest... Miło, że pan pyta. Tu jest bardzo twardo...

Thorn - 3 Luty 2017, 12:22

Szybko cofnęła rękę gdy składał na jej wierzchu pocałunek i zarumieniła się - była aż tak skromna? Czy może nieprzyzwyczajona do takich powitań?
Uśmiechał się uprzejmie nie chcąc ją wypłoszyć. Z pewnością trochę onieśmielał, bo w mundurze skrojonym na miarę wyglądał bardzo dobrze. Materiał ładnie się układał a krój uwydatniał szeroką klatkę piersiową. Rapier poruszył się na łańcuszku gdy oparł jedną dłoń na biodrze.
- Śliczne imię! - powiedział - Pasuje do ciebie, panienko Kalto. Ja jestem Thorn. - dodał i wyszczerzył zęby.
Siedziała na swoim wózku, wyglądała niepozornie i tak bezbronnie. Aż się prosiła o wypadek, kradzież czy napad. Dlatego też postanowił się nią na ten moment zaopiekować. Nie z litości czy poczucia obowiązku bo był Gwardzistą. Nie. Był mężczyzną, a mężczyźni też mają coś takiego jak instynkt.
Przykucnął przed nią tylko po to by nie musiała cały czas podnosić na niego oczu. Od razu poczuł się bardziej komfortowo gdy ich twarze znalazły się na tej samej wysokości. Dla niego też takie patrzenie w dół było trochę męczące, zwłaszcza dziś gdy trzymał go mocny kac.
Mrugnął do niej okiem.
- Wyglądasz na zagubioną, pierwszy raz w mieście? - zapytał grzecznie - Pozwól mi się sobą zająć. W moich rękach będziesz bezpieczna. - dodał z błyskiem w oku. Nie miał niczego złego na myśli, ale musiał 'dorzucić do pieca' bo nie byłby sobą, gdyby nie rzucił dwuznacznego komentarza.
Słońce oświetlało jej ogon, sprawiając, że na łuskach odbijały się promienie. Thorn lekko mrużył oczy bo na kacu ciężko obserwowało się błyski słońca. Ale nie mógł się powstrzymać, bo jej ogon w tym świetle był piękny. Z resztą jak ona sama.
Ciekawiło go co ją skłoniło, albo zmusiło do opuszczenia bezpiecznej, morskiej toni. Poczuł też chęć zaproponowania jej kiedyś wspólnego pływania, mimo, że dopiero się poznali - chciał się sprawdzić jakiem ma szanse z istota morską, przystosowaną do życia w wodzie.

Szprotka - 3 Luty 2017, 17:43

Thorn - tak brzmiało jego imię. Czy to dlatego, że te jego rogi wyglądają jak takie duże ciernie?
Kalto spojrzała na niego, wciąż wyraźnie pąsowa na twarzyczce. Thorn przykucnął przed nią, dzięki czemu nie musiała zadzierać głowy do góry. Uśmiechnęła się delikatnie na puszczenie jej oczka.
- No... W tym tak. - przyznała cicho. - Nie miałam pojęcia, że jest tu całe miasto z cukierków! To niesamowite!
I nagle zamilkła, kiedy Thorn złożył jej cokolwiek wieloznaczną propozycję. Na czym polegać miało to "zajęcie się nią"? Nieznacznie cofnęła się na wózku, nie wiedząc, o co może mu chodzić poza faktyczną opieką nad nią.
- A-ale o co panu chodzi? - zapytała go, kuląc się nieco ciaśniej.
Promienie słoneczne pięknie tańczyły na srebrzystym ogonie dziewczyny. Skoro Kalto tak mieni się na sucho, to ciekawe, jaki widok zaserwowałaby świeżo po wyjściu z wody.

Thorn - 3 Luty 2017, 22:58

- No tak! Jest z cukru. - powiedział i wzruszył ramionami - Trochę zbyt słodkie jak dla mnie. Ale są różne gusta. - dodał uśmiechając się do niej uprzejmie.
Miał czas by przyglądnąć się jej twarzy. Była śliczna, miała wielkie oczy które dodatkowo wpatrywały się w niego szeroko otwarte. Miała dziwne uszy, takie... nietypowe. A długie włosy nosiła rozpuszczone. O dziwo była sucha, zazwyczaj wodne stworzenia umierały niedługo po tym jak wyjęło się je z wody. Ciekawe jak jej się udaje przeżyć w tak... nieprzyjaznym środowisku jakim był ląd. Miała ogon, piękny ogon, ale mogła z niego korzystać dopiero w wodzie.
Gdy cofnęła się wózkiem, złapał za koło stanowczym ruchem i uśmiechnął się promiennie.
- Nie bój się, nie proponuję ci niczego niestosownego. - zaśmiał się wesoło - Po prostu pomyślałem, że mógłbym zaproponować ci spacer. - puścił wózek i wstał - Nie znasz tego miejsca a przy mnie, przy Gwardziście będziesz zwyczajnie bezpieczna. Nie wywrócisz się jak przedtem, nikt nie zrobi ci żadnego 'psikusa' wywracając twój pojazd. - wskazał na kółka - Nie musisz się mnie obawiać. Może i mam rogi, ale moje intencje są czyste, Kalto. - powiedział uspokajająco.
Nie chciał by w jego obecności się kuliła. Miał kaca i bolała go głowa, nie miał ochoty na gierki. Chciał zwyczajnie, spokojnie spędzić resztę dnia, a spacer wydawał mu się być dobrym pomysłem. Zwłaszcza, że w ten sposób będzie ją miał na oku. Wydawała się być tu nowa... A nowym często przytrafiały się różne, niekoniecznie miłe rzeczy.
Włożył ręce do kieszeni czekając na odpowiedź.
- To jak? Dasz się namówić na spacer? - zapytał wprost i posłał jej miły uśmiech.
Syrenka bała się go, normalnie byłby z tego zadowolony bo nic tak nie działało na jego ego jak wystraszony wzrok mijających go istot. Lubił wzbudzać respekt.
Ale jej mina mu się nie podobała. Spadła przed chwilą z wózka, była taka bezbronna... Zbyt bezbronna by robić jej krzywdę. Ją trzeba było otoczyć opieką, a nie dodatkowo dokładać zmartwień.

Szprotka - 3 Luty 2017, 23:45

Kalto nawet nie zwróciła uwagi na to, że jej nowy znajomy-dżentelmen rozbiera jej aparycję na czynniki pierwsze, niby analizuje każdy jej szczegół. Sama była zajęta oglądaniem jego: oto kuca przed nią szeroki w barach mężczyzna, na widok którego niejednej pannie wszystko leciałoby z rąk, jednak co najbardziej przykuło wzrok Sennej Syrenki, to jego oczy, mieniące się wszystkimi kolorami tęczy. Kiedy jednak przyłapała się na takim wpatrywaniu się w jego wielokolorowe źrenice, natychmiast spąsowiała mocniej, skryła usta za dłoniami, a nawet lekko położyła na boki swoje długie uszy.
Delikatnie, bardzo delikatnie uśmiechnęła się na nieco bardziej szczegółowe wyjaśnienie propozycji Thorna. Czyli chciał po prostu się z nią przespacerować? Nie mógł powiedzieć tego od razu?
- T-to bardzo miłe z pana strony. Dziękuję, chętnie. - odpowiedziała mu cicho, patrząc, jak ten wstaje. - Jest pan bardzo miły...



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group