To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Po drugiej stronie krzywego zwierciadła...

Klinika - Pokój nr 1

Bane - 18 Październik 2017, 11:38

Jedyną cechą którą naprawdę cenił sobie u dzieci była prawdomówność. Nie umiały kłamać bo nawet gdy próbowały, widać było jak na dłoni, że próbują kręcić. Dorośli potrafili kłamać w żywe oczy, dzieci zawsze przy próbach czerwieniły się, zaczynały się wiercić.
Abi praktycznie od razu odpowiedziała na pytanie. Bane kiwnął głową - czyli mała wyszła z domu a biedna Nana, kimkolwiek dla niej nie była, zamartwiała się teraz pewnie w domu. Nie znał uczucia jakie zapewne teraz targało kobietą, nigdy nie czekał na kogoś z taką tęsknotą... A może jednak kiedyś czekał? Trzy lata w ciągu których na samą myśl o tym co mogło się stać Julii były bardzo długie.
Uśmiechnął się pod nosem. Teraz, gdy wiedział gdzie jest owa Nana, będzie mógł wydać dyspozycję znalezienia jej i poinformowania, że Abi jest w Klinice. Nana tu przyjdzie i zabierze dziewczynkę. Wszystko dobrze się skończy.
Zmarszczył brwi gdy dziecko powiedziało mu o rasie kobiety. Nie zdziwiło go to, że Opętaniec zajmował się małą Upiorną. Nie zdziwiło go, że nie mogła latać... Gdy usłyszał, że Abi użyła formy przeszłej, przeszedł go dreszcz. Przedtem powiedziała, że Nana JEST w ich domku. A teraz... że BYŁA Opętańcem. Czy to oznacza, że...
- Abi? - zagadnął najmilszym, najspokojniejszym głosem na jaki mógł się zdobyć - Nana nadal jest w domku? - zapytał. Poczuł niemiłe uczucie, ukłucie niepokoju.
Patrzył uważnie na dziecko, jakby chciał wyczytać z jej twarzy co naprawdę zaszło.
- Powiedz, Promyczku. - celowo nazwał ją tak pieszczotliwie - Czy z Naną wszystko jest w porządku? Nie potrzebuje pomocy?
Ucieszył się, że przyjęła kredki. Przynajmniej się czymś zajmie. Miał wyjść, bo wzywały go kolejne obowiązki ale w obliczu tego co usłyszał... ciężko było tak zwyczajnie opuścić pokój.
Wredotek przewalał się po posłaniu popiskując z zadowolenia. Jego Pan go tak nie miział, musiał więc skorzystać z chwili.
Bane patrzył na Abi oczekując odpowiedzi. Dzieci są szczere, więc mała Upiorna raczej nie skłamie.

Abi - 18 Październik 2017, 15:36

Malutka się nie uśmiechała. Wręcz przeciwnie, miała brewki smutno uniesione. Nie chciała mówić o Nanie. Wydawało jej się to jakieś nieodpowiednie. Na swój dziecięcy sposób wiedziała że to nic nie da. Kiwnela, powoli główka, w której szamotało się tyle przeróżnych myśli!
- Tak. Nana jest u nas w domku. - warga jej zadrzala gdy pan doktor powiedział o promyczku. Nana tak czasami do niej mówiła. - Nana już nie potrzebuje pomocy. Leży u nas w domku na ziemii. Przykrylam ją kocem i wyszłam. Za długo byłam w lesie z panem liskiem. Jak wróciłam to Nana się już nie ruszała. I było dużo krwi. Ktoś jej zrobił duże ała. Nana mi mówiła kiedyś że jeśli się coś złego jej stanie to mam uciekać. Więc uciekłam. - dziewczynka zacisnela rączki na krańcu kołdry. Lekko się zatrzęsła. Nadal nie do końca pojmowała co się tak naprawdę wydarzyło. Nagle pomyślała o czymś. O tym co Nana mówiła o tacie. Ożywiła sie niemal od razu. - Czy to tata jej coś zrobił?? Nania mi opowiadała kiedyś że moja mamusia uciekła ze mną jak byłam taka małą fasolka. Bo byłby skandal bo mamusia nie miała rogów. A tata podobno był bardzo złym człowiekiem i dlatego uciekła. Czy to tata zrobił ała Nanie? - tak się tym przejęła że kompletnie zapomniala o glaskaniu Wredtka i kredkach które dostała. Ale skoro to tata to znaczy ze to jej wina. Bo tata jej szuka a nie Nany...

Bane - 18 Październik 2017, 22:13

Z każdym słowem dziewczynki jego oczy robiły się coraz większe. Nie mógł uwierzyć temu co usłyszał. Ta kobieta... Nana... nadal była w domku ale... nie żyła.
Poczuł nieprzyjemny dreszcz przebiegający mu po plecach. Dziecko nie powinno być świadkiem śmierci. Abi nigdy nie powinna zobaczyć swojej opiekunki w takim stanie.
Przetarł twarz dłonią w przełknął ślinę. Nagle zrobiło mu się w ustach tak sucho, jakby nie pił niczego od kilku dni. Początkowo uciekał wzrokiem przed spojrzeniem dziecka. Nie bardzo wiedział co powiedzieć.
Mała doświadczyła traumy. Widok martwej osoby zawsze pozostawia rysę na duszy człowieka... a ona nabyła rysę w tak młodym wieku. Nie ważne czy miała 100, 500 czy 10 lat. Była nadal dzieckiem.
Zamknął oczy i zmarszczył brwi. Zwłoki nadal leżały w domu. Trzeba będzie tam pójść i... usunąć je. Przecież tam mieszkała Abi. Nawet jeśli uciekła, będzie chciała tam kiedyś wrócić, prawda? Nie można pozwolić, by ciało Nany tam... gniło.
Poczuł jak przewraca mu się w żołądku. Nie od myśli o martwym ciele, przecież jako lekarz widział już wiele. Widział gnijące kończyny, operował takie osoby. Naprawdę ciężko było go czymś obrzydzić.
A jednak patrząc na dziewczynkę i wyobrażając sobie całą scenę, robiło mu się niedobrze. Ukryte pokłady empatii, choć niewielkie, odezwały się z mężczyźnie. Jak straszliwe obrazy musiały widzieć te małe, śliczne oczka...
Gdy dziewczynka nagle się ożywiła, pytając o ojca, jęknął w duchu. Wredotek poderwał się i odskoczył robiąc małej miejsce. Spojrzał na swojego Pana wyczekująco a jego czarne ślepka mówiły: "Zrób coś, bucu bez empatii!"
Bane nie zastanawiając się wiele, szybko usiadł na łóżku w nogach dziecka, pochylił się nad Abi i przyciągnął ją do siebie. Zamknął ją w uścisku, przytulając ją do swojej pachnącej koszuli. Rano nie zapomniał o perfumach, dziewczynka mogła wyczuć subtelną nutę drzewa sandałowego, bardzo męskiego ale i świeżego zapachu.
Pogładził ją po głowie, przyciskając jej twarz do swojej piersi.
- Ciii. - szepnął opierając usta na czubku jej głowy, jakby chciał ją tam pocałować. Dlaczego zawsze gdy trafiał na dzieci, były one tak skrzywdzone? Mimo, że sam był raczej narcystyczny i myślał jedynie o sobie, nie mógł znieść krzywdy dziecka. Obok cierpiącego dorosłego przeszedłby obojętnie gdyby miał okazję, ale nie obok dziecka!
- Nana... zasnęła. - powiedział powoli, współczującym głosem - Jest już spokojna. Jest w innym świecie, lepszym świecie. - sam nie wiedział, czy wierzyć tym czczym słowom. Ale co miał zrobić? Abi zobaczyła za wiele. Zdecydowanie za wiele. Czuł się w obowiązku, by jakoś wytłumaczyć jej, że brutalność świata jest niestety codziennością.
- Nana chciałaby, byś stała się silną dziewczynką, na pewno. - powiedział głaszcząc małą - Nie wiem kto to zrobił, ale jestem pewien, że Nana chciała cię ochronić, dlatego pozwoliła sobie zrobić... ała. - powiedział przytulając ją mocniej - Ale nie martw się, Nanę już nie boli. Patrzy na ciebie z góry, jest już pewnie z twoją mamusią. I Aniołkami.
Zamilkł. Nie wiedział co dodać. Trzymał ją mocno. Jeśli się rozpłakała, pozwolił jej wypłakać się w ramię. Jeśli jednak odsunęła się, uszanował to i przesunął się na siedzisku.
Tak bardzo było mu jej żal. Mimo, że nie okazywał tego jak normalny człowiek.

Abi - 19 Październik 2017, 15:06

Cóż, bardzo bardzo dawno temu była ostatnio tulona. Chyba w zeszłym tygodniu jak oparzyła sobie palec o gorący rondel i Nana ją przytuliła. Tak, dla dziewczynki to było jakby wieeeki temu. Więc po prostu wtuliła się w pana doktora. Nigdy nie była tulona przez żadnego pana. Było inaczej, Nana była taka gorąca pyzą która pachniała kominkiem i ciastkami. A pan doktor pachniał całkiem inaczej. Tak, poważniej! Ale było miło w nos, trochę łaskotalo.
Więc Nana zasnela? I poleciała sobie do mamy? Ojej, jak fajnie! Bała się że Nana jest gdzieś daleko, sama... A jeśli jest z mamusią to się pewnie świetnie bawią. Piją herbatkę w jakimś ogródku!
Cóż, może i malutka tak myślała. Nie była jednak tym razem, w stanie powstrzymać łez. Nie chlipala, nie trzęsła się. Po prostu leciały jej łezki. Skoro jest z mamusia to więcej jej nie przytuli. Ani nie nakrzyczy na Abi, nie przeczyta już bajek, nie opowie o mamie. Schowała buzię w koszuli Pana Banea. Czuła dziwne kłucie tak po środku. Nagle się zatrzęsła a jej malutkim całkiem targnal szloch. Tak smutny i rozdzierający serce. Odsunela się kapke od pana doktora i pokazała miejsce po lewej stronie klatki piersiowej. Cały czas płacząc przez co mogła mówić niewyraźnie.
- D-Dlaczego tutaj tak bo-boli? - zalkala i znowu wtuliła się w Pana Doktora. Płakała póki nie opadła z sił i po prostu zasnęła, z piąstkami zacisniętymi na koszuli lekarza.

Bane - 20 Październik 2017, 23:21

Dzieci lubią być przytulane. Wtedy wiedzą, że są ważne, że są potrzebne. Kochane.
Bane przytulał Abi i pozwalał jej się wypłakać, początkowo nie mówiąc nic. Analizował to co powiedziała dziewczynka, wciąż nie mógł pojąć jak straszne obrazy zobaczyła. Dodatkowo też pojawiła się natrętna myśl, że... jego nikt nie przytulał gdy był mały. Szybko stracił rodziców, właściwie nie pamiętał nawet jak wyglądali. Wychowywała go siostra i można powiedzieć, że robiła to bez zbędnych czułości. Zajmowała się nim bo czuła, że tak trzeba ale... czy faktycznie go kochała?
Gdy zachorowała i role się odwróciły, zrozumiał, że ta cwaniara robiła to wszystko bo wiedziała, że kiedyś to braciszek się nią zajmie. I gdy przyszło co do czego, wykorzystywała to, że był bogaty. Nie przyszło jej nawet do głowy, że braciszek 'Bejni' nie zrobi wszystkiego by zapewnić jej jak najlepsze życie. Nigdy nawet nie podziękowała.
Ścisnął ją mocniej. Słyszał jak bije jej małe serduszko, słyszał urywany oddech. Zamknął oczy bo zrobiło mu się nagle ciężko na sercu.
Gdy dziewczynka odsunęła się od niego, spojrzał na nią z góry spod półprzymkniętych oczu. Chociaż jego twarz była poważna, to właśnie w tych dziwnych oczach można było dojrzeć współczucie i ogromny żal.
Wskazała na swoją wątłą pierś i zatrzęsła się a jej pytanie było tak przeszyte smutkiem, że nawet Bane, zakochany w sobie Cyrkowiec bez empatii poczuł nagle jak jęk albo szloch próbuje wyrwać mu się z ust. Pohamował jednak swoje ciało, chociaż oczy mocno go zapiekły.
Gdy zapytała, ujął delikatnie jej dłoń, przyłożył do miejsca gdzie wskazała i nakrył jej małą rączkę swoją, większą w rękawiczce.
- Tutaj jest serce. Sercem kochamy, Abi. - powiedział cicho coś co dziecko z pewnością już wiedziało - Twoje kochało mocno. Dlatego tak boli. - pogłaskał ją po włosach - Miłość jaką darzyłaś Nanę była prawdziwa i musiała być bardzo silna, Kruszynko. - głos mu się załamał gdy użył takiego samego określenia na dziewczynkę, jak na Tulkę parę lat temu. Zdusił żal rozdzierający jego serce.
Dlaczego Abi tak na niego działała? Bo była szczerym dzieckiem. Małą, zagubioną istotą a on, jak kiedyś gdy poznał Tulkę, znowu poczuł, że musi zaopiekować się maluchem. Ale nie, odrzucił szybko szaloną myśl. Miał teraz ważniejsze rzeczy do roboty a mianowicie naprawę własnego życia, które koncertowo postanowił spieprzyć jednym wybrykiem.
Dziecko zmęczyło się płaczem i zasnęło. Przez chwilę kołysał ją jeszcze w ramionach, dając jej ciepło. Czuł, że jeśli teraz Abi nie doświadczy czułości, teraz gdy straciła najbliższą osobę... może się to źle skończyć. Obawiał się, że taka trauma może zmienić się kiedyś w zaburzenie psychiczne. A w Krainie Luster już wystarczająco dużo psycholi chodziło luzem po miastach.
Gdy zasnęła a jej oddech się unormował, położył ją do łóżka i okrył szczelnie kołdrą. Wstał i spojrzał na nią z góry.
Wredotek wskoczył na posłanie i zwinął się w kulkę na jej brzuchu, dając Medykowi znak, że rozumie jaką rolę ma teraz odegrać. Mądre zwierzę.
Bane westchnął. Sprawa małej Upiornej była zagmatwana. Abi widziała zwłoki. Nie wiadomo ile czasu z nimi spędziła w domu. Dla bezpieczeństwa trzeba będzie sprawdzić, czy dziewczynka nie złapała jakiegoś wirusa czy bakterii.
Wyszedł i zamknął za sobą drzwi. Poszedł szybko do Alice i poprosił o kartkę papieru, taśmę klejącą i coś do pisania. Wrócił pod drzwi sali.
Na kartce napisał dużymi literami: "Innym pacjentom - wstęp wzbroniony." Nie można ryzykować. Jeśli mała coś przyniosła, trzeba ograniczyć kontakt z innymi chorymi. Lekarze sobie poradzą, po każdym dniu przecież dezynfekują ręce i szprycują się medykamentami, jeśli zachodzi taka potrzeba. Gorzej z pacjentami.
Przykleił kartkę i udał się w stronę swojego pokoju, gdzie szybko się umył i przebrał. Jest Lekarzem, na prawdę nie może ryzykować.

z/t

Abi - 22 Październik 2017, 19:06

Płacz i nagły przypływ tylu emocji, wykończył malą dziewczynkę. Zasnęła, snem głębokim i niespokojnym.

Abi otworzyła oczka. Leżała jak sparaliżowana przez chwilę. Widziała nad sobą niebo, slyszała gwizd wiatru. Nie była w szpitalu! Ostrożnie wstała i prawie od razu usiadła na ziemii. Dookoła niej było tylko niebo! Rozejrzała się dookoła, była na jakieś, wieży. Na kolankach, podeszła do krańca betonu i szeroko otworzyła oczy, zamierając w bezruchu. Nie widać ziemii! Z piskiem wróciła na sam środek, cała drżała. Maleńka lubi wspinać się po wysokich drzewach i innych takich, ale jeszcze nigdy nie była tak wysoko. Aż się w głowie kręci. Nagle między chmurami pojawiło się duuuuże światło. Aż musiała zasłonić oczka. Nagle na niebie pojawiło się dużo ptaków. A przynajmniej na początku tak pomyślała. Gdy jeden z nich podlecial bliżej okazało się że to aniołki! Śmiały sie i latały sobie wesoło. Jeden z nich przyleciał do Abi.
- Nie chciałabyś z nami polatać Abi? Wystarczy że skoczysz z wieży. Będziesz mogła wtedy się z nami bawić - abi przez chwile sie zastanawiała. Tak fajnie byłoby sobie z nimi polatać, pobawić się. Wyglądają tak wesoło! Bardzo chętnie by się zgodziła ale jednak pokręciła główką na nie. - nie mogę, nie umiem latać i zrobiłabym sobie coś. A musze na siebie uważać, mama i Nana mnie obserwują! - Uśmiechnęła się i pomachala Panu aniołkowi.


Wtedy to też się wybudziła naprawdę. Szybko się podniosła, uff jest w sali szpitala. Pana doktora już nie było ale Wredek został. Dziewczynka go pogłaskała. Przez jakiś czas się z nim bawiła, w chowanego i w wyścigi. Był tak fajnie! A gdy się zmeczyła to zaczęła rysować. Umiała ładnie rysować, wszyscy tak mowili. Narysowała swoją mamę, Nane i siebie. Razem przed domkiem w lesie. Abi stała między kobietami i trzymała obie za rączki. Wszyscy się uśmiechali. Tak fajnie!


>Mama Abi wygląda podobnie jak na tym obrazku
>Nanawygląda podobnie jak na tym arcie
>Domek wygląda podobnie jak na tym obrazku

Wiadomo jej rysunek nie był idealny, wyglądał jak rysunek dziecka które może ma jakiś tam talent ale nie do końca. Przed nią jeszcze wiele lat praktyki i by dojść do poziomu imponującego.

Tulka - 11 Listopad 2017, 12:33

Szła powoli, ze spuszczonymi uszami. Ogon zwisał luźno, nie poruszał się na boki, tak jak to miał w zwyczaju. Widać było, że coś jest nie tak. Musiała się jednak ogarnąć. Nie mogła pokazywać przy pacjentach, że coś nie gra, a w szczególności przy dziecku.
Gdy podeszła do drzwi, zatrzymała się i westchnęła. Zerknęła jeszcze na Amber i jadącą na jej grzbiecie Kropkę. czy dobrze robi, zabierając je ze sobą? Może powinna je odprowadzić do pokoju? Znów miała wątpliwości. Nigdy wcześniej jej się to nie zdarzało, nie w taki sposób.
Potrząsnęła głową i przywołała na usta delikatny uśmiech. Oczy jednak się nie uśmiechały. Zapukała do drzwi, by uprzedzić o swoim najściu, po czym weszła do pokoju - witaj Abi - powiedziała i odłożyła wszystko na łóżko obok - ja się czujesz? - zapytała i przysiadła się do niej, sprawdzając od razu temperaturę.
Amber zaczęła obwąchiwać pokój, czując pełno znajomych jak i obcych zapachów, w końcu w tym pokoju kiedyś mieszkała przez kilka dni razem z Tulką. Kropka za to wskoczyła z trudem na łóżko i zaczęła zaczepiać Wredotka, zachęcając go do zabawy, na co ten się zgodził ochoczo.
Gorączka trochę spadła, jednak nadal była trochę za wysoka. Odkryła dziewczynkę i zachęciła by wyszła z łóżka - chodź, umyjemy się, a potem sobie porozmawiamy i może trochę pobawimy, co Ty na to? - zapytała i jeśli dziewczynka się zgodziła, zaprowadziła ją do łazienki, gdzie w zależności od woli małej Pacjentki, Tulka pomogła jej z myciem się, lub po prostu pilnowała, by dziecku nic się nie stało, przy okazji oglądając dokładnie czy nie ma jakiś obrażeń, które wcześniej ominęła.

Abi - 11 Listopad 2017, 15:52

Gdy tylko odłożyła kredki na szafeczke obok łóżka ktoś zapukał do drzwi. Podskoczyła zaskoczona i przykryła się trochę bardziej kołdrą. Wredotek wskoczył jej na ramię i się napuszył więc go podrapała za długim uszkiem. Spojrzała szybko na rysunek i się uśmiechnęła. Podobał jej się bardzo, ale mimo to było jej smutno. Mimo to gdy tylko pani pielęgniarka weszła, Abi się szeroko uśmiechnęła.
- Milo panią znowu widzieć! - zmarszczyla zabawnie nosek gdy ruda pani dotknela jej czoła. - Wydaje mi się że już lepiej, zdrzemnęłam się, pobawiłam z Wredtkiem i nawet porysowałam - podniosła obrazek i podała go ładnej pani. Aż podskoczyła widząc zwierzątka które przyprowadziła ze sobą. Liska i królisia jak Wredek ale trochę inaczej poplamionego. Króliczki się ze sobą bawiły a lisek chodził i niuchał. - Jak się nazywają? - zapytala przejętym głosem. Widziała też że pani jest jakaś smutna. Uśmiechała się ale nie miała wesołego głosu i smutno patrzyła. Poglaskala ją więc po policzku i ochoczo wstała z łóżka. Nie mówiła nic na temat pani pielęgniarki. Nana jej mówiła że nie zawsze ładnie jest wypytywac o wszystko. - No to szybciutko! Nie mogę się doczekać wspólnej zabawy! - roześmiała się i poszła z miłą panią do łazienki, tam się rozebrala i sama grzecznie umyła. Uszy też, bo Nana mówiła że inaczej odpadna!

Tulka - 11 Listopad 2017, 20:33

- Ciebie również miło widzieć - uśmiechnęła się miło, odkładając rzeczy na łózko. Przytaknęła jej głową, słysząc, że czuje się lepiej - jeśli wszystko będzie w porządku to myślę, że najpóźniej jutro będziesz mogła wyjść do parku o ile będzie ładna pogoda - dodała jeszcze. Slysząc o rysunku, postawiła wysoko uszka - naprawdę? Mogę zobaczyć? - przyjrzała się dokładnie obrazkowi. Tak jak myślała, obrazek był dziecięcy, ale nawet jak na dziecko ładnie wykonany. Pogładziła dziewczynkę po głowie - bardzo ładny obrazek. Będziesz musiała mi dokładnie opowiedzieć co przedstawia i może też o tym jak się mieszkało w tym ładnym domku? - zapytała miłym głosem - ale to jak się wymyjesz ładnie i zrobię Ci jedno małe badanie - połaskotała ją żartobliwie. Nie ważne jak się czuła, nie mogła martwić pacjentów. Musiała się skupić na pracy to teraz było najważniejsze.
- To jest Kropka - pokazała na bawiącą się Niechniurkę - a to - złapała bursztynowego lisa i podniosła go - to jest Amber - przedstawiła oba zwierzaki - potem się będziemy mogły z nimi pobawić, o ile będziesz grzeczną pacjentką - puściła jej oczko.
Spojrzała na nią zaskoczona, gdy dziewczynka pogłaskała ją po policzku, ale nic nie powiedziała. Pokręciła głową, rozbawiona, gdy mała czmychnęła do łazienki. Widząc, że sobie ładnie daje radę wyszła na chwilę z łazienki - zawołaj mniej jak będziesz czyściutka to pomogę Ci się wysuszyć i ubrać - powiedziała spokojnie. Mała nie miała zawrotów głowy, ani nic co by sprawiało, że nie może sama się umyć, dlatego zajęła się szybko zmianą pościeli. Tę w której dziewczynka spała wcześniej, rzuciła pod drzwi, razem z piżamą. Przyniosła świeżą, gdy tylko mała była gotowa. Pomogła jej się dokładnie wytrzeć, uważając oczywiście na rogi i ubrała ją. Podała jej nową szczoteczkę - to teraz jeszcze ząbki - powiedziała i gdy tylko Abi była już czyściutka, zabrała ją do pokoju - powiedz mi, boisz się zastrzyków lub igieł? - zapytała kontrolnie, sadzając ją na łóżku. Niestety musiała od tego zacząć, zanim przejdzie do wypytywania jej czy też zabawy.

Abi - 13 Listopad 2017, 20:40

Spacer do parku brzmiał fajnie. Już sobie wyobrażała spacerek z liskiem i królikami, i z panią pielęgniarką i z panem doktorem! Może nawet zrobią piknik? Może akurat wyjdzie słonko i się ładnie uśmiechnie? Byłoby tak miło! Cieplutko i wszyscy by się śmiali.
Gdy pani pielęgniarka oglądała jej obrazek, Abi przygryzla trochę warge. Ciekawe czy się spodoba... Do tej pory jej obrazki widziała tylko Nana i pan George. Z czego obydwoje zwykle tylko się uśmiechali i mówili nie patrząc na nie, że są ładne. Dlatego też, dziewczynka bardzo się ucieszyła słysząc że obrazek się podoba. - Już teraz mogę! Na obrazku jest mamusia, Nana i ja, o a to domek w lesie w którym mieszkałysmy. Nana zawsze mówiła że jest ciasny ale własny i że go sama wybudowała jak jeszcze jej mąż żył. Miałam tam własny pokój na poddaszu! I mam tam takie łóżko i własną szafeczke na ubrania! A któregoś dnia dostalam takie duuuzego misia to go ledwie tam upchnelysmy! - roześmiała się, wspominając o tym wszystkim. Zachichotala na łaskotki, są fajne. Tylko nie każdy je lubi. Wizja zabawy z Amber i Kropką była na tyle zabawna że dziewczynka myła się szybko ale nadal dokładnie. Chciała się już pobawić, był tu fajnie ale trochę się nudziła niestety. Gdy upewnila się ze jest czysta, zawolala panią pielęgniarkę. Umiała zrobić to wszystko sama, ale to było bardzo mile i przyjemne gdy robiła to ta pani. Zęby też umyla bez żadnych sprzeciwów. Słysząc pytanie, pokręciła główką. Jej włosy były teraz kręcone jak zawsze gdy sa mokre.
- Nie miałam tego nigdy, ale igły Lubie! Dzięki nim szyje ubranka dla misiów - podniosła z łóżka swojego misia krolika i pokazała jego bluzke, która sama uszyła.

Tulka - 14 Listopad 2017, 13:16

Słuchała uważnie wypowiedzi dziecka. Gdy ta skończyła, zamyśliła się i pokazała palcem na postać Nany - to jesteś Ty? - zapytała udając nieświadomą tego co robi. Dziecko musiało się bawić, a w taki sposób też będzie małej prościej.
Widziała, że mała daje sobie radę, ale dzięki takim zachowaniom będzie jej weselej i nie będzie się czuła jak ciężar. Przynajmniej tak się Tulce zdawało. Gdyby była obojętna w stosunku do małej, to najpewniej poczuła by się jak ktoś kto sprawia problemy, a tam zobaczy, że mimo wszystko pielęgniarka chce też z nią spędzić trochę czasu. Przecież nie mogli wypuszczać stąd pacjentki, która będzie się czuła gorzej niż przed przybyciem do Kliniki. Nie mają tu psychologa, jednak postarają się, żeby z Abi na pewno było wszystko w porządku. Poszukają kogoś kto się nią zajmie, a przynajmniej Tulka miała taką nadzieję. Może porozmawia z Cierniem na jej temat...ale czy on w ogóle będzie chciał z nią rozmawiać po tym co zrobiła? Przecież zachowała się strasznie dziecinnie i nieodpowiedzialnie, a Lisiczka po prostu się martwiła i tyle. Miała sporo stresu, a widząc Aerona w takim stanie, po prostu nie wytrzymała. Miała nadzieję, że jej jednak to wybaczy, a kara, którą zapewne otrzyma nie będzie zbyt ciężka.
Szybko otrząsnęła się, gdy dziewczynka była gotowa i dała jej ubrania. Słysząc słowa o igłach zaśmiała się - niestety nie chodzi o taką igłę - powiedziała przekręcając głowę i uśmiechając się delikatnie - śliczna bluzeczka - przyznała - a teraz króliczek poczeka, a my musimy zrobić jedno małe badanie - powiedziała łagodnie i zaczęła przygotowywać sobie wszystko - jeśli będziesz dzielna, to wypijemy sobie po duużym kubku ciepłego kakao, co Ty ma to? - zapytała poruszając swoimi uszami. Wzięła delikatnie rękę dziewczynki i posmarowała zgięcie w łokciu gazikiem - muszę Ci pobrać krew do badania, troszeczkę zaboli - powiedziała i założyła rękawiczki oraz opaskę uciskową na rączkę małej. Przygotowała sobie strzykawkę i jeszcze raz przetarła miejsce wkłucia - teraz jeśli chcesz to możesz odwrócić wzrok, to będzie chwilka - powiedziała łagodnie i jeśli tylko dziewczynka, nie protestowała, przysunęła igłę do skóry - może opowiesz mi trochę o tym jak się mieszkało w domku? Jaka była dla Ciebie Nana i mamusia? Uczyłaś się w domku czy może chodziłaś do jakiejś szkoły? - zadała kilka prostych pytań, głównie by odwrócić uwagę dziewczynki. Gdy ta zaczęła opowiadać, szybko się wkuła w żyłę i pobrała odpowiednią ilość krwi.
Gdy tylko skończyła, zdjęła opaskę i przetarła znów miejsce wkłucia, zdjęła rękawiczkę i nie dotykając dziewczynki, wyleczyła rankę - już po wszystkim, byłaś bardzo dzielna - pochwaliła ją - i popatrz, nie ma nawet śladu - wstała i odwróciła się do dziecka tyłem, by przelać krew do próbówek i je opisać. Nie chciała by mała to oglądała. Gdy skończyła, w drzwiach pojawiła się Alice, z dwoma kubkami z kakaem. Jednym dla Abi, a drugim z dodatkiem kawy dla Tulki. Skrzydlata podziękowała i dała Marionetce próbki do badania oraz pościel do prania. Pożegnała się miło.
- Proszę, oto nagroda - Julia podała dziewczynce kubek ze słodyczą - jak się czujesz? Nie kręci Ci się w głowie? - zapytała jeszcze kontrolne. W końcu różnie się reagowało na pobieranie krwi, a do tego dziewczynka pierwszy raz miała styczność w ogóle z igłą i strzykawką.

Abi - 14 Listopad 2017, 20:35

Parsknęła śmiechem, kręcąc główką. - Ależ nie! To właśnie Nana! Ja jestem tu - wskazała na małą osobke między mamą a Nana. Pani pielęgniarka jest taka zabawna!
Była lekko zbita z tropu, gdy pani powiedziała że nie o takie igły chodzi. Są jeszcze jakieś inne? Ah! No tak! Może pani pielęgniarce chodziło o szydełka. Pewnie się takimi rzeczami nie zajmuje i dlatego nazwała je iglami. Położyła misia królika na łóżku i kiwnela główką na znak że rozumie. Ciekawe jak sie robi badania! Może jakaś magia będzie się działa? Magia jest przecież piękna i powinna chronić albo ratować! Więc może to coś takiego? Nana jej opowiadała że mama miała najpiękniejszą moc jaką kiedykolwiek widziała. Mówiła że dzięki mamie ludzie byli szczęśliwi i nie czuli bólu. Dziewczynka zawsze chciała być jak jej mama, próbowała nie raz się dopytać Nany o co chodziło ale ta tylko kręciła głową, mówiąc że była piękna ale to ona ją zniszczyła. Więc Abi juz nie pytała. Pozostały jej domysły. - uwielbiam wszystko co ma w sobie mleko! Jest pyyyycha! - uśmiechnęła się szczerze. Prawdę mówiąc, ze świecą szukać dziecka które aż tyle się uśmiecha.
Przyglądała się z ciekawością co robi panienka, nie przeszkadzając jej. Może to jednak będzie jakieś zaklęcie? Do zaklęć podobno trzeba się przygotować i takie tam. Może szydełka sa też do niego potrzebne? Ciekawe co robi! Nie odwróciła wzroku, była zbyt ciekawa tego co ta pani zrobi.
Przysunela jej coś dziwnego z jakby igla ale taka grubsza i bez oczka. - Bardzo fajnie się tam mieszkało. Było miło i spokojnie. Nie za ładnie bo Nana nie lubiła za dużo kolorów a ja wolę jak jest ich duuuuzo. Nie wiem jaka była mama, bo poszła do aniołków gdy byłam jeszcze tycia. Nana mi mówiła ze mama nawet za życia była jak anioł. Duzo się uśmiechała i wszystkim pomagała. A ja chcę być jak mama! Nana była zabawna kulką! Czasami na mnie krzykała ale wiem że robiła to bo mnie kocha! I ja je obie też kocham. Tak bardzo bardzo. A nie uczylam się prawie wcale niestety. Nana nie miała na to pieniążków- rozgadała sie na tyle że nie poczuła wklucia. Dopiero jak zobaczyła jak krewka napelnia maly zbiorniczek przy igle, lekko sie skrzywila. Trochę szczypalo ale nie było straszne. Trochę sie rozczarowala bo nie było zaklęcia. Faktycznie nie było śladu więc się uśmiechnęła. - A po co pani moja krew? Jest pani jak dracula? Pije ją pani? Wampiry są fajne! - wyszczerzyla zęby syczac i próbując tym naśladować wampira. Efekt był trochę komiczny.
Podziękowała ladnie i podmuchala kakao. Pachniało tak pysznie!
- Jest dobrze! Jestem już duża! - upila lyczka, rozplywajac się nad smakiem.

Tulka - 14 Listopad 2017, 23:44

Sama się zaśmiała i pogłaskała Abi po główce - naprawdę masz do tego talent - pochwaliła dziewczynkę. Było wiadome, że do Julii jej jeszcze bardzo daleko, ale rudowłosa nie miała zamiaru tego mówić na głos. Sama ciężko pracowała no i miała wrodzony talent. Była najlepsza w szkole, ale i tak rodzice nie interesowali się jej umiejętnościami. Zawsze znaleźli coś co należało poprawić, nawet jak Tulka doszła już praktycznie do perfekcji. Nadal szlifowała tę umiejętność, mimo iż niewiele było do poprawy.
- Będę musiała pamiętać, żeby powiedzieć o tym pani Alice. A jest coś czego nie lubisz? - zapytała jeszcze, zaciekawiona.
Słuchała uważnie opowieści dziewczynki. Zmarszczyła brwi, słysząc, że nigdy się nie uczyła. Sama była zmuszana do nauki odkąd zaczęła ogarniać co się wokół niej dzieje, więc nie rozumiała tego w pełni - nigdy nie uczyłaś się chociażby czytać? Nana na pewno miała w domku jakieś książki i mogła Cię tego nauczyć. Tak samo jak nie uczyła Cię liczyć czy pisać literek? - dopytywała jeszcze. Notowała w myślach każde słowo małej Arystokratki. Ten kto się nią zajmie, będzie miał sporo roboty, skoro nawet nie zaczęła się uczyć podstaw. W Świecie Ludzi już by chodziła do szkoły...tutaj też pewnie już by się zaczęła uczyć, znając Upiornych, którzy chcieli aby ich dzieci nie były nic nieumiejącymi debilami.
Spojrzała na dziewczynkę zaskoczona. Czy ona nie była za mała aby mówić, że wampiry są fajne? Ale skoro tak je lubi... - a co jeśli jestem wampirem i uwielbiał krew małych dziewczynek? - zapytała uśmiechając się drapieżnie i ukazując swoje długie kły. Używając mocy wydłużyła je bardziej. Do tego przez stres i niewyspanie była dość blada, więc pewnie tworzyło to ciekawy efekt. Zaczęła się skradać do małej pokazując swoje długie szpony, które również się wydłużyły i zaostrzyły - a co jeśli teraz miałabym ochotę na krew małej, rogatej dziewczynki? - jej oczy zrobiły się lisie, źrenice lekko zwęziły. Złapał mocno dziewczynkę w swoje ramiona i zbliżyła się do jej szyi - ale najlepiej smakuje prosto z żyłki - oblizała się i ... zapierdziała ustami w delikatną skórę dziecka. Roześmiała się i puściła ją. Jej wygląd wrócił do normalności, choć kły nadal były dłuższe niż u normalnego człowieka - ale powiem Ci, że o wiele bardziej wolę ciepłe kakałko - puściła jej oczko.
Uśmiechnęła się widząc jak dziewczynce smakuje. Upiła kilka łyków i westchnęła z ulgą. Odłożyła kubek i poszła do łazienki po czym usiadła na łóżku za Abi i zaczęła czesać jej długie włoski - powiedz mi Abi, czy wiesz co oznacza to, że masz takie różki? - zapytała cicho. Musiała wyciągnąć od niej jak najwięcej informacji - czy Twoja mama też miała różki? - dopytała jeszcze. W końcu nie wszyscy Arystokraci mieli widoczne rogi. Na przykład Arcyksiążę ma malutkie, które nie wystają spod jego śnieżnobiałych włosów. Musiała się upewnić. Jeśli chciała jej jakoś pomóc musiała wiedzieć o niej jak najwięcej.

Abi - 16 Listopad 2017, 00:37

Talent. To słowo tłukło się po główce dziecka. Zostawialo po sobie mile uczucie. Abi dzięki pochwale, czuła się zadowolona z siebie. Od teraz będzie jeszcze więcej rysować! O talent trzeba dbać! Bo tylko nieliczni go otrzymują. Abi w tym momencie postanowiła że będzie dbać o swój talent jak o pana liska. Zastanowiła się w ciszy, popijając kakao które parzylo trochę w język.
- Nie lubie gorzkiego i malin. I twardych poduszek i soli i smutnych kolorów i pasty do zębów z węglem i mieć zatkanego nosa i nie lubie jak kogoś coś boli albo jest mu przykro i do niedawna nie lubiłam moich różków. Nana zawsze kazała mi je chować : bo będziemy miały problemy. Ale niedawno spotkałam takiego Pana w lesie i on zabrał mnie do siebie do wieeeelkiego domu ze służącymi! I on tez miał rogi i mówił że rogi nie sa powodem wstydu. Więc już ich nie chowam i chyba zaczynam je lubić - dotknęła jedną dłonią rogu. Male lekko spiralne różki były mocniej widoczne gdy miała mokre włoski.
Wypila do końca kakao, co chwile w nie dmuchajac. Gdy już nic nie zostało polozyla kubek na szafeczce przy łóżku, dziękując jeszcze raz.
- Ależ nie! Umiem pisać i czytać. Nana mówiła że tyle powinno wystarczyć do kiedyś tam. Lubie czytać i to bardzo! Ostatnio na przykład przeczytałam całego małego księcia! - wyprostowala sie, będąc dumna z siebie. Pani pielęgniarka wampirem? Ta wizja była dla małej tak nie rzeczywista że się zaśmiała, była jednak w tym śmiechu mała nutka niepewności. - Ale wampiry palą się w słońcu i maja takie długie kł... - przerwała widząc co się dzieje z miłą panią. Była bladziutka, miała długie zęby i... szpony! Jak prawdziwy wampir! I teraz szła w jej stronę. Abi nadal się uśmiechała ale odruchowo zrobila dwa kroki w tył. - N-nie. - jej uśmiech się zmniejszył, zrobila kolejny krok w tył. Gdy tylko pani pielęgniarka-wampir ją podniosła, Abi zaczęła piszczec i próbowała się wyrwać. Nie może wypić jej krwi! Bo wtedy Abi będzie sflaczała i się zamieni w wampira! I gdy już myślała ze po ptakach, gdy jej ustka wygiely się w smutna podkówke a w oczach prawie zebrały się łezki... Pani pielęgniarka zrobila pierdziawke na jej szyi! Dziewczynce tak bardzo ulżyło ze objela panią na chwile, i się zaśmiała przytulajac. Ale przez chwilę było strasznie!
- Tak. Kakao jest o wiele lepsze niż krew małych dziewczynek! Nie ładnie jest pić krew dzieci! - pokręciła palcem na : nununu. Gdy panienka poszła do łazienki, Abi usiadła na łóżku glaskajac Wredotka i Kropke którzy na chwile podbiegli do niej. Mięciutkie futerko, uspokoiło ją do końca. Lubiła jak się jej czesalo włosy, wiec nie protestowala ani trochę.
- Ten pan z lasu mówił że jestem z jakiejś arystokracji ale nie do końca rozumiem co to znaczy. I mówił że mam być dumna z tego kim jestem - mówiąc to patrzyła się na swoje kolanka. Jakoś sama nie czuła się tak jak ten oan mówił. Jeszcze nawet nie tak do końca lubiła swoje rogi. Pokręciła głową. - Mama nie miała, tata ma. - powiedziała to bardzo pewnym głosem.

Tulka - 16 Listopad 2017, 01:23

Słuchała uważnie opowiada dziewczynki, chcąc jak najwięcej zapamiętać. Zmarszczyła brwi, słysząc o jakimś mężczyźnie w lesie. Dodatkowo też był Arystokratą i posiadał sporą posiadłość - pamiętasz może jak ten pan się nazywał? Przedstawiał Ci się? - zapytała kontrolnie. Może znała tego Upiornego. Wolałaby jednak by Abi nie spotykała się z obcymi mężczyznami. Nigdy nie wiadomo co takim chodzi po głowie. Nie miała na to wpływu, ale chciała wiedzieć kim był ten tajemniczy rogacz. Może nawet był to Cierń? Ale czy wtedy pozwoliłby dziecku po prostu gdzieś się szwendać? Nie wyglądał na takiego. Co prawda mógł się zmienić przez ostatnie dwa lata i chyba tak się stało, jednak i tak nie pasował na kogoś kto zostawi małe, bezbronne dziecko bez opieki.
Uśmiechnęła się i poczochrała małą po wilgotnych włoskach - no to jednak się uczyłaś - powiedziała rozbawiona. Trochę jej ulżyło. Ktokolwiek się nią teraz zajmie, nie będzie miał takich problemów z jej nauczaniem. Coś już umiała i był to spory plus.
Zaśmiała się, słysząc o tym, ze wampiry palą się na słońcu - widać nie wszystkie - oblizała się jeszcze. Śmiała się chwilę, ale nie chciała za bardzo straszyć dziewczynki. Dlatego też nawet nie próbowała pokazywać jej jak ostre potrafią być lisie kły. Bez problemu przegryzają skórę, a tym bardziej taką, która należy do małego dziecka.
Pokręciła głową rozbawiona, gdy dziewczynka zaczęła jej grozić paluszkiem - nie martw się, nie jestem wampirem - zaśmiała się - chociaż... - udała zamyśloną - kilka dni temu jeden mnie ugryzł, myślisz, że też teraz będę wampirem? - zapytała, odsłaniając bok szyi, na którym widniały blizny po ugryzieniu Rosemary - bo wiesz? W tej Krainie naprawdę żyją wampiry. Nazywane są Krwiopijcami. Są to Senne Zjawy, czyli istoty, które wyszły z czyjegoś snu. Ktoś po prostu sobie takiego wampirka wyśnił - wyjaśniła króciutko. Miała jednak nadzieję, że nie przekazuje dziecku zbyt dużej ilości informacji na raz.
Uśmiechnęła się znów, czesząc dokładnie włosy dziewczynki - należysz do rasy Upiornych Arystokratów. Można ich rozpoznać właśnie po rogach - powiedziała spokojnym głosem - bo wiesz? W tym Świecie jest peeełno ras. Na przykład ja jestem Opętańcem. Nana też była, bo miała skrzydełka. Są też na przykład Kapelusznicy, czyli istoty, które noszą takie wieelkie kapelusze, w których możesz schować wszystko. Myślę, że Ty też byś się w takim zmieściła - zaśmiała się krótko, wyobrażając to sobie - są też Dachowcy, czyli istoty, które mają kocie uszka i ogonki. Sporo tego jest, ale myślę, że kiedyś się o tym nauczysz - powiedziała, kończąc zaplatać jej starannego kłosa.
- No to skoro byłaś grzeczna i dzielna, to czas chyba pobawić się ze zwierzakami co? - zapytała, wstając, by odnieść szczotkę do łazienki.



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group