Yako - 21 Marzec 2017, 10:14 Słysząc jej śmiech, spojrzał na nią zaskoczony - nie martw się, nauczysz się, to nie jest trudne - miał ochotę ją poczochrać po głowie, ale przypomniał sobie jak to się skończyło ostatnim razem. Tego też będzie musiała się nauczyć, że nie każdy dotyk oznacza atak. Nie każdy chce jej pozbawić terytorium, jedzenia czy życia. On nie chciał jej robić krzywdy. Nie czuł takiej potrzeby. Wcześniej zareagował tak, a nie inaczej bo go zaatakowała i zraniła, a on w odpowiedzi na to postanowił wykorzystać swoją siłę jako przewagę nad kotką. Jednak nie miał zamiaru jej zabijać. W końcu pewnie byłą zagubiona w tym świecie.
Chwilę zajęło mu znalezienie odpowiednio dużej włóczki. W końcu nie może to być taka mała jak dla zwykłego kota domowego. Lani była od nich większa i to o wiele. Zastanawiał się jak kocica na to zareaguje. Pamiętał, że lwy w Świecie Ludzi też lubią bawić się piłkami tak jak małe kotki, to może przerośnięta puma też znajdzie w tym jakąś radochę? W końcu znalazł taką, która wydawała mu się odpowiednia.
Zszedł na dół i widząc jak Lani czeka na swoją nagrodę, uśmiechnął się do niej i podał jej kłębek, po czym zajął się sprzątaniem. Przyglądał się pumie jak ta próbuje rozpracować co takiego dostała. Uśmiechnął się pod nosem i zajął zmywaniem. Zostało sporo gulaszu, da jej go na kolację. Może mimo iż się dowiedziała, że jest to jeleń to zechce go zjeść. Wyglądało na to, że mięso jej smakowało. Na razie nie będzie jej zmuszał do jedzenia ryżu. Nie tędy droga, trzeba powoli, małymi kroczkami namawiać ją do próbowania nowych rzeczy.
Lani zaczęła się bawić. Zupełnie jak kot w ludzkim ciele. Lusian widząc to poczuł dziwne ciepło rozpływające się po jego sercu. Co to było za uczucie? Nie rozumiał go, nie znał. Potrząsnął głowa i ruszył znów na górę. Nie było go jakiś czas. Jednak nie przestał być czujny. Nasłuchiwał cały czas.
Po jakimś czasie zszedł na dół, trzymając pod pachą spore zawiniątko. Stanął jednak zaskoczony i zaśmiał się szczerze. Lani była cała zaplątana we włóczce. Pokręcił głową z niedowierzaniem i odłożył zawiniątko na podłogę.
-Pomóc Ci się rozplątać czy sobie poradzisz? - zapytał siadając niedaleko bawiącej się kotki. Nie chciał naruszać jej bezpiecznej przestrzeni. Przyglądał jej się z małym rozbawieniem. Miał dla niej jeszcze jedną nagrodę, ale czekał czy zorientuje się, że coś ze sobą przyniósł czy też nie.Lani - 21 Marzec 2017, 15:08 Ta głupia włóczka nie dawała się złapać! I robiła się coraz mniejsza! Musze ja złapać zanim zniknie. Trzeba ją zabić.
Przyczaila się na kłębek teraz trzy razy mniejszy i znowu skoczyla na niego. Ale skurczybyk się wysliznal i poturlal dalej!
Co za... Zazgrzytała zębami. Polozyla uszy a sierść na dloniach i twarzy zniknęła.
I w końcu po którymś podejściu złapała ją! Polozyla się wtedy na plecach i ppdrzucila go w górę. Ale go nie zlapala bo usłyszała głos Lucka. Włóczka spadla jej na głowę. Lani zamiauczała wsciekle i rzuciła wloczce nienawistne spojrzenie. Jeszcze Cie dorwe zdawało się mówić.
Spojrzała na siebie. Cała we wloczce! Jej źrenice wróciły do standardowej wielkości.
Spojrzała zdezorientowana na Lucka. Jak ta przebiegła włóczka to zrobiła? Ugh! Skorzystała z chwilowej nieuwagi Lani i trach! Złapała ja w swoje sidła. Podstępny przedmiot.
Najpierw próbowała sama się wydostać ale wyszło na to że mimo pazurów i ostrych zębów zaplatala się jeszcze bardziej.
Tak więc przystala na propozycje Lucka. Mimo że miała ochotę dać wycisk tej przeklętej wloczce.
Lezala na brzuchu ze skrepowanymi rekoma. Nawet ogon był caly w suplach.
Bacznie obserwując Lucka dala mu się wyplatac a gdy już była wolna pobiegla i wskoczyła na barek stojący w salonie. Zaczaila się na nim i wyczekala na odpowiedni moment. Wtedy skoczyła Luckowi na plecy. Ludzoe mówią że to... Jakieś branie kogoś na barana. Albo jakoś tak. Jej ogon wil się a ona trzymała się jego barków. Nogi oplotla na jego biodrach i wychrypiala mu do ucha
- Włóczka jeden Lani zero. Ale to nie koniec! - calkiem poważnym glosem po czym jeśli Lucek jej nie zatrzymał wróciła na barek i zwinela się tam w kłębek by się zdrzemnac.Yako - 21 Marzec 2017, 18:34 Przyglądał się jak Lani próbuje się wydostać z pułapki, w którą sama się wplątała. Czekał cierpliwie, nigdzie się nie wybierał. Po prostu siedział i czekał czy kotka się podda czy może poprosi go o pomoc. Tak jak myślał. Wybrała tę drugą opcję. Pokręcił głową i zbliżył się do niej. Ostrożnie zaczął ją rozplątywać. Chwilę mu to zajęło, ale w końcu mu się udało, bez rozcinania mechatej siatki.
Zerknął na Lani, gdy ta wskoczyła na barek. Całe szczęście, żeby był on wytrzymały. Westchnął jednak i zaczął zwijać włóczkę z powrotem w kłębek, żeby kotka mogła się nim później jeszcze pobawić. W pewnym momencie odwrócił się do niej tyłem. Bardzo głupi pomysł, jednak zorientował się dopiero, gdy kotka wskoczyła mu na barana. Warknął cicho i spiął się, myśląc, że ta znów go atakuje, jednak słysząc jej słowa rozluźnił się - dziś Cię zaskoczyła, ale już wiesz co potrafi to następnym razem Ty wygrasz - powiedział bojowo. Gdy wróciła na barek, pokręcił głową i wrócił do zwijania włóczki.
Widząc, ze Lani postanowiła uciąć sobie drzemkę, uśmiechnął się. Zbliżał się wieczór, a już wcześniej wyglądała na śpiącą. Już miał rozkładać przed kominkiem skórę, którą wcześniej zniósł na dół, gdy usłyszał, że ktoś się zbliża do drzwi. Spojrzał na Dachowca by upewnić się, czy na pewno drzemie. Wolałby, żeby nie zaatakowała tego, kto do nich idzie. Wyszedł gościom na przeciwko. Okazało się, że są to kurierzy, którzy przywieźli jego sprzęt do ćwiczeń. Poprosił by wnieśli wszystko za drzwi i zapłacił. Wolał, żeby nie kręcili mu się po domu. Nie teraz. Sam to wszystko rozłoży w nocy, gdy Lani będzie spać.
Rozłożył skórę, na której miał nadzieję, że Lani będzie chciała spać. Była to skóra z czarnego wielkiego niedźwiedzia. Domyślał się, że nie będzie spać w łóżku to niech chociaż na podłodze będzie jej wygodnie. Na skórze położył też kłębek, który dostała wcześniej. Nie będzie jej przecież odbierał nagrody.
Gdy wszystko już przygotował, wziął do ręki książkę i usiadł na tarasie na ławko-huśtawce. Chwilę spoglądał na spokojny ogród po czym zagłębił się w lekturze.Lani - 22 Marzec 2017, 17:25 Nie zasnęła od razu. Przez jakiś czas troche się wiercila.
Brak szumu drzew, skrzeku ptaków czy stukotu deszczu po prostu jej to utrudnial. Przez tyle lat Lani zasypiala wsluchujac się w oddech natury że teraz było jej ciężko.
Słyszała jak Lucek coś robi. Jakieś stukanie i chyba inne głosy. Jednak głosy usłyszała jak juz odplywala. Gdyby nie to to pognalaby w kierunku głosów i pokazała im jak się kończy zakłócanie jej spokoju. Łobuzy jedne. Łobuz to słowo którym ludzie określają kogoś niegrzecznego. Czyli robiącego lub mówiącego coś co populacja ludzka uważa za złe. Ludzie naprawdę są dziwni. Wiec nie dziwo że Lucek jest jaki jest.
Gdy zasnęła miała swój czwarty sen w życiu. Naprawdę.
Dziwny sen którego po przebudzeniu nie pamietała.
Stała po środku jakiegoś pomieszczenia. Drewniana dziurawa podłoga, ściany ze starej cegły. Stare meble i ogólnie widać było że jest to ubogi dom. Na starym, krzywym stole leżał spory kosz z którego dobiegało pomiaukiwanie. Lani zrobiła dwa kroki w przód. Kulala. Spojrzała w dół. Miała na sobie stara, wytarta sukienke z materiału worka na kartofle. Jej ręce nie były jej rękami. Widać było że kobieta w której ciele Lani teraz była pracowała ciężko fizycznie. Podeszła do kosza i odwinela wyplowialy koc. A pod nim co było? Kocie. A konkretnie Lani. Mała lani z krótkimi miodowymi włosami, zamkniętymi ślepymi jeszcze oczami, malutkimi uszkami i krótkim ogonkiem, ssąca swoją piąstke podkurczajac nóżki pokryte futrem tak jak jej poliki.
Kobieta poglaskala dziecko i powiedziała coś co umysł Lani zniekształcil tak ze nie była w stanie tego zrozumieć. Cały sen wpatrywala sie w to dziecko. Kobieta plakala, na stole pojawiały się coraz to kolejne plamy z łez.
Lani nie pamietała nawet tego że przez sen coś mowila. A po jej policzku splynela pojedyncza łza. Przez sen wzywala swoja mame. Kobiete po której wspomnienia w głowie pumy zostały wymazane. Z resztą. Wszystkie wspomnienia sprzed pojawienia się w lesie zostały jej wymazane.
Obudzila się. Słońce już zachodziło. Nigdzie nie widziała Lucka. Zeszla z barku i przeciągnęła się. Ból na karku i plecach stał się rwący ale Lani jak to ona miała to kompletnie gdzieś.
Zamknęła oczy skupiając się na węchu. Wyczula woń Lucka i udala się w miejsce gdzie jedli Jelenia. Lucek siedział na desce co wisiala na łańcuchach i była niestabilna czytając... Książkę!
Lani najciszej jak umiała, podkradla się do niego. Wychylila zza książki kładąc na niej głowę.
- O czym czytasz? - ziewnęła pokazujac swoje dluugie kły. Miała spokojne i lekko senne spojrzenie.Yako - 22 Marzec 2017, 18:07 Lusian zabierał się za książkę gdy usłyszał cichy płacz i jakby ktoś kogoś wołał. Wstał najciszej jak potrafił i poszedł do salonu, rozejrzeć się co się dzieje. Okazało się, że to Lani. Ale czemu płakała? Czemu wzywała mamę? Nie rozumiał tego. W końcu sam nie miał nikogo takiego. Nawet za Gawem nie tęsknił aż tak, zeby wołać go przez sen. Był już...zawsze był dorosły i nie wiedział co to znaczy mieć kogoś bliskiego. Ale miał wrażenie, że kotka nie miała już tego kogoś. Wyglądało to raczej tak, jakby coś jej się śniło. Poza tym wcześniej nie wyglądała na taką, która utraciła kogoś. Raczej była samodzielnym Dachowcem, który wychował się w dziczy.
Westchnął cicho, nie do końca wiedząc co ma zrobić. Rozejrzał się po salonie i zauważył miękki koc, którym kiedyś przykrył go Gawain. Wziął go i z lekkim trudem okrył nim kotkę. Tak, żeby nie zmarzła, w końcu była bez ubrań i futra, a nie miał leków na przeziębienie w domu. Pogłaskał Lani delikatnie po głowie, czekając aż się uspokoi. Jednak starał się jej nie budzić. Jest ranna, powinna odpoczywać. Miał jednak nadzieję, że ta drzemka nie sprawi, że nie będzie chciała spać w nocy. Nie żeby martwił się, że jemu nie da spać, w końcu nie miał zamiaru spać przy tej dzikusce. W szczególności iż wiedział, że zastanawia się jak go zabić, a powstrzymuje się jak na razie tylko dlatego, że włada on ogniem.
Gdy Lani się uspokoiła wrócił na huśtawkę i zapalił latarnie nad nią, żeby lepiej widzieć. Było spokojnie. Wsłuchiwał się w świerszcze i żaby, które mieszkały w jego ogrodzie. W oddali słyszał też sowy, które pohukiwały w lesie. Westchnął i zaczął czytać.
Nawet nie zauważył, kiedy wstała Lani. Zorientował się dopiero, gdy jej głowa pojawiła się na książce. Uśmiechnął się wtedy nieznacznie - to książka, w której spisane są niektóre z wielu mitów i legend, które pochodzą z kraju, w którym się urodziłem- wyjaśnił cierpliwie -bo wiesz, ja nie pochodzę Krainy Luster. Większość życia spędziłem w Świecie Ludzi i mimo iż za ludźmi nie przepadam lubię czasem wracać do tych historii - wzruszył ramionami.
Lani mogła zauważyć, że Yako czyta książkę jakby od tyłu, a gdyby spojrzała na stronice, zauważyłaby, że nie ma na nich liter tylko jakieś dziwne krzaczki. Lusian wolał czytać w swoim ojczystym języku, mógł wtedy się zrelaksować.
- Umiesz czytać? - zapytał nagle ale jego oczy nie wyrażały nic. Były to po prostu dwie błękitne studnie, bez emocji -jeśli interesują Cię takie rzeczy to przetłumaczyłem tę książkę i mogę Ci dać ją poczytać - powiedział i jeśli kotka wyraziła taką chęć to wstał i podszedł do jednego z regałów znajdujących się w salonie. Po chwili wrócił z książką, która jednak nie była drukowana. W środku była całkowicie wypełniona odręcznym starannym pismem. Znajdowały się tam też obrazki, które przedstawiały różnego rodzaju demony i duchy, bohaterów tych legend.
Podał książkę, Lani i zapalił jeszcze dwie latarnie, żeby kotka też mogła widzieć. Podał jej tez koc, aby się nim otuliła, jeśli chciała siedzieć na zewnątrz. Sam wrócił na swoją ławkę - jakbyś miała jakieś pytania to mów - poruszył leniwie ogonem i wrócił do lektury. Co jakiś czas zerkał na kocicę, obserwując jej reakcje na to co wyczytała. Wiedział, że znajduje się tam też legenda o pewnym Yako, ale wątpił, żeby Dachowiec połączyła fakty. Na okładce książki, którą jej dał znajdował się dziewięcioogoniasty lis. Identyczny jak ten, który znajdował się na jego plecach.
- Czytaj uważnie a jak skończysz to opowiesz mi, która historia najbardziej Ci się spodobała- dodał jeszcze - nie musisz jednak czytać tego na raz, zawsze możesz dokończyć rano- dodał jeszcze i wrócił już całkiem do swojej lektury.Lani - 22 Marzec 2017, 20:44 Mit - opowieść obóstwachi istotach, przekazywana nadprzyrodzonych przez danąspołeczność, zawierająca w sobie wyjaśnieniesensu świata i ludzi w ich doświadczeniach zbiorowych oraz indywidualnych lub wywodzące się z tradycji ustnej ponadczasowe, anonimowe opowiadanie o postaciach nadprzyrodzonych, które trwa w kulturze dzięki ciągłym transformacjom i reinterpretacjom dokonywanym przez pisarzy, przy zachowaniu jednocześnie swojego pierwotnego sensu. Legenda - opowieść albo zbiór opowieści o postaci czy postaciach historycznych. Zazwyczaj przekazywana w formie ustnej na długo przed utrwaleniem na piśmie. Legendy opowiadają o mędrcach, świętych, władcach, politykach, wojownikach lub innych popularnych bohaterach. Składają się często z nieprawdopodobnych albo nierealnych motywów . Różnią się odmitów tym, że mają podstawy historyczne i opowiadają o ludziach, a nie bogach.
W głowie Lani pojawiły się dwie strony z pewnej książki. Pamietała bardzo dokładnie jak i wszystkie inne teksty. Ale te jej utkwiły w pamięci bo były ciekawe. Czytała juz pare mitów i legend. Zawsze ludzkie. To dość śmieszne bo wiele z mitów czy ludzkich bóstw ma cechy ludzi z krainy luster. To śmieszne jak bardzo ludzie są ślepi i jak mało tak naprawdę wiedzą.
Lucek żył z ludźmi gdzieś tam w ich świecie. To naprawdę wiele Lani wyjaśniało. Nie dość że był starszy, władał ogniem to jeszcze był TAM. Na drugim świecie. Mimo wielkiej nienawiści do istot ludzkich Lani trochę mu zazdrościła.
Zastanawiała się o czym opowiadają legendy z jego kraju. Ludzie mają tendencję do wymyślania bzdur. Co śmieszniejsze oni za te swoje bóstwa zabijają się nawzajem. I nie zjadają! Tyle bezsensownej śmierci. Choć. To lepiej. Im mniej ludzi tym lepiej. Nie mniej jednak zabijac wolno tylko z głodu albo gdy ktoś zaatakuje ciebie. Inaczej jest to zle.
Spojrzała na kartki książki i zobaczyła na nich dziwne krzaczki. Trochę jak kleksy ale nie do końca. Czyli Lucek ma swój własny język w tym swoim kraju. Ale fajnie!
- Czytam. Bardzo dużo. Bardzo bardzo dużo. Ale chce bys ty mi to przeczytał Lucek. - wyszczerzyla swoje zęby. Mozna to było odebrać dwojako. Albo rozkaz poparty pokazaniem zebisk albo próbą uśmiechu.Yako - 23 Marzec 2017, 19:27 Yako zaskoczyła prośba Lani. Spojrzał na nią trochę nie dowierzając w to co powiedziała.Miał jej poczytać? Ale...po co? Skoro sama umiała...
Nie rozumiał czemu chciała żeby jej czytał. Ale zrobiło mu się tak dziwnie przyjemnie. Nigdy nikomu nie czytał, zawsze była to rozrywka, które oddawał się nocami, gdy nikt już mu nie przeszkadzał. Zawsze czytał w samotności. Nie potrzebował do tego towarzystwa, w szczególności, że często wyobrażał sobie to co się dzieje w książce, znikał w literackim świecie. A gdy czytał japońskie powieści, mity czy legendy, zapadał się w swoje własne wspomnienia. Przypominał sobie wtedy ten piękny kraj i często za nim tęsknił. Nie przyznawał się do tego, ale chciałby tam jeszcze kiedyś wrócić. Nim osiedlił się na stałe w Krainie Luster, kilka razy odwiedzał zarówno samą Japonię, jak i pewną wioskę na wyspie Sado. Co zabawne, którzy kapłani rozpoznawali w nim tego złego demona, który sterroryzował wioskę i wybił jej mieszkańców. To zawsze było ciekawe, za każdym razem słuchać tej historii, a jak potem osoby, które były świadkiem tych rozmów ciekawie reagowały na te wieści. Zawsze potem mu dokuczali, Lusian jednak potrafił stłumić żarty. W szczególności, gdy kapłani okazywali przed nim strach, albo gdy przyjmowali go z otwartymi ramionami w świątyniach i miejscach, do których nawet oni nie mieli wstępu. Chyba faktycznie musieli czuć, że nie jest zwykłym człowiekiem, gdyż osobiście nie mogli go spotkać.
Westchnął widząc jej uśmiech - na pewno nie chcesz sama poczytać? - zapytał niepewnie, drapiąc się po karku. Widząc jednak, że kotka jest pewna tego co chce, pokręcił głową z niedowierzaniem. On miał komuś czytać? No dobrze.
- Może zamiast czytać Ci te historie coś Ci opowiem?- zapytał po chwili namysłu. Jeśli się zgodziła, zamyślił się na moment, po czym uśmiechnął się dziwnie, trochę upiornie.
- W Japonii, czyli w kraju z którego pochodzę, można usłyszeć wiele dziwnych historii o istotach i wydarzeniach, które ponoć miały kiedyś miejsce, lub nadal mają- zaczął poważnym tonem i poprawił na ławce, odkładając książkę na stół - są na przykład istoty, które przypominając ludzi, ale mają tylko jedno oko i to nie tak jak Ty czy ja na twarzy, tylko mają je tam gdzie my mamy odbyt - wskazał ręką na swój tyłek - są też takie, które przypominając na przykład urocze, małe kotki, ale gdy ktoś się zbliży, zamieniają się w wielkie straszne demony - uśmiechnął się -opowiem Ci kilka z nich, a potem może opowiem Ci legendę, która pewnie do dziś krąży po wiosce, w której się urodziłem, chcesz? - zapytał jeszcze.
Pomyślał moment nad tym co by mógł jej opowiedzieć.
Wstał na moment i przygasił lampy tak by dodać opowiadaniu mrocznego klimatu. Po czym odchrząknął teatralnie i zabrał się za opowiadanie.
- Ludzie mają dość wybujałą wyobraźnie. Na przykład istnieje podobno wioska, która nie istnieje- powiedział tajemniczo - nie znajdziesz jej na żadnej mapie, nie znajdziesz o niej wzmianki w żadnych książkach historycznych- starał się modulować głos, tak aby dodawać opowieściom grozy i tajemnicy. W końcu był aktorem, co to dla niego? - jednak gdy ją już znajdziesz, przy wejściu znajduje się tabliczka, która mówi, że prawo Japonii tam nie obowiązuje, zupełnie jakby to był zupełnie inny kraj. Jednak nikt Ci nie potwierdzi czy tak jest naprawdę, ponieważ osoby, które tam mieszkają uwielbiają krew. Ale nie pić ją. Uwielbiają jej widok. Zabijają dla zabawy i pałają się w kanibalizmie. Wszyscy są szaleni i atakują każdego, kto tam wejdzie, dlatego też jeszcze nikt stamtąd nie wrócił żywy. - Uśmiechnął się drapieżnie i zrobił krótką przerwę, czekając na reakcję kotki.
- Jest też historia o dziwnej lalce. Podobno należała kiedyś do małej dziewczynki, jednak ta umarła jak jeszcze była malutka, miała zaledwie kilka lat. Jej dusza jakoś przywiązała się do lalki. Co prawda, lalka ta nie płacze, nie rusza się, nie mówi, ale podobno rosną jej włosy - przerzucił swoje włosy przez ramie - mimo, że regularnie jej te włosy obcinają to one i tak odrastają i podobno te włosy są prawdziwe i należą do tej dziewczynki- uśmiechnął się do kotki - swoją drogą Twoje włosy też będzie trzeba przyciąć bo widziałem, że są trochę zniszczone, ale to już nie dziś- zaśmiał się, zmieniając na moment temat rozmowy. A tak na odwrócenie uwagi.
- Kolejna historia kojarzy mi się z Krainą Luster- powiedział zamyślony - podobno czasami można w szczelinach drzwi czy mebli zobaczyć małą dziewczynkę, która przygląda Ci się uważnie, śledząc każdy Twój krok. Gdy ją zauważysz, dziewczynka ta zaproponuje Ci zabawę w chowanego. Jednak gdy spotkasz ją po raz drugi, ta wciągnie Cię w szczelinę i znikniesz w innym świecie - powiedział to głosem pełnym grozy i jak na zamówienie w tym momencie coś trzasnęło w starej komodzie, która stała niedaleko drzwi. Lusian spojrzał na kotkę - może to ta dziewczynka? Chcesz to sprawdzić? - zapytał z lekkim wyzwaniem w głosie.
Niezależnie od tego co postanowiła kotka, po chwili wszedł do domu i przyniósł tłumaczenie, książki, którą czytał przed chwilą. Była mu potrzebna do następnego opowiadania.
Na zewnątrz było już ciemno i tylko było słychać dziwne odgłosy dochodzące z lasu oraz rechotanie żab o cykanie świerszczy.
Lusian znalazł szybko odpowiednią stronę i uśmiechnął się do Lani. Podał jej książeczkę. Na otwartej stronie widniał napisany czerwonym atramentem (a może nie atramentem?) wiersz:
Starsza siostra rzygnęła krwią
Młodsza pluła ogniem
Słodki Tomino wypluł drogocenne kamienie
Tomino umarł samotnie i spadł do piekła
Piekło, ciemność, nie ma tu kwiatów
Czy to starsza siostra łka?
Liczba czerwonych pręg budzi niepokój
Łkanie, uderzanie, tłuczenie
Nie można zawrócić ze ścieżki
do wiecznego piekła
Błaganie o przewodnika
do piekielnych ciekności
Od złotej owcy, od słowika
Ile zostało w skórzanej torbie
Przygotowania do niekończącej
się podróży do piekła
W lasach i dolinach jest wiosna
Siedem zakrętów w ciemność
doliny piekieł
W klatce słowik, w wózku owca
W oczach słodkiego Tomina tylko łzy
Płacz, słowik, dla drzew, dla deszczu
Wypowiedzenie miłości dla twojej siostry
Echa twego płaczu niosą się przez piekło
A ogniście czerwone kwiaty kwitną
Przez siedem gór i dolinę piekielną
Słodki Tomino podróżuje samotnie
Aby powitać cię w piekle
Migotanie kolców iglanej góry
Zrób świeże nakłucia na ciele
To znak dla słodkiego Tomino.
- Wokół tego wiersza krąży legenda, że każdy kto przeczyta go na głos, umrze. Chcesz to sprawdzić?- zapytał z zachęcającym uśmiechem. Jeśli kotka odmówiła stanął do niej tyłem i zaczął go recytować z pamięci, głębokim, poważnym głosem. Jeśli Lani mu przerwała zaśmiał się tylko - spokojnie, podobno wiersz działa tylko jeśli wypowie się go w oryginale, choć nigdy nie wiadomo. Kto wie, może rano znajdziesz mnie sztywnego na podłodze? - wyszczerzył wrednie zębiska.Chciałabyś tego, prawda? pomyślał. Mówił ten wiersz wiele razy, udając potem zgon, więc wiedział, że to raczej bajka, ale dziewczyna tego nie wiedziała. Przy niej jednak wolał nie udawać trupa. Jeszcze by się upewniła, że na pewno jest martwy, rozszarpując mu tchawice.
- Takie historię krążą teraz po Japonii. Niektóre są prawdziwe inne zmyślone- powiedział spokojnie, ale nie wrócił na swoje miejsce - są jednak też mity i legendy, które są związane z konkretnymi miejscami i jeśli chcesz opowiem Ci tę, która krążyła po mojej wiosce, nie usłyszysz jej nigdzie indziej, gdyż mieszkańcy boją się, że jeśli zdradzą tę historię komuś poza wioską, bohater tej opowieści, demon, przyjdzie do nich we śnie i odbierze ich życie.
Zaczął swoją opowieść. Spojrzał jeszcze na Lani i westchnął. Spojrzał znów na ogród skąpany w świetle księżyca i zaczął opowiadać.
- Długo przed moim narodzeniem wioska, w której żyłem miała problemy z uprawami. Na ziemiach nie rosło nic co nadawałoby się do jedzenia. Mieszkańcy musieli więc kupować jedzenie od sąsiednich miejscowości. Jednak, nie mając co sprzedawać, nie mieli też pieniędzy by kupować cokolwiek. Nim zapytasz, nie nie mogli polować, gdyż przez brak jadalnych roślin nie było roślinożerców, a przez brak roślinożerców nie było tam też drapieżników- uprzedził jej ewentualne pytanie - podobno działo się tak dlatego, że ludzie przestali się modlić do bogini Inari, która dawała ludziom urodzaj. Ludzie jednak w nią nie wierzyli przez co zostali ukarani. Nawrócili się dopiero, gdy ich wioskę nawiedziło trzęsienie ziemi - spojrzał na kotkę po czym wrócił wzrokiem w pustkę - po tym wydarzeniu wszyscy zaczęli się modlić i składać dary w jej świątyni. Dawali co mieli. Ubrania, zabawki, kosztowności, rękodzieła, a nawet kolorowe kamyki znalezione w lesie . Tak bardzo tego chcieli. Aż pewnej nocy, gdy księżyc w pełni świecił wysoko na niebie, w świątyni coś się pojawiło. Był to wielki czarny lis o szkarłatnym spojrzeniu - poruszył lekko ogonem - ludzie zaczęli nazywać go Zenko, dobrym demonem, wysłannikiem bogini, w którą wcześniej zwątpili. I wiesz co się stało? Ziemia stała się żyzna, zaczęła wydawać bujne plony. Tak bujne, że ludzie stali się bogaci. Jedzenia było tyle, że nie tylko wykarmili całą wioskę, ale również okoliczne, biedniejsze miejscowości. Z czasem demon dzięki wierze mieszkańców urósł w siłę i przybrał postać wysokiej, pięknej kobiety, której z dołu pleców wyrastało dziewięć ogonów - poruszył lekko swoją kitą, a nikły cień na ścianie wydawał się mieć nie jeden a dziewięć kit. Ale może to tylko wyobraźnia poruszona opowiadaniem? - szybko się jednak okazało, że lis ten nie jest Zenko, nie jest dobry. To był Yako, zły, dziki lisi demon, który co prawda dawał ludziom plony, jednak jednocześnie co jakiś czas odbierał czyjeś życie. Odwiedzał kogoś w domu i gdy wychodził zostawiał za sobą tylko trupa. Jednak mimo to były takie osoby co wpuszczały go chętnie, zauroczone jej niecodzienną urodą - ach ta skromność -po kilkuset latach, gdy ludzie wynaleźli nawozy, postanowiono wygnać Yako z wioski. Wzięli całą broń i poszli do świątyni, ale demon już na nich czekał. Zabiła i spaliła wszystkich mieszkańców wioski, razem z kobietami i dziećmi, razem ze zwierzętami po czym odszedł. Krążą jednak pogłoski, że demon został wygnany ze świata bogów i krąży po świecie czekając aż ktoś nieuważny opowie jego historie w niewłaściwym miejscu, gdy ktoś go wezwie, a wtedy wyssie z Ciebie życie i spali twoje zwłoki - odwrócił się nagle pokazując ząbki i pazurki, a wszystkie latarnie w ogrodzie zapłonęły błękitnym blaskiem.
Po chwili jednak się roześmiał i uśmiechnął - jednak są to tylko głupie historyjki, które mają wystraszyć dzieci, żeby nie robiły czegoś głupiego. Chociaż kto wie...a Ty jak myślisz? - spojrzał Lani w oczy -czy w tych historiach jest coś prawdziwego? A może ot faktycznie tylko bajeczki?
Zapytał i spojrzał w srebrną tarczę księżyca. W sercu poczuł smutek, tęsknotę za piękną, starą Japonią. Jednak nie dał po sobie tego poznać. Po prostu stał z twarzą bez wyrazu skierowaną w stronę księżyca.Lani - 23 Marzec 2017, 20:57 Tak. To Lucek musi jej to przeczytać. Pokręciła więc głową.
A dlaczego? Bo to są opowieści o jego kraju. Może i tylko mity czy legendy ale jednak. Sama lubiła opowiadać o Phāresṭ phōr sījans. Mimo że pewnie nic nie jest ciekawe. Oprócz świątyni. W której czczono kiedyś opiekuńcze bóstwo jakim był Ek Balam Chac objawiający się pod postacią jaguara. Dbał o ziemię i jej płody. Dobry Bóg. Lani się cieszyła że mieszkała w jego świątyni. Na ścianach w każdej komnacie była masa obrazków z Ekiem. Tak. Był dobry. Ale zapadł w sen w momencie gdy Ci podli ludzie o nim zapomnieli i zaczęli wymyślać własne bóstwa. Ludzie są najgorsi.
Historie są dobre. Kaki jej opowiadał mase historii o Balam Chac'u. Były ciekawe i to bardzo ale też smutne. Tak więc przytaknela na propozycje Lucka. Historie też mogą być. Grunt by już zaczął bo go zaraz ugryzie w tego całego palucha.
Japonia. Ładnie brzmi. Dziś już nie ale jutro. Tak. Jutro powie Luckowi że chce zobaczyć Japonie. Choćby i na zdjęciach czy obrazkach. Lani chce ją zobaczyć.
Jedno oko! I to w tyłku! Jakie to niepraktyczne! I jak oni coś widzą? Chodzą z rozszerzonymi nogami? Jej uszy drgnely a wzrok skupił się na oczach Lucka. Ładnych oczach.
Małe wstrętne kotki zmieniające się w demony. To jest coś! Tak. Dobra przykrywka. Choć ona by wolała dać się rozszarpać dzikim zwierzętom niż żyć w ciele tych jak to się mówi... Kanapowców. O. Tak!
- W Japonii są dziwne rzeczy. Nawet tu chyba takich nie ma. Oko w odbycie... Przecież jeśli to nie chodziło z rozszerzonymi nogami to widziało tylko czerń. I jak to się wypróżniało? Dziwne! A demony są zabawne. W książkach ze świątyni widziałam pare o różnych imionach. Zawsze śmiesznie wyglądały. Rogi, skrzydla, kopyta, ladne samice z dlugimi klami i ogonami jak strzalki i różne takie. - Gdy Lucek wstał Lani usiadła "po turecku" w tym samym miejscu i wodzila wzrokiem za swoją żywą książka.
Nie spodobało jej się że przygasil te swiecidelka. Światło dobre. Ciemne złe. Widziała bardzo dobrze w ciemności ale jej nie lubiła. Od zawsze i na zawsze. O dziwo jednak nie marudzila. Chciała juz tr opowieści wiec zazgrzytala zębami. No juz! Juz!
Wioska której nie ma. Nikt o niej nie wie. Nie ma jej nigdzie. Ale jak się ją znajdzie to się umiera bo ludzie tam lubią taplać się w posoce i jedzą siebie nawzajem. Jaki absurd! Ludzie naprawdę są dziwni! Zabolało ja w głowie. Jak coś może być gdy tego nie ma? Przecież to... To... Too to tak nie może być. Jak to tak?
Zmarszczyla nos przekrzywiajac głowę na prawą stronę. Nie przerywala.
Duchy są złe. Robią złe rzeczy z powodu swoich samolubnych powódek i są ledwie widzialne! A taki duch w lalce i to lalce której rosną włosy. To już złe zło! Pewnie w nocy robiła dziwne rzeczy ludziom którzy mieszkali razem z nią. Za to akurat Lani by jej dala udo rysia. Tak. Dobra oferta. Tak bardzo rozmyslala o lalce że nie zwróciła uwagi na wzmiankę o podcinaniu jej własnych włosów.
Dziewczynka żyjąca w szczelinaach która cie kradnie do innego świata. Ale fajnie! Jaka ona musi być mała! Jak mrówka! Ale to możliwe. Tak. Widziała raz w książce taka małą dziewczynke. Kalineczka jej chyba było na imie. Ciekawe jak ona zabiera takich wielko ludów jak Lani tam do siebie.
Głos Lucka jest dobry. Zjeżyly jej się włosy na ciele od tego jak on mówi! A gdy coś gruchnęło w komodzie, zanim jeszcze Lucek powiedział by to sprawdzić Lani do niej podbiegla i otworzyła na oścież. Podekscytowana szukala tej małej Kaliny ale jej tam nie było. Pewnie uciekla! Ale Lani ją dopadnie. Tak. Ma dużo czasu. Ciekawe jaki świat ma ta Kalineczka.
- Kalineczka jeden Lani zero. Ale ją też dorwe! - warknela siadając z powrotem na swoje miejsce. Jej ogon wił się po deskach na tarasie niczym wąż.
Słyszała teraz oddech natury. Jak dobrze. Rozluznila się chyba pierwszy raz w tym dniu. Lucek poszedł i wrócił z inną książka. Która dziwnie pachniala. Oczywiście Lani przez ciekawośc wzięła ją w swoje ręce i sama przeczytala.
Wiersz był ciekawy choć nie do końca dla niej zrozumiały. Pełno w nim było okrucieństwa. Mówił jakby o narodzinach. A później o drodze do piekielnych czeluści i przewodniku. Chyba.
Słysząc wyzwanie od Lucka, przeczytala wiersz raz jeszcze ale na głos. Mówiła znowu tym dziwnie spokojnym i melodyjnym głosem. Gdy skończyła nic się nie stało choć w napięciu na to czekała. Lucek wyjaśnił dopiero gdy straciła zainteresowanie tym wierszem ze żeby on cie zabił musisz go przeczytać po japońsku. Ale ona nie zna japońskiego. Jak nie fajnie! Choć może lepiej. Tak. Życie jest fajne.
Kolejna opowieść była jeszcze lepsza. Bardziej szczegółowa. Podczas jej słuchania nos Lani wychwycil zmiane zapachu u Lucka. Mieszanka tęsknoty, smutku, żalu ale też jakby satysfakcji i pewności siebie. Ale ten Lucek dziwny. Yako. Tak. Ta opowieść była o nim. Nie zwiodla ją ta jakaś kobieta w opowieści! Pewnie celowo przekręcil. Ale Lani jest mądra! Tak. Zrozumiała że Lucek opowiedział swoją historię. Na razie jakoś przestała chcieć go zabić. Ale to tylko na razie.
Gdy się do niej odwrócił pokazując zęby i pazury a lampy zaplonely na niebiesko, Lani zadrzala. Ogień jest zły. Bardzo zły. I wiecznie głodny.
A Lucek jest dziwny. Od tak się roześmiał po tym wszystkim. Głupie historie dla dzieci? No może. Ludzoe lubią straszyć swoich potomnych z niezrozumiałych dla Lani powodów. Ale historia o demonie Yako była prawdziwa. Na sto procent!
- twoja historia była najciekawsza. W twojej wiosce juz nikt nie zamieszkał tak? A wiersz był ładny. Choć dziwnie pachniał. A lalka z duchem jest zła. A dziewczynka ze szczeliny jest moja! Ja chce ją złapać! Nie ty. - zmruzyla oczy przyglądając się swietlikowi który latał tuż przed jej twarzą. Jakie fajne światełko...Yako - 24 Marzec 2017, 13:46 -Nie wszystkie demony tak wyglądają - uśmiechnął się nieznacznie samymi kącikami ust -w Japonii demony przypominają ludzi lub jakieś dziwne stwory i właściwie nie mają nic wspólnego z tymi demonami, które zapewne widziałaś w tych książkach, z diabłami - poruszył lekko swoją czarną kitą.
Rozbawiła go reakcja na łupnięcie w komodzie. Kotka była albo bardzo odważna, albo bardzo głupia. No cóż. Często granica między tym jest praktycznie niewidoczna. Pokręcił rozbawiony głową, słysząc jej komentarz - chyba masz na myśli Calineczkę?- zapytał rozbawiony ale nic więcej nie dodał.
Zaskoczyła go tym, że przeczytała wiersz na głos. Chyba faktycznie jak na razie bała się tylko ognia i ciemności. Tak, zauważył jej niezadowoloną minę, gdy przygasił lampy. Ale tak było o wiele bardziej klimatycznie. Widział, że czeka na coś, że coś niezwykłego się stanie, jednak w końcu wyjaśnił jej, że musi to powiedzieć w oryginale. W sumie to Lusian uważał to za bajkę, jednak nie chciał aż tak niszczyć dziewczynie zabawy.
- To nie jest moja historia, jest napisana w tej książce, sama zobacz- mówiąc to otworzył książkę, którą przyniósł w trakcie opowiadania historii i podał dziewczynie - mieszkają tam teraz kapłani z tej świątyni. Opowiadają historię tej wioski, ale po tej masakrze, znów tam zamieszkali ludzie. Jednak nie na długo. Może kilka dziesiątek lat, wtedy też i ja się tam pojawiłem. Jednak po tym czasie po prostu uciekli- wzruszył ramionami -można było słyszeć szepty, działy się dziwne rzeczy. Wioska była nawiedzona. Czasami duchy nawet atakowały mieszkańców i jedynym bezpiecznym miejscem była świątynia. Dlatego można tam spotkać tylko kapłanów no i turystów, którzy szukają wrażeń - powiedział i przeciągnął się. Skrzywił się przy tym lekko -a co do tej dziewczynki to jest Twoja. Nie mam zamiaru na nią polować, więc jeśli chcesz to powodzenia - uśmiechnął się, podnosząc jeden kącik ust.
Przyglądał się świetlikowi, który latał przed nosem Lani. Starał się go jednak nie wystraszyć. W końcu jednak ruszył do środka - jest już ciemno chyba pora iść spać- powiedział spokojnie i ziewnął jakby na znak, że jest już trochę zmęczony. Poszedł jeszcze do kuchni i nałożył na czysty talerz samego gulaszu - jakbyś zgłodniała w nocy to zostawiam Ci trochę mięsa - powiedział i przykrył to drugim talerzem. Nalał też do kubka wody jakby kotce zachciało się pić.
Rozejrzał się po domu po czy zamknął drzwi wejściowe. Wyjście na taras zostawił uchylone, ale pokazał Lani jak je może zamknąć lub otworzyć jakby chciała wyjść - mam nadzieję, że nie przyjdzie Ci do głowy zabijanie mnie we śnie - zaśmiał się - jakby coś się działo to znajdziesz mnie na górze i spokojnie możesz obudzić. Jakbyś chciała iść za potrzebą to proszę nie rób tego na podłogę tylko jak już to idź do ogrodu. Będę bardzo zły jeśli w domu będzie śmierdzieć odchodami czy moczem - dodał poważnym, groźnym tonem.
Po tych słowach, pokazał Lani jeszcze skórę niedźwiedzia. Jeśli chciała to pomógł jej wnieść ją na barek. Skoro tam chciała spać to nie będzie jej zabraniał. W końcu liczyło się to, żeby czuła się w miarę bezpiecznie.
Upewniwszy się, że wszystko jest w najlepszym porządku, udał się na górę, życząc Lani dobrej nocy. Nie miał zamiaru iść spać, jedynie udawać, żeby sprawdzić na ile może kocicy zaufać. pokoju przebrał się. Ubrał luźne spodnie i walnął się do łóżka, przykrywając kołdrą. Leżał na brzuchu, a ręce miał schowane pod poduszką, twarz skierował w kierunku okna. Dzięki temu nie leżał na zranionym policzku. Westchnął głęboko i zamknął oczy. Oddychał powoli i spokojnie, jakby spał. Cały czas jednak nasłuchiwał co też wyczynia kicia i czy powinien się jej obawiać czy też nie.Lani - 25 Marzec 2017, 16:30 Więc wygląd demonów zależy od kraju z jakiego pochodzą? To trochę śmieszne patrząc na ich definicje. Demon - istota występująca w wielu wierzeniach ludowych,mitologiachi religiach, która zajmuje pozycję pośrednią między bogami a ludźmi, między sferą ziemsko-ludzką, materialną, a sferą boską, czysto duchową; istota o cechach na wpół ludzkich, na wpół boskich; najczęściej nieprzyjazny człowiekowi duch, związany pierwotnie z pojęciem nieczystościsakralnej.
A skoro wygląd różni się od kraju czyni je to bardziej ludzkimi. Więc to że znajdują się między bogami a ludźmi jest zachwiane. Ale dziwne. Skoro Lucek jest demonem to jest też zabawny. Bo wygląda ludzko. Lani jest puma która umie przybierać ludzką postać. A Lucek to demon zamieniający się w ludzia i lisa? To bez sensu...
Calineczka? Tak. To możliwe. Ehe. To była ona. Mała dziewczyna z kwiata którą zajmowała się jakaś stara samica. Ogólnie opowieść ta jest bardzo dziwna i niemożliwa. Kalina czy Calina bez różnicy. I tak ją dorwie. Tak.
Lucek kłamie. Lani nie znosi jak ktoś klamie. No bo po co? To jest historia o nim. Ona to wie! I ona to udowodni.
Wodziła wzrokiem za swiatelkiem. I w momencie gdy Lucek wstał Lani zrobiła CHAPS i już świetlik zniknął w paszczy Lani która na chwilę zamieniła się w pysk. Smakował nijak, trochę chrupal. Oblizala się a jej twarz wróciła do "normalnego" wyglądu.
Spać? Już? Ale z tego Lucka leniwiec. Lani sypia późno. Zawsze najpierw robiła obchod calego terenu.
Słysząc że zostawia jej jedzenie, jej oczy się zaswiecily. Może Lucek nie taki zły? Albo może chce mnie utuczyc zanim zabije? Tak. Pewnie tak. Ale i tak to zje. Bo dobre.
Wyprozniac się w norze? No chyba nie. Fuj. Od tego jest dwór. Przecież się nie sra do własnego łóżka nie? A może ludzie tak robią? Są tak dziwni że nie byłoby to zbyt zadziwiające!
Lucek położył jej na legowisku skórę niedźwiedzia. Czym zaskarbił sobie ociupinke sympatii tej dzikuski. Ładnie pachnie...
Poczekala aż kroki Lucka ucichna calkiem. Jak jego leże przestanie skrzypic. I gdy w końcu usłyszała jego miarowy oddech zaczęła obchody.
Weszła na sofę i rozrzucila poduszki. Niewygodna. Jakaś taka twarda. Ułożyła poduszki z powrotem i podeszła do kominka. Dotykala i weszyla a gdy poczuła zapacg spalonego drewna odeszła czym prędzej a brudne dłonie wytarla o swoje uda. Podeszła następnie do klatki z ptakami. I siedziała tam dość długo. Obserwowala je a one w poplochu cwierkaly. Jej ogon wil się wtedy a sama Lani przekrywiala głowę bo ten pisk bolał ją w uszy.
Gdy się jej to znudzilo poszła do kuchni.
Z której wyszła tuż po tym jak wygrzebała kawalki miesa z talerza. Za dużo zapachów i w sumie nie było tam nic ciekawego. Jej stopy pokrylo mieciutkie futro więc jej kroków praktycznie nie dało się usłyszeć.
Poszła do łazienki od której wszystko się zaczęło. Kałuży już nie było! Weszla do tej wielkiej dziury i weszyla. Czuła las ale tak nie do końca. Przekręcila jakiś kurek i przysnela na nią woda! Lani zasyczala na wodę i uciekla. Wróciła zaraz jednak i skradajac się znowu Przekręcila kurek. I puf! Wody nie ma! Magia! Gdy dziura w dziurze po kałuży dziwnie zabulgotała Lani zwiala w poplochu. Możliwe ze przewróciła jakiś pojemnik z mydłem.
Otrzepala się z wody i podeszła do biblioteczki w salonie. Wzięła pare książek i przeczytala po pare stron ale i to ją znudzilo.
Wiec postanowiła iść na górę. Do Lucka. Poszukać dziewięciu ogonow. Weszła cichutko po schodach i kierując się wechem dotarła do jego pokoju. Leżał sobie na łóżku. Najpierw chodziła po całym pomieszczeniu. Dotykala ścian, książek, zasłon i weszyla. Weszła nawet do wnęki z ciuchami. Które pachniały Luckiem. Ale były dziwne bo jedne szmaty były samcowe a drugie samicowe. Nuda.
Wyszła i weszła najpierw pod łóżko Lucka. Czysto i nic nie było. W końcu wyszła i weszła na łóżko. Usiadla na kleczkach i patrzyła na Lucka. Złapała go za ogon ale nie mocno. Był taki inny od jej ogona. Puchate i puchate. Pewnie jak biegnie to mu ogon leci nad nim. Śmiesznie.
Parsknela cicho. Ale dlaczego jest tylko jeden?
- Dlaczego Lucek chowa resztę ogonow? To musi być męczące. - mruknela pod nosem. Potrzasnela jego ogonem by sprawdzić czy może reszta nie wypadnie ale nie wyszło.
Zeszkoczyla więc z łóżka i podeszła od strony gdzie samiec miał twarz. Wpatrywała się w nią. Ich twarze dzieliły centymetry. Więc Lani paluchem dziebnela go w nochal marszczac swój.
Czytała ze np takie ukryte pomieszczenia znajduje sie poprzez kliknięcie jakiegoś przedmiotu. Ale Lucek tak nie działał.
Ehu.
Jej ogon jak i uszy drgnely niezadowolone. Wykonała pare gestów rekoma ale tez nie podzialaly. Były to gesty ze świątyni. W ten sposób bogowie uwalniali moc duszy u zakletych. Co ten Lucek... Jak go uruchomić?
- Mī nijamaina rūpaṁ cūpin̄cu - no i znowu zero efektów. Słowa te nakazują pokazać swoją prawdziwą postać i używali ich kapłani chcąc znaleźć w swoich kręgach zdrajców z zza światów.
Prychnela poirytowana. To jeszcze nie koniec. Odkryje jak się włącza Lucka. A teraz idzie spać. Już późno.
Mruknela jeszcze coś pod nosem po czym wróciła na swoje leze z niedźwiedzia i zasnęła.Yako - 26 Marzec 2017, 00:37 Nasłuchiwał uważnie co robi kotka. Coś tam buszowała przy książkach, potem męczyła jego kanarki. Ale z tego co słyszał pewnie tylko się na nie patrzyła, gdyż ptaszki świergotały tylko wystraszone, ale nie latały spanikowane po klatce. Cóż...nigdy nie miał w domu kota, który zachowywał się jak typowy kociak, a nie jak osoba z kocimi dodatkami. Następnie chyba poszła do kuchni, bo słyszał szczęk talerzy. Widać faktycznie jej zasmakowało. Będzie musiał pomyśleć co zrobić jej na śniadanie.
Potem jej kroki zrobiły się bardzo ciche, ale doskonale słyszał jak puszcza wodę w łazience. Pewnie przypadkiem. Zapewne nie spotkała się nigdy z taką technologią. A niech sobie poogląda, póki nie zrobi czegoś niemądrego.
W końcu nadeszła ta chwila, w której okaże się czy Lani ma jakieś złe zamiary czy też nie. Przynajmniej na chwilę obecną. Kotka najpierw myszkowała po pokoju, wąchając i oglądając wszystko dokładnie. Lusian ani drgnął. No dobrze..poruszał co jakiś czas ogonem, więc gdy Lani chciała za niego chwycić, to nie było to takie proste. Nie reagował jednak w żaden inny sposób na jej obecność. Nagle chwyciła go za ogon po czym za niego pociągnęła. Z trudem powstrzymał się przed warknięciem na nią. Musiał się trzymać swojej roli.
Gdy podeszła do jego twarzy i nagle dotknęła go w nos, on pomarudził coś cicho i ręką zakrył twarz kołdrą. Chowając się przed Dachowcem. Wyczuł jakiś ruch powietrza, jakby ruszała nad nim rękami. Co ona robiła? Chciała by pokazał swoją prawdziwą formę? Ciekawe jakby zareagowała, jakby się dowiedziała, że to ten lis, którego spotkała na początku jest jego prawdziwą formą, a nie jakiś dziewięcioogoniasty demon, którym ponoć jest. No...oczywiście, że jest! Ale niech sobie kotka próbuje to jakoś udowodnić. Nie pokaże jej tej formy. Nie czuł takiej potrzeby, a jej też trzeba utrzeć trochę nosa, że nie wszystko jest takie jakie jej się wydaje.
Słysząc, jej dziwną inkantację, nagle przeciągnął się i złapał dziewczynę, przytulając ją do siebie i przewrócił się na drugi bok. Nie robił tego w erotycznym celu. Nie miał ochoty na igraszki, a tym bardziej z tą dzikuską. Po prostu chciał się trochę podroczyć. Cały czas miał zamknięte oczy i udawał, że śpi.
Gdy kotka w końcu wyrwała się z jego uścisku, otworzył jedno oko i zaśmiał się cichutko pod nosem. Położył się na plecach i spoglądał w sufit. Ręce położył pod głowę. Nasłuchiwał i czekał. Czekał aż Lani zaśnie. Gdy już to nastąpiło odczekał jeszcze chwilę, po czym wstał najciszej jak potrafił z łóżka. Zszedł na dół i starając się nie robić zbędnego hałasu, zaczął znosić nowy sprzęt do piwnicy. Gdy wszystko było już na dole, zapalił pochodnie, zamknął drzwi do piwnicy, a na dole zasunął ciężkie kotary, które tamowały większość dźwięków. Zabrał się za rozkładanie swojej mini siłowni.
Gdy już wszystko było gotowe postanowił to wypróbować. Zostało jeszcze kilka godzin to świtu. Ćwiczył długo. Naprawdę wziął sobie do serca postanowienie, zwiększenia tężyzny.
Gdy już uznał, że lepiej wyjść bo nie wie jak wcześnie Dachowiec śpiący na skórze z niedźwiedzia się budzi. Wziął prysznic i wrócił na górę. Ubrał nowe spodnie, nadal jednak luźne i zabrał się za robienie śniadania. Wzięło go na francuskie tosty. Miał w domu jajka, szynkę oraz bułki. Przygotował wszystko i powoli zaczął smażyć, mając nadzieję, ze Lani przynajmniej tego spróbuje. Nie może jej karmić cały czas mięsem. Musi mieć też dostęp do innych składników, no i nie będzie polował co chwila, w szczególności teraz gdy kotka postanowiła mu uszkodzić nogę oraz twarz. Przez co miał jedno oko lekko przymrużone, a co za tym idzie nie widział na nie tak dobrze jakby tego potrzebował do polowania.Lani - 26 Marzec 2017, 15:12 To co zrobił Lucek zanim mu uciekła było takie dziwne! Prawie takie jak to łapanie wszystkiego w te dziwne ludzkie macki!
Oplot ją rękami, przewrócił i trzymał przy sobie. Tak ze ich ciała sie stykaly!
Była tak zdezorientowana że aż zesztywniala. Nie wiedziała kompletnie co robić! Ale Udało jej się! Powiercila się i zwiala na dol! Nie mogła nic zrobić Luckowi bo by ją spalił... Gdyby nie to to by mu rozcharatała gardło. Tak że nawet na ścianach zostawiła by po tym ślad!
A tak? Zwiala i wskoczyła na szafe! Zagrzebala się w skórze niedźwiedzia i zasnęła.
Budziła się co chwila ale na powrót zaraz zasypiała. Słyszała jakis szelest, stukot i sapanie ake jakoś się tym nie przejęła. Dzięki tej skórze czuła się trochę jak w świątyni. Tak jej legowisko pełne było skór ale kotów.
Spala ale nie śniła. Obudzila się chwilę przed tym jak zaczęło świtac. Czuła nieprzyjemne odretwienie w karku i plecach ale chwile się porozciagala i juz było dobrze! Z racji że nikogo nie było a ona chciała siku zaczęła krążyć w te i nazad. Wejście na ogród było jakoś dziwnie zamknięte. Próbowała je jakoś otworzyć a nawet i rozlupac głową ale nie szło!
I wtedy do kuchni wszedł Lucek. Zaczął stukac i pukac i coś robić co pachniało ale nie jak wczorajszy jeleń więc Lani się tym niezbyt zainteresowała. Zmarszczyla nos, wstala i podeszła powoli do blatu.
- Otwórz. Dwór. Chce mi się siku! Zły Lucek! - powiedziała tonem zrzędzącego dzieciaka. Scisnela ze soba nogi zagryzajac usta. Siku siku siku.
Przecie nie zrobi tego tutaj... Lucek by się wsciekl a ona? Byłoby jej fuj. Spać tam gdzie się sika. Absurd. Stala więc przebierajac nogami i czekając na wybawienie. Kto wie ile jej pęcherz wytrzyma?Yako - 27 Marzec 2017, 11:50 Nawet nie zwrócił uwagi, że kotka już nie śpi. Ale niczego nie próbowała więc czym miałby się przejmować? Widząc jak do niej podchodzi już miał zapytać jak jej się spało, gdy usłyszał oskarżenie - pokazywałem Ci wczoraj jak się otwiera te drzwi - westchnął, ale szybkim krokiem ruszył na taras by go otworzyć i wypuścić kocicę.
Zastanawiał się czy nie pokazać jej działania toalety, jednak widząc jej minę uznał, że pewnie by nie wytrzymała. Pokaże jej to później, jakby znów kiedyś się w środku zatrzasnęła. Wolał nie musieć sprzątać po niej, chociaż....wtedy by ją nauczył jak się sprząta. Nie będzie przecież wszystkiego robił za nią. Nie jest małym dzieckiem tylko kobietą, która nie miała styczności z cywilizacją.
Wyszedł za nią do ogrodu i odetchnął świeżym powietrzem. Nie podglądał Lani, nie miał takiej potrzeby. Zerknął tylko kontrolnie gdzie pobiegła, czy czasem nie ucieka gdzieś, ale na tym jego zainteresowanie kotką się skończyło.
Wrócił do środka i zajął się śniadanie, myjąc też talerz, na którym Lani miała zostawiony gulasz, jakby w nocy zgłodniała.
Przygotował tosty, ze sporą porcją smażonej szynki i sera na nich i położył je na talerz. Pozostałe dwa przygotował, żeby je przenieść na tara. Skoro jest ładnie i ciepło to nie ma potrzeby, żeby kisić się w domu.
Przygotował też herbatę (zawsze może przynieść Lani szklankę wody, jakby jej nie zasmakowało). Nim jednak wszystko wyniósł na taras, nakarmił jeszcze kanarki i nalał im świeżej wody do poidełka.
W końcu zabrał wszystko na tacy na taras. Zabrał też ze sobą karmę dla karpi, żeby je później również nakarmić. W głowie opracowywał również plan wstawienia nowych drzwi do drugiej sypialni, oraz zrobienia nowego stołu. Całe szczęście miał już gotowy zapasowy stół, bo ten chciał wymieniać. Wystarczy go tylko złożyć.
Przesunął stół tak, żeby stał w słoneczku i usiadł na krześle, czekając na Dachowca.Lani - 28 Marzec 2017, 15:48 Pokazywał? No może! Ale po co je zamykał? Głupi Lucek!
Przebierala w miejscu nogami. Jeszcze chwila i naprawdę nie wytrzyma! A wtedy co?
Naprawdę nie rozumiała po co zamykać przejście do natury. Przecież jak jest otwarte to co się może stać? To tak jakby las się zamykalo na noc bo tak. Bez sensu!
Gdy w końcu Lucek się zlitowal i otworzył przejście na zewnątrz, Lani wybiegla z nory szybko jak wiatr! I pognala w pierwsze lepsze krzaki. Problem był taki że nigdy się nie wyprozniala w tej postaci. Miała więc pewien problem z ustawieniem się. Trochę zajęło zanim odkryla jak najlepiej to zrobić.
A i tak jakby ktoś patrzył to by się roześmiał bo wyglądało to pokracznie.
Ale jaka ulga! Lani się nawet jakby uśmiechnęła! Kucala jeszcze jakaś chwile. Następnie zakopala swoje siku.
Ziemia była trochę oporna ale się udało!
Trochę polazila po ogrodzie i go jeszcze sobie poogladala. Widać ze nie jest tu dziko. Byk tu zbyt... Idealnie. Natura sama z siebie tak nie rośnie. Trawa powinna byc wyzsza, wszędzie powinny byc różne chaszcze i dzikie kwiaty. Widać Lucek nawet w tym aspekcie jest ludzki!
Ludzie zawsze naginaja przyrodę tak by im pasowala. Tak jak wszystko inne!
Gdy w końcu wróciła na taras Lucek juz siedzial. A na stole było jedzenie. Ale nie widziala tam miesa. Zapach był jakiś dziwny. Trochę niechętnie usiadla i patrzyła na to wszystko. Było bardzo ciepłe bo parowalo. Tak smao jak dziwny brązowy płyn. Który źle pachniał.
- Co to to? - pokazala palcem na grzanki i herbatę. - Nie pachnie jak to z wczoraj - zmarszczyla nos a jej ogon machnął, świszcząc jak bicz.
Przyglądała się Luckowi podejrzliwie. - Co znaczy jak ludzie oplataja się swoimi dlugimi łapskami i przyduszaja? - oplotla sama siebie próbując pokazać o co jej chodzi. Marszczyla przy tym brwi. Lucek tak jej wczoraj zrobił! Ciekawe czy o tym wie.Yako - 28 Marzec 2017, 17:45 Czekał na Lani cierpliwie. Nigdzie mu się nie spieszyło, choć zastanawiał się co może robić z taką dzikuską. Nie weźmie jej przecież na miasto czy spacer, jeszcze kogoś zaatakuje i co wtedy? Nie chciało mu się kłócić z Gwardzistami i tłumaczyć im, że ta dziewczyna jest po prostu dzika i działa instynktownie. Raczej w tym momencie nawet Cierń by mu nie przepuścił. Westchnął ciężko, gdy o tym pomyślał. Musieli zostać w domu i ogrodzie. Tylko jak on jej może zagospodarować czas?
Zerknął na nią gdy przyszła na taras. Wyglądała na niezbyt zadowoloną. Pewnie dlatego, że nie czuła mięsa w śniadaniu. Lusian popijał herbatę i spoglądał na ogród, a dokładniej na biegające po sporym drzewie wiewiórki. Nie zwracał za bardzo uwagi na Lani. Ocknął się dopiero gdy zadała pytanie - bo to nie jest to co wczoraj, z resztą chyba możesz to zobaczyć prawda?- powiedział trochę złośliwie, choć w jego oczach, ani głosie nie czaiło się rozbawienie -bułki zamoczone w jajku z dodatkiem szynki, czyli takiego cienko pokrojonego mięsa i ser- powiedział beznamiętnie nie patrząc na kocicę -a do picia herbata, czyli wrzucone do wrzątku liście odpowiedniego drzewa. Można też użyć do tego niektórych ziół, jednak trzeba wiedzieć, których- wzruszył ramionami i odstawił swój kubek - spróbuj chociaż- spojrzał na Lani - skoro lubisz się uczyć to chyba lubisz poznawać nowe co? To też jest nauka, uczysz się nowych smaków- powiedział spokojnie i zabrał się za jedzenie swojej porcji -takie jest przynajmniej moje zdanie, że lepiej poznać jak najwięcej, żeby potem jak najlepiej poznać inne istoty- poruszył delikatnie ogonem - im więcej wiesz o przeciwniku tym masz większe szanse na pokonanie go - zakończył swój wywód. Gadał dużo ale nie miał ochoty na rozmowy. Planował swój dzień. Chciał w końcu naprawić te cholerne drzwi i może pozbyć się spalonego drzewa, ale najpierw musiał coś zrobić z tym dywanikiem, który siedział naprzeciw niego. Musiał obejrzeć jej rany, a potem znaleźć zajęcie, żeby mu nie przeszkadzała. Jeszcze by jej pieprznął siekierą w łeb i tyle by z pumy było. Chociaż może wtedy miałby w końcu ten upragniony spokój? Musi o tym pomyśleć.
Słysząc jej pytanie, podniósł wzrok znad talerza, początkowo nie rozumiejąc o co dziewczynie chodzi. Dopiero gdy wykonała ruch mający symbolizować przytulanie, załapał o co jej chodzi -to się nazywa przytulanie - westchnął -może to oznaczać wiele rzeczy. W ten sposób można się przywitać, pożegnać, okazać sympatię lub po prostu chcieć kogoś pocieszyć. Ale zawsze oznacza to coś pozytywnego - powiedział i lekko się odsunął rozkładając lekko ramiona, zapraszająco - chcesz spróbować? - zapytał jeszcze -jak zrobię coś złego to mnie podrapiesz, ale może jednak Ci się spodoba - wzruszył beznamiętnie ramionami. Miał to gdzieś jak odczyta jego zamiary, w końcu nie znała go no i nie była przyzwyczajona do czułości względem niej. To już wiedział i nadal odczuwał skutki jego próby pogłaskania jej.
Jeśli zdecydowała się spróbować objął ją delikatnie - czasami można dodać do tego głaskanie- powiedział i ostrożnie pogładził ją po włosach.
Jeśli jednak uznała, że nie jest zainteresowana, wzruszył ramionami i wrócił do swojego śniadania, bez słowa.