Astra - 9 Październik 2018, 20:20 Po wypluciu paska omal nie zwymiotowała z bólu. Fakt, że nie miała w zasadzie czym pewnie pomógł. Choć może wymioty by odwróciły jej uwagę od potwornego bólu w barku.
Pożaliła się na głos nad swoją, co tu dużo mówić, nieciekawą sytuacją.
Jednak nie było tu nikogo kto mógłby ją pocieszyć. Nie było nawet nikogo kto by mógł ją usłyszeć.
Podczas jej zabiegów przerywanych co chwilę jękami bólu - gdyż ciężko zrobić to co robiła bez choćby przypadkowych ruchów ramienia - bark zdążył spuchnąć do dwukrotnie większej niż zwyczajna objętości. Bardzo bolesnej objętości.
A nie był to prosty i szybki proces. Jakby nie patrzeć jedna ręka była wyłączona z użytku. I bolała. Bardzo.
Ruszyła. Każdy krok był kolejnym, oślepiającym błyskiem bólu.
Wyszła z załzawionymi oczami.
Wiał lekki wiaterek, było raczej ciepło.
Przed jej nosem przeleciał kot.
Szła w kierunku drzew, które niewyraźnie widziała. Po drodze minęłaby strużkę dymu unoszącą się zza pagórka. Drogę do lasu oddzielał jej płytki, ale rwący potok.
Co dziewczyna przedsięwzięła?Tulka - 9 Październik 2018, 22:12 Było źle...potrzebowała pomocy. Nie miała co jeść, nie miała jak zająć się swoimi ranami jak należy, nie wiedziała gdzie jest, przez co nie mogła spokojnie odpocząć. Normalnie pewnie by szukała pomocy u kogoś, ale jak teraz była prawdopodobnie w Świecie Ludzi, dodatkowo patrząc na reakcję tego mężczyzny to chyba nikt by jej nie pomógł. Była dziwadłem....znów czuła się źle. Miała już tak bardzo dość chciała już tak bardzo wrócić do domu.
Pot spływał jej po skroni, bark rwał bez litości, a żebra również nie pozwalały o sobie zapomnieć. Co jakiś czas ocierała łzy, by lepiej widzieć. Kota wystraszyła się lekko i powiodła za nim wzrokiem, by zobaczyć, w którą stronę się udał. Musiała uważać, a przynajmniej się starać, żeby czasem ktoś na nią nie napadł, bo nie miałaby najmniejszych szans by przetrwać. Nie chciała też zmieniać swojej formy, nie po tym jak została zaatakowana przez psa. Może lisem prędzej by się zajęli, ale nie miała pojęcia czy by jej nie dobili, albo jakiś zwierzak nie postanowiłby z niej zrobić sobie gryzaka. Choć w drugą stronę o też mogło działać. Ech...co miała niby teraz począć?
Rozglądała się nie tylko za niebezpieczeństwem. Szukała również jakiegoś kija by móc się podeprzeć. Musiała sobie choć trochę pomóc.
Gdy doszła do strumienia, stanęła nad nim. Najchętniej to by do niego wskoczyła i ochłodziła wszystkie rany i stłuczenia, ale wiedziała, że to nie najlepszy pomysł. Ruszyła więc wzdłuż strumienia, szukając jakiegoś mostka. Musiała się dostać gdzieś, gdzie będzie mogła odpocząć. Może jakaś opuszczona chata. A może znajdzie gdzieś odłamek? W końcu nikt nie mówił, że są tylko w Glassville.
Szła wzdłuż wody, powoli kierując się bardziej w stronę dymu niż się od niego oddalając. Trzymała się jednak blisko strumienia i starała się nie rzucać w oczy....o ile było to możliwe.Astra - 13 Styczeń 2019, 21:17 Za zgodą stron misja uznana za niebyłą.