Thorn - 18 Wrzesień 2017, 18:58 List dostarczony poprzedniego dnia nie dawał mu spokoju. Jak to możliwe, że dopiero rozpoczął poszukiwania Generis Collare a już zgłosiła się osoba która ma jeden egzemplarz i jest skłonna go oddać? Aeron miał chyba wyjątkowe szczęście... albo wyjątkowego pecha, bo list podpisany dużą, nieznaną mu literą wzbudzał podejrzenia. Mężczyzna przez cały wieczór nieufnie studiował każde słowo i zastanawiał się, czy mądrym posunięciem będzie udać się we wskazane miejsce.
Ostatecznie zdecydował, że chwilowo nie ma nic do stracenia a Lodziarnia była miejscem publicznym, wątpił by Istota która chce się z nim spotkać miała na tyle odwagi by atakować w Lodziarni. A poza tym w sklepie było wiele metalowych przedmiotów - w razie czego Thorn sobie poradzi.
Wychodząc z Rezydencji zapowiedział Służbie, że nie wie kiedy wróci dlatego dobrze by było, gdyby zjedli obiad sami.
Droga do lodziarni nie była uciążliwa, przecież znał to miejsce. Tancerz machinalnie obrał kierunek myśląc pewnie, że znowu jadą po porcję lodów dla Bianki. Wielkie kopyta stukały o bruk gdy ubita droga zmieniła się w miejską ulicę. Thorn skierował rumaka w stronę znajomego płotu, zeskoczył z konia i przywiązał go do drewnianej belki.
Poprawił ubranie i zmarszczył brwi. Nadal miał mieszane uczucia co do wyznaczonego spotkania. List ciążył mu na piersi, ukryty w wewnętrznej kieszeni marynarki. A co, jeśli to jednak pułapka?
Wszedł do Lodziarni z uśmiechem na ustach, jak to miał w zwyczaju. Pracownicy znali go, zawsze starał się być dla nich miły.
Miał na sobie czarny komplet (obrazek poglądowy, z tym, że naturalnie Thorn ma na sobie wersję męską), przypominający mundur ale jednocześnie nim nie będący - Thorn cenił sobie elegancję mundurów paradnych, dlatego też większość ubrać miał w tym właśnie stylu. Marynarka zapinana była na piersi sześcioma pasami, umiejscowionymi poziomo i zakończonymi ozdobnymi, złotymi guzikami. Lamówka również była w kolorze złotym, na ramionach mężczyzny znajdowały się ozdobne frędzle. Stójka okrycia wierzchniego ukrywała kołnierzyk białej koszuli, jedynie spod rękawów marynarki wystawały lekko te od koszuli. Przepasany był dwoma grubymi, skórzanymi pasami - jeden nosił zwyczajnie, na drugim przypięty wisiał rapier. Spodnie - czarne, klasyczne, bez ozdób. Na nogach miał oficerki z wysoką cholewą, wypastowane na błysk. W czerni i złocie wyglądał niesamowicie elegancko, dostojnie ale też i złowieszczo. Uśmiech wymalowany na twarzy sprawiał jednak, że już na pierwszy rzut oka wzbudzał sympatię.
Jego krok był pewny. Obcasy butów zastukały o posadzkę Lodziarki, gdy wszedł do środka. Nie zdążył się nawet przywitać bo nagle doskoczyła do niego dziewczyna. Wyglądała jak... Duch. Thorn jednak, będąc Istotą Długowieczną, od razu rozpoznał jej rasę. A przynajmniej zakładał, że była Szklanym. Jej chude, blade ciało i białe włosy potwierdzały jego domysły.
Zmrużył oczy i na chwilę uśmiech zniknął z jego ust, za to brwi powędrowały ku dołowi. ale gdy tamta wyciągnęła rękę w geście powitania, on również podał jej swoją. Ostrożnie, zachowując wymagany dystans. Ale gdy tylko ich dłonie się złączyły, złapał pewnie w męskim, pewnym uścisku.
- Witam. - powiedział formalnie i już po chwili powrócił miły uśmiech - Przepraszam, mój wierzchowiec jest dzisiaj wyjątkowo ospały. - skłamał, zrzucając winę na Tancerza. Ruszył w stronę stolika, przepuszczając ją przed sobą i zajął miejsce, ale dopiero wtedy kiedy ona usiadła.
- Dobrze, dziękuję, na razie nie narzekam. - skinął w jej stronę, odpowiadając na pytanie o dzień, zgodnie z protokołem. Bez wdawania się w szczegóły.
Bacznie obserwował jej twarz. Chociaż była cały czas uśmiechnięta, było w niej coś niepokojącego. Ale może Thornowi zwyczajnie się wydawało? Od dłuższego czasu nie widział żadnego Szklanego na swojej drodze. Unikali innych istot a i on niespecjalnie szukał ich towarzystwa.
Rumieniec na jej policzkach był uroczy. Arystokrata zmrużył oczy i zmienił uśmiech z delikatnego, miłego na tajemniczy. Brwi lekko uniósł ku górze.
- Anastasia? - to tłumaczyło dziwną literę "A" w liście, tylko dlaczego była tak dziwnie zapisana - Piękne imię. Wyjątkowo ci pasuje. - pozwolił sobie na komplement. Nic nie szkodziło zwrócić uwagę na wyjątkowość imienia dziewczyny. A kto wie, może będzie miało wpływ na negocjacje?
Wysłuchał tego co miała do powiedzenia i mniej więcej w połowie wyraz jego twarzy zmienił się diametralnie. Przez chwilę widniało na niej zaskoczenie i... zakłopotanie. Chciała by... zabił jej ojca?
Zaśmiał się nerwowo, chcąc wyładować atmosferę i już po chwili na powrót był spokojnym, opanowanym mężczyzną uśmiechającym się w tajemniczy sposób.
- Cóż. - zaczął odchylając się na krześle w tył - Sprawa wydaje się być prosta. Jestem w stanie zrozumieć decyzję którą podjęłaś, Anastasio, chociaż nie będę ukrywał, że zaskakuje mnie... tak radykalne posunięcie. - stwierdził - Nie będę jednak pytał czemu nie sięgnęłaś po mniej inwazyjne środki. - dodał przyglądając się jej uważnie - Jest tylko jeden problem. - pochylił się w jej stronę bo nie chciał by usłyszał go cały personel Lodziarni - Jestem Gwardzistą. Nie mordercą. - ściszył głos, zmienił też ton na poważniejszy - Masz przedmiot który mnie interesuje i faktycznie jestem w stanie dużo za niego dać. Ale nie zabiję bez powodu. - spojrzał jej w oczy - Żaden ze mnie płatny zabójca. Nie umiem przemykać w cieniu, jestem... żołnierzem, nie łotrzykiem. Twój ojciec musiałby dać mi powód. Bezpośredni. Musiałby mnie zaatakować, zagrozić mi. - zaczął wyliczać. Po chwili zamilkł i na moment sprawił wrażenie jakby się zaciął. Po kilku oddechach uśmiechnął się jednak szeroko i powrócił na oparcie siedzenia, przywierając do nich plecami. Splótł muskularne ramiona na piersi i podniósł nieco noc, zadzierając go na znak pewności siebie.
- Mogę go sprowokować. - powiedział i wyszczerzył zęby - Dać mu pretekst by mi zagroził, by dał mi ów powód. - jedną dłonią przeczesał włosy między rogami, pochylając przy tym głowę do przodu i tym samym niezamierzenie eksponując swoje imponujące rogi - Mogę zostać... rywalem owego okropnego, przebrzydłego, grubego pachoła któremu masz być poślubiona. Przedstawisz mnie ojcu jako swojego wybranka, zadbam by wyglądać na... ubogiego, prostego młodzika. - wzruszył ramionami - Szklany Arystokrata nie zaakceptuje Upiornego, zwłaszcza gdy nie jest majętny. Może to sprowokuje go by spróbował się mnie pozbyć? - ponownie się wyszczerzył - A to mi wystarczy. I wtedy... cóż. Będę działał w obronie własnej. - machnął teatralnie ręką, wykręcając ją wierzchem ku górze - Jestem jednak otwarty na inne propozycje. Bo zakładam, że masz przygotowany plan jak miałbym załatwić... tą sprawę.Anonymous - 22 Wrzesień 2017, 17:37
Post MG
Kobieta pokiwała głową delikatnie, słuchając go uważnie. Od czasu do czasu raczyła się białym, najprawdopodobniej śmietankowym lodem pokazując przy tym swój przezroczysty język. Zupełnie nie zwróciła uwagi na chwilową stratę animuszu Thorna, lub po prostu ją zignorowała. W jej oczach można było dojrzeć żywotność odbiegającą od stoickiej postawy jej reszty ciała. Możliwym było, że na prawdę mocno pragnęła śmierci swego zaborczego ojca a tylko dzięki swej wybitnej zdolności do ukrywania emocji nie dawała tego po sobie poznać. A co jeśli skrywała coś pod tą maską uroczej, nieśmiałej kobiety chcącej tylko wolności od swojego przyszłego niedoszłego męża? Choć niepopularne, to istniały praktyki mające na celu przejęcie cudzego majątku przez morderstwo. Anastasia nie dawała żadnego argumentu potwierdzającego lub obalającego tę tezę.
Siedząca i delektująca się zimnym rożkiem enigma spojrzała gdzieś za jego plecy, gdy ten się pochylił. Gdy skończył mówić, zwróciła się prosto na niego i otworzyła szeroko oczy. Na jej twarzy malowało się zadziwienie zupełnie nieadekwatne do sytuacji. Tak, jak gdyby usłyszała niesamowicie kontrowersyjną plotkę, której nie mogła dać wiary. Otworzyła lekko usta zasłaniając, je dłonią i podekscytowanym głosem odezwała się sporo głośniej niż zazwyczaj.
— Żartuje pan! Nie spodziewałabym się takiej uprzejmości z pańskiej strony. — Pozwoliła sobie na chwilę przerwy i na ułożenie dłoni na stole. Wyciągnęła przy tym palce w jego stronę. Długi, polakierowany na biało paznokieć palca wskazującego rysował kółko. — To doskonały pomysł, jest pan prawdziwym geniuszem.
Thorn w życiu nie oglądał tak dobrej gry aktorskiej. Tylko dlaczego kobieta postanowiła zacząć udawać, że rozmawiają o czymś zupełnie innym w tej właśnie chwili? Czyżby byli obserwowani? A może jej ojciec postanowił wysłać za nią swojego służącego, by prześledził czy aby na pewno nie zechciała się spotkać ze swym wybrankiem? Gdy w głowie mężczyzny pojawiały się pytania, ona kontynuowała.
— A może zaprowadzi mnie pan w to miejsce? Tyle pan o nim mówił, że po prostu muszę je zobaczyć!
Spoglądała przy tym mu prosto w oczy i uśmiechała się wesoło. Jak zawsze do tej pory, jej jasnoszare oczęta przekazywały zupełnie inną wiadomość. Teraz mówiły całkiem wprost, a wiadomość odbijała się w głowie Ciernia. "Zamknij się i graj." — Mówiły tak głośno, że aż Aeron mógł usłyszeć echo ich głosu we własnym uchu w formie cichutkiego szeptu.
//Wybacz obsuwę, ale słabo stoję z czasem ostatnio. Ale jako owieczka jesteś na pierwszym miejscu jeśli chodzi o odpisy.Thorn - 25 Wrzesień 2017, 23:39 Thorn przyglądał się z zainteresowaniem kobiecie. Coś podejrzewał, że jego plan może jej się spodobać. Co prawda nie wyglądała na pewną siebie kobietę, czyli taką jak większość mieszkanek Krainy Luster, ale miała w sobie coś, co pobudzało naturalne instynkty rosłego mężczyzny. Była drobna, miała niewinną buźkę i śliczny uśmiech. Arystokrata czuł przedziwną potrzebę zaopiekowania się tą drobną, kruchą osóbką.
Nie był jednak głupi. Żył na tyle długo, by nauczyć się, że pozory myliły. Ta z wyglądu drobna, nieśmiała kobietka mogła być w rzeczywistości bardzo niebezpieczną istotą. Jej zachowanie mogło brać się z tego, że była Szklaną, a ci raczej unikali przedstawicieli innych ras. Uchodzili za dziwnych, nawet wśród Lustrzan.
Mężczyzna posłał jej szeroki, nieco drapieżny uśmiech, gdy pochwaliła jego pomysł. Prawdę mówiąc dla niego byłoby to świetną zabawą. Udawanie partnera Anastasii? Czemu nie! Może aktor był z niego raczej przeciętny, ale za to wyborny kłamca. Dodatkowo, dzięki roli którą przyjdzie mu obrać, będzie mógł bezkarnie zbliżyć się do tej kruchej z pozoru dziewczyneczki. A towarzystwo kobiet wprost uwielbiał. Zwłaszcza takich, które potrzebowały 'Opiekuna".
Już miał się odezwać i dodać od siebie kilka dodatkowych informacji na temat ich umowy, kiedy zauważył, że coś w jej zachowaniu zmieniło się. Palec jej dłoni sunął po stole, spojrzał na niego tylko na chwilę by zaraz szybko powrócić wzrokiem na jej jasne oczy. I to właśnie w nich znalazł odpowiedź na pytanie, które zrodziło się w jego głowie.
Zmarszczył na chwilę brwi a uśmiech zniknął z jego ust, ale dosłownie na kilka sekund. Przez mgnienie oka wyglądał jakby się zamyślił, po chwili jednak uśmiechnął się szeroko, jakby był podniecony perspektywą wycieczki. Jego twarzy wygładziła się i pojawiła się na niej ekscytacja.
- Naprawdę chciałaby je panienka zobaczyć? - zapytał wesoło, ale niezmienionym głosem. Nie mógł się zdradzić, coś ewidentnie było nie tak. Może kogoś się przestraszyła?
Jej śliczny uśmiech i błyszczące oczy w pierwszej chwili ukazywały jedynie podekscytowanie, gdy jednak popatrzył chwilę w szare tęczówki, mógł odebrać jasny przekaz. Coś w jego głowie krzyczało, że powinien ją stąd wyprowadzić. I to natychmiast.
- O tej porze roku powinny rosnąć tam Szklane Róże, są bardzo rzadkie. - dodał, zmieniając zgrabnie temat z knowań, na coś zupełnie nieważnego - Słyszałem, że ich zapach jest tak unikalny, że dla każdego pachnie inaczej. Każdy czuje go w inny sposób. A po zerwaniu zapach podobno staje się nie do zniesienia obrzydliwy, dlatego najlepiej nie ruszać ich z krzewów. - powiedział - Może weźmiemy po porcji na wynos? Droga nie jest daleka, możemy iść spacerem. Po drodze zjemy i porozmawiamy, co panienka na to? - uniósł dłoń sygnalizując kelnerowi, żeby podszedł. Zanim jednak ten ruszył się z miejsca, Thorn obejrzał się za siebie, jakby chciał odszukać go wzrokiem. Uśmiechał się, jakby nigdy nic.
W rzeczywistości chciał sprawdzić kto znajduje się w Lodziarni. Kto sprawił, że Anastasia zapragnęła tak nagle zmienić temat na wygodniejszy.
- Przepraszam. - powiedział do pracownika Lodziarni - Poprosimy jeszcze dwie porcje, na wynos. - uśmiechnął się pogodnie do kelnera który był już w połowie drogi - Dla mnie Różane. - dodał, gdy ten zbliżył się do stolika.
Tęczowe oczy Arystokraty prześlizgnęły się po pomieszczeniu, ale czy zdołał dojrzeć kto zaniepokoił jego towarzyszkę?Anonymous - 28 Wrzesień 2017, 15:18
Post MG
Jego rola zaczęła się już teraz i jak się okazało, szło mu bardzo dobrze. Ktokolwiek ich obserwował, najprawdopodobniej odniósł wrażenie, że dwójka jest na randce i właśnie zbiera się do odwiedzenia miejsca, gdzie rosną szklane róże. Pomimo tego, że byli głośno, ich głosy nie były uniesione, a przepełnione radością. Sztuczną, ale liczyło się tylko to, że wyglądała na prawdziwą. Anastasia najwyraźniej była zadowolona z takiego obrotu spraw. Pokiwała głową i pochwyciła jego dłoń. Zamiast jednak wybrać dla siebie smak, odmówiła drugiej porcji, zauważając głośno, że nie dokończyła nawet poprzedniej. Albo nie smakowały jej lody, albo nie lubiła jeść zbyt dużo. Choć równie dobrze mogła to być cecha typowa dla Szklanych Ludzi.
Wzrok Aerona niestety go zawiódł. Spośród istot znajdujących się w Lodziarni nie było żadnego innego Szklanego. Ani nikogo, kto przyglądałby im się z większą ciekawością lub zażenowaniem niż cała klientela. Faktycznie zachowywali się na tyle głośno, że z biblioteki zostaliby już przegnani. Tutaj natomiast jedyną karą, jaka ich spotkała była uwaga innych. Nie było jednak w tym ich winy, albowiem ciężko nie zwracać na siebie uwagi, gdy przez swą własną skórę przebija się obraz jelit. Thorn nie mógł jeszcze sprawdzić, czy ta plotka o rasie jej partnerki była prawdziwa. Osoby, które mówiły o wyglądzie przezroczystych, dzieliły się na tych, którzy właśnie powtarzali tą opinię. Cała reszta natomiast utrzymywała, że są to prześliczne istoty. Wiadomym było, że widok jelit i seksowność nie szły w parze, choć niektórzy nie zwracaliby na to uwagi. Cierń nie miał zbyt wiele czasu na roztrząsanie tej kwestii, albowiem musiał gdzieś zaprowadzić kobietę. Gdzieś, gdzie zgubi wzrok nieznanego mu szpiega.
Thorn - 29 Wrzesień 2017, 19:57 Niestety nie udało mu się wyłapać z tłumu osoby, która mogła ich śledzić. Może dlatego, że większość zgromadzonych w Lodziarni patrzyło w ich stronę. Budzili zainteresowanie, nie co dzień spotyka się Upiornego i Szklaną przy jednym stole, rozmawiających o wszystkim i o niczym. Te dwie rasy raczej za sobą nie przepadały przez rywalizację o tron Krainy Luster. Niestety Thorn nie mógł trzymać się z dala od polityki bo należał do Gwardii, ale był tolerancyjny, dlatego nie krzywił się ani nie dawał do zrozumienia swojej partnerce, że coś jest nie tak.
Po chwili kelner wrócił ze zmartwioną miną. Zakomunikował, że nie ma różanych na co Thorn jedynie skinął głową i podziękował, mówiąc, że w takim razie rezygnują z zamówienia. Dziewczyna wydawała się nie być zainteresowana dokładką dlatego wstał i podszedł do jej krzesła, odsuwając je delikatnie by mogła spokojnie wstać. Stanął obok niej i podał jej ramię, by mogła, jeśli zechce, wesprzeć się na nim.
Była piękna na swój szklany, nieco dziwny sposób. Jej skóra była niemal przezroczysta przez co mógł zobaczyć jej wnętrze dosłownie. Ale Thorn, jako mężczyzna zwracał uwagę głównie na oczy a jej były wyjątkowo piękne.
Wyprowadził ją, przepuszczając w drzwiach. Uśmiechnął się do niej pokrzepiająco, jakby chciał przesłać niemy komunikat, by nie martwiła się szpiegiem. Ktoś wzbudził jej niepokój ale teraz, gdy tak dobrze odegrali luźną rozmowę, zgubienie ogona powinno być raczej łatwe.
Ruszył przed siebie, zerkając co chwilę na partnerkę. Był pewny siebie i uśmiechnięty, zupełnie jak... mężczyzna na już którejś z rzędu randce. Nie rozglądał się zbytnio by nie wzbudzić podejrzeń ale pozostał czujny.
- Zawsze zastanawiałem się, jak to jest być... Szklanym. - zaczął grzecznie - Wydajesz się, Anastasio, być dość krucha. Czy tak jest w istocie? - posłał jej miły uśmiech.
Szli wolnym krokiem i co chwilę skręcali. Dla szpiegującego ich droga którą obrali mogła wydawać się irytująco kręta, idiotyczna. Czasem zatrzymywali się bo Thorn chciał pokazać dziewczynie coś właściwie mało ważnego... Ot para na spacerze.
- Ach, znamy się już tak długo, Anastasio, a ja nigdy nie zapytałem co lubisz robić w wolnym czasie, gdy jesteś na przykład sama w domu. - zagaił, wczuł się w rolę młodzika który zaprosił swoją damę na spacer. Kierował się w istocie w stronę pobliskiego parku, ale wybrał dłuższą drogę.
- Masz może przyjaciół? Chciałbym ich poznać. A może kogoś się obawiasz? - w pozornie błahe, naturalne pytania wplatał przekaz podprogowy - Bo wiesz, masz mnie. - zaśmiał się naturalnie - Jestem dość silny, zawsze stanę w twojej obronie. - ujął jej dłoń i jeśli pozwoliła, ucałował jej wierzch. W jego oczach mogła zobaczyć powagę, mimo pozy którą przyjął.
Spacer nie trwał długo ale Thorn miał nadzieję, że udało im się zgubić ogon. Wprowadził ją do pobliskiego parku i zaprowadził niemalże na sam środek gdzie rósł pojedynczy krzak Szklanych Róż.
- To tutaj, piękne prawda? - powiedział wskazując roślinę. Odczekał chwilę po czym ujął jej dłoń i patrząc jej w oczy, ponownie ją pocałował.
- Moja miła, chciałbym poznać twego ojca. - powiedział z determinacją w głosie - To już najwyższy czas, nie mogę dłużej ukrywać tego co czuję do ciebie. - westchnął - Wiem, nie będzie zadowolony. Ale może jak mnie pozna, zmieni zdanie? Może jak udowodnię że jestem wart więcej, zgodzi się byśmy byli razem? - ścisnął jej rękę wpatrując się w jej jasne oczy - Anastasio, bardzo mi na tobie zależy. Bardzo.Anonymous - 1 Październik 2017, 17:16
Post MG
Zostawili za sobą lodziarnie. Choć byli obserwowani nie tylko przez rzekomego szpiega, nikt nie zadał sobie trudu by za nimi wstać, choćby by spojrzeć w którą stronę poszli. Osoba, której Anastasia tak się przestraszyła albo wiedziała że została przez nią zauważona, albo po prostu jej nie śledziła, a znalazła się tu przypadkiem. Kobieta raz obejrzała się za siebie, by sprawdzić czy aby na pewno nikt nie podąża ich śladem, jednak nie dała po sobie znać, jeśli na prawdętak było. Nie przestawała jednak odgrywać swej roli zakochanej w nim szlachcianki. A może po prostu nie chciała przerywać gry? W jej oblicza nie można było wyczytać która z opcji była prawdziwa.
– Tak samo, jak każdym innym. – Odparła mu cicho, wtulając się w jego ramię. – Jesteśmy tak samo ludzcy jak wy. Nie jesteśmy ani z kryształu ani ze szkła.
W jej głosie czuć było nutkę goryczy i gniewu. Czyżby poczuła się dotknięta jego pytaniem? Jej zachowanie kolejny już raz zaprzeczało wrażeniu jakie sprawiała. Wydawać by się mogło, że zechciała dopiec towarzyszowi, wyraźnie akcentując porównanie do ludzi w zdaniu. Wciąż jednak ściskała jego rękę, jak gdyby potwierdzająco odpowiadała na jego pytanie. Na następne zaś jedynie westchnęła, jak gdyby na prawdęwstydziła się swojego hobby. Albo jego braku. Jednak po dłuższej chwili niezbyt zręcznego milczenia postanowiła mu odpowiedzieć.
– Całe dnie spędzam na przygotowaniach do ślubu. – Teraz jej słowa wyraźnie drgały, ackentując smutek który powodowało wspomnienie codzienności zwiastującej jeszcze większą rozpacz. Czyżby jej przyszły mąż był aż tak okropny? To było kolejne pytanie dodane do długiej listy wszystkich pytań jej dotyczących. Następne słowa wypowiedziała już szeptem i poprzedziła westchnięciem. – Dobrze wiesz, czego się lękam.
Przez chwilę przyjrzała się krzewowi, do którego ją zaprowadził. Co prawda nie był tak okazały, jak można było sobie wyobrazić, ale faktycznie pochłonął dużą część jej uwagi. Zanim odeszli, wyrwała jeden kwiat z gałązki i porzuciła na ziemię, najprawdopodobniej w celu sprawdzenia czy po zerwaniu róża zacznie pachnieć okropnie. Albo chciała odrzucić innych od pięknej rośliny. Odwróciła od niego wzrok, gdy usłyszała o tym jak bardzo mu na niej zależy. Odparła mu sucho.
– Przestań. Odprowadź mnie na dworzec i się pożegnamy. Odwiedzisz mnie pojutrze, prawda?Thorn - 2 Październik 2017, 11:55 Anastasia była... zadziwiająca. Thorn szedł z nią, wtulała się w jego ramię a mimo to, w jej głosie co chwilę dała się słyszeć inna nuta. Zachowaniem mówiła co innego, głosem zaś co innego. Pokazała mu istny wachlarz tonów swojego głosu. Gdy zagadnął o Szklanych a ona odpowiedziała mu, poczuł się źle bo chyba trafił w czuły punkt. A przynajmniej tak wywnioskował z jej głosu.
Przycisnął ją do siebie, uśmiechając się pogodnie. Nawet jeśli już nikt ich nie śledził, mógł wykorzystać tę chwilę na wymuszenie bliskości między nimi. Oczywiście wszystko w imię gry aktorskiej, w końcu oboje udawali zakochanych w sobie młodzików.
Nie obraził się za porównanie go do Człowieka. Faktycznie, między tymi rasami były ogromne podobieństwa, a sam Thorn był tolerancyjny. Nie uważał się za lepszego tylko dlatego, że urodził się Upiornym Arystokratą. Czasem nawet żałował, że tak się stało ale to już inna historia.
Jak w kalejdoskopie, jej zachowanie ponownie się zmieniło. Chciał rozładować napięcie zadając pytanie o coś prozaicznego. Mógł przewidzieć, że dziewczyna odpowie w ten sposób. W końcu w Krainie Luster to rodzina Panny Młodej organizuje uroczystość ślubną. Pan Młody, niczym złapany w sidła kocur, miał być tylko doprowadzony na miejsce. No i oczekiwano, że złoży przysięgę, tak przecież wypadało. Pod presją, gdy inni patrzyli na to co zrobi, obierał więc sobie za żonę kobietę, która niekoniecznie była jego wybranką.
I tak było w tej sytuacji. Anastasia najwidoczniej nie tyle brzydziła się swoim narzeczonym, co reagowała smutkiem na to, co zgotował jej los. A przynajmniej w tej chwili.
Gdy stanęli przed krzewem wydawała się być nieobecna. Obserwował jej poczynania, zgrabnie grając smutek. Właściwie jej los był mu obojętny i pewnie by to okazał, gdyby nie przedmiot który miała a na którym mu zależało. Musiał więc pokazać, że się stara. Grał w jej grę, nie wiedząc czy dalej są obserwowani czy nie.
Gdy odwróciła wzrok i poprosiła by ją odprowadził, spuścił na chwilę wzrok. Pod nosem uśmiechnął się nieco diabolicznie po czym zrobił krok i chwycił ją w objęcia. Przycisnął jej głowę do swojej piersi, sam chowając twarz w jej włosach, przy uchu.
- Mógłbym cię porwać i już zawsze bylibyśmy razem. - powiedział na głos i przejechał dłonią po jej plecach, zatrzymując ją jednak w odpowiedniej odległości od stref intymnych.
Pochylił się jeszcze bardziej. Nawet jeśli ktoś ich teraz obserwował, mógł zauważyć jedynie tulącą się parę. Jego twarzy nie było widać, po ukrył ją w jej jasnych włosach, prawie wciskając swój nos do jej ucha.
- Podaj miejsce i czas, a przyjdę. - szepnął tak cicho, że gdyby nie bliskość, kobieta nie byłaby w stanie usłyszeć jego głosu. Pomógł mu wiatr który powiewem zagłuszył szept.
Jeszcze przez chwilę przyciskał ją do siebie, udając przytulanie i dając jej czas na dyskretną odpowiedź. Jeśli się wyrywała, zaciskał ręce wokół niej stanowczo. Przecież ustalili, że mają udawać kochanków.
Po jakimś czasie puścił ją i uśmiechnął się ciepło. Niezależnie od tego w jakim humorze teraz była. Uniósł dłoń do ust i gwizdnął na palcach głośno. Minęło kilka minut a między drzewami zamajaczyła sylwetka Tancerza, myszatego ogiera Arystokraty. Zwierzę podeszło do pary i parsknęło głośno, wyrażając niezadowolenie na widok nieznanej mu osoby.
- Pojedziemy konno, będzie wygodniej, moja kochana. - powiedział, podszedł do wierzchowca i podał jej rękę, by mógł ją podsadzić.Anonymous - 3 Październik 2017, 19:24
Post MG
Być może kobiecie zależało na sprawieniu wrażenia tak zmiennej, tak tajemniczej. Thorn przecież nie mógł mieć żadnej pewności co do tego, czy którekolwiek zdanie pzez nią wypowiedziane miało w sobie choć ziarenko prawdy. Równie dobrze mogła przecież go okłamywać po to, by dotrzeć do swojego celu po cudzych trupach. Aeron miał przecież już okazję przekonać się jak świetną jest kłamczuchą i aktorką. Chyba jedynie tylko oczy jej wymykały się spod kontroli, a i to nie mogło być pewne. Z drugiej zaśstrony przecież nie miała najmniejszego powodu by okłamywać osobę, którą wynajęła do mordu. Przecież jej przesłanki ani trochę nie wpływały na przebieg zadania.
Rozmyślania nad enigmatyczną naturą dziewczyny w żadnym stopniu jednak nie przynosiły zrozumienia. Każde z pytań miało szereg pasujących odpowiedzi z których każda rodziła kolejne pytania tworząc nierozerwalny i niekończący się ciąg. I choć były to drobne pytania przemykające przez głowę mężczyzny w mgnieniu oka i bez większej kontroli, to niosły ze sobą pewną niepewność. Na niepewność nie było jednak czasu. Szklana potulnie oddała się jego objęciom. Z głową opartą o jego ramię milczała, sprawiając wrażenie załamanej wspomnieniem przyszłego ślubu. Zupełnie przemilczała zdanie o ucieczce. Następne jego słowa zaś skwitowała pomrukiem. Dopiero gdy mężczyzna zaproponował jej jazdę konno, pokręciła głową i powiedziała mu.
– Nie ma takiej potrzeby. Niedługo przyjedzie po mnie służba. Możesz ze mną poczekać, jeśli zechcesz. Jeśli nie... Przyjadę po Ciebie w samo południe pod lodziarnię.
Oddaliła się o krok od rumaka niepewnym krokiem. Czyżby się go bała? A może była to po prostu kolejna maska?Thorn - 8 Październik 2017, 22:13 - Poczekam. - powiedział pewnym głosem - Nie będę się przecież chował, skoro za niedługo pozna mnie cała twoja rodzina. - stwierdził chłodnym głosem ale uśmiechnął się ciepło, co kontrastowało z tym co powiedział.
Dziewczyna chyba nie przepadała za końmi bo gdy przybył Tancerz, odeszła od niego na pewną odległość. Thorn cmoknął na rumaka a ten potulnie do niego podszedł, stając jednak tak, by Anastasia nie miała z nim kontaktu. Po co denerwować dziewczynę?
- Jutro będę czekał pod Lodziarnią. - powiedział cicho - I może tym razem to ty przygotujesz plan, co będziemy porabiać? - spojrzał jej w oczy a w jego tęczowych pojawił się błysk. Oczywiście, że chciał by jutro podała mu szczegóły ich małej operacji. Nie ustalili nic poza tym, że Thorn ma udawać kochanka kobiety. A to zdecydowanie za mało.
Miał nadzieję, że dziewczyna wyłapała subtelną sugestię. Na prawdę nie uśmiechało mu się brać udziału w akcji bez dogrania nawet najmniejszych szczegółów. Lubił mieć wszystko dopięte na ostatni guzik by uniknąć ewentualnych pomyłek w trakcie. Które przecież mogły się skończyć uszczerbkiem na zdrowiu, bo zamach na Szklanego arystokratę, gdyby został wykryty, nie uszedłby Upiornemu na sucho. Co innego jeśli uda się do sprowokować i zaatakuje pierwszy.
Anastasia przemyśli sobie wszystko na spokojnie w domu i jutro powie mu więcej. Może nie natrafią na żadnego szpiega, jak dzisiaj.
Gwardzista nie był w ogóle pewien czy ów szpieg istniał. Może dziewczyna wymyśliła go sobie? Zachowywała się dziwnie.
Na wszelki wypadek skupił się na Blokadzie Umysłu by ją wzmocnić. Teraz już nikt nie wbije się w jego myśli i nie przeczyta o umowie jaką zawarł z Anastasią.
Bardzo zależało mu na Generis Collare a był to dość rzadki przedmiot. Ułatwiłby mu funkcjonowanie w tym kolorowym świecie, gdzie nigdy do końca nie wiadomo czy napotkana Kobieta faktycznie nią jest.
Przeniósł wzrok na miejsce w które patrzyła dziewczyna i opuścił nieco powieki, przyjmując nieco znudzony wyraz twarzy. Poklepał Tancerza po boku a koń cicho parsknął.
Ciekawe ile przyjdzie im czekać.Mari - 15 Listopad 2017, 16:54
Kobieta lekko spięła się, słysząc, że poczeka z nią na służbę. Widać nie chciała jeszcze się z nim pokazywać, ale jeśli ich plan miał wypalić to musiała to jeszcze przez jakiś czas utrzymywać - dziękuję najdroższy - wyszeptała do niego. Co jakiś czas, rozglądała się, czekając na swoją służbę. Zastanawiała się kogo ojciec po nią przyjdzie.
Cały czas starała się stać jak najdalej od Tancerza. Spoglądała na niego co jakiś czas z pewnym niepokojem. Może bała się koni? A może uważała na coś z nimi związanego? A może jeszcze coś innego? Kto ją tam może wiedzieć. Tylko ona sama.
Przytaknęła mu głową, słysząc o jutrzejszym dniu - może jutro spotkamy się tutaj i wybierzemy gdzieś na spacer? Może coś zjemy razem? - zapytała znowu się uroczo uśmiechając, jakby całkowicie zapomniała o swojej poprzedniej niepewności oraz o tym, że czegoś się obawiała - jutro mój ojciec ma jakieś ważne spotkanie, więc będziesz mógł go spotkać dopiero następnego dnia - wyjaśniła. W końcu już wcześniej mówiła o tym, Aeron ma ją odwiedzić pojutrze. Czyżby mu to umknęło? Ale przynajmniej będą mieli trochę czasu na to, by dograć jakieś szczegóły.
Nagle zesztywniała i spojrzała za Arystokratę - już po mnie przyjechali - uśmiechnęła się. Westchnęła też z ulgą widząc kto po nią przyjechał - muszę już uciekać mój najdroższy, jutro w południe będę tutaj na Ciebie czekać. Przyjdziesz prawda? - powiedziała jeszcze i ruszyła w kierunku, w którym wcześniej spoglądała.
Na drodze faktycznie stał powóz, prowadzony przez dość znudzonego mężczyznę, który wyglądał na dość zniecierpliwionego, że musi na panienkę Anastasię w ogóle czekać. Czyżby nie zajmował się tym na codzień?
Thorn - 18 Listopad 2017, 22:35 Uśmiechnął się do niej uwodzicielsko gdy zaproponowała takim niepewnym głosikiem kolejne spotkanie i jego scenariusz. Dziwiła go tymi swoimi nagłymi zmianami w zachowaniu, ale nie jemu ją oceniać. On miał jasny cel - zdobyć Generis Collare. A skoro ta tutaj pannica ma sztukę, grzechem byłoby nie skorzystać. Był też ciekaw co z tego wszystkiego wyniknie, bo choć nie chciał nikogo zabijać tak po prostu, to musiał się dowiedzieć dlaczego Anastasia chciała zabić swojego rodzica za taką błahostkę jak wydanie jej za mąż za kogoś, na kogo ona nie miała ochoty. Przecież są łatwiejsze metody na zmianę swojego Przeznaczenia.
- Znam całkiem dobrą restaurację, niedaleko. - powiedział - W takim razie zapraszam cię na obiad i spacer. - dodał usatysfakcjonowany, że to dziewczyna wybrała co będą jutro robić. Prawdę mówiąc nie miał pomysłu jak mógłby wyglądać dzień ze Szklaną co do której musiał smalić cholewki. Jeszcze gdyby to było prawdziwe uczucie to może i by się starał ale przecież mieli dokonać jedynie prostej transakcji. Generis Collare za przysługę.
- Tym lepiej. - stwierdził wzruszając ramionami - Będę miał jeszcze jeden dzień na wyciągnięcie od ciebie dodatkowych informacji... moja słodka. - przyciągnął ją do siebie i przycisnął zbliżając twarz do zagłębienia między szyją a barkiem. Udawał, że składa w tamtym miejscu pocałunek a tak naprawdę nawet nie dotknął jej skóry ustami.
Czego się nie robi kiedy w pobliżu mogą być nieproszeni obserwatorzy.
Zesztywniała cała a on zaśmiał się cicho ciemnym, mrocznym głosem. Jak rozleniwiony kocur. Ona jednak zakomunikowała, że przybył transport więc puścił ją i wyprostował się, szukając wzrokiem wozu lub jeźdźca.
- Będę czekał, ukochana! - zawołał za nią, wykonując teatralny gest, przystawiając sobie dloń do ust i posyłając jej buziaka. Jak w tandetnym romansidle.
Patrzył na odchodzącą Anastasię i na powożącego. Chyba nie był zadowolony ze swej służby ale przecież Thorna nie obchodziło jaki stosunek do służby miała rodzina Szklanej.
Gdy zniknęli z pola widzenia, skrzywił się i przetarł dłonią twarz. Westchnął zniecierpliwiony po czym udał się w stronę Rezydencji.
Jeszcze mało wiedział ale przeczuwał, że jego układ z panienką Anastasią wcale nie będzie taki prosty jak się wydawał.
ZT (zmiana tematu gdzie będzie kontynuowana misja)Mari - 15 Maj 2018, 13:08 Starała się iść w miarę sprawnie i nie pokazywać, że noga jej naprawdę dokucza, ale w rezultacie szły dość wolno. Nie jakoś strasznie ślamazarnie ale i tak wolniej, niż jakby obie były w pełni sprawne. Lodziarnia nie była jakoś specjalnie daleko więc wędrówka również długa nie była.
Dziewczyna przysiadła na jednym z krzesełek pod parasolem - dzięki - powiedziała i poczekała aż miła sprzedawczyni przyniesie im menu, żeby mogły sobie coś wybrać. Zawsze mogą też wejść do środka i wybrać po prostu smaki. Ale z tego co widziała są desery, które można sobie samemu zaprojektować. Na razie jednak chciała spojrzeć co mają gotowego i odpocząć. Zauważyła jednak, że w karcie mają aktualną listę smaków, które można sobie wybrać. Zamachała lekko ogonami i zagłębiła się w lekturę. Zastanawiała się też, czy można coś kupić na wynos, to może by zabrała jakieś pudełko, o ile oczywiście faktycznie będą takie dobre jak słyszała.
-To na co miałabyś ochotę? - zapytała, z miłym uśmiechem, ciekawa co wybierze Ira. Były też różne kawy, czekolada, zarówno na zimno z lodami, jak i na gorąco i z lodami i bez. Sama nie do końca mogła się zdecydować, na co miałaby ochotę.Ira - 15 Maj 2018, 14:19 Jak dzielnie szła. Wiedziała, że musi boleć, a tamta nic nie okazywała. Jakby z Iry był wilk, który tylko czeka na okazję by dorwać osłabionego osobnika. Uśmiechnęła się do własnych myśli.
Trochę przed wejściem do lodziarni zaczęła z głupia frant chichotać.
- Przepraszam. - powiedziała puszczając kolejne bańki - Ale właśnie sobie pomyślałam, że niemal przysłowiowa z nas parka. "Wiódł ślepy kulawego". - I znów zachichotała wśród baniek.
Tylko machnęła ręką na podziękowanie. Nic takiego nie zrobiła, a gdyby na nią nie wleciała to by nie miała problemu.
Podniosła okulary widząc karty i przetarła oczy. Z niechęcią patrząc na błyszczące palce wytarła je o materiał spodni.
- W sumie to nie wiem. - odpowiedziała się starając się czytać wśród migotliwych błysków. - Może to trochę dziwnie zabrzmi, ale nie wiesz czy mają tu jakieś ostre, pikantne lody? Nie jestem przesadną fanką słodkości.
Bańki już zaczęła dokumentnie ignorować. Siedziały w ogródku to nie powinno to nikomu przeszkadzać. Co najwyżej będzie rozrywką dla jakiegoś dzieciaka.Mari - 15 Maj 2018, 15:24 Zerknęła na swoją towarzyszkę, gdy ta nagle zaczęła się śmiać. Uniosła pytająco jedną brew, a gdy usłyszała odpowiedź, sama parsknęła śmiechem - w sumie masz rację - powiedziała, ocierając łezkę z kącika oka. Musiały wyglądać przezabawnie. Ira w ciemnych okularach, nie do końca widząca co się przed nią dzieje i Mari, która nie za bardzo mogła stawać na jedną nogę z powodu kontuzji.
Przeglądała menu i słysząc pytanie Iry, zamyśliła się i przejrzała jeszcze raz co ciekawsze smaki - mają tutaj lody o smaku chilli, wasabi, habanero, imbiru - wymieniła -jest też deser Płomienne Pożegnanie, z miksem najostrzejszych smaków. Jeśli chcesz to to możesz wziąć. Jest też jeszcze jeden, trochę łagodniejszy ale też zdecydowanie na ostro - wymieniła co mają tutaj do zaoferowania - oba są dodatkowo z sosami oraz posypkami na ostro - dodała jeszcze po chwili wczytywania się w opis.
Jeśli Ira zdecydowała się na nie, Mari zamówiła jeden z ostrych deserów, a dla siebie mieszankę lodów, pistacjowych, czekoladowych, kasztanowych, krówkowych i bezowych z bitą śmietaną i polewą karmelową. Uwielbiała na słodko, więc to czy to będzie za słodkie, nie groziło jej.
Poruszała leniwie swoimi ogonami i spoglądała na swoją towarzyszkę - to co takiego byś chciała wiedzieć? Mam nadzieję, że zaspokoję Twoją ciekawość- powiedziała i pękła jedną z większych baniek, swoim ostrym pazurem.Ira - 15 Maj 2018, 16:35 - To ja bym wzięła w tak razie te chilli, gorzką czekoladę i orzechową posypkę. - tylko się uśmiechnęła słysząc jaką słodką bombę kaloryczną jaką zafundowała sobie Mari. Nie dość, że było tego sporo to wyglądało i pachniało makabrycznie słodko. Aż kichnęła od tego zapachu. Wtedy też zwróciła uwagę na pewien szczegół i zapytała się towarzyszki:
- Hej, czy te fioletowe plamy były tu wcześniej? - spytała po tym jak kelnerka już odeszła. Wyglądały one jakoś nie na miejscu, a nie chciała marudzić obsłudze jeśli to nie ich wina lub wręcz mają tu być.
Chciała złapać za jeden z jej ogonów, ale się powstrzymała i zamaskowała gest chwytając za łyżeczkę, którą po chwili wpakowała do ust.
- Tak przede wszystkim to jest przed czy po Żywiosaliach? Tak trochę zgubiłam rachubę. - uśmiechnęła się rozbrajająco. Wiedziała, że jakoś był te okolice, ale jakoś nie sprawdziła, a czas lubi tu płatać figle. - I ogółem czy jest coś ciekawego do roboty w okolicy. Jak już mam wolne to chciałabym coś porobić. A jeszcze lepiej w tak uroczym towarzystwie. - dodała mrugając do kotki.