Anonymous - 23 Czerwiec 2011, 13:32 Gdyby ktoś w jego obecności odważył się nazwać Noir zimną s... lub jakoś inaczej obrazić, skończyło by się zapewne na poważnym okaleczeniu ciała co najmniej. Strach który widział w jej oczach jeszcze nie dawno utwierdził go w przekonaniu, że jest Panienka, taka zimna i czasem okrutna z powodu samotności. Bo nie ma nikogo, przed kim mogla by odsłonić swe wnętrze, okazać swą wrażliwość i słabość. Każdy ma jakieś. Nie miała nikogo takiego do tej pory, ale Cez będzie tą osobą, będzie dążył do tego, taki obrał sobie cel. Być nie tylko kochankiem, umilaczem czasu, ale też tym, który wysłucha, przytuli i otrze łzy. Taka jego zdaniem rola przytulanki, a więc jego i nie zawiedzie. Będzie przy niej nawet jeśli przypłaci to utratą kociej dumy, czy życia.
Polecenie wykonał natychmiast przenosząc swoje ciało bardzo blisko niej i kładąc się bokiem na materacu nie zapominając przy tym o zdjęciu butów. Nie był w stanie leżeć spokojnie tuż obok. Pocałował jej usta z ledwo powstrzymaną zawziętością jaką wykazuje się podróżnik pijąc wprost ze źródła w oazie po długiej wędrówce przez pustynię.
Musiał przerwać, by zaczerpnąć oddechu, lecz zaraz powrócił do przerwanych pieszczot, tym razem jednak kierując usta ku smukłej szyi, dekoltowi i jeszcze dalej bu zatrzymać się na piersi, jednak nie uwalniając jej jeszcze spod biustonosza. Szybkie bicie serca, przyspieszony oddech, spocone dłonie wędrujące po ciele ukochanej i to wrażenie, że spodnie się skurczyły.
Można by pomyśleć, że oddaje się temu całkowicie, siłą by trzeba go od Noir odciągać, ale nic bardziej mylnego. Wystarczy jej szept, nieznaczny gest by natychmiast cofnął się i czekał poleceń.Anonymous - 23 Czerwiec 2011, 13:48 Sama przewróciła się na bok przodem do Muzykanta a potem naparła na niego nieznacznie każąc mu położyć się na plecach. Sama podniosła się na łokciach i nie odrywając swojego ciała od ust pieszczocha sięgnęła do szafki nocnej wyciągając stamtąd coś ciemnego i zwiewnego. Poczekała na chwilową przerwę w pieszczotach na zaczerpniecie oddechu i oparła palec na Jego ustach odsuwając je od siebie i pozwalając mu ułożyć wygodnie głowę na materacu.
- Zamknij oczy. - jasna twarz oblały promienie słońca wpadając do sypialni przez ogromne okno. Poczekała, aż wykona polecenie i zaczęła wiązać na jego twarzy przepaskę, która zasłaniała mu oczy i odbierała możliwość rejestrowania tego, co robiła wampirzyca. - Sprawię, że lepiej poczujesz, to co będę robiła.
Zdawać by się mogło, że jej ciepły oddech zalewa jego wargi. Potem coś chłodnego owinęło się dookoła jego nadgarstka, potem drugiego przysuwając je blisko siebie, a potem nastąpiły dwa stuknięcia. Kajdanki.
Teraz mógł zacząć się bać, ale czy to robił?
- Ufasz mi? - spytała zanim on zaczął o cokolwiek pytać i chwile po tym poczuł jej ciężar na swoich biodrach, o podobnym rozmieszczeniu, co wtedy w ogrodzie, jej twarz za to, wisząca teraz nad jego nie przemieściła się.Anonymous - 23 Czerwiec 2011, 20:05 Choć naparła nań ledwo co, usłuchał bez wahania i ułożył się na plecach. Oczu nie zamknął od razu, ale z uśmiechem wpierw spojrzał w jej oczy. Nie stawiał oporu. Wiedział, że nie powinien tego robić. Przepaska na oczy, kajdanki, poczuł coś jakby cień strachu, lecz zbyt słaby i krótki by sam zwrócił na niego uwagę. Był bezbronny, więc leżał tylko upajając się jej zapachem i niecierpliwie czekając ciągu dalszego.
- Tak. - odpowiedział. jedno krótkie proste słowo. Nie polemizował nad tym jak bardzo jej ufa, nie widział takiej potrzeby. Chyba powinien się zrelaksować, ale w tej chwili graniczyło to z cudem. Wiedział doskonale, że brak jednego ze zmysłów wyostrza pozostałe. Utrata wzroku podczas walki może byc niebezpieczna, dlatego Jack uczył go słuchać przeciwnika, przez zawiązanie oczu. W obecnej sytuacji jednak pierwsze skrzypce grał dotyk i każdy nawet najmniejszy wywoływał przyjemny dreszczyk.
Wtedy dzwoneczek na szyi swą melodią przypomniał o sobie, gdy Kot przełknął ślinę. Ciekaw był, co też jego Pani zamierza i trochę niecierpliwił.
Nie bal się, miał pelne zaufanie do Noir i był strasznie ciekaw, co będzie dalej.Anonymous - 23 Czerwiec 2011, 21:57 Nie spostrzegła jak jej oczy zdążyły zmatowieć, choć w oczach na cień sekundy żyły na jego ciele jakby zrobiły się bardziej widoczne. Nie, te teraz, nawet kilka łyków pozbawiłoby go energii. Każda istota jest na tyle krucha i delikatna, że pozbawienie ich nawet małej ilości krwi odbije się mocno na ich zdrowiu.
Dobrze wiedziała, ze pozbawienie go wzroku wyostrzy resztę zmysłów i sprawi mu dodatkową przyjemność. To byłą nagroda, takie niewinne podziękowanie, a nawet nie mogła ukryć tego, że jej samej też się to podobało. Tak nawet egoizm bywa nużący.
Dotyk wilgotnych ust i łaskotanie pozlepianych przez wodę kosmyków włosów najpierw spoczął na ramieniu Kota pieszcząc skórę końcówką języka i pozostawiać po sobie ciepły ślad, ścieżkę biegnącą na tors. Tam dłonie rozmasowywały ewentualnie napięte mięśnie i drażniły skórę dotykiem samych koniuszków. Udało jej się nawet przygryźć nieznacznie skórę zwierzaka nie raniąc go jednak ale zostawiać po siebie różowiutki ślad. Dłonie pojeździły kilka razy tuż nad linią spodni udając człowieczka, jakiego nogami są palec wskazujący i środkowy póki nie dobrały się do rozporka. Potem musiała się podnieść na krótką chwilę, by uwolnić Cez’a od tej magicznie kurczącej się części odzieży zanim ta nie wylądowała na podłodze tuż obok łoża. Po tym przez chwilę nie czuł nic, mógł słyszeć jedynie szuranie materiału, który najpierw był całkiem głośny, a potem zmalał i źródło tego dźwięku umarło w tym samym miejscu, co jego spodnie. Zdaje się wiec, że chyba pozbyła się sukni.Anonymous - 23 Czerwiec 2011, 22:24 Każdy nawet najmniejszy dotyk wywoływał przyjemny dreszczyk i gęsią skórkę.
Może nawet wyrwało mu się ciche westchnienie, czy dwa, sam nie był tego pewien, nie słyszał już pojedynczych uderzeń serca, a szum szybko płynącej krwi. I ten spacerek przy pasku. najdroższa zlituj się - pomyślał, ale na głos nie mówił nic. By nie uronić nawet jednego dźwięku. Zdjęła suknię, tego był pewien. W końcu wyćwiczony słuch na coś się przydaje. Chciał dotknąć jej, pieścić, całować, ale kajdanki go powstrzymały. Skończyło się na lekkim szarpnięciu nadgarstków i nieznacznym uniesieniu głowy. Nic jednak nie poradzi. Jest całkowicie zdany na jej łaskę. Ale czy na pewno? Mając zasłonięte oczy usłyszał jakiś ruch w korytarzu. Pewnie ktoś ze służby chciał sprawdzić, czy Pani czegoś nie potrzebuje. Zagwizdał cicho Melodię. Trudne to było okropnie w obecnej sytuacji, ale warto było spróbować. Zaintonował, że Pani nie wolno w tej chwili przeszkadzać pod żadnym pozorem. Nie hipnotyzował, ani nie rozkazywał, bo ów rozkaz również Noir mogla by wykonać pod wpływem muzyki. Informował służbę, by nie zbliżała się do drzwi, póki nie zostaną wezwani. Odpowiedzią były ostrożne kroki w kierunku schodów. Ten ktoś starał się nie hałasować, ale nie domknięte drzwi i wyostrzony słuch dzięki zawiązanym oczom robiły swoje. Ucieszył się, że poskutkowało jak trzeba, bo ledwo mógł się skupić przez poczynania Panienki.Anonymous - 24 Czerwiec 2011, 05:33 Zanim powróciła do pieszczot zdaje się wyjęła coś z nocnej szafki, na to świadczyło ciche, suche stukniecie drewnianych drzwiczek, pewnie to wtedy doszło do niej ciche gwizdanie. Cóż mimo, iż jako Piekielna Arystokratka mogła przeglądać cudze umysły jak otwarte księgi, to sama nie miała tarczy mentalnej broniącej jej własnego. Nie można wiec powiedzieć, że ta delikatna sugestia na nią nie podziałała, ale nie było to wystarczająco widoczne, by zacząć się niepokoić. Hasło głosiło, iż nie można było jej przeszkadzać, sama odebrała to tak, jakby miała nie przestawać, nawet gdyby w tej chwili wichura, albo płomień właśnie pochłaniały jej dom. W kryzysowej sytuacji to mogło okazać się graniczące z głupotą, ale na taką sytuację się nie zanosiło.
Nie litowała się, dopiero zaczynała, a kajdanki były maleńką torturą nie pozwalającą mu jej dotykać oraz uniemożliwiały mu wyrywanie się teraz, kiedy na ustach spoczął kąt sześciennej kostki lodu, jaka trzymana przez jasna dłoń przesunęła się powoli na szyję chłodząc ciał oz taką siło i w tak odczuwalny sposób, jakby nagle wszystkie nerwy z całego ciała Muzykanta skoncentrowały się akurat na tym odcinku skóry, jaki dotykała. Kontrastem do ogarniającego wszystko chłodu było rozgrzane usta jakie spotkały się wraz z jego własnymi zlizując z dolnej wargi zimny ślad wody. W tym czasie kostka zrobiła powolne okrążenie na torsie topiąc się. Nie była tak duża, jak zwyczajowa kostka, wiec po kilkunastu sekundach wampirzyca mogła rozgnieść ją w palcach i wysypać drobinki na napiętą skórę, a te przyozdobiły ją na ułamek sekundy niczym diamenty, potem zmieniły się w błyszczące w słońcu plamki, jakie dłoń powoli, elektryzująco rozsmarowała po skórze niczym artysta farbę na płótnie. Z czułością i wizją skomponowania czegoś pięknego. Kot chyba najmocniej odczuł to, jak ochłodzone lodem palce spoczęły na jednej z brodawek zataczając na niej kółko, póki na powrót język nie przyniósł ukojenia. Przesunęła się nieznacznie, ale odczuwalnie ja biodrach mężczyzny i nie mogła się powstrzymać, by delikatnie strzelić z gumki od jego bokserek.Anonymous - 24 Czerwiec 2011, 06:48 Do tej pory kajdanki zdawały się czymś interesującym, stosowanie ich w tej sytuacji było nowym i nawet przyjemnym doświadczeniem. Ale zaczynały przeszkadzać. Chciał objąć ją, przytulić, pieścić, a nie może się ruszyć. Tak nogi ma wolne, ale nimi ruszając skutek byłby wręcz odwrotny. Zaraz, ale przecież ma jeszcze coś, a harce owej części Kociego ciała podobały się Panience.
Ledwo o tym pomyślał, a przyszedł lekki szok wywołany okropnym, choć skupionym w jednym miejscu zimnem. Lód, a zaraz po nim jego przeciwieństwo. Rozszerzył usta, by pocałunek przedłużyć, ale cofnęła się i szła dalej w tej zabawie. Mrożąc skórę Muzykanta i przynosząc ukojenie swymi pocałunkami. Przynajmniej on tak ów dotyk odbierał. Był torturowany, ale czy torturą można nazwać, coś, co sprawia przyjemność, podnieca? Jeśli nie, to jakiego słowa powinien użyć? Nie ważne, nie miał do tego głowy. Zaraz, a gdzie ogon? Z boku, jak zwykle ruchy jego pokazują po kociemu jego odczucia. Pora przejąć kontrolę nad futerkiem. Noir była zajęta lodem na jego torsie, więc raczej w tamtą stroną patrzeć nie będzie. Cesar czuł i słuchał, na tej podstawie przed zamkniętymi oczami odtwarzał łoże, ich pozycję i ruchy. To, że głównie patrzy jej w oczy, nie oznacza, że nie zna jej ciała. Przeciwnie zapamiętał każdy najdrobniejszy szczegół. Dlatego udało mu się przeprowadzić ten niewielki plan. Gdy usiadła i złapała gumę jego bielizny koniec ogona wślizgnął się bod biustonosz, owinął się delikatnie wokół piersi spiralą sięgającą sutka. Futerko jednak nie pozostało w bezruchu, a owijało się i zsuwało nieznacznie w rytmicznych ruchach. Do tego dochodziło drżenie całego ogona towarzyszące każdemu jej dotykowi, zdradzające podniecenie kocurka. Tak, po co komu ręce do odpowiadania pieszczotą na pieszczotę, skora ma się zwinny koci ogon?Anonymous - 24 Czerwiec 2011, 08:13 Dotyk futra na skórze przywrócił jej pamięć, no tak ogon, zastała mu jeszcze ta dodatkowa, wyjatkowo ciekawska kończyna. Położyła dłoń na koronce od biustonosza, tam gdzie czuła łaskotane ogona.
Uśmiechnęła się pod nosem i pochyliła się z powrotem do przodu opierając się niemal całym ciałem na chłodnym torsie i ogarniając rozgrzanym oddechem wrażliwe ucho kot odpięła powoli jedną rękę, a potem drugą cofając się, tak, by jedna dłoń przejechała w dół po klatce piersiowej a druga znalazła się nie wiadomo gdzie, bo poza zasięgiem czucia Kota. Bezczynność potrwała kilka sekund, potem nie pozwalając mu samemu się na nią rzucić nakazała leżeć przyszpilając Kota palcem do łóżka, po czym zapała jego dłonie i położyła je na swoich udach kierując powoli w górę, tak by przez sekundę mignęły mu materiał dolnej bielizny, a potem pod palcami pojawił się miękki brzuch, potem zdatne do policzenia żebra póki nie dotarła palcami zwierzaka do zapięcia biustonosza dokładnie pośrodku piersi.
- Poradzisz sobie? - spytała melodyjnie i puściła jego dłonie samej powracając do masowania torsu i upajania się widokiem bezbronnego Kotka.Anonymous - 24 Czerwiec 2011, 08:54 Gdy się nachyliła, ogon trochę więcej mógł się owinąć wokół pieszczonej piersi. Do tej pory skromna spirala ledwo końcem sięgała sutka, a przez ten krótki moment było w tym miejscu więcej futerka. Uwolniła jego ręce. Już miał się poderwać, gdy powstrzymała go jednym palcem. Ma leżeć, to będzie leżał jakby miał nogi skute kajdanami. Prowadziła jego dłonie powoli, tak, że ledwo dotykał jej gładkiej skóry, a mimo to oblizał się nieznacznie gdy palce musnęły delikatną koronkę. Tak, marzył o tym, co do tej pory miał okazję zrobić jeden jedyny raz, a bardzo mu się wtedy spodobało. Tamta kobieta przestrzegła go wtedy, by nie robił tego dziewicy, ani za drugim razem, najlepiej dopiero gdy zacznie tracić rachubę, bo później kobieta może tego oczekiwać za każdy razem, ale tak go kusiło. Nie, tym razem nie posłucha i jeśli tylko zmienią pozycję... Przełknął ślinę z nadzieją. Wyczuł pod palcami zapięcie. Zamiast odpowiedzieć, przejechał po nim palcem i rozpiął jednym płynnym ruchem. Może się podnieść, czy jeszcze nie? Wyginając plecy w łuk sięgnął ramion Noir zrzucając balast koronki na pościel. Nie zdjął opaski z oczu, nie wolno samemu. Łapki ledwo skóry Panienki dotykając do piersi wróciły i poczęły pieścić je delikatnie, głaskać wręcz. Przeciwny był brutalnemu traktowaniu kobiecego ciała, zwłaszcza tej części, co podobno jest nader często przez mężczyzn stosowane. Ale nie przez niego, Kot jest czuły i delikatny, okazując przez to swe przywiązanie i uwielbienie swojej Pani. A ogon? Skoro ma wolne dłonie, po co on tam? Futerko łaskotało brzuch jego pani schodząc coraz niżej. Przez moment Cesar zdumiał się, że potrafi go aż tak wygiąć, ale trwało to strasznie krótką chwilę. Ta dodatkowa kończyna skierowała się ku ostatniemu fragmentowi ubioru na ciele wampirzycy przechodząc na plecy, ustawiając się dokładnie między pośladkami i stanowczo, acz ostrożnie ogonek wcisnął się pomiędzy kochanków wystawiając swój koniec z przodu. Cofnął futrzanego węża, znów naprzód posuną i tak w kółko w spokojnym i może nawet trochę zbyt jak dla muzykanta rytmie, a po to tak wolno, by nie próbować przejąć kontroli nad sytuacją, a pokazać jedynie jak bardzo doczekać się już nie może.Anonymous - 24 Czerwiec 2011, 09:34 Jak zawsze odpowiadał jej dotyk Kota, nie ścierpiałaby, gdyby nadmiernie zaciskał palce na miękkiej skórze, w końcu jakkolwiek giętkie piersi się wydawały odczuwały dokładnie, każde nazbyt niespokojne ruchu. Zamruczała gardłowo, fakt ogonek był przydatny, ale jednak, to nie do samo, co dłonie. Przejechała palcami po prawej ręce Cez'a aż do ramienia pochylając się i sprawiając, że piersi wygodnie ulokowały się w jego dłoniach a sama znów po coś sięgnęła. Czyżby znowu miała zamiar katować go lodem? W każdym razie nic nie poczuł, chociaż nie, zaraz jakiś dotyk na dolnej wardze - tym razem nie usta - który pozostawił po sobie coś gęstego i słodkiego. Szlaczek z czekolady.
- Smakuje? - zagadnęła a nadal nieco ubrudzona dłoń znalazła się na jego karku i przyciągnęła go delikatnie ale stanowczo do siadu obejmując i przysuwając jego usta do swojej szyi, tam, na bladej, napiętej skórze też było kilka szlaczków z czekolady. Ciekawostka, znajdzie wszystkie?
Przygryzła wargę czując drażniące, delikatne ruchy pod sobą i poruszyła zachęcająco biodrami. Raz i drugi przymykając nieco zamglone przyjemnością oczy. Zbliżyła swoje usta do ucha Muzykanta i przesunęła językiem po jego płatku łapiąc go w ząbki i ssąc przez chwilę pazurki lewej dłoni za to przesunęły się po ramieniu partnera aż do łokcia zostawiając po sobie znikające po chwili białe pręgi. Przywarła do kota nagim ciałem i uniosła się nieznacznie na kolanach pozwalając mu tym samym odnaleźć ścieżki z czekolady, jakie zrobiły jej palce, a które dały radę zapełznąć na piersi, a niektóre nawet poniżej nich.
Przesunęła wszystkie włosy na lewe ramię, by nie przeszkadzały, a z ust wydostało się zniewalające westchnienie. Podobało jej się coraz bardziej, a lampka alarmowa, jaka kiedyś włączała jej się podczas kontaktów z mężczyznami teraz zamarła i pozwalała ponieść się emocjom bez myślenia o tym, co będzie zaraz, ani co z tego wyniknie. Po prostu, kontakt, dotyk, pocałunki, odnajdywanie miejsc, jakich pieszczenie sprawia najwięcej przyjemności. Teraz, to poniekąd ona się uczyła sprawdzając na ile męskie ciało jest delikatne, a przynajmneij tka sobie wmawiała, bo od dłuższego czasu przestała sporządzać w umyśle jakiekolwiek notatki względem tego tematu. Było jej na to za dobrze.Anonymous - 24 Czerwiec 2011, 11:09 Czekolada. Czy każdy facet lubi ten słodki smak? Mniejsza o resztę, Cez od typowo "kociego żarcia" woli jedynie słodycze. A czekolada na ciele ukochanej, toż t spełnienie marzeń. W odpowiedzi na pytanie jedynie mruknął z zadowoleniem całując i zlizując prawie jednocześnie słodycz z Jej ciała. Jego dłonie i ogon wciąż poruszały się powolnie i delikatnie wręcz, będąc przeciwieństwem ust łapczywie, może nawet zbyt nachalnie podążających słodką ścieżką. Ale nawet słodycz czekolady jest niczym w porównaniu z tym smakiem. Odważył się w końcu przechylić na bok, delikatnie kładąc noir na pościeli, a gdy już pozbył się czekolady, jego usta powędrowały niżej, zatrzymały się na dłuższą chwilę przy pępku, gdzie językiem sprawdził czy przypadkiem i tam czekolada się nie dostała, a gdy pozbył się jej ostatniej kropli poszedł dalej. Zaczepił nieznacznie palce o delikatną koronkę. Czeka pozwolenia jednocześnie ustami pieszcząc wewnętrzną stronę ud swej Pani i zbliżając się nimi bardzo wolno do upragnionego miejsca. Dla innych to może dziwne, ale ten smak i towarzyszące mu podniecenie oraz szereg innych emocji dla kota jest niezastąpiony. Nawet najsłodsze słodycze, najlepiej przyrządzone delikatne mięso kosa czy słowika z tym równać się nie może. Iluż to mężczyzn z obrzydzeniem reaguje na samo wspomnienie tegoż? Jak dla Cesara, nie wiedzą, co tracą. Pora wreszcie spróbować jak w tym miejscu jego Pani smakuje. Widział już na pewno, że lepiej niż cokolwiek innego, czego miał okazję próbować i to tylko potęgowało napięcie i wykańczało jego cierpliwość.Anonymous - 24 Czerwiec 2011, 11:53 O czekoladzie i lodzie pomyślała już wcześniej, konkretnie dzisiejszego ranka, dlatego nie musiała ganiać służby tuż przed tym, zanim zaciągnęłaby go tutaj, albo poprawniej: zanim ją przyniesiono. I choć nie miała jeszcze wymyślonego planu, to i tka wiedziała, że coś wymyśli i... jakoś poszło. Może czasem bardziej może mnie profesjonalnie, ale akurat w sztuce miłości, to były jedne z jej pierwszych nieco niepewnych kroków
Miała przytrzymać swojego Kota w pozycji siedzącej jak najdłużej, ale pod koniec jakoś słabo jej to wychodziło, bo w końcu jej ramię spotkało się z miękką, biała jak puch pościelą. Dopiero jak się położyła zauważyła jak materiał jest rozgrzany, a ciepło delikatnie spływało i udzielało się jej.
Ucieszyło ją, że czekolada mu smakowała, miała jej jeszcze całą miseczkę stojącą na szafce nocnej, ale to chyba nie do czekolady chciał się dobrać.
Trzeba przyznać, że dobry był starł niemal każdą ścieżkę zupełnie jakby opaska an oczach nie istniała. Pozostawił p osobie jedynie niewidoczne ślady po pocałunkach i i dotyku języka.
Jeśli miała być szczera nie wiedziała, co zamierzał i może i to dobrze, bo inaczej zimny palec niepewności dźgałby ją w brzuch dużo wcześniej, a tak mogła jeszcze przed tym pośmiać się przez chwilę, kiedy jezyk połaskotał po okolicy wrażliwego pępka.Śmiała się tak jeszcze przez chwilę póki nie spostrzegła, że zaczynają pozbawiać jej bielizny, a głowa kochanka jest trochę... zbyt nisko. To ja trochę zaniepokoiło. W końcu jakby nie patrzeć od początku to Kot był jej instruktorem, a do takich sytuacji nie dochodziło. Podniosła się na łokciach i odsunęła się nieznacznie, zaledwie o parę milimetrów.
- Co ty robisz...? - spytała łapiąc oddech i na chwilę wracając jedną nogą na ziemię, jej głos nie był ani gniewny, ani poirytowany, może trochę zdezorientowany.
Co jak co, ale mało wiedziała w tym temacie, przynajmneij jeszcze, ale teraz zaskoczył ją i kompletnie zbił z pantałyku, bo takiego posunięcia zupełnie się nie spodziewała.Anonymous - 24 Czerwiec 2011, 13:30 Odsunęła się. Wystraszył ją niechcący, gdyż nikt inny wcześniej tak wobec niej nie postąpił. Widać będzie musiał z tym jeszcze poczekać. Tego typu pieszczota, w tym miejscu, raczej niewielu dało b wiarę, że facet lubi to kobiecie robić, a on to wręcz uwielbia. Lecz jak to wyjaśnić, by nie zniechęcić, a wręcz przeciwnie, by pozwoliła mu na to? Może dziś nie wyrazi zgody, ale za którymś kolejnym razem. Zbliżył się po omacku wciąż z opaską na oczach.
- Jedynie pocałunek chciałem złożyć - powiedział cicho dłonią wskazując miejsce, które miał na myśli, ale prawie nie dotykając - Nie zrobię jednak nic wbrew Tobie. Pocałował jej nagie ramię i czekał odpowiedzi. Może powinien powiedzieć, że nie namawia jej by odwdzięczyła się tym samym, nie śmiałby, a pewnie tak jak ona przed chwilą zareagowałby na coś podobnego? Nie jego zdaniem nie trzeba tego mówić. Zamiast tego usiadł najbliżej jak tylko mu pozwoliła, ujął jej dłonie w swoje, pocałował je, odwrócił lewą Dłoń Pani i przylgnął do niej policzkiem, jak kot domagający się drapania za uszkiem. Ogonowi nie pozwolił się więcej zbliżyć, toteż tylko "zamiatał" pościel za plecami właściciela. Już byli tak blisko, a on zepsuł wszystko przez te swoje zapędy. A może jednak nie?Anonymous - 24 Czerwiec 2011, 13:55 No tak udało jej się rozwalić nastrój. Niemal słyszała jego kruszącą się kurtynę. Ale nie mogła od tak leżeć, coś ją pchnęło, to co chciał z obić, było... obce, może nawet nieco niesmaczne? W końcu nigdy nie zastanawiała się czy ciało może emitować jakikolwiek pozytywy smak akurat stamtąd... być może uwarunkowany dietą i... Przez sługą chwilę nie mogła myśleć. Mrugała tylko powiekami jak idiotka, jakby przecierała zamgloną szybę ukrytą tuż przed oczyma. W tym czasie zdążył podejść bliżej i wkraść się w łaski. Nie wyrwała swojej dłoni, a drugą rozplątała supeł z tyłu głowy kota pozwalając opasce zsunąć się i wylądować na jej brzuchu. Pozwoliła mu zostać blisko siebie. Nadal miała zarys kilku śladów po czekoladzie na szyi, a jej dłonie były zmarznięte od lodu.
Nie mogła wykrztusić słowa, podniosła się tylko i musnęła jego usta swoimi, na krótki ułamek sekundy.
- Na prawdę chcesz tego? – mimowolnie spojrzała przez jego ramię na swoje uda, teraz zaciśnięte mocno, w automatycznym, machinalnym geście obrony. Biała koronka zasłaniała bladą skórę będąc jej ostatnią przystanią intymności. – Zazwyczaj... pewnie robi się coś takiego na silę. Wbrew sobie. – odparła i opadła na poduszkę rozsypując dookoła siebie zielone kosmyki, jak karykaturę aureoli.
Przesunęła dłoń spoczywającą na ciepłym policzku nieco dalej i poruszyła palcami drapiąc zwierzaka za uchem. Podobała jej się jego zwierzęcość, wcześniejszy brak zahamowań, ale wprawił ją w zakłopotanie. Choć nie wyglądała, jakby miała zaraz wyrzucić go za drzwi. Nieznaczny rumieniec nadal błąkał się po policzkach.Anonymous - 24 Czerwiec 2011, 14:27 Nie odpowiedział od razu na pierwsze pytanie, coś mu mówiło, że usłyszy jeszcze coś i nie pomylił się. Jednak nie pozbył się całej czekolady. Nachylił się by naprawić ten kardynalny błąd. Na wzmiankę o użyciu siły wyrwało mu się krótkie warknięcie, ale zaraz wytłumaczył je między pocałunkami:
- Siły używają tchórze i słabeusze chcący się w ten sposób dowartościować. To złe, nie można zmuszać innych do takich rzeczy. W łożu tak jak i w tańcu nie wolno partnera zmuszać do wykonania jakiegoś ruchu, gdyż burzy to ich harmonię, sieje strach i przemoc. Miłość nie jest brutalna i okrutna, a przynajmniej moim zdaniem nie powinna być. Owszem chcę. Bardzo. Mogę? - zakończył pytaniem znów przesuwając usta coraz niżej i niżej po jej ciele. Zatrzymał się na dłuższą chwilę przy piersiach, jakby dostrzegł tam jeszcze czekoladę, a drugi taki postój zrobił ponownie przy pępku. Ale dalej nie posunie się, póki nie otrzyma odpowiedzi.
Opierał się na prawym łokciu tuż przy talii ukochanej, a drugą ręką gładził końcem palca jej bok raz po raz zahaczając nieznacznie delikatny materiał, ale nie zdejmując go. Patrzenie jej w oczy z tej pozycji łatwe nie było, ale radził sobie z tym całkiem nieźle. Jedno jej słowo zdecyduje, czy posunie się dalej, czy też pocałunkami wróci do jej ust. Jeśli nie zechce, nalegał nie będzie. Nie jest ani słaby ani tchórzliwy, choć pewnie są tacy, co twierdzą inaczej.