To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Po drugiej stronie krzywego zwierciadła...

Bary i Restauracje - Dom Czekolady.

Anonymous - 10 Lipiec 2012, 16:42

-To faktycznie nie ciekawie, ale znam to. Na przykład pamiętam moje przykre wspomnienia ze szkoły i wszystkich których nienawidziłam, pamiętam śmierć mojej siostry, oraz jak straciłam oko. I to chyba... chyba wszystko.
Po uświadomieniu sobie, że wszystko co pamięta, co tyczy się jej przeszłości sprzed opętania, to najgorsze wspomnienia. Czy to znaczy, że wspomnienia z jej ojcem są dobre? Jakie to pocieszające, doprawdy.
Z Iku jest podobnie jak z Oinone. Wie, że miała ojca, że dużo z nim przeżyła, na pewno mieszkali razem. Ale jak się nazywał, jak wyglądał, gdzie mieszkali, z kim mieszkali. W tej kwestii panuje pustka. Nic nie zachowało się w pamięci jednookiej.
-To taka umiejętność, którą zauważyłam po opętaniu. Mogę je ukryć iluzją. Co prawda wciąż je czuję i pewnie mogłabym podlecieć, ale przynajmniej mogę się poruszać po Świecie Ludzi. Lunatycy mówili mi, że Opętańcy mają bardzo różne te umiejętności, żeby nie powiedzieć moce.
Rzuciła okiem na kelnerkę. Dość smutne, że inni skrzydlaci nie mają takiego ułatwienia. To musi być faktycznie nie wygodne, musieć poruszać się po mieście, udając, że ma się na sobie sztuczne, anielskie skrzydła.
Iku też coś zauważyła, co się tyczy Oinone.
-Rozumiem, że ty za to widzisz coś zza tego bandaża. Chyba, że to jakaś ludzka sztuczka, o której nie wiem.
Może brak oka nie był tak uciążliwy dla Iku, bo w końcu widziała doskonale prawym okiem, aczkolwiek to, że kelnerka widziła wszystko zza bandaży, których raczej nie nosiła bez powodu, było intrygujące.

Anonymous - 10 Lipiec 2012, 21:15

-Przykro mi... -wymamrotałam. -Z powodu siostry... -oka w sumie też, no ale utrata siostry a oka... Przepaść. Niby straciłam przy opętaniu całą rodzinę, ale... w sumie trudno utracić coś, czego się nie pamięta. Czyli poniekąd nigdy nie miało.
-Aha... -a już miałam nadzieję. Niestety prysła. Raczej bym wiedziała, gdybym miała taką moc. Chociaż... Odwróciłam się, żeby widzieć swoje skrzydła. Skupiłam się na nich i na ich ukryciu, ale nic się nie stało. Lipa. No trudno. Tyle czasu sobie z nimi radziłam, to dam radę dalej. Jakoś to będzie.
-No tak... Potrafię prześwietlać różne przedmioty. Jak rentgen. sięgnęłam do tyłu głowy i zaczęłam zdejmować bandaż. -Do tego widzę wszystko trochę inaczej, niż normalnie. Bardziej... schematycznie. -ale się rozgadałam. Aż sama nie mogłam uwierzyć. Ale... To dlatego, że Iku była jak ja. Może nie rozumiała mnie całkowicie, ale byłyśmy podobne.
-Jak ktoś jest daleko to widz tylko kształt człowieka. Nie widzę włosów, twarzy, ubrań. -zdjęłam bandaż, zwinęłam go w kulkę i posłałam celnym rzutem do kosza. Oczy miałam zamknięte. A właściwie powieki. Iku była w porządku, ale nie pokażę jej swoich 'oczu'. Wstydziłam się. Zupełnie, jakbym miała się przed nią rozebrać, tak dla porównania. -Zależnie od nastroju i emocji, które w danej chwili odczuwam widzę świat w różnej barwie. To dziwne, bo choć wszytko ma ten sam kolor, to wiem, ze coś jest na przykład czerwone albo niebieskie. No i kontury są jednak widoczne.-w tej chwili wszystko było szare. Zaczęło się zaciemniać, gdy przypomniało mi się, co przed chwilą zrobiła Ate. Że stracę pracę. -Trudno to wyjaśnić... -wymamrotałam na końcu. -A pokazać nie ma jak. Może, gdybym miała farby...

Anonymous - 10 Lipiec 2012, 23:13

Po wspomnieniu przez Iku o siostrze, pojawiło się w jej głowie wspomnienie. Rozmazane i nie wyraźne. Mała Aiko siedzi roześmiana za jakąś szybą i uśmiecha się do Iku. Jest szczęśliwa i pełna życia. Albo to odbicie lustrzane Iku, jeszcze z czasów gdy miała dwoje, czerwonych oczu, jak siostra. Tak czy siak, jedyne miłe wspomnienie, bardzo kojarzyło się Omori z siostrą. Mruknęła jakieś podziękowanie i powiedziała coś, że Oinone napewno też kogoś kiedyś traciła. Wciąż jednak miała przed oczami to wspomnienie z czasów, gdy Aiko żyła.
-Jak rentgen? Niesamowite. Zrobiłabyś karierę w medycynie- powiedziała ucieszona Iku. Jakże ciekawa umiejętność. Ciekawe co jeszcze umie kelnerka.
-Czyli... nie widzisz... nie rozróżniasz kolorów?- upewniła się Iku. Skoro tak, to wychodzi na to, że moce opętańców mają swoje plusy i minusy. Tak jak skrzydła. Ludzie często fantazjują o tym, jak chcieliby latać. Nikt nie pomyślał o cenie za taką możliwość. Musieliby wtedy ukrywać skzydła, które, podczas lądowego poruszania się wcale by nie ułatwiały.
-Moja druga moc, jest trochę ciekawsza. Widzę zmarłych. Chodzą sobie ze zwieszonymi głowami, praktycznie wszędzie. Czekaj... o tam!- wskazała na latatnię, po drugiej stronie ulicy.- Obok niej stoi teraz taki pan w średnim wieku, ubrany w cylinder i ciemny płaszcz. Taki strój sprzed kilkudziesięciu lat. Widać dość dawno umarł. Idzie sobie teraz w przeciwnym kierunku, do jazdy samochodów. Wygląda jakby co chwila ktoś go potrącał.
Spojrzała na Oinone ze złośliwym uśmieszkiem. Może nie jest sadystką, ale widok rozjeżdżanego, martwego człowieka wydawał się się całkiem komiczny.
-A ty co jeszcze potrafisz?

Anonymous - 11 Lipiec 2012, 13:10

Złapałam za koniec rolki i zaczęłam na nowo nawijać sobie bandaż na oczy.
-Gdyby mnie przyjęli do pracy w szpitalu... -wymamrotałam markotnie. Kiedyś się zastanawiałam nad otwarciem własnej kliniki, ale doszłam do wniosku, że za dużo z tym pieprzenia i za małe szanse na powodzenie.
-Nie widzę. Oprócz tego jednego konkretnego. Ale jak wspomniałam - mimo to wiem, co ma jaki kolor. -wciąż było to dla mnie dość dziwne, nawet po tylu latach. Jedyna róznica między teraz a kiedyś była taka, że przestałam dochodzić, jak to działa.
Moje brwi uniosły się na wiadomość o drugiej mocy Iku. Potem spojrzałam we wskazanym kierunku, ale nic nie dostrzegłam.
Wzdrygnęłam się. To było... no straszne. Widzieć zmarłych. Jeszcze rozumiem swoich krewnych, ale obcych?
-Możesz z nimi rozmawiać? -spytałam, kończąc wiązanie bandaża i ukrywając go pod włosami.
-Leczyć. Rany, choroby... Póki nie są zbyt poważne. -schowałam rolkę i zaczęłam skubać mankiety koszuli.
-I zmieniać się w czarną mgiełkę... -dodałam po chwili. Prawie o tym zapomniałam, bo nie używałam tej mocy zbyt często.

Anonymous - 11 Lipiec 2012, 20:52

Ale wtedy i tak musiałaby coś zrobić ze skrzydłami. W szpitalu zrobiłyby jeszcze większą furorę. Nie powiedziała tego na głos, bo nie chciała dołować Oinone. Słuchała kelnerki z zaciekawieniem. Od razu wyobraziła sobie jakieś zdjęcie, przerobione w photoshopie na jeden kolor. Wszystko jest zielone, tylkow różnym natężeniu i odcieniu. Ciekawe. Nie da się określić jaki co ma kolor. Nawet sama Oinone nie wie jak działa jej moc, niesamowite.
Iku zauważyła jak jej rozmówczyni wzdryga się, kiedy ta opowiada jej o duchach. Poczuła jakąś miłą satysfakcję. Dla niej ci ludzie nie byli straszni. Wszyscy zwykle szli w jedną stronę, jakby na jakiejś paradzie, ale wolnej i cichej. No i nie szli tłumem, co jakiś czas zdarzał się jakiś poszarały, mglisty człowiek, czyli zjawa. Czasami kiedy się odwracała, a tuż przed nią stał jakiś bardziej zmasakrowany duch, wtedy to było straszne.
-Mogę, ale oni nie są zbyt rozmowni. Idą w swoją stronę nie zwracając na mnie zbytniej uwagi. Czasem trafi się jakiś rozmowny, ale to epizod. Lepiej mają ci... jak im tam...- zamyśliła się i przyłożyła palec do brody- Nekromanci! Z nimi zjawy chętniej rozmawiają.
Westchnęła. Nie miałaby nic przeciwko rozmowności zmarłych. Nawet jeśli nie są to krewni, wiadomo, że nic nie zrobią. Są mniejszym zagrożeniem niż potencjalna istota żywa, więc dużo bezpieczniej jest zadawać się i rozmawiać z nimi niż z żywymi. Tak przedstawiała się sprawa w głowie Iku.
-Ty, to zupełnie jesteś jak lekarka. Nieźle masz! Zatniesz się nożem, jeden ruch i po bólu- Iku kiwała żywo głową. Takie coś to jednak luksus.
-Ja też, zapomniałabym! Czarna mgiełka! Również rzadko kiedy tego używam. Po co mam zmieniać się w coś, co przysporzyło mi tyle kłopotów- mruknęła już z gorszym humorem. Nie pamięta dokładnie jak to było, gdy została przemieniona w tego wygnańca. Ale na pewno miało to związek z Czarną Mgłą, tyle pamięta.

Anonymous - 12 Lipiec 2012, 12:34

Po plecach znów przebiegł mi dreszcz. Temat duchów i śmierci średnio mi się podobał. Chciałam jeszcze spytać, czy widuje czasami swoją siostrę, ale uznałam, że może to być nietaktowne, więc odpuściłam.
Uśmiechnęłam się lekko a na policzki wypłynął delikatny rumieniec. To miłe, że komuś tak się podobają moje moce. Szkoda, że nie były na tyle silne, by wracać utracone części ciała, mogłabym 'zwrócić' Iku jej oko. Chociaż... w sumie może nawet nie chce? To jest tak jakby jej znak charakterystyczny.
-Ty też? -spytałam zdziwiona, ale jednocześnie jakby szczęśliwa. Miała taką samą moc jak ja! Jakie na to były szanse? Hmm... Chyba, że każdy opętaniec to akurat potrafi. Nie było o tym w książkach.
Drzwi do restauracji otworzyły się i stanął w nich mój szef. Wyglądał groźnie. Od razu zerwałam się na nogi.
-Oinone, masz pięć minut, zęby wyjaśnić mi, co tu się stało. -spojrzał na Iku ale chyba nie przeszkadzała mu jej obecność. Co ciekawe, jej skrzydła też nie.
-Wiem... wiem jak to zabrzmi... ale... -jąkałam się. W końcu się na to zebrałam. -Ja nie jestem człowiekiem. -wyplułam za jednym razem.
Właściciel spojrzał się na mnie jak na upośledzoną.
-To wiem! Naprawdę myślałaś, że uwierzyłem w tą bajeczkę ze sztucznymi skrzydłami? Wiem, ze jesteś opętańcem. Całą tą waszą Krainę Luster też znam. Chodzi mi o ten incydent z nożem. -byłam zszokowana. Mógł powiedzieć, że wie... zrobiło mi się głupio.
-No więc... mam rozdwojenie jaźni. Ta druga nazywa się Ate i jest straszna. Agresywna, wulgarna... -mężczyzna przerwał mi gestem ręki.
-Słuchaj... -złapał się za tył głowy. -Nie mogę pozwolić Ci tutaj pracować. Nie mogę pozwolić sobie na takie wybryki u swoich pracowników. Ale znam Cię i mogę spokojnie powiedzieć, że jesteś naprawdę porządną dziewczyną. Sumienną i tak dalej. Weź swoje rzeczy i wracaj do domu. Popytam znajomych, spróbuje Ci znaleźć jakąś robotę. -uśmiechnął się. Wyglądał jak dobry wujek. Chyba głównie przez te wąsy.
-Dziękuję bardzo. -na moją twarz wypełzł szeroki uśmiech, po policzkach pociekły łzy szczęścia. Chciałam go uściskać, ale się powstrzymałam. Mężczyzna wrócił do środka, zostawiając otwarte drzwi.
-Zaraz wrócę. -przeprosiłam Iku, wciąż cała rozpromieniona. Weszłam do śrdoka, gdzie przebrałam się w swoje ubrania i pożegnałam ze wszystkimi współpracownikami. Jak się okazało, oni też wiedzieli prawdę o mnie. Połowa z nich sama była z Krainy Luster. Marcello, kucharz, był Marionetkarzem. Dorabiał sobie robiąc drewniane zabawki. A Olivia, specjalistka od dodatków była Lunatykiem. Byłam zszokowana. Nie tylko tą wiadomością, również ciepłym pożegnaniem od całej ekipy. Obiecałam, ze odwiedzę ich kiedyś. Potem wróciłam do Iku i usiadłam obok niej. Nie wytrzymałam i przytuliłam się do niej.
-Przepraszam. -powiedziałam, kiedy się od niej odkleiłam. -Nie mogłam... się powstrzymać. -w sumie taka pierdołka, taki mały gest. Ale po tym strachu o utratę pracy i całej reszcie... To podnosiło na duchu.

Anonymous - 12 Lipiec 2012, 13:52

Na widok właściciela Domu Czekolady, Iku chciała szybko schować skrzydła. Jeśli jakiś śmiertelnik widział ją w pełnej okazałości to tylko nocą, w mgle, lub w sporej oddali. Kiedy jednak mężczyzna wszedł, rozsądniej było zostawić je i w razie czego utrzymywać, że to kostium, niż pozwolić by nagle rozpłynęły się w powietrzy na jego oczach. Również zdziwiła się, że człowiek wiedział o prawdziwej tożsamości Oinone. Co za niezwykłe miejsce!
Zdziwiła się równie mocno na wieść o Ate. Rozdwojenie jaźni? Niesamowite. Za to cholernie miło zachował się szef Oinone. Iku obdarowała go uśmiechem na odchodne. Gdy została na schodkach na chwilę sama, zauważyła wlokącą się w tę samą stronę co kapelusznik, szarą dziewczynkę. Szła ze zwieszoną głową w białej sukience.
-Co ci się stało?- zainteresowała się Iku.
Dziewczynka podniosła powoli na Omori swoje martwe spojrzenie. Miała siną twarz i zamglone oczy.
-Udusiłam się- powiedziała powoli, jakby niepewnie. Omiotła Iku spojrzeniem.- Masz ładne skrzydła.
-Ot, takie nietoperze. Nic ładnego- zapewniła Iku i przyjrzała się zjawie. Dziewczynka wyglądała na jakieś pięć, sześć lat.
-Ładniejsze od poduszki, którą widziałam jako ostatnią- powiedziała smętnie dziewczynka, opuściła głowę i ruszyła dalej, leniwym krokiem.
Uduszona poduszką. Iku się wzdrygnęła. Nawet nie zauważyła, kiedy kelnerka znalazła się tuż obok. Słyszała jej rozmowę? Jeśli ktoś to słyszał, to wyglądało to jakby Iku mówiła do siebie.
Ten miły uścisk Oinone był bardzo miły. Iku również przytuliła się do kelnerki. Po opętaniu nie miała żadnego przyjaciela, przyjaciółki. A sądząc po zachowanych wspomnieniach, możliwe, że Aiko była jej jedyną przyjaciółką w życiu.
-Nie ma sprawy- uśmiechnęła się Iku.- Bardzo miło ze strony twojego szefa, że ci obiecał tą pracę i wogóle. Nie wiedziałam, że tyle ludzi wie o Krainie!- ekscytowała się Omori.

Anonymous - 12 Lipiec 2012, 21:11

-Tak, jest w porządku. -przyznałam. Niby nie znałam go zbyt dobrze, ale... Tyle na ile go znałam był okej.
Przypomniało mi się o Mio. Przecież ona nie wie... wolałam sama jej powiedzieć. Mhm, przyjdę jutro rano, na początku jej zmiany i jej powiem.
-Ja też nie. -przyznałam. -W tym momencie dowiedziałam się więcej niż przez pół roku pracy tutaj. Cały personel wie o Krainie Luster, więcej albo mniej, ale wiedzą. Połowa sama jest stamtąd... -poprawiłam nieco bandaż. Nadal byłam w lekkim w szoku po tym wszystkim. Poznanie Iku, napad Ate, obietnica innej pracy, tożsamość personelu... Dzień pełen wrażeń.
W drzwiach znów pojawił się Marcello. W dłoniach trzymał dwa kubki.
-Proszę, moje panie. -podał nam naczynia. Miał wyraźny, włoski akcent. -Dwie czekolady, dla dwóch skrzydlatych panienek. -jedna dla mnie, na pożegnanie, druga dla Iku, bo jej już pewnie wystygła. -Na koszt firmy. -puściła nam oko. -A, Oinone. Testa zapomniał Cię spytać. To dość intymne pytanie, ale będzie mu potrzebne. Jakie masz potenze?
-Typowo... medyczne. -odpowiedziałam. -Rentgen w oczach i leczenie. A, i umiem... zmienić się w czarną mgiełkę. -tyle już tu pracowałam i tyle rozmawiałam z Marcellem, że co nieco chwytałam po włosku.
-Grazie, mia bella. -podziękował z uśmiechem.
-Marcello, jesteś potrzebny! -z wnętrza dobiegł głos Olivii.
-Vado, vado! -odkrzyknał. -Gustoso! -pożegnał się i zniknął w drzwiach. Odprowadziłam go uśmiechem, grzejąc dłonie kubkiem.
-To... za przyszłość? -nieśmiało podniosłam naczynie.

Anonymous - 12 Lipiec 2012, 21:46

-Są stamtąd? Myślałam, że tylko Opętańcy kręcą się po Świecie Ludzi, a reszta trzyma się swoich stron. No, może ewentualnie Cienie...- Iku była naprawdę w szoku. Rozpadł się w pewnym sensie jej światopogląd.
Omori zapomniała o swojej czekoladzie, którą tak z zapałem wąchała. Na pewno wystygła i ktoś ją zabrał, skoro nikt przy niej nie siedział.
-Dzięki- mruknęła przyglądając się Marcello.
Słuchała jak mówi po włosku. Nie, ona nie uczyła się włoskiego, tylko francuskiego. Tak, władała dość biegle trzema językami: angielskim, japońskim i francuskim. Tym ostatnim najgorzej, przypomniały jej się chwile, kiedy wszyscy w klasie śmieli się z jej akcentu. Ale nie były to najgorsze wspomnienia. Takie docinki były na porządku dziennym. Siedziała chwilę ze spuszczoną głową, lustrując wspomnienia. Aiko była chyba niezła z francuskiego. Chyba nawet lepsza, niż z japońskiego, a przecież była w połowie japonką. Podniosła spojrzenie na Oinone i uśmiechnęła się blado.
-Włoski... ładny język. Kojarzy mi się z taką... włoską pizzerią, gdzie w gwarze słychać włoskie przekrzykiwania kucharzy- powiedziała wolno Iku, myśląc sobie o tej pizzerii. Z zamyślenia wyrwał ją głos Oinone. Uniosła kubek, jak skrzydlata.
-Za przyszłość!- zgodziła się i wzięła łyk czekolady. Milutki płyn rozpłynął się w jej ustach momentalnie.
-Trzeba przyznać, smak dużo lepszy niż zapach- podzieliła się swoimi spostrzeżeniami.

Anonymous - 13 Lipiec 2012, 17:46

-Ja słyszałam o przedstawicielach innych ras zamieszkujących świat ludzi, ale nigdy wcześniej żadnego nie spotkałam... No i są to naprawdę sporadyczne przypadki... Chociaż pół obsługi restauracji... To dość mało prawdopodobne. -może jest ich więcej, niż się uważa? Po prostu się ukrywają?
-Nigdy nie byłam w takim miejscu... -przyznałam z lekkim smutkiem. Musiała tam panować bardzo przyjemna i miła atmosfera. -Znaczy... może i kiedyś byłam, tylko nie pamiętam... -tak, to bolało.
Uśmiechnęłam się i również upiłam kilka łyków. Rzeczywiście, czekolada była przepyszna. Choć zabrzmi to dziwnie, nigdy dotąd jej nie próbowałam. Albo nie miałam ochoty, albo odwagi zapytać się, czy mogę. A przyjść tam jako klient wydawało mi się dziwne... Teraz wydawało się to głupie.
-Jeśli chodzi o zapach to już nie robi na mnie wrażenia. Wiesz, po tylu miesiącach pracy, dzień w dzień... Przyzwyczaiłam się. -wzięłam kolejny łyk, żeby się ogrzać. Zaczynało robić się chłodno.

Anonymous - 13 Lipiec 2012, 20:11

Trzeba wiedzieć, że Iku wiedziała ogólnie o istotach magicznych nie za wiele. Tylko tyle ile dowiedziała się od pewnego, spotkanego w jedym miejscu Lunatyka. Jednak jeśli chodzi o Opętańców, wiele do powiedzenia nie miał. Dlatego Omori tak chciała odnaleźć j a k i e g o k o l w i e k Opętańca. Ale co do czego, w sumie okazało się, że nie miała aż tylu pytań.
-Nie mogę sobie wyobrazić, że miałam pod nosem aż tyle istot z Krainy luster- mruknęła, w końcu nie rzadko szwędała się ulicą przy kawiarni.- No, ale ty miałaś ich jeszcze bliżej- dodała szybko.
Spojrzała ze współczuciem na Oinone. Utrata części wspomnień to duży minus tej wygnańczej rasy. Taki start od nowa z dużym utrudnieniem w postaci skrzydeł nie był niczym dobrym w przypadku Iku. Chyba... w końcu nie pamięta zbyt wiele.
-Też nie byłam, ale sobie takie miejsce wyobrażam. Wokół pachnie makaronem, sosem pomidorowym... -rozmarzyła się jednooka.
Pasta! Spaghetti! Pizza! Lasagne! Canneloni!
Te ostatnie wspomniała z nostalgią. Tata je chyba lubił... Chyba...
Czy to naprawdę wspomnienie, czy siła sugestii? A może to nie są wyobrażenia? Może Omori była we Włoszech?
-A może byłam... Sama nie wiem
Z tego smutku wzięła jeszcze jeden łyk. Aż chciała powiedzieć, że taki zapach nie może zpowszednieć, ale się powstrzymała. Wiadomo, jakby codziennie wąchać, nawet taki czekoladowy aromat stanie się... Wzięła jeszcze jeden łyk na rozgrzanie, gdy powiał mocniejszy wiatr. Iku spojrzała na swoje gołe kolana i łydki. Krótka spódniczka i skarpetki nie są najlepszym strojem. Dobrze, że chociaż włożyła mundurkową marynarkę.
-Ta Ate... myślisz, że pojawiła się przed, czy po opętaniu?- spytała delikatnym głosem, świadczącym, że jeśli Oinone nie chce odpowiadać, nie musi. Kto wie, czy ta cała Ate, mogłaby się wtrącić nawet teraz. Głupio tak znowu zaraz wypytywać o wszystko.

Anonymous - 13 Lipiec 2012, 20:25

Taak... Niesamowite, o ilu rzeczach nie mamy pojęcia, mimo, iż mijamy je na co dzień. Przecież ten staruszek stojący na przystanku może być seryjnym mordercą. A ta matka z dzieckiem? Może sprzedaje narkotyki? Ech... Czasami chyba jednak dobrze nie wiedzieć...
Zaśmiałam się cicho. Trochę to było śmieszne, chociaż nie wiedziałam czemu. Na murku za kawiarnią siedzą dwie dziewczyny, obie ze skrzydłami, obie czarne mgiełki, obie Opętańcy, obie z urazem fizycznym, obie z czekoladą, obie z ubytkami w pamięci. Chyba można powiedzieć, że takie spotkania to raz na milion.
-To takie... nieprawdopodobne, że się spotkałyśmy. I że rozmawiamy. Mamy dość sporo wspólnego... A przecież równie dobrze mogłaś wtedy po prostu wrócić do stolika... -podzieliłam się z Iku swoimi przemyśleniami. Rozmawiałyśmy może pół godziny, ale miałam wrażenie, ze znamy się dłużej. Cóż, może nie lata, ale już czułam się przy niej trochę swobodniej. Nie jąkałam się i w ogóle...
Pytanie trochę mnie zaskoczyło.
-Wiesz... Tak naprawdę to się nad tym nie zastanawiałam. -przyznałam. Jakoś tak... po prostu od zawsze ze mną była. Odkąd dziesięć lat temu obudziłam się w tym zaułku, ona już ze mną była.
-Ale obstawiałabym, że po. Albo raczej razem z nim. -w sumie... może ona była tą mgiełką? Tą, którą widziałam zaraz przed opętaniem? Tą, która wyleciała zza śmietnika i wydłubała mi oczy? Wiele razy się jej o to pytałam, ale nigdy nie odpowiedziała. Teraz też milczała.

Anonymous - 13 Lipiec 2012, 21:30

Jedyną bliską osobą, jaką miała w życiu Iku, była jej siostra, która teraz leży martwa w grobie. Dopiero co poznała Oinone, ale czuła... czuła, że to jest jej najbliższa osoba, jak dotąd. Ciężko stwierdzić, że zjawy z którymi czasem rozmawia, albo psychopaci jakich zaczepia dla zabawy na cmentarzach są jej przyjaciółmi, albo chociaż znajomymi. Spojrzała na kelnerkę swoim czerwonym okiem. Mogła zignorować te skrzydła. Ale taka prawda, jeśli Iku chce spotkać magiczne stworzenia, musi być uważna, bo sama jest zakamuflowana, tak, że widać w niej tylko śmiertelniczkę. Może naćpaną, lub czasem z ubytkami psychicznymi, ale grunt, że człowieka.
-...i wąchać czekoladę, a potem wyjść i żyć dalej w samotności- skończyła optymistycznie i zachichotała.- Dobrze, że lubię się wtrącać!- przyznała.
Właściwie obie chyba są dość samotne. Co prawda, maja namiastki towarzystwa. Iku ma te swoje zjawy, a Oinone ma Ate. Jednak są to tylko namiastki, więc nie wiele dają.
-To straszniejsze niż te moje duchy!- powiedziała i zrobiła niby urażoną minkę, za to, że Oinone twierdziła, że to zjawy są straszne, ale zaraz zachichotała nerwowo i napiła się czekolady. Temat Ate był jednak trochę, słaby do żartów. To w końcu coś... ktoś, kto przyłożył nóż do gardła tamtego faceta. Duchy są mniej groźne, właściwie one nie są wcale groźne.
Ciekawe czy zostawiłam otwarte okna w domu ciotki...- zastanowiła się Iku. Z taką pogodą nie trudno o deszcz. Chyba wszystkie książki i notatki leżą na parapecie, nie byłoby za dobrze, gdyby lunęło. Ciekawe gdzie pomieszkuje Oinone.
-Mieszkasz gdzieś w pobliżu?- spytała nagle Iku.

Anonymous - 13 Lipiec 2012, 22:01

-Zdecydowanie dobrze. -również zachichotałam. Wypiłam kolejne kilka łyków i spojrzałam w niebo. Nie było jeszcze ciemno, ale gwiazdy już były widoczne. To znaczy, ja je widziałam. Całe niebo gwiazd. A tak naprawdę mrygała może jedna czy dwie. Zawsze mnie to zastanawiało. Oddalone przedmioty widzę tylko tak ogólnie. Lecz przedmioty oddalone tak ekstremalnie, że inni ich nie widzieli miałam jak na dłoni. No... trochę to naciągane, bo tyczyło się tylko gwiazd.
-Bo ja wiem... Ate jest tylko jedna. Duchów są miliony. No i Ate jest tylko tutaj, -postukałam się w skroń. -a duchy wszędzie. To znaczy... chyba. Są wszędzie? -spytałam, nie będąc do końca pewna. Iku o tym nie wspomniała. Po chwili zdałam sobie sprawę, ze chyba nie chcę znać odpowiedzi. No bo jeśli są wszędzie? Obserwują nas na każdym kroku?
Pokręciłam głową przecząco. -Mieszkam na obrzeżach. Będzie kawałek... -przynajmniej na piechotę. Lecąc to ze dwa razy szybciej.

Anonymous - 14 Lipiec 2012, 16:39

Nie była pewna czy Oinone chciała poznać odpowiedź, mimo to udzieliła jej.
-Nie jest ich tak zaraz pełno, ale można je spotkać praktycznie w każdym środowisku. No wiesz, w aptece, kinie, szkole, parku, cmentarzu, o tam to jest ich naprawdę sporo, albo w czyimś mieszkaniu...- urwała, bo uświadomiła sobie, że ta informacja mogła być straszna. Duch w twoim domu...- Ale nie w każdym!- sprostowała szybko- tylko tam gdzie zmarł mieszkaniec, albo jego bliski!Tak to działało od lat, tyle zauważyła i dowiedziała się od samych zjaw. W końcu niektóre były wyjątkowo rozmowne. Ale znała jeden wyjątek. W domu jej ciotki, ani razu nie pojawiła się Aiko. Nikt nie był jej bliższy niż Iku, a jednak nie było jej tam.
-Ale są wyjątki- dodała, nie zmieniając wyrazu twarzy. To bolało, a jednak nie chciała się z nikim dzielić tym uczuciem. Wolała zachować sobie ów wyjątek dla siebie.
-O, to ładnie sobie radzisz. Masz pracę, mieszkasz sobie... w sensie, że już chyba nic nie trzyma cię przy Krainie Luster- wymamrotała.
Ją coś trzymało? Kruchość z pieniędzmi i... nadzieja, że w jakiś irracjonalny sposób (to w końcu Kraina Luster! Miejsce gdzie wszystko zaskakuje i nie ma nic niemożliwego!) zobaczy jeszcze kiedyś swoją Aiko. Swoją martwą połówkę.



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group