Anonymous - 11 Listopad 2012, 13:52 Stwór, jak go określiła po chwili, wyraźnie dolewał oliwy do ognia. Pragnienie było nieznośnie dokuczliwe. Planowała posłać go do diabła, może dokuczyć na przykład zakopując go w ziemi, jednak się wstrzymała, kiedy coś sobie uświadomiła. Ludzie nie mają czerwonych oczu. Wnioskowała zatem, że jest inną odmianą demona. Nie przeczyła, że obudził w niej ciekawość. Nie zmieniało to jednak faktu, iż ją po prostu drażnił swoją obecnością.
Usiadła z powrotem na grobie i powoli założyła buty.
- Święcone ziemia drażni, kołku. Śmierdzi, swędzi, drapie. Czy to świat ludzi? - zapytała decydując, że nie powinna komentować jego prób udawania głupiego. Zresztą, udawać dużo nie musiał. W głowie Ingrid zapanowało zło. Złe myśli. Wyobrażenia jak wydziera z delikwenta wszystko co złe, w tym przypadku przedstawiciela płci męskiej, który raczył usiąść przed nią. Niestety, nie potrafiła się doszukać niczego oprócz dojmującego smutku.
- Czym ty jesteś? Ni człowiek, nie upiór. Ni kukła ni inny demon z rogami zamiast mózgu. - zapytała wprost, chcąc zaspokoić swą ciekawość. Nie potrafiła oderwać wzroku od czerwonych spojówek delikwenta. Były takie... demoniczne. Złe niestety nie, jednak i tak była ich ciekawa. Wyglądałby jak anioł, gdyby nie jego oczy. Ingrid nie cierpiała aniołów. Wprawdzie nie uznawała ich istnienia, ale mężczyzna przed nią bardzo go przypominał. To oznaczało zaś, że nie jest w stanie jej pomóc. Żółte oczy kobiety przygasły znużone i wyraźnie zdołowane, że po raz kolejny nie może dostać porządnej dawki emocji.
Deszcz nadal lekko padał przygniatając ubrania Ingrid do ziemi. Czuła się tutaj źle, zaś krople deszczu miały w sobie dużo smutku. Jakby podzielał nastrój kobiety. Przynajmniej jeden sojusznik w tej niekończącej się egzystencji.Noritoshi - 11 Listopad 2012, 14:54 - Święcona? No może... - Pozbył się jej ziarenek z dłoni, druga strzepując jej resztki. - Myślę, że gdyby była święcona, to powinna parować od gnijących ciał bestialskich ludzi, jacy zapewne od czasu do czasu się tu trafiają, czyż nie? Och tak! To świat ludzi, no bo jakby inaczej. Cóż, może to nie tutaj takowych chowają...
Jej przypuszczenia były dość śmiałe, a przy tym i dość trafne, ale to nie znaczy, że od razu się przyzna kim jest, prawda? Trzeba sobie zasłużyć...
No może trochę bardziej czerwone niż być powinny, ale to nie zmienia faktu, że brak mu barwnika - jasna skóra, jasne włosy, czerwone oczka. Czym jest?
- No... człowiekiem, no nie?
Zgiął i wyprostował parę razy palce, a potem przyglądał się wewnętrznym stroną dłoni.
- Ale Ty chyba już nie człowiek... Ale kto tam wie...Anonymous - 11 Listopad 2012, 15:24 Westchnęła, bo rzeczywiście głupotą świecił na odległość.
- Jesteś żałosny. I nie wmówisz mi, że jesteś zwykłym człowiekiem. Musiałbyś być kretynem, aby mi wmawiać taką głupotę. Widzę z daleka, że coś z tobą jest nie w porządku. Może brak mózgu? - zapytała złośliwie i poprawiła ciemnorude włosy, aby szczelnie ją otulały. Pięknie kontrastowały z barwą jej oczu. Tak, Ingrid była bardzo dumna ze swojego nieprzeciętnego wyglądu.
- Mogę być twoim sennym koszmarem. - syknęła w jego stronę i objęła swoje ramiona. Zbierała powoli siły, aby móc się stąd wynieść. Oczywiście, ze jej noga więcej nie postanie na poświęconej ziemi. Czuła się wtedy bardzo niekomfortowo i deszcz wcale jej tego nie ułatwiał.
Ssanie w żołądku nasilało się. Suchość w ustach, brak uczucia sytości bardzo ją drażniło. Dlaczego nawet ten mężczyzna nie może się zacząć bać? Ludzie z natury boją się cmentarzy, szczególnie nocą... Irytacja była bardzo widoczna na jej norweskiej twarzy.
Patrzyła z wyrzutem na delikwenta, który raczył zaszczycić ją swym towarzystwem. Dowie się czym jest i się zwinie. Niestety Ingrid nie posiadała umiejętności powstrzymywania swej ciekawości.Noritoshi - 11 Listopad 2012, 17:14 Jakiś czas temu zaczęło kropić, ale powoli dobiegało to końca na rzecz tylko pochmurnego, w wysoko piętrzące się obłoki, nieba.
- Brak mózgu? Gdybym urodził się wcześniej, to moim imieniem podpisywali by teorię względności. Co mam ci, powiedzieć? Ze straszę na cmentarzach i mam swój własny w ogródku?
Tak właściwie to czemu by nie iść w ten biznes? Trochę dni nudnawej pracy i już można się ładnie dorobić na wystraszonych istotkach, wołających o oszczędzenie, którym można zakosić parę drobnych.. Nie! Noritoshi to z natury dobrodziej, który pomaga ludziom, by potem pastwić nad ich uczuciami w chwilach gdy cały świat go przytłacza.. Ale nie zajdzie aż tak daleko, raczej, by im wyrządzał bezpodstawną krzywdę. Ale wobec innych istot może już być mniej miły, prawda?
- Super, wreszcie nie będę się w nocy nudził.
Jego pewność siebie na moment została zachwiana - a co, jeśli niepoprawnie zidentyfikował jej aurę? Może rzeczywiście powinien się jej bać? Musiał sobie znaleźć zastępcze zajęcie dla tych wątpliwości, cokolwiek. Widząc jak obejmuje się ramionami, skoncentrował swą moc na wywołaniu chłodnego podmuchu wiatru, który w przypadku gdyby była człowiekiem, powinien wywołać gęsią skórkę i lekkie drżenie z zimna.
- Nie jest Ci zimno?
Chyba można powiedzieć, że zakpił już wystarczająco z jej, wijącego się jak biblijny wąż, mieszanki egoizmu, wyższości, nienawiści i jeszcze czegoś, co tam w niej siedzi, mając to wszystko za nic. Ładna prowokacja...Anonymous - 11 Listopad 2012, 17:28 Prowadzenie rozmowy z osobą, która nie może jej pomóc wydawało się bezsensowne. Typowe egoistyczne podejście do życia a la Ingrid. Ciekawość niestety robiła swoje, dlatego nie zaczęła krzyczeć i bluźnić. Jeszcze nie. Po co budzić zmarłych?
- Po co cmentarz w ogródku? Nie masz dosyć tego czegoś wokół? Śmierdzi tu świętością. - zmarszczyła nos zirytowana i naciągnęła rękawy bluzy na dłonie. Uniosła wysoko brwi słysząc jego odpowiedź. Uśmiechnęła się przelotnie, jednak capnęło ją to na dłużej. Zaśmiała się ochryple wyraźnie rozbawiona odpowiedzią.
- Nie wierzę. Pierwszy raz ktoś mnie zaprasza do siebie na noc. Zazwyczaj błagają o litość. - powiedziała między przerwami z jednego śmiechu do drugiego. Po chwili udało się jej jako tako opanować. Wstała z powrotem i przeskoczyła na grób położony bliżej delikwenta. Nachyliła się ku niemu, jakby miała przed sobą wyjątkowo ciekawy okaz. Przekrzywiła głowę niczym drapieżca i wpatrywała się w istotę.
- Nie możesz mi dać tego, czego pragnę. I nie należysz do Lusterka. A szkoda. - westchnęła i się wyprostowała. Odwróciła się na pięcie i przeskoczyła zgrabnie i z jaką gracją! , parę nagrobków dalej. W delikwencie ciekawego nic nie ma. A jak już wspomniałam, nie ma sensu brudzić sobie rąk i zajmować się rzeczami i istotami żałosnymi, bo to tylko strata drogocennego czasu. W oddali było widać tylko jej ciemnorudą czuprynę.Noritoshi - 11 Listopad 2012, 18:00 Niektórzy lubią chować zmarłych pod drzewami w niezadbanym zakątku ogrodów. Kiedyś, za dawnych czasów, wśród bogaczy, był to chyba przejaw ich potęgi. A i przy okazji nawóz dla ładnie kwitnących dzikich róż jest... I robactwo\ całe kolonie.
- Świętość mnie nie rusza, tak jakoś.. Aczkolwiek, chyba już wystarczająco długo tu jestem....
Rozbawił ją - świetnie, ale chciałby też i postraszyć. I może coś jeszcze.
- Widzisz, chyba nie jestem jak inni.
Dość blisko zdecydowała się do niego podejść. I mógł to być poważny błąd jak i wręcz przeciwnie. Gdy zaczęła się do niego zbyt bardzo zbliżać, odchylił się do tyłu, będąc opartym o dłonie, spoczywające po drugiej stronie marmurowej płyty. Mogła to odebrać jako lęk przed jej osobą, ale to nie było to.
- Lusterka? Mówisz o tej krainie, w której pełno od mniej i bardziej nieciekawych istot? Nudno tam...
Z trudem przyszło mu tak podsumować to miejsce - dla niego każda wizyta tam, to konfrontacja z koszmarami z dzieciństwa, które zdarzyły się raz, na prawdę, a potem co jakiś czas o sobie we snach przypominały...
- Nie mogę?... Nie oceniaj nocy przed wschodem słońca! - Krzyknął w jej kierunku, gdy to zaczęła się oddalać i powstał, śledząc ją uważnym wzrokiem.Anonymous - 11 Listopad 2012, 18:11 Lusterko, czyli Kraina Luster było nudnym miejscem dla Ingrid. Cóż się dziwić, jeśli jest się gorszym od poltergeista? Niedawno temu odkryła, że stwory z tamtego świata nie mogą ugasić jej pragnienia. Dlatego uznała ich za żałosnych i gardziła nimi na wszelkie sposoby, czego mogła doświadczyć ostatnio spotkana kukła.
Głód powodował wyostrzenie intuicji Ingrid. Nie wyczuła lęku od mężczyzny, dlatego nie została przy nim dłużej niż potrzeba. Nie potrafiła też do końca go zaszufladkować, bo nie znała jego rasy. Zaliczyła go zatem do Psychicznych Byłych Mieszkańców Lusterka.
Mimo wszystko zatrzymała się gwałtownie słysząc jego słowa. Stała w bezruchu, a swoją dłoń przesunęła na gardło. Wszystkie jej zmysły pragnęły się nasycić. W nieludzkim wręcz tempie na krótki czas zmieniła się w dym. Niespodziewanie wyrosła tuż przed samym delikwentem i niezbyt delikatnie przycisnęła rękę do jego gardła, popychając do tyłu. Chciała, aby był przygwożdżony do marmuru. Wtedy mogłaby mu pokazać z kim on ma do czynienia.
Ingrid była bardzo zirytowana, co za tym idzie, nieobliczalna. Nie miała zamiaru udusić stwora, po prostu go trzymała, aby nie zwiał. Nie zauważyła, że stoi na p o ś w i ę c o n e j ziemi i dobrze, że póki co tego nie widzi, inaczej byłoby nici z konfrontacji.
- Tylko ludzie mogą mi dać emocje pod czystą postacią. - szepnęła. - Ty jesteś zaś... bezbarwny. Czy coś sugerujesz? - zapytała cicho i dobitnie.Noritoshi - 11 Listopad 2012, 18:33 Noritoshi nie miał okazji żerować na uczuciach tamtejszych ras; ale skoro nie mogę dać tego, czego i on potrzebuje, to chyba również pozostanie na tym świecie.
Pozwolił jej działać, ryzykując przy tym życie - dym to mimo wszystko materia, a ta zachowuje się tak, jak na cząsteczki gazu (bo i takimi jest) a tymi może dowolnie manipulować, tyle tylko, że tu mu się to raczej nie uda, bo dym sam w sobie siebie kontroluje, no ale może coś jednak by i ugrał..
- Nie grzeszysz delikatnością...
Ściśnięte gardło i niekomfortowa pozycja nie sprzyjały mówieniu, jakoś musi sobie z tym poradzić - nie pozwoli aby kobieta go tak urządzała!
Zamierzał się od niej uwolnić jak najszybciej, a że nazwała go bezbarwnym... to postanowił takim własnie się stać - jego szyja zanikła, przez co ściskała tylko kołnierz jego płaszcza. Ten moment zaskoczenia zdecydował się wykorzystać by zacisnąć dłoń na jej nadgarstku i lekko przekręcić, co jednak mu się chyba nie uda.. Ale może jakoś wydostanie się spod jej uścisku
- B e z b a r w n y . Tak, to dobre określenie. Ten sam los w przeszłości nas spotkał, rudowłoso Panienko.Anonymous - 11 Listopad 2012, 18:48 Dym sam w sobie był po prostu dymem. Nieznośnie śmierdzącym, jeśli tylko tego chciała. Oczywiście, że nie dało się go kontrolować. Nie, kiedy było się kimś takim jak Ingrid.
Ryzykowanie życia? Przecież Ingrid była nadzwyczaj "delikatna" i nie zagrażała każdej istocie wokół! Widocznie miała inną definicję tego słowa.
Jakież było jej zdumienie, kiedy i on zniknął. Odsunęła się zaskoczona i wpatrywała w masę przed sobą. Jego słowa jeszcze bardziej wprawiło ją w oszołomienie. Wyszarpnęła nadgarstek z ucisku delikwenta.
- Co proszę? - zapytała po chwili, kiedy była zdolna wydusić z siebie jakieś słowa. - Jesteś umarłym, który odrodził się, aby móc się zemścić? Dlatego mi nie pasujesz do żadnej z ras... - stwierdziła i świdrowała go teraz wzrokiem. Podeszła do niego już z "cieplejszymi" zamiarami. Dźgnęła go palcem w ramię, jakby sprawdzając czy nie robi jej w balona. Trzeba wiedzieć, iż Ingrid nigdy nie spotkała kogoś, kto funkcjonował tak, jak ona.
- Faen, faktycznie. To co tak siedzisz jak kołek? Wstawaj! Trzeba zapolować na kogoś. Umieram z głodu. - jęknęła. Automatycznie zmieniła swą postawę. Jak to ona.Noritoshi - 11 Listopad 2012, 19:13 Jej zmiany trudno było nie zauważyć, a jeśli ktoś by jej nie dostrzegł, niech lepiej odda słuch niememu a wzrok ślepemu. Tuż to doskonały przykład jak bardzo można odkryć że nie miało się racji w ocenie innych i jednocześnie na to, jak nie chce się do tego oficjalnie przyznać.
- Masz racje. Prawie, bo wolałem chyba jednak umrzeć... Co nie znaczy jednak, że zemsta nie była słodka. - i to w dosłownym tłumaczeniu tego słowa - postraszył, a jak! i było przestrasznomile.
Gdy go puściła, powrócił do materialności i poprawił sobie płaszcz by lepiej na nim leżał, a także poprzekręcał kościami karku, które mu prawie poprzestawiała.
- Też umieram z głodu, ale chyba nie tego samego... Niemniej zapolować można.
Chwila zastanowienia i już wiedział, że wplątał się w znajomość z przynajmniej nieobliczalnym Strachem, który karmi się... strachem.
- Ekhm.. Jeszcze niedawno bałaś się tej ziemi, a teraz... Jak gdyby nic stoisz na niej. Widzisz? Mówiłem ze jest niegroźna... - Zauważył ten drobny szczegół, stawiając kilka kroków w przód, w stronę miejskich budowli.Anonymous - 11 Listopad 2012, 19:27 Zemsta jest najsłodszą rzeczą na świecie. Dlatego też Ingrid kochała ludzi, którzy żyją tylko i wyłącznie dla zemsty. Można przy nich chodzić non stop i nie trzeba narzekać na głód. Soczysta zemsta koi wówczas wszystkie nerwy. Ingrid czuje się wtedy jak w siódmym niebie.
Jej twarz rozjaśnił szeroki uśmiech, który w zupełności starczał za odpowiedź na temat zemsty. Stuprocentowe poparcie jego zdania.
- Chcę... dużo bólu. Nienawiści, strachu... - rozmarzyła się. Niestety delikwent wyrwał ją gwałtownie z tego stanu. Uśmiech zniknął szybciej niż się pojawił, za to Ingrid pokazała jeszcze raz swoją irytację.
- Do diabłaaa! - warknęła i przeskoczyła gwałtownie na grób. - U licha, dlaczego tu tak dużo grobów i święconej ziemi? Ohyyyyda. Czuję się taka brudna. - zatrzęsła się i podrygiwała z jednej nogi na drugą. Głód został zastąpiony grymasem obrzydzenia.
- Ruszaj swe troki, kołku. Przez wizytę tutaj będę musiała szorować się przez godzinę silnym mydłem. - jęknęła i pospieszyła mężczyznę energicznymi ruchami. Sama odwróciła się na pięcie i przeszła do bramy Cmentarza na palcach, po grobach, których było tu mnóstwo.
No i co z tego, że przed chwilą miała złe myśli wobec tego osobnika? Nie jest to ważne tak samo, jak jego imię. Żądza emocji oraz podniecenie wzrosło dwukrotnie.
Przenieś nas proszę do innego tematu. Ja tu ładnie nas wyniosę, bo nie lubię zaczynać:)
[zt Ingrid i Noritoshi]Anonymous - 26 Marzec 2013, 18:29 Zmęczenie. Wielkie zmęczenie. Do tego ból nóg, jakby ktoś rozdzierał ci je i ból głowy taki, że ledwo widziało się na oczy. Właśnie to czuła teraz Sonia, która nareszcie doszła na teren cmentarza. Droga z gór na cmentarz, położony diabli wiedzą, gdzie wykończyła trochę tę wątłą czternastolatkę. Ale to nie znaczy, że uśmiech schodził jej z ust. Pocieszała się, że w końcu jest na cmentarzu. A skoro jest na cmentarzu, to znajdzie roślinę. A skoro znajdzie roślinę, to zrobi truciznę. A jeśli uda jej się zrobić truciznę, i to tę, którą mało komu udało się zrobić, to nareszcie zaczną ją w organizacji szanować? Bo jak na razie, przez jej wiek mało kto brałby ją na poważnie. A może, jeśli się uda, to i braciszka odwiedzi? Kij z tym, że braciszek pracuje w MORII, i odwiedzenie go jest strasznie niebezpieczne, ale kogo to obchodzi, gdy się z tęsknoty usycha niczym stare chryzantemy na grobie?
Dziewczynka odgoniła od siebie te myśli. Musi się skupić. Skupić na roślinie. Biały kwiat, biały kwiat... no przecież nie podda się od razu, bo na cmentarzu nie ma żadnych kwiatów! Albo ona ich nie widzi.
-Nie odejdę stąd, dopóki nie znajdę tej rośliny, i nie zdobędę jej kwiatu i nasion!- - powiedziała sama do siebie, jakby chcąc podnieść się na duchu, i wytężyła wzrok. Przecież musi tu gdzieś być!Anonymous - 26 Marzec 2013, 20:26 Melanie chciała się oderwać od Illuminate raz na zawsze, miła go dość. Postanowiła, że już nogi nie postawi w swoim domu, który tak naprawdę nie był jej. Historia, w jaki sposób się tam znalazła, jest bardzo długa, więc opowiadać jej nie mam zamiaru. Już od jakiegoś czasu tam pomieszkuje, ale od kiedy w jej życiu pojawił się ON, żałuje, że została wskrzeszona i znowu ma szanse do egzystencji. Wolałaby już chyba zgnić ziemi, bo to byłoby lepsze niżeli to piekło, które aktualnie przeżywa. Decyzja o wybraniu się na cmentarz jest dość dziwna, bo w teorii ona powinna tam leżeć od ponad stu lat. A jednak chodzi po tym świecie i nie zapowiada się, żeby ktoś był na tyle miły i podpalił ją. Jaka szkoda, że to jedyny sposób, by ją zabić. Od razu mówię, że osikowe kołki i srebro nie działa, wampirem przecież nie jest, nieprawdaż?
Mel szła powoli, miała na tyle paskudny nastój, że jej się nie śpieszyło nigdzie. Stawiała kroki zawsze o tej samej długości, co do centymetra. Zawiał zimny wiatr, a ona jak zwykle była cienko ubrana. Nie stać ją na kosztowne rzeczy, ale to nic, jakoś przeżyje, już nie raz tak było.
Po chwili marszu znalazła się w miejscu docelowym, czyli na cmentarzu. Od razu jej oczom ukazała się dziewczyna, na oko niewiele młodsza (wizualnie) od niej. Uśmiechnęła się. Dawno z nikim normalnym nie rozmawiała, podeszła i przywitała się:
- Cześć, szukasz czegoś?- uśmiechnęła się.Anonymous - 26 Marzec 2013, 20:47 Czternastolatka aż podskoczyła z zaskoczenia, gdy Mel się odezwała. Nie spodziewała się tu nikogo o tej porze. Znaczy, wiedziała, że w nocy różne typy mogą się kręcić: dresy, sataniści, emo, plastiki, chcące porobić Słiiit fociee i była na to przygotowana, ale nie spodziewała się tu mile wyglądających panienek jak ta tutaj.
-D-dobry wieczór pani....- odpowiedziała cichutko, acz z uśmiechem, jakby nigdy nic. Sama przecież ostatni raz rozmawiała z kimkolwiek innym niż samą sobą...miesiąc temu? Gdy ostatni raz widziała braciszka. Od tego czasu całe dnie siedziała w swoim pokoiku, ważąc mikstury, rysując i czytając tylko. A na pewno do nikogo słowem się nie odezwała. Przecież tak lubiła towarzystwo. Ale to towarzystwo nie lubiło jej. Przynajmniej tak myślała.
-Cóż...szukam pewnej rośliny... -dodała troszkę mniej pewnie, bo nie była pewna, czy może udzielać takie informacje. No bo co powie? ,,Hej, włóczę się po nocy bo szukam trującego kwiatka do trucizny?'' Nie, nie może być. Szuka kwiatów, tak! Szuka kwiaty. Tylko po co... cóż, razem z bratem ustalili wersję, że gdy ktoś się o rodzeństwo zapyta, to powie, że nie żyje. Tak więc szukasz ulubionych kwiatów brata, by położyć mu na grobie pomyślała, i uśmiechnęła się mając jednak nadzieję, że nie będzie musiała kłamać.Anonymous - 27 Marzec 2013, 20:57 Melanie nie wiedziała, o czym powinna rozmawiać z dziewczyną. Nie była zbyt śmiała, kompleksy jej na to nie pozwalały. Mel brzydziła się samej siebie za to, kim jest. Żywy trup... po prostu ohyda! Jak można być tak odrażającą istotą? Jakby nie to, że została wskrzeszona, to już by dawno leżała w ziemi w jakiejś grupowej mogile, jeżeliby w ogóle została pogrzebana. Została zabita przez niemieckiego generała podczas I wojny światowej. Dokładnie pamięta swoją datę śmierci. 5 maj 1915 rok. Od tamtego momentu minęło dziewięćdziesiąt osiem lat, czyli na dzień dzisiejszy ma sto trzynaście lat. Kupę czasu "przeżyła". Tylko szkoda, że przez ubiegły wiek, to ona była całkiem sama. Wyobraźcie sobie, że przez sto lat z praktycznie nikim nie rozmawiacie, jesteście sami ze sobą. A potem poznajesz osobę, która cię gwałci. Super życie, co nie?
Melanie miała piętnaście lat, kiedy została zabita, dlatego też zdziwiła się, kiedy nieznajoma powiedziała do niej per "pani". Uśmiechnęła się delikatnie.
- Jaka pani? Mam zaledwie piętnaście lat.- Chwila ciszy- Melanie jestem.
Szukała rośliny? Na cmentarzu? Zdziwiła się trochę. W takich miejsca trudno znaleźć coś ładnego, a chociażby żywego... ups. To zabrzmiało nieco dziwnie...
- Może ci pomogę?- uśmiechnęła się do niej przyjaźnie.