To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Po drugiej stronie krzywego zwierciadła...

Morze Łez - Klif

Anonymous - 20 Lipiec 2012, 00:04

Slenderowe rozmyślania na temat tej oto krainy zostały przerwane przez zmianę. można powiedzieć, pogody. Spojrzał w niebo które zrobiło się szare, co było dla niego dość zaskakującym zjawiskiem, szczególnie że niewielką ilość czasu spędził w tym świecie i jeszcze nie spotkał się z szarością na niebie. Po chwili zauważył jakąś smukłą istotę która była przemoczona, nie interesowała go za bardzo. Interesowało go to czemu tak się cieszy, bo nie wierzył że może to być spowodowane zjawiskami "meteorologicznymi". Po chwili chłopak zauważył iż w swojej fajce brakuje już tytoniu i poczuł w gębie już gorzki, kwaśny smak nikotyny. Wyjął swoją ukochaną fajkę z ust i postukał kilka razy o kamień. Stuk rozniósł się echem po pobliskim klifie, po zrobieniu tego a co za tym idzie opróżnieniu fajki wyjął znowu woreczek z tytoniem i powoli nabijał fajkę. Wyglądało to tak jak by czerpał z tego jakąś satysfakcję.
Anonymous - 20 Lipiec 2012, 00:18

Dziewczę po przybyciu ignorowało wszystko dookoła, a tym bardziej jakiegoś typka spod ciemnej gwiazdy. Średnio ją obchodziła osoba u której nie był wyczuwalny ni strach, ni cierpienie, ani nawet szczęście, którego mogłaby go pozbawić. Osobnik wydawał się jej zdegustowany, też jakby znudzony? Psychopatka chyba średnio nadawała się na duszę towarzystwa jakąś przyzwoitkę, błazna czy coś tego pokroju. Jednak odczuwała za głęboki poziom znudzenia, a kilkuminutowy śmiech przestał już być dla niej atrakcyjny. Gdy już się uspokoiła i leżała tak chwilę upajając się ciszą, która zwiastowała coś złego, coś nagle to zmąciło. Hałas od strony tego osobnika. Cóż sobie za miejsce znalazł na palenie. Ona jakoś nie przejawiała zbyt przyjacielskich zamiarów do innych, obojętnie czym by ten ktoś lub coś było. Tak, więc po chwili coś świsnęło w powietrzu. Leciało w szybkim tempie w kierunku nieznanej zmory, która paliła sobie ów fajkę. Dopiero gdy to walnęło tą osobę, lub zostało w ostatniej chwili wyprowadzone w inny punkt przez odepchniecie dopiero okaże się, że był to najzwyklejszy na świecie kamień. Co za tym idzie dalej można było zobaczyć wyszczerzoną kobiecą postać, która miała wypisane na twarzy szyderstwo.
Anonymous - 20 Lipiec 2012, 00:29

Chłopak już miał wyjmować zapałki, jednak po chwili usłyszał świst i ujrzał lecący w jego stronę kamień. Jako że był nieprzeciętnie szybki wychylił się do przodu a kamień przeleciał nad jego plecami trafiając w drzewo, zostawiając dość imponujący ślad na nim. Wyprostował się, dopchał tytoń do fajki po czym wyjął z kieszeni swojej marynarki zapałki i podpalił. Pociągnął porządnie bucha i po chwili trzymania go w płucach spojrzał na osobę która rzuciła w niego tym kamulcem.
- Czyżby moja osoba w czymś Ci przeszkadzała?
Uśmiechnął się szyderczo do dziewczyny i przytknął fajkę do ust, a potem przykrywając ją ręką, zaciągał się, i odrywał rękę od fajki co powiększało żar w środku. Zrobił tak kilka razy, po czym wypuścił dym z płuc, nie robiąc sobie nic z rzutu kamieniem w jego stronę. Cały czas obserwował dziewczynę swoim szarym wzrokiem.
- Wystarczyło powiedzieć, może bym uszanował Twoją wypowiedź... Może.
Rzekł po czym znów uśmiechnął się na swój charakterystyczny sposób i powtórzył powyższy motyw z fajką. Rzut kamieniem w jego stronę nie był niczym zaskakującym, zaskakujący był ślad pozostawiony przez ten kamień.

Anonymous - 20 Lipiec 2012, 00:43

Dziewczynę jakoś nie poruszył ten unik. Zrobiła to od tak, dla hecy. Nie interesowała ją też reakcja jaką mogła zastosować towarzysząca jej na klifie osoba. Mógł się na nią w szale rzucić, mógł też to zignorować. W obu kwestiach miała różne wybory zachowań. Przyglądała mu się, ujrzała jakąś reakcje. Tak, uśmieszek. Potrafił jednak wykrzesać z siebie minimum emocji. Brawo dla tego pana.
-Skądże, chociaż wydajesz się nudziarzem - można było słyszeć coś pokroju zaczepki, z lekką drwina niesioną przez cichy melodyjny głos tejże panienki. Po chwili czerń jej oczu napotkała jego wzrok. Nie speszyło to jej jednak. Same oczy tej kreatury były puste, głębokie, aż do takiego stopnia, że z bliższej odległości wydawały się nie mieć dna. Nie mrugała, tylko świdrowała go wzrokiem. W pewnej sekundzie padła na brzuch, podparła się na łokciach, a jej łydki robiły różne pląsy w powietrzu.
-Może? U mnie nie ma uszanowania. U mnie trzeba się zastosować - uśmiechnęła się jeszcze szerzej. Jej głos był przepełniony słodyczą, tak jak większość jej wyglądu, lecz czy była taka na jaką wyglądała? Dodatkowo nie zwróciła uwagi gdzie powędrował jej kamień, ani jaki ślad pozostał w korze drzewa.

Anonymous - 20 Lipiec 2012, 00:54

Slender lekko odepchnął się od kamienia na którym siedział i rozciągnął się, wyglądał na tak samo znudzoną istotę jak dziewczyna. Po chwili trzymając fajkę w paszczy powolnym krokiem zbliżał się do pani która go zaczepiła. Jej wzrok nie robił na nim wrażenia, widział bardziej zastraszające rzeczy w swoim dość krótkim życiu. W końcu żywił się na koszmarach i sam też był w wielu przypadkach koszmarem.
- Nudziarz powiadasz?
W końcu po chwili zbliżania się do osobnika płci żeńskiej na chwile przystał, nie odrywając od niej wzroku i nie zmieniając swojego uśmieszku, przyjrzał się jej z bliska i w myślach określił ją jako małą, dość bezbronną istotkę. Jednak to przemyślenie zachował dla siebie.
- Oświeć mnie, co można robić w tak nudnej krainie jak ta? Nie wyglądam chyba jak istota która hasa po kolorowych łąkach i cieszy się z każdej napotkanej głupoty.
Pochylił się lekko nad nowo poznaną istotą i nadal nie odrywając wzroku od jej oczu dalej prowadził rozmowę, praktycznie o niczym. Jednak to był jakiś sposób na zabicie czasu.
- Ty mi na taką wyglądasz, cukierku.
Po tej wypowiedzi zaśmiał się toksycznie i odwrócił wzrok od niej, wziął bucha z fajki i po niedługim czasie wypuścił go na zewnątrz. Nie interesowało go kim jest, czym jest, i co tu robi. Szukał rozrywki, a zaczepki i zatargi były jego typem zabawy.

Anonymous - 20 Lipiec 2012, 01:15

Monique przez cały czas była uradowana dość głupią sytuacją. Jej wzrok wcale nie miał go przestraszyć. On w większości intrygował. Na zwykłego człowieka wręcz nie wyglądała. Pukiel różowych włosów - co zadziwiające to jej kolor naturalny, plus czarne jak węgiel oczy odróżniające się od porcelanowej cery. Czym ten się zbliżał ku niej upewniała się, że wzrok ją nie mylił. Błąd on nigdy jej nie mylił. Było coś co zaciekawiło ją w tym osobniku. Coś co namawiało ją do skrzyżowania z nim swej drogi na dosyć krótkim dystansie, w tej burzliwej relacji trwającej podczas tej pełnej oczekiwania na śmierć chwili.
-Aspołeczność to już przeżytek, a ty ją objawiasz. - czyżby ona udawała głupią? Próbowała go upewnić w przekonaniu jakie wyrobiło mu pierwsze spojrzenie na jej postać? Lubiła być tak postrzegana. Urocza, bezbronna istotka. Uh, aż ją rozśmieszało to zawsze. Gdyby miała w tej chwili go słyszeć wydobyłby się z jej warg kolejny ów śmiech szaleńczy.
- Chyba naprawdę nie rozumiesz piękna tej krainy - czy ona zawsze musiała używać słów, które tylko w jej myślach miały inne znaczenie, drugie dno? Jeśli on ograniczy się do tylko postrzegania ją przez stereotyp, nie zrozumie sensu jej wypowiedzi. Ona jednak nie lubi nigdy wyjaśnień ani dostawać, ani dawać.
Po chwili jego sylwetka zbliżała się coraz bardziej ku niej. Nie musiała się już zbytnio nadwyrężać by patrzeć w jego oczy. Sytuacja robiła się ciekawa, a już na pewno ona tak uważała. Co więc mogło roić się w tej pięknej główce? Propozycja pojeżdżenia na jednorożcach? Jednak Mon po usłyszeniu końcówki jego wypowiedzi ledwo powstrzymała się od wybuchu śmiechu. Jedynie z jej oczy popłynęły z dwie łezki. Tak, popłakała się ze śmiechu, który stłamsiła. Jego śmiech był dziwny, nie objawiał pozytywnych odczuć. Może dlatego osobnik ją zainteresował.
- Naprawdę nazwałeś mnie cukierkiem? - było słychać cichy szept wydobywający się z zaciśniętych warg.

Anonymous - 20 Lipiec 2012, 01:27

- Nie jestem aspołeczny. Po prostu nie lubię wielu rzeczy.
Powiedział zwracając z powrotem wzrok w jej stronę i zaciągając kolejnego buszka z fajki. Wyprostował się i spojrzał w niebo, po czym skierował wzrok na wodę, potem znów na istotę z którą miał przyjemność rozmawiać. Nie tyle co przyjemność co sposób zabicia czasu.
- Nie rozumiem. Proszę Cię, nawet gdy niebo jest tu szare, to nawet nie jest w jakikolwiek sposób satysfakcjonujące. Jeśli będziesz taka miła, proszę, wyjaw mi to "piękno" tej krainy.
Zaakcentował słowo piękno by zabrzmiało ironicznie. Widać było że nie bardzo mu się podoba w miejscu w którym niestety teraz się znajduje. Chciał by się wyrwać choć na chwile stąd. Dobrze że żeruje na snach, tam przynajmniej znajduje chwilowe ukojenie od tej "pięknej" i kolorowej krainy.
- Tak, nazwałem Cię cukierkiem. I co z tego? Wyglądasz na taką która hasa po łąkach, zrywa kwiatki, i wpieprza słodycze na potęgę. Co ty w ogóle robisz w takim miejscu jak to? Nie powinnaś malować jakiś kucyków czy innych tego typu chorych rzeczy?
Rzekł i pochylił się do swojego buta, wyjął fajkę z ust i znów zaczął ją opróżniać. Gdy to już zrobił włożył ją sobie do wewnętrznej kieszeni w jego marynarce po czym poprawił ją by wyglądać w miarę elegancko. Przeczesał włosy i odwrócił się od tej jakże "słodziutkiej" osóbki.

Anonymous - 20 Lipiec 2012, 01:50

-Więc jest coś co jednak lubisz? - zrobiła komicznie zdziwioną minę po czym z impetem podniosła się i stanęła prosto przed nim. Ta sytuacja w tejże chwili stała się bardziej komiczna, gdyż Monique przy nim wyglądała jak kruszynka. Z kilka dodatkowych centymetrów dodawał jej jedynie kapelusz, który okalał jej różową łepetynkę, oraz dość wysokie szpilki. Ubiór jak na to miejsce przecudowny czyż nie? Jednakże można rzec, że z jej ubioru nie ciekła już woda. Oczywiście odzienie nadal było wilgotne, a nawet delikatne podmuchy wiatru mogły skończyć się dlań przeziębieniem.
-Chcesz wiedzieć? Naprawdę to, aż tak trudne do pomyślenia? Coś chyba szare komórki Ci już dnia dzisiejszego nie pracują - zadrwiła z niego dosyć delikatnie czekając na dalszy rozwój zachowań ów przedstawiciela płci męskiej. Czekała najpierw na jego kolejną wypowiedź. Ta jednakże ją kompletnie rozbawiła. Chwilę pokręciła z niedowierzaniem głową. Jak może już zauważył każde słowo i odczucie z nim związane mocno akcentowała. Po co? Dla komiczności wydarzenia, zabawy. Gdy już ten skończył zabawe ze swoimi ,,zabawkami'' i znów odwrócił ku niej swą uwagę postanowiła go uświadomić.
-Dobrze wyjaśnię - zbliżyła się do niego. Gdy lekko zadarła swą brodę do góry, jej usta znalazły się w okolicy jego ucha. Czyżby zamierzała szeptać? Taka na pewno była jego pierwsza reakcja i tak właśnie było.
- Piękno tej krainy niewidoczne dla mnie jest w tym czym inne stwory określają je. Gdy się rozejrzysz widzisz spokój, malownicze krajobrazy. Wszystko tak słodkie, że aż ześwirować można, albo mieć ciągłe zwroty.- zasyczała cichutko - lecz piękne jest to, te chwile kiedy panuje tu rozlew krwi. Wszystko barwi się tym pełnym wulgarności kolorem, czuć zapach rozkładających się ciał. To jest ideał tego świata mymi oczyma. Upajam się tym. - jej głos przestawał być już tak delikatny jak wcześniej. W tym momencie był zimny...obcy. Tak jakby stała przed nim całkowicie inna istota. Nie wiadomo kiedy mógł poczuć na swej szyi coś zwilżonego. To były jej wargi. Co? Jak? Dlaczego?

Anonymous - 20 Lipiec 2012, 13:02

- Jest kilka rzeczy.
Rzekł i poprawił krawat, miał na myśli tutaj głównie walkę i głupotę niektórych osobników w tej krainie. Gdy Mon stanęła przy nim rzeczywiście wyglądała jak kruszynka, co potęgowało wrażenie małej, bezbronnej osoby. Slend wiedział że coś jest z nią nie tak, nie wiedział kim są Kapelusznicy, wszak jest tu niewielki odstęp czasu. Nawet jeśli by wiedział to by nie zwrócił na to wielkiej uwagi. Gdy ta osóbka podeszła do niego i zaczęła szeptać swoje farmazony, chłopak był zaskoczony... Tylko tym że właściwie do niego szepcze. Nie widział w tym większego sensu. W każdym bądź razie słuchał, wyobrażenie wypowiedzi dziewczyny było dość miodne jednak gdy poczuł wilgoć i ciepło warg na swojej szyi... To było dopiero zaskakujące. Slend powoli ręką objął dziewczynę, i położył jej rękę na włosach. Pogłaskał ją, jednak po chwili mogła poczuć zaciskającą się rękę na jej włosach, a po chwili mocne szarpnięcie do tyłu. Gdy tak Slend ją trzymał rzekł...
- Nie przekraczaj pewnych granic, kolorowa istoto.
Powiedział spokojnym głosem i puścił ją. Było to dla niego zaskoczenie jak i wkroczenie na teren który nie jest dozwolony od tak sobie. Dlatego użył takiego a nie innego sposobu oderwania dziewczyny od swojej szyi.

Anonymous - 20 Lipiec 2012, 14:06

Czyżby jednak było coś co intryguje tego osobnika? Miało to jakąś małą sposobność najpewniej. Może nawet niezbyt oddaloną od tej dziewczęcia. I tak, ona nie była normalna. Niby słodka, zawsze uśmiechnięta, lecz za tym kryła si jej siła. Była bardzo fałszywą istotką, wykorzystywała swój wizerunek do krzywdzenia innych. Ciekawe czy on chociaż wiedział, że jest kapelusznikiem. No, ale... i tak samo to stwierdzenie za dużo by mu nie pomogło. Podobno byli oni szaleni, ale przecież było ich wielu.Ona była tym, który został wyjęty spod prawa, który miał piętno zdrajcy , na którego czyhała śmierć, a dodatkowo - sama ją zadawała. Można było mieć pewność, że on nie zauważy w tym podstępu. Co w końcu taka istotka może mu zrobić? Gdy szarpnął ją w tył i najpewniej okalał jej twarz swym wzrokiem mógł ujrzeć złośliwy błysk w jednym z jej oczu. Plus, szeroki nienaturalnie uśmiech. O co chodziło?
-Nie jestem żadnym cukiereczkiem, ani też kolorową istotką. Za chwile może zrozumiesz czym jest le baiser de la mort. - zachichotała. Najpewniej dopiero po chwili zaczął to odczuwać. Te pulsacje w okolicy miejsca złożenia jej warg... narastający ból.

Anonymous - 20 Lipiec 2012, 14:17

Slend odczuwał pulsujący ból w miejscu gdzie zostawiła swój toksyczny pocałunek. Jednak nie przejmował się nim za bardzo. Po prostu go odczuwał, i patrzył się na istotę. Nie było szans by wyczuł ten podstęp. Cóż, ból narastał, ale nie był ból który był w stanie zaskoczyć Slenda. Położył rękę na miejscu w którym ta młoda dama go pocałowała i znów lekko się uśmiechnął.
- Ciekawe... Możesz mi powiedzieć co miałaś na celu?
Spytał z drwiącym uśmieszkiem, w końcu ból to coś co przeminie po pewnym czasie, więc nie martwił się za bardzo tym. Był tylko trochę rozkojarzony. Jej technika była bardzo ciekawa, jednak chłopak nie chciał używać żadnej ze swoich technik na niej, przyjdzie na to czas. Jeśli oczywiście będzie mu się chciało jakkolwiek jej odpłacać.
- Pomijając oczywiście czerpaną z tego przyjemność...
Dopowiedział, poszerzając swój szyderczy uśmieszek. Slender był nieprzyjemnym typkiem, to było widać.

Anonymous - 20 Lipiec 2012, 14:35

Po pewnej chwili było po nim widać, że poczuł jedną z jej zdolności. Jednak zbytnio nie reagował. W tej sytuacji miała pewność, że nie jest człowiekiem. Wtedy moc podziałała by na niego dosyć mocno, paraliżując z bólu daną część ciała oraz siejąc panikę, która byłaby wyczuwalna w powietrzu oraz widoczna w jego oczach. Jedyne to, że podstęp znów nie został wyczuty, nawet jeśli mogłoby to wydawać się bardzo dziwnym zachowaniem względem nieznajomego.
-Czy miałam coś na celu? Wiem jedynie, że nie jesteś człowiekiem. Wiesz... z mojego zachowania trudno trafne wizje wywnioskować, lecz za to u innych jest to łatwiejsze. Jeden typ zachowań reakcji, który zawsze towarzyszy danej osobistości.- powiedziała znów melodyjnym, cholernie przesłodzonym głosem uśmiechając się jak mała dziewczynka, która cieszyła się z kolejnego prezentu gwiazdkowego. Ona jednak analizowała go. Każdy na kogo trafiała oddawał się presji i w kolejności zdarzeń szacował się na wroga lub już dawno martwe zwłoki. Ciekawe jak będzie z tym jegomościem?
-Masochista czy sadomasochista? - zapytała z nutką drwiny w swym przesłodzonym głosie. Oh tak, ten osobnik był niemalże ciekawy i umilał jej ten czas, który do spotkania wlókł się jej niemiłosiernie. Do tego jak dla niej nie był nieprzyjemny. Był wręcz jak... króliczek doświadczalny?

Anonymous - 20 Lipiec 2012, 14:45

- Cóż, nie trudno było się domyśleć że nie jestem człowiekiem. Co człowiek by robił w Krainie Luster?
Zadrwił z niej nadal trzymając się za bolącą szyje. Po chwili jednak opuścił rękę i zaczął rozpracowywać kark, ruszając głową w lewo i prawo. W końcu znów się rozciągnął jak by z nudów i ziewnął sobie. Podrapał się w miejscu które pulsowało bólem, jednak po czasie można się do tego przyzwyczaić, teraz już czekał aż ból ustąpi. Podszedł trochę bliżej do istoty która dała mu ten pocałunek bólu i znów wyszczerzył swoje kły.
- Ani jedno, ani drugie. Śmieje się z innej rzeczy... Tak bezużytecznej mocy jeszcze nie widziałem.
Zadrwił sobie po raz kolejny z dziewczyny której imienia nawet nie znał. Wyjął fajkę z marynarki i napchał ją tytoniem. Wyjął zapałki, podpalił sobie ją i zaczął pociągać buchy. W końcu wziął jednego konkretnego i przybliżył swoją twarz do jej twarzy.
- W skrócie, nudna jesteś.
Rzekł po czym dmuchnął jej dymkiem prosto w twarz.

Anonymous - 20 Lipiec 2012, 15:10

-Zdarzają się przypadki. Mogłeś należeć do Morii - pokręciła głową z dezaprobatą po czym teatralnie westchnęła. Co jak co, ale ciągnie to samo zachowanie bez przerwy. Naprawdę jest takim sztywniakiem? Przyglądała mu się uważnie mrużąc co jakiś czas oczy. Chyba zaczynała być senna. Znów się szczerzył i gadał jakieś tam swoje perypetie, swoje wnioski. Naprawdę tak myślał? Cóż jego sprawa. W końcu tej mocy doświadczył w małym zasięgu.
-Jesteś pewien tego co mówisz dziwna istoto? - wyszeptała po czym podskoczyła i nagle znalazła się za nim. Jednak nim zdążył się odwrócić jej nie było. Na podłodze leżał tylko jej kapelusz. W jej głowie roiły się jego słowa. Nudna? Czy specyficzność jest nudna? Cóż w końcu z niego było jakieś dziecię nudy, więc nie ma się co dziwić, że tak powiedział. Plus tego dmuchnął jej dymem w twarz. Zamiast poczęstować ją to daje tylko namiastkę jej osobie? No no, ale ona już się zemści.

Anonymous - 20 Lipiec 2012, 15:21

- Czymkolwiek ta Moria nie była, nie należę do niej.
Powiedział po czym włożył swoją fajkę do gęby a w tej chwili dziewczyna zniknęła, Slend odwrócił się i zobaczył jej kapelusz. Rozejrzał się po pobliskim lesie i znów spojrzał w niebo po czym głęboko westchnął. Włożył ręce do kieszeni i przymknął oczy. Wyglądał na zdegustowanego, bo tak było, ta istota w ogóle go nie bawiła, wykorzystywanie mocy na darmo, zabawy w chowanego... To zdecydowanie nie było dla niego. Z początku mogło to się wydawać zabawne, jednak po czasie jak już to chłopak określił, robi się to nudne.
- Tak, jestem pewien. Zabawy w chowanego też nie lubię, więc odpuść sobie.
Otworzył oczy i zaczął zmierzać w stronę kamienia na którym siedział wcześniej nie zwracając uwagi na kapelusz, i na to gdzie ta słodka istotka zniknęła. Oparł się o kamień i rozkoszował chwilową ciszą, poczuł też że "ból" który mu sprawiła ustępuje. Więc lekko się uśmiechnął i czekał na nią, bo wiedział że tak szybko nie odpuści.



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group