To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Po drugiej stronie krzywego zwierciadła...

Szkarłatna Brama - Karminowe Wrota

Loki - 12 Maj 2011, 12:40

Loki nie śpieszył się zbytnio. Śmiało można powiedzieć, że szedł wręcz powoli. Nie przepadał za podróżami pomiędzy światami, choć w jego zawodzie, były złem koniecznym. Nie bardzo mógł sobie pozwolić na znajomość wszystkich szczegółów z życia jedynie jednego uniwersum, a być kompletnie nieświadomym tego, co dzieje się w drugim. Niemniej Krainę Luster, w której się urodził i wychował darzył niekrytą, mimowolną niechęcią. Nie wiązały się z nią żadne przyjemne wspomnienia, a fakt, że była technologicznie zacofana, wcale nie sprawiał, że bardziej chciał ją odwiedzać. Skoro jednak postanowił już, że uda się na drugą stronę lustra, wpadł na pomysł, by złożyć wizytę pewnej Modliszce, którą znał przelotnie, co uważał za swoiste niedopatrzenie. Ot, spotkali się raz, ale wcale nie zaszkodzi poznać się lepiej, prawda? Przystanął przed wielkimi wrotami wiodącymi do świata, który pamiętał aż nazbyt dobrze. Poprawił na sobie marynarkę i przeszedł na drugą stronę.
[zt]

Anonymous - 15 Maj 2011, 19:07

Arthur się spieszył. Jego oddech był szybki, serce biło mocno, czoło było zmarszczone od lekkiego strasu. Ach, czas był na herbatkę, ale nie rozstawi tutaj swojego małego zestawu do szybkiej herbatki, nie. Musiał się spieszyć, żeby jeszcze zdążyć się spotkać z jego kotkiem, Ann. Oczywiście bardzo kochał maleństwo, ale nie podobało mu się, że podróżuje do świata ludzi sama, dlatego wysłał do niej Roland.
W dodatku musiał zaraz pójść na misję zleconą od dawnej Róży i naszkodzić drobinę ludzkości. Ojejujeju... oby tylko Ann się nie zastanawiała co robi i czemu z nią nie wraca. No ale trzeba było poświęcić co nieco dla Róży.
Tylko kiedy się przebierał w dodatku złapało go przeziębienie więc co chwilę kaszlał. Cholera jasna.
Chłopak spojrzał na zegarek; mało czasu, mało czasu.
Zaraz wyskoczył z jednego portalu i wskoczył w drugi, by wylądować w świecie ludzi.
[zt]

Verna de Clare - 19 Maj 2011, 15:18

Modliszka, Verna, Sari, Jaskółka, nazwijcie, ją jak chcecie, to nie ważne. W każdym razie ta oto kobieta o chmurnym spojrzeniu akwamarynowych tęczówek, zaciśniętych w wąską linijkę ustach, pewnym kroku, nie za szybkim, wszakże musiała mieć na jakiejś uwadze, iż mężczyzna, który jej towarzyszy nie został obdarzony nazbyt rozwiniętej koordynacji fizyczno - ruchowej. W sumie to zastanawiając, iż ta zimna kobieta wkładająca przeróżne maski aktora,miała na uwadze dobro jakiegoś tam Marionetkarza. Bardzo to zastanawiające. Jednak wielu powiadało, by nie poddawać się pozorom. Ale cóż w tej kwestii było pozorem, a co faktem? Hmm... No nic, mniejsza z tym fantem, ważne, że zmierzali do Świątyni, która posiadała pewien specyficzny portal umożliwiający podróże do Świata Równoległego, świata, który tak nienawidziła i kochała Verna. Jej narodziny w tamtym miejscu, drugie, nieoczekiwane, nie wróżyły nic dobrego, jednak w każdym miejscu życia znajdują się chwile lepsze i gorsze zaraz. Spojrzała za siebie, unosząc lewą brew, czekając aż Loki zrówna z nią krok. Uśmiechnęła się nie znacznie do tego dziwnego mężczyzny.
-Mam nadzieję, że jednak masz w tym notesiku nieco więcej minut do stracenia - rzuciła z zagadkowym błyskiem w krystalicznych ślepiach i przeszła przez bramę, by pochłonął ją po chwili tłum przechodni. Ekscytujące. Hop, siup i po sprawie!
zt oboje

Anonymous - 25 Maj 2011, 10:32

Cesar przeszedł przez portal trochę nerwowym krokiem. Veis zniszczył fajkę, a odpowiedniej w krainie luster raczej nie znajdzie. To oznaczało przejście portalem. Nie bardzo wiedział jak takowy znaleźć, szczęściem wychodząc z lasu spotkał jakąś parkę szukającą odosobnienia. Nie byli zbyt chętni do rozmowy, a gdy powiedział czego szuka, tamten chłopak zwietrzył łatwy zarobek i na moment stracił zainteresowanie towarzyszką. Puszył się rzucając hasło "Nic za darmo". Zamiast powiedzieć, co trzeba i iść dalej swoją drogą, targować mu sie zachciało. Dachowca to zirytowało na tyle, że kryształowy sztylet niezwykle szybko znalazł się przy krtani dowcipnisia, dzięki czemu koleżka zrobił się niezwykle rozmowny i chętny do współpracy...
- Stać! - zawołał strażnik wrót do świata ludzi. No tym to już grozić nie będzie. Westchnął jedynie i wykonał polecenie. Że też akurat on musiał trafić na służbistę
- Nazwisko i cel wizyty? - tak, ten tutaj poważnie podchodzi do swojej roboty, może nawet za bardzo, ale tym razem Cesar postanowił być grzeczny.
- Vilpiano. Turysta. - Nie zamierzał się tłumaczyć jakiemuś mundurowemu.
- jakieś konkretne miejsce? - zapytał młodzik. Tak to był jeden z tych, co dopiero zaczęli służbę i chcą się wykazać
- daj spokój młody. Panu się śpieszy. Pewnie panna czeka. - drugi z pilnujących uśmiechnął się i ręką nakazał przechodzić. Cez podziękował skinieniem głowy i przeszedł do świata ludzi. Nie słyszał już, jak ten starszy tłumaczy te niepisane zasady nowemu koledze.

[z/t]

Anonymous - 25 Maj 2011, 14:01

Lisia - mam nadzieję, że mi kiedyś wybaczysz. Komputer do naprawy poszedł, ale już wrócił. :D

A, no jasne, że nie wejdzie! Przecież sama Sato-chan wizualnie jest jeszcze małym .. yy... szkrabem ? Nie no, bez przesady, ale jednak jak słodka mała i niewinna dziewczynka wygląda. Gdyby ktoś je teraz zobaczył, pomyślałby jeszcze, że ktoś (Lisia) pokazuje dziecku nagie ciało, i jeszcze co by było...
Ale nikt taki tu się nie znajdował. I dobrze.
- Nee~.. domu? Dom jest wszędzie. - oznajmiła króciutko z uśmieszkiem.
- Siaa, nie wiesz co to za miejsce? To Szkarłatna Brama... szkarłatna otchłań. - mówiąc te dwie nazwy wdała w to lekki ton grozy, jeszcze by się przydała ciemność i błyskawicy, ale już nie przesadzajmy z tymi efektami.
- Ja też, bardzo. - i znów się uśmiechnęła. Podeszła bliżej Lisiandry, aby po chwili włożyć swoją rączkę do lewej kieszeni płaszczyka. Wyjęła małego batonika i wręczyła go siostrze.
- Proszę. - ukłoniła się.

Anonymous - 28 Maj 2011, 10:05

Była pewna, że gdzieś słyszała tą nazwę, nie ważne.
Uśmiechnęła się, gdy ta dała jej batonika.
-Arigato.
Chciała go schować ale gdzie? Trzymała go w rękach po czym jednak zjadła.
Był dobry, szczególnie jej smakował, bo uwielbiała słodycze.
Rozejrzała się. Była tu pustka, jak sama nazwa chyba na to wskazywała. Jej nie przeszkadzała jej własna nagość tak szczerze.Sia z jednej strony cieszyła się, ze tu jest, ponieważ była to jej kochana Sato, lecz z drugiej strony trochę bała się tego miejsca.
Bo jak się tu tak na prawdę znalazła?
Sia nie wiedziała.
Uśmiechnęła się dla pozoru do Sato aby ta nie myślała, że coś się jej stało.
-To dokąd mnie zabierzesz?

Anonymous - 28 Maj 2011, 16:06

Arthur szedł szybko. Jego oko ciągle krwawiło, ale najpierw musiał się dostać do domu. Całą tą obrożę szlag trafił gdy przeszedł przez pierwszy portal i po prostu się przepaliła. Ach szczegół z tym. Po prostu czas już się dostać do domu.
[zt]

Anonymous - 28 Maj 2011, 18:12

Cóż, mimo wszystko Seraphin nie żałował, że spędził w świecie ludzi aż tyle czasu. Koniec końców, Lilian wyglądała na całkiem ciekawą osóbkę - niewątpliwie znajomość z nią wniesie trochę dobrego w nudne życie czarodzieja. Oby nie okazało się, że sytuacja ta kiedyś obróci się przeciwko niemu!
Pogrążony we własnych myślach, nawet nie zauważył, że już niemal przekroczył próg Szkarłatnej Bramy. Obejrzał się jeszcze tylko za siebie, ot, profilaktycznie, na wypadek, gdyby jednak ktoś go śledził, po czym ruszył dalej.

Anonymous - 28 Maj 2011, 18:51

Dziewuszka biegła, co sił chudych nogach. Oczy jej błyszczały dziko ametystowo - karminową barwą, tak z rzadka spotykaną u ludzi, o ile w ogóle. Kolorowe trampki uderzały rytmicznie o ziemię. Była spóźniona! Jednak nie traciła poczucia humoru, w końcu Panicz Julius będzie miał więcej czasu na pałaszowanie tych wszystkich słodkości,które zapewne już wylądowały na jego stole. Nie mogła się nie uśmiechnąć. Doprawdy, nawet na sama nie potrafiłaby wypić herbaty posłodzonej siedmioma kostkami cukru! Westchnęła z zachwytem, widząc Bramę przed sobą. Ciągle nie mogła uwierzyć, że faktycznie ona istnieje. Jej braciszek miał rację! Zwolniła kroku i przeszła przez wrota na drugą stronę. Julius czeka!
Anonymous - 1 Czerwiec 2011, 00:41

Cesar jednak miał szczęście, może nawet więcej szczęścia niż rozumu. Portal ze świata ludzi znalazł tuż przed skrzyżowaniem na końcu blokowiska. Strzały padły o wiele za wcześnie, jednak były tylko ostrzeżeniem. Spokojna głowa, prędko nie wróci do świata ludzi, do tego miasta. Przebiegł jeszcze ładnych parę metrów i potknął się o ledwo wystający kamyczek. Upadł na czworaki, a ledwo dotknął dłońmi podłoża "kask popękał na niewielkie fragmenty, które w tej chwili miał przed oczami dysząc ciężko. Wyjść do sklepu, zapalić pozornie w spokojnym miejscu i od razu spotkać kogoś takiego. Na dodatek potrzebna mu nowa koszulka. Usiadł na ziemi i spod kurtki również wysypały się kryształki. Powinien ruszyć dupsko, wstać i wrócić do domku w lesie, ale po pierwsze nie miał siły po ucieczce, a po drugie ochoty. Był pewien, że jeszcze kiedyś spotka tego człowieka i bynajmniej nie będą popijać herbatki. Wtedy z przyjemnością poczęstuje go kryształem, a może udało by się zmienić weń narząd zwany sercem? Nigdy dotąd nie stosował swojej mocy w podobny sposób, a ten stary piernik to dobry powód by spróbować się tego nauczyć. To że w tym konkretnym przypadku "serce" jest tylko nazwą i niczym więcej, dla kota było pewne. Uniósł się nieznacznie, by nie tarasować drogi przechodzącym i usiadł ponownie. Ale przynajmniej ma nową fajkę. Wyjął ją z kieszeni, nabił starannie i zapalił. Odsapnie sobie delektując się dymem, pójdzie dalej jak wypali.
Anonymous - 1 Czerwiec 2011, 19:01

Niewysoka dziewczyna kierowała się w stronę dwóch luster. Była już tutaj kiedyś wraz Asos`em to on pokazał te przejścia jeszcze kiedy nie odszedł, mimo to wciąż pamiętała to miejsce. Karminowe wrota, tak zwano te miejsce. Szła po woli, nie spieszyła się. W końcu gdy dotarła do luster wybrała jedno i przeszła wiele się nie zastanawiając.
Verna de Clare - 1 Czerwiec 2011, 19:51

Tym razem Verna nie myślała o niczym. Nienawidziła przebywać w świecie ludzi dłużej, niż było to potrzebne. Szybkim krokiem znalazła się w niby sanktuarium, szybkim krokiem przeszła do Bramy i bez zbędnych ceregieli zniknęła za wrotami
zt

Anonymous - 2 Czerwiec 2011, 10:05

Paląc spokojnie Cesar przyglądał się przechodzącym obok. Nie miał nic do roboty, a to miejsce dobre jak każde inne. Kobieta z cyrku prawie przebiegła obok. Poczuł chęć pójścia za nią, już nawet miał się podnieść, ale nie. Wystarczy przygód jak na jeden dzień, a tym razem nie wykpił by się świecidełkami. Usiadł spowrotem na tyłku i dokończył palenie. Dopiero gdy fajka zgasła schował ją do kieszeni, wstał i ruszył spacerowym krokiem do Krainy Luster.

[z/t]

Anonymous - 5 Czerwiec 2011, 22:48

Naprawdę, nie pytajcie dlaczego Ethan pojawił się przy Karminowych Wrotach. Może postanowił odwiedzić Krainę Luster z nudów? A może stwierdził, że sam rozejrzy się po tutejszych terenach? W końcu co nieco się mogło pozmieniać, od jego ostatniej wizyty. Być może chciał też sam zająć się tym, czym zwykle zajmują się zwiadowcy z obawy, że ci, nie przykładają się do swych obowiązków? Kto wie, kto wie. W każdym razie staruszek ukłonił się lekko strażnikom, zdejmując kapelusz i ruszył wprost przed siebie, podpierając się swoją laską. Za chwilę był już u progu jednego z luster, a później po prostu w nie wszedł.

[Zt.]

Abdio - 6 Czerwiec 2011, 01:10

Kotek co jest grzeczny niezwykle grzebiąc nierzadko w walizeczce ujrzał jak brakuje w niej kilku rzeczy do dbania o uszy niezbędnych. W szczotce do uszka odłamuje się rączka. To nie kotka wina, bo on tylko ją upuścił... ze szczytu ogromnej skały, ale dlatego, że wystraszony został. Kotek zatem do sklepu lustrzanego ruszył i nogę za nóżką stawiając dotarł do miejsca gdzie wszystko co potrzebne zakupił. Kotek myślał, że to już drogi koniec. Był pewien, że wystarczy krok jeden jeszcze postawić, a tu się domu drzwi otworzą. Nic jednak tak mylnego. Zważmy, że istotka to mała, w terenie nie obeznana, z mapą skłócona odwiecznie. Toteż nie będzie dziwem, że drogę się zgubiło. Nawet jeśli nieumyślny był to wcale czyn, a zadanie przedeń postawione zbyt skomplikowane jak na kocią główkę. Pomnijcie bowiem narody całego świta, że Abdio niczym więcej nie jest jak tylko kotkiem i ani natura ani on nie roszczą sobie prawa by ów Abdio był istotą wyższą. Niczym jest bowiem człowieczkowie ciało. Trafił do bramy przez przypadek! Tak, owszem. Zobaczył olbrzymie miejsce, które trwogą go napawało. Toteż zaczął biec i nawet nie zauważył jak głowa jego uderzyła o bramę. Tak więc zamiast w chwale przebyć cały teren on po prostu przefrunął po drugiej stronie.


<ZT!>



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group