To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Po drugiej stronie krzywego zwierciadła...

Szkarłatna Brama - Karminowe Wrota

Anonymous - 4 Sierpień 2015, 16:29

Czas przyspieszył. Zupełnie jakby ktoś wcisnął przycisk przyspieszenia na kasecie VHS, a obraz zaczął posuwać się ze zwielokrotnioną prędkością. Takie przynajmniej odniosła wrażenie. Wydarzenia z cmentarza powoli odchodziły w mglistą przeszłość. Tylko ten upierdliwy deszcz ciągle jej przypominał, że noc jeszcze nie dobiegła końca. Tak jak i jej zadanie.
Kobieta niemal pędziła za dwójką uciekinierów, na plecach dźwigając zapełniony jedynie w połowie wór. Kiedy kroczyli po obrzeżach miasta starała się zachować jak najbezpieczniejszą odległość, co warto podkreślić, nie było takie łatwe jeżeli chodzi o teren zurbanizowany. Dla pewności zniekształciła narzuconą już wcześniej iluzję. Tym razem stosowniejszą. Gdy w końcu oddalili się od cmentarnych rejonów nie przypominała już przemoczonej do suchej nitki i mocno poddenerwowanej zołzy z dziwaczną fryzurą. Aktualnie wyglądała jak żul. Menel dosłownie. Siwa, umorusana żółtawą substancją broda, poszarpane ubrania i zwykły, plastikowy worek na śmieci przewieszony przez jego ramię nie budziły niepokoju i wydawały się niczym nadzwyczajnym. Ba! Nawet ciągnący się za dziadkiem, trudny do sprecyzowania odór o bogatym bukiecie aromatycznym wydawał się całkiem adekwatny, a nawet pożądany i wielce pasował do jej nowego image.
Mimo to trzymała się cienia, podążając za dziwolągami niczym myśliwy za uciekającą zwierzyną. Pomimo niepozornych gabarytów i nadprogramowych kończyn była całkiem zwinna. Siła jaką dysponowała też okazała się praktyczna, zwłaszcza jeżeli chodzi o długodystansowy marsz, połączony z taszczeniem na plecach kilkudziesięciu dodatkowych kilogramów. Nawiasem - w tym całym śledzeniu bardzo pomocna okazała się zapalona przez podróżnych latarka. Przynajmniej do czasu. Kiedy opuścili miasto ciemność z każdą chwilą stawała się gęstsza, a droga, którą pokonywali, uciążliwsza. W końcu błądzenie po omacku poza miastem i to w środku nocy nie należało do najbezpieczniejszych czynności, o czym śmiało mogły świadczyć nabywane z każdą chwilą siniaki i otarcia, a także przeszywający ból kości piszczelowej, po jej niedoszłym spotkaniu z niskim hydrantem.
Brnęła dalej. Niewzruszona. Musiała się dowiedzieć o czym mówiła tamta dwójka wtedy na cmentarzu. Chciała też się upewnić czy ich nocna wizyta u trupów została ukartowana przez Tą Której Imienia Nie Wolno Wymawiać. W sumie... to określenie nawet pasowało do blond mendy, jaką niewątpliwie była jej pracodawczyni. Ale dość już o niej. Najważniejsze, że jej płaciła, koniec, kropka. Poza tym, teraz miała o wiele ciekawsze rzeczy na głowie, niż myślenie o lodowej suce (jakkolwiek to określenie także do niej nie pasowało) i na nich postanowiła też się skupić. Blondyną zajmiemy się jak przyjdzie czas na wypłatę.
Stanęła jak wryta, kiedy śledzona przez nią para się zatrzymała. Usłyszała tylko krótką komendę i po chwili nie było po nich śladu. Nie było mowy o pomyłce. To musiał być portal. Albo teleportacja, choć nie sądziła, że ktoś posiadający taką moc maszerowałby na własnych nogach przez pół miasta. Chyba, że nie chciał ujawnić swych mocy przed kompanem. Mało prawdopodobne byłoby też to, że obaj posiadali taką samą moc. Mimo to postanowiła zaufać instynktowi, który przeważnie jej nie zawodził. Odczekała minutę zanim ruszyła pędem w miejsce, w którym niedawno stali i wskoczyła jednym susem w lustrzany otwór.
Lądowanie było twarde, choć nie tak dokuczliwe jak jej najnowsze spostrzeżenia. Zniknęli! Zacisnęła zęby i rozejrzała się wokół, penetrując wzrokiem wnętrze Bramy. Spokojnie, tylko spokojnie! Powtarzała w myślach mantrę, wygłuszając tym samym przyspieszone bicie serca. Nie powinna była ich spuszczać z oczu. Ale przecież nie mogli odejść daleko... wzrok ją zawiódł, podobnie jak słuch, za to węch okazał się nieoczekiwanym sprzymierzeńcem. Choć jej żołądek nie reagował konwulsyjnymi skurczami na tego typu zapachy, potrafiła je wyczuć, jak każda inna istota. Nic dziwnego więc, że odór gnijących zwłok okazał się być wyraźnym drogowskazem. Nie zwlekając ani chwili dłużej podążyła za nosem i przekroczyła Wrota prowadzące do Krainy Luster.

z/t

Aaron - 5 Sierpień 2015, 21:26

Niedługi spacer przez ścieżkę wytyczoną w lesie zakończył się natrafieniem na szkarłatną, szklącą się powierzchnie, o której wiedziałem tyle, że przeniesie nas do przedsionka w Otchłani. A gdy tam się znaleźliśmy, bez zbędnego rozglądania się po okolicy, przeszedłem przez Bramę prowadzącą do Krainy Luster.
- Dawno w ten sposób nie przechodziłem między krainami, ale starych rzeczy się nie zapomina. Nie ma jednak co przystawać na dłużej nim do celu nie dotrzemy. Mam pewne obawy o skuteczność naszych działań i mimo wszystko, chciałbym już być na miejscu.- rzekłem w międzyczasie, spoglądając na zwłoki Camill. Kontakt z powietrzem - jego rożną temperaturą oraz wilgotnością sprawiał, że było ją po prostu bardziej czuć. Mimo to nadal się nie rozpadała, na szczęście. A mój żołądek wnętrze zachowywał tylko dla siebie.
Po drugiej stronie przywitała mnie Kraina Luster - niedaleko od Dyniowego wylądowaliśmy.

1x z/t

Rello - 5 Sierpień 2015, 21:39

Nie miałam za wiele do powiedzenia podczas drogi, zmarkotniałam i zastanawiałam się teraz nad tym czy byłby wygodniejszy sposób na transport naszej umarłej towarzyszki. Ścieżka równa nie była a mokra ziemia i źle postawiona stopa mogły szybko zakończyć się upadkiem, to też starałam się być bardzo uważna i stale zerkałam pod nogi. W pewnym momencie usłyszałam cichy szelest igliwia, Jedna z dłoni Camill wysunęła się spoza niesione przez nas wieko trumny.
-Zaczekaj chwilę.
Zawołałam do Aarona, po czym ustawiłam się tak aby móc oprzeć drewnianą kładkę na swoim biodrze, po czym pochyliłam się aby poprawić niesforną kończynę, z cienkich palców niemal spadły srebrne pierścionki. Widocznie rodzina pochowała ją w swojej ulubionej biżuterii. Kiedy już byłam gotowa i ponownie pewnie trzymałam wieko mogliśmy ruszyć dalej. Starałam się dobrze zapamiętać drogę, dzięki temu w kocu sama byłabym w stanie przemieszczać się miedzy krainami, znając dobrze choć jedną z ścieżek prowadzących do przejścia.
-Tylko raz korzystałam z tego słynnego przejścia, dobrze znać choć jedną z ścieżek tu prowadzących.
Widok bramy, już mi znany nie szokował tak bardzo jak za pierwszym razem, mimo wszystko nadal robił wrażenie.
Przejście przez bramę i całkowita zmiana scenerii jak i klimatu, miło że chociaż tu nie zastał nas deszcz, na dziś miałam go już zdecydowanie dość.
zt. x 1

Soph - 6 Sierpień 2015, 01:21

Kolejna wyprawa do Świata Ludzi. Po co? Nie wiedziała. Znaczy, wiedziała, ale chyba miała ochotę także powałęsać się pomiędzy nic nierozumiejącymi, prostymi człowieczkami.
Od chwili, gdy tym razem to nie ona uciekła, a sama została opuszczona przez osobę, którą uważała za najbliższą pośród tej zbieraniny, którą nazwała szumnie „rebeliantami”, minęły już chwile, godziny i dni, a nadal rezonowało w niej uszczypliwe uczucie czegoś niedokończonego oraz czegoś, co zwykli ludzie nazwaliby „poczuciem krzywdy”.
Bez zawahania przeszła na drugą, well, pierwszą, stronę.

[zt]

Anonymous - 6 Sierpień 2015, 21:50

Pytanie roku, życia, wszechświata, czy coś - w którą stronę do Świata Ludzi? Stała między przejściami i totalnie nie miała pojęcia w którą stronę. Memento też nie wiedział. Albo nie chciał powiedzieć. Nieważne. Ogólnie chodzi o to, że zapamiętała drogę aż do tego miejsca, ale już nie zapamiętała z której tafli wyszła. Przykre, że tak to delikatnie ujmę.
No dobra, skoro na logikę i pamięć się nie da to spróbujmy na szczęście. Ene, due, like, fake...
Prawo czy lewo, lewo czy prawo?
Dobra, to pójdziemy w lewo.
Po czym poszła w prawo.

//zt

Anastasia - 7 Sierpień 2015, 12:38

Ciarki radośnie biegające po jej ciele nie zapowiadały niczego dobrego. Znów miała wrażenie, że zostanie czymś niemiło zaskoczona.
Nie wróciła do Świata Ludzi, choć głód w niej wzmagał. Tam tylko cały jej stan zdecydowanie by się pogorszył, wiedziała o tym. Ludzie mieli w sobie tak wiele emocji, tak skrajnych… Że w mgnieniu oka potrafiła stać się łowcą idealnym. Zaatakować w najgorszy sposób, mając przy tym wielki ubaw. Ważne, że mogła zaspokoić swoje własne potrzeby. Ona i tylko ona!
W Krainie Luster też coś się znajdzie. Może nie tak bardzo smakowitego, ale zawsze było czym się pożywić. Szczególnie, że dalszy plan wymagał wysiłku, więc i bycia w pełni sprawną. Nie rozpraszać się głodem.
Po wejściu do komnaty Szkarłatnej Otchłani, gdzie znajdowały się uroczo czerwone lustra, skierowała się do tego, prowadzącego do kolejnej magicznej krainy.

zt

Mirana - 9 Sierpień 2015, 17:10

Ponownie dotarła do Szkarłatnej Bramy. Wizyta w Otchłani nie była dla niej w pełni udaną. Pomimo poznania nowego gatunku ryb, klimat okazał się dla niej zbyt trudny i nabawiła się przeziębienia. W drodze spotkała Świetlistą Sierpówkę, która polubiła się z jej Avim i odtąd zdecydowała się towarzyszyć Miranie. Nazwała ją Flarą z racji jej oślepiającego światła, którym się objawiła. Kolejne zwierze chcące z nią pozostać, trzecie już. Czuła, że nie tylko florze pomaga, ale i faunie sprzyja. Nie uznaje się póki co opiekunką tego drugiego królestwa, ale nie wyklucza, że w przyszłości i dla niej będzie Matką.
Przeszła wraz ze swoim towarzystwem przez wrota prowadzące do Krainy Luster.

z/t

Seamair - 17 Sierpień 2015, 03:55

Od długiego czasu nie odwiedzałam ludzkiego świata przypominał mi o zbyt wielu przykrych rzeczach… Życie spędzone za zamkowymi murami sprawiło, iż ten świat był mi obcy, wiedziałam jednak, że ludzie nie powinni wiedzieć o tym, że wokół nich krążą istoty nie z tego świata. Byłam na siebie zła za ten dzień zwłoki musiałam jednak zostać w domu do czasu aż ta paskudna roślina nie przestała w pełni działać. Miałam szczęście, że trafiłam na Mir’a miałam też nadzieję, iż nie było to nasze pierwsze i ostatnie spotkanie. Teraz jednak, co innego zaprzątało mi głowę. Pojawiłam się przed Szkarłatną bramą uzbrojona w torbę z paroma niezbędnymi rzeczami oraz swój wierny rapier, owinięty w specjalny czarny pokrowiec ozdobiony czerwonymi akcentami . W świecie ludzi minęły już czasy, kiedy dało się paradować z takimi rzeczami przytwierdzonymi od tak do pasa. Rogi też za bardzo rzucały się w oczy, dlatego była zmuszona ukryć je pod kapturem czerwonego bolerka, którym okryłam ramiona.
-Mam wrażenie, że o czymś zapomnieliśmy…
-Wydaje Ci się, przecież wszystkiego doglądałem, nic mi nie umknęło!
-Mimo wszystko… ale mniejsza z tym nie traćmy czasu, im szybciej to sprawdzimy tym szybciej będzie można wracać do domu.
Po tych słowach nie odwracając się już za siebie przekroczyłam szkarłatną bramę tym samym zmierzając wprost do ludzkiego świata.
zt

Anonymous - 27 Sierpień 2015, 23:55

Potrzebował... Paru rzeczy ze Świata Ludzi. Gdyby się dało to całe życie by swoje stamtąd zabrał, ale nie miał takich umiejętności. Czuł, że dużo stracił wychowując się w tym świecie i w tych przekonaniach. Choć z drugiej strony miał dostęp do wszystkiego, ale jednak nie przekonywał go ten fakt. Był taki... Zbyt ogólny? Zbyt depresyjny?
Nie wiedział. Ale on sam faktycznie był zbyt depresyjny. Zwyczajnie zbyt ponury nastrój tym razem był jeszcze gorszy. Życie, które wcześniej było przepełnione ludźmi których nie lubił i którzy go nie lubili okazało się dać mu kopa w dupę czym uświadomiło go, dlaczego go właściwie nie lubią. Zawsze był inny.
Prosta sprawa. W głowie zawsze siedziało mu coś, czego nie mogli pojąć. Oczywiście poza paskudnym charakterem. Młodzieńczą zgryzotą. Zachowywaniem się jak stary dziad pomimo silnego, młodego ciała. Bycia zwyczajnym chamem, którego interesowały tylko jego rzeczy.
Czy to już zakrawa na depresję?
Myśli krążyły mu po głowie, ale na szczęście on sam nie krążył. Doskonale wiedział gdzie zmierza i co zamierza, więc nawet nie próbował się od tego postanowienia wymigać.

//zt

Elyan - 28 Sierpień 2015, 00:05

Na szczęście Elyana, Karminowe Wrota nigdzie nie uciekły i nadal znajdowały się w dosyć bliskiej odległości od Dyniowego Miasteczka. Niestety, tym razem nie miał nikogo, kto mógłby mu asystować przy niesieniu worka ze zwłokami. Felice wydawała się jednak nieco lżejsza, niż jeszcze parę godzin temu, nawet pomimo ogólnego zmęczenia chłopaka. Nieco mięsa i kości zapewne rozpadło się tak doszczętnie, że nie opłacało mu się tego zbierać.
Przeszedł przez portal, by zaraz wejść prosto w następny. Szedł prosto przed siebie, nie zatrzymując się nawet na chwilę ani nie oglądając. Jedyne o czym teraz marzył, to kąpiel i sen w łóżku – prawdopodobnie nie własnym, bo własnego domu nie posiadał, ale obecnie każda pierzyna wydawała się wystarczająco dobra.
W Świecie Ludzi deszcz powoli ustępował. Z nieba nie lała się już potworna ściana wody, a jedynie co jakiś czas na ziemię spadało po kilka kropel. Przynajmniej tyle dobrego – pomyślał.
    [z/t]

Rello - 31 Sierpień 2015, 03:40

To wszystko nie dawało mi spokoju ta sprawa z cmentarzem i ten podejrzany typ… nie wiem, dlaczego ale dręczyło mnie przeczucie, że tak nie miało być. Może to głupie z mojej strony, ale chciałam wrócić na cmentarz i sprawdzić czy spotkam tam Lysandra. Doprawdy mało rozsądna ze mnie dziewczyna a jeszcze gorsze było to, że zdawałam sobie z tego sprawę. W drodze do bramy jeszcze raz dopadły mnie problemy z złapaniem oddechu… zastanawiałam się czy to nie te słynne nerwo bóle, na które często skarżyła się Pani Olivia. W końcu przekroczyłam bramę udając się z powrotem do bliższego mi świata.
Zt.

Anastasia - 8 Wrzesień 2015, 18:14

Kolejna podróż do świata, w którym – zresztą jak i w pozostałych – nie mogło spotkać jej nic dobrego. Tym samym odwdzięczała się napotkanym. I nie dlatego, aby się odpłacić. Żadne oko za oko, żaden ząb za ząb. Liczyły się własne przyjemności.
Zanim jednak miało do tego dojść, wiedziała, że w pierwszej kolejności powinna zadbać o swój wygląd, a i ekwipunek przydałoby się przygotować znacznie lepszy. Wizyta w domu Wilka, w jej domu, była do tego idealną okazją. Nawet zapach chowańca był w okolicy obecny, dlatego bardzo prawdopodobne, że czeka już na nią po drugiej stronie lub dołączy za niedługi czas. W każdym razie ważne, że nie miała zostać sama, bez niego. Bestie jednak miały inny rozum niż ludzie. Albo nie… Bestie zdawały się w ogóle go posiadać i z niego umiejętnie korzystać w przeciwieństwie do ludzi.
Szkarłat nie robił już tak olbrzymiego wrażenia, aczkolwiek na jego widok z początku zmrużyła oczy przytłoczone zmianą koloru otoczenia. Później czekało już tylko Glassville i jego za chwilę budzący się do życia mieszkańcy.
Obróciła się wokół własnej osi i ze śmiechem wpadła w lustrzany portal.

zt

Charles - 27 Wrzesień 2015, 15:19

Herzlih willkommen, die Rotte Abgrund! Z świeżymi, wymienionymi w kantorku funtami szło mu się wyraźnie lżej. Kiedy nareszcie pojawił się w kochanej świątyni Karminowych Wrót, ból głowy jak i inne objawy kaca częściowo minęły, gdyż chłód lustrzanej tafli działał orzeźwiająco na jego twarz. Zanim przeszedł na drugą stronę, wyjrzał jeszcze na zewnątrz. W samej Otchłani bywał zdecydowanie za rzadko, ale jakoś jeszcze nie było ku temu okazji. Westchnął, po czym ruszył w stronę drugiego portalu, wskakując w niego z impetem.

[z/t]

Mari - 30 Wrzesień 2015, 20:23

Gdy tylko sztorm na Morzu Łez ucichł, Mari szybko skierowała swoje kroki do jednego z przejść, o których opowiadała jej Dark. Do jednego z odłamów. Tak dostała się do Karmazynowych Wrót.
Była przemarznięta i cała się trzęsła. Czuła się coraz gorzej. Potrzebowała jak najszybciej znaleźć schronienie....ale zaraz...przecież Dark jej dała domek zaraz obok Różanej Wieży. Tam też postanowiła się udać i w końcu go obejrzeć, bo jeszcze nie miała okazji. Pierwszy raz w życiu miała miejsce gdzie mogła spokojnie odpocząć. A tego jej teraz było najbardziej trzeba. Odpoczynku i ciepła. Trzeba było też zaopiekować się nowym towarzyszem.
Przytuliła mocniej przemoczoną Innocenzę, która nadal siedziała w worku i ruszyła przez Karminowe Wrota prosto do Szkarłatnej Otchłani, tam gdzie teraz znajdował się jej dom.

z/t

Charles - 15 Październik 2015, 20:38

Spacer był stosunkowo niespieszny. Powoli przechodzili przez miasto, z miasta do blokowisk, a z blokowisk w stronę wzgórz. Niestety, Charlesowi nadal bardzo się spieszyło, ale z drugiej strony ciągnięcie ich za rękę biegiem byłoby niestosowne, szczególnie, że ręka Bena mogłaby zostać pociągnięta już bez właściciela. Dlatego podczas spaceru zadywaniał w kółeczko wokół nich, poruszając się ścisłą spiralą, aby niepotrzebnie nie marnować energii. Wyglądał przez to jak wysoki, brązowy księżyc okrążający dwie bliźniacze planety. Nie koncentrował się zbytnio na tym, w którą stronę idą, ani nie szukał specjalnie okolicznych Odłamków, ponieważ i tak nie pamiętał lokalizacji żadnego z nich - całkowicie zdał się na Marionetkarza i jego orientację w terenie. Nawet nie przyszło mu na myśl by włączyć ukochaną mp3-kę i ukoić nerwy. Naprawdę, nigdy nie miewał takich fanaberii, a przynajmniej nie tak silnych. Przypominało mu to trochę zachowania kobiet w ciąży, które w środku nocy mogą domagać się truskawek z kiszonych ogórków. Podobno. Nigdy nie był w ciąży.
W końcu ukazały się przed nimi Karminowe Wrota. Wyglądały... jak zwykle, naprawdę, Charles nie widział w nich już nic wyjątkowego, choć zakładał, że na Otome zrobiły piorunujące wrażenie. Portal jak portal, zwierciadło promieniujące czerwoną poświatą. Wreszcie był na miejscu i tylko to się liczyło. Nie czekając na nich, przeszedł przez nie zamaszystym krokiem, czując znów przyjemny dreszczyk znajomego, suchego chłodu Otchłani. Odwrócił się na pięcie, słuchając z przyjemnością stuku swych glanów na marmurowej szachownicy. Otchłań była krainą szachów, tak jak Kraina Luster była królestwem kart, a nawet jeśli nie, to Charlesowi podobała się ta symbolika. Zaśmiał się cichutko, tuż przed tym, jak oboje wyłonili się z Zwierciadła, po czym rzekł dramatycznym tonem:
- Oto jest Szkarłatna Otchłań, świat między światami. Gdzieś tam siedzi czarnoksiężnik, który da mi mądrość, tobie serce, choć ręka bardziej by ci się przydała, a naszej małej, zmiennookiej Dorotce pokaże drogę do szarego Kansas. Ku przygodzie!



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group