To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Po drugiej stronie krzywego zwierciadła...

Szkarłatna Brama - Karminowe Wrota

Sasza - 26 Luty 2018, 17:29

Strażnik z którym Sasza rozmawiał przez cały ten czas wyraźnie sprawiał problemy i nie zamierzał odpuścić. Służbista się trafił! Jak to mówią, nadgorliwość gorsza od faszyzmu. A ten nie dość że faszysta to nadgorliwy. Chłopak już rozważał w jaki sposób będzie najlepiej ich szybko i skutecznie spacyfikować, gdy wtem w końcu odezwał się drugi strażnik. Był nieco masywniejszy od swego towarzysza i choć dziwny, wyraźnie starszy głos. Najwyraźniej na tego staruszka zadziałała jego pijacka taktyka i gość miał już go po dziurki w nosie. Zadał jednak dość skomplikowane pytanie. Lokalizacja? Przecież byli już tu, na miejscu. Co oni jeszcze od niego chcieli? Czyżby ten ich neonazi klub był podzielony na jakieś sfery? Sasza nie miał pojęcia jak na to odpowiedzieć, a zgadywanie jakichś losowych nazw raczej by mu tu teraz nie pomogło, rozłożył zatem ręce.
- Pierwsza jak mniemam. Zdam się zatem na to co polecacie, mistrzu złoty.

Seamair - 3 Marzec 2018, 18:12

Ten dzień miał okazać się szczęśliwym, przynajmniej dla jednej osoby. Obaj strażnicy nadal mieli w pamięci list, który został odczytany na jednej z odpraw. Prośbą jednej z Różanych Czarownic było dostarczenia jej nieświadomych swego losu ludzi, jeśli tak owi pojawią się w bramie. Zwykle, gdy inni zagarniają sobie szczęście, wówczas dla pozostałych zostaje już tylko pech. Strażników czekała dziś dodatkowa masa papierkowej roboty, zaś chłopaka… cóż jedno licho, wie, co miało go spotkać.
Gdyby Sasza mógł dostrzec uśmiech malujący się na twarzy strażnika, nie miałby problemów z oceną sytuacji i wiedziałby, że właśnie nastąpił czas na nagły odwrót taktyczny. Niestety ludzka natura jest znacznie mniej hojna, od tej magicznej, to też maska i zamiary pozostały nieprzeniknione. Starszy z mężczyzn odwrócił się przez ramię, niemal niedostrzegalnie kiwnął głową, po czym młodszy, wręczył mu zeszyt oraz pióro. Strażnik spokojnie wysunął dłoń z piórek w kierunku chłopaka.
-Rozumiem, zatem czeka Pana niemałe zaskoczenie. Jest u nas miejsce, szczególnie polecane na pierwsze wizyty. Zaprowadzę Pana osobiści, nim jednak ruszymy, potrzebny jest jeszcze tylko Pański podpis, o tu.
W chłopaku ostrożność toczyła bitwę z ciekawością i tym razem to ta druga wygrała. Gdy Sasza chwytał pióro, druga ręka strażnika wystrzeliła w kierunku podpitego nieszczęśnika, z prędkością, jakiej nie powstydziłaby się atakująca kobra. Mimo iż różnooki, zorientowawszy się, co ma miejsce, próbował wykonać unik, to strażnik był szybszy, a jego masywna dłoń, zacisnęła się na nadgarstku chłopaka.
-Nie szarp się!
Zbrojny warknął, a z jego głosu odleciała ostatnia nuta przyjaznego tonu, na jaki dobył się chwilę wcześniej. Oczywiście schwytany człowiek zrobił na przekór, szarpiąc się i z wszystkich sił starając oswobodzić. Nagle jednak całe jego ciało przeszył dreszcz, zaś klatkę piersiową przeszył ból, jakiego jeszcze nigdy nie doznał. Sasza miał wrażenie, że jego serce właśnie się zatrzymało… Bezwładne ciało chłopaka z głuchym hukiem uderzyło o posadzkę. Upadając, chłopak musiał zahaczyć o jakiś ostry wystający, element strażniczego pancerza, ponieważ na jego okiem rysowało się, krótkie rozcięcie. Z rany sączyła się stróżka szkarłatnej, krwi, spływająca na powiekę, która jeszcze przez ułamki sekund wzbraniała się przed zamknięciem. W końcu jednak paraliż owładnął całym ciałem chłopaka, pozbawiając go przytomności i sprawiając, że jego ciało sprawiało wrażenie martwego. (* strażnik użył mocy rangowej Cienia – Tańczący ze śmiercią).
Po tym wszystko potoczyło się szybko, po krótkiej żarliwej dyskusji, młodszy ze strażników został wysłany z „misją” dostarczenia jeńca, do wyznaczonego przez Czarownicę miejsca spotkania w Malinowym Lesie.
Zt. + Sasza



Wena - 24 Marzec 2018, 00:59

W życiu każdej Weny przychodzi ten dziwny czas, gdy trzeba przekroczyć rubikon, wrota piekieł, czy insze drzwi nawet do składziku z czekoladą. W przypadku tej Weny dzień ten nastąpił właśnie dziś! Po tym jak nie udało jej się znaleźć pirackie skarbu należało opuścić niegościnne ziemie pełne piratów i udać się w miejsce o wiele mniej piratoobfite. Tyle tylko że wiedziała już, a dowiedziała się o tym jakiś czas temu, że stoją tam jacyś dziwni ludzie i zadają pytania. Nie było więc po co ryzykować! Oj w żadnym razie nie było! Dlatego właśnie Wena po prostu uznała, że jej oryginalna forma będzie odpowiedniejszą. W końcu kto będzie na tyle głupi, żeby zatrzymać unoszącą się powoli w stronę bramy kulę światła? Otóż nikt! tak więc Wena pomyślała i swój plan genialny w życie wcieliła.
Mari - 24 Marzec 2018, 08:31


Tego dnia Strażnicy mieli dość sporo do roboty. Do Świątyni weszła grupka młodzików, którzy uważali, że wszystko im wolno. Starali się ich uspokoić i jednocześnie kontrolować, czy nie jest to tylko odwrócenie ich uwagi, żeby ktoś inny mógł się przedrzeć przez Bramę niezauważenie. Dość pomysłowe, ale jednocześnie bardzo głupie, bo Strażnicy od razu wezwali posiłki, żeby móc spokojnie zająć się sprawą.
Szybko uporali się z uspokojeniem młodzików, zebrali ich dane i instruowali na spokojnie co zrobili źle oraz pouczali by tak więcej nie robili, bo to już nie skończy się tak przyjemnie jak teraz, czyli nie tylko na upomnieniu ale również na tymczasowym areszcie. Może wtedy by im to wybiło z głowy tak głupie żarty.
W międzyczasie jeden ze Strażników zauważył sunącą w powietrzu kulę światła. Szturchnął drugiego by zwrócić na to jego uwagę. Żaden z nich jednak nie do końca wiedział co to takiego może być ani jak to złapać czy zatrzymać. w końcu jak złapać światło? No dość trudne zadanie. Pozostali w Świątyni zdawali się tego nie zauważyć, więc postanowili to przemilczeć. Woleli nie mieć też wykładu, że nie powinni tego tak zostawiać, jednak żaden z nich nie umiał wpaść na logiczne rozwiązanie tego problemu.


zt Wena

Thorn - 1 Maj 2018, 18:56

Nie zwlekał z podróżą. Jeszcze w Rezydencji spakował wszystko co potrzebne ale ubrał mundur Gwardzisty. Przechodząc przez Bramę miał zamiar wylegitymować się, by bez problemu go przepuścili. Był znany jako jeden z Dowódców, więc nie powinno być z tym żadnych problemów. Kilka razy już przechodził, więc i tym razem nie spodziewał się problemów.
Drogę do Wrót przebył galopem, na swoim wiernym Tancerzu. Rumak miał już swoje lata i prawdopodobnie za jakiś czas Aeron będzie musiał się w nim pożegnać, ale mimo, że kochał wierzchowca, przygotował się już na zmianę. Cóż, lata mijają i dla Upiornego czas jest łaskawy. Nie dla zwierząt.
Droga była długa i nużąca bo musiał robić postoje. Nie chciał zajechać konia, dlatego pozwalał mu na popas. Był zdenerwowany, bo czekała go naprawdę ciężka praca. Był nowym Członkiem Stowarzyszenia i wiedział, że nie zawsze misje będą ciekawe, ale nie sądził, że przydzielą go do kogoś ważnego na przesłuchanie. Będzie się starał wypaść jak najlepiej ale nie był do końca pewien czy to test czy po prostu rutyna. Czas pokaże, dowie się na miejscu.
Przy Wrotach przywitała go Straż. Aeron zawsze miał ogromny szacunek dla Strażników. Mieli naprawdę ciężką pracę - musieli być cały czas czujni i wyczuleni na podejrzanych podróżujących.
Pozdrowił ich i nie czekając ani chwili dłużej, wylegitymował się. Sprawdzili go dokładnie, wypytali o cel podróży i sprawdzili pakunki. Widząc odzienie, kiwnęli głowami bo doskonale wiedzieli po co Upiornemu maska.
Kontrola trochę trwała ale młody Vaele był cierpliwy. W końcu taka była ich praca, musieli być pewni, że przepuszczają do Szkarłatnej Otchłani kogoś kto nie namiesza. To zrozumiałe.
Kiedy wreszcie zakończyli swoje rutynowe czynności, Thorn podziękował grzecznie i wreszcie mógł przejść.

Nie przepadał za tym światem. Był... jałowy. O ile w Krainie Luster było na czym zawiesić oko, tak tutaj rozciągała się pustka. Barwy Szkarłatnej Otchłani przytłaczały i wprawiały w podły nastrój.
Zanim ruszył w drogę, odnalazł miejsce w którym się przebrał. Zadbał by nikt nie zobaczył ani jego konia ani jego samego gdy zmieniał ubrania.
Gdy był już gotowy a jego twarz przysłoniła maska Stowarzyszenia, spiął Tancerza i pognał w stronę Wieży.
Z każdą chwilą był coraz bardziej zdenerwowany i miał złe przeczucia.


(zt - za pozwoleniem Mistrza Gry)

Mari - 12 Maj 2018, 13:52

Mari szybko pobiegła do domu, gdzie zabrała torbę na zakupy, którą przewiesiła sobie przez ramię, wzięła mieszek z pieniędzmi oraz ubrała się w ładną, niebieską sukienkę. Chciała się podobać swojemu Opętańcowi, by nie wstydził się pokazać z nią. Poza tym chciała mu wynagrodzić to, że ostatnio musiała tak uciec, a potem przez tydzień nie dawała znaku życia. Miała tylko nadzieję, że nie zgubił się gdzieś w Otchłani, to by było...bardzo nie fajne. Wzięła też herbatę, która Nishiemu tak bardzo smakowała.
W Bramie szybko się wylegitymowała, podała swój cel podróży i ruszyła, nucąc sobie wesoło. Uprzedziła, że Opętaniec, który był tu niedawno, będzie wracał, ale wszystko zostało już załatwione, więc nie muszą go zatrzymywać.
Ruszyła w stronę Kandyzowanego Placu. Potrzebowała kupić jedzenie na grilla, ale przecież słodycze też są ważne, w szczególności, że oboje je tak uwielbiali.

ZT

Iskra - 6 Sierpień 2018, 18:25

Przeszła przez Bramę jak zawsze – czyli w ostatniej chwili odczuwając niemal irracjonalne zawahanie; bojąc się, że zostanie zanihilowana na milion kawałeczków, rozdarta na atomy. Wszak to nie byle co, a teleportacja międzywymiarowa. Pierwsza lepsza lektura sci-fi przekaże żądnemu wiedzy czytelnikowi przynajmniej kilka(naście) możliwych zagrożeń dla takowej przygody.
Iskierka już się naczytała. Nikt jej w kaszę dmuchać nie będzie!
Poszukała wzrokiem najpierw strażników Bramy, a następnie towarzyszy, którzy za nią, tak przypuszczała, przekroczyli portal.

Mari - 6 Sierpień 2018, 22:44


Strażnicy szybko zauważyli, że ktoś pojawił się w Świątyni. Podeszło do kobiety dwóch mężczyzn, uśmiechając się przyjaźnie -
dzień dobry - powiedział jeden Dachowiec od czarno-fioletowych włosach i złotych oczach - bardzo proszę o podanie imienia, nazwiska, rasy oraz celu podróży - poprosił uprzejmie, a jego towarzysz, który wyglądał na bardzo znudzonego swoją robotą, wyciągnął notes, by wszystko dokładnie zanotować.
-
Wiemy, że to pewne utrudnienie, ale gdy tylko zdobędziemy dane, będzie mogła pani iść dalej - obiecał, jednak nie dodał, że jeśli nowoprzybyła pokaże, że lepiej ją zatrzymać to tak właśnie zrobią. No i jeśli okaże się człowiekiem, ale wtedy zrobią to tylko po to by uprzedzić ją o tym co może ją spotkać w Krainie lub też Otchłani. Dziewczyna przeszła od strony Świata Ludzi, więc pewnie będą musieli ją tez zapytać co takiego tam porabiała, ale to może jeszcze chwilę zaczekać, w szczególności, że nie wyglądała na taką, której bardzo by się gdzieś spieszyło.

Thorn - 14 Sierpień 2018, 17:22

Tancerz niespokojnie parsknął, kiedy on i jego jeździec zbliżyli się do Szkarłatnej Bramy. Czuł zapach Krainy Luster znajdującej się po drugiej stronie i rwał się do galopu. Thorn musiał co chwilę ściskać boki wierzchowca, by ten pamiętał, kto rządzi.
Do Bramy podjechał powoli i przywitał się ze Strażnikami. Podał im powód swojej przeprawy i okazał potrzebne dokumenty. Pozwolił się przeszukać, sprawdzić juki - w końcu nie miał nic do ukrycia. Uciął sobie też miłą pogawędkę ze strzegącymi przejścia mężczyznami. Byli poważni i czujni, pochwalił więc ich pracę i kiedy wszystkie czynności dobiegły końca, wskoczył na koń i ruszył przez Bramę.

Kraina Luster przywitała go jaskrawymi kolorami przyrody, zapachem kwiatów i słodyczy i przyjemnym chłodem wiatru. Spiął niecierpliwego Tancerza a ten pomknął z wesołym rżeniem przed siebie.
Aeron lubił wracać do domu. Świat ten był do przesady słodki, kolorowy i przytłaczający, ale najbliższy jego sercu.
Pognał do miasta. Przed powrotem do domu chciał jeszcze załatwić parę spraw, między innymi musiał podjechać do Koszar by zgłosić swoją dyspozycyjność na następne dni. Oprócz swoich arystokratycznych obowiązków był przecież Gwardzistą. Musiał pamiętać o Służbie.

Z/T za pozwoleniem MG

Iskra - 26 Sierpień 2018, 15:44

Tak jak Eva przypuszczała, wnętrze przejścia było strzeżone. Co zaskakujące, nie były to jednak karty, a istoty humanoidalne... na pierwszy rzut oka. Mili, uprzejmi, dociekliwi.
Obejrzała się za siebie, jednak jej towarzysze zamarudzili gdzieś po Drugiej Stronie. Hm, po Pierwszej? Nie tak duża komnata wydawała się być zatłoczona tylko poprzez nią, Iskrę, i dwóch mężczyzn pilnujących ruchu. Jeszcze więcej miejsca zabrał naraz mężczyzna na potężnym koniu, który nawet nie spojrzał w ich stronę i szybko dopełnił formalności. Trudno powiedzieć co by było, gdyby z którejś strony nadeszła przedszkolna (czy w KL mają przedszkola?) wycieczka!
Porzuciła dziwnymi torami pędzące myśli i skupiła się na strażniku, który najpewniej nadal czekał na jej odpowiedź. Zwróciła się do niego, bo drugi prawdopodobnie sprawdzał tamtego młodego mężczyznę.
– Przepraszam, jeszcze nie przyzwyczaiłam się do... niezwykłości tego miejsca – wyjaśniła szczerze. – Iskra Marionetkarka – przedstawiła się, obserwując równocześnie odjeżdżającego... Upiornego Arystokratę, stwierdziła w duchu, z pewnym opóźnieniem zauważając masywne rogi. Powinna mniej pić, żeby szybciej trzeźwieć. Cóż z tego, że o tym wiedziała. – Wnuczka Sabiny Marionetkarki z Dyniowego Miasteczka – dodała – choć to też nic panom pewnie nie mówi. Ja i moi towarzysze leniwi towarzysze, należałoby dodać, jeśli panowie nadal nie pojawili się w Świątyni – zdecydowaliśmy się na wycieczkę? Chyba tak bym to mogła określić, bo na stałe mieszkam w Świecie Ludzi.
Omiotła pobieżnie czerwień ścian, a następnie przeniosła spojrzenie zbyt zielonych oczu na powrót na strażnika.
– Mogę o coś zapytać? Gdy przekraczałam Wrota któryś wcześniejszy raz, strzeżone były przez Karcianych Rycerzy – tych nieco przerażających, dwuwymiarowych jegomościów. Obecnie są to panowie. Czy siły w Krainie jakoś się zmieniły? Pytam dla własnego bezpieczeństwa, tak jak panowie dla bezpieczeństwa Lustra pytają o moją toższamość.

Mari - 28 Sierpień 2018, 23:10


Jeden z mężczyzn faktycznie zajął się Arystokratą, ale poszło to o wiele sprawniej niż w przypadku Marionetkarki. Ten się tylko wylegitymował i sam z siebie podał cel, nie musieli go o nic pytać. Dodatkowo mu zasalutowali. Ale mogło to być spowodowane jego statusem, w końcu to Upiorny Arystokrata, a im należał się odpowiedni szacunek.
Drugi za to nadal skupiał się na kobiecie i zapisywał wszystko co ta powiedziała (oczywiście, jeśli miało to coś wspólnego z jego pytaniami).
Spojrzał uważnie na Iskrę, gdy ta wspomniała o towarzyszach oraz o tym, że mieszka w Świecie Ludzi. Spojrzał na Bramę, z której właśnie wyszła -
a gdzie pani towarzysze? - dopytał - i jeśli mogę zapytać...czy są wśród nich jacyś ludzie? - wrócił wzrokiem do swojej rozmówczyni. I tak będzie musiał ich przepytać, ale czemu by się wcześniej nie przygotować do tego, że mogą się tutaj pojawić Ludzie? To nie tak, że mieli oni zakaz wkraczania do Krainy czy też, że wszyscy byli uznawani za członków MORII. Ale musieli ich poinformować o wszelkich zagrożeniach, nawet jeśli byli oni prowadzeni przez jakąś magiczną istotę. W tym przypadku jednak i ona była trochę podejrzana, w końcu nie pochodziła stąd, nawet, jeśli miała tutaj swoje korzenie.
Uśmiechnął się do niej uprzejmie, słysząc jej obawy -
nie musi się pani o nic martwić. Jest tutaj równie bezpiecznie co do tej pory. Po prostu oni nie są jedynymi, którzy zajmują się stróżowaniem w Bramie - odpowiedział uprzejmie, starając się jednocześnie nie zdradzać też zbyt wielu szczegółów - współpraca między różnymi Organizacjami wzrasta w siłę, więc myślę, że Kraina może być coraz bezpieczniejsza - dodał jeszcze, lekko się kłaniając - staramy się o to z całych sił. Ale teraz moja kolej - dodał jeszcze, uśmiechając się do Iskry szarmancko - czemu pani mieszka w Świecie Ludzi, skoro ma pani tutaj swoje korzenie? - zapytał w sumie z ciekawości, ale jednocześnie te informacje mogą się przydać przy osądzaniu czy na pewno mogą ją puścić dalej, czy lepiej ją zatrzymać na dalsze przesłuchania, które odbyłyby się już na terenie Wieży, a nie w samej Bramie. Tego jednak starałby się uniknąć, bo papierkowa robota po tym była beznadziejna. Nie przepuści kogoś tylko z lenistwa, ale jednocześnie nie lepiej nie zatrzymywać kogoś zupełnie niewinnego, bo wtedy miałby jeszcze więcej problemów na głowie. Taka wizja mu się w ogóle nie uśmiechała.
Poza tym....skoro czeka na towarzyszy, o których wspomniała, to nikt nie kazał im trwać przez ten czas w ciszy, a w luźnej rozmowie o wiele łatwiej zdobyć informacje niż przy typowym przesłuchaniu.

Iskra - 29 Sierpień 2018, 18:11

Poszło sprawniej pewnie dlatego, że tamten robił to często, a nie raz na ruski rok, i do tego jeszcze miał do czynienia za każdym razem z innym stronnictwem. A może Upiorny dochrapał się jakiejś club card albo był stałym klientem? Nie bardzo ją to jednak interesowało, z Upiornymi Arystokratami chciała mieć jak najmniej wspólnego; wciąż pamiętała przestrogi.
– Nie, z tego co mi wiadomo nie ma wśród nich Ludzi – odpowiedziała, znów oglądając się na Wrota. O ile dobrze rozumowała, a pomimo posiadania gorącej głowy nikt jeszcze nie zdołał zanegować u niej równie twardej, rzeczowej logiki, Eliot nie mógł być normalnym Człowiekiem. Posiadanie Animicusa (bez różnicy czy mówimy o jego czy o iskrowej bransolecie) to jedno, jednak w jakiś sposób zdołał przedrzeć się przez jej fasadę i dostrzec magiczne korzenie. Wciąż brakowało jej niestety informacji czy to zdolność jak jej, czy inny magiczny przedmiot. – Choć jak sam pan wie, monsieur – uśmiechnęła się pięknie – że czasem to mężczyźni mają więcej sekretów. Musieli gdzieś zamarudzić, bo zamierzali wejść zaraz za mną.
Podczas odpowiedzi strażnika założyła ręce za plecy, starając się nie patrzeć nachalnie w twarz rozmówcy. Już wystarczy, że nosili maski jak przy karnawałowych przebierankach, kto wie czy gapieniem się nie popełni jakiegoś międzywymiarowego faux pas. O ile dobrze kojarzyła, karciane symbole to Karciana (sic!) Szajka, zaś maski nosili członkowie Stowarzyszenia Czarnej Róży, ale nie zaszkodzi zapytać, prawda?
– Bo w Świecie Ludzi się wychowałam, tak samo jak moi rodzice – odpowiedziała mu po prostu. – Przed wojną z Ludźmi zdarzały się migracje, nie mylę się? Więc u Ludzi mam mieszkanie, znajomych i tam też aktualnie żyję.
Mamy kolejki w pytaniach?
Monsieur, obecność maski szereguje pana w organizacji... Stowarzyszenie Czarnej Róży, dobrze myślę? Plotki plotkami, wolę się jednak upewnić u stróżów prawa. Zawsze to pewność, że informacje będą prawdziwe! – roześmiała się. Zagryzła jednak wargi, zastanawiając się, czy zdobywanie informacji dla własnego bezpieczeństwa nie zostanie zaraz odebrane jako węszenie. – I proszę mi wybaczyć, to jest oficjalny mundur? – skinęła głową ku ubraniu mężczyzny. – Gdybym potrzebowała pomocy, powinnam szukać osób w podobnych uniformach?

Mari - 29 Sierpień 2018, 23:30


Przytaknął głową na potwierdzenie, że dotarła do niego informacja. Czyli będzie mniej roboty niż by się tego spodziewało. I całe szczęście. Praca w Branie nie była zbyt ciekawa, przynajmniej przez większość czasu, ale to nie znaczyło, że chciało się mieć więcej papierkowej roboty, gdy przychodziło o zajmowanie się Ludźmi. Nie miał nic przeciwko nim, ale jednak procedury, o których trzeba było pamiętać w ich przypadku, były obowiązkowe i niestety też nie chciało mu się ich robić. Może i był leniwy ale to nie było teraz ważne.
Zaśmiał się -
może jednak nie chcieli wejść tutaj? Albo znaleźli inne towarzystwo? Z mężczyznami nic nie wiadomo - chciał jej puścić oczko, ale w ostatniej chwili przypomniał sobie o masce, która zasłaniała górną połowę jego twarzy. Poprawił ją i tylko uśmiechał się do rozmówczyni. Jego towarzysz, widząc, że sobie radzi, zajął się swoimi sprawami, cały czas jednak był w gotowości by mu w każdej chwili pomóc.
Spojrzał na nią uważnie i zmrużył oczy, czego Iskra nie mogła jednak zobaczyć -
można to uznać za znak rozpoznawczy, poza tym - wskazał na różę nad swoim policzkiem. Znajdowała się oczywiście na masce - to też powinno trochę podpowiedzieć - dodał jeszcze. Jego towarzysz od razu skupił się też na nich, ale starał się tego nie pokazywać. Lepiej nie alarmować przybyłej, że coś jest nie tak, ale skoro się tak wypytuje, to lepiej się mieć na baczności, żeby nie doszło do jakiejś tragedii - skoro jestem na służbie, co może pani wywnioskować z tego, że raczej nie zaczepiałbym obcych osób w Bramie i nie wypytywał o takie rzeczy, to można uznać to za oficjalny ubiór - przyznał i lekko się pokłonił - jeśli będzie miała pani jakieś problemy to spokojnie może się pani do nas zgłosić o pomoc, a jeśli nie będzie nikogo ze Stowarzyszenia, bo na ulicach nie widać nas zbyt często to zawsze może się pani zgłaszać do członków Gwardii, którzy patrolują wszystkie ulice - wyjaśnił na spokojnie i opisał jej mundury Gwardii by mogła spokojnie znaleźć pomoc, gdyby nie daj Stworzycielom, coś niedobrego się stało.
-
Czy coś konkretnego chce pani zobaczyć, ze swoimi towarzyszami? - zapytał mimochodem, domyślając się, że raczej nie ruszy się stąd, póki pozostali nie dotrą tutaj oraz nie zostaną przesłuchani. Bo ich to też oczywiście jak najbardziej dotyczyło.

Iskra - 7 Wrzesień 2018, 14:17

– Nie zdziwiłabym się, gdyby mnie wystawił – zamarudziła, ale uśmiechała się pod nosem i bardzo dobrze było widać, że tylko żartuje. Tak naprawdę jednak – naprawdę by się nie zdziwiła. W końcu to ona zmusiła monsieur Eliota do tej „wycieczki”. I jeszcze zabrała ze sobą Anceu jako aparat terroru. Miała nadzieję, że Victor przypilnuje jej po tamtej stronie mężczyznę i informator i przewodnik im nie zwieje.
– Czyli gdyby towarzyszyli mi Ludzie, cała procedura przejścia przez Bramę wyglądałaby inaczej? – zdziwiła się wyraźnie. – Nigdy nie spotkałam żadnego Człowieka w Krainie Luster, także sądziłam nawet, że nie znają tego przejścia. Generalnie zawsze gubią się na „Nawiedzonych Mokradłach”, które też znajdują się niedaleko wyjścia z portalu. Ciężko je jednak przebyć, bo więcej tam mokradeł niż suchego lądu, no i zawsze wypełnia je mgła.
Zamyśliła się na chwilkę. Nie umknęło jej podświadome wrażenie, że znalazła się nagle na świeczniku – taka podskórna intuicja doświadczonego wojownika. Głowa skierowana mimowolnie w jej stronę, skręt ciała, zastygnięcie drugiego mężczyzny, którego w sumie nie widać.
– Wie pan – zwróciła się do przesłuchującego ją strażnika – wydaje mi się nawet, że wczoraj ktoś znowu zginął na mokradłach. Dokładniej, zaginął przedwczorajszej nocy. We wiadomościach mówiono, że chodzi o dwójkę młodych ludzi, chłopaka i dziewczynę. Nie jestem pewna, czy po prostu się nie potopili, bo to zwodnicze tereny, ale jakimś przypadkiem mogą trafić i tutaj.
Dopiero teraz przypomniała sobie, że tego ranka słuchała lokalnych informacji w radiu. Tak jak i inne rzeczy, które robiła w trakcie nocy – sprzątanie gabinetu, dokończenie otwartych dwóch butelek likieru – wspomnienia dopiero do niej wracały.
Wysłuchała opisu Gwardzistów i zanotowała w pamięci wygląd mundurów ludzi z SCR. Przyjęła do wiadomości, że strażnik wypowiada się o obu grupach jak o publicznych stróżach porządku.
– Tym razem to nie ja jestem przewodnikiem, więc można powiedzieć, że cel naszej wyprawy w Krainie Luster to będzie niespodzianka. Czy jest coś, czego na pewno nie powinnam pominąć przy zwiedzaniu? – zainteresowała się uprzejmie.

Mari - 13 Wrzesień 2018, 13:13


Przytaknął jej głową -
musielibyśmy się upewnić, że zdają sobie sprawę z zagrożeń jakie tam na nich czekają, ale tak poza tym to nie wiele by się ta rozmowa różniła. Po prostu byłaby trochę dłuższa i tyle - wzruszył ramionami. Westchnął cicho - prawdę mówiąc, może i jest to jedyne znajome wejście, ale to nie oznacza, że jedyne istniejące - przyznał - poza tym...to i tak nie przeszkadza Ludziom trafiać tutaj całkowicie przypadkiem - powiedział wzruszając ramionami - w ogóle to nie miała panienka żadnych problemów z przejściem tutaj? - zapytał, przyglądając się jej uważnie, czego nie mogła zobaczyć.
Mało interesowało go czy ktoś tam zaginął czy też nie. Skoro nie był uważny i mimo wiedzy, że tam co chwila ktoś znika poszedł, to już jego problem -
nikogo takiego tutaj nie widzieliśmy - powiedział. W sumie nie ważne czy kłamał czy też nie to jednocześnie mówił prawdę. Wczoraj kto inny był na służbie, więc on i jego kompan mogli nie wiedzieć kto dokładnie przeszedł przez Bramę. Mieli to wszystko zanotowane ale nie znaczyło to, że wszystko wiedzą i tak każdy musiał się wylegitymować, podać te same dane co Eva przed chwilą, tylko, że niektórzy robili to już automatycznie, jeśli przechodzili częściej przez Bramę.
Zamyślił się na to pytanie
- to zależy co chcecie obejrzeć - powiedział powoli - warto obejrzeć Herbaciane Łąki i spróbować herbaty, która tamtędy przepływa. Każdego dnia jest inny smak. Dla wielbicieli słodyczy polecam Cukierkową. Panienkę może zainteresować Miasteczko Lalek. A co do miejsc, które trzeba omijać... - zamyślił się - zdecydowanie odradzam Mroczne Zaułki. Zdecydowanie nie jest tam bezpiecznie - zakończył swoją odpowiedź.



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group