To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Po drugiej stronie krzywego zwierciadła...

Morze Łez - Ukryta jaskinia

Mari - 20 Wrzesień 2015, 12:34

Gdy tylko Marionette upewniła się, że nie ma już na sobie robali odsapnęła z ulgą. Deszcz, który czuła na skórze ukoił trochę nieprzyjemne uczucie, pozostawione po ugryzieniach owadów. Z drugiej jednak strony, nie pozwalał on jej na rozpalenie pochodni, a te które miała już zapalone, przepadły w żywej masie czarnych robali, w tunelu, z którego właśnie uciekła.
Lecz co teraz powinna zrobić? Ten tunel odpadał. Tunel, który obecnie miała po swojej lewej stronie jakoś również nie zachęcał do tego aby tam zajrzeć. Nie miała też ochoty wracać na spotkanie z nietoperzami. Nie wiedziała, też czy z powodu deszczu, który padał na zewnątrz, nie podniósł się czasem poziom wody w rzece, którą miała okazję wcześniej iść. Ruszyła wiec w stronę tunelu po jej prawej i gdy tylko weszła głębiej do niego od razu zapaliła nową pochodnię. Nie miała zamiaru napotkać znów jakiejś nieprzyjemnej niespodzianki. Czy wpaść do jakiegoś dołu. Zaczynało się robić trochę niebezpiecznie. Nie wiedziała jak wygląda sytuacja na zewnątrz. Czy szaleje tam wichura czy to po prostu niewinny deszczyk. Jednak bliskość morza oraz obecność podziemnej rzeki niepokoiły ją bardzo.
Gdy tylko zapaliła pochodnię od razu przeanalizowała zawartość swojego worka. Zostało jej jeszcze trochę jedzenia i cztery niezapalone pochodnie. Miała nadzieję, że jej to wystarczy. Ale musiała zacząć oszczędzać.
Nie miała czasu do stracenia. Po szybkich oględzinach swojego ekwipunku ruszyła w dalszą drogę w głąb tunelu. Starając się iść szybko ale jednocześnie najostrożniej jak to tylko możliwe. Nie spojrzała nawet na ranki po ugryzieniach owadów. Czy jakieś się pojawiły czy też nie. Uznała to za tak mało istotny szczegół, że postanowiła zająć się tym już w bezpiecznym i suchym miejscu.

Tyk - 22 Wrzesień 2015, 21:19

Kotka dotarła do niewielkiego, niezbyt stromego wodospadu na rzeczce, którą wcześniej szła. Usłyszała też ciche szczeknięcie. Na tyle głośne, że mogła je dosłyszeć, pomimo że była jeszcze o kilka metrów od zwierzęcia. Żeby się do niego dostać musiała się wspiąć po bardzo stromych i śliskich skałach. Czasu jednak było coraz mniej. Już teraz połowa łapek Innocenzy była całkowicie w wodzie. Ten okaz był wyjątkowo mały, no albo po prostu była jeszcze szczeniakiem. Pewne jest jednak, że okropnie się bała. Choć stało się to wiadome dopiero po jej błagalnych krzykach:
- Uratuj mnie, ja tu utonę
I kilkunastu innych. Spanikowało biedactwo, choć biorąc pod uwagę, że woda z każdą chwilą się podnosiła, a zwierzak najpewniej nie umiał pływać, to rzeczywiście sytuacja była dość niepokojąca. Szczególnie dla kogoś, kto takie zwierzątko pragnąłby złapać. W końcu porwana przez prąd Innocenza mogła przed śmiercią popłynąć naprawdę daleko i znacznie szybciej niż mogła sobie na to pozwolić Marionette w pogoni za nią.
Nasza kotka musiała postanowić co i jak robić, choć przypominam, że do namysłu zbyt wiele czasu nie miała. Już w następnym poście MG woda będzie na tyle wysoko, że prąd porwie ze sobą psiaka.
Pewnym pocieszeniem były jednak delikatnie świecące kamienie, czy może raczej kryształy, które gdzieniegdzie wystawały z szarych skał, dając odrobinę światła. Za mało, żeby całkowicie rezygnować z pochodni, lecz dość by dziewczyna widziała jak bestia się porusza (to brzmi dość dziwnie, biorąc pod uwagę, ze mówimy o szczeniaczku), a także będzie zdolna dostrzec, że została porwana przez nurt rzeki.

Mari - 23 Wrzesień 2015, 15:01

Gdy Mari zauważyła wystraszonego zwierzaka nie czekała ani chwili. Zbliżyła się jak najszybciej do ściany by zobaczyć czy uda jej się dostać do psiaka. Chciała go uratować. Miała nadzieję, że uda jej się znaleźć jakieś miejsce do zaczepienia liny, jednak nie widziała żadnego.
Odsunęła się na kilka kroków i zaczęła wołać szczeniaka.
- Skacz maluszku złapię cię - cały czas analizowała, którędy może się dostać na górę - Zaufaj mi! Uratuję Cię, tylko musisz mi zaufać i skoczyć!
Widziała, że czasu ma coraz mniej. Jej woda niezbyt zagrażała, jednak ten szczeniak miał się czego obawiać. Czekała chwilę czy zwierzaczek postanowi jej zaufać i skoczy do niej, czy jednak ona będzie musiała się po niego wybrać.
Jeśli miał w sobie na tyle odwagi i skoczył, Mari złapała go w łapki i przytulając lekko, szybko wycofała się do tunelu, z którego właśnie przyszła i tam starała się uspokoić maluszka.
Jeśli jednak psinka była zbyt przerażona, Mari natychmiast zaczęła wspinać się po wystających kryształach. Nie było to ani proste ani przyjemne, gdyż świecące kamienie raniły jej łapki. Nie zważała jednak na to i szła przed siebie.
- Nie bój się już po ciebie idę!-wołała. Uważnie stawiała kroki ale jednocześnie starając się wejść na górę, zanim woda zabierze ze sobą futrzaka. Gdy tylko dotarła na górę, postarała się by piesek przyszedł do niej i szybko zapakowała go do worka, tak by jego głowa wystawała, a kotka by mogła w miarę bezpiecznie zejść na dół i wrócić do tunelu. Wcześniej, wyciągnęła linę, którą zawiązała na jednym z głazów by uprościć sobie zejście z wodospadu.
Jeśli nie zdążyła i woda zmiotła wystraszone zwierzątko bez namysłu skoczyła by je złapać, zanim woda zabierze je gdzieś dalej.

Tyk - 26 Wrzesień 2015, 02:00

Szczeniaczek od razu pobiegł w jej stronę i szybko wskoczył w jej ręce, gdzie mógł znaleźć odrobinę bezpieczeństwa. Nie było z tym większego problemu, bo choć bał się początkowo ruszać z miejsca, to widząc nadzieję na wybawienie od razu ruszył w kierunku Marionette. Co tam, że była kotką. Może właśnie dlatego, że była kotką?
Pozostał jednak wciąż pewien problem. Problem ten nie byłby zbyt znaczący, gdyby nie fakt, że trzeba było wyjść z jaskini.
Wyjście natomiast mogło nie być takie łatwe, skoro prowadziło przez wzburzoną teraz podziemną rzeczkę, nie mówiąc o tym, że wymagało pamiętania dokładnie trasy, którą się tu przyszło. Oraz liczenia, że nie ominęło się żadnego przejścia po drodze. W istocie takie jaskinie potrafią być zdradzieckie.
Ze względu jednak na to, że nie chcę specjalnie utrudniać polowania na niegroźne przecież zwierzątko, to wystarczy, że opiszesz koncepcję szukania drogi powrotnej. Ocenię ją i jeżeli nie będę miał żadnych wątpliwości polowanie będzie zakończone.

Mari - 28 Wrzesień 2015, 23:35

Marionette przytuliła lekko szczeniaka.
-Nie bój się - powiedziała cicho - wyjdziemy stąd razem.
Wsadziła delikatnie pieska do worka, tak by ten mógł wyglądać z niego i jednocześnie się nie udusił i z powrotem umieściła na plecach. Wróciła szybko do wielkiej groty i pomyślała chwilę.
Nie wiedziała jakie są warunki na zewnątrz, ani do jakiej wysokości może wzrosnąć poziom wody w jaskiniach. Uznała jednak, że nie ma czasu na żadne gdybanie.
Szybko ruszyła w prawy korytarz, prowadzący w kierunku nietoperzy. Miała nadzieję, ze uda jej się wrócić tą samą drogą jaką tu przybyła. Tylko jak ta droga wyglądała?
Marionette nie zatrzymywała się próbując sobie przypomnieć trasę.
Najpierw w prawo w korytarz z nietoperzami, który pewnie znów trzeba będzie przebyć na czworaka, potem znów w prawo do koryta rzeki. Tam jednak będzie trzeba bardzo uważać. Najlepiej podpierać się ścian by czasem przez przypadek nie utopić biednego futrzaka, którego kotka trzymała na plecach.
Potem musi powoli iść korytem. Bardzo ostrożnie. Przytrzymując się wszelkich wystających skał lub kamieni na ścianach. Jeśli woda była zbyt wzburzona, zawsze może przywiązać linę, której może się przytrzymać w razie zmycia przez wodę.
Na końcu koryta z tego co pamiętała musi skręcić w prawo i już uda jej się wydostać z tej jaskini, gdzie miała nadzieję mieć okazję by odpocząć i sprawdzić czy psiakowi nic się nie stało.

Tyk - 29 Wrzesień 2015, 23:59

Marionette wcale nie poszło łatwo z wydostaniem się. Końcowy odcinek był naprawdę niebezpieczny i niemal nie straciła dopiero co znalezionego towarzysza. Jednak gdy już się jej udało pokonać prąd wcale nie poszło łatwiej. Jak się okazało morze było na tyle wzburzone, że nie było mowy o wyjściu. Mogła próbować się wspinać ale przy mokrych skałach mogło się to skończyć tragicznie. Dlatego właśnie musiała tam zostać na wieki. Właściwie to na około pięciu godzin, gdy uspokoiło się na tyle, że mogła wyjść. W związku jednak z tym, że tam siedziała, marznąć niemal przez cały czas i za jedynego towarzysza mając tylko małe zwierzątko niemal pewne jest, że ucierpiało na tym jej zdrowie. Udało się jednak uniknąć większych konsekwencji, między innymi dzięki schowaniu się w skałach i nie narażeniu na silne podmuchy wiatru. Przez kolejne pięć postów od rozpoczęcia fabuły postać będzie nieco osłabiona. Z drugiej strony dzięki temu, że chroniła zwierzątko, te się do niej przywiązało, a na pewno nabrało ogromnego szacunku.

Polowanie zakończone.

Zdobywasz Innocenze.



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group