To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Po drugiej stronie krzywego zwierciadła...

Mroczne Zaułki - Skrzydła Nocy

Gopnik - 15 Styczeń 2017, 22:31

Gopnik czuł się już naprawdę głęboko zrelaksowany. Co prawda nie był jeszcze bardzo pijany, lecz już przyjemnie szumiało mu w głowie. Już trochę wypił i gdyby nie to, że ma spore doświadczenie w walce z alkoholem, pewnie teraz już by mu się całkiem mocno kręciło w głowie. Póki co jednak czuł, że da radę wypić jeszcze drugie tyle. Przynajmniej tak mu się wydawało. Siedział wygodnie, z wyprostowanymi nogami. Takiego właśnie wieczoru mu brakowało. Zbyt długo tkwił w izolacji od świata, co pędziło go w kierunku depresji. Dziś podjął dobrą decyzję, opłacało się odwiedzić ten klub. Nie spodziewał się jednak, że spotka tam druha, z którym tak dobrze będzie mu się rozmawiało. I piło, oczywiście.
Na zachwyt Arystokraty nad wojskowymi pieśniami kiwał głową ze zrozumieniem. Bardzo często śpiewał własne aranżacje tychże utworów... szczególnie gdy był mocno napruty, jednak Cierń raczej by nie chciał tego słyszeć, a już na pewno nie na trzeźwo. Kapelusznik był rad, że postanowił poruszyć temat chóru i marszów, nic nie wspomninając o muzyce nowoczesnej. Jakoś podświadomie wyczuł, że to by nie zaciekawiło poważnego, choć sympatycznego, żołnierza, który chwalił sobie wojskowe życie.
-To byłoby zaprawdę niezapomniane przeżycie, a zarazem wielki zaszczyt, Panie Cierń. - odpowiedział na konkluzję towarzysza. Była ona zresztą bardzo szczera. Polubił tego faceta, mimo, że znał go bardzo krótko. Szanował też dobrą muzykę, choć momentami brakowało mu w Krainie Luster rytmu piosenek ze Świata Ludzi, mimo, że momentami były bardzo banalne, zarówno w melodii, jak i w słownictwie.
-Gdyby obalono tutejszą monarchię, nie moglibyśmy pewnie tak spokojnie popijać whisky, nieprawdaż, Panie Cierń? Muszę przyznać, w temacie polityki można powiedzieć, że jestem jaroszem, choć w obecnej sytuacji sądzę, że obalenie Księcia byłoby dużą niedogodnością dla nas obojga. Kraina Luster potrzebuje spokoju. A poza tym, wtedy nie moglibyśmy się już spotkać w takich przyjemnych okolicznościach, a liczę, że jeszcze kiedyś wspólnie wypijemy, panie Cierń. Niech żyje Arcyksiąże! - dodał pół-żartem pół-serio na końcu, by rozweselić swą, nieco zbyt poważną jak na niego, wypowiedź. Choć w zwyczaju miał kłamać, by zaskarbić sobie sympatię rozmówców, teraz mówił w pełni szczerze. Dawno tak dobrze się nie bawił pijąc w barze. Zaśmiał się z dowcipu Upiornego o jego fizycznej słabości. Anegdota jednocześnie zwróciła uwagę Kapelusznika na zdobienia laski. Wcześniej nie był nią zbytnio zainteresowany, jednak teraz spojrzał na nią mrużąc oczy i musiał przyznać, że podpora Arystokraty jest istnym dziełem sztuki. Zaśmiał się, słysząc przechwałki Ciernia.
-Ja jestem pewny, że przyciągąłby pan dziewczyny nawet i bez tego, za to może ja powinienem sobie sprawić sobie takie cudo! Wszyskie śliczności tego świata - nadchodzę! Tylko gdzie mi teraz odetną nogę... - Kapelusznik odwzajemnił dowcip. Cieszył się, że towarzysz nie ma kompleksów związanych ze swym kalectwem, a wręcz przeciwnie, żartuje z tego faktu. Upił kolejny łyk alkoholu, po czym poprawił się na siedzisku. Wysłuchał propozycji kompana. Była bardzo kusząca, byłaby to wisienka na torcie, idealne zakończenie dnia. Szczerze powiedziawszy, Gopnik uwielbiał kontakty z kobietami, nawet, jeżeli te były opłacone. Nie miało to dla niego większego znaczenia, chyba, że prostytutka wyraźnie okazywała, że robi to tylko dla pieniędzy. Gdyby alkohol nie szumiał mu w głowie, poczułby się nieswojo naciągając żołnierza na swoje kolejne zachcianki, jednak procenty zrobiły, co miały zrobić i Gopnik nie czuł żadnych oporów, by o to poprosić. Ale jeszcze nie teraz, zbyt dobrze mu się rozmawiało. Odpowiedział więc:
-Dobrze, ale póki co wspaniale się bawię, mając jakże zacnego kompana do rozmów. Panie...- w tym momencie Arystokrata mu przerwał, przedstawiając się ponownie. -Cierniu. Też proszę się do mnie zwracać na "ty". Gopnik jestem. Cieszył się z takiego obrotu sprawy. Nie lubił oficjalnych nazewnictw, mimo że potrafił się do nich zmusić, gdy sytuacja tego wymagała. W Rosji każdy, z kim pił, był jego Bratanem, toteż nikt nie utrzymywał formalności rozmowy.
Kapelusznik ucieszył się ze słów Upiornego. Widocznie ja też mu przypadłem do gustu - pomyślał. Sam też świetnie się bawił.
- Napiłbym się dla odmiany trochę rumu. W Rassiji na ten przykład najczęściej piją czystą wódkę, bądź czerwone wino, przynajmniej w tych kręgach, w których ja się obracałem. Byłem zresztą dla okolicznej ludności niejako gorzelnikiem, robiłem jeden z najlepszych spirytusów w okolicy. Oprócz tego pędziło się trochę bimbru dla biedoty, a także szlachetniejsze, luksusowe gatunki wódek z najlepszego żyta. Mam do tego smykałkę, mówię ci! - sypał przechwałkami Gopnik. Nie wspominał jednak, że proceder, którego się podejmował, był w tamtym kraju nielegalny, choć również powszechny. Przemilczał również fakt, jak powstawały jego alkohole. Tym się jeszcze zdąży pochwalić.
- Dobrze, że wspominasz o gorących źródłach. Jestem tu pierwszy raz, a te nazwy niewiele mi mówią. Oczywiście, domyślam się, czym jest Rozkosz Prywatności, jednakże pozostałe nazwy nic a nic mi nie mówią. Tak czy owak, myślę, że odświeżenie się dobrze mi zrobi, tylko pamiętaj! W gorącu alkohol trzepie mocniej, a nie chcę cię potem wynosić na ramionach, ha ha ha! - zaśmiał się głośno. Teraz prawdopodobnie byli najgłośniejszymi gośćmi w sali, cóż, napoje zrobiły swoje.
-Swoją drogą, skąd przydomek Cierń? Wyraża cierpienie, a ja, rozmawiając z Tobą, nie czuję ani trochę krzywdy, dlatego zastanawia mnie, skąd się wziął. No, może jutro będziemy cierpieć, ale to dopiero jutro, ha! To jak to z tym Cierniem było? - Spytał, podnosząc się i powoli zmierzając do przejścia, które zdobił napis "Czarna Otchłań".

Thorn - 18 Styczeń 2017, 18:46

- Ha! Akurat na ucięcie nogi to znalazłoby się wielu chętnych! - zaśmiał się. Nie powiedział nic nadzwyczajnego, bo akurat w tej krainie prawie co druga osoba miała złe zamiary.
Dość często zastanawiał się, co kieruje istotami do takich a nie innych czynów. Dlaczego na przykład morderca gdy raz dokona zbrodni, ciągnie go do kolejnej, i zazwyczaj daje się ponieść pragnieniu mordowania? Jak to jest, że "dasz palec, utnie rękę"?
Ucieszył się, że mężczyzna pozwolił na zwracanie się do siebie po imieniu. Zazwyczaj Thorn wolał pozostać przy oficjalnych, grzecznych zwrotach, jednak w obecności Gopnika czuł, że może pozwolić sobie na odstępstwo.
Jako Arystokrata przyzwyczajony był to sztywniactwa. W domu zwracali się do niego bezosobowo, w wojsku początkowo również. Po zakończeniu czynnej służby długo musiał przyzwyczajać się do 'normalnego' życia. Z dala od koszar, pałacu i wojska.
Oczywiście przebywając bezpośrednio przy boku Arcyksięcia poznał czym są 'gry pałacowe' - kłamstwa, szpiegowanie, 'podkładanie świń', plotki, oczernianie... Starał się nie mieszać, ale chcąc nie chcąc musiał zetknąć się z tą specyficzną pałacową kulturą.
Atmosfera panująca w loży którą zajmowali była tak luźna, że Thorn miał wrażenie, że znają się z Gopnikiem od lat. Dużo dał alkohol - bariera zniknęła, delikatna mgiełka nieufności unosząca się przy stole rozwiała się i mogli teraz rozmawiać na praktycznie każdy temat.
Gopnik był zabawny. Zabawny, ale w kulturalny sposób. Nie miotał się i nie skakał, nie szalał jak inni Kapelusznicy. A może po prostu Thorn miał dotychczas pecha i spotykał samych świrusów?
- Rumu? Nie ma problemu! - zawołał kelnerkę i zamówił butelkę najlepszego rumu - Tylko pamiętaj, że mieszanie różnych rodzajów grozi dziełem sztuki na stole lub podłodze! - zaśmiał się do Gopnika.
Zdziwiła go informacja, że Kapelusznik umiał pędzić wódkę. Nie spodziewał się czegoś takiego po tak spokojnym z pozoru mężczyźnie. Bo to, że lubił wypić przecież nie musiało być równoznaczne z tym, że potrafi sobie alkohol stworzyć.
- Niesłychane! Umiesz pędzić gorzałkę? - zapytał zaciekawiony tematem - Bracie, jesteś więc chodzącą żyłą złota! Czy ty wiesz, jaki biznes mógłbyś rozkręcić? Przecież prawie wszyscy w tym szalonym świecie chleją na umór, nawet jeśli się do tego nie przyznają. - zaśmiał się. Sam też lubił wypić, rzadko zdarzało mu się 'odlecieć' ale bywały momenty, gdy lepszą decyzją było pozostanie na krześle niż tańce czy spacer.
Ucieszył się, gdy Gopnik wyraził chęć skorzystania z gorących źródeł. Akurat podeszła do nich kelnerka z zamówieniem. Poprosił by przygotowano kąpiel i zaznaczył, że w ciągu następnych dwóch godzin nie życzy sobie w Czarnej Otchłani nikogo, poza nim samym i Gopnikiem. Innymi słowy, wynajął salę na dwie godziny. Najwyżej się później wydłuży grzanie tyłka w wodzie o kolejną godzinę, albo i dwie jeśli wytrzymają.
Komentarz Gopnika spowodował, że Thorn zaśmiał się głośno i szczerze.
- Mnie? Wynosić na ramionach? W życiu! - powiedział szczerząc się - Już prędzej ja będę wynosił ciebie. Nie słyszałeś nigdy, że w wojsku traci się cnotę na trzy sposoby? Spędzanie czasu z panienkami aż do znudzenia, strzelanie do wszystkiego w co można strzelać i chlanie straszliwych ilości wódki! Ha! - mówiąc to, klepnął nowego kolegę w ramię po czym wstał, dając sygnał, że będą zmieniać salę.
W drodze do Czarnej Otchłani postanowił wyjaśnić rozmówcy skąd wziął się jego przydomek.
- Bo widzisz, przyjacielu. Swego czasu miałem okazję przebywać bezpośrednio przy Arcyksięciu. Mało tego, ochraniałem go niemalże własną piersią. - zaczął - Przydomek powstał przez skojarzenie. Otóż Książę ma w herbie różę, to chyba wiesz. - weszli powoli do ciemnej sali, mrok rozświetlało tylko kilka magicznych kul wiszących nad czarną ja smoła, parującą wodą - A jak wiesz, róża ma ciernie. I to nie bez powodu, kolce chronią ją przed zerwaniem lub zniszczeniem. - mówiąc to posłał Gopnikowi uśmiech - Książę to Róża, ja to Cierń. - wzruszył ramionami - A poza tym, kumplom z jednostki łatwiej było wołać mnie w ten sposób. Zawsze przekręcali moje imię... Sam nie wiem, czy byli na tyle durni czy leniwi. - zaśmiał się po ostatnim zdaniu, jak ojciec który na głupstwo które zrobił syn reaguje pełnym politowania wzrokiem i śmiechem (czasem przez łzy). - Ot, taka to historia. Przydomek przyrósł do mnie bo dobrze się kojarzył i fajnie brzmiał. Nie kryje się w nim żaden smutek czy cierpienie. - pochylił się by sprawdzić temperaturę bulgoczącej wody - Może dlatego jestem tak oryginalny! Wszyscy myślą, że Cierń będzie cierpiętnikiem i ogarniętym depresją facetem, a tu niespodzianka! - cofnął rękę po sprawdzeniu wody - Jest już gorąca, można wchodzić. W kątach sali są parawany, wystarczy wziąć jeden i go rozłożyć. Za nim można się rozebrać. A do wody powinniśmy wejść tak jak nas natura stworzyła. - wyszczerzył zęby - Ale spokojnie. Woda jest czarna jak atrament, a ja jeszcze nie jestem tak pijany, by dobierać się do mężczyzn, haha! - pokręcił na boki głową bo wyobraził sobie absurdalną scenę: siebie i Gopnika w jednoznacznej pozie. Na wszystkie demony Piekieł, co za głupoty mu się w tej głowie klują jak wypije.
Nie czekając dłużej, przeszedł w kąt pomieszczenie i zaczął rozstawiać parawan. Był niedaleko bo sala nie była jakoś specjalnie duża. Gopnik mógł w każdej chwili o coś zapytać, Thorn bez problemu by go usłyszał.

Gopnik - 19 Styczeń 2017, 19:22

-A to też prawda, ile tu jest typów spod ciemnej gwiazdy, to ja nie zliczę. Szczerze, to myślałem, że też do nich należysz, tyle że robotę robisz w białych rękawiczkach! A może to prawda, tylko jeszcze nie jestem tego świadom, ha ha! - Ostatnie zdanie powiedział przesadnie konspiracyjnym, wręcz przerysowanym głosem! Atmosfera była na tyle swobodna, że Gopnik czuł, iż może pozwolić sobie na takie zaczepne żarty, a whisky znieczuliło już lekko instynkty samozachowawcze. Nie czuł już strachu i niepewności w obecności Ciernia, a także skrócił znacznie dystans, z jakim odnosił się do Arystokraty na początku. Procenty wprowadziły także Kapelusznika w specyficzny rodzaj humoru, który zwykle się miewa po spożyciu. Przychodziły mu do głowy coraz to bardziej rubaszne dowcipy, choć i tak daleko im było do gagów rosyjskiej młodzieży. Zresztą, ichnie żarty były bardzo nieprzyzwoite, chociaż kogo to wtedy obchodziło, najważniejszy był alkohol, który zabijał czas, ale także wpędzał w uzależnienie, jakże odmienne do alkoholizmu w Krainie Luster, gdzie mieszkańcy przynajmniej próbowali zachowywać pozory.
Zamawiając rum, był świadom, jak to jest z mieszaniem alkoholu. W zasadzie często mówiło się, że to jest gwóźdź do trumny, ale własne doświadczenia nigdy tego nie potwierdziły, poza paroma incydentami w młodości. Rosjanie naprawdę dobrze zaprawili go w boju, ale tam w praktyce pił codziennie. Pił, bo chciał i pił, bo musiał - tak zresztą się zaaklimatyzował w nowym miejscu. Skomentował żart o pawiu słowami:
-No to wychodzi na to, że byłem artystą, ha ha ha! A mogłem sprzedawać swoje dzieła utworzone razem z bratanami przy ognisku! Jak to gadają, pieniądze przeszły mi przez palce! A pędzić umiem, nawet więcej, moje produkty rozchodziły się, jak świeże bułeczki. Nie tylko tu domowa gorzelnia to złoty interes, w Świecie Ludzi też nie mogłem narzekać na głód! Nie miałem niestety jeszcze okazji rozstawić w Krainie Luster swojego warsztatu, ha! A co do picia, tu jedynie wszyscy sprawiają, albo próbują stwarzać, wrażenie, że są kulturalni, obyci, czasami są mocno szaleni, ale, broń boże, nie pijacy, a, gdy jest okazja się napić, to wszyscy nagle chętni, a ja najbardziej, ha ha. A tak przy okazji, daj mi 2 szklaneczki wody, to pokażę ci magiczną sztuczkę, tylko nic się nie bój, nic się nie stanie złego! - jeżeli Thorn się zgodził, Gopnik kazał mu zamknąć oczy, wziął szklanki wody w ręce, dla pewności skierował je poza zasięg wzroku Ciernia i przemienił wodę w absynt, po czym odstawił szklanki na blat stołu i pozwolił Arystokracie otworzyć oczy. Jeżeli jednak się nie zgodził, Gopnik skwitował to tylko słowami -Szkoda, a taką przepyszną niespodziankę miałem! - oraz uznał to za akt braku zaufania, ale nie przejął się tym, w sumie to normalne w tym, pełnym zagrożeń świecie.
-Mi nie dasz rady, nie próbuj nawet! Może i byłeś w wojsku i traciłeś na 3 sposoby cnotę, ale ja co do picia to straciłem ją już ze 3 razy. - rzekł nieco wyzywającym, ale pełnym sympatii tonem - Wiesz, najpierw upicie się na umór, potem dzieła sztuki nowoczesnej, a na koniec letarg alkoholowy. Nawet nie wiesz do czego są zdolni ci ludzie! Niby tacy słabi, normalni, a znałem takiego jednego, wołali chyba na niego Andrei, on to był dopiero kozak. Raz, w ramach zakładu, wypił pół litra wódki w pół godziny, po czym siedział z nami jak gdyby nigdy nic i chlał dalej. Ten to miał łeb, skubany, byś się zdziwił! - wspominał ze śmiechem - A i wojskowi tam pili dużo, akurat mieszkałem niedaleko koszar, to wiem. Po bimberek do mnie przychodzili to przy okazji zawsze coś opowiedzieli. Gdy do nich przyjechali z innego kraju na szkolenie, to tak ich powitano, że przez tydzień zarzekali, że nigdy więcej z Ruskimi nie piją, ale ci i tak znowu ich namówili. Kacapy to jednak są twarde. Kacapy, znaczy Rosjanie, naturalnie. - opowiadał, wstając powoli od stolika. Jego składnia miała coraz więcej drobnych błędów, ale kto by się tym przejmował! Skierowali razem chwiejne kroki w kierunku łaźni. Gopnik dokładnie słuchał wypowiedzi towarzysza, która go zresztą bardzo zaciekawiła. Rzeczywiście, róża z cierniami, to miało sens, a zarazem było interesującą metaforą obrony kwiatu państwa.
- Bardzo ciekawe, muszę powiedzieć, że pewnie nigdy sam bym nie odgadł pochodzenia imienia. To przyznaj się, cóż to za piekielnie trudne imię, przyjacielu, może sam nie będę potrafił go powtórzyć, ha ha ha! - zadał pytanie, słysząc o trudnościach kompanów Upiornego z prawidłową wymową imienia, śmiejąc się zarazem głośno. Zwykle był bardzo głośnym kapelusznikiem, a promile w jego krwi tylko to potęgowały.
-Ja tam nie mam z nagością żadnego problemu. Będzie męsko, a miał to być przecież męski wieczór, ha ha! - odpowiedział na propozycję Upiornego kąpieli "na waleta". - Tylko nie pij zbyt dużo, bo poczuję się zagrożony, ha ha ha!
Od tafli wody biło gorąco, przez co Gopnik pośpiesznie rozstawił parawan i pozbył się ubrania, nie zważając na porządne poskładanie i schludne powieszenie go, a wręcz przeciwnie, rozrzucając je po swojej stronie parawanu. Podczas zrzucania stroju zaczął nucić swym pijackim głosem, nie pamiętając niektórych słów:
"Rascwietali jabłoni i gruszy
Popłyli lilili nad riekoj
Wychodiła na bierieg Katiusza
Na wysokij bierieg na krutoj"

Dokuczliwa temperatura po zdjęciu odzienia już nie męczyła, a była przyjemna i relaksująca. Po pozbyciu się okrycia wszedł do wody i przyjemnie się rozłożył przy krawędzi basenu, delektując się kojącym ciepłem.
-Opa, tego mi było trzeba. Blać, w ogóle takiego wyjścia mi było trzeba, dawno już nie wychodziłem z domu! Nie ma to jak męski wypad do baru, czyż nie? - zapytał do jeszcze rozbierającego się za parawanem Ciernia. Woda cicho pluskała pod drobnymi ruchami Gopnika, a pluskanie mieszało się z szumem strumienia, który zasilał basen. Kapelusznik natomiast coraz głębiej się relaksował. Spodziewał się charakterystycznego stukotu protezy na kamiennej podłodze, jednak go nie uświadczył, mimo, że Arystokrata był już obok. Czyżby mój towarzysz kłamał o protezie? Cóż, nieważne, nie ma co roztrząsać tego tematu. - pomyślał.
- Umiesz pływać? - spytał, ciekawy odpowiedzi Thorna, po czym wział do ręki kieliszek rumu, który akurat pozostawili wraz z resztą zamówienia blisko brzegu tej dużej "wanny" i wypił jednym haustem, po czym odepchnął się, nonszalancko wypływając około 2 metry od brzegu.

Thorn - 19 Styczeń 2017, 22:32

Oczywiście zgodził się na popisy Gopnika. Był ciekaw co mężczyzna chce mu pokazać. Zawsze lepiej jest znać karty przeciwnika, nawet jeśli jest to tylko i wyłącznie przeciwnik w piciu.
Thorn nie miał złych zamiarów, ale słowa towarzysza o czynieniu zła 'w białych rękawiczkach' nie były wcale mu obce. No cóż. Już taka jest natura Upiornych, że czasem bywają... upiorni.
Czekał cierpliwie aż Kapelusznik wykona swoje czary-mary a gdy w końcu się doczekał, aż nabrał głośno powietrza z zachwytu.
- Niesamowite! - powiedział i nachylił się, by się przyjrzeć szklankom - Gdy mówiłeś o byciu gorzelnikiem, sądziłem, że robisz to w tradycyjny sposób. No wiesz, nastawiasz te wszystkie naczynia i całą aparaturę... Nigdy w życiu nie powiedziałbym, że umiesz ot tak zrobić z wody alkohol! Jesteś niezwykły! - uśmiechnął się chwaląc kompana - To sprawia, że muszę się poważnie zastanowić nad zaopatrywaniem się u ciebie. Oczywiście nie za darmo! Umiesz zrobić każdy rodzaj alkoholu? - zapytał - Z resztą, to nieistotne. Kiedyś zgłoszę się do ciebie o coś mocnego, zapłacę złotem. - dodał po chwili.
Perspektywa zaopatrywania się u kogoś, kogo już Thorn zna była na pewno lepsza niż kupowanie wódki w mieście. Co prawda Arystokrata nie miał wrogów (albo miał, ale o nich nie wiedział), ale z pewnością znaleźli by się tacy, którzy łapczywie patrzą na jego drogie stroje i pełny mieszek.
Słuchał słów Gopnika z niemałą przyjemnością, bo bardzo podobał mu się jego 'egzotyczny' akcent. A gdy tamten zaczął śpiewać, Thorn uśmiechnął się od ucha do ucha. Żałował, że za chwilę prawdopodobnie piosenka się skończy, bo wejdą do wody.
Rozbierał się powoli i postanowił jednak pozostać w bieliźnie. Przygotował się do wyjścia do klubu, dlatego ubrał spodenki w których można pływać. Sięgały tuż nad kolano i były wykonane z elastycznego, czarnego materiału.
Dobrze, że ubrał te kąpielówki. Zakrywały miejsce w którym powinien mieć protezę. Musiał pamiętać, by dobrze odegrać swoją rolę, w końcu był Subtelnym Kłamcą, kłamał, ale delikatnie, tak, że ciężko było poznać kiedy jest szczery.
Do basenu podchodził powoli, podpierając się na swojej pięknie zdobionej lasce. 'Proteza' nie stukała o podłoże, ale hej! przecież w tym świecie Marionetki wyglądały nieraz tak realistycznie, proteza też przecież mogła tak wyglądać! Wcale nie musiała mieć charakterystycznych łączeń i mechanizmów. Thorn był bogaty, mógł pozwolić sobie na istne cacko.
Udawał kuśtykanie z gracją, do basenu wszedł powoli. Woda była gorąca, przyjemnie parzyła jego jasną skórę. Umościł się przy brzegu zanurzając aż po sam podbródek. Odetchnął przy tym - tak było mu dobrze.
- Z każdą kroplą alkoholu zaczynasz wplatać w zdania niezrozumiałe dla mnie słowa. Brzmią wyjątkowo ładnie, czy mógłbyś wytłumaczyć mi co znaczy "Blać"? To słowo wyjątkowo mi się spodobało. - zaśmiał się, bo podejrzewał, że to jakiś rodzaj przekleństwa.
Lubił uczyć się nowych rzeczy, a zwłaszcza poznawać istoty o bogatej historii. A Gopnik bez wątpienia miał ją bogatą i jakże interesującą.
- Umiem pływać, w armii wymagają od nas bycia...hmm... wszechstronnymi. - powiedział po czym zamachnął się ręką i ochlapał swojego towarzysza. Na chwilę zanurkował w celu zmoczenia swoich czarnych włosów i opalizujących granatem rogów. Wynurzył się dosłownie po trzech sekundach i odgarnął mokre włosy do tyłu.
Woda była idealna. Będzie musiał podziękować obsłudze, bo dzisiaj sprawiali się wyjątkowo dobrze. Oprócz zachowania jednej z Trojaczek nie spotkało go dziś nic, co zepsułoby humor. Spotkał Kapelusznika z którym dało się normalnie rozmawiać! Mało tego, chyba się z nim zaprzyjaźnił. Coś niesłychanego, zazwyczaj po chwili rozmowy z nim, rozmówca odchodził zdegustowany albo przytłoczony pewnością siebie Arystokraty. A Gopnik? Świetnie się czuł przy Thornie, a przynajmniej zachowywał się tak, jakby towarzystwo rogatego mu odpowiadało.
- Będziemy musieli kiedyś powtórzyć wypad do klubu. - powiedział posyłając mu uśmiech - Nie sądziłem, że wieczór z facetem będzie mi się podobał bardziej niż z kobietą, haha! - zaśmiał się odchylając głowę do tyłu. Relaks był potrzebny, nie wiedział czy Gopnikowi tak bardzo jak jemu. Dobrze się bawili i nie zapowiadało się, by ktoś lub coś miało im ten wieczór zepsuć.

Gopnik - 21 Styczeń 2017, 13:41

Woda, rzeczywiście czarna jak smoła, nie pozwalała Gopnikowy zauważyć, że towarzysz wyłamał się z zobowiązania i tak na prawdę pozostawił na sobie bieliznę. Zresztą, nawet nie patrzył w jego stronę. Alkohol podsuwał mu coraz to głupsze pomysły, a pływanie pośrodku łaźni było jednym z nich. Kapelusznik co prawda umiał pływać, ale procenty mu w tym stanowczo nie sprzyjały. Utrzymywał się jednak jako-tako na wodzie. W pewnym momencie zatrzymał się pośrodku basenu i odwrócił w kierunku brzegu, by odpowiedzieć kamratowi:
-Blać... Jakby ci to powiedzieć, ha ha! Może brzmi ładnie, ma swoje też, niezbyt piękne, znaczenie, ale w tamtym kontekście właściwie nie znaczyło nic konkretnego. Taki przecinek, tak jakbyś powiedział, powiedzmy, kurczę. Tylko oczywiście o wiele bardziej wulgarnie, ha ha ha! W każdym razie, jeśli ktoś cię tak nazwie, nie krępuj się i przywal mu w ryj! - zaśmiał się - Wiesz, dzisiaj wypite alkohole i lata pobytu w Świecie Ludzi zmieniły trochę mój język, często wrzucam takie wstawki wyniesione z Rassiji. Ot, taka maniera mi została.
Próbował przepłynąć jeszcze kawałek, jednak w pewnym momencie zachłysnął się wodą, co skwitował innym przekleństwem. Zdarza się, szczególnie w stanie upojenia. Gorąc spowodował też, że Gopnikowi mocniej zakręciło się w głowie. Jego towarzysz musiał czuć się podobnie, o ile też był tak dobrym zawodnikiem, na jakiego się kreował. W innym przypadku powoli by zaczął odpływać, znieczulony alkoholem i temperaturą. Oni jednak, zaprawieni w boju, mogli sobie jeszcze pozwolić na kropelkę trunku. Nagle poczuł na swojej twarzy strumień wody.
-To taki z ciebie kolega!? - zaśmiał się, będąc ochlapanym, po czym sam, z udawaną furią, zaczął posyłać w kierunku Ciernia fale i strumienie wody. - Ja, myślałem, że, jesteś-my przyja-ciółmi - cedził, przerywając co chwilę, by wziąć zamach. Po tym ataku zaśmiał się i dyszał, lekko zmęczony.
Trafił swój na swego - pomyślał, uśmiechając się w duchu. Taka zresztą była prawda. Obaj dobrze kłamali, choć tylko Cierń przyłapał Gopnika na fałszu; obaj byli otwarci i sympatyczni, obaj lubili wypić i snuć opowieści oraz, wreszcie, obaj teraz się dobrze bawili, mimo, że nic nie zapowiadało tak udanego wieczoru. Kapelusznik na prawdę polubił tego faceta, może dzięki alkoholowi, a może dzięki temu, że tak dobrze się rozumieli. Oczywiście, stan, w jakim byli, dużo temu pomóc, jednakże nawet promile we krwi nie pomogłyby, gdyby charaktery mężczyzn się od siebie znacząco różniły.
- Swoją drogą, skąd wiesz, że nie miałem jakiejś buteleczki absyntu przy sobie akurat schowanej za pazuchą? Przecież nie widziałeś, jak nalałem alkohol, wylanej wody też nie mogłeś słyszeć, może to była tylko taka sztuczka! - zasiał drobne ziarenko niepewności w głowie rogatego, jednak zaraz po tym rozwiał wątpliwości - Dobra, masz mnie. Chyba serio zacznę produkować alkohol w domowym zaciszu, skoro mam takie możliwości. Pamiętaj, gdy już otworzę zakład to zapraszam, nie krępuj się! Dla ciebie, Bratan, sprzedam alkohol za pół ceny, a jeśli przyniesiesz swoją wodę, to mogę ci ją przemienić nawet za darmo, co tylko będziesz chciał! - zaśmiał się.
Gopnik podpłynął do brzegu, by chwilę odpocząć. Strumyk, który zasilał łaźnię, przyjemnie szumiał, nadal gorąca woda przyjemnie ogrzewała ciało, a kołysanie głowy sprawiało, że Gopnikowi niczego, no, może oprócz kobiety obok, nie było do szczęścia potrzebne. Przez chwilę pomyślał, czy by nie zaprosić którejś z dziewczyn już teraz, jednak stwierdził, że noc jest jeszcze wczesna, a na tego typu przyjemności jeszcze przyjdzie pora. Zapewne rano będzie miał sporego kaca, ale i tak było warto. Zyskał szacunek i sympatię bardzo wpływowej osoby w tym świecie, jednak teraz nie myślał o nim w ten sposób. Według niego to spotkanie, zupełnie zresztą przypadkowe, było początkiem naprawdę silnej, być może niemal braterskiej, przyjaźni. Sięgnął do butelki rumu.
-Nie będzie ci przeszkadzać, jeśli porzucę dworskie maniery i łyknę z gwinta?
Jeżeli Thorn się zgodził, Gopnik upił duży łyk i podał butelkę Upiornemu. Jeżeli jednak ten się sprzeciwił, nalał rumu do kieliszka, zarówno sobie, jak i Arystokracie, po czym wypił zawartość swojego szkła. Tak, czy owak, rum wylądował w żołądku Kapelusznika i dodatkowo go ośmielił, pomimo faktu, że już teraz czuł się prawie, jak u siebie w domu.
-Ścigamy się do drugiego brzegu? - zaproponował, nie będąc świadom już jednak swoich możliwości i sił. Po prostu chciał przyjaznej rywalizacji i odrobiny adrenaliny, zresztą co mogło pójść nie tak?

Thorn - 22 Styczeń 2017, 21:07

Woda do której wszedł otuliła go niczym ciepły, puchaty koc. Poczuł się mocno rozluźniony, nagle problemy dnia codziennego zniknęły. Odleciały gdzieś, w siną dal, a na pewno poza tą wielką salę z sadzawką.
Patrzył na Gopnika z uśmiechem na ustach, ale oczy miał rozmarzone. Alkohol faktycznie działał inaczej, gdy siedziało się we wrzątku, Thorn czuł się jakby był na chmurce wirującej w przestworzach.
Czarna woda skutecznie zakrywała ich sylwetki, a nawet jeśli by tego nie robiła, Thorn nie przyglądałby się towarzyszowi. Nie zależał do tych, którzy oceniają po wyglądzie, a poza tym po co ma mu się przyglądać? Jeszcze doprowadziłoby to do jakiejś chorej rywalizacji typu "Ty masz większe muskuły, ale za to piegi na ramionach więc założę się, że nie uniesiesz baru z siedzącym na nim barmanem". Po co bawić się w coś takiego.
Obaj byli mocno podchmieleni i Thorn co chwilę chichotał widząc jak Gopnik pluska się w wodzie, udając pływanie. Na chwilę zabrakło mu języka w gębie, tak mu było dobrze, dlatego nie odzywał się, reagując na wypowiedzi kumpla śmiechem.
Będzie musiał zapamiętać sobie słówko "Blać". I szczerze powiedziawszy, był ciekawy czy kiedykolwiek nadarzy się okazja do mordobicia za użycie tego słowa. Czy dużo istot bywało w Rassiji? Może to popularny kraj, z bogatą kulturą i tolerancyjny dla Lustrzan.
- Uważaj, bo utoniesz. - zawołał w jego stronę, gdy tamten się zachłysnął wodą - A ja raczej nie jestem dobry w ratowaniu metodą 'usta-usta'. A już na pewno nie, gdy ofiarą jest mężczyzna.
Informacja o gorzelni i rabacie który Thorn od niego otrzyma była przydatna. Oczywiście Arystokrata nie pił dużo, oj nieee, jak to prawdziwy Lustrzanin z krwi i kości, ale przecież zapasy mogą się przydać. Będzie mógł organizować imprezy lub wieczorki u siebie a nie rozbijać się po klubach. A teraz, gdy już miał kumpla, miał kogo do siebie zaprosić! Zamówi się panienki i może być wesoło.
- A pij z gwinta ile masz ochotę! - zaśmiał się. Faktycznie ich kulturalne picie z kieliszków musiało wyglądać teraz dziwnie, obaj byli przecież pijani.
Thornowi na twarzy wymalowały się wypieki świadczące o byciu pod wpływem. Rumieńce wyglądały śmiesznie na bladej skórze Upiornego ale przyznać trzeba, że dodawały mrocznej twarzy koloru, można nawet zaryzykować stwierdzenie, że dodawały uroku.
Wyzwanie Gopnika sprawiło, że w głowie rogatego mężczyzny zapaliła się lampka z napisem "rywalizacja". Jednak obok niej, migała również ostrzegawczo ta od "rozsądku" dlatego Thorn pokiwał głową.
- Myślę, że to nie najlepszy pomysł. Umiem pływać, ale ledwo utrzymuję się już na powierzchni wody... - powiedział z uśmiechem i otarł twarz ręką - Chyba pozostanę przy bezpiecznym rancie brzegu. Nie uśmiecha mi się nurkowanie bez wypływania. - dodał - Tobie, mój przyjacielu, również radzę pozostać na bezpiecznej głębokości. Dopiero co cię poznałem, nie chcę już zapisywać twojego imienia w zeszyciku "Kumpli utraconych", zwłaszcza, że pewnie otwierałbyś nowy, bo stary już pęka w szwach od zapisanych nazwisk. - nie tracił uśmiechu na ustach - Wybacz, trafiłeś na nudziarza. - wzruszył ramionami jeśli Gopnik wyraził niezadowolenie z propozycji pozostania przy brzegu - Ale jeśli chcesz, mogę pokazać ci w ramach rewanżu jedną z moich mocy. Ty jesteś gorzelnikiem, ja, mój drogi, nad wyraz wielbię metal. - zęby błysnęły w uśmiechu, dłońmi zmącił wodę czekając na reakcję kolegi.

Gopnik - 25 Styczeń 2017, 14:18

Gopnik usłyszał śmiech pochodzący z brzegu, gdy krztusił się wodą. Widocznie nie tylko mu humor dokazywał. Pływanie w takim stanie może i było dość niebezpieczne, ale sprawiało na prawdę mnóstwo frajdy, jednocześnie upojenie sprawiało, że kapelusznik ciężej się utrzymywał na powierzchni i szybciej się męczył, czego jednak zdawał się nie zauważać. Zaśmiał się, wyobrażając sobie ratującego go Thorna, jednak wolałby, by na miejscu Rogatego była jakaś piękna ślicznotka. Nie, żeby miał coś do tego, że spędza czas z Cierniem, wręcz przeciwnie, charakter towarzysza i jego humor bardzo odpowiadał Gopnikowi, ale zwłaszcza metoda usta-usta byłaby o wiele mniej krępująca i przyjemniejsza w wykonaniu uroczej kobiety.
Pluskanie się jednak zmęczyło zrusyfikowanego Kapelusznika, toteż dobił do brzegu. Gdy usłyszał, że nie będzie wyścigu, był trochę zawiedziony, jednak bardzo szybko okazało się, jakie szczęście miał Kapelusznik, że jego kumpel nie podjął rękawicy.
Michaił, oparty o brzeg, mącił i chlapał nogami taflę wody. Już miał zrobić kolejny wymach do góry, gdy złapał go silny skurcz w łydce.
- Aaaj, twoju, aaah... Skurcz... - zawył z bólu i stanął na zdrowej nodze na dnie basenu, szczęśliwie tu było na tyle płytko, że go sięgnął. Zaczął rozciągać nogę w wodzie. Gdyby był na środku łaźni, pewnie zacząłby tonąć.
- Miałeś rację, może i jeszcze jako-tako mogę pływać, ale gdybym teraz był kilka metrów dalej, pewnie zacząłbym tonąć - mówił, masując obolały mięsień.
- a raczej obaj byśmy tego nie chcieli, co nie, brachu? No, chyba że byłbyś piękną kobietą, to co innego, wtedy mógłbym się poświęcić, ha ha! Cóż, mimo wszystko dobrze się stało, że mnie zgięło przy brzegu, a nie na środku. Dzięki że odwiodłeś mnie od durnego pomysłu wyścigu. - zakończył, opierając się i prostując przed sobą nogę. Bardzo dobrze, że chociaż Cierń zachowuje resztki rozumu - pomyślał.
- Cóż, póki co żyję i mam się dobrze i oby tak pozostało jak najdłużej. Ty też uważaj na siebie, w sumie w dzisiejszych czasach nigdy nic nie wiadomo. Skąd wiesz, że tylko nie udaję twojego towarzysza, ha ha ha. Może tylko chcę darmowej wódki i panienek, ha ha ha ha! - zaśmiał się w głos - Za tych co nie mogą! - wypił kolejny łyk, na dnie butelki zostało jeszcze trochę alkoholu. Wiedział jednak, że nie warto już składać kolejnych zamówień. Co prawda obaj faceci jeszcze całkiem nieźle się trzymali, ale więcej alkoholu też im nie było trzeba. Wystarczająco dużo wypili.
-Wielbisz metal? Ha ha ha, trochę mi się to śmiesznie kojarzy, wiesz, w świecie ludzi jest ogrom osób wielbiących metal, ale taki trochę inny, ha ha, później ci opowiem. - zaśmiał się. Rzeczywiście, po drugiej stronie lustra było wiele osób które kochały Metal - chodziło, rzecz jasna o rodzaj muzyki, ale o tym Thorn najprawdopodobniej nie wiedział, bądź nie kojarzył faktów. Skoro nie wiedział, że w Rosji nie ma już cesarstwa, to tym bardziej mógł mieć zaległości dotyczące popkultury ludzi.
- tak czy siak, pokazuj swoje magiczne sztuczki, jestem bardzo ciekawy! - oczy Gopnika wpatrywały się w twarz Ciernia, w oczekiwaniu na coś dziwnego. W zasadzie sam nie wiedział co się stanie, czy skóra Arystokraty zmieni się w stal, czy może wyczaruje z powietrza żelazną kulkę, ale czekał z ogromnym zainteresowaniem, na to, co się stanie. Powieki miał szeroko otwarte, a na twarzy, jak zresztą od dawna, tkwił uśmieszek. Przedstawienie miało się za chwilę zacząć.

Gawain Keer - 25 Styczeń 2017, 16:11

Noc była przyjemnie ciepła i odrobinę wietrzna, więc ich włosy schły szybko. Idąc ciemnymi, zamglonymi ulicami, w końcu trafili na klub. Płomienista iluminacja rozświetlała mrok i zrobiła niemałe wrażenie na Gawainie. Nie pokazał jednak swojego entuzjazmu, mając w głowie swoje spopielone mieszkanie. Widocznie ogień w chłodnych barwach będzie prześladował go już zawsze. Oby tylko się nim nie poparzył. Wiedział, że Yako był o coś zazdrosny albo zły, że Keer zaczął się go czepiać. Cień nie byłby sobą, gdyby nie sprawdził co to takiego, a klub doskonale się nadawał do odrobiny prowokacji. Dopóki nie zobaczy jak demon reaguje na jego widok w objęciach jakiejś tancerki, nie uwierzy, że mógłby być o niego zazdrosny.
Za wejście z pewnością będą musieli sypnąć trochę więcej grosza niż zwykle. Po pierwsze Gawain miał broń i nie zamierzał się z nią rozstawać, za dużo złego słyszał o tym miejscu, po drugie jego towarzysz z twarzą modela miał niezłego świeżego sińca i rozciętą, pogryzioną wargę. Nie pomylił się. Skrzydlate nimfy rozdzieliły ich, by móc zapiąć im bransoletki i odebrać zapłatę, ale rudzielec dostrzegł porozumiewawcze spojrzenia kobiet. Bez słowa wcisnął im w dłonie nadprogramową ilość monet, dodatkowo pytając po co im takie świecidełka. Odbierając płaszcz i rękawiczki z jego rąk, powiedziały, że sami się przekonają i lepiej ich nie ściągać. Zaśmiały się mówiąc, że szkoda by było takich przystojniaków i wpuściły ich do środka.
Znalazł się w dużej sali zawieszonej nad przepaścią. Jedynym źródłem światła były magiczne sfery cyjanowych języków ognia zawieszonych w powietrzu. Lśniły niczym gwiazdy i płonęły tak jak one. Gawain nie musiał jednak skupiać wzroku, by widzieć szczegóły, dla niego było wystarczająco jasno.
Wcześniej kiczowato brzmiąca nazwa lokalu, teraz nabrała więcej sensu. Każdy członek obsługi był uskrzydlony. Do tego towarzyszyły im małe grupki Estrisów, które coś tam do siebie skrzeczały. Odnalazł bar i nie zamierzał patrzeć w tym czasie w dół. Przez te wszystkie lata odzwyczaił się od niezwykłości magii, a ta wypełniała każdy zakamarek tego miejsca. Dopiero po paru krokach spojrzał pod nogi i obserwował migoczące kafle pod swoimi stopami. Jarzyły się lekkim, wewnętrznym blaskiem.
Oparł się o ladę i poprosił barmana o piwo i o cokolwiek, czego życzył sobie Lusian. W końcu sam go tu zaprosił i zaciągnął, więc on płacił. Czuł, że tak powinien zwłaszcza, że miał na sobie ubrania, które kupił mu lisołak. Dodatkowo teraz u niego mieszkał. Nawet naostrzył jego sztylet. Póki co nie miał żadnych realnych wydatków. Wypadałoby okazać choć krztynę wdzięczności swemu gospodarzowi. Normalnie jakbym się chajtnął. Jeszcze trochę i zacznie robić mi bury za wracanie do domu zbyt późno. Stuknął się z nim szkłem, patrząc na niego i upił porządny łyk. Powstrzymał się od głośnego sapnięcia. Nie ma to jak zimne piwo po całym dniu wysiłku.
- Tamto miejsce brzmi zachęcająco - wskazał palcem płonący napis 'Hulaj Dusza'. Na rozkosz nie miał ochoty, a tym bardziej sam na sam z Yako w jego obecnej postaci. Za to Czarna Otchłań rozbudziła jego ciekawość. Będzie musiał tam chociaż zajrzeć i sprawdzić co tam zastanie. Lekko szarpnął Lusiana za koszulkę dając mu znać, że chce odejść od baru. Jeszcze zdążą poślęczeć przy stoliku.

Yako - 25 Styczeń 2017, 16:55

Gdy wyszli z budynku, Lusian otrzepał jeszcze głową, jak to mają w zwyczaju mokre psy, by pozbyć się resztek wody z jego futrzastych uszu. Szedł za swoim przewodnikiem, mając uszy lekko położone, a jego ogon leniwie falował. Był zrelaksowany. Mimo iż nie byli w zbyt bezpiecznej okolicy nie nasłuchiwał, za to co jakiś czas zerkał na Cienia.
Przyjrzał się uważnie napisowi nad wejściem. "Skrzydła Nocy" Ciekawa nazwa, ale czy czasem nie bez sensu? Już na wejściu przekonał się, że jednak nie. Już na początku powitały ich piękne, skrzydlate dziewczyny. Na ustach lisołaka od razu pojawił się nonszalanski uśmiech. Nie omieszkał także rzucić w stronę nimfy komplementu oraz ucałować ją w dłoń w ramach podziękowania za zapięcie mu błyskotki. Wsunął jej przy tym kilka monet napiwku. Cóż...kto bogatemu zabroni?
Teraz jego uszy były jednak już wysoko postawione, w takich miejscach łatwiej przegapić ewentualnego napastnika. Rozejrzał się po pomieszczeniu z zaciekawieniem. Nasłuchiwał uważnie, choć wyglądał na w pełni wyluzowanego.
Rozsiadł się przy barze, również zamawiając piwo. Nie upierał się jednak, że sam sobie za nie zapłaci. Skoro Gawain zapraszał to przecież nie będzie mu robił cyrku, że lisołak sam za siebie zapłaci. Stuknął się szkłem z Gawainem i upił łyk zimnego piwa. Poruszył przy tym lekko swoim ogonem, który zdążył wyschnąć.
Słysząc słowa rudowłosego, podążył wzrokiem w kierunku przez niego wskazywanym. Przytaknął głową i ruszył w tamtym kierunku, zabierając ze sobą kufel. Weszli do nowego pomieszczenia. Widać, że była to rozrywkowa część klubu. Na parkiecie prezentowały się akurat skąpo ubrane tancerki. Taki jakby lustrzany odpowiednik tańców egzotycznych. Ich wejście nie zostało przez nie niezauważone. Dziewczyny od razu zwróciły na nich swoją uwagę uśmiechając się zalotnie. Lusian kiwnął im tylko głową szczerząc swoje białe kły. Będzie można się trochę pobawić.
Po chwili zauważył stół do bilarda. Podszedł do niego i wziął do ręki kij, którym zakręcił kilka razy w palcach.
- To co? - rzucił w stronę cienia - mała partyjka na początek? - odłożył piwo na skraj stołu i oparł się o niego, czekając na decyzję swojego towarzysza.

Gawain Keer - 25 Styczeń 2017, 18:31

Klub zadziwiał Gawaina coraz bardziej. Usłyszał muzykę dopiero, gdy przekroczył próg sali. Widocznie była obłożona jakąś barierą podobną do tej, której używał Keer. Parkiet zapełniony był podrygującymi i wyginającymi się ciałami tancerek odzianych w dosłownie skrawki materiału. Akurat tyle, żeby zakryć co trzeba, ale i zostawić wystarczająco dużo dla wyobraźni. Parę z nich zauważyło ich wejście, posyłając im uśmiechy i zachęcając do przyłączenia się do nich. Westchnął rozmarzony, również się uśmiechając i chwilę obserwował ich taniec spod półprzymkniętych powiek. Jednak musiał skupiać się też na swoim otoczeniu i wypatrywać nadchodzących kłopotów, by szybko móc zejść im z drogi. Minęło parę sekund nim znalazł lisią kitę. Już zdążył dorwać się do stołu bilardowego i zaproponował partyjkę, gdy tylko Cień się zbliżył. - Jasne, pod warunkiem, że będziesz grał by wygrać - odpowiedział odstawiając swój kufel na bok. Demon był od niego ponad dziesięć razy starszy i pewnie widział i umiał już praktycznie wszystko. No może poza strzelaniem z kuszy, bo Yako tak się wtedy wzbraniał. Wyciągnął trójkąt i ułożył w nim bile. - Rozbijam - zakomunikował ściągając trójkąt. Ustawił białą bilę na miejscu i wziął kij. Nachylił się nad stołem i chwilę później obserwował jak kule rozbiegają się we wszystkich kierunkach. Przycupnął na skraju i dalej raczył się piwem, obserwując Lusiana. Zdradzały go uszy. Te dwa małe radary nie odpoczywały nawet przez moment, kręcąc się we wszystkie strony - uspokój się kowboju - mruknął rozbawiony - wątpię, żeby ktoś miał mieć do nas jakiś interes - obracał kij w palcach i przeniósł wzrok na kuszące swymi wdziękami panny. - No chyba, że komuś się nie spodobamy - powiedział już do siebie, bacznie obserwując zebrane w sali osoby. Wszyscy bawili się w najlepsze, a Gawainowi pozostało tylko pilnować swojej sakiewki i broni. Czekał też aż demon trochę się rozkręci. Chciał przekonać się, czy lis zmieni się w salonowego lwa, czy też będzie się przy nim hamował. Keer miał zamiar się dziś zabawić, może nawet uda się mu wyrwać jakąś lasencję i namówić ją na małe co nieco. Nie żeby było mu spieszno do igraszek z nieznajomą, przypadkową kobietą. Cień potrzebował jej do swojego małego przedstawienia, a widz będzie tylko mógł zastanawiać się, co zaszło za kulisami. Tak czy siak dzisiejsza noc będzie interesująca. - Wbijemy potem na parkiet na moment? - zapytał i spojrzał na Lusiana. Nawet jeśli nie chciał spędzać nocy z żadną z tancerek, to nie mógł powiedzieć, że ich wdzięki są mu obojętne. Gdyby mógł wycałowałby je wszystkie. W jego oczach powoli pojawiało się pożądanie rozszerzając mu źrenice.
Thorn - 25 Styczeń 2017, 20:14

Nagła zmiana zachowania Gopnika sprawiła, że uśmiech na twarzy Thorna zgasł w mgnieniu oka. Upiorny spojrzał zdezorientowany na swojego rozmówcę i dopiero gdy ten wyjaśnił, że złapał go skurcz, rogaty uspokoił się i ponownie uśmiechnął.
- Nie wiem jak to możliwe, ale nawet twoje własne ciało popiera pomysł pozostania przy brzegu. - zachichotał - Zachłysnąłeś się, teraz ten skurcz. Chyba czas już wychodzić z wody bo robię się coraz bardziej senny, tak mi tu dobrze. - dodał i otarł dłonią twarz, mocząc ją w ten sposób wodą.
Kręciło mu się w głowie a pozostanie dłużej we wrzątku groziło utopieniem, dosłownie. Co prawda nie wiedział jeszcze jak wstanie - bo każdy pijący wie, że jak się pije na siedząco i potem wstanie, to nagle świat wiruje jak na karuzeli - ale wiedział, że musi wstać, prędzej czy później. Jeszcze ma parę spraw do załatwienia dziś w nocy, a jutro trzeba być przecież 'w pracy' prawda? Może nie fizycznie, ale przynajmniej być na tak zwanym chodzie.
Kac z pewnością zaatakuje jutro ze zdwojoną siłą, bo Thorn jako tako nie upijał się zbyt często. No dobrze, szklaneczka drinka to też alkohol, ale przecież taką ilością nie da się upić.
Wzniósł toast końcówką zawartości swojego naczynia po czym wypił rum do końca i odstawił szklankę daleko, robiąc sobie miejsce do wygramolenia się z basenu.
- Nie udajesz, bo po pijaku zawsze wychodzi prawdziwa twarz istoty. A jesteśmy pijani, to na pewno! - mówił trochę bełkotliwie. Spróbował wstać i tak jak myślał, nogi się pod nim dosłownie ugięły co spowodowało tylko lądowanie w wodzie i plusk który ochlapał Kapelusznika.
Arystokrata zaczął się śmiać głośno z własnej niemocy. Już dawno nie zdarzyło mu się być tak niezdarnym, to chyba nawet uwłaczało jego pozycji społecznej, czyż nie? A, chrzanić to! Każdy ma prawo schlać się w trupa i przewracać pod stołami.
- A poza tym po co byś mnie miał naciągać na wódkę. Przecież sam możesz sobie ją stworzyć. A panienki? Pff! Pewnie i tak same wskakują ci do łóżka jak widzą te czary mary z wodą! - i kolejna próba wyjścia z basenu. I tym razem zakończona porażką.
Gdyby Thorn był żuczkiem albo żółwikiem, prawdopodobnie śmiesznie by wyglądał leżąc na skorupce, do góry nogami. Ale na szczęście była woda, która szybko obracała pijanego mężczyznę głową do góry.
- Chodź! - zawołał do Gopnika - Pokażę ci moje czary-mary w innej sali, bo tu mało zdziałam. - dodał rozglądając się dookoła. Faktycznie, tutaj było niewiele przedmiotów z metalu więc sztuczka byłaby raczej mizerna.
Trzecia próba wyjścia powiodła się, chociaż rogaty wyglądał w jej trakcie iście żałośnie. Wspiął się na brzeg i przytrzymał, podciągnął i z niemałym wysiłkiem w końcu znalazł się na płytkach. Odsapnął bo zakręciło mu się w głowie.
- Dobra, zaraz będzie w porządku. - powiedział cicho jakby do siebie - A ty się nie śmiej! Jesteś pewnie w podobnym stanie! - dodał ze śmiechem, udając, że się na niego złości.
Po chwili wstał i podtrzymując się ściany dokuśtykał do parawanu gdzie czekały na niego jego ciuchy.
Ubierał się powoli, dokładnie zapiął koszulę i marynarkę, zasznurował buty i po chwili znowu wyglądał jak prezes dobrze prosperującej firmy, typ spod ciemnej gwiazdy z kilkunastoma zerami na koncie.
- To jak, idziemy? W głównej sali pokażę, co potrafię! - uśmiechnął się szeroko. Mimo iż oczy miał lekko przymrużone od upojenia alkoholowego, nadal pozostawał elegancki.
Czekał cierpliwie na kolegę, w myślach zastanawiając się do czego wykorzystać moc by wyglądała jak najbardziej efektownie.

Yako - 25 Styczeń 2017, 21:12

Lusian opierał się o kij, popijając jeszcze piwko i przyglądając się jak Gaw przygotowuje się do gry. - Jeśli myślisz, że dam Ci fory, to mój drogi jesteś w wielki błędzie - zaśmiał się, słysząc, że ma grac by wygrać. Może i coś tam czuł do Cienia, jednak nie należał do tych, którzy nie umieją się bawić. Lubił rywalizację i miał nadzieję, że Gawain zapewni mu jakąś rozrywkę, przynajmniej przy tym stole.
Po chwili sam nachylił się nad stołem i wbił pierwszą bilę, wybierając połówki. Spojrzał na Cienia pytająco, nie wiedząc początkowo o co mu chodzi. Po chwili jednak wzruszył ramionami. - jestem spokojny, ale pewnych odruchów nie da się oduczyć, więc nie zwracam na nie nawet uwagi - powiedział wbijając drugą bilę do kieszeni.
Przeniósł się na drugą stronę stołu przyglądając się, jaki może wykonać następny ruch. Zerkał co jakiś czas na rudowłosego. Zauważył, że ten skanuje pomieszczenie wzrokiem, który w końcu zatrzymał się na tańczących panienkach. Uśmiechnął się pod nosem i znów pochylił się nad stołem, przygotowując do kolejnego uderzenia. Po chwili jednak się oderwał od czynności i spojrzał na Gawaina z wyrzutem - skoro tak bardzo znudziło Ci się moje towarzystwo - powiedział z miną zbitego szczeniaka, kładąc po sobie uszy. Szybko jednak parsknął śmiechem i przygotował do wbicia kolejnej bili - jak na razie radziłbym Ci się skupić na stole, a nie na tych ślicznych panienkach, bo ten kto przegra, idzie po drugą kolejkę, czyli to wygrany ma pierwszeństwo na parkiecie oraz w wyborze partnerek do tańca - powiedział wyzywająco i wbił trzecią bilę. Przy czwartej jednak uznał, że zabawa skończy się zbyt szybko i spudłował. Zrobił to jednak tak naturalnie, że Gawain raczej nie miał szans się zorientować.
Westchnął lekko zirytowany i sięgnął po swoje piwo. Sam przeniósł wzrok na tancerki. W szczególności skupił się na jednej. Kocicy, której uszy i ogon do złudzenia przypominały lamparta. Na jej rękach i nogach widoczne były ciemniejsze cętki, a wściekle zielone oczy przyciągały wzrok. Wyglądała jak prawdziwa amazonka, drapieżna i seksowna. Skoro Cień chciał się zabawić to Lusian nie miał zamiaru się hamować. Kocica również wydawała się zainteresowana lisołakiem i chyba jedyne co ją powstrzymywało do zaproszenia go do tańca, było to, że ze swoimi koleżankami właśnie wykonywała dość skomplikowany układ akrobatyczny.
Co jakiś czas jednak demon spoglądał na swojego towarzysza pilnując czy ten czasem nie oszukuje. Nie uszło również jego uwadze jego spojrzenie i rozszerzone źrenice. Rudzielec chciał wyrwać, którąś z tancerek. Zobaczymy, jak wielki z Ciebie drapieżnik pomyślał, jednak nie dał nic po sobie poznać. Sączył tylko powolnie swoje piwo.

Gopnik - 25 Styczeń 2017, 22:34

Ból w łydce już przechodził, a wciąż gorąca, czarna woda dodatkowo koiła cierpiący mięsień. Gopnik przestał masować nogę i usiadł z powrotem w takiej pozycji, w jakiej się moczył na samym początku. Wcześniejsze emocje związane zarówno z bólem, jak i wcześniejszym podtopieniem, spowodowały, że Kapelusznik lekko otrzeźwiał, lecz teraz ciepło przywróciło błogi stan upojenia. Przyjemne zawroty głowy i kojące ciepło wprowadziły go w głęboki relaks oraz zamyślenie, z którego wyrwał Michaiła głos Thorna. Nie sposób się było z nim nie zgodzić, własne ciało odmawiało posłuszeństwa na samą myśl o pływaniu i dawało o tym boleśnie znać, mimo to Gopnik zaśmiał się w duchu z tej jakże trafnej oceny sytuacji.
-Lepiej się przyznaj, że to od rumu ci się spać, chce, a nie dlatego, że ci dobrze, ha ha! Swoją drogą, rzeczywiście już długo tu siedzimy. - Skwitował pomysł wyjścia z wody. Czuł, że następnego dnia, pomimo zastosowania bardzo często pomocnych domowych metod, będzie go męczył kac, ale było warto. Całe szczęście, na jutrzejszy dzień nie miał planów, najpewniej zaszyje się w domu i będzie odchorowywał.
Cieszył się, że Thorn uważał, że Gopnik jest taki na prawdę, jaki był teraz. W sumie niewiele to odbiegało od prawdy. Naturalnie, Cierń nie mógł znać ciemnych szczegółów życia Kapelusznika, ale to także działało w drugą stronę. Miał też inną refleksję na ten temat, którą postanowił się podzielić z kompanem.
- A co jeśli istota ma dwie twarze? Niektórzy na ten przykład są bardzo agresywni po pijaku, mimo że na trzeźwo są potulni jak baranek! Która twarz jest wtedy prawdziwa? Ha ha, ale i tak masz rację, coś w tym jest! - gdy Gopnik kończył, Arystokrata wpadł do wody z głośnym pluskiem. Osłonił się ręką przed strumieniem wody, lecz zrobił to na tyle późno i niezdarnie, że nawet, jeśli by zdążył się osłonić, to i tak zostałby ochlapany, gdyż jego osłona nie pokrywała się z pluskiem. Cała ta sytuacja spowodowała u Gopnika kolejny wybuch śmiechu. Szczerze mówiąc, od tej śmiechowej głupawki bolała go szczęka. W międzyczasie Upiorny opanował się i ponowił próbę wyjścia z wody, uprzednio odpowiadając Kapelusznikowi. Ten nie był dłużny i również odpowiedział żartobliwie, nadal obserwując poczynania Rogatego:
- Po co komu sztuczki z wodą, jak ma się kompana, który wszystko załatwi. Widzisz, wszystko przemyślane! I alkohol, i panienki!
Gdy pijany towarzysz pijaka znów nie podołał wyzwaniu wyjściu z basenu, Gopnik ze śmiechu nie mógł złapać tchu.
- A nie mówiłem, że to od rumu? Pijany jesteś jak bela, ha ha! No dobra, pomogę ci, oj bla...! Kolejne czarne fale zalały podłogę Czarnej Otchłani, tym razem z winy Michaiła. Ten, starając jakoś się pomóc Cierniowi, zdołał jakoś wyjść na brzeg i wstać, jednak po chwili zatoczył się i wpadł do wody, nie odnajdując podparcia pod stopą. Chciał pomóc, a teraz sam powtórzył błędy przyjaciela.
- No i mam za swoje! Mogłem się nie śmiać! - skomentował swój wyczyn, okraszając go kolejnymi salwami wesołego rechotu.
Gdy Thorn poradził sobie z przeszkodą prawie nie do pokonania w tym stanie, Gopnik poszedł w jego ślady. Wyczołgał się na brzeg, wstał i znowu się zatoczył i o mały włos nie wylądował znowu w wodzie, jednak w ostatniej chwili pochylił się do przodu i ruszył do przodu. Obaj ruszyli za parawany chwiejnymi krokami. Gopnik przebierał się powoli, próbując łapać równowagę. W pewnym momencie kopnął parawan, który przesunął się o dobre pół metra. Mimo problemów Kapelusznik jednak zdołał się jakoś szczęśliwie ubrać i dołączył do gotowego już Thorna, który znów wyglądał mrocznie, ale na Kapelusznika nie robiło to wrażenia. Sympatia i spędzony razem czas oswoiły go z rogatym towarzyszem.
- Idziemy, nie mogę się już doczekać, magiku. Czyń honory! - rzekł i skierował się w stronę sali głównej.

Gawain Keer - 25 Styczeń 2017, 22:51

Słysząc śmiech Lusiana również się rozweselił - I to lubię słyszeć - powiedział nisko, ciesząc się na wyzwanie. Nawet jeśli przegra to trudno. Z takim przeciwnikiem to nie wstyd i może nawet podpatrzy od niego coś nowego. Upił łyk, patrząc jak lisołak wbija pierwszą bilę. - Nie denerwują cię czasem te wszystkie dźwięki? Pewnie słyszysz każdy szmer - powiedział, obserwując jak druga bila ląduje w łuzie. Yako nie próżnował. Jego wprawne oko i doświadczenie robiły swoje.
- Musiałbyś się bardzo postarać. Póki co emocji mi przy tobie nie brakuje - uśmiechnął się, mimo złych myśli. Ostatnie dni były naprawdę wyczerpujące psychicznie i fizycznie. Chyba po prostu potrzebował małej przerwy od towarzystwa Lusiana. Wiał od niego wiatr gwałtownych i burzliwych zmian, a Gawain nie miał kiedy uporządkować sobie tego wszystko w głowie. Miał w niej większy burdel, niż we własnym mieszkaniu po pożarze. Już niczego nie był pewien i dawno opuścił swoją strefę komfortu.
- Teraz w pakiecie z tobą dostaję cyrograf? - zaśmiał się, słysząc obowiązki osoby przegranej - ale spoko, stoi - zgodził się. Lusian chybił ku jego zaskoczeniu. Czyżby fortuna się odwróciła? Odstawił swoje piwo i obszedł stół. Biała była w idealnej pozycji, by wbić bilę oznaczoną dwójką. Udało się i póki co szczęście mu sprzyjało. Wbił jeszcze piątkę, ale potem biała była już pod złym kątem, by wbić jedynkę. Sukcesywnie w nią trafił, ale niestety nie do posłał jej do łuzy. Zrobił Lusianowi miejsce - Poza tym co ci tak zależy? Upatrzyłeś sobie jakąś i boisz się, że ci ją zgarnę sprzed nosa? - powiedział wyzywająco. Był ciekaw jakie kobiety kręcą Lusiana. Czy będzie to ktoś podobny do Luci, czy Gawaina? A może wraz z płcią zmieniało się nie tylko usposobienie, ale i gust?
Jego samego interesowała jedna ze skrzydlatych o filigranowej figurze. Tańczyła jakby świat miał się dzisiaj skończyć, nie zwracając uwagi na nic, ani nikogo. Wsłuchiwała się w muzykę i wiła do jej rytmu. Długie kasztanowe włosy spływały jej po plecach aż do pasa, a granatowe lotki migotały w zielonkawym świetle i lekko drżały, gdy kobietę przechodził miły dreszcz. Aż dziwne, że nikt się nią nie zainteresował, zwłaszcza, że niczego jej brakowało. Może właśnie to odstraszało większość zalotników?
Miał nadzieję, że uda mu się ją namówić chociaż na jakiegoś drinka. Trochę wyszedł z wprawy, nie dbając o nikogo innego poza sobą samym i płacąc za cielesne uciechy. Nie musiał prawić komplementów, ani okazywać troski. Robił to, co umówił przed wejściem do sypialni, a potem z niej wychodził i zapominał o wszystkim. Przy Yako się nad tym nie zastanawiał, ale i tak nie miał pojęcia, co takiego w zwykłym rudzielcu spodobało się demonowi.

Yako - 25 Styczeń 2017, 23:20

Zamyślił się na chwilę - czasami bywa to bardzo irytujące, jednak w sumie można się do tego przyzwyczaić - wzruszył ramionami. Starał się skupić na grze, jednak otaczające go nowe dźwięki oraz pociągające tancerki robiły swoje.
Uśmiechnął się słysząc, ze Cień przyjmuje wyzwanie. Dzięki temu będzie ciekawiej i na pewno bardziej zmotywuje to każdego z mężczyzn do tego by grał na serio, a nie tylko udawał. W końcu nie na tym polega rywalizacja. Co prawda raz spudłował specjalnie, jednak takie coś już się nie powtórzy. Uznał jednak, że nie zaszkodzi się trochę popisać nie tylko przed rudzielcem ale przed panienkami. A w szczególności przed jedną z nich.
Przyglądał się Gawainowi uważnie, sprawdzając czy jego towarzysz bierze grę na pewno na poważnie. Może i mieli się pobawić, ale odrobina rywalizacji im nie zaszkodzi, a może pomoże Gawainowi choć trochę odwrócić uwagę od problemów poprzednich dni i do tego może jednak trochę przekonać się do demona. Skoro już mają mieszkać przez jakiś czas pod jednym dachem, to chyba lepiej, żeby nie skakali sobie co pięć minut do gardeł, bo niechybnie skończy się to kiedyś katastrofą. W szczególności, że obaj mężczyźni łatwo wpadali w gniew.
Gdy znów była jego kolej przymierzył się do uderzenia w bilę, jednak słysząc pytanie Cienia spojrzał w kierunku tancerek, jednocześnie wbijając bilę do łuzy, prawie nie patrząc na to co robi - a żebyś wiedział, że sobie upatrzyłem - powiedział - może Cię to zdziwi ale nie wskakuję do łóżeczka każdemu kto się nawinie - zaśmiał się i obszedł stół, przyglądając się układowi bil. Po chwili znów się przymierzył, próbując teraz wbić kolejną tak, by wcześniej biała odbiła się od bandy. Taki trik. Wbił, jednak siła uderzenia była taka, że biała po odbiciu się od swojego celu, wpadła do jednej z łuz.
Lusian patrzył na to chwilę zaskoczony. Nie taki był jego zamiar. Poruszył zirytowany ogonem i wyprostował się, robiąc rudowłosemu miejsce - chyba popisywanie się, nie zawsze się opłaca - zaśmiał się sam z siebie. Chwycił za kufel z piwem i zerknął na tańczącą lamparcice, która wyglądała na rozbawioną tym co się przed chwilą stało. Lusian wzruszył na to ramionami, uśmiechając się nonszalancko i puścił jej oczko, po chwili jednak skupiając znów swoją uwagę na przeciwniku.



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group