To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Po drugiej stronie krzywego zwierciadła...

Mroczne Zaułki - Skrzydła Nocy

Yako - 30 Styczeń 2017, 21:59

Zaśmiał się słysząc odpowiedź Upiornego.
Widział jak wściekły był Gaw, nie miał zamiaru jednak ustępować. Słysząc jego słowa, zagryzł mocno policzek od środka, aż poczuł znajomy mu smak krwi. Gawain miał rację, co do wszystkiego. Ale Yako był zbyt zirytowany, żeby go teraz przeprosić i przyznać rację.
Zamiast tego skupił się na odpowiedziach pozostałych towarzyszy. Rapier pasował do Arystokraty, ale odpowiedzi Gopnika się nie spodziewał. Przynajmniej nie tej drugiej jej części. Kałach jest uwielbiany przez takich gopników, więc nic dziwnego, że nawet Kapelut polubił tę broń. Lusian sam miał okazję się nią pobawić i musiał przyznać, że bardzo fajna z niej była zabawka, jednak cieszył się, że nikt nie chodzi z taką bronią po Krainie Luster, bo już dawno by padł trupem i to nie jeden raz. - skoro te bronie są tak śmiercionośne to w sumie cieszę się, że nie ma ich w tej Krainie, bo mielibyśmy tu chyba więcej morderstw niż do tej pory - skomentował to tylko.
Zerknął na Cienia, gdy ten powoli wstał i rzucił przed Lusiana swoją broń. Słysząc jego następne słowa, położył uszy po sobie i wbił wzrok w sztylet. Wiedział, że Gawain nie żartuje, nie w takich sprawach. Faktycznie posunął się za daleko w swoim zmyślaniu. Westchnął ciężko gdy rudowłosy już się oddalił od stolika.
- Jeszcze raz was najmocniej przepraszam- powiedział i zaczął przypinać sobie sztylet do nogi, wolał nie nieść go w rękach - zarówno za nasze zachowanie jak i to, że nie powiedziałem wam całkowitej prawdy -westchnął i spojrzał na towarzyszy - niestety zbyt często lubię żartować i wplatać historyjki w to co mówię i tak się stało też tym razem, choć całkowicie niezamierzenie - sięgnął po drinka i szybko go wypił - nie było żadnej lubej, prawda jest taka, że mimo iż umiem się dość zwinnie poruszać, to przez to, że praktycznie nie mogłem stawać na zranioną nogę to zdarzył się wypadek. Przewróciłem jedną z lamp olejnych i wywołałem pożar w mieszkaniu Gawaina. Udało nam się jednak wyratować dość sporo z niego, niestety całość nadaje się do remontu, a wszystkie meble trzeba kupić na nowo - przyznał zasmucony.
Wstał i pokłonił się nisko mężczyznom - bardzo was przepraszam za to kłamstewko, jednak pod wpływem stresu tak reaguję, jednak z tego co widzieliście po minie Cienia to reszta była prawdą, on nie lubi kłamać. Do tego w sumie wstyd mi było się przyznać do takiej słabości... - dodał jeszcze.
Zamyślił się na chwilę po czym przyznał rację, że pora kończyć już spotkanie - ja również będę już szedł, powinienem się położyć i porządnie wyspać, a do lekarza pójdę jak tylko trochę wydobrzeję, wolałbym nie potrzebować pomocy już w drodze - zaśmiał się po czym uśmiechnął smutno - bardzo miło było mi was poznać, mam nadzieję, że mimo tego niezbyt przyjemnego zakończenia nasza znajomość jakoś się utrzyma i będzie można powtórzyć te miłe rozmowy przy kieliszku - poruszył lekko ogonem - do zobaczenia Cierniu - skinął głową w stronę Arystokraty po czym zwrócił się do Kapelusznika - Da swidania, Towarisz Gopnik - powiedział z wyraźnym rosyjskim akcentem i nim którykolwiek z mężczyzn zdążył zareagować na to, że lis zna ten język, ruszył w stronę wyjścia, zabierając ze sobą maść. Oddał bransoletę i ruszył w stronę domu.

ZT

Rosemary - 30 Styczeń 2017, 22:33

Pokój rozkoszy ją rozczarował.
W swoim życiu naogladala się tyle pokoi w love hotelach ze po magicznym świecie oczekiwała czegokolwiek ale nie tego. Łóżko, mała komudka, mala łazienka. Wszystko standardowe i urządzone w totalnym bezgusciu.
W pierwszym odruchu zastanawiała się nad tym czy jednak by nie poszukać noclegu gdzie indziej. Po chwili jednak postanowiła że zostanie. Pokój może i brzydki ale przytulny.
Muzyke z klubu słychać było dobrze ale przytlumiona. Przytłumiona na tyle że była to swego rodzaju kołysanka. Rosemary czuła jak emocje ostatnich dni się z niej wylewaja precz. Od nowa.
To trochę tak jakby wybudziła się z wieloletniego snu. I teraz musi nauczyć się żyć tutaj. Było to ekscytujące. Trochę jak kolejny rozdział w świetnej książce.
Zastanawiała się nad tym co w tym świecie mogłaby robić. Płatnych morderców tu pewnie na pęczki a skoro mają swoje moce to nie ma nawet co się pchać do wyuczonego fachu. Pozostawało znalezienie jakiegoś szpitala. Miała przecież skończone studia na kierunku biotechnologii medycznej. Do tego ma 5 letnia prace w jednym z najlepszych szpitali w Europie.
Ogólnie Rosiczka nadawała się do wielu prac. Mordowanie, taniec na róże, medycyna, archeologia, lingwistyka oraz psychologia.
Pytanie tylko czy w tym świecie cokolwiek z tego się jej przyda.
No nic. Pomyśli o tym jutro. Teraz rzucila swoją torbę pod poduszkę i rozebrala się całkiem. Ubrania może i są ładne ale Senna najchętniej to by lazila nago cały czas. To takie wyzwalające.
Zanim się polozyla, wzięła gorący, wręcz parzacy prysznic. Mydło pachniało oblednie. Jej ulubionym owocem czyli wiśnią. Słodkie a jednocześnie kwaśne z twardą pestka w środku. I ten fantastyczny kolor... Niczym krew. Właśnie. Krew.
Z jej zoladka wydobył się zlowieszczy pomruk co spowodowało że musiała szybciej skończyć kąpiel.
Wytarla się na łapu capu, zostawiając sobie recznik na ramionach.
Otwierając drzwi, do sypialni wkradla się para wodna o owocowej woni. Musiala uważać by się nie wyjebac na śliskiej od pary podłodze. Stawiała ostrożnie kroki by na końcu legnąć na lozku.
Odkręciła whisky i solidnie łyknęła.
Momentalnie potwór w jej trzewiach jakby dał się uglaskac.
Z pokarmem będzie miala ogromny problem. Nie wiedziała czy może posilac się krwią inna niż ludzka.
Co jeśli dziabnie jakiegoś dziwolaga i wyrosną jej jakies ogony albo co gorzej zdechnie?
Mimo wszystko lubila swoje życie i nie chciała jak jakas idiotka go tracić przez nie opanowany głód.
Westchnela i przyciągnęła się na wyrku. Widziala że jej mokre nagie ciało spowodowało że cala pościel zamokla.
No trudno. Bywa i tak.
Z racji że Rosiczka nie musi dużo spać, na razie po prostu piła, rozmyślając o tym co będzie jutro.

Thorn - 1 Luty 2017, 13:54

Towarzystwo nagle postanowiło się rozejść, Thorn zmieszał się bo atmosfera zagęściła się.
Gopnik opowiedział bardzo ciekawą historię, o bombach atomowych. Arystokrata zainteresował się tematem jednak nie drążył go, ponieważ Gawain i Yako powstali i skierowali się do wyjścia.
Zamachał tylko dłonią rudowłosemu, pożegnał Lusiana i skierował wzrok na Gopnika.
- Ale nam się popsuło. - skomentował poprawiając się na siedzisku. Nagle poczuł się nieswojo, zaczął analizować to co powiedział - może uraził któregoś z mężczyzn? Może przesadził z wypytywaniem? A może po prostu byli zmęczeni i chcieli jedynie zamoczyć dupska w gorących źródłach a on, Thorn, przeszkodził, zaczepił ich i zmusił do rozmowy?
- Pewnie skieruję się ku domowi, przyjacielu. - powiedział wprost - Czy masz się gdzie podziać? - zapytał. W rezydencji miał dużo wolnych pokoi i właściwie zapytał z grzeczności... Ale w razie czego mógł zaoferować Kapelusznikowi nocleg. Niechętnie, bowiem wolał pozostawić domostwo jako swój azyl, nie wpuszczał tam poznanych osób, ale jeśli było trzeba, przyjmie bezdomnego kumpla.
Było już późno, klub powoli pustoszał. Nawet przybyła niedawno dziewczyna gdzieś się ulotniła, Thorn nie widział gdzie się skierowała.
Poczuł znużenie. Zmęczenie uderzyło go ze zdwojoną siłą, chociaż właściwie to nie miał się czym zmęczyć. Alkohol przestał szumieć mu w uszach, za to pojawił się znajomy ból głowy, zwiastujący kaca. Chyba będzie musiał trochę się przespać, miał tylko nadzieję, że Gwardia nie będzie od niego wymagała stawienia się wczesnym porankiem na patrolu.
- Gopniku, mój drogi, dziękuję ci za dotrzymanie mi towarzystwa. - powiedział wstając powoli. Jeśli Kapelusznik przyznał, że nie ma noclegu, Thorn zaprosił go do siebie.
Niezależnie jednak od tego co powiedział jego towarzysz, Cierń skinął mu głową po czym podszedł do baru i opłacił wieczór.
W sumie nie wyszło jakoś specjalnie drogo, ale zwykłego Lustrzanina prawdopodobnie nie byłoby stać na taki jednorazowy wydatek.
Na odchodnym posłał Gopnikowi uśmiech. Wyszedł sam, albo razem z Kapelusznikiem. Skierował się prosto do swojej rezydencji.

z/t

Gopnik - 1 Luty 2017, 18:02

Gawain i Yako nadal dyskutowali. Tym razem jednak rudzielec nachylił się do Dachowca i powiedział coś, czego Gopnik nie mógł usłyszeć. Na odchodne rzucił, że nie chce żałować jakiejś decyzji. Co u licha łączyło Dachwoca i Cienia? Jak było na prawdę. Teraz Kapelusznik był bardziej skłonny myśleć, że jeszcze z Thornem nie poznali całej prawdy, a wyjaśnienia Yako też nie były do końca szczere. Keer wstał od stołu, uprzednio się żegnając.
- No cóż, któż mógł przewidzieć, jak to się rozwinie. Tak czy owak, miło się rozmawiało. - odpowiedział Gopnik, tym razem wysilając się na uśmiech, który mimo wszystko nadal wyglądał na ironiczny - Wzajemnie. Oby nie było to ostatnie nasze spotkanie. - słowa Kapelusznika były wyrazem uprzejmości, a nie zamiarem rzeczywistego spotkania w takich, czy innych okolicznościach, powiedział to jednak na tyle przekonywująco, że Gawain nie mógł dostrzec w tych słowach kłamstwa.
Zaraz po odejściu Cienia zaczął mówić Lusian, przepraszając za swoje zachowanie. Gopnik zauważył, że ten lubi kłamać, co zresztą teraz przyznał, ale przeszkadzało mu to. W sumie sam często zmyślał historyjki, więc o co miałby mieć żal.
- Głowa do góry, Lisie. Jakoś wszystko na pewno się wyjaśni, jeszcze będziecie się śmiać z tej rozróby, ha ha! - zmusił się do śmiechu. O ile nie darzył Cienia jakąś zbytnią sympatią, tak Dachowiec wywarł na nim całkiem dobre wrażenie. Może nie aż tak dobre, jak Thorn, ale Kapelusznik byłby skłonny spotkać się z nim jeszcze raz w przyszłości.
- Koniecznie musimy powtórzyć! Da swidania, Towarisz Lisa. - także pożegnał się z Dachowcem. Był trochę zaskoczony tak płynnym akcentem i znajomością języka przez Lusiana. Widocznie też przez długi czas był w Rosji. No, teraz to na pewno musieli się jeszcze spotkać!
- Popsuło, ale cóż. Tak też czasami musi być. Ja chyba zostanę w którymś z pokoi Rozkoszy Prywatności. Trochę złota jeszcze przy sobie mam! - na dowód swych słów złapał za sakiewkę, w której zagrzechotały brzęcznie monety. Nie chciał nadużywać gościnności Arystokraty. Przecież już i tak był mu sporo winny, nawet jeśli nie pieniędzy, to wdzięczności. Wieczór się udał, jedynie końcówka była niezadawalająca - ale hej! To nie była wina ani Thorna ani Gopnika, coś było nie tak między tamtymi facetami. Tymczasem Cierń żegnał się już z Kapelusznikiem:
- Ja również dziękuję. Było mi niezmiernie miło. Musimy powtórzyć taki wypad. Nu, Da swidania, Bratan! - po tych słowach przyjaźnie przytulił Ciernia klepiąc po plecach, tak, jak przyjaciel ściska swego bracha. Podszedł jeszcze do baru, zamówił nocleg i kolejny, mniejszy kieliszek, tym razem wódki. Otrzymał klucze i zalecenie: trzecie drzwi na prawo. Przechylił szkło na raz, odpowiedział uśmiechem na uśmiech Ciernia i ruszył w kierunku pokoi.
W międzyczasie znów poprawił mu się humor i ponownie zaczął śpiewać - Nas nie dogoniat! Nas nie dogoniat! Nas nie dogoniaaaat! - szedł zataczając się. Stanął przed drzwiami, jednak zamiast w prawo, odwrócił się w lewo. Wyciągnął kluczyk i złapał za klamkę, będąc niemale pewny, że drzwi będą zamkniętę. Klamka jednak puściła go, drzwi się otworzyły, a sam Kapelusznik runął na ziemię obok łóżka z głuchym dudnięciem i podobnym w brzmieniu jęknięciem. Powoli wstawał, rozglądając się po pokoju. Im więcej jednak widział, tym bardziej nie wierzył w to co widział. Na łóżku leżała naga, śliczna dziewczyna. Gopnikowi szczególnie w oczy wpadły, obok jej kobiecych walorów oczywiście, ciekawie przefarbowane mokre blond włosy z różowo-niebieskimi końcówkami, oraz intensywnie niebieskie oczy. Spodobała mu się, jednak żeby nie dostać, zresztą słusznie, po ryju, postanowił jakoś się wytłumaczyć.
- Oj bardzo Panią przepraszam, najwyraźniej pomyliłem pokoje! - mówił z rosyjskim akcentem, cały czerwony na twarzy, nie tylko od alkoholu, ale też i od zażenowania i wstydu. - Nie chciałem tak pięknej dziewczyny niepokoić, o nie nie. - zaczął masować obolałe kości i zrobił krok w tył. - Gopnik jestem, szkoda, że poznajemy się w takiej głupiej sytuacji, hah. - próbował jakoś wybrnąć z sytuacji, opamiętał się też i odwrócił wzrok od kobiety, niezależnie od tego, czy ta zasłaniała się, czy nie. - Tak czy owak, nie będę już Pani krępował, to znaczy, męczył... Tfu, wstydził... Blać, wie Pani o co chodzi. Da Swidania! - bełkotliwie tłumaczył się i zrobił kolejny krok w tył, jednak ponownie się zatoczył i upadł.

Rosemary - 1 Luty 2017, 19:16

Gdy zamknela na chwilę oczy poczuła się tak jakby wrocila po nocy w klubie w którym tańczyła, zmeczona ale zadowolona i legła jak zadowolona kotka na łóżko w hotelu.
Odkąd było ją na to stać mieszkała po hotelach. W żadnym nie zostawala dłużej niż miesiąc. Po prostu nie mogla. Będąc tancerka dance pool jak i płatnym zabójcą nie mogla sobie pozwolić na taki rarytas jakim jest stale miejsce zamieszkania.
Nie narzekala jednak. Takie życie sama sobie wybrała. Życie pełne ekscytacji, zabawy wszelako rozumianej, niepewności, niebezpieczeństwa i adrenaliny. Kochała to.
Zawsze miała pieniądze na każde swoje zachcianki, gdy chciala sie pobawić z danym mężczyzną to go po prostu miała. Urok osobisty można by rzec. Albo mężczyźni podświadomie czuli że z nią jest inaczej? Kto wie.
I gdy tak rozmyślała o tych wbrew pozorom blogich dniach usłyszała jak ktoś sobie śpiewa. A raczej próbuje z racji że się upil. Pijackie serenady bywaly śmieszne a ta przebijała każda którą słyszała jak dotąd. Naprawdę. Zaśmiała się przywracając na plecy i pociągając solidnie z butelki whisky.
Czuła że w tym świecie nie będzie jej wiało nudą. Przestała się śmiać gdy usłyszała jak ktoś chwyta za klamkę i doslownie wpierdala do pokoju. Whops. Nie zamknela na klucz. Znała siebie jednak na tyle dobrze że czuła iż podświadomie zrobila to specjalnie. Dreszczyk ekscytacji przeszedł jej wzdłuż kręgosłupa.
A więc pan Gopnik pomylił pokoje. Jakże uroczo się platal w słowach. Uśmiechnela się niewinnie gdy przybysz zaczął się wycofywać. Gdy usłyszała ten drobny komplement zaśmiała się. Nie ukrywała że mile to połechtało jej ego.
Położyła whisky na stoliku obok łóżka po czym nie okrywajac się niczym wstala z lozka specjalnie odgarniajac wlosy do tyłu i podeszła do niego.
Był przystojny. Zabawnie upity ale nadal przystojny. Taki trochę bandzior, rozbrabiaka. To co przykulo jej wzrok to jego ubiór. Pomieszane z poplatanym. Niby nic do siebie nie pasowało ale pasowało za to do jego osoby tworząc swoiste połączenie.
- wolałabym by dotrzymał mi pan towarzystwa tej nocy - wyszeptała pomagając mu wstać i zamykając za nim drzwi. Co jak co ale nie miała najmniejszej ochoty zostawać tej nocy sama. Coraz bardziej odpowiadało jej to miejsce.
- Gopnik brzmi dość nietypowo ale jednocześnie znajomo. Imię twoje to czy pseudonim? - uśmiechnęła się kokieteryjnie podchodząc do konca i uchylajac je z racji ze było ciepło.
- Czuj się jak u siebie mój panie- oparła sie o ścianę i przyglądała mężczyźnie.

Gopnik - 1 Luty 2017, 21:14

Gopnik już poraz drugi, nie licząc upadków w łaźni, podnosił się z ziemii. Miał obolały tyłek i zdarte łokcie, ale dla tego widoku, jaki tu zastał, chyba było warto. Szczerze, gdy zdał sobie sprawę, z tego, co zrobił, spodziewał się pisków i krzyków, natomiast reakcja blondynki go bardzo mile zszokowała. Nie tylko nie krzyczała, ba, nawet nie okazała cienia wstydu, to jeszcze wstała, uwodzicielsko przerzuciła włosy do tyłu i pomogła mu wstać, będąc w pełnym negliżu.
- Ba... Bardzo chętnie, jeżeli Pani sobie tego życzy, to... - zaczął. Blać, otrząśnij się, tyle dziewuszek miałeś, a teraz ginie ci jęzor w gębie. Opanuj się! - próbował zmotywować siebie w myślach do działania. - To z przyjemnością zostanę! - zakończył już pewnie. Skoro ona nie krępowała się przed nim, to czemu on miał być zakłopotany!? Wstał, otrzepał się z kurzu, poprawił nieco swój ubiór, który pomimo starań był w strasznym nieładzie. Mężczyzna podziękował kobiecie za pomoc, patrząc jej w oczy. W zasadzie to starając się patrzeć, gdyż jego męskie instynkty i upojony alkoholem umysł kierowały co chwilę jego wzrok trochę niżej. Nie spodziewał się takiego zakończenia tego wypadu. Myślał, że jeżeli już spędzi noc z kobietą, to będzie to jakaś zamówiona przez Ciernia kurtyzana. Tymczasem wbił się na chama do czyjegoś pokoju, a w nim na łóżku leżała goła panna, która zamiast go wygonić robiąc raban, przygarnęła towarzysza do siebie. Cóż, marzenia się spełniają!
- Można powiedzieć, że to pseudonim. Wszyscy tak na mnie wołają. Może Pani była w Świecie Ludzi i tam je usłyszała, stąd ta znajomość! - odpowiedział na pytanie kobiety. - A jakie imie nosi taka urocza i, wydaje mi się, drapieżna panienka? - Zapytał, również uśmiechając się zalotnie. Cała ta sytuacja sprawiła, że "biednemu" ruskowi zrobiło się gorąco. Głównie od emocji, choć procenty też robiły swoje. Rozpiął jeden guzik koszuli więcej, by się trochę ochłodzić. Tyle wystarczyło, by uchylić dziewczynie skrawek klatki piersiowej mężczyzny, jednak ten nadal był mocno zakryty w porównaniu do towarzyszki.
Gdy usłyszał, jak kobieta się do niego zwróciła, poczuł się dziwnie, nieswojo. "Mój Panie", tak jakby on był Panem, albo chociaż na takiego wyglądał. Zresztą nie lubił takich określeń. Ot, taki sobie rusek w zaczarowanym świecie Krainy Luster. A że sam pochodził i wychował się w Krainie Luster, no cóż, tym lepiej dla niego, przynajmniej był "na swoim" i znał ten świat. Postanowił pozbyć się niewygodnych formuł.
- Czy będzie miała panienka coś przeciwko temu, że będę zwarał się do niej po imieniu? Oficjalność i etykieta mnie krępują, nienawidzę tych formuł, pan, pani, szanowni! Oczywiście i do mnie proszę się zwracać po prostu Gopnik! - odpowiedział z filuternym uśmiechem na ustach. Spodobała mu się ta dziewczyna. Była otwarta, nie wstydziła się swojego ciała... Zresztą nie miała czego, natura ją hojnie obdarzyla. Poza tym było w niej coś... Drapieżnego. Co zresztą ciekawiło i przyciągało Gopnika. Postanowił zdziałać coś więcej.
Tymczasem, skoro miał czuć się jak w domu, spytał, czy może pociągnąć łyka whisky z gwinta. Może i był już pijany, jednak potrzebował jeszcze trochę na ostudzenie emocji, które szalały mu w głowie. Zresztą, to i tak miał być już ostatni łyczek. Jeżeli się zgodziła, łyknął sobie i odstawił butelkę z powrotem tam, gdzie stała. Jeżeli nie, no cóż, musiał się opanować w inny sposób, a było to tak ciężkie przy tak mocno nieubranej kobiecie.
- Co sprowadza taką śliczność do tego miejsca? Dawno Pani tu przyszła? Chyba nie widziałem panienki w sali głównej. - zapytał, chcąc dowiedzieć się, na kogo natrafił. Zresztą, dobrze by było mieć jakiś punkt zaczepienia w dalszej "rozmowie". Rozłożył się wygodnie na łóżku, jednak tak, że nadal było sporo miejsca i kobieta, jeżeli tylko chciała, mogła położyć się obok. Mężczyzna zerkał też od czasu do czasu na blondynę, nie mogąc się nacieszyć swoim szczęściem.

Rosemary - 1 Luty 2017, 22:29

Była świadoma tego że jest atrakcyjna. Widziala tez że wywarła na nim wrażenie jak i jego opadający w dół wzrok.
Schlebiało jej to. Jak cholera.
Zaskoczyła go swoją dość nietypową reakcją. Zawsze bawiły ją gierki kobiet w udawanie nieprzystępnej cnotki.
Każda z nich miała swoje fantazje. Każda pragnęła być wziętą na wiele sposobów, każda chciała być zaskakiwana i zdobywana. Jednak w dziwny sposób do tego dążyły. Krzyki, piski, chichotanie i inne jej zdaniem płytkie podchody. Istny spektakl w teatrze. Tylko aktorki dość marne.
Rosemary doskonale wiedziała czego chciala i czego oczekiwała. Zawsze jasno stawiała sprawy. Niedomówienia są niepotrzebną komplikacja.
- Oczywiście że sobie tego życzę - teraz go poznała. Był jednym z kompanów mężczyzny z kocimi uszami. Dziękowała w duchu że Gopnik nie miał żadnych Macek ani nic w ten deseń. Może i byłaby to nowość ale bez przesady.
- Właściwie rzecz biorąc skarbie to dopiero co się tu dostałam ze świata ludzi. A nazywam się Rosemary w skrócie Rosie. Pełne imie brzmi trochę zbyt poważnie jak na mój gust - zaśmiała się perliście. Na jej skórze pojawiła się gęsia skórka, którą wywołał silniejszy powiew wiatru z okna.
Przechylila głowę w bok obserwując czujnie mężczyznę. Niczym drapieżnik czekający na idealny moment by zasadzic się na swoją ofiarę. Gdy rozpial lekko koszule, ona zagryzla ukradkiem swoją warge tak że poleciało trochę krwi.
- No to zajebiscie. Oficjalności bywają strasznie męczące - pociągnęła whisky z butelki by następnie podać ją mężczyźnie. Senna pijala tylko whisky jeśli chodzi o alkohole. Tylko ona miala ten wyjątkowy smak powodujący że jej ciało czuło to wyjątkowe uczucie.
Ludzie którzy również lubowali się w tym trunku zyskiwali dodatkowo w jej oczach.
- Całe moje przybycie tutaj można nazwać sporym nieporozumieniem. Od zawsze, czyli naprawdę długo, żyłam w świecie ludzi nieświadoma tego czym jestem, nieświadoma tych światów. Radzenie sobie z tą inszoscia w Świecie Ludzkim było z początku naprawdę skomplikowane. Tamten świat nie akceptuje bycia innym niż reszta tłumu. - mówiła lekko zamyślona. Nie chciała bowiem orzez przypadek powiedzieć czegoś czego mogłaby potem żałować. - - jestes w obskurnym hotelu, ze wstrzasnieniem mózgu i znajdujesz czerwone lustro które Cie transportuje do cholernie brzydkiego kościoła dla satanistów, jakieś hybrydy kart i ludzi Cie przesluchuja, dowiadujesz się że jesteś tak naprawdę snem i zaraz trafiasz do świata gdzie ludzie maja kocie uszy, macki, skrzydła i moce. - mowila trochę sarkastycznie. Potrzebowała się wygadac. - A do tego klubu trafilam totalnie przypadkiem. Usiadłam przy barze próbując to wszystko ogarnąć i wtedy podszedł tam Twój znajomy. Wysoki facio z kocimi uszami. Ryjek miał nieźle obity a z racji że udało mi sie dostać tu pokój posłałam do waszego stolika butelke whisky i masc na siniaki dla tego pchlarza- zmarszczyla trochę nos. Strasznie nie lubiła kotów. Bezużyteczne darmozjady. Widząc że położył się na łóżku nie miała zamiaru dalej stać. Stanęła najpierw w nogach łóżka by następnie na kleczkach wlezc na spore łóżko i położyć się obok niego bokiem tak że prawą nogę polozyla na jego nodze.

Gopnik - 1 Luty 2017, 23:34

Usłyszawszy zgodę na bardziej bezpośrednie słownictwo, ucieszył się. Teraz będzie mu się łatwiej rozmawiało z kobietą. Była bardzo pewna siebie, wręcz wulgarna. Nieczęsto się spotykało takie dziewczyny, a Gopnik właśnie takie uwielbiał. Odważne, pewne siebie, konkretne, które wiedzą, czego chcą. Choć, gdy mu brakowalo czułości, wystarczała mu po prostu opłacona.
- No to co, może brudzio? O ile masz tutaj jakieś szkło, oczywiście! - zaproponował z błyskiem w oku. Zawsze to jakaś okazja, by się do niej zbliżyć.
Więc ta śliczność nazywała się Rosemary. Rzeczywiście, Rosie brzmiało przyjemniej, bardziej słodko. Rosemary - rozmaryn, Rosie, Rose - róża. Bardzo kwieciście... Ciekawe, czy miała jeszcze jakieś powiązania z roślinami. Na pewno była piękna, jak róża. I jak każda róża, miała kolce.
- Rosie, urocze imię. Pasuje do ciebie. Czyli lepiej znasz tamtą stronę lustra od tej? A gdzie żyłaś, będąc w Świecie Ludzi, Różyczko? - zapytał, pełny szczerej ciekawości. Znajomość miejsca zamieszkania dałaby mu sporo wiadomości. Może i nie wyjeżdżał poza Rosję, ale co nieco wiedział o tamtym świecie, głównie z radia i telewizji.
Widział, jak go obserwowała. Czyżby miała na niego ochotę? On na nią miał z pewnością. Był strasznie ciekawy, jak to się dalej potoczy. Miał nadzieje, że korzystnie dla niego.
Łyknął z butelki podanej przez blondynę. To było to samo whisky, które zamówił wcześniej Thorn. Dobry wybór. Po łyknięciu, Gopnik uśmiechnął się, delektując się alkoholem. Dobra, teraz już koniec, ani kropelki. Może i miał mocną głowę, ale nie był całkowicie uodporniony.
Słuchał uważnie opowieści Rosie. Dobrze wiedział, o czym mówiła, w końcu sam musiał pozbyć się szlacheckich szmat i założyć dresy, a także dostosować się do kompletnie nowych realiów. I tak się wyróżniał, ale zamiast braku akceptacji zyskał swego rodzaju markę. Każdy w okolicy wiedział, kim jest ten facet w dziwnej marynarce i kapeluszu, a alkobiznes się kręcił.
- O to to, musisz być taka sama, jak oni. Jak to mawiają, kiedy wejdziesz między wory, musisz śmierdzieć jak i ony, czy jakoś tak. W każdym razie ja miałem kiedyś podobny problem, pomogło mi to. - wskazał na butelkę alkoholu. - Za to tutaj każdy jest inny, co pewnie zresztą zauważyłaś, ha! Ale tylko nieliczni są na prawdę wyjątkowi. - mrugnął okiem w kierunku Rosie. W sumie jej historia była podobna do jego, z tym, że Gopnik znalazł się w Świecie Ludzi, a Rosie tutaj.
- No cóż, witamy w Krainie Luster! Ja też mam parę ciekawych mocy, mogę ci nawet pokazać, jakie! - rzekł dwuznacznie. Słysząc o "kocich uszach" zaśmiał się w głos. Jak można pomylić kocie uszy z lisimi? Ale dobra, ciemno było, mogła nie zauważyć. Skrzywił się na słowo "pchlarz". Może i nie znał go dobrze, ale ona tym bardziej, więc czemu go oceniała? Mimo wszystko postanowił to zbyć śmiechem.
- W sumie to był bardziej lis, niż kot. Zresztą, chyba nie miał pcheł, a przynajmniej nie przeszły na mnie, bo nic mnie jakoś nie swędzi, ha ha! Tak czy siak ten lis to całkiem w porządku facet.
Mruknął z zadowoleniem, gdy ślicznotka ułożyła się obok niego. Lubił bliskość kobiet, choć Rosie była jeszcze zbyt daleko. A im dłużej na nią patrzył, tym bardziej jej pożądał.
- Widzę, że lubisz whisky. Masz jakiś swój ulubiony alkohol? Może coś innego, albo jakiś konkretny gatunek? - spytał. Chciał się popisać przed damą, ale najpierw musiał wybadać teren.
Zauważył, że na brodzie piękności pojawiła się strużka krwi. Musiała się przygryźć, bądź mieć jakieś zadrapanie, które przypadkowo uszkodziła. Wytarł ją na tyle delikatnie, na ile pozwalał mu alkohol i patrzył w oczy dziewczyny, które miały bardzo, bardzo ciekawy kolor...

Rosemary - 2 Luty 2017, 01:32

Nie od razu zrozumiała o co mu chodziło z brudziem. Najpierw zastanawiała się czy to przypadkiem nie jakaś pokraka z tego świata ale po chwili przypomniała sobie o co chodzi. No przecież robiła to już jak zwiedzala Polske, Niemcy i Rosję w 1940.
Te trzy kraje niby tak całkiem różne a jednak mają ze sobą tyle wspólnego. N a przykład to że wszyscy tam chleją na umur. I to że wszyscy są tam ze sobą tacy... Nawet nie wie jak to nazwać. Juz nie wspominając o tym że każdy rzuca sie na nowych przybyszów by zrobić tego całego Bruderszafta.
Może to przez to że akurat trwała wojna i każdy chciał jakoś spędzić te ostatnie chwile swojego żałosnego żywota będąc choć trochę spełnionym?
Podczas tej wojny miała jeden ze swoich lepszych romansów. Z niemieckim gubernatorem Hansem Frankiem.
To co w nim ją pociagalo to na pewno nie był wygląd. Nie należał do zbytnio przystojnych jednak miał w sobie pierwotne zło. Był brutalny i porywczy. To przez niego i ten przelotny romans obudziło się w niej takie a nie inne zapotrzebowanie na pewne dość brutalne zabawy. Do tej pory ma w pamięci miejsce w którym mieszkał. Gorzej z nazwą.. Wewal? Wawel? Z reszta teraz to nie wazne.
Podniosła się z łóżka i wyciągnęła dwie filiżanki z szafki nocnej.
- to nam musi wystarczyć - nalała whisky do polowy każdej filiżanki i dala jedna Gopnikowi. Ułożyła z nim ręce po czym wychylila jego zawartość mówiąc na zdrowie. Następnie jak juz oboje wypili cmoknela go w usta. A to dlatego że tak się za tamtych czasów robiło. Nie wiedziała w sumie czy to jest aktualne.
Różyczka? W ten sposób nie patrzyla. Zawsze porównywala się raczej do miesozernej Rosiczki niż do róży. Choć i w tym coś było.
- W Europie nie ma państwa w którym bym nie była. W Ameryce też byłam ale to przelotnie. W Azji zaliczyłam tylko Japonię i Indie a reszta jest nieznana. Wszystko długo trwało z racji że lubiłam walczyć na tych wszystkich wojnach. Ta adrenalina i walka o zycie... Coś wspaniałego. - powiedziala wesolo. Najciekawszą z wojen jak dla niej była Druga Wojna Światowa. Pomysłowości im nie można odmówić.
Gopnik zainteresował ją tym że był w podobnej sytuacji. Czyli nie tylko ona trafiła tu tak późno. W jakiś sposób jej ulżyło. Na wzmiankę o mocach, kleknela na kolanach na wyrku tuz przy mężczyźnie.
- Chętnie zobaczę co potrafisz - odpowiedziała jakby mruczac. Gry słowne są jak najbardziej na miejscu. Tym bardziej że schylila się i pocalowala go. Od tak. Miała ochotę to to zrobila. Jeśli jej nie odtracil to całowała go namiętnie przez dłuższą chwilę a na koniec lekko podgryzla jego warge. Jwsli spróbował ją odtracic to zrobila to samo tyle jednak że przygwozdzila go do lozka a ugryzienie było zdecydowanie mocniejsze.
- Prawdę mówiąc przy tym oświetleniu nie było żadnej różnicy. Nie znoszę kotów. Do niego jako do osoby jako takiej, nic nie mam - powiedziała wzruszając ramionami. Pytanie o alkohol było do przewidzenia. Kobiety dość rzadko sięgają po Whisky wiec zainteresowanie nie było niczym dziwnym. Gdy starl jej krew nie odsunela się a wręcz raczej wtulila policzek w jego dlon.
- Pijam tylko Whisky. Jakoś tak wyszło. Gatunku konkretnego jako takiego nie posiadam. Raczej poszukuje na razie tej idealnej- ale sie rozgadala. Juz nie pamiętała kiedy tyle gadala. Gopnik... Naprawdę brzmiało znajomo.

Gopnik - 2 Luty 2017, 13:33

Patrzył, jak Zjawa zastanawia się, o co chodzi Gopnikowi. Po chwili jednak poszła po filiżanki, jakby doznając olśnienia i nalała w naczynia alkoholu. Kapelusznik wziął w rękę filiżankę, splótł ręce z Rosie i wlał w gardło napój. Już miał pocałować dziewczynę w policzek, zgodnie z obrzędem, jaki znał z Rosji. Ta jednak zaskoczyła go, składając pocałunek na jego ustach. Prawdopodobnie nie znała dobrze tego rytuału, ale w sumie ta nieznajomość obyczajów kompletnie mu nie przeszkadzała.
- Sporo zwiedziłaś. Ja miałem okazję mieszkać tylko w Rosji. Bardzo ciekawy kraj. Silny, a zarazem pełny paradoksów. A i karabiny robią porządne, proste i silne! - odparł na opowiadania Rosiczki. - Sam nie miałem okazji akurat walczyć czynnie, jednak z soldatami miałem ciągły kontakt i wiem, jak wygląda życie wojaka. Rzeczywiście, bardzo ekscytujące. Byłaś w jakiejś konkretnej armii, czy może jednak byłaś najemniczką? - spytał. Dziewczyna coraz bardzie go ciekawiła. Nie trafił na kolejną pustą laleczkę, która nic sobą nie reprezentowała, tylko na kobietę z charakterem. Utwierdził się w przekonaniu, że róża do niej pasuje. Co prawda piękna i urocza, ale zarazem potrafiła się obronić i zadrapać, niczym cierń na łodydze. Miała pazur. Podobało mu się to.
- Nie tylko zobaczysz... - Spojrzał na nią dziko. Gdy ta go pocałowałowała, nie bronił się, wręcz przeciwnie. Odwzajemnił pocałunek, a gdy poczuł jej kły na ustach, też zaczął ją przygryzać, a co! Więc lubiła na ostro. To dobrze.
Tłumaczenia Rosie dotyczące lisa, kota, jak zwał tak zwał, przerwał pocałunkiem. Szybko z ust jednak przeniósł się na policzki, a z nich niżej, na jej aksamirną szyję. Przysysał się, ale i gryzł. Jeżeli zdecydowała się go odepchnąć, skomentował tylko - To ty możesz gryźć, a mi nie pozwalasz? Nie ma tak dobrze, Różyczko! - i ponownie spróbował się dostać do jej szyi. W międzyczasie kobieta odpowiedziała na pytanie o alkoholu. Wtedy, o ile jeszcze pieścił jej szyję, oderwał się, ciągle patrząc jej w oczy, wstał. Wziął w ręce obie filiżanki i poszedł do łazienki, nie mówiąc ani słowa. Podszedł do kranu i nalał wody, po czym zakręcił kran i ponownie wziął w dłonie filiżanki. Pomyślał o najlepszej szkockiej, jaką miał okazję pić w życiu, a woda w filiżankach zaczęła nabierać herbacianej barwy. Wrócił z powrotem na łóżko, podał filiżankę kobiecie i powiedział - Spróbuj tego, zakładam, że tak dobrego whisky jeszcze nie piłaś. - patrzył na reakcję Rosie na alkohol, a jeśli ta się wahała, zachęcił - Spokojnie, nie jest zatrute. - mrugnął, po czym sam upił łyk trunku. Zaiste, napój był wyśmienity. Aromat dębu był wyraźny, ale nie przeważał, idealnie komponując się z resztą smaków. Czuć też było wyraźny zapach dymu torfowego, typowy dla szkockich odmian tego alkoholu. Jeśli upiła z filiżanki, spytał:
- Jak smakuje, prawda że przepyszny? - Co jak co, ale na alkoholach się znał. Nie bez powodu wcześniej towarzysze chwalili jego rum. Jednak teraz o tym nie pamiętał, w jego głowie była tylko ta kobieta.

Rosemary - 2 Luty 2017, 17:51

Rosja. Nie była tam zbyt długo jednak to srogi kraj. Zimny i ponury. Jednak Rosjanie sami w sobie strasznie ją bawili. I ten ich język. Rozbrajające połączenie.
- Pod względem broni palnej zdecydowanie bardziej wolę broń krótką. Moja ulubiona zabaweczka to glock 17. Poręczna, mały odrzut i dobrze w dłoni leży. Ogólnie jeśli chodzi o broń palną to jest tak wielkie pole że watpie bym do końca swojego życia poznała wszystko. I nie bylam w żadnej konkretnej tak naprawdę. Obserwowałam a jak widzialamuze szykuje się bitka to dołączałam zabijając wszystkich którzy mi się napatocza bez względu po której stronie byli - zaśmiała się niewinnie.
Dobrze całował. To mogła stwierdzić juz po jednym pocałunku. I to że wyszedł jej na przeciw i trochę ją popodgryzał było miłym zaskoczeniem. Spodziewała się raczej że zaśnie przez upojenie alkoholowe jak i jej chyba dość nudne gadanie.
I kolejny pocałunek. Tym razem bardziej odważny, w dodatku skończyło się na tym że zaczał robić jej malinki na szyi i okolicach. Nie wyrwała się na początku a tylko perwersyjnie uśmiechała. Jednak po chwili ją to znudziło więc płynnie obróciła się tak że siedziała teraz na jego biodrach okrakiem. Jak to ona. Zero skrępowania. Jebać takie mankamenty. Nie ma zamiaru się nudzić.
Przejechała językiem wzdłuż jego szyi po czym wgryzła się w jego bark. Oczywiście nie mocno. Na tyle tylko by pozostawić ślad. Zero krwi. Wolała nie sorawdzać swojej wytrzymałości jeśli chodzi o kuszenie samej siebie w tym stanie, świeżą krwią.
Gdy ją z siebie ściągnął i zabrał kubki, przyciągnęła się na wyrku. Zastanawiała się co też on tam majstruje. Różne sprośne rzeczy przychodziły jej na myśl przez co się zaśmiała. Coś czuła że będzie miała sporo uciechy z tej znajomości.
Wrócił. Z whisky w szklankach. Jednak ta miała bardziej złotą barwę i bardziej intensywny zapach. Nie spodziewala się by miał ją otruc. Gdyby chciał ją zabić to zrobiłby to już dawno.
Tak więc wypila łyka whisky. Rzeczywiście była wyborna. Gdy tak solywala po jej języku do gardła czuła wręcz dreszczyk.
- Woaaah- więcej nie powiedziała. Po prostu legła na lozku czujac że jest jej dobrze. Miała blogi wyraz twarzy.
- Zaiste. Wyborna. Skąd żeś ją wstrzasnął? - zapytała, dlonia jeżdżąc po swoich obojczykach.

Gopnik - 2 Luty 2017, 20:58

Wypił dużo, nawet bardzo, ale o dziwo nie był senny. Zbyt duże emocje, by mógł zmrużyć oko.
- O tak, pistoletów, karabinków, sztucerów, snajperek jest ogrom. - przyznał jej rację. - Przyszłaś, zobaczyłaś, zabiłaś, no no. Czyli tak jak myślałem, masz dziewczyno pazur. Haraszo haraszo! Dobrze, że nie jesteś pustą laleczką bez osobowości, jak tamte w sali. Takie same, bez polotu, nudne, nie potrafiące nawet porządnie zadbać o siebie. - powiedział, niemal z pogardą.
Tak jak sądził, nie broniła się przed dalszymi pieszczotami. Wręcz przeciwnie, grymas na jej twarzy wyraźnie wyrażał zadowolenie i... Dzikość. Oj tak, ona nie była grzeczną dziewczynką, ale z drugiej strony tylko głupi by z nią nie grzeszył. Gdy Kapelusznik całował ją po szyi, w pewnym momencie ona przerzuciła go na plecy i usiadła na nim. Uwielbiał takie widoki. Gdy przejechała językiem po jego szyi, położył swoje ręce na biodrach blondynki, by zaraz po tym zjechać ciut niżej i zacisnąć mocno dłonie. W tym momencie jednak był zmuszony przerwać. W końcu miał sie popisać.
Podał własnoręcznie (dosłownie) wytworzone whisky Rosie, sam upił malutki łyczek, natomiast ona po skosztowaniu wydała wręcz okrzyk zachwytu. Musiało jej smakować, tak jak zresztą Gopnik przypuszczał. Rozłożyła się na łóżku, delektując smakiem napoju. Gdy zapytała, skąd rusek wytrzasnął to cudo, ten pokazał tylko swe dłonie, mówiąc:
- Ma się te magiczne rączki, oj wierz mi, one wieeeele potrafią. - uśmiechnął się drapieżnie, mocno przeciągając jedno ze słów. Przez moment zastanawiał się, czy Szkocka też jej posmakuje, w końcu wcześniej pili American Whisky, więc wybór akurat tej odmiany mógł być nietrafiony, ale najwyraźniej trunek przypadł do gustu. Ba, wydawało się, że Rosemary go uwielbia.
Gopnik odstawił naczynie i zdjął z siebie marynarkę, rzucając ją w kąt. Rozpiął też prawie do końca koszulę, po części dlatego, że było mu gorąco. Z drugiej strony nie chciał już mieć ubrań przy tej ślicznotce, jednak nie chciał też pozbyć się wszystkiego od razu. Położył się tuż obok niej i zaczął wodzić dłońmi po jej całym ciele, zaczynając od obojczyków, przez brzuch dekolt po szyję, tylko po to, by jego dłoń przebyła drogę powrotną, mijając części ciała Rosie w odwrotnej kolejności. Zrobił tak jeszcze raz i drugi, lecz za ostatnim powtórzeniem, gdy już kierowal rękę w stronę jej szyi, zatrzymał się na wysokości biustu i pozwolił sobie na coraz odważniejsze pieszczoty. Wpił się też w jej usta, całując je namiętnie. Jeżeli pozwoliła sobie na ten pocałunek, rusek postanowił wsunąć języczek w usta partnerki. Ich języki niemal walczyły ze sobą o dominację. Kapelusznik postanowił w pewnym momencie złapać zębami język dziewczyny. Musiał się jej w końcu odwdzięczyć za naznaczony bark, a nie chciał być dłużny panience. W międzyczasie czekał na następny krok Rosie, ciekaw jej reakcji.

Rosemary - 2 Luty 2017, 23:08

color=pink] - Czasami najłatwiej jest nie wyróżniać się z tłumu. Bezpieczniejsze. Jednakże! Co to za życie? Bez ryzyka? Adrenaliny? Zajebistego seksu? Walki o życie ktorym sam kierujesz? - [/color] powiedziała głośniej niż zamierzała. Ale tak uważała to co ma siedzieć cicho? Z resztą kto ją usłyszy? Stado dziwaków, schlanych do nieprzytomności albo próbujących zaciupciać u którejś z kelnerek? Życie to coś, co trzeba przeżyć jak najlepiej. Ma sie je tylko jedno, wiec Carpr Diem!
Magiczne rączki?
- Bawisz się w Jezusa? Trochę to zabawne wiesz? Dopóki nie poznałam tego świata bylam przekonana że jestem diabłem- roześmiała sie. Bawiło ją to. Jednak w tym śmiechu było coś smutnego. W końcu nie jest już taka wyjątkowa w świecie w którym każdy ma niezwykłe moce. Lubiła być w centrum uwagi.
- Więc zmieniłeś kranowke w wyśmienitą Whisky? Godne podziwu. Naprawdę. - powiedziała tak jakby chciała mu dogryzc. W rzeczywistości się trochę droczyła po prostu. Uważnie mu się przyglądała gdy zaczął się w końcu rozbierać. Najchętniej to by się od razu na niego rzucila ale tak też było dobrze.
Trochę rozczarował ją fakt że jednak zostawił na sobie większą część ciuchów. No ale cóż. Nie można mieć wszystkiego.
Zaraz jednak zaczęła się rekompensata.
W sumie rzadko kiedy pozwalała sobie na takie delikatne czułości w takich sytuacjach. Nie było w nich tego czegoś. Owszem bywaly przyjemne ale zbyt mało... Intensywne.
Jednak u niej umysł i ciało się kłóciły.
Pod wpływem jego dotyki dostała gęsiej skórki. A gdy jego pieszczoty skupiły się na piersiach z ust wyrwało jej się ciche westchnienie. Tak. Właśnie on jej tej nocy był potrzebny.
Odwzajemnila pocałunek napierajac na jego osobę. Podobał jej się sposób w jaki ją całował więc gdy poczuła jego język wysunela swój na przeciw.
Jej niesforne ręce robiły za to swoje. Najpierw pozbyły go spodni. Na co komu one w takich chwilach?
- Teraz złap mnie skarbie za włosy. Porządnie. I rzuć na łóżko po czym przywiaż moje nadgarstki do ramy łóżka. Inaczej zrobię Ci krzywdę. Sznur leży na oknie. - powiedziala calkiem poważnie w momencie gdy jej reka dobrala się do zawartości bokserek.

Gopnik - 3 Luty 2017, 00:43

Gopnik zobaczył, ze Rosemary uosabia te cechy, których mu brakowało. Była śmiała, żyła na krawędzi, panowała nad swoim życiem. A Kapelut? Żył na krawędzi tylko dlatego, że przysporzył sobie niepotrzebnie kłopotów, ale zamiast zapanować nad tym i igrać ze śmiercią, wolał się zaszyć w Świecie Ludzi. Tam był zagubiony, ale musiał być otwarty. Jednak jego definicja śmiałości była zgoła odmienna od tej w słowniku Rosie. Pomimo to życie bez przygodnego seksu nie uśmiechało się ruskowi. Dlatego zresztą tu był i miał zamiar korzystać z okazji!
Zaśmiał się, słysząc o porównaniu do Jezusa. Rzeczywiście, miał podobne moce, jednak Gopnik był mocno zrusyfikowany. Najczęściej zamieniał wodę w wódkę, po czym chlał ją z ruskimi kolegami.
Rzeczywiście, było to poniekąd ironiczne. Ruski Jezus spotyka nagą diablicę... Ale za to jak gorącą. Zresztą, i jemu do bóstwa, jeżeli chodzi o uczynki, brakowało. Rozpijał ludzi, uciekał przed długami i zabawiał się z byle kim. Rzeczywiście, postawa godna przykładnej, moralnej istoty.
Nie nie doceniaj mnie, skarbeńku! - odpowiedział na przytyk kobiety z nutą agresji w głosie. Śmiało sobie pogrywała, a jego pijacki umysł nie załapał, że to gra, a odebrał to jako atak. Coraz bardziej chciał ją mieć, pożądął jej tylko dla siebie. Przynajmniej teraz. Alkohol i hormony robiły swoje, odezwały się zwierzęce instynkty.
Poczuł, że traci dolną część ubioru. Cóż, dres miał ten plus, że łatwo było go ściągnąć. Zachęcony gestem kochanki zrzucił z siebie kompletnie koszulę, która wylądowała gdzieś na podłodze. Nadal jednak nie pozbywając się kapelusza, który ciągle ciasno siedział na jego głowie. Zagubił się w jej ciele, zatracił swój umysł. Z tego amoku wyciągnął go głos Rosie, który błagał o naprawdę ostre zabawy. Gopnik nie był do tego co prawda przyzwyczajony, ale chciał dać upust swoim emocjom.
Tym bardziej, że zdenerwował go władczy ton partnerki. To on tu miał decydować, to on miał rządzić. Złapał za blond loki dziewczyny podnosząc ją i szarpnął z całej siły rzucając ją na łóżko, nie do końca zdając sobie sprawę, że właśnie tego zażyczyła sobie Rosiczka. Dotarły jednak do niego słowa "zwiąż mnie". Skoro tego sobie życzyła, to proszę bardzo. Najpierw musiała jednak dostać karę za swe zachowanie.
Gdy ta podnosiła się z brzucha, złapał za leżącą linę i posłużył się nią, niczym biczem. Uderzył raz, potem drugi i trzeci biorąc duże zamachy, by ciosy były jak najsilniejsze. Dał upust swej agresji. Ciało Rosemary zaczęły zdobić czerwone pręgi.
- Chciałaś, to masz, Różyczko - Powiedział z pełną ironią w głosie. Widział, że kobieta chce się unieść. Nie pozwolił jednak jej na to, doskakując do niej, przygniatając kolanem plecy i przywiązując jej ręce do mebla. Była przywiązana tak, że mogła zaledwie klęczeć na łóżku i odwracać się, by spojrzeć na swojego oprawcę. Cóz, sama tego chciała, a Gopnik nie pozwoliłby jej ani sobie na odebranie tej jakże perwersyjnej przyjemności.

Rosemary - 3 Luty 2017, 11:46

Zadowolona zarejestrowała brak koszuli. Jednak dziwiło ją to że nadal ma kapelusz na głowie. Przez chwilę nawet się zastanawiała czy by mu go nie zdjąć. Może jest łysy albo ma tam kocie uszy? Na myśl o tym drugim zadrzala.
- Dlaczego nie zdejmiesz kapelusza? - zapytała gladzac go po policzku.
Szalona euforia ogarnęła jej serce gdy mężczyzna chwycił ją za włosy i rzucił na łóżko jak kogoś kto zaraz dostanie solidne lanie. Ciekawilo ją czy to przez alkohol połączony z pożądaniem czy jednak jest taki jak ona? W tym momencie jednak nie rozmowa była jej w głowie. Czuła jak znajomy żar rozprowadza się po jej ciele a serce zaczyna swoją gonitwe.
Chciała się podnieść i obrócić. Chciała sprawdzić co Gopnik ma w oczach. Może wtedy zadane samej sobie wcześniej pytanie uzyskało by odpowiedz?
Jednak on ją ubiegł. Bardzo bardzo dobrze. Z każdym pociągnięciem sznura, z kazdym swistem i każdym ukluciem bólu z jej ust wydobywaly sie ciche jęki czy też sapniecia. Gdy skończył czuła jak skóra na plecach i tyłku ją piecze. W głowie miała widok czerwonych pręg na jej ciele. Zaczęła się podnosić. Mężczyzna znowu ją zaskoczył przygniatajac do łóżka. I jeszcze ten sarkastyczny ton! Pożądanie zaczęło niczym wirus, zajmować jej myśli i ciało. Traktował ją tak jak lubila. W dodatku w jego zachowaniu wyczuwala że podobało mu się to co wywoływało u niej dziką radość.
Związał jej ciasno nadgarstki, przywiązał do ramy łóżka. Grzeczny Chłopiec .
Czuła że on stara się robić za dominanta, czuła że jego męskie ego ucierpi przez to że jest jaka jest.
- Dokładnie tego chcialam. A teraz nie przestawaj i zajmij się mną tak jak jeszcze żadną kobietą się nie zająłeś. I proszę. Nie oszczędzaj mnie - powiedziała głosem nasyconym pożądaniem. Miała nadzieję ze mężczyzna nie stanie się nagle delikatny. Chyba by oszalała i rozszarpala mu tchawice. W napięciu oczekiwała co tez on wymyśli.
Podniosła się na kolanach tak że cóż, chcąc nie chcąc wypinala się w jego stronę.



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group