To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Po drugiej stronie krzywego zwierciadła...

Retrospekcje - Przypadkowe spotkanie Zoe i Ghost

Zoe - 3 Czerwiec 2016, 10:18
Temat postu: Przypadkowe spotkanie Zoe i Ghost
Tamtego poranka słońce całkiem mocno przygrzewało, a cienie przerzedzających się drzew Malinowego Lasu dawały przyjemny chłód. Na niebie nie znać było ani jednej chmurki, a żaden wiatr nie mącił zarośli. Dzień zapowiadał się zupełnie zwyczajnie i spokojnie.
Zoe szła powoli ścieżką, która miała zaprowadzić ją do Czekoladowego Jeziora. Przynajmniej taką żywiła nadzieję - wiadomo przecież, że drogi w tym magicznym lesie często lubią płatać figle podróżnym. Na razie jednak delektowała się po prostu spacerem, śpiewem ptaków i dobrą pogodą. Lunatyczka była zupełnie boso, ciesząc się dotykiem wciąż chłodnej ziemi i chrzęstem drobnych kamyczków pod stopami. Oprócz tego miała na sobie błękitną sukienkę sięgającą odrobinę powyżej kolan, a włosy - nietypowo dla niej - rozpuszczone. Na wszelki wypadek zabrała ze sobą swój miecz, chociaż nie zamierzała robić z niego użytku. W końcu co może ją tu zaatakować? Czekoladowy potwór, phi?
Ważniejszym od wiernego Irysa był dzisiaj sporych rozmiarów kubek, który Zoe mocno zaciskała w dłoni.
Czekoladka, czekoladka~ - nuciła sobie w myślach. W końcu jak lepiej można spędzić takie śliczne przedpołudnie jak to, jeśli nie na popijaniu pysznej czekolady? Może do tego trafi się jakaś ciasteczkowa rybka? Zoe przyspieszyła kroku, rozmyślając o wszystkich słodkościach, które niebawem ją czekają. To jej pierwsza wizyta w tym miejscu, ale jeśli opowieści nie okażą się przesadzone, to z chęcią zostanie stałą bywalczynią okolic Czekoladowego Jeziora.
Po kilku minutach drogi zaczęła dostrzegać już pierwsze zarysy swojej oazy. Pysznie brązowa toń, a wokół niej herbatnikowe ścieżki, piankowe płotki, żelkowa plaża... Żelki. Zerknęła gniewnie w ich stronę, ale po krótkim namyśle uznała, że nie warto psuć sobie takiego ładnego dnia tylko przez spotkanie z jednym ze swoich arcywrogów. Prychnęła pod noskiem i odwróciła wzrok w stronę... domku z piernika na ciastkowej wysepce? Tak, to chyba coś w tym rodzaju.
Była już blisko brzegu, a ostatnie drzewa zaczęły ustępować piaszczystemu, a raczej drażetkowemu, podłożu. Zoe rozglądnęła się, badając wzrokiem czy może ktoś jeszcze postanowił skosztować trochę magicznej słodyczy.

Anonymous - 3 Czerwiec 2016, 14:15

W dzisiejszym dniu nie widziała ani ciastek, czekolady czy nawet osób, które tutaj był. Jej umysł był zamglony i rozproszony. Tak długo ich szuka i jeszcze nie znalazła, jakim cudem? Dzień w dzień patroluje i zwiedza okolice Malinowego lasu i nic! Kompletne nic! W postaci czarnego kota przemierzała trawę, sus za susem próbowała znaleźć rodziców. Jednak coś czuła, że i tym będzie to dla niej klęska. Zatrzymała się słysząc kroki. Nasłuchiwała podnosząc kocie uszy do góry. Wróg? Przyjaciel? Albo inny człek. Dostrzegła głowę i coś co miała w rękach. Skręciła w przeciwnym kierunku kierując się na obrzeża lasu. Jej skoki kota były widoczne gołym okiem, zważając, że były one ostrożne i wysokie jak na kota, jakby coś szukała.
Coś nagle pękło, najwidoczniej była to jakaś gałąź bądź coś co to przypominało. Najeżyła się mocno i syknęła w stronę niebezpieczeństwa.

Zoe - 4 Czerwiec 2016, 08:03

Nikogo chyba jeszcze nie ma… Wcale, ale to zupełnie jednak ten fakt lunatyczce nie przeszkadzał, wręcz przeciwnie! W końcu tyle słodyczy tylko dla niej? Czy coś można zepsuć taki piękny początek dnia?
Przykucnęła i już, już miała zanurzyć swój kubek w czekoladowej tafli, gdy jakiś nagły dźwięk dobiegł ją gdzieś zza jej pleców. Trzask. I coś cichszego, jakby… syk? Zoe westchnęła głęboko, jeszcze przez moment nie odwracając głowy. Musi się nauczyć żeby przestać krakać, bo jej czarne myśli w jakiś dziwny sposób lubią się sprawdzać.
Wstała i powiodła wzrokiem za źródłem dźwięku, wciąż w jednej ręce ściskając kubek. Między drzewami, w niedalekiej odległości od lunatyczki, stało… coś. Tak, z pewnością było to coś, sporych rozmiarów i sylwetką przypominając jelenia. Zoe osłupiała na chwilkę. Co to za bestia była? Dużo książek czytała i sporo już widziała, ale czegoś takiego - jeszcze nie. Z tej odległości nie dostrzegała wszystkich szczegółów, ale potwór zdawał się być zbudowany z cukierków, lukru i brokatu. Nie czas było teraz na podziwianie, bo jeleniowaty wyraźnie przejawiał wrogie zamiary co do kotka znajdującego się tuż pod jego pazurami. Tak, bestia posiadała szereg kłów i pazury zamiast kopyt, ale z jakiegoś względu nie zdziwiło to Zoe, w końcu to Kraina Luster i (prawie) wszystko jest tutaj śmiertelnie niebezpieczne!
Oczywiście dziewczyna mogłaby po prostu odwrócić się od całej sceny i pozwolić prawom natury swobodnie działać, ale coś jej po prostu wewnętrznie nie pozwalało. Poza tym, nigdy nie wiadomo czy kot nie był jednym z dachowców, a wtedy tym bardziej szkoda byłoby zostawiać go na pastwę drapieżnika. Westchnęła więc ponownie, znużona, i powoli zaczęła podkradać się do cukrowego jelenia. Przywołała nawet swoją magiczną bezszelestność i wyciągnęła miecz, nie do końca będąc pewną jak - w razie czego - walczyć z bestią.
Zoe szła tak więc, boso, w jednej dłoni dzierżąc kubek, a w drugiej - Irysa. Chociaż mogło to wyglądać nieco komicznie, to sytuacja zdawała się robić coraz bardziej dramatyczna - z paszczy słodkościowego potwora zaczynała kapać soczyście różowa piana, a mieniący się pastelowymi odcieniami łeb pochylał się coraz niżej, w stronę kota.

Anonymous - 4 Czerwiec 2016, 12:38

Czemu akurat dzisiaj musiał się tutaj pojawić jeleń? Nic mu nie zrobiła, a mimo to jego widok spowodował, że nie mogła ruszyć łapami i nie mogła uciec. Jego piana była straszna. Z powodu narastającego strachu nie zauważyła, że nie jest tutaj sama, choć może wyjdzie to dla niej na plus. Zamknęła oczy by po chwili krzyknąć "POMOCY!". Użyła do tego telepatii, a ów wiadomość Zoe mogła usłyszeć w swojej głowie. Mogła się w tym domyśleć, że jest dachowcem, a nie zwykłym kotem. "Proszę, ktokolwiek...pomocy..." mówiła dalej coraz bardziej załamanym głosem. I mimo, że była w formie kota Zoe mogła usłyszeć jak jej głos się załamuje od łez. Drżącymi łapami zaczęła się cofać do tyłu jednak jeleń był coraz bliżej niej. Nie zdąży uciec...
Zoe - 4 Czerwiec 2016, 18:39

Coś pchnęło ją, coś niematerialnego i dziwnego. Coś pchnęło ją w jej własnym mózgu, a lunatyczka, trochę przestraszona, trochę zirytowana, odruchowo machnęła dłonią jakby odganiając natrętną muchę. Wtedy dopiero uświadomiła sobie, że to żaden owad a coś innego, coś w dodatku proszącego pomocy. Magiczny kotek! Więc jednak to dachowiec zaplątał się gdzieś w pobliże jeziora i miał akurat nieszczęście napatoczyć się na wściekłego, cuksowego jelenia. Dziewczyna westchnęła po raz trzeci tego poranka. Teraz naprawdę nie miała już innego wyboru niż przyjście na ratunek kotu, zwłaszcza że potwór zaczynał przebierać swoimi zakrzywionymi pazurami.
Zbliżając się do jeleniowatego Zoe na nieszczęście potknęła się, a dokładniej zahaczyła stopą o gigantyczny żelek-dżdżownicę wystający z ziemi. Lunatyczka takiego obrotu spraw się nie spodziewała, jednak w ostatniej chwili zdołała jakoś oprzeć się o jedno z pobliskich drzew i nie runęła jak długa na ziemię.
- Psia ich mać, te wszystkie cholerne żelki... - obruszyła się i zaczęła odgrażać tęczowej dżdżownicy, a dopiero po chwili przypomniała sobie, że miała być cicho. Owszem, jej magiczna bezszelestność mogłaby działać nadal ale nieostrożna dziewczyna sama zaczęła kłapać językiem... Więc teraz ma za swoje. Zoe stała już jakieś dwa kroki od cukrowej bestii, która właśnie zwróciła na nią swoje ślepia. Wtedy dopiero lunatyczka zauważyła, że jeleń nie miał jednej, normalnej pary oczu, a co najmniej ich dziesiątkę - i każde z nich właśnie wwiercało się w jej duszę.
Potem sprawy potoczyły się nagle i szybko. Może jeleniowatego zdenerwowało to, że ktoś wtrąca mu się w śniadanie, a może po prostu uznał nową postać za lepszy posiłek. Najważniejsze było to, że pochylił łeb i zaszarżował na Zoe, która dopiero w ostatnim momencie zdołała osłonić się mieczem. Nie znajdowała się teraz w zbyt wygodnej ani bezpiecznej pozycji - jeleń napierał coraz mocniej, a jego poroże wyglądające jak cukrowe laski kończyło się ostrymi szpikulcami.
Lunatyczka pisnęła cicho, kiedy kilka kropel toczonej przez potwora piany skapnęło jej na stopy, bo jak się okazało posiadała ona jakieś parzące właściwości. Na razie odpierała jeszcze cukierkowy koszmar, ale nie wiedziała ile czasu tak wytrzyma. Zaczęła szukać wzrokiem kota, który może mógłby jej jakoś pomóc, odwrócić na moment uwagę potwora, ale mając dość ograniczoną wizję nie była w stanie nigdzie dostrzec zwierzaka.

Anonymous - 4 Czerwiec 2016, 19:14

Cofnęła się o kilka kroków i to dosłownie, bo tylko o tyle jej łapki były w stanie. Dopiero kiedy dziewczyna zaatakowała jelenia, bądź odwrotnie dostrzegła, że nie jest sama tutaj. Spojrzała na nią szeroko otwartymi ślepiami, jednocześnie jej szok samym atakiem częściowo minął. Kiedy dziewczyna leżała na ziemi, Duch skoczyła na twarz zwierzęcia i pazurami głęboko zaczęła go ranić. Pomogło. Jeleń odsunął się od Zoe i zawarczał/zawył, jak zwał jak zwał. Zrobił to ze wściekłości. Kot zeskoczył na ziemi po tym ataku jednak po chwili zwinnie wspięła się po jego ciele i pazury wbiła w jego oczy. A okazało się, że jego oczy były z waty cukrowej przez co jej łapki się lepiły. Zleciała na ziemię, bo zwierzę zaczęło niebezpiecznie unosić się na tylnych łapach. Teraz! Wykończ go! krzyknęła telepatycznie do dziewczyny. Ona była kotem wiec tylko tyle mogła zrobić, ona zaś miała miecz i mogła go wykończyć. To właśnie ona uratowała jej tyłek. Jednak teraz to obie były w niebezpieczeństwie, a póki ono całe nie minie to nadal miała wątpliwości czy wyjdą z tego cało.
Zoe - 5 Czerwiec 2016, 13:23

Kotek! Więc jednak jej nie opuścił, przynajmniej z tego mogła się teraz cieszyć. Zwierzak, a raczej dachowiec, wybrał jedno z najwrażliwszych miejsc bestii i wpił się pazurkami najpierw w pysk, a potem w same oczka jeleniowatego. Poskutkowało, nacisk na lunatyczkę zelżał i zyskała większą swobodę ruchów. Dźwięk bólu wydany przez cukierkowy koszmar był świdrujący i przerażający, a Zoe przebiegło przez myśl że przez jakiś czas jej koszmary będą nawiedzać słodycze.
Kiedy bestia stanęła na tylnych nogach, dziewczyna przez moment nie mogła oderwać od niego wzroku. Wyglądał naprawdę majestatycznie, pięknie i jednocześnie koszmarnie, z sokiem malinowym spływającym po jego głowie. Czym w ogóle było to monstrum? Strażnikiem Czekoladowego Jeziora? Przypadkowym zlepkiem słodyczy doprawionych magią? Z zachwytów wyrwało ją kolejne telepatyczne pchnięcie. Zoe skinęła tylko lekko głową na potwierdzenie i zanim potwór zdążył wrócić na cztery nogi, ciachnęła go w poprzek brzucha. Krach! Ciało jelenia okazało się być delikatniejsze niż przypuszczała, a jej uderzenie przecięło go na dwie połowy. Prach! Plask! Niczym z rozbitej piniaty, tak z bestii wysypała się różnorodność słodkości. Czekoladowe serce, żelkowe flaki... Ale i zwykłe cukierki, pianki i inne ciastka. Oprócz tego Zoe ochlapana została krwią potwora, czy raczej malinowym sokiem, ale w końcu to nie jest jakaś żrąca posoka więc hej, powinna się cieszyć! Nawet, jeśli jej nowa sukienka właśnie nadaje się do kosza. Na razie jednak opadła tylko na kolana, zmęczona trochę wszystkimi tymi emocjami, i zaczęła się po prostu śmiać. Z ulgą, że już po wszystkim. Koszmar pokonany, ona cała, kotek cały... Właśnie!
- Kocie...? Jesteś cały? Znaczy, cała? - poprawiła się, uświadamiając sobie ze telepatyczny głos był wyraźnie dziewczęcy. Zoe wyciągnęła niepewnie dłoń w stronę czarnej kotki, próbując delikatnie ją pogłaskać.

Anonymous - 5 Czerwiec 2016, 14:18

Spoglądała na dziewczynę kiedy ta uniosła miecz, a zwierz przeciął się po prostu na pół, zaś z jego wnętrza wyfrunęły cukierki i krew w formie malinowego soku. Wstała z ziemi lekko kulejąc na jedną łapkę. Bolało kiedy szła, jednak może coś się jej po prostu przestawiło jak spadła na ziemię. Podeszła blisko dziewczyny, ta zaś kiedy miała wyciągniętą dłoń mogła ją pogłaskać. Łepek ułożyła na jej kolanie zmęczona, przerażona i wdzięczna jednocześnie. Dziękuję za ratunek w końcu gdyby nie ona to kto wie co by się z nią mogło stać.
-Nazywają mnie Ghost. Jeszcze raz dziękuję - odpowiedziała tym razem ludzkim głosem w ciele kota. Spojrzała na nią z dołu, a potem swój wzrok przeniosła na jej miecz. Wyglądał na ostry i niebezpieczny, ale skuteczny.
-I tak jestem cała. Znaczy łapka mnie boli, trochę jak chodzę, ale może przejdzie - dodała po chwili. Opuściła łepek spoglądając na swój bark. Chyba się przestawił, jednak nie była tego pewna w stu procentach.

Zoe - 5 Czerwiec 2016, 19:51

Zoe wytrzeszczyła odrobinę oczy kiedy okazało się, że kotka potrafi przemawiać ludzkim głosem. Magiczne krainy, dachowcy i wszystko inne swoją drogą, ale jednak nie było to chyba zbyt powszechne zjawisko.
- Ghost, tak? - uśmiechnęła się ciepło. - Cieszę się, że nic ci się nie stało, a z twoją łapką… Hmm, mogłabym cię zanieść gdzieś… do miasta? Jakieś wioski? Może ktoś mógłby na to spojrzeć. - przypomniała sobie o kilku małych poparzeniach spowodowanych pianą jeleniowatego, które nadal uciążliwie ją piekły. Przydałoby się i tym zająć, żeby przypadkiem nie rozwinęło się jakieś paskudztwo.
Pogłaskała kotkę po grzbiecie, zauważając przy jej ogonie białą plamę przypominającą kształtem serce. Urocze!
- Ach tak, zapomniałam się przedstawić! Jestem Zoe, Zoe Liari, lunatyczka. A to jest Irys. - wskazała na swój miecz i zachichotała.
- Co w ogóle robiłaś tutaj sama? Nie boisz się tak chodzić po lesie? - zainteresowała się dziewczyna. Właściwie, gdyby się zastanowić, to ona również podróżowała w pojedynkę, jednak mając ze sobą Irysa wcale nie odczuwała samotności. No, może odrobinkę…
Odłożywszy miecz i kubek, sięgnęła po jedną z czekoladek które wypadły z truchła bestii. Zapakowana w kolorowy papierek, wyglądała zachęcająco, a przede wszystkim - wydawała się zdatna do spożycia. Niewiele myśląc, Zoe wsadziła ją sobie do ust i zaczęła przegryzać.
- Mm, naprawdę smaczne. Chcesz spróbować? - zwróciła się do nowej koleżanki, zastanawiając się jednocześnie czy aby słodycze nie są szkodliwe dla kotów i czy ta zasada ma zastosowanie również wobec dachowców. Zupełnie nie przyszło jej do głowy, że cała scena wyglądać może dość makabrycznie - w końcu właśnie zjada... wnętrzności dopiero co zaszlachtowanej bestii?

Anonymous - 5 Czerwiec 2016, 21:19

Pokiwała lekko głową na zgodę kiedy dziewczyna wypowiedziała jej imię. Jakby nie było obie były w niebezpieczeństwie jednak wyszły z tego bez większych zadrapań.
-Tak mnie zwą. Noo nie wiem. Jesteś ranna? Ciebie też trzeba opatrzyć - spytała się po chwili. Podniosła głowę i po kilku chwilach noskiem dotknęła jej nogę niedaleko jej poparzenia. Polizała ją dwa razy niepewnie nie wiedząc czy ją bardziej nie zaboli.
-Miło mi Cię poznać Zoe. Jaa... szukałam rodziców, ale nie znalazłam. Już od jakiegoś czasu to robię - powiedziała smutnym głosem i opuściła głowę. Zrobiło jej się teraz smutno, bo jej poszukiwania znowu nic nie dały.
-Ty też przyszłaś sama - zauważyła po chwili. Podeszła bliżej do jednego cukierka, który wyszedł z tego zwierzaka. Powąchała cukierka, a okazało się, że była to mordoklejka. Wzięła ją do ust i trochę pożałowała, bo usta je się skleiły od tego. Dokulała do nóg dziewczyny. Pewnie śmiesznie to wyglądało kiedy próbowała zjeść tego cukierka. Kilka minut jej zajęło kiedy zjadła tego cukieraska.
-I ja jestem dachowcem, więc mogę się zmienić w człowieka i w kota. To jedna z moich umiejętności - dodała na sam koniec, kiedy jej buzia już się nie kleiła.

Zoe - 6 Czerwiec 2016, 16:49

Zoe postarała się nie skrzywić, kiedy Ghost liznęła ją po świeżych ranach. Troszkę to zapiekło, ale nie mogła zaprzeczyć że był to miły gest, w końcu kotka chciała jakoś pomóc. Zresztą kocia ślina miała właściwości odkażające… a może to była psia? Nieważne.
- Mi nic nie jest, to znaczy tylko troszkę jest, ale tym się nie przejmuj. Może mogłybyśmy się wybrać do Miasta Lalek? Taak, tam chyba będzie najłatwiej kogoś znaleźć… - zadumała się nad tym, czy zna jakąś sprawdzoną osobę która nie wciśnie im zwykłej kępki zielska jako magiczny medykament na każdą dolegliwość. Cóż, będą musiały poszukać.
- Rodzice? Zaginęli? Och jej… - pogłaskała ją lekko po łebku, nie wiedząc jak inaczej mogłaby pocieszyć Ghost. - Wiesz, jeśli chcesz to możesz opowiedzieć mi w drodze coś więcej o nich. Nic nie obiecuję, ale no wiesz… Czasem się słyszy to i owo. - uśmiechnęła się na otuchę.
- A ja… mam Irysa, ha! - zaśmiała się, ale jakoś smutno. - Ale to prawda, poza tym podróżuję zazwyczaj sama.
Zoe powstrzymała się przed chichotem, kiedy Ghost wyraźnie walczyła ze zjedzeniem jednego z cukierków. Zawsze jednak mogła trafić gorzej - na przykład na coś o smaku lukrecji! Lunatyczka skrzywiła się odrobinę na samą myśl o tym smaku, którego szczerze nienawidziła.
Dość tego siedzenia i odpoczywania, Zoey! Wstała z ziemi i otrzepała sukienkę, co właściwie nic jej nie dało - i tak była w opłakanym stanie, cała poplamiona i umorusana krwio-sokiem.
- Przydałoby mi się nowe ubranie… - mruknęła, licząc już w głowie ile pieniędzy będzie musiała przeznaczyć na ten wydatek. Zerknęła na truchło jelenia i coś przyszło jej do głowy. Pochyliła się nad jego łbem i starając nie wpatrywać się w makabrycznie rozdrapane ślepia odłamała oba jego rogi. Chrup! Poszło całkiem łatwo, a dziewczyna przez moment podziwiała połyskujące, biało-czerwone poroże. Uśmiechnęła się pod nosem. Może uda się wcisnąć to komuś za ładną sumkę? Potem napchała sobie do kieszeni jeszcze trochę cukierków, schowała miecz, chwyciła wygodnie cukrowe rogi i wyprostowała się. Gotowa do drogi.
- Nie ma co tak tu siedzieć, Ghost. Chodź, poszukamy wygodniejszego miejsca. - wyciągnęła ręce, zachęcając kotkę by usadowiła się na jej przedramionach.
Zoe postąpiła kilka kroków, ostrożnie trzymając na rękach dachowca, a jedną dłoń zaciskając na zdobytym z jelenia trofeum. Przez wszystkie te zdarzenia zapomniała zupełnie o swoim ukochanym kubku, który gdzieś upuściła i leżał teraz zapewne skryty wśród krzewinek. Kto wie, może kiedyś tu po niego wróci, a może przypadkowa osoba postanowi przywłaszczyć sobie naczynie?
- Pokażę ci sztuczkę. Tylko trzymaj się mocno! - uśmiechnęła się szeroko i teleportowała wraz z Ghost wprost do Miasta Lalek.

z/t



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group