To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Po drugiej stronie krzywego zwierciadła...

Archiwum X - W poszukiwaniu najsłodszej czeklady

Vega - 11 Listopad 2016, 00:35
Temat postu: W poszukiwaniu najsłodszej czeklady
Jedna z jej pierwszych podróży do Krainy Magii zawiodła ją nad Czekoladowe Jezioro. Wtedy jeszcze o Morii nie miała niemal żadnego pojęcia, choć pewne kłopoty im już zdołała sprawić przez znalezienie tajemniczego Bursztynowego Kompasu. Cała ta magia była dla niej rzeczą nielubianą, do której podchodziła sceptycznie i obawiała się wręcz bliższej interakcji. A jednak naukowa ciekawość nakazywała badać, doświadczać i wysuwać wnioski. Na co dzień zajmując się sercami i kośćmi, teraz znalazła się nad brzegiem magicznego jeziora. Rozejrzała się wokoło i było dokładnie tak, jak w jednej z opowieści znalezionych na internetach, której wiarygodność postanowiła sprawdzić. Po prostu spakowała co potrzebniejsze do plecaka, powiedziała do kompasu: "zabierz mnie nad czekoladowe jezioro!" i voilà!
Ogarnęła wzrokiem las, który otaczał jezioro ze wszystkich stron. Powietrze było zupełnie inne niż w Glassville, które i tak od smogu trzymało się z daleka. Kilak sekund obecności i nie miała wątpliwości, że jest w zupełnie innym miejscu. Rozłożyła różowy koc na miękkiej trawie i leżała tak dłuższa chwilę, relaksując się w ciepłych promieniach słońca. Wzięła wiklinowy koszyczek i poszła do lasu nazbierać soczystych jagód. Nie musiała się daleko oddalać. Ubrana była w lekkie adidasy, fioletowe getry na trzy czwarte długości i w białą koszulkę. Letni ubiór na letnią pogodę i miłą przygodę. Powróciła na swoje skromne obozowisko, w jednej dłoni niosąc koszyk, a w drugiej czaszkę nieznanego jej dokładnie gatunku, którą odnalazła częściowo przysypaną ziemią. W pobliżu nie znalazła innych kości, choć tez i dokładniej nie rozgrzebywała ziemi w okolicy, a główne rzuciła na nią wzrokiem. Rozpoznała charakterystyczne rany zadane ostrymi kłami i wywnioskowała, że jakiś padlinożerca oskubał ten łeb z resztek mięsa. Przysiadła na kocu, dokładnie oczyszczając pędzelkiem te kości z drobinek ziemi. Czaszka mieściła się na jednej dłoni. Po zrostach mózgoczaszki oceniła, że ofiarą było młode zwierze, a na podstawie stanu kości oceniła, że mogło zginąć w kilku ostatnich miesiącach. Nie znała tego gatunku, ale przypominało swoimi cechami zarówno psowate jak i kotowate, choć z większym naciskiem na tą drugą rodzinę.
Pozostawiła czaszkę na kocu, zapakowaną w foliowy worek. Przemyła dokładnie dłonie z wykorzystaniem środka dezynfekującego i zabrała się za spróbowanie jagód. Słodycz pełna soku. Idealnie. Niebo w gębie.
Leżała na brzuchu i patrzyła na czaszkę, podziwiając ją równie uważnie jak koneser sztuki nowy obraz swojego ulubionego artysty. Od brzegu jeziora dzieliło ją zaledwie parę metrów. Wyczytała także o ciasteczkowych rybkach i zamierzała to za niedługi czas sprawdzić. Ale ma jeszcze czas...

Anonymous - 11 Listopad 2016, 20:23

Ruby nie należała do tych, co przebierają w środkach. Mimo sporej wiedzy o świecie i sporej wyobraźni, nie została obdarzona nawet groszem powściągliwości, ani żadnym hamulcem, który blokował by jej szalone pomysły.
Celem jej podróży nie było czekoladowe jezioro, a dom jej starej znajomej usadowiony tu - w malinowym lesie. I jako że była w drodze powrotnej, bo podzieliła się ze staruszką swym nowym dziełem, w jej głowie zapaliło się zielone światło: hasaj dusza. I nie przeszkodziło jej w niczym to, że ma ze sobą żeński orszak, który to dbał o jej bezpieczeństwo. Łącznie trzynaście dziewic, które Ruby wzięła ze sobą, by te dbały o jej bezpieczeństwo. Jedna pokojówka i dwanaście strażniczek, odzianych w lśniące zbroje. Eskortowały one Ruby w jedną i drugą stronę.
Jak już zapewne powiedziałam, księżna zboczyła z kursu. Stwierdziła, że skoro już jest obok słynnego czekoladowego jeziora, to czemu nie poświęcić trochę czasu i nie rzucić mu wizyty. W końcu... nie zawsze można zobaczyć morze grzechu. Bo kto by nie puściłby w niepamięć swą długą i męczącą dietę, po ujrzeniu jeziora wypełnionego czekoladą?
A dziś był idealny dzień. Ciepły, a ona doskonale przygotowana. Ubrana w krótką spódniczkę, lekką koszulkę. Wszystko koloru białego, ale nie to było ważne. Pod tym wszystkim miała strój kąpielowy. Prawdziwa pamiątka z jej wizyty u ludzi. Może nie było to bikini, ale w KL takie coś jest nie do znalezienia. Prawdziwe cudo!
Ruby patrząc się przez okno i w pewnym momencie krzyknęła po prostu "Stać!" ni z gruszki ni z pietruszki. Założyła swoje delikatne pantofelki i swój koszyk, którego ukryła pod ławą karety. Następnie wyskoczyła z karety i stwierdziła, że idzie po czekoladę. Od morza dzieliło ją z 300 metrów przez las. Więc jeziora nie widziała, ale jej pamięć jest nieomylna, to też nie musiała go widzieć. Była podekscytowana, jej koleżanki troszkę mniej.
Gdy przeszła przez gęstwinę w otoczeniu jej kompanii, jej oczom ukazała się piękna kwiecista polana i wielkie, ciemne jezioro. Jak również jakaś panna wylegująca się niedaleko tej słodkości. Ruby była już tu wcześniej, ale teraz jej plan był jasny.
-Zaczekolado-nurkować.
Utopić się w morzu czekolady. Była gotowa na taką śmierć. Zostawiła więc w tyle drogie panny i biegnąc dość radośnie rozstawiła kocyk na polance, który wyjęła ze swego koszyka. Było to parę metrów od leżącej tutaj panienki. Księżna przekonana, iż dziewczyna pozna się na niej, siedząc już na kocu skierowała swe słowa do niej:
-Niech się Pani nawet nie kłopocze mą obecnością, to u mnie normalne.
Po czym zaczęła się rozbierać. O swej normalności była przekonana, lecz ta czaszka leżąca w pobliżu nieznajomej, z pewnością nie była normalna. Ruby udała, że jej nie widzi - czasem tak jest lepiej. I gdy już została w samym stroju kąpielowym, stwierdziła, że poczeka na te, które nie nosiły koszyka, a ciężką zbroję. Myślała, że może to i dobrze, że nie ma parasola, bo jej skóra była na wskroś blada i trochę słońca dobrze by jej zrobiło.



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group