To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Po drugiej stronie krzywego zwierciadła...

Historie Postaci - Historia pewnego demona.

Yako - 4 Grudzień 2016, 00:27
Temat postu: Historia pewnego demona.
Historia:
Około ośmiuset lat temu mieszkańców japońskiej wyspy Sado nawiedziło potężne trzęsienie ziemi. Po tym wydarzeniu, życie mieszkańców pewnej wioski zmieniło się. O dziwo na lepsze. Ale po kolei.
Mieszkańcy tej wioski czcili Inari – boginię płodności, ryżu i rolnictwa. W centralnej części osady, na wzgórzu znajdowała się świątynia, strzeżona przez cztery filary. Na każdym z nich znajdował się lis, zwierzę to bowiem było uważane za wysłannika bogini, jej symbol. Niestety wiara mieszkańców zaczęła podupadać. Spowodowane było to tym, iż w okolicach wioski znajdowały się bardzo nieżyzne ziemie - uniemożliwiały one jakąkolwiek uprawę która zapewniałaby dobrobyt wszystkim wieśniakom Tym bardziej jeśli chcieli sprzedawać to do innych miejscowości czy robić zapasy na zimę. Niestety w większości było to niemożliwe i przez to musieli kupować wszystko od sąsiadów. Nieszczęśliwi ludzie zaczęli tracić wiarę; myśleli, że bogini ich opuściła, że nie są dla niej ważni. Przestawi więc oddawać jej cześć, a świątynia niszczała. Po niezbyt długim czasie, gdy wieśniacy zdecydowali, że świątynię należy zniszczyć, ziemia zaczęła się trząść i w kilku miejscach się rozstąpiła. Dla kapłana z wioski, który jako jedyny był przeciwny temu, by zrównać świątynię z ziemią, był to znak od bogini, świadczący o jej niezadowoleniu z tego co ujrzała. Powiedział, że to co działo się wcześniej, było próbą, która miała sprawdzić ich wiarę. Niestety mieszkańcy nie przeszli jej i teraz wszyscy zginą. To nawróciło wieśniaków, którzy mimo trudnych warunków, zaczęli naprawiać starą świątynię. W końcu, mimo iż kapłan nadal się nią zajmował, naprawienie dość pokaźnej budowli znacznie przekraczało siły jednego człowieka?
Świątynia bardzo szybko odzyskała swoją dawną świetność. Kilka dni później stało się coś czego nikt się nie spodziewał. W domu Ikari pojawił się lokator. Był nim czarny lis o krwistoczerwonych oczach. Może nie byłoby to aż tak dziwne, gdyby nie fakt, że lis ten potrafił mówić ludzkim głosem. Jednak czym on był i skąd się tam w ogóle wziął?
Mieszkańcy uznali go za wysłannika ich ukochanej bogini, która pokazała im swoją łaskę. Na dowód tego wysłała im do pomocy jednego ze swoich lisich popleczników. Nie do końca jednak była to prawda. W trakcie trzęsienia ziemi, zostało uszkodzone jedno z przejść do Krainy Luster, a magia, która się przez to uwolniła, przybrała formę tego co najbardziej czczono, czy może w co wierzono – lisiego demona czy raczej uosobienie lisiego bóstwa.
Był to właśnie Yako, nazywany również przez mieszkańców Kitsune lub Kokko, Zenko. Nie był on jednak tak kochanym stworzeniem za jakie go uważano. Żywił się on bowiem ludzkimi duszami czy, jak kto woli, energią życiową.
Początkowo ludzie nie mogli uwierzyć, że spadła na nich tak wielka łaska. Póki nie zaczęły się zbiory. Pierwszy raz były one dorodne. Zaczęto więc oddawać ogoniastemu coraz większą cześć. Przybywali nawet kapłani z innych wiosek by prosić o błogosławieństwo również dla ich upraw. Yako, za samo pogłaskanie spełniał prośby dobrobytu.
Z czasem gdy przybrał on na siłach, zaczął pokazywać się ludziom jako przystojny mężczyzna lub piękna kobieta z dziewięcioma ogonami. Przez to zaczął budzić nie tylko podziw ale też strach. Oczywiście znaleźli się też tacy, którzy postanowili się do Kitsune zbliżyć. Bo czyż to nie wielkie przywilej oddać się bóstwu? Często takie osoby, wracały do domów wyczerpane lub też znikały bez śladu. Równie często odnajdowane byłe martwe we własnych łóżkach. Yako nie przejmował się tym, że odbierze komuś życie. W końcu to on jest bóstwem i to on dyktuje warunki. Mieszkańcu zaczęli nawet reagować na kolor jego oczu - gdy robiły się czerwone, oznaczało to, że demon jest niezadowolony, gdy jednak miały odcień pogodnego, letniego nieba, mogli być spokojni, że jego gniew ich nie dosięgnie.
Zdarzało się oczywiście, że mieszkańcy za bardzo wierzyli w swoje siły lub też buntowali się przeciwko nagłym zgonom ich bliskich, które nie ograniczały się tylko do kobiet ale również do mężczyzn i dzieci. Wtedy Yako znikał z wioski. Oddalał się od niej, odwiedzał inne wsie lub po prostu udawał się na jakieś odludzie. Zawsze go jednak mogli łatwo odnaleźć. W końcu zawsze tam, gdzie był on tam był urodzaj. Gdy opuszczał świątynię, w niedługim czasie zaczęły marnieć bardziej wymagające rośliny, zmniejszały się wszelkie plony. Przypominało to wieśniakom, że potrzebują tego lisa, mimo iż poza życiem dawał im też śmierć bliskich. Nigdy nie było wiadomo na kogo przyjdzie kolej.
Żył tak przez dwieście lat. W końcu jednak ludzie zaczęli odkrywać, że nie potrzebują Inari do tego by użyźnić glebę. Wynaleźli różne nawozy, które umożliwiały im uzyskanie prawie takich samych plonów jak wtedy, gdy Yako obdarzał ich swoją mocą. Kitsune początkowo zdenerwował się na mieszkańców i spalił świątynię. Pewnej nocy po prostu zabłysnęła ona błękitnymi, lisimi płomieniami i został po niej tylko wypalony plac na wzgórzu. Szybko jednak Yako ochłonął; w końcu mógł się wyrwać z tego miejsca, nie trzymała go tu już bowiem żadna przysięga ani nic takiego. Już zaczynało go nudzić to ciągłe oddawanie mu czci. Nie żeby tego nie lubił, po prostu było to nudne. Ruszył więc w podróż najpierw po innych wyspach, potem opuścił Japonię na dobre.
Zajmował się różnymi zawodami, pracował jako żołnierz, ochroniarz, kochanek. W zależności na co było zapotrzebowanie. Zawsze jednak starał się mieć kontakt z innymi istotami, w końcu musiał się czymś żywić, a energia życiowa zwierzą w ogóle go nie syciła.
Po kolejnych trzystu latach tułaczki, znalazł jeden z odłamków prowadzących do Krainy Luster. Słyszał o niej pogłoski, jakieś niejasne legendy, jednak nigdy nie udało mu się dotrzeć do tego tajemniczego miejsca. Można powiedzieć, że był to jego cel. Może i głupi, podążanie za jakimiś starymi legendami, jednak co innego miał robić? Nie starzał się, nie zmieniał, co mu szkodzi podążać za nieznanym?
Gdy znalazł się już po drugiej stronie Lustra, szybko przekonał się, że to najpewniej stamtąd pochodzi. Spotkał tam wiele osób, które przypominały jego samego. Miały uszy i ogony zwierzęce, najczęściej jednak były to ludzie-koty. Dachowcy. Tak się nazywali. Zaczął więc podróżować odkrywając wiele krain i istot, o których nawet się ludziom nie śniło. W końcu znalazł miejsce gdzie nie musiał się ukrywać z tym, że wcale człowiekiem nie jest.
W międzyczasie nauczył się gotować. W końcu skoro gości u siebie ludzi to byłoby dziwne, że nic nie je, a że mieszka sam to, że nie umie gotować. Czasem dobrze jest się czymś popisać.
Nie oznaczało to jednak, że nie wracał do Świata Ludzi. Ba! Nawet zdobył sławę w jednym z angielskich miast jako gwiazda telewizyjna. Słynął jako aktor w wielu filmach nie tylko takich dla całej rodziny, ale również w horrorach oraz filmach przeznaczonych tylko dla dorosłych. W tych chyba najbardziej lubił grać. W końcu łączył przyjemne z pożytecznym. Uwielbiał igraszki, a do tego miał stały dostęp do pożywienia. No i w końcu jest demonem płodności! Musi się znać na tych sprawach.
Szybko jednak mu się to znudziło. Zdobył fortunę, za którą kupił sobie dom na przedmieściach Glassville. Mógł również spokojnie zdobyć dom w Krainie Luster. Nie musiał się przejmować tym, że zabraknie mu pieniędzy. A jak będzie trzeba to na pewno znajdzie się jakiś klub, który potrzebuje jakiegoś pracownika lub może tancerki, która nie tylko pokaże swoje ciałko ale również pozwoli podotykać.
Słyszał o wojnie, nie interesowała go jednak. Za duży haos, który nie pozwalał na zabawy oraz spokojne zaspokojenie swojego głodu. Trzymał się na uboczu, podróżował po Krainie i Szkarłatnej Otchłani, czekając tylko aż wszystko się uspokoi by mógł znów polować również wśród tych niemagicznych, głupich istot, bo za takie nadal uważał zwykłych ludzi.
Około siedmiu lat temu pierwszy raz poznał kogoś z kim chciał spędzić resztę życia. Lusian Foxoul poślubił Marionetkarkę Natalie. Razem zaadoptowali dwu letniego chłopca o imieniu Kris. Natalie była kompozytorką muzyki filmowej i genialną pianistką. Nauczyła Lusiana grać na fortepianie. Nie jest on wirtuozem, ale coś tam zagra. Umie to jednak tylko pod postacią Lusiana. Ich szczęście nie trwało jednak długo, gdyż po około pięciu latach, w dniu siódmych urodzin chłopaka, pewien pijany kierowca, wjechał w rodzinę demona, przybijając ich do drzewa. Lis chciał im pomóc, jednak nim do nich dotarł samochód wybuchł, odrzucając Lusiana na pobliski samochód i łamiąc dużą część jego kości oraz spalając żywcem jego rodzinę. Przez miesiąc leżał w łóżku pod czujnym okiem jego lekarza, Pardona, brata Natalie. Dzięki jego mocy doszedł do siebie i nakręcił film upamiętniający wypadek. Był to jak na razie ostatni w jakim aktor zagrał.
Luci ma dłuższą przerwę w graniu. Około pięć lat temu, doprowadziła swojego "partnera" do zawału w trakcie kręcenia kolejnych scen pornosa. Udała traumę. Zrobiła to jednak po to by oszczędzić sobie kłopotów z tym, że posiada rodzinę i dwie płci.
Obecnie głównie przemieszcza się między Krainą Luster, a Glassville, polując sobie na energię oraz bawiąc się w najlepsze w różnym towarzystwie. Choć najchętniej spędza ten czas z Gawainem Keerem, jego drugim wybrankiem serca, którego ma nadzieję, nie stracić tak szybko jak Natalie i Krisa.
Po małej przygodzie na Kryształowym Pustkowiu, a mianowicie wzięciu udziału w swoistych Igrzyskach Śmierci, zmieniły się kolory lisołaczej formy Lusiana oraz samego Lisa. Jest teraz biały z czarnymi końcówkami ogonów i uszu, a oczy są czerwone przy sytości i błękitne przy głodzie. Pozostałe formy zostały bez zmian.



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group