To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Po drugiej stronie krzywego zwierciadła...

Retrospekcje - Spotkanie 600 lat temu w odległym kraju

Parvatti - 19 Styczeń 2019, 14:00

Gdy dotarli do łodzi poprawiła kapelusz na głowie. Osłaniał jej białe włosy w szarudze poranka więc nie musiała się bać na zapas, że ktoś zobaczy jej nietypowy wygląd. Poza tym powinna wymyśleć dobrą bajeczkę, by nie marnować za dużo mocy chodząc na ulicach. Gdy wsiedli do łodzi usiadła z tyłu, za lisem. Postanowiła zachować pewną odległość, skoro udaje jego służącą to nie może się spoufalać nadto. Delikatne kołysanie fal uśpiło ją powoli, nawet kiedy jej sen był delikatny niczym bańka mydlana to nie chciała z niego uciekać.
Przypomniała jej się zasłyszana gdzieś i kiedyś bajka. A może sama wymyśliła ją w swojej wyobraźni na potrzeby aktualnej sytuacji w jakiej się znalazła.
Przypomniała sobie, że gdzieś usłyszała historię, że w wiosce daleko na północy w krainach pokrytych lodem i śniegiem żył lud dzielny i silny. Sławili się w łowach na wielkie, morskie stworzenia, które dostarczały im pożywienia na długie miesiące. Jednak jedzenie w wodach i przy lądzie zaczynało brakować. Sieci były puste, a wojownicy próżno szukali zdobyczy. Więc rada starszych zebrała się by przedyskutować sprawę i wysłali najsilniejszych wojowników by sprawdzili oni, co płoszy zwierzynę. Mężczyźni w jaskini znaleźli istoty tak straszne, że nawet nie mogli ich do niczego porównać. Oczywiście zabili te istoty, jednak po całym zdarzeniu zaczęły ich nachodzić dziwne koszmary, przez nie osiwieli ze strachu podczas snu.
Zeszła za lisem na wyspę gdy dopłynęli do brzegu. Nie mogła się doczekać co tu czeka na nią, co może zobaczyć i zwiedzić.
[color=red]-Co będziemy zwiedzać? [/color ]
Zapytała wesoło z entuzjazmem w głosie poprawiając kapelusz, by jeszcze lepiej zasłonił jej białe włody. Nie chciała się niepotrzebnie przemieniać, a jeśli ludzie zaczną się dopytywać to przedstawi razem z lisem odpowiednią bajeczkę po prostu. Raczej jej nie napadną w środku dnia, a nawet jeśli, to nie będzie to problem.

Yako - 10 Marzec 2019, 07:49

Yako siedział spokojnie, czasem zagadując do mężczyzny, który zgodził się ich przewieźć. Żeby nie było cicho, bo przecież trochę będą płynąć, a może dowie się czegoś ciekawe na temat ich celu podróży.
Zerkał też co jakiś czas na Parvatti, by sprawdzić czy niczego nie kombinuje. Ale nie pokazywał nią zbyt wielkiego zainteresowania, tylko takie jakie bogacz może mieć swoją służącą. Czy nie przyniesie mu hańby i tyle. Na jej szczęście siedziała cicho, więc nie musiał się tym przejmować.
Gdy dopłynęli do brzegu, zapłacił i podziękował uprzejmie, przepraszając za kłopot. Cały czas był miły i nie pokazywał ani razu, że gardzi mężczyzną, który zgodził się ich wieźć. Był przydatny, niech ma więc choć tę odrobinę łaski. W końcu dzięki takiemu zachowaniu Lisa, nie był aż taki zestresowany, więc na pewno lepiej mu się płynęły. Dlaczego te larwy są takie proste do rozgryzienia?
Szedł przed siebie, rozglądając się ukradkiem. Zatrzymał się dopiero, gdy oddalili się od przystani - pójdziemy do największego miasta, które się tu znajduje. Skoro chcesz poznać trochę kulturę i teatr. Może będą akurat jakieś przedstawienia - powiedział obojętnym głosem i ruszył przed siebie. Nie przejmował się tym czy Par chce coś zjeść czy napić się. Nie myślał takimi kategoriami. W świątyni zajmowali się tym mnisi. Sami sobą się umieli zająć, a jak kogoś przynieśli dla Demona, to oni myśleli o tych głupotach.
Niedługo po tym jak weszli na główną drogę miał wrażenie, że ktoś za nimi podąża i chyba faktycznie jacyś ludzie szli za nimi. Ale nie miał pewności czy idą w tym samym kierunku, czy jednak to oni są ich celem. Był jednak czujny, choć nie było tego po nim widać. Był w pełni zrelaksowany, jakby szedł na spokojny spacerek.

Parvatti - 1 Kwiecień 2019, 13:24

Przez całą podróż łodzią Parvatti siedziała cicho. Jak to prawdziwa służąca, którą przecież odgrywała - nie odzywała się i tylko czasami podnosiła głowę by się rozejrzeć. Między tymi zabiegami spuszczała głowę na dół i drzemała. Jednak ten sen był delikatny niczym bańka mydlana więc każdy dżwięķ wyrywał ją i z brutalnością kazał otworzyć oczy. Jednak w końcu dopłynęli do brzegu, jak posłuszna służąca wyszła za swoim panem z pochyloną głową.
-Dobrze, tylko może powiesz mi co to za wyspa? Albo wiem, opowiedz więcej o zwyczajach w tym kraju.
Starała się mówić japońskim, jednak większość słów mówiła w dialekcie z Krainy Luster, lub Chińskim. Szła za lisem rozglądając się nieśmiało, przy takich zabiegach zauważyła, że ktoś za nimi ciągle idzie, jednak nie spodziewała się, by ludzie tutaj byli na tyle głupi, by atakować zamożnego człowieka w tłocznym miasteczku, w samym środku dnia. Jeśli jednak taki był ich zamiar, to musiała przyznać, że mieli niezłe jaja. Oby jednak nie narobili sobie za szybko wrogów. Nie lubiła przelewać niepotrzebnie krwi, więc lepiej było by, gdyby obeszło się bez walki.
-Jak myślisz, czemu za nami idą?
Zapytała się cicho lisa, na chwilę zbliżając się do niego, po odpowiedzi zamierzała pochylić się i wrócić na swoje miejsce za wysoką, czarnowłosą postacią.

Yako - 10 Kwiecień 2019, 22:56

Rozejrzał się, czy nikt ich nie podsłuchuje, albo nie jest za blisko. Jakby widzieli po prostu, że coś mówi, to nikt by się nie przejął. W końcu nikt mu nie zabroni wydawać poleceń, albo pouczeń dla swojej służki.
- To Honsiu, nasza największa wyspa. Jak można się domyślić, jest to też główna wyspa - powiedział pokrótce. Bo co więcej miał mówić? Był tutaj może raz czy dwa, jak naprawdę chciał nastraszyć ludzi, którzy mieszkali w cieniu jego świątyni. Raczej chyba Parvatti nie była, aż taką idiotką by nie domyślić się, że tutaj też urzęduje władca całej Japonii. Ale cóż...najwyżej jej to powie, ale miał nadzieję, że nie będzie musiał.
Westchnął ciężko. I co on jej miał powiedzieć? - od zawsze największym szacunkiem, poza oczywiście bóstwami i ich wysłannikami - uśmiechnął się delikatnie - darzy się starszych. Rodziny mieszkają długo ze sobą, mimo iż często jest to kilka pokoleń. Jak mogłaś zauważyć, ludzie lubią tutaj pokazywać różne przedstawienia, ale także tańczyć. Jednak te najpiękniejsze tańce, zazwyczaj zarezerwowane są na święta, dla władców albo też dla bóstw. W zależności od okazji - wzruszył ramionami - dużo opowiadać...może lepiej powiedz co dokładnie by Cię interesowało? - powiedział z lekką rezygnacją.
Szedł prosto, jakby w ogóle nie zauważył uzbrojonych mężczyzn - nie znają mnie. Nie jestem stąd, widać, że nie jestem żołnierzem. Nie powinienem więc nosić broni. Na razie jednak sprawdzają co kombinuję i pewnie zanim dojdziemy do większego miasta nas zatrzymają - powiedział spokojnie, jakby to nie było nic takiego - jakbyś to Ty miała widoczną broń, to już pewnie byśmy mieli spore problemy - dodał jeszcze.
Tak myślał przynajmniej, bo z ich strony dochodził go szczęk broni. Parvatti mogła tego nie słyszeć, ale Yako miał nawet pod ludzką postacią, lisie zmysły. Udawał jednak, że nic się nie dzieje - udawaj, że ich nie widzisz, bo to może być podejrzane i jeśli przyjdą, udawać niemowę. Nie wydaj z siebie żadnego dźwięku i nie waż się wtrącać jakby doszło do walki. Nie wiem dokładnie skąd są, więc lepiej nie pokazywać, że nie jesteś japonką, a przynajmniej, że nie sprawiasz żadnego zagrożenia - uprzedził ją i ziewnął szeroko, jakby naprawdę był znużony drogą - niedługo zrobimy postój na posiłek i odpoczynek, możliwe, że wtedy albo nas zaczepią albo minom.

Parvatti - 16 Maj 2019, 13:10

Słuchała go uważnie i zapamiętywała fakty. Czyli mogą jechać do stolicy, a przynajmniej do największego miasta na tej wyspie. Pewnie tu też przebywa ich władca. Ciekawe czy mają króla, czy cesarza, czy cara. Albo jeszcze inną nazwę dla osoby rządzącej. Kto wie, może zobaczy pałac, albo inne miejsce z którego wydaje rozkazy. Dobrze, że się z nim udała, bo ludzie mieszkający w tym kraju byli wyjątkowo nieprzyjaźni. Przynajmniej dla niej, bo chytry lis puszył się tutaj tak samo, jak na tej swojej wyspie.
-Teatr, chce zobaczyć wasze najlepsze przedstawienie.
Powiedziała na tyle cicho, by tylko Yako mógł ją dosłyszeć. Pochyliła niżej głowę odgrywając swą rolę dobrej niewolnicy. Słysząc o tym, że ma być cicho tylko przytaknęła. Cóż musieli jakoś się ukrywać, znaczy ona musiała, bo to, że lis taszczył ze sobą kupę żelaztwa, to nie przeszkadzało. Nie, wczale, ale on jest wielkim posłańcem bogini od 7 płodów bla bla bla. Paro wytężyła zmysły by ocenić ile osób za nimi podąża. Skupiła się i udało jej się wśród odgłosów ulicy wydobyć rytm kroków zgodny z dreptaniem lisa. Była ich napewno 4 osób, uzbrojonych. Mogła się zawsze pomylić, kroki mogły się zlać w jedną sekwencję.
Przestała używać mocy i spokojnie szła dalej przed siebie, czasem tylko rozglądając się na boli i podziwiając architekturę, oraz obserwując uliczne zwyczaje. Ludzie się witali, żegnali, handlowali. Niektóre kobiety otwierały drzwi na siedząco. Cóż za niepraktyczny rytuał.A oni szli dalej, poroli nadchodził czas, gdzie powinni zrobić przerwę i oczekiwać konfrontacji.

Yako - 3 Czerwiec 2019, 20:24

Ale się uparła na ten zasrany teatr....Nie znał aż tak dobrze tej wyspy. Był tutaj kilka razy, gdy opuszczał Sado dla siania większego postrachu wśród mieszkańców jego wiochy, ale aż tak nie interesował się tym co tutaj może znaleźć.
Będzie chyba musiał popytać, ale czy na pewno mu się chciało dla takiego śmiecia? Nie był w zupełności pewny - ]wiesz, że najlepsze przedstawienia są okazyjne, a nie na zawołanie? Nawet dla bóstwa - powiedział, zerkając na nią uważnie. Ta to ma wymagania. Najlepszy spektakl...a tfu.... - ]musiałabyś chyba zostać tu na dłużej i służyć na dworze by coś takiego zobaczyć - rzucił mimochodem. Jemu to było obojętne, przynajmniej jeden problem byłby z głowy.
Usiedli na przydrożnej polanie, w cieniu wiśniowych drzew. Yako rozsiadł się i czekał aż Par przygotuje posiłek. Musieli grać.
Zbrojni mężczyźni zaczepili go, ale tylko zapytali o cel podróży. Widać było, że są nieufni, ale życzyli miłego dnia i ruszyli w dalszą drogę.
Demon sięgnął po sake i upił trochę -] w mieście prawdopodobnie będziemy mieli problemy. Wątpię by ot tak zapomnieli o tym, że nas spotkali - powiedział spokojnie jakby nic. W ogóle się chyba tym nie przejął. Czyżby był pewny, że nic się nie stanie? A może miał jakiś plan? To mógł wiedzieć tylko Lisi demon, który przyglądał się spadającym płatkom wiśniowego drzewa.



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group