To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Po drugiej stronie krzywego zwierciadła...

Morze Łez - Zatoczka

Jocelyn - 24 Styczeń 2017, 17:11

- Mogę już wyjść? Zastanawiam się jaką strukturę mają jej łuski. Nigdy nie miałem do czynienia z rybnymi ludźmi... Ich ogony ciekaw jestem.. -
- Jeny Samaelu. Proszę zachowaj swoje rozmyślania w swojej sferze. Na razie się nie pokazuj. Jest płochliwa niczym sarenka. -
Musiala szybko mu odpowiedzieć inaczej jej glowa zostałaby zalana naukowym zargonem i jego licznymi wspomnieniami dotyczącymi jego naukowych odkryć. Przeżyła to już pare razy i za wszelką cenę chciała uniknąć kolejnego razu. Trudno się pozbierać po czymś takim. Wiedziała że on nie robił tego celowo. Po prostu taki był.
Westchnęła ukradkiem. Przez wietrzyk który przywołała by oczyścić dziewczę trochę piachu osadziło się na jej skrzydłach. Rozłożyła je całkiem i pare razy machnela unosząc się parenascie centymetrów w powietrzu. Nie ma nic gorszego niż piach między piórami który uwiera gorzej niż kamyki i drzazgi w butach.
Słońce swoim ciepłym blaskiem powodowało że jej skrzydła wyglądały wręcz jakby płynęły na ich końcówkach.
Dopiero teraz zwróciła uwagę że dziewczyna zmieniła pozycję na... Typowo syrenia. Na w pół leżała. Nie ma co się dziwić że mężczyźni dają się uwieść kobietom Posejdona. Urodziwe to, niewinne i tajemnicze. W dodatku ta tutaj miała zarumienione policzki i sarnie oczy. Chodzący a w zasadzie pływający grzech.
Jej pytanie było dość nietypowe aczkolwiek spotykała się z nim dość często. Nie była pewna dlaczego jej skrzydła wzbudzają taką sensację w tym świecie.
Podeszła na tyle blisko kobiety by była w stani sięgnąć. Nastepnie rozprostowala prawe skrzydło i obniżyła je tak by dziewczyna mogła je dotknąć. Pióra Jocelyn w dotyku były diabelnie miękkie i delikatne. W każdym włóknie, każdego pióra znajdowało się coś na kształt diamentowego pyłu. Stąd takie a nie inne barwy. Nie powodował on jednak że skrzydła były jakoś nienaturalnie ciężkie czy szorstkie.
- Śmiało. - uśmiechnęła sie trochę krzywo. Co jak co ale uśmiechac to Joce sie chyba nigdy nie nauczy.

Szprotka - 24 Styczeń 2017, 17:41

Skrzydła dziewczyny błyszczały się wszystkimi kolorami tęczy. Wręcz prosiły syrenkę, aby ich dotknęła. Podsunęła się nieco bliżej, by bez problemu do nich sięgnąć, zaś kiedy była dostatecznie blisko, wyciągnęła ku nim rękę. Na samym początku ledwie musnęła pióra opuszkami palców. Dopiero po tym momencie odważyła się położyć na skrzydle Joce całą dłoń.
Momentalnie na usta dziewczyny z morza wstąpił błogi uśmiech.
- Takie miękkie... - zamruczała, kładąc delikatnie uszy i kontynuując mizianie z kolorowymi piórami skrzydlatego dziewczęcia; krótko potem zbliżyła do nich policzek. - Jakie miłe... - wymruczała po chwili, niemal odpływając (metaforycznie, rzecz jasna).
Kiedy minęła prawie minuta takiego tulenia się do skrzydła Joce, syrena natychmiast cofnęła się od niej, wyraźnie zawstydzona tym, że musiała ją tak trzymać blisko siebie.
- Wybacz... - Spuściła głowę i przez jakiś czas tylko patrzyła to na buty Joce, to na piasek.

Jocelyn - 24 Styczeń 2017, 21:38

Nie była pewna czy syrena zdawała sobie sprawę z tego jak bardzo wrażliwe są skrzydła u opętańców. Oczywiście na delikatne bodźce. Wirus przez którego następuje mutacja jest strasznie specyficzny. U Jocelyn jest tak że każdy delikatny dotyk przyprawia ją o dreszcze.
Tak więc gdy syrena najpierw delikatnie ją pogladzila by później się w nie wtulic spowodowało ze na policzki francuski wstąpił blady rumieniec.
Była pani kapitan skierowała wzrok na niebo. Czula się lekko niezręcznie.
- Przysięgam że rezerwę jej trzewia a łeb rzucę sępom na pożarcie - rozbrzmial w jej głowie lodowaty skrzek Samaela. Joce sie lekko zdziwila. Wiedziała że drażni go jak jakiś facet do niej podbija i staje się wtedy istnym ptakiem obronnym ale żeby reagować tak nawet na kobiety?
- Sammy przestań. - nie odpowiedział jej już na to. Fuknal tylko. Czuła jego niezadowolenie jednak wiedziała że lada chwila mu to minie. As always.
Rybia kobieta zdała sobie sprawę z tego że trochę za długo się rozplywala nad jej częścią ciała. Zakłopotanie było dość na miejscu. Sama Joce czuła to co czuła. W sumie przez dotyk kobiety morza jej serce poczuło tęsknotę. Tęsknotę tak niespodziewanie wielką że po jej policzku splynela pojedyncza łza którą czym prędzej wytarla. Jej ciało jakby straciło na chwilę energię a każde uderzenie serca bolalo. Uspokoiła jednak swoje myśli i emocje. Przecież kiedyś na pewno...
- Nic nie szkodzi panienko. Imię twe poznać mogę? - mimo ze robiła to tylko w myślach to niezbyt jej pasowało nazywanie syreny tymi wszystkimi epitetami.

Szprotka - 24 Styczeń 2017, 21:57

Na moment podniosła wzrok i zamarła. Czy ona... płakała? to przez nią? Cokolwiek mogła jej zrobić, naprawdę tego nie chciała! Słowo! Już miała zacząć zasypywać Opętaną przeprosinami, gdy została zapewniona, że wszystko w porządku. Chciała poznać jej imię?
- Uhm... K-Kalto... Przepraszam... - przedstawiła się i przeprosiła jednocześnie za cokolwiek, co zrobiła. - N-nazywam się... Kalto... - powtórzyła po chwili dla pewności.
Profilaktycznie, by już nie zranić dziewczyny, Kalto cofnęła się na poprzednie miejsce i wlepiła wzrok we własny ogon. Nie chciała, by przez ten wypadek "anielica" ją opuściła. Bardzo nie lubiła być sama, to ją przygnębiało - i to bardzo.
- Czy... Czy zostawisz mnie przez to? - zapytała po chwili cichutko; chciała mieć pewność co do swoich obaw, a raczej co do tego, że owe obawy się nie spełnią.

Jocelyn - 26 Styczeń 2017, 17:35

Miała nadzieję że dziewczyna nie zauważyła tej pojedynczej łzy tęsknoty. Jocelyn nawet nie zdawała sobie sprawy z tego uczucia w jej sercu aż do tej chwili.
Gregory stał się dla niej kimś wyjątkowym nawet jeśli sama trucicielka tego do siebie nie dopuszczala. Te parę chwil które dane im było razem spędzić miało w sobie coś czego kobieta szukała nieświadomie. A teraz jej serce z lodu, jeśli to możliwe, zamarza jeszcze bardziej przez jego nieobecność.
Jej myśli jednak krążyły teraz wokół Kalto. Dziewczyna zachowywała się trochę jak zaszczute zwierzę. I te przeprosiny. Za co ją właściwie przeprosiła? Jeśli za to głaskanie to trochę niepotrzebnie. Joce przecież nie odebrała tego jako czegoś złego. Trochę było jej teraz głupio. I gorąco. Jak cholera. Słońce prazyło niemiłosiernie a z racji że stała na otwartej nie zacienionej przestrzeni...
- Przepraszam że musisz na to patrzeć ale jest mi za gorąco - powiedziala spokojnie po czym sciagnela skórzane spodnie oraz bluzkę, zostając się w czerwonej koronkowej bieliźnie. Nie czuła się jakoś specjalnie skrępowana. Tym czy się przypadkiem opali też nie z racji że wirus skutecznie utrzymuje jej skórę w mlecznym odcieniu.
Niezbyt rozumiała dlaczego miałaby zostawić kobietę samą. Sprawiała mile wrażenie i Joce miała chęć poznać ja trochę bliżej.
- Absolutnie. Nigdzie się nie wybieram panienko Kalto. Nie zrobiła panienka przecież nic złego więc proszę nie przepraszać - usiadła na konarze obok syreny. Chciala się uśmiechnąć ale jakoś jej to nie wychodziło więc dała sobie spokój.

Szprotka - 26 Styczeń 2017, 19:14

Gwałtowny strach, że Kalto znowu zostanie sama, zniknął w mgnieniu oka, kiedy syrena została uspokojona słowami skrzydlatej dziewczyny, zastąpiło ją za to urocze zakłopotanie, kiedy na jej oczach zrzuciła ona swoje odzienie. Znowu, ale tym razem zostawiła sobie bieliznę - taką ładną, koronkową i czerwoną jak krew. Bardzo intensywnie kontrastowała ona z dość bladą cerą Joce. Senna syrenka już teraz była całkiem ładnie, łagodnie opalona. Nie tylko to, bo skrzydlata mogła zobaczyć u rybiastej również wyraźnie wyćwiczone, ale nie "umężniające" mięśnie tu i tam. Zresztą byłoby dziwnie, gdyby ich nie miała. A wszystko to dzięki całym dniom spędzonym na słońcu, skąpana w krystalicznie czystym morzu.
Znów czerwona na policzkach, na moment odwróciła wzrok od Opętanej, nie chcąc, by odnosiła wrażenie, że jest przez nią obczajana. Potem jednak wróciła do niej w pełni swojego socjalnego nieogarnięcia.
- ... - Ewidentnie było po niej widać, że myśli, jak zacząć rozmowę. - A-a tobie jak na imię? - zapytała wreszcie po długiej chwili ciszy, ze swojej strony; przecież dziewczyna o pięknych skrzydłach jeszcze się jej nie przedstawiła.

Jocelyn - 31 Styczeń 2017, 17:32

Niestety wbrew temu co Joce rzekła, musiala juz wracać. Zanim doleci do siebie się sciemni a ma pewne sprawy na głowie nie cierpiące zwłoki. Nie mogła dłużej pozwolić sobie na zostanie na plaży.
- Przepraszam Cie najmocniej moja piękna ale musze wracać. Obowiązki wzywają - zastanowiła sie chwile po czym wyrwała sobie pióro. Zrobila z niego zawieszke na łańcuszek po czym zawiesiła ją na srebrnym łańcuszku który dala dziewczynie.
- W ramach rekompensaty. Jest wodoodporne wiec tego nie zmoczysz- uśmiechnęła sie po czym gwizdnela na Samaela i odleciała do siebie.
Z. T

Szprotka - 1 Luty 2017, 23:18

Zaskoczona, spojrzała w kierunku Joce, potem na prezent w postaci piórka, potem znów na nią. Ale przecież... przecież powiedziała, że jej tak nie zostawi! Dlaczego nie dotrzymała słowa?
- Ale obiecałaś! - krzyknęła, ale była już praktycznie pewna, że Opętana jej nie słyszy.
Znów została sama jak palec... Przygnębiona brakiem czyjegokolwiek towarzystwa, skuliła się na piasku, obejmując własny ogon tak jakby obejmowała nogi pod kolanami, a następnie spojrzała przygaszona na wykonany przez skrzydlatą naszyjnik z piórka. Boleśnie westchnęła, ale nie płakała. Daleko jej było do płaczu. Była po prostu poważnie przygnębiona.
Zawiesiła sobie piórko na szyi. Następnie położyła się na piasku, by do końca wyschnąć. Gdy tak się stało, podpełzła do wózka i wyciągnąwszy go poza piasek, siadła na nim z niemałym trudem. Na szczęście jej ogon był dostatecznie silny, by na nim ustała. Ściągnęła hamulec i powoli ruszyła przed siebie. Była zmuszona co chwila się na nim poprawiać, by płetwa nie dotykała ziemi, ale jakoś jej to szło.

zt

Soph - 11 Styczeń 2019, 00:28


    Mniejsza kopuła witająca zbłąkanych najczarniejszą czernią i brakiem widoczności rozciągnęła swe lepkie macki na północnym krańcu Morza Łez, u ujścia Herbacianej Rzeki. Zarówno dopływ rzeki, jak i otaczające ją tereny: piaszczyste plaże, plantacje wodnolubnych warzyw, dwa niewielkie miasteczka oraz ukryte leża Bestii przykryte zostały nieprzeniknioną ciemnością, rozświetlana jedynie światłem lamp mieszkających tu ludzi. Nawet widzące w nocy Bestie nie wychodzą ze swych zwykłych kryjówek i czekają na powrót światła. Mieszkańcy z kolei zatrzaskują okiennice i ryglują drzwi, bowiem w trakcie Czarnodni sąsiad staje się największym wrogiem i zagrożeniem.



Kopuła trwać będzie do końca Wyzwań fabularnych Styczeń-Marzec



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group