• Nie minęło zbyt wiele czasu od rozpoczęcia działalności AKSO, a po całej Otchłani rozniosła się wieść o tajemniczej mgle, w której znikają statki. Czytaj więcej...
  • Wstrząsy naruszyły spokój Morza Łez!
    Odczuwalne są na całym jego obszarze, a także na Herbacianych Łąkach i w Malinowym Lesie.
  • Karciana Szajka została przejęta. Nowa władza obiecuje wielkie zmiany i całkowitą reorganizację ugrupowania. Pilnie poszukiwani są nowi członkowie. Czytaj więcej...
  • Spectrofobia pilnie potrzebuje rąk do pracy! Możecie nam pomóc zgłaszając się na Mistrzów Gry oraz Moderatorów.
Trwające:
  • Skarb Pompei
  • Zmrożone Serce


    Zapisy:
  • Chwilowo brak

    Zawieszone:
  • Brak
  • Drodzy użytkownicy, oficjalnie przenieśliśmy się na nowy serwer!

    SPECTROFOBIA.FORUMPOLISH.COM

    Zapraszamy do zapoznania się z Uśrednionym Przelicznikiem Waluty. Mamy nadzieję, że przybliży on nieco realia Krainy Luster i Szkarłatnej Otchłani.

    Zimowa Liga Wyzwań Fabularnych nadeszła. Ponownie zapraszamy też na Wieści z Trzech Światów - kanoniczne zdarzenia z okolic Lustra i Glasville. Strzeżcie się mrocznych kopuł Czarnodnia i nieznanego wirusa!

    W Kompendium pojawił się chronologiczny zapis przebiegu I wojny pomiędzy Ludźmi i KL. Zainteresowanych zapraszamy do lektury.

    Drodzy Gracze, uważajcie z nadawaniem swoim postaciom chorób psychicznych, takich jak schizofrenia czy rozdwojenie jaźni (i wiele innych). Pamiętajcie, że nie są one tylko ładnym dodatkiem ubarwiającym postać, a sporym obciążeniem i MG może wykorzystać je przeciwko Wam na fabule. Radzimy więc dwa razy się zastanowić, zanim zdecydujecie się na takie posunięcie.

    Pilnie poszukujemy Moderatorów i Mistrzów Gry. Jeżeli ktoś rozważa zgłoszenie się, niech czym prędzej napisze w odpowiednim temacie (linki podane w polu Warte uwagi).

    ***

    Drodzy użytkownicy z multikontami!
    Administracja prosi, by wszystkie postaci odwiedzać systematycznie. Jeżeli nie jest się w stanie pisać wszystkimi na fabule, to chociaż raz na parę dni posta w Hyde Park
    .
    Marionetki – otwarte
    Kapelusznicy – otwarte
    Cienie – otwarte
    Upiorna Arystokracja – otwarte
    Lunatycy – otwarte
    Ludzie – otwarte
    Opętańcy – otwarte
    Marionetkarze – otwarte
    Dachowcy – otwarte
    Cyrkowcy – otwarte
    Baśniopisarze – otwarte
    Szklani Ludzie – otwarte
    Strachy – otwarte
    Senne Zjawy – otwarte
    Postaci Specjalne – otwarte

    Ponieważ cierpimy na deficyt Ludzi, każda postać tej rasy otrzyma na start magiczny przedmiot. Jaki to będzie upominek, zależy od jakości Karty Postaci.



    » Archiwum X » Labyrinth of Evil
    Poprzedni temat :: Następny temat
    Autor Wiadomość
    Grapevine



    Gość

    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 26 Sierpień 2011, 08:51   Labyrinth of Evil

    Tak, to właśnie ten dzień. To właśnie dziś miała rozpocząć się misja. Cała grupka, która liczyła sobie trzy osoby stała przed wejściem do labiryntu. Fakt, były do niego trzy wejścia, a uczestników, też było tylu. Mogli się rozdzielić lub coś w tym rodzaju. Wszyscy stali i z niecierpliwością czekali na osobę, która miała im co nieco wyjaśnić. Otoczenie było piękne. Wejścia do labiryntu ozdobione były kolorowymi kwiatami, lecz woń z nich płynąca niebyła, aż tak przyjemna. Atmosfera w środku, też była dziwna, jednak drużyna nie zwracała na nią zbytnio uwagi. Przecież musieli się teraz skupić i czekać na mężczyznę, który miał im wszystko wytłumaczyć. Raz na jakiś czas w środkowych drzwiach pokazywały się czerwone ślepia, które przypominały oczy człowieka. Jednak nie wiadomo, czy na pewno nimi były. Mogły to być oczy jakiegoś potwora lub zwierzęcia, ale mniejsza o to. Nagle zaczęła powstawać mgła, a była taka gęsta, że po prostu prawie nic nie było widać. Wkrótce cała trójka usłyszała straszny dźwięk, po czym mgła zniknęła, a przed nimi stał pewien facet. Na oko około trzydziestoletni. Był ubrany w czarny garnitur i spodnie. Miał na sobie, też czarny cylinder, lecz był troszkę naderwany z prawej strony. Uśmiechnął się do Brenny i powiedział do wszystkich bardzo spokojnym głosem, jak na taką poważną sprawę :
    - Dzień dobry wszystkim, tak jak było mówione w zapisach na misję miałem, Wam tu coś wytłumaczyć, dlatego stoję tu i czekam na Wasze pytania. Chyba, że żadnych nie macie? Powiedzcie coś, bo nie chcę mi się tu tak stać. Hę?
    Tak więc wszyscy teraz mogli zadać jakie tam chcieli pytania i misja miała po tym ruszać. Zostaje jeszcze tylko jedna sprawa, czy same kobiety dadzą sobie rade. Nagle mężczyzna zaczął drapać się, po swojej nieco wyłysiałej głowie. Chyba miał zamiar coś powiedzieć, jednak zamknął buzię i nic nie mówił. Jednak znowu ją otworzył i powiedział :
    - Pamiętajcie, aby patrzeć dookoła, bo gdzieś obok Was mogą być cenne wskazówki, które mogą pomóc przejść bezpiecznie labirynt, no i uważajcie na siebie.
    Popatrzył na wszystkich dookoła i zaczął opierać się o jakiś słup, który stał obok. Stał patrząc na wszystkich, a w ręku trzymał jakiś skrawek papieru. Jeszcze raz popatrzył i zaczął :
    - Zapomniałem, o jeszcze jednym! Macie ode mnie jedną podpowiedź. Kiedy nie będziecie wiedziały czegoś, to możecie mnie wezwać.
    Nadal patrzył i czekał na pytania uczestników.


    edit - kolejność dowolna, póki co.
      
    Brenna
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 26 Sierpień 2011, 10:05   

    Brenna razem ze swoim jednorożcem Mystique przyszła na miejsce, gdzie miała rozegrać się ich misja. Były tam już dwie inne osoby, w tym dziewczyna, którą poznała nad jeziorkiem. Ale nie przejęła się tym, tylko obejrzała z zewnątrz to, co ją czekało.
    Labirynt wyglądał na ogromny. I pewnie też taki był. Prowadziły do niego trzy miejsca. Było ich tyle, ilu uczestników. Zapewne po to, aby każdy z nich wszedł innym i sam decydował o swojej drodze wewnątrz. Przynajmniej tak podejrzewała Brit. Każde wejście zdobiły kolorowe i piękne kwiaty, z których płynęła jednak mniej piękna woń. Brenna mogła nawet z czystym sumieniem powiedzieć, że była ohydna.
    Atmosfera wewnątrz labiryntu nie wyglądała na przyjemną. W ciemności pokazywały się co chwila czerwone oczy. Brinne wzdrygnęła się. Czuła, że wewnątrz czeka na nią coś, co na pewno nie ma przyjaznych zamiarów. Mystique chyba wyczuł to samo, bo zaczął parskać i grzebać kopytami w ziemi. Brenna zaczęła go szybko uspokajać.
    Wtedy wszystkich otoczyła mgła tak gęsta, że nie było widać nikogo wokół. Tylko dotykiem udało się kotce uspokoić Eques'a. Zaczynała żałować, że wzięła go na tę misję, ale jednocześnie się cieszyła, bo nie musiała mierzyć się z tym wszystkim sama.
    Nagle mgła zniknęła i przed dziewczynami pojawił się mężczyzna w czarnym garniturze i obdartym kapeluszu. Uśmiechnął się do Brenny i zapytał, czy dziewczyny mają jakieś pytania. Brinne rozejrzała się, patrząc na towarzyszki i próbując wymyśleć jakieś pytanie, ale słabo jej to wyszło. Zapamiętała sobie, żeby uważać na wskazówki w labiryncie. Wiedziała, że będą dobrze ukryte, więc musiała sobie zakodować w główce, żeby mieć oczy szeroko otwarte.
    -A jak mamy pana wezwać?-Zapytała po ostatniej podpowiedzi prowadzącego. Naprawdę nie wiedziała, jak ma to zrobić, a myślała, że pewnie się to jej przyda.
    Feste
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 26 Sierpień 2011, 13:32   

    Pierwsze, co przyszło jej na myśl, gdy stanęła między uczestnikami wyprawy, to to, iż nie była to spora grupka. A skąd! Co więcej, składała się z samych kobiet. Mgła wzięta znikąd niemało ją zaskoczyła, lecz po niej pojawił się już upragniony człowiek, będący prowadzącym. Łypnęła nań bacznym wzrokiem, oglądając go od stóp, do głów. Kapelusznik? Nie, jego kapelusz był zbyt zwyczajny. Uśmiechnął się, kierując ów grymas do jednej z dziewcząt.
    - Hm? To znowu ty? - spytała, dopiero teraz kojarząc Brennę z nowopoznaną osóbką. I znów miała ze sobą tego parszywego jednorożca. Czyżby ją śledziła? A może była bezduszną materialistką, która zjawiła się tutaj przypadkiem tylko po to, aby uczynić z tej misji misję łupieżczą.
    Skierowała głowę w kierunku mężczyzny, gdyż zaczął zaraz mówić. A to, co mówił, winno być przydatne, przynajmniej na początek, dla takiego nieopierzonego świeżaka jak ona. Pytania? Jakie pytanie mogłoby być pomocne w tej sytuacji.
    - Czy... Czy mamy jakieś ograniczenia czasowe? Na przykład trzy godziny od startu oba wyjścia się zamykają i spoczniemy tutaj na wieki, albo za kilkadziesiąt minut uaktywnią się pułapki bezdyskusyjnie śmiercionośne? - nie chciała za nic podrzucać im pomysłów, ale pragnęła się upewnić, czy przykładowo może sobie pójść na herbatkę z jakimś gryfem zamieszkującym labirynt, czy ma od razu odrąbać mu czymś łeb i gnać na urwanie karku dalej. Skrzyżowała ręce na klatce piersiowej, dopiero teraz lepiej przypatrując się wejściom. Kwiecie z pewnością było zdradzieckie, zresztą świadczyła o tym zniesmaczająca woń, poza tym nic ciekawszego nie dostrzegła. Jednakże, mignęły opalizujące czerwone ślepia. Hm? Do jakiej to maszkary należą, i do jakiej je przypisać? Równie dobrze mogła powiedzieć, że kłębiło się tam mnóstwo kopii jej osoby, ponieważ ślepia posiadała podobne.
    Skinęła głową na przestrogę człeka w kapeluszu, zapamiętując, żeby być nader czujną i obserwować otoczenie. Im szybciej, tym lepiej. Ale mniej ciekawiej. Na kolejne oznajmienie uniosła brwi, przytakując pytaniu zadanemu przez Brennę.
    - Właśnie, jak? Same się mamy domyślić? - w obliczu pozornej bezradności trzech panien, pozostawienie ich bez żadnego wyjaśnienia zakrawało na okrucieństwo, prawda? Jakżeby nie.
    Zerknęła na Myrentali, nie zauważając żadnych cech wskazujących na jej rasę. U Brenny i obecnie także u Feste było to łatwiej rozpoznać, natomiast owa dziewczyna... Była człowiekiem? Dobrze przynajmniej, że nie musiały współpracować i każda szła własną drogą. Chociaż, w zasadzie mogą spotkać się później w jakimś ślepym korytarzu i walczyć na śmierć i życie z magicznym, bezwzględnym oprawcą... Czubkiem buta wyżłobiła w ziemi płytkie wgłębienie, strzygąc przy okazji uszami, by wychwycić zew smoka lub czegoś w tym rodzaju, co rzuciłoby się jej do gardzieli zaraz po znalezieniu się wewnątrz labiryntu.
    Myrentali



    Gość

    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 31 Sierpień 2011, 23:15   

    Myrentali miała własny, nadrzędny cel, który ja przywiódł w to miejsce. O dziwo nie zależało jej na nagrodzie oferowanej przez łysawego facecika w kapeluszu, który niedługo po zgromadzeniu się wszystkich uczestników wyprawy pojawił się by namieszać im w głowach. Ona chciała poćwiczyć, poobserwować resztę grupy, wszak były z innych ras. Dlatego nie na rękę było jej rozdzielenie się grzecznie, każda do swojego korytarzyka, wtedy misja ta straciłaby odrobinę sensu w jej oczach. Tą dokładnie, która pozwalała łamać kodeks MORII i pozwalać nieludziom spokojnie stąpać po ziemi naznaczonej śladami jej przyjścia.
    Ponure rozmyślania dotyczące trzech korytarzy przerwał przybyły mężczyzna. Niezbyt atrakcyjny facecik odtrąbił pytanie czy może one jakichś nie mają i kazał im na siebie uważać. Uroczo. W zadawaniu pytań została uprzedzona przez obie panie pozbawione ludzkiego pochodzenia. Swoją drogą istny babiniec, tylko kobiety rzuciły się na tą misję? Ciekawe czy z tego faktu można wysnuć wnioski dotyczące ogólnej degeneracji rodzaju nie-ludzkiego, ale męskiego w Krainie Luster czy to po prostu przypadek. Mniejsza o to.
    -Każda z nas ma iść osobną ścieżką? Jaki jest cel? Mamy się dobłąkać do określonej rzeczy, miejsca?-stwierdziła chcąc mieć jasno zdefiniowane co w zasadzie powinna zrobić. Może na środku stoi złoty puchar i wyskoczy z niego przystojny blondyn, nazwijmy go Cedrikiem, całkiem nagi. To był niezły motyw do zagłębiania się w labirynt, w którym coś już się czai. I to coś ma czerwone oczy, które przez chwilę mignęły w jednym z wejść. Wiedziała, że Cienie miały takie oczy, lecz w tym wypadku nie miała pewności czy należą one do istoty humanoidalnej. Dokładnych badań na temat bestii, czyli mitycznych stworów występujących głównie w Krainie Luster, MORIA nigdy nie prowadziła. Owszem, były niezbyt obfite w szczegóły notatki, które przeczytała przed tą wyprawą, lecz głodnym wiedzy naukowcom ciągle było mało. Może podczas tej wyprawy uzupełni luki w ludzkiej wiedzy?
    Zamiast domagać się razem z pozostałą dwójką informacji jak wezwać pana z kapeluszem skupiła się na innym szczególe. Przyszedł jej do głowy odbiegający od standardów takiego wydarzenia pomysł, zaraz więc postanowiła go zrealizować. Nie przejmowała się specjalnie pozostałą dwójką, teraz wszak i tak niewiele mogły jej zrobić. Poza tym tak łatwo się nie da. Miała przy sobie pistolet, a w wygodnej sakwie trzymała też sztylety umożliwiające walkę przy użyciu broni białej.
    -Które wejście polecasz?-spytała w ramach ostatniego dostępnego jej pytania. Co więcej naprawdę miała zamiar pójść tam gdzie organizator wskaże. Przynajmniej dostarczy mu rozrywki, a kto wie, może zrobi na nim wrażenie taka bezpośredniość i innowacyjność w rozwiązywaniu problemów stojących jej na drodze. A jak nie zrobi, to trudno. Myr i tak sobie poradzi, a przynajmniej się postara.


    Przepraszam, że z takim opóźnieniem, kłopoty z internetem. Już będę.
    Grapevine



    Gość

    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 1 Wrzesień 2011, 10:41   

    MG :

    Wszystkie z dziewcząt zadały jakieś pytania, a łysawy mężczyzna zaczął z lekkim nie spokojem drapać się w łysawą głowę. Nie wiedział od kogo zacząć. Stanął przed nimi i powiedział głośno, tak aby wszystkie usłyszały :
    - Zacznę od pytania Brenny. Wezwać mnie możecie strzelając magicznym pistoletem w górę. Oczywiście zaraz go ode mnie otrzymacie. Feste, nie macie ograniczeń czasowych, po prostu, gdzieś w labiryncie, jest sala zwana "wyjściem bezpieczeństwa", jeżeli nie będziecie dały rady możecie tam, wejść, jednak nagród nie dostaniecie. Teraz ty Myrentali. Nie, nie musicie się rozdzielać, bo każde miejsce prowadzi do mety. Jednak każde ma inny poziom trudności. Jedno jest krótkie, ale trudne, inne długie, lecz łatwe natomiast ostatnie pół na, pół. Niestety nie mogę Wam powiedzieć, które z wejść jest najlepsze, jednak wybierzcie środkowe albo prawe.
    Po swojej bardzo długiej przemowie uśmiechnął się do każdej po kolei i zniknął we mgle, która znowu się pojawiła. Fakt, że nikt nie mógł zabić dziewczyn w labiryncie, bo misja polegała na pokonaniu labiryntu i jego licznych pułapek. Na uczestniczki tej wyprawy czekało dużo niespodzianek i innych mniej fascynujących rzeczy. Będzie nawet sala, w której zostaną na chwilkę rozdzielone, ale cicho sza. Brenna, Feste i Myrentali jak na trzy, czte-ry, zauważyły przedmiot w miejscu, w którym stał łysy facet. Był, to ten dziwny, magiczny pistolet. Teraz pozostało, tylko dziewczynom wejść w któreś z drzwi i przebyć trudną drogę, pełną najróżniejszych wymysłów. Musiały wybrać tylko te odpowiednie drzwi. To było trudne, bo ze środkowych błyskały czerwone oczy, a może to specjalnie, aby ich nie wybrały? Możliwe, bo tu wszystko będzie możliwe. Misja dopiero się zaczynała, a już nie było wiadomo, co robić. Lepiej byłoby, żeby ludzie byli pozbawieni nerwów, przynajmniej nie było by tej głupiej dekoncentracji. Ech... jaka ona była wkurzająca. Misja dopiero się rozpoczęła! Koniec, od teraz musiały sobie radzić same. Mogły się rozdzielić, tylko czy to był najlepszy pomysł? One same zrobią, to co będą uważały za stosowne.


    Kolejność : Brenna, Feste i Myrentali.
    Brenna
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 1 Wrzesień 2011, 11:45   

    Brenna wysłuchała wszystkich pytań jej towarzyszek. Choć może powinna nazwać je wrogami lub po prostu innymi uczestnikami misji? Kto to wie. 'Wrogowie' brzmiało dla niej zbyt negatywnie, natomiast 'towarzyszki' zbyt pozytywnie. A 'uczestnicy misji' było neutralne. I choć to miano najlepiej było wybrać do określania dziewczyn, Brit wybrała 'towarzyszki'. Praktycznie zawsze nazywała tak w myślach nowo poznane osoby.
    Po zadaniu ostatniego pytania, Brinne zwróciła uwagę na osobę, która na nie wpadła. Nie wyglądała na istotę Dachowca, tego była pewna. Jednak co do tego, czy dziewczyna pochodzi z Krainy Luster, pewności nie miała. Jednak kiedy tak na nią patrzyła, w jej głowie zapaliło się czerwone ostrzegawcze światełko. Nie wiedziała dlaczego, ani co oznaczało, jednak na wszelki wypadek zapamiętała, aby nie ufać nieznajomej. Było to dla niej nowe, bo zazwyczaj podchodziła do obcych pogodnie z chęcią poznania. Ale w końcu człowiek uczy się całe życie i właśnie tak długo też poznaje świat i samego siebie.
    Potem Brenna przerwała stan zamyślenia, bowiem odezwał się tajemniczy mężczyzna w kapeluszu. Z uwagą wysłuchała wszystkiego, co miał do powiedzenia. Strzał magicznym pistoletem wydawał jej się dość banalnym i dziecinnym sposobem na zwrócenie na siebie uwagi, ale nie miała wyboru. Odetchnęła z ulgą, kiedy usłyszała, że nie ma ograniczeń czasowych. Było to bardzo pocieszające, biorąc pod uwagę, że wolała pewne rzeczy robić powoli i dokładnie. Taki zwyczaj.
    Fragment o różnych drogach sprawił, że zmarszczyła brwi. Najlepiej byłoby trafić na to ostatnie, które było niedługie i jednocześnie w miarę łatwe. Na pewno nie planowała wybrać krótkiego i trudnego, bowiem to oznaczało, że trzeba będzie tam stoczyć wiele starć. Przynajmniej tak myślała Brenna. Zastanawiała się też na długim i łatwym. Ale potem pomyślała, że na nic jej te przemyślenia, skoro nie wiadomo, które wejście prowadzi do której drogi.
    Westchnęła ciężko. Zaczęła się zastanawiać, czy współpraca z innymi ma sens. Raczej odpowiedź brzmiała tak, bo wtedy miałyby większe szanse na to, że nic im się nie stanie. Oprócz tego każda ma zapewne inne umiejętności, przez co prawdopodobieństwo powodzenia misji zwiększyłoby się. I 'w grupie raźniej', jak mówi powiedzenie. Jednak nie wiedziała, czy dziewczyny się zgodzą. Bo tak na dobrą sprawę wtedy przybyłyby do mety w tym samym czasie. A nie każdy tak chciał.
    Podeszła do miejsca, w którym chwilę temu stał mężczyzna w kapeluszu, wzięła magiczny pistolet i zbliżyła się do dziewczyn.
    -Proponuję się nie rozdzielać.-Powiedziała. W końcu zaproponować nikt nie zabronił, prawda?
    Feste
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 3 Wrzesień 2011, 12:16   

    Kiwnęła głową. No cóż, najwyżej będzie drzeć się wniebogłosy, bo nadto nie pragnęła wyprawiać się do labiryntu w tak małej, ale mimo to grupce, a pistolet był chyba tylko jeden. Poza tym, pistolety były takie... Ludzkie. Wolałaby bardziej staroświeckie sposoby, choćby wystrzelenie strzały z lotkami w kolorze opalizującej fuksji z łuku lub kuszy.
    Brak ograniczeń czasowych powitała z nieznaczną ulgą, pozwalały im wszelako na ciągnięcie tej misji w nieskończoność, a to przydałoby się z pewnością, gdyby miały do czynienia z czymś dostatecznie silnym i nieugiętym. Jak w mitologiach, istniały stwory, które odradzały się i walczyły bez ustanku przez tysiąclecia.
    A więc istniały różne typy dróg. Myliła się, myśląc, iż każde odgałęzienie doprowadzi do końca labiryntu w sposób podobny, z różnicą przeszkód do pokonania. Prychnęła pogardliwie na poradę mężczyzny.
    - Wybieram lewą - burknęła, żywiąc nadzieję, że winna to być odpowiednia droga. Środkowa mogła być tą całą o średnim poziomie trudności, dlatego między innymi polecał ją ten człek w kapeluszu. Prawa najpewniej była najdłuższa i najprostsza, toteż uważał ją za ścieżkę w sam raz. Wskazywałoby to na to, że obrała krótką i o wiele gorszą od innych, parszywa indywidualistka. Była też alternatywa w postaci udania się w grupie, nic nie stało na przeszkodzie. Nie podobało jej się to wyjście. Nie spuszczała wzroku z prowadzącego, lecz była do tego zmuszona, gdy jakby rozpłynął się we mgle. Wlepiła oczy w magiczną broń, spoglądając, jak Dachowca sięga po nią i zaraz proponuje ugodę. Nie rozdzielać? Stłumiła jęk zawodu, preferowała działania samodzielne, jak można wywnioskować.
    - Jaką będziemy mieć z tego właściwie korzyść, hm? Gdy będziemy razem, łatwiej będzie kogoś z zaskoczenia pchnąć mieczykiem w plecy - mówiąc to, spojrzała wpierw na Brennę, a potem wymownie na Myrentali. Woniało od niej człowiekiem, a raczej nań wyglądała. Wyrzekła to bezgłośnie, z pominięciem ostatniego fragmentu, odwracając się od wzmiankowanej, by dostrzegła to jedynie czarnowłosa.
    - Oraz łatwiej trafić - to już bardziej zachodziło na kłamstwo. Można by przecież skołować jakieś piekielne stworzenie, gdyby kłębiło się ich tam więcej. Podejrzewała jednak, że Myrentali należała do Morii, ponieważ każdy człowiek należał wedle jej opinii do Morii i tylko czekał, żeby wyciągnąć z rasowców niezbędne informacje.
    - Wolę się rozdzielić, choć chyba mój głos będzie należeć do mniejszości, co, Myrentali? - przekręciła głowę w kierunku blondynki, zasłyszawszy jej imię od faceta znikającego we mgle. Jej zdanie także się liczyło, chociaż niewiele, jak dla Fleed. W tym wypadku dobrze, że uczestnicy liczyli sobie trójkę, gdyż głosowanie mogło zostać rozstrzygnięte. Jeśli jej teoria miała się sprawdzić, najprawdopodobniej Myrentali poparłaby Bree. Czy to potwierdzało jej przynależność do organizacji tępiącej nieludzi?
    - Wy możecie iść dwie, jeżeli chcecie. Ja pójdę sama, o ile nic mi tego nieuniemożliwi - oświadczyła z dobitnością, postępując krok ku lewemu wejściu do labiryntu. Nie umiała współpracować i jej umiejętności na nic by się nie przydały. Równie dobrze, musiały iść razem, więc jej decyzja zda się na nic i zaraz jakieś czarne macki wepchną ją do tunelu wybranego przez Brennę i Myr.
    Myrentali



    Gość

    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 3 Wrzesień 2011, 20:52   

    Z uwagą wysłuchała wskazówek dziwnego jegomościa, łącznie ze strzelaniem w górę pistoletem. Akurat Myrentali było to bardzo na rękę, biegle władała bronią palną, nie spodziewała się jednak podobnych zdolności u swoich towarzyszek. Z tego co wiedziała większość mieszkańców Krainy Luster preferuje broń białą a technologia w tym i co nowocześniejsze maszynki służące do zabijania odróżniają ludzi i dają im jakiekolwiek szanse w tej walce. Ale mniejsza w tej chwili o walkę, wszak doskonale wiedziała że jeśli Festa i Brenne nastawią się teraz przeciwko jej pozostaje bez szans. Jakiekolwiek buńczuńcze słowa nie uratują jej tyłka.
    Zniknięcie mężczyzny zmusiło ją do podjęcia konwersacji z dziewczynami. Na szczęście nie musiała zaczynać, Brenna zrobiła to za nią. Co dziwne, przynajmniej dla narratora obie panie od razu wiedziały, że skromnej i nie budzącej przecież złych myśli Myr nie wolno ufać z bliżej nieznanych powodów. Cudowny siódmy zmysł, którego tylko można pozazdrościć. Dziewczyna sama chciałaby mieć taki, dzięki temu uniknęłaby znacznej części kłopotów. Niestety Matka Natura poskąpiła jej takich zdolności obdarzając w zamian nimi aż w nadmiarze pozostałe uczestniczki tej wyprawy. Fakt, że wyglądała jak człowiek nie powinien wzbudzać żadnych podejrzeń - połowa mieszkańców Krainy Luster niczym się od ludzi nie różniła, co najwyżej drobnym szczegółem w wyglądzie, łatwym do ukrycia. A jednak!
    -W takim razie powinnaś się cieszyć, że ktoś będzie patrzył na Twoje plecy, Feste.-posłała jej uroczy uśmiech, całkowicie niewinny. Jej insynuacje były co najmniej nie na miejscu. Gdyby chciała je zabić przylazłaby na miejsce spotkania z bronią rodem z komiksów, wielką armatą ledwie mieszczącą się w jej drobnych rączkach i wystrzelała wszystkich razem z kapelusznikiem. Nie mówiąc o tym, że wysyłanie jednego człowieka na samotną misję z dwójką wrogów to nie sposób działania Morii. Ale rzecz jasna dziwnym trafem mimo tych faktów Myr udało się wzbudzić w obu pannach nieufność.
    -Jakbyś zgadła. Jestem niestety tylko człowiekiem, który trafił do tej krainy porwany przez Cienia i jakoś próbuje przeżyć. Niestety nie posiadam waszych magicznych zdolności, więc większe prawdopodobieństwo dotarcia do "pokoju bezpieczeństwa" mam z Wami.-wiarygodna historia numer jeden. Nie ma podstaw by w nią nie wierzyć, ale narrator idzie o zakład, że któraś z towarzyszek w nią nie uwierzy, bo podpowie jej tak magiczny instynkt rozpoznający Morię po uszach czy laser w oczach prześwietlający kiedy ktoś mówi prawdę. A biedny homo sapiens musi tylko znosić te groźne spojrzenia!
    -Jeżeli boisz się człowieka Feste to oczywiście nie będę szła za Tobą. To co, Brenna, idziemy środkowym tunelem?-po pierwszym zdaniu puściła do strachliwej przedstawicielki płci pięknej perskie oczko, po czym odwróciła się do posiadaczki kocich uszu czekając na decyzję. W jej piwnych oczach nie można było dostrzec kłamstwa, a wszelkie myśli kołowały wokół tego który tunel wybrać i co ich tam czeka.
    Grapevine



    Gość

    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 4 Wrzesień 2011, 07:51   

    MG :

    Uczestniczki wyprawy nie zgadzały się ze sobą. Feste wybrała samodzielnie drogę, a człowieczyna i drugi dachowiec myśleli co innego. Myrentali miała rację, że większe szanse miała wraz z innymi. Przecież ona nie miała nadzwyczajnych zdolności. Jednak na pewno umiała dużo.Wszystko już zostało obgadane, czy jak to nazwać. Feste poszła sama do lewego wejścia, a dwie pozostałe poszukiwaczki przygód nadal się zastanawiały. Czy iść za koleżanką, czy nie. Mogły się zastanawiać wieczność, a ich towarzyszka była coraz dalej. Lepiej było ją posłuchać. Prawda była taka : czym więcej, tym gorzej. Brenna nie chciała iść sama i było to po niej widać. Jakby trochę się bała. Nic dziwnego, to normalne. Gdy tylko Feste weszła do lewych drzwi, od razu za nią się zamknęły. Pierwsze co widziała to szkielety ludzi, powieszone na ścianach, a dalej duże zamknięte drzwi. Nie było w nich klucza, lecz obok była jakaś rozsypana układanka, w której brakowało trzech kawałków. Dziewczyna musiała je znaleźć. Nie mogła się zawrócić! Musiała myśleć i poszukać zagubionych części puzzli. Obok zamkniętych wrót, było drugie przejście, do jakiegoś dziwnego pokoju, w którym była półka z książkami i stół, pokryty białą ceratą. Co do dwóch pozostałych istot stały i zastanawiały się, w które drzwi wejść.


    ~Przepraszam, że tak krótko...~

    Kolejność : Brenna, Feste i Myrentali.
    Brenna
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 4 Wrzesień 2011, 10:47   

    Zanim Feste wysłuchała propozycji Brenny, miała już wybraną drogę. Chciała wejść lewymi drzwiami. A kiedy ona zaproponowała współpracę, Elicia jęknęła.
    Brit trochę to zdziwiło. Ona sama cieszyłaby się, gdyby ktoś zaproponował jej, żeby iść tą samą drogą. W grupie siła, takie zdanie miała teraz w głowie i nim właśnie się kierowała.
    Wypowiedź Dachowca ją zdziwiła. Czyżby ona twierdziła, że ta dziewczyna wyglądająca na człowieka, choć równie dobrze mogła też należeć do istot Krainy, chce je skrzywdzić? Nie podobało jej się to stwierdzenie. Owszem, czerwona lampka w jej głowie nadal się paliła, ale Myrentali nie wyglądała na taką, co to by od razu dźgnęła ją nożem, kiedy weszłyby do ciemnego korytarza.
    Decyzja zapadła, Valerie chciała iść sama. Na nic zdałyby się przekonywania Brenny i Myrentali, więc ta pierwsza nic nie mówiła. Po prostu skinęła głową i uśmiechnęła się do Feste.
    -Powodzenia!-Życzyła jej. Nie wiadomo, co na nie czekało w tym labiryncie. Szczęście na pewno im przydałoby się. Dlatego lepiej było sobie tego życzyć.
    Po chwili za Elicią zamknęły się drzwi. Dziewczyny już nie wiedziały, co się z nią działo. Ale po braku wrzasków stwierdziły, że chyba nic jej nie groziło, więc mogły spokojnie wejść do labiryntu.
    Brenna spojrzała na Myrentali.
    -Możemy iść środkowym tunelem.-Zgodziła się na propozycję dziewczyny. Eques zarżał, jakby potwierdzając słowa właścicielki i przypominając o swojej obecności. Być może bał się, że jego właścicielka zostawi go sama.
    Feste
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 4 Wrzesień 2011, 19:57   

    Uroczy uśmiech u Myrentali skwitowała wyszczerzeniem zębów.
    - Sądzę, że sama potrafię o siebie zadbać, Tali - zaszczebiotała słodko, ostentacyjnie wyciągając dłoń na wysokość oczu i obserwując z zainteresowaniem paznokcie.
    Prędzej posądziłaby jakiegoś nierozważnego człowieka płci męskiej o wparowanie na misję z jakimś karabinem maszynowym niż taką uroczą dzieweczkę. Zresztą, preferowałaby cichaczem zarżnąć je w głębokich ostępach labiryntu i ukryć ich ciała, jakże subtelnie, tak to przynajmniej mogła zwalić śmierć dwóch Dachowców na mrożące krew w żyłach stwory czające się w czeluściach zielska.
    Historyjka Myrentali jakoś za bardzo nie wydawała jej się prawdopodobna, chociaż kto wie, w każdym bądź razie zwyciężyła nadmierna ostrożność i nieufność Feste i uniosła brew, udając bezkresne zdumienie.
    - Jakaś ty biedna! Dziwię się, że zdołałaś uciec temu Cieniowi, skoro "nie posiadasz żadnych magicznych zdolności", i że odpuścił sobie tę przekąskę. Przykro mi, ale na twoich barkach będzie spoczywać to maleństwo po przejściach - wycedziła, zbolałym tonem zwracając się już do Brenny. Westchnęła cicho, kładąc rękę na rękojeści sztyletu, wetkniętego w kieszeń spodni, by upewnić się, że wciąż tam jest. Nie była bez niego znowuż bezradna, lecz zawsze wynikała z tego jakaś pociecha.
    Ponownie odezwała się Myrentali, zaczynała się dziwić, iż blondynka tak dużo gada. Jej słowa ją rozbawiły.
    - Mówisz o strachu, moja droga, a przed chwilą sama nadmieniłaś, że za nic nie poradzisz sobie bez ubezpieczenia w postaci którejś z nas. Myślisz, że nie byłabym w stanie rozpłatać ci piersi, gdybym uznała cię za zagrożenie? - odpowiedziała wesoło, wcześniej zmazawszy już z twarzy uprzedni fałszywy wyraz. Odwzajemniła mrugnięcie przedstawicielki rasy ludzkiej, rozprostowując splecione palce. Można by rzec, że z opresji wyratowała ją Brenna, mianowicie wreszcie się odzywając i przerywając ten narastający konflikt, jeśli za takiego się go uznawało.
    - Dzięki, Bree. Uważaj na siebie - posłała jej nikły uśmiech, wkraczając na dobre do labiryntu. Nim zamknęły się za nią drzwi, zdołała jeszcze dorzucić:
    - I nie dziękuj. To przynosi pecha - tak, jakby wydała na siebie wyrok poprzez uczynienie tego, przed czym przestrzegała jedną z uczestniczek misji.
    No cóż, znalazła się więc już w pułapce bez wyjścia. Nie, wróć, było wyjście, musiała jednak pokonać długą drogę, by doń dojść. Zaczynała mieć wątpliwości, co do swego wyboru. Jej oczom ukazało się barwne wystrojenie ścian, w postaci trupów. Może przed rozkładem ciała ktoś obdarł ich ze skóry, temu zostały same szkielety.
    - Malowniczo - oceniła po dłuższej chwili, zatrzymując się na moment w celu obserwacji wisielców. Nieopodal umiejscowiono wrota, toteż gdy je zauważyła, podeszła do nich z fałszywą nadzieją, jednak były zamknięte, czego można się było spodziewać. Bez cienia zawodu odwróciła się do rozsypanki na podłożu, rejestrując brak kilku istotnych kawałków. Czyżby miała je znaleźć? Na to wygląda, niby po co ułożonoby je tu tak demonstracyjnie. Rozejrzała się uważnie po okolicy, wchodząc do owego dziwnego pomieszczenia. Mało prawdopodobne, żeby ktoś tu mieszkał, nie było nawet łóżka lub fotela, służącego za liche posłanie. Zbliżyła się do półki, wyciągając z niej pierwszy lepszy tom i przeglądając go w pośpiechu w poszukiwaniu czegoś ciekawego, jak i elementu układanki, który mógłby pomóc jej się wydostać z tego zamknięcia. Kto wie, może w tych lekturach znalazłoby się coś w stylu tajników magii bądź oprawiania nieboszczyka.
    Nie lubiła tkwić w takich miejscach, ograniczona zewsząd przez ściany i zamknięte drzwi. Ta świadomość nie bardzo dawała jej się skupić.
    Grapevine



    Gość

    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 5 Wrzesień 2011, 17:58   

    MG :

    Brenna :
    Myrentali jakimś bardzo dziwnym sposobem zniknęła. Po jej zniknięciu Brenna musiała zostać sama. Tak jak postanowiła zaczęła kierować się w stronę środkowego wejścia. Dziwne, bo atmosfera była trochę dziwna. Na tyle, że jej konik zadrżał. Może było zimno? Raczej, nie. Właścicielka jednorożca weszła do drzwi, do których wejść chciała. Były z metalu. Po jej wejściu, no i oczywiście wejściu konia przejście zamknęło się. Dziewczyna widziała w środku dziwne pomieszczenie. Zauważyła przed sobą duże, średnie i małe drzwi. Znów musiała wybrać, w które chce wejść. Była w niewielkim pomieszczeniu, a w nim znajdowała się szafka, a w niej... sama nie wiedziała co. Obok stał stolik, a pod nim dziwna i lekko zniszczona lampa.

    Feste :
    Dachowiec tkwił sam w pokoju. Z ciekawości podszedł do drzwi i próbował je otworzyć, jednak bez skutku. Dziewczyna poszła do drugiego pomieszczenia w poszukiwaniu wskazówek. Chciała znaleźć kawałek układanki, czy jakiś inny cenny przedmiot. Feste podeszła szybko do książek i otworzyła pierwszą lepszą. Dziwne, bo wypadło z niej wiele kopert. Było ich na oko, około jakieś czterdzieści. Ciekawe co w nich było? W tym samym momencie, kiedy dziewczyna wzięła książkę, coś zaskrzypiało. Co to mogło być? Po chwili usłyszała ciche syczenie. Czy to był wąż?! Może, a może nie! To mogła sama sprawdzić. Tylko którędy? Ech... nieważne. Musiała szybko działać. Musiała. Wiedziała o tym doskonale tylko, że myślenie przychodziło do niej z coraz większym trudem. Strach, przed syczącym zwierzęciem, nastrój tajemniczego pokoju i świadomość zamknięcia. To wszystko utrudniało myślenie. ~Utrudnione myślenie, spowodowane strachem ~ 2 posty ~

      Niestety Myrentali usunęła się, ale misji nie przerywamy. Chyba, że chcecie?
    Brenna
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 6 Wrzesień 2011, 17:44   

    Dobrym postąpieniem było życzenie Elicii powodzenia. Zażegnała tym samym konflikt nawiązujący się pomiędzy dziewczynami. Dachowiec zaczynała być coraz bardziej wredna, a Myrentali nie wyglądała jej też na niewinną dziewczynkę, jaką wydawała się na początku.
    Brit uśmiechnęła się, kiedy usłyszała od Feste to, co sama przed chwilą jej życzyła. Już miała jej podziękować i odpowiedzieć 'nie ma za co', co robiła przecież zawsze, gdy kotka powiedziała, że przynosi to pecha. Zabawne jednak było to, że chwilę wcześniej sama zrobiła to, przed czym ją przestrzegała. Ludzie nie myśleli czasem o tym, co mówili. Ale na to nic nie mogła Brenna poradzić.
    Wtedy drzwi zamknęły się za Valerie, a Brit obróciła się w stronę miejsca, w którym chwilę temu stała Myrentali. Jednak zobaczyła, że nikogo tam nie ma. Rozejrzała się wokoło w poszukiwaniu ludzkiej dziewczyny, ale nigdzie jej nie zauważyła. Trochę się zaniepokoiła, ale jednocześnie musiała przyznać, że odczuła ulgę. Czerwona lampka w jej głowie już zgasła. Czuła się dość bezpieczna, przynajmniej w tej kwestii, że nikt znajomy nie wbije jej noża w plecy. No, chyba że spotka jakiegoś nożownika w tunelu, ale nie będzie on znajomy.
    W końcu odetchnęła i skierowała się w stronę środkowego wejścia. Nie wahała się już przed wejściem do labiryntu - w końcu nie mogła stać tak cały czas przed wejściem. Wiedziała, że Elicia jest już od jakiejś chwili wewnątrz, kto wie, czy nie była już w połowie drogi? Oczywiście nie mogła wiedzieć, że trudzi się nad pierwszą zagadką, bo niby skąd?
    Gdy drzwi zamknęły się za nią i jej jednorożcem, ten ostatni zadrżał. Nie było zimno, ale unosiła się tam taka straszna atmosfera. No cóż, tak już zazwyczaj bywało w tajemniczych labiryntach. Rozejrzała się po pomieszczeniu. Była tam szafka, nie wiadomo jednak co było w jej środku. Obok stał stolik a pod nim stara lampa. Oprócz tego w pomieszczeniu były trzy pary drzwi.
    Brenna zdecydowała się zbadać najpierw szafkę. Spróbowała otworzyć szufladę i sprawdzić, co jest w środku. Jednocześnie wzięła w jedną rękę lampę, aby świecić sobie przy tym, co robiła. Łatwiej jest otworzyć szafkę w świetle, niż w ciemności, prawda?




    Mieszkaniec Szkarłatnej Otchłani

    Stowarzyszenie Czarnej Róży: Czarna Róża
    Godność: Madeline Dark Wind.
    Wiek: 18-20.
    Rasa: Cień - rzecz jasna.~ x3
    Wzrost / waga: 163 /
    Aktualny ubiór: Sukienka balowa- czarna, maska, wysokie buty.
    Znaki szczególne: Ona jet cała szczagólna.~ x3
    Pan / Sługa: Sob? w?ada? nie da. x3 | Ci?gutek do spraw specjalnych. x3 Maskotka Noah.
    Pod ręką: Tencio, kosa, bandaże, czarna torebka z potrzebnymi rzeczami i... nutka tajemnicy, czyli maska.~ x3
    Stan zdrowia: Głęboka rana w nodze zrobiona paznokciami.
    SPECJALNE: Główny spiker w SpectroFM | Miss Spectrofobii 2011
    Dołączył: 01 Gru 2010
    Posty: 545
    Wysłany: 8 Wrzesień 2011, 17:08   

      Misja zostaje tymczasowo wstrzymana z powodu odejścia z forum MG prowadzącego, poszukiwany jest chętny do przejęcia funkcji sędziego. =) Dodatkowo kieruję pytanie do Feste i Brenny, czy chcecie aby event był w ogóle kontynuowany. Myrentali usunęła konto i nie wiem czy widzicie sens w dalszej rozgrywce. Proszę o Wasz odzew.
    _________________


        Piękna róża zła
        Każdego kwitnie dnia
        w okrutne kolory przyodziana
        Każdy chwast co w drogę zechce pięknej róży wejść
        Aa, wkrótce zwiędnie i zamieni szybko się w jej część.

          Piękna róża zła
          Każdego kwitnie dnia
          W mordercze kolory przyodziana
          Chociaż kwiatem cudnym nasza piękna róża jest
          Aa kolce jej poranią nawet najłaskawszy gest.


      Galeryjka:


      x
    Feste
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 10 Wrzesień 2011, 08:49   

    / W sumie, to nie miałabym nic przeciwko kontynuowaniu event'u, jeśli znalazłby się jakiś MG, ale jeżeli nic takiego nie nastąpi, jakoś przeżyję jego eliminację.
    Wyświetl posty z ostatnich:   
    Po drugiej stronie krzywego zwierciadła... Strona Główna
    Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
    Nie możesz pisać nowych tematów
    Możesz odpowiadać w tematach
    Nie możesz zmieniać swoich postów
    Nie możesz usuwać swoich postów
    Nie możesz głosować w ankietach
    Nie możesz załączać plików na tym forum
    Możesz ściągać załączniki na tym forum
    Dodaj temat do Ulubionych
    Wersja do druku

    Skocz do:  



    Copyrights © by Spectrofobia Team
    Wygląd projektu Oleandra. Bardzo dziękujemy Noritoshiemu za pomoc przy kodowaniu.

    Forum chronione jest prawami autorskimi!
    Zakaz kopiowania i rozpowszechniania całości bądź części forum bez zgody jego twórców. Dotyczy także kodów graficznych!

    Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
    Template AdInfinitum
    Strona wygenerowana w 0,13 sekundy. Zapytań do SQL: 10