• Nie minęło zbyt wiele czasu od rozpoczęcia działalności AKSO, a po całej Otchłani rozniosła się wieść o tajemniczej mgle, w której znikają statki. Czytaj więcej...
  • Wstrząsy naruszyły spokój Morza Łez!
    Odczuwalne są na całym jego obszarze, a także na Herbacianych Łąkach i w Malinowym Lesie.
  • Karciana Szajka została przejęta. Nowa władza obiecuje wielkie zmiany i całkowitą reorganizację ugrupowania. Pilnie poszukiwani są nowi członkowie. Czytaj więcej...
  • Spectrofobia pilnie potrzebuje rąk do pracy! Możecie nam pomóc zgłaszając się na Mistrzów Gry oraz Moderatorów.
Trwające:
  • Skarb Pompei
  • Zmrożone Serce


    Zapisy:
  • Chwilowo brak

    Zawieszone:
  • Brak
  • Drodzy użytkownicy, oficjalnie przenieśliśmy się na nowy serwer!

    SPECTROFOBIA.FORUMPOLISH.COM

    Zapraszamy do zapoznania się z Uśrednionym Przelicznikiem Waluty. Mamy nadzieję, że przybliży on nieco realia Krainy Luster i Szkarłatnej Otchłani.

    Zimowa Liga Wyzwań Fabularnych nadeszła. Ponownie zapraszamy też na Wieści z Trzech Światów - kanoniczne zdarzenia z okolic Lustra i Glasville. Strzeżcie się mrocznych kopuł Czarnodnia i nieznanego wirusa!

    W Kompendium pojawił się chronologiczny zapis przebiegu I wojny pomiędzy Ludźmi i KL. Zainteresowanych zapraszamy do lektury.

    Drodzy Gracze, uważajcie z nadawaniem swoim postaciom chorób psychicznych, takich jak schizofrenia czy rozdwojenie jaźni (i wiele innych). Pamiętajcie, że nie są one tylko ładnym dodatkiem ubarwiającym postać, a sporym obciążeniem i MG może wykorzystać je przeciwko Wam na fabule. Radzimy więc dwa razy się zastanowić, zanim zdecydujecie się na takie posunięcie.

    Pilnie poszukujemy Moderatorów i Mistrzów Gry. Jeżeli ktoś rozważa zgłoszenie się, niech czym prędzej napisze w odpowiednim temacie (linki podane w polu Warte uwagi).

    ***

    Drodzy użytkownicy z multikontami!
    Administracja prosi, by wszystkie postaci odwiedzać systematycznie. Jeżeli nie jest się w stanie pisać wszystkimi na fabule, to chociaż raz na parę dni posta w Hyde Park
    .
    Marionetki – otwarte
    Kapelusznicy – otwarte
    Cienie – otwarte
    Upiorna Arystokracja – otwarte
    Lunatycy – otwarte
    Ludzie – otwarte
    Opętańcy – otwarte
    Marionetkarze – otwarte
    Dachowcy – otwarte
    Cyrkowcy – otwarte
    Baśniopisarze – otwarte
    Szklani Ludzie – otwarte
    Strachy – otwarte
    Senne Zjawy – otwarte
    Postaci Specjalne – otwarte

    Ponieważ cierpimy na deficyt Ludzi, każda postać tej rasy otrzyma na start magiczny przedmiot. Jaki to będzie upominek, zależy od jakości Karty Postaci.



    » Miasto » Hala koncertowa "Virus"
    Poprzedni temat :: Następny temat
    Autor Wiadomość
    Andre
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 4 Kwiecień 2012, 22:32   Hala koncertowa "Virus"

    Cytat:
    Jest to wielka hala, zbudowana na potrzeby koncertów oraz wielkich imprez. Scena niebotycznych rozmiarów, podświetlana różnymi kolorami. Zaopatrzona jest także w przeróżne dźwignie jak i skrytki, z których można się nagle pojawić, dając niezły popis. Mieści się tutaj multum ludzi. Na piętrze są miejsca dla Vipów, którzy mają dużo lepszy widok niżeli osoby stojące w tłumie. Oczywiście za sceną są wszelkie pomieszczenia gdzie szykują się artyści. Nie jest to jakiś niezwykły obiekt jednak mimo wszystko wzbudza podziw przechodniów.


    Zbliżała się godzina, która miała być chwila prawdy dla nowego zespołu o nietypowej nazwie " Reality". W sumie to tylko słówko, ale wiele mówi o osobnikach. W każdym razie oni mieli zostać wypromowani przez zespół "Infected". Większość ludzi więc kłębiących się przed wejście3m przyszło tutaj głownie dla nich. Jednak wiadomo niekiedy gwiazdy marudzą i nie chcą pojawić się na czas uważając, że wielkie wejście, spóźnione rzecz jasna jest w ich stylu. Tak więc atrakcja wieczoru jeszcze nie dotarła a ludzie zaczęli już się niepokoić, To było oczywiście idealnym zbiegiem okoliczności dla spóźnialskich, którzy nie chcieli przegapić. Tak czy inaczej ochroniarze stojący przy wejściu mieli ręce pełne roboty i chęć złapania się za głowę, jak tyle ludu pomieścić. Młode gwiazdy szykowały za sceną, która już była odpowiednio przygotowana. Zniecierpliwienie sięgało zenitu.. Nasuwało się jednak pytanie. Gdzie Andre i reszta zespołu "Infected"?
    Arsene
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 5 Kwiecień 2012, 11:48   

    Wprawdzie Arsene należał do tej części swojej rasy, która nie była zbyt muzycznie uzdolniona - no, może czasami coś zaśpiewał, bo całkiem nieźle mu wychodziło, ale instrumenty były dla niego czarną magią - jednakowoż muzykę samą w sobie uwielbiał. Wobec tego zdecydował się udać na koncert w świecie ludzi. Nigdy jeszcze na takowym nie był i chciał zobaczyć, jak to wygląda. Miał trochę oszczędności, toteż przeznaczył je na bilet. Wziął ze sobą jedynie swój nieodłączny plecak. Jego ekwipunek rzadko ulegał zmianie. Dotąd nosił wszystko w kieszeniach, ale stwierdził, że plecak to jednak o niebo wygodniejsze rozwiązanie. Wobec tego znalazły się w nim między innymi owocowe cukierki, pieniądze, ukochany scyzoryk i pluszowy misiek-breloczek. Nosił tam jeszcze trochę lekkich drobiazgów i, na wszelki wypadek, jedyny magiczny przedmiot, jaki posiadał - Generis Collare. Nigdy jeszcze nie odważył się jej użyć, ale mimo wszystko zazwyczaj miał ją ze sobą - ot, bo tak mu się podobało. Sama obróżka była całkiem ładna, ale jakoś na razie nie miał ochoty na chwilową zmianę płci.
    Nie przewidział jednego - że w świecie ludzi będzie tak przeraźliwie zimno. Arsene ubrał więc czarne spodenki do kolan, trampki i luźną, zdecydowanie zbyt cienką koszulę w kolorze beżowym. No, i to był błąd, bo natychmiast poczuł na ciele ciarki. Wzdrygnął się i czym prędzej popędził po salę koncertową. Zanim się dostał do środka, minęły chyba wieki, ale w końcu mu się udało. Stanął sobie gdzieś w tłumie, z zaciekawieniem obserwując scenę. Cały czas próbował dojrzeć coś więcej, niż głowy ludzi, jednak stawanie na palcach nie było zbyt komfortowe. Kilka razy prawie się wywrócił. Westchnął. Bycie niskim jednak ma swoje wady.
    Maggie
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 5 Kwiecień 2012, 14:06   

    pozwolenie na bilokację od Olka

    Kiedy Maggie usłyszała o koncercie Andre, nie mogła się już go doczekać. Chciała go usłyszeć, zobaczyć jak śpiewa. No i może też to było związane z tym, że traktuje go jak brata, więc chciała mieć Sebastiana na oku, ale to już inna sprawa. Była zdeterminowana do tego stopnia, że kupiła bilet w pierwszym rzędzie. Miała jedynie nadzieję, że nie zemdleje mu na koncercie, bo nie chciała go martwić. Na to wszystko była idealnie przygotowana. Miała ze sobą swoje leki, które w razie potrzeby, będą w stanie jej pomóc. Była ubrana w sam raz, by nie przesadzić, bo inaczej mogłaby stracić przytomność, bo byłoby jej za gorąco. Wcześniej w domu zjadła bardzo kaloryczne jedzenie, a se sobą miała wodę mineralną z miętą, która miała pomóc w razie mdłości. Dmuchała na zimne jak nigdy wcześniej. Na koncert Sebastiana była idealnie przyszykowana. Zagrożenie wyeliminowała do najmniejszej "szansy". Teraz, gdy była już gotowa, mogła wyruszyć.
    Wyszła z domu z biletem w ręce. Była podekscytowana. Zobaczy Andre! Prawdę mówiąc trochę się za nim stęskniła. Dlaczego? Ponieważ on jedynie wiedział o jej chorobie i z tego powodu czuła się jakoś do niego przywiązana. Może to dziwne, ale bardzo prawdziwe. Polubiła go i chciała go jeszcze spotkać, choć nie wierzyła, ze poza koncertami to się wydarzy. Jednakże postawiła sobie cel, że będzie na każdym jego występie. Może to podejście nastolatki, ale ona nie zmarnuje żadnej okazji, by być pewną, że Sebastianowi nic nie grozi.
    Hala, gdzie się odbywał koncert, była ogromna, a kolejka... również wielka. Miała nadzieję, że ją wpuszczą! Przecież musi, po prostu musi tu wejść, jednak kiedy przyszła kolej na nią, kamień spadł z jej serca. Podała bilet. Ochroniarz dziwnie na nią spoglądał, ponieważ większość ludzi, to były zafascynowane nastolatki, a ona była dorosłą i dojrzałą kobietą, a przyszła na takie coś jak koncert. No cóż, tak czasami jest.
    Udała się tam, gdzie powinna, czyli do pierwszego rzędu. I kiedy zobaczyła, gdzie ma miejsce, to ją zatkało. Stała na wprost wokalisty, czyli nie było szans, by Andre jej nie zobaczył. Uśmiechnęła się pod nosem. Takiego szczęścia już dawno nie miała.
    Nie mogła się już doczekać. Koncert się jeszcze nie zaczął, a tłum się już denerwował i pytał, gdzie jest zespół. Jednak Maggie była całkowicie spokojna, nie mogła przecież się denerwować. Ale, prawdę mówiąc, też zaczynała się powoli niepokoić, gdzie jest cała ekipa. Zanim przyszła tutaj, wysłuchała wszystkich ich piosenek, które znała teraz na pamięć. No chyba, że pojawi się jakaś nowa, której nie ma jeszcze na płytach, to co innego. Jednak cały koncert nie będzie oparty na nowych utworach, prawda? Na pewno się jakieś stare pokażą...!




    Krwiopijca

    Godność: Aristide Solictuarve
    Wiek: Tak w przybliżeniu pięćset lat
    Rasa: Senna zjawa
    Lubi: Ładne rzeczy (Bardzo względne)
    Nie lubi: Tłumów (Bezwzględne)
    Wzrost / waga: Różny / Tak samo
    Aktualny ubiór: Brak
    Znaki szczególne: Brak
    Pod ręką: niiiic
    Nagrody: Umbraculum
    Dołączył: 27 Lis 2011
    Posty: 90
    Wysłany: 6 Kwiecień 2012, 17:07   

    Lukrecjo, bo tak aktualnie miała na imię wena, szedł w ciszy. Z jego ust nie wydobywał się żaden dźwięk, choć w duszy do jego kroków przygrywała muzyka jednego z marszów imperialnej Rosji. Patos dźwięków niczym dyrygent wskazywał nogą weny właściwą drogę. Gdy melodia przyśpieszała stawiał kroki krótkie, lecz znacznie szybsze, natomiast przy huku bębnów zwalniał i kroki wydłużał idąc z powagą przed siebie. Co jakiś czas kiwnął się na boki wesoło wciąż trzymając w dłoniach swą wspaniałą książkę. Już wcześniej powiedział co znajduje się na stronicach tomu i wytłumaczył dokładnie, że są to wspaniałe obrazy, które należy podziwiać. Przemilczał jednak, że uważał sztukę abstrakcyjną za najcięższy z grzechów jakie można popełnić na sztuce. Właściwie nazywanie tego sztuką jest tak trafne jak mówienie o ślimaku jako rybie. Po prostu pozbawione jakiegokolwiek sensu i tylko osoba chora byłaby zdolna coś tak durnego wymyślić. Na szczęście w książce nie było tych dzieł. Toteż mały Aristide nie musiał wpadać w rozpacz zawsze jak tylko to zobaczył na ostatnich stronach coś czego opis jest trudny, a sens żaden. Nawet koncert, na który szedł uważał za zamach globalistycznej tandety na prawdziwe piękno. (W ogóle tak naprawdę nie miał pojęcia czym jest globalizm, ale podsłuchał jak kiedyś ktoś krytykuje i wpasowało mu się w kontekst, a więc teraz myśląc o tym użył właśnie tego słowa. Oczywiście nieco błędnie.) Sprawy estetyki nie były jednak dla niego bez znaczenia. Nie lubił tego typu koncertów, lecz nie szedł tutaj słuchać ohydnej pseudo-muzyki, a jedynie zmusić Pixie, aby tak przy wszystkich zatańczyła. Wymagało to jednak trochę pracy. W końcu na koncercie było wszystko zaplanowane i próba przedarcia się przez ochronę zakończyłaby się tragicznie, dla kogoś kto ciałem miał ledwo dziesięć lat. Na dodatek wciąż trzymał w ramionach książkę. Dlatego też postanowił wykorzystać swoje wszystko zdolności i tak wpłynąć na przebieg koncertu, aby dano trochę czasu z mniej drażniącą muzyką. Do tego jeszcze załatwić jakiś taniec i ta dam! Wystarczy już tylko zmusić Pixie, aby ta znalazła się na scenie i wszystko będzie zakończone i w stanie idealnym. Oczywiście on sobie będzie wszystko oglądał i śmiał się ze wszystkiego z bezpiecznej odległości, najpierw jednak trzeba było wykonać plan. Aristide zatrzymał się przed wejściem i zaczął grzebać w swych kieszonkach, po czym wysunął łapkę z ludzkimi pieniędzmi w stronę idącej za nim osoby. Tak, na jego dłoni było odpowiednio dużo, aby zakupić nawet trzy bilety, ale Wena nie wiedział ile kosztuje wejście na tę tandetę, pewnie dużo, aby przynajmniej część uchronić przed przypadkowymi mękami. Wymalowawszy sobie jeszcze wielki uśmiech na twarzy, Luikrecjo postanowił zrealizować najabsolutniejszą podstawę, to jest dostać się do środka. Oczywiście zapewne jego rozmówczyni nie będzie mieć ludzkich pieniędzy, więc trzeba użyć jego tak?
    -Tutaj będzie jakiś ta.. koncert! Tak, koncert. I tam właśnie można zatańczyć. Prawda, że mądrze wymyśliłem? - Po tych słowach spojrzał pełnymi nadziei oczkami. Ach, ten manipulator. Co zabawne wciąż trzymał jedną ręką książkę, a druga była wyciągnięta z pieniędzmi. Kontynuował jeszcze.
    -Wszystkim się zajmę! - Kto by tam słuchał dziecka, lecz z drugiej strony kto wie na co jest zdolny taki Ariś, który jest, mówiąc łagodnie, nietypowym dzieciątkiem.
    Louis
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 6 Kwiecień 2012, 20:30   

    Kiedy tylko Louis dowiedział się o koncercie, od razu postanowił, ze nie może przegapić takiej okazji. Już dawno na żadnym nie był a przecież zawsze chodził na wszystkie, ciekawie się zapowiadające. Kiedy tylko mógł. Czy to w Krainie luster, czy w Świecie ludzi. Choć szczerze mówiąc, wolał te ze Świata ludzi. Były bardziej różnorodne, zaskakujące, niezwykłe. Tutaj, w XXI w. można było znaleźć wszystko. Każdy miłośnik jakiegokolwiek gatunku muzyki, miał koncerty mu odpowiadające. Każdy gatunek łączył się z każdym. Muzyka poważna grana na skrzypcach i fortepianie łączona była z ostrym elektronicznym rockiem. Te wszystkie muzyczne eksperymenty były niezwykłe.
    Jednak były też wady, które rzadziej spotykało się w Krainie luster: Wiele zespołów o których się mówiono grało to samo. Tak ciężko było znaleźć coś odmiennego, stworzonego z geniuszu i miłości. Jednak Louis wiedział gdzie szukać. Bardzo często w najmniej znanych klubach, salach, grano muzykę inną od panujących nurtów.
    Jeśli zaś chodzi o zespół, na którego koncert postanowił pójść… Nie znał go. To nadawało mu atrakcyjności. Być może odkryje kolejny muzyczny geniusz.
    Ludzi którzy gromadzili się przed halą, było dużo. Cień zastanawiał się czy to jakiś znany zespół. Bilet kupił oczywiście na miejscu i nawet nie zdążył się przebrać. W końcu o koncercie dowiedział się dosłownie przed chwilą. Najpierw zobaczył plakat go reklamujący, a potem ludzi zgromadzonych przed „Virusem”.
    Swoim wyglądem nie wyróżniał się spośród ludzi. Właściwie wyglądał jak jeden z nich. Szarość oczy mogła być makijażem, czarne źrenice soczewkami. Bladość cery i ust można było wytłumaczyć w podobny sposób. Mimo to przyciągał spojrzenia, choć jak się zorientował nie tylko on. Nie tylko ludzie przyszli na koncert.
    Być może przez wygład i strój przypominał jednego z muzyków, ale mimo, iż zajmował się śpiewem, to do żadnego zespołu nie należał. A z pewnością nie do Infected.
    Kiedy dostał się do środka, zaczął przeciskać się wśród ludzi, aby dojść jak najbliżej sceny. Chciał być blisko głośników dla muzyków. Tamte przynajmniej były dokładnie ustawione i przygotowane. Nie to co głośniki dla publiczności, które za zadanie miały po prostu przekazywać głośno ‘odgłosy’ ze sceny.
    Jakimś cudem udało się. Stał zaledwie kilka metrów od podwyższenia. Nie naprzeciw, ale z boku. Uśmiechnął się i począł wyczekiwać gwiazd. Te – jak to bywa na tego typu koncertach – już długo po ustalonej godzinie rozpoczęcia nie pojawiały się. Celowe spóźnienie dla efektownego wejścia. Fani – nie lubił tego określenia, kojarzyło mu się z fanatyzmem – niecierpliwili się. On jednak spokojnie wyczekiwał rozpoczęcia.
    Carlen
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 8 Kwiecień 2012, 12:09   

    Wreszcie Lukrecjo zaprowadził ją w nowe miejsce. Mogła w tej chwili napawać się czymś niesamowitym. Nowa atmosfera, co lepsze to co najbardziej w ciągu ostatnich godzin chciała zobaczyć Pixie. Nowi ludzie, nowe towarzystwo. Tak , chciała zobaczyć kogo jeszcze można tutaj spotkać, to było niezwykłe. Tak obrzydliwie niezwykłe,że aż piękne. Dziewczyna zachwycała się wszystkim dookoła. Koncert - to słowo nie wychodziło z jej głowy, obijało się o ściany czaszki niczym echo. Co lepsze, brzmiało dośc przyjemnie. To chyba cały zachwyt tak wpłynął na moją bohaterkę. Zaślepiona tym co tutaj się dzieje ledwie podążała za swoim towarzyszem. Jej głowa co chwilę obracała się w różne strony, przyglądała się każdemu kto tylko był niedaleko. Chciała każdego zapamiętać,zapisać w swojej głowie.
    Poprawiła swoją bluzeczkę, a dokładniej jej rękawy. Stanęła za chopcem i popatrzyła na niego,ale zaraz jej oczy powędrowały za sceną. Przyglądała jej się uważnie jak to wzystko wygląda i wspólnie tworzy niezwykłą całość.
    - Tak Lukrecjo. Pewnie ,że mogę zatańczyć ale nie wiem czy tutaj, ale zostańmy już tu, zostańmy! - Klasnęła szczęśliwie w dłonie i z tej całej radości zmierzwiła małemu włosy.
    Obejrzała się i jej wzrok przystanął na Lousie ,a zaraz na Arsene. Przyglądała się tej dwójce uważnie,ale zaraz z jej dumania wybiła ją świadomość gdzie się znajduje. Nowe miejsce, nowa dla niej rzeczywistość. Ze słów towarzysza wywnioskowała,że zaraz ma być słychać muzykę, a zatem dziewczyna wbiła swój wzrok w instrumenty, które stały już na scenie, westchnęła i uśmiechnęła się szeroko. Jej buźka promieniała, a wyraz twarzy zdecydowanie ukazywał wielką ekscytację. Wiadome jednak było to,że jeśli Lukrecjo mocno zarządzi by pokazała swój talent będzie musiała to zrobić, ale kto wie? Może wcale nie będzie musiał jej prosić, bo jeśli zacznie grać melodia Pixie sama zacznie do niej tańczyć. Więc prawdopodobnie chłopiec miał duże szczęście. Skrzyżowała swobodnie swoje dłonie na krągłych piersiach i już zaczęła niecierpliwie cicho tupać nóżką o ziemię. Jej wzrok błąkał się od sceny po to co działo się dookoła niej. Zdobywała nowe doświadczenie i przede wszystkim liczyła ,że może zdoła tutaj się z kimś zapoznać. Nie chciała dłużej spędzać samotnie większości dni, nie znosiła tego. Wolała rozmawiać i przyglądać się temu kto znosił jej towarzystwo. Wiatr dmuchał w jej włosy, rozwiewał je na każdą z możliwych stron,a Daphe tak zafascynowana obecna sytuacją nawet nie zwróciła na to uwagi, co zazwyczaj zaraz by się już nieco poddenerwowała, tak teraz to nie miało dla niej najmniejszego znaczenia. Była - jakby to nazwać? W przyjemnym amoku.
    Lucy Liu
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 8 Kwiecień 2012, 13:44   

    Wlepiała oczy w chodnik. Bezwiednie poczęła liczyć każdy kolejny element, który mijała. Brała pod uwagę tylko te wzdłuż, nie w szerz. Widziała tylko swoje czarne trzewiki, które to się pojawiały, to znikały pod ciemną suknią spod której wystawały falbanki halki. Wyraz jej twarzy nic nie zdradzał. Wyglądała na zamyśloną, posępnie błądzącą gdzieś myślami. Tak naprawdę ogarniała ją pustka, a umysł zajmował tylko i wyłącznie wspomniany chodnik.
    Skręciła w kolejną uliczkę. Zrobiło się coś głośniej. Strumień ludzi stał przed wejściem do jakiejś hali. Unosząc głowę, nieświadomie rozwarła usta, zainteresowana dziwnym zbiegowiskiem. Podeszła od przeciwnej strony niźli kolejka do wejścia. Nie myślała zbyt wiele. Obserwowała budynek szukając, co w nim jest takiego fascynującego. Z zewnątrz nic nie odnalazła. Postanowiła zatem wejść.
    Ochroniarz jednego z wejść właśnie zmagał się za jakimiś fanami, gdy podeszła. Jego partner musiał opuścić stanowisko za potrzebą i miał teraz nie mały problem. Przystanęła niczym w letargu, nie spuszczając ze wzroku wejścia. Wolnym krokiem wkroczyła do środka. Zachowywała się bezgłośnie niczym widmo. Wśród zebranych ludzi oczywiście ktoś ją zauważył i wszczął się bunt. Bramkarz jednak nie zdążył zrozumieć wrzawy na czas i za czym się obejrzał – dziewczęcia nie było. Nie wiedział, czy to ma być kolejny chwyt fanów, by dostać się bez kolejki czym prędzej za free, czy ktoś rzeczywiście się prześliznął. Jeśli była to druga opcja – trudno. On będzie wykonywał pracę na miarę swoich możliwości i nikt nie może mieć do niego pretensji, że przy takich zbiorowiskach ktoś mu umknął. Pewnie nie była to pierwsza ani ostatnia osoba.
    Dziewczyna przeciskała się przez tłum, lecz wciąż niczego nie widziała. Wśród roześmianych, żywych ludzi oczekujących swoich idoli, wyglądała co nieco dziwnie. Jakby nie na miejscu. Wodziła oczami po wielkiej hali z miną wyrażającą dalsze niezrozumienie sytuacji i miejsca, w którym się znalazła.
    Andre
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 10 Kwiecień 2012, 16:19   

    Chłopaki z zespołu i Andre dojechali na miejsce, oczywiście podjeżdżając od drugiej strony chcąc nie narazić na przepychanki fanów, wielkie piski i tak dalej. Po za tym eskapada przez główne wejście trwałaby wieki. Toteż odstali się od tyłu i mogli zająć przygotowaniami, cały sztab odpowiednich osób się od razu do nich dorwał, a menadżer wrzeszczał jak opętany. Blondyn jednak stał spokojnie, gdy zajmowała się nim wizażystka a potem fryzjer i tak przechodził z rąk do rąk, co jednak go drażniło, nie miał ani chwili spokoju, którego tak chciał. Z resztą cały zespół psioczył akurat na tę część przygotowania do występu. Tak czy inaczej na scenie coś zaczęło się dziać. Świeży zespół powoli zaczął wchodzić na scenę. Brakowało jednak jednego istotnego elementu jakim był prowadzący, no bo ktoś chyba musiał zapowiedzieć prawda? Tak więc chłopaki nieco niepewnie zaczęli przyglądać się tłumowi zza kotar. Powoli ogarniało go lekkie przerażenie no i myśl, że sobie nie poradzą. Że ich występ okaże się kaszaną, aczkolwiek chcą zaskoczyć, zobaczymy jak to wyjdzie.
    Najszybciej został przygotowany Andre. Toteż nie zostało nic innego jak chwycić za mikrofon i po prostu wyjść na scenę. Taak, to był jego żywioł. Szybko wyszedł więc zza kulis, zerkając na chłopaków co się czaili tylko i najwidoczniej zaczęła ich zżerać trema. Blondyn niewiele myśląc klepnął w plecy i wokalistę drugiego zespołu i powiedział.

    - Stary nie łam się, po prostu śpiewaj, a oni niech grają, powiem jedno.. Zaufaj chłopakom a wszystko wyjdzie jak trzeba.
    Pchnął młodego i razem wyszli na scenę, gdzie zapewne zawrzało od pisków, krzyków i innych odgłosów świadczących o radości fanek, przede wszystkim małolat niewiele wiedzących o życiu. Za nimi niczym ogonek, wyszedł basista, perkusista, no i dwóch gitarzystów. Jee, będzie się działo, tak powinni ludzie pomyśleć, ale w zasadzie na koncertach zawsze dużo się dzieje, więc to żądna reguła.
    - Jako, że ten tutaj chyba stracił język w ustach powiem kilka słów wstępu. Zespół Reality funkcjonuje od jakiś 2 lat, często razem spotykamy się na próbach. Ich muzyka was porwie, zaręczam.
    Blondyn posłał kilka uśmiechów i wycofał, się w bok, chowając minimalnie za kulisami, aczkolwiek kawałek jego sylwetki wystawał. Opakowali go w czarne podziurawione w różnych miejscach rurki, czarne trampki conversy, biały podkoszulek i koszulę w czarno czerwoną kratę. Jeśli zaś chodzi o dodatki to uparł się aby ich nie zmienić, o. Tak więc miał to co zwykle, na co dzień.
    Andre nie spodziewał się Mag toteż nie przyuważył dziewczyny, pomimo iż stała w pierwszym rzędzie, bo zwykle patrzył na te dalsze jak coś mówił, a po za tym to nie było jego pięć minut. Jednak jak się zorientuje będzie jej na pewno miłe, ale to jeszcze nie teraz musi poczekać. Z pozoru nie działo się nic nadzwyczajnego, a jak wiadomo pozory kochają mylić. Na d Luisem gdzieś dało się słyszeć jakiś chrobot, potem cichy pisk i generalnie jakieś ruchy, które jak się pojawiły tak szybko ucichły, no i trochę ginęły wśród tłumu rozwrzeszczanych ludzi. Coś jednak święciło się więcej jak tylko zwykły koncert.
    Arsene
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 10 Kwiecień 2012, 17:17   

    Cały ten hałas zaczął powoli działać mu na nerwy. Był przyzwyczajony do ciszy i spokoju, uwielbiał ten stan właśnie. Każdy inny kończył się dla niego wybiciem ze zwykłego, stałego, jednostajnego trybu życia i delikatnym rozstrojem nerwowym. Później przez tydzień pił herbatę pod kocem w kącie. Tylko, aby odreagować stres. Do tego, w związku z posiadaniem dwóch par uszu - ludzkich i kocich - odbieranie głośnych dźwięków było dla niego tyleż uciążliwe, co nieprzyjemne. Zwłaszcza, że koty były łowcami. Łowcy mieli słuch doskonały. Wobec tego czarne uszy Arsene'a opadły. Położył je po sobie, a do tego jeszcze zatkał rękoma swoje zwykłe, ludzkie uszy. Zaczynało mu się to nie podobać. Ale skoro przyszedł... Zostanie.
    Boli. Boli. Westchnął i podreptał trochę bardziej na ubocze. Nie musiał widzieć śpiewaków. Wystarczała mu muzyka. Czysta, nieskalana forma komunikacji. Piękna. Łącząca i dzieląca ludzkie istnienia. Jego jedyna miłość, która, był pewien, nigdy go nie zrani. Może poza Eurydyką... Jedyną cielesną istotą, która na dzień dzisiejszy cokolwiek dla niego znaczyła. Reszta - tyle co nic.
    Zaczął przemarzniętymi dłońmi rozcierać równie zziębnięte ramiona. Mimo wszystko, powoli zaczynało mu się robić odrobinę cieplej. Stanął pod jakąś ścianą i oparł się o nią plecami. Tłum piszczących fanek ciągle zasłaniał mu widok. Zsunął plecak z ramion i z jednej z mniejszych kieszonek wygrzebał ze trzy cukierki jabłkowe, które po odwinięciu z papierka natychmiastowo wpakował sobie do ust. W całym tym tłumie czuł się... samotny. Tak bardzo chciał mieć przy sobie kogoś bliskiego. Zaginioną przed laty siostrę. Najbliższego przyjaciela z dzieciństwa, Rodericha. Eurydykę. Kogokolwiek. Przymknął lekko oczy, oczekując na choćby rozpoczęcie przedstawienia.
    Louis
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 11 Kwiecień 2012, 15:16   

    Louis stojący blisko sceny miał na nią całą dobrą widoczność, choć z pewnością jego miejsce nie równało się temu centralnie przed podestem. Ale… Tu nagłośnienie było dobre. W każdym razie dzięki swojemu miejscu, mógł jako jeden z pierwszych ujrzeć ruch za kurtyną a wreszcie wejście pierwszych muzyków. Oboje nie wyglądali na tyle szczególnie, by zaskoczyć czy zachwycić, choć z pewnością zagorzałe fanki powiedziałyby co innego. To znaczy, nie żeby cień mówił, że wyglądali źle! Wręcz przeciwnie. Wyglądali naprawdę fajnie, on sam czasem ubierał się podobnie. Szczególnie na takie imprezy jak ta, tyle, że dzisiaj nie miał czasu na zmianę ubioru. Po prostu swoim wyglądem nie pobili innych przedstawicieli gatunku muzyki, którą grali. Ale przecież nie to było najważniejsze, a muzyka.
    Mimo to szczególnie zwrócił uwagę na chłopaka z blond czupryną na głowie, który zapowiedział pierwszy zespół. Może właśnie dlatego? Widać było, iż na scenie czuje się dobrze, a jego zapowiedź była krótka i treściwa. Idealnie. Zrobił co było trzeba, po czym sam schował się z powrotem za kurtyną. Niby się za nią schował, odszedł, ale nie zniknął całkowicie z pola widzenia.
    Tuż za pierwszą dwójką wyszła reszta zespołu i wkrótce wszystko było gotowe do rozpoczęcia grania. Pozostało tylko czekać, aż zespół rozpocznie koncert.
    W pewnym momencie cień wyłapał z tłumu jakieś dźwięki nie pasujące do reszty. Jakiś ruch, pisk. Dochodziły chyba gdzieś… z góry. Uniósł gwałtownie głowę w ich stronę, potem rozejrzał się jeszcze wokół siebie. Jednak nic nie zobaczył i w końcu stwierdził, że się pewnie przesłyszał, lub tylko jego wyobraźnia przesunęła umiejscowienie dźwięków na górę. Być może, tak naprawdę pochodziły od fanów, pośród których coś zawrzało. Rozejrzenie się pozwoliło mu jednak zobaczyć Arsene, który prawie niewidoczny stał pod ścianą pomieszczenia wyraźnie zagubiony. Biedak najwidoczniej nie wiedział co go czeka, gdy się tu pchał. Zobaczył też Lukrecja idącego z jakąś młodą dziewczyną. On również, swoim młodym wiekiem wyróżniał się. Mimo to, w przeciwieństwie do Arsene nie wyglądał na zagubionego, a może trochę przejętego czymś. Może szukał kogoś lub czegoś?
    Kiedy wzrok cienia powrócił z powrotem na scenę, przypomniał sobie o swoim ubiorze, który nie był w tym momencie zbyt wygodny. Pomiędzy ludźmi było gorąco a wkrótce będzie pewnie jeszcze bardziej, tak więc zajął się rozpinaniem swojej czarnej kamizelki. Gdy ja zdjął pozostał jedynie w białej koszuli i czarnych, obcisłych spodniach.




    Krwiopijca

    Godność: Aristide Solictuarve
    Wiek: Tak w przybliżeniu pięćset lat
    Rasa: Senna zjawa
    Lubi: Ładne rzeczy (Bardzo względne)
    Nie lubi: Tłumów (Bezwzględne)
    Wzrost / waga: Różny / Tak samo
    Aktualny ubiór: Brak
    Znaki szczególne: Brak
    Pod ręką: niiiic
    Nagrody: Umbraculum
    Dołączył: 27 Lis 2011
    Posty: 90
    Wysłany: 11 Kwiecień 2012, 21:04   

    Nie można stwierdzić, że muzyka zawsze jest muzyką. Co innego dźwięki łagodne przystrojone nutką patosu, a zupełnie co innego utwory błahe i szybkie. W ogóle ktoś taki jak Wena był na tym punkcie bardzo wyczulony, a to ze względu na pewien koncert, na który się udał. Wszystko było fajnie, tylko, że występujący tam zepsuł zagrał gatunek muzyki, który na zawsze zniechęcił zjawę do "koncertów". Uznała, że kiedyś było lepsze i gdy się pojawiała w takim miejscu to tylko by coś złego uczynić. Tak również teraz. Chłopczyk zakupił bilety dla siebie, a następnie odczekał chwilę aż Pixie zakupi swoje. Właściwie przez jakiś czas milczał rozglądając się tylko z przerażeniem w oczach. Było tutaj tyle ludzi! Gdyby nie fakt, że Aristide spuścił swoje oczy w dół można by było zobaczyć w nich łzy i to wcale nie wywołane smutkiem, a niemal fobią wobec tłumów. Tutaj było zdecydowanie za dużo ludzi. W co on się wpakował! Dla bezpieczeństwa złapał się za rękaw Pixie, z którą tu przyszedł i właściwie nie puszczał, aż nie zajęli miejsca, które tamta wybrała. Normalnie Wena nie pozwoliłaby nikomu na decydowanie, lecz w tym wypadku był zbyt przerażony by zwracać na cokolwiek uwagę, chociaż maskował się dobrze. Właściwie z przerażeniem słuchał pełnych entuzjazmu słów o zostaniu tutaj. Jak komukolwiek może się tutaj podobać! (Już nawet nie chodziło o muzykę, ta jeszcze nie zabrzmiała.) Za duży tłum! Za duży! Gdyby nie fakt, że panikowanie jest całkowicie niegodne to zapewne już by uciekł. Teraz jednak ograniczył się do tego, że gdy znaleźli się na miejscu pociągnął Pixie lekko w dół by ta mogła się pochylić, a on na ucho coś powiedzieć.
    -J-ja zaraz w-w-ócę! Tak, wszystko zrobię! Tylko muszę mieć chwilkę, dowiesz się jak będziesz potrzebna! - Po pierwszym zdaniu zapomniał o otaczających go ze wszystkich stron ludziach i zaczął realizować swój plan. Szybko jednak przypomniał sobie o nim pięć kroków od Pixie, gdzie zdał sobie sprawę ile tu jest ludzi. Zasłonił oczy dłońmi i próbował jakoś przejść krzycząc tylko głośno "Przepraszam, wybaczcie, śpieszę się" i wiele innych słów. Co jakiś czas tylko zerkał by móc zrozumieć gdzie idzie, lecz po tym następowała długa formułka mająca pomóc w zapomnieniu o tym przerażającym miejscu wypełnionym tak wielką liczbą ludzi. Formułka brzmiała tak: "Nie patrz Ariś, tam nie ma tłumu, tam go wcale nie ma. Jesteś tylko ty i ścieżka." Oczywiście każda litera wypowiadana była w myślach. Omijając już jednak przeprawę, która była naprawdę ciężka możemy dotrzeć do chwili gdy "Lukrecjo" dotarł do miejsca gdzie dzieciom, ani osobom nieupoważnionym wchodzić nie wolno. Oczywiście nie przejął się napisami i wpadł do tajnych pokojów wiedząc, że będzie tam chociaż odrobinę mniej ludzi. Właściwie nie patrząc nawet czy kogoś spotkał opuścił dłonie i zawołał.
    -Dzień dobry!
    Tutaj proszę mg o zamgowanie mi czy Wena zostanie brutalnie wyrzucona, czy też raczej wysłuchana, a może tak naprawdę weszła do schowka i nikogo tam nie zastała? To wszystko już okaże się gdy mg coś powie!
    Lucy Liu
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 12 Kwiecień 2012, 16:47   

    Stała zdekoncentrowana, gdy tłum zapiszczał. Wszyscy wlepiali wzrok w jedno miejsce. Najwyraźniej część hali była podniesiona. Na niej nikogo nie było, toteż pierwotnie nie zwróciła na nią większej uwagi. Ocean głów przeszkadzał jej w dojrzeniu co tak właściwie się dzieje. Usłyszawszy głos pochodzący z głośników. Zauważyła w końcu, że ktoś tam wyszedł i przemawia do mikrofonu. Pierwszy raz była na koncercie, żeby już nie odkrywać okrutnego faktu, że w ogóle pierwszy raz była na jakiejś imprezie. Może w innych okolicznościach… Albo nie… W innym życiu stałaby ramię w ramię z podskakującymi fankami machając bez większej przyczyny dłońmi w górze i drąc się w niebogłosy. Tymczasem coś, a raczej ktoś przemknął obok niej. Posiadał zwinięte uszka i przyciskał dłońmi miejsce, w którym powinny być z kolei ludzkie uszy. Czyżby posiadał obie pary? Czy może ta druga jest sztuczna? Powiodła bezwiednie za nim, całkowicie zapominając o koncercie. Stanęła przed istotką, która to oparła się o ścianę. Niczym słup soli stała i… gapiła się. Arsene wyciągnął cukierki i wpakował do ust. Nie wydawał się nazbyt zadowolony z pobytu tutaj, a nawet więcej… Jakby coś go bolało? Lucy zapragnęła wejść z nim w jakąś interakcję. Gdzieś tam w jej wnętrzu w końcu kryła się ta zwyczajna dziewczynka tryskająca miliardem uczuć i popychająca czasem ta pozornie odzianą w skorupę wiecznego otępienia spowodowanego traumatycznymi przejściami. Zatem, gdy ten przymknął oczy, ona już stanęła przed nim prawie stykając ich czubki butów. Wyciągnęła rękę i palcem wskazującym tyknęła go w czoło.
    - Wszystko dobrze? – nachyliła się, jakby chciała zaglądnąć pod jego powieki. Minę miała przy tym jak dziecko, które dopiero to odkrywa świat i inne istoty.
    Andre
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 16 Kwiecień 2012, 10:16   

    Andre stojąc za kulisami, ale mimo wszystko można było go dostrzec uciął sobie pogadankę z Stevem ich basistą. Największą gadułą i chłopakiem który ma najmniejsze opory do opieprzania Mkiego, gdy ten zaczyna nawalać. Oparł się plecami o ścianę i czekał aż młodszy kolega po fachu zacznie śpiewać. W końcu chyba odzyska ten język w gębie a jak nie będzie trzeba przerwać i wkroczyć na scenę.
    Na twarzy blondyna wymalowała się ulga gdy popłynęły spokojne nuty Ballady. Pamiętał jak ten ją pisał, więc usta uśmiechnęły się bo Andre uznał ten kawałek za idealny na rozpoczęcie. Piski fanek nie ustawały, ale czy to za sprawą zespołu na scenie czy też, tego iż wciąż widoczny był blondyn, nikt nie wie. Znaczy trzeba by było zapytać tego tłumu fanek, upierdliwego z resztą.
    W końcu jednak blondyn odepchnął się od ściany i ze Stevem schowali głębiej, by nikt im nie raczył przeszkadzać. Czekali na swoją kolej a także wymieniali się poglądami na temat młodych gwiazdorów.
    Wszystko z pozoru było w porządku. Dźwięki nad Louisem ustały. Stworzenie jakie się nad nim czaiło przemieściło się wzrokiem kierując za Lukrecjem. Mały chłopaczek wydał mu się być bardzo atrakcyjny. Czarny lekko podgniły jęzor chlastnął o usta. Dało się słyszeć lekkie skrzypienie, o ile miało się dobry słuch, hałas i tak był niesamowity a zwierze w końcu nie poruszało się jak słoń w składzie porcelany. Metalowa konstrukcja hali była wręcz wymarzona do jego ekscesów.
    Lukrecjo w momencie gdy przeszedł drzwi i się przywitał nie usłyszał nic, kompletnie pustka. No może w głębi korytarzu dało się słyszeć krzątaninę, ale to za drzwiami.
    Może to i był błąd młodego chłopczyka, za którego uważało go osobnik pokryty czarną smolistą sierścią, gdzieniegdzie pozlepiane strąki stwarzały wrażenie ostrych, poskręcanych kolców. Z każdym krokiem opadało trochę śliny, zarówno na ludzi jak i na ziemię oraz przęsła, po których sunął. Zastanawiał się też po części co on tutaj robi? Po prostu się obudził i..
    Stworzenie zniesmaczone zamachało łbem i kontynuowało swą mozolną wędrówkę. Kierował nim ni mniej ni więcej co głód, w czystej postaci, łaknął mięsa. W końcu dotarł do miejsca gdzie była dziura, niby to za mała na jego cielsko, jednak się przecisnął i wyszedłwszy na drugiej stronie zobaczył korytarz. Czarne oczyska zamrugały niespokojnie i otaksowały spojrzeniem. Odnalazł chłopca a jęzor nieco podgniły znów wziął i oblizał wargi, które obfitowały w dosyć spore zęby, a w szczególności kły.
    Do środka przez ścianę przechodząc wtargnęła postać, niby to nie pozorna, bo blond chłopaczek ozdobiony niebieskimi oczętami i uroczą nieco pucołowatą buźką. Nie miał więcej jak te 13 lat, z pewnością. Ubrany także nie był normalnie. Bo jak istota z drugiej strony lustra. Czarne trzewiki, pończochy, białe spodenki, biała koszula z falbana przy guzikach i na to fioletowy surducik. Aparycja chłopięca, aczkolwiek można by też powiedzieć, że ten nietypowy gość jest dziewczynką. Swoją drogą co on tutaj robił ?
    Maggie
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 16 Kwiecień 2012, 15:28   

    Maggie nie zwracała specjalnie uwagi na to, co się działo na scenie, bo nie przyszła tu oglądać tych, co teraz występowali, których nawet nie znała, chociażby z nazwy. Jej celem było spotkanie z zupełnie kimś innym, kto uratował jej życie i w ten sposób chciała mu za to podziękować, ale wcześniej zapoznała się ze wszystkimi piosenkami "Infacted". Nie było takiego kawała, którego nie znałaby na pamięć. Oczywiście spodziewa się, że pojawi się jakaś nowa, nieznana nikomu piosenka, ale jej to tam nie przeszkadza. Chce się tylko upewnić, że wszystko pójdzie zgodnie z planem. Czyżby się martwiła o młodego wokalistę? No cóż, jak już wspominałam Mag traktuje Sebastiana jak swojego młodszego brata, którego nigdy nie miała. Zawsze była jedynaczką, a przez to czuła się zawsze samotna. A teraz ma kogoś, kogo może chronić, choć Andre pewnie nie zdaje sobie sprawy, że aż tak jest mu wdzięczna za pomoc, że jest w stanie stanąć między nim a facetem z bronią. Jest to może nieco dziwne, ale szczere. Może miłością tego nazwać nie nazwie, ale takim... czymś. Trudno określi te uczucie słowami. Aptekarka westchnęła. Ci tutaj jej w ogóle nie interesowali. Mimo że fanki piszczały jak głupie, ona nie zwracała na młodych artystów najmniejszej uwagi. Bo niby po co? To nie oni ją interesowali.
    Mag podniosła głowę. Zauważyła go. Na sam widok Sebastiana uśmiechnęła się. Miała nadzieję, że za niedługo wejdzie i zacznie swoje przedstawienie, bo właśnie po to tutaj przyszła. By zobaczyć go. On nie musi jej zauważyć, choć chciałaby, by tak się stało. Jednakże jak nie spojrzy w dół i nie skieruje wzroku na nią, to nie będzie zła. Przecież on ma dać koncert tysiącom fanom, a nie tylko jej. Pewnie się jej nawet nie spodziewa, więc się za nią nie ogląda. Ale jaka będzie jego reakcja, jak ją jednak zauważy? Tutaj mogą być tylko domysły. Pewnie się uśmiechnie i będzie śpiewać dalej, bo jakże inaczej. To nie jest jakieś meksykańska telenowela, że zejdzie ze sceny i weźmie ją na nią. Ona jest stara w porównaniu do niego. Ach, o czym ona myśli. Niech się lepiej skupi na koncercie, bo zwraca na siebie uwagę.
    Arsene
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 16 Kwiecień 2012, 20:24   

    Arsene właściwie nie widział sensu w całym tym dziewczęcym piszczeniu, krzyczeniu i ogólnie, mówiąc kolokwialnie - wariowaniu. Jaki one miały w tym cel? Co im to miało, przepraszam bardzo, dać? Jaki był tego powód? Rozumiał, że ekscytacja, że radość, bo w końcu zobaczą ulubionego wokalistę, czy kogo tam - ale błagał w duszy, żeby okazywały te uczucia w powściągliwszej i przystępniejszej formie, bo od takiej można było dostać schizofrenii paranoidalnej, czy jakiejś innej choroby o dziwnej nazwie, o której właściwie mało wiedział. Cóż, doświadczonym lekarzem nie był, więc na dłuższą metę wszystkie choroby umysłowe brzmiały dla niego jednakowo. Rozróżniał może kilka podstawowych, bardziej znanych - potem już się gubił. Kraina Luster to bądź co bądź inny wymiar. Z tego powodu też nie rozumiał ludzi - przez różniące się realia i przez fakt bycia osobnikiem płci męskiej, który to siłą rzeczy nie piszczy, jak zobaczy przystojnego faceta. Na logikę - jeśli delikwent jakimś cudem przyuważyłby jakąś konkretną osobę, to zapewne zakwalifikowałby ją do kategorii rozhisteryzowanych, niestabilnych emocjonalnie, małoletnich dziewczynek. Albo wykorzystał jako wabik na sławę. Czyli podsumowując - dziewczęta tak czy owak nie miały z tego żadnych korzyści. Albo to on był niedoinformowany i kompletnie nie znał się na sposobach współczesnej rozrywki. I tak wolał się nie znać, bo cała ta technologia i modernizacja go przerażała. Jeśli miałby być człowiekiem, to wolałby żyć tak ze dwa stulecia wcześniej, ot co. Wtedy przynajmniej nie istniały piszczące fanki...
    Ars zastrzygł lekko uszami i z widocznym zaskoczeniem w złotych ślepkach spojrzał na stojącą przed nim dziewczynę, która właśnie lekko puknęła go w czoło. Zamrugał powiekami, przyglądając jej się uważnie.
    - Nie jest źle, ale przyznam, że bywało lepiej... Ten hałas mi niestety nie służy. - odpowiedział, lekko rozcierając skroń i uśmiechając się, jakby przepraszająco. Po chwili wykonał nieokreślony gest w kierunku swoich dodatkowych uszu, które na dowód poruszyły się wyraźnie. Teraz już dziewczyna nie powinna mieć wątpliwości, że są autentyczne i zdjęcie ich byłoby raczej niemożliwe.
    Wyświetl posty z ostatnich:   
    Po drugiej stronie krzywego zwierciadła... Strona Główna
    Odpowiedz do tematu
    Nie możesz pisać nowych tematów
    Możesz odpowiadać w tematach
    Nie możesz zmieniać swoich postów
    Nie możesz usuwać swoich postów
    Nie możesz głosować w ankietach
    Nie możesz załączać plików na tym forum
    Możesz ściągać załączniki na tym forum
    Dodaj temat do Ulubionych
    Wersja do druku

    Skocz do:  



    Copyrights © by Spectrofobia Team
    Wygląd projektu Oleandra. Bardzo dziękujemy Noritoshiemu za pomoc przy kodowaniu.

    Forum chronione jest prawami autorskimi!
    Zakaz kopiowania i rozpowszechniania całości bądź części forum bez zgody jego twórców. Dotyczy także kodów graficznych!

    Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
    Template AdInfinitum
    Strona wygenerowana w 0,14 sekundy. Zapytań do SQL: 9