Nie minęło zbyt wiele czasu od rozpoczęcia działalności AKSO, a po całej Otchłani rozniosła się wieść o tajemniczej mgle, w której znikają statki. Czytaj więcej...
Karciana Szajka została przejęta. Nowa władza obiecuje wielkie zmiany i całkowitą reorganizację ugrupowania. Pilnie poszukiwani są nowi członkowie. Czytaj więcej...
Spectrofobia pilnie potrzebuje rąk do pracy! Możecie nam pomóc zgłaszając się na Mistrzów Gry oraz Moderatorów.
Zapraszamy do zapoznania się z Uśrednionym Przelicznikiem Waluty. Mamy nadzieję, że przybliży on nieco realia Krainy Luster i Szkarłatnej Otchłani.
Zimowa Liga Wyzwań Fabularnych nadeszła. Ponownie zapraszamy też na Wieści z Trzech Światów - kanoniczne zdarzenia z okolic Lustra i Glasville. Strzeżcie się mrocznych kopuł Czarnodnia i nieznanego wirusa!
W Kompendium pojawił się chronologiczny zapis przebiegu I wojny pomiędzy Ludźmi i KL. Zainteresowanych zapraszamy do lektury.
Drodzy Gracze, uważajcie z nadawaniem swoim postaciom chorób psychicznych, takich jak schizofrenia czy rozdwojenie jaźni (i wiele innych). Pamiętajcie, że nie są one tylko ładnym dodatkiem ubarwiającym postać, a sporym obciążeniem i MG może wykorzystać je przeciwko Wam na fabule. Radzimy więc dwa razy się zastanowić, zanim zdecydujecie się na takie posunięcie.
Pilnie poszukujemy Moderatorów i Mistrzów Gry. Jeżeli ktoś rozważa zgłoszenie się, niech czym prędzej napisze w odpowiednim temacie (linki podane w polu Warte uwagi).
***
Drodzy użytkownicy z multikontami!
Administracja prosi, by wszystkie postaci odwiedzać systematycznie. Jeżeli nie jest się w stanie pisać wszystkimi na fabule, to chociaż raz na parę dni posta w Hyde Park.
Ponieważ cierpimy na deficyt Ludzi, każda postać tej rasy otrzyma na start magiczny przedmiot. Jaki to będzie upominek, zależy od jakości Karty Postaci.
Niewielkie betonowe schodki z wejściem dla kobiet z wózkiem prowadzą pod ziemie. Lekko podniszczona poręcz, kiedyś w barwie intensywnej czerwieni, dziś może się poszczycić kolorem już zaledwie czerwonawym.
Po przejściu przez schody ukazuje się naszym oczom długi tunel, o jasnych ścianach i betonowym podłożu. Ściany najczęściej pokryte przeróżnymi ogłoszeniami czy też graffiti.Oprócz licznych ławek i oczywiście samych torów metra znajdują się śmietniki oraz automat, z ciepłymi napojami. Duży i czerwony, czasami lubi się wyłączyć w momencie, kiedy na niego liczymy. Gorąca czekolada, kawa, kawa z mlekiem, herbata. Nawet niezły wybór. Miejsce wiecznie pełne ludzi, nawet nocą nie można tu pozostać samemu. Spotkać tu można i wiecznie śpieszących się biznesmen'ów w garniturach i najnowszymi komórkami, a także pana bezdomnego zbierającego na płynne szczęście. W tym miejscu zazwyczaj ludzie nie zwracają na siebie zupełnej uwagi.
Agapit [Usunięty]
Wzrost / waga: /
Wysłany: 31 Październik 2012, 14:34
Agapit wbrew pozorom lubił to miejsce, ze względu na dużą liczbę ignorujących ciebie osób. Dla kogoś takiego jak on problemem było odpowiedzenie na proste pytanie „gdzie jest peron 4?” czy też „jak dojdę do holu głównego?”. Właśnie tutaj, w tym miejscu wszystkie troski tego typu mogły zostać odsunięte na bok, aż do momentu wejścia na schody prowadzące do rzeczywistości.
Nie to, że lubił przychodzić w to miejsce – nie robił tego zbyt często, chociaż czasem dla uspokojenia własnego sumienia i myśli musiał to zrobić. Dość skomplikowane do wytłumaczenia, ale nikt przecież tego od niego nie oczekiwał – a on sam rozumiał.
Kiedy znaleźli się w tunelu, oboje lekko dyszeli ze względu na siarczysty deszcz jaki postanowił spaść na ziemię akurat podczas ich przypadkowego spotkania. Z początku było niewinnie i jedynie ich włosy przyklejały się do ciał, teraz jednak wyglądali niczym zmokłe kury. Przynajmniej Agapit, który nie miał na sobie nic wodoszczelnego i cała bluza zdążyła nasiąknąć. Nieprzyjemne zimno (bo to już nie był chłód), który atakował jego ciało było wystarczającym motywatorem do tego, aby jak najszybciej znaleźć się przy automacie z ciepłymi napojami. Po drodze, w milczeniu przerywanym tylko i wyłącznie głosem Jack, zdjął z siebie tę nieprzyjemny materiał, chcąc choćby na krótki moment oddalić od siebie możliwość przeziębienia w ten jesienny wieczór. Niestety miał pod spodem tylko i wyłącznie szarą koszulkę z krótkim rękawem, a gęsia skórka zdradzała jego samopoczucie. Należało również przyznać, że jak na zwykłego kucharza, Agapit miał całkiem konkretnie rozwinięte mięśnie rąk.
Jedną z nich skierował w stronę stojącego w oddali automatu, a w jego głębokich oczach można było dostrzec niecierpliwość. Na szczęście tablet tkwił bezpiecznie na dnie torby, gdzie nie istniała możliwość przemoczenia urządzenia. Uśmiechał się w stronę czerwonowłosej dziewczyny, która mimo wszystko wyglądała całkiem uroczo w zbyt dużej dla siebie, męskiej kurtce i wystającej spod niej sukienki, na obcasach, z delikatnym makijażem i zmęczeniem zmieszanym z przemoczeniem na głowie.
Mlodzian miał świadomość, ze powinien iść do domu i tam ze spokojem odpocząć i wziąć gorącą kąpiel przed snem. Ale coś go powstrzymywalo. Coś mu ciągle mówilo, że powinien tutaj zostać i poczekać. Porozmawiać z Jackie.
Jack [Usunięty]
Wzrost / waga: /
Wysłany: 31 Październik 2012, 20:11
Linie kolejowe to świetne miejsce. Tylu ludzi, zajętych sobą. Można obserwować ich ciekawe zachowania. Więc to, że idą w to miejsce ucieszyło Jack, nawet bardzo. Na mróz nie narzekała, w końcu dodatkowa warstwa zapożyczona od Agapita chroniła ją zimnem. Kurtka była cała przemoczona, ale ze względu na to, że była za duża i odstawała zwłaszcza ku dole wraz z płaszczem dawało więcej ochrony. Nogi miała przynajmniej suche. Woda spływała po jej twarzy oraz włosach. Może i nie wyglądała szałowo, ale ujdzie. W sumie to nawet się tym nie przejmowała. Odgarnęła kosmyki z twarzy zarzucając je do tyłu. Spojrzała na przemoczonego Agapita i zrobiło się jej go szkoda. Naprawdę. Będzie musiała mu to jakoś wynagrodzić, nawet chyba wiedziała jak. Kiedy doszli w końcu, spojrzała na tłum ludzi. Wydawać by się mogło, że to rano jest więcej ludzi. Ale było na odwrót. Wieczorem można było się zgubić w tym tłumie.
- No i jesteśmy chyba na miejscu.
Stwierdziła bardziej do siebie niż do towarzysza. Spojrzała za ruchem ręki Agapita by zobaczyć automat, a w środku co? Ano pełen wybór ciepłych napoi. Marzenie, które zaraz się spełni.
Chłopak ściągnął z siebie mokrą bluzę, a ona się rozpięła pożyczona kurtkę, ze względów cieplarnianych. W końcu dużo ludu, odsłonięcie od wiatru działało na ich korzyść. Dlatego też zrobiło się cieplej. Zauważyła umięśnione ręce Agapita i uśmiechnęła się pod nosem. Kiedy stanęli przy automacie to spojrzała na duży wybór. Zaczęła grzebać po kieszeniach płaszcza, by w końcu wyciągnąć czerwony portfel, pokryty tworzywem mającym udawać polakierowaną skórę jakiegoś gada. Otworzyła go i zaczęła szukać jakiś drobniaków. Z tego wszystkiego wypadła jej karta z numerem telefonu. Nie zauważając zajęła się szukaniem monet. Eureka! Znalazła!
- Nigdy nie potrafię w nim nic znaleźć. Za dużo w nim rzeczy.
Różne karty, małe karteczki, wizytówki czy nawet mały złoty słonik w przedziale na monety tworzył coraz to większy chaos. Po chwili złapała pieniążka i schowała portfel do kieszeni swojego płaszcza. Wrzuciła monetę do odpowiedniego wejścia, ustawiła sobie maksymalne słodzenie i wybrała gorącą czekoladę. Czekając aż plastikowy kubeczek wypełni się życiodajną substancją, zapytała:
- A ty co bierzesz?
Uśmiechnęła się wesoło, opierając o bok automatu. Czuć, że dzisiaj ciężko pracował, metalowa płyta była ciepła, co zwiększało jeszcze ciepło odczuwane przez Jack.
// Zaraz się rozwinie. Przepraszam, że tak późno odpisuję, możesz mnie za karę zjeść. Ew. zrobię ci łazanki xD //
Agapit [Usunięty]
Wzrost / waga: /
Wysłany: 1 Listopad 2012, 10:55
Przytaknął Jackie krótkim skinięciem głowy z powodu sączącej się wody z włosów. Zdecydowanie powinien coś z nimi zrobić, ale nie miał żadnego rozsądnego pomysłu. W końcu zostawił je tak jak były, przerzucając większość na plecy, gdzie mogły spokojnie schnąć. No, prawie spokojnie i w prawie dobrych warunkach. Tunel był całkiem przyjemnym miejscem w porównaniu do parku gdzie hulał wiatr i deszcz, ale wciąż daleko mu było do komfortu jaki miałoby się we własnym mieszkaniu. Co jakiś czas zadawał sobie pytanie co on jeszcze tutaj robi i dlaczego ryzykuje przeziębieniem dla kilku minut rozmowy z tą nietypową dziewczyną. Szybko znajdywał jednak odpowiedź, która miała dwoisty wydźwięk: podziwiał jej dystans, co było zarówno zaletą jak i wadą.
W końcu przystanęli przed celem tej małej podróży i równocześnie gdy dziewczyna szukała monet, on sięgnął do swojej torby. Pierwsze co wyjął to oczywiście portfel, w o wiele gorszym stanie niż ten należący do Jackie – wyraźnie przetarta skóra, popękany w kilku miejscach i odbarwiony po kontakcie z wodą. Spisywał się jednak wystarczająco dobrze, aby Agapit opóźniał w czasie kupno nowego. Nie lubił marnować pieniędzy, a przecież nie potrzebował innego. Poczeka, aż ten całkowicie się rozwali, a co.
Dość szybko poszło mu odnalezienie odpowiedniej sumy na kupno rozgrzewającej i pobudzającej kawy, dlatego wrzucił nieco niedbale portfel do środka, zwlekając jeszcze kilka chwil z sięgnięciem tabletu. Dłonie wciąż były lekko zaczerwienione, postanowił że gdy już wypije kubek wyjmie swój komunikator.
Kątem oka zauważył, że spomiędzy dłoni Jackie wypadła jakaś karteczka. Gdyby mijali się na ulicy, z pewnością przeszedłby obok i nawet tego nie spostrzegł. Teraz jednak rozmawiali i przebywali ze sobą od dłuższego już czasu, a w głowie Agapita pojawiła się myśl, że na tej małej karteczce może być zapisana bardzo ważna dla niej informacja. Dlatego też nie zwlekając i nie tłumacząc się (no bo niby jak?) podszedł do dziewczyny i schylił się po karteczce, na której jak się okazało widniał jakiś numer telefonu. Mężczyzna nie domyślał się, że mógł być to właśnie jej numer – bardziej prawdopodobnym byłoby uzyskanie odpowiedzi, że to numer przyjaciółki jakiejś albo znajomego.
Jackie oparła się o ciepłą blachę automatu i z uśmiechem wyczekiwała chwili pojawienia się niezwykle słodkiego napoju. Mężczyzna wyciągnął rękę ze zgubą, odwzajemniając łagodny uśmiech na własnej twarzy i czekając aż odbierze karteczkę, zerknął w stronę automatu. Chciałby spytać w żartobliwym tonie czy aby nie jest uzależniona od cukru, ale musiał to odsunąć w czasie i odpowiedzieć na zadane przez nią pytanie. Podniósł wzrok gdzieś ponad głowę dziewczyny i wskazał wolną ręką na malunek kubka z czarną kawą. Agapit nie lubił grać w kalambury i nigdy nie twierdził, że jest w tym dobry. Ba! w dzieciństwie nienawidził tej gry, ale teraz nabrał do tego dystansu i podczas „rozmowy” wychodziły całkiem zabawne sytuacje.
Nie rozmawali ze sobą zbyt długo, ponieważ Agapit odczuwał coraz silniej skutki przemoczenia. Po wypiciu napoju, odebrał od Jack kurtkę i ruszył w drogę powrotną do swojego domu - a w myślach kręciła mu się wizja ciepłej kąpieli.
[zt]
/wybacz Jackie, ale czekałem tydzień do Twoją odpowiedź. Z reguły czekam na kogoś, ale nie dostałem od Ciebie żadnej wiaodmości od przedłużającej się nieobecności, a umówiłem się już na fabułę z innymi. Mam nadzieję, że następnym razem dokończymy akcję :)
Clarie XIV [Usunięty]
Wzrost / waga: /
Wysłany: 17 Luty 2013, 18:17
Na dworze było bardzo zimno. Mimo, że powoli nadchodziła odwilż powietrze było bardzo chłodne. Clarie poprawiła wokół szyi jedwabny zielony szal. Był brudny i zmatowiał tak samo jak jej suknia. Od dwóch dni błądziła i nie mogła znaleźć wyjścia. Na stacji nie było widać postaci Clarie. Panował tu tłum, więc jej niska osoba była wręcz niewidoczna. Nikt jej nie zauważał, nikt się nie przyglądał. Jakaś dziewczynka, kogo to obchodzi?
Clarie spotkała ostatnio wiewiórkę, która bardzo przysłużyła się marionetce. Otóż niedaleko mieszkał osamotniony Marionetkarz, który uchodził za dosyć dziwnego. Ponoć otaczają go stwory z Krainy Luster, a on sam wygląda niczym potwór. Clarie szukała go. Jednak kiedy wstąpiła na stację, wszystko zrobiło się nagle ogromne i nie wiedziała gdzie ma skręcić. Ominęła postać żebraka, nie zatrzymując się przy nim. Wyglądał brzydko i był brudny, dlatego przeszła jeszcze dalej na ławki. Wdrapała się na jedną z nich i skuliła w samym kącie. Odpocznie trochę i znowu ruszy. Nie widziała tu ani jednej roślinki, która mogłaby służyć jej radą, nie wspominając o zwierzętach. Nie, Clarie nawet na myśl nie przeszło, aby zaczepić człowieka. Tak bardzo ją denerwowali, a w głowie małej panował po prostu istny chaos, wszędobylska pustka.
Marzyła, aby w końcu ktoś ją znalazł i otoczył opieką. Tak wiele dni błądziła i marzła. Nie czuła stóp, były wręcz sine. Botki zdarły się dawno temu, a resztki materiału uwierały jej skórę. Objęła swe kolana i oparła głowę o ścianę.
Nikt nie zauważył jej piękna. Nie tym razem. Miała brudne ciało, nienaoliwione stawy, które sprawiały jej ból przy chodzeniu, groźnie wyglądającą rysę na policzku, jakby miała się potłuc lada chwila. Do tego zmęczone oczy i dojmujący smutek na ustach. Zdrzemnie się i od razu po zbudzeniu ruszy dalej w poszukiwaniu Marionetkarza.
Yaradan Kurejas [Usunięty]
Wzrost / waga: /
Wysłany: 18 Luty 2013, 19:18
Świat ludzi. Dziwne miejsce technologiczna ekstaza, połączona z zacofaniem umysłowym. Jakże trywialne! Ludzkie społeczeństwo przypominało jemu mrówki. To dziwne miejsce... metro, tak na nie mówili. Tak, oni się komunikowali. Ko-mu-ni-ko-wa-li. Werbalny przesył danych. Troszkę za dużo ich tutaj było jak na standardy Yaradana, aczkolwiek ten jeden raz postanowił przyjrzeć się temu ciekawemu zjawisku. Warto zapolować na jednego, zabrać ze sobą do domu. Przekrój społeczny wyraźnie był tutaj zarysowany. Ludzie wracający i idący do pracy, żebrzący, brudni, osobnicy siedzący na podłodze. Spoglądali także i na Yaradana, który skrył szpiczaste uszy pod włosami i nosił przyciemniane okulary. Pewnie o to im chodziło, o okulary. Nie pytano jednak dlaczego je nosił, ot przechodzili i zapominali o jego istnieniu. Ludzie... ten brodaty samiec, spogladał na niego groźnie, duży, posiadający wysoko rozbudowana masę mięśniową i daleko zaawansowana przepuklinę brzuszną... wróć, to jest po prostu nadwaga. Niska samica, która szła za nim, wydawała się być cieniem olbrzyma. Chuda jak patyk o trójkątnej twarzy. Miała brodawkę na palcu. Olbrzym trącił Yaradana z bara, jednakże Marionetkarz nie odpowiedział na zaczepkę. Czyli ludzie mieli bestie na pokładzie? Musiał się temu przyjrzeć. Chciał tego dużego u siebie na stole. Teraz. Odwrócił się po pewnym czasie i szedł za nim i jego partnerką. Wkrótce stracił ich z oczu. Wszystko przez tłum, który raz zwalniał, raz przyspieszał. Musiał odsapnąć. usiadł na ławce. Odetchnął głośno. Okazało się, że nie był na tej ławce sam... był na nim też BRUD! Mały, jasnowłosy, najprawdopodobniej młoda samica. Wydawała się być nieco inna, niż ludzie dookoła. Może dlatego, że nie widział jej oczu. Ludzie mieli takie puste spojrzenia, pogrążeni w swoich sprawach. Mężczyzna pomyślał, że mógłby ją przebadać. Dokładnie! Zaryzykował odgadniecie płci:
- Mała damo, coś Cię trapi?
Clarie XIV [Usunięty]
Wzrost / waga: /
Wysłany: 18 Luty 2013, 19:29
O dziwo szum na stacji, hałas rozmów, sygnałów o przyjeździe i odjeździe nie uniemożliwił Clarie zdrzemnięcia się. Człowiek zmęczony zaśnie wszędzie. Chociaż ona człowiekiem nie była.
Kant ławki uwierał ją w policzek, ale nie miała sił odwrócić głowy. Musiała przez chwilę odpocząć, aby potem mieć siły dalej szukać. Byłaby pogrążyła się w głębokim śnie, gdyby nie cień, który wzbudził jej czujność. Miała zamknięte oczy i czekała. Ktoś się jej przyglądał? Jakiś człowiek? Otworzyła jedno oko i potem drugie i w końcu spojrzała na osobę przed nią. Oczywiście, że nie należała do tego świata, było to widać z daleka!
Clarie nie wiedziała, że ma przed sobą poszukiwanego Marionetkarza. Ale zapytał ją, marionetkę czy coś ją trapi. Jaki człowiek zainteresowałby się dziewczynką, którą wszyscy omijali wzrokiem.
Małą rączką otarła policzki i oczy z resztek snu.
- Ludzie. - szepnęła i z trwogą spojrzała na tłum, który trochę się zaczął przerzedzać. Co prawda nie oni byli przyczyną jej lęku przed otoczeniem, jednak nie mogła wyznać, że pochodzi z Krainy Luster. Paul zakazał mówić skąd pochodzi. Ma unikać ludzi, którzy mogliby ją skrzywdzić.
XIV zacisnęła małe piąstki z zimna. Jej porcelanowa skóra była naga, zbyt lekko okryta.
Przyjrzała się temu komuś i mimowolnie zadrżała, jakby była obserwowana.
Yaradan Kurejas [Usunięty]
Wzrost / waga: /
Wysłany: 18 Luty 2013, 22:40
Yaradan założył nogę na nogę i wyciągnął tytoń, fajkę i zapałki. Po chwili wszystko było już gotowe, światło zapałki rozświetliło jego twarz. Prawie by już odpalił tytoń, kiedy ktoś go powstrzymał werbalnie. Mężczyzna, który przechodził obok, zwrócił uwagę, że tutaj nie wolno palić. Wskazywał przy tym na znak, który wisiał nad głową Yaradana. Przekreślony papieros. Mężczyzna widział pierwszy raz w życiu to oznakowanie. Jednak mus to mus. Schował wszystko elegancko z powrotem. Najwidoczniej wśród ludzi zdarzały się jednostki świadome swojego otoczenia, które niekoniecznie chciały komuś rozkwasić nos.
- Ludzie.
Powtórzył za dziewczynką. Nie spoglądał teraz na nią, poprawił okulary, żeby były bliżej nosa. Ruch był oszczędny i jednocześnie wypełniony swego rodzaju manierą, elegancką w swojej prostocie.
- Interesujące stworzenia. Społeczna anonimowość, pozorne wyalienowanie, miliony twarzy, kiedy się mijają nikt nie zapamiętuje. Techniczny kunszt ubogiego umysłu, czy ubogi umysł technicznego kunsztu?
Zapytał dziewczyny, która siedziała obok niego, jednocześnie przeniósł na nią spojrzenie. Ewidentnie było jej zimno. Mężczyzna wstał i ściągnął z siebie płaszcz. Jak na gentlemana przystało, wręczył go dziewczynie, a raczej ulokował go na niej. Płaszcz był ciepły od ciała poprzedniego nosiciela, jak i pachniał perfum mężczyzny. Świeży zapach, wodzący na myśl zapach powietrza po sztormie.
- Jak Ci na imię, młoda damo?
Yaradan nie grał, nie uśmiechał się miło, nawet nie chciał sprawiać wrażenia kogoś wspaniałego, bohatera dnia. Był po prostu sobą, nikim więcej, nikim mniej.
Clarie XIV [Usunięty]
Wzrost / waga: /
Wysłany: 18 Luty 2013, 23:12
Paul też palił. Siadał w fotelu z fajką i zazwyczaj zasypiał na godzinkę o czwartej po południu. Budził się parę minut po piątej i jadł podwieczorek w postaci ciastka waniliowego z musem czekoladowym i wisienką, przygotowanym specjalnie przez Clarie. Dym jego fajki tak ładnie pachniał i kojarzył się z domem i ukochanym ojcem. Chciała być taka, dla jakiej została stworzona.
Nie zrozumiała ani jednego słowa obcego mężczyzny. Podskoczyła i spięła mięśnie niczym do ataku, bo bała się, że ktoś zechce ją zamknąć w jakimś pomieszczeniu. Może to klaustrofobia?
Ale mężczyzna tylko ją okrył. Może aż okrył, bo zwrócił na nią uwagę.
- Ty... M-marionetkarz? - wyjąkała, chociaż mogła się po prostu zdemaskować. Zresztą, wystarczy się spojrzeć jej oczom, aby określić przynależność do innego świata.
Nie odpowiedziała na jego dziwne i niezrozumiałe pytanie, jednak imię chętnie zdradziła. Tak dawno z nikim nie rozmawiała; pomijając oczywiście dwa zwierzątka i zaspane kwiatki.
- Czternaście. - przedstawiła się. - Clarie Czternaście. - poprawiła swą wypowiedź i cicho westchnęła. Ciepło czyjegoś płaszcza przypomniało jej dom. Wielki dwór, wszystko na wysokim poziomie, wygodzie, panował zbyt i przepych. Nigdy nie odczuwała zimna, każdy detal był idealny.
Jasne włosy okryły jej twarz, kiedy przymknęła zmęczone oczy. Skuliła zimne palce u nóg. Nie minęła minuta, a zasnęła. O dziwo, płaszcz był dla niej wygodą ponad wszystko. Oprócz burzy włosów nie było jej w ogóle widać. Kurtka prawie całkowicie ją zakryła.
Już był dla niej bohaterem. Tak bardzo była ufna i czasami naiwna.
Yaradan Kurejas [Usunięty]
Wzrost / waga: /
Wysłany: 20 Luty 2013, 19:56
Dziewczyna wyraźnie się spięła, kiedy nakrywał ją płaszczem. Reakcja na nagle zaobserwowany bodziec. Strach, nie najlepsze traktowanie w przeszłości, najprawdopodobniej. Wypowiedziała coś, czego nie powinna wypowiadać w tym świecie. Yaradan jednak nie zareagował gwałtownie, wręcz przeciwnie: zareagował z chłodnym spokojem na słowa dziewczynki. Jej oczy w rzeczy samej były jakby z krainy luster. Teraz jak ją przeprowadzi cichaczem przez bramy do tej krainy? Musiał ją przebadać mimo wszystko. Mężczyzna kucnął naprzeciw Claire, składając łokcie na udach. Podniósł na chwilę okulary, zerkając pionowymi źrenicami w jej oczy. Przybliżył palec do ust, na znak, żeby milczała. Potem opuścił je z powrotem na nos i wstał.
- Quattuordecim. Claire Quattuordecim
Ale zasnęła, nie słysząc jego sków. Nie zmierzchnął jej nasz panicz nieść, więc pacnął ją w głowę otwartą głową.
- Lepiej chodźmy, zanim zamarzniesz, młoda damo.
Jeżeli nie reagowała, to włożył jej palec środkowy do ucha. To zawsze działa.
Clarie XIV [Usunięty]
Wzrost / waga: /
Wysłany: 21 Luty 2013, 11:00
Mała dziewczynka potrzebowała snu. Od zawsze świat był duży, a jej osoba nie znaczyła wiele. Była małą dziewczynką, córeczką Paula. On się nią przejmował i dbał o nią. Dlaczego więc miałoby być tak z innymi ludźmi?
Obudziła się szybciej niż zasnęła, ale teraz siedziała wyprostowana jak struna i wpatrywała się zdziwiona w Marionetkarza.
Sprawiał wrażenie niezadowolonego? Nie była pewna, w każdym razie wypełniały ją sprzeczne emocje. Aby dał się jej wyspać oraz aby ją przygarnął, zadbał o nią. Clarie nie mogła istnieć bez Marionetkarza.
Spuściła głowę i ześlizgnęła się z ławki. Staw kolanowy zazgrzytał wtedy, ale Clarie jakby się tym nie przejęła. I tak trzeba było ją naprawić i tak.
Stała malutka przy wysokim mężczyźnie i nie śmiała spojrzeć mu w oczy. Marionetkarz! To jest jej szansa!
Zmusiła się unieść głowę i uśmiechnąć szeroko. Uśmiech Zaczarowanej Kukiełki był nieodparcie rozczulający i czarujący. Jak można nie chcieć jej przygarnąć?
Płaszcz mężczyzny dotykał zimnej podłogi i łaskotał ją w stopy. Wydawała się jeszcze mniejsza niż w rzeczywistości jest. Teraz przynajmniej ktoś pomoże się wydostać ze stacji, która się nigdzie nie kończy. Musi być tylko grzeczna i posłuszna, a wtedy na pewno ktoś doceni jej zachowanie - tak mawiał Paul, chociaż nie miało to swego odzwierciedlenia, kiedy mieszkała u rodziny arystokratów.
Yaradan Kurejas [Usunięty]
Wzrost / waga: /
Wysłany: 23 Luty 2013, 16:17
Kolano zaskrzypiało? Yaradan zmrużył oczy, czego jednak nie było widać pod ciemnymi okularami. Przykryta płaszczem faktycznie wydawała się jeszcze niższa. Bardziej jednak interesowało Yaradana to, czy dziewczyna jest syntetyczna, czy organiczna. Być może ludzka technologia pozwalała na zastąpienie pewnych elementów ciała zamiennikami. Z resztą jej wygląd był idealny, istoty organiczne raczej tak nie mają, zawsze zdarzy się jakaś skaza. Uśmiech choć był rozbrajający, nie wiadomo czy podziałał na Marionetkarza. Nie przedstawił się jej, bo słyszał, że jego imię raczej nie występuje w tym świecie. Cień mężczyzny był tutaj spokojny, a szepty, jakie z siebie wydawał niknęły w hałasie stacji. Za plecami Yaradana przejechała z hukiem maszyna po szynach, zatrzymała się kilka metrów dalej. Mężczyzna poświęcił swoją uwagę podziemnemu pociągowi. Chciał poznać tą dziwną technologię, energię, która napędzała tą konstrukcję. Jednak bardziej chciał poznać konstrukcję tej małej istoty stojącej przed nim. Domagała się uwagi, jak na samotne dziecko przystało z resztą. Dłoń mężczyzny oddaliła się od jego ciała, po czym pogłaskał dziewczynkę po głowie. Było to beznamiętne, jak na naszego doktorka przystało. Potem się odwrócił i począł iść. Machnął lekko dłonią, żeby szła za nim. Musi zmienić scenerię, tutaj porwanie dziewczynki do świata luster będzie niemożliwe. Pamiętał gdzie tutaj jest portal, jednak przejście przez niego będzie problemem. Straże...
Clarie XIV [Usunięty]
Wzrost / waga: /
Wysłany: 24 Luty 2013, 12:07
Clarie nie pamiętała jak dostała się do Świata Ludzi. Zazwyczaj chowano ją gdzieś w bagażniku, kładziono na torbie albo na kolanach właściciela. Któż chciałby męczyć Arystokratów o bagaż? Straże nie przykuli wówczas tak wielkiej uwagi do zabawki córki Arystokraty.
Ten mały gest jakim było pogłaskanie jej po głowie, dał jej pewności, że teraz już nie będzie sama. Sen spłynął z niej całkowicie, bo prawdopodobnie zostanie ponownie adoptowana. Dlatego bez zająknięcia ruszyła za Marionetkarzem, prawie depcząc mu po piętach. Tak bardzo nie chciała, aby się oddalał. Nie obchodziło ją co będzie później. Liczyła się teraźniejszość. Ktoś da jej w końcu ciepły kąt, porządne ubranie i ją naprawi. Clarie została stworzona do bycia piękną i posłuszną, jednak nie mogła sobie odmówić wygody.
Nie patrzyła na wielkie maszyny, nie rozglądała się w obawie, że się zgubi. Jej świat był ograniczony. Zachowywała się teraz wręcz wzorowo, przykładnie, aby zachwycić sobą daną jednostkę. Szła tuż obok Marionetkarza, ze spuszczoną głową i wzrokiem wbitym w ziemię. Widziała buty i zdecydowane kroki mężczyzny obok. Trzymała w małych piąstkach kawałek płaszcza, aby nie spadł z niej oraz aby nie tarzał się po zapewne brudnej podłodze na Ziemi. W końcu to odzienie Marionetkarza, nie wolno traktować je byle jak. Trzeba się przypodobać...
Yaradan Kurejas [Usunięty]
Wzrost / waga: /
Wysłany: 25 Luty 2013, 22:04
Marionetkarz kierował się w kierunku dokładnie takim, z którego przyszedł. Co jakiś czas zerkał dyskretnie, czy jego "okaz" się nie zgubił. Była niższa od wszystkich dookoła, dlatego też wręczył jej swój płaszcz o kolorze niedotlenionej krwi. Był bardzo widoczny w tłumie, bo był to rzadziej spotykany kolor. Prowadził przez terminale, do czego służyły? Potem wyszli na zewnątrz na ulice, gdzie po asfaltowych dywanach pędziły napędzane niewidzialną siłą wozy o czterech kołach. Zostawiały za sobą obłoczek. Mijał dalej budynki. Zapamiętał dokładnie drogę. W sumie to ciekawy zbieg okoliczności sprawił, że wydarł się strażnikom po ludzkiej stronie Karminowych Bram. Nie lubili chyba "obcokrajowców". MORIA. Jak uciekł? Przypadkiem. Akurat też przechodziły inne jednostki przez bramy. Niektóre zostały złapane, niektóre nie, w tym Yaradan. To nie był one way ticket, dlatego Marionetkarz zapamiętał twarze strażników. Sam mógł się w jednego zmienić, pytanie co z jego towarzyszką? Nie zmniejszy się i nie schowa jej do kieszeni. W sumie, to by mógł nawet zapytać. Minęli niebezpiecznie wysoki budynek, nie wiadomo, czy mieszkalny. Jego konstrukcja, wysokość zainteresowały mężczyznę, jednak potem wpadł na kogoś i jego uwaga prędko skupiła się na przepraszaniu danej osoby, która okazała się być kobietą w średnim wieku. Obejrzał się na jego małą towarzyszkę.
- Czternaście. Dlaczego tak?
Kierowali się ewidentnie w kierunku gór. Chyba już wiedział jak ją przetransportuje... nawet się uśmiechnął.
Clarie XIV [Usunięty]
Wzrost / waga: /
Wysłany: 10 Marzec 2013, 17:10
Jej teraz świat nie interesował. Co on może jej dać, skoro jest tak wielki i przerażający? Może pochłonąć małą dziewczynkę jednym kęsem i nikt tego nie zauważy, nikt się nie przejmie. Clarie całkowicie zaufała człowiekowi, za którym szła niczym... przecież jest kukłą, to jej natura.
Wpatrywała się w swoje bose stopy i starała się nie zgubić. Nie wiedziała gdzie idą, bała się zapytać czy długą będą tak wędrować. Nie chciała obciążać i kaleczyć swych delikatnych stóp, a na większą pomóc niż dotychczas ma, raczej liczyć nie mogła.
Z wątpliwości wyrwał ją głos Marionetkarza. Był spokojny i wpływało to również na nią. Cicho westchnęła, analizując zapytanie. Czemu czternaście? Nikt się nigdy nie interesował jej imieniem, ogólnie była tylko zabawką. Zabawką, którą można wyrzucić gdzieś z boku i zapomnieć.
- Trzynaście sióstr miałam. P-panie. - wydusiła drżącym, ale miłym dla ucha głosem ośmioletniej, ludzkiej dziewczynki. Miała, czas przeszły. Nigdy nie tęskniła za nimi, bo wszystkie były niedoskonałe. Zaś w jej świecie liczyło się tylko piękno i wygoda.
Clarie nie miała takich refleksji, w jakie popadł Yaradan. Przejść przez bramę? Wiedziała, że mężczyzna to załatwi, a ona będzie mu to na wszelkie sprawy ułatwiać, byleby zabrał ją ze sobą.
Nie możesz pisać nowych tematów Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
Forum chronione jest prawami autorskimi! Zakaz kopiowania i rozpowszechniania całości bądź części forum bez zgody jego twórców. Dotyczy także kodów graficznych!