• Nie minęło zbyt wiele czasu od rozpoczęcia działalności AKSO, a po całej Otchłani rozniosła się wieść o tajemniczej mgle, w której znikają statki. Czytaj więcej...
  • Wstrząsy naruszyły spokój Morza Łez!
    Odczuwalne są na całym jego obszarze, a także na Herbacianych Łąkach i w Malinowym Lesie.
  • Karciana Szajka została przejęta. Nowa władza obiecuje wielkie zmiany i całkowitą reorganizację ugrupowania. Pilnie poszukiwani są nowi członkowie. Czytaj więcej...
  • Spectrofobia pilnie potrzebuje rąk do pracy! Możecie nam pomóc zgłaszając się na Mistrzów Gry oraz Moderatorów.
Trwające:
  • Skarb Pompei
  • Zmrożone Serce


    Zapisy:
  • Chwilowo brak

    Zawieszone:
  • Brak
  • Drodzy użytkownicy, oficjalnie przenieśliśmy się na nowy serwer!

    SPECTROFOBIA.FORUMPOLISH.COM

    Zapraszamy do zapoznania się z Uśrednionym Przelicznikiem Waluty. Mamy nadzieję, że przybliży on nieco realia Krainy Luster i Szkarłatnej Otchłani.

    Zimowa Liga Wyzwań Fabularnych nadeszła. Ponownie zapraszamy też na Wieści z Trzech Światów - kanoniczne zdarzenia z okolic Lustra i Glasville. Strzeżcie się mrocznych kopuł Czarnodnia i nieznanego wirusa!

    W Kompendium pojawił się chronologiczny zapis przebiegu I wojny pomiędzy Ludźmi i KL. Zainteresowanych zapraszamy do lektury.

    Drodzy Gracze, uważajcie z nadawaniem swoim postaciom chorób psychicznych, takich jak schizofrenia czy rozdwojenie jaźni (i wiele innych). Pamiętajcie, że nie są one tylko ładnym dodatkiem ubarwiającym postać, a sporym obciążeniem i MG może wykorzystać je przeciwko Wam na fabule. Radzimy więc dwa razy się zastanowić, zanim zdecydujecie się na takie posunięcie.

    Pilnie poszukujemy Moderatorów i Mistrzów Gry. Jeżeli ktoś rozważa zgłoszenie się, niech czym prędzej napisze w odpowiednim temacie (linki podane w polu Warte uwagi).

    ***

    Drodzy użytkownicy z multikontami!
    Administracja prosi, by wszystkie postaci odwiedzać systematycznie. Jeżeli nie jest się w stanie pisać wszystkimi na fabule, to chociaż raz na parę dni posta w Hyde Park
    .
    Marionetki – otwarte
    Kapelusznicy – otwarte
    Cienie – otwarte
    Upiorna Arystokracja – otwarte
    Lunatycy – otwarte
    Ludzie – otwarte
    Opętańcy – otwarte
    Marionetkarze – otwarte
    Dachowcy – otwarte
    Cyrkowcy – otwarte
    Baśniopisarze – otwarte
    Szklani Ludzie – otwarte
    Strachy – otwarte
    Senne Zjawy – otwarte
    Postaci Specjalne – otwarte

    Ponieważ cierpimy na deficyt Ludzi, każda postać tej rasy otrzyma na start magiczny przedmiot. Jaki to będzie upominek, zależy od jakości Karty Postaci.



    » Osiedle Domków » Rezydencja Mr. Wolf'a
    Poprzedni temat :: Następny temat
    Autor Wiadomość
     



    Ludożerca

    Godność: W świecie ludzi: Caspian Grizzled. | Dla wtajemniczonych: Wilk aka Mr. Wolf
    Wiek: Wizualnie jakieś 28 lat.
    Rasa: Cyrkowiec.
    Lubi: Ludzi, a najbardziej tych pozbawionych kośćca.
    Nie lubi: Nieposłuszeństwa.
    Wzrost / waga: 180 | 71 kg
    Aktualny ubiór: Biała koszula, niezapięta na dwa ostatnie guziki przy szyi, wąskie, materiałowe spodnie.
    Znaki szczególne: Dolne i górne kły wydłużone.
    Zawód: Pożeranie ludzi zawodowo; właściciel firmy kredytowej; sponsor.
    Pan / Sługa: - / -
    Pod ręką: Drewniana laska, paczka papierosów, zapalniczka.
    Broń: Laska.
    Stan zdrowia: Kuleję na jedną nogę.
    Dołączył: 11 Gru 2014
    Posty: 100
    Wysłany: 15 Styczeń 2015, 00:09   Rezydencja Mr. Wolf'a

    Ogrodzona rezydencja, której furtka otwierana jest albo ze środka, albo za pomocą pilotów, które jak pewnie sami się domyślacie - właściciel trzyma przy sobie(aktualnie wyposażony jest w 3 takie piloty). Jeszcze zanim przejdziemy do wnętrza budowli, warto zwrócić uwagę na krótko skoszoną trawę, żywopłoty wokół ogrodzenia oraz niewielki staw z tyłu posiadłości. Wnętrze

    PARTER


    PIERWSZE PIĘTRO:
    7 pustych pomieszczeń jeszcze nie zaprojektowanych.

    Dokładniejszy opis wkrótce.
     



    Topielica

    Karciana Szajka: Pik
    Godność: Anastasia Hebi Charlton
    Wiek: martwi czasu nie liczą
    Rasa: Martwy kot. Strach
    Lubi: zazdrość, bestie, różne dziwadła, określać wszystko uroczym
    Nie lubi: wody, ptaków, świata ludzi
    Wzrost / waga: 169 cm/47 kg
    Aktualny ubiór: fabuła: https://i.imgur.com/bkCCiaT.jpg rozpuszczone włosy, srebrny łańcuszek z wisiorkiem w kształcie pika
    Znaki szczególne: kocie uszy, ogon, po trzy siekacze w każdej ćwiartce uzębienia, dłuższe kły, blizna na szyi.
    Zawód: miłosny
    Pan / Sługa: - / Mirana
    Pod ręką: fabuła: Bezdenna sakwa, a w niej wszystko, czego dusza zapragnie + z magicznych: Bursztynowy kompas, Czarodziejska wstęga, Animicus. Furbo, sztylet.
    Broń: sztylet http://i.imgur.com/iJELfXH.jpg
    Bestia: Furbo (Brzask), Schedel (Ceset)
    Nagrody: Umbraculum, Latająca Miotła, Animicus, Bursztynowy Kompas, Czarodziejska Wstęga, Kamień Duszy, Lustrzany Pierścień, Generis Collare, Bezdenna Sakwa, Zegarmistrzowski przysmak (5 szt.), Kosmata Brosza, Blaszka Zmartwienia, Rubinowe Serce, Tęczowa Różdżka, Korale Zamiarne, Cukrowe Berło, Bolerko-niewidko, Krwawa Broszka
    Stan zdrowia: przeziębiona, ha!
    Kryształ: 2,7g (nieoszlifowany)
    SPECJALNE: Mistrz Gry (okres próbny) | Odkrywca Drugiej Strony Lustra
    Dołączyła: 09 Mar 2014
    Posty: 535
    Wysłany: 20 Styczeń 2015, 19:19   

    Już niedługo po samym przejściu na stronę Świata Ludzi, ponownie została zaskoczona. Nie miała pojęcia czego się spodziewać, czy bać się napotkanej kobiety, czy raczej zaufać. Bo choć z natury opcja druga zbyt często dawała o sobie znać, to tym razem nie czuła się bezpiecznie, coś w głębi szeptało jej, żeby uciekać czym prędzej, póki jeszcze miała na to szansę. Ignorowanie tego małego głosiku przyszło jej nadzwyczaj łatwo. Zaryzykuje? No oczywiście. Przygód w tym świecie ciąg dalszy.

    Rozejrzała się po okolicy zmierzając do celu. W dłoni zgniatała kartkę, na której zapisała podany przez wcześniej spotkaną Tunridę, adres. W jakim celu tutaj właśnie miała się stawić i czego od niej chciano lub przede wszystkim kto czegoś od niej chciał – już się nie dowiedziała, a sama dopytywać nie miała ochoty. Brak języka w gębie wyraźnie dał o sobie znać. Oby tym razem poszło jej lepiej. Przez myśli kotki przeleciały chyba wszystkie możliwe scenariusze tego, co mogłoby się tu wydarzyć. Począwszy od tych najmilszych, najlepszych dla niej samej, kończąc na najgorszych, gdzie cało nie miała możliwości wyjść. Obawiała się również, że komuś przez przypadek uda się ją zauważyć. Przeklinała się, iż tym razem zapomniała zabrać ze sobą płaszcz, by swobodnie móc schować uszy oraz ogon. O resztę kocich cech się nie martwiła, zdążyła zauważyć jak ciężko ukryć akcent czy też kocią liczbę zębów przy spotkaniu z Ymel. A może... Może nastolatka powiedziała komuś o niej! Może teraz Hebi sama, z własnej woli, choć nieświadoma, pchała się w łapy tutejszych polujących na magicznych? Słyszała o takich ludziach lub raczej ich organizacji dość niewiele, nigdy nie uważała tego za przydatne informacje, twierdząc, że na drugą stronę lustra nie ma zamiaru się wybierać. Los zarządził inaczej, teraz mogła już tylko żałować.
    Kątem oka zerknęła na nieodstępującego ją na krok pupila. Te złote ślepka dodawały jej wiele otuchy. Przecież mogła zginąć już dawno, z rąk tamtej kobiety. Po co ktoś miałby się fatygować by ją wysyłać wyłącznie z informacją? No właśnie...?
    Zatrzymała się w miejscu, to tu znajdował się adres, pod który miała się udać. Westchnęła głośno, lecz szybko zamknęła usta w obawie, że zrobiła to zbyt głośno, dając o sobie przy okazji znać całej okolicy. Okolicy, która swoją drogą zdawała się być przyjemna. Przykrywka? Dom przed nią również nie odstraszał, chociaż wywoływał podziw swoją wielkością oraz samym wyglądem. Na pewno nie mieszkała tam pierwsza lepsza osoba, więc dlaczego zażyczyła sobie widzieć właśnie Hebi?
    - Huh, odpowiedzi na pewno nie znajdziesz stojąc tu jak kołek, nya. – Szepnęła cicho pod nosem, zastanawiając się nad metodą dostania do środka. Żaden problem przeskoczyć ogrodzenie, jednak szybko pozbyła się tych myśli, woląc jednak postąpić w bardziej cywilizowany sposób. Uważnie prześledziła spojrzeniem furtkę i od razu jakiś magiczny przycisk się znalazł. Czy rzeczywiście on mógł jej jakkolwiek pomóc, mogła przekonać się jedynie używając go. Chwilę przytrzymała guzik czekając na reakcję. Teraz dopiero ogarnął ją największy strach, ale odwrotu nie było. Ciekawość nie dawała za wygraną, musiała dowiedzieć się o co tak naprawdę chodzi. Bez względu na to, jak to się dla niej zakończy.
    _________________
     



    Ludożerca

    Godność: W świecie ludzi: Caspian Grizzled. | Dla wtajemniczonych: Wilk aka Mr. Wolf
    Wiek: Wizualnie jakieś 28 lat.
    Rasa: Cyrkowiec.
    Lubi: Ludzi, a najbardziej tych pozbawionych kośćca.
    Nie lubi: Nieposłuszeństwa.
    Wzrost / waga: 180 | 71 kg
    Aktualny ubiór: Biała koszula, niezapięta na dwa ostatnie guziki przy szyi, wąskie, materiałowe spodnie.
    Znaki szczególne: Dolne i górne kły wydłużone.
    Zawód: Pożeranie ludzi zawodowo; właściciel firmy kredytowej; sponsor.
    Pan / Sługa: - / -
    Pod ręką: Drewniana laska, paczka papierosów, zapalniczka.
    Broń: Laska.
    Stan zdrowia: Kuleję na jedną nogę.
    Dołączył: 11 Gru 2014
    Posty: 100
    Wysłany: 20 Styczeń 2015, 21:04   

    Od spotkania z Tunridą minęło zaledwie kilka dni, a on dopiero teraz postanowił odwiedzić placówkę, w której zdarzało mu się pomieszkiwać. Z racji swojego bytu, musiał zaspokoić głód ludzkim mięsem, ale chyba nie to było powodem tego, że Ludożerca wracał dopiero teraz. Na szczęście nie czekał na niego nikt, kto zasypałby go masą pytań - gdzie był, z kim, co robił, czemu nie wrócił, gdzie się przebrał, czemu nie dał nikomu o sobie znać. Choć na jego twarzy gościł ten sam grymas niezadowolenia, w duchu cieszył się z samotności. Podobno nie ma nic lepszego niż bliskość drugiej osoby, dla niego natomiast nie było nic lepszego, niż wszelkiego rodzaju używki, którymi się szprycował, a przede wszystkim - soczyste, ludzkie mięso. To było przyjemnością zasługującą na wyróżnienie.

    Jego dom znajdował się niedaleko lasku, w którym często przemieszczał się pod postacią wilka, również i tym razem tak postąpił. Stąpał ostrożnie po wysuszonych liściach, a każdy z nich wydobywał z siebie niegłośny szelest. Chociaż poruszał się w wyczuloną ostrożnością, niczego się nie obawiał. Ludzie rzadko się tutaj zapuszczali, a nawet jeśli jakiś by tutaj był, najprawdopodobniej szybko by się go pozbył. Ludzkiego mięsa nigdy za wiele - to powinno być jego motywem przewodnim. Czasami po prostu ograniczał się do drobnych zdobyczy, bo z wrodzonego lenistwa nie chciało mu się zbytecznie przemęczać. Zwierzę przesunęło językiem wzdłuż sierści na pysku, próbując pozbyć się krwistych przebarwień. Patrzył przed siebie, ogon poruszał się raz na jakiś czas przy pomocy podmuchu wiatru, przyjemnie muskał on sierść wilka do tego stopnia, że nie chciał wracać do ludzkiej postaci. Wiedział jednak, że będzie musiał to zrobić zanim wyjdzie z lasu, nie mógł się narażać, a już na pewno nie w pobliżu swojego miejsca zamieszkania. Zboczył więc ze ścieżki prowadzącej do wyjścia i niebawem jego oczom ukazała się niewielka drewniana chatka. Opuszczona, ale dobrze mu znana. Zawsze przed wypadem zanosił tam sobie świeże ubrania. Wszakże nie powracał do ludzkiej formy ubrany, mógłby sobie o tym tylko pomarzyć. Położył się przed wyłamanymi drzwiami i wyciągnął łapy do przodu. Zmarszczył pysk i przymknął granatowe, błyszczące ślepia. Długo nie trzeba było czekać, by zamiast bestii, na trawie pojawiła się sylwetka mężczyzny. Miał zamknięte oczy, a ból towarzyszący transformacji widocznie dawał się we znaki. Przeklną kilkakrotnie po czym podniósł się i kulejąc wszedł do drewnianego pomieszczenia. Szybko zlokalizował swoją drewnianą laskę, nie lubił jej tu zostawiać, ale nie był też w stanie pilnować jej pod postacią Wilka. Był wtedy tylko zwierzęciem i zachowywał się tak, jak powinien zachowywać się prawdziwy wilk. Ubrany jeszcze chwilę podpierał się z zamkniętymi oczami o brudną ścianę domku. Nie przejmował się tym, że z tyłu płaszcza została niewielka plamka kurzu, której pozbył się szybko przy pomocy jednego ruchu ręki. Swoje kulejące kroki skierował w stronę ścieżki do swojego domu. Ku jego zdziwieniu ktoś na niego (?) czekał przed furtką, nie przypominał sobie, żeby był z kimś umówiony na spotkanie. Wszyscy, którzy z nim współpracowali wiedzieli dobrze o tym, że nie lubił niezapowiedzianych wizyt. Przeczesał palcami włosy, wzdychając. Był zniesmaczony tym, że mimo bólu i zmęczenia, nie pójdzie spokojnie odpocząć, tylko będzie musiał jeszcze przed tym użerać się z jakimś nieproszonym gościem. Przyśpieszył i spod zmrużonych powiek przyglądał się postaci, która z każdym krokiem wydawała się coraz bardziej wyraźna. Dostrzegł kobiecą sylwetkę, przyozdobioną kocimi uszami i ogonem. Warknął pod nosem i rozejrzał się wokół. Czy ona postradała rozum, przychodząc tutaj bez zakrytych kocich dodatków? Miała szczęście, ba! On miał szczęście, że nikogo nie było w pobliżu, bo jego kariera mogłaby na tym ucierpieć. Długo się starał o to, by być kimś ważnym w świecie ludzi, by nie wzbudzać podejrzeć i miałoby to wszystko legnąć w gruzach przez kocią pannę?
    Stanął przed nią i zlustrował ją od góry do dołu, dokładnie przyglądając się jej sylwetce. Normalnie gdyby nie uszy i ogon, pomyślałby, że to normalna, atrakcyjna kobieta, a tak to myślał o niej jak o zwykłym domowym pupilku.
    - Niepoważna. - rzucił niesmacznie. Zsuwając z siebie czarny płaszcz i jednym ruchem zarzucając go na plecy Hebi. Zbliżył się do niej tak, że dzieliło ich zaledwie kilka centymetrów. - Jak mniemam Tunrida Cię tutaj przysłała. - mogła czuć jego oddech na swojej twarzy, ale on póki co nie przejmował się bliskością. Nie czekał na jej odpowiedź, zamyślił się jak Tunridzie udało się tak szybko kogoś znaleźć. Nie, żeby dał jej jakieś mega trudne zadanie, ale nie minęło dużo czasu i nie sądził, że dziewczyna tak poważnie podejdzie do zadania. Punkt dla niej. Odwrócił się na pięcie, podtrzymując swój ciężar ciała o laskę i sięgnął do kieszeni po pilota od furtki, ta otworzyła się powoli przy pomocy jednego przycisku. Spojrzał kątem oka na Hebi i kiwnął głową by przeszła pierwsza. Panie przodem. Przemknęło mu przez myśl, a kiedy tylko spojrzał na jej rasowe dodatki zaśmiał się w duchu. Kocia Pani. Tym razem na jego bladej twarzy pojawił się szyderczy uśmieszek, dziewczyna mogła sama się domyślić, że albo się z niej naśmiewa, albo myślami uciekł gdzieś daleko, do wesołej krainy Wilka. Całą drogę do frontowych drzwi milczał, zabijając jednak towarzyszącą im ciszę dźwiękiem odbijających się o siebie metalowych kluczy od rezydencji.
    - Na wszystkie pytania odpowiem w środku. - dodał nagle, tak na wypadek gdyby Hebi zwątpiła, że w ogóle będzie mogła jakiekolwiek zadać. Nie miał nic przeciwko pytaniom, choć naciągnął trochę fakt, że odpowie na wszystkie. Po tych słowach otworzył drzwi i ponownie dał jej wejść do środka pierwszej.
     



    Topielica

    Karciana Szajka: Pik
    Godność: Anastasia Hebi Charlton
    Wiek: martwi czasu nie liczą
    Rasa: Martwy kot. Strach
    Lubi: zazdrość, bestie, różne dziwadła, określać wszystko uroczym
    Nie lubi: wody, ptaków, świata ludzi
    Wzrost / waga: 169 cm/47 kg
    Aktualny ubiór: fabuła: https://i.imgur.com/bkCCiaT.jpg rozpuszczone włosy, srebrny łańcuszek z wisiorkiem w kształcie pika
    Znaki szczególne: kocie uszy, ogon, po trzy siekacze w każdej ćwiartce uzębienia, dłuższe kły, blizna na szyi.
    Zawód: miłosny
    Pan / Sługa: - / Mirana
    Pod ręką: fabuła: Bezdenna sakwa, a w niej wszystko, czego dusza zapragnie + z magicznych: Bursztynowy kompas, Czarodziejska wstęga, Animicus. Furbo, sztylet.
    Broń: sztylet http://i.imgur.com/iJELfXH.jpg
    Bestia: Furbo (Brzask), Schedel (Ceset)
    Nagrody: Umbraculum, Latająca Miotła, Animicus, Bursztynowy Kompas, Czarodziejska Wstęga, Kamień Duszy, Lustrzany Pierścień, Generis Collare, Bezdenna Sakwa, Zegarmistrzowski przysmak (5 szt.), Kosmata Brosza, Blaszka Zmartwienia, Rubinowe Serce, Tęczowa Różdżka, Korale Zamiarne, Cukrowe Berło, Bolerko-niewidko, Krwawa Broszka
    Stan zdrowia: przeziębiona, ha!
    Kryształ: 2,7g (nieoszlifowany)
    SPECJALNE: Mistrz Gry (okres próbny) | Odkrywca Drugiej Strony Lustra
    Dołączyła: 09 Mar 2014
    Posty: 535
    Wysłany: 21 Styczeń 2015, 00:09   

    Właściwie nie wiedziała ile czasu spędziła pod bramą, przestała go liczyć w momencie, w którym zdjęła palec z przycisku. W głowie słyszała tylko szum, gardło nagle stało się tak suche, że każda kropla śliny była dla niego zbawieniem. Całe szczęście, że nie pogorszyło jej się tak bardzo, by musiała wspierać się o bramę lub co gorsza zemdleć na środku chodnika. Nie dość, że nie wiedziała o co chodziło, to jeszcze mogłaby przyspożyć komuś sporych problemów. No, chyba, że postanowiłby ją zostawić samą sobie, wtedy tylko ona miałaby kłopoty.
    - Może wcale nas tu nie chcą, Brzasku? - Przykucnęła do swojej bestii, gładząc jej futrzasty grzbiet. Dobrze, że zabrała go ze sobą, zamiast zostawić w Krainie.
    Postawiła uszy na baczność, kiedy usłyszała zbliżające się kroki i zaczęła nasłuchiwać. Zdecydowanie ktoś szedł w jej stronę, jednak nie z wnętrza domu, a drugiego końca drogi. Sama również stanęła do pionu, by do zmysłu słuchu dołączyć także wzrok, jednak widząc już niedaleko czyjąś sylwetkę, spięła wszystkie mięśnie. Jeśli jest to osoba, która widzieć kotki tu nie powinna, czym prędzej zniknie jej z oczu wraz ze zwierzęciem, bo to właśnie ono taką moc posiadało i ratowało ją z opresji nie pierwszy raz. Schowała ostrożnie ogon za swoimi plecami, uszy ktoś mógł wziąć za sztuczne, przecież takowe istniały, a ludzie byli na tyle dziwni, że z chęcią nosili je na codzień poruszając się po mieście. Jej serce waliło coraz mocniej z każdą chwilą widząc Wilka coraz bliżej siebie. Zastanawiał ją sposób, w jaki ten się poruszał, dość specyficzny, nie był typowy... Czy on podpierał się na lasce? W każdym razie, teraz na pewno nie było odwrotu.
    Trwała nieruchomo z uwagą przyglądając się stojącemu tuż przed nią mężczyźnie. Bać się?
    - Mnie również miło poznać, nya. - Oby nie było to o kilka niepotrzebnych słów za dużo. Poruszyła się dość nerwowo w obawie przed najgorszą przechodzącą myślą, czyli atakiem, kiedy wykonał szybki ruch, jak się okazało - po to by okryć jej urocze dodatki płaszczem. - Dziękuję. - Czyżby za bardzo wszystko wyolbrzymiała? Nie każdy musiał mieć tu złe intencje, wciąż żyła, czy to o czymś nie mówiło? Tak głupia, że nie chciał mieć na to świadków. Mimo wszystko przechyliła głowę na bok, przymrużając oczy w delikatnym, lecz szczerym uśmiechu. W pewnym sensie jej pomógł, nie zdziwił widząc Dachowca i na dodatek zdawał się być osobą, której szukała. I dopóki cała sprawa nie będzie dla niej w pełni jasna, nie zrezygnuje. Koniec z ucieczkami tylko dlatego, że tak było łatwiej, pora wziąć się w garść. Chciała się zmieniać, zaczęła od wyglądu, teraz miała idealną okazję, aby posunąć się o krok do przodu.
    - Tak, jestem tu z polecenia Tunridy. Jednak wciąż nie wiem jaki jest... tego powód. - Ostatnie słowa wypowiedziała ciszej i na resztce wydechu. Zbyt mocno zaskoczył ją swoją bliskością. W żadnym wypadku kotce to nie przeszkadzało, można powiedzieć, że o dziwo dało jej to kolejną dawkę odwagi, wywołując pojawienie się innych uczuć niż strach.
    Odpowiedzi żadnej nie uzyskała, za to Wilk otworzył bramę i zgodnie z jego niemym poleceniem przeszła przez nią pierwsza poprawiając leżący na niej płaszcz, a tuż przy jej nodze oczywiście wędrował Brzask. Uznała, że mężczyzna nie ma nic przeciwko temu, by szedł razem z nimi. Ale kto go tam wiedział... Za to uświadomił Hebi, że pozostanie w towarzystwie swoich wątpliwości jeszcze przez pewien czas.
    Całą drogę do drzwi wejściowych rozglądała się obserwując podjazd oraz przód domu, a skoro już sam ten wygląd był tak wystawny, nie chciała nawet wyobrażać sobie, co jest wewnątrz. To znaczy... Bez względu na to czy chciała czy nie, chwilę później kolejne drzwi zostały przed nią otworzone, a ona z cichutkim dziękuję wślizgnęła się do środka, tylko utwierdzając się we wcześniejszym przekonaniu. Wstrzymała na chwilę oddech, a głowę nie wiedziała w którą stronę odwrócić, tak bardzo jej się tu spodobało. Czy to możliwe, że mężczyzna sam w ten sposób urządził swój dom? Może miał do pomocy drugą osobę, ukochaną? O takie rzeczy jednak wolała nie pytać.
    - Masz bardzo ładny dom... - Tu zabrakło jej słowa. - Jak właściwie powinnam się do ciebie zwracać, nya? - Tak, mówić do kogoś, nie wiedząc tak naprawdę w jaki sposób niekiedy mogło stać się irytujące i utrudnić rozmowę w wielu przypadkach.
    Nim gdziekolwiek dalej za Wilkiem poszła, jeśli ten oczywiście to zaproponował, zdjęła płaszcz odwieszając go w przeznaczonym do tego miejscu. Tu chyba nie musiała się ukrywać, a jeśli nawet to mężczyzna znów pewnie ją określi następnym z przymiotników i doprowadzi do porządku. Nie była głupia, ale czasem przez pozwolenie emocjom wyrwać się na pierwszy plan, stawała się lekkomyślnia. To też należało dopisać do listy zmian, jakie powinny nastąpić.
    - Jestem Hebi i zapewne to oczywiste, że do człowieka mi daleko. Dlatego spodziewam się, że albo musisz sporo o nas wiedzieć albo sam jesteś jednym z nas. - Brała pod uwagę, że Wilk należy do jednej z magicznych ras. Choć na pierwszy rzut oka niczym szczególnym się nie wyróżniał, to doskonale wiedziała, że nie wygląd o tym świadczył.
    _________________
     



    Ludożerca

    Godność: W świecie ludzi: Caspian Grizzled. | Dla wtajemniczonych: Wilk aka Mr. Wolf
    Wiek: Wizualnie jakieś 28 lat.
    Rasa: Cyrkowiec.
    Lubi: Ludzi, a najbardziej tych pozbawionych kośćca.
    Nie lubi: Nieposłuszeństwa.
    Wzrost / waga: 180 | 71 kg
    Aktualny ubiór: Biała koszula, niezapięta na dwa ostatnie guziki przy szyi, wąskie, materiałowe spodnie.
    Znaki szczególne: Dolne i górne kły wydłużone.
    Zawód: Pożeranie ludzi zawodowo; właściciel firmy kredytowej; sponsor.
    Pan / Sługa: - / -
    Pod ręką: Drewniana laska, paczka papierosów, zapalniczka.
    Broń: Laska.
    Stan zdrowia: Kuleję na jedną nogę.
    Dołączył: 11 Gru 2014
    Posty: 100
    Wysłany: 21 Styczeń 2015, 19:48   

    Miło jej? To chyba nie miejsce i czas na takie stwierdzenie, Wilk nie należał do miłych osób i o ile zaraz jej tego nie uświadomi, tak dowie się o tym w swoim czasie. Ciekawe czy wtedy też będzie jej miło. W każdym razie kiwnął jedynie głową, jak gdyby potwierdzając wymawianą formułkę przez każdą osobę, z jakaś miał (nie)przyjemność rozmawiać. Wszyscy ograniczali się do tego samego systemu uprzejmości, mimo iż nic o sobie nie wiedzieli. Zadziwiające jak ludzie(czy też w tym przypadku Hebi) szli za wyznaczonymi zasadami kultury. On oczywiście sam takową posiadał, ale ograniczał się raczej do - jak już wcześniej pokazał - przepuszczania pań przodem, takie cechy były ulotne i jeśli spędzasz zbyt dużo czasu samotnie powoli je tracisz.
    Dom był duży i urządzony wedle Wilkowych zachcianek, nie każdemu to się podobało. Wszakże wszystko ma swoich zwolenników i przeciwników, dobrze, że Hebi należała do tych pierwszych. Mężczyzna ciężko znosił krytykę, a chyba za dobrego wrażenia by na niej nie zrobił, gdyby parsknął jakimś niemiłym komentarzem odnośnie jej kociego wyglądu. Mu to osobiście nie przeszkadzało, wręcz przeciwnie, gdyby miał do wyboru samotność lub towarzystwo takich kocich pannic, z pewnością wybrałby tą drugą opcję. Tracił jednak kontrolę nad tym co mówi kiedy ktoś naciskał na jego piętę Achillesa. Po przekroczeniu progu rezydencji, zamknął na klucz drzwi w razie gdyby pannica zrobiła się niegrzeczna, a on musiałby jej wymierzyć karę. Ze stanem swojej nogi nie byłby w stanie jej gonić, a tak nigdzie nie ucieknie. Uśmiechnął się kącikiem ust, choć przypominało to bardziej grymas niźli coś co miałby przypominać uśmiech, jak widać daleko mu było do wesołych ludzi. Taka wizja wydawała mu się wyjątkowo rozrywkowa, może powinien się z nią trochę pobawić? Nie. Nie po to ją tutaj sprowadzał, a raczej kazał sprowadzić. Uwielbiał kotki i wszystko co było z nimi związane, służka nie służka, nie interesowało go czym dokładnie mogłaby zostać Hebi, byleby tylko stosowała się do kilku zasad, które... Zdejmując trampki (niebywale modny dodatek do koszuli, huh), zerknął na dół na stworzenie, które towarzyszyło im całą drogę. Na zwierzaka nie zwrócił wcześniej większej uwagi , zwyczajnie nie chciało mu się zadawać pytań, czym jest stworzenie, tak długo jak był z dala od niego, tak długo go tolerował, a teraz? Teraz był w jego mieszkaniu, miał mieszane uczucia co do czystości bestii, był pedantem i wszystko musiało być sterylnie wysprzątane, brudne łapy stworzenia nie były przez niego mile widziane na jakimkolwiek meblu w tej posiadłości.
    - On. - urwał, podnosząc wzrok na twarz kotołaczki. - To coś zostaje na podłodze i nie podlega to dyskusji. - dokończył ostro, marszcząc brwi. Nie przejął się nawet tym, że zignorował jej pytanie i miał nadzieję (?), że ona również nie zostanie przez to urażona. Cierpliwości. Rzucił w myślach, na wszystko przyjdzie pora, przecież nie będą rozmawiać przy drzwiach, w przedpokoju. - Przejdźmy do salonu. - wskazał dłonią na otwór w ścianie, który widocznie celowo pozbawiony był drzwi, nie przepadał za nimi i im mniej ich było w rezydencji, tym lepiej. Bezustannie podpierając się o laskę kroczył w stronę kanapy, milczał i nie przejmował się kolejnymi słowami dziewczyny.
    - Dużo mówisz. - a może to jemu wydawało się, że to dużo, może liczył tylko na zabawę w pytania i odpowiedzi? Niemniej jednak nie przeszkadzało mu to, miała sympatyczny głos i wydawała się być równie sympatyczną jednostką. Nie ma nic lepszego niż milusia panna z kocimi dodatkami. Musiał się przyznać, że nie mógł się doczekać kiedy w końcu ich dotknie, ale najpierw musiał się upewnić, że Hebi nie zwieje jak tylko dowie się, kim miałaby dla niego być.
    Opadł ciężko na fotel obok kanapy, oparł laskę o oparcie mebla i odchylił głowę, jego wyraz twarzy z zimnego i zagorzałego zmienił się w zmęczony i obolały, również nie odczuwał teraz niczego innego prócz tego. Miał ochotę na sen, ale przypomniało mu się, że ma gościa. Może Hebi zechciałaby towarzyszyć mu podczas snu? Przecież niektóre pupilki śpią ze swoimi właścicielami, hah.
    - Zacznijmy od początku. Mów mi Wilk. Nie używam imienia i nazwiska, nie pytaj dlaczego. - wolał unikać takich pytań, wyjątkowo go.. stresowały? Każdy człowiek ma jakieś słabości, a jakakolwiek myśli o dawnym, ludzkim życiu wprawiały go w zakłopotanie i przyprawiały o mdłości.
    - Na pewno zastanawiasz się dlaczego tu jesteś i do czego jesteś mi potrzebna. - powiedział to tak, jakby już wiedział, że Hebi tu zostanie i będzie musiała robić to, co on jej powie. A może po prostu chciał ją nastraszyć? - Posiadam niewielką wiedzę o twojej rasie, Dachowce, tak? - nie potrzebował odpowiedzi, wiedział o czym mówił, Tunrida tak je nazywała, stąd też nie miał wątpliwości, że to prawda. - Sprawa jest prosta, chce żebyś była moja. - nie przejmował się tym jak dwuznacznie zabrzmiało ostatnie słowo w jego ustach, jak Hebi to odbierze i jak zareaguje, no.. może trochę przejmował się tym jak zareaguję, ale póki co pozostawał sprawę tak jak jest. Nie chciał niczego na razie wyjaśniać, wpatrywał się w nią granatowymi ślepiami, niemalże wiercąc w niej oczach dziury.
    _________________
     



    Topielica

    Karciana Szajka: Pik
    Godność: Anastasia Hebi Charlton
    Wiek: martwi czasu nie liczą
    Rasa: Martwy kot. Strach
    Lubi: zazdrość, bestie, różne dziwadła, określać wszystko uroczym
    Nie lubi: wody, ptaków, świata ludzi
    Wzrost / waga: 169 cm/47 kg
    Aktualny ubiór: fabuła: https://i.imgur.com/bkCCiaT.jpg rozpuszczone włosy, srebrny łańcuszek z wisiorkiem w kształcie pika
    Znaki szczególne: kocie uszy, ogon, po trzy siekacze w każdej ćwiartce uzębienia, dłuższe kły, blizna na szyi.
    Zawód: miłosny
    Pan / Sługa: - / Mirana
    Pod ręką: fabuła: Bezdenna sakwa, a w niej wszystko, czego dusza zapragnie + z magicznych: Bursztynowy kompas, Czarodziejska wstęga, Animicus. Furbo, sztylet.
    Broń: sztylet http://i.imgur.com/iJELfXH.jpg
    Bestia: Furbo (Brzask), Schedel (Ceset)
    Nagrody: Umbraculum, Latająca Miotła, Animicus, Bursztynowy Kompas, Czarodziejska Wstęga, Kamień Duszy, Lustrzany Pierścień, Generis Collare, Bezdenna Sakwa, Zegarmistrzowski przysmak (5 szt.), Kosmata Brosza, Blaszka Zmartwienia, Rubinowe Serce, Tęczowa Różdżka, Korale Zamiarne, Cukrowe Berło, Bolerko-niewidko, Krwawa Broszka
    Stan zdrowia: przeziębiona, ha!
    Kryształ: 2,7g (nieoszlifowany)
    SPECJALNE: Mistrz Gry (okres próbny) | Odkrywca Drugiej Strony Lustra
    Dołączyła: 09 Mar 2014
    Posty: 535
    Wysłany: 21 Styczeń 2015, 23:04   

    Zaczynała czuć się coraz bardziej niezręcznie, znajdując się już wewnątrz czterech ścian Wilka. Nie dość, że każda jedna rzeczy była tu obca, bo i Świat Ludzi dopiero co poznawała, to towarzystwo nieznanej jej osoby to uczucie potęgowała. Chociaż... Nie, jego obecność nie była taka zła, zawsze wychodziła z założenia, że lepiej przebywać nawet z najgorszym wrogiem, niż samemu. Samotność to coś, czego na każdym kroku starała się wyzbyć ze swojego życia. Jednak nie było to prostą rzeczą, wielu bliższych kontaktów nie posiadała, nie miała domu, do którego zawsze mogłaby wrócić, została pozbawiona przeszłości, o której wspomnienia wracać chyba nie planowały. Los zafundował jej samotność i z bólem na sercu się na nią godziła, bo cóż pozostało?
    Nie przeraził jej nawet fakt zamykania drzwi, jak głupio by się zachowała uciekając w panice chwilę po tym, gdy dobrowolnie weszła do tego domu? Skoro już się zdecydowała, całą sprawę dociągnie do końca, nie patrząc na to w ilu kawałkach z tego wyjdzie. Głupie podejście? Możliwe, lecz jeśli nie da Wilkowi szansy, do końca życia będzie to sobie wypominać, zastanawiając czego od niej chciał. Dostrzegła także, że jego wzrok powędrował na małego lub raczej mniejszego od nich, pupila. Poruszyła niespokojnie ogonem w obawie, że może jednak zwierzak nagle zaczął przeszkadzać przez co pojawią się jedne z pierwszych problemów. Zostawić go nie miała zamiaru, mimo wszystko był jej wsparciem. Zaśmiała się cicho słysząc o co chodziło.
    - Oczywiście, nya. Nie przyszłoby mi do głowy pozwolić mu na takie rzeczy w nie moim domu. Dopilnuję, aby nie sprawił ci problemów. - Złapała bestię za ucho, kciukiem je gładząc. Na pewno do niego dotarło.
    Chwilę po ściągnięciu płaszcza, zdjęła również buty, pełna kultura. Skoro sam zwierz mu przeszkadzał, to nie chciała myśleć co by powiedział na przejście gdziekolwiek dalej w obuwiu. A i zwiedzania ciąg dalszy się szykował, gdy Wilk wspomniał o salonie. Nie miała pojęcia, gdzie on się znajduje, czy jest to pokój obok czy też jakiś inny, więc w duchu dziękowała za wskazanie drogi przez mężczyznę - on przecież był tu najlepiej zorientowany. Tylko co dalej? I tu moment poświęciła na przyjrzenie się wystrojowi, tak jak podejrzewała w dalszym ciągu ją zachwycał i nie mogła wyjść z podziwu tego miejsca. Choć sama otaczając się tak wielką przestrzenią byłaby przytłoczona, nie wnikała w to głębiej, co kto lubił. W tym czasie Wilk zdążył już zająć swoje miejsce, więc i Hebi dłużej się nie rozpraszała, siadając na kanapie. Skoro uważał, że dużo mówiła, teraz w milczeniu przyjrzała się jego osobie. Zastanawiał ją powód, dla którego nie mógł w pełni samodzielnie chodzić, jednak szybko wzrok przeniosła wyżej, na jego twarz, aby nie być nachalną gapiąc się na nogę Wilka. Ale i tam nie wyglądał najlepiej. To znaczy... Nie chodziło o jego urodę, lecz o wyraz jaki na niej mu się malował. Co wcześniej takiego robił, że teraz był taki padnięty? Zapewne to nie jej interes. Jednak może? To ona prawie wpakowała mu się do domu, choć nie musiał akurat teraz mieć ochoty jej widzieć.
    - Dobrze. A więc Wilku - Pozwoliła sobie przechylić się bardziej w jego stronę, przedramionami podpierając się o poręcz kanapy, a ogon zarzuciła na swoje uda. - Mam nadzieję, że nie męczę cię za bardzo swoim towarzystwem. Właściwie pojawiłam się znienacka i niekoniecznie musiałeś mieć ochotę mnie dzisiaj widzieć.
    Przystała na to, by o więcej szczegółów odnośnie imienia go nie wypytywać, choć to, że nazywał siebie Wilkiem bardzo kotkę intrygowało. Czy miało to coś więcej wspólnego z jego osobą, czy może było przypadkową nazwą, która wyjątkowo się spodobała? Ale rozmowa w końcu zeszła na tor, którego wyczekiwała - dowiedzenia się w jakim celu się tu znalazła - dlatego tym bardziej odpuściła sobie zebranie wszystkich tych informacji. Nie przerywała mężczyźnie, ani też nie dopytywała, czekała cierpliwie na wszystko co ma jej do powiedzenienia, wpatrując się w niego błyszczącymi z zaciekawienia oczami, a na wzmiankę o jej rasie tylko przytaknęła skinieniem głowy.
    Ostatnie zdanie nie mało ją zdziwiło, nie próbowała nawet tego ukryć. Oczy rozszerzyły się chyba do granic możliwości, a ona sama zastygła w bezruchu.
    - Twoja, nya...? - Powtórzyła po nim cicho. Co miał na myśli? Co to wszystko miało znaczyć? Przez jej głowę przewinęło się multum różnych myśli, które podzieliła na dwie kategorie. Do jedych miała ochotę się uśmiechać, przed czym skutecznie się broniła, inne jak najszybciej starała się rozproszyć, nie chcąc pozwolić im na dłużej zagościć lub co gorsza zagnieździć się. Ale przecież... W jakimś tego słowa znaczeniu, usilnie pragnęła być czyjaś, do tego stopnia, że wizja przynależności do Wilka rozlała się przyjemnym ciepłem po jej wnętrzu. Do tego wszak była stworzona, Dachowiec którego nie jeden chciałby posiadać, ze swoim wołającym o drugą osobę charakterem. Tylko co tak naprawdę Wilk miał na myśli? Wolała nie zrobić sobie zbytniej nadziei, by później została ona bez mrugnięcia okiem zniszczona w kilka chwil. Przygryzła nerwowo dolną wargę. - Co masz przez to na myśli?
    Chciała uśmiechać się szeroko i mieć przede wszystkim powód do radości, zamiast ściskać w niewiedzy białe futro ogona. Mimo wszystko, nie spuściła z niego wzroku, wciąż starając się mieć pewne, wypełnione ciepłem spojrzenie. Tak wiele mogło się zmienić. Cichutki wewnętrzny głos nie mógł powstrzymać salw śmiechu w reakcji na postępowanie Hebi. Grzecznie siedziała na swoim miejscu, mając przed sobą nie wiadomo kogo i zdawała się nie planować ucieczki lub sposobu uniknięcia zamiarów jakie miał Wilk. Może rzeczywiście była tak bardzo niepoważna, a on idealnie podsumował ją już pierwszym słowem.
    _________________
     



    Ludożerca

    Godność: W świecie ludzi: Caspian Grizzled. | Dla wtajemniczonych: Wilk aka Mr. Wolf
    Wiek: Wizualnie jakieś 28 lat.
    Rasa: Cyrkowiec.
    Lubi: Ludzi, a najbardziej tych pozbawionych kośćca.
    Nie lubi: Nieposłuszeństwa.
    Wzrost / waga: 180 | 71 kg
    Aktualny ubiór: Biała koszula, niezapięta na dwa ostatnie guziki przy szyi, wąskie, materiałowe spodnie.
    Znaki szczególne: Dolne i górne kły wydłużone.
    Zawód: Pożeranie ludzi zawodowo; właściciel firmy kredytowej; sponsor.
    Pan / Sługa: - / -
    Pod ręką: Drewniana laska, paczka papierosów, zapalniczka.
    Broń: Laska.
    Stan zdrowia: Kuleję na jedną nogę.
    Dołączył: 11 Gru 2014
    Posty: 100
    Wysłany: 23 Styczeń 2015, 02:14   

    On natomiast samotność cenił sobie nade wszystko, zresztą, chyba już na samym początku, patrząc na Hebi i Wilka można stwierdzić, że na pewno nie nadają na tych samych falach. Nie bez powodu nasuwa się pytanie, dlaczego Wilk tak bardzo chciał, by kotołaczka była jego, skoro samotność to coś, czego w życiu trzeba mu było najbardziej? Nawet on, choć próbował się ich usilnie pozbyć, posiadał słabości. Co prawda uwielbienie kotów i wszelkich dodatków z nimi związanych raczej nie były czymś niebezpiecznym, ale już teraz sam odczuwał skutki przebywania wśród istoty, która kocią urodą wręcz emanowała. Może sama Hebi nie była w stanie po tak krótkiej znajomości odszukać cienia niecierpliwości, jaką mężczyzna próbował z wielkim trudem w sobie uspokoić. Palce stukały bezgłośnie o oparcie fotela, jakby chcąc je czymś zająć, by przypadkiem nie wyjść na prostaka i nachalnego typa, która czeka tylko na odpowiedni moment, by złapać dziewczynę w objęcia i.. zacząć molestować jej kocie atuty - bynajmniej dla niego były one niewątpliwie atutami.
    Na jej słowa mruknął coś niezrozumiałego, cieszył go fakt, że dziewczyna zrozumiała jego aluzje, ale nie potrafił odwzajemnić tego szczerym uśmiechem, czy chociażby połasić się o jakieś podziękowanie. Zamiast tego wyszedł na totalnego gbura, którym z resztą był i wcale mu to nie przeszkadzało o ile ktoś nie używał tego określenia jako sposoby na skrytykowanie jego osoby. Kątem oka dostrzegł jak dziewczyna wykorzystuje każdy moment by przyjrzeć się wystrojowi, bardzo możliwe że w pewnym stopniu czuł się dzięki temu lepiej, choć niezaprzeczalnym było, że na jego zmęczenie i ból bardziej pomógłby sen, czy też kolacja, w której głównym składnikiem byłoby ludzkie mięso. Na samą myśl poczuł jak w kącikach ust nazbierało mu się trochę niepotrzebnej śliny, którą szybko i niepostrzeżenie przełkną. Na pewno nie pozwoliłby na to, by ktoś zobaczył go śliniącego się na myśl o jedzeniu, co prawda to normalny odruch, aczkolwiek on wychodził z założenia, że trzeba być perfekcyjnym w każdym stopniu. Jego ego i tak było na wysokiej pozycji. Apropos tego, chyba niepotrzebnie przedstawił się w taki sposób, wolał jak ludzie zwracali się do niego per pan. Czuł się wtedy silniejszy? Lepszy? Cóż, prawie zawsze się tak czuł, więc to widocznie z przyzwyczajenia wolał, kiedy ludzie nie przechodzili z nim tak szybko na ty. Akurat teraz przypomniał sobie, że z Tunridą również pominął fakt zwracania się do niego oficjalnie. No nic, jak nie w najbliższym czasie, to na pewno upomni Hebi by mówiła do niego Panie Wilku, założył, że skoro sam jej tego nie narzucił to poczuła wolną rękę co do formy, z jaką będzie się do niego odnosiła.
    Przysunęła się do niego, do tego podpierała ramionami, nic wielkiego, właściwe nie zwrócił na to uwagi, ale ogon, którzy niebawem znalazł się na jej udach uderzył w jego pierś z taką siłą, że na chwilę wstrzymał oddech. Ta kobieta na prawdę postradała rozum, już miał ochotę wrzasnąć, wyjść z siebie, ale jedyne co zrobił to przesunął dość gwałtownie rękę z oparcia za swoją głowę. Dopiero teraz zobaczył, a raczej poczuł na skórze, że nie zdjął rękawiczek. Miał przynajmniej pretekst by oderwać wzrok od jej ogona i zająć się nieco mniej ważną sprawą. Flegmatycznie, jak to miał w nawyku ze wszystkim co robił, począł zsuwać kolejno z palca materiał rękawiczek, by na końcu pozbyć się ich obu i odłożyć na szklany stolik przed nimi. Już nawet zapomniał o tym, co do niego mówiła, przez całą tą sytuację wszystkie słowa zdawały się być stłumione, czy też pozbawione jakiegokolwiek wydźwięku! Pogładził się lekko po skroniach, pozwalając sobie zamknąć na chwilę oczy, dał im odpocząć, sam zastanawiając się co z nią teraz zrobić. To nie jej wina. Rzucił w myślach, co było do niego nie podobne, w końcu jak już jakaś winę widział, to tylko nie w sobie a w innych. W tym przypadku chyba ratował ją ogon i uszy. Że też musiał mieć słabość akurat do takich części ciała, nie mógł jak inni mężczyzny rozglądać się za kobiecymi walorami(których z resztą jej też nie brakowało), czy też zgrabnymi nogami? Uspokoił się szybciej niż przypuszczał.
    Jej reakcja wydawała się być dla niego nie lada rozrywką, uśmiechnął się szeroko, ukazując tym samym wydłużone kły, czego raczej pragnął uniknąć w najbliższym czasie. Nie lubił się z niczego tłumaczyć, a raczej trudno by Hebi tego nie dostrzegła, kiedy tak wpatrywała się w niego (co poniekąd też go wewnętrznie bawiło).
    - Moja. - odpowiedział natychmiastowo, kiedy po nim powtórzyła, co prawda nie było potrzeby, ale cała ta sytuacja była tak komiczna, że ne potrafił się już dłużej powstrzymywać. Widział jak nad czymś myślała, dlatego pozwolił jej walczyć z własnymi myślami, już nawet zapominając o tym, że na jego twarzy nadal wymalowany był szeroki uśmiech. Aż dziwne, że Wilk potrafił się jeszcze uśmiechać. Cóż, niektóre rzeczy zdawały być się tak zabawne, że nawet on nie potrafił się powstrzymać od typowo ludzkiej reakcji. Na kolejne pytanie nie chciał jej odpowiadać wprost, jakoś ból i zmęczenie ulotniły się z całą tą błazenadą, a on sam jedynie rozchylił nogi i poklepał miejsce na swoich kolanach.
    - Chodź. - nie była to ani prośba, ani propozycja, zabrzmiało to raczej jak rozkaz, polecenie. Również jego mina z wesołej i rozbawionej zmieniła się znowu w tą samą - ponurą i zmęczoną.
     



    Topielica

    Karciana Szajka: Pik
    Godność: Anastasia Hebi Charlton
    Wiek: martwi czasu nie liczą
    Rasa: Martwy kot. Strach
    Lubi: zazdrość, bestie, różne dziwadła, określać wszystko uroczym
    Nie lubi: wody, ptaków, świata ludzi
    Wzrost / waga: 169 cm/47 kg
    Aktualny ubiór: fabuła: https://i.imgur.com/bkCCiaT.jpg rozpuszczone włosy, srebrny łańcuszek z wisiorkiem w kształcie pika
    Znaki szczególne: kocie uszy, ogon, po trzy siekacze w każdej ćwiartce uzębienia, dłuższe kły, blizna na szyi.
    Zawód: miłosny
    Pan / Sługa: - / Mirana
    Pod ręką: fabuła: Bezdenna sakwa, a w niej wszystko, czego dusza zapragnie + z magicznych: Bursztynowy kompas, Czarodziejska wstęga, Animicus. Furbo, sztylet.
    Broń: sztylet http://i.imgur.com/iJELfXH.jpg
    Bestia: Furbo (Brzask), Schedel (Ceset)
    Nagrody: Umbraculum, Latająca Miotła, Animicus, Bursztynowy Kompas, Czarodziejska Wstęga, Kamień Duszy, Lustrzany Pierścień, Generis Collare, Bezdenna Sakwa, Zegarmistrzowski przysmak (5 szt.), Kosmata Brosza, Blaszka Zmartwienia, Rubinowe Serce, Tęczowa Różdżka, Korale Zamiarne, Cukrowe Berło, Bolerko-niewidko, Krwawa Broszka
    Stan zdrowia: przeziębiona, ha!
    Kryształ: 2,7g (nieoszlifowany)
    SPECJALNE: Mistrz Gry (okres próbny) | Odkrywca Drugiej Strony Lustra
    Dołączyła: 09 Mar 2014
    Posty: 535
    Wysłany: 23 Styczeń 2015, 13:18   

    Im dłużej przebywała z Wilkiem, tym bardziej utwierdzała się w przekonaniu, że nie poprowadzą wspólnie długich rozmów, a jej samej zapewne ciężko będzie się przestawić na to by zamilknąć. Po raz kolejny nic nie odpowiadając lub dość skutecznie unikając otrzymywania serii pytań od kotki, dał jej to do zrozumienia. Cóż, być może miał rację i rzeczywiście to ona za dużo mówiła, chciała wiedzieć, jednak trudno się dziwić, skoro nie miała zielonego pojęcia o zamiarach względem jej osoby. Mimo wszystko i tym razem grzecznie przystała na taki obrót sprawy, uciszając się. Dodatkowo uczucie niepokoju odnośnie tego, w jaki sposób Wilk odbiera jej zachowanie nasiliło się, gdy zauważyła – jak to odebrała – rosnące w nim poirytowanie. Nie miała pojęcia czym dokładnie taki stan wywołała, lecz spokoju nie dawała jej myśl, że na każdym kroku popełniała jakiś błąd. Ech, uświadom sobie, że nie jesteś już w Krainie. Tu jest zupełnie inny świat, ludzie są inni, inaczej na wszystko patrzą, inaczej myślą... Nya. Dachowce nie są tu czymś naturalnym, więc i twoje zachowanie takim nie będzie. To zupełnie inna strona lustra. Spoważniała. A przynajmniej taką postanowiła teraz być. Tak. Z całą pewnością jej się to nie uda i przy najbliższej okazji da to o sobie znać. W końcu zaprosił ją tutaj taką jaka była, dlaczego miałaby się zmieniać?
    Kątem oka spojrzała na posłusznie ułożonego na podłodze niedaleko jej nogi Furbo. Odetchnęła z ulgą, że jej wcześniejsze słowa miały potwierdzenie w rzeczywistości, a zwierz grzecznie się tylko przyglądał, właściwie nawet nie dając odczuć, że znajduje się obok nich. Już szczęśliwa i nieco uspokojona przeniosła wzrok z powrotem na mężczyznę. Do tej pory nie udało jej się odgadnąć jakie miał wobec niej intencje, choć jak na razie nie mogła na nic narzekać. Nie dość, że jej się tu podobało, to i trafiła na tak odmienną, a przede wszystkim zagadkową dla niej osobę, że dziękowała losu za tak miłą niespodziankę. Nie dane było jej jeszcze spotkać kogoś podobnego do Wilka, więc miała nadzieję móc spędzić z nim więcej czasu, przez co też lepiej go poznać. Oczywiście o ile pozwoli, bo póki co chyba się na to nie szykowało. Wszystko kroczek po kroczku.
    Tym co przykuło jej uwagę, nawet nie pozwalając umknąć w całym zamyśleniu, były kły, a Wilk zaczął prezentować się w jej głowie bardziej wilczo. Ta drobna, raczej zwierzęca cecha od razu skreśliła wizerunek poważnego, eleganckiego człowieka. Nie żeby to nie mogło ze sobą współgrać, jednak nadało mu to coś... dzikiego? I właśnie ta dziwna dzikość spowodowała uniesienie się jednego kącika ust dziewczyny. Później także zaczęła się nad tym mocniej zastanawiać. Kły widziała dokładnie, nie był to żaden wymysł jej, czasem zbyt mocno, wybujałej wyobraźni, a najprawdziwsze z prawdziwych zęby, które zresztą sama także posiadała. Kolejna seria pytań zalewająca jej głowę. Pytać? Udać, że się ich nie zauważyło? Postanowiła odłożyć to na nieco dogodniejszy moment, być może tak wplatając w całą rozmowę, że Wilk przychylniej rozpatrzy odpowiedź. Przez to skreśliła z listy ras, do których mogłaby go zakwalifikować człowieka, co niekoniecznie musiało zgadzać się z prawdą. Przed oczy rzucił jej się również obraz poznanej prawie rok temu kotki, niemalże identycznej jeszcze wtedy jak Hebi, lecz najdziwniejsze było to, że do Dachowców się nie zaliczała posiadając przy swoim ciele uszy i ogon. Zaraz, kim ona była...?
    W każdym razie, dość wspomnień, wracamy do tego co tu i teraz. Szkoda, że nie miała pojęcia o tym, jak bardzo sobą rozbawia Wilka, z całą pewnością by się ucieszyła. Przecież taką właśnie chciała być, dawać radość i wszystko co w niej najlepsze. Szczególnie temu, kto ją ma.
    Wstała z miejsca, poprawiając przekrzywiony od siedzenia bokiem sweter. Wyraźnie dotarło do niej polecenie Wilka, a na dodatek uświadomiła sobie, że nie ma żadnego tłumaczenia, co do bycia jego. Po prostu, bez względu na wszystko i w każdym wymiarze Wilk ma zamiar być jej panem. Panem... Nie pamiętała nawet czy kiedykolwiek mogła w ten sposób o kimś powiedzieć, a przecież zawsze tak bardzo chciała. Dokładnie takiej osoby. Znajomych czy też przyjaciół mogła mieć wielu, ukochanych zmieniać, lecz taką relację tylko jedną.
    Nie popędziła do mężczyzny w podskokach, choć wiele pozytywnych uczuć względem jego osoby w sobie zgromadziła, ale zrobiła to w sposób spokojny, tak by znów nie popełnić jakiegoś głupstwa. A jednak chwilowo dana sobie obietnica dotrzymana. Usiadła na jego kolanach, tak jak wskazał nieświadomie nawet owijając ogon wokół jego nogi. Teraz naprawdę miała możliwość dość bliskiego poznania Wilka, a mimo to wzrok domagał się widoku wciąż zastanawiających ją kłów. W porę jednak się opamiętała zatrzymując swoją dłoń w połowie drogi od jego twarzy. Co by sobie mógł pomyśleć...
    - Obyś tylko nie miał zamiaru mnie pożreć, mój panie. Jeśli do tego nie dojdzie, będę twoja. – Mówiła cicho – jednak do nich nawiązała! -, nie zdając sobie nawet sprawy z tego, że zapewne gdyby tylko Wilk miał taką ochotę, to i zjeść by ją mógł. Zamiast tego uśmiechała się szeroko, w głębi ciesząc jak małe dziecko, usilnie wierząc w to, że pod maską jaką nosił jej nowy pan, kryło się podobne, lecz w mniejszej ilości, uczucie. Zastanawiała się także czy ten nagły przypływ szczęścia nie będzie dla niej dawką śmiertelną, ale póki co miała się dobrze, a i o leczeniu niektórych przypadłości pojęcie miała.
    _________________
     



    Ludożerca

    Godność: W świecie ludzi: Caspian Grizzled. | Dla wtajemniczonych: Wilk aka Mr. Wolf
    Wiek: Wizualnie jakieś 28 lat.
    Rasa: Cyrkowiec.
    Lubi: Ludzi, a najbardziej tych pozbawionych kośćca.
    Nie lubi: Nieposłuszeństwa.
    Wzrost / waga: 180 | 71 kg
    Aktualny ubiór: Biała koszula, niezapięta na dwa ostatnie guziki przy szyi, wąskie, materiałowe spodnie.
    Znaki szczególne: Dolne i górne kły wydłużone.
    Zawód: Pożeranie ludzi zawodowo; właściciel firmy kredytowej; sponsor.
    Pan / Sługa: - / -
    Pod ręką: Drewniana laska, paczka papierosów, zapalniczka.
    Broń: Laska.
    Stan zdrowia: Kuleję na jedną nogę.
    Dołączył: 11 Gru 2014
    Posty: 100
    Wysłany: 23 Styczeń 2015, 14:46   

    To nie tak, że nie chciał jej się dać poznać, chociaż.. Może miała rację i Wilk usilnie swoim zachowaniem chciał jej pokazać, że pytania odnośnie jego osoby są nie mile widziane. Przynajmniej na razie nie widział potrzeby tłumaczenia się z czegokolwiek, nawet jeśli pokazał jej za wiele, nawet jeśli dał jej powód do zastanawiania się, nie przekonywało go to jeszcze do niczego. Z pewnością Hebi jeszcze wielu rzeczy dowie się w swoim czasie i pewnie z wielu rzeczy będzie nie zadowolona, bo na pewno stanie się dla niego poniekąd specjalna. Na pewno nie pozwoli jej skrzywdzić, bynajmniej nie w jego towarzystwie, bo raczej nadopiekuńczy nie był i nie zamierzał łazić za nią i pilnować jej całymi dniami. Zamiast tego na pewno zapewni jej miejsce w swojej posiadłości, ba! Będzie nawet mogła się po nim swobodnie poruszać, tak jak robiłby to prawdziwy kot. Również jeżeli będzie miała jakieś problemy Wilk na pewno jej (na swój sposób) pomoże. Finansowe? Miał dużo pieniędzy, a już powoli przestawał mieć pomysły na to, jak je wydawać. Miłosne? Tutaj raczej niewiele by mógł doradzić, ewentualnie jej wybranek mógłby posłużyć jako danie główne, podczas rozwiązywania problemów wybierał raczej mało konwencjonalne metody. Co prawda rozmówcą też za dobrym nie był, ale zawsze będzie mógł jej wysłuchać. Nikt nie mówił, że nie będzie mógł jednym uchem tego wpuścić, a drugim wypuścić. Oczywiście sam nigdy nie powiedziałby jej tego, że może w nim widzieć pomocną dłoń, gardziłby wtedy sam sobą, a jego ego spadłoby chyba do najniższego poziomu.
    Ah, słowa dziewczyny - mój panie - zabrzmiało w jego uszach jak najprzyjemniejsza melodia, której nawet nie mógłby teraz sobie przypomnieć, gdyż trwało to chwilę, z pewnością chciałby jeszcze raz poczuć to samo przyjemne ciepło na podbrzuszu. Nie przejął się nawet tych, że takie ludzkie reakcje były do niego nie podobne i powinien się ich raczej wyzbyć, niż cieszyć się z nich.
    - Spokojnie. - mruknął cicho, gładząc palcami jej futrzane ucho. Nie było podobnym do niego uspokajanie kogokolwiek, ale sam poczuł się wyjątkowo spokojnie kiedy wreszcie mógł dotknąć kocich atutów. Może i nie pasowali do siebie doskonale, Hebi chciała dawać radość, a on ją wszystkim odbierać, czy burzyć jak wszelkie inne uczucia, do których nastawiony był raczej negatywnie. Nie mniej jednak, odczuwał niesamowity spokój wewnętrzny kiedy dziewczyna usiadła na jego kolanach, tak niemalże nieodczuwalny ruch(w końcu nadal miał na sobie spodnie), jak owinięcie się jej ogona wokół jego nogi był dla niego niczym lizak dla dziecka. Gdyby nie gruba warstwa grubiaństwa, zapewnię jego wewnętrzne dziecko ujrzało by chociaż na krótką chwilę światło dzienne i może razem z Hebi mogliby się rozkoszować sobą, zamiast tego jego twarz jedynie stała się łagodniejsza, obojętna. Żył już sto lat i chyba nic już nie było w stanie zmienić jego nastawienia do świata i do tego, w jaki sposób chce dalej egzystować. Nagle odchylił głowę i spod przymrożonych powiek zaczął przyglądać się twarzy kotołaczki. Normalnie nie pomyślałby, żeby jakakolwiek inna istota (magiczna, czy też nie) znajdowała się tak blisko niego, do tego na jego kolanach! Zdawał sobie sprawę z tego, że Hebi bardziej przypominała kobietę, niźli kota, ale zdawał się wyrzucić to ze swoich myśli i tratować ją tak, jak gdyby byłą jego pupilkiem, przytulanką. To nie tak, że skreślał ją na starcie, że będzie ją traktował jak zwierzę, chyba nawet taki typ jak on, nie byłby w stanie zabrać jej człowieczeństwa(chociażby tego, które posiadała zewnętrznie). Mogę jednak zapewnić, że ani zwykły kot, ani kotołaczka nie powinna mieć z nim źle. O ile nie będzie sprawiała problemów, tak i on nie będzie wyciągnął konsekwencji i niepotrzebnie jej karał.
    Dostrzegł jak wcześniej jej dłoń kierowała się w jego stronę, nawet zrelaksowany nie potrafił powstrzymać się, by nie obserwować wszystkiego sokolim wzrokiem. Każdy jej ruch, niewielkie poruszenie się, czy nawet sposób w jaki oddychała musiał pozostać w zasięgu jego wzroku tak długo, jak przebywała w jego towarzystwie.
    - Nie lubię dotyku innych osób. - rzucił nagle i chociaż na jego twarzy cisnął się ten sam, niezadowolony wyraz twarzy, powstrzymał sie by... No proszę, by jej zwyczajnie nie spłoszyć. Wystarczyło tylko by na nim usiadła, by dała się dotknąć, a on już zdawał się zmienić o 180 stopni na tyle, by powstrzymywać się od swoich typowych reakcji, które choć dla niego były czymś normalnym, z reguły były źle odbierane przez inne istoty. Może, źle to zostało ujęte, nie zmieniał się, ale akurat w tej chwili nie chciał by za szybko z niego schodziła, chyba, że on sam czułby się już wyjątkowo przytłoczony jej bliskością. Póki co w myślach powtarzał sobie, że jest bardziej pupilkiem, niż ludzką istotą, kobietą. Zamiast tego, odetchnął głośno, pokazując jej że walczy ze sobą wewnętrznie. - Ale dla Ciebie mogę czasami zrobić wyjątek, jeżeli jesteś aż tak ciekawska. Trochę nowości jeszcze chyba nikomu nie zaszkodziły. - rzucił ponuro i choć słowa wydawały się (jak na niego!) wyjątkowo sympatycznie, nie uwiecznił tego równie sympatycznym uśmiechem. Sam już domyślał się, że Hebi ma na pewno masę pytań do niego, z jednej strony chciał ją potrzymać w niepewności, z drugiej jednak im dłużej milczeli, a on mógł się jej dokładnie przyglądać, tym bardziej myśl, że na jego kolanach siedzi ludzka istota doprowadzała go do szału. Nienawidził ludzkiego dotyku, był dla niego brudny? Odpychający? Nawet sam nie potrafił tego wyjaśnić, był jednak pewien, że dotyk nie był niczym przyjemnym, nie ważne w jakim miejscu. Dlatego też podczas służbowych spotkań nie rozstawał się ze skórzanymi rękawiczkami, których par miał od groma. Wyrzucał później jedną parę po spotkaniu i zamiast nich zakładał nową.
    - Sam domyśliłem się, że na pewno masz do mnie parę pytań. Zróbmy tak.. - urwał na chwilę, by usadowić się wygodniej na fotelu, nieświadomie wędrując jedną dłonią z jej ramienia na talię, gdzie pozostała w bezruchu, druga natomiast na przemian gładziła płatek kociego ucha, albo palce poruszały się w ten sposób, by drapać ją za nim. - Możesz zadać parę pytań, na jakie tylko masz ochotę, a ja wybiorę dwa, na które odpowiem. - zabawy ciąg dalszy, zrobił się dzisiaj wyjątkowo rozrywkowy, nie wiedział czy to obecność wesolutkiej Hebi tak na niego działała, czy raczej zmęczenie zdawało się sięgać sedna, tak bardzo, że i jego grubiańska osobowość zaczynała powoli zanikać.
     



    Topielica

    Karciana Szajka: Pik
    Godność: Anastasia Hebi Charlton
    Wiek: martwi czasu nie liczą
    Rasa: Martwy kot. Strach
    Lubi: zazdrość, bestie, różne dziwadła, określać wszystko uroczym
    Nie lubi: wody, ptaków, świata ludzi
    Wzrost / waga: 169 cm/47 kg
    Aktualny ubiór: fabuła: https://i.imgur.com/bkCCiaT.jpg rozpuszczone włosy, srebrny łańcuszek z wisiorkiem w kształcie pika
    Znaki szczególne: kocie uszy, ogon, po trzy siekacze w każdej ćwiartce uzębienia, dłuższe kły, blizna na szyi.
    Zawód: miłosny
    Pan / Sługa: - / Mirana
    Pod ręką: fabuła: Bezdenna sakwa, a w niej wszystko, czego dusza zapragnie + z magicznych: Bursztynowy kompas, Czarodziejska wstęga, Animicus. Furbo, sztylet.
    Broń: sztylet http://i.imgur.com/iJELfXH.jpg
    Bestia: Furbo (Brzask), Schedel (Ceset)
    Nagrody: Umbraculum, Latająca Miotła, Animicus, Bursztynowy Kompas, Czarodziejska Wstęga, Kamień Duszy, Lustrzany Pierścień, Generis Collare, Bezdenna Sakwa, Zegarmistrzowski przysmak (5 szt.), Kosmata Brosza, Blaszka Zmartwienia, Rubinowe Serce, Tęczowa Różdżka, Korale Zamiarne, Cukrowe Berło, Bolerko-niewidko, Krwawa Broszka
    Stan zdrowia: przeziębiona, ha!
    Kryształ: 2,7g (nieoszlifowany)
    SPECJALNE: Mistrz Gry (okres próbny) | Odkrywca Drugiej Strony Lustra
    Dołączyła: 09 Mar 2014
    Posty: 535
    Wysłany: 23 Styczeń 2015, 18:57   

    Gdyby tylko kotka wiedziała, co Wilk mógł jej zaoferować, a o czym nie mówił, z całą pewnością uznałaby, że jest to zbyt wiele, że nie oczekuje wszystkich tych rzeczy i starałaby się z całych sił, aby z tego nie korzystać, myśląc, że mogłaby nadużyć jego dobroci. Jednak dobroć skrywał w sobie tak głęboko, że do głowy jej samej nic podobnego nie przyjdzie. Jedynym czego potrzebowała, była osoba, której choć odrobinę by na Hebi zależało, żeby poczuła się potrzebna, nawet w minimalnym i nie do końca jawnym stopniu. Wszystkie materialne rzeczy schodziły na ostatni plan, właściwie nie grając tutaj żadnej roli. Teraz miała miejsce, które chyba mogła nazwać domem, a przynajmniej takim je widziała. To w zupełności wystarczyło.
    A ona, cóż takiego może w zamian mu zaoferować? Nie była kimś szczególnym, Świat Ludzi dopiero co poznawała, do tego brak niesamowitych umiejętności. Z pewnością wielu rzeczom mogłaby nie podołać, chociaż i tak bez względu na to starałaby się z całych sił. Tak samo, jak całe serce będzie wkładać w coś, co doskonale potrafiła – któż wie, czy z każdym kolejnym dniem nie będzie w tym lepsza? Bycie domowym kotkiem nie należało do najtrudniejszych zajęć, szczególnie dla osoby, która w tym celu została stworzona. Ale przecież nie to było najważniejsze. Może dość naiwnie myślała, jednak jak i ona, wiele osób potrzebowało kogoś, kto po prostu jest. Ona była. I była w stanie zrobić wszystko.
    Jego dotyk, jaki czuła na swoim uchu rzeczywiście ją uspokoił, zgodnie z wypowiadanymi słowami. Mimo obcego otoczenia i niewiedzy, co zrobić może, a czego już nie, starała się opanować wewnętrzny strach, powoli oswoić się ze wszystkim. Dobrą metodą niewątpliwie było uczenie się na błędach, jeśli z początku czegoś nie uzna za złe i nie spróbuje, będzie tego żałować oraz w dalszym ciągu się nad tym zastanawiać, a jeśli zaś raz dostanie wyraźnie do zrozumienia, że myliła się w swoich przekonaniach, pewnie więcej nie spróbuje podobnej czynności. Chyba, że otrzyma inne polecenie.
    Przechyliła głowę leciutko w bok, ale miała nadzieję, że Wilk nie zaprzestanie tych pieszczot. Podejrzewała, że dziwnie musi wyglądać tak siedząc, a do tego niemalże mrucząc z przyjemności, podczas gdy mogła wydawać się zwykłym, przebranym człowiekiem. Końcówką ogona również zaczęła delikatnie machać w geście zadowolenia, do tego taki ludź z pewnością zdolny by nie był. Najwyraźniej jemu to nie przeszkadzało, choć z kota więcej mu dać nie mogła. Przez to też, myśli skupiła na czymś innym niż odczuwaniu na sobie wzroku Wilka, w przeciwnym razie znów mogłaby się zacząć krępować, bo jakby nie patrzeć, wielka odległość ich nie dzieliła.
    Nie lubi? Z początku zastanawiała się, jak w takim razie jest możliwe to, że mogła siedzieć mu na kolanach. Nie miała wątpliwości co do tego, gdzie się znajduje, więc może nie do końca uznawał ją za osobę, nadając rangę pupila?
    - Nie chciałabym nadużywać twojej dobroci, jednak z drugiej strony skoro jest to wyjątek, to marnotrawstwem byłoby z niego nie skorzystać, panie. – Zaśmiała się cichutko. Czuła, że zwracanie się do niego w ten sposób wjedzie jej w nawyk, przecież tym właśnie dla niej był. A zastygnięta w miejscu dłoń, otrzymała dawkę pewności i mając przyzwolenie, delikatnie umieściła swoje opuszki na jego poliku, tak by przypadkiem pazurami w żaden sposób mu nie ciążyć. Wtedy też pojawiło się pytanie, po co właściwie to zrobiła...? Sprawdzić czy jest prawdziwy? Czasem sama nie rozumiała swoich odruchów.
    Na całe szczęście wzmianka o możliwości zadania pytań, ba! Nawet na niektóre mogła uzyskać odpowiedzi, spowodowała, że ta ożywiona poruszyła się z błyszczącymi oczami. Tyle tego było, że wymienianie wszystkich pytań, jakie miała do Wilka było raczej bez sensu, dlatego postanowiła sama najpierw wybrać ze swoich kilka, z których później wybierze on. Taki przesiew już przesianego.
    - Tak, trochę ich się nazbierało, nya. To może... – To prawie jak wizyta u Świętego Mikołaja. Uch, myśl, myśl, zamiast skupiać się na tym jak cię głaszcze! Nie umknął uwadze także dotyk drugiej ręki, lecz nie miała nic przeciwko niemu, sama unosząc ogon wyżej, tak że teraz zamiast owijać się wokół nogi, spoczywał kawałkiem na jego przedramieniu, resztą ponownie leżał na jej udach. - Kim jesteś? – Tak, pogratulować pytania. Chyba nie pomyślała, by jakoś szczególniej je rozwinąć, więc w gruncie rzeczy Wilk mógł na nie dowolnie odpowiedzieć, wedle swojego uznania. - Czym się zajmujesz? Mieszkasz tu sam? Dlaczego właściwie zechciałeś mieć mnie czy też po prostu jakiegokolwiek hmm pupilka? Nie zastanawia cię, czy się nadam, przecież nic o mnie nie wiesz? Dlaczego jesteś Wilkiem? Twoja... Noga to coś poważnego? – Oj to sobie mogła odpuścić, a teraz za późno. - Nie za bardzo męczę? Znaczy... Nie, nie, nya! To nie zaliczało się do puli pytań! – Znów lawina słów popłynęła, jednak starała się to opanować. Westchnęła, by nieco to przystopować. Hebi w pełnej krasie, nie ma co. Jeśli tym go nie przerazi, to jest szansa, że nie wyrzuci jej za chwilę za drzwi. Spuściła głowę w dół, wolała jednak uniknąć kontaktu wzrokowego, zastanawiając się, na które z pytań odpowiedź usłyszy. Resztę może usłyszy kiedyś, w przyszłości, a inne interesujące ją rzeczy może dowiedzieć się wyłącznie z obserwacji i przebywania z mężczyzną. - I jeśli mogę coś dla ciebie zrobić, tylko powiedz, panie.
    _________________
     



    Ludożerca

    Godność: W świecie ludzi: Caspian Grizzled. | Dla wtajemniczonych: Wilk aka Mr. Wolf
    Wiek: Wizualnie jakieś 28 lat.
    Rasa: Cyrkowiec.
    Lubi: Ludzi, a najbardziej tych pozbawionych kośćca.
    Nie lubi: Nieposłuszeństwa.
    Wzrost / waga: 180 | 71 kg
    Aktualny ubiór: Biała koszula, niezapięta na dwa ostatnie guziki przy szyi, wąskie, materiałowe spodnie.
    Znaki szczególne: Dolne i górne kły wydłużone.
    Zawód: Pożeranie ludzi zawodowo; właściciel firmy kredytowej; sponsor.
    Pan / Sługa: - / -
    Pod ręką: Drewniana laska, paczka papierosów, zapalniczka.
    Broń: Laska.
    Stan zdrowia: Kuleję na jedną nogę.
    Dołączył: 11 Gru 2014
    Posty: 100
    Wysłany: 23 Styczeń 2015, 20:14   

    To dobre pytanie, co takiego mogła mu zaoferować Hebi, przytulanka, której najprawdopodobniej jedyną bronią były pazurki i zęby. Z pewnością dobrą odpowiedzią byłaby jej sama obecność, ale czy ktoś, kto samotnie czuję się o wiele lepiej niż w towarzystwie, potrafiłby odnaleźć w tym dobre intencje? Pewnie nie. Wilk i wszyscy, którzy mieli z nim do czynienia dłużej niż kilka minut, czy też godzinę zgodziliby się z tym niezaprzeczalnie. Brutalne, czy też nie, ale Hebi nie przyda mu się do niczego korzystnego, już teraz można zauważyć, że Wilk za bardzo nagiął własne zasady dla tej dziewuchy, a w jego mniemaniu to nic korzystnego. Idąc tym tropem mógł po prostu iść na łatwiznę i kupić sobie kota, czy też zabrać jakiegoś biedaka z ulicy. Dlaczego więc zdecydował się na istotę magiczną, Dachowca? Na pewno nie chodziło tylko o słabość do nich, dużo zaryzykował więc musiało się kryć za tym coś więcej. Może to jego sadystyczna natura, choć teraz nie widać było po nim żadnych złych zamiarów. Może myśl, że ludzko podobnej istocie wymierzanie kar wydawało się bardziej brutalne i fascynujące było tutaj trafne? Może. Z pewnością odpowiedzi dowiemy się z czasem, każde pytanie po jakimś czasie znajduje w końcu odpowiedź. Logiczną czy też nie, odpowiedź to odpowiedź i nie podlega to dyskusji.
    Na prawdę, teraz to on sam powinien określić siebie mianem niepoważny. Pierwszy raz nie przemyślał czegoś i pozwolił komuś się dotknąć, do tego nie wyznaczył nawet miejsca, nie ograniczał jej, dał jej ponownie wolną rękę do robienia tego, co jej się żywnie podoba. Chyba na prawdę potrzebował odpoczynku, snu. Pewnie nie byłby taki dobry, gdyby był wypoczęty, nie mówiąc już o byciu najedzonym. Zmęczenie zawsze na niego źle wpływało, ale nie mógł nic poradzić na ból po ponownej transformacji w człowieka. Może powinien udać się do Krainy Luster w celu odnalezienia jakiegoś medyka, magia to magia, nie ima się w żadnym stopniu do ludzkich metod leczenia, a już na pewno nie istot magicznych.
    - We mnie nie znajdziesz czegoś takiego jak dobroć. Wszystko co robię jest tylko dla mojej własnej przyjemności, czy wygody. - sprostował ją ostro. Nie chciał by myślała o nim jak o kimś dobrym, skoro wcale taki nie był i nie chciał być. To, że pozwolił jej siebie dotykać jeszcze nic o nim nie znaczyło. Zwyczajny kaprys Ludożercy, nic więcej. Kiedy jednak dotknęła jego policzka napięły się wszystkie jego mięśnie, o czym sama dziewczyna mogła się przekonać po tym, jak gładząca jej ucho ręką nagle zastyga w bezruchu. Przymknął oczy i wyobraził sobie delikatne poduszeczki kociej łapki, które muskają jego policzek. Poskutkowało. Rozluźnił się i ponownie spojrzał na nią spod pół przymkniętych powiek. Wyglądał tak, jakby miał zaraz zasnąć. Milczał jednak do momentu, kiedy nie zaczęła zadawać pytań, nie ukrywał (choć nie było tego po nim specjalnie widać), że był ciekawe, czego dowiedzieć się o nim chciała kotka. Kim jestem? To chyba odpowiednia pora na to, by zrobić małe przedstawienie, nastraszyć ją i upewnić się(jak już sama zresztą kotka wspomniała) czy Hebi nadaję się do tego, by przebywać w jego towarzystwie. Niby nic dziwnego, ale fakt, że Wilk jadł ludzkie mięso raczej nie należał do normalnych, a sympatyczna natura dziewczyny wydawała się wręcz być przeciwna temu(choć nigdy nic nie wiadomo). Nie ważne czy minęło kilka minut, czy też godzina, mężczyzna odczuł wewnętrzny impuls, niemalże dziki i zwierzęcy, przekonujący go co do zdradzenia swojej prawdziwej natury. Ciekawe czy koty i wilki mogą żyć w zgodzie, raczej by jej nie zjadł, ludzie wydają się być bardziej apetyczni. W postaci wilka raczej omija inne zwierzęta, bądź nie zwraca na ich uwagi, toteż niewątpliwie przez jej uszy i ogon pomyślał by o niej jak o zwykłym zwierzęciu. Zmieniając się nie był już tym samym Mr. Wolfem. Był wilkiem, wygłodniałą bestią, nikogo nie pamiętał(chyba, że uprzednio poznał ją właśnie w tej wilczej formie) znał tylko drogę do rezydencji, a i tak jako zwierzę nie uznawał tego jako swojego domu, zwyczajnie ludzka świadomość mężczyzny podpowiadała wewnętrznym głosem by ten, właśnie tam kierował swoje kroki. Na samą myśl o tym, że niebawem zacznie swój mały teatrzyk poruszył się gwałtownie, nieświadomie zaciskając mocniej palce na jej tali, aczkolwiek w żaden bolesny sposób. Zdjął rękę z jej głowy i usadowił w tym samym miejscu co pierwszą, ale z drugiej strony. Objął ją mocno tak, że na pewno nie mogłaby się teraz wyrwać, chyba, że zachciałoby się jej siłować z nim. Oderwał się plecami od oparcia, napierał rękoma by w ostateczności ich ciała w końcu się zetknęły. Usta znajdowały się blisko jej ucha, mogła czuć jego przyśpieszony oddech, który był jedynie wymuszony dla lepszego efektu oraz delikatne muskanie warg.
    - Kim jestem? - tym razem nie powtórzył tego w myślach, szepnął do jej ucha spokojnym, niemalże mruczącym głosem. Trzymał ją jeszcze chwilę w niepewności, by w końcu, tym razem już nie spokojnym, a warczącym głosem powiedzieć: - Ludożercą. - przygryzł mocniej płatek jej kociego ucha.
    - Mam dla Ciebie propozycję. Masz jeszcze szansę zrezygnować i odejść, albo zostać tutaj ze mną i być moja na zawsze, w zamian za co odpowiem na każde pytanie jakie zadałaś. Jeżeli jednak kłamiesz moje zasady i po otrzymaniu odpowiedzi po prostu uciekniesz, zapewniam, że kocie mięso znajdzie miejsce w moim jadłospisie. - mówił płynnie, wyraźnie, a w każdym słownie wyczuć można było pewność siebie. Rozluźnił uścisk, jego ręce opadły bezwładnie wzdłuż fotela.
    - Moja kotko, co wybierasz? - dodał jeszcze, by w końcu odsunąć się od niej i oprzeć ponownie o oparcie mebla.
    _________________
     



    Topielica

    Karciana Szajka: Pik
    Godność: Anastasia Hebi Charlton
    Wiek: martwi czasu nie liczą
    Rasa: Martwy kot. Strach
    Lubi: zazdrość, bestie, różne dziwadła, określać wszystko uroczym
    Nie lubi: wody, ptaków, świata ludzi
    Wzrost / waga: 169 cm/47 kg
    Aktualny ubiór: fabuła: https://i.imgur.com/bkCCiaT.jpg rozpuszczone włosy, srebrny łańcuszek z wisiorkiem w kształcie pika
    Znaki szczególne: kocie uszy, ogon, po trzy siekacze w każdej ćwiartce uzębienia, dłuższe kły, blizna na szyi.
    Zawód: miłosny
    Pan / Sługa: - / Mirana
    Pod ręką: fabuła: Bezdenna sakwa, a w niej wszystko, czego dusza zapragnie + z magicznych: Bursztynowy kompas, Czarodziejska wstęga, Animicus. Furbo, sztylet.
    Broń: sztylet http://i.imgur.com/iJELfXH.jpg
    Bestia: Furbo (Brzask), Schedel (Ceset)
    Nagrody: Umbraculum, Latająca Miotła, Animicus, Bursztynowy Kompas, Czarodziejska Wstęga, Kamień Duszy, Lustrzany Pierścień, Generis Collare, Bezdenna Sakwa, Zegarmistrzowski przysmak (5 szt.), Kosmata Brosza, Blaszka Zmartwienia, Rubinowe Serce, Tęczowa Różdżka, Korale Zamiarne, Cukrowe Berło, Bolerko-niewidko, Krwawa Broszka
    Stan zdrowia: przeziębiona, ha!
    Kryształ: 2,7g (nieoszlifowany)
    SPECJALNE: Mistrz Gry (okres próbny) | Odkrywca Drugiej Strony Lustra
    Dołączyła: 09 Mar 2014
    Posty: 535
    Wysłany: 23 Styczeń 2015, 23:13   

    Dla niej spotkanie takiej osoby było nowym doświadczeniem, miała wrażenie, że z każdą chwilą niby poznaje coraz więcej reakcji Wilka, lecz przez to ma większy mętlik w głowie, rozumiejąc coraz mniej. Nie umiała w żaden sposób się odnaleźć. Zazwyczaj działała tak, jak kierował nią impuls lub sama miała na to ochotę. Teraz zostało to mocno ograniczone, a i czynności które teoretycznie były dozwolone nie do końca wydawały jej się akceptowane przez niego. Czy znajdzie więc tutaj dla siebie miejsce czując się dobrze? Może niekoniecznie w pełni swobodnie, na to absolutnie nie miała co liczyć, ale mimo wszystko bez ograniczeń co do każdej jednej rzeczy.
    Przecież to ich pierwsze wspólne chwile, nie mogła się spodziewać cudów, jeśli pozwoli wejść jej na głowę już teraz, w przyszłości nie wróżyłoby to niczym dobrym. A nie jest to relacja o tym samym statusie ludzi, była sługą. Dodatkowo cała sprawa byłaby łatwiejsza, gdyby mężczyzna nie pozwalał jej na rzeczy wbrew sobie, ale co do tego wtrącać się nie powinna. Z czasem wszystko się ułoży, będzie miała okazję się do jego osoby w pełni przyzwyczaić, no i w końcu nie będą spędzać ze sobą każdej chwili. Hamować się tylko podczas przebywania z Wilkiem wyglądało coraz mniej przerażająco.
    - Być może, jednak ja jeszcze nie mogę tego potwierdzić. Ale skoro tak... To ja będę tą dobrą stroną, nya. - To naprawdę mogła być interesująca różnica między tymi dwoma osobami. Ona miła i urocza, on jako ten czarny charakter.
    Wyraźnie zauważyła, że na wiele jej wybryków Wilk nie miał ochoty, dlatego jak najszybciej zabrała swoją dłoń, wiedząc, że tego raczej powtarzać nie będzie. Mimo, że nie upomniał jej teraz, czuła, że nie powinna była. Jej głupia zachcianka najwyraźniej go zdenerwowała. Nie chodziło tylko o zachowanie, miała wrażenie, że teraz zmienił się znacznie sposób w jaki się do niej odezwał. Ona była pupilem, to ją się dotykało - cały czas sobie to powtarzała, musiała sobie to wreszcie uświadomić, jeśli miała zamiar zostać tu na dłużej. A przecież chciała, prawda?
    Wpatrywała się w swoją dłoń, jakby zawierała w sobie największe ciekawostki świata, obok których nikt nie przeszedłby obojętnie, w rzeczywistości wciąż czując na palcach pulsujący dotyk jego skóry. Z myśli próbowała się pozbyć tego wspomnienia, bo z całą pewnością będzie ono stawało jej przed oczami za każdym kolejnym razem, a ich lepiej żeby nie było.
    Przerażenie ogarnęło ją jeszcze większe, kiedy chwycił ją mocniej, tym samym zatrzymując w miejscu. Pytania, które zadała również okazały się niewłaściwe? Cóż, wcale by jej to nie zdziwiło, skoro wszystko powoli zaczynało iść nie tak, to i teraz czekał kotkę ciąg dalszy. Wilk pozwolił zadać wszystkie nurtujące ją pytania, jednak pewnie i tak musiała uważać odpowiednio je dobierając. Nie udało się i to mu się nie spodobało. Innego wytłumaczenia nie widziała.
    Zbliżył się na tyle, że coraz mniej przypominało to formę kary. Więc czym było? Długo czekać nie musiała, otrzymała odpowiedź na pierwsze z zadanych pytań i od tego momentu zaczęła się zastanawiać czy naprawdę chciała ją poznać. Ludo... żercą? Ludożercą... Ludożercą! Szybko zamknęła oczy czując jak rozszerzyły się w strachu do granic możliwości i więcej starała się nie drgnąć. Czyli jednak te kły nie były przypadkiem? Dreszcz przeszedł po jej ciele, kiedy uświadomiła sobie, co powiedziała wcześniej o pożeraniu. Gdyby tylko wiedziała... To co?
    Oddychała coraz głośniej i częściej, nabierając do płuc jeszcze większe dawki powietrza, a mimo to wciąż miała wrażenie, że to wciąż za mało, że się dusi i nie nadąża temu zaradzić. Praca serca nabierała tempa, myślała, że waliło po żebrach jak oszalałe, próbując wyrwać się i uciec daleko od nich. Nawet jeśli teraz już jej nie trzymał, nie czuła się bezpieczniej. Chyba nawet uświadomiła sobie, że zdecydowanie bardziej wolała jego dotyk, teraz nie wiedziała czy usiedzi o własnych siłach, a jeśli da radę, będzie jej bardzo ciężko. Rozchyliła lekko wargi, tą drogą nabierając potrzebną ilość powietrza i dopiero wtedy zyskała odwagę, by spojrzeć Wilkowi prosto w oczy. Czy wiedza o tym kim jest coś zmieniła? Zacisnęła dłonie na dole swojego swetra, a później bez żadnego słowa wstała z miejsca. Choć miała wiele wątpliwości czy da radę iść, po kilku krokach stały się one pewniejsze, a ona idąc w ten sposób ostatecznie znalazła się przy jednym z okien salonu, stojąc w taki sposób, aby przypadkiem nikt na zewnątrz jej nie zauważył, ale żeby sama mogła coś dostrzec.
    - Zostanę. - Zaczęła cicho, ale zdecydowanie. - Zostanę i nie mam zamiaru uciekać. Już zyskałam więcej niż mogłabym stracić. A jeśli któregoś dnia będziesz miał kaprys, aby mnie zjeść, najwyraźniej nie sprawdzę się w roli twojego zwierzaka i na to także przystanę. Ale wiedz, że tak łatwo się mnie nie pozbędziesz, odrodzę się jako strach, w ciele innej osoby i wrócę tu, żeby naprawić błędy, za które musiałam przypłacić życiem. Nawet jeśli daleko mi do zrozumienia twojej osoby, ważne jest chyba to, że będę się starać. Nie będę tchórzyć, nie będę uciekać. Dlaczego miałabym to robić? Przecież jesteś moim panem. - Dopiero, gdy skończyła mówić odwróciła głowę w stronę Wilka, a na jej twarzy malował się uśmiech. I usilnie się starała, by był on szczery. Wszystkie emocje w jednej chwili opadły, zbyt wiele ambiwalentnych, tak różnych od siebie. Chciała być silna, pokazać, że taka właśnie jest, lecz zamiast tego osunęła się na podłogę, tam nie musząc martwić się o równowagę.
    _________________
     



    Ludożerca

    Godność: W świecie ludzi: Caspian Grizzled. | Dla wtajemniczonych: Wilk aka Mr. Wolf
    Wiek: Wizualnie jakieś 28 lat.
    Rasa: Cyrkowiec.
    Lubi: Ludzi, a najbardziej tych pozbawionych kośćca.
    Nie lubi: Nieposłuszeństwa.
    Wzrost / waga: 180 | 71 kg
    Aktualny ubiór: Biała koszula, niezapięta na dwa ostatnie guziki przy szyi, wąskie, materiałowe spodnie.
    Znaki szczególne: Dolne i górne kły wydłużone.
    Zawód: Pożeranie ludzi zawodowo; właściciel firmy kredytowej; sponsor.
    Pan / Sługa: - / -
    Pod ręką: Drewniana laska, paczka papierosów, zapalniczka.
    Broń: Laska.
    Stan zdrowia: Kuleję na jedną nogę.
    Dołączył: 11 Gru 2014
    Posty: 100
    Wysłany: 24 Styczeń 2015, 00:10   

    Dobrą stroną, hah. Powtórzył rozbawiony w myślach, właśnie tak to sobie wyobrażał. Ona dobra dziewuszka, on czarny charakter, a jednak między nimi była jakaś relacja. Jeszcze niewielka, ale zawsze jakaś. Nie chciał zmieniać pod żadnym względem Hebi, również nie chciał by ktokolwiek zmieniał go, dlaczego sam miałby oczekiwać od kogokolwiek zmiany. Gdyby nie popełniała błędów nie mógłby jej besztać, a nie móc wyciągać z jakiegoś czynu konsekwencji wydawałoby się mało rozrywkowe dla niego. Po co by mu był pupilek, gdyby czasami nie narozrabiał? Nie lubił tego, owszem, ale za to bardzo lubił karać, o czym pewnie dziewczyna jeszcze nie raz się z czasem przekona. Nikt nie chce tu nikogo straszyć, ale piwnica Wilka nie bez powodu jest zawsze zamknięta, w końcu swoje ofiary nie zawsze musi znajdować na ulicy, niektóre same pchają się do jego domu(nie bez powodu zresztą), a później jakimś cudem lądują właśnie tam, w kawałeczkach żeby było sympatyczniej.
    Odetchnął z ulgą już po pierwszym słowie jej dłuższej wypowiedzi. Ulgą? Czyżby on również walczył wewnętrznie z myślą, że Hebi mogłaby sobie odejść? Nie przywiązał się do niej, nie znał jej właściwie w ogóle, nie tęskniłby za nią, ale na pewno były rozczarowany, że kogoś w kim zaczął powoli pokładać nadzieję odnośnie bycia jego pupilkiem. Dzieci lubią zwierzaczki, a on jeszcze takim dzieckiem poniekąd był.
    - Dobra decyzja. - podsumował tylko, czuł, że to było wystarczającą odpowiedzią i nie musi się nad jej słowami za bardzo rozwodzić. Pogadała sobie, pewnie zrobiło jej się lepiej, on również odczuł wewnętrzny spokój nie musząc się martwić o to, że zadanie Tunridy okazałoby się wielkim nieporozumieniem. Wolał tego typu rzeczy załatwiać już pierwszego dnia, w końcu nie będzie miał Hebi codziennie(na co wcale by nie narzekał) ,a rozkładane takich spraw na inne spotkania mogło okazać się problematyczne. Najważniejsze, że wszystko mają już za sobą, taki teatrzyk kosztował go trochę gwałtowniejszych ruchów i bliskości, której skutki zaczął odczuwać(przynajmniej on postawił taką diagnozę) w postaci bólu głowy. Z tego względu zmarszczył charakterystycznie brwi i rozejrzał się za swoim lekarstwem. Papierosami. Nowa paczka leżała na szklanym stoliku, przykryta do połowy skórzanymi rękawiczkami. Sięgnął po nie ospale i równie flegmatycznie pozbył się folii, po czym wyciągnął ustami jednego papierosa. Jednym ruchem ręki odpalił go przy pomocy zapalniczki i mocno się zaciągnął. Przytrzymał trochę dłużej niż zazwyczaj dym, po czym powolutku, w postaci małych kółeczek począł pozbywać się go z płuc. Ta zabawa chyba zawsze będzie na niego działać w ten sam sposób - kojąco. Po chwili kolejny raz się zaciągnął i..
    - Prawie bym zapomniał! - powiedział głośniej, jak Hebi dostanie się do rezydencji kiedy go nie będzie? A już myślał, że będzie mógł sobie w ciszy i spokoju zapalić. Nerwowo, bo szybko, zaczął szukać w kieszeni spodni pilota do furtki i klucza, położył je na stolik i ponownie zaciągnął.
    - Są Twoje. Nie zgub ich i nikomu nie chwal się gdzie aktualnie mieszkasz. Możesz mieć kolesi na lewo i prawo, byleby ich tutaj nie sprowadzać. Nikogo nie sprowadzać, wystarczy, że zgodziłem się na tego futrzaka. - rzucił ponuro, ale spokojnie, wskazując ręką, w której trzymał papierosa, na bestie obok kanapy. Tak długo jak nic złego nie działo się z jej wyglądem i stanem zdrowia, tak długo nie powinien się przejmować z kim i gdzie kotka się spotyka. Jak widać nie należał do opiekuńczych właścicielem, była po części człowiekiem, więc sama potrafiła o siebie zadbać, a taki bezdomny i bezbronny kotek? Pazurki nic nie dadzą w walce z większych przeciwnikiem. W sumie Hebi również nie przypominała kogoś, kto wyszedłby cało z jakiejkolwiek walki. Dopiero teraz dostrzegł jaka jest krucha i drobna, bo choć wzrostem nie należała raczej do tych lolitkowych dziewczynek, tak wagę pewnie nie przekraczała 50 kilogramów. Nie jego sprawa. Podniósł się niechętnie z papierosem w buzi i powędrował w stronę drugiego wyjścia z salonu, na główny hol.
    - Chodź. Pokaże Ci jeszcze Twój pokój i będziesz mogła robić co Ci się żywnie podoba. - dodał po chwili, odwracając dopiero teraz głowę w stronę kotki przy oknie. Teraz, siedząc tak na ziemi, z tymi kocimi uszami i ogonem, jeszcze bardziej przypominała mu domowego pupilka, ulubieńca rodziny. Na samą myśl o rodzinie aż mdło mu się zrobiło, choć mimochodem wkradł się na jego twarz szyderczy uśmieszek. Robił się głodny mimo iż przed spotkaniem udało mu się na kogoś wpaść, dlatego chciał to szybko załatwić, udać się do kuchni i przyrządzić sobie coś dobrego. Może nawet Hebi skusi się na potrawkę z ludzkiego mięsa, specjalność Wilka. - Jesteś głodna? - zapytał nim zdążył w ogóle zastanowić się nad tym, czy chce jej proponować tego typu mięso. Nie każdy musiał mieć takie same upodobania co on. Szczerze powiedziawszy nie trafił jeszcze na drugiego Ludożercę, a szkoda, może mogliby się wymienić między sobą informacjami na temat ulubionego mięsa, sposób przyrządzania, czy co najważniejsze - polowania na ludzi. Oderwał papierosa od ust, czując że ilość dymu w płucach powoli go drażni, szybko więc pozwolił mu wylecieć, już nie bawiąc się w dziecinne wypuszczanie kółeczek, tym razem była to całkiem spora chmura dymu tytoniowego.

    Zakładając, że kotka już do niego podeszła, skierował się w stronę pokoju z dużymi, drewnianymi drzwiami, które pomalowane były na kolor czarny - tak, żeby za bardzo nie odznaczały się na tle reszty domostwa. Pokój Hebi, sypialnia, czy jak tam wolała nazywać swoje nowe cztery ściany, zostały urządzone w podobny sposób do reszty pokoi, jedynie błękitna pościel zdawała się wyróżniać spośród czerni i bieli.
    - Jeżeli będziesz miała ochotę urządzić go wedle własnych widzimisię, przedstaw mi swój plan, a ja zajmę się zamówieniem mebli i opłatą. I nie, nie ma mowy o tym, byś coś takiego załatwiała sama, zależy mi na tym, by wszystko zostało załatwione bez większego widowiska. - rzucił obojętnie, opierając się o drewniane framugi drzwi i zawieszając wzrok na błękitnej poduszce.
     



    Topielica

    Karciana Szajka: Pik
    Godność: Anastasia Hebi Charlton
    Wiek: martwi czasu nie liczą
    Rasa: Martwy kot. Strach
    Lubi: zazdrość, bestie, różne dziwadła, określać wszystko uroczym
    Nie lubi: wody, ptaków, świata ludzi
    Wzrost / waga: 169 cm/47 kg
    Aktualny ubiór: fabuła: https://i.imgur.com/bkCCiaT.jpg rozpuszczone włosy, srebrny łańcuszek z wisiorkiem w kształcie pika
    Znaki szczególne: kocie uszy, ogon, po trzy siekacze w każdej ćwiartce uzębienia, dłuższe kły, blizna na szyi.
    Zawód: miłosny
    Pan / Sługa: - / Mirana
    Pod ręką: fabuła: Bezdenna sakwa, a w niej wszystko, czego dusza zapragnie + z magicznych: Bursztynowy kompas, Czarodziejska wstęga, Animicus. Furbo, sztylet.
    Broń: sztylet http://i.imgur.com/iJELfXH.jpg
    Bestia: Furbo (Brzask), Schedel (Ceset)
    Nagrody: Umbraculum, Latająca Miotła, Animicus, Bursztynowy Kompas, Czarodziejska Wstęga, Kamień Duszy, Lustrzany Pierścień, Generis Collare, Bezdenna Sakwa, Zegarmistrzowski przysmak (5 szt.), Kosmata Brosza, Blaszka Zmartwienia, Rubinowe Serce, Tęczowa Różdżka, Korale Zamiarne, Cukrowe Berło, Bolerko-niewidko, Krwawa Broszka
    Stan zdrowia: przeziębiona, ha!
    Kryształ: 2,7g (nieoszlifowany)
    SPECJALNE: Mistrz Gry (okres próbny) | Odkrywca Drugiej Strony Lustra
    Dołączyła: 09 Mar 2014
    Posty: 535
    Wysłany: 24 Styczeń 2015, 19:19   

    Chwila ochłonięcia, a przede wszystkim moment, w którym mogła odetchnąć po tym co zaszło był jej teraz mocno potrzebny. Oddalona od Wilka była nieco swobodniejsza, ale i bez trudu przyjęła do wiadomości, co jej o sobie powiedział. Jeszcze jej nie zjadł, póki co nie wyglądał na takiego, co by miał na to ochotę, a więc co jej do tego co i z kim robi? Było to wyłącznie jego sprawą, do tego nie miała powodów ani prawa się mieszać, póki w żaden sposób nie dotykało to jej osoby. I na to też się chyba nie zapowiadało.
    Uśmiechnęła się pod nosem słysząc jego krótkie stwierdzenie. Więcej nie oczekiwała usłyszeć, zresztą nawet się tego nie spodziewała, chyba już przyswajając sobie myśl, że to ona gada jak szalona, a Wilk rzuca tylko krótkimi zdaniami, kiedy jest to konieczne. Dlatego ani trochę nie zdziwiłaby się, gdyby jednak nie zechciał odpowiedzieć na resztę jej pytań, lecz czy było to potrzebne? Oczywiście, ciekawość na krok jej nie odstępowała, ale wiedzieć o kimś wszystko od razu odbiera cały urok zabawy, choć zapytała raczej o rzeczy bardziej ogólne, podstawowe, niż szczegóły z jego życia. Cóż, na wszystko przyjdzie odpowiednia pora i zapewne nie ona o tym zadecyduje.
    W końcu zaistniało takie miejsce na świecie, które mogła nazwać domem. Spodziewała się, że nie będzie on takim normalnym, jaki ludzie powszechnie znają, a dość specyficznym. Mimo wszystko cieszyła się z każdej jego formy, szczególnie, że w tej odsłonie mógł nie raz ją zaskoczyć i znów wywołać masę przeróżnych uczuć w jednej chwili. Tak, nudzić się nie będzie mogła, w międzyczasie także zajmując swoimi sprawami... Właśnie. Co ona miałaby tu robić? Ciężko będzie się poruszać za dnia ze względu na swój wygląd, przykryta płaszczem tylko bardziej zwróci na siebie uwagę. Więc jedynym sensownym rozwiązaniem pozostały wyjścia nocą, po zmroku, a i te nie obędą się bez ukrywania uszu czy ogona. Ale jakakolwiek możliwość poruszania się po mieście ją satysfakcjonowała, w końcu chciała je poznać, dowiedzieć się czegoś więcej o ludziach i tym jak wygląda tutejsze życie. Przecież było tak inne od tego w Krainie. Huh, o niej również nie zapomni! Wycieczki do drugiego świata są bardziej niż pewne.
    - Oczywiście rozumiem. I będę uważać na to jak wyglądam, żeby drugi raz tym samym nie podpaść. Dziękuję, że Brzask może zostać, chociaż on ode mnie nie odszedł. – Spojrzała na zwierzaka podkurczając pod siebie nogi i obejmując je dłońmi. Co z nią było nie tak, że nie otaczała się garściami znajomych? Nie miała nikogo z kim utrzymywałaby dłuższy kontakt, choć nawet w jedną tak mocno wierzyła, że się uda. Cóż z niej była za Przytulanka, skoro wędrowała po świecie sama jak palec, nie mając kogo uszczęśliwić, co gorsza nie potrafiąc zrobić tego również dla siebie.
    Całe szczęście, że Wilk kazał jej za sobą iść, mogła przestać o tym myśleć, skupiając się na czymś innym. Pokój... Nie mogła się doczekać. Ożywiona ruszyła z miejsca za mężczyzną, po drodze zabierając leżące na stole zostawione dla niej klucze. Wolała mieć je na oku, żeby przypadkiem nie zawieruszyć. Dobrze, że do takich rzeczy z reguły zdolna nie była, poza wspomnieniami w swoim życiu nie zgubiła chyba nic.
    - Głodna, nya? – Powtórzyła, kiedy znalazła się już obok niego. Właściwie nie czuła by przez cały ten czas żołądek domagał się jakiegokolwiek posiłku. Do pełna pożywiła się burzą emocji, może powinna zostać Strachem? Oby nie zostało to wypowiedziane w złą godzinę... - Nie, upolowanie myszy jest zdecydowanie ciekawszym zajęciem niż otrzymanie jej gotowej. – Uśmiechnęła się szeroko. Tak po prawdzie niekiedy miała w zwyczaju czymś takim się zajmować, choć zwykłe jedzenie również jej smakowało. Ale czy Wilk takowe posiadał? Podejrzewała, że gdyby miała przed sobą danie zawierające ludzkie mięso, którego przygotowania by nie widziała, to i nie zwróciłaby na to uwagi. W zasadzie... Czy różnili się tak bardzo – on jadł ludzi, ona zwierzęta. To kolejne z ciekawych wniosków do jakich dochodziła, porównując ich osoby.
    Ale skoro nie miała zamiaru nic teraz jeść, to i spokojnie mogła się skierować dalej za nim, będąc prowadzoną do pokoju. Tej drogi z całą pewnością musiała się nauczyć, aby przypadkiem nie szukać później które to było pomieszczenie. W tak wielkim domu nie trudno się zgubić będąc tu pierwszy raz. Chwilę po przekroczeniu progu pokoju, nie wiedziała na czym zatrzymać wzrok, obserwowała wszystkiego po trochu z radością, bo wiedząc, że teraz tu będzie mieszkać. Spodziewała się wystroju podobnego do całej reszty, jaką już udało jej się zobaczyć i w całości jej on odpowiadał. Czy można chcieć czegoś więcej?
    - Podoba mi się, nya. I nie mam jakichś szczególnych wymagań, więc na obecną chwilę nie przychodzi mi do głowy cokolwiek, co bym mogła tu zmienić. Ale będę o tym pamiętać, dziękuję. – Radosne odruchy skutecznie w sobie stłumiła, przecież nie rzuci się tu na niego, jak by to zapewne zrobiła przy każdej innej osobie. Zamiast tego posłała tylko kolejny uśmiech w jego stronę. Chciała mu także wspomnieć o tym, że gdyby miał do wyleczenia jakieś rany, to ona bez problemu mogłaby się tym zająć. Jednak usilnie przed tym powstrzymywał ją fakt, że skoro sam dotyk jest takim problemem, to metoda jaką mogłaby wyleczyć, była nie do przyjęcia. Dlatego sprawę przemilczała, mając nadzieję, że nie dojdzie do sytuacji, gdy musiałaby z mocy skorzystać.
    - Czy masz teraz jakiś rozkaz dla mnie, panie? Czy po prostu ci nie przeszkadzać i zająć się sobą?
    _________________
    Tunrida
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 1 Luty 2015, 18:35   

    Zaciągnęła się wolno papierosowym dymem, wypuszczając go po krótkiej chwili z płuc. Po wykonaniu prostej, bądź co bądź, roboty, miała zamiar stawić się przed oblicze swego pracodawcy, upewniając się czy znaleziony obiekt mu się podoba. Nie była ekspertem w dziedzinie odgadywania czyichś upodobań, tak więc niedawno poznana Hebi mogła okazać się albo strzałem w dziesiątkę, albo jednym wielkim niewypałem. Miała nadzieję, że Wilczasty okaże się niemal zachwycony swoją nową zabawką, gdyż ani trochę nie podobała się Tunridzie myśl ponownego szukania jakiegoś Dachowca. Już dość, że swoim zazwyczaj przesłodkim usposobieniem działali jej na nerwy. Osobiście "nie miała nic" do tej rasy (ani tym bardziej do samej dziewczyny) - po prostu nie była w jej typie, nie wspominając już o wiecznie żywych i wiecznie denerwujących Kapelusznikach... Och tak, nie była z niej zbyt tolerancyjna osóbka, lecz dzięki swej powściągliwości nie doprowadzała do sytuacji, w których ktoś mógłby to zauważyć. Byłoby to wysoce niepotrzebne i kłopotliwe... I na darmo musiałabym brudzić sobie ręce. O tym mogłaś już nie wspominać, Tunridko. Sorry.
    Dzisiaj była w wyjątkowo dobrym nastroju, a mówiąc "dobrym" mam na myśli to, iż Madness siedział dziś wyjątkowo cicho, nie przeszkadzając Tunridzie zbytnio w kontemplacjach. Czym było to spowodowane? Nie miała pojęcia, lecz ani myślała, aby nad tego powodem się roztkliwiać. Skoro dał jej spokój, należało się tym cieszyć! Co prawda nie było to zachowanie podobne do Szklanej Panny, wiecznie nieufnej i wiecznie podejrzliwej, jednak jeśli chodziło o Szaleństwo, nie przejmowała się związkiem przyczynowo-skutkowym jego milczenia. Zaciągnęła się papierosem po raz kolejny, przechodząc przez pustą ulicę. Nie była zbyt dobrze ubrana jak na ludzki świat... Zaaferowana zadaniem oraz innymi pewnymi zdarzeniami, które zmusiły ją do pojawienia się u Mr. Wolfa zdecydowanie później niż Hebi, zupełnie zapomniała o fakcie, że panuje w nim zima, a ona paraduje w obcasach z odsłoniętymi palcami (aby tylko). Fakt, nie odczuwała chłodu, gdyż otaczał on ją na co dzień, lecz jako istota magiczna musiała unikać tego typu faux pas. Ściany mają nie tylko uszy... ale i oczy. Myśl o ponownym złapaniu przez MORIĘ ani trochę się jej nie uśmiechała, dlatego do rezydencji Wilczastego poruszała się wyłącznie ciemnymi, odludnymi uliczkami, wychodząc na "otwarty teren" tylko w ostateczności. Gdy więc przeszła przez tę nieszczęsną ulicę, pustą co prawda, szybko umknęła w cień i niemal bezszelestnie brnęła naprzód, paląc papierosa, który pozostawiał po sobie kłęby szarego dymu - jedyny znak, że w okolicy ktoś jednak jest.
    Przystanęła nagle i podniosła oczy na spore domostwo, jakie majaczyło na horyzoncie przed nią. Zaciągnęła się ostatni raz i wyrzuciła niedopałek, ruszając przed siebie, jedną ręką grzebiąc w kieszeni spodni w poszukiwaniu kluczy i pilota od furtki. Gdy już ją otworzyła, przemknęła szybko, następnie zamknęła (coby Mr. Wolf nie miał o to pretensji, a wyglądał na takiego, którego nie lada zirytowałoby takie niedopaczenie) i skierowała się ku drzwiom, które (zdziwieni?) otworzyła przy pomocy już klucza. Rozejrzała się pobieżnie, choć z wyraźnym ukontentowaniem, po wnętrzu, wchodząc do salonu. Nie zamierzała szukać Wilczastego. Miała przeczucie, że sam szybko zda sobie sprawę, że w domu znajduje się (dosłownie)ktoś trzeci, a i ona nie wiedziała czy aby ten nie jest może zbyt... zajęty, zwłaszcza po poznaniu swojej nowej zabawki. Rzuciła kapelusz na kanapę, mierzwiąc od niechcenia czarne, długie włosy, szukając wzrokiem... barku. Może to i zbytnia poufałość, jednak teraz był to również jej dom, dlatego nie zamierzała się ograniczać, zwłaszcza po dobrze, hope so, wykonanym zadaniu.
    Gdy go niechybnie znalazła, nalała sobie nieco whisky, po czym usiadła na kanapie, skierowana prosto ku wejściu do salonu. Założyła nogę na nogę i upiła niewielki łyk trunku, czekając cierpliwie, a cierpliwości miała aż nadto zwłaszcza przy tak zasobnym barku.
    Wyświetl posty z ostatnich:   
    Po drugiej stronie krzywego zwierciadła... Strona Główna
    Odpowiedz do tematu
    Nie możesz pisać nowych tematów
    Możesz odpowiadać w tematach
    Nie możesz zmieniać swoich postów
    Nie możesz usuwać swoich postów
    Nie możesz głosować w ankietach
    Nie możesz załączać plików na tym forum
    Możesz ściągać załączniki na tym forum
    Dodaj temat do Ulubionych
    Wersja do druku

    Skocz do:  



    Copyrights © by Spectrofobia Team
    Wygląd projektu Oleandra. Bardzo dziękujemy Noritoshiemu za pomoc przy kodowaniu.

    Forum chronione jest prawami autorskimi!
    Zakaz kopiowania i rozpowszechniania całości bądź części forum bez zgody jego twórców. Dotyczy także kodów graficznych!

    Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
    Template AdInfinitum
    Strona wygenerowana w 0,31 sekundy. Zapytań do SQL: 9