• Nie minęło zbyt wiele czasu od rozpoczęcia działalności AKSO, a po całej Otchłani rozniosła się wieść o tajemniczej mgle, w której znikają statki. Czytaj więcej...
  • Wstrząsy naruszyły spokój Morza Łez!
    Odczuwalne są na całym jego obszarze, a także na Herbacianych Łąkach i w Malinowym Lesie.
  • Karciana Szajka została przejęta. Nowa władza obiecuje wielkie zmiany i całkowitą reorganizację ugrupowania. Pilnie poszukiwani są nowi członkowie. Czytaj więcej...
  • Spectrofobia pilnie potrzebuje rąk do pracy! Możecie nam pomóc zgłaszając się na Mistrzów Gry oraz Moderatorów.
Trwające:
  • Skarb Pompei
  • Zmrożone Serce


    Zapisy:
  • Chwilowo brak

    Zawieszone:
  • Brak
  • Drodzy użytkownicy, oficjalnie przenieśliśmy się na nowy serwer!

    SPECTROFOBIA.FORUMPOLISH.COM

    Zapraszamy do zapoznania się z Uśrednionym Przelicznikiem Waluty. Mamy nadzieję, że przybliży on nieco realia Krainy Luster i Szkarłatnej Otchłani.

    Zimowa Liga Wyzwań Fabularnych nadeszła. Ponownie zapraszamy też na Wieści z Trzech Światów - kanoniczne zdarzenia z okolic Lustra i Glasville. Strzeżcie się mrocznych kopuł Czarnodnia i nieznanego wirusa!

    W Kompendium pojawił się chronologiczny zapis przebiegu I wojny pomiędzy Ludźmi i KL. Zainteresowanych zapraszamy do lektury.

    Drodzy Gracze, uważajcie z nadawaniem swoim postaciom chorób psychicznych, takich jak schizofrenia czy rozdwojenie jaźni (i wiele innych). Pamiętajcie, że nie są one tylko ładnym dodatkiem ubarwiającym postać, a sporym obciążeniem i MG może wykorzystać je przeciwko Wam na fabule. Radzimy więc dwa razy się zastanowić, zanim zdecydujecie się na takie posunięcie.

    Pilnie poszukujemy Moderatorów i Mistrzów Gry. Jeżeli ktoś rozważa zgłoszenie się, niech czym prędzej napisze w odpowiednim temacie (linki podane w polu Warte uwagi).

    ***

    Drodzy użytkownicy z multikontami!
    Administracja prosi, by wszystkie postaci odwiedzać systematycznie. Jeżeli nie jest się w stanie pisać wszystkimi na fabule, to chociaż raz na parę dni posta w Hyde Park
    .
    Marionetki – otwarte
    Kapelusznicy – otwarte
    Cienie – otwarte
    Upiorna Arystokracja – otwarte
    Lunatycy – otwarte
    Ludzie – otwarte
    Opętańcy – otwarte
    Marionetkarze – otwarte
    Dachowcy – otwarte
    Cyrkowcy – otwarte
    Baśniopisarze – otwarte
    Szklani Ludzie – otwarte
    Strachy – otwarte
    Senne Zjawy – otwarte
    Postaci Specjalne – otwarte

    Ponieważ cierpimy na deficyt Ludzi, każda postać tej rasy otrzyma na start magiczny przedmiot. Jaki to będzie upominek, zależy od jakości Karty Postaci.



    » Cukierkowa Ulica » Noclegownia z piernika
    Poprzedni temat :: Następny temat
    Autor Wiadomość
     



    Zwierzomachina

    Godność: Gregory
    Rasa: Cyrkowiec - sęk w tym, że nie wygląda
    Lubi: Wszystko, od czego mózg brzęczy a neurony skrzą
    Nie lubi: NICH, ludzi fałszywych, psów wszelkiej maści
    Wzrost / waga: 161 cm / 80 kg
    Aktualny ubiór: przyduże spodnie na szelkach, podkoszulek, gruba warstwa potu
    Znaki szczególne: Metalowe paznokcie, mechaniczne skrzydła
    Zawód: Performer cyrkowy, najemnik
    Pod ręką: trochę pieniędzy, paczka papierosów, telefon komorkowy bez karty SIM
    Broń: kastet
    Stan zdrowia: ciało zdrowe, zaś po mózgu stepuje depresja
    Dołączył: 27 Gru 2015
    Posty: 244
    Wysłany: 4 Wrzesień 2016, 11:42   Noclegownia z piernika

    Wielu podróżników, spędzając cały dzień na opychaniu się słodkościami z ulicy Cukierkowej, czuje się ociężale i sennie. Właśnie dla nich w jednej z uliczek stanęła noclegownia z piernika. A raczej stanęła tylko na chwilę, gdyż, tak jak swój bajkowy pierwowzór, lubi od czasu do czasu wstać i na kurzych nóżkach przenieść się w cichsze i spokojniejsze miejsce, lub sama poszukać klientów. Przez większość czasu wygląda jednak jak normalna, stabilnie osadzona w fundamentach, trzypiętrowa kamienica. Jej ściany wyłożone są z zewnątrz piernikiem - może już zwietrzałym i starym, lecz wciąż pachnącym obłędnie cynamonem i imbirem. Dodatkowo okiennice, framugi i rynny pomalowane są czerwonym, białym i zielonym lukrem, dach natomiast wykładany jest gorzką czekoladą.
    Na parterze znajduje się recepcja oraz schody na górę. Nie ma tu niestety stołówki, jednak nie stanowi to najmniejszego problemu - gdziekolwiek by się nie obrócić, noclegownia zawsze otoczona jest restauracjami. Zamiast tego na parterze ulokowano specjalny sklepik, całkowicie wypełniony szczoteczkami i pastami do zębów. Pokoje są niewielkie, jedno i dwu-osobowe, oraz podzielone na pokoje dla palących i nie palących. Są zbudowane z całkowicie normalnych materiałów, przez co nie trzeba się lękać ubrudzenia się watą cukrową podczas snu
    Noclegownia jest bardzo tania. Prowadzi ją młoda Baśniopisarka, która odziedziczyła zajazd po matce. Nie jest pewnym, czemu w tak młodym wieku otrzymała biznes rodzinny, może być to związane z mroczną przeszłością jej rodziców, o której plotkuje się tu i ówdzie.


    ----------(dodane po dwóch dniach)------------

    Grześ wtoczył się ciężko przez drzwi do głównego hallu, załadowany pakunkami i torbami jak juczny osioł, albo murzyński grabarz w samym środku Etiopskiej epidemii febry*. Honor nie pozwolił mu jednak wywalić wszystkiego na ziemię, szczególnie iż nie wiedział, czy w którejś z nich nie znajduje się coś cennego i kruchego. Rozejrzał się po pomieszczeniu - był to kwadratowy pokój, wytapetowany w żółte i zielonkawe kwiaty, do tego czarna lada z "niezwykle nowoczesną" maszyną do pisania oraz z półką na klucze przy ścianie. Na ścianach wisiały portrety młodych, przystojnych mężczyzn i kobiet o zmęczonych, zasuszonych oczach starców, odzianych głównie w czerń i sztuczne kwiaty. Zero cukru jak okiem sięgnąć - nareszcie! Panienka, która wcześniej stała w drzwiach, wycofała się na ustaloną pozycję za biurkiem, częstując wszystkich uroczym uśmiechem.
    - Jakich pokoi państwo potrzebują? - zapytuje, po czym wskazuje na cennik. Ceny raczej niewygórowane... Gregory wolał dać się wypowiedzieć wpierw Jocelyn. W końcu nie wiedział, jak miałoby to wszystko wyglądać, a jak ona jest szefową, to niech szefuje...

    *o źródło owej metafory prosimy pytać Seny, Luny i Mori - zapewne przebywających w wesołym, markerowym raju.
    _________________

    Gregory theme
    Psychika Grzesia w skrócie




    Zatrute Jabłko

    Godność: Bane
    Lubi: Alkohol.
    Wzrost / waga: 190 cm /83 kg
    Aktualny ubiór: http://imgur.com/NFU9rBd + skórzane, brązowe rękawiczki.
    Znaki szczególne: Nietypowe oczy, białe włosy, szarawy odcień skóry, potrójna szrama przechodząca przez prawe oko, blizna na szyi.
    Zawód: Chirurg // Ordynator Nadmijdupa, Moczymorda, Furfant i Zbereźnik
    Pan / Sługa: Kurator: Jasiek Sebek.
    Pod ręką: Klucze do mieszkania, klucze do Kliniki, pieniądze.
    Nagrody: Animicus, Prezentełko, Kula Pomocna, Tęczowa Różdżka, Bursztynowy Kompas
    SPECJALNE: Administrator Pomocniczy, Mistrz Gry
    Dołączył: 07 Lip 2016
    Posty: 640
    Ostrzeżeń:
     1/3/3
    Wysłany: 6 Wrzesień 2016, 10:53   

    Początkowo potulnie jak owieczka szedł za Jocelyn, Tulką i niesioną na rękach lisiczką. Był zbyt zmęczony by rozglądać się na boki, wyglądał teraz pewnie jak cień człowieka. Odeszła mu ochota na jakiekolwiek rozmowy. Miał nadzieję, że Pani Kapitan pozwoli mu chwilę odsapnąć przed tym jak weźmie go pod ostrzał pytań. Bo wiedział, że prędzej czy później go o wszystko wypyta.
    Gdy dotarli na miejsce, a raczej miejsce dotarło do nich, Bane tylko jęknął. Stał przed nimi ogromny budynek na zwierzęcych łapach. Wyglądało na to, że to coś przyprowadził Gregory.
    W gruncie rzeczy Bane'owi wcale nie chciało się tam wchodzić. 'Zjawisko' wyglądało mocno niepokojąco. Spojrzał spod półprzymkniętych oczu na Jocelyn i Grega. Zwłaszcza mina mężczyzny dała mu do myślenia - czyżby był zdesperowany?
    Bane był zaskoczony 'budynkiem na nogach'. Co jak co, ludzi z kocimi ogonami jeszcze zrozumiał, skrzydła też dało się przyjąć... Ale chodzący dom? To wszystko było tak strasznie pokręcone, że Bane'a mocno rozbolała głowa. Skrzywił swoją beznamiętną dotąd twarz w wyrazie bólu.
    Cudownie. Nie dość że był prawie nieprzytomny to jeszcze wylądował z 'paczką nowych przyjaciół' w domu który nie miał prawa istnieć. Bo co nim sterowało? Magia? Jakieś steampunkowe mechanizmy oparte na kołach zębatych i silnikach parowych?
    Zauważył, że Greg wszedł do środka, sam więc zrobił to samo w duchu mając nadzieję, że cały dzisiejszy dzień to tylko idiotyczny sen. Że całe jego 'nowe życie' to idiotyczny sen.
    I w sumie nie było to głupie podejście. Miał kiedyś wypadek samochodowy... Może w rzeczywistości leży teraz w szpitalu będąc warzywem i śni chore sny?
    Kiedy recepcjonistka odezwała się do nich, nie miał już wątpliwości, że to hotel. Wnętrze było nadzwyczaj normalne, żadnych cukierków czy lukru. Prawie jak w Anglii z dawnych lat. Spojrzał na znajdujący się nieopodal cennik - ceny były do przyjęcia. Wyjął z kieszeni kilka złotych monet. Nie pozwoli by zapłacił za niego ktoś inny, a już na pewno nie Jocelyn.
    Położył na ladzie pieniądze nie czekając na reakcję pozostałych.
    - Pojedynczy, nieduży. Z łazienką. - powiedział słabym głosem, zaskakując tym samym samego siebie. Aż tak go to leczenie wypompowało? A może to kwestia tego, że dawno nie leczył. - Chodzi tylko o to by się wymyć i przespać. Jedną noc.
    Przetarł dłonią twarz. Musiał wyglądać żałośnie. Wysoki facet w brudnej koszuli, pachnący alkoholem z miną jakby był zmęczony życiem i miał właśnie tej nocy popełnić samobójstwo.
    Przeniósł wzrok na Tulkę. Mała też była wyczerpana, nie dziwił się jej zupełnie. Trzymający w objęciach lis był wyjątkowo ładny, miał bursztynowe futerko i wyglądał na miłe stworzenie.
    Jedyne o czym teraz marzył Bane to nie sen, nie łóżko. Prysznic. Oddałby własną nerkę za prysznic...
    _________________
     



    Trucicielka Serc

    Godność: Jocelyn D'Voir
    Wiek: 22 lata
    Rasa: Opętaniec
    Lubi: Spokój, bawarke, kapeluszników
    Nie lubi: Węży, Rona i Słodkiego
    Wzrost / waga: 176/ 49
    Aktualny ubiór: https://imgur.com/a/IVLdD
    Znaki szczególne: bursztynowe oczy, tatuaz feniksa na całych plecach
    Zawód: Najemnik
    Pod ręką: Sakwa z pieniędzmi, pare zwoi pergaminu, pióro, katana, sztylet
    Broń: Katana, sztylet,
    Bestia: Rajski Ptak- Samael
    Nagrody: Czarodziejska Wstęga, Animicus
    Stan zdrowia: Ranna na umyśle, niedożywiona
    Dołączyła: 27 Maj 2016
    Posty: 369
    Wysłany: 6 Wrzesień 2016, 16:38   

    Joce wracala energia. A gdy spostrzegla w czym maja spac.. Kompletnie się ocudzila. Zmeczenie poszło precz a wróciła czujność i opanowanie. Cala ta menazeria wyglądała cudacznie, nawet jak na kraine luster. Pierwszy raz spotkała się z czymś podobnym. A wcale nie żyła tu tak krótko prawda?
    Nogi hotelu wyglądaly o tej porze dość upiornie. Ogolnie caly ten kram jej niezbyt przypadl do gustu. Stary, odpadajacy tu i owdzie piernik, pstrokate kolory polaczone totalnie bez gustu. Trzymala Tulke mocno, tak by przypadkiem jej nie wypuścić. Amber siedziala grzecznie na jej brzuszku.
    - Nie skarbie. Nie ma tu wiekszej jedzy ode mnie - usmiechnela zie lekko zadziornie. W końcu miała chyba racje prawda?
    Ostroznie wspiela sie po schodach. Recepcja jak recepcja. Widywala juz gustowniej urzadzone. Ta nie zrobila na niej zbyt dobrego wrazenia. Stara, wyblakla tapeta, stare deski w podłodze. Recepcjonistka tez jakas szara. Jednak twarz miala naprawdę ladna. Jednak ani Greg ani Bane raczej nie zwrocili na to uwagi. Gdy Bane zamowil sobie pokój, Joce pomyslala ze wygląda naprawdę kiepsko. To cale leczenie musiało go cholernie wykończyć.
    - Zapłaciłabym za nas wszystkich jednak... Coz. Zakupy pochłonęły prawie wszystko a nie oczekiwalam ze was tu spotkam. Wiec niestety Greg, Bane. Placicie za siebie. - powiedziała krzywiac sie. Nie lubi takich sytuacji. Odwrocila sie w strone recepcjonistki.
    - pokój z podwójnym lozkiem. Lazienka i pobudka o 10.- zaplacila ile miala zapłacić i powoli oddalila sie w strone korytarza z pokojami. Czekajac na jego poczatku, na reszte ferajny.
    _________________




    Trucicielka Serc

    Stowarzyszenie Czarnej Róży: Maskotka
    Godność: Julia Renard
    Wiek: Wiualnie 18
    Rasa: Lisi Opętaniec
    Lubi: Liiiiski *-*, kakao
    Nie lubi: Grzybów
    Wzrost / waga: 173/60
    Aktualny ubiór: Turkusowa sukienka do połowy uda, brązowe, wiązane sandałki na lekki obcasie.
    Znaki szczególne: Lisie rude uszy i ogon, długie rude włosy oraz perłowe pierzaste skrzydła z rudymi końcówkami piór
    Pod ręką: Niechniurka - Kropka
    Nagrody: Korale Zamiarne, Blaszka Zmartwienia, Czarodziejska Wstęga, Prezentełko, Kula Pomocna, Bursztynowy Kompas
    Stan zdrowia: Zakwasy po jeździe konnej, rozcięcie na kości policzkowej
    Dołączył: 05 Cze 2016
    Posty: 601
    Wysłany: 6 Wrzesień 2016, 16:59   

    Dziewczynka mimo zmęczenia miała cały czas oczy szeroko otwarte. Nie mogła się napatrzeć, a tym bardziej, że środek w ogóle nie pasował do wnętrza. Było tu jakoś szaro-buro. A nie tak jak na zewnątrz kolorowo.
    Nie przeszkadzało jej to jednak. W sumie...w końcu wyglądało w tym mieście coś normalnie, a nie całe w cukierkach. Cukierki są suuuper jednak czasem i od nich trzeba odpocząć prawda?
    Rozglądała się ciekawsko po recepcji. Nie była nigdy w żadnym hotelu, motelu czy innym takim miejscu, wiec wszystko ją interesowało.
    W końcu zauważyła recepcjonistkę i troszkę się jej wystraszyła. Ale tylko dlatego, że wyglądała trochę niecodziennie. Szybko się jednak uspokoiła. Nawet uśmiechnęła się do niej gdy Jocelyn zamawiała pokój.
    Właśnie! Zamawiała pokój, ale nie to najbardziej zwróciło uwagę Julii. Magicznym słowem w tym przypadku byłoo....łóżko!
    Niby takie nic, a jednak dziewczynkę bardzo to ucieszyło. Już nawet bardziej chyba niż prysznic. Marzyła o tym by położyć się do łóżeczka, przykryć kołderką i tak zostać aż do rana. Zastanawiała się nawet nad tym by ominąć prysznic, jednak nie była pewna czy Jocelyn się na to zgodzi. Ale czemu by nie spróbować? Z resztą, jeśli Tulka dotknie tylko głową poduszki to pewnie od razu zaśnie.
    Gdy odchodziły od recepcji, dziewczynka uśmiechnęła się do recepcjonistki i nawet pomachała jej lekko.
    Nim jednak dotarły do korytarza z pokojami, pociągnęła lekko Joce za rękaw.
    - Pani Joce? A mogłabym iść sama? - zapytała niepewnie. Z jednej strony dlatego, że już trochę narozrabiała tego dnia. Jednak głównym powodem niepewności było to, że sama nie była pewna czy do pokoju dojdzie.
    Jeśli jednak Jocelyn się zgodziła, dziewczynka dzielnie, mimo zmęczenia poczłapała za nią, trzymając Amber na rączkach.
    _________________

     



    Zwierzomachina

    Godność: Gregory
    Rasa: Cyrkowiec - sęk w tym, że nie wygląda
    Lubi: Wszystko, od czego mózg brzęczy a neurony skrzą
    Nie lubi: NICH, ludzi fałszywych, psów wszelkiej maści
    Wzrost / waga: 161 cm / 80 kg
    Aktualny ubiór: przyduże spodnie na szelkach, podkoszulek, gruba warstwa potu
    Znaki szczególne: Metalowe paznokcie, mechaniczne skrzydła
    Zawód: Performer cyrkowy, najemnik
    Pod ręką: trochę pieniędzy, paczka papierosów, telefon komorkowy bez karty SIM
    Broń: kastet
    Stan zdrowia: ciało zdrowe, zaś po mózgu stepuje depresja
    Dołączył: 27 Gru 2015
    Posty: 244
    Wysłany: 6 Wrzesień 2016, 19:53   

    Poczuł się trochę zirytowany. Oczywiście, było to zrozumiałe i uczciwe, ale jemu również pozostało mało oszczędności - jutro rano nie starczy mu nawet na śniadanie. Chyba, że wyskoczy oknem i zapoluje sobie na szczury, albo Ciastkowe Straszydła. Zabawne, że to, co zwykle mógł zjeść w swojej normalnej postaci, przez ludzkie usta nie chciało nawet przejść, ale już nie vice versa - czyli w swojej starej skórze mógł zajadać się ciastkami i chłeptać herbatkę, ale już gołąb na surowo w ludzkiej postaci wzbudzał u niego mdłości. No chyba, że akurat czuł się bardzo zwierzęco - wtedy to proszę bardzo. Wchodziła nawet padlina.
    Nie musiał zastanawiać się zbyt długo z wyborem:
    - Bierę pokój... dla palących, pojedynczy. Z zamkiem w drzwiach, jeśli to możliwe. - dodał z przyzwyczajenia. Kobieta za ladą z miną pełną zrozumienia dla ich sytuacji, która malowała się na ich obliczach, porozdawała wszystkim klucze, życząc dobrej nocy. Mężczyzna spojrzał na swój klucz - numer 22.
    Odchodząc, zdał sobie sprawę, że mógł poprosić o lokum na parterze, lub przynajmniej na pierwszym piętrze - nie musiałby tachać tego wszystkiego tak długo. A tachać musiał. Westchnął po czym zaczął wspinać się po schodach na trzecie piętro. Kurwacholerjebwarhgrawkw... Na trzecie piętro niemalże się wturlał. Zachciało mu się, cholera, shoppingu. Cierp teraz, debilu, cierp! Powoli podpełzł, zlany potem nie mniej niż Bane, do swojego pokoju. Pokój był nijaki, pomalowany na biało, nudny w swej schludności. Jedynie w powietrzu unosił się zapach truskawek - i to prawdziwy zapach, a nie syntetyczny aromat. Tyle dobrego - Gregory rzucił się na łóżko, prawie tracąc kontrolę nad ludzką formą. Nie mógł z niej jednak rezygnować - czekała go kąpiel oraz rozmówki z Jocelyn, a może i Banem. Ale to za raz, za sekundkę. Na razie cieszył się chłodem czystej pościeli...
    _________________

    Gregory theme
    Psychika Grzesia w skrócie




    Zatrute Jabłko

    Godność: Bane
    Lubi: Alkohol.
    Wzrost / waga: 190 cm /83 kg
    Aktualny ubiór: http://imgur.com/NFU9rBd + skórzane, brązowe rękawiczki.
    Znaki szczególne: Nietypowe oczy, białe włosy, szarawy odcień skóry, potrójna szrama przechodząca przez prawe oko, blizna na szyi.
    Zawód: Chirurg // Ordynator Nadmijdupa, Moczymorda, Furfant i Zbereźnik
    Pan / Sługa: Kurator: Jasiek Sebek.
    Pod ręką: Klucze do mieszkania, klucze do Kliniki, pieniądze.
    Nagrody: Animicus, Prezentełko, Kula Pomocna, Tęczowa Różdżka, Bursztynowy Kompas
    SPECJALNE: Administrator Pomocniczy, Mistrz Gry
    Dołączył: 07 Lip 2016
    Posty: 640
    Ostrzeżeń:
     1/3/3
    Wysłany: 6 Wrzesień 2016, 20:58   

    Bez zbędnych ceregieli dostał kluczyk z numerem 20. Spojrzał na schody ciągnące się ku górze i w duchu pomodlił, żeby jego pokój nie był na piętrze wyższym niż drugie.
    To nie tak, że bał się wysokości. Bardzo lubił wieżowce, często sypiał na najwyższych piętrach drapaczy chmur. No dobrze, nie sypiał. Spędzał czas. Z kobietami.
    Teraz jednak nie miał siły wdrapywać się na niewiadomoktóre piętro. Wszedł powoli na schody, za Gregiem który tachał torby. Normalnie by mu pomógł, ale nie miał sił by iść a co dopiero coś nieść. Miał nadzieję, że blond mężczyzna to zrozumie.
    Niestety, pokój był na trzecim piętrze i wychodziło na to, że Bane będzie mieszkał niedaleko nowo poznanego Cyrkowca. No cóż. Wolał mieć za ścianą Grega niż kogokolwiek innego.
    Otworzył drzwi i wszedł do pokoju. Był mały, skromnie urządzony, dokładnie taki o jaki prosił Bane, bez zbędnych dekoracji. Duże łóżko, biurko, szafa... No i łazienka!
    Bez zastanowienia się władował się do łazienki, dosłownie zrzucił ubranie i wbiegł pod prysznic. Ustawił zimną wodę i stał tak dobre kilka minut. Potem zabrał się za mycie się, na półeczce stał hotelowy płyn pachnący Jagodową Muffinką...
    Po prysznicu wyszedł w ręczniku i dopiero wtedy zdał sobie sprawę, że zrobił wielki błąd. Rzucił ciuchy na podłogę. A nie miał przecież innych...
    Podniósł spodnie, były wymięte ale w dobrym stanie. Koszula śmierdziała wódką, więc odrzucił ją na zlew. Kamizelka i muszka podobnie. Nadawały się więc tylko spodnie i koszulka na ramiączkach (bokserka) którą zawsze nosił pod koszulą. Nie była pierwszej świeżości, ale co poradzić?
    W kącie łazienki zauważył nagle coś co wyglądało jak rura. Może od pieca? Zbawiony! Bez dłuższego namyślania się rzucił koszulę, bieliznę i bokserkę do zlewu i...i wyprał ciuchy w jagodowym płynie. Trzeba sobie radzić, prawda?
    Cała czynność trwała krótko, po tym ułożył koszulę i resztę rzeczy na ciepłej rurze. Gdy się podsuszyły ubrał świeżą bieliznę, spodnie i tylko bokserkę bo uznał, że lepiej będzie jak koszula powisi przez noc na wieszaku w szafie. Nie zapomniał o rękawiczkach.
    Wysuszył ręcznikiem włosy, doprowadził się do porządku i dopiero wtedy wyszedł. Wyglądał teraz o niebo lepiej i przede wszystkim pachniał o niebo lepiej. Uwielbiał ten stan, świeżo po prysznicu, kiedy skóra pachnie płynem i czystością.
    Co dalej? Może nie był ubrany zbyt wyjściowo, ale postanowił wyjść. Może mają na dole jakiś barek albo przynajmniej robią kawę?
    W czarnych spodniach, butach, białej bokserce opinającej dobrze umięśnione ciało i z wilgotnymi włosami zszedł po schodach na dół. Miał gdzieś co pomyśli sobie recepcjonistka. Zapłacił za pokój, nie wyszedł goły więc nie powinna się specjalnie dziwić.
    Faktycznie mieli na dole czajniczki i kawę. Kobieta poinstruowała go co i jak, zaparzyła czarną jak noc zawiesinę i pokierowała do w bok do innego pomieszczenia.
    - Jeżeli zejdą moi towarzysze, proszę pokierować ich do mnie. - powiedział tylko.
    Usiadł w wygodnym fotelu, upił łyk wrzącej kawy i odetchnął. Przynajmniej będzie mógł porządnie odpocząć.
    Nie pomyślał, że ubierając tylko koszulkę na ramiączkach odkrył wszystkie blizny po cięciach i wkłuciach z okresu jego katorgi. Nie pomyślał, że w połączeniu z podkrążonymi oczami i wilgotnymi włosami wygląda jak rasowy ćpun...
    _________________
     



    Trucicielka Serc

    Godność: Jocelyn D'Voir
    Wiek: 22 lata
    Rasa: Opętaniec
    Lubi: Spokój, bawarke, kapeluszników
    Nie lubi: Węży, Rona i Słodkiego
    Wzrost / waga: 176/ 49
    Aktualny ubiór: https://imgur.com/a/IVLdD
    Znaki szczególne: bursztynowe oczy, tatuaz feniksa na całych plecach
    Zawód: Najemnik
    Pod ręką: Sakwa z pieniędzmi, pare zwoi pergaminu, pióro, katana, sztylet
    Broń: Katana, sztylet,
    Bestia: Rajski Ptak- Samael
    Nagrody: Czarodziejska Wstęga, Animicus
    Stan zdrowia: Ranna na umyśle, niedożywiona
    Dołączyła: 27 Maj 2016
    Posty: 369
    Wysłany: 7 Wrzesień 2016, 22:38   

    Jako jedyne dostaly pokój na parterze. Numer 3. Lubiła te cyfrę wiec tymbardziej ochocza szła w jego kierunku. Było jej trochę szkoda chłopaków że mimo wyczerpania musieli tachac swoje rzeczy tak wysoko no ale coz... Nie jej wina. Widząc że Julia jej prawie przysypia na rękach, weszła do pokoju. Był nawet gustownie urządzony. Ciemno kasztanowe meble, duże łoże z masa poduszek i baldachimem. Do tego ladny, ceglany kominek i miekki szary dywan na srodku pokoju. Sciany pokryte ciepłą w kolorze boazeria. Podloga kafelkowa jednak w ladnym bezowym odcieniu. Milo będzie spać w takim pokoju.
    Postawila Julie na ziemi a torby rzucila na fotel przy drzwiach do łazienki. Już chciała do niej wejść gdy zauważyła że Julia próbuje czmychnac wprost do lozka. Odwrocila sie szybko i uśmiechając się złapała ja lekko za ogon.
    - O nie nie nie księżniczko. Najpierw kąpiel. Potem położę Cie do snu a ja pójdę i porozmawiam trochę z Banem i Gregorym. - poczochrala ja po glowie. taka słodka. Sama ściągnęła buty i plaszcz. Gdy przyjrzała się dokładniej łóżku zauwazyla ze ma specjalny kształt tak by skrzydla nie gniotly sie podczas snu. Przydatne.
    Jesli Julia tego potrzebowała to Joce pomogła jej się rozebrać. Napuscila cieplej wody do wanny,wlewajac plyn do kapieli o zapachu malin i czekolady. Przygotowala Tulce recznik.
    - Kapiel gotowa. Mylaj sie kapac a ja skocze pod prysznic. - Nie wiedziala dlaczego ale ich pokój był jak na cene naprawdę dobrze wyposazony. Dwie lazienki. Jedna z prysznicem i kibelkiem, druga z wanna. Coz. Narzekac nie zamierzala. Gdy Julia czmychnela do lazienki, Joce zrzuciła z siebie wszystkie lachmany, poskladala je i powiesila na wieszaki. Wyciagnela za to koszule nocna z jednej z toreb. Czarna z samej koronki. Lekko przeswitujaca i siegajaca ledwo za pupe. Z racji ze miala isc z nimi rozmawiac, wyciagnela z szafy jeden ze szlafrokow. Czerwony, aksmaitny, siegajacy do polowy uda i wiazany w pasie sredniej szerokoaci wstega. Do tego recznik i poszla pod prysznic. Uzyla zelu o zapachu dzikiej rozy. Wrecz nie chciało jej sie wchodzić. Jednak po pewnym czasie zakrecila kurek goracej wody, wytarla się porzadnie i ubrała. Włosów nie rozczesywala. Zostawila je troxhe rozczochrane i wilgotne. Tyle co przerzucila je na jedna stronę. Rozwiesila recznik na lince i wyszła z lazienki.
    Julia juz wykapana, stała mokra kolo łóżka. Joce uśmiechnęła się, wzięła od niej recznik i go też rozwiesila. Julke podniosła i troche z nia powirowala. Następnie odsunela koldre oraz koc i polozyla dziewczynke na lozku. Przykryla ja dokladnie, uwazajac caly czas na skrzydlo.
    Ucalowala ja w czoło i gladzac po mokrych włosach powiedziała :
    - Spij slodko. Ja będę na parterze w kawiarence. Jesli sie cos stanie to przyjdź albo krzyknij. Mam czuly sluch wiec napewno usłyszę. A teraz dobranoc - uśmiechnęła sie do niej ceplo po czym zgasila polowe świec tak by zostawic jej trochę światła. Wyszla, zamknawszy za soba dokladnie drzwi.
    Poza pokojem nie bylo juz tak cieplo. Lekko sie zatrzesla jednak opanowanie powrocilo na jej lekko zarumieniona twarz. Spytala sie recepcjonistko co i jak i ta zaprowadzila ja do Banea. Grega jeszcze nie było. Pewnie zasnal pod prysznicem. Na mysl o tym nie mogla sie nie uśmiechnąć. Bane wyglądał na naprawdę zmeczonego. Zapach kawy unosil sie kuszaco w powietrzu. Usiadla naprzeciwko niego znowu sie wzdragajac. Krzesło było cholernie zimne.
    _________________




    Trucicielka Serc

    Stowarzyszenie Czarnej Róży: Maskotka
    Godność: Julia Renard
    Wiek: Wiualnie 18
    Rasa: Lisi Opętaniec
    Lubi: Liiiiski *-*, kakao
    Nie lubi: Grzybów
    Wzrost / waga: 173/60
    Aktualny ubiór: Turkusowa sukienka do połowy uda, brązowe, wiązane sandałki na lekki obcasie.
    Znaki szczególne: Lisie rude uszy i ogon, długie rude włosy oraz perłowe pierzaste skrzydła z rudymi końcówkami piór
    Pod ręką: Niechniurka - Kropka
    Nagrody: Korale Zamiarne, Blaszka Zmartwienia, Czarodziejska Wstęga, Prezentełko, Kula Pomocna, Bursztynowy Kompas
    Stan zdrowia: Zakwasy po jeździe konnej, rozcięcie na kości policzkowej
    Dołączył: 05 Cze 2016
    Posty: 601
    Wysłany: 7 Wrzesień 2016, 23:17   

    Julia chciała od razu schować się pod ciepło wyglądającą kołderką. Tak dawno nie widziała łóżka, że aż jej się łezka zakręciła w oku. Jednak jej największe marzenie zostało szybko zniszczone przez pociągnięcie za ogonek. To Jocelyn uniemożliwiła jej zniknięcia w łóżeczku. Dlaczego ona jest taka niedobra?
    Tulka spuściła smutno uszy i wzięła ze sobą nowo kupioną piżamkę. Składała się z dwóch części - krótkich spodenek i koszulki z krótkimi rękawkami. Udało jej się skompletować ją z dwóch działów w sklepie. Spodenki były z części dla...da...da...dachowców? jakoś tak, a bluzka bez pleców była dla skrzydlatych istot. Dzięki czemu mogła ją spokojnie ubrać i na ogonek i na skrzydełka. Cała piżamka była śnieżnobiała i ozdobiona rudymi liskami. Cóż...mimo tego, że została przymusem w jednego zamieniona to nadal je uwielbiała.
    Gdy dotarła do wanny przestała się smucić, że nie mogła wejsc od razu do łóżeczka. Woda była cieplutka i przyjemnie pachniała. Dziewczynka moczyła się chwile i odprężała po przeżyciach. W końcu jednak trzeba się umyć prawda? Umyła dokładnie buzie i włosy. Kilka łez poleciało gdy wyczuła pod palcami nierówności blizn. Szybko się jednak opanowała. W końcu nie może się wiecznie mazać prawda? Na koniec zajęła się skrzydłem. Trudno było zmyć z niego krew, do tego było obolałe. Kilka razy syknęła z bólu ale starała się być dzielna. W końcu już cała była czyściutka.
    Wilgotne włosy związała niepewnie w warkocz. Jocelyn widziała już blizny więc dziewczynka postanowiła zaryzykować i odpocząć trochę od wiecznie rozwianej fryzury. Szczerze mówiąc trochę jej rozpuszczone włosy przeszkadzały.
    Po kąpieli zaczęła się ubierać. Miała z tym jednak mały problem. Spodenki jeszcze dało się ubrać normalnie i przecisnąć ogonek przez otwór tak z koszulką tak się nie dało zrobić. W końcu zdecydowała się ją obrać nie przez głowę, a przez nogi. I udało się!
    Wyszła w momencie gdy zrobiła to Jocelyn. Ucieszyła się gdy usłyszała, że nie musi iść na to spotkanie. Była na to zbyt zmęczona, więc gdy tylko powiedziała Joce dobranoc, a ta wyszła z pokoju, dziewczynka szybko zasnęła. Wcześniej jednak rozejrzała się gdzie się podziała Amber. Okazało się, że lisiczka już dawno śpi na środku dywanu, wierzgając wesoło łapkami. To już całkiem uspokoiło Tulkę i pozwoliło jej spokojnie zasnąć.
    _________________

     



    Zwierzomachina

    Godność: Gregory
    Rasa: Cyrkowiec - sęk w tym, że nie wygląda
    Lubi: Wszystko, od czego mózg brzęczy a neurony skrzą
    Nie lubi: NICH, ludzi fałszywych, psów wszelkiej maści
    Wzrost / waga: 161 cm / 80 kg
    Aktualny ubiór: przyduże spodnie na szelkach, podkoszulek, gruba warstwa potu
    Znaki szczególne: Metalowe paznokcie, mechaniczne skrzydła
    Zawód: Performer cyrkowy, najemnik
    Pod ręką: trochę pieniędzy, paczka papierosów, telefon komorkowy bez karty SIM
    Broń: kastet
    Stan zdrowia: ciało zdrowe, zaś po mózgu stepuje depresja
    Dołączył: 27 Gru 2015
    Posty: 244
    Wysłany: 8 Wrzesień 2016, 11:35   

    Po króciuchnej, kilkuminutowej drzemce, Gregory wstał i trochę bardziej wypoczęty postanowił wziąć kąpiel, nie myśląc na razie o uprzątnięciu swoich bagaży. Nie było mu bardzo śpieszno - wszystko wokół siebie organizował bardzo powoli i leniwie, bez pośpiechu, powoli się rozebrał, wlazł do eleganckiej, miedzianej kabiny i puścił gorącą wodę na maksa.
    Greg nie spał pod prysznicem, jednak pozwolił sobie na długą chwilę bezmyślnego bezruchu. Kąpał się na tyle rzadko, że każdy porządny prysznic był dla niego małym rytuałem, momentem do celebrowania. Po prostu kucnął na środku kabiny, pozwalając, aby ciepła woda spływała po nim przez dobre kilka minut, kuląc się w sobie cały i robiąc się jeszcze mniejszy niż zwykle. Nie myślał o niczym konkretnym, po prostu wyobrażał sobie różne losowe rzeczy, głównie związane z pływaniem. Niezbyt lubił głęboką wodę, koty i ptaki w jego ciele uciekały przed nią jak mogły, ale taki prysznic był wspaniałą rzeczą, szczególnie iż w swojej przyczepie kąpał się przede wszystkim w drewnianej balii. Po chwili owego bezruchu powolutku wstał i zaczął się myć, nie zastanawiając się zbytnio, ile przyjdzie mu zapłacić za tą przyjemność. Wziął żel o zapachu jaśminu i skoszonej trawy - będąc w szklanej buteleczce, przypominał trochę magiczny eliksir jakiegoś Czarodzieja. Zajęło mu to naprawdę szybko w porównaniu do wcześniejszej chwili relaksu, dlatego ogólnie rzecz biorąc nie zmarnował zbyt wiele czasu.
    Akurat w przeciwieństwie do Bane'a, Gregory niezbyt przejmował się stanem tego, co wkłada na grzbiet i niespecjalnie chciało mu się zmieniać ubrania. Nie nałożył rzecz jasna płaszczyka, a koszulę wolał zamienić na świeżo kupiony t-shirt, nabyty w lumpeksie zbierającym ciuchy ze świata ludzi. Był on całkowicie biały, jednak, co ważniejsze, w przeciwieństwie do pozostałych jego ubrań, nie był ani za długi, ani za szeroki, po prostu leżał idealnie, podkreślając jego szeroką, trapezową sylwetkę. Prawdziwy skarb - do pełni szczęścia brakowało tylko podpisu w stylu "Piwo to moje paliwo". Do tego nałożył swoje spodnie na szelkach, o gaciach i skarpetach nie wspominając. Nie zbyt chciało mu się dokładnie suszyć, dlatego z jego włosów nadal skapywały kropelki wody, znacząc się mokrymi plamami na jego ubraniach.
    Również postanowił zejść na dół i nie zdziwił się, widząc, że gospodyni kieruje go do pomieszczenia, w którym czekała już tamta dwójka. Powoli wszedł do wskazanego pokoju i tylko uśmiechnął się krótko na przywitanie. Chyba kąpiel zafundowała sobie całą trójka, ale co się dziwić? Wszyscy potrzebowali się odświeżyć. Oczywiście, że zauważył wszystkie rany i szramy na ciele Bane'a - przecież sam, w swojej normalnej skórze, posiadał takich z milion. Współczuć można, ale po co się tym ekscytować? Za to Jocelyn w szlafroczku wyglądała naprawdę niczego sobie, i to z tą koronkową piżamą... Starał się jednak nie patrzeć na nią zbyt długo. Ale czy ona patrzyła też na niego? A może patrzyła na Bane'a? A co on tam miał do pokazania? Mięśnie na pokaz? Takie to może fajnie wyglądają, ale nie da się nimi za wiele zrobić. Gregory miał dużo praktyczniejsze podejście do swojego ciała - najpierw funkcjonalność, sprawność, siła, wygląd dopiero potem. Ale w sumie to po co zaprzątać sobie tym głowy... Usiadł na najbliższym krześle, po czym odchrząknął:
    - Tiaaaa... to co tam, jak tam? - ponieważ za bardzo nie wiedział, w jakim kierunku poprowadzić rozmowę.
    _________________

    Gregory theme
    Psychika Grzesia w skrócie




    Zatrute Jabłko

    Godność: Bane
    Lubi: Alkohol.
    Wzrost / waga: 190 cm /83 kg
    Aktualny ubiór: http://imgur.com/NFU9rBd + skórzane, brązowe rękawiczki.
    Znaki szczególne: Nietypowe oczy, białe włosy, szarawy odcień skóry, potrójna szrama przechodząca przez prawe oko, blizna na szyi.
    Zawód: Chirurg // Ordynator Nadmijdupa, Moczymorda, Furfant i Zbereźnik
    Pan / Sługa: Kurator: Jasiek Sebek.
    Pod ręką: Klucze do mieszkania, klucze do Kliniki, pieniądze.
    Nagrody: Animicus, Prezentełko, Kula Pomocna, Tęczowa Różdżka, Bursztynowy Kompas
    SPECJALNE: Administrator Pomocniczy, Mistrz Gry
    Dołączył: 07 Lip 2016
    Posty: 640
    Ostrzeżeń:
     1/3/3
    Wysłany: 8 Wrzesień 2016, 22:44   

    Kawa była wyśmienita. Bane był nieco zaskoczony jej niepowtarzalnym smakiem, już dawno nie pił tak dobrej kawy. A może nawet nigdy? Była pozbawiona goryczki i kwaśności, tak lubianej przez mieszkańców Świata Ludzi. Z pewnością jednak nie była to zwyczajna Arabica, było w niej coś słodkiego ale nie pretensjonalnego.
    Gdy Jocelyn weszła, akurat upijał łyk. Skinął jej głową na powitanie ale nie powiedział nic, kiedy tamta syknęła siadając na zimnym krześle. Brakowało więc tylko Grega.
    Była w szlafroku, brała więc prysznic. Czyli nie tylko on potrzebował zmyć z siebie cały ten kurz dnia poprzedniego.
    Kiedy wszedł Gregory, Bane zauważył, że wzrok mężczyzny dosłownie prześliznął się po ramionach lekarza. Białowłosy miał jednak nadzieję, że blondyn nie poruszy tematu blizn, miał bowiem bardzo podobne. Oboje więc swoje przeszli, nie było sensu do tego wracać.
    A potem wzrok Grega padł na Jocelyn. Stał się na ułamek sekundy inny, rozmarzony? Bane miał ochotę parsknąć ze śmiechu, ale wyglądałoby to dziwnie, gdyby zrobił to ze swoją beznamiętną twarzą.
    Gregory ponownie spojrzał na Bane'a i lekarz zauważył specyficzny błysk w oku. Błysk rywalizacji? Czyżby blondyn obawiał się czegoś ze strony Bane'a? A może po prostu jest zazdrosny, że śliczna Joce w koronce może patrzeć na wyższego?
    Białowłosy poczuł się rozbawiony, ale nie dał tego po sobie poznać. Czyli będą teraz jak dwa koguciki, stroszące kolorowe piórka przed kurką. Dobrze, Bane podejmuje rękawice. Ale tylko i wyłącznie dla zabawy.
    - Jocelyn, wyglądasz prześlicznie. - powiedział przyglądając się kobiecie - Do twarzy ci w tych koronkach. Kusisz.
    Pierwszy pionek na szachownicy. Przeniósł wzrok na Gregorego mając nadzieję, że mężczyzna podejmie grę. Co im szkodziło się trochę pospierać? Prężyć muskuły przy kobiecie?
    Kiedy Greg bąknął coś mało znacznego by rozpocząć rozmowę, Bane odstawił pustą już filiżankę. Dźwięk odkładanego naczynia chyba podziałał jak dzwonek przy ladzie hotelowej, bo po chwili w saloniku pojawiła się kobieta z recepcji z jeszcze dwiema filiżankami i całym czajnikiem pysznej, świeżutkiej kawy.
    Bane odczekał chwilę, po czym nalał czarnego płynu do każdej z filiżanek. Pozwolił sobie też na pochylenie się w stronę Jocelyn i Grega by przesunąć filiżanki w ich stronę. Nie powstrzymał się przed naprężeniem umięśnionych ramion, a co! Niech Greg zazdrości!
    - Wydaje mi się, że mały pokaz moich umiejętności jaki miał miejsce na placu zabaw jest wystarczający by rozważyć moją kandydaturę na statek. - powiedział po chwili patrząc w oczy Jocelyn. Zrobił to w taki sposób, że mimo martwej twarzy, można było z oczu wyczytać żywe zainteresowanie kobietą. A Bane miał nadzieję, że zauważy to przede wszystkim Greg. Niech powalczy o Jocelyn, ciężko wywalczona nagroda smakuje jeszcze lepiej.
    Nie zapytał co z Tulką, domyślił się, że spała. Miał tylko nadzieję, że ból skrzydła nie będzie jej w nocy zbytnio doskwierał. Była tylko małą dziewczynką, o wiele mniej wytrzymałą na takie obrażenia.
    Upił łyk kawy delektując się uczuciem gorąca które spływało powoli przełykiem do żołądka. O tak, kawa z Krainy Luster smakowało o niebo lepiej od ludzkiej.
    _________________
     



    Trucicielka Serc

    Godność: Jocelyn D'Voir
    Wiek: 22 lata
    Rasa: Opętaniec
    Lubi: Spokój, bawarke, kapeluszników
    Nie lubi: Węży, Rona i Słodkiego
    Wzrost / waga: 176/ 49
    Aktualny ubiór: https://imgur.com/a/IVLdD
    Znaki szczególne: bursztynowe oczy, tatuaz feniksa na całych plecach
    Zawód: Najemnik
    Pod ręką: Sakwa z pieniędzmi, pare zwoi pergaminu, pióro, katana, sztylet
    Broń: Katana, sztylet,
    Bestia: Rajski Ptak- Samael
    Nagrody: Czarodziejska Wstęga, Animicus
    Stan zdrowia: Ranna na umyśle, niedożywiona
    Dołączyła: 27 Maj 2016
    Posty: 369
    Wysłany: 9 Wrzesień 2016, 17:21   

    Gdy Greg wszedł do kawiarenki, lekko mokry i z tym zmęczonym spojrzeniem serce Joce szybciej zabiło. Dlaczego? Cholera ją wie. Oparła się o dość wygodne krzesło i założyła nogę na nogę.
    Zapach kawy unoszący się w powietrzu dodatkowo ją rozbudził. Chyba tej nocy nie zaśnie. No nic. Uporządkuje chociaż swoje myśli. Tyle się działo że na samą myśl o tym boli ją głowa. Szalone zakupy, cała ta ulica, wypadek Tulki, dziwny doktorek i Greg który ją śledzi. Do tego musi rano wysłać listy do Prismy, Queen i Egona. Tylko gdzie to spotkanie urządzić? Tyle spraw ehh.
    Jednak priorytetem jest sprawa Bane'a. Zaimponował jej wyczynem na placu zabaw. Mimo że na początku nie chciała tego przyznać.. No cóż. Będzie jej cholernie potrzebny. Zagryzła nerwowo wargę myśląc o tym wszystkim. Dobrze że Julia już śpi. Powinna wypocząć.
    Dobrze że w momencie gdy Bane powiedział jej komplement błądziła myślami i nie od razu to do niej dotarło. Dopiero gdy nalał kawy do filizanek i juz miała upic łyka, zarumieniła sie. Kusi? Jego? Przecież założyła szlafrok.. i wtedy dotarło do niej że szlafrok mało zakrywał. Miał głęboki dekolt odsłaniający skąpą nocną bieliznę. Poczuła się praktycznie nagiusieńka. A w sali było dwóch.. cóż przystojnych mężczyzn. Jak dobrze ze miała kawę! Jej rumieniec mógł zostać odebrany za spowodowany parą unoszącą się z filiżanki wprost na jej twarz. Odkładając filiżankę na spodek, chrząknęła.
    - Owszem, twoje umiejętności wywarły na mnie jako takie wrażenie. I oficjalnie mówię że Cie przyjmę do załogi- Powiedziała chłodnym jednak lekko rozdygotanym z emocji tonem-Jednakże. Muszę najpierw dowiedzieć się o Tobie tego czy owego. Skąd jesteś? Co wiesz o całej sprawie? Dlaczego byłeś tutaj? Z Gregorym? Co was łączy?- Na razie chciała wiedzieć tyle. Reszta wyjdzie w praniu prawda? Mówiąc to, przełożyła nogi. Krzesło przestało wydawać się jej wygodne. Ukosem spojrzała na milczącego Grega. Dlaczego ja się nim tak interesuję? Weź że się opanuj kobieto!
    _________________
     



    Zwierzomachina

    Godność: Gregory
    Rasa: Cyrkowiec - sęk w tym, że nie wygląda
    Lubi: Wszystko, od czego mózg brzęczy a neurony skrzą
    Nie lubi: NICH, ludzi fałszywych, psów wszelkiej maści
    Wzrost / waga: 161 cm / 80 kg
    Aktualny ubiór: przyduże spodnie na szelkach, podkoszulek, gruba warstwa potu
    Znaki szczególne: Metalowe paznokcie, mechaniczne skrzydła
    Zawód: Performer cyrkowy, najemnik
    Pod ręką: trochę pieniędzy, paczka papierosów, telefon komorkowy bez karty SIM
    Broń: kastet
    Stan zdrowia: ciało zdrowe, zaś po mózgu stepuje depresja
    Dołączył: 27 Gru 2015
    Posty: 244
    Wysłany: 9 Wrzesień 2016, 22:20   

    Słowa białowłosego okazały się dla Gryfa oburzające, nawet jeśli on sam milion razy pozwalał sobie na podobną bezpośredniość. Hipokryzja nr.2 - jeszcze chwila i nasz zwierzak będzie godny przystąpienia do parlamentu! Komplement to w sumie nic złego, a dokładnym będąc to nawet nie był komplement - ona serio wyglądała niesamowicie kusząco, jak przepiękna, czerwona róża. Ale sposób, w jaki się na nią patrzył, z jakiś względów strasznie go irytował. No i jeszcze w jaki sposób podaje jej kawę...! Jak w durnowatych preludiach filmów dla dorosłych...!
    On na serio ją podrywał! Przy nim! Jaki bezczel! Bane miałby już zarobić w mordę, gdyby Gregowi nie przypomniało się nagle, że jego i Jocelyn nic w sumie nie łączy, a nawet łączyć nie powinno. Ale tak czy siak - mógłby się trochę pohamować, no naprawdę, jesteśmy wszyscy dorośli. Myśląc w ten sposób, tak czy siak wyprostował się na krześle na całą swą oszczędną wysokość, po czym nadął się cały jak żaba, napinając wszystkie mięśnie swojego ciała i nabierając powietrza, aż koszula na jego grzbiecie zatrzeszczała satysfakcjonująco. Wyglądało to tak, jakby pod skórą posiadał zestaw balonów, które ktoś postanowił dyskretnie dopompować, bez specjalnego pozowania ani nic. Nie wydaję mi się, żeby panu szarakowi udało się to przebić. Zauważył, że Jocelyn spojrzała w jego stronę takim specjalnym spojrzeniem - uśmiechnął się tylko lekko w jej kierunku. Poczuł, że zdobywa przewagę w tej nienazwanej przez nikogo grze.
    - Łączy nas wspólna niedola bycia MORIOWym potworem. - uciął krótko, zanim Bane zdążył podjąć ten temat. Nie doszedł jeszcze do momentu, w którym zaczynałby żałować poznania go i przedstawienia Jocelyn, ale to naprawdę zaczynało działać mu na nerwy. Jeśli każdy kolejny dzień na statku miał być takim pojedynkiem, to naprawdę wolałby wywalić go przez okno. Powoli i z pewną ulgą skupił się na swoim kubku kawy - mógł sobie znowu spokojnie odpłynąć myślami i rozkoszować się smakiem, przynajmniej do momentu, w którym trujący Cyrkowiec nie wykona kolejnych ruchów, dlatego rozluźnił się cały, wracając do "normalnych" rozmiarów. W sumie to zawsze zastanawiało go, czy mógłby nauczyć się zmieniać przybraną postać - stać się dla przykładu wyższy, albo silniejszy, a najlepiej oba na raz. Wychodziło mu to jednak rzadko - a kiedy już wyszło, to zmiany były nie tylko niewielkie, ale i potwornie nieprzyjemne. Nie czuł bólu, ale dziwne... rozwałkowanie i słabość, giętkość, jakby był z plasteliny lub ciasta. A kiedy raz, dla odmiany, próbował się pomniejszyć, czuł się potwornie duszno, jakby ktoś na każdą komórkę jego ciała nałożono gorset i ściśnięto ze wszystkich sił. Wychodziło na to, że nigdy nie będzie mógł rozwinąć ludzkiej postaci poza własną masę. Trochę szkoda. Powoli sączył kawę ze swojego kubka, czekając na dalszy rozwój wydarzeń.
    _________________

    Gregory theme
    Psychika Grzesia w skrócie




    Zatrute Jabłko

    Godność: Bane
    Lubi: Alkohol.
    Wzrost / waga: 190 cm /83 kg
    Aktualny ubiór: http://imgur.com/NFU9rBd + skórzane, brązowe rękawiczki.
    Znaki szczególne: Nietypowe oczy, białe włosy, szarawy odcień skóry, potrójna szrama przechodząca przez prawe oko, blizna na szyi.
    Zawód: Chirurg // Ordynator Nadmijdupa, Moczymorda, Furfant i Zbereźnik
    Pan / Sługa: Kurator: Jasiek Sebek.
    Pod ręką: Klucze do mieszkania, klucze do Kliniki, pieniądze.
    Nagrody: Animicus, Prezentełko, Kula Pomocna, Tęczowa Różdżka, Bursztynowy Kompas
    SPECJALNE: Administrator Pomocniczy, Mistrz Gry
    Dołączył: 07 Lip 2016
    Posty: 640
    Ostrzeżeń:
     1/3/3
    Wysłany: 10 Wrzesień 2016, 11:45   

    Miał wrażenie, że Jocelyn zignorowała jego komplement, ale w zasadzie nie zależało mu na jej reakcji. Bardziej na reakcji Grega. Mina blondyna była nawet więcej niż śmieszna. Bane powstrzymywał śmiech w zawodowy sposób, akurat w tej sytuacji nieruchoma twarz bez emocji była zbawieniem.
    Wszyscy przyjęli kawę bez protestów, nie tylko Bane'owi był potrzebny kop sztucznej energii jaki fundowała kofeina. Trzeba było przejść do interesów a wiadomo, że decyzje podejmowane pod wpływem zmęczenia są decyzjami (zazwyczaj) beznadziejnymi.
    Kiedy Jocelyn zaczęła mówić, skupił na niej wzrok. W sumie nie dziwił się kobiecie, nie wiedziała o nim nic, miała prawo żądać informacji. Bane co prawda niespecjalnie chciał opowiadać komuś innemu historię swojego życia, ale wyglądało na to, że nie będzie miał innego wyjścia. Chociaż można było niektóre sprawy przemilczeć.
    Z odpowiedzią ubiegł go Greg który nagle napiął się i napuszył jak rozpłodowy kogut. Wyglądał faktycznie imponująco, sylwetkę miał dopracowaną i z estetycznego punktu widzenia atrakcyjną. Bane miał ochotę się uśmiechnąć, ale wtedy prawdopodobnie by się zdradził.
    Słysząc jednak jego słowa Bane zmarszczył brwi i spojrzał w jego stronę. Nie spodziewał się ciosu poniżej pasa. Zabrzmiało to tak, jakby Greg chciał nie dość, że podciąć mu nogi to jeszcze wdeptać w ziemię i zasypać ziemią, najlepiej najgorszą gatunkowo.
    Bane postarał się uchwycić jego spojrzenie by przesłać mu nieme zapytanie: "Czemu?". Postanowił też odpuścić grę. Chciał na chwilę zapomnieć o otaczającym go świecie, zabawić się w "konkury", poczuć się jak dawniej, kiedy potrafił w kilka minut poderwać kobietę jakiemuś facetowi. Żonę, siostrę, córkę. Bez znaczenia.
    Ale widocznie Greg nie miał ochoty na przepychanki i dał to Bane'owi do zrozumienia w dość dosadny sposób.
    Białowłosy pochylił się więc w jego stronę i chcąc rozładować sytuację klepnął go po męsku w ramię.
    - Nie musisz się bać, stary. - powiedział - Nie masz we mnie rywala. - dodał. Miał nadzieję, że Greg zrozumie o co mu chodzi i trochę wyluzuje. Spojrzał znacząco na Grega. Co więcej miał powiedzieć? Nie może przy Joce powiedzieć, że tylko się drażnił.
    - Pochodzę ze Świata Ludzi. O wyprawie wiem tylko tyle, że może być ciekawie a zapłatą jest bezpieczeństwo międzynarodowe i złoto. Potrzebuję tych dwóch rzeczy, żeby rozpocząć spokojne życie w Krainie Luster. - mówił spokojnym, poważnym tonem - Gregorego spotkałem przypadkiem, pogadaliśmy chwilę. A co nas łączy... No cóż, myślę, że Greg bardzo dosadnie odpowiedział już na to pytanie.
    Bane dolał sobie kawy, póki była gorąca i podniósł filiżankę do ust. Był nieco zirytowany słowami Gregorego. Blondyn miał powód dla którego zareagował tak szorstko, ale z drugiej strony mógł to rozegrać inaczej. Nie miał do niego żalu, w końcu gdy spotyka się dwóch mężczyzn i postawi się między nimi kobietę... Nawet najlepsi przyjaciele mogą się pozabijać konkurując o nią.
    Bane miał nadzieję, że jednak wszyscy się dogadają. Nie zależało mu na prowadzeniu wojny z żadną ze stron. Prawdę mówiąc polubił tą dwójkę, mimo, że nie wiedział o nich nic. No ale chwila...czy zawsze o znajomych wie się dosłownie wszystko?
    _________________
     



    Trucicielka Serc

    Godność: Jocelyn D'Voir
    Wiek: 22 lata
    Rasa: Opętaniec
    Lubi: Spokój, bawarke, kapeluszników
    Nie lubi: Węży, Rona i Słodkiego
    Wzrost / waga: 176/ 49
    Aktualny ubiór: https://imgur.com/a/IVLdD
    Znaki szczególne: bursztynowe oczy, tatuaz feniksa na całych plecach
    Zawód: Najemnik
    Pod ręką: Sakwa z pieniędzmi, pare zwoi pergaminu, pióro, katana, sztylet
    Broń: Katana, sztylet,
    Bestia: Rajski Ptak- Samael
    Nagrody: Czarodziejska Wstęga, Animicus
    Stan zdrowia: Ranna na umyśle, niedożywiona
    Dołączyła: 27 Maj 2016
    Posty: 369
    Wysłany: 11 Wrzesień 2016, 09:25   

    Moriowe potwory? Hmm, to stwierdzenie trochę nią wstrząsnęło. Wiedziała że Gregory zawsze mówi co myśli i to bez zbędnych ceregieli jednak cóż.. Widać też było trochę po Banym że to określenia jego osoby nie przypadło mu do gustu. No bo w końcu nikt nie chce być uważany za potwora prawda?
    Nie zrozumiała o co chodziło grzywaczowi z rywalem toteż się w to nie zagłębiala. Bardziej zainteresował ją fakt że jest on ze świata ludzi. Kraina luster.. Tss. Jest jak jeden wielki rak zżerajacy trzewia świata. Niszczy życia ot co... Ten światopogląd wyrobiła sobie już jakiś czas temu. Te wszystkie dziwy, wirusy... Po co w ogóle istnieje ten świat?
    Rozmyślając tak dość ponuro, przygryzala warge. Oczy jej pociemnialy. Spotkali się przypadkiem hm? Poniekąd była w stanie w to uwierzyć. Tu wszystko ma zwyczaj dziać się przypadkiem. Jakby jakiś marionetkarz pociągal za sznurki świata i losu wszystkich istot. Podjęła już decyzje. Przyjmie Banea. Mimo że nie powiedział o sobie tak naprawdę nic konkretnego. Nie miała w sumie większego wyboru. Lekarz musi być na statku. Czy jej się to podoba czy też nie.
    - Dobrze. Oficjalnie zostałeś przyjęty - kiwnela glowa potakujaco. Przemilczala sprawe bezpieczeństwa narodowego. Owszem będzie ono. Jednak tylko na czas wyprawy. Chyba że AKSO jednak inaczej postanowi. A tyle ile miała z nimi do czynienia tylr wiedziała że są kaprysni i delikatnie mówiąc zapatrzeni w dobro ogółu.
    - Skoro już wszystko ustalone, rozejdzmy się. Każdemu z nas należy się odpoczynek. - gdy to powiedziała wstała powoli. - Dobrej nocy. - rzekla i ruszyla do swojego pokoju.
    _________________




    Trucicielka Serc

    Stowarzyszenie Czarnej Róży: Maskotka
    Godność: Julia Renard
    Wiek: Wiualnie 18
    Rasa: Lisi Opętaniec
    Lubi: Liiiiski *-*, kakao
    Nie lubi: Grzybów
    Wzrost / waga: 173/60
    Aktualny ubiór: Turkusowa sukienka do połowy uda, brązowe, wiązane sandałki na lekki obcasie.
    Znaki szczególne: Lisie rude uszy i ogon, długie rude włosy oraz perłowe pierzaste skrzydła z rudymi końcówkami piór
    Pod ręką: Niechniurka - Kropka
    Nagrody: Korale Zamiarne, Blaszka Zmartwienia, Czarodziejska Wstęga, Prezentełko, Kula Pomocna, Bursztynowy Kompas
    Stan zdrowia: Zakwasy po jeździe konnej, rozcięcie na kości policzkowej
    Dołączył: 05 Cze 2016
    Posty: 601
    Wysłany: 11 Wrzesień 2016, 09:55   

    Tulka nie miała większych problemów ani z zaśnięciem ani z samym snem. Co prawda była w nowym miejscu i to jak na razie sama (w końcu Joce musiała iść na to spotkanie prawda?) jednak była zmęczona i to bardzo. Nie wysypiała się od roku. Bo kto by się wyspał śpiąc na jakiejś szmacie na podłodze w piwnicy wariata, który jeszcze dla czystej zabawy budził ją co gdy sam nie mógł spać. I to na różne sposoby. Dziubanie, podawanie leków, oblewanie lodowatą wodą, a czasem też i gorącą. No co mu tylko do głowy przyszło. Miłą odmianą była więc dla dziewczynki noc w cichym hotelu, a super wygodnym łóżku, pod ciepłą, mięciutką kołderką.
    Początkowo dziewczynka śniła o zabawach z Amber. Jak to zmieniała się w liska i razem ze swoją przyjaciółką biegały po jakimś statku. Była tam też pani Joce, pan Gregory oraz pan Bane. Wszystko jednak nagle się skończyło. Niebo się rozdarło i przez ogromną dziurę wszedł tam jej oprawca, który dodatkowo miał rozmiary na tyle wielkie, że stał na obok statku, a mimo to był zanurzony tylko do pasa. Julia chciała uciekać jednak nagle okazało się, że jest pod swoją skrzydlatą postacią i nie może ani się ruszyć, ani nic powiedzieć ani nawet oderwać wzroku od tego potwora, który jedną ręką ją chwycił i powiedział, że ona nie pasuje do tego miejsca i nikt tak naprawdę nie zwraca na nią uwagi. W końcu jest bez wdzięczna i tylko wszystkich wykorzystuje, jak na bachora z bogatej rodziny przystało. Nigdy o sobie tak nie myślała i nigdy nie zapomniała podziękować. Teraz jednak było inaczej. Nie podziękowała Bane'owi za ratunek. Jednak nie było na to czasu. Kolos ścisnął ją mocno tak, że poczuła ból w miażdżonych skrzydłach po czym zaczął się oddalać od statku. Dziewczynka odwróciła się i chciała ich zawołać jednak nikt nie zauważył jej zniknięcia. Tak jakby nigdy jej tam nie było...
    Tulka obudziła się z cichym krzykiem, rozejrzała po pokoju spanikowana, nie wiedząc gdzie jest. Gdy jednak uświadomiła sobie, że to tylko hotel, w którym się zatrzymali odetchnęła z ulgą, która jednak nie trwała zbyt długo. Przypomniała sobie sen i zaczęła płakać. Nie wiedziała co ma o sobie myśleć. Ani to tej całej sytuacji. Do większych łez doprowadziło ją to, że Amber tylko przekręciła się na drugi bok i dalej smacznie spała. Cóż...nigdy nie spała w tak wygodnym miejscu.
    Dziewczynka szybko się opanowała, przynajmniej częściowo, słysząc kroki Jocelyn. Miała teraz lisi słuch więc spokojnie rozpoznawała kto idzie, jeśli tylko te kroki znała. Owinęła się kołderką i syknęła. Skrzydło faktycznie bolało, jednak już nie tak jak na placu zabaw. Uznała jednak, że nie będzie martwić swojej opiekunki. Położyła się więc tyłem do drzwi i zamknęła oczy, nadal łkała jednak umiała świetnie udawać, że śpi. Tak, że w tym momencie miała nadzieję, że pani Joce nie zorientuje się, że dziewczynkę coś ze snu wyrwało. Po prostu coś smutnego jej się śni. Może rodzina? Może przyjaciele? Kto wie. W końcu była tylko małą dziewczynką.
    _________________

    Wyświetl posty z ostatnich:   
    Po drugiej stronie krzywego zwierciadła... Strona Główna
    Odpowiedz do tematu
    Nie możesz pisać nowych tematów
    Możesz odpowiadać w tematach
    Nie możesz zmieniać swoich postów
    Nie możesz usuwać swoich postów
    Nie możesz głosować w ankietach
    Nie możesz załączać plików na tym forum
    Możesz ściągać załączniki na tym forum
    Dodaj temat do Ulubionych
    Wersja do druku

    Skocz do:  



    Copyrights © by Spectrofobia Team
    Wygląd projektu Oleandra. Bardzo dziękujemy Noritoshiemu za pomoc przy kodowaniu.

    Forum chronione jest prawami autorskimi!
    Zakaz kopiowania i rozpowszechniania całości bądź części forum bez zgody jego twórców. Dotyczy także kodów graficznych!

    Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
    Template AdInfinitum
    Strona wygenerowana w 0,26 sekundy. Zapytań do SQL: 9