• Nie minęło zbyt wiele czasu od rozpoczęcia działalności AKSO, a po całej Otchłani rozniosła się wieść o tajemniczej mgle, w której znikają statki. Czytaj więcej...
  • Wstrząsy naruszyły spokój Morza Łez!
    Odczuwalne są na całym jego obszarze, a także na Herbacianych Łąkach i w Malinowym Lesie.
  • Karciana Szajka została przejęta. Nowa władza obiecuje wielkie zmiany i całkowitą reorganizację ugrupowania. Pilnie poszukiwani są nowi członkowie. Czytaj więcej...
  • Spectrofobia pilnie potrzebuje rąk do pracy! Możecie nam pomóc zgłaszając się na Mistrzów Gry oraz Moderatorów.
Trwające:
  • Skarb Pompei
  • Zmrożone Serce


    Zapisy:
  • Chwilowo brak

    Zawieszone:
  • Brak
  • Drodzy użytkownicy, oficjalnie przenieśliśmy się na nowy serwer!

    SPECTROFOBIA.FORUMPOLISH.COM

    Zapraszamy do zapoznania się z Uśrednionym Przelicznikiem Waluty. Mamy nadzieję, że przybliży on nieco realia Krainy Luster i Szkarłatnej Otchłani.

    Zimowa Liga Wyzwań Fabularnych nadeszła. Ponownie zapraszamy też na Wieści z Trzech Światów - kanoniczne zdarzenia z okolic Lustra i Glasville. Strzeżcie się mrocznych kopuł Czarnodnia i nieznanego wirusa!

    W Kompendium pojawił się chronologiczny zapis przebiegu I wojny pomiędzy Ludźmi i KL. Zainteresowanych zapraszamy do lektury.

    Drodzy Gracze, uważajcie z nadawaniem swoim postaciom chorób psychicznych, takich jak schizofrenia czy rozdwojenie jaźni (i wiele innych). Pamiętajcie, że nie są one tylko ładnym dodatkiem ubarwiającym postać, a sporym obciążeniem i MG może wykorzystać je przeciwko Wam na fabule. Radzimy więc dwa razy się zastanowić, zanim zdecydujecie się na takie posunięcie.

    Pilnie poszukujemy Moderatorów i Mistrzów Gry. Jeżeli ktoś rozważa zgłoszenie się, niech czym prędzej napisze w odpowiednim temacie (linki podane w polu Warte uwagi).

    ***

    Drodzy użytkownicy z multikontami!
    Administracja prosi, by wszystkie postaci odwiedzać systematycznie. Jeżeli nie jest się w stanie pisać wszystkimi na fabule, to chociaż raz na parę dni posta w Hyde Park
    .
    Marionetki – otwarte
    Kapelusznicy – otwarte
    Cienie – otwarte
    Upiorna Arystokracja – otwarte
    Lunatycy – otwarte
    Ludzie – otwarte
    Opętańcy – otwarte
    Marionetkarze – otwarte
    Dachowcy – otwarte
    Cyrkowcy – otwarte
    Baśniopisarze – otwarte
    Szklani Ludzie – otwarte
    Strachy – otwarte
    Senne Zjawy – otwarte
    Postaci Specjalne – otwarte

    Ponieważ cierpimy na deficyt Ludzi, każda postać tej rasy otrzyma na start magiczny przedmiot. Jaki to będzie upominek, zależy od jakości Karty Postaci.



    » Las Drzwi » Korytarz
    Poprzedni temat :: Następny temat
    Autor Wiadomość
    Vallet



    Gość

    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 26 Listopad 2010, 22:07   Korytarz

      Jeden korytarz i setki drzwi. Na jego końcu co? Drugi wejście/wyjście na normalny świat - nie kryją one portalu. Niekiedy pomylić się można, gdyż wśród tylu klamek orientacje się traci i wręcz szaleje. Jedynie Lunatycy tutaj nie są przyprawiani o biąłą gorączkę.
    Lavi
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 7 Wrzesień 2012, 19:22   

    Czy mu się wydawało czy rzeczywiście szedł tak już z dobre 15 minut? Mnóstwo drzwi różnej maści i był tego świadomy, że jak tu wejdzie to właśnie to zobaczy. Może niekoniecznie był pewny tego, że będzie ich tak wiele. Spodziewał się ich nawału ale to przerosło jego domysły. Westchnął męcząc się już tym samym obrazem, nawet każde, indywidualnie zaprojektowane drzwi nie mogły urozmaicić jednego faktu - że to wciąż są drzwi i jest ich tak wiele.. Miał ochotę nacisnąć za klamkę i zniknąć za jednych z tych cudacznych prostokątów. Gdyby to było takie proste.. Wejdzie i znajdzie się w niebezpiecznym miejscu albo wejdzie do takiego pomieszczenie gdzie jest jeszcze więcej drzwi, zgubi te właściwe i resztę życia spędzi na nerwowym chwytaniu za klamki i krążeniu po nieznanych miejscach, wymiarach bez możliwości powrotu. Nie bardzo odpowiadała mu taka wizja przyszłości. Znając jego szczęście raczej nie trafi na takie, które będą prowadziły do znanej mu okolicy w Krainie Luster czy świecie Ludzi.. na pewno nie. Wiedział, że gdzieś na końcu tego korytarza kryją się, prawdopodobnie śmiejąc z Laviego gdyby tylko mogły drzwi prowadzące do normalnego świata, gdzie nikt go nie zje, nie przetworzy w żaden okrutny sposób, nie wyrwie tego czy tamtego i tak dalej.. (Tego też nie można być pewnym..) Musi tylko do nich dotrzeć i takie też wyjście z resztą wolał. Same wkroczenie tu było nałożeniem na siebie wyroku i skazanie na niepowodzenie. Znaleźć, na pewno znajdzie bo korytarz był prosty, pytanie tylko kiedy. Chłopak szedł coraz wolniej, bawiąc się łańcuchem przypiętym do spodni przeklinając w myślach samego siebie. Bywał być "Jinxem" dla innych, nie dla siebie.. Jęknął ze zmęczenia i bezradności. Warto być ciekawym ale w tym wypadku to zmora i faktycznie można urzeczywistnić gdzieś tam zasłyszane w świecie ludzi powiedzenie "Ciekawość to pierwszy stopień do piekła". Chociaż bywał w miejscach bardziej je przypominające, to ten korytarz był prawdziwym katem psychicznym.
    Plur nam Ban
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 7 Wrzesień 2012, 20:02   

    Zakrzywianie czasoprzestrzeni tak wchodziło w nawyk istotom ze Szkarłatnej Otchłani, że już nawet nie były w stanie kontrolować tego uniesienia, towarzyszącego im w przekraczaniu wszystkich portali ich świata. Popołudniowy spacerek celem złapania kilku słonecznych promieni umykających pomiędzy chmury kończył się tak, czy siak znalezieniem w nieodpowiednim miejscu i kilkoma przygodami z tym związanymi. Tam, gdzie kończy się zabawa, zaczyna się niebezpieczeństwo brodzenia w dorosłości zwyczaju poznawania nowych twarzy.
    Plur jednak, przecząc samej sobie i własnym ideałom znalazła się wśród drzwi nieumyślnie. Krocząc lekko w poszukiwaniu wyjścia nie była tak rezolutna, by zostawiać za sobą otwarte drzwi w nadziei, że znajdzie dzięki nim drogę powrotu, gdy zbłądzi. Przeskakiwała przez kolejne kolorowe pokoje i korytarze pewnie, bez cienia zawahania, czy strachu. Myśl jej oscylowała jedynie wokoło ‘domu’, czymkolwiek by on w tej chwili nie był. Stukotem lekkich obcasów zawczasu oznajmiała swe nadejście, dając potencjalnym spotkanym czas na ucieczkę, ewentualnie skrycie się w ciemności nieoświetlonego kąta. Nie była tu sama.. Widziała jarzące się z cienia oczy, czuła podmuchy powietrza powodowane jakby smagnięciami materiału w przestrzeni. Milcząco jednak znosiła towarzystwo, jak gdyby bojąc się otworzyć usta i zapytać, czy ‘ktoś tu jest?’.
    Zwierciadło czerwonych oczu zwróciło się ku, zdawałoby się człowiekowi, który otworzył przed nią kolejne z tysiąca przebytych drzwi. Uchylił je, zaglądając tylko, acz nie był w stanie przewidzieć dziwnego spotkania, które w kategorii przygód zajęło u dziewczyny tego dnia najwyższe miejsce w rankingu dziwności. Plur cofnęła się o krok, nie tyle z ostrożności, co z szoku wywołanego pierwszym, tak jawnym kontaktem z kimś innym. Biała twarz spłynęła bladością, a dłonie zacisnęły się w pięści. Wzrok utkwiony w wysoko osadzonej głowie ni na chwilę nie zmienił miejsca.
    Nie bała się. Była zaintrygowana.
    Lavi
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 7 Wrzesień 2012, 21:03   

    Wahał się nad tym już dłuższą chwilę ale jak to miał w zwyczaju przypominać sobie, że nie ma nic do stracenia chwycił za jedną z klamek. Byle jakich, które były na wyciągnięcie ręki. Zawsze była opcja, że zdarzy się coś ciekawego a on byłby szczęśliwie obecny przy tym zdarzeniu. Po uchyleniu drzwi, jego znużony wyraz twarzy nie zmienił się po tym co ujrzał, ale wcale nie był rozczarowany. Jedynie w jego spojrzeniu można było odkryć zainteresowanie. Chociaż w jego przypadku, wszystko co się rusza zaskarbia u niego trochę uwagi. No, prawie wszystko. Tylko w tedy, kiedy mu na tym zależy. W tym przypadku owszem, był znudzony, do tego sam w tak problematycznym miejscu. W takich okolicznościach nie mógł pominąć obecności dziewczyny, gdyż jest to mało zatłoczone miejsce. Nie jest to jakaś radość że spotkał kogoś kto mógłby wskazać mu drogę, ba, nawet się nie spodziewał żeby miała jakiekolwiek chęci czy intencje prowadzące w tym kierunku. Szczególnie jak na jego widok wydawała się spięta i raczej niepewna. Jedyne odczucia jakie przyszły po skrzyżowaniu spojrzeń to to, że nie jest sam i nie wie, czego może się spodziewać. Odejść, zostawić..? Nie wiedział, co może się zrodzić z tego spotkania ale nie był typem, który się wycofuje jak robi się niebezpiecznie, póki co sytuacja była daleka od takich domysłów. Po prostu widzi kogoś, kto porusza się przez używanie zagięć czasoprzestrzennych w postaci tych drzwi. Wygląd jej niemalże przejrzystej cery był wręcz niepokojący. Nie był to częsty widok, Lavi sam nie wiedział czy widział już coś tak .. nietypowego, w pewnym sensie. A dziwów się już naoglądał, szczególnie w świecie ludzi. Nigdy nie pokazywał się tam otwarcie, zachowywał ostrożność. Prawdopodobnie gdyby odkryli że jest z Krainy Luster miałby kłopoty. Co w takim razie robiła tu ta dziewczyna? Jak jest lunatykiem, to jest wręcz oczywiste. Powątpiewał że jest tu jeszcze ktoś kto tak bezmyślnie, bez odpowiedniej wiedzy i doświadczenia w tych sprawach po prostu się przechadzał w okolicy. Nie chcąc stać tak bez ruchu, zamierzał sprawdzić dalsze jej reakcje przekraczając próg oznajmiając tym samym że ma zamiar tu wejść. Postawił powolnie krok za umownym progiem, wciąż obserwując dziewczynę. W tej ciszy można było dokładnie usłyszeć jak stawia swoje wysokie, wiązane buty na bliżej nieokreślonym ale stabilnym podłożu, nie takim jak na korytarzu, a już w zupełnie innym miejscu.
    Plur nam Ban
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 7 Wrzesień 2012, 21:30   

    Plask butów o podłoże skutecznie przyćmił walące w piersi szklane serce. Spięte mięśnie ramion i nóg nie rozluźniły się ni na sekundę, gdy pannica stała, trwożnie czekając, co przyniosą dalsze chwile. Rozszerzone powieki powróciły do swego normalnego stanu, a karminowe wargi zwarły się, na ponów tworząc jednolitą plamę barwy na twarzyczce. Uwadze Plur umknął cień zaskoczenia mknący przez twarz nieznajomego, gdy jednak ten nie puścił klamki, a wręcz maniakalnym wzrokiem lustrował jej sylwetkę bawiąc się w mentalne porównania do uwidzianych dziwów odległych krain, ta spięła się jeszcze bardziej. W nieznanych istotach najbardziej nie lubiła ich nieprzewidywalności. Także i ona bowiem nie miała pojęcia o tym, co stać się może i jak to wpłynie na jej dalsze, dotychczas spokojne losy.
    Zwiewny, czerwony płaszcz, którym okryła szczupłe ramiona zafalował, gdy dziewczyna przesunęła pion sylwetki ku tyłowi. W momencie, gdy Dziw nad Dziwy wkradł się do pokoju, ta lekkim krokiem uchyliła się przed rzucanym przezeń cieniem. Bała się narazić na niekontrolowane zetknięcie się skór, gdy chłodem swym mogłaby zdradzić wstydliwie ukrywane pochodzenie. Ponadto, była tylko kruchą panienką zamkniętą natenczas w szarawym pokoju bez okien, gdzie drzwi wyjścia pilnował jednogłowy, urodziwy cerber.
    Wyglądało to groteskowo. Dziewczę barwione bajką o Czerwonym Kapturku w lesie tajemnych przejść napotyka nieznanego stwora. Chciałoby się od razu zapytać ‘babciu, czemu masz takie wielkie zęby?’, aczkolwiek głos grzęźnie w gardle i cichnie jego błaganie o wolność. Niepotrzebne są słowa prowadzące do śmierci. Lepiej pytać jest o życie.
    - Zjesz mnie?
    Pierwsza myśl wypłynęła wartko zza języka zręcznie omijając kolce samokontroli. Plur znów działała, nim pomyślała o konsekwencjach. Przekrzywiając główkę na bok pozwoliła białemu puklowi zafalować dookoła ramienia. Znowuż nie kierował nią strach, a potrzeba nawiązania kontaktu, by wybrnąć z niezręcznej sytuacji z jakąkolwiek twarzą. Pomijając jednak jakiekolwiek pobudki, wątpiła, by w tej chwili atak hipnozą i próba wmówienia istocie, że nic nie widziała, czy nic nie wie, były jakąkolwiek bronią. Tak, wątpiła we własną skuteczność. Nie potrafiła poznać się na stworzeniu bazując na pierwszym wrażeniu, które odniosła. Prócz tego, że mężczyzna był nad wyraz wysoki, nie umiała jeszcze stwierdzić niczego, co przydałoby się w początkowej ocenie.
    Lavi
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 8 Wrzesień 2012, 11:56   

    Lavi skutecznie stłumił oznaki rozbawienia, tuszując drgające kąciki ust mimowolnie wyrywające się do uśmiechu. Tak samo jak szklana dziewczyna zapytała poważnie, co zauważył z jej ostrożności i nieufnej postawy, tak właśnie chłopak chciał jej odpowiedzieć. Zupełnie poważnie co mimo wszystko wymagało od niego wiele wysiłku. Posłuży się swoim aktorstwem, na obecną chwilę nie mógł stwierdzić czy ona przypadkiem nie udaje. Nie zwracając uwagi na napiętą atmosferę słowa wymawiał swobodnie, normalnym tonem głosu. - Raczej nie jestem głodny. - Odpowiedź była zgodna z prawdą, nie miewał też w zwyczaju zjadać napotkane panienki, to raczej nie w jego stylu. Jej kruchość tak się odznaczała zewnętrznie że miał obawy co do tego, czy nie zburzy całej konstrukcji gwałtowniejszym ruchem, toteż zatrzymał się. Był nie mniej zmieszany jak jego rozmówczyni. Nie przywykł do takich sytuacji. Rozmyślając, pozwolił sobie na zbadanie otoczenia. Nic nadzwyczajnego nie przykuło jego uwagi. Lavi jest jednym z tych co wolą działać, niż się zastanawiać, więc po prostu zamierzał się zapytać.
    - Skąd te obawy? Czyżbym aż tak straszył?
    Może chodzi o ubiór? Nie prezentował się jakoś szczególnie (według jego myślenia): czarna, rozpięta koszula z krótkim rękawem, pod spodem T-shirt w czarno-czerwoną kratkę, do tego ciemne spodnie podtrzymywane skórzanym paskiem bez którego się nie obędzie przy tak szczupłej sylwetce, oraz wysokie, czarno-bordowe wiązane buty. Może zaintrygowało ją to, że mieli podobny kolor oczu? Lavi właśnie to przyuważył, mimo iż pozwolił blond włosom naturalnie opadać na twarz to jego tęczówki kontrastowały z jasnym kolorem włosów i bardzo bladą cerą co jest równoznaczne z tym, że były bardzo widoczne. Niekoniecznie się tym przejmując, na siłę próbował wymyślić coś sensownego. Reprezentant dachowców przymknął drzwi które do tej pory były otwarte. Nie było trudnym domyślić się że to właśnie one są jej celem. W takim razie Lavi musi być tu jej problemem. Nawet w tej chwili właśnie się z nia drażnił, precyzując - ostrożnie oparł się plecami o zamknięte drzwi. Nie miał wobec niej żadnych drastycznych zamiarów, po prostu to była dobra okazja do zmuszenia jej do czegokolwiek, zobaczenia jak sobie poradzi. Oczywiście, jeśli tylko zależy jej na kontynuacji podróży.
      
    Plur nam Ban
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 8 Wrzesień 2012, 17:46   

    - Nie, nie, skądże.
    Wszelkie grymasy ustąpiły zmieszaniu na twarzy, gdy jej pytanie tak źle odczytano. Co prawda jakiejś specjalnej uwagi na prezencję mężczyzny nie zwróciła, aczkolwiek nie było trudne zauważyć, że na groźnego raczej nie wygląda. Nie ocenia się jednak książki po okładce, dlatego ufności swej w zamiary manifestować zbliżeniem nie będzie. Przekrzywiona wcześniej głowa wróciła na swe miejsce pozwalając grzywce skryć czoło w mroku własnego cienia. Nonsens w spódnicy.
    Przeniosła ciężar ciała z jednej nogi na drugą, nieco w panice gniotąc dół odkrytej sukienki. Czemu zastawił jej wyjście? Czemu odciął jej drogę, gdy tak bardzo potrzebowała wydostać się z lasu, by powrócić do własnych, ważkich spraw i sprawunków? Co też plątało się w tej wysoko osadzonej głowie? Burza jasnych włosów nie mogła nie kryć kolejnego ze światów. Nieosiągalne wrota utkwione w czerwonej tęczówce kusiły, choć wiedziała, że nie wolno.
    - W dobrym tonie jednak jest upewnić się, czy nie zostanie się popołudniową przekąską do herbaty, prawda?
    Kolejne zachwianie pozy odzwierciedliło naglącą potrzebę przejścia przez drzwi w celu kontynuowania wędrówki. Stateczność sytuacji drażniła Plur, która lubiła zmiany i nowości. Wysublimowane charaktery, role rodem z dziecięcych bajeczek, korowód nowych wcieleń. Szklana panna była w ciągłym biegu powstrzymywanym jedynie szarą rzeczywistością życia istot w Otchłani. Nadal życie miała jedno, nie chciała go więc tracić na marnowanie okazji.
    Uniosła jasną, przejrzystą dłoń ku górze, wycelowała chudym palcem w mężczyznę i tonem, nie tyle rozkazującym, co oznajmiającym rzekła:
    - Bądź łaskaw zejść mi z drogi, bym nie musiała tkwić tutaj, zapominając, dokąd dążę. Las nie jest przyjemnym miejscem o zmroku, a ten niechybnie się zbliża. Możesz mi towarzyszyć.
    Lavi
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 9 Wrzesień 2012, 20:18   

    Kolejna osoba niemalże potknęła się na jego wyglądzie stwierdzając że nie stanowi zagrożenia, w czym się oczywiście mylą. Nie było potrzeby prezentować wszystkim na około co się potrafi gdyż skuteczność tkwi w tajemnicy, zaskakując umiejętnościami, których przeciwnik kompletnie nie jest w stanie przewidzieć czy odparować. Nawet jeśli zostało rozpracowane - nie traci na efektywności. Do tego potrzeba być po prostu zdolnym. Nie żeby się chwalił..
    Tajemniczy cień zatańczył za plecami jasnowłosego, bez jawnego źródła. Chłopak momentalnie otworzył szerzej oczy. Opierał się plecami z tyłu podpierając dłońmi o drzwi, w tym samym momencie dało się słyszeć pukanie pazurami o tworzywo. Musiał się za bardzo swobodnie poczuć mimowolnie wprawiając w ruch swój ogon, szczególnie przy głębszych zamyśleniach. Szybko opanował sytuację nie zdradzając tego i owego, zatuszowując to swoją umiejętnością. - W moim przypadku, nie było takiej opcji bym wylądował w czyimś menu.. - odrzekł dość pewny siebie nie wyobrażając żeby cokolwiek było w stanie stanowić dla niego aż takie zagrożenie.
    Nie omylnie, dziewczynie zależało na kontynuowaniu i zaliczeniu drzwi, o które się opierał. Lavi sam miał ochotę się już stąd wyrwać, wzmianka z lasem nie do końca do niego przemawiała. Nie było innej opcji jak zaufać szklanej dziewczynie i jej obawom. Koniec dnia jest początkiem pory obiadowej nieobliczalnych stworzeń nocnych - czyżby dlatego zadała mu to specyficzne pytanie? Westchnął. - Nie widzę przeciwwskazań, prawdopodobnie zmierzamy w tym samym kierunku.. - odparł bez emocji, jakby nie patrzeć, lepiej poruszać się z kimś w takich miejscach. - Jeśli nie masz nic przeciwko ale.. dokąd zmierzasz? - To było w tym wszystkim kluczowe. Niekoniecznie spodziewał się odpowiedzi ale co szkodzi spróbować.. Plur wyglądając na pierwszy rzut oka wręcz przeciętnie na chwilę obecną budziła w nim zalążek ciekawości. Odepchnął się do przodu i zbliżył do płowego dziewczęcia wpatrując w oczy jakoby świadomie rzucając jej wyzwanie. - Gdzie.. właściwie jesteś? - wypowiadane słowa unosiły się w powietrzu, melodycznie pieszcząc zmysły. Lavi odwrócił się na pięcie i położył szczupłą dłoń na klamce nie spiesząc się, pozostawiając czas na dogonienie go przez towarzyszkę.
    Plur nam Ban
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 9 Wrzesień 2012, 20:54   

    - W lesie nigdy nie jesteś sam.
    Postąpiła kroku w jego kierunku kryjąc dłoń w połach płaszcza. Jej uwadze nie umknął cień i dziwny hałas, który zdawał się dobiegać z wnętrza nieznajomego, tudzież zza niego, choć w bliskim kontakcie. Dziewczyna zmarszczyła jasne brwi nie mogąc doszukać się powiązań między tym, co mówił, a tym, co się dookoła niego działo. Czyżby skrywał jakąś mrożącą krew tajemnicę? Dreszcz podekscytowania przeszedł jej po karku. Pragnęła liznąć wiedzy.
    - Jest Pan bardzo pewny siebie. Nie spodziewałabym się tego, patrząc po Panu.
    Szybkim, nierównym krokiem podążyła za nim, ustawiając się tuż obok, a jednocześnie na tyle daleko, by ich ciała nie spotkały się. Nie były im pisane kontakty cielesne pod żadnym pozorem. Każdy miał swoje tajemnice, które krył mniej, lub bardziej zazdrośnie przed wzrokiem innych.
    Czekając, aż ten zdecyduje się nacisnąć klamkę, zastanowiła się nad jego pytaniami. Dokąd zmierzała? Gdzie właściwie była? Pytania tak po prawdzie bez odpowiedzi zwieńczone goryczą rozczarowania. Szła tam, gdzie idzie każdy: do wyjścia. Nie patrząc, gdzie ono jest i co przyniesie droga, którą miała do pokonania. Chciała wydostać się z miejsca, w którym nieopatrznie zbłądziła. Ot. Żadna sensacja. Była jednak w wielu miejscach naraz, nie mogąc zdecydować się, które jest istotniejsze. Letarg, zawahanie, drzwi przed nią, czy też uniesienie radością szansy na życie. Wszystko zdawało się być tak istotne.
    - Nie sądzę, bym mogła odpowiedzieć. – Tu zawahała się nieznacznie. Czyż właśnie tego nie robiła? Nie musiała kierunkować myśli mężczyzny na to, co chciał usłyszeć. Tak właściwie to, skoro dążyli do tego samego miejsca, sam powinien być w stanie sobie odpowiedzieć. Lub ubrać w myśli kilka prawdopodobniejszych domysłów. Z dwojga złego niewiedza względem tego faktu była lepsza, niż nie satysfakcjonujące wyjaśnienia. Przecież mogła go zawieść, co z całą premedytacją byłaby w stanie zrobić, gdyby przez myśl jej przeszło, że chociaż minimalnie zależy mu na niecodzienności.
    Lavi
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 11 Wrzesień 2012, 18:52   

    - Zaś ty wyglądasz jakbyś bardzo chciała się o tym przekonać. Rozumiem, że tak to widzisz, ale.. - zwolnił swoje ruchy, wręcz zatrzymał orientując się że wcale nie czuje się z tym dobrze. - Uraziłaś mnie. - prawdopodobnie przy tych słowach Plur mogła się zastanawiać nad ich wiarygodnością. Jakby znała go troszeczkę dłużej może by się zorientowała. Efekt autentyczności wypowiedzi wcale nie zaburzała żadna teatralność czy fałszywość. Jakby tego było mało wygiął usta w przysłowiową podkówkę. Był strasznie niedoceniany, ale to nic, wszystko można obrócić na swoją korzyść. Na resztę odpowiedzi na pytania które zadał nie zwrócił większej uwagi domyślając się tego. Blondyn wypuścił powietrze z płuc rozluźniając napięte mięśnie. Nacisnął klamkę otwierając drzwi na rozcież z charakterystycznym skrzypnięciem którego wcześniej nie zauważył. Nie przekroczył jeszcze granicy - najpierw rozejrzał się czy to aby na pewno to samo miejsce żeby nie zabłądzić przypadkiem. Jeszcze zerknął przez ramię czy dziewczyna jest gotowa. - Mogę poznać Twoją godność? - Zadał jej podstawowe pytanie wychodząc na korytarz obierając od razu właściwy kierunek w jakim powinni się udać do wyjścia. Chwilę po tym uśmiechnął się rozmyślając nad całą tą sytuacją. Chyba zaskoczył samego siebie, właśnie stwierdzając że nie ma bladego pojęcia co przed chwilą się działo. Potrząsnął głową próbując rozbudzić się do myślenia. Niekoniecznie mu to wychodziło.

    ed: zt*




    Sługa nicości {Zbanowany}

    Godność: Imię nasze jest Legion.
    Wiek: Byliśmy tu na długo przed wami, po nas nie będzie nikogo.
    Rasa: Jesteśmy tymi których zdradziliście rodząc się w świetle.
    Lubi: Szum synaps, taniec na ostrej krawędzi noża, samotne ogniska pośród bezgwiezdnej nocy, ciszę zwiastującą nadejście burzy.
    Nie lubi: Stygnących zgliszczy, tłumów płynących jak zanieczyszona krew w brudnej arterii, neonowych bogów, głucho dźwięczących czerepów.
    Wzrost / waga: Niebo zastało nas upadłymi, Otchłań wzniosłymi. / Dokładnie tyle by serce przeważyło pióro.
    Aktualny ubiór: Odziany w skórę wężową, płaszcz proteuszowy żywy i zmienny jak tańczący płomień, noszący ślady dawno zaschniętej krwi fałszywych proroków. Siedem diademów a w każdym tysiąc słońc mieniących się jako klejnoty.
    Znaki szczególne: Jesteśmy szczególni. Jesteśmy różni i wyjątkowi. Tak jak wszyscy. Jak każdy z was i cała reszta roztańczonych odpadów tego świata.
    Pod ręką: Sznurek albo nic.
    Broń: Język żmijowy, ostry i jadowity choć podbity
    Dołączył: 27 Gru 2012
    Posty: 145
    Wysłany: 28 Grudzień 2012, 22:25   

    Zupełnie nagle jedne z wielu drzwi znajdujących się w rozległym korytarzu rozwarły się szeroko odsłaniając na moment bezkresną i nieprzeniknioną nicość pustki emanującą przeraźliwym zimnem. Przez krótką chwilę na rozjarzonej tafli przejścia zarysował się ciemny i rozedrgany zarys wysokiej sylwetki.

    Wtedy ze środka, ex oblivione wypadł trup.
    Wysokie i wychudzone zwłoki na oko młodego mężczyzny nietknięte jeszcze przez rozkład ani ścierwojady bezwładnie uderzyły o zimną i twardą posadzkę legnąc na niej twarzą do dołu z szeroko rozłożonymi ramionami. Wyjątkowo paskudna a rozległa rana nieboszczyka znajdująca się w miejscu ust rozwarła się z głuchym trzaskiem kiedy popłynął z niej równie paskudny potok przekleństw długo przebrzmiewający pośród pustego korytarza a trup podźwignął się z ziemi. Jak na trupa całkiem żwawo.

    -Skur-wy-syn.- Wycharczał z niejakim trudem, jedną dłonią dotykając ledwo zagojonego przestrzelonego policzka a drugą poprawiając na sobie poły brudnego laboratoryjnego płaszcza w który był ubrany.

    -Przydaje się. Mają tutaj przeciągi a w tej twojej próżni było cholernie zimno. W dodatku ma sporo kieszeni.-Przemówił głośno nie wiadomo do kogo zmacawszy w jednej z wspomnianych kieszeni skalpel i zawiązany pęk syntetycznych nici.

    -Mogłeś też uprzedzić mnie o ochronie. To było diabelnie nieprzyjemne, ja bardzo lubię swoją głowę, mam tylko jedną. Prawie nas rozwalili kiedy... Wiem, że się goi. Po mojemu nawet za szyb... CO MASZ NA MYŚLI MÓWIĄC, ŻE PORTAL BYŁ SPACZONY?- Ostatnie zdanie prawie wykrzyczał.

    -Kilka lat? Miesięcy?- Jęknął chwytając się za głowę zwieńczoną czupryną potarganych jasnych włosów.- Przynajmniej nie niesie chaotycznie... Ładna mi pociecha.

    -To prawda, że byłeś tutaj już swego czasu drogi cicerone?- Zapytał głośno powietrze przechadzając się wśród rzędu drzwi.- Ach, kompletnie pijany i odurzony? Mogłem się tego spodziewać. Znasz okolicę? Miejscowych? Co? Lepiej żeby nas nie rozpoznali? Że niby co robiłeś w lesie?
    Co to znaczy "dżaberłok"?
    Umarlak zatrzymał się na moment przed wyjątkowo starymi dębowymi drzwiami o rzeźbionych framugach i mosiężnej klamce zdobionej liściastym motywem.

    -Które?-Spytał w końcu podążając dalej i przyglądając się kolejnym drzwiom.- Bez znaczenia. Świetnie.- Dodał kwaśno zamierając naprzeciwko pomalowanych na biało z prostą gałką w miejscu klamki.
    -To szaleństwo. Sam fakt, że tak szybko doszedłem do siebie, że ci zaufałem i uwierzyłem jest chyba najlepszym dowodem na to, że jestem obłąkany, nie sądzisz?- Umarły przekręcił gałkę i pchnął drewnianą powierzchnię a zimny powiew natychmiast omiótł jego sylwetkę sprawiając, że płaszcz zafalował.

    -Zanim znowu się zacznie pozwól, że zapytam... Jaką mam gwarancję, że to nie kolejne urojenie? Fantasmagoria i teatr odgrywany wewnątrz mojego umysłu?

    Z ciężkim westchnieniem i bez słowa skargi przekroczył próg pozwalając by nicość astralu sparaliżowała jego członki i na moment wygasiła świadomość.
    Wszystko byle tylko nie słyszeć tego paskudnego rechotu który rozległ się w jego czaszce w odpowiedzi na postawione przez niego pytanie.
    _________________
    Cynthia Summers
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 24 Lipiec 2013, 08:57   

    Ta zła, Anty-iluzja, podróżowała sobie po różnych lokacjach Szkarłatnej otchłani, przyglądając się różnym istotom i podle wykorzystując ich w swoich rzeźbiarskich, i nie tylko, celach. Nie było tutaj ani czasu, ani miejsca na przystanek, by zadumać nad tym co się czyni. To się działo samo, kontrolowanie i wedle złych intencji.
    Do czasu.
    Wyjście drzwiami nieco przemęczonej Cynth odznaczyło się upadkiem na podłogę z winy zatraconego zmysłu równowagi. Podnosiła się z ziemi, a mimo to nic nie słyszała - żadnego szurania po podłodze, uderzania pięściami o ścianki, kopania w drzwi.
    Świadomości się mieszały - raz Anty-iluzja pragnęła powstać, raz Cynth wszystkiemu zaradzić, zaprzestać ruchów, czując przy tym mdłości. W końcu na dobre odzyskała panowanie nad sobą, ale na jak długo? Nikt tego nie wie...
    Mijały kolejne minuty. Spacerowała korytarzem, zachłannie trzymając się ścian, a raczej futryn pozamykanych drzwi, gdzie każde wyglądały jednakowo. A nawet jeśli się czymś różniły - w tym stanie tego nie mogła zauważyć. Była ubrana dość... marnie. Przyniszczona, potargana sukienka, która kiedyś była w kwiatki, teraz jest chyba tylko w bagienne łodygi czasem kwitnące. Swoją pluszową torebkę gdzieś zapodziała, ale wiele ważnych rzeczy tam nie nosiła, zresztą... nic nie jest ważniejsze niż jej figurki i nic mniej ważnego nie jest jej potrzebne. To się tyczy chyba obu stron Cindy.
    Czuła nieprzyjemny ból w pewnych okolicach - taki chyba efekt zabawiania się jej mrocznej strony ze swoimi ofiarami. Nie szkodzi, że młoda, ważne że jest jak... Młoda - wygląda młodo, naukowcy potwierdzą, że młoda, ale nie starzeje się od wieków. Liczne zadrapania miała na ciele, ale nie zachowywała się tak jakby zaraz miała z tego powodu skonać. To były zasklepiające się rany i otarcia, ale nadal piekące. To też łapała się tu i ówdzie, próbując ujarzmić dotykiem nieprzyjemności, ale nie pomagało to... Coraz trudniej jej się zmierzało w wyznaczonym sobie kierunku, chyba nawet nie wiedziała dokąd zmierza. Przystanęła. Za sobą minęła tłum drzwi, przed sobą miała kolejny tłum drzwi. Licho się dzisiejszy dzień prezentuje... Przysiadła pod ścianką. Nie ważne, że stargana sukienka odkrywała zbyt wiele jej ciała, ujawniając niecenzuralne treści, zarówno z górnych jak i z dolnych okolic. Nie ważne, że jest wywiana w nieznane sobie światy, jakoś dojdzie do znajomego miejsca. Kiedyś... Tymczasem wygląda jak wyrzucona pod ściany padołem prostytutka, wciąż jakby czująca na sobie zbyt brutalne zabawy.
    Laleczka
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 25 Lipiec 2013, 00:34   

    Korytarz pełen drzwi, które właściwie prowadzą donikąd, bo często do siebie nawzajem. Dziwne miejsce na spacer i na pewno nieczęsto wybierane przez osobników zabieganych, bądź strachliwych. Nie tylko. Zapewne w ogóle nieczęsto wybierane, bo czyim życzeniem mogłoby być zgubienie się? Zapewne niewielu przepada za tego typu rozrywkami. Mogą to być osoby lubiące wyzwania. Chcące być może odczuć nieco strachu, albo zasmakować przygody. Choć szczerze...? Trochę są to argumenty "na siłę", gdzie bowiem w tym świecie jest miejsce, które nie byłoby bezpośrednio związane z czymś takim? Więc może samotność. Potrzeba poczucia odosobnienia, które dla niektórych wiązałoby się ze zbawiennym wytchnieniem, przerwą w konieczności obcowania ze światem zewnętrznym i wybawieniem od uciążliwych kontaktów międzyludzkich. Albo też przypadek. I to właśnie ten sprowadził Laurę przed pierwsze drzwi korytarza. Nie przywykła do podróżowania na piechotę, a tym bardziej do przemierzania w ten sposób większych dystansów. I tym razem nie udała się jakoś specjalnie daleko. Była to natomiast wycieczka, która miała na celu odnalezienie odpowiedniego miejsca na postraszenie paru ptaków, albo innych żyjątek swoim dziwnym, mechanicznym głosem. Ewentualnie wcale nie potrzebowała ofiar. Nawet lepiej, gdyby była sama. Nie przepadała bowiem za wykorzystywaniem tego typu umiejętności w towarzystwie innych osób, bez względu na to, czy znajomych jej, czy też nie. Właśnie to przypadek sprawił, że znalazła się w miejscu określanym mianem Lasu Drzwi.
    Niewielka Marionetka o cerze w odcieniu zimowego śniegu dotknęła dłonią w białej rękawiczce, przewiązanej w nadgarstku ciemnoczerwoną wstążką, zaśniedziałej klamki drzwi. Była ona duża, wyglądała na taką, która niezbyt ułatwia otwarcie drzwi, a przynajmniej wymaga nieco wysiłku, a do tego niemiłosierni rzęzi. Zagłębienia w grawerunku pokryte były czymś czarnym. Brudem, lub może klamka po prostu zaśniedziała. Laura nie czuła się w obowiązku używania kołatki. Ale ta była - złota głowa lwa, trzymająca w paszczy kółko do stukania. Druga sprawa - lalka nie byłaby w stanie do niej dosięgnąć, bowiem znajdowała się wysoko, zdecydowanie poza zasięgiem jej kruchych, delikatnych rąk. Powieszono ja nad lustrem, co było bardzo niecodzienne - ale dogodne dla tej odwiedzającej, mogła bowiem swobodnie się w nim przejrzeć, czego też nie omieszkała uczynić. Kilka godzin przed lustrem (z dość długimi przerwami, potrzebnymi głównie po to, by specyfiki utrwalające zdążyły wyschnąć) spędziła w końcu dzisiejszego ranka i była naprawdę zadowolona ze swojej pracy. Ciemnoszare, niewielkie brwi, przypominające raczej podłużne plamki, niż regularne linie, a pieczołowicie namalowanymi włoskami. Rzęsy przykleiła długie, gęste i czarne. Cienie do powiek wybrała tym razem brązowe i szare, zaznaczyła również wyjątkowo te pod oczami, które zazwyczaj są efektem niewyspania (ja właśnie takie mam...), a osóbce o tak bladej cerze, jaka posiadała Laura nierzadko nadają lekko demoniczny wygląd. Ustom nadała barwę sinawą, przypominającą odcieniem tą, która mają topielcy, zaś z cieniowania twarzy niemalże zrezygnowała, wyjątkowo w niektórych miejscach barwiąc ją delikatnie mieszanką ciemnego fioletu i zieleni, która dawała w efekcie kolor zbliżony nieco do szarego, ale zawierający wyraźne elementy obu kolorów składowych. Wybrała kruczoczarną perukę z grzywką i regularnymi falami, które niestety spacer nieco rozburzył - nadal jednak prezentowały się ładnie. Włosy nie były matowe, od czasu do czasu - czyli kiedy padały nań odbłyski świetlne, pokazywały się na nich granatowe, bądź śliwkowe refleksy. Laura chwilkę patrzyła się w lustro, po czym palcami przesunęła powieki w dół, tak, aby nadać twarzy lekko znużony wygląd, który równocześnie pokazywałby raczej brak zainteresowania, tym, co działo się dookoła - a w gruncie rzeczy niewiele się działo. Potem ponownie położyła dłonie na klamce i nacisnęła ją, chcąc otworzyć drzwi. Te ustąpiły dziwnie łatwo i delikatnie, a klamka chodziła bardzo sprawnie, na co bynajmniej nie wskazywał jej wygląd. Lalkę tak to zdziwiło, że poleciała do przodu razem z drzwiami i całe szczęście, że trzymała się dość mocno klamki, bo w przeciwnym razie to potknięcie mogłoby skończyć się niezbyt ciekawie dla jej ciała. Wina trochę czarnych butów na bardzo wysokiej platformie (dzięki temu operowanie klamką było znacznie łatwiejsze) i progu - bowiem nie zdążyła wykonać kroku i poleciała naprzód na łeb, na szyję. Westchnęła z ulgą, a zabrzmiało to wyjątkowo nawet jak na nią sztucznie. Tak, właśnie w ten sposób zachowują się normalne istoty w takich sytuacjach. Boja się, a potem dziękują losowi, bądź jakiejkolwiek sile wyższej za "ocalenie". Laleczka pominęła ten drugi etap, pierwszy zresztą też, ale w sumie dość dobrze go odegrała. Nie, ona sama nie była w stanie poczuć owego "strachu". Drzwi uderzyły o ścianę, a gumki w łokciach Laury naciągnęły się, tak, że przez chwilę było jeszcze wyraźniej widać łączenia tej partii jej kończyn. Szybko pozbierała się więc i naciągnęła bardziej rękawy sukienki, aby częściowo zakryć stawy kulkowe. Specjalnie wybrała taki strój, aby nie musieć cieniować pastelami łączeń, w przeciwnym razie szybko nie opuściłaby pokoju z lustrem. Tak więc na nogach miała białe rajstopy, które choć częściowo maskowały "niedoskonałości", sukienka zaś miała bufiaste rękawy do łokcia, ściągnięte na końcu szerokim pasem koronki. Sama sukienka miała białą, koronkową halkę - a raczej ich kilka, aby nadać lepszy kształt i było je trochę widać. Biały, duży kołnierz, obszyty podwójną koronką, na środku przedzielony ciemnoczerwonymi guziczkami. Sukienka miała barwę bladej czerwieni i posiadała rozmieszczone w różnych częściach proste wzory kwiatków w kolorze guzików. Miała też dwie niewielkie kieszonki, od góry obszyte białą koronką. W jednej spoczywał stary złoty zegarek, w drugiej srebrny dzwoneczek, który nie wydawał dźwięku.
    Laura, uzbrojona w pewność siebie i niejaką ciekawość - obie słabe, bo w końcu nie mogła ich odczuwać, ale przynajmniej były elementem jej aktualnej woli - ruszyła naprzód. Nie zamknęła za sobą drzwi, bowiem smuga światła, wpuszczona przez nie lepiej oświetlała pogrążone w półmroku wnętrze. Choć i tak Marionetka, w obawie o swoje zdrowie fizyczne musiała iść powoli i bardzo ostrożnie, nieustannie patrząc, po czym stąpa, tak więc raczej niewielką uwagę poświęcała widokowi przed sobą. Co prawda przybyła tutaj po to, aby pośpiewać, ale nagle ten zamiar odpłynął jakoś w głąb jej świadomości - jako lalce wyjątkowo robotycznej trudno jej było skupić myśli na kilku rzeczach naraz i automatycznie jej zdolności koordynacyjne skupiały się na czynności aktualnie ważniejszej - w tym momencie nieuszkodzeniu siebie. To, dlaczego tak robiła przestało być już ważne. To takie proste nie mieć absolutnie żadnych dylematów, ale z drugiej strony dziwnie puste. Bo jakie można mieć odczucia, refleksje, reakcje, jeśli nic, absolutnie nic układ nerwowy, którego się nie posiada nie może przekazać do mózgu, którego materialnie i właściwie również nie ma...?
    Tak więc szła powoli naprzód i byłaby potknęła się o siedzącą Cynthię. Jak już wspominałam, nie patrzyła przed siebie, jedynie pod nogi i - o czym nie wspomniałam - posuwała ręką po ścianie, aby iść prosto i nie stracić tak łatwo równowagi. Miała właśnie postawić następny krok, kiedy zauważyła przed sobą siedzącą postać.
    - Och. Przeszkoda.- wydusiła z siebie wreszcie, starając się nadać głosowi w miarę naturalne brzmienie, po kilku sekundach stania bez ruchu. Zastanawiała się co zrobić, chłodno przeliczała i analizowała sytuację w nic nie czującej głowie i w końcu doszła do wniosku, że chce zobaczyć, jak postąpi istota, która właśnie znalazła się na jej drodze.
    Cynthia Summers
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 1 Sierpień 2013, 20:42   

    W litej skale zostały wyżłobione, o różnym obwodzie, kształcie i powierzchni, niszczące regularność, jednolitość i spójność, dziury, zapobiegające kompletności posiadanych wartości. Potrzebowała na ich likwidacje planu architekta, pamięci budowniczych, jednego i drugiego, albo po prostu… czasu, aby zdołać odbudować tą pokrętną układankę. Nie takie rzeczy tworzyła swoimi zwinnymi rączkami – miała wielkie projekty. One także tyczyły się umysłu, ale nigdy jej. W swojej głowie nie grzebała za często, a jeśli już – w harmonii - jak najmniej destrukcyjnie - świstem harfy i skrzypiec. Miała do tego smykałkę. Teraz także Cynth ze spokojem starała się załatać dziury powstałe w jej umyśle. Ta melodia na pięciolinii zmysłów buszowała pod padołem lasu drzwi, nie zważając na specyfikę akustyczną tego miejsca.
    Wyrwa w skale, zapadlina, zwalone drzewo, wylana rzeka… Albo niespójność danych, naglący termin, niezdolność manualna… Czy też zatracone zdrowie… To wszystko stanowi przeszkodę, ale by mówić tak o żywej istocie?! Ta przedmiotowość nie zostanie uznana za miły wyczyn przez żadną ze stron Cindy. Na Laleczki szczęście – nie ma mowy o tym, by jej mowę ta moja ukochana „przeszkoda” zdołała usłyszeć. Co więcej – na samo zauważenie podmiotu mówiącego w tym zdaniu także należało poczekać.
    Laleczka mogłaby tutaj cierpieć jakkolwiek na szeroko pojętą ułomność, ale wątpliwe by prędko jakiś defekt z tym związany dał się we znaki zmysłom Cynth. To też dopiero po pewnym czasie zauważyła stojącą przy niej istotkę, a nim zauważy jej drewnianą drętwość – lata świetlne, jak to mawia mój wujek, lata świetlne i mniejsza, że to miara odległości a nie czasu. Wiadomo że i tak potrwa to zbyt długo.
    Póki co żmudne będzie oczekiwanie na jakieś milsze i wyraźniejsze gesty ze strony kolorowowłosej dziewczynki niźli obserwacja kto na nią się tak zaskoczenie napotkał. Wymalowana twarz, blada cera, pomalowane paznokcie. Trwało trochę zauważanie tych cech. W końcu ta kolorowość i żadna nadzwyczajność w obserwowanej, pozwoliła jej zapytać, zupełnie nielogicznie, z pośpiesznym wnioskiem, o rasowość:
    - Też jesteś baśniopisarką?
    Tak jakby tylko ci z rodzimej rasy mogliby być kolorowi. Jakby żaden inny osobnik z tych obcych nie mógł być muśnięty tęczą. Nie mówiąc już o tym, że jak każdy śpiewać może, tak i się pomalować każdy może, całkiem dowolnie, lepiej lub gorzej. Ach ta nielogiczna pomysłowość… I przy okazji wypowiedzenie obcemu kim się jest, choć nie wprost, to jednak fakt ten ciężko ukryć, gdy cechy swojej rasy się potwierdza z każdą kolejną minutą burzy mózgowej, zwięzłej paplaniny słownej i przez kwestię wyglądu..
    Przyjmę sobie, tak zupełnie nienagannie, że obserwację poczynań właścicielki obdartego sukna Laleczka kontynuowała sobie dalej. Nie wiem szczerze jak czujny to jest obserwator, ale miała szanse zauważyć, że rzeźbiarka co inne otwarcie prezentuje, a co inne, skrycie, sobie planuje. Co tu dużo oszukiwać - walka umysłów trwała w najlepsze. Opętańczy mrok złożył dłonie za pleckami, trzymając w nich zupełnie nic poza planowanym uderzeniem. Ta pustka porwała dłonie w szaleńczy tan, wraz z biodrami, ramionami i innymi sąsiednimi stawami, uderzając twardą wewnętrzną nasadą dłoni w bliższą im łydkę, a następnie zaciskając się jakby w uścisku węża na nodze i zaciągając ją całą siłą wprzód, wdrażając w rzeczywistość pobawienie równowagi. Biedna… będzie musiała się zmagać z pierwszymi problemami, na które myślenia wkrótce może nawet nie nastarczyć. Co podczas tego manewru było zauważalne, to niezrozumienie i szok, błyszczące w błękitnych oczach Cynthii. Ta dobra dziewczynka była całkowicie i niezaprzeczalnie zaskoczona czynami swojego ciała, których nie mogła przerwać. Źrenice na tyle się rozpalały w domieszce błękitu, zdartego z pogodnego nieba, że łatwo było to zauważyć. Tak gwałtowny atak wymagałby znacznie innej reakcji, skrajnie przeciwnej, o czym nie było ani mowy, ani widoku, ani czegokolwiek innego. Jej umysł był targany sztormem, został w strzępach jak jej sukienka. A jedno i drugie miało swoje powiązanie – brutalne… o czym nie chce mi się nawet pisać.
    Laleczka
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 1 Sierpień 2013, 20:44   

    „Przeszkoda” zachowywała się drętwo, nawet drętwiej niż Laleczka, czym jeszcze bardziej przypominała faktyczna przeszkodę, typu zwalone drzewo, czy cokolwiek innego, co mogłoby zagrodzić drogę. Właściwie nic więc dziwnego, że w ten sposób Laura ja określiła, lecz jednakże jeśli faktycznie snulibyśmy rozważania na ten temat, z pewnością łatwo i szybko doszlibyśmy do wniosku, iż nie miała na myśli niczego złego, jej wypowiedź w żadnym wypadku nie miała być złośliwą, a łowa, które w niej użyła apelowały nie do cielesności napotkanej osoby, ale do faktu tego, co właśnie robiła. A co robiła? Znalazła się na trasie Laleczki i, teoretycznie, zawadzała, ponieważ marionetka nie mogła uczynić ani kroku do przodu, nie potykając się o nią. Minięcia nie liczę. Mimo wszystko wolała nie tracić kontaktu ze ścianą. Gdyby zaś miała życzenie Cynthię ominąć, zawsze zwiększało się prawdopodobieństwo upadku w ciemnościach. A poza tym, należała do osób dość ciekawskich, więc w żądnym wypadku nie pozwoliłaby sobie na zostawienie kogoś, kto w najwyraźniej nienajlepszym nastroju przesiadywał w takim miejscu. Jeśliby dowiedziała się, w jakim celu Baśniopisarka to robi, zapewne bez najmniejszych skrupułów zastawiłaby ją tu (no tak, jakby jej towarzystwo faktycznie było w tym momencie niezmiernie potrzebne…), ponieważ po odkryciu swojej „tajemnicy” nie stanowiłaby już tak interesującego obiektu. Chociaż to ostatnie zależy bardziej od tego, co ewentualnie mogłaby Lalce przedstawić.
    W każdym razie, ponieważ Laura nieczęsto spotykała na swojej drodze samotnych, zagradzających ją ludzi, postanowiła niniejszym nie omijać jej, tylko dowiedzieć się czegoś więcej. Nie wyglądała na potwora lalkojada, więc spokojna głowa, Marionetka chyba nie musiała się obawiać jakiejś strasznej tragedii.
    Dziewczyna z początku nie wyglądała na taką, do której szybko cokolwiek by dotarło. Naturalnie nie mam w tym momencie na myśli niedorozwoju psychicznego, czy czegoś w tym rodzaju, ale jej dziwny rodzaj zamyślenia, czy może raczej odrętwienia. Wyglądała jak woskowa lalka, różnica w tym, że żyła. Zachowywała się dość dziwnie, ale iluż dziwaków codziennie spotykamy na swojej drodze? Laura tylko stała i patrzyła, nie odezwała się też więcej ani słowem, czekając, aż być może dziewczynka nareszcie dostrzeże ją i sama cos powie, nie dosłyszała bowiem najwyraźniej tych kilku cichych słów, które wydobyły się z ust Laury. Nareszcie jednak zwróciła uwagę na Lalkę i zadała jej pytanie, więc ta natychmiast odpowiedziała:
    - Nie, Ty nią jesteś. Ja to lalka, spójrz.- zignorowała to, że jest dość ciemno, nie pokazała też niczego, co mogłoby dowieść jej słów, natomiast stała, tak samo jak przedtem, nawet się nie poruszyła, nie licząc szybkiego podniesienia ręki, w celu otwarcia, a potem zamknięcia ust, tak z przyzwyczajenia, żeby mechaniczny głos nie wydobył się zza ust zamkniętych. Mimo wszystko nie zwracała uwagi na to, że towarzyszka z pewnością tego nie dostrzeże, a przynajmniej nie tak szybko.
    Rozmowa prowadzona z pozycji stojącej nie zaliczała się do czynności najwygodniejszych. Laleczka źle się czuła, musząc kierować głowę w dół. Gdyby siedziała, prezentowałaby się jednak jako o wiele niższa, a jakoś niekoniecznie chciała tą głowę unosić. Czuła się – lub czułaby się, gdyby CZUŁA, trochę nieswojo. O, tak jak ja, siedząc na ziemi na korytarzu w szkole muzycznej, kiedy podchodzi jakiś nauczyciel i pyta. Nie wypada siedzieć, ale przecież nie przewidzę tego zdarzenia, więc stać nie będę, to niezbyt wygodne, szczególnie, gdy czeka się dłużej. Jednak ta siedząca przez Laką osoba była dziwaczna. Jej postawa, jej nienaturalne zamyślenie sprawiały, że normalny człowiek w jej pobliżu czułby, iż coś jest nie w porządku. I, przede wszystkim, co ona robi tu sama? Ukrywa się przed kimś, lub czymś…? Nie, raczej nie, nie zdradza objawów zaniepokojenia, jest wręcz nieziemsko spokojna. Jest jej smutno…? Ale przecież nie płacze. Ona po prostu… jest. Taka dziwnie odrętwiała. Laleczka przecież nie miała pojęcia co dzieje się WEWNĄTRZ głowy Cynth, zwracała jedynie uwagę na to co widzi. Oczywiście nie miała najmniejszego zamiaru nikogo pocieszać, czy coś. Przy „narodzinach” nie podarowano jej zdolności poczucia empatii, ani żadnych uczuć, skłaniających człowieka do pochylenia się nad innym i pomocy w miarę własnych, może nieco skromnych – ale jednak – możliwości. Laurą kierowało jedynie zaintrygowanie sytuacją i jej konieczność. Przecież musiała się zatrzymać, to niech się chociaż dowie, dlaczego.
    Zauważyła nagły ruch dłoni, tak niespodziewany i nienaturalny dla nieruchomej, jak ulepionej z wosku postaci z muzeum Madame Tussaud. Nie spodziewała się go – bo jakże spodziewać się czegoś takiego po „rzeźbie”, toteż nie miała szans w porę zareagować, ba, zanim przyjęła do wiadomości, że coś się wydarzyło, kant dłoni uderzył w jej łydkę – czego oczywiście nie poczuła, więc też nie zauważyła. Dłoń za tę łydkę złapała i przewróciła Lalkę. Ta zorientowała się dopiero, gdy świat wokół niej nagle zmienił położenie, a ona swoim dość lekkim, ale przecież jednak, ciałem spadła prosto na Cindy. Nie poczuła nic. Fizycznie i psychicznie. Nawet nie potrafiła się zezłościć, czy przestraszyć – a w tym przypadku z pewnością jej twarda łapka z żywicy syntetycznej wylądowałaby na policzku Cynth (Lalki dobrych manier nikt nigdy nie uczył), albo zatopiła się w jej włosach i odpowiednio mocno w stosunku do winy, wytargałaby je. Ale nie zrobiła tego. I dobrze…
    - Hej. Mogłaś poważnie mnie uszkodzić. Uważaj.- Laleczka odpuściła już sobie dodanie „bachorze” do swojej wypowiedzi. Nie znała tej osoby. Może zirytowała ją tak stojąc i się gapiąc, a może miała ona jakieś poważne problemy? Mimo wszystko zdecydowała, że to karygodne zachowanie można jej jakoś wybaczyć, nawet jeśli będzie to właśnie ostatnie wybaczone. Ale będzie. Łapką wsparła się na ramieniu Cynthii, usiadła „w kucki” i ignorując na razie dalsze poczynania towarzyszki, poczęła oglądać dokładnie wszystkie swoje części ciała, w poszukiwaniu ewentualnych zadrapań, czy odprysków. Oby się takie nie znalazły. Dla dobra Baśniopisarki.
    Jej pozbawiona wszelkich emocji reakcja była naturalnie efektem nieczucia. Całe szczęście, że tym razem też nie była człowiekiem. Wolała panowanie nad sobą, możliwość odniesienia się do sytuacji jak najbardziej obiektywnie. Jednocześnie przestała zwracać uwagę na wszystko wokół siebie – siebie nie licząc, ponieważ była zbyt egoistyczna, aby czyjeś potrzeby przekładać ponad swoje.
    Wyświetl posty z ostatnich:   
    Po drugiej stronie krzywego zwierciadła... Strona Główna
    Odpowiedz do tematu
    Nie możesz pisać nowych tematów
    Możesz odpowiadać w tematach
    Nie możesz zmieniać swoich postów
    Nie możesz usuwać swoich postów
    Nie możesz głosować w ankietach
    Nie możesz załączać plików na tym forum
    Możesz ściągać załączniki na tym forum
    Dodaj temat do Ulubionych
    Wersja do druku

    Skocz do:  



    Copyrights © by Spectrofobia Team
    Wygląd projektu Oleandra. Bardzo dziękujemy Noritoshiemu za pomoc przy kodowaniu.

    Forum chronione jest prawami autorskimi!
    Zakaz kopiowania i rozpowszechniania całości bądź części forum bez zgody jego twórców. Dotyczy także kodów graficznych!

    Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
    Template AdInfinitum
    Strona wygenerowana w 0,24 sekundy. Zapytań do SQL: 10