• Nie minęło zbyt wiele czasu od rozpoczęcia działalności AKSO, a po całej Otchłani rozniosła się wieść o tajemniczej mgle, w której znikają statki. Czytaj więcej...
  • Wstrząsy naruszyły spokój Morza Łez!
    Odczuwalne są na całym jego obszarze, a także na Herbacianych Łąkach i w Malinowym Lesie.
  • Karciana Szajka została przejęta. Nowa władza obiecuje wielkie zmiany i całkowitą reorganizację ugrupowania. Pilnie poszukiwani są nowi członkowie. Czytaj więcej...
  • Spectrofobia pilnie potrzebuje rąk do pracy! Możecie nam pomóc zgłaszając się na Mistrzów Gry oraz Moderatorów.
Trwające:
  • Skarb Pompei
  • Zmrożone Serce


    Zapisy:
  • Chwilowo brak

    Zawieszone:
  • Brak
  • Drodzy użytkownicy, oficjalnie przenieśliśmy się na nowy serwer!

    SPECTROFOBIA.FORUMPOLISH.COM

    Zapraszamy do zapoznania się z Uśrednionym Przelicznikiem Waluty. Mamy nadzieję, że przybliży on nieco realia Krainy Luster i Szkarłatnej Otchłani.

    Zimowa Liga Wyzwań Fabularnych nadeszła. Ponownie zapraszamy też na Wieści z Trzech Światów - kanoniczne zdarzenia z okolic Lustra i Glasville. Strzeżcie się mrocznych kopuł Czarnodnia i nieznanego wirusa!

    W Kompendium pojawił się chronologiczny zapis przebiegu I wojny pomiędzy Ludźmi i KL. Zainteresowanych zapraszamy do lektury.

    Drodzy Gracze, uważajcie z nadawaniem swoim postaciom chorób psychicznych, takich jak schizofrenia czy rozdwojenie jaźni (i wiele innych). Pamiętajcie, że nie są one tylko ładnym dodatkiem ubarwiającym postać, a sporym obciążeniem i MG może wykorzystać je przeciwko Wam na fabule. Radzimy więc dwa razy się zastanowić, zanim zdecydujecie się na takie posunięcie.

    Pilnie poszukujemy Moderatorów i Mistrzów Gry. Jeżeli ktoś rozważa zgłoszenie się, niech czym prędzej napisze w odpowiednim temacie (linki podane w polu Warte uwagi).

    ***

    Drodzy użytkownicy z multikontami!
    Administracja prosi, by wszystkie postaci odwiedzać systematycznie. Jeżeli nie jest się w stanie pisać wszystkimi na fabule, to chociaż raz na parę dni posta w Hyde Park
    .
    Marionetki – otwarte
    Kapelusznicy – otwarte
    Cienie – otwarte
    Upiorna Arystokracja – otwarte
    Lunatycy – otwarte
    Ludzie – otwarte
    Opętańcy – otwarte
    Marionetkarze – otwarte
    Dachowcy – otwarte
    Cyrkowcy – otwarte
    Baśniopisarze – otwarte
    Szklani Ludzie – otwarte
    Strachy – otwarte
    Senne Zjawy – otwarte
    Postaci Specjalne – otwarte

    Ponieważ cierpimy na deficyt Ludzi, każda postać tej rasy otrzyma na start magiczny przedmiot. Jaki to będzie upominek, zależy od jakości Karty Postaci.



    » Morze Łez » Muszlowy Zamek
    Poprzedni temat :: Następny temat
    Autor Wiadomość
     



    Topielica

    Karciana Szajka: Pik
    Godność: Anastasia Hebi Charlton
    Wiek: martwi czasu nie liczą
    Rasa: Martwy kot. Strach
    Lubi: zazdrość, bestie, różne dziwadła, określać wszystko uroczym
    Nie lubi: wody, ptaków, świata ludzi
    Wzrost / waga: 169 cm/47 kg
    Aktualny ubiór: fabuła: https://i.imgur.com/bkCCiaT.jpg rozpuszczone włosy, srebrny łańcuszek z wisiorkiem w kształcie pika
    Znaki szczególne: kocie uszy, ogon, po trzy siekacze w każdej ćwiartce uzębienia, dłuższe kły, blizna na szyi.
    Zawód: miłosny
    Pan / Sługa: - / Mirana
    Pod ręką: fabuła: Bezdenna sakwa, a w niej wszystko, czego dusza zapragnie + z magicznych: Bursztynowy kompas, Czarodziejska wstęga, Animicus. Furbo, sztylet.
    Broń: sztylet http://i.imgur.com/iJELfXH.jpg
    Bestia: Furbo (Brzask), Schedel (Ceset)
    Nagrody: Umbraculum, Latająca Miotła, Animicus, Bursztynowy Kompas, Czarodziejska Wstęga, Kamień Duszy, Lustrzany Pierścień, Generis Collare, Bezdenna Sakwa, Zegarmistrzowski przysmak (5 szt.), Kosmata Brosza, Blaszka Zmartwienia, Rubinowe Serce, Tęczowa Różdżka, Korale Zamiarne, Cukrowe Berło, Bolerko-niewidko, Krwawa Broszka
    Stan zdrowia: przeziębiona, ha!
    Kryształ: 2,7g (nieoszlifowany)
    SPECJALNE: Mistrz Gry (okres próbny) | Odkrywca Drugiej Strony Lustra
    Dołączyła: 09 Mar 2014
    Posty: 535
    Wysłany: 11 Luty 2016, 21:35   Muszlowy Zamek



    Muszlowy zamek osadzony jest między wysokimi, skalistymi klifami. Jego dolna część zalewana jest falującą wodą Morza Łez, czasem nawet pochłaniającą jego wyższe segmenty. Nie ma możliwości, by nie zauważyć go od strony morza, lecz z lądu już trudniej. Bowiem większość okolicy usłana jest trudno przestępnymi, większymi i mniejszymi górami o spiczastych zakończeniach, a one idealnie osłaniają ledwie wystający nad nimi szczyt budowli – o ile można ją tak nazwać, bo przecież to do złudzenia przypominająca pałac gigantyczna muszla.
    Pływający na statkach twierdzą, że w drobnych oknach palą się światła, że ktoś ją zamieszkuje i w gruncie rzeczy ma rację. Niewielu o nich słyszało, jeszcze mniej ich widziało, lecz to ród karłowatych istot humanoidalnych. Zgarbionych, o absolutnie czarnych gałkach ocznych i lekko wydłużonych… pyskach, niczym u konia. Przed wieloma nieproszonymi gośćmi zwyczajnie się chowają, jednak służą pomocą każdemu potrzebującemu, w zamian zwykle oczekując przysługi – czego w prost nie przyznają.
    Zamek w całości stworzony jest z odpowiednich wyżłobień w muszli, które utworzyły kilka pięter, komnaty, a nawet i schody wijące się przez całą długość, choć te już przypisuje się działaniu istot, niźli środowiska.
    Na dole, w miejscu, które podczas przypływów jest zalane znajduje się krypta. Pomieszczenie osadzone pod ziemią ponoć bywało schronieniem dla twórcy Morza Łez, olbrzymiego stwora, który wedle przesądów, nieudobruchany wciąż potrafi dać o sobie znać okolicy.
    A może to już całkiem inny osobnik?
    _________________
     



    Topielica

    Karciana Szajka: Pik
    Godność: Anastasia Hebi Charlton
    Wiek: martwi czasu nie liczą
    Rasa: Martwy kot. Strach
    Lubi: zazdrość, bestie, różne dziwadła, określać wszystko uroczym
    Nie lubi: wody, ptaków, świata ludzi
    Wzrost / waga: 169 cm/47 kg
    Aktualny ubiór: fabuła: https://i.imgur.com/bkCCiaT.jpg rozpuszczone włosy, srebrny łańcuszek z wisiorkiem w kształcie pika
    Znaki szczególne: kocie uszy, ogon, po trzy siekacze w każdej ćwiartce uzębienia, dłuższe kły, blizna na szyi.
    Zawód: miłosny
    Pan / Sługa: - / Mirana
    Pod ręką: fabuła: Bezdenna sakwa, a w niej wszystko, czego dusza zapragnie + z magicznych: Bursztynowy kompas, Czarodziejska wstęga, Animicus. Furbo, sztylet.
    Broń: sztylet http://i.imgur.com/iJELfXH.jpg
    Bestia: Furbo (Brzask), Schedel (Ceset)
    Nagrody: Umbraculum, Latająca Miotła, Animicus, Bursztynowy Kompas, Czarodziejska Wstęga, Kamień Duszy, Lustrzany Pierścień, Generis Collare, Bezdenna Sakwa, Zegarmistrzowski przysmak (5 szt.), Kosmata Brosza, Blaszka Zmartwienia, Rubinowe Serce, Tęczowa Różdżka, Korale Zamiarne, Cukrowe Berło, Bolerko-niewidko, Krwawa Broszka
    Stan zdrowia: przeziębiona, ha!
    Kryształ: 2,7g (nieoszlifowany)
    SPECJALNE: Mistrz Gry (okres próbny) | Odkrywca Drugiej Strony Lustra
    Dołączyła: 09 Mar 2014
    Posty: 535
    Wysłany: 11 Luty 2016, 21:37   

    - Obudziła się. – Usłyszała cicho, jakby przez oddzielający ją od mówiącego mur. Czy osadzili ją w zbiorniku z wodą? W głowie jej szumiało, docierające dźwięki były zniekształcone, coś przygniatało ją – czy to ciśnienie? Oddech był chrapliwy, suchość w gardle uniemożliwiała odpowiedź, a powieki, choć tak usilnie pragnęła je otworzyć, były głuche na rozkazy, niewzruszone pozostawały zamknięte. Gdzie jestem? Nawet umierając nie czuła się tak koszmarnie, więc czy było to już śmiercią ostateczną? Dlaczego? Czuła ból w ciele, pulsował niemiłosiernie, a przy próbie poruszenia żałowała, że ktoś nie odłączył jej receptorów odczuwania go.
    Sięgnęła pamięcią wstecz. Coś do tego przecież doprowadziło! Lecz zamiast przypominać sobie całość zdarzeń, przed oczami stanęło jej jedynie nieznane zwierzę, może człowiek… Człowiekozwierz. Później był wrzask, tak głośny i rozpaczliwy, że nie poznawała wtedy, iż należy do niej samej. Jeszcze więcej bólu, własnego cierpienia. Krew się sączyła, zostawały po niej mokre, szkarłatne ścieżki. Nie miała pojęcia, gdzie ją wywiało, lecz nie chciała dłużej pozostawać w tym miejscu. Wtedy… Tak. To był Ceset, krążył wokół niej chyba sam nie dowierzając, jaki wrak z człowieka może pozostać. Ale ona nie miała lustra. I dobrze, bardzo dobrze. Jej twarz przypominała pole bitwy; poparzenia, opuchlizna i wiele ran zdobiły ją od góry do dołu. Zupełnie jak resztę ciała. Przeczołgała się, czując niby odrętwienie w prawej ręce. Nie patrzyła na nią, nie chciała wiedzieć, cóż stworzenie jej uczyniło. Gdyby mogła, bałaby się. Panikowała. Trzęsła całym ciałem, kuląc i zniechęcając do dalszego działania. Ale jedyne, co czyniła to płakała. Gorzkie korale łez spływały po jej polikach, piekły świeże rany, a ona tylko łkała, pociągała nosem i parła na przód, jak najdalej od tego piekła, dopóki nie zemdlała.
    Schedel jednak czuwał, szczególnie wtedy, kiedy kilka drobnych niewysokich istot humanoidalnych zebrało się w bliskiej odległości, powoli zbliżali się, szeptali coś między sobą, a jeden z nich wyszedł na przód.
    - Ona umrze. My pomożemy. – To wystarczyło. Każdy przejaw pomocy się liczył, choć kościany – jak na ironię – towarzysz patrzył każdemu z nich na ręce.
    Przenieśli kotkę do miejsca, które zamieszkiwali, a które wcale nie pasowało do takiej gromadki – olbrzymiej muszli umieszczonej między skałami nad Morzem Łez. Była ona zarazem zamkiem.
    Niziołki natychmiast skrzyknęły swoich towarzyszy, sala zapełniła się prawie po brzegi. Wszyscy chórem przekrzykiwali się, a pojedyncze słowa, które dało się wyłapać odnosiły się do „przebudzenia tajemniczych zwierząt” oraz „ratowania pozostałych szczątek”. Przez szczątki chyba mieli na myśli Straszkę.
    Umieścili ją w jednej z komnat. Stukot drewnianej laski uciszył zbiorowisko. Rozstąpili się niczym morze okiełznane przez Mojżesza. Sapiący staruszek z brodą siwą, sięgającą jeszcze długo za nim samym, szedł przez całą długość sali. Reszta go słuchała, miał wśród nich szacunek, z czego bez wahania korzystał. Wydawało się, że sam jeden znał jakąkolwiek magię lub tylko on umiał zająć się obrażeniami. Pokierował jednak resztę po lecznicze mikstury, mieszanki, maści, okłady, coś uśmierzającego ból, coś chłodzącego. Dyrygował dopóki nie wyciągnął pomarszczonych dłoni nad ciało kotki, a cisza znów zapadła. I tylko kłapanie kościanych pysków Schedela ją przerwywało.
    Zielone światło błysnęło oślepiająco, niezrozumiały bełkot, wydobywał się z jego ust. Sapał, charczał, na jego czole pojawiło się jeszcze więcej zmarszczek i kilka kropel potu. Ton głosu stopniowo przybierał na natężeniu, a kiedy wybrzmiało najgłośniejsze słowo – blask zniknął.
    Starzec odszedł bez słowa, by sprawnie stery przejęły kolejne grupy. Nakładali na nią wymyślne specyfiki, śmierdzące, o dziwnej zielonkawej barwie. Wlewali płyny do jej ust, choć sami się przy tym krzywili. I tak wkoło. Zaglądał też starzec, który dwukrotnie powtórzył czynność, a za ostatnim pokręcił głową, jąkającym głosem obwieszczając, iż kości jej nie wyczaruje. Niziołki pracy nie zaprzestały, szum trwał nadal, aż do teraz, gdy kotka odzyskała przytomność.
    - Nie ruszaj. Jeszcze nie czas.
    - Co się… stało? Gdzie, gdzie…? – Słowa grzęzły w gardle. Czuła, jak łzy znów napływają jej do oczu, żołądek podchodził do gardła, po czym zmusił obolałe ciało do poruszenia, by móc opróżnić swoją zawartość.
    - To leki. Nie ruszaj kilka dni.
    Dopiero teraz na nich spojrzała, dopiero teraz poczuła jak dziwnie, prawie w ogóle, porusza swoją prawą ręką. Nie znała małych ludzi, a oni najwyraźniej nie znali jej. To bardzo dobrze, tym jeszcze nie zdążyła podpaść i miała na czyje wsparcie na świecie liczyć.
    Usłuchała, czując w jakim stanie jest jej ciało. Ułożyła się ponownie na plecach, a kuracja mieszankami trwała kolejne dni. Nie walczyli już o jej życie, chcieli pozbyć się śladów, głównie po oparzeniach oraz ranach ciętych.

    Po czterech dniach wstała z łóżka. Tu pojawiła się przed nią kolejna kuracja, bowiem osłabiony nieużywany organizm niekiedy odmawiał posłuszeństwa. Uczyła się również na nowo posługiwać ręką w bardzo ograniczonym zakresie. Przeklinała cholerstwo, które wyrwało jej kość, obiecując sobie, że załatwi je przy następnej okazji. A ona miała nadejść dość szybko – w założeniach Topielicy. Nie wyobrażała sobie życia w takim stanie, nie mogło tak być! Za złe miała sobie uczestniczenie w tym zamieszaniu, za złe miała Eliotowi, że tak późno zdecydował się stanąć z nią w jednym szeregu, za złe miała Kejko, że kotka posiadała czelność ratowania Gwiazdy. W głębokim poważaniu miała, co stało się z nimi wszystkimi, czy świat naprawdę został tylko wspomnieniem, choć jak widziała przez okna komnaty – miał się całkiem dobrze. Tyle że od ciągłego spoglądania w morze znów ją mdliło. Musiała odejść, gdy tylko stanie na siłach, taki… wypis na własne żądanie. Wypadało jednak odwdzięczyć się tym stworzonkom. Co jak co, ale uratowanie własnego życia potrafiła docenić.

    Następnego dnia przez drzwi pokoju wbiegło coś, co nie było widoczne, ale być musiało, bo plątało się przy sinozielonych nogach Hebi.
    - Brzask, nya. – Oczy błysnęły jej na widok chowańca, któremu jednak udało się odnaleźć do niej drogę. To także przypominało o pozostawionej w Lehlace Miranie oraz o celu jej podróży. Ileż to czasu przeleciało przez palce! To chyba odpowiedni dzień, by odejść.
    Usiadła przy niewielkim stoliku, wyciągnęła dwa pergaminy i pióro, a do wieczora zeszło jej pisanie. Szczególnie jednego z listów. Jakie to szczęście, że była leworęczna, nie musiała się z tym babrać przez tydzień lub prosić o pomoc jednego z karłów, którzy nawet nie wiedzieć, czy potrafili pisać.
    Jeden z nich, ten dłużej pisany przymocowała solidnie do łapy Furbo.
    - Zrobiłeś zwiad, o który cię prosiłam? Wiesz, dokąd się udać? Przekaż mu ten list, nikomu innemu. Bądź niewidoczny, nya. I wróć najszybciej, jak się da. Jeśli będzie chciał odpisać, zaczekaj, ale jeśli będzie zwlekał, po prostu odejdź. Nie pozwól się śledzić. To nie my mamy paść ofiarą. Nyahaha. – Zwierz słuchał z szeroko otwartymi, mądrymi oczami, po czym zniknął z widoczności, drzwi znów zaskrzypiały, a łapy coraz ciszej obijały się o posadzkę.
    Ona również zmieniła pomieszczenie. Potrafiła wyczuć te obrzydlistwa na odległość. Ptaki. Okropne.
    Ale nie odważyła się wejść do czegoś na podobieństwo ptaszarni. Zwróciła się do jednego z niziołków, którego najczęściej widywała. Krępy, rudy, piegowaty – nie trudno go było przeoczyć. Ważne, że zgodził się przesłać drugi z listów, mający powędrować prosto do Lehlaki. Nuż Mirana wciąż tam… zapuszcza korzenie.
    Zaczęła krążyć korytarzami, aby odnaleźć tego starca. On powie, w jaki sposób może się odwdzięczyć, musi być coś, co można dla nich zrobić, nawet bez sprawnej jednej ręki.

    Wróciła do łóżka po usłyszeniu pożądanej odpowiedzi. Ale nie zasnęła, myślała, dopóki nie nastał nowy dzień, mgłą witający wynurzające się zza Morza Łez słońce.
    Wyciągnęła odpowiedni strój, uczesała włosy w krzywy warkocz, a Schedel, który pozostał, znów niespokojnie się poruszał, a niesprawną rękę umieściła na chuście, która imitować miała temblak.
    - Ciiii. Będzie dobrze. Już teraz nie wpakujemy się w żadne, nya, kłopoty. – Bestia chyba bardziej wolała mieć problemy, niż żyć w stagnacji, dlatego niecierpliwie czekała na zejście w dół muszli, do krypt.
    Anastasia wyszła na główną halę.
    _________________
     



    Zmarły

    Karciana Szajka: Walet
    Godność: Aaron (Aron) Wels alias Amon
    Wiek: 27
    Rasa: Lunatyk
    Lubi: nadmorskie zamki, latarnie, przyglądać się torturom, nazywać siebie Władcą Czasu
    Nie lubi: lekceważenia czasu
    Wzrost / waga: 190cm / 86kg
    Aktualny ubiór: Czarny frak z gustowną, grafitową koszulą w jasne prążki i zgrabny, acz wyrazisty w swojej formie, ciemny cylinder.
    Znaki szczególne: białe włosy, czarne oczy, obcowanie z kapeluszami i zegarami
    Zawód: Latarnik
    Pan / Sługa: - / Doll
    Pod ręką: 1/2 blaszki zmartwienia
    Dołączył: 21 Lip 2014
    Posty: 480
    Ostrzeżeń:
     1/3/3
    Wysłany: 13 Luty 2016, 14:12   

    Jeden z kapryśnych karłów uznał za konieczne wzięcie cząstki z posiadanego przez ledwie żywą ekwipunku. Jego łupem padł kryształ, którego część odłamał ostrzem i uchował dla siebie (1,0g), licząc, że nie jest zwykłym szlachetnym kamieniem. Słyszał bowiem o magicznych kryształach. Anastasia niekoniecznie może pamiętać o tym, że miała go ilościowo więcej, lecz na pewno zapadł jej w pamięci ten jeden człowiek, patrzący na nią spode łba, nieufnie, a wewnętrznie jakby śmiejący się z jej niemocy.
    Problem w tym, że jest jednym że straży i odebranie mu własności równoznaczne jest ze sprawieniem sobie kłopotów.
    A ponadto nikt nie zamierza wypuścić jej z zamku bez należytego w ich oczach opłacenia za opiekę; za uratowanie jej życia. Odnaleziony starzec powiedział jej, że w krypcie zamku znajduje się nieciekawa istota, którą jeśli znajdzie i zabije, to zapewni sobie spokojnie wyjście z zamku. Owa ponoć posiada wiele głów i ciało smoka, choć mowa także jest i o tym, że posiada skorupę żółwia. Niewielu bowiem istotę widziało, a w ciemnościach często nie widzi się tego, co powinno. Suma summarum, może zabrać swoją własność i uciec, albo zabić potwora, żądać zwrotu części kryształu i wyjść wolno. Ale przedtem może warto sobie pozwiedzać zamek?

    //Pisz sobie wygodnie i swobodnie. Wtrącę się, gdy coś mi się nie spodoba.
    _________________


    x x x x
     



    Snajper

    Organizacja MORIA: Zwiadowca
    Wiek: 26 lat
    Rasa: Człowiek
    Lubi: Papierosy, pewny strzał, walc
    Nie lubi: Fuszerka, zmienny wiatr, małe pieski
    Wzrost / waga: 184 cm/72 kg
    Aktualny ubiór: Czarny płaszcz, kamizelka, koszula, czarne spodnie
    Zawód: Wolny strzelec, dosłownie
    Pod ręką: Fabuła: Zegarek, krzyżyk MORII, paczka papierosów, zapalniczka Zippo, dwa glowsticki, zapasowa amunicja, celownik optyczny Schmidt-Bender 2,5-10 x 56
    Broń: Thompson Contender, Walther WA 2000, NRS-2
    Stan zdrowia: Optymalny
    Dołączył: 01 Lis 2015
    Posty: 269
    Wysłany: 13 Luty 2016, 16:31   

    Simon już trzecią z rzędu wizytę w Krainie Luster poświęcił na obserwację z ukrycia tej bardzo dziwnej budowli - a może nie budowli, tylko naturalnego tworu? - jaką był Muszlowy Zamek. Przenosił się w jego okolicę, znajdował sobie wygodne, odpowiednio ukryte dla obserwatorów z zewnątrz miejsce, rozkładał się tam ze sprzętem i czekał jakiś czas, lustrując otoczenie przez lunetę karabinu. Na zewnątrz nie zmieniało się przez ten czas nic oprócz poziomu wody wraz z przypływem i odpływem; pozornie ani żywej duszy, ale zamek nie był opuszczony, co do tego Simon nie miał wątpliwości - w oknach czasami dało się dostrzec światło. Za tą trzecią wizytą postanowił posunąć się dalej niż tylko do obserwacji - postanowił wejść do środka.
    Skąd ta decyzja? Nieodpartą pokusą dla zwiadowcy okazała się niewielka łódź, właściwie szalupa, którą ktoś zostawił na brzegu. W środku były nawet wiosła - takiej okazji Quinn przepuścić nie mógł. Przewiesił przez ramię karabin i ostrożnie zbliżył się do łódki, mając nadzieję, że nie wyskoczy na niego nagle jej rozwścieczony właściciel. Nic takiego się nie stało: nieniepokojony, snajper zepchnął środek transportu na wodę, wskoczył doń i zaczął żmudnie wiosłować w kierunku zamku.
    Miał szczęście, wiatru praktycznie nie było, a co za tym idzie - tafla morza była niemal gładka, fale łagodne i nieprzeszkadzające w żegludze. Nie zajęło długo dotarcie do skalnej ściany w której, jak Simon już wcześniej zaobserwował z bezpiecznego ukrycia, wyżłobienia i niewielkie półki były gęsto rozrzucone. Wymarzone miejsce do wspinaczki, nawet dla niego, nie będącego szczególnie doświadczonym alpinistą.
    Skały bliżej poziomu wody były wilgotne i śliskie, więc musiał bardzo uważać, ale im wyżej tym było łatwiej; punkty oparcia znajdował bez trudu, a na lęk wysokości nie cierpiał nigdy; posuwał się w górę w raźnym tempie, by w końcu znaleźć się w miejscu, z którego mógł zejść na powierzchnię muszli. Zamek, jak się okazywało, nie było trudno zinfiltrować.
    Nadal nie dostrzegał dookoła żywej duszy, ale i tak przylgnął do pobliskiej ściany, by zastanowić się nad dalszym postępowaniem. Nie deliberował długo; chciał dostać się do środka, pomyszkować tam, znaleźć coś wartego uwagi i dać drapaka. Plan, to prawda, ryzykancki, ale tego dnia Simon był w wyjątkowo brawurowym nastroju.
    Poruszając się bezszelestnie jak nocny ptak, dotarł do drzwi prowadzących wgłąb zamku. Odczekał dziesięć uderzeń serca, tak dla zupełnej pewności, że w pobliżu nikogo nie ma i delikatnie, bardzo powoli uchylił drzwi - były otwarte. Obrzucił spojrzeniem to, co znajdowało się za nimi - spora hala, na pierwszy rzut oka opustoszała. Prędko przestąpił próg i równie delikatnie, co otworzył, zamknął drzwi za sobą - tak, by nie wydały najlżejszego dźwięku. Poprawił karabin na ramieniu i rozejrzał się uważniej.
    Po przeciwnej stronie głównej hali pojawił się ktoś inny. Simon błyskawicznie ukrył się za jednym z filarów, podpierających sklepienie i ostrożnie wychylił się, by widzieć tą drugą osobę. Sokole oko pozwoliło mu dostrzec średniego wzrostu dziewczynę o czarnych włosach i czarnych, kocich uszach, ubraną bez mała jak żeńskie wcielenie Indiany Jonesa. Rękę miała unieruchomioną w prowizorycznej chyba chuście, ogólnie wydawała się poobijana i w nie najlepszej kondycji zdrowotnej. Towarzyszyły jej dwa, zdecydowanie nie pochodzące ze świata ludzi stworzenia - coś z grubsza przypominającego lisa i jakiś paskudny, wyliniały stwór z wystającymi tu i tak białymi kawałkami kości. Gospodarz? Czy może intruz, tak jak ja? Gdybym miał zgadywać, to chyba to drugie...
    Przesunął przewieszony przez pierś karabin na pasie i ujął go w obie dłonie, myśląc, jak postąpić. Ujawnić się? Śledzić ją? Zlekceważyć i iść w swoją stronę? Koniec końców decyzji podjąć nie musiał, bo została na nim wymuszona. Za drzwiami, którymi wszedł, dały się słyszeć kroki i stało się jasne, że za chwilę ktoś przez te drzwi przejdzie. Niewiele myśląc, Simon przeszedł na drugą stronę filaru, tak, że teraz zasłaniał go on przed oczami tego, kto sto patrzyłby od strony drzwi, za to w żadnym stopniu nie zasłaniał go przed czarnowłosą, humanoidalną kotką.
    - Pst!
    Jeśli Anastasia zechciała zaszczycić go spojrzeniem, Simon przyłożył palec wskazujący do warg, prosząc ją o zachowanie ciszy; następnie wskazał kciukiem drzwi za swoimi plecami, mając nadzieję, że ona domyśli się, że ktoś za chwilę je otworzy. Oby tylko nie wszczęła alarmu na widok uzbrojonego faceta skradającego się po cudzym zamku...
    Kroki nieubłaganie zbliżały się; wkrótce do hali wejdzie ktoś trzeci. Albo coś.
    _________________
     



    Topielica

    Karciana Szajka: Pik
    Godność: Anastasia Hebi Charlton
    Wiek: martwi czasu nie liczą
    Rasa: Martwy kot. Strach
    Lubi: zazdrość, bestie, różne dziwadła, określać wszystko uroczym
    Nie lubi: wody, ptaków, świata ludzi
    Wzrost / waga: 169 cm/47 kg
    Aktualny ubiór: fabuła: https://i.imgur.com/bkCCiaT.jpg rozpuszczone włosy, srebrny łańcuszek z wisiorkiem w kształcie pika
    Znaki szczególne: kocie uszy, ogon, po trzy siekacze w każdej ćwiartce uzębienia, dłuższe kły, blizna na szyi.
    Zawód: miłosny
    Pan / Sługa: - / Mirana
    Pod ręką: fabuła: Bezdenna sakwa, a w niej wszystko, czego dusza zapragnie + z magicznych: Bursztynowy kompas, Czarodziejska wstęga, Animicus. Furbo, sztylet.
    Broń: sztylet http://i.imgur.com/iJELfXH.jpg
    Bestia: Furbo (Brzask), Schedel (Ceset)
    Nagrody: Umbraculum, Latająca Miotła, Animicus, Bursztynowy Kompas, Czarodziejska Wstęga, Kamień Duszy, Lustrzany Pierścień, Generis Collare, Bezdenna Sakwa, Zegarmistrzowski przysmak (5 szt.), Kosmata Brosza, Blaszka Zmartwienia, Rubinowe Serce, Tęczowa Różdżka, Korale Zamiarne, Cukrowe Berło, Bolerko-niewidko, Krwawa Broszka
    Stan zdrowia: przeziębiona, ha!
    Kryształ: 2,7g (nieoszlifowany)
    SPECJALNE: Mistrz Gry (okres próbny) | Odkrywca Drugiej Strony Lustra
    Dołączyła: 09 Mar 2014
    Posty: 535
    Wysłany: 13 Luty 2016, 20:30   

    Anastasia szła z wolna, wsłuchując się z uwielbieniem w delikatny stukot swoich butów. Choć gwałtowne ruchy wciąż sprawiały jej ból, ogon nie chciał spokojnie usiedzieć na miejscu. Nie czuła się w pełni bezpieczna i stanowczo nienawidziła takich momentów, a warto podkreślić, że często się one nie zdarzały. Na domiar złego zawodziły również jej kocie zmysły, węch nie był tak sprawny, słuch także. No i ta przeklęta ręka…
    Nic więc dziwnego, że nie zauważyła wcześniej wtargnięcia do zamku kogoś, kto do niziołków się nie zaliczał, a kogo zamiarów znać nie miała prawa. Wędrowała dalej, niczego nieświadoma, bo przecież tutaj miało dojść do spotkania. Lecz nie z Simonem.
    Dłoń nerwowo drgnęła, gotowa sięgnąć po sztylet, jeśli sytuacja zacznie tego wymagać, czoło przyozdobiła brzydka zmarszczka zdecydowanie ujmująca jej uroku, a wychodzące na światło dzienne kły również miały ostrzec nowego gościa, który ni stąd ni zowąd wynurzył się zza filara. Od razu dostrzegła broń, mężczyzna nieszczególnie ją krył, a dało to wiele do myślenia. Co tu robił, czemu chciał zachować ciszę? Podpadł tym stworkom, a może krył się przed kimś jeszcze? Jego też wysłali do krypty?
    Ach, jakże on ładnie pachniał! Niczym podsunięty jej pod nos talerz z najbardziej wyszukanymi smakołykami! Po tak długiej przerwie w posilaniu się – bo stworki za kąski nie uchodziły – chętnie zje cokolwiek, co tylko, zapewne, zdrowy emocjonalnie przybysz może jej zaoferować.
    Bez obaw podeszła do niego, lecz w taki sposób by mieć bezproblemową widoczność na wskazane drzwi. Stamtąd wyszedł jeden z udzielających kotce pomocy, na co natychmiast zaśmiała się pod nosem. Jeszcze nie wiedziała, że będzie mieć dziś wiele okazji do śmiechu, nieszczerego, ale zawsze.
    - Bez obaw, nya. – Powiedziała zarówno do Simona, jak i stworka. Dalej kontynuowała będąc zwróconą wyłącznie w stronę mężczyzny. - Jeśli im nie podpadniesz, będziesz bezpieczny. Kim jesteś? Skąd się... – Urwała na widok wlatującego ptaszyska. Wzdrygnęła się, napuszyła ogon, a ciche warknięcie mogło ją albo ośmieszyć albo wywołać zastanowienie. Ptaki. Jak ona ich niecierpiała.
    Już na wstępnie zobaczyła, iż nie jest to ten sam, który został dnia wczorajszego wysłany do Mirany, choć również miał list. Dla niej. Zapominając o całym bożym świecie, odczepiła zawiniątko, rozprostowała, a nieznany zapach dopiero teraz uderzył ze zdwojoną siłą. Okropieństwo.
    Z kolejnymi słowami tekstu, uśmiech na twarzy rósł, aż do punktu kulminacyjnego, kiedy to całym ciałem wstrząsnęła fala donośnego, momentami podobnego do miauczenia kota, śmiechu. Masz ci, zero w niej emocji, a ten cholernik potrafił wywołać coś, jakąś namiastkę, do tego stopnia, że aż musiała otrzeć łzę. Dawno nikt nie poprawił jej tak nastroju, co w jej obecnym położeniu wydawało się pewnego rodzaju wybawieniem. Pan Magiczny, bo przecież musiał to być on, zwyczajnie prosił się o kolejne spotkanie, które jak najbardziej chciała mu zafundować. Stęskniła się, na swój dziki, pokręcony sposób. Ale przecież oboje byli dość osobliwi, brakowało jej widoku lecącego prosto na nią krzesła. Oj tak.
    - Nie szukasz przypadkiem przygód? – Zapytała dość dwuznacznie, gdy wróciła już myślami na ziemię. Nie rejestrowała tego, co działo się w międzyczasie, jednak mały humanoid nie zmienił położenia, czekając aż Hebi ruszy za nim schodami w dół, jak było to umówione.
    _________________
     



    Snajper

    Organizacja MORIA: Zwiadowca
    Wiek: 26 lat
    Rasa: Człowiek
    Lubi: Papierosy, pewny strzał, walc
    Nie lubi: Fuszerka, zmienny wiatr, małe pieski
    Wzrost / waga: 184 cm/72 kg
    Aktualny ubiór: Czarny płaszcz, kamizelka, koszula, czarne spodnie
    Zawód: Wolny strzelec, dosłownie
    Pod ręką: Fabuła: Zegarek, krzyżyk MORII, paczka papierosów, zapalniczka Zippo, dwa glowsticki, zapasowa amunicja, celownik optyczny Schmidt-Bender 2,5-10 x 56
    Broń: Thompson Contender, Walther WA 2000, NRS-2
    Stan zdrowia: Optymalny
    Dołączył: 01 Lis 2015
    Posty: 269
    Wysłany: 13 Luty 2016, 21:44   

    Niefrasobliwe zachowanie kotki początkowo przyprawiła Simona o zimny dreszcz - zaraz zostanie wydany - ale jego obawy szybko zostały rozwiane. Co za gościnne istoty zamieszkują ten zamek... A już cieszył się jak mały chłopiec na trochę zabawy w szpiega!
    - Jeśli im nie podpadnę, to nic mi nie zrobią? Co za nuda - mruknął, przesuwając karabin z powrotem na plecy. - To ja się tu wygłupiam, a oni przyjmują każdego łachmytę z zewnątrz z otwartymi ramionami? Ech, nieważne... Simon Quinn, do usług.
    W pakiecie z nazwiskiem był standardowy, lekki ukłon; okoliczności może i dziwne, ale pozostańmy cywilizowani. Bardzo zresztą na rękę Simonowi było pojawienie się ptaka; nie musiał odpowiadać na więcej pytań dotyczących swojej osoby. Takie pytania zadawane przez istoty z Krainy Luster potrafiły być niezmiernie kłopotliwe - z jednej strony, zdarzają się wśród nich chodzące wykrywacze kłamstw, które z miejsca poznają się na oszustwie i odmówią dalszej rozmowy, z drugiej, jeśli chciałeś być szczery - niemała część tubylców reagowała wyjątkowo mało entuzjastycznie na wieść, że ich partner w konwersacji jest z MORII. Trudno im się zresztą dziwić.
    Quinn uprzejmie zaczekał, aż Anastasia przeczyta list - do głowy by mu nie przyszło zaglądanie do cudzej korespondencji, przynajmniej nie bez wyższej konieczności - a potem, umiejętnie maskując zaskoczenie - aż przebrzmi jej miaukliwy śmiech. Treść listu niewątpliwie setnie ją ubawiła. Dobrze mieć znajomych, którzy potrafią cię rozbawić zawartym w korespondencji żarcikiem.
    - Przejrzałaś mnie. - uśmiechnął się - Właśnie w pogoni za przygodą tutaj przyszedłem. I zdaje się, że jakąś już znalazłem; popraw mnie, jeśli się mylę...
    _________________
     



    Topielica

    Karciana Szajka: Pik
    Godność: Anastasia Hebi Charlton
    Wiek: martwi czasu nie liczą
    Rasa: Martwy kot. Strach
    Lubi: zazdrość, bestie, różne dziwadła, określać wszystko uroczym
    Nie lubi: wody, ptaków, świata ludzi
    Wzrost / waga: 169 cm/47 kg
    Aktualny ubiór: fabuła: https://i.imgur.com/bkCCiaT.jpg rozpuszczone włosy, srebrny łańcuszek z wisiorkiem w kształcie pika
    Znaki szczególne: kocie uszy, ogon, po trzy siekacze w każdej ćwiartce uzębienia, dłuższe kły, blizna na szyi.
    Zawód: miłosny
    Pan / Sługa: - / Mirana
    Pod ręką: fabuła: Bezdenna sakwa, a w niej wszystko, czego dusza zapragnie + z magicznych: Bursztynowy kompas, Czarodziejska wstęga, Animicus. Furbo, sztylet.
    Broń: sztylet http://i.imgur.com/iJELfXH.jpg
    Bestia: Furbo (Brzask), Schedel (Ceset)
    Nagrody: Umbraculum, Latająca Miotła, Animicus, Bursztynowy Kompas, Czarodziejska Wstęga, Kamień Duszy, Lustrzany Pierścień, Generis Collare, Bezdenna Sakwa, Zegarmistrzowski przysmak (5 szt.), Kosmata Brosza, Blaszka Zmartwienia, Rubinowe Serce, Tęczowa Różdżka, Korale Zamiarne, Cukrowe Berło, Bolerko-niewidko, Krwawa Broszka
    Stan zdrowia: przeziębiona, ha!
    Kryształ: 2,7g (nieoszlifowany)
    SPECJALNE: Mistrz Gry (okres próbny) | Odkrywca Drugiej Strony Lustra
    Dołączyła: 09 Mar 2014
    Posty: 535
    Wysłany: 14 Luty 2016, 14:14   

    - Niestety nie czuję się każdym łachmytą z zewnątrz, więc nie jestem w stanie jednoznacznie odpowiedzieć na twoje pytanie. – Ton jej głosu był obojętny, może nawet lekko pretensjonalny, choć uśmiech z twarzy nie znikał. Starała się stwarzać jakieś pozory, dobre pozory, bo przecież stało przed nią niejakie wybawienie. - Jestem Anastasia, nya. – Urzekło ją przedstawienie się Simona, do tego wydawał się przy tym tak pewny siebie, elegancki i pozbawiony krzty lęku, iż kotka chętnie, z nieukrywaną przyjemnością spędzi z nim więcej czasu.
    I wcale nie dlatego, że miała w tym interes! No gdzie tam… Nie była głupia, nawet jeśli w idiotyczne sytuacje się pakowała. Potrafiła ocenić swój stan. Wyglądała źle zewnętrznie, ale i wewnętrznie nie było najlepiej. Zgrywała twardą przed obcym, wgłębi kuląc się przy każdym naruszeniu rany. Pragnęła się jak najszybciej wydostać z zamku, jednak bez oddania przysługi się nie godziło. I nagle z nieba spada uzbrojony Simon Quinn, który wyjawia, że szuka przygód! Nie zadawała więcej niekomfortowych pytań, nie wnikała, to nie miało najmniejszego znaczenia, bo lepiej być nie mogło. Teraz tylko należało to odpowiednio rozegrać, by nie okazało się, że spłacając jeden dług zdobywa drugi… Choć jednego człowieczka z chęcią by schrupała i stawiła mu czoła.
    - W krypcie mieszka sobie coś, czego te stworzenia tolerować dłużej nie chcą. Tak, śmiało można to nazwać przygodą i, jak mi się wydaje, nya, będzie ona w twoim guście. – Głową wskazała na broń. - Właśnie miałam zostać doprowadzona do właściwego miejsca. Może się przyłączysz? Poszukamy przygód razem? Nyahaha! – Znała takich, którzy daliby się pokroić za możliwość spędzenia czasu z niebrzydką kotką. Niestety jednak często jej zachowanie, jej obojętność względem świata, jeśli oczywiście nie posiliła się czymś odpowiednim, działały na niekorzyść. W tym wypadku chyba nie miało to większego znaczenia. Nie siliła się na manipulacyjne cuda, widok posiniaczonej ręki odbierał na to ochotę.
    _________________
     



    Snajper

    Organizacja MORIA: Zwiadowca
    Wiek: 26 lat
    Rasa: Człowiek
    Lubi: Papierosy, pewny strzał, walc
    Nie lubi: Fuszerka, zmienny wiatr, małe pieski
    Wzrost / waga: 184 cm/72 kg
    Aktualny ubiór: Czarny płaszcz, kamizelka, koszula, czarne spodnie
    Zawód: Wolny strzelec, dosłownie
    Pod ręką: Fabuła: Zegarek, krzyżyk MORII, paczka papierosów, zapalniczka Zippo, dwa glowsticki, zapasowa amunicja, celownik optyczny Schmidt-Bender 2,5-10 x 56
    Broń: Thompson Contender, Walther WA 2000, NRS-2
    Stan zdrowia: Optymalny
    Dołączył: 01 Lis 2015
    Posty: 269
    Wysłany: 14 Luty 2016, 15:40   

    - Dwuznaczne odpowiedzi też są dobre - zaznaczył, uśmiechając się pod nosem. Nie uważał się za znawcę serc ludzkich i kocich, ale na ile był w stanie stwierdzić, napotkana w tak ciekawych okolicznościach osoba nie miała nic przeciwko jego towarzystwu. Niemal zapomniane uczucie; ostatnio spotykał się głównie z pogardą i protekcjonalnością z powodu bycia człowiekiem. Zadziwiające, jak obelżywie to słowo potrafi zabrzmieć w ustach jakiegoś wysoko urodzonego rogacza z Krainy Luster... Tym milsza była odmiana.
    - Anastasia. Powiedziałbym, że to piękne imię, ale obawiam się oskarżenia; jeśli nie o molestowanie, to chociaż o lizusostwo.
    Powoli. Tylko się nie zagalopować, uwaga... Kotka nie zachowywała się zbyt kokieteryjnie, ale w głowie Simona i tak płonęła alarmowa lampka. Zawsze miał słabość do kotów i jeszcze większą słabość do brunetek. Pilnuj się.
    Słuchał uważnie raportu sytuacyjnego dotyczącego niechcianej istoty w krypcie Muszlowego Zamku, nie przerywając i analizując otrzymane informacje. Polowanie na potwora? Dopiszcie mnie do listy!
    - Czyżbyś i ty przybyła tutaj w poszukiwaniu przygód i została najęta do poradzenia sobie ze szkodnikiem? Cóż, w każdym razie grubiaństwem byłoby odmówić. Chętnie się przyłączę do wspólnego poszukiwania. Czy wiesz coś więcej na temat tego... stworzenia z krypty? Rozmiar, kształt, preferencje żywieniowe?
    _________________
     



    Topielica

    Karciana Szajka: Pik
    Godność: Anastasia Hebi Charlton
    Wiek: martwi czasu nie liczą
    Rasa: Martwy kot. Strach
    Lubi: zazdrość, bestie, różne dziwadła, określać wszystko uroczym
    Nie lubi: wody, ptaków, świata ludzi
    Wzrost / waga: 169 cm/47 kg
    Aktualny ubiór: fabuła: https://i.imgur.com/bkCCiaT.jpg rozpuszczone włosy, srebrny łańcuszek z wisiorkiem w kształcie pika
    Znaki szczególne: kocie uszy, ogon, po trzy siekacze w każdej ćwiartce uzębienia, dłuższe kły, blizna na szyi.
    Zawód: miłosny
    Pan / Sługa: - / Mirana
    Pod ręką: fabuła: Bezdenna sakwa, a w niej wszystko, czego dusza zapragnie + z magicznych: Bursztynowy kompas, Czarodziejska wstęga, Animicus. Furbo, sztylet.
    Broń: sztylet http://i.imgur.com/iJELfXH.jpg
    Bestia: Furbo (Brzask), Schedel (Ceset)
    Nagrody: Umbraculum, Latająca Miotła, Animicus, Bursztynowy Kompas, Czarodziejska Wstęga, Kamień Duszy, Lustrzany Pierścień, Generis Collare, Bezdenna Sakwa, Zegarmistrzowski przysmak (5 szt.), Kosmata Brosza, Blaszka Zmartwienia, Rubinowe Serce, Tęczowa Różdżka, Korale Zamiarne, Cukrowe Berło, Bolerko-niewidko, Krwawa Broszka
    Stan zdrowia: przeziębiona, ha!
    Kryształ: 2,7g (nieoszlifowany)
    SPECJALNE: Mistrz Gry (okres próbny) | Odkrywca Drugiej Strony Lustra
    Dołączyła: 09 Mar 2014
    Posty: 535
    Wysłany: 15 Luty 2016, 12:23   

    Anastasia nie zdawała sobie jeszcze sprawy z tego, jak bardzo opóźnione docierają do niej pewne nie wprost przekazywane informacje. Cenne informacje. Była przekonana, iż umysł pracował jak należało, znaczy bez większych zarzutów, w jej typowy Anastazjowy sposób. Myliła się.
    - Nie tak łatwo mnie zmolestować, a w razie takiej ewentualności nie będę oskarżać, od razu dam ci do zrozumienia, że granica została wyraźnie przekroczona, nyaha.Póki wyglądasz na smaczny, jeszcze chodzący kąsek, nic ci nie zrobię. Jesteś mi potrzebny, doceń, że nie zabijam na dzień dobry!
    W oczekiwaniu na decyzję Simona, kotka ruszyła się z miejsca. Czuła jak ciężar ciała ciąży jej w nogach, musiała je rozruszać, by przypadkiem znów nie zapomnieć jak się chodzi. Rehabilitacja wciąż trwała.
    Podeszła do niziołka, informując go o swojej gotowości i ewentualnym towarzyszu, ten tylko zlustrował mężczyznę wzrokiem, lecz nie zdawał się mieć przeciwwskazań. A przynajmniej nie mówił o nich otwarcie.
    - Hm. Raczej duże, pewnie nawet całkiem pokaźnych rozmiarów, bliżej nieokreślony wygląd, bo różne pogłoski krążą, choć słyszałam głównie o wielogłowym smoku. – Skupiała się na tym, co starzec dzień wcześniej opowiadał o stworze. - Je… Chyba co znajdzie w morzu, zapewne nie pogardzi zdobyczą pakującą mu się do paszczy. Zapewne magiczny, jak wszyst… Zaraz. – I nadszedł moment, w którym uświadomiła sobie swoją pomyłkę.
    Zamarła, zatrzymała się w pół kroku. Później znów wybuchnęła dzikim, kocim śmiechem, chyba nawet mamrocząc coś o swojej głupocie, a kiedy się uspokoiła, odwróciła do Simona, złote spojrzenie utkwiwszy w broni. Może niewygodne pytania jednak należało zadać? Nie, nie, nie. Nie postępuj znów nierozsądnie. Co jeśli go spłoszysz? Ucieknie i nie pomoże! Szukaj wytłumaczenia, nya!
    - Plotka mówi, że przyczynił się do powstania Morza Łez, jednak to mało prawdopodobne. Gdzie olbrzym zmieściłby się w krypcie? Chodźmy, jeśli wciąż przygoda wydaje się… do przeżycia. – Mogła posądzać go o bycie człowiekiem. Niemagiczna broń przychodziła zza tamtej strony lustra, dlatego ciekawiło ją kim ten cały Simon Quinn jest, że pakował się do paszczy lwa na dodatek uważając to za świetną zabawę. Wariat albo… No właśnie.
    Niziołek poszedł przodem prowadząc do krętych, stromo wijących się w dół schodów. Nie były pierwszej młodości; części stopni brakowało, część wydawała z siebie dziwne dźwięki, które towarzyszą ocieraniu się o siebie dwóch muszli. Z dołu wiało chłodem, wilgoć natychmiast odrzucała Hebi. Po jaką cholerę znów pakowała się do wody?
    Schedel szedł wraz z nimi, jednak nie należał do pieszczochów uwielbiających kręcić się między nogami właściciela. Utrzymywał znaczą odległość, tym samym bacząc na tyły i z zaciekawieniem obserwując trójkę przed nim. Tylko stukot ptasich pazurów przerywał ciszę, dopóki mieszkaniec Muszlowego Zamku nie oznajmił, że dalej radzić muszą sobie sami, że dalej zbyt dla niego niebezpiecznie.
    _________________
     



    Snajper

    Organizacja MORIA: Zwiadowca
    Wiek: 26 lat
    Rasa: Człowiek
    Lubi: Papierosy, pewny strzał, walc
    Nie lubi: Fuszerka, zmienny wiatr, małe pieski
    Wzrost / waga: 184 cm/72 kg
    Aktualny ubiór: Czarny płaszcz, kamizelka, koszula, czarne spodnie
    Zawód: Wolny strzelec, dosłownie
    Pod ręką: Fabuła: Zegarek, krzyżyk MORII, paczka papierosów, zapalniczka Zippo, dwa glowsticki, zapasowa amunicja, celownik optyczny Schmidt-Bender 2,5-10 x 56
    Broń: Thompson Contender, Walther WA 2000, NRS-2
    Stan zdrowia: Optymalny
    Dołączył: 01 Lis 2015
    Posty: 269
    Wysłany: 15 Luty 2016, 14:03   

    - Cieszę się. To pozwoli nam uniknąć ewentualnych nieporozumień.
    Simon stał z tyłu, kiedy Anastasia rozmawiała z mieszkańcem zamku, uważnie słuchając i zapamiętując wszystko, co mogło się przydać. Nie mógł jednak nie zauważyć, że kotka nie wydaje się być w formie na niebezpieczne, eksterminacyjne ekspedycje w nieznane rejony, tym bardziej, że początkowo miała to być samotna ekspedycja. Broni przy sobie nie miała, w każdym razie nie broni z którą można by się porywać na jakieś starożytne potwory z krypt. Chyba, że - i to był najbardziej prawdopodobny wniosek - była znacznie bardziej niebezpieczna, niż się wydawała na pierwszy rzut oka. Simon postanowił o tej konkluzji nie zapominać.
    - Wielogłowy smok, najpewniej mięsożerny, o niezbadanych, ale prawdopodobnie potężnych, magicznych właściwościach... Nic prostszego, prawda? Och, widzę, że pannie Anastasii humor dzisiaj dopisuje...
    To ostatnie było lekko rozbawioną reakcją na drugi już wybuch histerycznego niemal śmiechu Straszki. Co za, hm, ekstrawertyczna osobowość.
    - Przyczynił się do powstania Morza Łez? Bydlę musiało długo płakać... W każdym razie mamy teraz odpływ, więc czas jest dobry.
    Ruszył za Anastasią i ich przewodnikiem, uważając, by nie nadepnąć przypadkiem na ogon towarzyszącej dziewczynie bestii. Mogłoby się to skończyć zapewne odgryzieniem stopy, a nie czuł się w nastroju na utratę żadnej.
    Zaczął żałować, że nie miał ze sobą latarki - idiotyczne niedopatrzenie, zważywszy, że przygotowywał się do infiltracji zamku, powinien więc założyć włóczenie się po ciemnych zakamarkach. Miał, co prawda, zapalniczkę, która może się później okazać pomocna, ale na razie nie planował robić z niej użytku. Patrzył pod nogi; schody wyglądały na wyjątkowo zdradliwe.
    - Pozwolisz, że pójdę przodem - powiedział, kiedy ich niewysoki przewodnik zdecydował się zawrócić, pozostawiając ich własnemu losowi. - Można tutaj paskudnie upaść, no i nie wiemy, co nas czeka na dole.
    Z tymi słowami ustawił się na szpicy, jako straż przednia, i podjął wędrówkę w dół schodów, powoli, uważając, by się nie pośliznąć. Po chwili do głowy przyszło mu coś jeszcze.
    - Masz jakąś broń, Anastasio? Jeśli nie, to mogę ci coś zaoferować... Chyba, że gardzisz takimi środkami, bo spotykałem w waszej Krainie też takich...
    _________________
     



    Topielica

    Karciana Szajka: Pik
    Godność: Anastasia Hebi Charlton
    Wiek: martwi czasu nie liczą
    Rasa: Martwy kot. Strach
    Lubi: zazdrość, bestie, różne dziwadła, określać wszystko uroczym
    Nie lubi: wody, ptaków, świata ludzi
    Wzrost / waga: 169 cm/47 kg
    Aktualny ubiór: fabuła: https://i.imgur.com/bkCCiaT.jpg rozpuszczone włosy, srebrny łańcuszek z wisiorkiem w kształcie pika
    Znaki szczególne: kocie uszy, ogon, po trzy siekacze w każdej ćwiartce uzębienia, dłuższe kły, blizna na szyi.
    Zawód: miłosny
    Pan / Sługa: - / Mirana
    Pod ręką: fabuła: Bezdenna sakwa, a w niej wszystko, czego dusza zapragnie + z magicznych: Bursztynowy kompas, Czarodziejska wstęga, Animicus. Furbo, sztylet.
    Broń: sztylet http://i.imgur.com/iJELfXH.jpg
    Bestia: Furbo (Brzask), Schedel (Ceset)
    Nagrody: Umbraculum, Latająca Miotła, Animicus, Bursztynowy Kompas, Czarodziejska Wstęga, Kamień Duszy, Lustrzany Pierścień, Generis Collare, Bezdenna Sakwa, Zegarmistrzowski przysmak (5 szt.), Kosmata Brosza, Blaszka Zmartwienia, Rubinowe Serce, Tęczowa Różdżka, Korale Zamiarne, Cukrowe Berło, Bolerko-niewidko, Krwawa Broszka
    Stan zdrowia: przeziębiona, ha!
    Kryształ: 2,7g (nieoszlifowany)
    SPECJALNE: Mistrz Gry (okres próbny) | Odkrywca Drugiej Strony Lustra
    Dołączyła: 09 Mar 2014
    Posty: 535
    Wysłany: 15 Luty 2016, 15:20   

    Z każdą kolejną minutą spędzoną razem, Topielica czuła, że uchodzi z niej wszelka ochota ewentualnego uprzykrzania życia Simona. Nie wiedzieć czemu jego pozytywne, wręcz idealnie jej pasujące nastawienie człowieka i jej się udzielało. Może to ze względu na to kim była, a tak wygłodzona nawet nie kontrolowała podkradania innym emocji? Chociaż… Od kiedy to bywała wtedy taka grzeczniutka, opanowana? Owszem napady śmiechu się zdarzały, ale to jedynie ułamek – i to najbezpieczniejszy – jej dziwności. Trafiła się na tyle wyjątkowa duszyczka, że ostrzące się na nią kły, chowały się posłusznie za wargami.
    - Nie codziennie jest się o krok od śmierci, a że to nic przyjemnego, należy się cieszyć. – Wyważyła odpowiednio informacje, jakie przekazywała. Oczywiście dla wtajemniczonych naturalnym było, iż Strachy o umieraniu wiedziały nieco więcej niż przeciętny osobnik.
    Skinęła głową nie mając nic przeciwko, aby poszedł przodem. Normalnie silnie protestowałaby, gdyż kocie zmysły miały się lepiej niż chodzenie na czuja, tym razem zawodziły, a ona nie planowała niepotrzebnego rozlewu krwi wcześniej niż to konieczne. Uważała na swoje kroki, raz nawet zachwiała się czując jak oblepiony śluzem stopień odjeżdża jej spod stopy, a z jedną ręką trudno było zachować właściwą równowagę. Na całe szczęście był jeszcze ogon. A w razie potrzeby nawet dziewięć.
    - A więc jednak, jesteś człowiekiem, nya. – Choć miało to być pytaniem bardziej brzmiało jak zwyczajne stwierdzenie faktów. Nie było w tym szczęścia, zdziwienia czy zawodu, przyjęła fakt jakim był, bo nie wątpiła, że chociaż niemagiczna istota, to wieloma aspektami mogła ją zaskoczyć. - Zazwyczaj moje… Nietypowe dla ludzi umiejętności mi wystarczają. Jedna broń także idzie za nami. Myślę, że dam sobie radę, nawet w tak nieciekawym stanie. – Miała też sztylet, ale on tu chyba blado wypadał.
    (Nie)stety niemiłe wspomnienie momentalnie nią targnęło. Knujący, niebezpieczni ludzie z tamtego świata… Knująca pani Elizabeth, która tylko udawała troskę w spojrzeniu. Przeklęta pani Elizabeth! Przeklęta, która hodowała ją niczym świnkę na rzeź. Kota, idealnego na… eksperymenty.
    Głośno przełknęła ślinę, gdy w gardle niemiłosiernie zaschło, głośny, płytki oddech zapewne dobiegł do uszu Simona, ale nie powinien się martwić, przynajmniej na razie. Panowała nad sobą, nie każdy był przecież panią Elizabeth, ale niektórzy mogli posiadać na ten temat wiedzę.
    - Nie gardzę. Wiem, że dużo szkody, ale i zarazem pożytku może z niej być. Czemu… Nyah. Czemu tu jesteś? Ludzie nie zwykli zapuszczać się do tak odludnych miejsc, gdzie nie wiadomo, co czeka. Musisz wiedzieć, a podaruję ci dziś szczerość za szczerość, że jeśli przyszedłeś złapać sobie magiczne dziwadło, to łatwo w twoje ręce się nie oddam. – Zamiast „łatwo”, na usta cisnęło się „żywa”, lecz nie było już takiej możliwości, aby żywą ktoś miał ją zdobyć.
    Nie zwalniała kroku, chyba, że Simon zmusił ją do zatrzymania. Nie wykonywała żadnych gwałtownych, ani tym bardziej agresywnych ruchów, nie działała na niego żadną ze swoich mocy. Mówiła znów całkowicie obojętnie, echo niosło jej słowa w dal. Póki nie miała większego wachlarza emocji do zaprezentowania, nie robiła tego.
    Schody kończyły się, były coraz bardziej zabłocone, a po ścianach spływały strumyczki wilgoci. Muł oplatał jej buty, mało jednego z nich nie zgubiła. Czy to piętro równające się z poziomem wody? Ciężko było stwierdzić, chociaż fale brzmiały w oddali. Ceset warknął ostrzegawczo, nim kotka postąpiła o kolejny krok do przodu, a to uratowało ją od spadku w dół, gdzie znajdowała się niewielka wyrwa w ziemi, do której swobodnie spływało wędrujące z wodą błoto.
    - Jak ja nienawidzę takich miejsc, nya. – Przed oczami stanęła współpraca z Eliotem. Dość nieowocna, ale przecież świetnie potrafiła współpracować sama ze sobą, prawda? Przystawiła głowę do dziury, nasłuchiwała. - Cisza. To nie napawa mnie optymizmem.
    _________________
     



    Snajper

    Organizacja MORIA: Zwiadowca
    Wiek: 26 lat
    Rasa: Człowiek
    Lubi: Papierosy, pewny strzał, walc
    Nie lubi: Fuszerka, zmienny wiatr, małe pieski
    Wzrost / waga: 184 cm/72 kg
    Aktualny ubiór: Czarny płaszcz, kamizelka, koszula, czarne spodnie
    Zawód: Wolny strzelec, dosłownie
    Pod ręką: Fabuła: Zegarek, krzyżyk MORII, paczka papierosów, zapalniczka Zippo, dwa glowsticki, zapasowa amunicja, celownik optyczny Schmidt-Bender 2,5-10 x 56
    Broń: Thompson Contender, Walther WA 2000, NRS-2
    Stan zdrowia: Optymalny
    Dołączył: 01 Lis 2015
    Posty: 269
    Wysłany: 15 Luty 2016, 16:56   

    Nic przyjemnego, znaczy - nie jest poszukiwaczką adrenaliny i ekstremalnych wrażeń, jak ci wszyscy wspinający się na ośnieżone szczyty bez sprzętu, skaczący z samolotów bez spadochronu i inni, dziwni ludzie. Simon był świadom, że ze swoim pchaniem się do Muszlowego Zamku i przyłączeniem się do tej ryzykownej wyprawy wyglądał na jednego z nich, ale, wbrew pozorom, nie był głupcem.
    - Tak, jestem człowiekiem, ponad wszelką wątpliwość. Wiem, bo sprawdzałem. - nie miał na punkcie swojego człowieczeństwa kompleksów, nie czuł się też gorszy od magicznych istot, nic z tych rzeczy. Dlaczego miałby chcieć mieć skrzydła, albo koci ogon? To, czego potrzebował do wykonywania swojej pracy, natura mu zapewniła - parę dobrych oczu i palec, którym można pociągnąć za spust. Czego więcej może chcieć uczciwy człowiek?
    - Czemu tu jestem? Hmm... Mam ten zamek na oku już od dłuższego czasu, bardzo mnie ciekawiło, co jest w środku, a dzisiaj postanowiłem się przekonać na własne oczy. Złapać sobie magiczne dziwadło? To ciekawe, nie wiedziałem, że wyglądam na handlarza żywym towarem...
    Zerknął na nią przez ramię, przez co o mało nie zleciał ze schodów, zdołał jednak utrzymać równowagę, balansując wyciągniętymi rękami.
    - Uch, psiakrew... Wybacz. Nie, nie będziesz mi się musiała oddawać, ani łatwo, ani trudno! Ja nie jestem z tych, zapewniam.
    Jakoś zapomniał dopowiedzieć, że gdyby dostał takie wytyczne z MORII, to owszem, dałby jej w głowę, związał w kij i zawiózł we wskazane miejsce, nie bacząc na skrupuły. Był, bądź co bądź, profesjonalistą.
    Schody skończyły się, a dalej było spore pomieszczenie wykute w muszli, na tyle spore, że nie było widać przeciwległych ścian. Simon przystanął w błocie, wytężając wzrok, by dostrzec coś w mroku.
    - Anastasio? Co widzą oczy kota?
    _________________
     



    Topielica

    Karciana Szajka: Pik
    Godność: Anastasia Hebi Charlton
    Wiek: martwi czasu nie liczą
    Rasa: Martwy kot. Strach
    Lubi: zazdrość, bestie, różne dziwadła, określać wszystko uroczym
    Nie lubi: wody, ptaków, świata ludzi
    Wzrost / waga: 169 cm/47 kg
    Aktualny ubiór: fabuła: https://i.imgur.com/bkCCiaT.jpg rozpuszczone włosy, srebrny łańcuszek z wisiorkiem w kształcie pika
    Znaki szczególne: kocie uszy, ogon, po trzy siekacze w każdej ćwiartce uzębienia, dłuższe kły, blizna na szyi.
    Zawód: miłosny
    Pan / Sługa: - / Mirana
    Pod ręką: fabuła: Bezdenna sakwa, a w niej wszystko, czego dusza zapragnie + z magicznych: Bursztynowy kompas, Czarodziejska wstęga, Animicus. Furbo, sztylet.
    Broń: sztylet http://i.imgur.com/iJELfXH.jpg
    Bestia: Furbo (Brzask), Schedel (Ceset)
    Nagrody: Umbraculum, Latająca Miotła, Animicus, Bursztynowy Kompas, Czarodziejska Wstęga, Kamień Duszy, Lustrzany Pierścień, Generis Collare, Bezdenna Sakwa, Zegarmistrzowski przysmak (5 szt.), Kosmata Brosza, Blaszka Zmartwienia, Rubinowe Serce, Tęczowa Różdżka, Korale Zamiarne, Cukrowe Berło, Bolerko-niewidko, Krwawa Broszka
    Stan zdrowia: przeziębiona, ha!
    Kryształ: 2,7g (nieoszlifowany)
    SPECJALNE: Mistrz Gry (okres próbny) | Odkrywca Drugiej Strony Lustra
    Dołączyła: 09 Mar 2014
    Posty: 535
    Wysłany: 15 Luty 2016, 19:59   

    Sami w sobie ludzie mniej działali jej na nerwy, niż ich świat. Tam natychmiast dostawała małpiego rozumu. Ale będąc na swoim terenie, nie miała nic przeciwko wspólnemu działaniu. Co więcej był to już drugi człowiek, z którym tak miłe wspomnienia miała, nie licząc Amelii oczywiście.
    - A czy ja wyglądam na kogoś, kto z przyjemnością oderwałby głowę? – Zaśmiała się melodyjnie. Nuż lepiej, aby odebrał to za żart, niż nietypowe skłonności Straszki. - Nie trudno odegrać kogoś, kim się nie jest, nie oszukujmy się, nya.
    Skupiła się przy dziurze, ale ciemności niczego nie ułatwiały. Przynajmniej jeśli chodziło o wzrok, bo słuch niczego niepokojącego nie zarejestrował, ale węch… Nie wiedziała, czy znów ją zwodzi, czy naprawdę rybi zapach mieszał się z krwią oraz czymś słodkim, co do granic możliwości ją urzekło. I była to czyta nienawiść. Nie było już możliwości zawrócić.
    Sięgnęła pod płaszcz w okolice paska, gdzie przyczepiona była sakwa. Chwilę w niej pogrzebała, by nie zdradzać zbyt wiele przed Simonem, po czym w dłoni zamigotały jej dwie kulki o średnicy może siedmiu centymetrów, jednak żarzące się jasnobłękitnym blaskiem. Jedną z nich puściła w dół dziury, a to nie tylko dało jej lepszą możliwość rozejrzenia się, ale także mówiło jaka wysokość ich dzieli od celu.
    - Moje kocie oczy widzą pomieszczenie z dwoma jaskiniami, dużo wody, szczątek ryb, brak stworka, przynajmniej na widoku. Czuć jego uroczą niechęć do nieproszonych gości. A do tego mamy jakieś trzy – cztery metry spadku, chyba nie umrzemy, hm?
    Przeszła się z drugą kulką po poziomie w poszukiwaniu choć jednej wystającej skałki lub czegokolwiek, do czego można by przyczepić linę. Miała już doświadczenie z takim schodzeniem, dlatego wszelkie dobrze podjęte wcześniej decyzje należało powtórzyć.
    Gdy już natknęła się na wystający ze ściany zardzewiały, ale wyglądający na trwały – co sprawdzała – hak, zawiązała jeden koniec, drugi swobodnie spuszczając w dziurę. Zbliżyła się do chowańca, coś wyszeptała (Ale dla braku niedopowiedzeń – nakazała zostać, wciągnąć na górę linę, gdy oni już będą na dole i nie schodzić, jeśli Anastasia nie da wyraźnego znaku. Jeśli jednak zdarzy się tak, iż Ceset przyda się w walce, lina ma znów zawisnąć w otworze.) Przezorny zawsze ubezpieczony.
    - Powinna wytrzymać. Tym razem ja pójdę przodem, żebyś nie miał co do tego wątpliwości, nya. – Kulka znalazła się w jej kieszeni, a gdy tylko chwyciła jedną ręką linę, oplotła ją również nogą, zaasekurowała ogonem i zjechała kawałek, jednak w tej niekomfortowej bezręcznej sytuacji, mniej więcej w połowie zeskoczyła, ponownie taplając buty w obrzydliwej mazi resztek jedzenia i syfu.
    Jeśli Simon również znalazł się na dole i nie miał żadnego ambitniejszego planu, wskazała prawdopodobny korytarz, w którym stwór przebywać powinien i tam też się skierowała.
    - Więc... Jak tam po drugiej stronie ubija się takie cholerstwa? - Ściszyła głos, zastanawiając się nad najlepszym dla siebie sposobem walki.
    _________________
     



    Snajper

    Organizacja MORIA: Zwiadowca
    Wiek: 26 lat
    Rasa: Człowiek
    Lubi: Papierosy, pewny strzał, walc
    Nie lubi: Fuszerka, zmienny wiatr, małe pieski
    Wzrost / waga: 184 cm/72 kg
    Aktualny ubiór: Czarny płaszcz, kamizelka, koszula, czarne spodnie
    Zawód: Wolny strzelec, dosłownie
    Pod ręką: Fabuła: Zegarek, krzyżyk MORII, paczka papierosów, zapalniczka Zippo, dwa glowsticki, zapasowa amunicja, celownik optyczny Schmidt-Bender 2,5-10 x 56
    Broń: Thompson Contender, Walther WA 2000, NRS-2
    Stan zdrowia: Optymalny
    Dołączył: 01 Lis 2015
    Posty: 269
    Wysłany: 15 Luty 2016, 22:41   

    - Och, tak, wyglądasz na kogoś, kto w wolnych chwilach odrywa głowy - mruknął, nie bez zainteresowania przyglądając się poczynaniom Anastasii z sakwą i świetlistymi kulkami. Rzecz jasna, przez ciemność i dyskrecję kotki, nie dostrzegł wiele, ba, zgoła nic, ale przecież nic straconego - przygoda dopiero się zaczyna.
    - Cztery metry? Jeśli czujesz się na siłach...
    Aprobującym skinieniem głowy skwitował pomysł z zahaczoną liną i obserwował wprowadzanie go w życie. Trochę niechętnie zgodził się na to, by to ona wskoczyła do dziury pierwsza - w końcu była mocno poobijana, a na dole nie wiadomo co - podłoże mogło być zdradliwe, no i sam skok to nie dziecinna igraszka. Ale nie protestował - w końcu jest, przynajmniej tak się zdaje, dorosła, wie, na co ją stać, można jej pozostawić podejmowanie tego typu decyzji.
    Anastasia zniknęła w dziurze, a Simon został sam z jej niezbyt urodziwym pupilem. Zerknął na linę, by sprawdzić, czy trzyma mocno - trzymała. Kiedy przyszedł czas, snajper poszedł w ślady towarzyszki i znalazł się na dole, w większym pomieszczeniu. Mazisty syf sięgał mu niemal do kostek. Chciał rzucić jakąś uwagę na temat panującego tam smrodu i ogólnie nieprzyjemnych warunków, ale z drugiej strony... Jeszcze by go wzięła za jakiegoś wymuskanego paniczyka, bojącego się pobrudzić buty.
    - Jakie cholerstwa? Jeszcze nawet nie wiemy, co to za jeden... - odpowiedział, również szeptem. Wziął karabin w dłonie, przykładając kolbę do ramienia. - Ale po naszej stronie lustra kulka w łeb przeważnie wystarcza. Z doświadczeń własnych wiem, że po tej waszej też nierzadko wystarcza.
    Czy to coś poruszyło się z przodu i nieco na prawo, czy jemu się zdawało - w każdym razie przystanął, unosząc broń i szukając najdrobniejszego poruszenia. Przypominała mu się scena z Nowej Nadziei, scena w zsypie na śmieci. Miał tylko nadzieję, że ściany nie zaczną się zaraz zbliżać do siebie z zamiarem zmiażdżenia intruzów.
    - Słyszałaś coś? Czy to mi odbija?
    _________________
     



    Topielica

    Karciana Szajka: Pik
    Godność: Anastasia Hebi Charlton
    Wiek: martwi czasu nie liczą
    Rasa: Martwy kot. Strach
    Lubi: zazdrość, bestie, różne dziwadła, określać wszystko uroczym
    Nie lubi: wody, ptaków, świata ludzi
    Wzrost / waga: 169 cm/47 kg
    Aktualny ubiór: fabuła: https://i.imgur.com/bkCCiaT.jpg rozpuszczone włosy, srebrny łańcuszek z wisiorkiem w kształcie pika
    Znaki szczególne: kocie uszy, ogon, po trzy siekacze w każdej ćwiartce uzębienia, dłuższe kły, blizna na szyi.
    Zawód: miłosny
    Pan / Sługa: - / Mirana
    Pod ręką: fabuła: Bezdenna sakwa, a w niej wszystko, czego dusza zapragnie + z magicznych: Bursztynowy kompas, Czarodziejska wstęga, Animicus. Furbo, sztylet.
    Broń: sztylet http://i.imgur.com/iJELfXH.jpg
    Bestia: Furbo (Brzask), Schedel (Ceset)
    Nagrody: Umbraculum, Latająca Miotła, Animicus, Bursztynowy Kompas, Czarodziejska Wstęga, Kamień Duszy, Lustrzany Pierścień, Generis Collare, Bezdenna Sakwa, Zegarmistrzowski przysmak (5 szt.), Kosmata Brosza, Blaszka Zmartwienia, Rubinowe Serce, Tęczowa Różdżka, Korale Zamiarne, Cukrowe Berło, Bolerko-niewidko, Krwawa Broszka
    Stan zdrowia: przeziębiona, ha!
    Kryształ: 2,7g (nieoszlifowany)
    SPECJALNE: Mistrz Gry (okres próbny) | Odkrywca Drugiej Strony Lustra
    Dołączyła: 09 Mar 2014
    Posty: 535
    Wysłany: 16 Luty 2016, 14:16   

    - Chciałabym, żeby i w tym wypadku poszło równie szybko, aż się... – Zamilkła, sama słysząc poruszenie w krypcie. Coś pełzło i chyba nawet szczególnie się z tym nie kryło… Pełzło? Tak, tak. Nie słyszała, a przynajmniej sądziła, że nie słyszy kroków. Coś sunęło zwinnie po ziemi, krążyło wokół nich, ale wciąż utrzymywało odpowiednią odległość. - Nyah, czy to… spory ślimak? To chyba nie do końca błoto, to śluz. Ugh. – Dla pewności chciała zbadać dłonią breję pod ich stopami, jednak przezornie tego nie zrobiła. Nuż cholerstwo jest jadowite? Jego wydzieliny są trujące? W szczelnych butach było zdecydowanie bezpieczniej.
    I nie było nawet czasu się zastanawiać, bo rozwścieczony lokator jaskiń chyba postanowił wypłoszyć intruzów. Im był bliżej, tym łatwiej było zaobserwować, że rzeczywiście obły kształt okryty ściekającą z niego mazią wskazywał na ślimaka. Wysokością wypełniał korytarz niemalże od dołu do góry, przy czym swobodę jeszcze miały liczne, wyrastające w wielu miejscach na czymś, co było głową, grube czułki, do złudzenia przypominające wspomniane przez starca głowy i co gorsza, dawały większy zasięg widoczności. Stworzenie miało też paszczę, rozwarty otwór gębowy wypełniony był rzędami drobnych, iglastych zębów.
    Anastasia westchnęła. Głośno i z bólem.
    - Masz plan? – Warknęła głośno uskakując na bok, przez co znacznie rozdzieliła się z Simonem. Ale takie było założenie jej własnego, na szybko wymyślanego. - Jeśli nie, nya, to plan jest taki – ja cholerstwo odciągnę, zajmę, ty strzelaj. Zostaniesz w ciemności, trudniej zobaczy co dla niego knujesz. Jeśli potrzebujesz, to postaram się go lekko oświetlić, mów gdzie. – Wydawało jej się, że był to całkiem dobry plan. Przynajmniej na początek i przetestowanie tego, czy potwora była wrażliwa na pociski ludzkiej broni. Czy tak łatwo dawała się ubić. Później może sięgną do ostrzejszych środków. W odwracaniu uwagi powinna być dobra, musiała, mimo dających się we znaki ran.
    _________________
    Wyświetl posty z ostatnich:   
    Po drugiej stronie krzywego zwierciadła... Strona Główna
    Odpowiedz do tematu
    Nie możesz pisać nowych tematów
    Możesz odpowiadać w tematach
    Nie możesz zmieniać swoich postów
    Nie możesz usuwać swoich postów
    Nie możesz głosować w ankietach
    Nie możesz załączać plików na tym forum
    Możesz ściągać załączniki na tym forum
    Dodaj temat do Ulubionych
    Wersja do druku

    Skocz do:  



    Copyrights © by Spectrofobia Team
    Wygląd projektu Oleandra. Bardzo dziękujemy Noritoshiemu za pomoc przy kodowaniu.

    Forum chronione jest prawami autorskimi!
    Zakaz kopiowania i rozpowszechniania całości bądź części forum bez zgody jego twórców. Dotyczy także kodów graficznych!

    Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
    Template AdInfinitum
    Strona wygenerowana w 0,28 sekundy. Zapytań do SQL: 9