• Nie minęło zbyt wiele czasu od rozpoczęcia działalności AKSO, a po całej Otchłani rozniosła się wieść o tajemniczej mgle, w której znikają statki. Czytaj więcej...
  • Wstrząsy naruszyły spokój Morza Łez!
    Odczuwalne są na całym jego obszarze, a także na Herbacianych Łąkach i w Malinowym Lesie.
  • Karciana Szajka została przejęta. Nowa władza obiecuje wielkie zmiany i całkowitą reorganizację ugrupowania. Pilnie poszukiwani są nowi członkowie. Czytaj więcej...
  • Spectrofobia pilnie potrzebuje rąk do pracy! Możecie nam pomóc zgłaszając się na Mistrzów Gry oraz Moderatorów.
Trwające:
  • Skarb Pompei
  • Zmrożone Serce


    Zapisy:
  • Chwilowo brak

    Zawieszone:
  • Brak
  • Drodzy użytkownicy, oficjalnie przenieśliśmy się na nowy serwer!

    SPECTROFOBIA.FORUMPOLISH.COM

    Zapraszamy do zapoznania się z Uśrednionym Przelicznikiem Waluty. Mamy nadzieję, że przybliży on nieco realia Krainy Luster i Szkarłatnej Otchłani.

    Zimowa Liga Wyzwań Fabularnych nadeszła. Ponownie zapraszamy też na Wieści z Trzech Światów - kanoniczne zdarzenia z okolic Lustra i Glasville. Strzeżcie się mrocznych kopuł Czarnodnia i nieznanego wirusa!

    W Kompendium pojawił się chronologiczny zapis przebiegu I wojny pomiędzy Ludźmi i KL. Zainteresowanych zapraszamy do lektury.

    Drodzy Gracze, uważajcie z nadawaniem swoim postaciom chorób psychicznych, takich jak schizofrenia czy rozdwojenie jaźni (i wiele innych). Pamiętajcie, że nie są one tylko ładnym dodatkiem ubarwiającym postać, a sporym obciążeniem i MG może wykorzystać je przeciwko Wam na fabule. Radzimy więc dwa razy się zastanowić, zanim zdecydujecie się na takie posunięcie.

    Pilnie poszukujemy Moderatorów i Mistrzów Gry. Jeżeli ktoś rozważa zgłoszenie się, niech czym prędzej napisze w odpowiednim temacie (linki podane w polu Warte uwagi).

    ***

    Drodzy użytkownicy z multikontami!
    Administracja prosi, by wszystkie postaci odwiedzać systematycznie. Jeżeli nie jest się w stanie pisać wszystkimi na fabule, to chociaż raz na parę dni posta w Hyde Park
    .
    Marionetki – otwarte
    Kapelusznicy – otwarte
    Cienie – otwarte
    Upiorna Arystokracja – otwarte
    Lunatycy – otwarte
    Ludzie – otwarte
    Opętańcy – otwarte
    Marionetkarze – otwarte
    Dachowcy – otwarte
    Cyrkowcy – otwarte
    Baśniopisarze – otwarte
    Szklani Ludzie – otwarte
    Strachy – otwarte
    Senne Zjawy – otwarte
    Postaci Specjalne – otwarte

    Ponieważ cierpimy na deficyt Ludzi, każda postać tej rasy otrzyma na start magiczny przedmiot. Jaki to będzie upominek, zależy od jakości Karty Postaci.



    » Malinowy Las » Karciana Twierdza
    Poprzedni temat :: Następny temat
    Autor Wiadomość
    Ingravo



    Gość

    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 21 Czerwiec 2011, 21:50   Komnata Króla~

    Zmęczony i spocony gościu! Po 117 stopniach udało Ci się wreszcie dotrzeć do komnaty Ingravo, która znajduje się w wieży na samej górze, jak nietrudno zgadnąć. Mimo to prosto ze schodów nie wpadasz humorzastemu przywódcy Karcianej Szajki prosto do sypialni, tylko stajesz przed surowymi, drewnianymi drzwiami. Nie łudź się, naprawdę ktoś Ci musi otworzyć. Zapukaj więc kolatką w kształcie głowy lwa.
    Trafiasz do przestronnego salonu utrzymanego w białych kolorach, takiej barwy bowiem są ściany i sufit a także podłoga z jasnych desek. Czarny kominek rozświetla pustą ścianę po lewo od wejścia, na środku na dywanie stoją dwa fotele, kanapa i stolik. Naprzeciwko progu, który właśnie mogłeś przekroczyć drogi gościu znajdują się regały z książkami zasłaniające dalszą część pomieszczenia. Pod ścianą po prawej jest przejście dalej, ale... Tam nie dla Ciebie miejsce podczas spotkania oficjalnego. Zasiadając na którymś z foteli możesz podziwić duże biurko wykonane z czarnego drewna, znajdujące się na tej samej ścianie co drzwi.
    Jeśli jednak jesteś kimś więcej niż oficjalnym wizytatorem być może zostaniesz zaproszony dalej, gdzie za regałem z książkami kryje się aneks kuchenny znajdujący się w centralnym miejscu tamtego wydzielonego pomieszczenia. Prosty stół, znów z czarnego drewna, służy za miejsce do konsumpcji, niekoniecznie dań prosto z lodówki stojącej nieopodal.
    Kolejny regał oddziela kolejną część pokoju - całkowicie prywatną. Tam znajduje się dwuosobowe łóżko, którego pościel płynnie przechodzi od czerni do bieli do czerni. Za ścianą znajdującą się za wezgłowiem łóżka mieści się łazienka, a konkretnie wpuszczona w podłogę wanna, umywalka, lustro, toaleta i podobne rzeczy. Wracając jednak do sypialni. Oprócz łóżka znajduje się tu też szafa, zajmująca większość ściany po prawej stronie, lecz sprytnie zamaskowana, coby niepowołane osoby nie odkryły, że mieści się tam między innymi sejf. W nogach łóżka znajduje się mały stolik a na nim kilka świeczek w razie gdyby Cień zapragnął nieco bardziej romantycznej atmosfery. Lewa ściana jest oknem panoramicznym, które dzięki pilotowi do wszystkiemu może udawać zwykłą powierzchnię malowaną.

    ~

    Ingravo uznał dzisiejszą noc za wielce obiecującą lecz mało przynoszącą. Nawet spotkanie z przyjacielem skończyło się szybkim wyrzuceniem bo ten coś sobie przypomniał. A taki był śpiący. Mniejsza o to. Wpadł do wierzy tylko na chwilę, by zmienić ubranie, wykąpać się i lecieć dalej, prosto do Dark. Ciekaw był tej kobiety, podobno wywodzili się z tej samej rasy, lecz ta dużo szybciej opanowała o wiele lepiej zorganizowaną od niego Różę. Zastanawiał się czy będzie skłonna przystać na jego propozycje oraz dać się zaprosić na kolację. Plan małego romansiku podnosił go na duchu.
    Wpadając do pokoju nie zwrócił nawet uwagi na to, czy zamknął drzwi. Mniejsza o to. Ciuchy rozrzucił po pokoju niewiele myśląc o uporządkowaniu ich lub sprzątnięciu. Zdecydowanie musi sobie zatrudnić jakąś pokojówkę albo inne coś co będzie je zbierać i prać. Oto jest myśl światła i wielka! Trzeba będzie ją zrealizować, jednak pierwsza w planach była kąpiel.
    Nie mógł odmówić sobie chwili relaksu i napuścił całą wannę pełną ciepłej wody i pachnącej piany. Z przyjemnością zanurzył się w wonnej cieczy, dopiero teraz czując jakiemu wysiłkowi poddał mięśnie będące w użyciu nieprzerwanie od jakichś... hm, policzmy... 46godzin. Może i nie potrzebował snu, ale odpoczynek w jakiejś formie by mu się przydał. Pokojówka-masażystka. O tak! I koniecznie niech nie będzie atrakcyjna bo jeszcze bardziej się biedaczek zmęczy niż zrelaksuje.
    Leżąc wśród gęstej piany i obmyślając tajemnicze plany chwilowo stracił poczucie czasu. Zajął się tworzeniem iluzji zmieszanymi z pianą, ćwicząc tym samym jedną ze swoich zdolności, która nie jeden raz już uratowała mu tyłek.
    Wiktorka



    Gość

    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 21 Czerwiec 2011, 22:28   

    Po niemiłych wrażeniach z Właścicielką, aż dziw, że powróciła do Karcianej Twierdzy. Ba – tak jak znikła, tak się pojawiła, choć w nieco innym miejscu. Otóż chciała swoje smutki zatopić w osobie samego Króla. Nigdy nie sądziła, że kogoś cudze bolączki interesują, ale ona nie chciała się żalić, a przynajmniej nasycić oczy widokiem miejsca innego, niż obce tereny, czy pokój Królowej. Powrót tam równał się ze złamany sercem, a jej nerwy dawno puściły. W Pestce przysiadła się do niej nietypowa kobieta, a to nie wróżyło niczego dobrego, więc chętnie opuściła tamto miejsce. Ale teraz wróciła, gdyby Vernie przyszło do głowy odwiedzać Ingravo dostałaby po łbie. Ale właściwie się nie bała, owy łeb przed ciosem mógłby zniknąć, ot. W trzech czwartych drogi do jego komnat miast się teleportować po prostu szła nieco przygnębiona. Mogło go nie być, a ona mogłaby zwrócić na siebie uwagę os, które przytargałyby ją do Pani. Kto wie jakie sobie rzeczy wymyśliła, psia ją mać. Męczyła serce kukiełki jak żaden inny Właściciel. Niby Druga swoje jej zrobiła, ale nie aż tak! Ona ją w końcu przepędziła od siebie, a Pani de Clare trzymała przy sobie. Wzdrygnęła się w pewnym momencie łypiąc na boki oczyma. Słabo pamiętała drogę, łatwiej było zniknąć w chmurze morskiej barwy. Jednak wolała zachować odrobinę kultury. Poczłapała dalej przywdziewając na twarz niewinny uśmiech i oczy otwierając w sarnim spojrzeniu. Musiała się przymilić, właściwie tylko Królowi jako-tako ufała. A teraz nie mogła w pełni nikomu, serduszko jej oszalało z zazdrości. Oj, ona jeszcze wymusi na okropnej Właścicielce zazdrość! A co jeśli ona po prostu ją porzuci? Zawsze można wpakować się komuś do domu, ona zapewne miała wystarczający na to urok. W końcu doszła do drzwi i stanęła na placach, aby sięgnąć kołatki. Inaczej by na niej zawisła. Zapukała trzy donośne razy. Miała nadzieje, że drzwi zostaną otworzone.
    Ingravo



    Gość

    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 21 Czerwiec 2011, 22:48   

    Pukanie wyrwało go z rozmyślań na temat preferencji wobec kandydatów na służbę. A już rozmyślał nad kolejnymi kategoriami jakie nowe ofiary, tzn służba będą musiały przejść podczas swoistego castingu. I pokonanie przeciwnika w kiślu wcale nie było najdziwniejszym elementem owej układanki. Uważał to za znacznie przyjemniejsze zajęcie niż zachlapanie całej podłogi od łazienki aż do drzwi wejściowe. Ale co zrobić, nie ma przecież nikogo kto za niego pójdzie i powie delikwentowi, że przecież otwarte. Swoją drogą kogo tu niesie?
    Wypełzł z wanny prychając pianą. Od razu pozbawił też tego urządzenia sanitarnego wtyczki, dzięki czemu woda mogła spokojnie uciec. Przecież jak wróci już na pewno będzie zimna. Owinął się wokół pasa ręcznikiem w kolorze burgundu i ruszył przez długi pokój prosto do drzwi. Po drodze pomrukiwał cicho po drodze o osobach, które zanim zburzą jego spokój mogłyby zwrócić uwagę na fakt czy drzwi rzeczywiście są zamknięte.
    Kiedy uchylił drewniane wrota o wiele bardziej jego oczom ukazała się sylwetka Wiktorii. No proszę co tu robi marionetka Królowej? Czuł, że pakuje się w kłopoty i to z tego właśnie powodu na jego twarzy zagościł szeroki uśmiech, który jednak nie dosięgnął oczu.
    -Było otwarte. Zapraszam.-machnął ręką, zamykając za dziewczyną drzwi. O dziwo nie wydawał się nijak skrępowany faktem, że w obecności ulubienicy Verny staje osłonięty zaledwie ręcznikiem, który mocno trzymał się jego bioder. Odwrócił się zamaszyście co spowodowało, że kilka kropel z jego włosów poszybowało malowniczo na ścianę. Zmarszczył lekko brwi, by zaraz się rozpogodzić i zerknąć na gościa.
    -Co Cię tu sprowadza?-zagaił, mając w zwyczaju uzyskiwać interesujące go odpowiedzi od razu. Dopiero po sekundzie, gdy pytanie to wybrzmiało w powietrzu malowniczo plasnął się ręką w czoło.
    -Moje maniery jak zwykle pozostawiają wiele do życzenia. O dziwo dzisiaj w parze z nimi idzie strój, który mam nadzieję Ci nie przeszkadza. By odwrócić od niego Twoją uwagę mogę zaproponować coś do picia bądź jedzenia. Chętna?-potrafił być uroczy i szarmancki a także wypowiedzieć aluzję w taki sposób by co wrażliwsze obiekty adoracji przyprawić o rumieńce oraz szybsze bicie serca. Teraz co prawda nie planował wiele więcej poza herbatą czy czymś innym z uroczą laleczką, jednak nie od dziś znany był ze spontaniczności.
    Wiktorka



    Gość

    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 21 Czerwiec 2011, 23:08   

    Z braku cierpliwości zastukała kolejne dwa razy kołatką chybocząc się na palcach. Zapewne spokoju nie dałaby drzwiom, gdyby się nie uchyliły ukazując całkiem miły widok. No tak, ona była zboczeńcem, choć nieciekawie reagowało na igraszki Pani de Clare. W końcu, choć była jej własnością, jako swoją własność też ją traktowała. Przyznajmy, że jej wzrok ani trochę nie zsunął się z skąpo owiniętych ręcznikiem bioder. Natura pantoflarza sprawiała, że zaczynała głupieć. Ha, służką by jego została, gdyby to on w tym jakże cudownym „ubiorze” wytaplał się z kimś w kisielu. Aż ukazała rząd swoich białych zębów, co musiało podkreślać jej zadowolenie zaistniałą sytuacją. Aby nieb wyjść na beznadziejny przypadek szybko przemknęła obok mężczyzny stając w środku. I oto drzwi się za nią zamknęły. Złączyła dłonie za plecami i poczęła bujać się na nogach.
    -Otwarte, otwarte. Ale wypada przecie zapukać, prawda?
    Ostatnią literę musiała przeciągnąć, aby miast na zboczeńca wyjść choć odrobinę na niewinne dziecko.
    -Strój mi nie przeszkadza, a za wszelakie napoje czy jedzenie podziękuję, ale nie jest mi to potrzebne. Traktuje to bardziej jako nagrodę. Co mnie sprowadza... Wie Pan czy Właścicielka zawsze sprowadzała do siebie pewnego pokroju osoby?
    Zmarszczyła nosek. Ten temat ją stresował, a nie miała zamiaru tego ukrywać. W obecności os jego pokroju wolała grać nieco tępawe niewiniątko. Dawało jej to wygodę traktowania, no i nie miała tak wielu wrogów, chyba, że rozchodziło się o Właściciela. Tych, co się do niego zbliżali niech diabli biorą, nim Wiktoria dostanie ich w swoje łapska! Bezczelni, nie będą jej nikogo odbierać! Dobry widz zauważyłby, że urocza frustracja miała w sobie cienie pewnego bestialstwa. W końcu ostatnio obnażała swoje ząbki przy tym często dopełniając to mniej przyjemną, acz niezwracającą uwagi mimiką twarzy. Nadęła policzki jak rozgniewane dziecko nadal bujając się na nogach. Odpowiedź ją niecierpliwiła.
    Ingravo



    Gość

    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 21 Czerwiec 2011, 23:18   

    Mógłby się z nią pokotłować w kiślu gdyby nie to, że cenił wszystkie swoje członki i nie chciał by pewna Ludożerka w ataku szału po tym jak odbierze jej marionetkę pozbawiła go jakichś. Cenił siebie takiego jakim jest, między innymi za to, że sprawia dobre wrażenie. Cóż innego mogło wywołać tak uroczy uśmiech na ustach tej młodej damy jak nie jego widok?
    -Niby prawdaaaaa, ale kto by się tym przejmował.-stwierdził celowo naśladując wymowę dziewczyny. Doprawdy, gdyby była taka głupia wątpił by Verna się nią zainteresowała. Niewątpliwie przybranie takiej maski mogło w ściśle określonych sytuacjach niezwykle owocować, ba sam Król czasami z niej korzystał, wszak była skuteczna, choć tu i teraz niewskazana.
    -Za pokonanie 117 stopni należy się przecież jakaś nagroda.-perswadował, oddalając się na chwilę w stronę łazienki. Wrócił już przebrany w czarne spodnie, wycierając jednocześnie włosy. Nie przejmował się kompletnie faktem, że część jego jedynego odzienia przez to iż została ubrana na mokrą skórę sama stała się wilgotna. Ot, szczegóły.
    Przy okazji wracając przez kuchnię zgarnął ze sobą butelkę wina zachowaną na wieczór. Co tam, każda okazja dobra. Po krótkiej walce z otwieraczem w kieliszku pojawił się płyn przypominający kolorem krew o zachęcającym zapachu. Wino było słodkie i zdradzieckie, nie czuć było jak uderza do głowy, atakowało powoli i znienacka. Idealnie pasowało do Ingravo, który uniósł swój kieliszek i wypił na hejnał by zaraz zapełnić go znów. Tym razem jednak odstawił go na stół. Drugi już dawno wcisnął gościowi.
    -Nie wiem i zanadto się tym nie interesowałem. Póki ona nie wściubia nosa do moich komnat ja się trzymam z daleka od niej.-wyjaśnił spokojnie, widząc wyraźne poddenerwowanie podopiecznej Królowej. No proszę, ciekawe co ta zrobiła, że Wiktoria jest aż tak zdenerwowana. Prywatny harem? Burdel na kółkach? Aż zapyta!
    -A kogo takiego sprowadziła, że aż tak wybiło Cię to z równowagi? Usiądź, opowiedz mi.-nie mógł walczyć z ciekawością, zaprosił ją więc na fotel. Sam zaś krążył koło kominka aż wreszcie uruchomił ustrojstwo. Ogień dawał ciepły poblask na pokój, tańczył także w oczach Koszmara. Tam było dostatecznie wiele lodu by żar uznał to za swego rodzaju wyzwanie.
    Wiktorka



    Gość

    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 22 Czerwiec 2011, 09:30   

    Faktem jest, że jej Właścicielka była ludożercą, ale Wiktoria miała pewien immunitet – nikt nie wie jakie trzewia mają marionetki, a osoba rozsmakowana w ludzkim mięsie zapewne nigdy nie będzie chciała osobiście się przekonać. A nuż jakieś mechanizmy? Potrułoby się to, choćby porcelaną. W co ciekawszych przypadkach szkłem. A Wiktorka? Wiktorka to ciężki przypadek, nikt nie wie jakich materiałów w amoku użył jej stwórca. Ale wygląda bardzo ludzko, aż strach się bać. Nie była zadowolona z naśladowania, z jednej strony nie lubiła ludzi przesadnie odmiennych, a z drugiej podobne ruchy, gesty doprowadzały ją do białej gorączki. „Małpowanie” również ją drażniło. Ale nie dała po sobie tego poznać. Miała w sobie cechy arystokraty, ponoć. Nie sądziła, aby miała ich dużo, a na pewno nie ciągle „uruchomionych”. Chciano ją nagradzać za coś, czego nie zrobiła. Doprawdy, urocze. Aż się łezka by w oku zakręciła, gdyby nie pewne zażenowanie. Jednak nie zaprzeczyła, i tak nie chciała pić czy jeść – nigdy takiej potrzeby nie czuła. To była tylko przyjemność. I pomyśl – ona nigdy nie użerała się z natrętną babcią, która wciska jedzenie do rąk. Gdy poszedł do łazienki ona tylko odwróciła się w tamtą stronę bardziej pochłonięta czynnością bujania. Powrót nie zaowocował fanfarami i okrzykami radości. Nie było okoliczności, a i pozbył się chwalebnego ręcznika. Jaka szkoda. Przypomnijmy jednak, że mimo piętna drugiej Właścicielki ona nadal miała trzynaście lat i życie nie zmusiło jej do miłości względem alkoholu. Kieliszek wciśnięty w rękę „poczuł” na swojej powierzchni wzrok wyrażający głęboką dezaprobatę ze względu na zawartość. Uniosła dłoń nieco pod nos wdychając zapach wina. Choć nie zachęcał to twarz pozostawiła kamienną, zero wahania. Przeklęty Król, jak się okazja nadarzy to mu nogi z dupy powyrywa za to. Upiła łyk w myślach siarczyście klnąc, a ciałem niewzruszona. Opuściła dłoń na wysokość nieco ponad biodra. Posłusznie zasiadła na fotelu nie śpiesząc się do kolejnego łyku czerwonej cieczy.
    -Dziewczynę, albinoskę. Ni to wysokie, ni to ładne, a tym bardziej inteligentne. Proszę Pana, w czym jestem gorsza od takiego pospólstwa?
    Zapytała z wzrokiem wbitym w ścianę. Czuła odrzucenie, przez własną Właścicielkę. Na samo wspomnienie krajało jej się serce. Wzrok został wolno przesunięty na Króla, wyczekiwała odpowiedzi. Bo w czym niby była gorsza od tego głupiego paszczura? Ona była cudownym dziełem, nie to co on! Pospólstwo, które w grobie zgnije... Ale to jednak ją odrzucono, ta zniewaga krwi wymaga. Ale i chwili odpoczynku, nim ciało strawione smutkiem samo się strawi.
    Ingravo



    Gość

    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 22 Czerwiec 2011, 11:31   

    Szczerze rzecz biorąc mało go obchodził jej immunitet w obliczu możliwości utraty własnych części ciała. Sam niestety był aż nadto ludzki, choć wątpił by smakował dobrze o ile choć trochę prawdy jest w twierdzeniu, że dusza wpływa na ciało. Był jak zepsute jabłuszko: z wierzchu kusił piękną, czerwoną skórką zaś gdy ktoś wbił w niego zęby wypluwał ze wstrętem zatruty miąsz. Wątpił jednak by odwiodło to Vernę od zemsty.
    Cóż, nietypowe zachowanie jest często naśladowane. Warto wspomnieć chociażby panującą teraz na całym świecie modę na położenie się na płaskim miejscu, oby jak najtrudniej dostępnym i zrobienie sobie zdjęcia. To, że ktoś przez to zginął tylko upopularniło ten wydumany i niebezpieczny sport. Przy okazji warto nadmienić, że Ingravo nijak nie zależało na dobrym nastroju Wiktorii i nie jego zadaniem było utrzymywanie na jej twarzy uśmiechu.
    Nijak nie wyglądała na trzynaście lat, a zresztą nawet jeśli to rozpijanie nieletnich nadal należało do lżejszych wykroczeń jakich się dopuścił koszmar, więc nie miał zamiaru się tym przejmować. Nie zmuszał nikogo do picia podanych mu cieczy, więc przekleństwa jakimi obdarzyła go w myślach były pozbawione przyczyny, sam zaś mógł raczyć się winem i bez towarzystwa, zwłaszcza gdy owy gość nie docenia jego starań. Zresztą i to go mało obchodziło, póki laleczka nie krzywiła się zanadto w jego towarzystwie. Wszak pełniąc rolę rozmówcy nie powinna wychodzić z innej - miłego dla oka przedmiotu wypełniającego kawałek przestrzeni w apartamencie władcy.
    -W niczym. Ona, jak wynika z Twojego opisu, ma tylko jedną cechę, której Tobie brak. Posmak nowości.-zaśmiał się lekko wstając od kominka. Kierując się do swojego fotela zatrzymał się na chwilę przy Wiktorii, by pogłaskać ją po policzku i wyrzec kilkanaście słów.
    -Widzisz piękna laleczko, Twoja właścicielka zna Cię na wylot. Może jej się znudziłaś, może po prostu chce spróbować czegoś nowego nawet jeśli oznacza to zniżenie się do poziomu pospólstwa. Może chce wykorzystać tą albinoskę w sposób w jaki Ciebie nie chciałaby traktować widząc w Tobie kogoś więcej niż rzecz do jednorazowego zaspokojenia zachcianek albo znając Twoje ograniczenia.-czerwone ślepia bez trudu odnalazły wzrok Wiktorii wbity gdzieś w ścianę i postarały się skupić na sobie całą jej uwagę. Wydawał się być szczery, ba nawet odrobinę zatroskany. Cała sprawa jednak średnio go obchodziła a wykazywał zainteresowanie jedynie dlatego, że i tak już nie miał ciepłej wody w wannie. Zresztą, kto wie, może mu się to opłaci?
    Wiktorka



    Gość

    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 22 Czerwiec 2011, 11:52   

    Król nie był dobrą osobą na pocieszyciela, dla niej właściwie takiej osoby nie było. Nie lubiła się otwierać, nie chciała. Nie odczuwała takiej potrzeby. A jednak przyszła do niego i w równie szybkim tempie zapewne stąd pójdzie. Nie chciała słuchać znów tego samego co już dawno sobie uświadomiła, a nawet mniej. Gardziła większością istot żywych w sposób naturalny, a konkretnie taki, który nie był sztuką. To co nie było sztuką, było płytkie. Dla niej płytką osobą był też Król, ale desperat i brzytwy się chwyta. Może to i obraza, może nie. Przede wszystkim nie chciała zgrywać osoby wszystkich miłującej. I owszem, bywało, że się przywiązywała, a wtedy i w ogień skoczy, ale Ingravo daleko było do takiej osoby. Miała ideały i to całkiem inne niż większość ludzkości, w wadach widziała zalety. Ale on kategorycznie nie mógł zostać ideałem – zbyt sama jego obecność ją prowokowała do agresywnych zachowań, które zwykła odreagowywać w samotności. Przeklina pomysł odwiedzenia go, okropna poczwara. Jak większość cieni. Nie lubiła wesołych ludzi, bo nie lubiła, nie miała na nich cierpliwości. Ale on ją ot tak irytował. Okropne wrażenie.
    -Czyli moja Właścicielka ma pospolite zachcianki, nie docenia sztuki?
    Było to pytanie retoryczne, nie oczekiwała odpowiedzi. Za to podburzyła się przeciw jej, a chcąc poczuć coś nieprzyjemnego, aby nieco ochłonąć, upiła większy łyk wina. Wstrętny smak, trzewia skręca. Ale otrzeźwia, przez chwilę. Nie poczuła się lepiej, gdy jego dłoń znalazła się na jej policzku. Słowa znała dobrze, jak myśli, które ją nękały. Sęk tkwi w tym, że nie wierzyła, aby osoba tak brutalna nie chciała jej skrzywdzić. Ale „ograniczenia”. Zaraz będzie kolejna laleczka Chucky, albowiem nie chciała słyszeć z cudzych ust, że w czymś tak pospolitej latawicy nie dorównuje. Wbiła w niego wzrok, ale nie był on ani pusty, ani rozgoryczony. Wściekły.
    -Gdybyście tylko byli łabędziami...
    Wierni, jeden partner na całe życie. Może sama nie była święta, pożądała wielu ciał. Ale w stanie była obdarować kogoś swoją wiernością, aż po grób. A tego ludzie nie potrafili, wielka szkoda. Przydałoby się pozbyć tego jadu z świata, zapełnić go marionetkami – ot one doceniają czar życia. Jedna z drugą nauczyłaby się tworzyć kolejne i nie byłoby problemu. Marzenia. Choć jest lalką je ma. Nic ich nie stłamsi, a gdyby tylko ktoś byłby jej bezgranicznie wierny... Po śmierci jego do piekła, czyśćca lub nieba szłaby po niego i do ostatniego tchu kochała.
    Ingravo



    Gość

    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 23 Czerwiec 2011, 19:16   

    I jak to to niby ma zostać maskotką wiecznego optymisty, skoro sama radość irytuję Wiktorię niepomiernie? Pomysł ten w świetle ich spotkania wydawał się niedorzeczny. Nie miał zamiaru nikogo nagradzać, a niewątpliwie tym był tytuł maskotki w Karcianej Szajce, za samą szczerość. Tego miał i u siebie pod dostatkiem, więc po co mu jeszcze solidna dawka niechęci od laleczki, której właścicielką była w dodatku Królowa? Narobiłby sobie tylko kłopotów. Ba, przez chwilę sądził, że może i warto zaryzykować, ale teraz, stając z nią oko w oko stwierdził, że zachowa stanowisko naczelnego pluszaka Króla dla kogoś kto nie będzie miał na jego widok drgawek z obrzydzenia. Przecież do niczego nie ma zamiaru jej zmuszać a ta go traktuje jak zło wcielone. W dodatku sama tutaj przyszła, oczekując... nie wiadomo czego. Cóż, dostała wino, które nagrodziła cierpką miną. I straciła szansę, a żeby ją odzyskać naprawdę będzie musiała się sporo napocić. Chociaż skoro go nie znosi to może nie robić nic, opuścić komnatę i znaleźć inną duszę, która ją pocieszy. Może wtedy przestanie tak marudzić.
    -Pff. Zamykasz oczy na smutną prawdę, że i wielki artysta musi poddawać się przyziemnym procesom fizjologicznym. To czysta biologia z odrobiną chemii.-prychnął bardziej znudzony niż zirytowany. Doprawdy czy od razu ktoś kto zna się na sztuce ma przestać doceniać także i uroki pospolitego życia? W ogóle powinien przestać ulegać swojemu ciału nakazującemu tak prozaiczne rzeczy jak jedzenie i picie, wzbudzającemu pożądanie i szukającemu kibla. Cóż, nie na darmo mówi się, że anioły są aniołami ponieważ nie jedzą, nie piją i są bezpłciowe.
    Wściekły wzrok nie zrobił na nim wrażenie. Trzeba wiele więcej by poruszyć sam Koszmar. Bez drgnięcia powieki poklepał ją po policzku i odsunął się lądując w końcu w swoim fotelu. Przyglądał jej się bez nadto zauważalnego zaciekawienia. Ot, jest tam, siedzi sobie. Po co tu przyszła? Sądzi, że jest czarodziejem, który miast żab preferuje łabędzie?
    -Gdybyśmy nie byli hipokrytami...-zaśmiał się lekko unosząc w górę kieliszek, po czym na raz opróżniając go do połowy. Cóż, a nie miał racji? Jak to można pożądać wielu ciał ale być wiernym jednej osobie, czyż to nie hipokryzja? Przecież Verna robiła dokładnie tak samo: wiele uwagi poświęcała ciałom innym tak naprawdę ciągle wracając do Wiktorii. I w tym jej wina, wysoki sądzie, dziwnym trafem identyczna z postępowaniem samej lalki. Kobiety. I ludzie też. Jak często oskarżają innych o to co sami czynią w najlepsze.
    Wiktorka



    Gość

    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 23 Czerwiec 2011, 19:43   

    Nie zamykała oczu na „smutną prawdę” - ona jej po prostu nie znała i nigdy nie pozna. Była marionetką, nie żywą istotą. Egzystowała, nie musiała jeść, pić, spać, czuć. Miała uczucia, i owszem. Ale nigdy nikt nie pokazał jej jakie są, jak je nazwać. Wszystko co siedziało w niej było dla niej nieokreślone, jeśli nikt jej tego nie przedstawił. Tak naprawdę obcy ludzie wiedzieli o niej więcej, niż ona sama. To jest przerażająca perspektywa, ale prawdziwa. Jedyne, czego potrzebowała było przekręcenie klucza. Machinalny proces, który nadawał jej swoisty żywot. Nim odpowiedziała ciężko westchnęła rozchylając usta i nadal ciężko oddychając. Dla niego to była rzecz zwykła, dla niej niesamowicie odległa. Nigdy tego nie poczuje na własnej skórze, nigdy.
    -Nikt mi nie dał przyjemności poczucia, można mi tylko przedstawiać teorie, nic więcej.
    Król albo był nieco głupi, albo zapominał, że ona nie jest człowiekiem, a lalką. Jego ton był... bolesny. Tak, to dobre słowo. Bolało ją to co mówił, czuła się zgorszona. I w tym na pewno nigdy albinosce nie dorówna – czymś tak pospolitym jak owe potrzeby. Nie wiedziała czym one są, czy uciążliwe czy nie. Dla innych w życiu były czymś najzwyklejszym, gdyby ona nagle je miała czułaby swoiste brzmienie, albowiem ciało nieprzyzwyczajone długo by się przyzwyczajało. Ba! Jej ciało nawet do tego nie było stworzone, a perfidne istoty się z tym rodzą i jest to oczywiste. Poklepanie po policzku było pewnym ukojeniem, bo zaznaczmy, że jego ton wzbudził w niej pewien strach. Strach w niej krzyk wzbudzał, to dość oczywiste. Inna sprawa, że strach wywoływał u niej agresje, ale dziś nic na nią nie wskazywało. Znudzony wzrok delikatnie przesiąkał pokorą i wzbronieniem. W jej wypadku, gdy nie agresja, to paraliż. Ot, niby nic. Inna osoba może by się jego słowami oburzyła. Ona z fotela wstać nie mogła, a jedynie oczy błądziły po ścianie starając się unikać męskiej sylwetki. Jakby samo patrzenie mogło zrobić jej krzywdę.
    -Hipokryzja jest zdrowa, ważne, aby nie szkodziła psychice.
    Powiedziała cicho, dosłyszalnym dla niego szeptem. Pewnie niebawem zniknie i nie będzie miał problemu, ale teraz za mało pewności, aby tego dokonać. Toż cała drżała, a jeszcze miała swej mocy używać? A to Ci dobre, przecie nie jest wszechmocna. Potrafi zachować zimną krew, i owszem. Ale to, gdy wcześniej nic nie zachwiało jej pewności siebie, a teraz owa była pod wielkim znakiem zapytania. Ostatkiem sił podkuliła nogi. Jeszcze tylko schyliła się odrobinę, aby postawić kieliszek obok fotela i znów podkulona siedziała w fotelu, bez ruchu. Z wzrokiem utkwionym w mężczyźnie.
    Ingravo



    Gość

    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 23 Czerwiec 2011, 20:50   

    Lalka. Tak doskonała, perfekcyjnie naśladująca istotę żywą a jednak nie mogąca do końca jej pojąć. Ingravo nigdy nie spojrzał na to z tej perspektywy, można by go nazwać ograniczonym, lecz przyczyna leżała gdzie indziej. Traktował większość istot, które spotykał w życiu właśnie jak lalki. Posłuszne, wykonujące jego rozkazy, często nawet mimowolnie. Naginał je do swojej woli, prowokował. Czym Wiktoria różniła się od tamtych? Tylko procesami fizjologicznymi? I to ma być granica człowieczeństwa?
    -Idziesz o zakład?-uśmiechnął się drapieżnie. Pochylił się lekko do przodu, splatając dłonie przed swoim podbródkiem, łokcie oparł na kolanach. Ciekaw był czy naprawdę wcześniej nie przyszło jej to do głowy czy też nie chciała się sycić mirażami.
    -Czego dokładnie chcesz doświadczyć? Dam Ci to w prezencie. Ot, żebyś się przestała przejmować swoją Właścicielką. Tylko musisz znieść blokadę umysłową. Nie zrobię Ci krzywdy.-obiecał solennie. Coś jednak musiało się kryć za jego szczodrą propozycją. Ciekawość. Jak zareaguje, czego sobie zażyczy... Nawet nie zażądał nic w zamian.
    Wpatrywał się w nią wystarczająco uważnie, by dostrzec drobną zmianę w jej zachowaniu. A nawet nie podniósł głosu. Zaiste, dziwnie na niego reagowała, ale każdy miał prawo zachowywać się w rozmaity sposób na bodźce jakich doświadcza. Czemu więc nie w ten? Fakt, trochę nie pasował do wściekłej Wiktorii sprzed chwili.
    -Jest szkodliwa. Świadczy o zaburzonym obrazie świata, narcyzmie i egoizmie. Ja mogę robić wszystko, ale gdy robi to ktoś inny to już brzydko.-był całkowicie spokojny przedstawiając swoje zdanie. Nie żeby sam był wolny od hipokryzji, lecz to nie była największa z jego wad. W tej chwili zresztą nie skupiał się na roztrząsaniu własnych negatywnych stron.
    Westchnął tylko widząc jak przybrała postawę obronną. A przecież nie chodziło mu o to by ją atakować. Ba, nie miał tego w ogóle w grafiku na dzisiaj.
    -Nic Ci nie zrobię. Pomijam drobny fakt, że Verna by przynajmniej starała się mnie zabić gdybym spróbował. Lubię Cię, póki nie działasz mi na nerwy.-stwierdził stawiając ją w jasno określonej sytuacji. Mogła się go nie bać, nic jej nie zrobi. Powody, które przedstawił były jasne i wiarygodne, więc mogła opuścić gardę.
    Wiktorka



    Gość

    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 23 Czerwiec 2011, 21:30   

    Granice są przesadnie cienkie. Choć miłość nienawiść – jeszcze parę godzin temu szczerze kochała swoją Panią, a teraz była zaślepiona nienawiścią z powodu tak błahego jak nakaz opuszczenia jej, gdyż ma „gościa”. To spojrzenie, ton, gesty. Wzdrygnęła się na samą myśl. I znów ton, gesty, wyraz twarzy spłoszyły ją, ale teraz już w przypadku Króla. Raczej wcale nie zachęcił ją do zdjęcia blokady. Zresztą, ona nie miała najmniejszej chęci, aby to robić. Blokada umysłu, chroniła przed iluzją i innymi atakami psychiki. A ona nie chciała tego co sztuczne, wystarczało jej to, że jej życie było sztuczne. Obłuda nie będzie prawdą, nic jej nie da. Co najwyżej zmiesza, zaszkodzi. Ten mężczyzna nie kusił jej, aby dopuścić się takiego „interesu”. Zresztą, wątpliwym, aby ktokolwiek robił coś bezinteresownie. Tym bardziej on.
    -Nie mam ochoty poznawać czegoś, co jest dla mnie prawdziwie nieosiągalne. Iluzja to nie to samo. Wolę mieć świadomość braku, niż dostać całkiem sztuczny substytut.
    Powiedziała niepewnie. Z jednej strony, skoro posługiwał się iluzją nadal miała swoją blokadę umysłu, ale wydawał się osobą, której dla własnego bezpieczeństwa nie wypada odmawiać. Mógł też mieć inne moce, ale liczyła, że nie reaguje agresywnie na sprzeciw. Niby zawsze jakieś urozmaicenie egzystencji jak ktoś Ci porządnie przyłoży, ale to nie było zbyt mądre, tylko ona miała te dziwne pobudki w związku z przesadnym zamiłowaniem pierwszego Właściciela do morza i szant, które co rusz mówią o przemocy. A w końcu marzy się tylko, aby w barze jakiś osiłek przełożył ci krzesłem przed łeb. Tobie nie? No tak, ale Wiktorka nie jest normalną osobą.
    -Nie musi świadczyć o narcyzmie i egoizmie. Świadczy o braku samokontroli i stanowczości wobec siebie.
    Powiedziała cicho. Nie musiałeś być egoistą i narcyzem, aby mówić głupoty i owe robić. Wystarczyło, że miałeś słabą pamięć lub byłeś niekonsekwentny wobec siebie. A on już wyciągał cechy osób zadufanych w sobie. Zbyt wyolbrzymiał cechy prowadzące do hipokryzji. Owszem, można być hipokrytą, a jednocześnie narcyzem i egoistą, ale równie dobrze nie trzeba. Kolejnej upewnieniem, że jej nie skrzywdzi odniosło podobny skutek jak poprzednie – zerowy. Nie ufała mu na tyle, aby znosić blokadę umysłu. Mogłaby przy nim stanąć, zasnąć w pomieszczeniu, w którym on przebywa. Ale nie zniesie blokady umysłu. To tak jakby przekazać obcej osobie jej kluczyk. Jedyna osoba, jaka prócz niej miała go w ręku to był jej twórca i pierwszy Właściciel. Nikt więcej go nie dostanie. Bynajmniej tego nie planowała. Ale ostatnie zdanie sprawiło, że cichutko parsknęła tłumiąc śmiech. Dopóki go nie denerwuje, tak? Czyli pokrótce mógł ująć to tak: „nienawidzę Cię, denerwujesz mnie”.
    -Blokady umysłu nie zniosłabym nawet dla Właścicielki, dlaczego miałabym dla Ciebie?
    Zapytała unosząc brew. Na jej twarzy wykwitł delikatny, serdeczny uśmiech. Jak matki do dziecka, które powiedziało coś naprawdę głupiego.
    Ingravo



    Gość

    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 24 Czerwiec 2011, 11:39   

    Granice? One nie istnieją. Nie ma barier. Można kochać i nienawidzić tą samą osobę, można jednocześnie być dla części świata racjonalistom a dla reszty szaleńcem. To w co próbujesz się zmieścić to suche definicje, nijak mające się do prawdziwego życia. Ot, drobny przykład. Czym jest miłość według słownika? "Głębokie uczucie do drugiej osoby, któremu zwykle towarzyszy pożądanie", to pierwsza z licznych definicji. Głębokie uczucie równie dobrze może być nienawiścią a rodzice miłujący swoje dzieci raczej nie powinni ich pożądać. Wszystko jest kwestią punktu z jakiego patrzysz, bo nic na tym świecie nie jest jednoznaczne.
    -Nawet nie wiesz czy to za czym tęsknisz jest tego warte.-stwierdził z lekkim uśmiechem. Przecież wyobrażanie może być niedokładne, lecz znacznie wyolbrzymiać znaczenie niektórych emocji bądź odczuć czysto ludzkich. Po co więc za nimi tęsknić wyobrażając sobie, że są nie wiadomo jak cudowne? Nie ma nic wzniosłego w głodzie, pragnieniu czy pożądaniu.
    Nie był brutalem, który w przypadku odmowy stara się zdobyć wszystko siłą. Zwłaszcza, że do niczego nie było mu to potrzebne. Ot, zaproponował coś dla rozluźnienia atmosfery i doświadczenia. Nie? No to nie, on nie będzie się prosił, łasił bądź groził. To nazywa się bodajże godnością.
    -Nie powiedziałem, że musi.-uśmiechnął się lekko, zwracając uwagę na fakt, że poprawia coś co nie zostało powiedziane. Choć fakt, wyraził się w taki sposób, że miała prawdo tak to zrozumieć, choć nie to miał na myśli.
    -Jednak biorąc pod uwagę, że żyjące stworzenia w większości są egoistami lub narcyzami jest to wielce prawdopodobne.-dodał gwoli porządku. I żadne dowody nie odwiodą go od tego zdania. Czyż nie tak było naprawdę? Ewolucja wykształciła w większości istot instynkt samozachowawczy, który w sytuacji zagrożenia życia niweczy wszelki altruizm, pchając do zachowania własnego życia bądź uratowania zdrowia. Ludzie to skończeniu egoiści mający wprawę we wmawianiu sobie, że wcale tak nie jest. Ba, nawet czasami płacą innym, żeby też tak mówili i nazywają to psychoterapią.
    Warto nadmienić, że Wiktoria miała zdecydowanie zbyt wielkie mniemanie o sobie. By go zdenerwować trzeba było czegoś więcej niż marudzenia na Vernę i krzywienia się nad winem. Wszak nie słyszał jej myśli, więc nie miał najmniejszego powodu unosić się gniewem. Z bliżej niewiadomych powodów jednak laleczka uważała go za prymitywa, który przy byle jakiej okazji zacznie wymachiwać maczugą. To nijak mu się nie opłacało, było zwyczajnie niekorzystne. Zachowanie spokoju i prowokowanie drugiej strony przynosiło o wiele ciekawsze i lepsze efekty, toteż zazwyczaj na jego twarzy nie było ani odrobiny zniecierpliwienia bądź zirytowania, niezależnie od tego co czuł. Może jednak to ona posiadała zdolność czytania w myślach i regularnie przewracała je na drugą stronę?
    -Bo mi na Tobie nie zależy. Jesteś mi obojętna, nie obchodzą mnie Twoje myśli, zresztą nawet nie mam możliwości się z nimi zapoznać.-z lekkim, łobuzerskim uśmiechem wyjawił jej jedną z prawd tego świata. Po co ma się obawiać kogoś, dla kogo jest obojętna? To ludzie w których wzbudza się uczucia, niezależnie od tego czy pozytywne czy negatywne, mogą szkodzić, czasem w dobrej wierze. A nie ktoś kto zwyczajnie ma Cię w głębokim poważaniu, nawet jeśli darzy Cię odrobiną sympatii.
    Wiktorka



    Gość

    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 25 Czerwiec 2011, 16:11   

    Choć swoim miękkim sercem szczerze miłowała Króla, nie popierała jego poglądów i nie była skłonna poprzeć. Nawiasem mówiąc, mogłaby doprowadzić go do balansu między śmiercią a życiem mimo tej swoistej miłości. Ale nigdy nie miałaby serca go zabić, raczej zostawić konającego. Ale też tego nie planowała, uważała go za osobę, która nie powinna umierać, ale żywot swój nieco ukryć. Wydawał jej się postacią zbyt ulotną, aby nadawała się na Króla. Jej jaśnie Właścicielka Królową? I owszem, była stanowcza i z punktu widzenia laleczki też kapryśna. Ale nie widziała w Cieniu dobrego materiału na Króla. Brak mu było nieco agresji i aury, która zmusza do podporządkowania się. Niby jego słowa ją nieco ostudziły, ale równie dobrze mogła tego dokonać każda osoba po dwudziestym roku życia. Ingravo nie miał się czym szczycić, nic takiego nie zrobił.
    -Nie mogę tęsknić za czymś, czego nie miałam. Mogę co najwyżej pożądać, a i tak to nieco błędne określenie. Ja tylko sądzę, że pewne cechy typowo ludzkie ułatwiłyby mi delektowanie się pięknem chwili. Tak naprawdę brak mi głodu i uczucia sytości – gdyby nie zniszczono mojego wnętrza większej różnicy, prócz wagi, nie zrobiłby mi nikt, gdyby nafaszerowano mój żołądek kamieniami. Chwila nieprzyjemnego smaku to nic, i tak znacząca różnica byłaby, gdyby spotkało to człowieka i mnie.
    Westchnęła niezadowolenie kręcąc nosem. Nogi wolno spuściła na podłogę i już normalnie siedziała, w miarę przynajmniej. Fakt, że zrozumiała jego słowa na temat tego, że człowiek musi być „tym złym”, aby być hipokrytą. Budowa zdania jej dała takie znaki, a to przeklęta, nieprawdaż? Ale wybaczy mu to, nie jest przecie to powód, do obrazy. Z mniejszych robiła drakę na pół miasta, ale przemilczymy to. Miała „dobry dzień”. Pewnie łyk wina odrobinkę ogłupił lalkę. Z nią wszystko jest możliwe, bywa, że od samego zapachu alkoholu zaczyna się robić potulniejsza, bo agresje zapewne wywołałoby tylko bezpośrednie połknięcie przeklętej cieczy.
    -A lalka, która prowadzi egzystencje nieco podobną do życia też się nada?
    Zapytała nieco retorycznie, acz odpowiedź jak najbardziej tutaj pasowała. Niby był to bardziej żart, pewna kpina z przywłaszczania złych cech tylko istotom ludzkim, ale kto wie jak mógł to odebrać. Gdyby darzył ją jakimiś względami zapewne przejmowałabym się jego najmniejszym gestem, a nawet myślą, która jest poza jej zasięgiem. Ale tak nie było, a więc był jej równie obojętny. To idzie w obie strony, z tą różnicą, że ona sama nie wyjdzie z inicjatywą, bo raczej ulega tworzonej przez innych atmosferze. Mógłby być wyjątek, i owszem. Jednak on zbyt sceptycznie do niej podchodził. Jedyne co robił to gwarantował jej maniakalnie niską samoocenę i wrażliwość na wszelakie bodźce, a więc i częste załamania nerwowe. Zbyt się nim przejmowała, jak każdym zapewne. Niech do diabli wezmą, nie zakwestionuje tylko woli czegoś co jest potem, choć nie wiadomo czy i laleczki to czeka.
    -W takim wypadku nie powinien Pan mi nic proponować.
    Powiedziała wstając i do niego podchodząc. Stanęła z boku jego fotela. Po co? Symbolicznie, aby złożyć delikatny pocałunek na jego policzku. Ale miał on głębsze znaczenie niż ten złożony na policzku Verny. Bo nie skończył się jak zwykł – odsunięciem. Choć trwał krótko, to nim oderwała wargi od jego skóry znikła w czymś na wzór dymu morskiej barwy.

    [z/t]
    Ingravo



    Gość

    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 26 Czerwiec 2011, 20:06   

    Na szczęście Cień nie musiał w CV wpisywać dokonań na polu manewrowym z ową niesforną laleczką. Ba, nie musiał też przejmować się jej zdaniem dotyczącym tego czy na władcę się nadaję czy też może jest za cienki i powinien zniknąć. Na szczęście. Przejmowanie się wszystkimi dookoła bywa wielce męczące i w dodatku nic z tego nie ma, tylko więcej zmartwień. Zresztą oceny ludzi, którzy wcale Cię nie znają są jedynie męczące, nic nie wnoszą. Ba, zwłaszcza w takim przypadku jak Ingravo, który to co i rusz udaje kogoś innego, nie bawiąc się w odsłanianie swoich prawdziwych myśli bądź zachowań.
    -Ludzkie uczucia przeszkadzają w delektowaniu się, zwłaszcza głód. Bo problemem wszelkich istot jest swoisty tasiemiec, pożerający szczęście z rzeczy już zdobytych. Sytość jest krótka, acz przyjemna, na tyle, że chciałoby się gonić już za następnym głodem. I oto tajemnica istnienia, to banalne spełnianie kolejnych pragnień.-uśmiech na wargach koszmaru naznaczony był ironią pozwalającą na zdystansowanie się do istot opętanych własnymi pragnieniami. Czyż nie tak było? Każde zaspokojenie potrzeb było chwilowe i wracało prędzej czy później. Ulegnięcie pożądaniu rodziło następne, jeszcze silniejsze. Człowiek praktycznie nie jest w stanie zadowolić się tym co ma, pchany przez ambicję oraz pożądanie do dalszych odkryć. Z jednej strony to jest siła rodzaju ludzkiego, z drugiej zaś słabość.
    Dobrze, że on nie był podatny na alkohol. Mocna głowa stanowiła zaletę podczas prowadzenia interesów, chociaż niekiedy udawanie pijanego pozwalało by otoczenie przestało traktować Cię jak zagrożenie. Cień nawet kończąc drugi kieliszek wina nie odczuwał specjalnie rezultatów obecności promili w jego organizmie.
    -To zdaje się zależy od lalki, nie od mojego prywatnego osądu.-odpowiedział obojętnie doskonale wiedząc, że przebywając wśród określonych istot przywłaszcza się ich cechy, zarówno pozytywne jak i negatywne. Ba, przejmuje się nawet sposób mówienia, ubierania. Jak rzecze legenda miejska kobiety przebywające dłużej razem mają nawet okres w tych samych dniach. Okropność!
    Ingravo podchodził sceptycznie do większości napotkanych na swojej drodze myślących stworzeń, a już szczególnie do tych, które w niego nie wierzyły. Może bywał nieprzyjemny i umniejszał jej samoocenę, ale czy ona była dla niego miła? Jakoś niespecjalnie, więc nie było powodów by odwdzięczać się podobnymi uprzejmościami.
    -Mało mnie obchodzi co powinienem a co nie.-chociaż wargi wygięły się w uroczy uśmiech trudno było nie zauważyć stalowej nutki pojawiającej się w głosie Koszmaru. Tym razem widać mówił nadzwyczaj serio. Nie drgnął nawet gdy zbliżyła się do niego Wiktoria pragnąc opuścić jego pokój. Miłe muśnięcie warg sprawiło, że nim znikła delikatnie pogłaskał ją po policzku. A potem ruszył by doprowadzić się do porządku i niedługo po laleczce opuścić swoją komnatę.

    [zt]
    Wyświetl posty z ostatnich:   
    Po drugiej stronie krzywego zwierciadła... Strona Główna
    Odpowiedz do tematu
    Nie możesz pisać nowych tematów
    Możesz odpowiadać w tematach
    Nie możesz zmieniać swoich postów
    Nie możesz usuwać swoich postów
    Nie możesz głosować w ankietach
    Nie możesz załączać plików na tym forum
    Możesz ściągać załączniki na tym forum
    Dodaj temat do Ulubionych
    Wersja do druku

    Skocz do:  



    Copyrights © by Spectrofobia Team
    Wygląd projektu Oleandra. Bardzo dziękujemy Noritoshiemu za pomoc przy kodowaniu.

    Forum chronione jest prawami autorskimi!
    Zakaz kopiowania i rozpowszechniania całości bądź części forum bez zgody jego twórców. Dotyczy także kodów graficznych!

    Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
    Template AdInfinitum
    Strona wygenerowana w 0,11 sekundy. Zapytań do SQL: 10